Pobierz plik w formacie PDF.
Transkrypt
Pobierz plik w formacie PDF.
Marek Gajdziński Harcerski System Wychowania skrypt kursu podharcmistrzowskiego „Jakobstaf” Część 1: Idea – Metoda – Program, Rozdział 2: Metoda – Zasady kardynalne © 2007 Marek Gajdziński Treść skryptu jest chroniona prawem. Udostępnianie osobom trzecim w jakimkolwiek celu bez zgody autora, powielanie w ilości większej niż na własne potrzeby i modyfikowanie tekstu jest zabronione. METODA Zasady kardynalne Harcerstwo zawdzięcza swoją popularność, prostej i naturalnej metodzie wychowania, która może być używana przez każdego zdrowego psychicznie mężczyznę i to nawet nie w pełni jeszcze dojrzałego. Nie są do tego potrzebne, żadne profesjonalne studia pedagogiczne. Podstawowe „chwyty” tej metody wyczuwane są intuicyjnie. Aby mogły być stosowane z pełna świadomością, wystarczy je tylko nazwać i z grubsza usystematyzować. Metodę harcerską charakteryzuje pięć cech zwanych zasadami kardynalnymi. Wszystkie one muszą występować razem i być spełnione jednocześnie abyśmy mogli mieć pewność, że nasze wysiłki wychowawcze mają szansę okazać się skutecznymi. Są nimi: • Zasada oddziaływania pozytywnego • Zasada oddziaływania od wewnątrz • Zasada oddziaływania pośredniego • Zasada oddziaływania wzajemnego • Zasada oddziaływania naturalnego Jeśli zasady te wcielane są w życie konsekwentnie i z naturalnym wyczuciem, prowadzą do osiągnięcia zamierzonych efektów wychowawczych. Zasada oddziaływania pozytywnego Ktoś zapyta – jak to? Każde wychowanie jest oddziaływaniem prowadzącym do pozytywnych skutków, i odwrotnie - każda demoralizacja przynosi skutki negatywne. To prawda! Jednak nie chodzi tu o ocenę skutków. Nazywając nasze oddziaływanie „pozytywnym” mamy na myśli charakterystykę środków jakimi się posługujemy. Środki te mają właśnie charakter „pozytywny”. Pozytywny charakter środków oddziaływania W takim razie zapytajmy teoretycznie - czy może istnieć oddziaływanie „negatywne” prowadzące do efektów pozytywnych. Otóż może i mało tego – oddziaływanie takie istnieje i powszechnie jest stosowane. Przykładem jest choćby wymiar sprawiedliwości. Kodeks karny określa jakie czyny są zabronione i jakie grożą za nie kary, policja ujawnia i ściga sprawców przestępstw, a sądy skazują ich na kary, które w swoim założeniu pełnią funkcję odstraszającą innych potencjalnych sprawców. Każdy uczciwy człowiek stara się żyć tak aby nie wejść w konflikt z prawem. Większość czyni to ze strachu przed konsekwencjami prawnymi. Im więcej ludzi respektuje istniejące zakazy, tym żyje nam się 1 bezpieczniej. Jest to efekt jak najbardziej pozytywny. Przyjmując kryterium polegające na charakterystyce używanych środków, możemy powiedzieć, że jest to bez wątpienia oddziaływanie „negatywne”, opiera się bowiem na stosowaniu zakazów, kar i odstraszania. Harcerstwo zbudowane jest na zupełnie innych założeniach. Nie określa czego harcerzowi robić nie wolno, lecz pokazuje ideał i skłania chłopców by starali się dążyć do niego. Systemowo stosuje nagrody, a nie kary. I dlatego mówimy, że posługuje się oddziaływaniem o charakterze „pozytywnym”. Przyjrzyjmy się tekstowi naszego Prawa Harcerskiego. Tylko w jednym, ostatnim jego punkcie określono wyraźny zakaz palenia tytoniu i picia alkoholu. Często wytyka nam się ten brak konsekwencji ale jest to brak, uświęcony wieloletnią tradycją i co ważniejsze uzasadniony ważnymi względami społecznymi. Wszystkie pozostałe punkty Prawa Harcerskiego sformułowane są w formie pozytywnych postulatów określających ideał pewnej postawy życiowej. Harcerstwo pokazuje do jakiej postawy należy dążyć, a nie jakich zachowań unikać. I to jest właśnie istotą oddziaływania pozytywnego. Ukierunkowane i nieograniczone możliwości rozwoju osobowości Zadaniem harcerza jest dążyć do osiągnięcia ideału opisanego Prawem Harcerskim. Tyle tylko, że ideał ten jest praktycznie nieosiągalny. Zawsze można jeszcze lepiej służyć Bogu i Polsce, zawsze można być jeszcze bardziej ofiarnym, i t.d. Czego byś w swojej pracy nad sobą nie osiągnął, zawsze możesz zrobić to lepiej. I to właśnie jest piękne w naszej idei harcerskiej. Nie możesz się nigdy zatrzymać, musisz się stale rozwijać choćbyś miał świadomości, że jesteś najlepszy ze wszystkich - bo ideału nigdy nie osiągniesz. Możesz tylko stale się do niego przybliżać. Jest to wielka wartość oddziaływania pozytywnego. Zauważmy bowiem, że w przypadku oddziaływania negatywnego czyli np. w przypadku prawa karnego, bardzo łatwo osiągnąć stan, w którym można uznać, że dostosowałeś się do wszelkich zakazów i nie musisz już więcej nad sobą pracować. Ludzi takich są miliony. Nie ma natomiast nikogo, kto mógłby o sobie powiedzieć, że osiągnął ideał. Kolejną cechą oddziaływania pozytywnego jest stosowanie nagród. Ideału osiągnąć nie można, bo droga do niego nie ma końca. Można natomiast osiągać kolejne etapy na tej drodze. Można wyznaczać sobie cele pośrednie w pracy nad sobą i do celów tych stopniowo „docierać”. Metoda harcerska wytworzyła cały arsenał środków, które służą nagradzaniu harcerzy za przebycie kolejnych etapów drogi do ideału i osiągniecie cząstkowych celów w pracy nad sobą. Stosowane w harcerstwie stopnie, sprawności i odznaki są jak kamienie milowe na drodze osobistego rozwoju. Warto jeszcze zwrócić uwagę na pewną bardzo szlachetną konsekwencję zastosowania oddziaływania pozytywnego i jego ewidentną przewagę nad formami oddziaływań negatywnych. Co można osiągnąć metodą zakazów? Można wyplenić zło z życia poszczególnych ludzi. Można „okroić” ich osobowość ze złych cech i skłonności. Jednak metodą samych tylko zakazów nie da się w nikim rozwinąć cech dodatnich. To może się stać tylko za sprawą oddziaływania pozytywnego. Tym właśnie zajmuje się harcerstwo. Nie jest naszym zadaniem „okrawać” osobowość do z góry założonego kształtu ale ją budować i rozwijać. Nasze wychowane nie polega na wykorzenieniu zła tylko na wydobywaniu dobra. Stwarzamy warunki sprzyjające rozwojowi cech dodatnich chłopca. Pokazujemy kierunek tego rozwoju i zachęcamy go do pracy nad sobą. Tak więc nie istnieje, żaden z góry założony przez nas, pożądany szablon postaw i zachowań. Istnieją tylko jasno wytyczone kierunku rozwoju osobowości. W wyniku takiego oddziaływania, każdy może rozwijać się w nieco inny, charakterystyczny dla siebie samego sposób. W skali społecznej produktem oddziaływań pozytywnych jest wielka różnorodność wartościowych typów ludzkich, a nie znormalizowana masa jednostek odlanych z jednej obowiązującej matrycy. Jest to wielka wartość tego typu oddziaływań zwłaszcza dla społeczeństw demokratycznych, które czerpią swoją siłę z różnorodności. Zauważmy, że dla systemów totalitarnych, dla których wszelka różnorodność jest zagrożeniem i które organizują życie społeczne według „regulaminów koszarowych” wszelkie formy oddziaływań pozytywnych są wysoce niepożądane. Oto najwłaściwsze wytłumaczenie faktu dlaczego dwudziestowieczne formy socjalizmu - obojętnie klasowego czy narodowego - odnosiły się z takim 2 obrzydzeniem do metody skautowej. Warto mieć to również w pamięci dokonując oceny najprzeróżniejszych pomysłów metodycznych ograniczających pozytywny charakter oddziaływania. Za pomysłami takimi zawsze czai się totalitarny sposób myślenia zmierzający do niszczenia różnorodności. Elitarność harcerstwa Na koniec drobna ale istotna uwaga na temat elitarności harcerstwa. Nasz ruch nie funkcjonuje w próżni społecznej lecz osadzony jest w życiu społecznym państwa. Wszyscy jego obywatele, w tym zwłaszcza młodzież podlegają wychowawczemu oddziaływaniu prawa państwowego. Oddziaływanie to jak każde oddziaływanie oparte na środkach negatywnych ma za zadanie stworzyć pewien minimalny standard zachowań społecznych. Ogromna część społeczeństwa poprzestaje na poddaniu się temu oddziaływaniu. Większość rodziców oraz samo państwo, w tym zwłaszcza szkoła publiczna, realizuje wobec dzieci i młodzieży wychowawczy plan minimum, który można streścić w formie postulatu wychowania „porządnego i uczciwego człowieka”. Tylko nieliczni szukają czegoś ponad to. Harcerstwo jest właśnie dla tych nielicznych, którym żywot człowieka uczciwego nie wystarcza do pełni realizacji. Jest dla tych, którzy oczekują od życia dużo więcej i którzy gotowi są dać z siebie więcej. Zasada oddziaływania od wewnątrz Każdy normalny człowiek, znajdzie w swoim własnym życiu setki doświadczeń i przykładów na to, że ilekroć zabierał się do czegoś z własnej woli, popychany do tego potrzebą płynącą od wewnątrz, tylekroć to co robił przynosiło mu satysfakcję, praca szła łatwiej, włożony wysiłek był mniej męczący, a efekty lepsze. Każdy znajdzie też tyleż samo doświadczeń i przykładów na to, że ilekroć czuł się do czegoś przymuszony, tylekroć wszystko szło mu jak po grudzie, efekty okazywały się mierne, a satysfakcja żadna. Źródło z jakiego wypływa motywacja ma podstawowe znaczenie dla skuteczności każdego działania podejmowanego przez człowieka. Harcerstwo jak łatwo się domyśleć opiera swoje oddziaływanie na wewnętrznych źródłach motywacji, co zostało nazwane oddziaływaniem od wewnątrz. Jest to zasada z jednej strony szlachetna, a z drugiej determinująca skuteczność naszej metody. Istnieją dwa bardzo konkretne warunki, decydujące o tym, czy da się ją urzeczywistnić w praktyce. Dobrowolność Podstawowym warunkiem skuteczności naszego oddziaływania w stosunku do chłopca jest jego dobrowolna i niczym nie wymuszona przynależność do harcerstwa. Gdyby okazało się, że fakt wstąpienia w nasze szeregi wiązał się z przymusem pochodzącym od rodziców, nauczyciela czy księdza, wtedy możemy od razu zrezygnować z jakichkolwiek zamiarów wychowawczych względem niego. Każdy przymus wyzwala bowiem w chłopcu reakcję obronną, która w najlepszym razie przejawia się w wewnętrznej izolacji od wszystkiego do czego został przymuszony. Sytuacja taka równie często prowadzi do postawy buntu i przeradza się w agresję. W pierwszym przypadku, wszelkie nasze wysiłki napotykałyby obojętność chłopca w drugim byłyby po prostu odrzucane, co manifestowałoby się przyjmowaniem postaw sprzecznych z pożądanymi. W sytuacji ekstremalnej, kiedy zbyt natarczywy przymus rodzi agresję, możliwe byłoby także czynne przeciwstawienie się chłopca wartościom ku którym chcemy go wychowywać. W powojennej historii „harcerstwa” były dwa takie okresy, w których, kierując się totalitarnym pragnieniem „uharcerzenia” całej polskiej młodzieży, zakwestionowano warunek dobrowolności. Było to w latach 1949-56 kiedy to komuniści usiłowali poprzez przymus szkolny „zapisać” do OHZMP wszystkie dzieci ze szkół podstawowych oraz w latach 1974-80 gdy to samo zastosowano wobec 3 uczniów szkół średnich nakłaniając ich do wstąpienia w szeregi HSPS. Na początku zupełnie świadomie użyłem cudzysłowu pisząc, że są to doświadczenia „harcerstwa”. W rzeczywistości bowiem z harcerstwem nie miało to nic wspólnego. Abstrahując już nawet od pozaharcerskiej, czysto politycznej inspiracji tych działań, i od nieuczciwych zamiarów, ignorowanie na skalę masową zasady dobrowolności całkowicie zanegowało istotę harcerskiego wychowania i wynaturzyło jego sens. Praktyki te doprowadziły w rezultacie do powszechnej demoralizacji młodzieży i kompromitacji bezprawnie użytej nazwy „harcerstwo”. Na skalę masową wystąpiły zjawiska, których należało się spodziewać. Młodzież znienawidziła wszystko co harcerskie, broniła się przed niechcianym wpływem manifestując swoją pogardę dla obowiązujących zasad. Efekty tych „eksperymentów” ciążą na harcerstwie do dnia dzisiejszego. W świadomość dzisiejszych dziadków i rodziców, którzy w przeszłości doświadczyli na sobie niechcianej presji, harcerstwo kojarzone jest z czymś wysoce nieprzyjemnym. Trudno oczekiwać od nich sympatii i zrozumienia dla naszych obecnych wysiłków. Warunek dobrowolności bywał negowany systemowo na skalę masową. Miałem też okazję obserwować tego typu praktyki stosowane w skali lokalnej. Poznałem kiedyś dyrektora szkoły, który sam był w przeszłości instruktorem i teraz wykorzystując swoją władzę nad uczniami postanowił „pomóc” miejscowej drużynie „zachęcając” osobiście najlepszych uczniów by ci wstępowali do harcerstwa. Oczywiście tego typu zachęta odbierana była przez młodzież jak najzwyklejsza presja władz szkolnych. Poznałem też księdza, który zachwycony harcerstwem sprowadził do swojej parafii instruktora i nakazał swoim ministrantom wstąpić do nowoutworzonej drużyny. Efekty tych działań nie powinny być dla nikogo zaskoczeniem. W każdym z tych przypadków, praca harcerska szybko się załamała. Natomiast co do efektów wychowawczych, to możemy być pewni, że osiągnięto raczej przeciwne do zamierzonych. Podobnie bywa z przypadkami jednostkowymi, kiedy to rodzice zmuszają czy choćby zbyt natarczywie zachęcają swoich synów do harcerstwa. Najczęściej dotyczy to byłych harcerzy, którzy chcieliby swoim dzieciom umożliwić przeżycie podobnych przygód jakie stały się w przeszłości ich udziałem. Niestety bardzo często dotyczy to też byłych instruktorów, którzy najlepiej powinni zdawać sobie sprawę z tego co robią. Rzadko kiedy ich synowie odnoszą sukcesy w harcerstwie, a najczęściej szybko odchodzą zniesmaczeni. Warunek dobrowolności obowiązuje bowiem w każdej skali; masowej, lokalnej i indywidualnej. Bez jego spełnienia nie ma mowy o efektach wychowawczych i jakichkolwiek sukcesach harcerstwa. Na szczęście warunek ten bardzo łatwo jest spełnić. Wystarczy tylko powstrzymać się od pokusy ułatwienia sobie życia i z definicji odrzucić wszelkie formy wywierania presji na młodzież, by ta wstępowała do harcerstwa. Zarazem jest oczywiste, że zastosowanie zasady dobrowolności udziału, i powstrzymanie się od jakiejkolwiek presji na młodzież, rodzi konieczność zdania się na atrakcyjność naszych propozycji. Nie mogąc stosować przymusu musimy więc zachęcić młodzież by wstępowała do harcerstwa. Wrócimy jeszcze do tego problemu opisując cechy programu harcerskiego. Teraz zastanówmy jak głęboko sięgać powinna zasada dobrowolności udziału. Czy obowiązuje ona tylko ogólnie wobec decyzji o przystąpieniu do harcerstwa czy także szczegółowo wobec udziału harcerzy w poszczególnych przedsięwzięciach, zbiórkach i akcjach. Zanim spróbujemy odpowiedzieć sobie na to pytanie przywołajmy taki oto przykład. Jako młody i niedoświadczony jeszcze drużynowy, nie mogłem sobie poradzić z nudą i sztuczną atmosferą na ogniskach. Z obozowymi, codziennymi ogniskami różnie bywa. Jednego dnia są bardziej udane, innego mniej. Jednak nie zależnie od tego czy ognisko było lepiej czy gorzej przygotowane, zawsze większość chłopców była pasywna, wyraźnie się nudziła, a czasem nawet przysypiała. Fizycznie byli obecni ale duchem błądzili gdzieś w rejonach zupełnie z tematem ogniska niezwiązanych. Za każdym razem aktywna była tylko mała grupka harcerzy, a i im z czasem udzielała się senna atmosfera większości. 4 W połowie obozu zdecydowałem się na eksperyment. Pewnego dnia zapowiedziałem, że kto chce zostać w namiocie nie musi iść na ognisko. Tak jak przypuszczałem - większość poszła spać, a w kręgu przy ogniu usiadło tylko dziewięciu z nas. Ale natychmiast, gołym okiem dała się odczuć zmiana atmosfery. Nikogo nie trzeba było ciągnąć za język. Kto chciał ten sam zabierał głos. Mimo, że było nas tylko dziewięciu śpiew wychodził nam tak dobrze jak nigdy. Nie było fałszowania, przeciągania i zawodzenia. Następnego dnia sytuacja powtórzyła się ale przy ogniu było nas już dwunastu. Pod koniec obozu w kręgu ogniska zbierała się większość drużyny, a tylko nieliczni zostawali w namiotach, i to za każdym razem kto inny. Choć podobnie jak na początku obozu, siedziało przy ogniu prawie tyle samo harcerzy, to atmosfera senności gdzieś znikła. Gdy planowałem luźniejszą formę przy ogniu panowała radosna zabawa, gdy zależało mi na skupieniu i refleksji, udawało się wytworzyć atmosferę zadumy. Wnioski nasuwają się same. Czy to oznacza, iż sugeruję, że wszystkie zajęcia w drużynie i na obozie powinny być organizowane na zasadzie dobrowolnego udziału harcerzy? Odpowiedź padnie w następnym rozdziale. Akceptacja zasad Dobrowolność udziału jest warunkiem koniecznym do tego by w chłopcu obudzić motywację wewnętrzną - ale nie jedynym. Drugim warunkiem jest doprowadzenie do sytuacji w której zaakceptuje on zasady obowiązujące w harcerstwie. Zasady te wypływają z kilku źródeł; z Prawa Harcerskiego, z regulaminów i z panujących w naszym ruchu zwyczajów. Spełnienie tego warunku nie jest już takie proste. Wymaga bowiem zastosowania wielu zabiegów pedagogicznych. Na szczęście harcerstwo wytworzyło zestaw kilku prostych narządzi, które sprawę wybitnie ułatwiają. Przede wszystkim, harcerzem nie zostaje się od razu. Gdy uda nam się zachęcić chłopca by wstąpił w szeregi naszego ruchu, rozpoczyna się dla niego okres próbny, w trakcie którego powinniśmy osiągnąć dwa cele. Po pierwsze zadaniem instruktora jest uświadomić chłopcu, że bycie harcerzem oznacza podporządkowanie się szczególnym zasadom panującym w drużynie i umożliwienie mu poznanie tych zasad. Drugim zadaniem jest sprawić, by chłopiec te zasady zaakceptował, a nawet więcej, by chętnie się im podporządkował. W trakcie okresu próbnego, kandydat na harcerza uczestniczy więc w normalnych zajęciach harcerskich na równych z innymi prawach, ale na złagodzonych nieco warunkach. Na przykład, nie musi od pierwszej zbiórki posiadać regulaminowego munduru, nie musi znać musztry, nie musi tego, czy tamtego. W tym czasie dopiero bowiem obserwuje i poznaje zasady regulujące życie harcerzy, zastępu i drużyny. Okres próbny kończy się złożeniem Przyrzeczenia i przypięciem do piersi Krzyża Harcerskiego. Zanim to jednak nastąpi chłopiec musi zdobyć pierwszy stopień harcerski - młodzika, co oznacza, że w tym czasie poznał wszelkie obowiązujące go zasady wynikające z Prawa Harcerskiego, regulaminów i zwyczajów, a także, że opanował najprostsze harcerskie umiejętności. Dopiero wtedy podczas podniosłej uroczystości instruktor zadaje mu istotne pytanie - czy będąc świadomym przyjmowanych na siebie obowiązków chcesz złożyć Przyrzeczenie Harcerskie? Nie ma takiego chłopca, który dotarłszy do tego miejsca odmówiłby złożenia przyrzeczenia. Gdyby stwierdził, że harcerstwo mu nie odpowiada - odpadłby gdzieś po drodze. Skoro jednak przeszedł okres próbny i pokonał trudy zdobycia stopnia - to znaczy, że rozbudziliśmy w nim pragnienie posiadania Krzyża Harcerskiego i przynależności do naszej wspólnoty. Jednak, pomimo tej naszej pewności pytanie to powinno zostać zadane w sposób umożliwiający nieskrępowaną odmowę. 5 Rota Przyrzeczenia zaczyna się od słów „Mam szczerą wolę....” , które są jednoznaczną deklaracją, że chłopiec akceptuje zasady obowiązujące w harcerstwie. Dlatego instruktor w swojej gawędzie poprzedzającej akt przyrzeczenia powinien w sposób uroczysty i zarazem dobitny jeszcze raz wyjaśnić chłopcu na czym polegają te obowiązki, które za chwilę dobrowolnie przyjmie na siebie. Ten prosty i powszechnie obowiązujący w harcerstwie system prowadzi do spełnienia warunku akceptacji zasad - niezbędnego do tego by nasze oddziaływanie dokonywało się od wewnątrz. Możemy teraz wrócić do pytania, które zostało zadane na końcu poprzedniego rozdziału. Czy udział harcerzy w organizowanych zajęciach powinien być dobrowolny czy wręcz przeciwnie, skoro już zaakceptowali zasady obowiązujące w harcerstwie, to mamy prawo oczekiwać od nich pełnej dyscypliny. Przywołajmy jeszcze jeden przykład wzięty z codziennej praktyki życia obozowego. Służba w kuchni. Wyobraźmy sobie zastęp służbowy, który ma za zadanie ugotować obiad dla reszty obozu i członka tego zastępu, któremu nie chce się iść na służbę. Czy tu też obowiązuje zasada dobrowolnego udziału? Oczywiście nie. Dlaczego? Ponieważ w tym przypadku dotykamy kwestii obowiązku względem innych i poczucia odpowiedzialności. Gdyby sytuacja taka się wydarzy, instruktor powinien użyć całego swego autorytetu, by wytłumaczyć chłopcu, że przystępując do harcerstwa zaakceptował zasady jakie w nim obowiązują, że jadąc na obóz harcerski zaakceptował jego regulamin i kwestia udziału w służbach jest już teraz kwestią jego odpowiedzialności i honoru. W przypadku gdy mimo wszystko nie udałoby się go przekonać, należy sięgnąć po arsenał kar, a nawet, w ostateczności, usunąć z harcerstwa. Czym się różni ognisko od służby w kuchni? Właśnie kwestią odpowiedzialności. Udział w ognisku (o ile harcerz nie podjął się wcześniej jakiejś w nim roli) może i powinien być dobrowolny, udział w służbie kuchennej już nie. Nie - ponieważ rzecz dotyczy obowiązków wobec innych i zasad, które w harcerstwie obowiązują. W tym miejscu doszliśmy do kwestii najważniejszej w wychowaniu harcerskim – do udziału woli jednostki. Chłopiec musi sam chcieć należeć do harcerstwa i mało tego, musi osobiście zaakceptować cele i zasady obowiązujące w ruchu. Jeśli nie osiągniemy tego na samym wstępie - nasze wysiłki spełzną na niczym. Nie uda się nam bowiem zastosować pozytywnych form oddziaływania gdyż te działają tylko w pełnym zestrojeniu z wolą chłopca. W takiej sytuacji pozostałoby nam tylko oddziaływanie „negatywne” z zewnątrz - poprzez zakazy i nakazy, poprzez przymus i kontrolę. Ale to wypaczyło by sens harcerstwa i prowadziło do wyników zupełnie niepożądanych. Tu znów uwaga o elitarności naszego ruchu. Harcerstwo nie jest dla wszystkich. Jest tylko dla tych, którzy chcą być w harcerstwie i przestrzegać obowiązujących w nim praw. Każdy może chcieć, ale nie każdy chce. Jednostkowy charakter oddziaływania Ponieważ oddziaływanie harcerskie dokonuje się od wewnątrz co oznacza, że nie może odbywać się bez udziału woli jednostki i ponieważ polega ono na rozwijaniu dodatnich cech osobowości tejże jednostki, możemy bardzo wyraźnie i dobitnie zaakcentować, że przedmiotem tego oddziaływania jest zawsze jednostka nigdy masa. Historia zna już niestety metody inne, przy pomocy których usiłuje się oddziaływać na masy. Charakteryzują się one zawsze istnieniem zewnętrznej presji społecznej. Ekstremalną formą takiej presji jest terror policyjny. Ale często formy przymusu są bardziej „subtelne” i mniej zauważalne. Czasem jest to terror kulturowy (np. tzw. „poprawność polityczna”), czy choćby przymus ekonomiczny. Często też przymus ten uzasadnia się tzw. „wolą ludu” wyrażaną w sposób mniej lub bardziej demokratyczny. Pamiętajmy jednak o tym, że nawet jeśli owa „wola ludu” zostanie wyrażona w sposób zgodny ze wszelkimi regułami demokracji, w skali masowej zawsze oznaczać to będzie istnienie mniejszych lub większych grup, które są jej przeciwne. Przymus zastosowany w stosunku do jednostek tworzących te grupy zawsze spotka się z reakcją obronną bardzo często przybierającą formę 6 agresji. To co w oddziaływaniu zewnętrznym na masy jest najbardziej obrzydliwe to konieczność pogwałcenia wolności osobistej człowieka. Dlatego, choćby nawet oddziaływaniu takiemu towarzyszyły najszlachetniejsze intencje - ich efekty zawsze będą ujemne a skuteczność bliska zeru. Przekonano się o tym już wielokrotnie w historii. Jednak nadal istnieją środowiska czy ruchy społeczne, w których dominuje pokusa pójścia na łatwiznę i realizacji swoich planów społecznych na drodze oddziaływania na masy. Do nas harcerzy, znających wartość oddziaływania od wewnątrz, należy obowiązek przeciwstawiania się tym tendencjom wszędzie tam gdzie się one pojawiają. Czy wobec tego istnieje jakaś metoda na „wychowanie” całych społeczności ludzkich metodą oddziaływania pozytywnego? Odważę się na jednoznaczne stwierdzenie. Nie – takiej metody jeszcze nie wynaleziono. Obawiam się też, że nigdy to się uda choćby ze względu na konieczność zaangażowania woli jednostki do przyjęcia takiego oddziaływania. W takim razie, czy harcerstwo może stawiać sobie jakiekolwiek cele społeczne, w szczególności dążyć do naprawy zbiorowego charakteru Polaków i przebudowy świadomości społecznej narodu? Otóż może. Zawsze sobie taki cel stawiało, stawia go sobie dzisiaj i mam niezachwianą wiarę, że stawiać go sobie będzie zawsze. Nie ma jednak innej drogi jak oddziaływanie indywidualne na poszczególne jednostki. Dopiero one, gdy ich liczba będzie dostatecznie duża i gdy ich wpływ na kształt stosunków społecznych będzie dostatecznie silny, są w stanie dokonać niezbędnej przebudowy społecznej. Społeczeństwo nie jest bowiem bezkształtną masą tylko sumą jednostek, cieszących się wolnością i charakteryzujących się pewnym stopniem świadomości społecznej. Świadomość zbiorowa jest niczym innym jak sumą świadomości jednostek zbiorowość tę tworzących. Dlatego harcerstwo szanuje wolność każdego chłopca. Nie łamie jej i nie stara się podporządkować jakimś nawet najbardziej szlachetnym celom społecznym. Harcerstwo rozwija osobowość jednostki starając się jednocześnie nadać swemu oddziaływaniu walor społeczny. Staramy się uczulić chłopca, że nie żyje na bezludnej wyspie, tylko w otoczeniu innych osób, tworzących mniejsze czy większe wspólnoty. Nasze oddziaływanie ma na celu wyrobienie w chłopcu takich cech osobistych nazywanych cnotami obywatelskimi, które pozwalają mu dokonywać świadomych i wolnych wyborów uwzględniających nie tylko interes własny, ale także, czy może nawet przede wszystkim, dobro drugiego człowieka i dobro ogółu. Odbywa się to poprzez wzajemne oddziaływanie na siebie wolnych jednostek. Zasada oddziaływania wzajemnego Zasada oddziaływania wzajemnego nadaje wychowaniu harcerskiemu walor wybitnie społeczny. W przeciwieństwie do bardzo wielu innych systemów wychowania indywidualnego, nasze oddziaływanie prowadzi nie tylko do rozwoju osobowości jednostki, ale także do dobrowolnego przyjęcia przez nią pewnych obowiązków wobec innych ludzi, a także całych zbiorowości ludzkich. Relacje poziome – oddziaływanie wzajemne w gromadzie rówieśników Pamiętając o wszystkim co zostało powiedziane w sprawie indywidualnego charakteru oddziaływania, należy zdecydowanie stwierdzić że harcerzem można zostać tylko i wyłącznie w większej gromadzie. Ewa Grodecka w swojej pracy pt. „O metodzie harcerskiej i jej stosowaniu” napisała na ten temat dwa bardzo celne zdania, które wprost tu przytoczę. „Daremne bywają, nieczęsto zresztą spotykane, usiłowania uczenia się harcerstwa w samotności, z książek i pism. Można w ten sposób wiele dowiedzieć się o harcerstwie, lecz wejść w nie, zostać członkiem ruchu można tylko przy współudziale gromady, drogą przeżyć, wspólnie osiąganych doświadczeń, pokonywanych trudności, razem zdobywanych poglądów w świetle wzajemnego braterskiego oddziaływania.” 7 Zobaczmy jak to działa na przykładzie uwielbianej przez chłopców rywalizacji. Współzawodnictwo możliwe jest tylko w zespole, który w tym przypadku stanowi grupę odniesienia. Określenie pozycji jednostki jest możliwe tylko w odniesieniu do pozycji pozostałych jednostek uczestniczących w rywalizacji. Motywacja do wysiłku wynika z chęci zdobycia przewagi, utrzymania osiągniętej pozycji lub nadrobienia strat. W ten sposób jednostki biorące udział w rywalizacji wzajemnie na siebie oddziałują zmuszając się do większego wysiłku w pracy nad sobą. Bez grupy odniesienia byłoby to niemożliwe. Zupełnie inne oddziaływania zachodzą w procesie współdziałania w grupie. Tu źródłem motywacji jest pragnienie osiągnięcia wspólnego sukcesu. Pragnienie to powoduje chęć wywiązania się z przyjętych na siebie obowiązków, pomocy kolegom nie radzącym sobie ze swoimi zadaniami. Motorem postępowania jest w tym przypadku poczucie odpowiedzialności. O ile rywalizacja może doprowadzić do antagonizacji jednostek w grupie, o tyle sytuacje wymagające współdziałania antagonizmy te niwelują. Jednym z najwspanialszych walorów wychowawczych harcerstwa jest sposób jego organizacji. Najmniejszą jednostką organizacyjną jest zastęp – utworzona w sposób możliwie najbardziej naturalny grupa rówieśników, w której chłopcy wchodzą między sobą w najprzeróżniejsze relacje i zdobywają pierwsze społeczne doświadczenie. To właśnie uczestnicząc w życiu zastępu chłopcy uczą się w sposób niezauważalny (pośredni) odpowiedzialności za wspólnotę, do której należą. To tutaj po raz pierwszy w życiu rezygnują z jakiejś własnej wygody dla dobra wspólnego. To tu po raz pierwszy odkrywają ile satysfakcji może przynieść zestrojenie własnych ambicji w jedno wspólne pragnienie by ich własna „paczka” okazała się lepsza od innych, by ich zespół wykonał coś z czego wszyscy razem będą mogli być dumni. Kolejnym „piętrem” tego rodzaju oddziaływania jest drużyna składającą się z kilku zastępów. Tu też wszyscy się doskonale znają. Tu też zachodzą, nawet jeszcze bardziej skomplikowane, relacje między poszczególnymi harcerzami. Ale też drużyna jest pierwszą w życiu chłopców silną wspólnotą mniejszych wspólnot (zastępów). Czasem – na przykład podczas zawodów między zastępami ich interesy są rozbieżne, czasem zaś wspólne gdy drużyna rywalizuje z inną drużyną, lub gdy wykonywane jest wspólne zadanie. Bogactwo sytuacji społecznych jakie się wytwarzają w życiu dobrze działającej drużyny, sprawia, że chłopcy uzyskują w harcerstwie ogromne doświadczenie społeczne i świadomość własnej wartości dla zespołu. W podobny choć już mniej intensywny sposób oddziałują na siebie hufce i chorągwie tworzące organizację. Relacje pionowe – wzajemne oddziaływanie starszych i młodszych Innym typem relacji będących polem dla oddziaływania wzajemnego w harcerstwie są relacje zachodzące pomiędzy młodszymi a starszymi – pomiędzy „wychowankami” a „wychowawcami”. Używam cudzysłowów ponieważ za chwilę okaże się, że tak naprawdę w harcerstwie podział na wychowawców i wychowanków praktycznie w ogóle nie istnieje. Przypomnijmy zasadę oddziaływania pozytywnego. Pokazujemy harcerzom pewien ideał postawy opisany Prawem Harcerskim i zachęcamy ich by starali się do niego jak najbardziej przybliżyć. Ale w jaki sposób zachęcamy? Oto podstawowe pytanie, na które odpowiada metoda harcerska. Stosujemy różne mechanizmy, o których będzie jeszcze mowa. Ale najważniejszym z nich jest przykład osobisty. Ktoś mało w harcerstwie zorientowany może sądzić, że chcąc oddziaływać poprzez przykład osobisty instruktora powinniśmy wymagać od niego postawy idealnej albo przynajmniej bardzo blisko do ideału harcerskiego zbliżonej. Nic bardziej mylnego. I to nawet nie dlatego, że ideał ten jest praktycznie nieosiągalny, a w związku z tym nie byłoby w ogóle instruktorów lub mielibyśmy ich bardzo niewielu. Powód jest zupełnie inny – nie praktyczny, a właśnie metodyczny. Załóżmy teoretycznie, że mamy takiego instruktora, o którym możemy powiedzieć, że jego postawa życiowa i osobowość w pełni odpowiada ideałowi opisanemu w Prawie Harcerskim. Z samej konstrukcji naszego prawa wynika, że jest to nie możliwe, bo na przykład zawsze można być jeszcze bardziej ofiarnym. Pisałem już o tym. Ale załóżmy, że mamy takiego „herosa” i „świętego” w jednej osobie. Ktoś kto uważa, że osiągnął 8 ideał jest z punktu widzenia metodyki harcerskiej antywzorem wychowawczym. Ktoś kto personifikuje ideał nie musi się bowiem już dalej rozwijać. Jego przykład osobisty wyrażałby się przesłaniem – patrzcie jaki jestem doskonały. Rola takiego wychowawcy ograniczałaby się do stania na piedestale i z kiwaniu palcem na chłopców w geście wyrażającym zachętę – dołączcie do mnie, wskoczcie na mój piedestał. Z takimi właśnie wychowawcami chłopiec spotyka się najczęściej w swoim życiu – i w domu, i w szkole. Zwłaszcza w szkole praktykowany jest ten właśnie sposób nauczania i wychowania. Jest to metoda oparta systemowo na relacji uczeń – nauczyciel. Nauczyciel jest nieomylną „Alfą i Omegą”. Z wysokości katedry, biurka, tablicy płynie do uczniów następujące przesłanie: powinniście wiedzieć tyle co ja i umieć tyle co ja. W ten sposób uczeń może tylko dorównać nauczycielowi. Wychowanie harcerskie opiera się na relacji zupełnie innego typu - na relacji mistrz – uczeń. Na czym polega różnica wyjaśnię na prostym i sugestywnym przykładzie. Wyobraźmy sobie trening biegu długodystansowego w sekcji młodzików, dwóch różnych jakościowo klubów sportowych. „Szkolny” klub sportowy trenowany jest przez trenera – nauczyciela, który stoi na mecie i czeka na swoich zawodników obładowany nagrodami. „Harcerski” zespół sportowy trenowany jest przez kogoś zupełnie innego. Przez mistrza, który sam startuje w ligowych zawodach lekkoatletycznych. On nie stoi podczas treningu na mecie. On biegnie razem ze swoimi chłopcami i nadaje tempo biegu. Kiedy widzi, że chłopcy daleko odstają – zwalnia by mogli się przybliżyć, gdy go doganiają – przyśpiesza by zmobilizować ich do większego wysiłku. Relacja mistrz – uczeń implikuje wiele korzyści, które decydują o tym, że właśnie na niej oparty został harcerski system wychowania. Przyjrzyjmy się dwóm najważniejszym. Po pierwsze mistrz będzie przez chłopców bardziej lubiany niż nauczyciel. Wspólny wysiłek zbliża chłopca do mistrza i pozwala im wzajemnie nawiązać silny kontakt emocjonalny, a to intensyfikuje oddziaływanie wychowawcze. Po drugie, pomiędzy chłopcami, a mistrzem pojawia się oddziaływanie wzajemne. Im lepiej chłopcy są wytrenowani, im szybciej biegną, tym więcej wysiłku w trening musi włożyć sam mistrz, a im więcej wysiłku wkłada, tym bardziej sam staje się lepszy i tym lepszy przykład daje swoim chłopcom. Wtedy następuje dodatnie sprzężenie zwrotne – im mistrz daje lepszy przykład pracy nad sobą, tym lepiej oddziałuje na chłopców. Proces wychowania prowadzony przez nauczyciela jest procesem o celu statycznym. Uczeń może tylko dojść do poziomu nauczyciela i nic więcej. Proces wychowania realizowany przez mistrza charakteryzuje się celem dynamicznym. Im dłużej trwa proces, im jest bardziej intensywny, tym bardziej ambitne cele możliwe są do osiągnięcia. Dzieje się tak dlatego, że wraz z uczniem „rośnie” także sam mistrz. Zaprezentowany przykład ilustruje tylko główny mechanizm oddziaływania wzajemnego w relacji mistrz – uczeń. W harcerstwie, proces ten jest o wiele bardziej skomplikowany. Dotyczy bowiem celów szerszych i bardziej złożonych. Ale mechanizm oddziaływania wzajemnego pozostaje ten sam. Harcmistrz nie jest nauczycielem i nie jest wychowawcą w tradycyjnym rozumieniu tego słowa – jest mistrzem w harcerstwie. Biegnie ze swoimi chłopcami w tym samym biegu, gra z nimi w tą samą grę. Jest tak samo wychowywany jak i oni są wychowywani. Jeżeli on wychowuje ich to i oni wychowują jego. Dlatego na początku tych rozważań, słowa wychowanek i wychowawca zostały napisane w cudzysłowie. Zauważmy też jak cenny walor wnosi opisany wyżej sposób samowychowania wzajemnego do naszego życia społecznego. Pomijając już nawet wielką skuteczność jaką dzięki niemu obdarzona jest metoda harcerska, należy podkreślić, że doświadczenia społeczne uzyskane w relacjach typu mistrz – uczeń, przekładają się następnie na postawy liderów społecznych wychowanych w harcerstwie. Kiedy w dorosłym już życiu, dobrze wyrobiony harcerz zostaje postawiony na czele jakiejś grupy osób, stosuje wzorce zachowań wyniesione z harcerstwa. Intuicyjnie usiłuje ustawić się w roli mistrza, a nie nauczyciela. Oczywiście najczęściej nie chodzi już o procesy wychowawcze, więc zarówno pojęcie „mistrza” jak i „nauczyciela” nie są adekwatne. Ale postawy te znajdują przełożenie na różne typy 9 przywództwa. Ktoś kto sam pełnił rolę lub wyrósł pod okiem nauczyciela będzie miał skłonności do postawy urzędniczej podpierającej się autorytetem formalnym wynikającym z zajmowanej pozycji i przynależnych mu prerogatyw. Natomiast, ktoś kto doświadczył oddziaływania wzajemnego w relacjach harcerskich, będzie usiłował budować swoje relacje z podwładnymi na zasadzie wodzowskiej opartej na autorytecie rzeczywistym, zbudowanym w sposób naturalny i wynikającym z cech osobowych. Nie trzeba nikogo przekonywać, który typ przywództwa, jest bardziej efektywny. To jakie znaczenie mają te pierwsze doświadczenia społeczne w przyszłym dorosłym już życiu harcerzy, widać bardzo wyraźnie obserwując ich liczny i znaczący udział w życiu państwa, różnych wspólnot lokalnych i stowarzyszeń. To jest właśnie nic innego jak efekt oddziaływania wzajemnego jakie zachodzi w harcerstwie. Zasada oddziaływania pośredniego Każdy zdrowy psychicznie chłopiec, pała rządzą czynu. Po stokroć woli coś zmajstrować niż poświęcić czas na naukę. Woli urządzić jakąś hecę na podwórku niż słuchać wzniosłych kazań. Tą naturalną cechę chłopięcą wykorzystuje metoda harcerska. Staramy się jak najmniej mówić o ideałach i napominać. Zamiast głosić kazania i prawić morały i tą drogą uszlachetniać charaktery, zachęcamy chłopca do czynu. Stawiamy go w sytuacjach, w których będzie zmuszony podejmować decyzje i mamy nadzieję, że będzie się przy tym kierował przyjętymi w harcerstwie i zaakceptowanymi przez siebie zasadami. Wychowanie do czynu przez czyn Moglibyśmy długo i bez skutku napominać go, by w każdym widział bliźniego i nie opuścił nikogo w potrzebie. Zamiast tego dajemy mu torbę sanitarną i posyłamy na ćwiczenia w pierwszej pomocy. Element rywalizacji powoduje, że chłopiec stara się jak najlepiej wykonać postawione przed nim zadania, zdobywa niezbędne umiejętności, a jednocześnie wyrabia w sobie wolę niesienia pomocy potrzebującym. Zamiast wygłaszać przed drużyną uczone referaty na temat powinności obywatelskich, o zestrojeniu własnych interesów z interesami ogółu i o poszanowaniu prawa - organizujemy grę terenową. Określamy ściśle zasady - co wolno, a czego nie i wyznaczamy cele do osiągnięcia. Rozpoczyna się symulowana walka pomiędzy zastępami, które mają sprzeczne ze sobą interesy ale muszą trzymać się tych samych reguł gry. Uczestnicząc w takiej grze i starając się wygrać, chłopcy zupełnie niepostrzeżenie zdobywają doświadczenie w realizowaniu własnych interesów przy poszanowaniu prawa. Uczą się, że przeciwnik nie zawsze znaczy wróg. Uczą się cieszyć zwycięstwem i znosić porażki. Uczą się przy tej okazji setek innych rzeczy i hartują swoje charaktery. Ćwicząc techniki harcerskie wyrabiamy w chłopcach zaradność życiową i wiarę we własne siły. Gdy postawimy lękliwego chłopca na nocnej warcie, pokażemy mu, że strach można przezwyciężyć. Sprawimy, że wzmocniony tym doświadczeniem stanie się w przyszłości człowiekiem odważnym. To zaledwie kilka przykładów z tysięcy jakie można przytoczyć dla zilustrowania zasady oddziaływania pośredniego, które jest niczym innym jak wychowaniem do czynu przez czyn. Cele i środki służące do ich osiągnięcia Z wykorzystaniem zasady oddziaływania pośredniego związana jest pewna trudność natury intelektualnej. Od instruktorów harcerskich wymaga się umiejętności logicznego myślenia, a zwłaszcza odróżniania celów od środków. W praktyce bardzo często bywają z tym kłopoty. Mają je zwłaszcza młodzi instruktorzy posiadający małe doświadczenie metodyczne. Kiedy stosuje się metodę harcerską w sposób mechaniczny, bez zrozumienia zasad oddziaływania, na których się ona opiera, bardzo łatwo 10 pogubić się w rozróżnieniu co jest prawdziwym celem podejmowanych działań, a co zaledwie środkiem do jego osiągnięcia. Przedstawione wyżej przykłady doskonale ilustrują tę trudność. Celem ćwiczeń samarytańskich nie jest wcale nabycie takich czy innych umiejętności, celem gry terenowej nie jest fajna zabawa, a celem wart nocnych nie jest upilnowanie obozu. Tak mogą to postrzegać harcerze. Instruktor, który świadomie stosuje metodę harcerską wie, że cele wszelkich podejmowanych w harcerstwie działań są znacznie głębsze, że dotyczą one kształtowania postaw i charakterów. Umiejętność rozróżniania celów od środków ma w działalności instruktorskiej bardzo konkretne konsekwencje praktyczne. Wyobraźmy sobie drużynę, która we współpracy z dyrekcją szkoły przygotowuje całodzienny festyn sportowy dla wszystkich uczniów. Dyrekcja jest na tyle hojna, że przeznaczyła na ten cel dość pokaźny budżet. To jakie cele przyświecają podjęciu się tego zadania, będzie bezpośrednio rzutować na sposób jego realizacji, a tym samym na efekty wychowawcze. Spróbujmy to przeanalizować. Załóżmy, że inicjatywa taka wyszła ze strony dyrekcji szkoły. Drużynowy pomysł „kupił” i teraz pozostaje mu zapalić do niego chłopców. Co powie Radzie Drużyny – to oczywiste. - Chłopaki, zróbmy to! Pokażemy, szkole, że jesteśmy dla niej poważnym partnerem. To zaowocuje w przyszłości lepszą współpracą. Może nawet dostaniemy pomieszczenie na harcówkę. Jak uda nam się urządzić fajną zabawę to zrobimy harcerstwu wspaniałą reklamę. Być może zachęcimy jakąś grupę chłopców do wstąpienia w nasze szeregi. W ten sposób drużynowy przedstawia swoim harcerzom cele zaproponowanego zadania, do wykonania którego chce ich namówić. Pytanie brzmi – czy to są dla niego jedyne i ostateczne cele? Jeżeli tak, to wszystkie działania powinny być ukierunkowane na to, aby impreza została przeprowadzona jak najbardziej sprawnie i jak najbardziej atrakcyjnie. Mając do dyspozycji spory budżet najprościej będzie zlecić sędziowanie wynajętemu sławnemu piłkarzowi, wynająć firmę, która zorganizuje zawody pait-boll’owe, inną, która o oznaczonej porze przywiezie na miejsce gotowe posiłki, wypożyczyć specjalistyczny sprzęt sportowy, kupić medale i puchary dla zwycięzców oraz zamówić wiele innych tzw. „bajerów”. Wtedy mamy pewność, że impreza wywrze odpowiednie wrażenie na dyrekcji szkoły i na uczniach, a nasze cele zostaną w pełni osiągnięte. A co jeżeli, drużynowemu przyświecają zupełnie inne cele? Jeżeli stosując zasadę oddziaływania pośredniego instruktor będzie dążył do osiągnięcia przede wszystkim celów wychowawczych – wtedy oczywiście impreza będzie musiała zostać przygotowana i przeprowadzona zupełnie inaczej. Jak? To proste – w sposób który pozwoli osiągnąć cele pierwszoplanowe czyli wychowawcze, nawet kosztem gorszej realizacji celów, które znane są chłopcom i które założyła sobie dyrekcja szkoły. Tak więc, poszczególne zawody zorganizują zastępy. To one przygotują niezbędne rekwizyty, regulaminy, oznakują boiska i wykonają nagrody. To harcerze będą prowadzić przygotowane przez siebie zawody i konkursy. Posiłek przygotuje z zakupionych wcześniej produktów specjalnie do tego wyznaczony zastęp kuchenny, a przygotowanie posiłku będzie się odbywać w trakcie festynu na oczach wszystkich uczestników. Za koordynację przygotowań i sprawne przeprowadzenie festynu odpowiadać będzie przyboczny, a drużynowy zarezerwuje dla siebie jedynie funkcję ostatecznego odwodu. Wszyscy dopiero będą się uczyć. Mogą więc popełniać błędy. Jest oczywiste, że efekt końcowy może nie być tak udany ( choć to wcale nie jest pewne), jak mógłby być, gdyby najważniejsze elementy zlecić profesjonalistom. Dla instruktora bowiem udana impreza nie jest celem samym w sobie lecz tylko środkiem do realizacji celów wychowawczych. Należą do nich: pobudzenie kreatywności, wyrobienie takich cech jak: odpowiedzialność za powierzone zadanie, staranność, punktualność, gotowość i umiejętność pracy w zespole, zdolności kierownicze i wiele, wiele innych, które trudno tu nawet wymienić. Dzięki zastosowaniu oddziaływania pośredniego wychowanie harcerskie uzyskuje cechę wychowania integralnego. Oznacza to, że każde podejmowane w harcerstwie działanie prowadzi do spełnienia 11 jednocześnie wielu, nieraz bardzo różnych celów wychowawczych. Będzie jeszcze o tym mowa przy okazji omawiania charakterystycznych cech programu harcerskiego. Czy to aby nie manipulacja? Z zasadą oddziaływania pośredniego wiąże się pewien zarzut, jaki formułowany jest przez ludzi nieprzychylnych harcerstwu lub niechętnych do zadania sobie trudu zrozumienia metody harcerskiej. Mówi się, że oddziaływanie pośrednie jest formą manipulacji, ponieważ może się odbywać poza świadomością wychowanka. Wyjaśnijmy to sobie. Każdy człowiek podlega bezustannie różnego rodzaju oddziaływaniom, które mogą mieć wpływ na jego psychikę i osobowość. Jedne są przez niego uświadamiane i identyfikowane, a inne nie. Jedne są dziełem przypadku, a inne czyimś świadomym i celowym działaniem. W przypadku człowieka dorosłego każde oddziaływanie, które zostało specjalnie przez kogoś zaprogramowane i które dokonywane jest bez wiedzy i zgody adresata może być nazwane manipulacją. W przypadku dzieci jest nieco inaczej - postępowanie takie jest usprawiedliwione ich niedostateczną dojrzałością intelektualną i psychiczną. Każda sytuacja w jakiej znajduje się dziecko, ma na nie dodatni bądź ujemny wpływ wychowawczy, niezależnie od jego własnych czy czyichkolwiek intencji. Dlaczego zatem mielibyśmy rezygnować z szansy jaką stawia przed nami samo życie i nie pomóc trochę przypadkowi, aranżując większą ilość sytuacji, które mogą mieć na chłopca dodatni wpływ. W dodatku zaakcentujmy jeszcze raz to co zostało już powiedziane na temat warunku akceptacji zasad. Chłopiec nie musi mieć świadomości, i nie musi na każdym kroku odczuwać, że jest obiektem jakichkolwiek zabiegów wychowawczych. Wystarczy, że ma ogólną świadomość tego jakim celom służy harcerstwo i jakiego rodzaju postaw wymaga. Świadomość tego może być różna w zależności od wieku chłopca. Zuch wie, że drużynowy oczekuje od niego przychodzenia na zbiórki i udziału w zabawie, zna też swoje bardzo proste Prawo Zucha i wie do czego go ono zobowiązuje. Podobnie harcerz, który zobowiązał się przestrzegać Prawa Harcerskiego, regulaminów i zwyczajów harcerskich. On wie, że Prawo opisuje pewien ideał, do której powinien dążyć, a regulaminy i zwyczaje normują życie w grupie, która wspólnie dąży do tego samego celu. Wędrownik czyli chłopiec ponad 15-to letni zdaje już sobie sprawę z samowychowawczej roli harcerstwa, a nawet zupełnie świadomie podejmuje prace nad własnym charakterem. Oddziaływanie harcerskie byłoby nieuczciwą manipulacją gdyby było oddziaływaniem ukrytym zarówno przed chłopcami jak i co gorsza przed ich rodzicami. My jednak nie ukrywamy naszych zamierzeń wychowawczych. Wręcz przeciwnie. Jasno i wyraźnie je precyzujemy wobec całego społeczeństwa, rodziców i samych chłopców. Stosujemy metodę, która pozostaje pośrednią nawet w przypadku pełnej świadomości wychowanka jakim jest instruktor harcerski. Pamiętamy bowiem, że w wyniku oddziaływania wzajemnego również instruktor jest wychowankiem. A więc nawet instruktor harcerski, który zna wszelkie mechanizmy metody podlega w harcerstwie oddziaływaniu pośredniemu, które jest niczym innym jak wychowaniem poprzez czyn, a nie poprzez słowo, poprzez działanie, a nie kontemplacje. Harcerstwa nie można się nauczyć – harcerstwo się przeżywa Bywały w harcerstwie takie okresy, gdy próbowano zasadę oddziaływania pośredniego ograniczyć a nawet całkowicie ją zastąpić metodą bezpośredniej indoktrynacji ideologicznej. Eksperymenty takie podejmowane były zarówno przez komunistów jak i zwolenników ograniczenia harcerstwa do wychowania głównie religijnego. W pierwszym przypadku próbowano wychowywać młodzież za pomocą referatów, akademii ku czci działaczy partyjnych, czy poprzez organizację klubów dyskusyjnych. W drugim przypadku poprzez kazania, rekolekcje i kontemplowanie ideałów. Nigdy nic z tego nie wyszło, bowiem jak napisałem na początku przeciętny zdrowy chłopiec woli raczej coś zmajstrować niż się uczyć. Chętniej pójdzie na rower niż do kościoła, prędzej zagra w piłkę niż weźmie 12 udział w dyskusji. Wreszcie chętniej weźmie udział w służbie ratowniczej niż zasiądzie do studiowania traktatów filozoficznych na temat etyki. Taka jest jego natura. I nie ma żadnej potrzeby z nią walczyć. Po co skoro można ją wykorzystać. Będzie jeszcze o tym mowa przy okazji omawiania zasady oddziaływania naturalnego. Warto też uświadomić sobie, że harcerstwa nie można się nauczyć. Jeżeli chłopiec staje się dobrym harcerzem, to nie dlatego, że poznał i zrozumiał doniosłość ideałów harcerskich. Harcerstwo się przeżywa. Przeżywa się je w konkretnym, pozytywnym działaniu, w konkretnym, dobrym towarzystwie i konkretnej atmosferze. Kto nie wytworzy w sobie emocjonalnego stosunku do harcerstwa ten będzie nieczuły na jego oddziaływanie. Dlatego, większość harcerskich „chwytów” metodycznych i środków programowych nastawiona jest na pobudzanie sfery emocjonalnej, a nie na zdobywanie takiej czy innej wiedzy. Pełny sukces osiągamy tylko wtedy gdy chłopak „pokocha” harcerstwo i w pełni się z nim utożsami. Również w tym znaczeniu metoda harcerska ma charakter pośredni. Naszym celem nie jest bowiem wyłącznie wspomaganie rozwoju emocjonalnego. My kształtujemy wszystkie sfery osobowości chłopca, wspomagamy rozwój fizyczny, umysłowy, uczuciowy, duchowy i społeczny. Ale robimy za pomocą bodźców głównie emocjonalnych. Podsumujmy i przypomnijmy raz jeszcze. Żaden zdrowy chłopiec nie chce być traktowany jak dziecko. Tak traktowany jest w domu i w szkole. Tam bez przerwy zwraca mu się uwagę jak ma postępować i bez żadnych ogródek uświadamia mu się, że dorośli mają prawo i obowiązek go wychowywać. W harcerstwie odnajduje specyficzny azyl. Na co dzień nikt wobec niego nie podkreśla i nie akcentuje wychowawczych funkcji harcerstwa. Wystarczy że, zanim złożył Przyrzeczenie Harcerskie, wyraźnie uświadomił sobie, że przystępuje do ruchu, który ma za zadanie pomóc mu stać się lepszym. Ten jeden, ale szczególnie doniosły akt woli w zupełności wystarcza. Tu każdego chłopca traktuje się poważnie. Nikt nie nazywa go dzieckiem. Zasada oddziaływania pośredniego jest zatem jednym z wielu czynników, które sprawiają, że chłopcy kochają harcerstwo i czują się w swojej gromadzie doskonale. A to czyni nasze oddziaływanie niezwykle skutecznym. Zasada oddziaływania naturalnego Innym powodem, dla którego harcerstwo cieszy się tak wielkim powodzeniem wśród chłopców jest zasada oddziaływania naturalnego. Oznacza ona, że zamiast walczyć z nieokiełznanym temperamentem chłopców, zamiast tępić ich naturalny, nie zawsze akceptowany przez dorosłych styl życia, my staramy się go wykorzystać i zaprząc do pracy dla ich własnego dobra, a pośrednio także dla dobra ogółu. Przeciwieństwo szkoły Ta cecha naszej metody, stawia harcerstwo na biegunie zupełnie przeciwnym do dotychczas stosowanych metod wychowawczych, w tym zwłaszcza odróżnia nas od metody szkolnej. Przeciętny chłopiec nie znosi szkoły. Nie znosi jej za to, że urządzona jest na modłę dorosłych, którzy nie akceptując natury chłopca starają się ją na siłę „ucywilizować” i przykroić do własnych wyobrażeń. Już sama konieczność wysiedzenie na jednym miejscu przez 45 minut lekcji jest dla przeciętnego chłopca torturą. Do tego dochodzi konieczność uczenie się rzeczy, które absolutnie go nie interesują, prace domowe, które zabierają czas na zabawę, ponadto - klasówki, oceny, wywiadówki – zgroza! Nawet w przerwach lekcyjny nie mogą się wyszaleć, bo na korytarzach szkolnych wymuszane są zasady przeniesione żywcem z życia dorosłych. Na straży tych zasad stoi regulamin i nauczyciel wyposażony w środki represji. Zaproponuj chłopcu jakiekolwiek inne zajęcie zamiast spędzenia dnia w szkole, a przystanie na to z ochotą. Nikt nie twierdzi że szkoła jest szkodliwa i niepotrzebna. Wręcz przeciwnie. Ale gdybyśmy stosowali w harcerstwie te same metody, żaden chłopiec nie wstąpił by dobrowolnie do drużyny i nie byłoby mowy o możliwości oddziaływania od wewnątrz. Dzięki temu, że tak bardzo różnimy się od szkoły, możemy 13 się wzajemnie uzupełniać. Są sprawy, których harcerstwo chłopcom nigdy nie będzie w stanie zapewnić. Od tego jest szkoła. Ale są też rzeczy, których nigdy nie zapewni chłopcom szkoła. Dzięki naszej specyficznej metodzie możemy zrobić to my. I od lat robimy to z wielką skutecznością. W harcerstwie nie ma miejsca na jakiekolwiek sztuczne formy zajęć, a zwłaszcza nie ma miejsca dla form, które mogłyby przywodzić na myśl szkołę. Wszelkiego typu odpytywanie, tabelki, rubryki, każda zapisana kartka papieru, każda minuta wykładu jest ciosem w metodę harcerską bowiem niszczy zasadę oddziaływania naturalnego. Wszystko co chłopcy odbierają jako sztuczność niweczy siłę oddziaływania harcerstwa. To co w szkole jest niemile widziane - my nie tylko akceptujemy, my to z pełną świadomością adaptujemy i wykorzystujemy do celów wychowawczych. Natura jest naszym sprzymierzeńcem To, że chłopcy uwielbiają wszelkiego typu ruchliwość - podwórkowe hece i rozróby, to, że kochają rywalizować między sobą, i to, że łączą się spontanicznie w różnego rodzaju "bandy" nie jest dla instruktora harcerskiego żadną wadą natury ludzkiej, którą trzeba wykorzenić. Nie jest żadną przeszkodą – wręcz przeciwnie! Naturalne upodobania chłopców są naszym sprzymierzeńcem. My to wszystko potrafimy wykorzystać. I nie chodzi tu wcale o prymitywną chęć przypodobania się chłopcom. Metoda harcerska adaptuje wszelkie naturalne i spontaniczne zachowania chłopców przede wszystkim po to aby wydobyć z ich natury wszystko to co da się wykorzystać do stworzenia odpowiednich zachęt do budowania silnych charakterów i bogatych osobowości. Naturę chłopca można przyrównać do energii jądrowej. Nauczyciele, rodzice i w ogóle większa część świata dorosłych widzi w niej tylko siłę niszczącą. Harcerstwo potrafi ją ujarzmić i wykorzystać do pracy pozytywnej. To co inni uważają za patologię, to co nie mieści się w normach dorosłego życia dla nas jest środkiem wychowawczym. Mechanizmy, które żądzą życiem chłopców „w przyrodzie” i które często sprowadzają ich na złą drogą, w harcerstwie mogą „pracować” ze skutkiem wręcz fantastycznym. Nieformalne grupy rówieśnicze, gry i zabawy na świeżym powietrzu, tajemnice i inne tego typu zjawiska, o których będzie jeszcze szerzej mowa, umiejętnie wykorzystane mogą wydobyć i rozwinąć w chłopcach wszystko to co najlepsze. Wielka skuteczność metody harcerskiej bierze się właśnie stąd, że nie ma w niej mowy o naginaniu natury chłopca do jakiś najbardziej nawet szlachetnych wyobrażeń ale naturę tę się akceptuje i wykorzystuje do uszlachetnienia charakteru. Intuicyjny charakter metody Instruktor harcerski chcąc oddziaływać na swoich harcerzy w sposób naturalny musi zadać sobie trud poznania i zrozumienia ich natury. Na szczęście nie jest to zbyt skomplikowane, bowiem każdy sam był kiedyś chłopcem. Wystarczy tylko cofnąć się pamięcią do czasów, kiedy samemu darło się spodnie na kolanach. Tamte przeżycia i tamte nastroje są kopalnią wiedzy na temat mechanizmów rządzących życiem chłopca. Kto potrafi krytycznie je przeanalizować i wyciągnąć odpowiednie wnioski, ten nie będzie miał trudności ze zrozumieniem ich istoty. Dorosłe życie często tłumi w mężczyznach ich dawne chłopięce upodobania, ale prawie nigdy nie niszczy ich całkowicie. Wielu z nas w głębi duszy pozostaje chłopcami aż do śmierci, maskując jedynie przed światem swoje naturalne odruchy i upodobania. Dlatego, metoda harcerska jest taka łatwa do zastosowania. Większość instruktorów może jej używać intuicyjnie bez zagłębiania się w skomplikowane teorie pedagogiczne. Owa łatwość stosowania metody jest wielką wartością naszego ruchu. Bez tego harcerstwo nie mogłoby objąć tak szerokich kręgów młodzieży i wywrzeć tak kolosalnego wpływu na życie naszego narodu. Zmienność i stałość chłopięcej natury Ale istnieje też pewna trudność. Otóż od czasów Baden-Powella i wynalezienia metody skautowej świat bardzo się zmienił. Nadal się zmienia i to w tempie niespotykanym w historii ludzkości. Jeszcze sto lat temu, życie chłopców współczesnych Baden-Powellowi nie różniło się zbytnio od jego własnych chłopięcych doświadczeń. Dziś, upływ zaledwie dwudziestu lat potrafi gruntownie odmienić otoczenie naturalne chłopców i wpłynąć na zmianę ich upodobań. Postęp cywilizacyjny charakteryzujący się nie tylko wzrostem dobrobytu ale także ogromną ilością nowych urządzeń technicznych i nową organizacją społeczeństw powoduje, że styl życia przeciętnego chłopca zmienia się w sposób bardzo istotny. Demokracja, wolny rynek, telewizja, komputery, Internet, telefonia bezprzewodowa, otwarcie granic, 14 łatwość podróżowania, zmiany w obyczajowości i wiele, wiele innych czynników przeobraża świat i życie nas wszystkich. Weźmy tylko jeden przykład. Dzisiaj przecięty chłopiec z wielkiego miasta, znacznie mniej czasu spędza z kolegami na podwórku niż we własnym pokoju, w samotności, przed telewizorem czy ekranem komputera. Czy oznacza to, że czynniki techniczne i kulturowe potrafią tak szybko zmienić chłopięcą naturę? Na to pytanie nie znamy jeszcze odpowiedzi. Ale tym bardziej obliguje nas to do wzmożonej czujności i bacznej obserwacji "przyrody". Metoda harcerska nie może pozostać w tyle za zmieniającymi się upodobaniami chłopców - nie może stać się skansenem historycznych doświadczeń starszych instruktorów. Harcerstwo nie jest bowiem dla nich, tylko dla współczesnych chłopców. Z drugiej strony może się okazać, że pozory mylą - że pod powierzchnią zmian cywilizacyjnych, kryją się te same namiętności i te same marzenia o prawdziwej przygodzie i o prawdziwej przyjaźni. Przeżycia wirtualne są niepełne i nie zaspakajają realnych potrzeb. Wątpię aby na przykład bieg harcerski w formie gry komputerowej mógł być bardziej atrakcyjny, a jednocześnie bardziej skuteczny wychowawczo niż ciąg prawdziwych wyzwań zaaranżowanych w tzw. "realu". Obserwowane zmiany mogą być pozorne, a im są wyraźniejsze tym być może powodują głębszą tęsknotę za przeżyciami realnymi, których telewizor i komputer nie są w stanie zapewnić. Zmiany cywilizacyjne mogą być rewolucyjne, a natura ludzka podlega znacznie powolniejszym procesom ewolucyjnym. Musimy nauczyć się rozpoznawania prawdziwej natury chłopców, rozróżniania tego co wypływa z natury ludzkiej od tego co dzieje się w sferze kulturowej i obyczajowej. Oto prawdziwe – obecne i przyszłe wyzwanie dla harcerstwa, a właściwie dla instruktorów harcerskich. Nie zależnie od jakichkolwiek czynników musimy wciąż na nowo odczytywać naturę chłopców i dostosowywać do niej naszą metodę. Bez tego harcerstwo utraci cechę oddziaływania naturalnego i przestanie być wychowawczo skuteczne. ------------ *** ------------ Wymienione wyżej pięć cech metody harcerskiej, zwanych dla podkreślenia ich wagi zasadami kardynalnymi, decyduje o skuteczności harcerskiego systemu wychowania. Pamiętać należy o tym, że wszystkie one są jednakowo ważne. Nasza praktyka działania nie może pomijać którejkolwiek z nich. Groziłoby to bowiem zaprzepaszczeniem naszych wysiłków. Oczywiście możliwe jest istnienie metod wychowawczych nie spełniających, którejkolwiek z tych zasad a nawet wszystkich ich razem wziętych. Ale nigdy nie będzie można nazwać takiej metody - metodą harcerską. Sformułowane tu zasady oddziaływania mają charakter bardzo ogólny. W dalszej części podręcznika zostaną one bardziej uszczegółowione. Zanim to jednak nastąpi spróbujmy określić podobne wymagania w stosunku do programu działania. 15