Wolność jest mega mitem. Mitem ochroną, mitem spekulacją. Matką
Transkrypt
Wolność jest mega mitem. Mitem ochroną, mitem spekulacją. Matką
TEKST I FOTO: MARCIN PINIAK Wolność jest mega mitem. Mitem ochroną, mitem spekulacją. Matką pocieszycielką. Myśl to organ rozrodczy bowiem urodziliśmy to wszystko z jednego nasienia. Wyhodowane, inkubowane na tysiące pozornie różnorodnych form, jednak gdzieś tam jest choroba. Ukryta, wyparta, zalążek rozkładu, by temu zaprzeczyć wyprodukowano hormon wzrostu psychologiczny mechanizm po klatkowej iluzji trwałości. Kultura pojednawczej klatki, przywoływanej jak zaklęcie. Kultura masowa i jej detaliczne "bożki" na ołtarzach afirmujące kolektywne sny spełnienia jak obietnicę. Ciągła rotacja owych "bożków" ich ruchoma selektywna natura przybijanie uwagi do krzyża zbawienia. Za pierworodny grzech wtórności, bylejakości, mierności jeden, drugi, milionowy mesjasz. Objawienia, za objawieniem cybernetyczny nowy testament. Masz gwarantowane, że w końcu któryś z tych "filmów" stanie się dla ciebie kultowy. Zostaniesz fanem jakieś mniejszej lub większej, komercyjnej lub niszowej, głupiej lub ambitnej "produkcji". Kupisz film. Film kupi ciebie. Następnie odbywa się transfer iluzji, ponieważ twoja percepcja sama wydrąży pożądany "nowy tunel", "nową jakość" itp. Ile razy "zaczynamy na nowo", "nowe życie", "nowe to, nowe tamto". Nowość jest mega mitem. Mitem ochroną, mitem spekulacją. To wszystko kręci się w koło. Nie widać tego dobrze, ponieważ mechanizm pamięci jest jak "chiński telefon komórkowy" działa tylko dwa lata, aż się skończy gwarancja. Wymazujemy, czyścimy karty "czekamy na nowe". Jednak to tylko te same stare numery, te same cyfry w innych konfiguracjach 09 cały świat. I na dwa lata "mamy nowe życie", "albo zupełnie nowe życie". Odkrywamy "siebie na nowo" jednak to tylko przebieranka. Bal maskowy podług mody i wygody, poniżej, powyżej standardów. Trwałość naszej zmiany objawia się tylko po klatkowo w wygodnej prezentacji "dla potrzeb", wybieramy zdjęcia i filmy, dopasowujemy, manipulujemy, przycinamy rogi, kanty, usuwamy ziarno z matrycy posyłamy w świat na karuzelę do "bio komputera gatunku", nasączamy kolektywny sen nową wiązką ego bitów. Rozsiewamy "nowe" na żyzne pole. Celebrujemy sukces najnowszego wizerunku. Mamy "nowe zainteresowania", "nowych znajomych" i "nowe możliwości". To trwa jakiś czas, zmieniają się kody zapisu jednak "źródłowy kod" pozostaje bez zmian. Dlaczego? Ponieważ nie mamy dostępu. Jedno, drugie "nowe hasło" nic nie pasuje. Error, error, error. Prawdziwe tzw. "problemy" zaczynają się wtedy, kiedy kamera nie jest zdolna wyświetlać filmu innymi słowy, kiedy ciało odmawia udziału w grze umysłu. Ciało już nie ma siły dopasowywać się do roli. Już nie ma siły grać. Oddziela się jak osobny byt. Wychodzi na plan pierwszy, jakby z cienia. Następuje natychmiastowa kompromitacja, w tej chwili nie możemy nawet spekulować nad jej skalą, bowiem teraz ujeżdżamy aktora na scenie, sprzedajemy swój sen i czekamy na brawa. Jednak, jednak ta schizofrenia nie może trwać wiecznie, nierespektowane wcześniej czy później domaga się respektu. To jest nasza kultura jej jądro, kult używania dla potrzeb. Sędzia jest na "górze" w głowie, mózgu centrum dowodzenia ma wizje, plany, marzenia Kat jest pręgierzem egzekucją wyroku Sędziego ciało tańczy jak mózg zagra. Kult ciała to przykrywka. Dla mnie jest to kult mózgu, kult projekcji, kult perwersyjnej taniej sztuki. Dla ciała mamy cmentarze i sklepy, multiwitaminy w kapsułkach, czopki do dupy, zastrzyki. Sędzia dożywa obfitej emerytury, jest w poszanowaniu, krztusi się splendorem. Ciało Jezusa wisi na krzyżu, gnije w łonie matki sędzia wzleciał do nieba na rydwanie słońca. Pojazdy na wysypiskach, nazwiska na tabliczkach, ceremonia pogrzebowa, win odpuszczenie i wielki finał. "Źródłowy kod" pozostaje bez zmian. Sędzia odwraca uwagę od swojej pracy, przenosząc ją na "zewnętrzne obrazy" osadzając je. Selekcjonując i zbierając dowody w sprawie. Zawsze jest tym "głosem rozsądku", tym "dobrze zrobiłeś należało im się." Sędzia jest jednocześnie dowódcą każdej wielkiej i małej armii, każdego rewolucyjnego snu i jego finału w agonii kompromitacji i jest tym samym który po inicjowanych rzeziach zasiada we wszystkich trybunałach. Sędzia to każdy czysty skurwysyn i jego odcienie wybielonej bieli. To każdy "lepszy świat", "lepsze jutro" "lepsze to, lepsze tamto". Nic kurwa nie jest lepsze i na tym polega problem. Każda wojna jest jak "nowy smartfon" taka smart wojna w imię smart raju. Lubimy się wykazać, dać wyraz, zaznaczyć swoją obecność, zapisać się w historii taka jest nasza ambitna smart misja. Nasze korzenie, pokolenia, mitologie, dokonania. Nasze garnitury, kraje i miłości nasze. Nasze sny. Nasze ciało. Zapomniałbym o Księdzu. Deser zostawiam na koniec. Wisienka w pysku. Ksiądz to Sędzia i Kat Trójca Święta. To apogeum. To mega wyrok. Program "final cut". Ostatnie cięcie. Ucieleśniony Mózg Ojciec. I jego: "Spoczywaj w Pokoju." Hasło Gatunku.