Czytaj fragment - Publikatornia.pl
Transkrypt
Czytaj fragment - Publikatornia.pl
Danuta Kowalczyk (Nowak) Dwa oblicza © Copyright by Danuta Kowalczyk (Nowak) 2010 2 N jutro zbudzi nie wszystko, co widzi oko 3 N kopiesz do 4 P J serca T T 5 Tak niewiele woda w szklance falami szumi powraca, rozbija o brzegi drobinkami s 6 Ja dotykam niewidzialnego "ja" skulona na parapecie ja jestem tu, gdzie miejsce moje "ja" 7 C dla 8 d 9 Prosto w oczy razem z - kochany- - - powiedz, po co 10 Pakt jeden telefon d przesiewa w palcach minione dni samotni przeznaczenia 11 Z otwieram oczy, nic mnie nie cieszy z i za czym gonisz niecnoto, co dnia 12 Walka z losem nie pazury serce przyspiesza dz 13 C powracam czasem do starych stronic i 14 Z imienia wzroki , uczucie zakwita wonnym kwiatem w maju 15 Cisza cisza powraca, jak echo z oddali 16 Jestem stara? bo nie wypada prosto w oczy powiedz co?, sz czasami: dura lex 17 J skorupka twarda powiedz mi wreszcie gorycz wspomnienie chwili 18 Z uporem czasami sama nie wiem, co isz znajdziesz mnie w mewie 19 Zobaczysz plecy nie po czyjej stronie przystanie prawda pi zobaczysz plecy prowadzi do celu obranego przez ciebie c matki 20 Przemijanie w krzykach mew i przemijanie boli 21 Mam serce nie wiem, dlaczego w swoje przeczucie nadal mam serce 22 Ł sern skrywa na balkonie powiedz, gdzie chowasz cukierki jutro odchudzanie 23 Wiolonczela zapatrzona sama w siebie pod delikatnym dotykiem melancholijnym brzmieniem 24 N w pokoju ciszy ia latarnia niczego nie zmieni 25 W wychwytu niebo przebite masztami nie krwawi 26 G wilgotne wspomnienia nie wiem, czy warto A - in 27 Za szybko wpatrzona, 28 Nadzieja d C W W P S S I W d N Ż Powraca z wie P N D 29 Nigdy nie tracisz wiele karty odchylam nie obarczam nikogo podkulam ogon lecz nie na wszystkich 30 K zostaniesz sam na klucz pod powiekami 31 Haiku *** *** W *** *** taniec godowy *** efemeryda 32 W rytmie walca niczym madonna, co lic walcem zbudzona natura ludzi chce wi kiedy kalina zakwitnie majem 33 Rozmowy z wiatrem nikt mnie nie widzi, chy siadam nad brzegiem, woda strumyka - - - 34 T bowiem przyspiesza ale do czasu zabierz wspomnienia cudownej chwili 35 W ciele motyla coraz bardziej do ziemi pochyla 36 S zamienia s 37 Obcy wczoraj odchodzi zapomnienie jak tylko potrafi 38 T od ucha do ucha tobie a serca nie tylko swojego 39 Jeszcze nie pora byle, jaka i , jak strumyk polny 40 K wstaj 41 P nki blaskach w kropli rosy zawieszonej miedzy drzewem, a krzakami zielonymi kolorami 42 *** w bagnie codziennego dnia zanur raciczkami tra mam cztery nogi 43 S do ostatniego spazmu rozkoszy do ostatniego westchnienia dy 44 P a co z moim pragnieniem i podtyka obrazy c na to, co masz do zaoferowania 45 d do wiecznej walki przywiera bez znieczulenia godzinne katowanie doprowadza do 46 C Powiedz, d P I ty, J G P S M ) J T - - P S P W 47 N i utkniemy za niemocy locie serce wyciszone bije jeszcze chwi 48 Licz tylko na siebie natychmiastowe zapomnienie z mojej strony uciek raz za razem nie z tej ziemi 49 G nie zawsze usypiam o tak wczesnej porze a ja tak cichutko zmykam po kryjomu pojutrze rocznica, serce nadal boli T 50 P 51 Zniewolona amiona do tego niepotrzebne tym bardziej ostry pazur czarnowrona tytoniowy dym 52 d 53 N wstawanie ranne, na co lecz dzisiaj jest niedziela 54 Z boso myli 55 S y melonik 56 Nie przystoi noc nie chce lecz czasem nie przystoi 57 N jestem motylem jestem motylem 58 P a uderzeniami serca J zadane grzechem T nie zapomnij 59 C awi 60 U byle, jaki 61 P tylko, co ci to da milczenia nie dotrzesz do mnie jak ja wybieraj sekundy 62 S nie wszystko, co czarne ma czerni kolory stajes odliczaj godziny, nigdy nie odgadniesz cicho zegar tyka 63 Kim jestem? jestem tylko ziarnem piasku z prefabrykatu betonowego jestem niczym 64 Z , gdzie staniesz 65 W 66 Ucieczka liczby 5 67 G zima minie, przyjdzie wiosna zbu jagody 68 T nim na krzaczkach zobaczymy biel na polach i ogrodzie przyjd minie zima, przyjdzie wiosna :- wiosno! - 69 S jak wiele godzin bez obawy ie wiem pachnie dziewanna, mchy, porosty kiedy po trawie biegam boso 70 D g tak, jak d masz d 71 Jeden raz ten jeden tylko jedyny raz zag uwierz, nie jestem zimna, 72 Tylko uwierz - - - jestem stary- 73 Samotnie czasami lepsze senne majaki dlaczego z brzaskiem, to wszystko ginie co noc rozpalam senne ogniska 74 P - z - fontan - czas, 75 W am ciebie W Wierzby skrzypieniem, szeptem strumienia J N W I d W wici W D N G P O O S 76 P skrz nadmorskiej przygodnej bezsensownej nocy 77 *** najintymniejsze wynaturzenia rozpalone i w zaspanych oczach roztli iskierki 78 d V czerwona plama na bia przyprawia mnie o torsje kto z innych drwi powstanie z martwych w epoce minimalizmu 79 J ale tym, 80 D D C S Nie wytacza ku P d obiad j W rzadko ciastko. Palce same M P - mych sk -. 81 N o swoim nigdy. innych jest gorsze to ustawiasz ludzi, jaki pionki w szachach broni damy swojego serca czasami przejrzyj, daj oczom wiary 82 Rycz, albo walcz rozdarta krzykiem na dwie połowy milczenie ceni, lecz tylko ona w skronie si wbija krwawa korona choć nie pasuje wcale do głowy na wcisk a z orbit wychodz oczy kogo to boli? rycz głupia gło no z resztkami ycia wci si szamoczesz pozwól, niech wina w twym sercu ro nie bo nauczona jeste od dziecka schodzić wci z drogi i bić si w piersi walnij na odlew, przesta si cackać pies najpierw szczeka, a pó niej w szy 83 T pogłowi t pić trzeba t pe głowy które t pym patrz wzrokiem z my l aby znów dokopać mnie lub tobie tak z doskoku a nad głow bł kit nieba sunie wolniej ni li my li ptak przecina go w połowie na j zyku posmak ple ni z któr radzić trzeba wcze niej nim sokami nas oklej pustosłowne nudne pie ni t pić trzeba ale kogo mo e siebie wzi ć pod lup aby inni nie gadali - wy ej głowy, nosi d…- 84 Po swojemu mo e głupia, niezawzi ta otworzyła serce swoje kto próbował my li sp tać rozprostować kr te zwoje by my lała tak, jak inni i kopniaki przyjmowała mo e miała czuć si winn e w uczuciach była stała dzi z pogard patrzysz w oczy opluwaj c słowem zło ci ycie dalej si potoczy z tob , bez ci , ale pro ciej 85 Dwa słowa zło ć z czasem umiera lub z wiatrem uleci nie zagrzeje miejsca p dzi gdzie przez pola gdzie jej nikt nie ledzi cisz nie zawoła bo jej nikt powa ny nie chce za partnera a je li zostanie w serduszku na dłu ej zmieni si pewnikiem w nienawi ć. co zrobisz my li twoje wzburzy potrafisz yć dalej po ród zgodnych ludzi b dziesz mo e szaleć uczucia zmia d one wiat si wali cały nienawi ć oblicze ma przecie niejedno i dok d nie pójdziesz w któr spojrzysz stron zobaczysz jedynie ciemno ć, straszn ciemno ć 86 Byłe zyskałam wiele, choć byłe chwil westchnieniem ulotnym fal zapomnienia widziałam ciebie w bł kicie nieba bł kity w czer nocny zacz ły si zmieniać gwiazd zal niłe na nieboskłonie skrywam blask w renicy niechaj e tam płonie do ycia niewiele mi potrzeba kochanego serca i niczego wi cej 87 Mało wa ne yj marzeniami do woli kochaj do szale stwa chwil b d c złud lub wspomnieniem przeszłym nie jest wa ne, czy si uda odnale ć bliskie sercu cienie ycie szale stwem kiedy nie umie si kochać innych i siebie 88 Czy na pewno? odrzuciła moje dłonie nie s tr dem zara one jeste lepsza czy na pewno spojrzyj na wewn trzn stron widzisz siebie w lustrze zdarze tak , jak chcesz zobaczyć nic poza tym prawda boli, ·kiedy si obdziera z marze blichtrem wiecisz krótk chwil nago ć czasem nie przystoi tłusty zadek pusto w głowie czas pracuje na niekorzy ć i jak drzewo ci pochyla drugi raz nie podam dłoni 89 Byłam tak blisko przebiegłam wspomnieniem pobliskie cie ki nie odnajduj c skrywanych tajemnic być mo e zbł dziłam byłam tak blisko wystarczyło w odpowiednim czasie otworzyć oczy szerzej zmierzch rozło ył czarne skrzydła północy w cisz przerywan biciem zegara wplótł gor ce szepty niedoko czonych snów chciałabym powrócić na jedn chwil by zmierzyć si z marzeniem 90 Wszystko jest mo liwe oddechem gor cym rozleniwiłe ciało le ce w pozycji embrionalnej pomału si wyprostowało i wyrzuciło dłonie na poblisk ziele pełn złocistych kacze cowych sło c nie mów, e w miejscach najwi kszej wilgotno ci zakwitaj wczesn wiosn o tym dobrze wie ka de dziecko w mojej własnej duszy i przyległym wiecie wszystko jest mo liwe dopóki nie dosi gn dna marze b d le ała na ł ce w ród mi sistych, intensywnie zielonych li ci i złoc cej kwietnej kaskadzie a ty mnie pie ć dalej gor cym oddechem 91 wiat marze miedzy ziemi , a niebem dniem budz cym si z zaró owion twarz i noc nios c złudne ukojenie jest wiat moich marze snów do ko ca niewy nionych jest takie miejsce wystarczy tylko uwierzyć wieczorny aromat akacji staje si bardziej intensywny ni za dnia feromony naturalne pobudzaj wszystkie zmysły które nagle staj si zachłanne nawet my li przysiadły w konarach białymi motylami mi dzy ziemi , a niebem na wyci gni cie dłoni a jednak nazbyt daleko a jednak troch za pó no by wygrzebywać z marze to jedno, za którym t skni gdy zakwitaj akacje 92 Walcz z my lami zako czyłam walk z my lami i sob wierszem pisać nie chc bo czuj si obco być mo e powróc gdy przekwitn kwiaty mgieln ulotno ci przysi d tu obok widz pi kno wiata podziwiam i cmokam ale nie potrafi choćbym nawet chciała przelać go na papier słowa puste słowa niczego poza tym od dawna si czuj jakbym stała goła 93 Coraz trudniej nie potrafiłam odnale ć siebie w g stwinie wybujałego zbo a słyszałam szelest dojrzałego ziarna wysypywało si z kłosów na ziemi wiatr kładł całe łany w moje renice płyn łam ponad nimi lekka przezroczysta z oczami pełnymi zachwytu usta szeptały- sta na chwil wzruszenie zakorzenione zbyt mocno wezbrało fal krzyku spłynie z czasem zapomnienia łz gdy strac raz na zawsze obrazy mojego domu odwrócona plecami powracam jedynie wspomnieniem 94 Unosił unosił mnie szum drzew kołysz c w zniekształconych ramionach niedoko czone my li marzenia, które nie doczekały si spełnienia kim jestem? najcz ciej chwil przeszł przestrzeni skupion w koronie czerwieni cego si d bu jaskółk powracaj c ka dej wiosny do gniazda przyklejonego pod krokwi rodzinnego domu unosił mnie szum- w beztrosce gin łam 95 Nigdy wi cej kos gwizdn ł w przelocie a my li ogłupiałe goni na zatracenie obijaj c si o przeszklon cian jakby chciały w tym jednym d wi ku pomie cić całe lata zapomniały, e nigdy nie otworz drzwi na o cie troch je uchylam nienaoliwione zawiasy skrzypi na dzisiaj wystarczy sło ce stacza si ni ej pochylaj c głow w milczeniu zmierzch wypala wieczór mierzwi c pierwszym tchnieniem wypłowiał czupryn powłócz c nogami zatrzaskuj drzwi czuj si bezpieczniej 96 Przemijanie dom cz ciowo mój ile procent szarej masy pami ć ju dawno wyrzuciła poza nawias poza klamry balkonowe wznosi si to nie wiadomo co otwiera na o cie balkony po których hula wiatr w pogoni za cieplutkim k tem patrz spod oka zakwitły ró e zbyt szybko gubi c kwiaty biedne pomarszczone staruszki pospuszczały głowy nawet dobrotliwe sło ce nie chce zło yć ostatniego pocałunku one przemijaj odchodz w cicho ci a ja razem z nimi siedz c na balkonie 97 Nie warto było rozrzuciłam my li jak siewca ziarno po polu mo e wykiełkuj nie przynosz c bólu chyba, e zarosn chwastami niezgody / z jakim przystajesz, takim si stajesz/ skarłowaciej lub dorównaj ostom czas poka e czy warto było trz ć si nad ka dym słowem i dusić w zarodku niewygodne dla innych my li a co ze mn odrodz si na nowo w swoim odbiciu lustrzanym chciałabym w twych renicach lecz skrywasz je pod powiek niczym najwi kszy skarb mówiłe , e ja nim jestem 98 I nie jest wa ne jeszcze zd ymy, nie jest za pó no aby dotykać w ogrodzie gwiazd razem ze zmierzchem powraca miło ć czy potrafimy si wspólnie zgrać jeszcze zd ymy. los rozdał karty ante wpłacone. nie mówi pas i nie jest wa ne, e s wytarte miej si do ycia, a mo e płacz jeszcze zd ymy wspi ć si po schodach mówisz, e kr te, l k w sercu masz powracasz w przeszło ć. cholera! szkoda chciałby od wie yć, jak stary płaszcz sło ce promienie kładzie na głowie czerwcowe niebo w bł kicie l ni nie oczekuj na tw odpowied dzi zatrzasn łam na amen drzwi 99 Nie wiem mo e marzenia zakwitaj słowami po jesiennych pluchach i zbyt ci kiej zimie lub ycie w rozł ce mi dzy ziemi , a niebem upodabnia dusze do ko ca nie wiem czasami płyn ponad równin wyłapuj c d wi ki tkliwe nienale próbuj uszczkn ć odrobin wi cej nie potrzebuje serce ce do mnie z gł bi snu wybudzona sen bior za jaw mogłam yć nie musiałam obok lecz l k jest silniejszy od serca a rozum prowadzi prostymi cie kami 100 Po swojemu wiosna otworzyła mi oczy na pi kno urodzajnej ziemi wsparta łokciami o balustrad lustruj przycinam powiekami uschni te gał zie przywi dłe kwiaty wydobywaj c z przepastnych gł bin soczyste kolory jak yłam do tej pory nie wiem jak ka dy miertelnik od soboty do soboty z oddechem na niedziel dotykam delikatno ci mgieln rozkwitaj cych ró zapach dr y przez krótk chwil układam wiat według barw po swojemu czuj c, e yj wraz z wiosn w samym rodku ziemi 101 Nie cofn do tyłu ja miny zakwitły, posmutniało serce i wzrok przysiadł obok malutkiego krzaku niczego dzi nie chc nie zdzier ju wi cej ycie od pocz tku było byle jakie nocy przepełnionych ja minow woni nie cofn do tyłu. nie powróc przecie my li tylko goni pytaj c si o ni czasem zapominam o tym bo ym wiecie nie potrafi marzyć. wspomnieniami yj nie wybiegam na przód, nawet na pół kroku by nie dostać kijem twierdz , em niczyja chocia łza niejedna kr ci si w mym oku jestem, jaka jestem. niczego nie zmieni być mo e za pó no ju na wszelkie zmiany babie lato stroi mnie od lat jesiennie wi c na có mi zmiany, mój Bo e kochany 102 A mogło być zaufanie padło pierwsze wraz z butelk ytniej na chodniku próbowałe niezdarnie na czworaka zebrać do kupy czas przeszły i tera niejszy nie pasowały do siebie jak połówki nadgniłego jabłka my lałe - mała strata- wszystko mo na posklejać zapominaj c e al zapu cił zbyt gł boko korzenie by jednym słowem- przepraszamwyplenić i zapomnieć o dniach strachu, niepewno ci nocach ci gn cych si w niesko czono ć miło ć jeszcze wahała si długo nim podniosła r ce w ge cie po egnania szkoda a mogło być tak pi knie 103 Gin westchn łam ci ko, al rozdarł serce lecz zanim łzami znów si zalej pozbieram my li wszystkie napr dce i pójd gonić złudn nadziej bł dzić rzecz ludzka. gubi si wiecznie cie ki nad przepa ć niechybnie wiod ostatnia gwiazda na niebie ga nie mierzyć si mam e z now przeszkod grzechem zasłaniać, zmow milczenia nie byłe nigdy mi przeznaczony chocia wołałam miło ć z imienia zostać nie chciałam kochank , on id przed siebie, gdzie nogi nios smutek zagl da w oczu gł bin w przydro nym rowie zakwita groszek w woni si nurzam i wraz z ni gin 104