wariacje na temat sztucznej inteligencji
Transkrypt
wariacje na temat sztucznej inteligencji
WARIACJE NA TEMAT SZTUCZNEJ INTELIGENCJI Pisanie artykułu zaczynamy zwykle od prologu. Pisząc o sztucznej inteligencji z pominięciem Prologu jest nie tylko łamaniem przyjętej konwencji publicystycznej, ale również pozbawieniem tej dziedziny nauki jej znaczącego narzędzia. W epoce naznaczonej rozwojem technologicznym, gdzie każdy obszar naszej działalności związany jest z wytworami tego rozwoju, wprowadzanie coraz to nowych i bardziej złożonych technologii nikogo już nie dziwi. Wydawać by się mogło, że czasy, w których widok pędzącego pociągu czy też maleńskiego samolotu przelatującego tuż nad głowami podekscytowanego tłumu wywoływał tyle emocji, a owe tajemnicze wynalazki jawiły się coś co graniczyło z cudem, to już odległa przeszłość. Istnieje jednak w każdej epoce pewien jej wytwór, który poprzez swój wpływ wyznacza nadejście nowej ery. Przemiany spowodowane przez jego rozległe zastosowanie są na tyle gwałtowne i głębokie, że zastana ‘epokowa struktura’ (sądzę że jest to właściwe określenie) nie jest w stanie wchłonąć pszczególnych jego elementów bez tak zwanej restrukturyzacji. „Restrukturyzacja” – słowo, które cieszy się w Polsce ogromną ‘popularnością’ a to za sprawą osławionego planu Balcerowicza, a które to w strukturaliźmie znaczy przebudowę struktury traktowanej jako całość i utworzenie nowej, niepodobnej do żadnej z poprzednio istniejących. O tym czy strukturalizm może stanowić podstawę do krytyki planu Balcerowicza i jego implikacji, nie wydaje się być w pełni uzasadnione jednak restrukturyzacja posiada na tyle zniewalające znaczenie, że pytanie o zupełnie nową strukturę nie może zostać zignorowane. Sztuczna inteligencja (artificial intelligence) – termin, który niezbyt fortunnie został wporwdzony w naszym języku, a to dlatego, że w Polsce problem inteligencji zawsze był stawiany jak tak zwany problem zastępczy. Uraczenie prawie całego powojennego pokolenia mianem inteligencji miało stanowić swego rodzaju wyróżnik, a poprzez popularność maturalnej przepustki, stało się niejako swoim zaprzeczeniem, gdyż warstwa ta, która jako element całości ową całość tworzyć zaczęła. Trwająca dyskusja nad stworzeniem właściwego kryterium pozwalającego na prawidłową klasyfikację (oczywiście chodzi tu o przynależność do owej grupy), to jakby echo kontrowersyjnych sporów z obszaru sztucznej inteligencji i nawet żargon podobny. Tak więc sztuczna inteligencja traktowana być może nie tylko jako termin, który znaleźć można w informatycznym słowniku ale raczej jako socjologiczny termin, który wydaje się znaleźć miejsce w opracowaniach socjologów jak również historyków opisujących ów okres. Nie znaczy to wcale, że określenie to musi mieć pejoratywny wydźwięk, gdyż biorąc pod uwagę intencjonalną stronę oraz, co wydaje się być bardziej znaczące, czasowy kontekst, określeniem ukazującym swą predykacyjną moc. Znaczenie owego terminu nie może być zamknięte i odnosić się tylko do wybranego obszaru geograficzno-kulturowego. Być może nasze lepsze wyczucie czasowego kontekstu kazało nam robić problem z inteligencją w czasach, gdy inni wcale owego problemu nie dostrzegali lub też dostrzec nie chcieli. Można też traz wyraźniej widzieć poprzez dialektyczny sposób ujęcia, że jeżeli istnieje „sztuczna”, musi istnieć także „naturalna”. Ale to już temat następnego odcinka wariacji na temat sztucznej inteligencji. Wracając do tematu sztucznej inteligencji w jej właściwym ujęciu. Krótkie wyjaśnienie należy się tym, którzy z terminem tym jak dotychczas się nie zetknęli, w co raczej wątpię. ‘Sztuczna’ to nie od sztuki chociaż znaczenie tego terminu może być postrzegane jako coś nienaturalnego, a uzurpującego sobie prawo do bycia czymś naturalnym lub też przejmujące pewną funkcjonalną stronę danego zjawiska. W przypadku sztucznej inteligencji, której obszar zainteresowań jest bardzo rozległy i ścisła definicja nie jest prosta do sformułowania, sztuczna znaczy oparta na wykorzystaniu maszyny do imitacji naturalnej funkcji naszego naczelnego organu jakim jest mózg. W początkowym okresie jej rozwoju, uwaga ówczesnych jej twórców koncentrowała się na stworzeniu systemu pozwalającego na rozwiązywanie problemów niezależnych od dziedziny, w której problem taki występuje. Taki „elektorniczny rozwiązywacz” miał być wykorzystywany wszędzie tam, gdzie problem był na tyle ogólny, że jak się wtedy wydawało mógł być rozwiązany wykorzystując ogólne „reguły” (ściślej mówiąc heurystyki). Myslę, że właściwa analogia to nasze myślenie o polityce. Większość, mam nadzieję, zgodzi się ze mną, że aby rozwiązać zadanie matematyczne o średnim poziomie trudności trzeba posiadać przynajmniej minimum matematycznej wiedzy, ale to nie wszystko. Trzeba również umieć tę wiedzę wykorzystać, a take jeżeli zadanie jest nietypowe, trzeba mieć chociaż odrobinę matematycznego talentu. W przeciwnym razie, klapa – nasze wysiłki spełzną na niczym. Wiedza, w przypadku matematyki nie jest aż tak konieczna, gdyż jako królowa czystego rozumu (Kanta terminologia) powoduje, że szczególnie uzdolnione osoby mogą tego typu zadania rozwiązać bez większych trudności. Tak, tutaj to już prawdziwy talent, i bardzo łatwy do rozpoznania. Myślę również, że każdy nawet najtrudniejszy matematyczny problem wydaje się trywialny w zestawieniu ze złożonością problemu, który każdy z nas musi rozwiązać, dokonując takiego czy innego wyboru. Nie chcę być źle zrozumiany, lansowany model przedsiębiorczego karierowicza to nie to samo co umiejętność rozwiązywania problemów. To raczej jeden z wytworów sztucznej inteligencji, zwyczajny bezduszny robot zaprogramowany na egyzstencjalne minimum ryzyka lub jak kto woli ‘maximum’ własnej korzyści. Na szczęście owe ekonomiczne terminy zaczynają być wypierane z naukowego żargonu (zasada minimalnego kosztu, maksymalny wzrost itp. to nie tylko w naukach ekonomicznych). Czy znikną z naszego językowego pejzażu? Mam nadzieję że wkrótce. Tak więc nie każdy jest geniuszem i nie każdy posiada owe minimum wiedzy niezbędne do prawdziwego rozwiązywania problemów. A Polityka. Oczywiście w tej dziedzinie każdy z nas jest największym ekspertem i jeżeli z wiedą nie jest za dobrze, większość jest skłonna chwycić się kolejnego argumentu, że to właśnie ja a nie kto inny jest tym samorodnym politycznym talentem. Tak więc ogromna rzesza politycznych Nikiforów (porównanie nie odnosie się do nędzy, w której to artysta ten żył, ile raczej do stanu jego umysłu – malowanie było jedo jedynym sposobem komunikacji) beznamiętnie przeżuwa te same slogany i jak przystało na prawdziwych artystów, paraduje we frakach próbując przekonać tych mniej światłych o wielkości swego „talentu”. Podobnie jak w przypadku matematycznego zadania, gdzie posiadana wiedza oraz umiejętność jej wykorzystania stanowi podstawę sukcesu w rozwiązaniu matematycznego problemu, tak też inteligentne systemy, budowane w oparcu o wykorzystanie istniejących metod sztucznej inteligencji, to systemy oparte na wiedzy i jej przetwarzaniu. Umiejętność rozwiązywania problemów zależy w głównej mierze od użytych „reguł” jak również od możliwości pozyskiwania wiedzy w procesie nauczania. Istnieje bowiem pewna grupa systemów, które aby właściwie spełniać swoje zadanie wymagają niekiedy nawet długiego procesu nauczania. Niestety, żyjemy w czasach kiedy nawet maszyny zaczynają się „uczyć”. Tylko talent pozostaje tym atrybutem naszej ludzkiej natury, który trudny do określenia, łatwy do identyfikacji pozostaje poza zakresem zainteresowań sztucznej inteligencji. Przerażanie ogarnia na myśl, że wezmą się za to specjaliści od inżynierii genetycznej kierowani obłędną ideą powszechnej demokracji, i nie jest to tylko uzasadniona obawa. Sztuczna inteligencja, komputer, robot i inteligentne środowisko to nieomal synonimy. Przemiany, które dokonywane są poprzez wprowadzenie wytworów tej dziedziny powodują przeobrażenia na skalę dotychczas nie spotykaną. Ich obecność zauważyć można nieomal wszędzie, począwszy od medycyny (systemy ekspertowe wspomagające stawianie diagnozy przez lekarza), na sztuce skończywszy (sztuka komputerowa, virtual reality). Sztuka należy do tych dziedzin, które przez długi czas opierały się wprowadzeniu technicznych innowacji. Jedną z ważniejszych funkcji tego typu technologicznej dominacji jest je demistyfikatorski charakter. Sztuka podobnie jak polityka przynależy do obszarów, w których nie obowiązują żadne kryteria i gdzie każdy jest artystą, wszystko jest poezją. ‘Virtual reality’ tworząc możliwość hedonistycznej percepcji, zdaje się być tym oczekiwanym narkotykiem pozwalającym na dostarczenie azylu w nierealnym świecie zmysłowej ekstazy tym, którzy zadanie sztuki upatrują jako dostarczanie odrobiny zmysłowej przyjemności, pomijającjej metafizyczną stronę i zwyczajny jednostkowy rozwój osobowości. Sztuczna inteligencja to nie tylko jedna z wielu dziedzin nauki dostarczających nowych złożonych „urządzeń”, lecz co jest może istotniejsze, ukazująca niedostatki naszej zywilizacji technicznej skoncentrowanej na kształceniu instynktu posindustrialnego robota. Ukazując mechanizmy „inteligentnego działania” pozwala na pełniejsze zrozumienie „Where Do We Come From? What Are We? Where Are We Going?” Na zakończenie pierwszego odcinka króciutka anegdotka, która być może ukaże najlepiej, w którym to miejscu teraz się znajdujemy. Zdarzyło mi się w obecności pewnej uroczej damy narzekać na nieprzyjemy wirus, którego dokuczliwość spędzała mi sen z powiek w ciągu kolejnych nocy. Otóż owa dama włączyła się do rozmowy oznajmiając, że to grypa panuje i jej rodzina, sąsiedzi jak również ona sama posiada podobne doświadczenie. Po kilku minutach gdy zauważyła zdziwienie na mojej twarzy, osdunęła się podejrzliwie i drżącym głosem wyszeptała ‘hif’. Nie, odpowiedziałem spokojnie – ‘jojo’. Rany Boskie, nowa odmiana – wykrzyknęła nieomal z przerażaniem. Nie, wyjątkowy stary i raczej wredny - dodałem rozbawiony. Teraz zupełnie zaniemówiła. Szybko więc pośpieszyłem z wyjaśnieniem, że to co mi się przydarzyło to zwyczajny komputerowy wirus a moje samopoczucie poprawiło się z chwilą zainstalowania antywirusowego programu i nie wymagało porady tutejszych znachorów.