317 kB

Transkrypt

317 kB
 STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
Watchman, What Of The Night?
58-1130
William Marrion Branham
Poselstwo, wygłoszone przez brata Williama Marriona Branhama dnia 30. listopada
1958 w kaplicy Branhama w Jeffersonville, IN, USA. Podjęto wszelkie wysiłki, by
dokładnie przenieść mówione Poselstwo z nagrań na taśmach magnetofonowych
do postaci drukowanej. Podczas tłumaczenia i korekt korzystano również z nagrań
na CD płytkach w oryginalnym języku. Niniejszym zostało opublikowane w pełnym
brzmieniu.
Wydrukowanie tej książki umożliwiły spontaniczne ofiary wierzących, którzy
umiłowali Jego Sławne Przyjście i to Poselstwo. Przetłumaczono i opublikowano w
latach 2009 – 2010. Wszelkie zamówienia należy kierować na adres:
MÓWIONE SŁOWO
GUTY 74, 73955 Smilovice, CZ
Tel. Komórka: +420 775 225542
Email: [email protected]
SKYPE: W Krzok
http://poselstwo.witnesstoday.org
Stróżu, która to godzina nocy?
Brat Gene Goad czyta z księgi Izajasza 21. rozdział, wersety 1-12:
„Wypowiedź o nadmorskiej pustyni: Jak wichry szalejące w
Negebie, tak to przychodzi z pustyni, z ziemi strasznej.
Srogie widzenie objawiono mi: Rabuś rabuje, a grabieżca grabi,
Wyrusz, Elamie, oblegaj Medio! Położę kres wszelkiemu
wzdychaniu.
Dlatego bolesne skurcze przeszywają moje biodra, ogarniają
mnie boleści, jak boleści rodzącej. Jestem oszołomiony tym, co
słyszę, zatrwożony tym, co widzę.
Moje serce dostaje obłędu, przerażenie mnie ogarnia, upragniony
przeze mnie zmierzch zamieniło w grozę.
Zastawiają stół, rozścielają poduszki, jedzą, piją. Wstańcie,
książęta, namaszczajcie tarczę,
Bo tak rzekł do mnie Pan: Idź, wystaw strażnika, niech doniesie,
co widzi.
Gdy ujrzy jeźdźców, zaprzęgi konne, jeźdźców na osłach,
jeźdźców na wielbłądach, niech nasłuchuje uważnie, bardzo
uważnie!
Wtem zawołał strażnik: Na strażniczej wieży, Panie, ustawicznie
stoję dzień w dzień i trwam na warcie noc w noc.
I oto tu nadchodzi oddział jeźdźców, zaprzęgi konne. I odezwał
się głos: Upadł, upadł Babilon i wszystkie posągi jego bogów
potrzaskane na ziemi.
O, ludu ty mój, wymłócony i podeptany na klepisku! Co
usłyszałem od Pana Zastępów, Boga izraelskiego, to wam
zwiastowałem.
Wypowiedź o Edomie. Woła na mnie ktoś z Seiru: Strażniku!
Jaka to pora nocna? Strażniku! Jaka to pora nocna?
Strażnik odpowiedział: Nadszedł poranek, lecz także noc. Jeżeli
musicie pytać, to przyjdźcie znowu i pytajcie!”
[Brat Neville prowadzi zgromadzonych w pieśni: „Będę żył dla Niego”
potem zaprasza brata Branhama – wyd.]
2
Dziękuję ci, bracie Neville. Jak to dobrze, że spotykam się z wami
znowu. Dzień dobry naszej klasie Biblijnej dzisiaj do południa; miłuję was
i pozdrawiam w Imieniu Pana Jezusa.
3
Kiedy jechałem po drodze kilka chwil temu razem z moją rodziną,
rozmyślałem o ludziach, którzy wyszli z domu, by pojechać do kościoła w
takich dniach, kiedy cały kraj jest pokryty śniegiem i drogi są śliskie i
1
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
3 niebezpieczne. Oni tu nie przyjeżdżają tylko po to, by być widziani.
Przybyli tutaj z pewnym zamiarem i ja jestem bardzo szczęśliwy, gdy
widzę tą grupę tutaj dzisiaj do południa – to jest wiara naszych ojców
ciągle żyjąca i płonąca w sercach mężczyzn i kobiet wszędzie.
Nasz brat Gene Goad właśnie przeczytał nam Słowo z księgi Izajasza
21. rozdział, które będziemy na chwilę rozważać, a potem będę modlił się o
chorych.
4
A zatem, jako temat na dzisiejsze dopołudnie chciałbym zaczerpnąć
słowa z 11. – 12. wersetu: „Stróżu, która to godzina nocy?” Zanim podejmę
się głoszenia, pochylmy teraz nasze głowy na chwilę do modlitwy.
5
Panie Boże, Ty jesteś Bogiem naszych ojców. Ty jesteś Bogiem, Który
tchnąłeś po raz pierwszy tchnieniem życia, które pojawiło się na ziemi, i
miałeś władzę nad każdym życiem aż do czasu ostatecznego i będziesz ją
miał na zawsze. Bowiem Ty jesteś Stworzycielem wszelkiego rodzaju
ludzkiego i wszystkiego stworzenia, które oddycha. Ty jesteś Stwórcą.
6
Jesteśmy szczęśliwi dzisiaj do południa, że śmiemy wierzyć w naszych
sercach, iż Twoje obietnice są prawdą – każda z nich. A w tych obietnicach
Ty powiedziałeś, że gdziekolwiek dwaj lub trzej są zgromadzeni w Twoim
Imieniu, tam Ty będziesz wpośród Twojego ludu, i że Ty odpowiesz na ich
wołanie.
7
8
A są tutaj obciążone serca dzisiaj. Od chwili, kiedy wstąpiłem do tej
kaplicy, widzę tych na noszach i polowych łóżkach, niektórzy mają ręce
zabandażowane, z powodu infekcji w swoich rękach, inni zaś, jak się
dowiedziałem, utracili swoich umiłowanych… Ach, jest to grzeszny i
niegodziwy świat, mimo wszystko wszystkie rzeczy muszą być kierowane
przez Mistrza, Pana Jezusa, Który powiedział nam, że wszystkie rzeczy
współdziałają ku dobremu tym, którzy miłują Pana.
I my jesteśmy pocieszeni dzisiaj do południa, że możemy wierzyć, iż
wiele z tych spraw służy do tego, aby nas skłonić do pójścia na nasze
kolana. Chętnie rozmyślamy o tym miejscu Pisma: „Ci, którzy oczekują na
Pana, nabywają nowej siły. Podnoszą się na skrzydłach, jak orły, biegną, a
nie są wyczerpani, chodzą, a nie ustają”. I jak powiedział psalmista:
„Naucz mnie, Panie, naucz mnie Panie, jak mam czekać”.
9
10
Otwórzmy się dzisiaj, kiedy czekamy, aby usłyszeć coś z chwały, z ust
naszego Zbawiciela przez Ducha Świętego, bo czekamy cierpliwie, by
usłyszeć Jego głos, mówiący do nas miłe rzeczy przez Swoje Słowo, i
ogłaszający ułaskawienie z naszych grzechów i uzdrowienie z naszych
chorób. Obyśmy odeszli dzisiaj z tej kaplicy radując się i mówiąc, jak ci,
którzy wyszli z Emaus: „Czy nasze serca nie pałały w nas, kiedy On
rozmawiał z nami po drodze”. Bowiem my naprawdę wierzymy, że On jest
zmartwychwstałym Panem, takim jakiego spotkali owego dnia.
4 MÓWIONE SŁOWO A On jest wśród ludzi. Nie powinniśmy być zmęczeni i niech nasze
serca nie słabną we wierze. Pozwól nam odświeżać naszą wiarę w Ciebie
każdej godziny. Daruj nam to, Ojcze.
12
Prosimy Ciebie, żebyś błogosławił to napisane Słowo, błogosław także
uszy, które będą słuchać i usta, które będą mówić, i przyjmij chwałę dla
Samego Siebie. Modlimy się o to w Imieniu Jezusa. Amen.
13
Nikt z nas nie jest uodporniony na różne kłopoty. Bóg nie obiecał, że
uwolni nas z wszystkich chorób, lecz jest napisane, że Jego moc jest
wystarczająca. I On nigdy nie włoży na nas zbyt ciężkiego brzemienia, lecz
On udzieli nam łaski, abyśmy je mogli znosić. Mamy więc pociechę, że to
wiemy.
14
Pragniemy teraz rozważać kilka chwil ten tekst i zastanowić się nad
tym, co mi było położone na serce w ostatnich kilku godzinach: „Stróżu,
która to godzina nocy?”
15
Działo się to prawdopodobnie między zajściem słońca a nastaniem
ciemności, a był to pełen trwogi dzień w tym mieście, ponieważ został
ogłoszony alarm, że zobaczono… Stróż na wieży przekazał wiadomość, że
zobaczył w oddali proch, wzbijający się w powietrze od kół rydwanów.
Usłyszał również tętent końskich kopyt, rozlegający się w oddali.
16
Jednakże dwie młode kobiety stały tam przy studni w swoim młodym,
niedoświadczonym wieku, i myślały sobie, że mają wiele innych spraw do
obgadania, niż to, co przekazał im stróż. Może jego wiadomość nie miała
dla nich tak wielkiego znaczenia, ponieważ były przemądrzałe w ich wieku
młodej kobiety i widziały wszystko różowo. Może było tak dlatego, bo w
nocy miał się odbyć jakiś wieczorek i te młode kobiety chciały pójść na ten
wieczorek.
17
I wydawało się, że ostrzeżenie stróża nie wywarło żadnych skutków na
to, co miały zaplanowane – na ich świeckie rozkosze, w których chciały
brać udział tej nocy. Więc między nimi toczyła się rozmowa i jedna kobieta
mówiła do drugiej: „Czy to nie jest zbyt przykre, że w naszym czasie mamy
takich ludzi, psujących innym zabawę, że jest ktoś, kto próbuje pozbawić
nas naszych przywilejów, które mamy, i tych rozkoszy, z których możemy
się cieszyć?”
18
I ja uważam, że to jest niemal takie same, jak nasza nowoczesna
wersja tego dzisiaj. Ludzie uważają, że kiedy człowiek stara się być
czujnym i ostrzegać ludzi przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, to oni
myślą sobie po prostu, że jestem jakimś starym zrzędą, kimś, kto stara się
pozbawić ich wszelkiej radości z życia.
19
Pomyślelibyśmy również o młodych mężczyznach, kiedy powracają z
swoich fabryk, a ich twarze są zabrudzone z tej pracy, którą wykonywali w
tym dniu. I jeden młody człowiek mówi może innemu: „Kiedy się tylko
wykąpiemy i wypielęgnujemy trochę, wiesz, spotkamy się jak zwykle w
tawernie. Bowiem jestem przekonany, Janie, że nie jesteś zaniepokojony
11
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
5 tą wiadomością, którą słyszeliśmy dzisiaj; ten stróż na wieży stara się
pozbawić nas wszelkiej radości z życia, usiłuje nam wmówić, że zbliża się
jakieś niebezpieczeństwo. Wiesz przecież, że mamy najlepsze wojsko, jakie
istnieje, a wielu naszych żołnierzy spotyka się po nocach w tym samym
lokalu, co my, i cieszymy się ze wzajemnej społeczności, gramy trochę gry
hazardowe tylko tak – po przyjacielsku, i zwykle wypijemy kilka drinków”.
„I jeżeli chodzi o mnie” – mówił on dalej – „to odrzucam po prostu te
alarmujące wieści, o których mówił ten stróż. Wierzymy bowiem, że gdyby
zbliżało się jakieś niebezpieczeństwo, to wiedzieliby o nim z pewnością
nasi rabini, nasi pastorzy, i oni powiadomiliby nas o tych sprawach. Więc
po prostu nie przejmujemy się tymi zanudzającymi bajkami tych stróżów
w wieży”.
20
Czy to nie jest znakomity obraz naszego dzisiejszego narodu, kiedy
młodzi w naszym państwie, a nie tylko młodzi, lecz również podeszli w
wieku w naszym kraju są tacy rozbestwieni. Oni po prostu odrzucają
ostrzeżenia, nie słuchają ich. I kiedy wierny stróż podaje ostrzeżenie, jest
uważany za heretyka albo za jakiegoś fanatyka.
21
22
I kiedy dzień przemija i nastaje noc, może żołnierz, stojący przy
bramie, strzegący bramy, staje się trochę niespokojny. Idzie więc do
sąsiedniego wartownika i mówi: „Czy myślisz, że jest jakaś możliwość, iż
ten strażnik nie ma racji?”
Wiecie, że ostrzeżenie ma zawsze jakieś znaczenie. Kiedy zbliża się
śmierć człowieka, on zostaje przed nią ostrzeżony. Wiele razy dzieje się
tak, że zanim odejdzie z tej ziemi ktoś z naszych umiłowanych, wydaje się,
że przychodzi do niego jakieś ostrzeżenie.
23
24
Przypominam sobie mojego ojca, zanim stąd odszedł – on nie był w
Kentucky już wiele lat. Lecz wydawało się, że nagle przyszło coś ojcu do
głowy, żeby pojechał do swojej rodzimej miejscowości i porozmawiał ze
swoimi umiłowanymi i przyjaciółmi. Kiedy powrócił do domu, jego brat, z
którym się tam nie spotkał, został w dziwny sposób ostrzeżony, aby
pojechał do Jeffersonville i zobaczył się z nim.
I kiedy tam siedzieli i rozmawiali, tata odszedł z tego świata. Teraz
przychodzi mi na myśl mój teść. Kilka dni przed jego odejściem z ziemi on
powiedział: „Billy, udaj się razem ze mną na polowanie na wiewiórki na
północ, ponad Utica. Pragnę po prostu odwiedzić stare znane tereny”.
25
26
Jakoś dzięki opatrzności Bożej nie mogłem tam z nim pojechać owego
dnia. Więc on tam pojechał i polował, a kiedy powrócił na przystanek
autobusowy, powiedział mi potem: „Siedziałem wysoko na wzgórzu;
obecnie wszystko zmieniło się tam. Lecz daleko w dolinie, w pewnej części
lasów koło Battle Creek, trochę dalej na północ” – mówił on dalej –
„wydawało się, jakbym słyszał moją matkę, wołającą: ,O, Frankie!’” Owego
wieczora on składał świadectwo w drugim rzędzie w tej kaplicy po mojej
6 MÓWIONE SŁOWO lewej stronie, prosząc, żeby słuchacze modlili się o niego. A za kilka dni
pogrzebaliśmy go.
Wydaje się, że Bóg zawsze posyła jakiegoś posłańca. W Swojej dobroci i
łasce On posyła wiernemu sercu ostrzeżenie przed wydarzeniami, które się
zbliżają. I ja cieszę się tak bardzo, że w tym czasie, w którym obecnie
żyjemy, kiedy przychodzą ciemności i mroki ze wszystkich stron, wydaje
się, że błogosławiona nadzieja uchwyciła serca Bożego ludu, bo pewnej
chwalebnej godziny Pan Jezus przyjdzie.
27
I w tym czasie wielkiego niebezpieczeństwa dla miasta młodzi ludzie
zignorowali ostrzeżenie, również wielu dorosłych nie troszczyło się o to, co
im mówił ten stróż. Oczywiście, oni byli w karczmie i pili, hulali do późnej
nocy, również wszyscy żołnierze pili, i mieli wspaniałą zabawę; myśleli
sobie, że są tak bezpieczni, jak tylko mogą być.
28
Nic nie mogło im zrobić krzywdy, ponieważ po prostu „kurzyło im się z
głowy”, jak to mówimy, na skutek picia whisky i mieszanych likierów. A
nagle – obce rydwany wjechały do miasta! Drzwi karczmy zostały
wyłamane, domy były burzone taranami i machinami wojennymi. Tylko
dlatego, że ludzie odrzucili ostrzeżenie stróża.
29
Obowiązki stróża w czasach Biblijnych wypełniał mężczyzna, który był
do tego wybrany. Musiał to być człowiek, który znał się na gwiazdach. On
musiał dokładnie znać położenie gwiazd, by móc powiedzieć ludziom, która
jest godzina.
30
31
Wielu przemęczonych nie mogło może spać, może wychodzili z domu
zaniepokojeni, i krzyczeli na stróża w wieży następującymi słowami:
„Stróżu, która to godzina nocy?” A on popatrzył się na gwiazdy i mógł
powiedzieć, która jest godzina. Potem mogli wrócić do swojego łóżka czy
gdziekolwiek chcieli przebywać, czekając na nastanie nowego dnia, gdy
skończy się ta męcząca, wyczerpująca noc, nie dająca im odpoczynku.
Boże, zmiłuj się!
32
Zastanawiam się, czy obecnie nie jest najwyższa pora, abyśmy wołali
do naszego wielkiego Stróża: „Która godzina w nocy?” Niebezpieczeństwo
nadchodzi i wydaje się, że cały świat drży w strachu przed nim.
Stróż musiał być na swoim posterunku przez cały czas. On musiał
ostrzegać ludzi o zbliżających się niebezpieczeństwach. To było jego
obowiązkiem – dawać baczenie na zbliżające się niebezpieczeństwo.
33
On znajdował się na wieży, która była budowlą o wiele wyższą od
murów miasta. I w tej wieży, w której on czuwał, miał księgi o astronomii,
i tak dalej, żeby mógł obserwować gwiazdy i mówić, która godzina. On
mógł ostrzec przed każdą zbliżającą się rzeczą w czasie dnia. Prócz tego on
mógł widzieć o wiele dalej, niż ktokolwiek, znajdujący się na ziemi. Mógł
widzieć dalej od tych, którzy byli na murach miasta, ponieważ On był o
wiele wyżej.
34
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
7 Im wyżej człowiek wyjdzie, tym dalej może patrzeć. I może rozpoznać
zbliżające się niebezpieczeństwo o wiele prędzej, niż ludzie przywiązani do
tej ziemi.
35
36
Jak mówi tutaj Izajasz w swoim czasie, że Bóg uczynił go stróżem. Bóg
przyrównuje Swoich proroków do orłów. I jak już często głosiłem na temat
orłów: Orzeł jest ptakiem, który potrafi wzbić się wyżej od każdego innego
ptaka. I on musi być szczególnie zbudowany na tę wysokość, na którą on
się wzbija.
37
Otóż, jastrząb nie może mu towarzyszyć. Żaden inny ptak nie może mu
tam towarzyszyć. On jest ptakiem zaprojektowanym tak przez Boga. On
tak został stworzony. Gdyby jakiś inny ptak chciał tam zająć jego miejsce,
to by zginął. On musi mieć mocne pióra, mocne skrzydła. I do czego byłoby
mu przydatne wzbijać się tak wysoko, gdyby dobrze nie widział, gdyby nie
miał dobrych oczu do patrzenia się. Jastrząb byłby na takiej wysokości
ślepy. On by nie widział.
Lecz im wyżej wzbije się orzeł, tym dalej widzi. I Bóg przyrównał
Swoich proroków do orłów. Prorok jest takim stróżem, który wzbija się
wysoko, aby mógł dalej widzieć. Oczy proroka są duchowe, więc on widzi
zbliżające się niebezpieczeństwa.
38
Bóg umieścił Izajasza wysoko, aby ostrzegał ludzi przed zbliżającym
się niebezpieczeństwem, lecz oni go nie słuchali.
39
I dzisiaj Bóg ma ciągle orły – naszych posłańców, naszych mężów
czuwających w wieży, którzy wzbijają się w Duchu daleko wyżej ponad
wszelkie mechanizmy, ponad wszystkie bomby atomowe oraz osiągnięcia
naukowe. On ma mężów, którzy są szczególnie stworzeni dla tego celu,
którzy wzbijają się aż na szańce Golgoty w Imieniu Pana Jezusa, i stoją na
szczycie krzyża i mogą przekazać ludziom poselstwo: „TAK MÓWI PAN”.
40
Ich duchowy wzrok jest daleko lepszy od kapłanów w świątyni, daleko
lepszy od zwykłego człowieka, kroczącego drogą życia. Oni są specjalnie
stworzeni dla tych obowiązków, do których powołał ich Bóg. Dlatego opłaca
nam się zważać na to, kiedy słyszymy o tych rzeczach, które się zbliżają.
41
Zmienię teraz na chwilę temat i pragnę zwrócić waszą uwagę na Króla
tych orłów czy proroków, względnie stróżów w wieży. Jest Nim Sam Pan
Jezus.
42
43
Ten czas, w którym obecnie żyjemy, jest o wiele donioślejszy, niż czas,
w którym On był tutaj, bowiem kiedy groziło Mu ukrzyżowanie, On mówił
więcej o Swoim drugim Przyjściu, niż o Swoim odejściu z ziemi.
Jeżeli będziecie skrupulatnie badać Pismo Święte, stwierdzicie, że tuż
przed Jego odejściem On prorokował o tych sprawach, które miały się
wydarzyć w naszym czasie. On wiedział, że musi zostać ukrzyżowany. On
wiedział, że musi cierpieć – Niewinny za winnych. On wiedział, że znowu
zmartwychwstanie z grobu trzeciego dnia. On wiedział, że nie ma żadnej
44
8 MÓWIONE SŁOWO mocy, która mogłaby Go zatrzymać w grobie, ponieważ Słowo Boże mówi:
„Ja nie pozwolę, aby Mój Święty zobaczył skażenie, ani nie zostawię Jego
duszy w piekle”. I nie było żadnej mocy, która mogłaby wywrócić to
proroctwo. Jego Słowo jest prawdą i Ono zostanie wypełnione w swoim
czasie.
I On miał ufność, że to, co powiedział Ojciec, to On też uczyni,
ponieważ Ojciec potrafi dotrzymać Swego Słowa. Dlatego Jego wielkie
serce, które jest w Nim, które jest tronem Bożym… W Swoim sercu On
wiedział, że nastaną te okropne czasy doświadczeń, aby wypróbować
wszystkie narody, by wypróbować wszystkich ludzi.
45
Dlatego On też wiedział, że powstało wielkie pytanie, nie czy On
wstanie z martwych albo czy On zostanie ukrzyżowany według Pism, ani
czy On wstąpi na wysokości, aby zstąpił Duch Święty. Lecz to pytanie
brzmiało: Czy na ziemi pozostanie jeszcze jakaś wiara, gdy On przyjdzie? I
jak przychodzi wiara? Przez słuchanie Słowa Bożego. Takie było Jego
pytanie: „Czy znajdę na ziemi wiarę, kiedy znowu przyjdę?” Czy On
znajdzie ludzi, którzy wierzą Jego Słowu?
46
Zatem, możemy w tym czasie, w którym żyjemy, otworzyć stronice
Jego błogosławionego Słowa i znaleźć przychodzące na ziemię te właśnie
sprawy, o których On mówił, że się będą dziać… Dzieją się znaki i cuda.
Serca ludzi zamierają ze strachu. Przychodzą nieszczęścia na narody i
powstaje między nimi rozpacz, wzbudzające strach widoki na nieboskłonie,
na przykład latające talerze, a Pentagon jest w kompletnej rozterce. Morze
huczy olbrzymimi falami, trzęsienia ziemi dzieją się na różnych miejscach,
serca ludzi zamierają ze strachu, potężne bomby atomowe są
przygotowane i czekają, ziemię przysłaniają mroki, jakich ten świat nigdy
przedtem nie był świadkiem.
47
W ubiegłym tygodniu był mi dany przywilej, że mogłem rozmawiać z
jednym z moich drogich przyjaciół i braci, kapitanem Juliuszem Stadsklev,
który napisał książkę: „Prorok odwiedza Afrykę”. Brat Juliusz jest w
Kalifornii, gdzie obecnie kształci się na funkcję majora w wojsku.
48
Inspektor wojska przetrząsał go szczegółowo. Sprawdzali również jego
genealogię i musiał nawet udowodnić, kim była jego prababcia. Badali całą
ich historię i kim oni byli, zanim on mógł przyjść na to spotkanie.
49
I kiedy on przyszedł z tego spotkania i wspiął się na szczyt wzgórza,
gdzie byliśmy z kilkoma przyjaciółmi, spotkał się tam ze mną pod
jałowcem i powiedział: „Bracie Branham, jest to najbardziej nękająca
sprawa, jaką kiedykolwiek słyszałeś”. Dalej powiedział: „Ja jestem pod
przysięgą i nie mogę powiedzieć niczego, ani pozwolić, żeby uniknęła
jakakolwiek informacja” – powiedział – „ponieważ oni zobowiązali nas
uroczystą przysięgą”. Dalej mówił: „Lecz mogę powiedzieć, że wojsko
przestanie istnieć”. Nie będą już mieć dużych sił zbrojnych, tylko kilku
ochroniarzy koło siebie. Nie będą już mieć lotnictwa. Nie będą poświęcać
50
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
9 czasu na budowanie szybszych samolotów, i tak dalej, jedynie na cele
komercjalne. Dzisiaj koncentrują się po prostu na pociągnięciu za jeden
cyngiel i nastanie absolutna zagłada”.
On powiedział: „Bracie Branham, publiczność nie wie, jakie są sekrety
sił militarnych”. Dalej powiedział: „Kiedy ci wysocy oficerowie rozmawiali
w pomieszczeniu, nastała taka ponura atmosfera w tym pokoju, że jeden z
ich najwyższych naukowców powstał i powiedział: „Życzyłbym sobie,
żebym mógł zaprzęgnąć krowę do starego wozu, pojechać hen poza góry,
zasadzić tam sobie działkę z kapustą i fasolą, i zapomnieć wszystko o
tym”.
51
Dalej rzekł: „Gdyby ta informacja przedostała się do publiczności, to
cały świat wpadłby w panikę”. Nadchodzi niebezpieczeństwo. Powiedział:
„Oni ściągają obecnie swoje załogi z wysp… Ściągają swoje jednostki z
Anglii, a mają wielkie, potężne okręty rozmieszczone tam z pewnego
rodzaju bronią, i czekają tylko na pierwszy odgłos nieprzyjacielskiej
rakiety, a każde państwo wypuści swoje – w tej samej chwili”. Dalej rzekł:
„Na ziemi nie pozostanie ani jeden listek trawy, a każda góra zostanie
zrównana z okolicznym terenem”. A to może stać się każdej chwili.
52
O, jaka to ponura godzina. I wszystkie te wiadomości, które słyszycie o
latających talerzach… Przypuszczam, że słyszeliście wczoraj w radio
rozmowę z tym człowiekiem, który twierdził, że on wyjaśni to ludziom. Ja
nie chcę lekceważyć tego człowieka, lecz cały jego system jest w
sprzeczności ze Słowem. On nie polega na prawdzie. On twierdził, że na
Marsie nie ma śmierci i jego obywatele przylatują na ziemię, aby nas
uczyć, jak mamy uniknąć śmierci.
53
Lecz kiedy to miał udowodnić, on nie miał żadnego dowodu, którym
mógłby to udowodnić; była to tylko jakaś gołosłowna idea, którą on sobie
wysnuł. I moim zdaniem ona jest fałszywa, bo Biblia mówi coś innego, niż
to, co on powiedział.
54
Może wypowiem się, co ja myślę o latających talerzach. Ja nie wierzę,
że to są jakieś cienie. Nie wierzę, że są czymś mistycznym. Ja myślę – a to
nie znaczy, że mam rację; jest to tylko moja idea. Pan nie powiedział, czym
one są. Lecz kiedy patrzę się do Pisma Świętego, w nim znajdujemy
wszystkie sprawy. Jezus powiedział: „Jak było w dniach Sodomy, tak
będzie przy przyjściu Syna Człowieczego”. A przed zniszczeniem Sodomy,
kiedy ogień spadł z nieba i zniszczył to miasto i zrównał je z ziemią, byli
tam posłani aniołowie z niebios, którzy przepatrywali to miasto i
sprawdzali je, by stwierdzić, czy te sprawy są prawdą, czy nie.
55
I czy obecnie nie jest tak samo, że Bóg posyła Swoich aniołów, by
śledzić ludzi na ziemi i stwierdzić, jak się zachowują, zanim przyjdzie to
wielkie zniszczenie?
56
I z pewnością zauważyliście, że wtedy był tam jeden Anioł, Który
przyszedł odwiedzić starego człowieka, Abrahama, który zdecydował się
57
10 MÓWIONE SŁOWO żyć dla Boga i żył daleko na pustyni w namiocie, wzgardzony przez ten
świat, podczas gdy Lot obrał inaczej i zabrał cały jego majątek. Lecz on
powiedział: „To jest w porządku. Ja pozostanę po prostu tutaj, zgodnie z
wolą Bożą”.
Ja wolałbym postępować zgodnie z wolą Bożą, niż mieć wszystkie
pieniądze, które może mi dać ten świat. I skoro tylko została podjęta ta
ostateczna decyzja, wtedy Anioł Pański przyszedł do Abrahama i rzekł:
„Popatrz na wschód, na zachód, na północ i na południe; to wszystko jest
twoje, Abrahamie”.
58
Pismo Święte mówi nam: „Błogosławieni cisi, albowiem odziedziczą
ziemię”.
59
Więc jaka w tym różnica? Wszystkie rzeczy na tej ziemi ulegną
zniszczeniu razem z ziemią, lecz Bóg nie może ulec zniszczeniu. Wierzę
więc tak, jak jestem prowadzony do tego, mianowicie jeżeli to zdjęcie
Anioła Pańskiego, Który przychodzi i dokonuje rozeznawania…
60
Czy zwróciliście uwagę na Anioła, który przyszedł do Abrahama? On
był odwrócony plecami do namiotu, kiedy rozmawiał z Abrahamem, i On
powiedział: „Ja dotrzymam Mojej obietnicy dla ciebie”. O, jakie poselstwo o
Aniele Bożym, Który dotrzyma Swojej obietnicy w naszym czasie. Cała
niewiara tego świata, wszyscy sceptycy, agnostycy i bezbożnicy, wszyscy
niewierzący nie spowodują, żeby moc Boża była bezskuteczna. Ona tego
dokona mimo wszystko.
61
„Ja wspomniałem sobie Moją obietnicę, i Ja przychodzę, aby spełnić
Moją obietnicę”. A Sara zaśmiała się w namiocie za Nim. I On odwrócony
plecami do namiotu, powiedział: „Dlaczego się Sara śmiała?”
62
63
A Sara wyszła i powiedziała: „Ja się nie śmiałam”, ponieważ bała się.
„Co to był za Człowiek? Zastanawiam się, jaki Stróż był wtedy na
wieży? Cóż to za Osobistość jest z nami? Przecież był odwrócony do mnie
plecami, a jednak wiedział, że ja zaśmiałam się w namiocie?” Pamiętajcie,
On był tym Stróżem.
64
65
A On odwrócił się i powiedział: „Tak, ty się śmiałaś”. I ona się bała.
66
Zauważamy obecnie znowu, że w tym ostatecznym czasie tuż przed
Przyjściem Pańskim te same Istoty mają znowu powrócić. I zastanawiam
się, kiedy rozglądamy się koło siebie i widzimy ich naturę, obserwujemy,
co oni czynią, i zastanawiam się, czy wiele z tych tajemniczych widoków
nie jest dokładnie tym, co według słów Jezusa będzie się dziać. „Pojawią
się znaki na nieboskłonie w górze i na ziemi, nastanie czas nieszczęść i
rozpaczy między narodami, będą trzęsienia ziemi na różnych miejscach, a
mężczyźni będą umierać na zawał serca” – nie kobiety; mężczyźni. Kobiety
nie umierają tak często na zawał serca; umierają tak mężczyźni. Wypełnia
się to, co Jezus powiedział, co będzie się dziać. Dzieje się to dokładnie tak,
jak On powiedział.
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
11 A zatem, moglibyśmy mówić o tym dalej wiele godzin – o wszystkim, co
prorokowali prorocy o dzisiejszym czasie. Czy to nie spowodowałoby, że
ktoś krzyknie: „Stróżu, która to godzina nocy?” Pentagon nie ma na to
odpowiedzi. Stany Zjednoczone nie mają odpowiedzi. Niemcy, Rosja, żadne
państwo nie ma odpowiedzi. Nauka nie ma odpowiedzi. Więc kto ma
odpowiedź? Stróż, który czuwa na murach, ma odpowiedź. „Stróżu, która
to godzina nocy?”
67
Duch Święty jest tym Stróżem, który przygotowuje ludzi i
przekazuje im ostrzeżenia od Boga. On został ustanowiony za Stróża.
Widzimy, że chorzy zostają uzdrowieni, otwierają się oczy ślepych i uszy
głuchych, kalecy znowu chodzą, ułomni podskakują jak jelenie,
wypełniając Słowo. Co to oznacza? Jest to Przyjście Pańskie, przychodzące
z mocą!
68
69
A chociaż przychodzą wszystkie te sprawy i te ostrzeżenia, ludzie
ciągle dalej garną się do swoich towarzystw pijusów piwa. Hulają w swoim
szaleństwie, igrają sobie i robią wybryki, tańczą, jedzą i piją, żenią się i za
mąż wychodzą, dokładnie tak, jak to Bóg zapowiedział. Nie sposób
powstrzymać ich.
Więc jeśli zwrócicie uwagę, w tym wielkim wieku kościoła zgodnie z
Objawieniem 3, w tym obecnym wieku był ktoś, komu była dana gwiazda
poranna – tuż przed Jego Przyjściem.
70
Patrzcie, jak zgodnym z Pismem Świętym był Izajasz, gdy powiedział:
„Stróżu, która to godzina nocy?” On powiedział: „Przychodzi poranek a noc
również”. Co to znaczy? Przychodzi poranek, lecz noc przychodzi przed
porankiem. Co to znaczy? Każdy wie, że tuż przed brzaskiem dnia – w tej
godzinie, gdy nadchodzi dzień, jest jeszcze ciemniej, niż było kiedykolwiek.
71
72
O, moi przyjaciele, słuchajcie tego TAK MÓWI PAN. Jeżeli uważacie
mnie za Jego sługę, żyjemy właśnie przed brzaskiem dnia. Dlatego te
okropne ciemności ogarnęły ziemię. Jesteśmy tuż przed Przyjściem Pana
Jezusa. Nie pozostała żadna inna nadzieja, nic innego, niż Jego Przyjście.
Państwa są nastawione jedne przeciw drugim i one sobie igrały w
Bożym laboratorium, aż uzyskały moc, że mogą zdmuchnąć się wzajemnie
z powierzchni ziemi i zamienić w atomowe popioły. Ludzie są niegodziwi,
są bezbożni, nie są wcale podobni do Chrystusa. Ich jedynym celem i
motywem jest siać zniszczenie. I oni są inspirowani przez anioła
niszczyciela, który został posłany z niebios, by udzielić inspiracji tym
ludziom.
73
Pozwólcie mi powiedzieć w Imieniu Pana Jezusa, że Duch Święty był
posłany jako Stróż na wieży.
74
75
I kiedy ludzie wołają: „Która to godzina nocy?” – czy nie jesteście już
zmęczeni tym życiem? Czy nie jesteście znużeni z powodu grzechu? Czy
nie jesteście zmęczeni z powodu orszaków pogrzebowych, chorób i
12 MÓWIONE SŁOWO bezbożności, otaczających nas zewsząd? Czy ta noc nie jest już za długa i
męcząca? „Która to godzina nocy, stróżu?”
76
On powiedział: „Przychodzi poranek”. Widzicie, to jest pocieszenie. „A
noc przychodzi również”. Czym jest noc?
77
Popatrzcie, jak Izajasz był w doskonałej zgodności z Pismem Świętym.
W naturalnym biegu przyrody, nadchodzące słońce zawsze powoduje
stężenie ciemności, i jest bardziej ciemno. Przed brzaskiem dnia są
większe ciemności, niż o innej porze nocy. Dlaczego? Zbliżająca się
światłość potęguje te ciemności.
78
Tak samo nadchodzące Przyjście Pana Jezusa potęguje obecnie te
ciemności na ziemi. Czy On nie powiedział: „Kiedy te rzeczy zaczną się
dziać, podnoście wasze głowy, bo się przybliża wasze odkupienie”?
79
Izrael jest państwem. Żydzi powrócili do kraju ze wszystkich stron
ziemi i znajdują się w ojczyźnie, by Go zobaczyć, jak Bóg powiedział, że Go
zobaczą. „Nauczcie się podobieństwa od figowego drzewa, kiedy ono
wypuszcza swoje pączki”. On powiedział: „Będzie tak, że ta generacja nie
przeminie, nie zostanie usunięta, nie zakończy się, dopóki nie wypełnią się
wszystkie te sprawy”.
80
Która generacja? Ta generacja, która widzi, jak figowe drzewo
wypuszcza swoje pączki. Izrael był zawsze figowym drzewem. „Co zostało
po szarańczy, pożarły gąsienice”, powiedział Joel. „Co zostawiły gąsienice,
pożarły larwy. Co zostawiły larwy, pożarł czerw”. I jeżeli zwrócicie uwagę,
jest to ciągle ten sam insekt. Każdy z tych insektów, który pożerał to
drzewo, jest tym samym insektem tylko w innej postaci.
81
I ten sam grzech i niewiara, które zaczęły pożerać Żydów, mówiąc, że
Jezus nie był Chrystusem, obgryzły to drzewo do gołego pnia. A prorok
zobaczył to i płakał. Lecz Pan powiedział: „Ja przywrócę, mówi Pan,
wszystkie lata, które pożarła szarańcza i gąsienice, i larwy”. I po długim
okresie dwudziestu pięciu stuleci Żydzi powracają do swej ojczyzny. Ta
generacja nie przeminie, nie odejdzie z tej ziemi, dopóki nie wypełnią się
wszystkie te sprawy. Potem Ja wyleję Mego Ducha w ostatecznych dniach,
mówi Bóg, na Moich synów i córki, i oni będą prorokować, a Ja pokażę
cuda”.
82
Chorzy są uzdrawiani. Manifestuje się wielka moc przez tego samego
Ducha, który tam stał i mógł powiedzieć Abrahamowi, że Sara śmiała się
w namiocie za Nim. Potem wołamy: „Stróżu, która to godzina w nocy?”
83
A on powiedział: „Noc przychodzi”. Obserwujcie najpierw noc…
Poranek przychodzi najpierw, a noc jeszcze trwa. Tuż przed brzaskiem
dnia, pojawia się zawsze jedna wielka gwiazda, która znajduje się na
niebie, a jest to poranna gwiazda. Kiedy widzicie, że poranna gwiazda
świeci jaśniej i jaśniej i jaśniej, to ziemia pogrąża się w coraz większe
ciemności. Ta gwiazda świeci jaśniej dlatego, bo ziemia jest pogrążona w
większych ciemnościach.
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
13 A Kościołowi w ostatecznych dniach, temu wywołanemu, wybranemu
Ciału Chrystusa była dana obietnica w Biblii, że On da im Poranną
Gwiazdę.
85
„Stróżu, która to godzina nocy? Co się wydarzy?” Tutaj to jest. Na ten
świat przychodzi totalne unicestwienie. Lecz zanim przyjdzie to totalne
unicestwienie, Kościół Jezusa odejdzie stąd w Zachwyceniu, aby spotkać
się z Panem.
86
Czego ma dokonać Poranna Gwiazda? Co sprawia, że gwiazdy świecą
tak mocno o tej porze? Jest to zbliżające się słońce. Poranna gwiazda
odzwierciedla światłość słońca. Wydaje się, że inne gwiazdy przygasają o
tej godzinie.
87
Wszystkie teologie wymyślone przez ludzi, wszelka oziębłość i
formalna obojętność zanikną. Lecz Stróż, siedzący hen na wieży, widząc
Poranną Gwiazdę, będzie odzwierciedlał prawdziwe poselstwo, że Pan
Jezus przyjdzie wkrótce, ponieważ On świeci jaśniej i jaśniej przez cały
czas, kiedy słońce zaczyna wschodzić.
88
O, ja bym powiedział: „Poranne gwiazdy, powstańcie i świećcie ku
chwale Bożej, bo zbliża się północ, ciemności opanowały ziemię i wielka
ciemność ogarnęła ludzi”.
89
Lecz przychodzi poranek, a gwiazdy powinny wydawać swoje światło.
Pomyślcie o tej okropnej godzinie, która zagraża temu światu. Pomyślcie o
tym okropnym mroku, który ogarnia dzisiaj każdą niezbawioną osobę.
Wszystkie narody, wszystkie góry, wszystkie farmy, i wszystkie domy, w
których ludzie chlubili się, staną się znowu prochem i popiołem
wulkanicznym – w jednej chwili, w okamgnieniu.
90
Lecz ci, którzy miłują Pana, ci, którzy mają Światłość porannej
gwiazdy, którzy mają swoje oczy skierowane na Niego, i odwrócone od
rzeczy tego świata…
91
Jak pisał Paweł w swoim ostatnim liście, zanim odszedł z tej ziemi –
on był znużony, nerwowy i zmęczony. O, jakie współczucie mam z tym
małym Żydem, gdy on powiedział: „Niechaj mi nikt nie sprawia kłopotów.
Dobry bój bojowałem, wiarę zachowałem, mój bieg zakończyłem. A zatem
jest dla mnie odłożona korona sprawiedliwości, którą Pan, sprawiedliwy
Sędzia da mi w owym dniu”. Potem on rozmyślał o porannych gwiazdach i
o przyjściu. On powiedział: „Nie tylko mnie, lecz wszystkim, którzy
umiłowali Jego sławne przyjście”.
92
O, podnoście wasze głowy, wasze odkupienie zbliża się. „Stróżu, co
sprawia, że gazety mówią o tym? Co sprawia, że naukowcy obawiają się
działać? Co sprawia, że Pentagon obawia się wypuścić tą informację do
publiczności?” Ponieważ ludzie popełnialiby samobójstwa, rzucaliby
pieniądze na ulicę, i tak dalej. Co się to właściwie dzieje? Co to oznacza?
Która to pora nocy?” Przychodzi poranek. Zgadza się. Co to ma wszystko
znaczyć? Powoduje to przyjście poranka. I On przychodzi z mocą, z
84
14 MÓWIONE SŁOWO światłością, i to sprawia, że nastają wielkie ciemności tuż przedtem, nim
zacznie świecić Światłość.
93
Tak bardzo cieszę się, że jestem chrześcijaninem. Cieszę się bardzo, że
jestem Jego stróżem, jednym z tych, którzy stoją na murach i wołają:
„Przygotujcie się na spotkanie z Bogiem, bo godzina Jego Przyjścia
przybliża się szybko”.
94
Wy tutaj w tym zborze dzisiaj do południa, jeżeli jest tutaj ktoś, kto nie
jest przekonany, że ta Poranna Gwiazda świeci swoją światłością do jego
serca, pozwól, żeby wielki Duch Święty przygotował cię na to. Ponieważ
jedno z największych wydarzeń, jakie stały się kiedykolwiek, ma nastać
wkrótce. My stoimy na krawędzi i obserwujemy, jak zaczyna rozwijać się
ten dramat.
95
Kilka razy oglądałem film. Jak oni w Hollywoodzie i w innych
miejscowościach przygotowują swoje dramaty. Jak oni biorą swoje gwiazdy
i innych aktorów, umieszczają do tego dramatu, jak ich ćwiczą i
charakteryzują przed tą wielką premierą. Byłem zdumiony, gdy ich
obserwowałem, a wiedziałem, że to musi być symulowanie, podrabianie.
96
Wszelkie podrabiane rzeczy są robione na podstawie rzeczywistych.
Nie może istnieć fałszywy dolar, jeżeli nie ma prawdziwego. Nie może
powstać obłudnik, jeżeli nie ma prawdziwego chrześcijanina. Nie może
przyjść fałszywe poselstwo, dopóki nie przyjdzie prawdziwe. Nie może
przyjść noc, dopóki nie ma dnia. Oczywiście.
97
Gdy obserwowałem, jak oni przygotowują swe dramaty, pomyślałem:
„O, my stoimy w oddali na wieży, wysoko ponad wszystkim w tym świecie.
Obserwujemy dwie z tych wielkich rzeczy: przemijanie czasu i Przyjście
Pańskie”. Wkrótce czasu już nie będzie. Czasu już więcej nie będzie i
nastanie Przyjście Pańskie.
98
A antychryst ma swoich poddanych znajdujących się tam. On ma
komunizm, on miał różne inne „-izmy”. On ma system kościołów, On miał
katolicyzm, on miał protestantyzm. On ma wszystko przygotowane, do
zrobienia wielkiego pokazu.
99
Jednak ja cieszę się tak bardzo, że Ojciec w Niebiosach ma również
swoich bohaterów przygotowanych do tego dramatu. Kiedy antychryst
zabiera swoich do odejścia z ziemi i wszystko się kończy, nawet czas, Bóg
jest gotowy w Swoim dramacie podnieść Swój Kościół do wieczności, do
sfer pełnych błogosławieństw, aby byli na zawsze z Samym Bogiem, gdy te
stare wredne ciała zostaną przemienione i staną się podobne do Jego
własnego chwalebnego ciała, a to skazitelne przyoblecze się w
nieśmiertelność, staniemy tam podobni do Niego i będziemy przebywać
tam na zawsze.
100 Słuchajcie, wy, którzy patrzycie się na telewizję, którzy słuchacie
radia, którzy czytacie gazety, którzy lubicie słuchać wiadomości i
zastanawiacie się, co to wszystko znaczy. Słuchajcie mojego głosu.
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
15 Przychodzi poranek, a przychodzi również noc. Poranek przychodzi
dla tych, którzy są gotowi na poranek, a noc przychodzi na tych,
którzy nie są przygotowani na poranek. Niechby Bóg przygotował
nasze serca dziś na ten poranek, który zajaśnieje wieczną światłością
i pięknością. Jak powiedział poeta: „Jego wybrani zgromadzą się w ich
domach ponad nieboskłonem. Kiedy będzie tam w górze wywoływana lista
zbawionych, ja tam będę”. Módlmy się.
W tej godzinie ciemności okrywają ziemię i zniszczenie czyha ze
wszystkich stron, Panie Boże, my jesteśmy po prostu – nie potrafimy
wyrazić, jak się czujemy, jaką wdzięczność mamy w naszych sercach, że
Jezus Chrystus zstąpił z chwały i stał się Człowiekiem, podobnym do nas, i
mieszkał między nami. A potem, gdy On umarł za nasze grzechy,
przechodził przez raj i zabrał z niego czekające dusze, przebił się przez
wszelkie duchowe moce, którymi diabeł związał tę ziemię, i utorował
drogę, żeby światłość słońca Bożej wiecznej łaski mogła świecić na tych,
którzy pragną ją przyjąć.
101
Boże, daruj dzisiaj, żeby ludzie ze wszystkich stron śpieszyli się, by
wejść do Królestwa, bo to poselstwo było zawsze naglące. „Śpieszcie się,
wychodźcie szybko”, tak powiedział anioł w Sodomie: „Ja nie mogę nic
uczynić, dopóki tam nie dojdziecie”.
102
Panie, spraw, żeby to poselstwo, chociaż jest pełne łaski i mocy, i
miłości, było jednak naglące. Daruj, Panie, aby ludzie mogli szybko przyjść
i przyjąć Chrystusa, i zostać napełnieni Duchem Świętym. Bo Jezus
powiedział: „Ci, którzy narodzili się z Boga, słuchają Słów Bożych”. Niech
oni przyjdą i pokutują z swoich grzechów, niech dają się ochrzcić w
Imieniu Pana Jezusa na odpuszczenie swoich grzechów, i niech zostaną
napełnieni Duchem Świętym, aby przygotować swoją duszę do takiego
stanu, w jakim był pierwszy kościół. Tak będzie, kiedy Ty przyjdziesz.
103
Jesteśmy wdzięczni za to poselstwo i modlimy się, żebyś je Ty Panie
pobłogosławił, aby pomogło naszym sercom, kiedy czekamy na Ciebie, w
Imieniu Jezusa modlę się. Amen. [Puste miejsce na taśmie – wyd.]
„Jeden po drugim dojdziemy do tych bram
By tam przebywać z nieśmiertelnymi
Gdy zadzwonią w te złote dzwony
Dla mnie i dla ciebie”.
104
Czy Go miłujecie? Teraz skończyłem głosić poselstwo, uwielbiajmy Go
więc w Duchu. On jest tutaj. Są to doniosłe, autorytatywne słowa, lecz one
są prawdą. Wypowiadam je w Imieniu Jezusa Chrystusa. Zbliża się ten
dzień! Jeżeli odnosicie się do mnie z uszanowaniem, ja chcę, żeby to…
[Puste miejsce na taśmie – wyd.]
„… dla ciebie i mnie
(Podnieśmy teraz nasze ręce)
Czy nie słyszycie śpiewu aniołów
105
16 MÓWIONE SŁOWO To jest jubileusz w chwale, alleluja.
W tym słodkim, słodkim na zawsze
Zaraz za tą lśniącą rzeką
Gdy będą dzwonić te złote dzwony
Dla ciebie i dla mnie”.
Kiedy ona będzie grać ponownie tę pieśń, uściśnij sobie dłoń z kimś
koło siebie.
„… w tym słodkim na zawsze
Zaraz poza tą…
Kiedy osiągniemy we wierze ten brzeg
(Powiedz komuś w pobliżu ciebie:
„Pielgrzymie, cieszę się, że jestem z tobą”.)
Kiedy dojdziemy do tych bram
Aby tam mieszkać z nieśmiertelnymi
Gdy zadzwonią te złote dzwony
Dla mnie i dla ciebie.
Czy nie słyszysz, jak te dzwony dzwonią teraz?
Czy nie słyszysz śpiewu aniołów? (Co to oznacza?)
To jest jubileusz w chwale, alleluja.
W tym dalekim, słodkim na zawsze.
Tuż za lśniącą się rzeką
Kiedy zabrzmią te dzwony…”
106
To mi po prostu coś przypomina. Moja żona, siedząca tam w tyle,
pamięta to dobrze. Miałem ten przywilej, że mogłem odwiedzić stary
Pisgah Kościół – Biblijny Instytut w Kalifornii. Miałem tam wśród nich
jedno nabożeństwo. Dawniej była to elektrownia. Jakie to cudowne
miejsce. Spotkałem się z pastorem, bratem Smith. Wiecie, oni drukują
gazetkę. Oni mają pomoc. Oni nie zbierają ofiar. Wszystko jest darmowo. I
oni istnieją już ponad pięćdziesiąt kilka lat.
107
Założycielem był lekarz, który był kaleką i przyjechał do Kalifornii po
pomoc. Inny lekarz powiedział: „Nie można już nic dla ciebie zrobić”.
Myślę, że to był nieżyjący już doktor Price lub ktoś inny, kto modlił się o
niego w pokoju pewnego poranka. On natychmiast nie odczuł żadnych
rezultatów. To jednak nie miało znaczenia. Więc on dał temu początek.
Powiedział: „Tak czy owak, ja jednak wierzę mimo wszystko”. I kiedy
zaczął schodzić swoją nogą z krawężnika, jego kaleka noga wyprostowała
się. On był założycielem Pisgah Home.
108
Niedawno byłem tam wieczorem i głosiłem. Ludzie byli napchani w
tym wielkim audytorium, a setki setek słuchaczy stało na okolicznych
ulicach, zanim przedostaliśmy się do budynku. A kiedy skończyło się
poselstwo, coś się wydarzyło – dwie rzeczy, o których nie mówiłem nigdy
przedtem w moim życiu. Oni nie byli jakąś zgrają ludzi, którzy lubią
narobić wiele hałasu. Nie byli grupą ludzi, którzy siedzą jak wyschnięci.
109
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
17 Byli to ludzie napełnieni Duchem Świętym. I ja cieszyłem się z tej
wspaniałej społeczności.
I tuż przedtem, nim miałem rozpocząć modlitwę o chorych, zaczęli
śpiewać coś bardzo miłego. Stałem tam i byłem zdumiony. Powiedziałem:
„Tutaj dzieje się coś, czego ja nie rozumiem”. Przysłuchiwałem się znowu i
słyszałem dwa chóry. Powiedziałem: „Tu dzieje się coś niesamowitego”.
Potrząsnąłem moją głową i znowu doszło to do moich uszu. Powiedziałem:
„O, Panie, może to jest jakaś odezwa tego chóru tutaj”. Ja słyszę inny chór
tutaj w górze, wysoko w górze, gdzieś we szczycie. Powiedziałem: „On musi
być tam w górze”.
110
Wyszedłem więc z gabinetu dla kaznodziei i poszedłem do
pomieszczenia dla chóru na strychu. On był tam w szczycie budynku. I
powiedziałem mojej żonie – zapytałem: „Czy to słyszysz, kochanie?”
111
Ona odrzekła: „Co to jest?”
„Siostro Arganbright” – powiedziałem – „Czy to słyszysz?”
Ona odrzekła: „Tak. Słyszałam to już raz w moim życiu”.
Podszedłem do brata Arganbrighta: „Czy to słyszysz?”
„Tak”. Wszyscy pochylili swoją głowę i śpiewali.
112 Ja powiedziałem: „Być może – ja chcę być pewny. Nie chcę być
sceptykiem. Lecz, Panie, jeżeli ja jestem Twoim świadkiem, jeżeli mam być
stróżem, to muszę wiedzieć, o czym mówię. Muszę być tego pewien”.
Podobnie jest z Bożym uzdrawianiem – jeżeli nie jestem pewien, to nie
będę nic o tym mówił. Jeżeli nie jestem pewien, że to jest Przyjście
Pańskie, to nie będę nic o tym mówił. Muszę być pewien.
Powróciłem znowu do gabinetu – wszyscy mieli pochylone swoje głowy.
I podczas wezwania do ołtarza, wielu ludzi wyciągało swoje ręce w
kierunku okna, przychodząc do Chrystusa. I oni śpiewali. Kiedy zszedłem
tutaj na dół, powiedziałem: „Panie, to nie może być”. Ci ludzie śpiewają
tutaj na dole, gdzie znajdują się zwykli ludzie. Lecz te głosy w górze –
brzmiały, jak byłoby ich tam może dwa lub trzy tysiące śpiewaków. Lecz
wydawało się, jakby ich tam w górze było sto tysięcy. A były to jedne z
najmilszych głosów, naprawdę wysokie soprany, podobne do żeńskich
głosów.
113
Przysłuchiwałem się i po prostu ciarki przechodziły mi po plecach.
Wstąpiłem z powrotem do gabinetu na chwilę. Słuchałem. Potem szedłem
po przejściu i zawróciłem, ponieważ oni nadal śpiewali w Duchu.
Przysłuchiwałem się znowu. Nie był to ten głos. Słyszałem na dole jeden
rodzaj głosu, lecz w górze rozlegał się inny rodzaj głosu.
114
Więc kiedy skończyło się nabożeństwo, powiedziałem pastorowi:
„Pastorze, ja słyszałem coś dziwnego”.
115
On zapytał: „Co to było, bracie Branham?”
18 MÓWIONE SŁOWO Powiedziałem: „Słyszałem sopranowe głosy kobiece tam w górze i inne
głosy bardzo wyćwiczone, najmilsze głosy, jakie słyszałem kiedykolwiek w
moim życiu”.
117 On odrzekł: „Słyszeliśmy je tutaj już wiele razy, bracie Branham”.
118 Czytałem o starej matce (O, zapomniałem teraz jej nazwisko), która
dawniej modliła się o chorych. I pewnego wieczora, gdy pastor skończył
swoje kazanie, ta zwykła matka poszła do słuchaczy, by modlić się o
chorych. A miała z sobą pięć czy sześć małych dzieci, kręciły się koło niej. I
nagle zatrzymała się i słuchała głosów z góry. Była to pani Woodworth
Etter, jeżeli czytaliście kiedykolwiek jej książkę. I ona coś usłyszała i
powiedziała: „Jakiś chór śpiewa ponad głosami śpiewającymi w zborze”.
Kiedy te głosy tutaj na dole ucichły, te w górze nadal śpiewały.
Rozumiecie?
119 I ja tam stałem i w pewnej chwili daleko w tyle budynku – widzicie, jak
zdyscyplinowanie, jak doskonale… Otóż, ja na pewno wierzę w mówienie
językami. Wierzę, że to jest dar Boży, który jest w zborze. Myślę, że on był
niewłaściwie używany, podobnie jak inne miejsca Pisma były niewłaściwie
używane. Lecz istnieje prawdziwy dar mówienia językami, tak jest.
120 I pewien mężczyzna powstał daleko w tyle budynku, zupełnie w tyle i
powiedział chyba cztery lub pięć słów innym językiem, nie jakimś – był to
po prostu dialekt. Słyszałem go dobrze. Wszyscy milczeli. I coś zaczęło
działać na mnie. Nigdy w moim życiu nie miałem wykładania, nie
posługiwałem się tym wtedy, ponieważ obawiałem się tego. To są Boże
sprawy. Raczej nie igrajcie sobie z nimi.
121 I coś mi powiedziało: „Pastor powinien modlić się modlitwą wiary”.
Musiałem zacisnąć moje usta, aby ich nie otworzyć. Czekałem na chwilę i
oto przychodzi to znowu, jakby nadchodziła fala, i powiedziało: „Pastor
powinien modlić się modlitwą wiary”.
122 Pomyślałem: „Panie, ja nie mam daru wykładania języków. Moim
darem jest modlić się o chorych. Więc ja nie mam daru wykładania”. I ja
znowu zamknąłem moje usta i stałem cicho. I zaraz potem pastor wstał i
zaczął modlić się o chorych.
123 O, On jest Bogiem. Choroby były uzdrawiane wszędzie w całym
budynku. Co to jest? Brzask dnia. Nadal pozostała jeszcze mała latorośl.
Nie martwcie się. Bóg nigdy nie był bez świadka. Ufam teraz, że coś
wielkiego mistycznego gdzieś, może nie jakiś anielski głos, lecz coś pozwoli
każdemu grzesznikowi, jeżeli jest taki w tym budynku, i wiemy, że noc
staje się coraz bardziej ciemna nad ziemią i nastają wielkie ciemności.
Lecz Przyjście Pańskie jest bardzo blisko, i co to sprawia?
124 Ja, jako wasz stróż, mówię: „Przychodzi poranek. Bądźcie gotowi,
Poranna Gwiazda świeci”. Ilu z was pragnie być wspomnianych w
modlitwie na zakończenie, zanim stąd odejdziemy? Podnieście po prostu
swoje ręce.
116
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
19 Drogi Boże, Ty widzisz, jak ludzie podnoszą swoje ręce. I oni myślą to
szczerze. Wielu z tych, którzy czytają gazety, czy studiowali książki
jakiegoś filozofa i artykuły o różnych sprawach, nie mogą znaleźć na to
żadnej odpowiedzi. Lecz odpowiedź przychodzi tutaj w Biblii dzisiaj do
południa: „Przychodzi poranek a również noc”.
125
Modlimy się więc, Boże, żebyś Ty pobłogosławił każdą osobę tutaj,
która podniosła swoje ręce. A Ty wiesz, jakie pragnienie jest za każdą
podniesioną ręką. Panie, ja wierzę, że wszechobecny Bóg potrafi dać im
wprost na miejscu, na którym siedzą, ich Duchowe dziedzictwo, którego
oni szukają w tej godzinie.
126
Daruj je każdemu, Panie, ze względu na Twoje Słowo i ich pragnienie
według Twojej Bożej obietnicy, która nie może zawieść. Niech otrzymają
to, z powodu czego podnieśli swoje ręce, kiedy zanoszę teraz tą modlitwę w
ich sprawie. Niech to otrzymają w Imieniu Pana Jezusa. Amen. Niech Bóg
będzie z wami.
127
Mamy teraz tylko krótki czas dla… Będę się modlił o chorych. I jestem
tak szczęśliwy, gdy wiem, że jest nadzieja dla chorych. „Jam jest Pan,
Który wybacza wszystkie twoje nieprawości, który uzdrawia wszystkie
twoje choroby”. I ja po prostu… Wydaje się to dziwne, lecz zostałem
poruszony przed chwilą, by podejść do tej młodej matki, leżącej na
noszach. Ona jest ofiarą choroby Hodgkina. Uważam, że to jest jej matka,
która siedzi tutaj obok niej; jestem tego pewien. Tak, to prawda.
128
Ta matka opowiadała mi o jej dziecku i ja starałem się dodawać jej
odwagi. I to przypomina po prostu… Po tym poselstwie, ja odczuwam, że
zbawienie jest rzeczą pierwszej wagi, a uzdrowienie jest drugorzędne.
Uzdrowienie jest aktualne aż do końca twojego życia, na wiele lat. Ono
może daje ci szczęście i radość, kiedy jesteś tutaj na ziemi, lecz ono ustanie
z chwilą twojej śmierci.
129
Lecz dusza, która jest zbawiona, ma Żywot Wieczny. Ona nie
może zginąć ani nic nie może jej Go nigdy zabrać. Ona jest zapisana
w Księgach Bożych, aby została wskrzeszona w dniach ostatecznych.
Ta pierwsza rzecz jest najważniejsza. Najpierw Królestwo Boże i
Jego sprawiedliwość; potem inne rzeczy mogą być dodane.
130
Chciałbym teraz złożyć jedno świadectwo o uzdrowieniu z tej okropnej
choroby, z powodu której cierpi ta młoda kobieta. Było to przed jakimś
czasem… (Może są tutaj obecni dzisiaj do południa. Ja nie jestem tutaj
zbyt często, aby wiedzieć, jak się każdy nazywa. Nie znam po prostu wielu
z was.) Lecz była tutaj pewna młoda dziewczyna, chodząca do naszej
wyższej szkoły, a ona cierpiała z powodu tej choroby Hodgkina, i zabrano
ją do lekarza, a te duże guzy pojawiały się na całym jej ciele.
131
Więc lekarze wycięli kawałek tego guza i posłali go do laboratorium, by
stwierdzono, co to jest. Przyszła wiadomość: „nieuleczalna choroba
Hodgkina”. A jej matka chciała, żeby jej córka nie wiedziała, jaką ma
132
20 MÓWIONE SŁOWO chorobę. Lekarze radzili matce, żeby ją po prostu posyłała do szkoły, bo i
tak miała tylko pewną ilość dni życia przed sobą. Ta choroba w końcu
przedostanie się do serca. Choroba Hodgkina, to rak w pewnej formie; my
to wiemy.
133 Więc oni posyłali tę młodą dziewczynę ponownie do szkoły, zostawili ją
po prostu, aby umarła. Jej matka była zrozpaczona. Przedzwoniła do mnie
i powiedziała: „Chcę ją przywieźć do was. Lecz dowiedziałam się, bracie
Branham, że w twoich kolejkach modlitwy wiele razy wymieniasz te
choroby, kiedy masz inspirację Ducha Świętego”. I powiedziała: „Czy
byłbyś tak łaskawy, jeżeli Duch Święty objawi ci cokolwiek o moim
dziecku, żebyś tego nie mówił”.
134 „Otóż” – odrzekłem – „ja myślę, że On by nie objawił czegoś, gdyby nie
chciał, aby to było wiadome”. I powiedziałem: „Myślę, że z trudem stałoby
się to. A tutaj w mojej własnej kaplicy mam bardzo rzadko takie
nabożeństwa”. Powiedziałem: „Ja się po prostu modlę o chorych”.
135 I ta młoda pani, przyszła do kolejki modlitwy. Zapytałem się matki:
„Czy jesteś chrześcijanką?”
Ona odrzekła: „Nie”.
Zapytałem: „Czy ta dziewczyna jest chrześcijanką?”
„Nie”.
136 Ja odrzekłem: „To jest okropny sposób odejścia z tego świata”. Dalej
powiedziałem: „Ty jej już nigdy nie zobaczysz, jeżeli ona odejdzie w tym
stanie”.
137 Więc kiedy ta młoda pani weszła do pokoju owego poranka i szła
dokładnie przez to samo miejsce, na którym modliłem się o tą młodą
dziewczynę (jak będę się modlił i o tą dziewczynę za kilka minut),
zapytałem jej – znałem ją, ale zapytałem – „Czy jesteś tą młodą panią z tej
średniej szkoły tutaj?”
Ona odrzekła: „Tak, jestem”.
138 Zapytałem: „Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jaką masz chorobę?”
Ona odrzekła: „Lekarze mówią mi, iż uważają, że będę zdrowa”.
139 „Dobrze” – powiedziałem – „a co, jeśli nie wyzdrowiejesz? Czy jesteś
chrześcijanką?”
Ona odrzekła: „O nie – ja nie jestem”.
140 Zapytałem: „Czy chciałabyś być chrześcijanką?”
Ona odrzekła: „Chciałabym”.
141 Zapytałem: „Czy chciałabyś oddać swoje serce Chrystusowi?”
142 Ona odrzekła, że chciałaby. A jej matka podbiegła i powiedziała, że też
chciałaby być chrześcijanką. Oddały swoje serca Panu i ochrzciłem je zaraz
potem w baptysterium. Pomodliłem się o tą młodą dziewczynę. Czas
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
21 upływał i w końcu, po kilku dniach zaczęła się czuć lepiej, a nie wiedziała,
jaką miała chorobę. Po krótkim czasie wzięli ją znowu na badania i nie
mogli znaleźć ani śladu tej choroby.
Jest to coś – ja nie lubię mówić przeholowanych rzeczy o ludziach, lecz
chcę być szczerym mówiąc o nich. Jest tutaj w tym mieście pewien bardzo
dobrze znany mężczyzna, miły brat chrześcijanin, inaczej nie byłby
diakonem tego zboru; chciałem powiedzieć członkiem zarządu tego zboru.
On jest tu teraz obecny. I on postanowił po prostu, że będzie mi mówił
sprawozdania o tej dziewczynie.
143
Po kilku latach, może po dwóch czy trzech latach ta młoda dziewczyna
skończyła tę szkołę i chodziła z pewnym młodzieńcem. Spotkałem ją na
ulicy pewnego dnia, i ona była taka szczęśliwa i świadczyła ku chwale
Bożej o mocy Jezusa Chrystusa, bo oni jej potem powiedzieli, jaką miała
chorobę.
144
I ta dziewczyna jest obecnie zamężna. Ma dzieci i żyje szczęśliwym
życiem. A jej ojciec przyjeżdża do miejscowości tego człowieka, by mu
strzygł włosy. A pan Egan tutaj, który interesował się tą sprawą cały
czas… Ta dziewczyna jest zdrowa i w pełni sił, a było to (Jak dawno,
bracie Egan?) kilka lat temu, nieprawdaż? I ona żyje dzisiaj jako żywe
świadectwo, że Bóg uzdrawia z choroby Hodgkina.
145
O, jest tak dobrze, gdy wiemy, że w czasach doświadczeń mamy
ucieczkę. Tą ucieczką jest Chrystus. Pragnę wam powiedzieć krótkie
sprawozdanie o czymś niewielkim, co się po prostu wydarzyło na
nabożeństwie.
146
Pan był tak dobry i odpowiedział na modlitwy was wszystkich, gdy
przed kilkoma tygodniami pojechałem na nabożeństwa na zachód – przed
dwoma tygodniami. I kiedy byliśmy w Tulsa na konferencji, ja nie miałem
tam przemawiać, ponieważ miałem tam mieć nabożeństwo w czasie, kiedy
inni kaznodzieje mieli swoje nabożeństwa ewangelizacyjne, więc ja nie
mógłbym tam mieć nabożeństwa w owym czasie.
147
148 Przejeżdżałem tam jednak, aby zabrać ze sobą brata Arganbrighta, by
go zawieźć do Kalifornii; jechałem razem z żoną i małym Józefem.
Przybyliśmy tam owego wieczora późno i dowiedziałem się, że Oral
Roberts i Tommy Osborn mają głosić tego wieczora. Jednak brat
Arganbright telefonował do hoteli, by stwierdzić, gdzie się znajdujemy, i
powiedział mi: „Przyjedź na to nabożeństwo”. Przyjechał do naszego
hotelu, on brat Sonmore z chrześcijańskich biznesmenów, przełożony
zboru w Minneapolis. Oni przyjechali po mnie, pojechałem więc z nimi, a
oni mieli już zamówioną kolację w Mayo Ballroom – we wspaniałej
restauracji; siedzieli tam multimilionerzy.
A więc, możecie sobie wyobrazić, jak się czułem, gdy szedłem do takiej
restauracji. Nie umiałem się nawet posługiwać tymi nożami i widelcami,
które mieli na stołach. Wszedłem jednak do środka, i kiedy tam wszedłem,
149
22 MÓWIONE SŁOWO głosił Oral Roberts. I on głosił o obfitości życia, ogólnie o Obfitości, i mówił
chrześcijańskim biznesmenom, że Jezus złowił ryby i włożył je do sieci, i
oni mieli więcej, niż mogli zużytkować.
A brat Roberts jest potężnym mówcą, jak wiecie. I on powiedział: „Było
ich pod dostatkiem dla wszystkich”. I potem powiedział: „Ja teraz buduję
niedaleko stąd świątynię”. [Prawdopodobnie kosztuje miliony dolarów.) I
powiedział: „Ona jest budowana z białego marmuru”. I rzekł: „Ona jest
wybudowana do połowy, a zabrakło mi pieniędzy”. I powiedział:
„Poszedłem więc na drugą stronę ulicy pewnego dnia, by popatrzeć na nią,
a diabeł powiedział: ,Wiesz co, ludzie przechodzą koło niej i mówią, że Oral
Roberts dokonał tylko tyle’.”
150
Dalej powiedział: „Potem powiedziałem diabłu: ,Lecz oni będą musieli
powiedzieć, że Oral Roberts spróbował’.” To jest dobre. I on powiedział:
„Potem zostało położone to na serce bankierowi tutaj w tym mieście i on
pożyczył mi z banku sumę przewyższającą dwa miliony dolarów, abym
mógł dokończyć tę budowlę”.
151
Banki nie czynią czegoś takiego. Wy to wiecie. I on powiedział: „Ten
biznesmen, bankier, siedzi tutaj w tej chwili”. Dalej rzekł: „Ja nie chcę
wymieniać jego nazwiska, ponieważ on nie należy dokładnie do ludzi
Pełnej Ewangelii”. Lecz powiedział: „On jest tutaj”. Powiedział: „Myślę, że
on nawet nie uważa się za chrześcijanina. Lecz coś poruszyło jego serce i
on udostępnił mi te pieniądze”. Powiedział: „Gdyby on chciał powstać,
niech wstanie, lecz nie chcę wprowadzić w zażenowanie tego człowieka”.
152
A ten mężczyzna powstał i powiedział: „Ja nie jestem zażenowany,
panie Roberts” i usiadł.
153
Wtedy ja wszedłem do środka i usiadłem. Potem brat Roberts, zaraz
gdy zakończył, podszedł do mnie i uścisnął ze mną dłoń, i objął mnie
swoimi ramionami. I po kilku minutach – oczywiście podchodziło wielu
ludzi, wiecie, i rozmawialiśmy, kiedy ciągle spożywaliśmy kolację i
chcieliśmy się dowiedzieć o nabożeństwach i tak dalej – o kaznodziejach.
154
I potem powstał Demos Shakarian. On jest przełożonym Kościoła
Biznesmenów Pełnej Ewangelii. On powstał i powiedział: „Wiecie, czuję
teraz takie prowadzenie, że brat Branham powinien wygłosić nam dzisiaj
wieczorem poselstwo na zakończenie konferencji. Otóż – ja nie wiedziałem,
co mam powiedzieć. I on zaczął mówić o pewnym człowieku siedzącym na
sali. Powiedział: „Tutaj jest pan Taki-i-taki; spotkałem go dzisiaj. Mówiono
mi, że oni są właścicielami wszystkich budynków między tymi trzema czy
czterema miejskimi przecznicami w miejscowości Miracle Miles”. Byli to
multimilionerzy i hodowcy bydła, i tak dalej. I co ja mogłem im mówić na
takim nabożeństwie?
155
Lecz wiecie, zawsze najlepszą rzeczą jest być posłusznym. Wstałem
więc i głosiłem, jak najlepiej umiałem, a na końcu tego nabożeństwa…
Jest to zupełnie nie na miejscu, robić wezwanie do ołtarza w takim
156
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
23 pomieszczeniu. Lecz wiecie, ja robiłem wezwania do ołtarza nawet na
uroczystości pogrzebowej. Pomyślałem więc, że tutaj jest dobra okazja, i
zrobiłem wezwanie do ołtarza. I wszyscy ci bogaci mężczyźni i kobiety,
przyszli do Pana Jezusa i oddali swoje serca Panu.
Byłem zaskoczony z powodu jednej multimilionerki, żony któregoś z
multimilionerów, która miała taki mały kapelusz przyozdobiony piórami
sterczącymi w bok; prawdopodobnie kosztował ją sto dolarów. Łzy
spływały jej po policzkach, chwyciła mnie za rękę i powiedziała: „Bracie
Branham, moje serce jest poruszone”. Ona rzekła: „Myślałam sobie aż
dotąd, że jestem chrześcijanką”. I rzekła: „Ja pragnę służyć Panu”.
157
Ja powiedziałem: „Dziękuję ci”.
158
I potem, za kilka minut Coś powiedziało mi: „Módl się teraz o chorych”.
Pomyślałem sobie: „O, nie! Nie mogę tu tego uczynić. Naruszyłem już
normalny bieg tej wielkiej sali balowej, więc jeżeli będę się tu modlił o
chorych, oni sobie pomyślą, że jestem rzeczywiście fanatykiem”. Więc
pomyślałem: „Z pewnością Pan nie mówiłby mi tego; może jestem po
prostu podniecony z powodu tych, którzy się tu nawrócili. Wyśliznąłem się
więc i usiadłem”. Szedłem wzdłuż stołu dla mówcy aż na koniec rzędu i
usiadłem koło brata Jacka Moore, który tam siedział i rozmawiał.
159
Przekazałem to nabożeństwo do rąk przełożonego, pana Shakariana.
Kiedy on powstał, powiedział: „Wiecie co?” O, Bóg musiał dotknąć jego
ramienia. On powiedział: „Odczuwam prowadzenie, abym zaprosił brata
Branhama, by tu wrócił i modlił się o chorych”.
160
Pomyślałem sobie: „O, to się zupełnie zgadza”.
Wstałem więc i powiedziałem im: „Ja odczuwałem to samo, modlę się
więc, żeby mi Bóg wybaczył, lecz jest lepiej, gdy zostanie poruszony i ktoś
inny, wiecie, abyśmy wszyscy wiedzieli, że to jest działanie Ducha
Świętego”.
161
Powiedziałem więc: „Otóż, Boże uzdrowienie nie polega na dotknięciu
się jakiegoś totemu, słupa. Nie jest to coś wyobrażonego tylko. Jest to ten
sam Bóg, który zbawił wszystkich tych ludzi tutaj przed chwilą. On jest
tym samym Bogiem, uzdrawiającym wszystkich ludzi, będących tutaj;
tylko dzięki prostej wierze, wierzących w Niego. Zapytałem: „Czy w to
wierzycie?”
162
A mówię to teraz sekretnie mojemu zborowi: Jak wiecie, moja usługa
doznaje zmiany. I ach, jaka to chwalebna zmiana. Wy wszyscy pamiętacie
sobie te słowa, które tutaj brzmiały, i każdym razem, kiedy to się dzieje,
coś się wydarzy. Gdy mam zamiar o tym mówić, przychodzi mi słowo:
„Mów do tej góry”. Jak się to dzieje? Jest to wiara. Wszystko dzieje się
wiarą. Wiara nie jest czymś, do czego się podniecasz. Wiara jest czymś, co
masz.
163
24 MÓWIONE SŁOWO I pomyślałem sobie, że gdybym… Zawsze wstydziłem się mojej wiary.
Lecz ludzie, Pan był zawsze dobrym dla mnie i On pokazywał mi różne
sprawy i mówił do mnie w wizjach; wszystko to było doskonałe. Wy ludzie
to wiecie. Nie chodzi tu o indywidualnego człowieka. Nie chodzi w ogóle o
człowieka. Jest to Bóg, który to czyni. A to zdjęcie tutaj – jak ono rozeszło
się po całym świecie. Wierzący w Niemczech… Także tutaj kilka tygodni
temu (Może jest tu obcy, kto go jeszcze nie widział.) zrobili kolejne zdjęcie.
Mam je w domu. Jest to profil Pana Jezusa, stojącego tuż za mną tam,
gdzie ja głosiłem. Jego ręce są wyciągnięte, a z Jego rąk wylatywały języki
ognia, kiedy ja głosiłem na temat: „Mów do tej góry, aby się przeniosła, i
nie wątp w swoim sercu, lecz wierz”.
164
I ja mam to zdjęcie. Ono jest w Techno-Kodakchrome kolorach. Mam je
obecnie w domu. I oni robią… Obecnie było poddane badaniom naukowców
w laboratorium, i tak dalej. Ono zostanie opublikowane niebawem. Inne
zdjęcie, a jest ich około sześciu, które zostały zrobione w różnych
miejscach. To jest najbardziej znamienne z nich wszystkich.
165
Nie widzieliście jeszcze… Tam jest Jego broda, Jego twarz, Jego profil i
Jego wyciągnięte ramiona. A ja stałem tam ot tak, na miejscu, gdzie On
miał Swoje wyciągnięte ramiona; nie możecie nawet zobaczyć miejsca,
gdzie On stał. Moja głowa, potem moje stopy na podłodze; tylko głowa i
stopy, to jest wszystko, co na tym zdjęciu pozostało. Rozumiecie?
166
On stoi tam z wyciągniętymi ramionami ot tak, a ja mam również moje
ręce wyciągnięte ot tak i głoszę, mówiąc: „Mów do tej góry”. I mniej więcej
w tym czasie coś wydarzyło się i oni zrobili zdjęcie tego. On stał tam z tyłu.
Wszystko w kolorach. I duża…
167
168 A Bóg sprawił, że postawiono tam dużą doniczkę z kwiatem lilii – On
jest tą Lilią z doliny. A skąd bierze się opium? Z lilii. To się zgadza. Czym
jest opium, które ma Bóg? Pokojem. Opium sprawia po prostu, że człowiek
zapomina wszystko o swoich kłopotach. Palacze opium – oni zabijają
samych siebie tym opium. Bóg ma inne „opium”. Amen. Ono uśmierza
wszelki ból, uzdrawia wszystkie choroby, usuwa wszelkie zmęczenie. Jak
długo oddychamy Jego opium, mamy pokój.
A ta duża doniczka z liliami była umieszczona wprost na przedzie,
przed kazalnicą, za którą ja głosiłem.
169
Modliłem się o chorych tam w Tulsa, i po prostu zszedłem z podium i
wyszedłem na zewnątrz. A około dziesięć minut później – nie chcę
wymieniać nazwiska tego kaznodziei, lecz kobieta, która miała artretyzm
kręgosłupa, a pracowała dla tego ewangelisty, ona była stenografką, a
musiała zapisywać wszystko ot tak, ponieważ jej ręce i ramiona były
wykrzywione. Ona pisała ot tak, a ten wielki, znany ewangelista tam w
Tulsa, zatrudnił ją w swoim biurze, aby jej dać pracę. I ona zaczęła chodzić
po sali, a nagle jej ramiona zostały uwolnione i ona zaczęła podskakiwać i
krzyczeć, aż zwróciła na siebie uwagę wszystkich słuchaczy, będących tam.
170
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
25 I ta droga kobieta upadła na swoje kolana, podniosła swoje ręce i
klaskała w nie ot tak ku chwale Bożej, ponieważ Bóg uwolnił ją zaraz
kilka momentów po modlitwie. Wśliznąłem się do środka i słuchałem, co
ona mówiła. Ona mówiła: „Ja właśnie chodziłam po tej sali”.
171
A ja powiedziałem: „Dobrze, dzięki bądź Bogu”. I odwróciłem się i
szedłem w innym kierunku, i usłyszałem na drugiej stronie – ujrzałem
wielu grzeszników, którzy się zbiegli, by zobaczyć, co się stało.
172
I był tam pewien mężczyzna, który otrzymał słowo, brat Gardner, ten
sam mężczyzna, który dał mi ten garnitur. Wielu z was zna brata
Gardnera, brata Gardnera z Binghamton, New York, tego wyśmienitego
sprzedawcę Oldsmobilów, który w ciągu trzech lat sprzedał więcej
samochodów marki Odsmobile, niż którykolwiek inny sprzedawca w
Stanach Zjednoczonych.
173
On tam przyleciał prywatnym samolotem. Przed więcej niż rokiem –
on nazywa się George Gardner, a jego lotnik leciał samotnie samolotem i
upadł z tym samolotem na ziemię, i połamał sobie kolana i kostki. Jego
nogi i stopy były sztywne, i chodził ot tak – jego lotnik.
174
I on był obecny, kiedy ja się modliłem. I on pokuśtykał z tej sali, w
której był bankiet. Oni dali mu pokój obok niej, aby nie miał trudności z
przechodzeniem tam i z powrotem.
175
I oto jest jego świadectwo: On wszedł do swego pokoju i usiadł; nie był
nawet chrześcijaninem. I on powiedział: „Mimo wszystko wierzę temu
małemu łysemu człowiekowi, który głosił za kazalnicą dzisiaj wieczór”. I
powiedział, że zauważył, iż jego palce w nogach zaczynają drżeć, i
wyskoczył na swoje nogi, zupełnie zdrowy, stał tam i uwielbiał Boga, stojąc
tam i podnosząc na przemian swoje nogi ot tak, stanął na bokach swoich
stóp i próbował różne sposoby, i świadczył po prostu o tym ku chwale
Bożej.
176
Jeszcze jedna sprawa, zanim będziemy modlić się o chorych. Stałem
tam z bratem Arganbriht i z moim dobrym przyjacielem. Leo Gene wie, jak
wyglądają telefoniczne rozmowy. Dzwoni telefon i brat Arganbright
odpowiada; wiecie, człowiek nie może być po prostu wszędzie. Lecz tak się
stało, że ja odebrałem ten telefon. Ja wierzę, że wszystko działa w Boży
opatrznościowy sposób, czy wy nie wierzycie? Ja wierzę, że dlatego właśnie
ta młoda pani jest tutaj. Wierzę, że dlatego właśnie wy wszyscy jesteście
tutaj. Wierzę, że dlatego i ja jestem tutaj. Zgromadziliśmy się tutaj razem
ku chwale Bożej z pewnego powodu. Dlaczego jechaliśmy oblodzonymi
drogami, aby być tutaj dzisiaj do południa?
177
Odebrałem więc telefon, bo brat Arganbright nie był w pokoju. A głos
powiedział: „Chciałbym rozmawiać z bratem Branhamem”.
178
Odrzekłem: „Ja jestem bratem Branhamem”.
26 MÓWIONE SŁOWO On był Hiszpanem. Powiedział: „Proszę pana, ja wiem, że to jest
niemal nierozsądne, żebym zadał takie pytanie, które chcę zadać”. Dalej
mówił: „Wyobrażam sobie, jak ludzie pchają się i tak dalej”. I rzekł: „Ja
jestem misjonarzem w Meksyku”. Dalej mówił: „Mieszkam na prowincji.
Mieszkam tutaj w La Cresenta i właśnie przed kilkoma godzinami
dowiedziałem się, że jesteś tu w mieście”. I powiedział: „Ja tu przywiozłem
moje dziecko i staram się dotrzeć z nim do ciebie albo do brata Robertsa,
czy któregoś z braci, którzy modlą się o chorych”. I on rzekł: „Chociaż jest
to moje dziecię, moja wiara – uważam, że była po prostu trochę słaba”.
Dalej rzekł: „Moje dziecię nie ma jeszcze czterech miesięcy, a umiera na
raka”.
179
I Coś powiedziało mi: „Idź do tego dziecięcia”. Powiedziałem: „Słuchaj,
przyprowadzę brata Arganbright, i powiesz mu, gdzie jesteś z tym
dziecięciem. Ja przyjadę, by się spotkać z tobą”.
180
Zawołałem więc brata Arganbright, a on mu to wyjaśnił. Wsiedliśmy
więc do samochodu i pojechaliśmy tam. Przywitałem się z jego miłą żoną.
A on był Meksykaninem, chociaż nie wyglądał na niego, bo miał piękną
białą cerę skóry, był jednak Meksykaninem, przy czym Meksykanie są
wiele razy blondynami, ponieważ są potomkami Hiszpanów i Indian. I
niektórzy z tych Indian są po prostu blondynami – całkiem białymi.
181
Jego żona jest Finką, absolutną blondynką – to bardzo miła drobna
kobieta. Pojechałem więc razem z nim do szpitala, by zobaczyć to dziecię.
Kiedy wszedłem do pokoju, mieli je zaraz koło pokoju dla sióstr. Bowiem to
małe dziecię miało dopiero cztery miesiące, a urodziło się ze złośliwymi
guzami na jego szczękach, na skutek których jego szczęki spuchły i
odstawały mniej więcej tak daleko od jego twarzy – po prostu były takie
nabrzmiałe.
182
A lekarze próbowali je operować, więc miało wielkie, głębokie blizny –
całe jego małe gardło było pocięte – wszędzie dookoła. Lecz operacja nie
zatrzymała tego raka, tylko wpędziła go do jego języka. I jego małe szczęki
zwisały ot tak, z wielkimi, głębokimi bliznami. A jego język w jego małych
ustach, ot tak dużych – jego język był prawdopodobnie tak spuchnięty, że
wychodził tak daleko z ust i był czarnego koloru, a zatykał drogi
oddechowe z nozdrzy w dół, ponieważ spuchnął od swego korzenia w jego
ustach. I oczywiście, zatkał mu jego drogi oddechowe. Wycięli więc dziurę
w jego gardle i umieścili w nim jakąś rurkę, którą mogło oddychać.
183
184 Jego rączki były przywiązane do łubek, ot tak, żeby nie mogło sięgnąć
do gardła i wyciągnąć tę rurkę, bo by się udusiło. I ten rak wysysał… A
pielęgniarka musiała przy nim stać i wyciągać ropę z tego raka
wychodzącą przez tę rurkę, bo inaczej udusiłoby się.
A ojciec chodził koło jego łóżka i mówił: „Ricky, synusiu tatusia, tata
przyprowadził brata Branhama, aby się modlił o ciebie, Ricky”. Kiedy on
powiedział: „Synusiu tatusia”, mój duch opuścił mnie po prostu. Nie
185
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
27 mogłem tego dłużej wytrzymać. Musiałem trzymać się brzegu łóżka.
„Synusiu tatusia!”
186 A ten malec, chociaż w tak młodym wieku, wiedział, że to jest jego
tata. I on zaczął rzęzić, a jego małe rączki poruszały się ot tak; tata starał
się głaskać tego malca po głowie. Biedne małe dziecię urodzone w takim
stanie!
187 Ja po prostu nie mogłem mówić. Wiecie, kiedy człowiek jest tak
przejęty, nie może po prostu nic powiedzieć. Spojrzałem w dół i zobaczyłem
te małe rączki przywiązane do tych dużych łubek, i on wydawał tylko
chrapliwe rzężenie, pomyślałem sobie: „Czy to nie jest żałosny widok?”
188 Po chwili, kiedy przyszedłem trochę do siebie, by móc rozmyślać o
czymś, pomyślałem: „Drogi Jezu, czy chcesz mi powiedzieć, że masz w tym
upodobanie patrząc się na coś takiego? Ja w to nie mogę uwierzyć. Nie
mogę po prostu uwierzyć, że Ty otrzymujesz chwałę z tego dziecięcia,
cierpiącego tak bardzo. Tak po prostu nie może być. Jeżeli to sprawia, że ja
grzesznik mam takie współczucie z tym niemowlęciem, co sprawia to
Tobie, który jesteś Źródłem wszelkiego miłosierdzia? Co musi to sprawiać
Tobie?” I nie powiedziałem ani słowa, a on próbował bawić się z nim,
starając się go uspokoić. A jego małe ciało owinięte w pieluchę – to małe
ciało mniej więcej tak duże, a jego głowa była największą jego częścią –
jego szczęki spuchnięte, tak duże.
189 I oni owinęli czymś jego małą główkę, aby mu nie pękła, wiecie, jakąś
szmatą; jego szczęki były spuchnięte i były ot tak duże – żeby mu nie
pękły.
190 A pielęgniarka stała tam. Spojrzałem na tego malca i pomyślałem:
„Panie, co byś Ty uczynił, gdybyś stał tutaj?”
191 Uświadamiam sobie teraz, że stoję za kazalnicą i wiem, że Bóg jest tu
obecny. Lecz wydawało mi się, że Ktoś przemówił wewnątrz w mojej
duszy i powiedział: „Ja czekam, by zobaczyć, co ty uczynisz w tej
sytuacji. Ja dałem Mój autorytet kościołowi. Tutaj przychodzisz
znowu do tego ,Mów do tej góry’. Ja dałem Mój autorytet Kościołowi i
czekam, by zobaczyć, co ty będziesz czynił”.
192 Zastanawiam się, czy to jest Jego nastawienie względem nas
przez cały czas? On czeka, aby zobaczyć, co my będziemy czynić. A co
te znaki czasu, o których właśnie głosiłem? Co On będzie czynił? On czeka,
by zobaczyć, co my będziemy czynić.
193 Otóż, trzymałem rączkę tego niemowlęcia w mojej, po prostu w moich
palcach; była taka mała. I powiedziałem: „Panie, usłysz modlitwę
Twojego sługi. We wierze, którą wierzę, że Ty istniejesz, umieszczam
między tym demonem raka i życiem tego niemowlęcia Krew Jezusa
Chrystusa. We wierze umieszczam tę Krew między tego zabójcę a to
dziecię”. I nie potrafiłem powiedzieć nic innego. Po prostu odwróciłem się
i zacząłem wychodzić. Jego ojciec szedł za mną.
28 MÓWIONE SŁOWO On powiedział: „Bracie Branham, Pan kładzie na moje serce, abym ci
dał dziesięciny”.
194
„O” – powiedziałem – „bracie, nie myśl o tym. Nie” – powiedziałem –
„ja nie potrzebuję pieniędzy, bracie”.
195
On powiedział: „Lecz ja zaoszczędziłem trochę dziesięcin”. (O, małą
sumę pieniędzy, zapomniałem ile dokładnie, myślę, że chyba pięćdziesiąt
dolarów.) On powiedział: „Pan położył mi na serce, abym ci je dał”.
196
Ja rzekłem: „Powiem ci, co zrobimy. Ja je przyjmuję i zaraz ci je
wracam, abyś je wydał na rachunek ze szpitala za leczenie małego Ricky,
bo ty jesteś kaznodzieją. Wiem, co to jest, jakie znaczenie mają pieniądze.
Ty jesteś misjonarzem i ja wiem, że są ci potrzebne pieniądze, ty masz
rodzinę i trzeba ci płacić te rachunki za lekarzy. Wykorzystaj je więc na
zapłacenie rachunków za leczenie małego Ricky”.
197
On odrzekł: „Ja tego nie chcę zrobić, bracie Branham. One nie są do
zapłacenia lekarzy, one są na zapłacenie kaznodziejów”.
198
Ja odrzekłem: „Tak, lecz ja wracam je tobie”. I ja ich nie przyjąłem.
Poszedłem do domu i w ciągu kilku godzin szczęki dziecięcia sklęsły i jego
język powrócił do swego normalnego stanu. Bóg uzdrowił tego malca. Tego
dnia, kiedy odszedłem, wyjęli tą rurkę do oddychania z jego gardła.
Zaalarmowało to całe zachodnie wybrzeże.
199
Słynny lekarz wysłał swego syna z jego wnukiem i oni zatrzymali ruch
na drodze czterdzieści lub pięćdziesiąt mil wyżej w Pasadena, odcięli tę
drogę, którą miałem przejeżdżać, abym się pomodlił o to dziecię, które
miało spazmy mózgu. Dawali mu zastrzyki penicyliny i to spowodowało, że
powstał rak jako uboczny efekt tych zastrzyków penicyliny do jego boku.
Jestem pewien, że Pan uzdrowił go.
200
Tuż zanim wyjechałem z domu, zadzwonił telefon i ciągle dzwonił. Brat
Arganbright – słyszałem, jak sprzeczał się z kimś: „Nie, ja bym tego nie
zrobił”. Właśnie gdy wsiadałem do samochodu, nadjechał mały samochód
dostawczy. Któż to był, jak nie mój młody brat Meksykanin i jego żona,
oboje krzyczeli po prostu i uwielbiali Boga.
201
Powiedział: „Bracie Branham, ja ci przywiozłem te dziesięciny”.
„O” – powiedziałem – „bracie, ja nie mogę ich przyjąć”. Powiedziałem
„Nie mógłbym po prostu”.
202
On powiedział: „Lecz ja ci je przywiozłem”.
Ja odrzekłem: „Powiedziałem ci, że je masz wydać na zapłacenie
rachunku za Ricky”.
203
On powiedział: „Tego poranka, gdy poszedłem do szpitala, by dać te
dziesięciny na rachunek za Ricky, doktor powiedział: ,Nie będziesz mi nic
płacił.’ Dalej powiedział: ,Ja nic nie pomogłem w jego sprawie.’ I dodał: ,To
był osobliwy cud.’ Powiedział: ,Nie jesteś mi winien ani grosza’.”
204
STRÓŻU, KTÓRA TO GODZINA NOCY?
29 Więc on powiedział: „Weź to, bracie Branham. Pan powiedział mi, że ty
je masz przyjąć”. Pomyślałem sobie: „O, ja nie mogę”. Powiedziałem:
„Panie, ja czuję, że tego nie powinienem przyjąć”. Potem coś przyszło mi na
myśl. Jezus stał w świątyni pewnego dnia i obserwował bogatych ludzi
rzucających pieniądze do skarbonki z ich wielkiej obfitości. Oni wiele
posiadali, więc wrzucali dużo pieniędzy. A biedna wdowa podeszła z
trzema groszami i to było wszystko, co ona miała. To były wszystkie
pieniądze, które miała na życie. A ona wrzuciła je do skarbonki.
205
Otóż, co my uczynilibyśmy? „O, siostro, nie rób tego, uhm, wiesz, my
tego nie potrzebujemy. Nie wrzucaj twoich pieniędzy. To jest przecież
wszystko, co masz na utrzymanie”. Lecz Jezus zostawił ją w spokoju i
pozwolił jej to uczynić. Bo jest bardziej błogosławioną rzeczą dawać niż
przyjmować.
206
Przyjąłem więc tą drobną dziesięcinę. Nie wiem, co mam z nią zrobić.
Użyję ją gdzieś na Jego dzieło ku chwale Bożej, jak najlepiej będę umiał.
Co to jest? Jest to chwała Boża. Jest to moc Boża.
207
Cienie padają. Chrystus nadchodzi. Dlatego pojawiają się znaki i cuda.
Jest to ten wielki satelita odzwierciedlający Poranną Gwiazdę z
uzdrowieniem na Jego skrzydłach. A jeżeli odzwierciedlenie Jego
Obecności przynosi uzdrowienie, co On będzie czynił, kiedy przyjdzie w
postaci Osoby?
208
Te nasze skazitelne ciała zostaną przemienione i staną się podobne do
Jego własnego, chwalebnego ciała. Co to będzie, kiedy On przyjdzie? Aż do
czasu, gdy On przyjdzie, jesteśmy wdzięczni za światłość słońca Jego
obecności. Podobnie jak czynią poranne gwiazdy, ja wspinam się na szańce
chwały i siedzę tam, by powitać Jego Przyjście w tej ciemnej godzinie.
Módlmy się.
209
O, Panie, my Ciebie po prostu miłujemy tak bardzo, Panie, że nie
możemy powiedzieć, jak długo… Nie będę nigdy zmęczony świadcząc o
Twojej chwale. Lecz ta godzina jest teraz tutaj. Chorzy ludzie czekają. Ty
wiedziałeś o tych świadectwach. One są, na ile mi wiadomo, Panie,
dokładną prawdą – świadectwo tego lotnika stojącego tam i pokazującego,
jak teraz potrafi stać na swoich nogach i w jakim stanie jest jego ciało;
ściągnął nogawkę swoich spodni i pokazywał swoje kolana i nogi, które
były całe pokiereszowane i okryte bliznami, jak lekarze próbowali zestawić
jego kości razem.
210
211 Ty widziałeś tę kobietę, stojącą tam z wymalowaną twarzą, a potem
zmywała ją łzami radości, kiedy mówiła, jaki miała artretyzm i została
uzdrowiona Twoją mocą. Również świadectwo o tym kochanym dziecięciu
oraz świadectwo jego ojca oraz tych, którzy tam byli obecni.
Otóż, Panie, Ty jesteś tak samo wielki tutaj dzisiaj dopołudnia w tej
kaplicy, jakim jesteś gdziekolwiek na świecie. I Ty obiecałeś, że tam, gdzie
zgromadzimy się razem, Ty będziesz wśród nas. Teraz wywołam chorych,
212
30 MÓWIONE SŁOWO których Ty posłałeś do nas dzisiaj rano, i będziemy się modlić o nich i
będziemy się modlić z całych naszych serc modlitwą wiary. Proszę, żebyś
Ty uzdrowił chorych i podniósł ich z tego stanu. A jeśli popełnili grzechy,
wybacz im, Ojcze, kiedy wyznajemy nasze upadki jedni drugim, i modlimy
się jedni o drugich. A Ty powiedziałeś: „Szczera i skuteczna modlitwa
sprawiedliwego wiele zdziała”.
213 Wiemy o jednej, leżącej tutaj wśród nas dzisiaj do południa, jeszcze
młoda matka z tymi małymi dziećmi. Panie, według opinii lekarzy ona jest
blisko końca jej ziemskiej pielgrzymki. Lecz my się modlimy, Boże, żebyś
Ty stanął między nią a tym wrogiem. I kiedy namaszczamy ją i modlimy
się o nią, niechaj Twoja moc dotknie jej duszy, a to przyniesie jej wiarę w
wyzwolenie. I niech ona odejdzie do domu i odzyska zdrowie, i odda ci
chwałę, i będzie odzwierciedleniem tej Porannej Gwiazdy, ku chwale
Bożej. Amen.
214 Bracie Mercier, teraz będziemy wywoływać chorych, jak umówiliśmy
się. Ci ludzie, którzy przychodzą, będą po prostu mówić swój numer i będą
zanoszeni na listę tych, o których będę się modlił. [Koniec nagrania –
wyd.]


Podobne dokumenty