białobrzeska – biuletyn – 2014.02

Transkrypt

białobrzeska – biuletyn – 2014.02
Nasza
Białobrzeska
Z pamiętnika Kierownika
Kochani,
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego Rada Programowa nieustannie „czegoś od Was chce” albo namawia Was do pracy nad sobą i
do tego jeszcze z pozoru nad tak mało ważnymi rzeczami, jak
np. odpowiednie zachowanie przy stole, odpowiedni ubiór dostosowany do okoliczności czy problemy spóźnienia.
Proszę Państwa, jest takie stare powiedzenie „Jak nas widza, tak
nas piszą”, oznacza to , że warto pracować nad własnym zachowaniem, by inni myśleli o nas jak najlepiej. Z pozoru to małe rzeczy, ale tak naprawdę świadczą o całokształcie naszej osoby. Dlatego namawiam Was do ulepszania własnych zachować i
mogę Was zapewnić, że my – Rada Programowa jesteśmy strasznie dumni, jeśli komuś np. uda się po miesiącach pracy przyjść punktualnie na zajęcia. To cudowne
osiągnięcie.
Pozdrawiam Was ciepło, bo ziąb na dworze!
chłopiec, który został zamieniony w Kota
W tym numerze opublikujemy opowiadanie Pani Magdy Wieczorek pt.
„Chłopiec, który został zamieniony w Kota”. Pani Magda bardzo ciężko pracowała nad opowiadaniem i Wam nam je zaprezentować.
Życzymy miłej lektury.
Był sobie chłopiec. Miał na imię Janek i mieszkał w
małym miasteczku. Codziennie chodził na wieś, aby pobyć na zielonej łące oraz w lesie, gdzie rosła jabłoń z soczystymi rumianymi
jabłkami, którymi Janek lubił się zajadać. Od kilku godzin był już
na łące i chciał sobie popływać w jeziorku. Było ciepło, świeciło
słońce, więc chłopiec się rozebrał i wszedł do jeziora. Zaczął pływać – po dwóch godzinach wyszedł z jeziora, gdyż poczuł się bardzo głodny. Ubrał się, poszedł przez wieś do lasu nazbierać sobie jabłek do koszyka uplecionego z
patyków i trawy. Nazbierawszy jabłek szedł przez wieś, podjadając je sobie pogwizdywał. Kiedy
zjadł jabłko, rzucił ogryzkiem w Kurę oraz w inne kury , a kury te krzyczały z bólu w niebogłosy.
Chłopiec, kiedy już się najadł, postanowił się zdrzemnąć pod krzaczkiem na miękkiej trawie. Poczuł zmęczenie i pełność w brzuchu po zjedzeniu jabłek, bo były niebiańsko słodkie i bardzo soczyste. Chłopiec szybko zasnął, a kury poszły do Leśnego Licha. Skarżyły się na swój los:
„Chłopiec rzuca w nas ogryzkami po jabłkach, to nas to boli! Wymyśl dla niego karę jakąś!”. Licho odpowiedziało: „Kury dajcie mi na to minutę… Już wiem! Zamienię go w burego kota!”. Kury
odpowiedziały uradowane: „Dobrze, akurat teraz śpi pod krzakiem!”. Licho rzekło: „Dobrze, zaraz
to więc zrobię!”.
Leśne Licho podeszło po cichu do chłopca
śpiącego pod krzakiem i rzuciło na niego urok, a
zaraz potem uciekło. Janek zaczął się powoli wybudzać. Gdy już się obudził, poczuł się dziwnie:
skóra swędziała, głowę miał małą, podnosił się
powoli, a z każdym podniesieniem—nogi mu się
plątały. Za trzecim razem wstał, choć chodzenie
sprawiało mu trudność.
Nagle przyszła do niego Bura Kotka z
dziećmi, gdyż dowiedziała się o sprawie od Kur.
Przyszła, aby nauczyć Kota polować na myszki i
ptaszki oraz innych kocich zwyczajów, na przykład chodzenia po drzewach. „Dzisiaj pierwsza lekcja
polowania, chodź!” – wołała jego Kotka – „Czas nauczyć się polować! Idziemy na podwórko, za stodołę – są tam tłuściutkie myszki!”. Kotka ruszyła pierwsza, by pokazać jak łapać myszy. Biegła jedna
mysz, Kotka goniła ją, dopadła – a dzieci w tym czasie wypatrzyły inne myszy, zawołały Kota: „Chodź,
tylko powoli! Cicho, bo usłyszą nas i uciekną…”. Ruszyli powoli i cicho, skradali się, trochę szybciej,
coraz prędzej, a potem zaczął się pościg: dzieci Burej Kotki złapały po jednej myszce, a i również on
złapał mysz. Kotka pochwaliła swoje dzieci: „Zdaliście egzamin za pierwszym razem! Zaraz zjemy
myszy!”. „Dobrze mamo!” – odpowiedziały kocie dzieci i wszyscy zajadali się zaraz myszkami, ale Kot
się krzywił. Kotka była zaniepokojona, więc poszła po radę do Kur, te zaś jej powiedziały, że kiedy był
chłopcem to jadł jabłka ze smakiem, więc pewnie dlatego się krzywił na myśl o tłustej myszy. „Już ja
go oduczę jeść jabłek… Zrobię z niego prawdziwego kota!”.
„Czas już zakończyć tę sprawę z jabłkami, mój drogi. Prawdziwy kot nie jada jabłek, tylko
myszki i ptaszki. Zjedz swoją mysz!”. Kot posłuchał się Kotki; zjadł mysz, a potem przyszła pora spać
w stodole na sianku. „Jutro druga lekcja polowania na ptaszki, a teraz napijemy się mleka z miski!”.
Wszystkie kotki piły z miski mleko, Kotu zaś było trudno, wychlapał pierwszą kroplę z miski, potem
zaś pił tak, jak jego towarzysze. Po wypiciu mleka ułożyli się wszyscy w stodole na mięciutkim sianku.
Kotka i kotki spały smacznie, jemu też chciało się spać, gdyż wspominał sobie o jabłkach soczystych i
rumianych… Zasnął szybko, śniło mu się, że jest chłopcem, pływa w jeziorku oraz zbiera jabłka, siedzi
sobie pod krzakiem, zajadając pysznymi jabłuszkami…
Kotka obudziła swoje dzieci, a na koniec kolej obudzić Kota! Połaskotała go wąsami po uchu,
a ten wybudził się. „Teraz napijcie się wody, bo idziemy polować na ptaszki” powiedziała Kotka i
wszyscy pili wodę. Zaraz po jej wypiciu wyszli z podwórka, udali na łąkę, gdzie ptaszki śpiewały tak
pięknie, że aż kotów nie słyszały, ani nie widziały… Kotka wdrapała się na drzewo, i zaraz upolowała
ptaka, a dzieci nawet po trzy ptaki… Potem, za drugim podejściem, Kotka upolowała cztery ptaki, a
Kot już pięć! Nie mogli się zabrać z tak dużym łupem, więc przyszło Leśne Licho i podało im koszyk
po jabłkach oraz jeszcze mały wózek, na który załadowali swój łup. Licho w końcu wprowadziło wózek
i poszło. Licho uzbierało różne zioła, a zaraz wróciło również z kociołkiem. Poszło do szopy. Kotka
podziękowała i zaczęli wszyscy razem rozładowywać z wózka swój łup. Licho dzielnie i z zainteresowaniem im pomagało zanosząc do szopy łup. Kiedy skończyli, Licho postanowiło, że ugotuje im zupę z
tego, co upolowali. Zapytało kotkę: „Czy mogę wam ugotować zupę?”. Kotka się zgodziła: „Dobrze!”,
a Licho odpowiedziało: „Świetnie! Pójdę do lasu po zioła, aby zupa była przepyszna. Leśne Licho rozpaliło ognisko pod kociołkiem, a cała reszta sobie odpoczywała po polowaniu. Kiedy skończyło gotować zupę, podało ją wszystkim w miskach. Zaczęli jeść, a zupa bardzo smakowała Kotom. Po obiedzie
wszyscy odpoczywali, a Licho rozmawiało z Kotem…
„Czy podoba Ci się bycie kotem?” zapytało Leśne Licho. „Tak!”, odpowiedział Kot. „Skoro
tak, to dobrze…” mruknęło Licho, a chłopiec zadał pytanie: „Czy będę na zawsze kotem?”. „Będziesz
kotem aż do końca życia!”. Kot zapytał: „Czy już nigdy nie będę jadł jabłek soczystych? Nie tylko myszy i ptaki…”. Kotka, przysłuchując się rozmowie zapragnęła spróbować jabłek: „Mój drogi, gdzie są te
jabłka, w lesie? Więc idziemy na nie!”. I wyruszyli razem, Kot i Kotka i kocie dzieci i Licho. „Co za
rozkosz, mmm, te jabłka, kochany skarbie, och jakie słodkie! Miałeś rację!”. Licho jadło jabłka, sugerując, że to może być deser po polowaniach… Ogryzki rzucili pod drzewo, a Leśne Licho zebrało je
wszystkie i wybrało pestki, by posadzić drzewa. Na drugi dzień wszyscy sadzili pestki, a Leśne Licho
dowoziło wózkiem wodę. Podlali to wszystko, a za kilka lat wyrosły piękne jabłonie.
On na zawsze pozostał Kotem, a Kury były z tego zadowolone.
Pamiętajmy o wsparciu Organizacji Pożytku Publicznego!
Każda przekazana kwota przyczyni się do aktywnego działania
na rzecz osób wykluczonych.
Bank Pekao SA 77 1240 6074 1111 0010 3072 2313
Stowarzyszenie OTWARTE DRZWI
Kierownik
Tel.: 22 823 65 61
Ul.. Białobrzeska 11 02-379 Warszawa
E-mail: [email protected]
www.bialobrzeska.otwartedrzwi.pl
Marta Skrobacka
Tel.: 503 124 497
E-mail: [email protected]