Echo Jarocina w Uchu - relacja z koncertu Dezertera i Włochatego

Transkrypt

Echo Jarocina w Uchu - relacja z koncertu Dezertera i Włochatego
radio Toksyna FM - radio internetowe
Echo Jarocina w Uchu - relacja z koncertu Dezertera i Włochatego
Autor: Apfelbaum
27.10.2014.
Zmieniony 30.10.2014.
Gdy na ulicy św. Piotra w Gdyni kręci się sporo młodzieży w irokezach i naćwiekowanych skórach oraz
równie wielu przedstawicieli starszej młodzieży, która już nie ma za bardzo z czego stawiać irokezy, to
znaczy, że w klubie Ucho muszą grać weterani polskiego punk rocka. Okolica siła inercji zamienia się
wtedy na chwilę w namiastkę Jarocina z jego najlepszych lat. W końcu Dezerter zagrał tam rewelacyjny
koncert w apokaliptycznym roku 1984, zaś Włochaty porwał publiczność 9 lat później, więc odrobina
ducha tamtych wydarzeń była wyczuwalna w portowo - stoczniowej okolicy Ucha, zwłaszcza że juwenilne
hormony krążące wraz ze zdrową ilością etanolu po młodych organizmach skłoniły je do sowizdrzalskich
żartów z organów władzy państwowej, na które wspomniane organa zareagowały bez wyrozumiałości.
Ulokowany przy szatni kramik przybyłego z odległej Dębicy wydawnictwa Pasażer powodował ślinienie się
wśród zbieraczy płyt głównie za sprawą sporej części dyskografii Dezertera wydanej na winylowych
krążkach.
Wiszący nad sceną banner z hasłem "nie damy zniszczyć naszego świata" oznaczał, że jako pierwsi
zagrają weterani polskiego anarchopunka -
Włochaty. Od 1987 trzon zespołu stanowią basista Jeż i z roczną przerwą perkusista Billy, którym obecnie
towarzyszą wokalista Raga i gitarzysta Guliwer. Szanowni Czytelnicy proszeni są o wybaczenie, ale autor
będąc przyzwyczajonym do najpopularniejszego składu z Paulussem na wokalu potraktował ten koncert
trochę jak występ coverbandu. Niby wszystko było tak jak trzeba, sprawnie i energetycznie zagrane, ale
nie można było pozbyć się wrażenia, że to nie jest TEN Włochaty. Zmiana wokalisty jest przeważnie
istotnym punktem w istnieniu każdego zespołu i albo ją zaakceptuje się lub nie zauważy, albo będzie
przyczyną nieprzyswajania nowego rozdziału w historii kapeli. Poza sceptycyzmem wobec nowego
składu,
autor wykazał się także syndromem inż. Mamonia - podobały mu się jedynie te piosenki, które już
wcześniej słyszał, czyli te z pierwszego okresu twórczości kończąc na tych z płyty "Zmowa", po której
autor przestał śledzić losy zespołu. Mimo tylu krytycznych uwag koncert trzeba jednak uznać za udany,
bo jednak miło usłyszeć na żywo kilka kawałków, które się lubi. Nowemu wokaliście trzeba pogratulować
nauczenia się na pamięć bardzo długich tekstów, których przecież nie jest autorem. Także tłum dobrze
bawiącej się młodzieży napawał optymizmem.
Sprawna zmiana banneru za perkusją na płótno z motywem z okładki najnowszej płyty Dezertera
autorstwa Przemka Truścińskiego i na scenie pojawia się trio, głównie na którego występ przyszła
większość licznej publiczności. Dobrym pomysłem było zaprezentowanie wszystkich nowych piosenek w
kolejności z płyty "Większy zjada mniejszego". Ci którzy słuchali jej wcześniej mogli się przekonać, że
wersje koncertowe brzmią niemal identycznie jak te zarejestrowane na płycie, zatem ów powrót do
korzeni, jak muzycy Dezertera nazwali nagrywanie w technice analogowej, okazał się krokiem słusznym.
Na koncercie nie zabrakło dość egzotycznych jak na punk rock instrumentów, czyli banjo i ukulele, które
zostały wykorzystane w akustycznym wstępie do ostatniego z nowych utworu pt."Ścieki". W tym
przypadku ci co nie słyszeli przed koncertem płyty mogli poczuć się zaskoczeni. Druga część koncertu,
którą rozpoczął numer pt. "Tchórze" to przekrojowa wiązanka tzw. starych kawałków, na którą złożyły się
zarówno nieśmiertelne numery z tonpressowskiej czwórki jak i "Sekta" czy "Prawo do bycia idiotą"
z płyty przedostatniej. Gdy Robert Matera orzekł, że jest jeszcze siła w narodzie zespół zagrał na bis, a
publiczność zatańczyła ostatnie tego wieczoru pogo.
http://www.toksyna.fm
Kreator PDF
Utworzono 3 March, 2017, 22:37
radio Toksyna FM - radio internetowe
Kilka rzeczy ewidentnie cieszy po tym koncercie. Wysoka frekwencja, której przyczyny można upatrywać
także w występach obu zespołów na zupełnie niepunkowym Przystanku Woodstock; bardzo duża ilość
młodzieży w tym także tej ortodoksyjnie-punkowo ubranej i uczesanej, a do tego dochodzi również
całkiem spory ruch na stoisku wydawnictwa Pasażer. Być może większym powodzeniem cieszyły się
tekstylia, a nie płyty, ale jednak trzeba docenić zainteresowanie udzielaniem dodatkowego wsparcia dla
zespołów i niszowych wydawców.
Powrotna podróż kolejką SKM, w której wielu pasażerów dzierżyło pod pachą siedmio i dwunastocalowe
płyty należy podobnie jak koncert Włochatego i Dezertera do rzeczy przyjemnych.
[p]
Więcej zdjęć: tutaj
http://www.toksyna.fm
Kreator PDF
Utworzono 3 March, 2017, 22:37