"Na obraz i podobieństwo" Dużo się pisze o ewolucji ludzkiego
Transkrypt
"Na obraz i podobieństwo" Dużo się pisze o ewolucji ludzkiego
"Na obraz i podobieństwo" Dużo się pisze o ewolucji ludzkiego mózgu, inteligencji, religijności, seksualności, napisano na ten temat tysiące tomów. A tak naprawdę ewolucjoniści (neodarwiniści) mają z tym nieprzebyty problem ['Sporządzaniu wielu ksiąg nie ma końca' (Kaznodziei 12:12)]. Przepaść dzieląca ludzi od zwierząt jest ogromna i nie do zasypania prymitywnymi, niejako kleconymi na kolanie, bajeczkami ewolucjonistów. W Biblii napisano, że 'na podstawie własnych słów człowiek będzie sądzony, lub usprawiedliwiony' (Mateusza 12:37). Więc co mają na ten temat do powiedzenia czołowi ewolucjoniści? Richard Dawkins Cytat: "(...)[Ludzka inteligencja] wynikła (...) z naturalnej ewolucji ludzkiego mózgu, który, za sprawą ślepych oddziaływań selekcji naturalnej, rozwinął się do momentu, kiedy niespodziewanie przekroczył sam siebie i zaczął zachowywać się w sposób — z punktu widzenia 'samolubnego genu' — szalony. Jednym z bardziej jaskrawych przykładów niedarwinowskich zachowań jest antykoncepcja, która oddziela przyjemność seksualną od jej naturalnej funkcji propagacji genów. Bardziej subtelne przykłady transgresji stanowią intelektualne i artystyczne dociekania, które w świetle logiki samolubnego genu, stanowią marnotrawstwo czasu i energii; zasobów, które wszakże powinny być poświęcone przetrwaniu i reprodukcji. Nasze duże mózgi wytworzyły niespotykaną wcześniej w ewolucji zdolność myślenia o odległej przyszłości: kalkulacji dalekosiężnych konsekwencji, wybiegających poza krótkoterminowe samolubne korzyści. I wreszcie, u niektórych przynajmniej osób, duży mózg przekroczył sam siebie, do poziomu niezwykłej super-uprzejmości, której osobliwe istnienie jest centralnym paradoksem mojego wywodu. Nasze mózgi są w stanie przekształcić (wypaczyć?) zorientowane na cel i motywujące mechanizmy, które wykształciły się ze względu na ich korzystność dla „samolubnego genu", w kierunku niekoniecznie zgodnym z dążeniami darwinowskimi." W toku ewolucji liczył się tylko natychmiastowy pożytek; przyszłe korzyści nigdy nie miały znaczenia! Nie zdarzyło się by w wyniku ewolucji wykształciła się cecha, która bezpośrednio zagrażałaby pomyślności danego osobnika. Dopiero ludzie - a przynajmniej niektórzy z nich, umieją powiedzieć: 'Zapomnijmy, ze wycięcie tego lasu może nam przynieść natychmiastowe zyski, a zastanówmy się, czy da to jakieś korzyści w przyszłości'.Według mnie jest to coś zupełnie nowego i niepowtarzalnego". „ Richard Dawkins Cytat: Rdz 1:26 "I przemówił Bóg: "Uczyńmy człowieka na nasz obraz, na nasze podobieństwo, i niech im będą podporządkowane ryby morskie i latające stworzenia niebios oraz zwierzęta domowe i cała ziemia, jak również wszelkie inne poruszające się zwierzę, które się porusza po ziemi". Tadeusz Bielicki Cytat: "....Tadeusz Bielicki: „Wszystkie wielkie kodeksy moralne ludzkości, na przykład te sformułowane przez wielkie religie (judaizm, chrześcijaństwo, islam, buddyzm, hinduizm), ale także przez współczesne zlaicyzowane światopoglądy kręgu euro-amerykańskiego zawierają w sobie, jako swe jądro, zakazy, nakazy i zalecenie ewidentnie skierowane przeciw darwinowskiej zasadzie maksymalizowania sukcesu reprodukcyjnego jednostek (nie kradnij, nie cudzołóż, nie pożądaj cudzej własności, dawaj jałmużnę, miłuj obcego, wybaczaj krzywdy, czyń dobro bez liczenia na rewanż itp.). Powstaje pytanie: (...) Jaki w tym ewolucyjny, darwinowski sens?”....." Tadeusz Bielicki. Noam Chomsky Cytat: "....Hauser porównuje swoją koncepcję ze słynną teorią amerykańskiego lingwisty Noama Chomsky’ego, według której przychodzimy na świat posiadając wrodzoną uniwersalną gramatykę. Ona stanowi fundament dla uczenia się przez dziecko języka swojego otoczenia. Według Hausera podobnie jest z moralnością rodzimy się z wpisaną w nasz umysł podstawową zdolnością rozróżniania tego co dobre i złe, ze swego rodzaju bazową gramatyką moralną. Z tego zaś płynie wniosek, iż moralne osądy i wybory drogi postępowania są w dużym stopniu rezultatem nieświadomych procesów zachodzących w mózgu(......)" Cytat: Rz 2:14-15 "Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające". Ulrich Mayr Cytat: "(.....)Kiedy decydujemy się dobrowolnie przekazać datek na cele charytatywne, pobudzenie tych struktur jest znacznie silniejsze niż w sytuacji przymusowej (podatki). Co więcej, okazuje się, że na podstawie aktywności mózgu w trakcie płacenia podatku można przewidzieć, czy dana osoba zdecyduje się oddać kolejną część zasobów finansowych dobrowolnie. Im silniejsze pobudzenie układu nagrody, tym więcej dany człowiek gotów jest przeznaczyć na działalność charytatywną. Takich ludzi nazywamy altruistami – komentuje Ulrich Mayr, współautor badania – pozostali to egoiści......" Cytat: Dz 20:35 "Pokazałem wam we wszystkim, że tak się trudząc, macie dopomagać słabym i zachowywać w pamięci słowa Pana Jezusa, który sam powiedział: 'Więcej szczęścia wynika z dawania niż z otrzymywania' " Dlaczego potrafimy wydać mnóstwo pieniędzy dla ratowania zwierząt (często nieprzydatnych gospodarczo), takich jak stare i kulawe konie, bezzębne słonie, sparaliżowane psy,ślepe koty... Czyli; dlaczego ludzie inwestują w coś , co nie przynosi im korzyści? Dlaczego u nas taka skłonność? Przecież ani nie chcą zjeść tych stworzeń, ani zaprzęgnąć do pracy, ani przerobić na mydło (jak stare, wysłużone konie, czy psy). Często ludzie po prostu 'adoptują' takie chore zwierzęta i za własne, często niemałe pieniądze, które można by przeznaczyć na zwiększenie swojego sukcesu reprodukcyjnego, żywią je i leczą, przynosząc ulgę w cierpieniu. Oczywiście nie dotyczy to tylko bajecznie bogatych osób, ale również biedaków. Ludzie często hodują zwierzęta egzotyczne, z których nie mają absolutnie żadnego pożytku, a których utrzymanie w naszych warunkach jest czasami niezwykle kosztowne. Osobiście znam ludzi, którzy odejmują sobie od ust, żeby nakarmić bezpańskie koty w piwnicy lub na działce, gołębie pod ratuszem, a nawet robią z własnych, małych mieszkań istny przytułek dla porzuconych czworonogów. Jeśli działalność charytatywna w stosunku do potrzebujących bliznich człowieka może się przyczynić do pośrednich korzyści w postaci odpisów podatkowych, nie wszyscy afiszują się bankietami charytatywnymi, inni dają skrytą jałmużnę, bez oczekiwania żadnej rekompensaty, to przecież za opiekę nad schorowanymi psami, końmi, kotami , czy szczurami nikt takich ulg podatkowych nie otrzymuje! Inną cechą człowieka i niezgodną z EG (Egoizmem Genowym), którą chciałbym tutaj opisać, jest żałoba. Jaką korzyść reprodukcyjną daje człowiekowi dawanie na mszę za duszę zmarłego, czy stawianie mu drogich pomników na cmentarzu (znam kobietę, która-mimo swojej nieciekawej sytuacji finansowe-postawiła mężowi pomnik za niemałą sumkę, stanowiącą całe jej oszczędności)? A w jaki sposób do sukcesu reprodukcyjnego przyczynia się ciułanie pieniędzy,często kosztem zaciskania pasa, po to tylko, żeby zdobyć fundusze na jakiś koncert artystyczny czy wystawę popularnych dzieł sztuki? Ludzie często w takim celu przemierzają tysiące kilometrów tylko po to, żeby obejrzeć godzinny koncert ulubionego zespołu, czy aby obejrzeć jakieś fascynujące ich dzieło sztuki! Wszystkie próby uczynienia tego przez tzw.'psychologię ewolucyjną' spełzły na niczym. Ludzkie zachowania seksualne są dziwne i wyjątkowe z punktu widzenia psychologii ewolucyjnej,a przy tym samego neodarwinizmu. Żadna istota poza H. sapiens nie zastanawia się na lekcjach wychowania seksualnego w jaki sposób zapobiegać ciąży ! Toż to zachowania niezgodne z ewolucyjnym imperatywem prokreacyjnym. Zachowania niezgodne z EG! Człowiek uprawia seks nie tylko w celach prokreacyjnych, ale przez cały rok dla przyjemności i dla zacieśniania więzi miłości. Mamy do takiego seksualnego dla przyjemności trybu życia nawet odpowiednio przystosowane narządy płciowe! RELIGIJNOŚĆ I TEORIA EWOLUCJI. W przedmowie do książki D. Morrisa „Naga małpa” antropolog profesor Bielicki napisał: Desmond Morris Cytat: "(.......)A jednak przy lekturze tej fascynującej książki warto zachować czujność. Przenika ja bowiem postawa besserwissera: problemy na ogół nie maja tajemnic, fakty należy interpretować właśnie tak, a nie inaczej, wyjaśnienia alternatywne są z reguły dyskwalifikowane jako naiwne lub bzdurne. Oczywiście, popularyzując sprawy skomplikowane, nie mógł autor nie upraszczając. Ale płynne bywają granice między uproszczeniem i prostactwem. Przykład: zaprezentowane w rozdziale "Walka" fantastyczne spekulacje na temat genezy religii i wiary w bóstwo, które to instytucje wywodzi Morris z naszej rzekomo odziedziczonej wprost po małpich przodkach tęsknoty do podporządkowania się "potężnemu tyranowi", przywódcy stada. Tu właśnie poniosło autora już poza granice dopuszczalnych uproszczeń. Po pierwsze, niewątpliwe ślady praktyk magicznoreligijnych, mianowicie obrzędowe pochówki zmarłych, pojawiają się dopiero u wczesnych neandertalczyków, około stu pięćdziesięciu tysięcy lat temu, a zatem ładne parę milionów lat po (hipotetycznej zresztą) epoce małpiego tyrana-przywódcy. Kobieta wymarłej rasy neandertalskiej. Różni ludzie „archaiczni”. Po drugie, pojawienie się tych praktyk można bardziej przekonująco przypisać całkiem innym psychologicznym potrzebom: potrzebie uporania się z perspektywa kresu własnej, jednostkowej egzystencji, czyli uporania się ze świadomością śmierci -ten zaś problem stanąć mógł przed praczłowiekiem dopiero na znacznie bardziej zaawansowanym (niż małpi) poziomie autorefleksji. Po trzecie wreszcie -człowiek, wraz ze wszystkimi osobliwościami swego umysłu, formował się przez setki tysięcy lat w zbierackołowieckim ustroju społecznym; to zaś były społeczeństwa zdecydowanie egalitarystyczne, uprawiające gospodarkę komunistyczna i zupełnie pozbawione nie tylko instytucji przywódcy-tyrana, lecz jakiejkolwiek w ogóle struktury hierarchicznej: nie znały żadnych nierówności uprawnień lub przywilejów! Nawiasem mówiąc, z tego samego względu za naciągane trzeba tez uznać wszelkie analogie między hierarchiczna struktura stada szympansów lub pawianów a zjawiskiem rozwarstwienia społecznego (np. hierarchiami zawodowymi) w ludzkich społeczeństwach historycznych. Są to rodzaje hierarchii kompletnie różnego pochodzenia, i miedzy ta pierwsza i ta druga nie ma żadnej ciągłości ewolucyjnej. Ale -można tez podjąć z Morrisem spór bardziej zasadniczy. Dotyczy on sprawy wielkiej wagi. W przedmowie możemy ja tylko zasygnalizować. "Zwierzęcą" koncepcja człowieka znalazła swe, bodaj ostateczne, ukoronowanie wraz z powstaniem, w latach siedemdziesiątych, tak zwanej socjobiologii. Jej fundamentem jest teza następującą: Wszystkie bez wyjątku gatunki zwierzęce wyposażyła ewolucja we wrodzone skłonności do takich, i tylko takich, sposobów zachowań, które wzmagają szanse osobnika na wprowadzenie do następnego pokolenia możliwie wielu własnych (tego osobnika) genów, Otóż taki sukces w mnożeniu moich genów mogę osiągnąć trojako: najpierw dbając o własne przeżycie przynajmniej do schyłku wieku rozrodczego, czyli starając się uniknąć przedwczesnej śmierci; następnie, zabiegając o jak najskuteczniejsze wykorzystanie okresu rozrodczego, po to by płodzić potomstwo i doprowadzić je do wieku dojrzałości; a także, dbając o pomyślność moich krewnych, zwłaszcza krewnych bliskiego stopnia, bo to wszak krewniacy właśnie (z definicji) noszą w sobie niektóre kopie moich genów. Zasada powyższa -nazwijmy ja tu skrótowo "zasada EG", od terminu "Egoizm Genów" -jest, zdaniem socjobiologów, uniwersalna i obowiązywać ma również człowieka. I rzeczywiście: mnóstwo ludzkich postaw i zachowań da się bez trudu zinterpretować jako posłuszeństwo temu właśnie potężnemu nakazowi. Jeśli, na przykład, angażuje się we współprace z kimś albo w walkę konkurencyjna w zawodzie, albo w zaloty, albo w obronę przed napadem, albo w dbałość o własne zdrowie, albo w opiekę nad potomstwem, albo gdy decyduje się na kradzież lub oszustwo, a także gdy przedkładam interes moich krewniaków ponad interes obcych, nie będących krewnymi -nietrudno wykazać, że każde z takich działań ma na celu powodzenie moje lub mego rodu, a zatem, w ostatecznym rachunku, rozmnożenie mego genotypu, jego "zasianie" w następnym pokoleniu. I tu właśnie dochodzimy nagłe do progu pewnej tajemnicy. Bo już odrobina namysłu pozwala dostrzec, ze człowiek -choć, jak inne gatunki, przymuszany przez swa zwierzęcą naturę do słuchania "zasady EG" -jest zarazem wyposażony w przedziwna zdolność do jej gwałcenia, w zdolność do podejmowania działań, które w świetle tej zasady są bezsensowne lub zgoła z nią sprzeczne. Do takich zachowań należy na przykład wszelkie świadczenie pomocy -z mniejszym lub większym uszczerbkiem dla własnych interesów -człowiekowi obcemu, i bez liczenia na rewanż. Przykładem klasycznym jest anonimowo i skrycie dana jałmużna; albo przysłowiowe skoczenie do rzeki dla ratowania (nieznajomego) tonącego. To właśnie taki, kompletnie nieopłacalny w świetle "zasady EG", bezinteresowny altruizm nakazują jednomyślnie wszystkie kodeksy moralne; on jest istota takich pojęć, jak dobroć, uczynność, ofiarność, poświęcenie, miłość blizniego. A zapisano te nakazy w wielu księgach, które wszak znaczna większość członków gatunku "nagich małp" uznaje za czcigodne i święte. Specyficznie ludzka jest także zdolność do wstrzymywania się od niektórych działań potencjalnie korzystnych, na przykład od kradzieży, oszustwa, kłamstwa, promiskuityzmu. Jest to sfera moralnych zakazów, w odróżnieniu od altruizmu, będącego przedmiotem moralnych nakazów lub zaleceń. I znów mamy tu do czynienia z ucieczka od "zasady EG". Kradzież mogłaby w wielu sytuacjach być znakomita strategia dbania o własne interesy; promiskuityzm, zwłaszcza uprawiany "dyskretnie", jest potencjalnie świetna strategia rozrodcza dla mężczyzny. I wreszcie specyficznie ludzkie są tez zachowania, które nazwać można samo agresja:asceza, dobrowolna bezdzietność, celibat, praktyki anty zdrowotne, samobójstwo. Sprzeczność z "zasada EG" jest w każdym z tych przypadków oczywista. I cokolwiek by na ten temat mówili cynicy, jest po prostu faktem, ze we wszystkie te trzy kategorie zachowań, czyli w bezinteresowny altruizm, hamowanie moralne i samo agresje, ludzie rzeczywiście angażować się potrafią -choć nie wszyscy, nie zawsze i nie w jednakowym stopniu. Jednak w przykłady ludzkiej zdolności do odmawiania posłuchu "zasadzie EG" obfitują wszystkie epoki i wszystkie ludzkie społeczeństwa. Zwróćmy na koniec uwagę, że owe rozważania wyrastające z socjobiologicznej teorii zachowań pozwalają też ujrzeć w nowej perspektywie pewna stara koncepcję, zawarta w wielu religiach i systemach filozoficznych, wedle której człowiek jest z natury swej istotą dwoistą, niejako utkana z dwu różnych materiałów. Idea ta wyrażana była rozmaicie, na przykład jako przeciwstawienie Ciało -Dusza; Pierwiastek Zwierzęcy -Pierwiastek Boski; Zło -Dobro; Porządek Naturalny -Porządek Moralny; Natura -Kultura; Namiętności -Rozum; Pokusy -Sumienie; Egoizm -Altruizm; Id -Superego. Nie miałoby sensu twierdzić, że wszystkie te dychotomie maja identyczna lub choćby bliska sobie treść. A jednak można, jak się wydaje, doszukać się w nich pewnego wspólnego mianownika. Jest nim myśl, ze w strukturze jednostki ludzkiej widoczna jest jakąś dwoistość, dwubiegunowość, i że dwa elementy tworzące owa dwubiegunowość są wzajemnie antagonistyczne, przeciwstawne sobie raczej niż harmonijnie zgodne. Otóż socjobiologiczna interpretacja zachowań ludzkich prowadzi w efekcie do podobnej, dualistycznej, wewnętrznie "rozdartej" wizji człowieka. Ukazuje jednostkę ludzka jako pole nieustannych zmagań między dwiema przeciwstawnymi siłami: miedzy zaprogramowaniem biologicznym, popychającym jednostkę wyłącznie w kierunku posłuszeństwa zasadzie "Egoizmu Genów", a zaprogramowaniem kulturowym, dyktowanym na przykład przez normy moralne, które często skłaniają do podjęcia działań przeciwnych. A gdzieś na styku owych dwu zaprogramowań leży zagadkowa strefa "ziemi niczyjej": strefa indywidualnej wolności wyboru. W wizji człowieka jako gatunku, zaprezentowanej przez Desmonda Morrisa, cała ta perspektywa jest prawie nieobecna. I dlatego wizja owa wydaje mi się ułomna. Ułomna wcale nie dlatego, ze fałszywa, lecz dlatego, ze połowiczna, niekompletna”. Tadeusz Bielicki. Lektura uzupełniająca: http://usenet.gazeta.pl/usenet/0,47943.html?group=pl.sci.biologia&tid=1033742&MID=%3Cj70e2s%24msk %241%40inews.gazeta.pl%3E http://biblia.webd.pl/forum/viewtopic.php?p=203436#203436