Refleksja jako warunek tożsamości

Transkrypt

Refleksja jako warunek tożsamości
Marek Maciejczak
Politechnika Warszawska
Refleksja jako warunek tożsamości
Starajcie się nie o to, ażeby osiągnąć sukces,
ale żeby wasze życie miało sens.
Albert Einstein
Filozofia we współczesnym informatycznym, sieciowym
i globalnym świecie jest coraz bardziej marginalizowana. Z trudnością znajduje miejsce w „płynnej nowoczesności”, gdzie
panuje dyktat wymiernych efektów, skuteczności i planowania. Wraz z marginalizacją filozofii zanika jedna z głównych
powinności człowieka, o której uwzględnienie filozofowie
zwykle się upominali – obowiązek pracy nad sobą i doskonalenia. Filozofowie oferowali też narzędzia służące do tego
celu, wzorce postaw, stylów życia. Spierając się o normatywny
model człowieka i jego najistotniejsze potrzeby i cele, zgadzali się z jednym: że istnieje możliwa do zdobycia wiedza,
która konstytuuje tożsamość człowieka, pozwala mu realizować w pełni jego zdolności i w rezultacie osiągnąć szczęście1.
Piszę na ten temat szerzej w: Poznanie siebie jako podstawa tożsamości, „Filozofia i Nauka”, 2/2014 s. 81–111.
1
05_Maciejczak.indd 91
2015-09-04 12:19:17
92
Marek Maciejczak
W dyskusji nad sytuacją filozofii czy – szerzej – humanistyki, chciałbym zwrócić uwagę na zmiany, jakim na naszych
oczach ulega pojęcie tożsamości. Obejmuje ono przede wszystkim świadome dążenia do tego, by zachować ciągłość własnej
historii, rozumieć siebie i wiedzieć, co ma dla nas znaczenie2.
Charakteryzując bliżej to pojęcie, odwołam się przede wszystkim do prac socjologów. Nie pozostawiają złudzeń – podmiot
jako instancja decyzji, wolności, wiedzy i historii zanika. Podobnie jak społeczeństwo, którego jest częścią, gdzie zanikają
dotychczasowe struktury, sankcjonowane przez tradycję więzi,
zobowiązania i ideały. Świadomość jednostki redukuje się do
podmiotu społecznego, który jest w dużej mierze wytworem
społeczeństwa konsumpcyjnego. Zapomnieniu ulega również
powinność wobec siebie i innych rozumiana jako obowiązek doskonalenia, kultywowania wrażliwości na różne aspekty życia,
w tym fundamentalny – etyczny.
Upłynnienie pojęcia tożsamości
Dla członków nowoczesnych społeczeństw podstawą tożsamości jest styl życia, sposób ubierania się, odżywiania, wypoczywania, gust kulturowy – czynniki związane z konsumpcją. Liczy
się przede wszystkim aktualna sytuacja na rynku konsumentów, wzorce, modele życia oferowane „rojowi konsumentów”3.
Szybkie i globalne zmiany we wszystkich aspektach życia: społecznym, gospodarczym, politycznym, prawnym, moralnym
itd., uniemożliwiają wypracowanie skutecznych indywidualnych i grupowych strategii określających tożsamość.
2
Erik H. Erikson, Tożsamość a cykl życia, tłum. M. Żywicki, Wydawnictw Zysk i S-ka, Poznań 2004.
3
A. Giddens, Socjologia, tłum. O. Siara, A. Sulżycka, P. Tomanek,
WN PWN, Warszawa 2006, s. 318.
05_Maciejczak.indd 92
2015-09-04 12:19:24
93
Refleksja jako warunek tożsamości
Odczuwana przez jednostkę potrzeba osobistej autonomii, samookreślenia się, życia autentycznego czy indywidualnej doskonałości zostaje przekształcona w potrzebę posiadania – i konsumowania – dóbr oferowanych przez rynek4.
Jednostka wybiera pewną przynależność, identyfikując się
z jakąś grupą całkowicie, trwale, częściowo lub chwilowo, jej
tożsamość przypomina ruchomy układ5.
Obserwujemy proces przekształcania się tradycyjnego pojęcia podmiotu jako jedności zachowującej tożsamość mimo
upływu czasu. Szybkość aktualnie zachodzących wydarzeń
i ogromna ilość informacji podważa łączność chwili właśnie
przeżywanej z poprzedzającą i następującą po niej, co wyklucza
samą możliwość identyfikacji jednostki jako tej samej przy zmieniających się własnościach. Skupienie na aktualnej chwili podważa potrzebę uwzględnienia minionych doświadczeń i brania
pod uwagę przyszłości – przyszłych konsekwencji aktualnych
działań. Zjawisko to określa się mianem „pointylizacji czasu”.
Gwałtowne przyspieszenie i wzrost ilości informacji, zwłaszcza jej nadmiar, powodują, że jednostka nie wie, co jest istotne,
a co należy uznać za szum informacyjny. Choć ma nieograniczony dostęp do informacji i wolność wypowiedzi, jednak w tej
masie ani informacja, ani wypowiedź niewiele, jeśli w ogóle coś,
znaczy. Informacje coraz trudniej dają się połączyć w spójne całości, porządki, narracje czy fazy. Powstaje zjawisko „pionowego spiętrzenia”. Pojęcie to, pierwotnie oznaczające chaotyczną
mieszankę różnych stylów i okresów muzycznych, dobrze oddaje cechę całej kultury – utratę orientacji, gromadzenie nieuporządkowanych, rozbitych fragmentów wyrwanych z kontekstu.
Z. Bauman, Prawodawcy i tłumacze, tłum. A. Ceynowa, J. Giebułtowski, Warszawa 1998, s. 245. Przedstawiając sytuację moralną jednostki, korzystam też z innej pracy Baumana Szanse etyki w zglobalizowanym
świecie, tłum. J. Konieczny, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007.
5
J. C. Kaufmann, Ego. Socjologia jednostki, tłum. K. Wakar, Oficyna
Naukowa, Warszawa 2004, s. 222.
4
05_Maciejczak.indd 93
2015-09-04 12:19:24
94
Marek Maciejczak
Niemożliwość ich uporządkowania sprawia, że świat dla jednostki staje się nieprzejrzysty, nieprzewidywalny, niebezpieczny
i niepodatny na jej działania. W obliczu takiej sytuacji jednostka
rezygnuje z wyboru czegokolwiek; przymus wybierania nakłada
się na niezdolność wybierania6. Podejmujemy decyzję, nie będąc
przekonani o jej trafności, tracimy nadzieję, że konsekwentne
decyzje zbliżą nas do upragnionego celu. Zresztą wielość możliwości i szans okazuje się w znacznym stopniu złudna. Tym
łatwiej jednostka podporządkowuje się całości społecznej, wymaganiom społecznym – bierze udział w wielkich wydarzeniach
sportowych, karnawale, festynach, imprezach, traktując je odtąd
jako realizację swoich pragnień.
Jednostka otwiera się na rynek i to on kreuje jej aktualne potrzeby oraz stymuluje poszukiwanie nowych. W miejsce tradycyjnych więzi rodzinnych i narodowych jednostka tworzy sieć
kontaktów i nią rozporządza. Sieć jest elastyczna i krucha, łatwo zmieniają się osoby do niej należące, jak również tożsamość
jej właściciela. Sieć ma charakter tymczasowy i doraźny, bez
trwałych zobowiązań i długoterminowych powinności, co daje
właścicielowi poczucie całkowitej kontroli nad swoimi obowiązkami. Wykluczanie, jak włączanie nowych elementów do
istniejącej sieci lub stworzenie nowej sieci, jest sprawą prostych
i szybkich operacji7.
Rynki konsumenckie stawiają coraz to nowe zadania, do których jednostka musi się dostosować. Wprawdzie dostarczają jej
narzędzi do uzyskania odpowiednich kwalifikacji i skłaniają do
inwestowania w siebie, czyli podnoszenia kwalifikacji, zawsze
jednak dzieje się to zgodnie z preferencjami pracodawców – bycie pracownikiem mobilnym, dyspozycyjnym, potrafiącym wyZ. Baumann, Szanse etyki..., s. 196.
„Innymi słowy, panowanie nad rzeczywistością zastępuje moralność”,
A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, tłum. A. Szulżycka, WN PWN, Warszawa 201, s. 275.
6
7
05_Maciejczak.indd 94
2015-09-04 12:19:24
Refleksja jako warunek tożsamości
95
konać każde zadanie. Lęk przed wypadnięciem z rynku skłania
jednostkę do rezygnacji z „nierynkowych” zainteresowań i nieprzynoszących korzyści pasji. Ani uzdolnienia, ani bezinteresowne zamiłowania nie mogą się rozwijać. W efekcie jednostka
w ogóle rezygnuje z samodzielnego wyboru celów. Zamazaniu –
aż do zatarcia – ulega tradycyjny wyraźny podział na towary
i konsumentów. Sprzedaje się i kupuje zdolność do pracy, czyli
ludzi o żądanych kompetencjach. Członkowie społeczeństwa
konsumpcyjnego stają się towarem na rynku, takim samym jak
inne.
Pointylizacja dotyczy w równym stopniu jednostki jak społeczeństwa8. Analogicznie do rozbicia czasowej spójności jednostki na niezwiązane ze sobą chwile, również czas w społeczeństwie konsumentów złożony jest z odrębnych chwil. Każda
niesie ze sobą potencjał szans i nadziei. Każda jest też wyjątkowa, może zapoczątkować coś zupełnie nowego, ponieważ nie
jest kontynuacją minionej i zapowiedzią następnej. Skoro jej potencjał mija bezpowrotnie, jest też najważniejsza. Jednostka nie
ma jednak czasu, by chwilę smakować, cieszyć się na przykład
nabytym właśnie towarem, przywiązywać do niego. Nowa chwila niesie przecież nowe możliwości. Dlatego trzeba się spieszyć.
Nic przeto nie może stawać się, trwać, dojrzewać, zostać odłożone – „czekać na swój czas”.
Czas jednostki i czas społeczny tracą kierunkowe – przyszłe
cele nie łączą jednostek. Czas jednostki i czas społeczny traci
strukturę. Rozmywa się datowanie, nie można wyróżnić wydarzeń przełomowych, istotnych dla historii społeczności, co z kolei uniemożliwia usytuowanie w nim czasu jednostki (ważnych
dla niej wydarzeń). Jak zrozumieć teraźniejszość, kiedy nie dostrzegamy jej związku z przeszłością i projektowaną przyszłoNa to zagrożenie zwraca uwagę T. H. Eriksen, Tyrania chwili. Szybko
i wolno płynący czas w erze informacji, tłum. G. Sokół, PIW, Warszawa
2003, s. 11–12.
8
05_Maciejczak.indd 95
2015-09-04 12:19:24
96
Marek Maciejczak
ścią?W rezultacie jednostka wyłącza się z czasu wspólnoty, pozostaje wewnątrz własnej historii, co objawia się wzrastającym
poczuciem izolacji, rozpadu wewnętrznej ciągłości i spójności,
niewiarą w możliwość własnych osiągnięć, poczuciem przypadkowości w zdarzeniach życia jednostki.
Miejsce grup społecznych zajmują roje konsumentów; miejsce wspólnoty społeczeństwa tradycyjnego zajmuje „pole społeczne”, dokładniej szereg „wytyczonych” pól (religijnych, politycznych, prawnych, naukowych, artystycznych, akademickich,
socjologicznych)9. „Pole społeczne, choć jest podzielone klasowo, pozostaje zatomizowane, a jedyny typ wspólnot, jaki można w nim napotkać, to wspólnoty wyobrażone”10. Przykładami
takich wspólnot są: kibice sportowi, fani grup rokowych, homoseksualiści, członkowie partii politycznych itd. Owe „enklawy
stylów życia” nie są wspólnotami; powstają tylko wtedy, gdy
konsumpcja wyzwoli się z wpływu wspólnotowych norm oraz
zasad, i wówczas może zostać zindywidualizowana.
Wzorce stylów życia są rozwijane i rozpowszechniane przez
reklamę. Roje konsumentów gromadzą się i rozpraszają zależnie od zmieniających się celów. Zasadniczo nie mają liderów –
wystarcza atrakcyjność celów. W roju nie ma podziału pracy
i współpracy. Rój jest sumą samodzielnych jednostek i niczym
więcej. Jednostka czerpie zadowolenie z przynależności do roju,
kierując się jego wielkością: tak wielu nie może się mylić, dlatego nienależący do roju błądzą. Celem roju jest konsumowanie.
Pojęcie to wprowadził Pierre Bourdieu. Zob. U. Beck, A. Giddens,
S. Lash, Modernizacja refleksyjna, tłum. J. Konieczny, WN PWN, Warszawa 2009, s. 204.
10
Tamże, s. 212. Lash podaje warunki wyróżnienia wspólnot refleksyjnych: (1) przynależność do nich nie wynika z urodzenia lub przymusu, ale
z indywidualnej decyzji o zaangażowaniu, (2) mogą one ulec rozciągnięciu
na przestrzeń abstrakcyjną oraz w czasie, (3) w większym stopniu niż tradycyjne wspólnoty zastanawiają się nad własnymi początkami oraz ciągłą
zmiennością, (4) ich „narzędzia” i wytwory mają charakter raczej abstrakcyjny i kulturowy niż materialny.
9
05_Maciejczak.indd 96
2015-09-04 12:19:24
Refleksja jako warunek tożsamości
97
Chociaż odbywa się w towarzystwie innych, nie rodzi żadnych
trwałych więzi. Może z tego powodu społeczeństwo konsumentów łatwo akceptuje nierówności ekonomiczne i społeczne.
Miejsce równości i sprawiedliwości, równego dostępu do dóbr
materialnych i udziału w kierowaniu państwem zajmuje idea
zróżnicowanych warstw, z których każda domaga się uznania,
czyli znośnego „miejsca przy stole”, a nie rzeczywistego wpływu na kształt życia społecznego11. Społeczeństwo konsumentów nie toleruje i nie usprawiedliwia nieszczęścia. Co więcej,
„przedstawia je jako coś odrażającego”12.
Trudno nawet mówić o społeczeństwie, tam gdzie nie ma zaangażowania społecznego ani obywatelskiego i przeważa pragnienie indywidualnych osiągnięć i instrumentalnych relacji.
Jednostka nie jest autonomicznym podmiotem, jest konsumentem, a od konsumenta nie oczekuje się postaw obywatelskich.
Dlatego jednostka w coraz mniejszym stopniu skłania się do
współpracy i brania odpowiedzialności za innych. Zanika zdolność współodczuwania, podstawa moralności – intuicji dobra
jako probierza postaw i czynów. Nic dziwnego, że jednostka tym
łatwiej poddaje się społecznej wykładni tego, co wartościowe,
co należy czynić, co jest dozwolone. Jej impulsy moralne są coraz słabsze, przerzuca odpowiedzialność na określone instytucje
społeczne, czyli usuwa z zasięgu swojej wrażliwości, i oczekuje,
aby powołane do tego instytucje zajęły się ludźmi bezdomnymi, bezradnymi, którym się nie powiodło i potrzebują pomocy.
Coraz mniej jest osób współczujących i gotowych nieść pomoc.
Wymogi tradycji, aby kształtować swoje życie żmudnym wysiłkiem i poświęceniem, pracować dla społeczności i pełnić określone w niej funkcje, nie są już tak atrakcyjne, jak kiedyś13.
Bauman, Szanse etyki..., s. 134.
Tamże, s 199.
13
Odpowiedzialność obejmowała dobro i godność drugiego człowieka,
a również obowiązek ciągłego doskonalenia się. Jednostka była oceniana
11
12
05_Maciejczak.indd 97
2015-09-04 12:19:24
98
Marek Maciejczak
Konsumpcja dawno przekroczyła tak zwany próg podstawowych potrzeb bytowych, czyli jej zwiększanie nie ma sensu. Konsumuje się raczej dla samej przyjemności konsumpcji. Zaspokajanie chwilowych potrzeb, zachcianek, ekstrawaganckich pragnień
itd. daje poczucie szczęścia, permanentne zaś niezaspokojenie to
według społeczeństwa konsumpcyjnego brak szczęścia. Wzrost zamożności współczesnych społeczeństw, a co za tym idzie eliminacja nędzy i ubóstwa, ma pozytywny wpływ na zadowolenie z życia.
Badania wskazują, że członkowie zamożniejszych społeczeństw są
bardziej zadowoleni z życia niż członkowie społeczeństw ubogich.
Znaczący wzrost szczęścia następuje do momentu wyeliminowania nędzy i ubóstwa. Jednak dalszy wzrost zamożności, a co za tym
idzie dalszy wzrost możliwości konsumpcji nie wpływa w znaczący sposób na poczucie zadowolenia z życia.
Aby „karuzela konsumpcji” się kręciła, towary właśnie zachwalane jako niezbędne muszą być dyskredytowane z równą
siłą jako przestarzałe, niemodne itd. Konsument stara się jak
najszybciej zdobyć towar i spieszy się, aby go skonsumować
i równie szybko się go pozbyć, zdążyć zastąpić innym, właśnie
reklamowanym. Karuzela konsumpcji działa więc tak, aby zaspokojona potrzeba rodziła kolejne. Ostatecznie napędza ciągłe
niezaspokojenie i mnożenie potrzeb. Istnieje zatem rozdźwięk
między powszechnymi przekonaniami, a realiami życia konsumentów. Poszukiwanie zaspokojenia w istocie nigdy nie powinno się kończyć. Nasycenie ma być chwilowe i rodzić kolejną potrzebę, przekształcić dotychczasową w nawyk i podsunąć nową.
Aby konsumenci wciąż liczyli na zaspokojenie swoich pragnień
i aby nowe nadzieje mogły natychmiast wypełniać pustkę pozostawioną po tych zawiedzionych i porzuconych, droga od sklepu do
kosza na śmieci musi być krótka, a podróż szybka14.
ze względu na przynależność do klasy społecznej, role i zasługi dla społeczności.
14
Tamże, s. 204, 205.
05_Maciejczak.indd 98
2015-09-04 12:19:24
Refleksja jako warunek tożsamości
99
Kultura ponowoczesna to przede wszystkim kultura medialna. Jesteśmy w coraz większym stopniu mieszkańcami tele-miasta, biernymi obserwatorami spektakli telewizyjnych15.
Bierzemy tele-zdarzenia za wzorce prawdy, szybko pochłaniane
obrazy i odrzucamy je bez głębszego namysłu. Nie mamy żadnego wpływu na przebieg wydarzeń, choć jesteśmy ich świadkami. Z tego powodu rodzi się niepewność i przesunięcie etycznej oceny na poziom coraz bardziej abstrakcyjny, na którym nie
można współczuć i chcieć pomóc. Filmy pełne scen przemocy
i okrucieństwa, starannie zaaranżowane sceny gwałtów, katastrof, zbrodni są znacznie doskonalsze i ciekawsze niż zapis
tego, co się naprawdę zdarzyło. Oddajemy się bezmyślnie zaskakującej, niecodziennej grze obrazów – interesujemy się innymi
ludźmi jako obiektami estetycznymi, jako źródłem doznań, nie
zaś moralnej oceny i odpowiedzialności. Co więcej, oglądane co
dzień w ogromnej ilości obrazy przemocy, okrucieństwa i cierpienia wywołują znużenie oraz obojętność. Kryteria estetyczne:
powierzchowna atrakcyjność i wystylizowana ładność, ponieważ niosą łatwo osiągalny potencjał przyjemności, wyznaczają
kształt tele-świata. W treści przekazu nie ma niepokojących pytań o to, co ważne, o dobro czy powinność.
Kultura również stała się częścią rynku i podlega jego mechanizmom. Jej dotychczasowe cele: wyrażanie potrzeby
przynależności i tradycji, zanikają wraz z elitami. Brakuje elit
chłonących, rozumiejących i rozpowszechniających tak zwaną
sztukę wysoką, kształtujących wyrafinowane gusty. Współczesne elity to nie koneserzy, lecz konsumenci wszystkiego, a brak
dyktatorów smaku powoduje zacieranie się różnic między kulturą wysoką i popularną, masową. Klasa ludzi wykształconych
nie pełni roli, którą zawsze miała pełnić – wskazywać kierunek
rozwoju jednostki i społeczności (narodu-państwa). Nie twoZ. Bauman, Life in Fragments. Essays in Postmodern Morality, Wiley Blackwell, Oxford 1993, s. 93.
15
05_Maciejczak.indd 99
2015-09-04 12:19:24
100
Marek Maciejczak
rzy dzieł istotnych, źródeł kształcenia, pociechy, przyjemności
i bodźców emocjonalnych. Elity nie wskazują uczuć, aspiracji i wartości wspólnych dla większości przedstawicieli danej
społeczności. Nie ma ich we współczesnej sztuce i literaturze,
brakuje wizji świata jednoczącej określone grupy społeczne, łączącej dziedzictwo minionych epok, teraźniejszość i przyszłość
w spójny projekt.
Ostatnie prądy w kulturze europejskiej: dekonstrukcja i postmodernizm, stworzyły osobliwy język kulturowej nowomowy,
zdekonstruowały pojęcia podmiotu, tożsamości, odpowiedzialności, indywidualności itd. Odrzuciły doświadczenia minionych
epok. Kultura wyzwolona od tych zadań oferuje swoje produkty, by zaspokoić potrzeby indywidualne. Kultura współczesna
składa się z ofert i pokus, skandali i prowokacji – jest towarem
do konsumpcji, mierzonym wpływami kasowymi, liczbą egzemplarzy, notowań oglądalności. Znikają w niej nakazy i normy,
a ich miejsce zajmują zróżnicowane wydarzenia – towary, domagające się uwagi ze strony konsumentów. Cechami kultury
konsumenckiej są doraźność i pośpiech, tyrania chwili z jej zasadą carpe diem, co przewrotnie można oddać hasłem: korzystaj
z promocji! Również treści kultury konsumenckiej: wszelkiego
rodzaju wiedza, postawy, pojęcia, wytwory, dzieła sztuki itd., nie
trwają długo. Każde z nich ma swój okres ważności i po jego
upłynięciu należy je zastąpić innym, czyli wyrzucić.
Dotąd głównym narzędziem w praktyce rozumienia siebie
była literatura. Jednak w dobie Internetu czytelnictwo wyraźnie
z roku na rok spada, co zresztą łączy się z wysoką ceną społeczną i kulturową nieograniczonego dostępu do nowej informacji.
W większości krajów Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych obserwuje się malejące z roku na rok zainteresowanie
książką, ale też wyraźne oznaki załamywania się rynku prasy. Literatura staje się wyłącznie rozrywką – „nie działa politycznie”,
czyli nie zmienia porządku postrzegania i nie „obdarza głosem”,
nie jest skutecznym działaniem przeciw policji, czyli: standary-
05_Maciejczak.indd 100
2015-09-04 12:19:24
Refleksja jako warunek tożsamości
101
zacji, kontroli i hierarchizacji. A przecież poziom czytelnictwa
jest miarą rozwoju kraju i kwestią tożsamości. Dziś 60 procent
Polaków nie czyta żadnych książek, dziesięć lat temu 55 procent sięgało po książki, niczego nie czyta 35 procent Polaków po
studiach. W Wielkiej Brytanii czyta 96 procent, w krajach skandynawskich 70 procent. Rozpada się struktura tradycyjnych mediów, których podstawą jest gazeta. Odchodzą jak niegdyś płyta
winylowa, taśma magnetofonowa. Następstwa tego procesu dla
demokracji trudno przewidzieć – kto będzie pełnił role informacyjne, edukacyjne i kontrolne władzy politycznej? Kto zbierze,
wyselekcjonuje, opracuje, zanalizuje informacje, znajdzie równowagę między atrakcyjnością i wagą tematów? Oddzielenie
istotnej informacji od gadaniny – anegdot i plotek, wydaje się
konieczne również dlatego, że w natłoku informacji gubi się
podstawowa wiedza o tym, co faktycznie się dzieje się w gospodarce, biznesie, szkolnictwie, administracji i w efekcie znikają
pewne dziedziny społecznej rzeczywistości.
Zmienia się również sposób analizy i mechanizmy przyswajania informacji, za co odpowiada Internet. Przechodząc ze strony na stronę na ekranie, tracimy koncentrację. Dzięki linkom,
skaczemy z jednej informacji do innej, gdziekolwiek chcemy.
Jednocześnie nie mając czasu na zastanawianie się, rozwijamy
powierzchowny sposób rozumowania. Sporo napisano o tym, że
Internet zabija oryginalność, spłaszcza umysł. Nic dziwnego, że
coraz częściej szukamy tam pojęć już wyuczonych i przechowywanych (niegdyś?) w pamięci głębokiej. Bez koncentracji i powtarzania informacja nie dostaje się do pamięci długotrwałej,
a tylko do krótkoterminowej, a utrata części trwałej pamięci jest
groźna dla poczucia tożsamości. Mózg ludzki nie jest przystosowany do normalnego działania w natłoku danych, gubi się –
nie zapamiętuje i nie przetwarza informacji. Sieć dehumanizuje
kontakty międzyludzkie. Trudno oczekiwać odpowiedzialności
w korzystaniu z sieci. Dla młodzieży liczą się dzisiaj: sława,
popularność, sukces finansowy – te wartości wypierają do nie-
05_Maciejczak.indd 101
2015-09-04 12:19:24
102
Marek Maciejczak
dawna najważniejsze: poczucie wspólnoty, życzliwość, tradycję,
samoakceptację, wartości społeczne, które wymuszały troskę,
branie pod uwagę innych w swoich dążeniach. Ogromna, codzienna dawka informacji w sieci ogłupia i sprawia, że przekłada się swój sukces na dowolnym polu nad dobro innych. Rynek
psuje dzieci, infantylizuje dorosłych i połyka obywateli. Dorośli
podążają za dziecinnymi zachciankami, a dzieci nie mogą i nie
powinni dorosnąć, wszyscy są niewolnikami zakupów zbędnych
towarów.
W społeczeństwie mediów i informacji „upłynnieniu” ulega
status uniwersytetu jako względnie autonomicznej społeczności
uczonych. Wiedza w społeczeństwie konsumpcyjnym staje się
towarem do nabycia, przekazu, rozpowszechnienia i wykorzystania. Gubi w ten sposób swoją istotę – przestaje być wyrazem
epistemicznej natury ludzkiej. To znaczy, że dociekanie prawdy
ze względu na nią samą, pasja poznawania ze względu na wartość wiedzy, dociekanie jako wyraz leżącej w naturze człowieka
ciekawości, potrzeby prawdy nie mają szans na rozwinięcie. Zamiast o prawdzie coraz częściej mówi się o otwartości, autentyczności, jakości społecznej komunikacji. Prawda jako norma
zanika, stając się lokalną normą: w postępowaniu sądowym,
w matematyce, w naukach empirycznych. Aspekt pragmatyczny wypiera normatywny a poszczególne praktyki i dyskursy
bez udziału ideału czy normy prawdy stają się grą społeczną.
Miejsce prawdy zajmuje wolna i otwarta dyskusja, jej kryterium
prawdziwości jest niezakłócona komunikacja, a nie to, jak się
rzeczy mają. Jasno widać zagrożenie dla nauki i pośrednio instytucji uniwersytetu: skoro komunikację umożliwiają demokratyczne instytucje społeczne, to prawda zostaje ściśle związana
z polityką.
W podobnej sytuacji jak sztuka znajduje się także religia.
Oznaki ożywienia życia religijnego przemijają jak mody. Rozpad wartości, ideologii, sięgnął również ostatecznych celów.
Religia, chcąc być obecna w życiu społeczeństwa, zostaje wcią-
05_Maciejczak.indd 102
2015-09-04 12:19:24
Refleksja jako warunek tożsamości
103
gnięta w dynamikę jego zmian, dopasowuje się, dostosowuje się
do poziomu politycznego czy dyskusji społecznych. W rezultacie życie religijne traci swoistość, coraz mniej różni się sacrum
od profanum. Z tego powodu religia staje się coraz bardziej zbyteczna.
Żyjemy w Technopolu, społeczeństwie, w którym zasadniczym celem ludzkiej pracy jest wydajność. Procedury, miary
i statystyka są uznawane za lepsze niż zwykły osąd. Ignorowanie etycznego i religijnego aspektu działania, zgoda na urynkowienie prowadzą do erozji społeczeństwa obywatelskiego. Wartości rynkowe wchłonęły dziedziny, które dotąd były dla nich
niedostępne: stosunki osobiste, polityczne, ogólnie szanowane
zawody: nauczyciela, lekarza, sędziego itd. Objęły służbę zdrowia, naukę, edukację, sport i rozrywkę. W rezultacie najważniejsze decyzje zarówno w sferze osobistej, jak i polityki, ekonomii i kultury, podejmowane są w kategoriach rachunku zysku
i strat – sprawności, wymierności i przewidywalności.
Pogoń za zyskiem za wszelką cenę niszczy wolność jednostki i psuje państwo demokratyczne. Żyjemy w swoistym „społeczeństwie ryzyka”, słabnącej stabilności instytucji. Zmiany
następują tak szybko, że większość starych, sprawdzonych sposobów przestaje obowiązywać niemal z dnia na dzień16. Współczesny człowiek jest turystą, tułaczem. Nie ma rodzinnego
domu, gniazda, azylu – schronienia, nie ma w nim domu, a nie
mogąc być „u siebie”, jest nigdzie.
Naszkicowałem w zasadniczych rysach sytuację jednostki
w społeczeństwie konsumpcyjnym na podstawie badań socjologów. W dynamice zmian można dostrzec niepokojące zjawiska
zagrażające integralności i autonomii jednostki. Filozofowie, do
których prac odwołam się w następnej części, tradycyjnie w obliczu tego typu zagrożeń wskazywali jeden, zasadniczy środek
Z. Bauman, 44 listy ze świata płynnej nowoczesności, tłum. T. Kunz,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, s. 6.
16
05_Maciejczak.indd 103
2015-09-04 12:19:24
104
Marek Maciejczak
zaradczy: refleksję. Chociaż jest ona z natury czymś prywatnym,
niezwiązanym z instytucjami społecznymi, realizuje się wszakże
w społeczeństwie wśród innych jednostek i na nie wpływa, pozwala w znacznym stopniu uporać się coraz bardziej powszechną
we współczesnym świecie izolacją jednostek od siebie i świata.
Filozofowie podkreślali, że konstytutywnym elementem tożsamości jest doświadczenie moralne. Jeśli źródła doświadczenia
moralnego są tłumione, jak to ma miejsce we współczesnym
rozwiniętym społeczeństwie, jednostka traci podstawę konstrukcji swojej tożsamości.
Jako przykład filozoficznej refleksji jako koniecznego warunku udanego, szczęśliwego życia, wybrałem życie i dzieło Ludwiga Wittgensteina.
Praca nad sobą
Refleksja, stwierdza Wittgenstein, dotyczy pytań w rodzaju:
dlaczego świat istnieje, dlaczego w ogóle coś istnieje, jaki jest
sens życia itd. Dotyczy podmiotu etycznego, Boga i tego, co ma
absolutną wartość. Stawianie sobie takich pytań sprawia, że nasz
umysł w tych sprawach staje się bardziej przenikliwy. To szlachetna tendencja rozumu ludzkiego – szturmowanie granic języka na coś wskazuje17. Refleksja pozwala odkryć różnicę między
ja empirycznym, które jest częścią świata i ma cechy psychologiczne i czystym ja (TLP 5.641)18. Refleksja powoduje zmianę
perspektywy, sprawia, że świat przedstawia jednostce jako mój
świat i jako dobry lub zły (TLP. 5.641). Wittgenstein porównuje ową różnicę do stosunku oka do pola widzenia. Oko nie jest
częścią pola widzenia, „oka faktycznie nie widzisz”, ale to dzięki niemu ono istnieje (5.633). Refleksja wiąże się z działaniem,
17
F. Waismann, Wittgenstein und der Wiener Kreis, Frankfurt 1967.
Uwaga z 17 grudnia 1930 roku.
18
L. Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, tłum. B.Wolniewicz, WN PWN, Warszawa 1997, dalej w tekście jako TLP.
05_Maciejczak.indd 104
2015-09-04 12:19:24
Refleksja jako warunek tożsamości
105
z wolą. Wola nie wprowadza zmian w świecie, może zmienić jedynie granice świata, nie fakty, podobnie jak spojrzenie, które
może wpływać na granice pola widzenia, a nie na to, co się w nim
znajduje (zob. TLP, 6.43). Jestem wprawdzie warunkiem świata,
pisze Wittgenstein, beze mnie bowiem (jako czystego podmiotu myślenia) żaden świat nie mógłby zostać pomyślany (i w tym
sensie nie mógłby istnieć), zarazem jednak nie mam żadnego
wpływu na treść i strukturę świata19. W świecie wszystko „jest
tak jak jest i dzieje się tak jak się dzieje”, czyli niezależnie od
podmiotu. Pragnienia, nadzieje, obawy i lęki, które żywi podmiot
w zderzeniu ze światem, nie zmieniają świata faktów, wola pozostaje bezsilna. Wola jednakże może zmienić jego granice.
Nie działania człowieka bywają dobre lub złe, zła lub dobra jest jego wola, czyli postawa wobec świata. Ową postawę
Wittgenstein określa jako widzenie świata sub specie aeterni,
czyli z punku widzenia wieczności (TLP, 6.45). Widzenie świata
jako całość, cud, dzieło boże, pozwala pojawić się wartościom
moralnym w świecie. Perspektywa całościowa jest z istoty indywidualna, tym różni się „przestrzeń etyczna” od „przestrzeni logicznej”, takiej samej dla wszystkich. Każda wola jest
indywidualna, dlatego widzenie świata, np. jako dzieło boże,
może generować różne, nawet przeciwstawne wartości etyczne.
Przedmioty widziane w tej perspektywie na świat i życie, przestają być przygodnymi, nabierają sensu, tracą lub zyskują wartość – nabierają charakterów etycznych a także estetycznych. tej
perspektywie spotykają się sztuka i życie, dobre życie i dzieło
sztuki. Wittgenstein owo przekształcenie wyraża następująco:
„Krótko mówiąc: świat musi się wtedy stać w ogóle inny. Musi
niejako skurczyć się lub rozszerzyć jako całość. Świat szczęśliwego jest inny niż nieszczęśliwego” (TLP, 6.43). Jeśli więc wola
egoistycznie zawłaszcza wszystko, oddziela ja od świata, wtedy
I. Ziemiński, Śmierć, nieśmiertelność, sens życia. Egzystencjalny wymiar filozofii Ludwiga Wittgensteina, Aureus, Kraków 2006, s. 232.
19
05_Maciejczak.indd 105
2015-09-04 12:19:24
106
Marek Maciejczak
mój świat się kurczy, staje się źródłem zagrożenia; jeśli otwiera
się, świat rozszerza się, jest moim światem.
Dobra wola rozszerza granice świata do chwili, w której ujrzymy świat niejako z zewnątrz, z punktu widzenia wieczności.
Wtedy pragnienie znika, a ten, kto nie pragnie, jest szczęśliwy,
żyje w teraźniejszości: „Życie w teraźniejszości to życie wolne
od śmierci, bo nie istnieje żadne t e r a z , w którym istniałaby
śmierć” (TLP, 6.4311)20. Kto żyje w teraźniejszości jest szczęśliwy. Nie potrzebuje już żadnego celu, jest zaspokojony, żyje
w zgodzie z światem. Ostatecznie wartość ma dobra wola, bowiem nagroda za działanie z nią zgodne zawiera się w samym
czynie, następstwa nie muszą być decydujące (zob. TLP. 6.422).
Kto akceptuje siebie jako warunek świata, niejako dystansuje
się wobec niego, zmienia swój sposób widzenia, co ostatecznie
prowadzi do odkrycia prawdziwego sensu swojego życia. Ów
sens objawia się paradoksalnie: pytanie o to, jak żyć, przestaje
być problemem. Życie samo jest celem i kto nie ma innego, ten
wypełnia cel istnienia – żyje zgodnie, w harmonii ze światem,
własnym losem i sumieniem. Wittgenstein notuje w Dzienniku:
„Życie szczęśliwe jest po prostu dobre i nie potrzebuje żadnego
usprawiedliwienia”21.
Nakaz szczęśliwego życia obowiązuje bezwarunkowo –
wszystkie obowiązki są zależne od tego najdoskonalszego stanu.
Jest nakazem formalnym – nie przypisuje żadnego konkretnego
działania ani sposobu życia. Nakazuje natomiast pracę nad sobą,
prowadzącą do wyzbycia się pragnień i zgody na los: „Masz nie20
W. Sady, Wittgenstein. Życie i dzieło, Instytut Wydawniczy Daimonion, Lublin, 1993, s. 70. Sady ocenia filozofię Traktatu jako naukę o zbawieniu. Świata w sensie etycznym nie można zmienić, można się tylko od
świata wyzwolić. A wyzwolenie to zobaczenie świata sub specie aeterni,
czyli jako całość, w której wszystko dzieje się tak, jak się dzieje, i w której
nie ma żadnej wartości (TLP, 6.41).
21
L. Wittgenstein, Dzienniki 1914–1916, tłum. M. Poręba, Spacja, Warszawa 2009, s. 128.
05_Maciejczak.indd 106
2015-09-04 12:19:25
Refleksja jako warunek tożsamości
107
właściwe pojęcie, jeśli oburzasz się na los. Powinieneś zrewidować swoje pojęcia. Zadowolenie ze swego losu powinno być
pierwszym przykazaniem mądrości”22. Jeśli się lękamy, mamy
na coś nadzieję, czegoś pragniemy, to znaczy, że nie osiągnęliśmy jeszcze harmonii ze światem i ze sobą. Zgoda na los nie jest
wyrazem bezradności, to rozumna decyzja: skoro nie możemy
mieć wpływu na fakty w świecie, pozostaje nam wpłynąć na naszą wolę, nie „mocować” się ze światem, ale bez sprzeciwu go
akceptować. Imperatyw wymaga od jednostki nieustannej pracy
nad sobą, starania się, aby żyła w pełni swej indywidualności,
w każdej chwili życia23.
Mimo swej ogólności imperatyw „żyj szczęśliwie” nakazuje
jasno określony kierunek kształtowania swojej postawy wobec
świata i siebie: nieustającą uważność, która prowadzi do „czystego serca”, wolności od zawiści, podłości, niechęci. Refleksja
prowadząca do poznania siebie, powinność empirycznego ja wobec ja filozoficznego, jest moralnym imperatywem. Dopiero w tej
perspektywie w świecie jednostki pojawia się dobro i zło, a wraz
z nimi, jako następstwo wyboru, świadomość grzechu i wyrzuty
sumienia ewentualnie szczęście, spokój i bezpieczeństwo. O tym,
czy żyjemy w harmonii ze światem, swoim losem i ze sobą, informuje nas sumienie; spokojne jest tożsame ze szczęściem a niespokojne z nieszczęściem. Czystość sumienia, podobnie jak logiczna poprawność, wyrastają z tej samej potrzeby wkorzenienia
błędów. Etyka i logika są pod tym względem, czyli jako warunki
wyboru dobra lub zła oraz prawdy lub fałszu, tym samym.
Powinnością jednostki jest wyzbycie się zawiści, podłości,
niechęci, co jest warunkiem osiągnięcia szczęścia24. Moralność
L. Wittgenstein, Ruch myśli. Dzienniki 1930–1932, 1936–1937, tłum.
R. Reszke, Spacja, Warszawa 2002, s. 108.
23
B. McGuiness, Wittgenstein: A Life. Young Ludwig 1889–1921, Penguin, London, 1988, s. 4.
24
„Stawiając je, człowiek nie pyta, co ma robić w konkretnej sytuacji,
lecz wyraża swoją bezradność wobec życia jako całości, przyznając, że
22
05_Maciejczak.indd 107
2015-09-04 12:19:25
108
Marek Maciejczak
to obowiązek. O moralnej wartości czynów decydują motywy
i intencje, według których determinujemy naszą wolę do działania. Możemy iść za dwoma rodzajami motywacji: prawem moralnym oraz pragnieniem szczęścia. Wittgenstein był przekonany, że trzeba kierować się prawem moralnym (wierności sobie),
nawet kosztem własnego szczęścia i naturalnej do niego skłonności. Pielęgnować w sobie obowiązek poznania siebie, które
przekształca sposób bycia podmiotu, tworząc jego postawę
etyczną, nadając jego działaniom i jemu samemu etyczny charakter. Wittgenstein podkreśla też nieusuwalnie pierwszoosobowy aspekt tego zadania: nikt nie może nas wyręczyć w trudzie
kształtowania i poznawania siebie25. Praca nad sobą, choć nie
chroni nas przed biedami tego świata, daje w rezultacie czyste
sumienie, a czyste sumienie jest synonimem szczęścia, cechą
harmonijnego życia26. Powinnością jednostki jest kształtowanie
własnej postawy wobec świata, osiągnięcie przejrzystości wobec siebie, swoich pragnień, intencji i dążeń. To konieczność
refleksji, obcowania ze sobą, nie tyle ze społeczeństwem i historią, ponieważ najistotniejsza jest osobista wrażliwość, nie
zaś reguły i zasady. Refleksja wymaga płynącej z wewnątrz
determinacji: „Zasady, wedle których działam, i kryteria, wedle których sądzimy i żyjemy, zależą w ostateczności od życia
umysłu”27.
sens własnego istnienia pozostaje mu nieznany”, I. Ziemiński, Śmierć, nieśmiertelność..., s. 239.
25
Kant widział etykę jako zbiór reguł. Naczelnej zasady postępowania
dostarcza rozum.
26
Por. L. Wittgenstein, Dzienniki 1914–1916…, s. 132.
27
H. Arendt, Myślenie, tłum. H. Buczyńska-Garewicz, Czytelnik, Warszawa 1991, s. 113–114.
05_Maciejczak.indd 108
2015-09-04 12:19:25
Refleksja jako warunek tożsamości
109
Podsumowanie
W części pierwszej opisałem zmiany, jakim w okresie
„płynnej nowoczesności” ulega pojęcie tożsamości. Podmiot
jako instancja decyzji, wolności, wiedzy i historii zanika, traci, podobnie jak społeczeństwo, którego jest częścią, spójność
sankcjonowaną przez tradycję więzi, zobowiązania i wartości.
Świadomość jednostki redukuje się do podmiotu społecznego.
Upłynnieniu ulega również powinność wobec siebie i innych
rozumiana jako obowiązek doskonalenia, kultywowania wrażliwości na różne aspekty życia, w tym fundamentalny – etyczny.
O nią właśnie upomniałem się w części drugiej, przedstawiając
uwagi Wittgensteina o pracy nad sobą. Pośrednio upomniałem
się w ten sposób o miejsce filozofii w okresie „płynnej nowoczesności”, dyktatu wymiernych efektów, skuteczności
i planowania. Refleksja, jak przekonuje przykład Wittgensteina,
pozwala przeciwstawić się „spłaszczaniu” osobowości do podmiotu społecznego, złudnego i chwilowego tworu społeczeństwa
konsumpcyjnego. Refleksja stanowi też o użyteczności filozofii
w ogóle. Owocem refleksji jest autonomia, dająca poczucie, że
jest się autorem czynów, że odpowiada się za wybory, siebie.
Można mieć wątpliwości, że poradzimy sobie z negatywnymi
stronami rozwoju technologicznego, bez odwoływania się do refleksji, by przyswoić sobie wartości, aby wedle nich kształtować
siebie i swoje życie.
Wittgenstein podkreślał fakt, że refleksja jest z natury
czymś prywatnym, niezwiązanym z instytucjami społecznymi,
pominął jednak to, że realizuje się w społeczeństwie, wśród
innych jednostek i na nie wpływa, łączy więc jednostkę z kulturą i społeczeństwem. Jednostka wyraża swoją tożsamość we
wspólnym dla danej społeczności języku, niejako dopasowując swoje opisy do przyjętych sposobów reprezentacji świata.
Dzięki językowi odkrywa i artykułuje znaczenia swoich celów.
Tożsamość jest tylko w części konstytuowana przez autointer-
05_Maciejczak.indd 109
2015-09-04 12:19:25
110
Marek Maciejczak
pretacje. Językowa narracja sytuuje jednostkę w horyzoncie
społecznym, a skoro narzędzie artykulacji – język – istnieje
tylko w społeczności, to niezbędni do kreowania naszej tożsamości są również inni ludzie. „Podmiotowość istnieje jedynie
w obrębie czegoś, co nazywa sieciami rozmowy. To właśnie ta
pierwotna sytuacja nadaje sens naszemu pojęciu tożsamości”28.
Sumienie, przeciwnie do przekonania Wittgensteina, czerpie
swoją treść z tego, co za pomocą wszelkich stojących do naszej dyspozycji kryteriów jawi się jako obiektywnie dobre29.
Jeśli więc postępujemy zgodnie z tym, co dobre dla wszystkich
ludzi, pozostajemy również w zgodzie ze sobą. Refleksja pozwala też w pewnym stopniu uporać się z coraz bardziej powszechną we współczesnym świecie izolacją jednostek między
sobą, od siebie i świata.
W pracy dotyczącej moralnej oceny samozakłamania Martin stwierdza, że samowiedza nie polega na posiadaniu jakieś
teorii testowanej za pomocą faktów dotyczących danej osoby,
ani na gromadzeniu faktów tego rodzaju. Samorozumienie zawiera przyznanie się przed samym sobą do własnych motywów
i zaangażowań w ważnych dziedzinach swojego życia a także
wad i mocnych stron, jak również widzenia siebie jako istotę
biologiczną i społeczną. W aktach tego typu zwiększa się poczucie sensu życia. Zależność zachodzi w obie strony – tak jak
samorozumienie jest warunkiem wartościowego życia, tak wartościowe życie kształtuje naszą koncepcję samorozumienia30.
Refleksja pozwala nie tylko konstytuować własny świat, przede
wszystkim pozwala dostrzec w nim różnicę między rzeczą, innymi i sobą. Leży też u podstaw naszego mówienia o osobach.
Tamże, s. 70.
R. Spaemann, Odwieczna pogłoska. Pytanie o Boga i złudzenie nowożytności, tłum. J. Merecki, Oficyna Naukowa, Warszawa 2009, s. 165.
30
M. W. Martin, Self-Deception and Morality, University Press of Kansas, Lawrence 1986, s. 136.
28
29
05_Maciejczak.indd 110
2015-09-04 12:19:25
Refleksja jako warunek tożsamości
111
Jest ona nie tyle zwrotem ku sobie, jak widział to Wittgenstein,
ile widzeniem siebie oczyma innego31.
Mam nadzieję, że refleksja tego rodzaju, która przecież
jest ważną częścią filozofii, nie zostanie zmarginalizowana,
że obowiązek pracy nad sobą i doskonalenia się pozostanie
jedną z głównych powinności również człowieka płynnej nowoczesności.
31
„Moralność jest możliwa tylko dzięki tej zdolności do samoobiektywizacji i przez to do samorelatywizacji”, R. Spaemann, O różnicy między
czymś a kimś, tłum. J. Marecki, Oficyna Naukowa, Warszawa 2001, s. 20.
05_Maciejczak.indd 111
2015-09-04 12:19:25
05_Maciejczak.indd 112
2015-09-04 12:19:25

Podobne dokumenty