NAsZ W ABWEhRZE, ICh W ss - Głos Weterana i Rezerwisty
Transkrypt
NAsZ W ABWEhRZE, ICh W ss - Głos Weterana i Rezerwisty
G³os Weterana i Rezerwisty www.gwir.pl Nasz w Abwehrze, Ich w SS Przypadkiem, w dniu rozmowy ze Stanisławem Mikulskim, opublikowanej w poprzednim numerze „Głosu…”, Gazeta Wyborcza zapowiedziała, że co tydzień wraz z jej egzemplarzem można będzie dostać płytkę z kolejnym odcinkiem popularnego niegdyś serialu radzieckiej telewizji pt. „Siedemnaście mgnień wiosny”. Młodsi go nie znają. Natomiast chyba każdy z nas oglądał ten serial z zainteresowaniem. Chciałbym jednak przypomnieć, jakie to dyskusje toczyły się wokół tego filmu w tamtych, siedemdziesiątych latach minionego wieku. Przypomnieli mi zresztą o nich także i koledzy, którzy czytali w „Głosie…” wywiad ze Stanisławem Mikulskim, bohaterem naszej „Stawki większej niż życie”. Także i „Stawkę…” pod koniec ubiegłego roku przypomniała nam TVP w programie pierwszym. U nas, przy rozpoczynaniu „Stawki…” w latach sześćdziesiątych, były nawet i jakieś obiekcje. Czy bohaterem serialu należy uczynić Polaka, ale grającego oficera Abwehry, kontrwywiadu Wehrmachtu? Będzie przecież paradował w mundurze okupanta. Wprawdzie to nasz szpieg, ale i słowo szpieg miało wówczas nie najlepsze konotacje. Wszystkie te wątpliwości po lekturze scenariusza zostały jakoś przełamane, serial cieszył się niebywałym zainteresowaniem. A odtwórca głównej roli Stanisław Mikulski, zyskał olbrzymią popularność i sympatię nie tylko w Polsce. Wszędzie gdzie się pojawił goniły za nim rzesze sympatyków, dziewczyny oblegały go prosząc o zdjęcia, czy choćby autograf. I nie jestem pewien, ale tak się wtedy w TVP mówiło się, że to właśnie powodzenie naszej „Stawki…” zainspirowało kolegów z telewizji moskiewskiej, którzy postanowili podobny serial zrealizować. Powstał więc tam w roku 1973, 12 odcinkowy film wg scenariusza Juliana Siemionowa. Jego akcja rozgrywała się w ciągu 17 dni. Stąd tytuł: „Siedemnaście mgnień wiosny”. A głównego bohatera, też szpiega, grał w nim świetny i popularny aktor Wiaczesław Tichonow. Przypomnę w kilku słowach fabułę serialu: Pułkownik Maksym Maksymowicz Isajew, agent radzieckiego wywiadu przeniknął do organizacji SS. W Berlinie działa jako Max von Stirlitz w stopniu Standartenfuhrera SS (odpowiednik pułkownika w niemieckiej armii). Próbuje m. in. ustalić, który z przywódców Rzeszy zamierza nawiązać rokowania z aliantami w Szwajcarii. Chce zdobyć dowody, że takie rozmowy się toczą i zapobiec zawarciu separatystycznego pokoju pomiędzy Niemcami a mocarstwami zachodnimi, przede wszystkim Amerykanami. Takie próby rozmów jak wiemy, miały miejsce pod koniec wojny. A pokój separatystyczny mógł przeszkodzić w szybkim zakończeniu wojny i bezwarunkowej kapitulacji Niemiec. Słowem, fabuła serialu ciekawa. Aczkolwiek przy oglądaniu jego kolejnych odcinków nasze wątpliwości, co do scenariusza „Stawki…” wydały nam się błahe. Bo cóż my w radzieckim serialu widziem, jak by skomentował to Wiech. Bohater chodzi cały czas po ekranie w najbardziej znienawidzonym, strasznym, czarnym mundurze SS. Pracuje w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy, osławionej centrali zbrodni nazistowskich, gdzie wylęgały się projekty masowego ludobójstwa innych narodów, holokaustu. Spotyka się z szefem Gestapo Heinrichem Muellerem, Kaltenbrunnerem i innymi zbrodniarzami. Jak on się wobec tego towarzystwa uwiarygodniał? – powątpiewaliśmy na Woronicza. Tym bardziej, że była to postać nie schematyczna, osobowość psychologiczna, niemal myśliciela moralisty. Co zresztą wydawało się czasem aż śmieszne. Po Moskwie i ZSSR krążyło na temat Stirlitza mnóstwo dowcipów, Na przykład: „Stirlitz wypoczywa w swoim tajnym mieszkaniu w Berlinie, gdy nagle wazon z kwiatami wrzucony przez okno pada Stirlitzowi na głowę. To tajny sygnał, że jego żona powiła mu syna. Stirlitzowi popłynęły z oczu ojcowskie łzy. Również łzy tęsknoty. Bowiem od siedmiu lat nie był w domu…”. Także sporo kawałów o naiwnościach sytuacyjnych filmu: „W berlińskiej kawiarni Stirlitz miał się spotkać z łącznikiem. Nie ustalono jednak znaku rozpoznawczego. Na szczęście łącznikowi z Moskwy wystawały spod marynarki szelki spadochronu”. Takich kawałów powstało tam sporo. Podobno ich zbiór ukazał się nawet w wydaniu książkowym. Dowcipy świadczyły o popularności „Siedemnastu mgnień”. A w Polsce recenzenci pisali, że nasi twórcy zrobili jednak lepiej lokując bohatera w Abwehrze, a nie w centrali SS. I dlatego, gdy wiele fanek, polskich dziewczyn, zawieszało w swych pokojach zdjęcia Staszka Mikulskiego w eleganckim mundurze oberleutenanta Hansa Klossa, ich rodzice na ogół nie protestowali. Jestem jednak pewien, że nie zgodziliby się, gdyby wisiał tam przystojniak w czarnym mundurze z trupią czaszką i złowrogimi runami SS. Ot, tak mi się to i owo przypomniało w związku z naszą „Stawką…” i ponownym upowszechnianiu, skądinąd popularnego swego czasu radzieckiego serialu „Siedemnaście mgnień wiosny”. No to byle do wiosny, bo za oknem nienajlepsza, zimowa pogoda. Cezariusz PAPIERNIK prawo Co dalej z wnioskami o ponowne ustalenie wysokości waloryzacji? Do redakcji „Głosu Weterana i Rezerwisty” napływa lawina zapytań członków naszego Związku w sprawie składania wniosków do właściwych wojskowych organów emerytalnych o ponowne ustalenie wysokości świadczeń emerytalnych wypłacanych po 1 stycznia 1999 r. Na podstawie analizy wzoru wniosku pod względem formalno- prawnym wyrażam następującą opinię: 1. Przytoczone w uzasadnieniu wniosku argumenty prawne uzasadniają prawo osób uprawnionych do składania takich wniosków, lecz nie decydują o sposobie ich załatwienia przez kompetentne władze w ramach obowiązującej procedury. 2. Decyzje władz wojskowych organów emerytalnych, jeżeli są negatywne, mogą być zaskarżane indywidualnie do właściwego Sądu w oparciu o obowiązujące przepisy prawne w zakresie decyzji administracyjnych. 3. Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP jako stowarzyszenie nie ma uprawnień strony w tych sprawach. 4. Należy się liczyć z długotrwałym procesem w przedmiotowej sprawie oraz negatyw- nym stanowiskiem wojskowych organów emerytalnych w tym odmienną interpretacją przytoczonych we wniosku przepisów prawnych. 5. Taka sama ewentualność może również zaistnieć w orzeczeniach sądowych, jeżeli decyzje organów emerytalnych zostaną przez poszczególnych wnioskodawców zaskarżone. ~ ~ 27