Pismo Parafii pw. św. Jana Kantego w Poznaniu
Transkrypt
Pismo Parafii pw. św. Jana Kantego w Poznaniu
nr 6/115/grudzień 2013 Pismo Parafii pw. św. Jana Kantego w Poznaniu Komentarz do świątecznej Liturgii Słowa Boże Narodzenie (25 grudnia) Zamieszkanie Boga pośród ludzi Prolog Ewangelii według św. Jana, odczytywa‑ ny zawsze w dniu Bożego Narodzenia, jest jednym z najwymowniejszych nowotestamentowych tek‑ stów, wskazujących na obecność Boga pośród nas ludzi – Boga, który stał się człowiekiem. Dla wy‑ rażenia tej wielkiej tajemnicy wiary św. Jan ewan‑ gelista użył wielu niezwykłych określeń, wśród których na szczególną uwagę zasługuje dobrze znany nam werset: „A Słowo stało się ciałem i za‑ mieszkało między nami” (J 1,14). Świadomi tego, że wyrażenie to odnosi się do Jezusa Chrystusa – Boga, który stał się człowiekiem, zastanówmy się przez chwilę nad słowem „zamieszkało”, które – w bardzo dosłownym przekładzie z języka grec‑ kiego – należałoby przetłumaczyć „rozbiło namiot”. Użycie tego niezwykłego określenia miało na celu przede wszystkim nawiązanie do starotestamento‑ wej historii zbawienia oraz do języka hebrajskiego, w którym określenie „rozbić namiot” oznacza po prostu „zamieszkać”. W tym wypadku jednak cho‑ dziło ewangeliście o coś więcej, niż jedynie proste stwierdzenie zamieszkania. Z teologicznego punk‑ tu widzenia bowiem, św. Jan, mówiąc o Bogu, który zamieszkał wśród nas ludzi (dosł. „rozbił namiot”), odwołał się do obecności Boga pośród narodu wy‑ branego w czasie jego wędrówki po pustyni i do Jego obecności w świątyni jerozolimskiej. Możliwość ta‑ kiej interpretacji bierze się m.in. stąd, że ewangeli‑ sta nawiązał bezpośrednio do słów modlitwy króla Salomona, wypowiedzianych podczas poświęcenia świątyni jerozolimskiej: „PANIE, powiedziałeś, że będziesz mieszkał w ciemnym obłoku. Oto wznio‑ słem dla Ciebie wspaniały dom, gdzie możesz za‑ mieszkać na zawsze” (1Krl 8,12‑13). Oczywiście można by wskazać wiele innych, tym podobnych, starotestamentowych odniesień, które ostatecznie sprawiły, że św. Jan ewangelista użył takiego, a nie innego greckiego słowa, wyrażającego obecność Boga pośród swojego ludu. Nie rozwijając jednak dalej tego teologicznego wątku, trzeba by jeszcze przestrzec przed niebezpieczeństwem niewłaściwe‑ go rozumienia słowa „zamieszkać/rozbić namiot”. „Rozbić namiot” kojarzy się bowiem – zwłaszcza nam ludziom współczesnym – raczej z pobytem czasowym, zamieszkiwaniem prowizorycznym. 2 Dlatego, by uniknąć takiej, błędnej interpreta‑ cji owego Janowego wyrażenia, dopowiedzmy, że w Nowym Testamencie greckie słowo „zamieszkać/ rozbić namiot” oprócz prologu Ewangelii według św. Jana pojawia się także kilka razy w Apokalipsie, gdzie wyraźnie odnosi się do stałej obecności Boga pośród swojego ludu. Najwyraźniej zaś świadczy o tym ostatnie z miejsc, występowania tego grec‑ kiego słowa w Nowym Testamencie, gdzie czytamy, że stworzenie nowego nieba i nowej ziemi na końcu czasów stanowić będzie „mieszkanie/namiot Boga z ludźmi. On zamieszka/rozbije namiot z nimi i będą jego ludem, a On będzie Bogiem z nimi” (Ap 21,3). „Słowo stało się ciałem i zamieszkało/ rozbiło namiot między nami” (J 1,14) oznacza za‑ tem, że Bóg stał się człowiekiem nie po to, by być z nami tylko przez chwilę, lecz po to, by być z nami na całą wieczność. Ks. dr Dariusz Dogondke Osoby pragnące aktywnie włączyć się w tworzenie naszej parafialnej gazetki (na stałe lub okazjonalnie) prosimy o kontakt osobisty z Redakcją lub poprzez e-mail: [email protected] *** Zapraszamy na parafialną stronę: www.jankanty.info.pl Znajdziecie tam m.in.: aktualne ogłoszenia, godziny Mszy św., zdjęcia z wydarzeń w parafii oraz wiele innych informacji. U Jana Kantego nr 6/115/2013 Boże Narodzenie 2013 roku O Gwiazdo Betlejemska zaświeć na niebie mym. Tak szukam cię wśród nocy, tęsknię za światłem Twym. Zaprowadź do stajenki leży tam Boży Syn, Bóg-Człowiek z Panny Świętej, Dany na okup win. *** Z okazji Świąt Bożego Narodzenia najlepsze życzenia pokoju i wielu łask od Dzieciątka Jezus i Jego Matki Niepokalanej oraz opieki Bożej w Nowym Roku życzy Redakcja „U Jana Kantego” Wizyta duszpasterska – kolęda Boże, nasz Ojcze, nawiedź ten dom i oddal od niego wszelkie wrogie zasadzki. Niech w nim przebywają Twoi święci aniołowie i strzegą, w pokoju wszystkich jego mieszkańców, a Twoje Błogosławieństwo niech im zawsze towarzyszy. Przez Chrystusa Pana, naszego. Amen. o poświęcenie) i kropidło. Dzieci składają swoje ze‑ Zwyczaj dorocznego odwiedzania przez miejsco‑ wych kapłanów domów swoich parafian ma długą szyty od nauki religii. Podczas wizyty kapłana wy‑ łącza się telewizor i radio. Jeżeli w domu jest pies, tradycję. Stanowi on okazję do poświęcenia miesz‑ kania, domowników, uzyskania błogosławieństwa, należy go wcześniej odizolować od zebranych. a także porozmawiania o swoich problemach. Kolę‑ Kapłan po wejściu do domu odmawia modlitwę, najczęściej razem z rodziną, błogosławi i kropi wodą da zazwyczaj rozpoczyna się zaraz po świętach Bo‑ żego Narodzenia i zwyczajowo trwa do Uroczystości święconą zebranych oraz ich mieszkanie. Podczas rozmowy duszpasterskiej można z kapłanem poru‑ Ofiarowania Pańskiego – zwanej także Świętem Mat‑ ki Bożej Gromnicznej. szyć sprawy związane z życiem parafii, Kościoła bądź też porozmawiać o innych tematach, bądź proble‑ W zapowiedzianym przez księdza dniu rodzina mach. Międzyczasie ksiądz przegląda zeszyty od re‑ powinna w komplecie być obecna w domu. Wizyta ma charakter małej liturgii sprawowanej w „koście‑ ligii dzieci i wpisuje okolicznościową adnotację. Na le domowym”. Mieszkanie i domownicy powinni zakończenie domownicy otrzymują pamiątkę w po‑ wyglądać czysto i schludnie. Na nakrytym białym staci obrazków o treści religijnej. obrusem stole stoi krzyż, zapalone świece, naczynie z wodą święconą (jeżeli nie ma, poprosić kapłana Ks. Wojciech Mueller U Jana Kantego nr 6/115/2013 3 Wywiad z klerykiem Rafałem REDAKCJA: Gdzie i kiedy się urodziłeś, wychowałeś? KLERYK RAFAŁ GĄSIOREK: Jestem rodowitym Śremianinem; tam urodzi‑ łem się i wychowałem. Mama i jej rodzina pocho‑ dzą z tych okolic, natomiast tata hmmmm… tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana. Tata urodził się w okolicach Beskidu Żywieckiego. Jednak dziadko‑ wie wyprowadzili się aż pod Zieloną Górę. Tam się wychowywał. Skąd zatem Śrem w jego życiorysie? Tata był żołnierzem zawodowym i po skończonej szkole dostał przydział do śremskiej jednostki. Tutaj poznał moją mamę. Pobrali się i tak zaczęła się histo‑ ria naszej rodziny. To o rodzicach już coś wiemy. A czy masz rodzeństwo? Tak! Mam o rok młodszą siostrę, która wyszła już za mąż; mają wspaniałą córkę – Maję – oczko w gło‑ wie całej rodziny! Co dalej się działo w Twoim życiu? Jaką szkołę skończyłeś? Jestem jeszcze z tego rocznika, który nie był objęty reformą szkolnictwa; nie chodziłem do gimnazjum, ale do ośmioletniej szkoły podstawowej, która mie‑ ściła się bardzo blisko mojego domu. Potem oczy‑ wiście szkoła średnia; chodziłem do Liceum ekono‑ micznego w Łęknie; wtedy nie było jeszcze techni‑ kum, a tylko licea; ogólnokształcące - czteroletnie i zawodowe – pięcioletnie. Przez cały okres szkoły średniej mieszkałem w internacie. Wprawdzie Łękno nie jest daleko, ale rodzice nie chcieli, bym tracił czas na dojazdy. Czy masz jakieś hobby? Oczywiście, że mam! Lubię poczytać dobrą książ‑ kę; ostatnio wracam na przykład do czytania… szkolnych lektur, by przypomnieć sobie, co w nich było, ale też by zachwycać się dorobkiem polskiej (choć nie tylko) literatury. Uwielbiam też góry. To dzięki tacie! W miarę często odwiedzaliśmy rodzinę w Beskidzie i tak jakoś zachwyciłem się górami. La‑ tem zwykle wyjeżdżam do Zakopanego, by przemie‑ rzać Tatry, a zimą na narty do Żywca. Interesuję się też akwarystyką i hippiką. 4 Czym się zajmujesz podczas praktyki w parafii? Różne to są zadania. Zależy, jaka jest potrzeba i co trzeba zrobić. Ksiądz proboszcz na bieżąco wyznacza mi obowiązki. We wrześniu byłem cały czas w para‑ fii – teraz tylko pół tygodnia. Dlatego nie wszystko mogę zrobić, odkąd zaczęły się studia. Na przykład? Biuro parafialne. We wrześniu siostra była na urlopie więc ją zastępowałem. Teraz nie mogę, bo od wtorku wieczora do soboty południa jestem w semi‑ narium. Służę na Mszy św., w poniedziałek i wtorek głoszę kazania. Staram się też bardziej pomóc niż przeszkadzać pani Krysi w kuchni, ale wychodzi różnie. Kiedyś ciasto drożdżowe upiekłem z… zakal‑ cem. I niestety nie dało się z nim nic zrobić. To w parafii. A uczysz jeszcze w szkole… Tak, w Katolickim Gimnazjum im. Stanisława Kostki, które znajduje się na terenie naszej parafii. Co obejmuje praktyka w szkole? Uczę w klasach drugich. Poza tym prowadzę też dla chętnych Kółko zainteresowań. Oczywiście z re‑ ligii. Jego temat brzmi: „Biblijno-liturgiczna refleksja na temat Mszy świętej i sakramentów… Brzmi trudno… Rzeczywiście. Ale wcale tak nie jest! Wspólnie analizujemy strukturę Mszy świętej. Zastanawiamy się nad znakami i symbolami, które w niej się poja‑ wiają. Postawami, które przyjmujemy. Wszystkie te elementy znamy bardzo dobrze… Na przykład, jakie to są znaki? Znaki to na przykład wino i woda, które przy‑ nosimy do ołtarza. Symbole – świeca paschalna czy lampiony używane w czasie rorat. Postawy – stojąca, klęcząca i siedząca. Chcę im przez to pokazać bo‑ gactwo Kościoła – jednego przecież, ale bardzo róż‑ norodnego w różnych częściach świata. To o Mszy świętej, ale chcemy też pochylić się nad sakramenta‑ mi, poznać je jeszcze lepiej, a może nawet na nowo poznać. Każdy na kole może się wypowiedzieć, więc nie wiem kto – kogo i w którym momencie uboga‑ ca… Dziękujemy bardzo za poświęcony czas. Dziękuję. U Jana Kantego nr 6/115/2013 Bijące dzwony!!! Kiedy Kard. St. Wyszyński był pytany przez bi‑ skupów, z krajów zachodnich, co robicie w Polsce, że macie kościoły pełne ludzi? Prymas Polski odpo‑ wiedział, że nic, tylko dzwonimy dzwonami i ludzie przychodzą. A więc dzwony mają swoją szczególną funkcję, coś oznajmiają, wzywają, zapraszają. Parafianie, chrześcijanie rozumieją mowę dzwonów. Umiesz‑ czone na kościelnych wieżach, a czasem na specjal‑ nie zbudowanej dzwonnicy ongiś wprawione w ruch przez dzwonników, kościelnego lub ministrantów w różnych tonacjach zharmonizowanych akordów lub w pojedynkę, obwieszczały wydarzenia, towarzy‑ szyły procesjom, pogrzebom, uroczystościom. Nasze dzwony po śmierci śp. ks. prał. Aleksego Stodolnego zacięły się na dobre. Tylko jeden z nich służył. Teraz ponownie zagrały wszystkie po reno‑ wacji wieży i postawieniu Krzyża. Firma p. Preisa dokonała ich „uzdrowienia”, naprawy, konserwacji. Zamontowano najnowsze mechanizmy automaty‑ ki, umożliwiając przez to komputerowe sterowanie zegarem, a także ręcznie uruchamianie z zakrystii i z pilota z każdego miejsca do 100 m przy kościele. 13 października na Mszy św. o godz. 12.30 Eks‑ celencja Ks. Abp. Stanisław Gądecki miał zainaugu‑ rować rocznicowe obchody 75-lecia powstania pa‑ rafii, 25-lecia od Konsekracji i 30-lecia od śmierci ks. prał. Aleksandra Woźnego. I tak było, tyle że sce‑ nariusz „niebieski” uroczystości nie był mi znany. A było tak… wydaje mi się jeszcze, że to noc, słyszę dzwony… dzwony… czy to jawa czy sen?! wyskaku‑ ję z łóżka… takie święta i zaspałem. Dotąd raczej to mi się nie zdarzało, ale przy takich świętach? Tylko czemu tak z rana, a raczej w ciemnej nocy wszystkie 3 doniośle dzwonią skoro miał wg umowy dzwonić jeden. Patrzę na zegarek… przecieram oczy… patrzę znowu… spoglądam na następny… 2.40… Co to ma znaczyć, kto rozkołysał o tej porze nasze dzwony… „Pilota” znalazłem bez większego kłopotu. Naci‑ skam i nic… otwieram balkon i manewruję przyci‑ skami i nic. Dzwony odrabiają kilkuletnią zaległość. Trzeba dostać się do zakrystii, w 2 minuty ubieram się i bieg korytarzami forsując 4 pary drzwi… świa‑ tło w zakrystii i znów przekręcanie kontaktów od ręcznego sterowania dzwonami i… nic… Jasność w zakrystii ośmieliła kogoś by zaciekle pukać do drzwi zewnętrznych pod łącznikiem. Decyduję się U Jana Kantego nr 6/115/2013 otworzyć i przy okazji wypróbować jeszcze raz z ze‑ wnątrz i pomanewrować „pilotem” i… nic. Przy drzwiach stoi młody człowiek „wczorajszy” i nieco rozwlekając pytał czemu dzwonią dzwony, a osta‑ tecznie on chciałby się pomodlić w kościele. Jak widać w godzinie miłosierdzia to i takich pragnie‑ nie dopada. Ja nie mam miłosierdzia, zamaszyście zamknąłem drzwi i dalej forsuję kolejne 3 bramy by stanąć przy wejściu na chór i stwierdzić, że szafa dzwonowa ma swoje klucze, które trzeba odszukać. Ponownie kościelny bieg do zakrystii – studiowanie kilkudziesięciu kluczy, które to… i znowu bieg… dostałem się do komputera o wielorakiej funkcji i możliwości jakie mi z nerwowym spokojem ser‑ wował – full serwis możliwości. Naciskałem kolej‑ no co się pokazało i… nic. Jeszcze jedne drzwi do sforsowania i… bezpieczniki ukazały swą spokojną gładź – teraz kolejno je wykręcałem. O Boże! – dzię‑ ki Ci – koniec koncertu! godz. 3.20. Wracam zamykając już spokojnie i flegmatycznie kolejne drzwi za sobą. Przy zakrystii słyszę potężny systematyczny łomot. Ów zostawiony „wczorajszy” młodzian, czyżby wybijał swą poranną modlitwę? Z dumą zwycięzcy otwieram… Państwo Władza – policjant i policjantka, a w podwórzu widzę radio‑ wóz. Wezwani przez kochanych parafian pytają, czy się coś stało! Tak! – Jubileusz – awaria dzwonów – Czy ktoś nie napadł? Podziękowałem za zatroskanie i czuwanie i powlokłem się do swojej gawry zamy‑ kając za sobą 11 par drzwi. Święty Janie Kanty, czy to był Twój scenariusz i poprawka do świętowania? „Korzystając z najnowszej myśli technicznej, au‑ tomatyki i odnowionej mechaniki dzwonów mogli‑ śmy wysłuchać dziś w nocy koncertu na rozpoczęcie jubileuszowego tygodnia świąt rocznicowych w na‑ szej parafii – ogłaszałem na Mszach Świętych. Oso‑ by, które to dzwonienie snu pozbawiło i zdenerwo‑ wało – przepraszam – awaria”. Z fabrycznie nowej skrzynki „pilota” dostała się woda, powstało zwarcie – brzmiał ostateczny werdykt serwisu. Może jednak warto dołożyć tu też bardziej Boże komentarze i za‑ myślenia… wszak bez woli i wiedzy Bożej nic się nie dzieje, a na Watykanie zapaliło się już zielone światło uruchamiające procedurę wyniesienia na ołtarze na‑ szego powojennego duszpasterza ks. prał. Aleksan‑ dra Woźnego. Deo gratias! Ks. Andrzej Marciniak - proboszcz 5 Ostatnio przeczytałam książkę... Tym razem chcę podzielić się z Państwem moimi refleksjami po przeczytaniu książki-Miejsce dla każ‑ dego-opowieść o świętości JANA PAWŁA II, która napisana została przez drugiego sekretarza, obecnie arcybiskupa, metropolitę lwowskiego Mieczysława Mokrzyckiego i dziennikarkę TVN24 Brigidę Grysiak. Nie chcę pisać streszczenia, lektura skłoniła mnie do kilku refleksji, dotyczących naszej duchowości, nasze‑ go pojmowania bycia katolikiem w życiu codziennym. Część pierwsza-adwent. Jaki jest czas oczekiwania na Boże Narodzenie w dzisiejszym świecie, gdy już od początku listopada sklepy prześcigają się w promocjach, dekoracjach, ku‑ szą kolorami, z pozoru pięknymi przedmiotami, bez których święta będą szare i smutne. Gdzieś w tym zgiełku ginie prawdziwy sens adwentu-czasu oczeki‑ wania. Jan Paweł II już od pierwszej niedzieli celebro‑ wał czas oczekiwania, przy czym celebrował oznacza tu przywiązywać do czegoś szczególną wagę, często coś praktykować i powtarzać. Na początku w refektarzu pojawiał się wieniec ad‑ wentowy z czterema świeczkami, skromnie ozdobio‑ ny bombkami i wstążkami. Może i w naszych domach taki samodzielnie wykonany wieniec będzie przypo‑ minał o czasie wyciszenia, modlitwy w oczekiwaniu, jednocześnie skłaniał do refleksji nad sobą, prosto‑ wania swoich ścieżek, by przez te cztery tygodnie przygotować się na zaproszenie Dzieciątka do domu swojego serca. Pozwoli mam nie szaleć z porządkami, zakupami, prezentami, skłoni do porządków we wła‑ snym życiu duchowym. Potem piękny zwyczaj mikołajkowy-tak Ojca Świę‑ tego odwiedzał mikołaj, żartów było wiele, skromne upominki miały magiczną moc, przygotowywały na radość narodzenia. Budowanie szopki to dla Papieża czas radości, szopki były prawie w każdym pomieszczeniu, przy każdej Ojciec Święty zatrzymywał się codziennie na chwilę modlitwy, zadumy nad tym, który przyszedł, przyjdzie i zawsze przychodzi. Jak pięknie byłoby w centralnym miejscu w pokoju ustawić własną szop‑ kę i zatrzymać się na chwilę. Choinka-podobnie jak szopki, ustawione we wszystkich pomieszczeniach, ulubione świerki, pięk‑ 6 nie udekorowane. Stawiane w naszych domach niech staną się na nowo świadectwem drzewa życia, drzewa, które rodzi się z małego nasionka, wyrasta dzięki słoń‑ cu i ożywczej wodzie, z jednego drzewa powstał krzyż naszego zbawienia, narodziny łączą się ze śmiercią i zmartwychwstaniem. Ubierając choinkę, róbmy to z miłością, niech będzie to radosna celebracja życia, światła miłości Dzieciątka. Wieczerza wigilijna-nie było dwunastu potraw, były przystawki, najczęściej ryba w galarecie, sałatka jarzynowa, barszcz z uszkami, ryba smażona, na koń‑ cu wspaniałe ciasta, za którymi Ojciec Święty prze‑ padał. Skromna, pełna miłości i piękna wigilia była wstępem do krótkiego kolędowania i przygotowania do Pasterki. Potem codzienne śpiewanie kolęd, wróć‑ my do tego zwyczaju, niech nasze kolędy, tak piękne, będące żywym przekazem Ewangelii zabrzmią w na‑ szych domach, zamiast serwowanych zewsząd piose‑ nek bożonarodzeniowych. Po radosnych przeżyciach zbliża się czas Wielkie‑ go Postu. Jan Paweł II całym swoim życiem uczy nas miłości do Krzyża. Każdy z nas ma nieść swój ziemski krzyż za Zbawicielem, by przygotować się w pełni na przejście do wieczności. Jak często spotykam się z opi‑ nią wielu ludzi i to praktykujących katolików, by zdjąć ze ściany krzyż, przecież przynosi nieszczęście. Pewnie rozmaite symbole fortuny, pierścienie itp. zapewnią szczęście, dobrobyt i co tam jeszcze kto chce dodać. Bez krzyża nie ma zbawienia, ostatni Wielki Piątek w życiu Papieża jest najwspanialszą nauką o konieczności do‑ cenienia symboliki krzyża w naszym życiu. Zachęcam do lektury, opowieść o ostatnich latach z Ojcem Świętym Jego sekretarza pozwala spojrzeć na Papieża jak na człowieka świętego za życia, a jed‑ nocześnie pełnego dziecięcej radości z magii świąt, z piękna przyrody, umiłowania modlitwy, przeżywaj‑ my każde święta jak Jan Paweł II, nauczmy się własnej celebracji każdego dnia, wtedy kłopoty dnia codzien‑ nego staną się mniejsze, cieszmy się, dajmy sobie czas na odpoczynek, na jeden dzień, jedno popołudnie w tygodniu, by wczuć się całym sobą w piękno świata stworzonego przez Boga. Zapraszam do refleksji w oczekiwaniu na kanoni‑ zację Jana Pawła II. Aleksandra Kędzierska U Jana Kantego nr 6/115/2013 BETANIA, czyli o tym jak spędzić czas przyjemnie i pożytecznie „Był pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty” (J 11, 1-2) O tym, że w naszej parafii działa Betania powie‑ działa mi Pani Zofia. Podczas naszej rozmowy zmie‑ niałyśmy jednak co chwila wątki i nie dowiedziałam się wiele o tej wspólnocie. Pewnego dnia znajoma są‑ siadka witając się ze mną wyznała: Nie chce się mi się już żyć. Straszne stwierdzenie, prawda? Dlaczego tak doskwiera jej życie? Dlatego, że ma już „swoje lata”, że jest samotna, schorowana, nie pracuje, nie spoty‑ ka się z przyjaciółmi, dzieci zajęte własnym życiem, itd.. Na pewno znasz podobne zwierzenia. Może na‑ wet też tak czasem myślisz. Mnie jednak, spotkanie z sąsiadką, przypomniało o Betanii. Postanowiłam dowiedzieć się o niej więcej. W tym celu wybrałam się w odwiedziny i to niezapowiedziane. Członko‑ wie Betanii spotykają się w każdy wtorek między 10:00 a 12:00 w salce przy biurze parafialnym. Robią to już od ponad 15 lat! Ja poszłam 26.11.2013 roku. Powitało mnie siedem sympatycznych pań, którym energicznie przewodziła Pani Janka. Poczułam się jak na rodzinnym spotkaniu, gdzie przy kawie i słod‑ kościach opowiada się wydarzenia minionego tygo‑ dnia. Koło mnie usiadła Pani Lusia, a dalej Panie: Marta, Ela, Genia, Janka i Maria. Zapytałam o po‑ czątki wspólnoty. Panie od razu wspomniały o zało‑ życielkach, czyli o Pani Zofii Weber i Pani Eugenii Czyż. Następnie zainteresowałam się przebiegiem spotkań. Pani Janka odpowiedziała: Przede wszyst‑ kim cieszymy się swoim towarzystwem, rozmawiamy o radościach i kłopotach, czytamy książki, śpiewa‑ my i oczywiście modlimy się. Na pytanie, kto może przyjść do Betanii Panie gromkim chórem odpowie‑ działy: Wszyscy! Pani Marta wyjaśniła to następują‑ cymi słowami: Każdy może być sam, ale nie musi być samotny. Pamiętam moje osobiste spotkanie z Janem Pawłem II; powiedziałam do Niego „Ojcze Święty je‑ steś siłą naszego narodu”, a On dotknął mojego ra‑ mienia i odparł„Ty też”. Od tej pory postanowiłam, że do końca będę w drodze, to znaczy będę spotyka‑ ła się z ludźmi, a nie marnowała cenny czas siedząc w domu. Kiedy jest mi ciężko mówię „Panie Boże prowadź”, i prowadzi. Przekornie zapytałam: Czyli nie można się z Wami nudzić? Pani Maria skomen‑ towała to następująco: Wystarczy by ktoś przyszedł pierwszy raz, a będzie czekał na kolejne wtorki. Ja na przykład wyprowadziłam się na Piątkowo, a nadal tu przychodzę. Pani Genia dodała: A ja przyjeżdżam co U Jana Kantego nr 6/115/2013 tydzień z Szamotuł. Jaka jest zatem Betania? Gwarna, radosna, życzliwa, rozmodlona, rozśpiewana, służą‑ ca radą i pomocą. Dlatego szczerze zachęcam, aby odwiedzić naszą parafialną Betanię w któryś wtorek o 10:00. Niech to będzie Twoje postanowienie nowo‑ roczne! Może Chrystus, tak jak wskrzesił Łazarza, wskrzesi również w Tobie chęć do życia. K. Cz. Na Boże Narodzenie Choineczki w lesie rosną Takie piękne wciąż zielone Już niektóre staną w domach Pięknie ustrojone Ale one ciągle marzą I tak sobie gwarzą By gdzieś stanąć w kościele By Dzieciątku było cieplej w żłóbku i weselej Lecz choinka nie ma serca Tak jak mają dzieci Ona tylko lampeczkami Dzieciątku zaświeci. Miłość w sercach dzieci Żywa, szczera i gorąca Jest ważniejsza Od lampek tysiąca Niech więc dzieci przyjdą Razem z rodzicami Ucieszyć Dzieciątko i wyznać Że to Bóg i Pan nad Panami Niech w pokorze przed Nim klękną Chwycą się za ręce I kolędę gromkim głosem śpiewają w podzięce. s. Melania Poznań 12.11.2013 7 Homilia ks. Prof. Jana Kantego Pytla wygłoszona w Tygodniu Jubileuszowym w parafii pw. św. Jana Kantego w Poznaniu 14 października 2013 r. Wszystko co potrójne jest doskonałe, ale wydają mi się, że w tym przypadku to nie jest trafne powie‑ dzenie. Jako że właściwie w naszej wspólnocie wie‑ rzących jest tylko jedna uroczystość: 75-lecie parafii. Przecież konsekracja kościoła jest w parafii. Odnosi się do świątyni, w której ma gromadzi się lud wie‑ rzący, składać kult adoracji Mocnemu Panu. Kiedy król Salomon ukończył budowę świątyni, upadł na twarz i modlił się w pokorze ,,Niebo i ziemia pojąć Ciebie nie mogą, nie mogą cię objąć, a czy obejmie Cię ta świątynia? Czy Ty naprawdę zamieszkasz w tej świątyni”? Zamieszkasz! A zatem każdego kto przyj‑ dzie do tej świątyni racz wysłuchać i udziel mu prze‑ baczenia”. Ryt poświęcenia kościoła, świątyni sięga II wieku, czasów Machabeuszy. Wtedy to panował król Antoch Epifanes. Żydzi zmieniali jego imię. Zmieniali tylko jedną literę na „m” z Epifanes – Światły tworzyli imię Epimanes - Obłąkany. Kiedy dla pogardy Boga jedynego nakazał złożyć w ofierze na ołtarzu nieczyste zwierzę, kapłani zburzyli ołtarz. Nie wiedzieli jednak co zrobić z kamieniami. Zgromadzili je, zebrali na jedno miejsce, i powiedzieli: ,,Kiedy przyjdzie prorok rozstrzygnie co zrobić z kamieniami z rozebranego ołtarza”. Był II wiek, a ostatni prorok Malachiasz żył w IV wieku. I przyszedł Prorok Wielki. Bóg-Czło‑ wiek, Jezus ziemski, i zdecydował o tych kamieniach. Powiedział, że z tej świątyni widzialnej nie pozostanie kamień na kamieniu. Nową świątynią był tylko On sam i od tych czasów jest rytuał poświecenia kościoła to jest wielką uroczystością i nawet idzie, pod wzglę‑ dem liturgicznym, przed świętami oraz uroczysto‑ ściami ku chwale Najświętszej Maryi Panny. W świą‑ tyni i dla świątyni, bardzo słusznie jest świętowanie tej rocznicy w parafii. Co to jest parafia? Słowniki teologiczne mówią po łacinie cellula - komórka żywa, żywa komórka, która wchodzi w wielki żyjący organizm. Kościół którego głową jest uwielbiony Chrystus. Szukałem na darem‑ no w słownikach polskich hasła parafia. Jest tylko ła‑ cińskie słowo paraecia, a to słowo łacińskie pochodzi z języka greckiego parokia. To grackie parokia składa się z dwóch członów co oznacza: w domu, przy domu. I tu przychodzi wam i mnie z pomocą Apostoł. Pisze w liście do Efezjan, w drugim rozdziale, 19 wersecie piękne słowa: ,,Nie jesteście już przechodniami i ob‑ cymi, ale jesteście domownikami Boga”. Wszyscy pa‑ rafianie są w domu, są przy domu, są domownikami Boga. Ten cytat Apostoła pokazuje jak wielkim da‑ 8 rem jest parafia. Tę parafię powołał do życia, tuż przed wojną, wielki prymas, Sługa Boży, umiłowany przez Piusa XI – kardynał August Hlond. Purpurat, który ład‑ nie śpiewał, przemawiał jak artysta. Wymarzył sobie, aby jedna z parafii w Poznaniu nosiła imię wielkiego świętego profesora z Akademii Jagiellonów. W ten sposób przynajmniej pośrednio nawiązywał do roku 1518 kiedy w Poznaniu Jan Lubrański, dostojny, mą‑ dry biskup, założył Akademię Lubrańskiego. Nie miała ona wszystkich praw, ponieważ uniwersytet Ja‑ gielloński zazdrośnie strzegł „monopolu” nauki i nie zgodził się na to, by tu powstał uniwersytet. Nawet w odniesieniu do miasta Lwowa stosował tę zasadę, dlatego przez kilka wieków ten uniwersytet pozosta‑ wał w cieniu. Dopiero Sejm Rzeczpospolitej w 1920 roku upomniał się o prawa dla uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, który przerósł Uniwersytet Jagielloński. Jedynie jezuici przechytrzyli Kraków, udali się do mądrego króla Stefana Batorego i popro‑ sili go o utworzenie w Wilnie Uniwersytetu, który stał się chlubą kraju. Pierwszym jego rektorem był Piotr Skarga, a drugim Jakub Wujek. W Poznaniu, tu na zachodzie powołano do życia Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Oni to na jubileusz arcybiskupa Edwarda Likowskiego udali się do Krakowa, do Matejki i poprosili, aby namalował obraz – „Biskup Jan Lubrański zakłada Akademię”. Wzruszony arcybiskup Likowski podarował ten ob‑ raz Miastu, znajduje się on w Ratuszu, a kopia w Sali Senackiej Uniwersytetu, gdzie miałem szczęście pro‑ mować moich doktorów. Trzecia kopia obrazu Matej‑ ki znajduje się na Wydziale Teologicznym, a namalo‑ wał ją zdolny artysta - Leszek Tuczyński. Dzisiaj obraz o wielkiej wartości. To wszystko znał wspomniany purpurat August Hlond i stąd jego pragnienie, ażeby ta nowa parafia nosiła imię św. Jana z Kęt, profesora. Ten, który wyświęcał młodego diakona w 1933 roku na kapłana, przysłał go po wojnie, po obozie w Bu‑ chenwaldzie i Dachau do tej parafii. Tutaj ustanowił go proboszczem, a miał wtedy zaledwie 12 lat kapłań‑ stwa i był darem dla nowej parafii, która nie miała świątyni. Świątynię zastępował barak poniemiecki, ale ten barak drewniany pachniał kadzidlanymi wo‑ niami modlitwy, a gdyby ktoś przyłożył ucho do ścia‑ ny, to mógłby usłyszeć modlitwę. Ludzie chętnie się tam modlili i w ciszy skupiali przed majestatem, tego >> Który Jest. U Jana Kantego nr 6/115/2013 >> Żyją jeszcze ludzie którzy ten kościół - barak roz‑ bierali, a później na każde zawołanie kapłana Alek‑ sandra Woźnego znosili cegły z wielkim uświęceniem. I im się należy duże, bardzo duże podziękowanie. Jaki kiedyś był wielki zapał podczas wznoszenia tej świą‑ tyni konsekrowanej przez wielkiego arcybiskupa Je‑ rzego Strobę. Pierwszy kapłan po wojnie miał swój styl duszpasterski. Jego pierwszą katedrą, którą obsłu‑ giwał był konfesjonał. Prawie zawsze w nim siedział lub przychodził na zawołanie. On też umiał, a był to dar – słuchać mądrości ludzi świeckich. Słuchał ich, i przypuszczam, że dzięki im natrafił na drogi do Wacława Taranczewskiego, który namalował obraz Miłosierdzia Bożego. Wtedy nabożeństwo do Jezusa Miłosiernego było zakazane. Dlatego siostra Helena Kowalska w cywilnym stroju klęczy i wyciąga ręce do Jezusa. Jeszcze się nie spodziewał jakie tajemnice będą związane z tym obrazem. Aleksander Woźny kazał wypisać z Dzienniczka Faustyny wymowny napis. Jest on zapisany pod 1732 numerem. „Polskę szczególnie umiłowałem, jeżeli będzie posłuszna mojej woli to dźwignę ją w potę‑ dze i świętości i wyjdzie z niej iskra, która przygotuje świat na powtórne moje przyjście”. Tu kiedyś wspo‑ mniałem ulotnie, że tą iskrą jest święta siostra Fau‑ styna. Obraz objawiony przez Jezusa z napisem ,,Jezu ufam tobie” i Jan Paweł II, który ją kanonizował, usta‑ nowił święto Miłosierdzia Bożego i konsekrował Ba‑ zylikę Miłosierdzia w Łagiewnikach. Tam powierzył świat Bożemu Miłosierdziu. Tutaj pozostaje tylko jedno wołać z apostołem Pawłem: „jakżeż są niedo‑ ścigłe drogi Boże i nie do wyśledzenia jego wyroki”. Przypuszczam, że i ten napis z dziennika Faustyny ludzie wskazali księdzu prałatowi Woźnemu. Ksiądz prałat Woźny przywiązywał dużą wagę do kultu eu‑ charystycznego. Znał życiorys Piusa X, był promoto‑ rem przyjmowania dzieci sześcioletnich do wczesnej pierwszej Komunii Świętej. A było to tak! Przyszedł mały chłopiec do probosz‑ cza i prosił ,,proszę księdza proboszcza ja chcę iść już do pierwszej Komunii Świętej. Niech mi ksiądz pro‑ boszcz pozwoli”. Proboszcz, wielce wzruszony, po‑ wiedział: ,,dziecko ja nie mam prawa Ci pozwolić, ale jak będzie biskup, przyjdziesz w czasie wizytacji i go o to poprosisz”. Był biskup, przyszedł mały Józek Sar‑ to i mówił: ,,Proszę księdza biskupa, niech mi ksiądz biskup pozwoli pójść do pierwszej wczesnej Komunii Świętej”. A biskup mówi: ,,Chłopcze czy ty wiesz o co pro‑ sisz? Czy ty wiesz co to jest?” Odpowiedział: „Wiem! To jest Pan Jezus! A czy ksiądz biskup więcej wie”. Biskup zawstydzony rzekł: ,,No, nie wiem więcej” i dodał żar‑ U Jana Kantego nr 6/115/2013 tobliwie: ,,Jak zostaniesz papieżem to ten przepis zmie‑ nisz”. I było nowe konklawe w 1903 roku. Papieżem miał być sławny kardynał Mariano Rampolla, dotych‑ czasowy sekretarz stanu. Gdy zyskał widoczną przewa‑ gę i do wyboru brakowało mu ledwie trzynastu głosów, biskup krakowski kardynał Jan Puzyna wstał i zgłosił w imieniu cesarza Franciszka Józefa I veto, zakładając tzw. ekskluzywę, wyłączającą wskazanego hierarchę z grona kandydatów na papieża. I został wybrany ten, który nie miał być wybrany - Józef Sarto! Kardynał, Pa‑ triarcha Wenecki, który przybrał imię - Pius X. Świę‑ ty, który zaraz otworzył wrota Tabernakulum dla ma‑ łych dzieci. Tą drogą szedł ksiądz Aleksander Woźny i chciał, aby w Wielki Czwartek dzieci przystępowały do Komunii Świętej wczesnej. I tak usiłował zmobili‑ zować rodziców do kultu eucharystycznego, chciał za‑ razem wyzbyć się tego co dzisiaj się dzieje, przyjęciach w restauracjach i prezenty. I tu jest właśnie zadanie dla polskich biskupów, którzy muszą ten wielki problem na nowo przemyśleć. Był ksiądz Aleksander Woźny wielkim czcicielem Ducha Świętego. To on pierwszy w Poznaniu zorgani‑ zował uroczystą Nowennę z wystawieniem Najświęt‑ szego Sakramentu z prośbą o Dary Ducha Świętego, „przecudną” modlitwą do Ducha Świętego, o wielkiej treści teologicznej, długą, którą napisała nieznana osoba świecka. Parę tygodni temu przyszedł młody człowiek, który jako chłopiec uczestniczył w nowen‑ nach i chciał otrzymać tekst tej pięknej modlitwy. Ksiądz prałat Woźny obdarzył mnie wielką łaską, bo pozwolił mi przez 15 lat celebrować nabożeństwo, w czasie którego były wygłaszane komentarze biblij‑ ne z różnych Ksiąg. Ten kapłan wyróżniał się wielką wiarą. Kiedyś szedłem na spacer z pułkownikiem Zdzisławem Or‑ łowskim z ulicy Zakręt. Przystanął wsparty na lasce. Powiedział: „Wie ksiądz co mi się podoba u naszego proboszcza? Ta jego wielka wiara!”. Mówił to dowód‑ ca Powstania Wielkopolskiego na odcinku Czarn‑ ków. A sam ksiądz Woźny, kiedy szedł na spacer, mówił: ,,Wiesz teraz się cieszę, bo mam wszystkich wikariuszy wierzących”, a potem dodawał: ,,Ludzie sobie nie zdają sprawy, ludzie mówią, że ja buduję kościół, to przecież nie ja buduję kościół, kościół bu‑ duje święty Józef. Pamiętaj, że święty Józef wyprowa‑ dził nas kapłanów z niewoli z Dachau, wbrew ludz‑ kim przewidywaniom. Dlatego kapłani Dachauowcy pielgrzymowali do świętego Józefa do Sanktuarium w Kaliszu i składali mu podziękowanie za cudowne ocalenie. Zresztą całe życie księdza Woźnego było ni‑ czym zygzaki błyskawicy, oznaczone charyzmatami >> Ducha Świętego. 9 >> I jeszcze jedno. Żył Ewangelią, umiał przebaczać i wybaczał. Rzadko to czynię w świątyni, teraz po‑ wiem to. Wypowiem imię jednej parafianki, która już nie żyje, a mieszkała na ulicy Słonecznej pod nume‑ rem 2 – Kazimiera Kłaczyńska. Kiedy był list Episko‑ patu na temat Caritas, przyszli „panowie bezpieczni” i mówili: ,,nie wolno księdzu czytać listu”. Nie czytał, ale powiedział, że byli „panowie bezpieczni” i zabro‑ nili mu czytać list, który miał być dziś czytany. Za to poszedł na rok do więzienia. Wszystkie rozprawy był sprawiedliwe, „sądy niezależne”. Prokurator oskar‑ żał go o „wielkie rzeczy”, a kiedy skończył, ksiądz Aleksander Woźny stanął i oświadczył: ,,To co pan prokurator powiedział to ja mu już wszystko prze‑ baczyłem”. Cicho, wielkie wzruszenie, a wspomniana mieszkanka z ulicy Słonecznej podeszła i publicznie pocałowała księdza prałata Woźnego w rękę. I jeszcze jeden ważny epizod. Proszę, wybaczcie mi, związany ze mną. Świadczy on o wielkości tego kapłana. W Wielki Czwartek tłumy przy konfesjo‑ nałach, tłumy do Stołu Pańskiego, kapłani rozdzie‑ lali Ciało Pana i zdawało im się, że jest już koniec, a jeszcze szli z daleka ludzie. Wtedy ks. Aleksander Woźny powiedział, bym ja dokończył rozdzielania Ciała Pana. Nie wiedziałem, że chodzi mu o to, żeby pójść za balustradę. Ludzie dochodzili do balustrady i tam udzielałem Komunii Świętej. Poniosło go, przy‑ szedł, zabrał kielich z moich rąk i rozdzielał komunię świętą, a ja spokojnie usiadłem przy ołtarzu. A kiedy się skończyła celebracja eucharystyczna przyszedł do zakrystii, upadł na oba kolana i prosił o przebaczenie, jednocześnie prosił Boga o przebaczenie za wywo‑ łane zgorszenie. Tak może reagować tylko człowiek Ewangelii, człowiek święty, i taki był ten! Dany tej pa‑ rafii pod wezwaniem Jana z Kęt, profesora i świętego. To może on wymodlił wspaniałego następcę czci‑ ciela Matki Bożej z Górki Duchownej i z Szamotuł, który przyszedł tutaj naśladować go w posłudze konfesjonału. Ksiądz prałat Aleksy Stodolny, który utrwalił mi się w pamięci z jednego. Kiedy schodził ze stopni ołtarza, głosem jak dzwon intonował antyfonę pieśni Zdrowaś Maryjo: „Niech łaska Twoja zawsze nam sprzyja, módl się za nami Święta Maryja”. I to, ten jego śpiew z głębi serca, niech będzie znakiem błogosławieństwa dla naszego kochanego proboszcza i dla całej parafii. ,,Niech łaska twoja zawsze nam sprzyja, módl się za nami Zdrowaś Maryja”. Projekt UE Comenius w Publicznym Gimnazjum Katolickim Wyjazd do Trewiru W listopadzie czterech uczniów i nauczycieli Pu‑ blicznego Gimnazjum Katolickiego wzięło udział w międzynarodowym spotkaniu projektowym Co‑ menius odbywającym się w Trewirze w Niemczech. Jego tematem jest „Tradycyjna, sztuka, rękodzieło i sport przeciw przemocy w szkole”. Celem natomiast przeciwdziałanie przemocy w szkołach, poszerzenie wiadomości o krajach, biorących udział w projekcie i rozwijanie umiejętności komunikacyjnych w języ‑ ku angielskim. Spędziliśmy tam cały tydzień integru‑ jąc się z fantastycznymi rówieśnikami z sąsiednich oraz nieco dalszych krajów: Portugalii, Rumunii, Es‑ tonii, Czech oraz z Martyniki. Trewir został założony przez starożytnych Rzy‑ mian w 16 wieku p.n.e. Najważniejszym zabytkiem w tym mieście jest Katedra Trewirska, w której znajduje się Święta Szata – Tunika Chrystusa. A my mieszkaliśmy tam u rodzin naszych rówieśników 10 uczęszczających do szkoły partnerskiej, ja znalazłem się u bardzo przyjaznej rodziny pochodzenia turec‑ kiego, która przygotowywała nam wspaniałe orien‑ talne. Poza przyjemnościami czekała nas też praca jak chociażby przygotowanie filmu, którego motywem przewodnim było hasło „Szanujmy się nawzajem”, według scenariusza przygotowanego przez kolegów z Estonii. Wieczorem, po pracowicie spędzonym dniu, mogliśmy się zrelaksować na warsztatach salsy w szkole. Ostatni dzień spędziliśmy na wycieczce w stolicy Luxemburga. Zwiedziliśmy tam przepiękne bazyliki oraz przeszliśmy się najdroższą ulicą w mieście. Bartosz Wesołowski klasa3a U Jana Kantego nr 6/115/2013 Jak wygląda droga na ołtarze? – cz. II 1.Przedłożenie prośby kompetentnemu biskupowi a)Zgromadziwszy stosowną dokumentację, o której mówiliśmy, postulator przedkłada oficjalną prośbę (supplex libellus) o rozpoczęcie procesu beatyfika‑ cyjnego wskazanego kandydata. Doprecyzujmy, że biskupem właściwy jest ordynariusz diecezji, na terenie której zmarł kandydat. W uzasadnionych przypadkach można jednak prosić Stolicę Apostol‑ ską o przeniesienie kompetencji na prowadzenie procesu w innej diecezji (np. w sprawach męczen‑ ników obozów koncentracyjnych z obszaru Nie‑ miec). Otrzymanie przez biskupa prośby postu‑ latorskiej nie oznacza automatycznie jej przyjęcia i podjęcia decyzji o ustanowieniu trybunału i roz‑ poczęciu dochodzenia diecezjalnego. Nie oznacza także zawieszenia działalności postulatora. b)Wypełnienie przez postulatora wszystkich zadań wyznaczonych mu w fazie przedprocesowej ma jako cel dostarczenie biskupowi kompetentnemu dla prowadzenia sprawy wszystkich elementów, które pozwolą mu na podjęcie właściwej decyzji, słusznej z punktu widzenia dobra wspólnego Ko‑ ścioła, ale także pozwolą uniknąć decyzji, które an‑ gażowałyby zasoby ludzkie i materialne będąc od samego początku obciążone dużym prawdopodo‑ bieństwem niepowodzenia. c)Po otrzymaniu wyników wstępnych działań postula‑ tora, biskup jest zatem zobowiązany do oceny, czy na ich podstawie można stwierdzić istnienie rzeczywi‑ stej opinii świętości i określić eklezjalny walor spra‑ wy. Nadto biskup winien podjąć następujące kroki: 2.Konsultacja z konferencją biskupów a)Przed podjęciem ostatecznej decyzji o rozpoczęciu dochodzenia diecezjalnego, biskup zobowiązany jest podjąć konsultację z innymi biskupami, mającą na celu zebranie ich opinii odnośnie do słuszności rozpoczęcia sprawy. Instrukcja przewiduje, że in‑ terlokutorem biskupa w tej fazie postępowania jest Konferencja Episkopatu, przynajmniej na szczeblu regionalnym. Chodzi o wysłuchanie przez biskupa opinii konferencji biskupów, nie nakładając jednak na niego obowiązku uzyskania jej zgody na rozpo‑ częcie dochodzenia diecezjalnego. Jasne staje się zatem ratio tej normy, która ma na celu nie tyle wy‑ pełnienie formalności prawnej, ile osadzenie proce‑ su w szerszym kontekście eklezjalnym, zaintereso‑ wanie i wzbudzenie poczucia odpowiedzialności za jego przebieg biskupów stojących na czele Kościo‑ U Jana Kantego nr 6/115/2013 łów lokalnych, którzy w ten sposób, także poprzez zaangażowanie w proces kanonizacyjny, realizują doktrynę kolegialności. Chociaż biskup ma władzę samodzielnego oceniania istnienia opinii świętości i prowadzenia całego dochodzenia diecezjalnego, sam fakt beatyfikacji i kanonizacji przekracza grani‑ ce Kościołów lokalnych i staje się darem dla Kościo‑ ła powszechnego. Sformułowanie paragrafu 1 art. 42 Instrukcji wyraźnie podkreśla troskę o zachowanie zasady kolegialności w prowadzeniu postępowania kanonizacyjnego, wskazując, że odpowiednim mo‑ mentem dla przeprowadzenia konsultacji jest sesja konferencji biskupów. Należałoby zatem wykluczyć, jako niezgodną z duchem instrukcji, ewentualną praktykę kierowania indywidualnych zapytań do poszczególnych członków Konferencji Episkopatu. 3.Wydanie edyktu do diecezjan a)Przed rozpoczęciem procesu biskup zobowiązany jest do ujawnienia prośby postulatorskiej o rozpo‑ częcie sprawy we własnej diecezji poprzez wydanie edyktu wywieszonego w katedrze i opublikowa‑ nego w biuletynie diecezjalnym. Jeżeli wymagają tego okoliczności i biskup uzna to za słuszne, np. jeżeli osoba kandydata na ołtarze prowadziła swoją działalność i byłą znaną w innych Kościołach lokal‑ nych, biskup może zwrócić się z prośbą do bisku‑ pów tychże Kościołów o wywieszenie swego edyktu także poza terytorium jego diecezji. Celem edyktu wydanego przez biskupa jest poinformowanie ludu Bożego o inicjatywie rozpoczęcia procesu i wezwa‑ nie wiernych do dostarczenia informacji odnoszą‑ cych się do sprawy. Wierni są moralnie zobowiązani do udostępnienia autorowi edyktu posiadanych do‑ kumentów, listów, zdjęć, korespondencji dotyczącej osoby kandydata i planowanego dochodzenia kano‑ nicznego. Informacje i dokumenty powinny odnosić się nie tylko do aspektów pozytywnych, ale także do ewentualnych trudności, które należałoby wyjaśnić w ramach dochodzenia diecezjalnego. b)Opublikowanie edyktu ma na celu niejako „spro‑ wokowanie” wiernych do ustosunkowania się do procesu, zachęcenie ich do współuczestnictwa w odpowiedzialności za jego prowadzenie i do za‑ angażowania się w niego, zarówno poprzez przeka‑ zanie materiału nt. kandydata na ołtarze jak i do‑ starczenie wszelkich informacji. Ks. Wojciech Mueller 11 SIEDEM SAKRAMENTÓW KOŚCIOŁA W Eucharystii łamiemy jeden chleb, który jest pokarmem nieśmiertelności, lekarstwem pozwalającym nam nie umierać, lecz żyć wiecznie w Jezusie Chrystusie (św. Ignacy Antiocheński) SAKRAMENT EUCHARYSTII (cz. I) Co to jest Eucharystia? Eucharystia jest Ofiarą Ciała i Krwi Pana Jezusa, którą On ustanowił, aby w niej na całe wieki, aż do swego przyjścia, utrwalić Ofiarę Krzyża i tak powie‑ rzyć Kościołowi pamiątkę swej Męki i Zmartwych‑ wstania. Jest znakiem jedności, więzią miłości, ucztą paschalną, podczas której przyjmujemy Chrystusa, duszę napełniamy łaską i otrzymujemy zadatek przy‑ szłej chwały. Chrystus ustanowił Eucharystię w Wielki Czwartek, „tej nocy, kiedy został wydany” (1Kor 11,23), cele‑ brując ze swoimi Apostołami Ostatnią Wieczerzę. Zgromadziwszy swoich Apostołów w Wieczerniku, Jezus wziął w swoje ręce chleb, połamał go i podał im, mówiąc: „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy: to jest bowiem Ciało moje, które za was będzie wydane”. Następnie wziął w swoje ręce kielich z winem, mó‑ wiąc: „Bierzcie i pijcie z niego wszyscy: to jest bo‑ wiem kielich Krwi mojej nowego i wiecznego Przy‑ mierza, która za was i za wielu będzie wylana na od‑ puszczenie grzechów. To czyńcie na moją pamiątkę”. Jak jest nazywany ten sakrament? Bogactwo tego sakramentu wyrażane jest przez wie‑ le różnych nazw, które ukazują pewien jego szcze‑ gólny aspekt. Najczęściej nazywa się go: Eucharystią, Mszą Świętą, Wieczerzą Pańską, Łamaniem Chleba, Zgromadzeniem eucharystycznym, Pamiątką Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Pana, Najświętszą Ofiarą, Świętą i Boską liturgią, świętymi Tajemnica‑ mi, Najświętszym Sakramentem ołtarza, Komunią Świętą. szenie i słuchanie słowa Bożego; i w liturgii eucha‑ rystycznej, która obejmuje przygotowanie chleba i wina, modlitwę eucharystyczną, czyli anaforę, któ‑ ra zawiera słowa konsekracji, i komunię. Przewodniczyć Eucharystii może tylko kapłan (bi‑ skup lub prezbiter), ważnie wyświęcony, który działa w osobie Chrystusa-Głowy i w imieniu Kościoła. Co jest istotne i konieczne do sprawowania Eucharystii? Do sprawowania Eucharystii konieczne są: pszenny chleb i wino gronowe. W jakim sensie Eucharystia jest pamiątką ofiary Chrystusa? Eucharystia jest pamiątkę, ponieważ uobecnia i ak‑ tualizuje ofiarę, którą Chrystus złożył Ojcu raz na zawsze na krzyżu za całą ludzkość. Charakter ofiarny Eucharystii ukazuje się już w słowach jej ustanowie‑ nia (Łk 22,19-20). Ofiara Chrystusa na krzyżu i ofia‑ ra Eucharystii są jedną ofiarą. W Eucharystii ofiara Chrystusa staje się także ofiarą członków Jego Ciała. Życie wiernych, składane przez nich uwielbienie, ich cierpienia, modlitwa i praca łą‑ czą się z ofiarą Chrystusa. Eucharystia jako ofiara jest także składana na wynagrodzenie za grzechy żywych i umarłych, a także, by otrzymać od Boga duchowe i doczesne dary. Jak przebiega celebracja Eucharystii? Celebracja Eucharystii rozwija się w dwóch zasad‑ niczych częściach, które stanowią razem jeden i ten sam akt kultu: w liturgii słowa, która obejmuje gło‑ 12 U Jana Kantego nr 6/115/2013 CYTAT DLA CIEBIE „Zdrów bądź, Jezu Kryste, krolu! Racz przyjęci naszę chwałę, Racz daci dobre skonanie Prze Twej Matki zasłużenie , Abychom Cię wżdy chwalili Z Tobą wiecznie krolowali. Amen.” (najstarsza polska kolęda z 1424 r. - spisał Jan Szczekny) Śpiewanie kolęd to jeden z najpiękniejszych zwy‑ czajów w polskich domach. I choć dzisiaj, już na wie‑ le dni przed Bożym Narodzeniem, słyszymy je w ra‑ diu, telewizji, galeriach handlowych, to jednak naj‑ większych wzruszeń dostarczają te śpiewane w ro‑ dzinnym gronie przy wigilijnym stole. Szkoda, że w wielu domach zwyczaj ten zanika, bo takie wspól‑ ne kolędowanie zbliża, buduje więź międzyludzką, daje uczucie bliskości i łączności. Łatwo wpadająca w ucho muzyka kolęd i proste słowa mogą dostar‑ czyć jedynie pozytywnych emocji i nastroić optymi‑ stycznie. Tego z pewnością nie dadzą nam współcze‑ sne technologie takie jak Internet. Kolędy – dziwnie, ale jakże zasłużenie przez nas Polaków kochane i cenione, bo wszyscy tak napraw‑ dę czujemy, że są one naszą duszą narodową, chrze‑ ścijańską duszą narodową, jako że ogromna więk‑ szość z nich powstała w łonie Kościoła katolickiego. Historia dobitnie pokazuje jak kolęda na przestrzeni wieków towarzyszyła Polakowi w drodze życiowej, jak choćby na chwilę odrywała od nędzy, jak przy‑ nosiła okruch ojczyzny tym, którzy byli od niej dale‑ ko, jak szła z wygnańcami na Sybir, niosąc nadzieję przetrwania, i jak wiernie towarzyszyła polskiemu żołnierzowi na frontach obu wojen światowych. Czy bez kolęd wyobrażamy sobie Święta Bożego Naro‑ dzenia, z pewnością nie, bo mamy je w duszach, ser‑ cach i głowach, są głęboko w nas, nawet gdy wstydzi‑ my się je głośno zaśpiewać! Pierwsze znane nam pieśni, przygotowane spe‑ cjalnie na Boże Narodzenie pochodzą z IV w.z Rzy‑ mu i miały one na celu nie tylko uczczenie świątecz‑ nego okresu, ale były też elementem polemiki z in‑ nowiercami, śpiewano je w języku łacińskim. Jednak według tradycji autorem pierwszej kolędy śpiewanej w języku ojczystym był św. Franciszek z Asyżu, a wy‑ konywano ją w zorganizowanej przez niego pierwszej szopce. Późniejsze kolędy tworzyli często anonimo‑ wi pielgrzymi i waganci. Ale powstawały też w klasz‑ torach, na dworach, w środowisku żaków czy wśród służby kościelnej. Najpopularniejsze do dziś kolędy U Jana Kantego nr 6/115/2013 powstały głównie w XVIII i XIX wieku. Należy do nich „Cicha noc” napisana przez wikarego z Obe‑ rndorfu, w przeddzień Wigilii w 1818r. Doczekała się ponad 300 tłumaczeń. Jednak żaden inny kraj nie może pochwalić się takim zbiorem kolęd jaki posia‑ da Polska. Już Adam Mickiewicz docenił niezwykłe bogactwo kolęd polskich, mówiąc, że są dziejowym dorobkiem. A historia polskich kolęd sięga końca XIV wieku, ślady tychże znajdowano w misteriach. Jednak najstarsze zabytki pochodzą z I połowy XV w.: z 1424 r. „Zdrow bądź, Królu anielski”, z 1435 r. „Chrystus się nam narodził”, z 1440 r. „Zstałaś się rzecz wielmi dziwna” i jeszcze 6 innych. W XVI w. powstało około 100 następnych kolęd, a wśród nich tak znana wszystkim „Anioł pasterzom mówił”. Naj‑ większy rozkwit kolęd nastąpił w baroku, wtedy też nastąpiło największe ich unarodowienie (akcje ich przenoszono z Ziemi Świętej do Polski, zawierały też opisy ludowych obyczajów). Autorstwo ich często niestety trudne jest do ustalenia. Jest też wiele kolęd, których autorami tekstu byli wybitni polscy twór‑ cy. Teofil Lenartowicz napisał w 1818 r. piękny tekst „Mizerna cicha”, Piotr Skarga jest autorem „W żłobie leży”, Franciszek Karpiński napisał słowa do najbar‑ dziej uroczystej kolędy „Bóg się rodzi”, a Stefan Bort‑ kiewicz był twórcą tekstu „Mędrcy świata”. Twórca‑ mi kolęd, czy to tekstu czy muzyki byli także: Jan Kochanowski, Andrzej Morsztyn, Mikołaj Sęp Sza‑ rzyński, Feliks Nowowiejski, Zygmunt Noskowski, a bardziej współcześnie Witold Lutosławski. Piękna jest historia i tradycja polskiej kolędy. Ni‑ gdzie na świecie ten rodzaj pieśni religijnej i zarazem świeckiej nie stał się tak ogólnie przyjętym i ukocha‑ nym, jak na polskiej ziemi. Pielęgnujmy tę tradycję i śpiewajmy kolędy. Śpiewane w domu, wśród bli‑ skich mają szczególną moc, moc dobra, miłości, bli‑ skości i wybaczania! „Wśród nocnej ciszy…” życzę najpiękniejszych Świąt! Urszula Moczyńska 13 Lukrowane święta Już od połowy listopada centra handlowe aż kipią od świątecznych promocji i bożonarodzeniowych dekoracji, z głośników płynie dźwięk kolęd. Ze sklepowych witryn ru‑ baszny Święty Mikołaj, który nie ma nic wspólnego ze swo‑ im pierwowzorem, niezmordowanie zachęca do zakupów. Wszechobecne reklamy przedstawiają „najlepsze” pomy‑ sły na prezenty dla bliskich. Kupujemy dla przyjemności, z nudów, bo inni kupują, bo ulegamy reklamom. Żyjemy w czasach kultury konsumpcyjnej, co oznacza, że posiada‑ nie stało się ważnym elementem naszej codzienności. Tym bardziej niełatwo się od niego uwolnić, jeżeli jesteśmy do niego zachęcani na każdym kroku. Nachalny marketing pozbawia nas czasu oczekiwania. To trochę tak, jakbyśmy poszli do teatru od razu na drugi akt sztuki. Nie ma nic złego w robieniu świątecznych zakupów, ale na wszystko jest właściwy czas. Dziś nie umiemy czekać, ciągle się spieszymy, gonimy to, co wciąż nam ucieka. Za‑ stanówmy się dlaczego: czy to świat tak przyspieszył, czy my go sami do tego zmuszamy. Poddajemy się temu ogólnemu trendowi i chyba zapominamy, jak pięknie było czekać i tę‑ sknić do świąt, kiedy byliśmy dziećmi. Wytęskniona cho‑ inka stawała w domu najwcześniej w przeddzień Wigilii, a radość dawania i otrzymywania podarków poprzedzała uroczysta wieczerza i wspólne śpiewanie kolęd. Do dziś pa‑ miętam, jak w wigilijny wieczór krążyłam wokół choinki, pod którą obok żłóbka ułożone były prezenty. Niestety, to, co dziś obserwujemy (i często współtworzymy), przyczynia się tylko do tego, że w samo Boże Narodzenie mamy prze‑ syt. To wszystko już nas nie cieszy, już nam się znudziło, bo jest obecne w naszym życiu od prawie dwóch miesięcy. Dobrze jest umieć cieszyć się z choinki, prezentów i przedświątecznej krzątaniny. Warto jednak przedrzeć się przez cukierkową zasłonę, w jaką zostało spowite Boże Na‑ rodzenie. Warto stanąć w prawdzie i zobaczyć, co zostanie, kiedy zedrzemy lukier. Owszem, bardzo ważne jest, żeby do świąt przygotować się także zewnętrznie: posprzątać, Msze Święte Niedziela i Święta: 6:30, 8:00, 9:30, 12:30, 18:30 z udziałem młodzieży (dolny kościół): 10:00 z udziałem dzieci: 11:00 Dni powszednie: 7:00, 8:00, 18:30 Nabożeństwa Nowenna do Ducha Świętego – poniedziałek po Mszy św. wieczornej Nowenna do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy – środa: 7:45, 18:00 Nowenna do Miłosierdzia Bożego – czwartek: 18:00 14 ugotować, kupić choinkę, ozdoby, prezenty. Ale ileż to razy po wielodniowej bieganinie jesteśmy tak zmęczeni, że ma‑ rzymy tylko o tym, by święta już się skończyły i wszystko wróciło do normalności. Coraz częściej widać oznaki zmę‑ czenia, dlatego popularnością zaczyna się cieszyć styl „masz stówę i kup sobie coś od rodziców”. To jednak oznacza da‑ leko posuniętą depersonalizację prezentu, a z obdarowywa‑ nia się upominkami może wyniknąć dużo dobra. Jeżeli chcę coś komuś podarować powodowany radością z narodzenia Jezusa, może to zaowocować wzmocnieniem więzi. Muszą być jednak zachowane proporcje. Relacja z Bogiem musi być ważniejsza niż prezent. Boże Narodzenie to święta bardzo radosne. Jest radość z faktu narodzenia Jezusa. Jest radość przebywania ze sobą. Jest radość obdarowywania się prezentami, nie dlatego, że tak „wypada”, ale dlatego, że kogoś kochamy. Jest radość dzielenia się z innymi. Wystarczy zrzucić pancerz swojego egoizmu i rozejrzeć się wokół siebie, a z pewnością dostrze‑ żemy ludzi, z którymi możemy podzielić się tym, co mamy. Różnorakie akcje pomagają nie tylko potrzebującym, ale również obdarowującym. Pozwalają nam się otworzyć na innych, dostrzec tych, koło których być może w codzien‑ nym zabieganiu przechodzimy obojętnie. Każdy z nas może coś ofiarować. To nie musi być rzecz materialna, choć naj‑ częściej mówiąc o pomocy, mamy na myśli pieniądze, do‑ bra materialne. Możemy pomóc również w inny sposób: dając swój czas, umiejętności, zainteresowanie. Czasem wy‑ starczy jedynie rozmowa, dobre słowo, modlitwa w czyjejś intencji. Ważne jest, by to, co robimy, płynęło z głębi serca, a nie było tylko działaniem uspokajającym nasze sumienia. Bóg nie przychodzi do nas w huku gromu i błyskawic, lecz jako bezbronne dziecko. Trzeba być uważnym, żeby Go dostrzec. Kiedy Jezus narodził się w Betlejem, większość ludzi Go nie rozpoznała. Udało się to tylko ludziom pro‑ stego serca, którzy nie pokładają nadziei w gromadzonych dobrach, tylko potrafią dostrzegać to, co niepozorne. Oby‑ śmy wśród świątecznej gorączki i zabiegania nie przegapili sedna sprawy: przychodzącego Boga. gaja Spowiedź Codziennie rano i wieczorem podczas Mszy Św. (z wyjątkiem sytuacji nadzwyczajnych) BIURO PARAFIALNE poniedziałek wtorek środa czwartek piątek sobota Kontakt - 10:00 - 12:00 10:00 - 12:00 - 16:00 – 18:00 16:00 – 18:00 - ul. Grunwaldzka 86, tel. (61) 867 30 76; 867 64 30 www.jankanty.info.pl e-mail: [email protected] U Jana Kantego nr 6/115/2013 W tym miesiącu Styczeń 1. - Nowy Rok; Świętej Bożej Rodzicielki; Światowy Dzień Pokoju 2. - św. Bazylego (doktora Kościoła) 5. - św. Jana Nepomucena 6. - Objawienie Pańskie 12. - Chrzest Pański 17. - Dzień Judaizmu 18. - 25. - Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan 20. - św. Sebastiana 21. - św. Agnieszki; Dzień Babci 22. - Dzień Dziadka 24. - św. Franciszka Salezego (doktora Kościoła) 25. - nawrócenie św. Pawła 26. - Dzień Islamu 28. - św. Tomasza z Akwinu 31. - św. Jana Bosco Luty 2. - Ofiarowanie Pańskie 5. - św. Agaty z Sycylii 9. - św. Michała Febres Cordero y Muñoz (jedynego kanonizowanego Ekwadorczyka) 10. - św. Scholastyki (siostry św. Benedykta) 11. - MB z Lourdes; Światowy Dzień Chorych 14. - św. Cyryla i Metodego (patronów Europy), św. Walentego 18. - bł. Fra Angelico (Jana z Fiesole, malarza) 22. - wspomnienie Katedry św. Piotra Apostoła Kronika parafialna: Chrzest św. otrzymali: Michalina Konieczna Antonina Barbara Kalich Izabela Bura Oskar Gądziak Rozalia Chodun Mikołaj Miron Piszcz Antoni Jacek Siepietowski Olgierd Nowak Zuzanna Małgorzata Baranowska Piotr Pompała Konrad Pawliński Weronika Zofia Młynarek Hanna Skołuda Lena Ewa Adamczyk Karolina Kulczyńska Robert Kulczyński Sakrament małżeństwa zawarli: Sebastian Iwaszko i Agnieszka Baron Gracjan Dydymski i Ewa Ratajczak U Jana Kantego nr 6/115/2013 Odeszli do wieczności: (29. 09. - 10. 12. 2013) śp. Jan Zieliński lat 96 z ul. Podkomorskiej śp. Eleonora Zawieja – Perz lat 75 Senatorskiej śp. Jolanta Woźniak lat 68 Ostroroga śp. Zygmunt Abłażej lat 80 Włodkowica śp. Zofia Kubanek lat 81 Rycerskiej śp. Irena Perzyńska lat 85 Cześnikowskiej śp. Łucja Zakrzewska lat 93 Sowińskiego śp. Alfreda Ogozeja lat 87 Husarskiej śp. Barbara Jahns lat 81 Grochowskiej śp. Zofia Samsel lat 82 Grochowskiej śp. Marian Koperski lat 59 Cześnikowskiej śp. Urszula Hoffmann lat 91 Grunwaldzkiej śp. Stanisław Pabel lat 88 Podstolińskiej śp. Władysław Kańczugowski lat 90 Podstolińskiej śp. Marta Ciupińska lat 83 Rycerskiej śp. Mirosław Góral lat 53 Husarskiej śp. Jan Donder lat 77 Listopadowej śp. Anna Pilch lat 97 Grunwaldzkiej śp. Zdzisława Pilecka lat 86 Heweliusza śp. Alina Trepińska lat 83 Grunwaldzkiej śp. Kazimierz Chudziński lat 88 Rycerskiej śp. Miron Szostak lat 92 Husarskiej Wieczny odpoczynek racz im dać Panie… 15 ks. Marcin Węcławski Jubileusz parafialny 13-20 X 2013 ks. Maciej Kubiak ks. Wojciech Raczkowski ks. Paweł Malecha Wydawca: parafia pw. św. Jana Kantego w Poznaniu, ul Grunwaldzka 86 Redakcja: ks. Wojciech Mueller, Rafał Gąsiorek, Aleksandra Kędzierska, Urszula Moczyńska, Agnieszka Rejmenciak, Piotr Rejmenciak. Skład: Studio Sylver, ul. Lubeckiego 15, Poznań. Zdjęcie na okładce ze zbiorów własnych. Konto Parafii św. Jana Kantego w Poznaniu, ul. Grunwaldzka 86 IBAN/PL 331600 1084 0004 0503 6226 6001 ks. Prof Jan Kanty Pytel