Małgorzata Cho

Transkrypt

Małgorzata Cho
Małgorzata Chojecka
VI e
Szkoła Podstawowa nr 11
Magdalena Sirak-Kwiatkowska
„Blogerka”
Kolejny wieczór – kolejny wpis na blogu. To był już po prostu rytuał. Tak naprawdę, Andżelika
nie pamiętała odkąd pisze. Lecz wiedziała, że pisanie zawsze było dla niej ważne. Na samym początku
pisywała tylko opowiadania, ale za namową polonistki zaczęła pisać bloga o nazwie: „Donalandia”. Od
tamtej chwili czekała cały dzień na ten upragniony moment dodania nowego postu. Blog stał się jej
całym życiem, miejscem w którym mogła wyrazić siebie.
Zawsze zasiadała do pisania z wielką chęcią, zresztą tak jak dzisiaj. Dochodziła już jedenasta w
nocy, więc Andżelika szybko wcisnęła przycisk „Enter” jednocześnie dodając nowego posta. Szybko
wyłączyła komputer i poszła spać. Następnego dnia wstała nadzwyczaj wcześnie. Po porannych
przygotowaniach postanowiła sprawdzić komentarze pod ostatnim wpisem. Zazwyczaj były miłe.
Ludzie, którzy czytali jej bloga odbierali to co pisze bardzo pozytywnie. Lecz dzisiaj było inaczej. Gdy
przeglądała komentarze zobaczyła coś co ją bardzo zaszokowało.
_Kara_1_:
Matko co chłam! Jak można to czytać?!
Pierwszy negatywny komentarz... Dziewczyna nie przejęła się tym za bardzo, ponieważ wiedziała, że
zawsze znajdzie się ktoś, komu nie będzie się podobało to co ktoś inny robi lub pisze. Zamknęła laptopa
i poszła do szkoły.
W domu postanowiła ponownie sprawdzić co inni piszą pod jej ostatnią notką. Przeglądała
komentarze, aż natrafiła na kolejny hejt, kolejny i kolejny. Zrobiło jej się przykro. Zawsze uważała
hejting za akt zazdrości. Nie mogła zrozumieć dlaczego ludzie to robią. Dziewczyna postanowiła coś
zjeść i zabrać się za odrabianie lekcji. Gdy nadeszła godzina dwudziesta postanowiła napisać coś na
swoim blogu. Kończąc pisanie swojej opinii chciała dodać, że jest jej przykro gdy czyta te negatywne
komentarze, lecz tego nie zrobiła. Wiedziała bowiem, że to jeszcze bardziej podburzy hejterów. Gdy
nastał poranek Andżelika obudziła się i jak zwykle szykowała się do szkoły. Dzisiaj nie chciała sprawdzać
bloga. Miała przeczucie, że po prostu zepsuje sobie tym dzień. Jednak wieczorem musiała włączyć
laptopa, by tradycyjnie opublikować wpis. Sprawdziła komentarze. Większość była negatywnych. Teraz
już nie mogła się powstrzymać od płaczu i gdy tak płakała nie zorientowała się nawet kiedy zasnęła.
We śnie prześladowały ją koszmary. Wyobrażała sobie wszystkie te niemiłe komentarze:
ManiuniaXD:
Ale głupoty! Na pewno jest jakąś zakompleksioną laską!
Black_Ninja:
Jak bardzo trzeba być głupim, żeby pisać takie rzeczy?
I_love_JB:
RATUNKU!!! Głowa mnie boli od tych idiotyzmów!!!
Andżelika obudziła się rano z płaczem. W drodze do szkoły modliła się, żeby nikt z uczniów nie czytał
jej bloga. Na przerwie podeszła do niej grupka starszych chłopców.
-Zobaczcie to ta idiotka co pisze bloga- powiedział jeden z nich i wszyscy zaczęli się śmiać
W oczach Andżeliki zebrały się łzy.
-Przestańcie.
-Bo co, napiszesz o nas na tym swoim blogu?!- powiedział z kpiną kolejny.
Dziewczyna nic nie powiedziała tylko pobiegła do łazienki. W następnych dniach było coraz gorzej.
Więcej negatywnych komentarzy, więcej osób dręczących ją. Gdy pewnego dnia dowiedziała się, że
starsi uczniowie założyli grupę na Facebooku, na której nabijali się z niej, po prostu nie wytrzymała.
Pobiegła szybko do domu. W domu zastała mamę, która gdy tylko zobaczyła córkę zapytała co się stało.
Ta odpowiedziała, że źle się poczuła, więc wróciła do domu, lecz tak naprawę wróciła w innym celu.
Szybko pobiegła do łazienki na górze i wyjęła z szuflady żyletkę. Czytała kiedyś o dziewczynie, która
robiła sobie rany żyletką i twierdziła, że to przynosi ulgę. Pierwsze cięcie. Czuła ból rozchodzący się po
całym ciele, lecz później poczuła coś jeszcze – ulgę. Drugie cięcie. Czuła ciepłą, bordową ciecz
spływającą po jej ręce. Gdy chciała zadać sobie trzecią ranę przynoszącą ulgę, zemdlała. Mama
zaniepokojona długim pobytem córki w łazience poszła sprawdzić co się dzieje. Zapukała do drzwi. Nikt
jej nie odpowiedział. Zaniepokojona jeszcze bardziej, postanowiła po prostu otworzyć drzwi. Widok,
który zobaczyła po ich otwarciu bardzo ją przestraszył. Zobaczyła Andżelikę leżącą w kałuży krwi.
Szybko zadzwoniła po karetkę, która przyjechała pięć minut później.
Po powrocie do domu, pewnego dnia powiedziała mamie, że chce iść na spacer. Szła alejką pobliskiego
parku, gdy zza drzewa wyszli chłopcy, którzy jej dokuczali.
-O, kogo tu widzę? Co, nie piszesz już tego swojego bloga?- zapytał jeden z nich.
Na początku ignorowała ich lecz gdy nie przestawali odezwała się.
-Proszę przestańcie.
-Jasne już przestajemy- powiedział z sarkazmem.
-Hej zostawcie ją!- nagle Andżelika usłyszała jakiś głos.
Przed nią stał wysoki brunet o zielonych oczach. Widziała go już kiedyś, chyba chodził do równoległej
klasy.
-Okey, okey- najwidoczniej przestraszyli się go i po chwili sobie poszli.
Po odejściu dręczycieli Adam, bo tak miał na imię ten chłopak, zapytał czy wszystko OK.
Dziewczyna odpowiedziała, że nie, że wszystko jest źle. Potem chodzi razem po parku i rozmawiali o
wszystkim i o niczym. Po powrocie do domu poczuła, że wpisy hejterów już tak bardzo ja nie bolą…

Podobne dokumenty