O wyobraźni w pracy terapeutycznej z dzieckiem. Dziecięcy świat

Transkrypt

O wyobraźni w pracy terapeutycznej z dzieckiem. Dziecięcy świat
O wyobraźni w pracy terapeutycznej z dzieckiem.
Namalowanie rzeczy zewnętrznej, to coś innego, niż malowanie
polegające na uzewnętrznieniu tego, co wewnętrzne.
C.G. Jung, Praktyka psychoterapii.
Dziecięcy świat wypełniają magia, tajemnicze słowa, metafory, symbole i niewidzialni
przyjaciele, z którymi dzieli się sekrety. To świat pełen wyobrażeń, żywych obrazów i
niegraniczonej przez kontrolujące ego wyobraźni. To, co dla dorosłych stało się bzdurą czy
fanaberią dla dziecka jest prawdziwe i niepodważalne. Przecież nie jest możliwe, żeby elfy czy
smoki nie istniały – świat bez nich byłby ubogi, zaś mówienie, że nie istnieją to okrucieństwo
w najczystszej postaci.
Dziecko daje upust fantazjom i obawom poprzez zabawę. Rolą terapeuty jest analiza
i próba zrozumienia sensu zabawowej opowieści, co pozwala na zmniejszanie poziomu
doświadczanego lęku, w myśl zasady: co dorośli słowem, dziecko zabawą. Wszystkie wytwory
dziecka, niezależnie czy jest to rysunek, wycinanka, postacie z plasteliny, warto po zakończeniu
zajęć schować, zamknąć w pudełku przygotowanym dla dziecka. To wspólne „schowanie”
zabawek czy wytworów jest ważnym elementem nawiązywania intymnej relacji, o czym
wspomina M. Klein w „Zawiść i wdzięczność”, ostatniej z napisanych przez siebie prac.
Jej spostrzeżenia, że dzieci opowiadają o sobie przez zabawę i jedynie zabawa może umożliwić
komunikację, zdają się być kluczowe, gdy u podłoża leżą różnorakie zranienia, bolączki, straty
– zabawa byłaby wtedy bezpiecznym wehikułem i czymś w
rodzaju nowego języka - niezbędnego do dialogowania.
„Na świecie musi być oczywiście mnóstwo czarów – powiedział pewnego
dnia z powagą - ale ludzie nie potrafią ich rozpoznać ani ich odprawiać.
Może na początek wystarczy mocno uwierzyć, że stanie się coś dobrego i
wtedy się spełni. Muszę to wypróbować”
Frances Hodgson Burnett; Tajemniczy ogród
Terapeuta pracujący z dzieckiem musi mieć podstawy teoretyczne – jednak sama tylko
teoria nie zapewni poczucia bezpieczeństwa i minimalnego chociaż komfortu, absolutnie
niezbędnego, by mogła się opowiedzieć kolejna dziecięca historia. Podstawy teoretyczne są
niezbędne, bo pomagają odpowiedzieć na niektóre z pytań, ale nie stanowią o tym, co leczy.
Potrzeba raczej odrobiny kreatywność i takiego rodzaju spontaniczności, który pozwoli na
odstawienie na czas wspólnej pracy teorii i diagnoz, które jak pisał C.G. Jung mogłyby
zawisnąć na wieszaku, jak płaszcz, który się zdejmuje i wkłada w razie potrzeby. Tym
sposobem będzie najłatwiej dotrzeć do czarodziejskich ogrodów, za lustra czy do królestw
pełnych olbrzymów, trolli i innych magicznych istot jak w Labiryncie Fauna, Moście do
Terabithii czy Krainie Traw.
Ofelia: drzwi są zamknięte.
Faun: w takim razie otwórz inne drzwi
Labirynt Fauna, Guillerma del Toro, 2006
Dziecku będzie można pomóc skutecznie, jeżeli dostosujemy
swój sposób myślenia do sposobu, w jaki ono rozumie świat.
Konieczne jest uszanowanie dziecięcych trosk, odważnych prób,
podejmowania wszelkich wysiłków, by przekraczać granice
horyzontu, o czym wspomina Linde von Keyserlingk – autorka
Opowiadań dla duszy dziecięcej i współautorka „Wprowadzenie
do Sandplay Therapy - Terapia w Piaskownicy”.) Dziecko potrzebuje kogoś, z kim będzie
mogło podzielić się tajemnicą, bo dobrze mieć tajemnicę, ale do czasu: to, co utajone, stanowi
tajemnicę. Posiadanie tajemnicy oddziałuje niczym trucizna psychiczna, sprawiając, że
posiadacz tajemnicy wycofuje się za wspólnoty (Praktyka psychoterapii C.G Jung).
Otwartość i zaciekawienie w terapeutycznej pracy z dzieckiem umożliwiają poszukiwania
nowych rozwiązań, odpowiedzi czy pomysłów, wobec trudności, z którymi borykają się
pacjenci. Pomysły są niezbędne, bo relacje międzyludzkie nieustannie ulegają zmianom i nie
ma jednego sztywnego modelu, który można by przyporządkować w identycznej postaci każdej
osobie, każdemu dziecku. Akt twórczy łączy się, a raczej kontaktuje, bez zbędnej oczywistości
z nieświadomością i: nie chodzi o sztukę, a raczej: nie powinno chodzić o sztukę, lecz o coś
więcej, o coś innego – o żywe odziaływanie na samego pacjenta.
(Praktyka psychoterapii C.G Jung).
Na dźwięk imienia „Aslan” każdemu z dzieci coś drgnęło w sercu.
C.S. Lewis, Lew, czarownica i stara szafa.
I pewien poziom niewiedzy przydałby się również, bo dobrze jest
nie wiedzieć. Niewiedza pozwala na wyłonienie się obrazu
samego z siebie. Przecież nie stoimy nad pąkiem kwiatu, mówiąc
masz być taki, albo taki. Rozkwita sam z siebie, wtedy, gdy
przychodzi jego czas. Dostęp do uczuć i fantazji wraz z intuicją i
myśleniem, umiejętność dziwienia się temu, czego nie
rozumiemy, bez zadęcia czy poczucia omnipotencji otwiera raczej na nowe rozważania czy
pomysły. Przyda się również wyrazistość i uważność w obserwowaniu zmieniającej się stale
rzeczywistości, zarówno zewnętrznej jak i tej wewnątrz. To również swoboda i nie
usztywnienie poglądów, raczej użycie kreatywności, zamiast samych tylko testów i diagnoz.
Taka postawa wyraża się w integrowaniu różnorodnych potrzeb i przeciwstawnych części
osobowości. To brak jednostronności i jednowymiarowości, zarówno w sensie diagnozy
problemu, jak samej terapii dziecka. Dostosowywanie się do potrzeb pacjenta i umysłowa
plastyczność charakteryzuje otwartego terapeutę, o czym pisze Nancy Mc Williams w
Psychoterapii psychoanalitycznej.
Dziecko potrzebuje zaufania, poczucia bezpieczeństwa i komfortu, aby mogła się opowiedzieć
jego historia, niejednokrotnie tragiczna i bolesna. I rzadko opowiada się dosłownie, raczej
poprzez zaproszenie do takiego dialogu, w którym nie ma oczywistości, lecz toczy się opowieść
między słowami, między bajkami, między rysunkami. I wtedy bez wyobraźni nie da się zrobić
kroku nawet. Bo tylko to, co tworzy nieoczywiste światy, może nieoczywiste światy zobaczyć.
W kwestii teorii, warto przypomnieć, że C.G. Jung przywiązywał dużą wagę do
indywidualnego kontaktu w pracy z każdym pacjentem. Rozumiał wyjątkowość każdego
przypadku terapeutycznego, co wykluczało przyjmowanie w analizie standardów związanych
z normami czy obowiązującymi sztywnymi zasadami z jednej strony a także ukrywanie się za
medycznym autorytetem z drugiej. Rozwojowe podejście w psychoanalizie przedstawia
Wilfred Bion i Donald Winnicott. Donald Kalsched pisze: to trochę tak, jakby dziecko
oddychało psychologicznym powietrzem przez płuca, które zapewnia mu matka. Bion
podkreślał znaczenie związku dziecko – matka, w której matka może pomieścić różnorodność
stanów emocjonalnych dziecka w zakresie wybuchowości czy agresji poprzez empatię.
Winnicott pisał, że to, co robimy w terapii, jest próbą naśladowania naturalnego procesu, który
cechuje każdą matkę w relacji z dzieckiem. Winnicott-owska koncepcja trzeciej przestrzeni
była innowacyjną w zakresie teoretycznym: nie istnieje dziecko, jako dziecko, ale zawsze jest
dziecko i jego matka. Ponadto u Winnicotta, jak również u Junga, kreatywność w pracy
terapeutycznej nie jest równoznaczna z byciem artystą. Jest to raczej zdolność przypisana
ludziom, jedna z podstawowych, umożliwiająca dialog między rzeczywistością zewnętrzną
a wewnętrzną. Zdolność do korzystania z kreatywności jest u Winnicotta tożsama ze zdrowiem
psychicznym.
Baśń i wyobraźnia są sobie bliskie. Cudowność baśni polega na tym, że w sposób mądry
i prosty wnika w najgłębsze zakamarki i ukazuje prawdę o procesach duchowych. Opowieści
obrazują głębokie doświadczenia życiowe w obrazowej, alegorycznej formie i stanowią coś w
rodzaju niedosłownej podpowiedzi. Wiedza, jako archaiczny skarb przechowywana jest w
kolektywnej nieświadomości w postaci właśnie baśni, które mogą pomóc dziecku w przeżyciu
emocjonalnych reakcji na rozczarowanie (związane przykładowo z porzuceniem), którego
skutkiem jest przeżywanie takich uczuć jak lęk, bezsilność, zawiść czy zazdrość. Dzieci niemal
do perfekcji opanowują zdolność do nieczucia – przeżywają jedynie w obecności osoby, która
jest gotowa na akceptację i towarzyszenie – nierzadko taką osobą jest terapeuta, pedagog,
psycholog.
Baśń jest prostą formą wyrazu bliską doświadczeniu człowieka. To, co początkowo
wydaje się potwornością, dzięki opowieści może zostać nieco oswojone, jak w Opowieściach
dla duszy dziecięcej. Lęki zmniejsza wówczas owa niedosłowność i łagodność słów, nawet,
jeżeli opowieść nie kończy tak, jakbyśmy tego chcieli. Rola baśni u Bruna Bettelheima jest
podwójna. Po pierwsze stanowi rodzaj opoki kojącej dziecięce lęki na poziomie
nieświadomym. Po drugie staje się przestrogą czy ostrzeżeniem poprzez podświadome
pokazywanie jakiejś trudności czy problemu i jego konsekwencji a następnie ich rozwiązania,
– choć jest to wymagające i okupione sporym wysiłkiem.
Nie powinnam była tyle płakać (...). Spotyka mnie teraz za to taka kara, że mogę
się utopić w swoich własnych łzach.
Lewis Carroll, Alicja w Krainie Czarów
Podczas dyskusji w trakcie szkoleń w temacie pracy z dzieckiem
w sytuacji szeroko rozumianej straty, pojawiały się głosy, że
dopóty, dopóki nie będziemy mieć na uwadze rozpoznania
naszych wewnętrznych, dziecięcych części, zarówno tych
radosnych jak i złych, krnąbrnych czy cierpiących to praca z
dziećmi doświadczającymi cierpienia, zawsze będzie w pewnym
sensie niepełna. Analityczka, Alice Miller pisze: Świadome
doświadczenie cierpienia związanego ze swoim losem powoduje
uwrażliwienie na cierpienie innych, nawet, jeśli jest ono
zamaskowane czy niewidoczne.
Katarzyna Włoch Hyla
Literatura:
Jung C.G, Praktyka psychoterapii, KR, Warszawa, 2007
Winnicott D.W, Dom jest punktem wyjścia, Imago, Gdańsk 2010
Winnicott D.W, Zabawa a rzeczywistość, Imago, Gdańsk 2010
Klein M, Zawiść i wdzięczność, GWP, Sopot, 2007
Miller A, Mury milczenia, PWN, Warszawa 1991
McWilliams N: Psychoterapia psychoanalityczna, Harmonia, Gdańsk 2011
Kalsched D: Wewnętrzny świat traumy. Archetypowe obrony Jaźni, Zysk i ska, Poznań 2015
Keyserlingk L, Opowieści dla duszy dziecięcej, Jedność, Kielce, 2006
Bettelheim B, Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni, WAB, Warszawa 2010