7-8. lipiec - sierpień - Dom Pomocy Społecznej NASZ DOM w

Transkrypt

7-8. lipiec - sierpień - Dom Pomocy Społecznej NASZ DOM w
Numer 7-8
LIPIEC-SIERPIEŃ 2014
NASZ
DOM
SPIS TREŚCI:

NA DOBRY POCZĄTEK

TEMAT MIESIACA:
URODZINY MIESIĄCA
CIEKAWOSTKI
NOWA GADKA „JASPISOWEGO” DZIADKA
HOROSKOP MIESIĘCZNY
z
z
Redagują:
I. Fedorek
M. Pakuła
A. Rzodkiewicz
B.Wiechucka
1
Na DOBRY POCZĄTEK
„Biednym nie jest ten, co nie ma ani grosza. Biedny człowiek to ten,
który nie ma marzeń”
Henry Ford
TEMAT MIESIĄCA
Zostają najodporniejsi: praca kobiet za więziennymi murami.
Trudna i stresująca?
Izabela O'Sullivan
Postrzegane są jako twarde kobiety. Takie, które potrafią zablokować
emocje, odsunąć na dalszy plan empatię, żeby bez współczucia, ale też strachu,
z chłodnym, racjonalnym podejściem wykonywać swoje obowiązki.
Umiejętność zachowania dystansu jest tutaj jedną z najważniejszych cech.
Jadwiga, Dominika i Katarzyna pracują w aresztach śledczych w Poznaniu
i Warszawie. Opowiadają o plusach i minusach pracy na stanowisku
funkcjonariuszki służby więziennej.
U żadnej z nich wyobrażenia tego, co je czeka, gdy przekroczą więzienne bramy
nie rozminęły się z rzeczywistością. Porucznik Katarzyna Wolman-Czarnecka
z aresztu w Warszawie-Grochowie niemal od dziecka marzyła o takiej pracy.
Wśród najbliższych miała przedstawicieli wszystkich formacji, z wyjątkiem
żandarmerii wojskowej. W więzieniach bywała już jako trzylatka, wiedziała
więc dokładnie, czego się spodziewać. Można też zacząć pracę od stażu
w poznańskiej jednostce, jak zrobiła to podporucznik Jadwiga Janowicz-Nowak,
która teraz pracuje na stanowisku wychowawcy. U szeregowego Dominiki
Banasiak, oddziałowej dziennej z Poznania, wybór był nieco bardziej kwestią
przypadku, lecz podkreśla, że go nie żałuje.
Zapomnieć o strachu
Wszystkie mają bezpośrednią styczność z osadzonymi. Jadwiga przyznaje,
że pracując z mężczyznami (bo to oni niemal wyłącznie przebywają w
poznańskim areszcie), nie da się całkowicie zapomnieć o tym, za co trafili za
kratki. - Są tacy, którzy odsiadują wyroki za jazdę po pijanemu czy niepłacenie
2
alimentów, ale też ci, którzy zgwałcili albo zabili. Jednak musimy sobie
uświadomić, że oni już odbywają karę - tłumaczy. Trzeba nauczyć się oddzielać
osobę od przewinienia, które popełniła. Jadwiga często stara się postawić na
miejscu osadzonych. - To wielokrotnie ludzie, którzy mają rodzinę, pracę, swoje
życie i nagle to wszystko tracą - opowiada. - Do naszej jednostki trafiają na
przykład tymczasowo aresztowani, jedynie podejrzani o popełnienie
przestępstwa. Taka sytuacja teoretycznie mogłaby spotkać każdego z nas dodaje Jadwiga. - Dlatego ważne, by do osoby, z którą mamy do czynienia,
podejść podmiotowo. Dominika dopowiada , że - choć ważne są takie
empatyczne relacje - nie można zapomnieć o dystansie. Jego utrzymywanie
pozwala zachować bezpieczne granice pomiędzy pracownikami aresztu
a odbywającymi w nim karę.
Sytuacje zagrożenia?
Żadna z moich rozmówczyń nie może sobie takich przypomnieć. Są chwile,
kiedy trzeba szybko reagować, które powodują wyższą adrenalinę, ale na co
dzień się o nich nie myśli. Odczuwanie notorycznego strachu uniemożliwiałoby
wykonywanie tego zawodu. Jadwiga, pracując jako wychowawca, z osadzonymi
zwykle ma kontakt w cztery oczy, choć może poprosić o dodatkową ochronę
któregoś z funkcjonariuszy. Taka sytuacja zdarzyła się jej jednak tylko raz, na
samym początku pracy zawodowej. Miała przekazać mężczyźnie informację, że
przedłużono mu areszt tymczasowy, a ponieważ był to człowiek dość
impulsywny, wolała mieć na wszelki wypadek zabezpieczenie. Po usłyszeniu
wiadomości rzeczywiście wzburzył się, ale tylko wstał, uderzył pięścią w biurko
i wyszedł, interwencja ze strony pracownika ochrony nie była więc potrzebna.
Na co dzień Jadwiga nie obawia się jednak o swoje bezpieczeństwo. Mówi, że
więźniowie zdają sobie sprawę, że zwyczajnie „nie opłaca” im się źle
zachowywać, bo kara, która za to grozi, np. brak możliwości otrzymywania
przez jakiś czas paczek czy widzenia tylko przez pleksiglas może być bardzo
dotkliwa. Nie oznacza to oczywiście, że nie zdarzają się sytuacje konfliktowe.
Osadzeni to ludzie o najróżniejszej kondycji psychofizycznej. Niektórzy cierpią
na uzależnienia, inni na przewlekłe choroby. Dominika podkreśla, że trzeba być
w ciągłej gotowości, by udzielić pomocy, w odpowiednim momencie
zareagować. Tę odpowiedzialność za zdrowie i życie drugiego człowieka, a nie
strach o własne bezpieczeństwo, wszystkie moje rozmówczynie uważają za
najbardziej stresogenny element swojej pracy.
Koledzy nie ułatwiają
Znacznie bardziej skomplikowane niż kontakt z więźniami mogą być jednak
w niektórych przypadkach relacje funkcjonariuszek z kolegami. Często mija
sporo czasu, zanim panowie przekonają się, że kobieta w służbie więziennej też
może sobie znakomicie poradzić. Katarzyna Wolman-Czarnecka w Areszcie
3
Śledczym w Warszawie-Grochowie kieruje liczącym 107 osób działem ochrony.
Większość jej podwładnych to mężczyźni. Dla części z nich trudny do
zaakceptowania był fakt, że po co najmniej 15 latach, kiedy za szefa mieli
mężczyznę, teraz będzie nimi dowodzić kobieta. Katarzyna przyznaje,
że szefowanie działowi ochrony - największemu w całej jednostce - to nie lada
wyzwanie. Poza nadzorowaniem pracy tak dużej liczby ludzi i wykonywanych
przez nich obowiązków, dochodzi jeszcze kwestia odpowiedzialności za
bezpieczeństwo całego aresztu. Wymaga to dużej dyspozycyjności, co dla
mamy trzylatka może niekiedy nie być łatwe. - Zdarza się, że wychodzę z pracy
o 16:00, a już 20 minut później mam telefon, że muszę wracać - kwituje.
Ale o swoim stanowisku mówi z nieskrywaną dumą, chwali też dyrektora
warszawskiej placówki, który niemal we wszystkich działach na kierowniczych
stanowiskach obsadził kobiety. To nie jedyny w polskiej służbie więziennej
przykład otwartego umysłu. Areszt Śledczy w Poznaniu z kolei jako pierwszy
w naszym kraju do bezpośredniej pracy z osadzonymi-mężczyznami dopuścił
panie. Przy kontroli osobistej nadal obecny musi być funkcjonariusz, ale
wszystkie inne czynności może wykonywać kobieta. Dominika wyznaje, że o ile
na początku, kiedy obejmowała stanowisko oddziałowej, widziała nieco
zdziwione spojrzenia męskiej części współpracowników, o tyle doświadczenie
pokazało, że takie rozwiązanie ma rację bytu.
Łagodzą obyczaje?
Z pełnym przekonaniem stwierdza też, że w więzieniu sprawdza się
powiedzenie, iż kobieta łagodzi obyczaje. - Osadzeni zaczynają dbać o siebie,
bardziej ważą język, kiedy z nami rozmawiają i nawet wyegzekwowanie
czegokolwiek, jeśli polecenie czy prośba pada z naszych ust, bywa łatwiejsze wyjaśnia Dominika. Przykładem może być chociażby zwrócenie uwagi na
nieporządek w celi. Inaczej taki komentarz więźniowie przyjmą wtedy, gdy
rzuci go funkcjonariusz, a inaczej, gdy jego współpracownica.Jadwiga uważa,
że oddziały, na których pracuje kobieta, zazwyczaj funkcjonują lepiej. Uściśla
jednak, że nie chodzi tu o samą symbolikę płci, lecz także o posiadane przez
panie umiejętności rozwiązywania problemów i negocjacji. A Dominika dodaje,
że wszystkie cechy, określane jako „kobiece” można w tej pracy wykorzystać na
plus.
Stereotyp twardej babki
Aby pracować w służbie więziennej, zarówno mężczyźni, jak i kobiety
przechodzą testy psychologiczne i sprawnościowe. Potem odbywa się dwuletnią
służbę przygotowawczą, podczas której nie tylko sprawdzane są predyspozycje
zatrudnionej osoby do pracy na danym stanowisku, ale też ona sama ma okazję
się przekonać, czy to miejsce dla niej. Chyba więc sporo prawdy jest
4
w stwierdzeniu, że zostają najodporniejsi. I zapewne po części stąd wziął się
stereotyp funkcjonariuszki jako twardej babki.
Nie do końca z takim wizerunkiem zgadza się jednak Katarzyna. - Jesteśmy
konsekwentne w tym, co robimy, odpowiedzialne - stwierdza. - Ale tak
naprawdę każda z nas ma czasem ochotę usiąść w kącie i sobie popłakać,
wyżalić się mężowi czy partnerowi. Śmieje się, że gdyby spojrzeć na życie
prywatne funkcjonariuszek, najprawdopodobniej wydałoby się innym zwykłe
i prozaiczne. Po pracy gotują, sprzątają, zajmują się dziećmi. Dominika
opowiada, że zwykle wśród nowo poznanych osób zauważa lekką konsternację,
kiedy przyznaje się do wykonywanego zawodu. Dumna jest z niej za to
sześcioletnia córka, która wszystkim w przedszkolu chwali się, że jej mama jest
policjantką, pracuje w więzieniu i niczego się nie boi. - Tak najprościej było jej
to wytłumaczyć - mówi.Jadwiga nie uważa, by praca w więzieniu wymagała
zatracenia takich cech jak wrażliwość czy emocjonalność. Ważne tylko, by nie
przeżywać nadmiernie spraw zawodowych, umieć zamknąć drzwi po
skończonym dniu. Wyznaje, że wychodząc z pracy, razem z zamkiem kurtki,
zapina wszystkie problemy i wraca do domu, do swojej rodziny.
Silna mniejszość
Stała pensja, stabilne zatrudnienie, płynna ścieżka kariery - to niewątpliwie
plusy, które skłaniają kobiety do podejmowania pracy w służbie więziennej.
Jednak mimo że coraz więcej pań wybiera właśnie taką drogę zawodową, wciąż
stanowią bezwzględną mniejszość. Na 29,5 tysiąca osób zatrudnionych
w polskim więziennictwie, funkcjonariuszki to niespełna 1/5 (dane za sw.gov.pl
z grudnia 2013 roku). Dominika, Jadwiga i Katarzyna (a przykładów jest bez
wątpienia znacznie więcej) są dowodem na to, że kobiety świetnie sobie radzą
w tej służbie.
I choć niestety, w opinii społecznej, nie cieszy się ona takim prestiżem jak ta
w straży pożarnej czy w policji, nie zamieniłyby swojej pracy na żadną inną. Warto łamać stereotypowe spojrzenie - przekonuje Dominika Banasiak.
Stała pensja, stabilne zatrudnienie, płynna ścieżka kariery - to niewątpliwie
plusy, które skłaniają kobiety do podejmowania pracy w służbie więziennej.
Jednak mimo że coraz więcej pań wybiera właśnie taką drogę zawodową, wciąż
stanowią bezwzględną mniejszość. Na 29,5 tysiąca osób zatrudnionych
w polskim więziennictwie, funkcjonariuszki to niespełna 1/5 (dane za sw.gov.pl
z grudnia 2013 roku).
Bez prestiżu?
Dominika, Jadwiga i Katarzyna (a przykładów jest bez wątpienia znacznie
więcej - kolejne to chociażby przedstawione na zdjęciach funkcjonariuszki)
5
są dowodem na to, że kobiety świetnie sobie radzą w tej służbie. I choć niestety,
w opinii społecznej, nie cieszy się ona takim prestiżem jak ta w straży pożarnej
czy w policji, nie zamieniłyby swojej pracy na żadną inną. - Warto łamać
stereotypowe spojrzenie - przekonuje Dominika Banasiak.
Z portalu gazeta.pl skopiowała Iwona.
6
URODZINY MIESIĄCA LIPCA I SIERPNIA
Wszystko, co było Waszym Marzeniem, co jest i będzie w przyszłości niech
nie mija z cichym westchnieniem, lecz się spełni w całości.
Wszystko, co piękne i upragnione niech będzie w Waszym życiu spełnione.
Stu lat w zdrowiu życzą Dyrektor, personel oraz mieszkańcy.
Dylong
Eryka
Koch
Dorota
Mikołajski
Zbigniew
Stankiewicz Maksymilian
Wilczek
Janina
Kawalec
Lucyna
Socha
Józefa
Ciuk
Waldemar
German
Eliza
Godlewski
Józef
Jaszczyszyn
Stanisław
Narożna
Stefania
Opic
Helena
Szegda
Helena
Wolak
Halina
Blacha
Edward
Liszka
Józef
Nowakowska
Maria
Patoła
Anna
Kaczmarek
Ryszarda
Sekuła
Urszula
Markiewicz Stanisława
Lelonek
Wanda
Budny
Karol
Spiechowicz
Maria
7
CIEKAWOSTKI
Skarpetki w sandałach, czyli Polak All Inclusive
Im mniej zapłacił za turnus, tym więcej wymaga. I ciągle się obraża, że Niemcy,
Anglicy, a nawet Rosjanie są traktowani lepiej. Polak na zagranicznych
wakacjach zajmuje się głównie narzekaniem.
Urlop to nie jest czas relaksu. Trzeba być czujnym i pilnować, by wszystko było
dokładnie tak, jak w katalogu biura podróży. Nie wolno dać się oszukać.
– Na początku tego sezonu pewien mężczyzna przywiezionym z Polski
przyrządem zmierzył odległość z hotelu do plaży. A potem triumfalnie
obwieścił, że w katalogu było napisane 300 metrów, a jemu wyszło prawie 500.
Później obmierzył jeszcze pokój i też znalazł rozbieżności między ofertą a
rzeczywistością. I oczywiście napisał reklamację – wzdycha Iwona, rezydentka
dużego biura podróży w jednym z tureckich kurortów. Nie poda nazwiska, bo
nie powinna mówić źle o klientach, nawet tych najbardziej uciążliwych.
Codziennie wieczorem spotyka się z innymi pracownikami biura i wymieniają
się opowieściami o klientach. Kto się awanturował, kto już złożył skargę, a kto
się dopiero odgrażał, że złoży. I kiedy tak siedzą, dochodzą czasem do wniosku,
że przydałaby im się grupowa psychoterapia. Zwłaszcza w szczycie sezonu, gdy
ludzi i pretensji jest najwięcej.
Niektórzy zaczynają marudzić jeszcze przed dotarciem do hotelu. – Pewien pan
nie zdążył się odhaczyć na liście gości, a już prosił o formularz reklamacyjny.
Na pytanie, po co, skoro wczasy nawet się nie zaczęły, odparł: na pewno się coś
znajdzie – opowiada Iwona. Kilka lat temu założyła na Facebooku grupę
„Skarpetki w sandałach”, na której piloci wycieczek, przewodnicy i rezydenci
opisują swoje przygody z polskimi turystami. Dzisiaj grupa ma już blisko 2,5
tys. członków i codziennie pojawiają się na niej nowe historie.
Najwięcej jest o narzekających klientach. Na to, że w Egipcie jest za gorąco i za
dużo Arabów. Że w Hiszpanii leniwi sklepikarze zamykają sklepy w czasie
sjesty, a w Grecji piasek na plaży miał inny odcień niż w katalogu – nie był
biały, tylko żółty. No i standardowe: klimatyzacja źle działa, pokój jest za mały,
a wybór posiłków i alkoholi w hotelowej restauracji stanowczo zbyt skromny.
I dlaczego na śniadanie jest tylko kawa i rogalik? Gdzie kiełbasa? Plus
absurdalne: „Ukąsił mnie komar, reklama nie uprzedzała, że tu będą komary!”.
8
Albo: „Na śniadanie jajko było tylko w dwóch postaciach: na twardo i
jajecznica. A ja miałem ochotę zjeść na miękko”.
– Pamiętam pana, który podszedł do mnie czerwony na twarzy, bliski apopleksji
i uderzając pięścią w stół, krzyczał: „Gwarantowaliście nam pogodę i co?
Deszcz leje. Za co ja zapłaciłem?” – opowiada Jerzy Żebrowski, wykładowca
w Wyższej Szkole Zarządzania Edukacja we Wrocławiu i licencjonowany
przewodnik, ostatnio pracujący w hiszpańskim regionie Costa Brava.
Aleksandra, która pracuje jako rezydentka w hiszpańskich kurortach, zauważyła,
że na niektórych turnusach malkontenci dobierają się w grupy i spędzają
wieczory na wspólnym utyskiwaniu. – To chyba taka nasza polska natura –
domyśla się.
Turysta wdzięczniejszy
Polacy masowo wyruszyli na podbój zagranicznych kurortów po 1989 r. –
turystyczny zryw zbiegł się w czasie z odzyskaną wolnością. Wcześniej
podróżowanie utrudniał nie tylko brak pieniędzy, ale też biurokratyczne bariery.
Granice były zamknięte, za każdym razem trzeba było prosić władze o wydanie
paszportu.
A mimo to Polacy jeździli za granicę.
Dr Paweł Sowiński, historyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN, podaje
PRL-owskie statystyki: w latach 60. wyjeżdżało kilkaset tysięcy Polaków
rocznie, w kolejnej dekadzie ponad milion, a pod koniec epoki Gierka już blisko
dziesięć milionów! Głównie do bratnich krajów socjalistycznych: Bułgarii,
Czechosłowacji, NRD i na Węgry. Niekoniecznie w celach rekreacyjnych,
często po prostu na handel.
Po upadku komunizmu za organizowanie wypoczynku zabrały się komercyjne
firmy, które prześcigały się w rozszerzaniu urlopowej oferty. Najpierw Polacy
jeździli głównie do Czech, Słowacji i Niemiec, potem do Chorwacji, Włoch,
Francji, Hiszpanii, a później jeszcze dalej – do Grecji i krajów arabskich.
Ewa Morska-Żmij, która od dwudziestu lat pracuje jako przewodniczka w Costa
Brava, z rozrzewnieniem wspomina tych pierwszych turystów. – Byli
wdzięczniejsi, milsi. Widać było, że bardzo ich cieszy możliwość podróżowania
– wspomina.
I to mimo że nie mieli dużo pieniędzy. – Często przyjeżdżaliśmy z wycieczką do
Monako w porze obiadowej, gdy w porcie kelnerzy na jachtach nakrywali stoły.
A my jedliśmy te nasze wymięte kanapki, siedząc na ławkach – wspomina.
9
Dzisiaj – dodaje – rodacy nadal liczą się z pieniędzmi, ale mogą już sobie
pozwolić na więcej.
– Polscy turyści zasadniczo zmienili się na lepsze, bo są bardziej obyci
z podróżami – dodaje Jerzy Żebrowski. – Niefajne jest tylko to, że kiedyś te
wyjazdy były bardziej elitarne. Dziś stały się masowe, więc i klienci są inni.
– Mniej wykształceni, mniej zamożni – wylicza Anna, rezydentka w Turcji. –
Stać ich na zagraniczne wojaże, bo najtańsze tygodniowe wczasy all inclusive
można kupić już za osiemset, góra tysiąc złotych.
„Państwo” ma pretensje
Nabywcy pakietu all inclusive jest w sumie wszystko jedno, gdzie spędzi
wakacje. – Wchodzi do biura podróży i nie do końca wie, gdzie chciałby jechać.
Ma być dobra pogoda, basen i kropka. Kupuje wczasy w Turcji, Grecji, Egipcie
czy Maroku i nie ma pojęcia, czym się te kraje od siebie różnią. A potem
przyjeżdża totalnie nieprzygotowany. Takich turystów jest coraz więcej –
opowiada Ewelina, rezydentka w tureckim kurorcie nad Morzem Egejskim.
Pracownicy biur podróży mówią o nich: „all inclusive już działa”. Bo z
samolotu wysiadają często podchmieleni, zapominają odebrać walizkę, a w
drodze do hotelu pytają na zmianę: „Daleko jeszcze?” i „Czy zdążymy na
śniadanie/obiad/kolację?”. A gdy tylko docierają na miejsce, biegną na wyścigi
do recepcji w nadziei, że dostaną lepszy pokój.
Chwilę później wybuchają pierwsze awantury. I nie pomaga tłumaczenie, że
wszystko było napisane w folderze. – „Państwo” nie czyta. I potem „państwo”
ma pretensje – mówi z przekąsem Ewelina.
W opowieściach opiekunów polskich grup ten złośliwy ton pojawia się często.
„Szlachta przyjechała na wakacje i ma wymagania” – skarżą się na Facebooku.
Taki szlachcic znad Wisły potrafi poprosić rezydenta, żeby kupił nocniczek dla
jego dziecka. A w razie odmowy krzyknąć: za to ci, k...a, płacę!
Marta, pracownica biura podróży w Krakowie, a po godzinach autorka bloga
„Specjalistka od wakacji”, o polskich turystach pisze tak: „Towarzystwo w
skarpetach i sandałach, żłopiące piwo w hotelowych barach i wygłaszające
kulturoznawcze tyrady o brudzie i zapóźnieniu cywilizacyjnym kraju, w którym
gości”.
Skarpety i sandały to jej zdaniem tylko symbol, choć rodacy rzeczywiście noszą
je z upodobaniem. – Chodzi głównie o sposób myślenia. Polski turysta jest
skrajnie roszczeniowy, wszystko chce mieć od ręki. Zapłacił, więc wymaga.
10
– Pojęcie „all inclusive” zaczęło funkcjonować w świadomości Polaków jako all
exclusive. Wydaje im się, że wykupując zagraniczną wycieczkę, są bliżej
luksusu i dlatego go oczekują – tłumaczy psycholog społeczny Leszek
Mellibruda. Sęk w tym – dodaje – że to tylko luksus wyobrażony. O
prawdziwym za takie marne pieniądze nie ma przecież mowy.
Więc na wakacjach Polacy oszczędzają na wszystkim. – Nieraz słyszałam
pytanie, czy za włączenie klimatyzacji czy telewizora będzie trzeba dodatkowo
zapłacić, „bo jeśli tak, to my dziękujemy” – opowiada przewodniczka Kamila.
Zapytała kiedyś parę klientów, czy byli już w sąsiednim miasteczku. –
Powiedzieli, że nie, bo wolą posiedzieć w hotelu. „A pójdziemy gdzieś, to
dziecko zaraz zechce loda czy zabawkę. A po co wydawać na darmo pieniądze,
jak tu wszystko jest?”. Spora część gości bardzo rzadko wychodzi z hotelu. Albo
wcale.
Dlaczego nie szanują?
Jerzy Żebrowski często słyszy od rodaków dramatyczne pytanie: dlaczego nas
tutaj nie szanują? Kiedy dopytuje, o co chodzi, następuje litania zarzutów:
recepcjoniści nie mówią po polsku, w telewizji nie ma polskich kanałów, a w
restauracji jadłospisu po polsku. I nad wejściem do hotelu nie wisi polska flaga,
choć powiewają: niemiecka, angielska i rosyjska.
Potem pojawia się cięższy zarzut: Niemcy, Anglicy, Rosjanie są traktowani
lepiej niż Polacy. Przy recepcji i w restauracji obsługiwani są w pierwszej
kolejności, mają lepsze pokoje, lepsze posiłki, w ich drinkach jest więcej
alkoholu.
Żebrowski tłumaczy wtedy, że przedstawicieli tych nacji jest w Hiszpanii po
prostu znacznie więcej niż Polaków i to z nich tutejsza turystyka czerpie
najwięcej korzyści. Nic więc dziwnego, że o nich dba. – Zawsze wtedy pada
argument: my dajemy im zarabiać, niech nas szanują – mówi Żebrowski.
– Jesteśmy przeczuleni na własnym punkcie – tłumaczy rezydentka polskiego
biura podróży w Hiszpanii. – Owszem, czasem dostajemy gorsze pokoje, ale to
dlatego, że zapłaciliśmy za wczasy mniej niż Niemcy czy Anglicy. I dlatego to
oni mają widok na morze, a my na podjazd. Buntujemy się, że nie ma obsługi w
języku polskim, za to jest w rosyjskim. A to po prostu reakcja branży na to, że
klient z Rosji dużo wydaje, a na dodatek zostawia sute napiwki. Polacy jeszcze
się tego nie nauczyli – mówi.
– Uważają, że skoro wykupili opcję all inclusive, to wszystko im się należy za
darmo. Potrafią dać kierowcy autokaru napiwek w wysokości 10 eurocentów
albo 5 groszy – ubolewa Anna, rezydentka w Turcji.
11
Nie można im też wytłumaczyć, że w restauracji nie wolno robić sobie kanapek
na cały dzień ani nalewać coli z dystrybutora do butelki po wodzie mineralnej.
Kiedy ktoś ośmieli się zwrócić im uwagę, krzyczą, że zostali upokorzeni.
– Rodacy na zagranicznych wakacjach są niepewni siebie i wystraszeni. I
pewnie dlatego wydaje im się, że wszyscy przeciwko nim spiskują – zgaduje
Aleksandra.
Na pewno są bezradni. Zwykle słabo znają języki obce, więc potrzebują pomocy
w najbardziej błahych kwestiach: dogadaniu się z recepcjonistą, zamawianiu
suchego prowiantu czy budzeniu na telefon. I niespecjalnie mają chęć, by się
uczyć. Nie są ciekawi nowych smaków. Wolą zjeść coś, co dobrze znają, na
przykład kurczaka z KFC. A kiedy dadzą się namówić na skosztowanie
hiszpańskiej paelli, to starannie odsuną na bok wszystkie krewetki i małże, bo
„na nich patrzą”, i nałożą sobie tylko ryżu. A pod koniec turnusu głośno
westchną, że marzą o schabowym.
Groźne i niepokojące
Kamilę, która pracuje jako animatorka w kurortach na całym świecie, hiszpański
recepcjonista zapytał kiedyś, dlaczego Polacy przyjeżdżają na wakacje z taką
miną, jakby byli na pogrzebie. – Miał sporo racji. Nic nam się nie podoba,
jesteśmy obrażeni na cały świat, nie uśmiechamy się – ocenia.
Ewie Morskiej-Żmij marzy się jedno: żeby Polacy nie psuli sobie urlopu
drobiazgami. – Nie przejmujmy się, że kelner podając nam kawę, rozlał ją i nie
wymienił spodeczka. Zwróćmy mu uwagę, ale nie bierzmy tego do siebie. Tak
samo potraktowałby Niemców czy Anglików – mówi. Jej zdaniem Polacy przez
ostatnie lata stali się o wiele bardziej świadomymi turystami. Teraz potrzebują
tylko grubszych portfeli, by wyzbyć się kompleksów.
To nie będzie łatwe, bo – jak mówi dr Roman Chymkowski, socjolog z
Uniwersytetu Warszawskiego – te kompleksy wynikają z poczucia, że nasz kraj
nigdy nie był szczególnie istotny w sensie gospodarczym, politycznym czy
kulturowym: – W skargach turystów pobrzmiewa pochodząca jeszcze z XIX
wieku idea Polaka, który jest wiecznie przez kogoś krzywdzony.
Pracownicy biur podróży, którzy opiekują się polskimi turystami za granicą, po
zakończeniu sezonu zwykle obiecują sobie, że to był już ostatni raz. Mają dość
nerwów, ciągłego wysłuchiwania skarg. Ale w nowym sezonie wracają, bo to
jednak fascynująca praca. Wprawdzie ton grupie zawsze nadają ci najbardziej
marudni i uciążliwi, ale większość turystów to zwykli, sympatyczni ludzie.
Z portalu internetowego Onet.pl
12
NOWA GADKA „JASPISOWEGO” DZIADKA
O aferze podsłuchowej- okiem przeciętnego obserwatora
Temat afery podsłuchowej wywołany został przez publikację w czasopiśmie
„Wprost” nagranych nielegalnie rozmów prywatnych niektórych polityków
Platformy Obywatelskiej i prezesa NBP. Szczegóły tej afery nie wymagają
omówienia na tych łamach, gdyż są one od szeregu dni wałkowane przez media
publiczne i prywatne, nie tylko w Polsce, lecz także zagranicą. W tym
felietoniku zajmiemy się tylko jednym aspektem całej tej rozdmuchanej historiikwestią
tajemnicy
dziennikarskiej.
W
myśl
obowiązującego
obecnie
ustawodawstwa prasowego i w ogóle medialnego, dziennikarze nie mogą
ujawniać
osób,
które
dostarczyły
im
informacji
w
formie
nagrań
audiowizualnych i innych nośników informacyjnych. Jest to tzw. tajemnica
dziennikarska.
Prowadzi to do krycia przez dziennikarzy autorów nagrań, wiążąc ręce
organom ścigania takich przestępstw karnych. Zachodzi sytuacja absurdalna, że
ujawnione są rozmowy polityków, funkcjonariuszy publicznych , czy
biznesmenów
wbrew
zasadom ustawowej
ochrony
prywatności
życia
podsłuchiwanych osób.
Ale co gorsza bezkrytyczne stosowanie się do wskazania przestrzegania zasad
tajemnicy dziennikarskiej, prowadzić może do ustawienia dziennikarstwa jako
swego rodzaju trzeciej, czy czwartej władzy i to nadrzędnej w stosunku do rządu
parlamentu oraz instancji
prokuratorsko- sądowniczej , niezależnej od
państwowych organów prokuratorsko –sądowniczych .
Jest to istotne naruszenie podstawowego w demokracji podziału władzy na
ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą.
Z powyższego wyraźnie wynika, że instytucja tajemnicy dziennikarskiej
(podobnie również tzw. dziennikarzy śledczych) powinna być zmodyfikowana,
13
tak aby jej ustalenia nie kolidowały z wypróbowaną przez wieki koncepcją trój
władzy.
Na koniec dodać trzeba, że emisja nośników podsłuchów nie może być
bezkarna, co obecnie może zaistnieć przy ślepym stosowaniu zasady tajemnicy
dziennikarskiej- nieujawniania osób autorów taśm podsłuchowych.
P.S
Dzięki nagraniu i upublicznieniu rozmowy ministra Spraw Zagranicznych R.
Sikorskiego z byłym ministrem Finansów Rostowskim cała Polska (a i także
zagranica) mogła się dowiedzieć, co naprawdę myśli moderator polityki
zagranicznej Sikorski o wątpliwej wartości sojuszu USA z RP. Dołączyła się do
tego ironiczna uwaga o stosunku „murzyńskości” (tj. murzyńskiej służalczości)
Polaków względem Amerykanów.
„Jaspis 90”
HOROSKOP
Baran
Korzystaj z uroków lata
Lato w pełni, należy więc zadbać o swój wypoczynek, odprężyć się i skorzystać
z uroków przebywania na świeżym powietrzu.
Byk
Pewne sprawy przestaną cię aż tak interesować. Niektóre rodzinne plany okażą
się ważniejsze od twoich zawodowych ambicji. Nie martw się, jeśli coś nie
będzie szło po twojej myśli. Po prostu odpocznij.
Bliźnięta
Ożywisz się i powrócisz do formy. Przestaniesz się lenić i z ochotą podejmiesz
każde życiowe wyzwanie. Sierpniowy długi weekend sprzyja wyjazdom i
towarzyskim spotkaniom.
Rak
Słońce i letnia pogoda sprzyjają wypoczynkowi i beztroskiemu leżeniu na łące.
Bądź dobrej myśli, nie oszczędzaj na siłę i nie martw się na zapas.
14
Lew
Pokaż innym, na co cię stać i co potrafisz. Pokazuj się, baw i zachwycaj sobą
innych. Będziesz wspaniałym organizatorem wyjazdów i letnich przyjęć. Przed
tobą ważne wydarzenie, jakie zdarza się raz na dwanaście lat, nie przegap go.
16.07 Jowisz wkracza do twojego znaku, gdzie pozostanie przez kolejnych
dwanaście miesięcy. Będziesz w tym czasie ulubieńcem gwiazd.
Panna
Staniesz się spokojniejszy. Wszystkie ambitne plany i zadania odłożysz na bok.
Zapragniesz odpoczynku, a nawet chwili samotności.
Waga
Planety ci sprzyjają, choć możesz czuć się trochę nerwowy i niespokojny.
Powodem takiego nastroju może być brak przygód i potrzeba zmiany chociaż
części twoich starych przyzwyczajeń. Znajdź ujście dla rozpierającej cię energii,
uprawiaj sport i poświęć się wreszcie swojemu hobby.
Skorpion
Ocknie się w tobie wola walki i ambicja. Szum morza i śpiew ptaków nie zrobi
na tobie większego wrażenia. Zapragniesz zdobyć władzę i przy okazji zarobić
wielkie pieniądze. A przynajmniej coś zrobić w tym kierunku.
Strzelec
Na wyjazdach i wakacyjnych spotkaniach będziesz przewodzić wesołej zabawie
i sypać dobrymi pomysłami na spędzenie wolnego czasu. Planety sprawią, że
twoje pomysły będą bardzo w cenie i możesz na nich bardzo dużo zarobić.
Koziorożec
W miłości staniesz się bardzo namiętny i zdecydowany. Daj się ponieść
emocjom i nie wstydź się ani łez wzruszenia, ani uśmiechu szczęścia. Twoje
spontaniczne reakcje zostaną docenione przez pewną bliską ci osobę.
Wodnik
Odkryjesz, że masz wielu przyjaciół, pomocników i wielbicieli. Sprawy, które
związane są z towarzystwem i twoimi znajomymi, okażą się zaskakujące i
ważne.
Ryby
Staniesz mocno na ziemi i nie dasz się skusić pustym obietnicom. Interesować
cię będą tylko poważne sprawy i przedsięwzięcia, które przyniosą
gwarantowany zysk.
Skopiowała z Internetu Bernadeta Wiechucka
15