WYDANIE 9 wrzesień 2011
Transkrypt
WYDANIE 9 wrzesień 2011
Kiedy sięga się po kolejny numer Nowych Siemianowic można z cała pewnością spodziewać się wszystkiego. Na pierwszy rzut oka – taki chyba miał być efekt – dostrzegalna jest parafraza sloganu wyborczego Platformy Obywatelskiej, co znamiennie oddaje nam kto w tym mieście rozdaje karty… Pseudo samorządowcy, którzy z sobie jedynych względów nie zapisali się do partii politycznej oddają wiernie swoje usługi opcji, która coraz bardziej zdaje się Polakom przejadać. Na każdym kroku kłamstwa, niedopowiedzenia, zwiększanie obciążeń przeciętnego Polaka i opowieści 1001 nocy Premiera o zielonej wyspie. Doniesienia prasowe nie są jednak już tak jednoznaczne jak przekonanie o władzy o sukcesach pchających kraj nasz do raju… Przeciętny obywatel dostaje „po plecach” z każdej strony. Na górze swary i kłótnie o przebieg, ofiary i winowajców straszliwej tragedii narodowej z 10 kwietnia ur. Partia, która jawiła się nam jako wybawca od zwady jest obecnie tej zwady jedną ze stron. Ciągłe złośliwości, pokrzykiwania oraz brak wzajemnego szacunku zdają się przybierać rozmiar nam nie znany do tej pory, a wszystko tak de facto tylko po to, aby sprawować władzę – nazwijmy sprawę po imieniu – z powodu walki o stołki! 20 lat po uzyskaniu niepodległości nadal zdajemy się stać w ogonie Europy i nie zdajemy kolejnych testów z demokratyzacji naszego życia. Euro jako wspólna waluta zdaje się stawać mrzonką „baaaardzo odległej przyszłości”, ceny CHF – franka szwajcarskiego sięgają kolejnych rekordów a my? Cóż my jak zwykle stajemy się ofiarą nieudolności i braku uczciwej i jasnej wizji przyszłości. Drogi poszły w zapomnienie tak szybko jak szybko je malowano na mapach, kolej tonie w długach i kolejnych absurdach – bo jak można nazwać podróż pociągiem nad morze ze Śląska na stojąco w zatłoczonym wagonie przez 23 godziny? Do tego odpowiedzialny za ten stan ma swojego protektora w osobie… Premiera Rządu RP! Niestety sytuacja wcale nie jest lepsza „na dole”, w samorządzie. Opowiadanie, że miasta się za- Pytanie: 1. Czy Pan Prezydent nie uważa za niestosowne, że w tak biednym mieście Prezes Spółki komunalnej Aqua Sprint, w małym miasteczku pośrodku konurbacji śląskiej zarabia rocznie 274.293 zł, a dyrektor finansowy spółki w 100% komunalnej 249.656 zł, to jest rok w rok tylko dwóch pracowników tej spółki za- bankructwa. Soczewką tych wydarzeń bez wątpienia jest nasze ukochane miasto, w którym wydaje się fortunę na zbytki (patrz skwer zielony za 1,6 mln złotych na ulicy Katowickiej czy brama do parku za milion złotych!!!) a ludzie popadają w coraz większe tarapaty finansowe. To musi przekładać się na budżet gminny a tym samym zmuszać władze do myślenia jak związać koniec z końcem, ale tak się nie dzieje! Niestety, mieliśmy ostatnio maraton pt. zarzuty wobec Jacka Guzego i jego konsekwencje (piszemy o tym w dalszej części numeru). Potwierdziły się też nasze przypuszczenia o fatalnej kondycji finansowej miasta – przypomnijmy: jesteśmy trzecim najbardziej zadłużonym miastem w regionie (według danych Regionalnej Izby Obrachunkowej za pierwsze pół roku 2011), a ponadto jesteśmy jednym z nielicznych miast które nie ma na „zamkniecie własnego budżetu” i musi stale posiłkować się nowymi zobowiązaniami na pokrycie starych. Z przedsta- rabia ponad pół miliona złotych rocznie? Czyli i jeden i drugi zarabia więcej niż PREMIER RP oraz Prezydent RP??? Odpowiedź: „Nie, prezydent Siemianowic Śląskich nie uważa, żeby odpowiednie płacenie fachowcom za ich prace było błędem.” dłużają dla wyborców jest niczym innym jak przerzucaniem odpowiedzialności za stawianie gmin, miast i powiatów a także całych regionów przed widmem Komentarze internautów: Hypnos: „Trzeba jeszcze umieć odróżnić fachowca od cwaniaczka...” siemce2: „…a płacenie fachowcom, z papierami i wykształceniem zdobytym w trybie dziennym w wieku lat 19-24 (nie 60 powiatów i 13 miast na prawach powiatu. Spośród gmin, najgorszy wynik operacyjny miały: Trzebownisko (-14,5 mln zł) i Wałbrzych (-14 mln zł). W grupie powiatów najwyższy deficyt operacyjny miały z kolei powiaty biłgorajski (-10,9 mln zł) i lubiński (-7,9 mln zł), a wśród miast na prawach powiatu: Lublin (-25,5 mln zł) i Piekary Śląskie (-20 mln zł). Miasto Siemianowice Śląskie niestety znalazło się również na tej "czarnej liście". Nadwyżkę operacyjną, czyli sytuację w której dochody bieżące przewyższają wydatki bieżące, stwierdzono w 2014 gminach, 254 powiatach i 54 miastach na prawach powiatu. Tradycyjnie już najlepiej wśród gmin wypadł Kleszczów z nadwyżką na poziomie 111 mln zł. Podobny wynik osiągnęły m.in. takie miasta jak: Szczecin (107 mln), Rybnik (114 mln) i Wrocław (130 mln) (według danych Ministerstwa Finansów). Nasze władze przyzwyczaiły się do życia na kredyt, najwyraźniej ta sytuacja im odpowiada. Dzia- zaocznym w wieku 50 lat jak co poniektórzy) głodowych pensji jest czy nie jest błędem? Czy prezes tej całej spółki jest chociaż absolwentem politechniki na kierunku inżynieria wodna w trybie dziennym?” Pytanie: 2. Czy prawdą jest, iż w ramach oszczędności budżetowych wyłączane wionych przez resort finansów danych wynika, że na koniec 2010 r. deficyt operacyjny miały w sumie 473 jednostki samorządu terytorialnego, w tym 400 gmin, jest oświetlenie ulic przed świtem gdy na ulicach jeszcze jest ciemno? Odpowiedź: „Od 1 sierpnia br. decyzją Prezydenta Miasta oświetlenie uliczne na terenie Siemianowic Śląskich jest włączane 15 min. później i gaśnie 15 min. wcześniej w stosunku do zegara astronomicznego.” łania podejmowane przez Prezydenta Miasta pozorują jedynie reformy i generują kolejne koszty. Tak np. w siemianowickim Urzędzie Miasta prowa- dzony jest za to audyt organizacyjno-personalny. Jego celem jest opracowanie rekomendacji i wniosków w zakresie stanu zatrudnienia w Urzędzie Miasta m.in. ewentualnych nadwyżek kadrowych lub też niedoboru, a także innych rekomendacji o charakterze kadrowym, wynikających z analiz przeprowadzonych przez konsultantów prowadzącej audyt firmy. Władze liczą na to (takie też jest jedno z głównych założeń), że audyt też wskaże jak zorganizować zadania urzędu, jak i poszczególnych komórek urzędu (referaty, wydziały), by nie dopuścić do ewentualnych zwolnień pracowników. A przecież tak dobrze działo się w mieście do tej pory (jeszcze przed wyborami!) pod rządami koalicji PO – Forum Samorządowe Jacka Guzego, a nawoływania opozycji do opanowania traktowano jako czystej wody populizm. Co ciekawe – zamiast w czasach kryzysu zaciskać pasa zatrudniono do przeprowadzenia audytu firmę zewnętrzną: L.GRANT POLSKA, która kosztuje gminę 21 tys. zł (+ 23 proc. VAT). Tak więc wykonawca audytu został wybrany na drodze negocjacji z jednym wykonawcą – zgodnie z regulaminem wprowadzonym zarządzeniem prezydenta w przypadku kwoty za zadanie nie przekraczającej sumy 14 tys. euro prezydent może zezwolić na negocjacje z jednym wykonawcą, w przypadku jeżeli chodzi o zadanie specjalistyczne, ograniczoną liczbę wykonawców, czy bardzo krótki termin wykonania zadania (swoja droga ciekawe która z tych opcji wchodzi w rachubę…). Ciekawe też do jakich wniosków dojdą audytorzy ale jako redakcja ga- c.d. ze str. 1 zety opozycyjnej po raz kolejny wyrażamy swoje zaniepokojenie stanem finansów gminy, która co rusz zleca różne usługi, mając do dyspozycji np. własne zasoby To, że miasto wpędzane jest przez obecne władze w kolejne problemy finansowe jest nam wiadomo nie od dzisiaj. Polityka gospodarcza i inwestycyjna Prezydenta Jacka Guzego i rządzącej koalicji PO FORUM SAMORZĄDOWE Jacka Guzego - wielokrotnie przez nas krytykowana - obserwowana jest również przez zewnętrznych obserwatorów i poddawana również surowej, bo przecież zobiektywizowanej krytyce. Donosząc za serwisem samorząd.pap.pl, odnotować należy, że 473 samorządy nie są w stanie pokryć wydatków bieżących dochodami bieżącymi personalne… to dopiero marnotrawstwo i niegospodarność! Pan Prezydent jednak będzie znowu mógł się chwalić jaki to on zapobiegliwy i troskliwy – podobnie jak z przedszkolami. Przypominamy, że Wolne Siemianowice jako pierwsze z klubem radnych SMS zainter- – poinformowało Ministerstwo Finansów. Największe problemy z utrzymaniem dodatniego wskaźnika mają gminy. Z przedstawionych przez resort finansów danych wynika, że na koniec 2010 r. deficyt operacyjny miały w sumie 473 jednostki sam orządu terytorialnego, w tym 400 gmin, 60 powiatów i 13 miast na prawach powiatu. Spośród gmin, najgorszy wynik operacyjny miały: Trzebownisko (-14,5 mln zł) i Wałbrzych (-14 mln zł). W grupie powiatów najwyższy deficyt operacyjny miały z kolei powiaty biłgorajski (-10,9 mln zł) i lubiński (-7,9 mln zł), a wśród miast na prawach powiatu: weniowali w obliczu uchwalenia horrendalnych stawek przez Radę Miasta (nasi radni wszyscy głosowali przeciwko). To opozycja zbierała cięgi za interwencję w imieniu rodziców. Warto jednak było – chociaż i ten stan nas nie zadowala, o czym już pisaliśmy na naszych łamach. Chwalić cudzym to nasz Prezydent się potrafi – wyliczmy za Panem Prezydentem: fabryka oświetlenia to sukces obecnych władz, podobnie jak budowa sądu czy rozbudowa Centrum Leczenia Oparzeń. Pan Prezydent i koalicjanci z Rady Miasta tworzą warunki… no cóż pozo- stawiamy to do Państwa oceny, drodzy czytelnicy czy miasto nasze jest w budowie czy też raczej nie! Lublin (-25,5 mln zł) i Piekary Śląskie (-20 mln zł). Miasto Siemianowice Śląskie niestety znalazło się również na tej “czarnej liście". Nadwyżkę operacyjną, czyli sytuację, w której dochody bieżące przewyższają wydatki bieżące, stwierdzono w 2014 gminach, 254 powiatach i 54 miastach na prawach powiatu. Tradycyjnie już najlepiej wśród gmin wypadł Kleszczów z nadwyżką na poziomie 111 mln zł. Podobny wynik osiągnęły m.in. takie miasta jak: Szczecin (107 mln), Rybnik (114 mln) i Wrocław (130 mln). Liderem okazała się jednak Warszawa, która na koniec ubiegłego roku osiągnęła 333 mln zł nadwyżki operacyjnej. Jak tłumaczy Ministerstwo Finansów w swojej analizie, im wyższa jest wartość nadwyżki operacyjnej, tym większa jest możliwość realizacji przez jednostkę samorządu terytorialnego nowych przedsięwzięć majątkowych, zarówno bezpośrednio, przeznaczając tę kwotę na inwestycje lub pośrednio, spłacając wcześniej zaciągnięte zobowiązania na cele inwestycyjne. Niestety, działania obecnych władz sprowadzają nasze miasto nad bardzo niebezpieczną krawędź, której zdaje się corocznie jesteśmy bliżej. Z wykonanej analizy dochodów ogółem i wydatków ogółem wynika, że budżety jednostek samorządu terytorialnego w 2010 r. zamknęły się deficytem w wysokości 14,9 mld zł. Z danych przedstawionych przez samorządy w rocznych sprawozdaniach z realizacji budżetów za lata 2008-2010 wynika, że nadwyżka operacyjna (dochody bieżącewydatki bieżące) zmniejszyła się o 8,45 mld zł, tj. z 17,74 mld zł w 2008 r. do 9,28 mld zł w 2010 r., podczas gdy wynik majątkowy (dochody majątkowe - wydatki majątkowe) pogorszył się w tym czasie o 3,9 mld zł. Siemianowice Śląskie są jako miasto na prawach powiatów na 12 pozycji w kraju najgorzej zabezpieczonych finansowo gmin - najgorzej zarządzających finansami gminnymi. Ta niebezpieczna sytuacja może w kolejnych latach pogrążyć nasze miasto a tym samym doprowadzić do patologicznej sytuacji, ze po raz kolejny w Siemianowicach Śląskich pojawi się komisarz, ale tym razem nie ze względu na walkę polityczną i intrygi lokalnych polityków, jak miało to miejsce w przypadku usunięcia z fotela prezydenckiego Zbigniewa Pawła Szandara, któremu następnie próbowano udowodnić popełnienie wielu przestępstw (zarzutów nie potwierdzonych do tej pory zresztą przez sądy powszechne pomimo wieloletnich procesów), ale ze względu na dramatyczny stan finansów publicznych. Zatrważający w całej sytuacji wydaje się jednak inny fakt, z którym polemizować nawet nie należy. Nie tak dawno opisywaliśmy zarzuty wobec Jacka Guzego, które były rozpatrywane przez Komisję Orzekającą działającą przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej. Tymczasem kolejne publikatory informują nas o dramatycznym zakleszczeniu władz miasta w sidła nadmiernej konsumpcji i nieracjonalnego wydatkowania środków, których gmina zwyczajnie nie posiada. Dokąd zatem zmierzamy? Czy ten stan może ulec zmianie? Czy wreszcie władze naszego miasta zamiast użalać się na wszystko zaczną poważnie traktować swoich mieszkańców i nie będą ich zadręczać wizjami, których realizacja kosztuje nas grube miliony? Czas pokaże. Wiele osób rozpowiada o opozycji, iż potrafi jedynie narzekać i krytykować - czy w tej sytuacji opozycja nie powinna bić na alarm? Oceńcie Państwo sami... dr Mariusz Polok Redaktor Naczelny Wolne Siemianowice Mariusz Polok Miasta na prawch powiatu, które nie wypracowały nadwyżki operacyjnej w 2010 r. kwoty w zł Lp. TypJST WK 1M 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 M M M M M M M M M M M M PK GK GT NazwaJST 2 62 0 0 Legnica 6 6 14 18 18 22 24 24 24 24 24 24 62 63 64 62 64 63 62 63 70 71 74 76 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 Chełm Lublin Siedlce Przemyśl Tarnobrzeg Słupsk Bytom Chorzów Mysłowice Piekary Śląskie Siemianowice Śląskie Świętochłowice Wynik operacyjny 2008 2009 2010 17 536 203 -7 615 185 -11 198 193 8 054 545 140 976 564 28 925 495 2 722 060 7 174 495 2 146 985 3 912 074 25 233 463 -11 335 093 8 989 403 20 086 337 8 809 078 -7 463 848 46 402 727 11 261 675 -11 630 343 5 575 442 -6 494 467 -23 094 391 8 037 352 1 236 781 -2 079 847 -1 449 265 -1 828 364 -7 707 641 -25 463 245 -2 090 730 -4 149 016 -214 084 -5 454 909 -4 446 744 -3 531 852 -9 956 920 -20 034 847 -1 976 931 -5 446 064 Wydawca: Stowarzyszenie Wolne Siemianowice Redaktor Naczelny: Mariusz Polok Adres Redakcji: ul. Sienkiewicza 2/2, 41-100 Siemianowice Śląskie Foto: CDTC korekta: Prekur, Monika, Erjot de e-mail: [email protected] telefon: 504 185 755, 510939498 Siemianowice Śląskie, Wrzesień 2011 r. DRUK: Polskapresse Sp. z o.o. Sosnowiec nr9/2011 24 września 2011 r. w Siemianowicach zostanie zorganizowany "Dzień dawcy szpiku kostnego". Odbędzie się on jako impreza towarzysząca „Pożegnaniu lata w mieście” przy stawie Rzęsa na ulicy Spacerowej. W ten dzień będzie można oddać do badania swoją krew i zarejestrować się w ogólnopolskiej bazie dawców szpiku. Już teraz warto zarezerwować sobie czas i podjąć decyzję o włączeniu się do akcji. Jest to akcja ponad wszelkimi podziałami, zupełnie apolityczna i mająca jeden cel – pomoc ludziom w potrzebie! Siemianowice Śląskie. Miasto jak każde inne. Na łamach gazety Wolne Siemianowice problemy miasta były omawiane tyle razy, że mogłyby się już znudzić. Była też nawet stała kolumna „Okiem Emeryta”. Jej wzorem postanowiłam opisać Siemianowice okiem młodych ludzi. I w tym miejscu należy przekazać brawa dla naszych włodarzy, którzy… skutecznie młodych z miasta wypędzają. Brak mieszkań, miejsc pracy, miejsc rozrywki itd. powoduje stały spadek liczby ludności, a i do przyrostu naturalnego warunków nie widać. Nie będę tutaj wstawiać suchych liczb z GUS-u – bo jak jest, każdy widzi. Młody Siemianowiczanin jest karmiony wiadomościami: „Nowy inwestor zbuduje w naszym mieście centrum handlowousługowe”, „Nowe programy PUP-u aktywizujące bezrobotnych”. Po czym, rzeczywistość uderza go biczem w plecy, gdyż inwestor i jego wspaniałe centrum handlowo - usługowe to tak naprawdę supermarket w centrum miasta a programy aktywizujące bezrobotnych to kursy fryzjerstwa lub prowadzenia wózka widłowego (tylko dla mężczyzn). Każde z tych przedsięwzięć zapewni nam co najwyżej najniższą pensję. W marketach w naszym mieście pracują ludzie z wykształceniem wyższym, a w Jonhsons Control zatrudnia się każdego byleby by był dyspozycyjny i gotowy do pracy trybie trzyzmianowym (czyli de facto zamyka mu się drogę dalszego rozwoju). Mieszkań socjalnych i komunalnych brakuje. Młodym pozostaje więc wynajmowanie mieszkań w prywatnych kamienicach gdzie jest najniższy standard, za to czynsz wynosi 3 pensji młodego siemianowiczanina. Oczywiście, jeżeli tylko przy 1500 zł pensji (brutto) będzie stać go, to przecież może kupić mieszkanie na osiedlu basztowym lub domek w zabudowie szeregowej w Michałkowicach. Niestety prawda jest taka, że te mieszkania najczęściej kupują ludzie spoza Siemianowic natomiast nasi mieszkańcy zazwyczaj wybierają mieszkanie na garnuszku u rodziców. Oczywiście, każdy czeka w kolejce po mieszkanie „do remontu”, bo na socjalne nie ma co liczyć – przy 1500zł brutto pensji, a kolejka dzięki działaniom obecnych władz miasta rządzących już kolejną (bo przecież większość z nich pełni swe funkcje dłużej niż 2 kadencje!) kadencję wydłuża się z roku na rok. By zapewnić sobie spokojną przyszłość i dobry start młodzi wyjeżdżają do miast ościennych lub za granicę. Miasto nie stwarza perspektyw dla młodych ludzi i nawet nie stara się by było inaczej. Oczywiście w kółko powtarzają, że bezrobocie w mieście spadło – ale dlaczego spadło i jak spadło? Otóż nie dlatego, że ludzie znaleźli pracę w mieście. Bezrobocie według statystyk spadło, bo młodym nie chce się jeździć do PUP-u i podpisywać listy co dwa tygodnie skoro i tak zasiłek im nie przysługuje, część pracuje na czarno, bo koszty pracy są dramatycznie wysokie i stale rosną (o formalizmie nawet nie wspominam!), a część wyjechała na saksy. Nie podpisanie się na liście wiąże się z wykreśleniem z listy bezrobotnych a tym samym poprawia miejską statystykę. Jednak należy pamiętać, że statystyka to nie jest wiarygodne przedstawianie rzeczywistości. W końcu STATYSTYCZNIE co piąty z nas jest Chińczykiem. Betina Bober-Ogon wrotem, każdy wybierze tę pierwszą ewentualność. W związku z tym mam pytanie do władz miasta i do Radnych. Czy nie czas zrobić w tym miejscu zwyczajne przejście dla pieszych zamiast udawać, że nie ma problemu? Tak po prostu wyjść naprzeciw potrzebom mieszkańców i zamiast Policji z psem i wlepiania mandatów to zróbmy coś pożytecznego dla ludzi. Takie przejścia funkcjonują w wielu miastach naszego kraju i jakoś nikt nie widzi w tym niczego skomplikowanego. Przykładem może być Wisła czy Ustroń, gdzie znajduje się takich przejść kilkanaście. Na zdjęciu obok jest przykład z Otwocka. Dzięki slalomującym barierkom każdy przynajmniej raz spojrzy w obie strony a równa nawierzchnia spowoduje, że nawet osoby schorowane, matki z wózkami czy rowerzyści będą mogli bez przeszkód przejść na drugą stronę. Takie przejście jest na pewno bardziej bezpieczne niż to, co się dzieje do tej pory. Oczywiście teren torowiska należy do PKP, ale chyba warto spróbować dogadać się z kolejarzami, bo ludzie tak czy owak będą tędy przechodzić. Zachęcam do dyskusji na ten temat na forum wolnesiemianowice.pl oraz do nalegania na swoich Radnych by zajęli się tą sprawą. Janusz Ławecki Przejazd przez tory na Sienkiewicza - dawniej. przykładowe przejście przez tory Foto: Dominika Tarde Codziennie patrząc przez okno z mojego małego mieszkanka na ul. Sienkiewicza widzę setki ludzi przechodzących przez tory kolejowe dzielące miasto na dwie części. Obserwuję starszych ludzi, narażających zdrowie a nawet życie by przejść przez wysokie w tym miejscu torowisko i zastanawiam się, dlaczego ludzie tędy przechodzą? Nad torami jest zbudowana kładka na wysokości 8-10m, na którą prowadzą schody po każdej stronie torów. Czasem pojawia się patrol policji z psem lub Straż Miejska i łapie przechodzących przez tory wypisując mandaty i zmuszając do przechodzenia kładką. Od 10-ciu lat obserwuję ten problem i zastanawiam się jak długo ten stan rzeczy będzie trwał? W każdy wtorek i piątek, czyli dni targowe, przez tory przechodzi kilka tysięcy osób. Pod wiaduktem powstał nieoficjalny parking dla klientów targowiska i co ciekawe właśnie w dni targowe nie widuję tu ani Policji ani Straży Miejskiej. Wielokrotnie widziałem jak szczególnie zimą starsze osoby nie raz przewracały się na torach, uderzając w twarde stalowe szyny. Rok temu zdarzył się w tym miejscu nawet wypadek śmiertelny, gdzie zginął pod kołami pociągu starszy mężczyzna. Dlaczego mimo takich zagrożeń i represji ludzie dalej tędy przechodzą? Mam kilka wersji odpowiedzi, które przychodzą mi na myśl. Pierwsza jest związana z historią tego miejsca. Otóż przed budową estakady był w tym miejscu przejazd przez tory i pewnie dla wielu starszych mieszkańców pamiętających te czasy to tradycyjna droga przejścia. Dla tych, którzy nie pamiętają znalazłem zdjęcie tego miejsca zrobione kilkadziesiąt lat temu. Drugim wytłumaczeniem jest na pewno uciążliwość wspinania się po schodach, które zimą prawie zawsze są zasypane śniegiem i niebezpieczne dla zdrowych mężczyzn, a co dopiero dla starszych schorowanych osób czy matek z dziećmi. Brak jest także wjazdów dla wózków dziecięcych i chyba nie ma takiej silnej matki, która jest w stanie wnieść wózek z dzieckiem do góry a potem na dół. Trzecia opcja to nasza wrodzona skłonność do upraszczania sobie wszelkich trudności i przeszkód. Mając do wyboru dziesięć kroków przez tory albo wspinaczkę na drugie piętro tam i z po- tak jest dzisiaj na Sienkiewicza, strach pomyśleć co może się wydarzyć! przykład przejścia w Otwocku Za oknem deszcze, ale temperatura wciąż wysoka, na horyzoncie burze… Tak w skrócie można opisać zdarzenia w naszym mieście, jakie niewątpliwe miały miejsce tego lata. Powrót z wakacji nie musi zatem być nudny bo grymaszący i znużeni mogą obserwować dynamicznie rozwijające się wydarzenia w naszym mieście. Opisywaliśmy zarzuty wobec Jacka Guzego, jakie postawiła mu Regionalna Izba Obrachunkowa oraz możliwe konsekwencje tego faktu dla naszego miasta. Na łamach wydania strony internetowej miasta oraz Nowych Siemianowic doczekaliśmy się swoistego "oświadczenia Prezydenta Miasta Jacka Guzego" w sprawie zarzutów, jakie postawiła mu Regionalna Komisja Orzekająca w Sprawach o Naruszenie Dyscypliny Finansów Publicznych przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej w Katowicach... szkoda, że tak późno chciałoby się rzec... Jako, iż czekaliśmy i czekaliśmy stało się jasne, że nie w smak obecnie urzędującemu wypowiadanie się w kwestii niegospodarności, którą zarzucała mu Komisja Orzekająca przy RIO... Cóż faktycznie nie jest to zbyt przyjemne, wymaga również dystansu do własnej osoby, gdy ktoś krytykuje i wytyka błędy zwłaszcza, iż jak pamiętamy w tej sprawie "odwiedziny" zafundowało nam również Centralne Biuro Antykorupcyjne. "Errare humanum est" - błądzić jest rzeczą ludzką, ale jak się wydaje nie w wypadku naszych władz. Jak czytamy na stronie miasta: "Gdyby wiedzę o tym, co dzieje się w Urzędzie Miasta i jakie to rzekomo nieprawidłowości stwierdzi Regionalna Izba Rachunkowa, czerpać z owych publikacji, włos mógłby się zjeżyć na głowie łysego... Niektórzy, puszczając wodze fantazji, już zacierali ręce, snując ponure wizje, zaś co bardziej naiwni czytelnicy ich wypocin mogli się zastanawiać, czy prezydent Guzy zostanie „tylko” aresztowany, czy może – pomimo zniesienia w Polsce kary śmierci – postawiony zostanie przed plutonem egzekucyjnym. Nie komentowaliśmy tych bzdur, czekając – zgodnie z regułami sztuki dziennikarskiej – na końcowe rozstrzygnięcie. I oto postępowanie prowadzone przez Regionalną Izbę Obrachunkową dobiegło końca. I co stwierdzono? Ano dwa drobne uchybienia: spóźnienie się o jeden dzień z wysłaniem przelewu (termin płatności to 15 kwietnia 2009 roku, zaś przelew wysłano 16 kwietnia) oraz nie naliczenie wykonawcy kary umownej za niewielkie opóźnienie w wykonaniu ronda u zbiegu ulic 27 Stycznia, Powstańców, Świerczewskiego i 1 Maja. Dodajmy, że w tym drugim przypadku opóźnienie spowodowane było fatalną pogodą, na okoliczność czego nie sporządzono jednak stosownego dokumentu. Chyba każdy, kto ma pojęcie o pracy jakiejkolwiek instytucji, zdaje sobie sprawę, iż mamy tu do czynienia z drobnymi uchybieniami. Takie też było stanowisko Regionalnej Izby Obrachunkowej, która to odstąpiła od wymierzenia kary..." No cóż trudno nam nie odnieść wrażenia, że władza nasza jest w stanie każdą porażkę przekuć w sukces... Pamiętamy, że artykuł "RIO de Siemianowice" sprzed ponad roku nie był niczym innym jak prezentacją protokołu z Regionalnej Izby Obrachunkowej, której to wyniki nasza obecna władza prezentowała z dumą jako sukces w zwiększeniu kontroli nad budżetem. Jak sie później okazało - po ponad roku - ten sukces zaowocował zarzutami wobec Prezydenta o niegospodarność i kontrolą z Centralnego Biura Antykorupcyjnego i w dalszym ciągu zdaje się żadnej pokory nie nauczyło to naszych władz. A szkoda, bo faktycznie stawiane zarzuty były niezwykle poważne. Czekamy jednak ciągle na oficjalne doręczenie naszej redakcji orzeczenia wraz z uzasadnieniem, aby dowiedzieć się co legło u podstaw ww. orzeczenia...(orzeczenie to opublikujemy w naszej gazecie bez zbędnej zwłoki) i wtedy też ustosunkujemy sie do uzasadnienia. W oczekiwaniu na publikację orzeczenia, o które wystąpiliśmy, skierowaliśmy, jako redakcja gazety pismo do Przewodniczącego Regionalnej Komisji Orzekającej w Sprawach o Naruszenie Dyscypliny Finansów Publicznych dnia 14 lipca 2011 r. Pana Tadeusza Stawowczyka z wnioskiem o udzielnie informacji publicznej w następującej postaci: a) wydania kopii uprawomocnionego orzeczenia wraz z uzasadnieniem wydanego przed Regionalną Komisją Orzekającą w Sprawach o Naruszenie Dyscypliny Finansów Publicznych w sprawie prowadzonej wobec Prezydenta Siemianowic Śląskich Jacka Guzego o naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Ww. informacje - zgodnie z przepisami ustawy o dostępie do informacji publicznej b) Bardzo proszę również o wyjaśnienie okoliczności incydentu i powodów odmowy udzielenia informacji przez Panią Krystynę Miśko – Iwanek na temat wydanego orzeczenia w sprawie Pana Prezydenta Jacka Guzego naszemu redaktorowi Panu Januszowi Ławeckiemu, który 8.07.2011 kontaktował sie w tej sprawie telefonicznie - Pani zaś (lekceważąc przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej) zasłaniała się tym, iż musiałaby sprawdzić legitymację dziennikarską" czy faktycznie może przekazać cokolwiek w sprawie Pana Jacka Guzego. Pragnę zważyć, iż w tym zakresie nie mamy do czynienia z jakąkolwiek tajemnicą, a udzielenie informacji publicznej winno zostać zrealizowane bezzwłocznie i bez przedstawiania interesu prawnego czy faktycznego podmiotowi zobowiązanemu do takiego udostępnienia. Dlatego tez domagam się wyjaśnienia tego żenującego incydentu. W odpowiedzi otrzymaliśmy pismo: „W odpowiedzi na Pana wniosek o udzielenie informacji publicznej w postaci przesłania odpisu prawomocnego orzeczenia tut. Regionalnej Komisji Orzekającej, wydanego w sprawie o naruszenie dyscypliny finansów publicznych przez Prezydenta Siemianowic Śl. Pana Jacka Guzego uprzejmie wyjaśniam, że aktualnie sporządzane jest pisemne uzasadnienie tegoż orzeczenia. Termin do jego sporządzenia upływa z dniem 28 lipca br. Jednakże zwracam uwagę, że orzeczenie to nie jest jeszcze prawomocne, gdyż obu stronom przysługuje prawo złożenia odwołania od tegoż orzeczenia do Głównej Komisji Orzekającej. Termin na złożenie odwołania wynosi 14 dni licząc od daty doręczenia stronom orzeczenia wraz z uzasadnieniem. Dopiero w przypadku gdy żadna ze stron nie wniesie odwołania to wówczas orzeczenie to, po upływie w/w 14-dniowego terminu, uprawomocni się. Jeżeli jednak takie odwołanie zostanie wniesione sprawa zostanie przekazana do rozpatrzenia przez organ II instancji, tj. Główną Komisję Orzekającą. Organ ten rozstrzygnie sprawę odrębnym orzeczeniem. Z powyższych względów w chwili obecnej nie ma możliwości udostępnienia informacji publicznej we wnioskowanej przez Pana formie. Jednakże, jeżeli to orzeczenie uprawomocni się wówczas zostanie ono przesłane niezwłocznie do Pana bez konieczności składania odrębnego wniosku. Odnosząc się z kolei do podniesionego Przez Pana problemu związanego z uzyskaniem przez jednego z redaktorów Gazety informacji telefonicznej dotyczącej podjętego rozstrzygnięcia przez skład orzekający tut. Komisji wyjaśniam, że zgodnie z art. 119 ust. 1 ustawy z dnia 17 grudnia 2004 roku o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych (Dz. U. z 2005 r. Nr 14, poz. 114 z późno zm.) rozprawa przed komisją orzekająca jest jawna i jawne jest również ogłoszenie orzeczenia wraz z przytoczeniem głównych motywów uzasadnienia. W związku z tym istnieje możliwość śledzenia przebiegu rozprawy, jak również zapoznania się z treścią podjętego rozstrzygnięcia. Ponadto każdy zainteresowany może również występować do tut. Komisji z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej. Jednakże takie informacje udzielane są wyłącznie w trybie określonym w ustawie z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. Nr 112, poz. 1198 z późno zm.), zgodnie z którą wymagane jest złożenie stosownego wniosku, spełniającego wymogi zawarte w szczególności w art. 13 i 14 tej ustawy. Pragnę jednakże zapewnić, że zasygnalizowany przez Pana problem zostanie wnikliwie przeanalizowany pod kątem usprawnienia realizacji przez tut. Regionalną Komisję Orzekającą obowiązków wynikających z ustawy o dostępie do informacji publicznej”.21 lipca 2011 roku odpowiedzieliśmy: „Pragnę jednocześnie zważyć, odnosząc się do Pana wypowiedzi odnośnie trybu udostępniania (na wniosek, iż podstawowym wskazanym przez ***Dla informacji przytaczamy treść art. 36 ust. 1 i 2 ustawy odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, na podstawie których Pan Prezydent Jacek Guzy nie został ukarany. Art. 36. 1. W przypadkach zasługujących na szczególne uwzględnienie można, biorąc pod uwagę rodzaj i okoliczności naruszenia dyscypliny finansów publicznych lub właściwości i warunki osobiste sprawcy naruszenia dyscypliny finansów publicznych, wymierzyć karę łagodniejszego rodzaju, a nawet odstąpić od jej wymierzenia. 2. Jako okoliczności łagodzące można uwzględnić w szczególności: 1) działanie lub zaniechanie ze szczególnych pobudek lub w szczególnych warunkach, zasługujących na uwzględnienie, w tym w celu zapobieżenia szkodzie w mieniu publicznym; 2) wyróżnianie się przed popełnieniem naruszenia dyscypliny finansów publicznych wzorowym spełnianiem obowiązków zawodowych; 3) przyczynienie się do usunięcia szkodliwych następstw naruszenia dyscypliny finansów publicznych lub podjęcie o to starań. ustawodawcę trybem udzielania informacji publicznej jest BIP) i bezzwłoczne udostępnianie informacji (bez wniosku, jeżeli taka możliwość istnieje i nie wymaga nadmiernego nakładu pracy) a nie udostępnianie informacji na wniosek (traktowany w przepisach jako ostateczność) dlatego też traktowanie przez kogokolwiek "per noga" uznajemy jako zwyczajne lekceważenie mieszkańców naszego miasta, nad czym ubolewamy jako redakcja gazety. Nadto, chciałbym prosić - przyjmując Pana argumentację i odpowiedź na moje pismo, iż biorąc pod uwagę zdarzenia jakie miały miejsce podczas samej rozprawy - zakaz rejestracji jej przebiegu - iż Przewodnicząca składu orzekającego naruszyła przepisy prawa w odniesieniu do zasad udostępniania informacji publicznej. Nasz redaktor - nota bene ten sam Janusz Ławecki - poprosił o możliwość rejestracji dźwięku i obrazu podczas rozprawy - jawnej rozprawy, którą chcieliśmy opublikować w Internecie. Poinformował o tym Przewodniczącą a ta zabroniła mu rejestracji. Proszę zatem również odnieść się do przyczyn jej postępowania, naruszającego de facto prawo do informacji gdyż powołując się na przepisy ustawy o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych nie uwzględniła obowiązującego prawa w zakresie prawa mieszkańców do informacji publicznej. Rozumiem zdenerwowanie, wagę zarzutów i działalność Komisji pod obserwacją mediów, ale proszę mi wierzyć nasz cel jest jeden - pełna jawność życia publicznego, a takie wydarzenie bez precedensu jak zarzuty dla Prezydenta Miasta o "niegospodarność" są to istotne z punktu widzenia życia publicznego w mieście”. Cóż, nieco żałosne wydaje się nawoływanie pana Wojciecha Kempy: "Spodziewam się, jak wielkie musi być teraz rozczarowanie tych wszystkich, którzy w swym zacietrzewieniu i pragnieniu dorwania się do władzy, oczami wyobraźni już nieomal widzieli, jak prezydent Guzy wyprowadzany jest z Urzędu w kajdankach, jak wsadzają go więźniarki, jak wiozą go do aresztu... No cóż panowie i panie, którzy to trudnicie się rozgłaszaniem plotek, Urząd Miasta w Siemianowicach Śląskich pracuje rzetelnie i zgodnie z prawem. A orzeczenie Regionalnej Izby Rachunkowej stanowi tego potwierdzenie. Oto bowiem na tyle spraw, które załatwiane są w Urzędzie, na tą ogromną ilość realizowanych inwestycji, stwierdzono jedynie dwa drobne uchybienia". Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że staje on w obronie swojego "żywiciela rodziny"... Być może i faktem jest, iż odstąpiono od ukarania jego plenipotenta - jednakowoż pragnę zwrócić uwagę Panie Wojciechu... nie stwierdzono dwóch drobnych uchybień, ale łącznie ok. 10 w protokole kontrolnym Regionalnej Izby Obrachunkowej, który to dał efekt w postaci zarzutów - zaś w odniesieniu do 6 postawiono zarzuty Prezydentowi Miasta, a co do dwóch uznano winę Prezydenta co do niegospodarności... ale odstąpiono od ukarania. To jednak wymaga zobiektywizowanego spojrzenia na problem a nie walki na oślep w imię obrony nie wiadomo jakich wartości. Nikt chyba przy zdrowych zmysłach nie życzyłby sobie również "wsadzania" Prezydenta w kajdany i wyprowadzania go w świetle reflektorów, bo byłoby zwyczajnie wstyd - nawet nam zwyczajnym mieszkańcom tego miasta... (szczególnie, że już pamiętamy podobne wydarzenia inicjowane przez Pana Andrzeja Gościniaka, a nie znajdujące później poparcia w niezawisłym sądzie). Zważę więc jedynie, iż czego jak czego ale wiedzy o stanowisku Pana Prezydenta z Pana artykułu nie uzyskaliśmy; oprócz pogardy którą znamy z nie jednej już Pana publikacji... Przyjmiemy jednak ją jak zwykle z god- nością licząc na nie "manipulowanie", do którego przyznał się bez ogródek Pan rzecznik, bo powadze urzędu to zwyczajnie nie przystoi... ja osobiście sugerowałbym opublikowanie treści orzeczenia, tak zwyczajnie dla mieszkańców - pro publico bono... - Prezydent Miasta został uznany winnym dwóch z 6 zarzucanych mu czynów, - w przypadku jednego z czynów de facto Komisja Orzekająca nie wypowiadała się, bo zmieniły sie przepisy (tak długo trwała cała procedura, że czyn stał wykreślony z przepisów prawa), - w przypadku 3 zarzucanych czynów Komisja uniewinniła Prezydenta Miasta od zarzutów, - na podstawie art. 36 ust. 1 i 2 ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych odstąpiono od wymierzenia kary***, Nasza historia zaczyna się 6 lat temu, kiedy nasi bohaterowie wynajmują mieszkanie we własnym domu na 3 lata w nadziei na dorobienie kilku złotych do skromnych emerytur. „Nasza rodzina z Bytkowa” zgodziła się zameldować najemców na czas określony. W Urzędzie Miasta otrzymuje informację, iż umowa musi być zawarta na 5 lat… Kiedy umowa kończy się w 2010 roku nasi bohaterowie mieszkający na co dzień w Niemczech postanawiają pozbyć się wreszcie lokatorów, z którymi mają ciągłe problemy z własnego domu. Listem poleconym informują wynajmujących, iż chcą zbyć dom tak, aby nowy właściciel otrzymał dom bez obciążeń. Pierwsze problemy naszych bohaterów z wynajmującymi pojawiły się już w 2006 roku, kiedy to ze względu na zaległości czynszowe umowa najmu została wypowiedziana po raz pierwszy. „Wynajęłam mieszkanie 41 m2, bez kaucji po remoncie, całe z płyt gipsowych, łazienka wykafelkowana z wanną i WC, okna plastikowe, żaluzje antywłamaniowe i ogrzewanie gazowe włącznie z piecem gazowym do ogrzewania” – opowiada nasza bohaterka. Miesięczny czynsz przez 4 lata i 3 miesiące wynosił 200 zł, z mediami zaś 350 zł. Kiedy kolejny raz psuje się piec gazowy – naprawa kosztuje naszych bohaterów 300 zł. Umowa zawierała zapis, że naprawy do 200 zł pokrywa lokator. Kiedy wskazane zostaje mieszkanie do przeprowadzki na ulicy Bytomskiej 32, lokatorka – na dziko już de facto – mieszkania nie przyjmuje, a konkubent co rusz o coś posądza naszą rodzinę – a to o kradzież gazu, a to o inne rzeczy. Pomimo warunków stworzonych przez właścicieli domu (przygotowany do tego celu strych) lokatorzy suszą pranie w domu, a piec gazowy pomimo, iż montowany zarówno u właścicieli jak i lokatorki w tym samym czasie różni się znacząco stanem technicznym. Piec lokatorki zdaje się odzwierciedlać jedynie słowo „opłakany”. Od ponad roku czynsz opłacany jest z opóźnieniem. Nasza bohaterka opowiada: „Byłam umówiona z Panem Prezydentem 2 maja 2011 roku – wcześniej, kiedy prosiłam o potwierdzenie spotkania uzyskałam odpowiedź, że Pan Prezydent zachorował (pomimo, iż 30 kwietnia 2011 widziałam go na pogrzebie na Bytkowie w dobrej formie – czyżby cudowne ozdrowienie?). Poprosiłam zatem o drugie spotkanie, które wyznaczono na 6 czerwca br. na godz. 12.00. Nie ukrywam liczyłam na pomoc w tej sprawie. Widziałam Pana Prezydenta na korytarzu Urzędu Miasta o 11.30 jak chodził, ale na spotkanie i tym razem się nie stawił, były za to inne osobistości. Powiedziano mi, że mieszkań nie ma, ale jak chcę się moich niezameldowanych lokatorów pozbyć to mam im wyremontować mieszkanie socjalne, bo Urząd Miasta nie ma funduszy. Poprosiłam więc o trzeci termin do Prezydenta Guzego – wyznaczono 4 lipca 2011 r. Jednak i tym razem zamiast Prezydenta Miasta było około 10 nieznanych mi osób, które poinformowały mnie, iż teraz realizowane są wnioski z 2006 roku!!! więc mam sobie policzyć, kiedy będę w kolejności…1 stycznia podniosłam czynsz na 600 zł. Do sierpnia nie było jednak odzewu. Sprawa więc została skierowana do Sądu a 21 marca 2011 roku Sąd wydał wyrok eksmisyjny – prawomocny z dniem 9.09.2010 z orzeczeniem o przyznaniu dzikiemu lokatorowi lokalu socjalnego przez gminę Siemianowice Śląskie. Lokatorka mieszkająca „na dziko” z konkubentem jest panną wychowującą dziecko, zaś kon- kubent z nią zamieszkujący jest ojcem dziecka. Kiedy sprawdzaliśmy w 2006 roku a następnie w 2008 roku nasza lokatorka znajdowała się na 93 pozycji osób uprawnionych do otrzymania socjalnego lokalu mieszkalnego. W 2010 roku znajduje się na 552 pozycji… Droga redakcjo czy to jest możliwe? Zadaliśmy więc pytanie rzecznikowi Urzędu Miasta Panu Michałowi Tabace: „Czy Pan Prezydent był obecny w pracy w dniach: 2 maja br., 6 czerwca br., 4 lipca br. ? Czy w tych dniach przyjmował skargi i wnioski? Jeżeli nie - jakie obowiązki go w tym czasie zatrzymały?” W odpowiedzi otrzymaliśmy wyjaśnienie: „ …pytanie jest co najmniej kuriozalne, przepraszam, ale pokazujące, że kompletnie nie rozumie Pan roli dziennikarza... Nie sprawdzałem, co prezydent robił w tych dniach, a czego nie robił. Z prostej przyczyny. Prezydent Siemianowic Śląskich, jak i każdego innego miasta, nie ma żadnego obowiązku tłumaczenia sie przed jakimkolwiek dziennikarzem z harmonogramu swojego dnia pracy. I nie zrobimy wobec Pana wyjątku. Jak rozumiem Pan wie, ze wtedy prezydenta nie było. A więc zatrzymały go inne obowiązki. Jakie? Inne”. Jako, iż było oczywiste, że publikacji orzeczenia raczej się nie doczekamy, nasze Stowarzyszenie na swoich stronach internetowych w całości zamieściło jego treść. My jako Stowarzyszenie powstrzymaliśmy się od komentarza, zwracając jedynie uwagę też na kilka elementów, które chcieliśmy pozostawić Państwa indywidualnej rozwadze, a więc kolejno: - koszty postępowania, jako winny, zobowiązany został pokryć Jacek Guzy, - toczące się postępowanie w sprawie obnażyło nie po raz pierwszy słabość służb finansowych naszego magistratu, wielokrotnie krytykowane z wielu względów, co ciekawe, służb (szczególnie kadry wyższej) stanowiących najwyższy szczebel drabinki zarobków w naszym Urzędzie Miasta, - Prezydent Miasta nie kwestionował orzeczenia, uznając racje przedstawione w orzeczeniu. Mamy jedynie nadzieję, że to ostatni incydent związany z zarzutami dla Prezydenta Miasta o niegospodarność. Pomimo naszego konkretnego stosunku do realizowanej przez obecne władzy uważamy, że zasługujemy, jako mieszkańcy na pełną wiedzę o stanie finansów miasta i zakończenie prowadzonej tak przez polityków władz centralnych jak i samorządowych polityki mamienia wątpliwymi sukcesami oraz realne podejście do stanu rzeczywistego naszego budżetu widzianego oczami uważnego i zatroskanego obserwatora. Mariusz Polok Tak oto z naszych podatków utrzymujemy urzędników, ignorantów i ludzi, którzy nie dosyć, iż nie chcą pomagać ludziom w ważnych sytuacjach życiowych, to swoją butą utrudniają działania innych ludzi, którzy takową pomoc chcą nieść. Swoją droga redakcja nie dziwi się, że nasi bohaterowie nie dostąpili zaszczytu spotkania z Prezydentem Miasta, gdyż nie dosyć, iż persona to dosyć niedostępna – to jeszcze nie podlegająca jak czytamy żadnej kontroli społecznej… tak przynajmniej sądzi on sam! Co zaś się tyczy problemów naszych bohaterów – kolejny krok to oczywiście przydział mieszkania socjalnego przez gminę dla rodziny na dziko zamieszkującej prywatny dom, co w obliczu braku takowych mieszkań skończy się zasądzeniem odszkodowania od gminy na rzecz naszych poszkodowanych mieszkańców Bytkowa. Szkoda, że w nawet takiej sytuacji Prezydent Miasta nie zechciał pochylić się nad sprawą, w której swoją postawą mógł uchronić gminę od kolejnych zaległości finansowych, które wprost przełożą się na niedostatek inwestycyjny w naszym mieście… Mariusz Polok Mało kto wie, że Siemianowice Śląskie, pomimo słabego wsparcia władz lokalnych, borykające się od wielu lat z duchami przeszłości zaczynają dzięki uporowi indywidualnych inwestorów i pasjonatów coraz śmielej walczyć o swoje dawne „produkty sztandarowe”. Od wielu lat toczą s ię s pory i przepychanki o funkcjonowanie zakładu – symbolu (jednego z kilku) naszego miasta, a mianowicie zakładów Hanka, mieszczących się przy ul. Dworcowej 2. Kiedy dodamy do tego jeszcze fakt, iż w tych zakładach nadal prowadzona jest produkcja wyrobów cukierniczych nie jeden z nas będzie przecierać oczy ze zdumienia. Pierwsze czekoladki o nazwie MICHAŁKI wyprodukowane zostały już w 1928 roku pod nazwą „PRALINY GRYLAŻOWE” w starej przedwojennej Górnośląskiej Fabryce Czekolady i Cukrów Towarzystwo Akcyjne w Siemianowicach Śląskich, która to firma działała na tym samym terenie, co obecnie istniejący zakład produkujący „michałki”. Czekoladki nie raz były przedmiotem sporów i waśni wielu firm zainteresowanych przejęciem praw do nazwy towarowej „michałki”, a jest przecież o co. Toż produkt to o niezwykłej wręcz renomie w skali kraju. Co ciekawe istnienie zakładu na ulicy Dworcowej 2 w Siemianowicach Śląskich zawdzięczamy de facto zapałowi dwóch osób – ojca Dariusza i syna Szymona Kulczyckich z… Poznania. Pan Dariusz od wielu lat związany z zakładem starał się utrzymać go i w miarę możliwości ratować produkcję właśnie w Siemianowicach Śląskich. „Przecież mogłem zlecić produkcję michałków w Goplanie w Poznaniu” – mówi nam Pan Dariusz. „Technologia produkcji jest znana od wielu lat, ale Michałki to przecież HANKA i to nie jakaś Hanka, ale Hanka z Siemianowic Śląskich!. Tu uczyłem się pracy – tu uzyskałem pierwsze szlify. To miasto zasługuje na to, aby walczyć o swoją tradycję i dlatego postanowiłem się włączyć w tę walkę. A tradycja to właśnie Hanka z Siemianowic Śląskich.” – dodaje. Działalność gospodarcza zakładu napotykała na swojej drodze jednak wiele niebezpieczeństw – w tym firmy dosyć mocno i agresywnie starającej się po dziś dzień wykluczyć z rynku nasz zakład, a mianowicie Śnieżka Invest ze Świebodzic. W jednej z lokalnych gazet czytamy: „Pojawiły się słodycze podobne do świebodzickich. Dolnośląska fabryka ratuje markę w sądzie. - Michałek to michałek. Jest tylko jeden, nasz - mówią w świebodzickim zakładzie "Śnieżki". - A te inne, to tylko niedoskonałe kopie. O oblanego czekoladą, z orzechowokakaowym nadzieniem w środku cukierka od lat biją się firmy cukiernicze, na potęgę podrabiając nazwę i smak. Są więc michałki wawelskie i zamkowe. Są też złote, a kilka dni temu pojawiły się michałki tradycyjne. Jesteśmy zaskoczeni i zdenerwowani, bo to okres przedświąteczny, a cukierki łudząco przypominają nasze. Tyle że są gorszej jakości, ale za to tańsze - mówi Wieńczysław Kłos, wice- prezes "Śnieżki – Invest… […] W efekcie od ponad roku "Michałki z Hanki" również są produkowane w Świebodzicach. Firma przygotowywała się do tego kilka miesięcy. Kupiła maszyny, by uruchomić osobną linię, zatrudniła kilkadziesiąt osób (dziś zatrudnia ich blisko 200) i rozpoczęła zdwojoną produkcję słodko – orzechowych łakoci. Tym samym stała się największym producentem michałków w kraju. Eksportuje je również do krajów Europy. Pierwszy michałek zszedł z taśmy we wrześniu 1967 roku, a firma w ubiegłym roku obchodziła swoje sześćdziesięciolecie.”. Jak widzimy sama firma ze Świebodzic gubi się w wyjaśnieniach przyznając, że technologia jaką stosuje jest dla niej nowością. Tymczasem jak wspominaliśmy Praliny Grylażowe – nasze Michałki produkowano w Siemianowicach Śląskich jeszcze przed wojną. Po wojnie, na czas której fabryka nie działała, wznowiono produkcję wyrobów czekoladowych, wybudowano nowe hale produkcyjne, które zostały wyposażone w nowoczesne jak na tamte czasy linie produkcyjne do produkcji i pakowania czekolady oraz cukierków czekoladowych. Pod koniec lat 60-tych XX wieku w Śląskich Zakładach Przemysłu Cukierniczego Hanka znajdujących się na terenie starej Fabryki Czekolady w Siemianowicach Śląskich zmieniono nazwę czekoladek z Praliny Grylażowe na Michałki, które zaczęto zawijać w folię aluminiową – tzw. sreberko. Obecnie całą produkcją zajmuje się Hanka Invest Sp. z o.o., której Prezesem jest Pan Szymon Kulczycki. Firma powoli się reaktywuje i stara się poszerzać swój asortyment. Produkuje obecnie oprócz michałków m.in. śliwki i wiśnie kandyzowane w czekoladzie naturalnej. „Przed firmą stoi wiele trudnych momentów i walka o znaki towarowe, którą wspierać będzie Pan dr Mariusz Polok, który był naszym kuratorem a obecnie również związany jest z naszym zakładem„ – wskazuje Pan Dariusz Kulczycki. „Czeka nas walka o odzyskanie całego potencjału naszego zakładu, jednolitego brandu, znaków firmowych. Chcemy, aby zakład rozwijał się każdego dnia. Już teraz obserwujemy rosnące zainteresowanie naszą produkcją. Co nas niezmiernie cieszy. Co ważne wygrywamy jakością towaru, ceną w wolnorynkowej grze a nie sztuczkami prawniczymi, do których posuwa się konkurencja. Musimy jednak przygotować się na próby podcięcia nam skrzydeł – stąd o wsparcie poprosiliśmy Pana dr Poloka”. Już dzisiaj wiemy, że firma zaczyna odnosić znaczące sukcesy ze stale rosnącą sprzedażą na rynku. Walczy też o zwiększenie jakości oferowanego asortymentu. W tym celu m.in. do swoich produktów zaczęła stosować najwyższej jakości czekoladę belgijską firmy Barry Callebaut, która to firma powstała w 1996 roku z połączenia firm Callebaut (pochodzenia belgijskiego) i Cacao Barry (pochodzenia francuskiego) i od tamtej pory ewoluowała od roli dostawcy surowców na bazie czekolady do dostawcy zintegrowanych roz- wiązań dla całego przemysłu spożywczego. Dzięki swojej organizacji regionalnej, obsługuje trzy odrębne segmenty: klientów przemysłowych, mistrzów i rzemieślników oraz handel detaliczny. Firma Barry Callebaut produkuje wyroby na bazie kakao i czekolady od ponad 150 lat. Jest jedyną całkowicie zintegrowaną grupą, w pełni kontrolującą wszystkie etapy, od dostaw ziarna kakaowego do gotowego produktu w sklepach. Służy ona całej branży spożywczej. W ostatnich latach, firma Barry Callebaut zawarła też umowy na długoterminowe dostawy z czterema z pięciu największych światowych producentów słodyczy. Tym sposobem plasuje się jako uprzywilejowany partner całego przemysłu spożywczego. Jak widzimy nasza siemianowicka Hanka stara się dostarczać klientom jak najlepsze produkty i dlatego też zachęcamy do pytania o jej produkty we wszystkich sklepach w naszym mieście, ale również podczas wyjazdów w Polskę… Popierajmy nasze wyroby – powiedzmy nie dla produktów odbierających nam miejsca pracy w mieście! Pamiętajmy jak Michałki to z Hanki z Siemianowic Śląskich z ul. Dworcowej 2!!! W Siemianowicach Śląskich wyrobami rodzimej Hanki handlują nimi m.in. Delikatesy na rogu ulic Jana Pawła II i Barbary oraz sieć sklepów SPOŁEM. Marianna Siwiec Po raz pierwszy mamy okazję głosować w wyborach do Senatu w jednomandatowych okręgach wyborczych. Oprócz zmiany wielkości okręgów wprowadza to jedną zasadniczą zmianę. Kandydatami, którzy będą starać się o nasze głosy będą już nie tylko reprezentanci partii ogólnopolskich, ale także lokalni społecznicy, faktycznie zaangażowani w problemy okręgu, który reprezentują. Niestety patrząc na kandydatów dwóch największych partii w naszym okręgu, który będzie obejmował Siemianowice Śląskie, Świętochłowice, Chorzów, Piekary Śląskie i Rude Śląską, żaden z nich nie pochodzi, ani nie jest już związany z tymi miastami. Pierwszy raz też realne szanse w wyborach do Senatu ma Ruch Autonomii Śląska, który na początku sierpnia zaprezentował swoich kandydatów. Dziś prezentujemy kandydata z naszego okręgu. Redakcja Dzień dobry. Ruch Autonomii Śląska po raz pierwszy wystawia kandydatów do Izby Wyższej. Dlaczego dopiero teraz? Janusz Dubiel Ponieważ po raz pierwszy w historii wolnej Polski możemy, jako obywatele Rzeczpospolitej zagłosować na konkretnego człowieka. Do tej pory funkcjonujący system wyborczy umacniał jedynie pozycje partyjnych liderów, a każdy parlamentarzysta był zakładnikiem ich interesów. Dziś mamy szansę zmienić ten patologiczny system. Szkoda, że tylko w sprawie Senatu. Ale to dobry kierunek mam nadzieję, pierwiosnek zmian również w sejmie. Redakcja Jak oceniacie swoje szanse? JD Idziemy po zwycięstwo. Redakcja A pan jest stąd? JD Urodziłem się i mieszkam w Świętochłowicach, pracuję, wychowałem się i przez 30 lat żyłem w Chorzowie. Niewątpliwie jestem stąd i mogę reprezentować mieszkańców tego okręgu. PO i PiS stawiają na nazwiska. Kandydat PO jest z Katowic, PiS z Tarnowskich Gór. Jak to działa w praktyce widać później, za najlepszy przykład może służyć euro-parlamentarzysta PiSu Ryszard Legutko. W Opolu, z którego został wybrany do Parlamentu Europejskiego, był raz i nawet nie ma tam biura poselskiego. Obawiam się, że podobnie będzie z kandydatami do senatu. Redakcja Wspominał pan o Chorzowie i Świętochłowicach. Co może pan zaproponować Siemianowiczanom? JD Moja żona prowadzi działalność gospodarczą w Siemianowicach, więc w Waszym mieście bywam często i znam problemy trapiące jego mieszkańców. Zmorą dla wielu osób jest niewątpliwie wysypisko śmieci Landeco, położone niemal w samym środku miasta, blisko zabudowań mieszkalnych i terenów rekreacyjnych. Wiem, że pomimo protestów przedłużono okres funkcjonowania tego wysypiska. Koszmarny zapach zmusza ludzi do zamykania okien nawet w najbardziej upalne dni. Inną drażliwą kwestią jest problem mieszkań po hutniczych, które zostały zlicytowane i sprzedane wraz z lokatorami. Właśnie w takich sprawach senator, jak nikt inny powinien lobbować za swoimi wyborcami i starać się im pomóc mediując z władzami lokalnymi, dlatego chciałbym przynajmniej raz w miesiącu móc spotykać się z mieszkańcami tego miasta na dyżurach. Siemianowice należą także do Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, co stwarza bardzo dobry klimat do dużych inwestycji. Mandat senatora daje mi dobrą pozycję do nawiązywania nowych kontaktów w świecie przedsiębiorców, i, co za tym, idzie ściągnięcia nowych inwestorów do Siemianowic, a także całego okręgu. Redakcja Ale czy jest coś, co Siemianowice mogą zaoferować inwestorom? JD Moim zdaniem mnóstwo, przede wszystkim ludzie. Zwłaszcza młodzi, ale także wykwalifikowane osoby, które w wyniku procesów restrukturyzacyjnych znalazły się bez pracy. Sam znam Siemianowiczan, którzy do pracy musza jeździć, aż do Tychów, czy Gliwic. Po drugie przestrzeń, na przykład tereny nie wykorzystane po hucie Jedność, na których z powodzeniem można inwestować. To wszystko należy pokazywać inwestorom. Niestety do tej pory to miasto inwestowało w nieskuteczne kampanie promocyjne, a jedyny film jaki mi się kojarzy z Siemianowicami to pan prezydent Guzy walczący na macie - bo widziałem go kiedyś faktach. Wokół inwestowania należy budować pozytywną atmosferę, dlatego jednocześnie bardzo podobał mi się pomysł hasła, które zobaczyłem na koszulce kogoś podczas marszu autonomii „Siemianowice - dobre bo Śląskie”. Myślę, że pokazywanie tej Śląskości też może być dużą szansą dla miasta. przecież to miasto z którego pochodził Korfanty, a jednocześnie miasto z cmentarzem żołnierzy niemieckich będącym pięknym symbolem pojednania naszych narodów, które powinno przyciągać każdą wycieczkę szkolną z okolic. Nie wiem, niestety kto jest autorem tej akcji na koszulkach, ale myślę, że właśnie w tym kierunku miasto powinno pójść. Cieszę się bo udało mi się spotkać już z kilkoma Stowarzyszeniami z waszego miasta, liczę że także po wyborach uda nam się wspólnie zrobić wiele dla tego miasta. To właśnie w organizacjach pozarządowych powinno się pokładać największe nadzieje, a senator który będzie z tego terenu, nie związany w żaden sposób dyscypliną partyjną, może wiele pomóc. Redakcja Jak Zamierza Pan prowadzić kampanie wyborcza? JD Nie dysponujemy pieniędzmi podatników, które pozwalają na wielkie i kosztowne akcje propagandowe na bilbordach. Będę przekonywał mieszkańców okręgu w bezpośrednich rozmowach, na spotkaniach wyborczych. Mamy wizje bogatego Śląska w nowoczesnej Polsce, ale żeby ten cel osiągnąć trzeba dać obywatelom więcej swobody działania, większej decentralizacji, a więc autonomii. Jako ekonomista jestem przekonany, że pieniądze wydawane blisko obywateli wydawane są efektywniej. Dowodem tego jest reforma samorządowa z 1997 roku, a w autonomii województw widzę jej ciąg dalszy i uzupełnienie. Redakcja Czy nie przemawia przez pana nostalgia za czymś, co było kiedyś? Może autonomia to przeżytek JD Dużo podróżuję po świecie i nie zauważyłem, żeby tak uważali Amerykanie, Włosi czy Szwajcarzy. Cieszą się życiem w państwach mocno zdecentralizowanych i raczej nie maja powodów do narzekań. Nie sądzę też, aby uważali swoje stany za przeżytek. Janusz Dubiel urodził się w 1973 r. w Świętochłowicach. Jest absolwentem ekonomii na Akademii Ekonomicznej w Katowicach i doradztwa zawodowego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Aktualnie pełni funkcje wicedyrektora w Akademickim Zespole Szkół w Chorzowie (kiedyś I LO im J. Słowackiego), nauczyciel, przedsiębiorca, działacz społeczny, podróżnik. Od 10 lat jest żonaty, ma dwójkę dzieci Karola i Igę. 20 września o 17.00 w kawiarni Tamara w Siemianowicach Śl. odbędzie się spotkanie z Januszem Dubielem na temat: „Parki Narodowe i system federalny w USA”. Janusz Dubiel i Marian Makula podczas akcji „Tyta dla pierwszoka” organizowanej przez koło RAŚ Świętochłowice. Janusz Dubiel z rodziną
Podobne dokumenty
Rodzeństwo w kadrach - Nowe Siemianowice
prezydentem Siemianowic Śląskich „Nowe Siemianowice”: - Okazuje się, że najbliższy czas będzie dla naszego miasta wyjątkowy nie tylko ze względu na rekordową liczbę inwestycji… Jacek Guzy: - Zgadza...
Bardziej szczegółowo