Tożsamość krasnala

Transkrypt

Tożsamość krasnala
Słowo numeru
str 1
TER A
72 ST Z
RONY
NAJWIĘKSZY
Konkursy y!
D o datek Turyst yc zn y
rod
Wygraj Nag
na Dolnym Śląsku!
nr 10/2013 (58) grudzień 2013 / styczeń 2014
Sprzedaż konsumencka
Dariusz Staniszewski
Ile to już razy zdarzyło nam
się kupić coś, co później
okazało się nie spełniać
naszych wymagań czy po
prostu być niepotrzebne.
Wtedy zazwyczaj chcemy
naprawić swój błąd. Tylko
jak? Co mówią na ten temat
przepisy, kogo i czy w ogóle
kogoś chronią? Jaką dro-
gą powinniśmy dochodzić
swoich roszczeń i w jakich
sytuacjach sprzedający nie
ma obowiązku udzielenia
nam pomocy? czytaj dalej str. 6
www.slowowroclawian.pl
cena 2.20 z³ (w tym 8 % VAT)
Tożsamość
krasnala
Wrocław szuk a
swojego symbolu
Nowa świecka tradycja
Karolina Kowalska
Końcówka
grudnia, większość z nas ciągle tkwi w przedświątecznym wirze zakupów i przygotowań. Zewsząd dochodzą
do nas dźwięki kolęd i zapachy pysznych wypieków.
Za każdym rogiem czają się
kramiki i jarmarki. Handlowcy dwoją się i troją, chcąc
zyskać jak najwięcej. Jaki
jest rodowód świątecznych
jarmarków i jak do tych europejskich ma się nasz, wrocławski? A tak w ogóle, to co
o nim sądzą mieszkańcy
miasta?
czytaj dalej str. 9
Wrocław to oprócz Poznania, Szczecina i Zielonej Góry jedno
z najbardziej wysuniętych na zachód miast Polski, choć jego
najstarsi mieszkańcy, paradoksalnie, mają najczęściej rodowód
wschodni. Czy po prawie 70 latach można powiedzieć, że
Wrocław to miasto wciąż o charakterze niemieckim, replika
Lwowa czy może zupełnie nowy wytwór? czyt. str. 3
REKLAMA
Cztery smaki Wrocławia
Wrocław przez wielu określany jest miastem spotkań. Jest
to także miasto wielu kultur i wielu smaków. Przechadzając
się wrocławskim Rynkiem, mamy okazję poznać restauracje serwujące kuchnie z najróżniejszych zakątków świata. Czym więc
smakuje stolica Dolnego Śląska i czy jest to smak dobry?
czyt. str. 14
Techniki wspierania pamięci
Pamięć ludzka tak jak potrafi być wspaniała i niezwykle pojemna, tak też bywa zawodna. Oczywiście w normalnych przypadkach nie zapominamy jak się posługiwać szczotką do włosów
czy widelcem, ale już zapamiętać jakiś numer telefonu czy
adres… Bywa ciężko. Na szczęście pamięć można ćwiczyć. czyt. str. 39
Każdy z nas jest fotografem
ISSN 2082-6761
INDEKS 275611
HRO
Słowo Wrocławian GazetaClokalna
Ze ślubem nieodzownie łączy się sesja zdjęciowa. Coraz popularniejszej stają się tematyczne plenery w nietypowych okolicznościach natury. Jakie są trendy, czy rzeczywiście każdy może być
fotografem? O tajnikach zawodu i nowinkach w branży z Małgorzatą Drozdowską rozmawiała Katarzyna Gielec.
czyt. str. 63
Ñ Œ R O D O W I S K O . P R Z E C Z Y T A £ E Œ – P O D Aczwartek,
J D A24
L marca
E J 2011
str 2
Wstępniak
Spis treści
Czas odzyskiwania
pamięci
Styczeń
Michał Ratajczak
Jarmark zwany świątecznym ruszył 22 listopada. Z punktu widzenia przemarzniętych straganiarzy to już dawno. Wrocław – miasto najmniejszych rzeźb w postaci krasnali – po raz kolejny
słynie na cały kraj z rzeczy największej, bo drugiej takiej imprezy nie ma nawet Warszawa.
I chociaż w wakacje na jarmarcznej mapie dominuje Gdańsk, to zima jest nasza. Pajęczyna
drewnianych stoisk z roku na rok rozciąga się nie tylko po całym Rynku, ale „wdziera się”
już głęboko w ulicę Świdnicką i gdyby nie przejście podziemne kto wie, dokąd by ten szpaler
straganiarzy zawędrował.
Nastroje wszystkim chwilowo zepsuł huragan albo orkan o imieniu Ksawery. Przy okazji większość mediów przybliżyła odbiorcom subtelne różnice, jakimi różnią się od siebie
poszczególne wiatry. Na niewiele się to zdało, bo Ksawery zajaśniał światłem intensywnym,
acz krótkotrwałym i nikt już o nim nie pamięta. Może za wyjątkiem świątecznych kramarzy,
których drewniane konstrukcje zatrzęsły się pod naporem żywiołu i jarmark na dzień cały
trzeba było odwołać.
Nikt też nie pamięta o pierwszym śniegu, który spadł na Wrocław zupełnie nieoczekiwanie,
a było to 26 listopada. Brak jednak dowodów i świadków zdarzenia.
Co przytrafi się nam jeszcze w dogasającym roku 2013? Wszystko możliwe. Na pewno będzie
to Sylwester na wrocławskim Rynku, który spośród wszystkich placów miasta ma najbardziej
napięty kalendarz. Znajomy zasugerował mi, że o wiele lepszą lokalizacją dla sylwestrowej
imprezy byłby teren PKS-u, który z Rynkiemjuż w tej chwili łączy brak drzew i ogrodzenie.
Co prawda z dworca dalej do lokali gastronomicznych, ale kto w taką noc myśli o jedzeniu.
Przynajmniej karnawałowicze mieliby blisko do pociągu i autobusu. Chyba w końcu któryś 1
stycznia pojedzie…
Z innych rzeczy możemy spodziewać się takiego czy innego prezentu. Chodzi tu o podarki
całkiem niespodziewane. Krawat, perfumy, skarpetki, nocna koszula odpadają. Szczęśliwi,
którzy w porę zdecydowali i kupili te prezenty, które rzeczywiście przydadzą się obdarowanym.
Reszta skazana jest na cogrudniowy maraton z punktami lotnymi w każdej galerii.
Ale wróćmy już do domu, wyobrażając sobie białe Święta za oknem. Jak wiadomo ten specyficzny czas sprzyja spotkaniom w gronie rodziny i dawno nie widzianych znajomych oraz przyjaciół.
To także okazja to wielogodzinnych rozmów przy stole na tematy aktualne i uniwersalne. Jednym
z nich może okazać się nasza własna tożsamość, która w przypadku mieszkańców Wrocławia
(ale i Dolnego Śląska) bywa często nie tylko złożona, ale nieznana.
W większości rodzin przeszłość i znajomość własnych korzeni jest znana góra do trzeciego
pokolenia wstecz. Tak to przynajmniej wygląda w przypadku mojej generacji. A tymczasem
żyją jeszcze babcie i dziadkowie, którzy, gdy tylko ich zapytać, doskonale kojarzą osoby, miejsca
i zasłyszane rozmowy sprzed kilkudziesięciu lat. Każda wersja wydarzeń jest wyjątkowa nawet
jeśli zostanie nieco podkoloryzowana.
Wiadomo, że zjawisko tzw. ziem odzyskanych jest jeszcze dosyć młode i nie do końca ukształtowane w świadomości zbiorowej. A czasem także z niej wypierane. Niespełna 70 lat Wrocławia w polskiej wersji językowej to na tyle mało, by zaszczepić nową tradycję, a na tyle dużo,
aby przestać myśleć w kategoriach tymczasowości, choć zaglądając w niektóre zaułki miasta
można odnieść wrażenie, że czas przystanął i wciąż czeka przestępując z nogi na nogę.
Pytanie o polskość Wrocławia jest dość naiwne, ale już o niemieckość, a szczególnie czeskość wymaga dłuższego zastanowienia. Nienaiwny jest za to zwyczaj składania sobie życzeń.
Mimo że wiele z nich może się nie spełnić (co nie jest przecież winą życzących), liczą się szczere
chęci niesienia dobrego słowa. Któż z nas ma za dużo zdrowia, szczęścia, uśmiechu, radości
z małych rzeczy, pieniędzy i zwykłej jak u dziecka frajdy z powodu nadchodzącej zimy?
Tego wszystkim Państwu życzę w imieniu całej Redakcji.
Co się działo...
...we Wrocławiu – s. 4
...w Polsce – s. 5
...w gospodarce – s. 5
Miasto
Olga Guc – Krasnal, syrenka i smok – s. 3
Karolina Kowalska – Nowa świecka tradycja – s. 9
Arleta Ciarczyńska – Wrocławski rekord świata – s. 9
Grzegorz Pietrzak – Czy Wrocław jest czeskim miastem? – s. 12
Katarzyna Gielec – N jak Nowy Dwór – s. 19
Eugeniusz Gosiewski – Dzieje się na Kresach – s. 54
Marek Natusiewicz – Suburbium Wrocławia – s. 60
Styl życia
Angelika Wołoszańska – Cztery smaki Wrocławia – s. 14-15
Karolina Kowalska – Naturalny konserwant – s. 18
Ewelina Grzesik – Piękna bez okazji – s. 57
Olga Guc – Pamiątka na całe życie – s. 62
Katarzyna Gielec – Każdy z nas jest fotografem – s. 63
Dominika Świątek – Karnawałowe szaleństwa – s. 63
Katarzyna Gielec – Nakręceni na ślub – s. 65
Inwestycje
Tomasz Augustyniak – Bezpiecznie i z pazurem – s. 16
Paweł Miziura – Inwestycje bardzo osobiste – s. 17
Motoryzacja
Katarzyna Wilanowska – Co z tym śniegiem – s. 10
Sebastian Zawada – Jazda zimowa – s. 11
Prawo
Dariusz Staniszewski – Sprzedaż konsumencka w praktyce – s. 6
Iwona Dyś - Rewolucja w e-sądach – dłużnicy pod należytą ochroną – s. 7
Gdzie najtaniej?
Ewa Tomaszewska – Czas podsumowań – s. 8
Twój Relax
Bartosz Ozimiec – Zakopane bliżej Tatr – s. 22-23
Angelika Wołoszańska – Nieznane Podhale – s. 24-25
Katarzyna Wilanowska – Solanki i cieplice – s. 26
Angelika Wołoszańska - Raj dla biathlonistów – s. 28
Angelika Wołoszańska – Bywając w Kotlinie – s. 29
Katarzyna Kupczyk – Echa przeszłości w Górach Sowich – s. 30
Ewelina Najdrowska – Gdzie Świna uchodzi do morza – s. 43
Kamil Mec – Trzy wymiary natury – s. 44
Joanna Lipska – Zaułki Kotliny Jeleniogórskiej – s. 46-47
Katarzyna Wilanowska – Kraina baśni i piaskowca – s. 47
Kamil Mec – Karkonoskie szkło – s. 49
Agata Foremniak – Zimobranie – s. 50
Twój Dom
Tomasz Augustyniak - Zimowy fajrant - s. 32
Krzysztof Ziajka – Limity MdM – s. 33
Angelika Wołoszańska – Jak optycznie powiększyć mieszkanie – s. 34
Beata Szymura – Techniki wspierania pamięci – s. 39
Marta Chojęta - Przyprawianie do smaku i dla zdrowia - s.39
Katarzyna Wilanowska – Łap ciepło i płać mniej – s. 40-41
Michał Ratajczak – Jest alternatywa – s. 42
Słowo dla Seniora
Jerzy Ziomek – Portrety wrocławian – Mieczysław Marczak – s. 36
Anna Hadasik – Nawet w rodzinie warto zadbać o swoje prawa – s. 37
Karolina Kowalska – Aktywni seniorzy – s. 37
Kultura
Dominika Świątek – Przerwany decathlon – s. 46
Michał Ratajczak - Zielone miasto Wrocław - s. 46
Styl życia
Karolina Kowalska – Postanowienia starego roku – s. 53
Angelika Wołoszańska – Jak uodpornić się na zimę – s. 53
Publicystyka
Wojciech Mach – Strzelanie do wodzireja – s. 67
Sport
Kacper Bławicki – Pomysł na… Stadion Miejski – s. 70
Będzie się działo
Grudzień2013/Styczeń 2014 – s. 68-69
Wydawca: Magnes Media Sp. z o.o. [email protected] | Prezes Zarządu, redaktor naczelny: Emil Baran
Redaktor prowadzący: Michał Ratajczak [email protected] | Sekretarz: Ewa Tomaszewska | Dział reklamy: tel. 513 509 429
Stali współpracownicy: Wojciech Mach, Marek Natusiewicz, Patrycja Rozborska, Dominika Świątek | Druk: Polskapresse
Redakcja: Komuny Paryskiej 90, 50-452 Wrocław | Skład: Logos | Numer zamknięto 20 grudzień 2013 | Wydanie 23 grudzień 2013
Redakcja nie odpowiada za treść publikowanych listów i reklam. Materiałów nie zamówionych nie zwraca, zastrzega sobie prawo do skrótów w nadesłanych tekstach i listach.
Gazeta jest bezpłatna dla punktów biorących udział w programie „Wrocławskie Dobre Miejsca” oraz „Słowo Wrocławian dla Ciebie”.
Punkty partnerskie „Wrocławskich Dobrych Miejsc” oraz „Słowo Wrocławian dla Ciebie” nie mają prawa do pobierania opłat za rozdane egzemplarze gazety. Traktowane są one jako bezpłatne.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 3
Krasnal, syrenka i smok
Olga
Guc
Wrocław to oprócz Poznania, Szczecina i Zielonej Góry jedno z
najbardziej wysuniętych na zachód miast Polski, choć jego najstarsi
mieszkańcy, paradoksalnie, mają najczęściej rodowód wschodni.
Czy po prawie 70 latach można powiedzieć, że Wrocław to miasto
wciąż o charakterze niemieckim, replika Lwowa czy może zupełnie
nowy wytwór?
Odrą zaprojektował niemiecki
architekt Max Berg. Należą do
nich budynek urzędu wojewódzkiego, Hala Stulecia i główny oddział Banku Zachodniego WBK.
I chociaż architektura odgrywa ważną rolę w społeczności
miasta, ustępuje jednak jego
mieszkańcom, którzy obecnie w znakomitej większości
są Polakami. Przed wojną byli
tu oczywiście Niemcy, ale tez
spory odsetek Żydów i Czechów.
Współcześnie ten tygiel kulturowy, narodowościowy i językowy
jest co prawda barwniejszy, ale
tymczasowy, bo zagraniczni
goście zjawiają się we Wrocławiu najczęściej w charakterze
turystów.
- Oczywiście architektura jest
niemiecka, natomiast podejście
do życia, styl zachowania się
maja rodowód wschodni. Nie
mówię że to jest źle, nawet odwrotnie, chociaż Wrocławowi
brakuje tradycji i może dlatego
pojawiają się takie pytania, jak
Kresy czy Zachód. Nie ma tu typowo wrocławskich dań, bo miasto zawsze leżało na pograniczu
czerpiąc z innych kuchni. Taka
sama sytuacja z językiem. On jest
typowo polski. Bez żadnego
charakterystycznego dialektu –
podsumowuje emerytka, pani
Krystyna.
Z tym wszystkim większość się
zgodzi, chociaż ciężko jest rozmawiać o tym biorąc pod uwagę
ten fakt że Wrocław to jest
studenckie miasto, różno kulturowe, tu pod każdą kulturę da
się znaleźć restaurację, ich jest
mnóstwo Chińskie, Meksykańskie, Gruzińskie, Ukraińskie,
jednak kiedy przyjeżdża osoba
z Polski, powstaje pytanie czym
z tradycyjnej kuchni można ją
zaskoczyć.
Przed świętami to poszukiwanie
tradycji ma szczególny aspekt.
Chodzi przede wszystkim o Jarmark Świąteczny jako współczesny „przeszczep” tradycji
niemieckich miast i miasteczek.
I choć jeszcze do niedawna
Wrocław był jedynym miastem w Polsce, w którym można
było pochodzić wśród drewnianych domków, spróbować
grzanego wina i rożnego rodzaju
potrawy, zwyczaj ten adoptują
inne polskie miasta, a tutejszy
jarmark z roku na rok przybiera
coraz bardziej obszerną i bogata
postać. Polski Weihnachtsmarkt
odróżnia od niemieckiego pierwowzoru oferta gastronomiczna.
Dużą popularnością cieszą się
stoiska litewskie i białoruskie,
gdzie wielu starszych wrocławian może odnaleźć cząstkę
samych siebie, jako że na tych
ziemiach przyszli na świat i zostali wychowani. Przykład popularności kresowego pieczywa
i kwasu chlebowego pokazuje,
jak tradycje wędrują za ludźmi.
Duch różnokulturowości tak
na jarmarku, czy w menu wielu
tutejszych restauracji z polską
kuchnią, jak na co dzień w tkance architektonicznej unosi się
nad Wrocławiem niezmiennie.
Wspomniana bliskość granicy
i zawiła historia wydaje się naturalna koleją rzeczy, gdy spojrzeć na Wrocław w zestawieniu
z innymi polskimi miastami.
Jednak sam duch ma zbyt słaba
moc przyciągania potencjalnych
turystów i nowych mieszkańców. Potrzebny jest symbol,
na postawie którego utrwali się
(lub nie) pewna tradycja albo
mit. To właśnie legenda jest
najlepszą opowieścią, której
nie można ani potwierdzić ani
zaprzeczyć. Warszawa ma swoją
syrenkę, Kraków smoka, Gdańsk
pomnik Neptuna, a Poznań
słynne koziołki. Wrocław ma
do zaoferowania całkiem młodą
opowieść z pogranicza baśni,
absurdu i polityki za sprawą
krasnali, które kilka lat temu
zawładnęły najpopularniejszymi uliczkami i miejscami, choć
ta obecność okazała się zawsze
bardzo dyskretna.
Geneza wrocławskich krasnali
sięga schyłkowego okresu komuny i studenckich protestów
organizowanych na ulicach miasta. Pomarańczowa Alternatywa
stojąca wtedy za happeningami
uciekała się do różnych sposób,
by mieszkańcom pokazać absurd
systemu, a milicjantów wprowadzić w stan konsternacji.
Wtedy jednym z pomysłów było
przebranie się za krasnoludki.
W XXI wieku chcąc nawiązać do
tamtych wydarzeń władze miasta
zdecydowały o upamiętnieniu
Pomarańczowej Alternatywy
pomnikiem krasnala. Na potomstwo nie trzeba było długo
czekać. Liczba krasnali zmienia
się – wciąż pojawiają się nowe,
a niektóre są nawet kradzione.
W tym roku wszystkich figurek
jest prawie 300.
Krasnale skutecznie wymykają się zaszufladkowaniu. Nie
są nawiązaniem ani do czasów
niemieckich ani do tradycji
i zwyczajów kresowych, a jeśli
nawet ktoś dowiedzie takiego
pokrewieństwa, przeczyć będzie kontekst. Ale czy krasnale
są już na tyle zaadoptowane, by
mogły stać się symbolem miasta?
Jeszcze wiele wody w Odrze
upłynie zanim historia zweryfikuje to pytanie. Póki co bliżej
mieszkańcom Wrocławia do
małych krasnali niż Bolesława
Chrobrego na koniu. Bliżej,
bo jeśli się przyjrzeć, są niemal wszędzie.
REKLAMA
Każde miasto wyróżnia się
pod względem architektury.
Po przesunięciu granic „nowe”
polskie miasta jak Wrocław
czy Gdańsk przynajmniej
z samych elewacji zabytkowych budynków przypominają
o poprzednich gospodarzach
i stylu, w jakim powstały skwery,
zaułki i kondygnacje. Bez wątpienia niemiecka architektura,
mimo wielu zniszczeń wojennych, jest charakterystyczna,
choć może coraz mniej dominująca w pełnym ujęciu panoramicznym Wrocławia. Do dziś
przetrwały dzielnice zbudowane
od podstaw w niemieckim stylu,
jak choćby Sępolno – widok,
który zobaczymy patrząc z góry
przedstawia niemieckiego orła.
Najbardziej znane budynki nad
Temat numeru
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 4
Co się działo
w Polsce
Co się działo
WE WROCŁAWIU
– grudzień 2013
Punkt widokowy na Sky Tower
Komendant Wojewódzki Straży Pożarnej wydał zgodę na
użytkowanie punktu widokowego w Sky Tower. Będzie
się on mieścił na 49 piętrze budynku, który ma łącznie 212
metrów. Pozwolenie otrzymano
dopiero po wypełnieniu dodatkowych warunków, postawionych wcześniej przez straż pożarną. Z powodów bezpieczeństwa
nie zostanie otwarty natomiast
taras widokowy mieszczący się
na 50 kondygnacji.
Miasto nie dofinansuje
Polinki
Przygotowały:
Angelika Wołoszańska
Karolina Kowalska
Dla bezpieczeństwa
na ulicach
Do końca roku zakończą się budowy dziewięciu nowych sygnalizacji świetlnych. Już w listopadzie zaczęły działać światła na
skrzyżowaniu ulic Parafialnej,
Kutrzeby i Strachowskiego.
Władzom miasta zależy na
bezpieczeństwie mieszkańców,
mają na celu zapobieganie niepotrzebnym tragediom.
Cygański proces
Centrum miasta bez reklam?
22 listopada rozpoczął się proces Romów z dzikiego koczowiska przy ul. Kamieńskiego. Pozew wytoczyła gmina Wrocław
domagająca się opuszczenia terenu, który bezprawnie zajęli
Romowie. Urzędnicy są zdania, że przebywanie w takich warunkach zagraża
życiu i zd rowiu
mieszkańcom koczowiska, a także jest uciążliwe
dla Wrocławian.
Kolejna rozprawa
odbędzie się 10
stycznia.
28 listopada odbyło się pierwsze czytanie uchwały, która ma
przekształcić centrum Wrocławia w park kulturowy i tym samym zaprzestać umieszczania reklam na elewacjach zabytkowych
budyn ków. Och rona miałaby
obejmować głównie okolice Rynku, ale również Ostrów Tumski,
Promenadę Staromiejską, plac
Kościuszki czy Ogród Botaniczny. Zmienią się także przepisy dotyczące kwestii uporządkowania handlu, banerów
promocyjnych, prac budowlanych czy chodników. Uchwała
miałaby wejść w życie wiosną przyszłego roku.
Szczyt bestialstwa
23 listopada studentowi z Wrocławia postawiono zarzut znęcania
się nad zwierzętami. Grozi za to do trzech lat pozbawienia wolności. Dwóch młodych oprawców, podczas
jednej z alkoholowych imprez, zamęczyli
ośmioletnie zwierzę sąsiadów na śmierć.
Najpierw ją podtapiali, następnie „wyprali” w pralce.
Rowery (nie)publiczne
W połowie grudnia wygasa umowa dotychczasowego operatora
Wrocławskiego Roweru Miejskiego i władze miasta ogłosiły
już przetarg na sprzedaż systemu (140 rowerów, 210 stojaków
do wpinania rowerów, 17 paneli do obsługi wypożyczeń i zwrotów). Mieszkańcy Wrocławia zaczynają wątpić w chęć promocji ruchu rowerowego przez władze miasta. Rower miejski
miał publiczny, a nie skomercjalizowany. 80% stanowiły wypożyczenia darmowe (pierwsze 20 minut jazdy rowerem), teraz
ceny pójdą w górę.
Prezydent Rafał
Dut k iewicz zapewnia jednak, że
po sprzedaży systemu, warunki korzystania z WRM
będą na da l korzystne dla wypożyczających.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
Próbna matura
z OPERONEM
Od 26 do 29 listopada trwały matury próbne OPERON na
2014 rok dla uczniów szkół średnich. Zmagali się w tych dniach
tradycyjnie z językiem polskim,
matematyką, językiem obcym (język
angielski, niemiecki, francuski, rosyjski) i dodatkowym przedmiotem
do wyboru.
Rewitalizacja „Trójkąta”
W listopadzie odbyły się konsultacje z mieszkańcami Przedmieścia Oławskiego, które miały na celu omówienie pomysłów
na planowaną rewitalizację „Trójkąta”. Wrocławianie mogli
zgłaszać sugestie dotyczące inwestycji, infrastruktury oraz
zmiany wyglądu dzielnicy, które mogą zostać ujęte w projekcie
Masterplan dla Przedmieścia Oławskiego. Najczęstsze propozycje dotyczyły zwiększenia ilości zieleni, placów zabaw dla
dzieci, ławek oraz poprawienia wyglądu podwórek.
Władze miasta nie przeznaczą obiecanej sumy pieniężnej wynoszącej całe 4 miliony zł na budowę Polinki, czyli gondolowej
kolejki Politechniki Wrocławskiej. Została ona uruchomiona w październiku tego roku, łączy dwa brzegi Odry i ma służyć
szybszemu przemieszczaniu się studentom Politechniki, ale
także pozostałym mieszkańcom. Bez dofinansowania straci na tym uczelnia (budowa kosztowała
12 milionów zł), a za przejazd, od przyszłego roku,
Wrocławianie będą musieli dopłacać 3 zł.
Ksawery pokrzyżował plany
W dniach bezpośrednio sąsiadujących z dniem Świętego Mikołaja Polska zmagała się z orkanem Ksawerym. Silny wiatr nie
oszczędził także Wrocławia. Połamane drzewa, poprzewracane
znaki drogowe, a nawet wyrwane płyty chodnikowe, to tylko
niektóre ze skutków Ksawerego. Na wrocławskim rynku w Mikołaja miała po raz pierwszy
zapłonąć choinka. Niestety
ze względów bezpieczeństwa
plany musiały ulec zmianie.
Urzędnicy na rowerach
Urząd miejski we Wrocławiu otrzymał 7 rowerów, na których
mają jeździć pracownicy. Skorzystają z nich urzędnicy z ul.
Zapolskiej, Sukiennic, Nowego Targu, a także doręczyciele
papierów służbowych. Będą oni kursować z jednego budynku
do drugiego. Alternatywa dla poruszania się samochodami.
Mistrzostwa MMA
1 grudnia odbyły się Mistrzostwa Polski Juniorów oraz Mistrzostwa Polski Zachodniej MMA. Sport ten posiada wielu miłośników. Na imprezie stawiło się ponad 300 czynnych zawodników.
Zainteresowanie mieszanymi stylami walkami wciąż rośnie,
a szkoły nastawione na treningi tej dziedziny
spor t u cieszą
się rosnącym zainteresowaniem.
Wrocław Główny wypełniony
książkami
W dniach 5-8 grudnia Wrocław po raz kolejny obchodził święto
książki na Dworcu Głównym PKP. Od lat Wrocławskie Targi
Dobrych Książek przyciągają tłumy. W tym roku na targach
można było spotkać się z Olgą Tokarczuk, Jerzym Skoczylasem, Elżbietą Baniewicz i Jackiem Inglotem. Swoje książki
podpisywali m.in.: Tomasz Sekielski, Mariola Pryzwan, Jan
Miodek i Katarzyna Maicher.
Oprócz licznych wystaw, prezentacji, wykładów i dyskusji,
nastąpiło rozstrzygnięcie konkursu na Pióro Fredry.
grudzień 2013
Co się działo
W POLSCE
– grudzień 2013
Child Alert w Polsce
20 listopada oficjalnie ogłoszono gotowość systemu Child Alert, który
ma na celu pomoc w poszukiwaniach zaginionych dzieci. System angażuje w akcję poszukiwawczą, m.in. stacje telewizyjne i radiowe, dworce,
lotniska i inne miejsca publiczne wyświetlając wizerunek dziecka oraz
najważniejsze informacje dotyczące jego zaginienia. System działa
obecnie już w 11 krajach Unii Europejskiej.
34 miliony złotych
na marne
26 listopada została zamknięta linię kolejową Szklarska
Poręba-Jelenia Góra, choć dziesięć dni wcześniej dokonano
hucznego otwarcia tego odcinka. Remont trwał rok i kosztował aż 34 miliony zł, jednak na drodze stanął zagrażający
zawaleniem wiadukt przebiegający nad torowiskiem.
Dymisja wiceszefa MON
Co się działo
w Polsce
REKLAMA
str 5
Wrocław
ul.Daszyńskiego 28
tel. 713300682 lub 601743311
www.regor.pl
Minister obrony Tomasz Siemoniak opublikował na stronie MON oświadczenie: „28 listopada 2013 r. wpłynęło na
moje ręce pismo pana Waldemara Skrzypczaka, proszące o dymisję
ze stanowiska podsek retarza
stanu w Min ist erst wie
Obrony Nar o d o w e j ”.
Wiceszef
MON nie
c h c i a ł b yć
obiektem niesprawiedliwych ataków, które wypływały
negatywnie na rząd.
Co się działo
W GOSPODARCE
– grudzień 2013
Ceny w górę
Mieszkanie dla młodych
22 listopada PKN Orlen podniósł hurtowe ceny benzyny
bezołowiowej Eurosuper 95 o 18 zł, benzyny bezołowiowej
Super Plus 98 o 13 zł i oleju napędowego o 22 zł na tysiąc
litrów.
W listopadzie weszła w życie ustawa, która ma pomóc młodym
ludziom w zakupie mieszkania. Program „mieszkanie dla młodych” ruszy w styczniu 2014 roku. Dopłatą 10 lub 15% w zależności od stanu cywilnego objęte zostaną mieszkania do 50 metrów
kwadratowych oraz domy do 100 metrów. Wsparcie państwa dla
osób budujących dom miałoby polegać natomiast na możliwości
odzyskania części podatku VAT za materiały użyte do budowy.
Modernizacja marynarki
wojennej
Jeśli Polska nawiąże współpracę z zagranicznym partnerem, będzie to szansa dla zatrudnionych w sektorze gospodarki morskiej.
Planowane wydatki na modernizację marynarki wojennej to około
900 milionów zł rocznie. 50 tysięcy obywateli może zyskać pracę.
Prohibicja w Krakowie
Kraków wyprzedza Wrocław i Gdańsk pod względem
liczby punktów sprzedaży napojów wysokoprocentowych.
Radni z Dzielnicy I Stare
Miasto chcą wprowadzenia w sklepach na Śródmieściu zakazu sprzedaży alkoholu w nocy.
Zwrócili się z postulatem
do prezydenta Krakowa.
grudzień 2013
Bitcoin w Polsce
Pierwsza i najpopularniejsza internetowa waluta jest już w Polsce.
Bitcoin to cyfrowy pieniądz, którym można obecnie płacić za niektóre hotele, restauracje, samochody czy inne zakupy dokonywane
przez internet. Transakcje bitcoin nie podlegają prowizji, są błyskawiczne oraz anonimowe.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 6
Sprzedaż konsumencka
w praktyce
Dariusz
Staniszewski
Okres przedświąteczny charakteryzuje się ożywieniem
handlu. W tej zakupowej gorączce wspartej pośpiechem
łatwo jednak o nieprzemyślaną transakcję. Żeby nie żałować wydanych pieniędzy, wystarczy podstawowa znajomość prawa konsumenta, czyli najczęściej każdego z nas.
Spr z e d a ż konsu mencką
pod względem prawnym reguluje ustawa z dnia 27 lipca 2002 r.
Według definicji to nic innego
jak sprzedaż rzeczy ruchomej
dokonywana w zakresie działalności przedsiębiorstwa osobie fizycznej, która nabywa
tę rzecz w celu niezwiązanym
z działalnością zawodową lub
gospodarczą.
Drogą omawianej ustawy
ustawodawca nałożył na sprzedawcę wiele szczególnych obowiązków związanych z jasnym
i zrozumiałym, nie wprowadzającym w błąd udzielaniem
kupującemu informacji zarówno
o cechach i właściwościach oferowanego towaru wystarczających
do pełnego i prawidłowego korzystania z towaru, jak również
o warunkach zawieranej umowy
sprzedaży.
Przykładowo można wskazać,
iż do obowiązków takich należy
m.in. podanie do wiadomości
kupującego ceny oferowanego
towaru oraz jego ceny jednostkowej, nazwy towaru, określenie producenta, importera
oraz instrukcji obsługi w języku
polskim. Z kolei na żądanie
kupującego sprzedawca ma obowiązek wyjaśnić mu znaczenie
poszczególnych postanowień
umowy.
Sprzedawca jest zwolniony
z odpowiedzialności za niezgodność towaru konsumpcyjnego
z umową w sytuacji, gdy kupujący o tej niezgodności wiedział
lub, oceniając rozsądnie, powinien był wiedzieć. Sprzedawca
nie ponosi odpowiedzialności
także w przypadku niezgodności,
która wynikła z przyczyny tkwiącej w materiale dostarczonym
przez kupującego.
Inny zapis w ustawa (art.
8) wskazuje na uprawnienia kupującego, jeżeli towar konsumpcyjny jest niezgodny z umową.
Wtedy kupujący może żądać
doprowadzenia go do stanu zgodnego z umową przez nieodpłatną
naprawę albo wymianę na nowy,
chyba że naprawa albo wymiana
są niemożliwe lub wymagają
nadmiernych kosztów.
Tylko co taka „nieodpłatność
naprawy i wymiany” oznacza dla
kupującego? To, że sprzedawca
ma również obowiązek zwrotu
kosztów poniesionych przez
kupującego, w szczególności
kosztów demontażu, dostarczenia, robocizny, materiałów
oraz ponownego zamontowania
i uruchomienia. Sprzedawca,
który otrzymał od kupującego
towar z żądaniem jego naprawy,
zobowiązany jest do wywiązania się z umowy w terminie 14
dni. A jeśli kupujący nie może
żądać naprawy ani wymiany
towaru (z uwagi na fakt, iż naprawa albo wymiana są niemożliwe lub wymagają nadmiernych
kosztów), albo jeżeli sprzedawca
nie zdoła uczynić zadość takiemu
żądaniu w odpowiednim czasie
lub gdy naprawa albo wymiana
narażałaby kupującego na znaczne niedogodności, kupujący ma
prawo domagać się stosownego
obniżenia ceny albo odstąpić
od umowy.
Kupujący traci opisane powyżej
uprawnienia, jeżeli przed upływem dwóch miesięcy od stwierdzenia niezgodności towaru
konsumpcyjnego z umową nie
zawiadomi o tym sprzedawcy. By
zachować wskazany termin, wystarczy wysłanie zawiadomienia
przed jego upływem.
Sprzedawca odpowiada za niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową jedynie w przypadku
jej stwierdzenia przed upływem
dwóch lat od wydania tego towaru kupującemu, zaś w razie wymiany towaru termin powyższy
biegnie na nowo. Jeżeli przedmiotem sprzedaży jest rzecz
używana, strony mogą ten termin
skrócić, jednakże nie poniżej
jednego roku.
Przewidziane w omawianej
ustawie roszczenia kupującego
przedawniają się z upływem roku
od stwierdzenia przez nabywcę
niezgodności towaru konsumpcyjnego z umową. Przedawnienie
nie może się skończyć przed
upływem dwóch lat od wydania
towaru kupującemu. Należy wyraźnie zaznaczyć, iż zawiadomienie sprzedawcy o niezgodności
towaru konsumpcyjnego z umową przerywa bieg przedawnienia.
Ponadto przedawnienie nie
biegnie w czasie wykonywania
naprawy lub wymiany, jak również w czasie prowadzenia przez
strony rokowań w celu ugodowego załatwienia sprawy, nie
dłużej jednak niż przez trzy
miesiące.
REKLAMA
Prawo
Dariusz Staniszewski
Adwokat
Kancelaria Staniszewski
w Warszawie
REKLAMA
Uwolnienie księgowych
Z T YM KU P O N EM
Obsługa księgowa
3 MC za 50%
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
Rozliczenie
PIT za 15 zł
Z T YM K U P O N EM
Gdyby chcieć wyjaśnić w sposób najprostszy,
na czym polega deregulacje dostępu do zawodów,
trzeba by powiedzieć, iż
chodzi o ułatwienie dostępu
do jakiegoś zawodu poprzez
obniżenie wymagań, jakie
trzeba spełnić. O deregulacji było głośno w połowie
2013 roku, kiedy to ówczesny
Minister Sprawiedliwości
– Jarosław Gowin optował
za uwolnieniem kilkudziesięciu zawodów. Wśród nich
znalazły się zawody: taksówkarza, komornika, maklera
papierów wartościowych czy
księgowego. Minister Gowin
swoje decyzje tłumaczył
potrzebą stworzenia nowych
miejsc pracy, których w kraju coraz bardziej brakuje.
Oczywiście wszystko w myśl
zasady „Przepisy znikają –
zawodowcy zostają”. Wraz
ze wzrostem konkurencji
na rynku powinniśmy zanotować spadek cen usług.
Niby wszystko wygląda kolorowo. Czy aby na pewno nie
ma się czego bać? Jakie ryzyko dla wszystkich prowadzą-
cych firmy może nieść fakt
„uwolnienia księgowych”?
Wraz z nadchodzącym rokiem nastąpi najprawdopodobniej całkowita deregulacja usługowego prowadzenia
ksiąg rachunkowych. Obecnie wymagane jest trzyletnie doświadczenie praktyczne w przypadku osób z wyższym wykształceniem kierunkowym lub innym wyższym,
które byłoby uzupełnione
studiami kierunkowymi podyplomowymi oraz dwuletnie
doświadczenie praktyczne
oraz egzamin w przypadku
osób ze średnim wykształceniem. W momencie zniesienia powyższych wymogów
jedynym obowiązkiem osoby
starającej się o bycie księgowym stanie się posiadanie
pełnej zdolności do czynności prawnych, niekaralność w zakresie określonych
przestępstw oraz posiadanie ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej.
Z powyższego wynika więc,
że to nie żadna instancja
odgórna będzie pilnowała
odpowiednich kompetencji
osób prowadzących księgi rachunkowe; zrobi to po
prostu rynek. Według wielu osób związanych z branżą księgową
deregulacja będzie miała
skutek odwrotny od zamierzonego. Powstaną nowe
biura rachunkowe, w których
pracować będą ludzie o niezweryfikowanych kompetencjach. Wprawdzie rynek
będzie miał możliwość dokonania stosownego przesiewu,
jednak nie da się ukryć, iż
nie obędzie się w tym przypadku bez ofiar, w roli których wystąpią klienci oraz
ich kieszenie, a nierzadko
i dobre imię.
Biuro Rachunkowe
Calculo sp. z o.o. sp. k.
Jana Długosza 19 B/19
51-162 Wrocław
[email protected]
tel.: +48 71 325 21 78
tel./fax 71 78 72 131
tel. kom. +48 515 163 911
tel. kom. +48 515 163 912
www.calculo.com.pl
grudzień 2013
str 7
Prawo
Rewolucja w e-sądach
Iwona
Dyś
– dłużnicy pod należytą ochroną
Elektroniczne Postępowanie Upominawcze (w
skrócie EPU), zwane popularnie e-sądem, w
zamierzeniu ustawodawcy służyć miało szybkiemu i sprawnemu wyegzekwowaniu swoich
należności od niekwapiącego się do zapłaty
dłużnika. W rezultacie jednak, wierzyciele dopuszczali się licznych nadużyć, a nakazy zapłaty
często trafiały do osób, które w rzeczywistości
nie były dłużnikami. W odpowiedzi na liczne
przypadki omyłkowego oznaczania tożsamości
osób, co do których kierowano nakaz zapłaty,
a także pozbawienie rzeczywistych dłużników
należytej ochrony, w lipcu tego roku wprowadzono szereg zmian.
obowiązków, ma na celu
ograniczenie doręczania nakazów zapłaty do niewłaściwej osoby.
Koniec z dochodzeniem
przedawnionych roszczeń
Po pierwsze, nowelizacja znacznie ogranicza zakres roszczeń, których można
dochodzić w EPU. Obecnie,
są to jedynie te wierzytelności, które stały się wymagalne w okresie trzech lat przed
dniem wniesienia pozwu. Co
Numer PESEL gwarancją
prawidłowej identyfikacji
dłużnika
Nowelizacja nakłada
także dodatkowe obowiązki informacyjne na powoda dochodzącego swoich
nych czynności.
Egzekucja pomimo niedostarczenia nakazu zapłaty?
Złóż stosowny wniosek do
komornika
Tym, co niezwykle istotne, jest fakt, iż nowelizacja
stwarza także nowe obowiązki po stronie komornika
prowadzącego egzekucję na
podstawie wydanego w Elektroniczne Postępowanie Upominawcze orzeczenia. Jest
on obowiązany do zawieszenia postepowania egzekucyjnego na wniosek dłużnika, w sytuacji gdy ten
przedstawi zaświadczenie
potwierdzające, że nakaz
zapłaty został doręczony na
adres inny niż jego adres
zamieszkania ustalony w postepowaniu egzekucyjnym.
Zaświadczenie takie wydaje
sąd lub referendarz sądowy;
oczywiście na żądanie po-
zwanego.
Omawiana powyżej nowelizacja weszła w życie
7 lipca 2013 r. Warto mieć
na względzie fakt, iż do postępowań wszczętych i niezakończonych przed tą datą
należy nadal stosować przepisy ustawy, która obowiązywała wcześniej. Wyjątkiem
są tutaj nowe przepisy dotyczące zawieszenia postępowania przez komornika
z powodu doręczenia nakazu
zapłaty na zły adres oraz
umorzenia postępowania
z powodu pozbawienia tytułu wykonalności, które
stosujemy także w przypadku
postępowań będących w toku
przed wejściem w życie nowelizacji.
REKLAMA
7 lipca 2013r. weszła w życie nowelizacja Kodeksu Postepowania Cywilnego (Dz.U.1964.43.296), wprowadzająca liczne zmiany w regulacji Elektronicznego Postępowania
Upominawczego. Mają one
na celu przede wszystkim
zwiększenie ochrony dłużnika poprzez wyeliminowanie
dochodzenia przez wierzycieli roszczeń przedawnionych. Ponadto, nałożenie
na wierzycieli dodatkowych
istotne, powód jest obowiązany do oznaczenia w pozwie
daty wymagalności roszczenia. Zmiana ta jest uzasadniona specyfiką omawianego
postepowania. W EPU Sąd
nie ma bowiem możliwości weryfikacji upływu terminu przedawnienia, ponieważ
ze względu na zamierzoną
szybkość i sprawność postepowania powód nie musi
załączać stosownych dokumentów. Z kolei zważywszy
na problemy z niewłaściwym doręczaniem nakazów
zapłaty także dłużnik nie
mógł podnieść stosownego
zarzutu, stając się tym samym
pozbawiony ochrony. Związanie wierzycieli trzyletnim
terminem do wniesienia pozwu licząc od dnia wymagalności roszczenia zapobiec
ma dochodzeniu roszczeń
przedawnionych.
praw w EPU, dotyczące
danych pozwanego. Musi
on wskazać w pozwie numer PESEL pozwanego lub
jego NIP, jeśli jest on osobą
fizyczną. W stosunku do
podmiotów innych niż osoby
fizyczne, powód musi wskazać ich numer w Krajowym
Rejestrze Sądowym bądź
innym właściwym rejestrze
lub ewidencji, ewentualnie
Numer Identyfikacji Podatkowej w sytuacji, gdy
nie ma wpisu w pozostałych rejestrach czy ewidencjach. Co więcej, niedopełnienie tych obowiązków
zostało obostrzone stosowną
karą. Sąd jest bowiem uprawniony do skazania na grzywnę powoda, jego przedstawiciela ustawowego lub pełnomocnika, jeżeli w złej wierze
lub wskutek niedochowania
należytej staranności błędnie
oznaczyli powyższe dane.
Rozwiązanie to umożliwia
przede wszystkim bezbłędną
identyfikację pozwanego,
co w zamierzeniu prowadzi
do prawidłowego doręczania
nakazów zapłaty, umożliwia
pozwanym zapoznanie się
z ich treścią, głównie zaś
ewentualne podjęcie stosow-
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 8
Gdzie najtaniej
Czas podsumowań
najtańszy sklep
Ewa
Tomaszewska
Rok 2013 niechybnie zbliża się do końca. Wszystkich nas zaczyna
prześladować końcoworoczna potrzeba podsumowań. Co zrobiliśmy,
czego nie, jak wyglądają nasze tegoroczne osiągnięcia zawodowe, w
końcu – ile i na co wydaliśmy.
Budżet, jaki zwyczajowo
przeznaczamy na żywność,
jest jednym z większych w naszych planach i to zazwyczaj
bez względu na to, czy przywiązujemy do odżywiania się
małą czy dużą wagę.
Przeciętny Polak wydaje miesięcznie na jedzenie
kwotę od 350 do 500 zł.
Suma ta obejmuje zarówno
zakupy spożywcze, jak i oka-
zjonalne „stołowanie się”
poza domem. Jako że powyższe wydatki do najniższych
nie należą, większość z nas
przywiązuje ogromną wagę do
cen poszczególnych produktów. Między innymi dlatego
powstał nasz ranking marketów. Głównym jego zamysłem
było i jest ułatwienie klientom
decyzji dotyczącej wyboru odpowiedniego marketu.
Przez cały mijający rok, specjalnie dla Państwa, odwiedzaliśmy największe sklepy
i odnotowywaliśmy ceny
podstawowych produktów,
które zazwyczaj znaleźć można w większości zakupowych
koszyków czy wózków.
W tym wydaniu prezentujemy zestawienie, które zostało
sporządzone na podstawie kilku tegorocznych rankingów.
Jak widać, koszyk cenowy
z początku roku okazał się
o około 20 zł droższy od tego
z jego ostatnich miesięcy.
Podobnie, jak w roku ubiegłym, tak też i teraz najtańszym sklepem został Auchan.
Względem najdroższego, czyli Carrefoura, w skali roku
był on o ponad 40 zł tańszy.
Warto dodać, iż w najbliższym roku Auchan planuje
przejąć sklepy sieci Real.
Biorąc pod uwagę fakt, iż
sklepów Auchan na dobrą
sprawę we Wrocławiu nie
mamy (jest za to na Bielanach
Wrocławskich), a są one zdecydowanie najtańsze i doskonale wyposażone, zmiana taka
powinna ucieszyć większość
konsumentów. Ostateczna
decyzja w tej sprawie powinna
zapaść jeszcze przed koń-
Podsumowanie 2013
1
2
3
4
5
6
7
8
Suma
Miejsce
Auchan
45,92
44,06
43,31
43,55
43,92
43,61
44,19
42,20
350,86
1
Lidl
44,09
44,28
43,50
43,86
45,56
44,77
44,61
43,95
354,62
2
Biedronka
45,32
44,69
43,63
44,65
45,33
45,06
44,18
44,20
357,06
3
Real
46,02
43,49
44,49
41,83
45,43
45,50
50,98
42,71
360,45
4
Tesco
46,25
45,33
45,38
45,83
46,48
43,32
44,11
44,45
361,15
5
Kaufland
47,29
44,46
47,13
46,31
46,66
46,11
44,32
42,42
364,70
6
Leclerc
47,16
47,81
45,95
46,57
46,84
46,55
48,78
45,21
374,87
7
Carrefour
51,51
51,11
50,20
48,69
49,52
45,70
49,57
47,60
393,90
8
cem bieżącego roku. Wszystko wskazuje jednak na to,
iż przy kolejnym rankingu,
przeprowadzonym już w przyszłym roku, będziemy mieli
mniej pracy. Z ośmiu sklepów
najpewniej zrobi się siedem.
Być może do naszej tabeli
dołączy jakiś inny popularny
market, ale o tym już za miesiąc.
Tymczasem przed
nami wszystkimi najgorętszy
okres w roku. Wszyscy tłumnie ruszymy do sklepów po
świąteczne specjały. Nasze
koszyki z wolna zapełniać
się będę bakaliami, rybami,
uszkami do barszczu i coraz
to bardziej wyszukanymi
upominkami dla najbliższych.
Warto, byśmy tej świąteczno-noworocznej gorączki nie
odkładać na ostatnią chwilę.
Weźmy pod uwagę, że ludzie zatrudnieni w sklepach
też chcieliby mieć Święta,
które niekoniecznie do późnych godzin spędzą na kasowaniu naszych zakupów.
Już dziś wiadomo, że część
marketów w Wigilię będzie
otwarta nieco krócej niż zwykle. Może są więc szanse,
żebyśmy do tego stopnia przemyśleli zakupy, by w dniach
bezpośrednio poprzedzających Święta w ogóle lub
jak najrzadziej wpadali na
zakupy. Dobry plan zazwyczaj był podstawą tzw. świętego spokoju, którego sobie
i wszystkim Państwu serdecznie życzę.
373,56 365,23 366,69 361,29 369,74 366,62 370,74 352,74
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 9
Miasto
Nowa świecka tradycja
Karolina
Kowalska
Rodowód bożonarodzeniowego jarmarku znajdujemy u naszych
zachodnich sąsiadów. Od początku charakteryzowała go wyjątkowa
aura. Dzięki drewnianym chatkom oferującym wypieki i charakterystyczne potrawy goście czuli nadchodzące Święta Bożego Narodzenia
wszystkimi zmysłami.
No bo tradycją nazwać niczego nie możesz. I nie możesz
uchwałą specjalną zarządzić
ani jej ustanowić. Kto inaczej
sądzi, świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworze.
Tradycja to dąb, który tysiąc
lat rósł w górę. Niech nikt
kiełka małego z dębem nie
przymierza. Tradycja naszych
dziejów jest warownym murem,
to jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza… To jest ludu
śpiewanie, to jest ojców mowa,
to jest nasza historia, której się
nie zmieni. A to co dookoła
powstaje, od nowa, to jest nasza codzienność, w której my
żyjemy – któż nie zna słynnej
tyrady węglarza z Misia w reżyserii Stanisława Barei.
W ostatnim czasie, tj.
od 21 listopada do 22 grudnia,
gdy w najlepsze trwa Jarmark
Bożonarodzeniowy, cytat jak
ulał pasuje do całego zamieszania na wrocławskim Rynku.
Stoiska handlowe ze świątecznymi smakołykami, ozdoba-
mi, rękodziełami (choinki z wikliny, obrusy z haftem, aniołki
z masy solnej), grzanym winem,
miodem pitnym oraz dla najmłodszych – budki pełnym
bajkowych postaci, opowieści
„Kota w butach”, i małym lunaparkiem – odnajdujemy w pierzei południowej, wschodniej
i północnej Rynku, na ulicy
Świdnickiej oraz Oławskiej.
Zimowa parada Mikołajów oraz
Elfów to jedne z atrakcji. Czy
jarmarki w Polsce upodabniają
się zarówno wielkością, jak
i oferowanym asortymentem do
tych zachodnich?
Historia pierwszych jarmarków bożonarodzeniowych sięga
XIII wieku. Już wtedy w Wiedniu organizowano tzw. December Market. Najbardziej
znane są targi Weihnachtsmarkt
organizowane w Niemczech.
Pojawiły się w 1393 roku,
a dzisiaj jest już ich ponad 150
i są zaliczane do najpiękniejszych spośród wszystkich organizowanych. Cieszą wspania-
łymi zapachami, świątecznymi
dźwiękami i przysmakami będącymi „poezją dla podniebienia”, wyrobami rzemieślniczymi oraz regionalnymi specjałami. Dźwięki chórów i muzyka
orkiestry dobitnie wprowadzają
odwiedzających kramy w świąteczny nastrój. Na niemieckich
jarmarkach można poznać zwyczaje i obyczaje w zabytkowym
otoczeniu – od wybrzeża aż po
Alpy.
W samym Berlinie jarmarków
jest ponad 60. Gości potrafią
oczarować nastrojowe koncerty muzyki poważnej, występy
berlińskich tenorów, chórów,
szkół baletowych, które pozwalają poddać się nostalgii
nadchodzących świąt na Gendarmenmarkt, czyli jednym
z najbardziej fascynujących
i czarujących jarmarków. Ciągnący się ponad 70-metrowy
tor saneczkowy na Placu Poczdamskim oraz lodowisko na
Alexanderplatz to niewątpliwie
szeroka i interesująca oferta roz-
rywkowa dla berlińczyków.
W sąsiedztwie wieży telewizyjnej na Alexanderplatz, otwierany jest jarmark, na którym
powstają stoiska stylizowane
na makiety dawnych przedwojennych kamienic. Trzy razy
dziennie Święty Mikołaj wraz
ze swoimi reniferami odwiedza
gości, przelatując z saniami na
specjalnych linach nad głowami
zebranych. Miasto proponuje
także Jarmark Chanuka w Muzeum Żydowskim i kiermasz
dla dzieci ze stajenką z żywymi
zwierzętami.
Niewątpliwie popularność
polskich jarmarków bożonarodzeniowych rośnie w siłę.
Ze wzorców berlińskich starają się czerpać takie miasta,
jak Wrocław, Poznań, Kra-
ków i Warszawa. Czy jednak
ceny za oferowany towar nie
są zbyt wygórowane jak na
polską kieszeń, a dostępne produkty zbyt absurdalne?
Przykładowo, we Wrocławiu,
za kilogram wędlin włoskich
zapłacimy od 10 do aż 200 zł,
za grzaniec bądź czekoladę
zapłacimy 10 zł, sękacze włoskie - 15 zł, a za wieńce z siana
i choinki z wikliny - od kilkunastu do ponad 100 zł.
- Ceny na jarmarku są zbyt wysokie, nie na moją „studencką kieszeń”. Kiedy byłem
mały, rodzice zabrali mnie na
jeden z jarmarków w Niemczech, tam warto pojechać.
Tutaj jest mało atrakcji. Jak
dla mnie to ten jarmark jest
nastawiony tylko na zysk, choć,
przyznam, czuję atmosferę
świąt - mówi student AWF we
Wrocławiu.
Nie tylko studenci nie mogą
sobie pozwolić na większe
zakupy prosto ze świątecznych budek. Porównywalne do
niemieckich ceny powodują,
że wielu wrocławian korzysta
z jarmarku epizodycznie i dla
samego zaspokojenia ciekawości. I chociaż jarmark z roku
na rok się rozrasta, nie zawsze
idzie to w parze z jakością,
a raczej z pokrewieństwem,
bo jaki związek ze świętami
mają szlafroki z owczej wełny,
plakaty filmowe, militaria, ocet
z jabłek, rękawice kuchenne czy
papier toaletowy, wiedzą sami
zainteresowani.
budynku i na ulicy zebrały
się tłumy. Wynik: 1:10,9 na
100 m w stylu klasycznym,
najlepszy wynik w 1953 roku!
Ludzie stojący na ulicy chcieli wejść do środka i tak napierali na drzwi, że te wyleciały
z zawiasów. Gratulacje przyszły też z Głównego Komitetu
Kultury Fizycznej. W następnym roku jego rekord został pobity, ale nie na długo
– wkrótce Petrusewicz wyrównał go, a potem znów pobił
(przepływając 200 m stylem
klasycznym w 1:09,8). Tyle
że ten drugi rekord nie został
zgłoszony do międzynarodowej federacji i w związku
z tym nie został uznany. Kolejny sukces odniósł w kolejnym roku na Mistrzostwach
Europy w Turynie, z których
przywiózł srebrny medal,
jedyny dla Polaków.
Poświęcił się dla sportu, natomiast zupełnie zlekceważył
swoją edukację, czego później żałował. Nie dopuszczono go do matury, wyrzucono ze szkoły, więc poszedł
do wojska. W 1957 roku ożenił się z Haliną Dzikówną. Nie
udało mu się zakwalifikować
do olimpiady w Melbourne
(1956 r.), ponieważ zabroniono tam pływania pod wodą.
Rok 1958 przyniósł skandal: po zawodach w Rostoku
i wieczorze „integracyjnym”
został oskarżony o gwałt na
córce burmistrza Rostoku oraz
przemyt. Mimo że prokuratura
nigdy nie postawiła oficjalnych zarzutów, zawodnik
został zdyskwalifikowany.
Jego małżeństwo przetrwało w sumie 4 lata. Ze związku
z Haliną Dzikówną miał córkę, Danutę.
Petrusewicz nie miał stałej
pracy, bywał ratownikiem na
basenach, rozpił się. Ponadto
cierpiał na zapalenie naczyń
krwionośnych. W wieku zaledwie 33 lat amputowano
mu prawą nogę. Przy wsparciu przyjaciół udało mu się
skończyć studia prawnicze, w 1975 roku ożenił się
z Joanną Rawik, piosenkarką.
Chociaż nigdy się nie rozwiedli, to razem spędzili tylko kilka miesięcy. Wkrótce
choroba zaatakowała drugą
nogę, którą także mu amputowano. W 1986 roku przeszedł wylew, co spowodowało
częściowy paraliż i utratę
mowy. Zmarł 8 października
1992 roku.
Wrocławski rekord świata
Sławni wrocławianie
Arleta
Ciarczyńska
„Marek Petrusewicz jako pierwszy Polak w 1953 roku na basenie nr 1
MZK ustanowił rekord świata w pływaniu na dystansie 100 m stylem
klasycznym” - głosi napis na nagrobku. Wszystko to działo się, gdy ten
wybitnie zapowiadający się sportowiec miał zaledwie 19 lat.
Melechy koło Nowogródka.
W rzeczce Szczara Marek
Petrusewicz uczy się pływać: brat rzuca go na głęboką wodę. I cóż, młodszy musi
sobie radzić. Wkrótce jednak
przychodzi wojna, brat trafia
do AK, ojciec Marka zostaje
aresztowany (nigdy już się nie
spotkają), a on z matką ucieka
do Warszawy, do piekła.
Wrocław. Nie wiemy, jak rodzina znalazła się w mieście,
ale bracia znów byli razem.
W szkole Petrusewicz najbardziej lubił… wagary. Zaoszczędzony w ten sposób czas
grudzień 2013
spędzał na basenie, gdzie
zauważył go trener Makowski
i zaproponował, aby wraz
z bratem zapisał się do sekcji
pływackiej. Nie mieli strojów
do pływania, więc zszywali w kroku podkoszulki. Petrusewicz nie lubił pływać żabką,
bo twierdził, że to „babski
styl”, ale preferowany dla mężczyzn kraul wcale nie był mocną stroną Petrusewicza. Jego
przewaga polegała na umiejętności pływania pod wodą
na długich dystansach.
Pierwszy raz wziął udział w olimpiadzie w 1952 roku w Helsin-
kach, jednak nie przywiózł
stamtąd medalu. W tym samym sezonie zimowym zerwał
ścięgno, szusując na nartach.
Lekarz stwierdził, że gips będzie można ściągnąć dopiero
jesienią następnego roku.
Jednak przyszły rekordzista
świata w pływaniu już wiosną rozciął opatrunek i rozpoczął treningi. W niedzielę
18 października 1953 roku na
pływalni Miejskich Zakładów
Kąpielowych przy ul. Teatralnej Petrusewicz przygotowywał się do historycznego startu. W szatniach, na balkonach
Zdjęcie pochodzi z książki:
“Akta W”, W. Dybalska, M.
Maciejewski, A. Augustyn, C.
Marszewski, Wrocław 2005,
Wydawnictwo ATUT i Gazeta
Wyborcza
Autorka prowadzi blog
www.spacerempowroclawiu.pl
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 10
Co z tym śniegiem?
Katarzyna
Wilanowska
Zgodnie z oczekiwaniami nastały długie jesienne wieczory. Po
„cofnięciu” czasu o godzinę pora ta sprzyja wertowaniu rozmaitych
książek, z których płynie nie tylko mądrość (lub jak kto woli i jak kto
sięgnie) słowa pisanego oraz bezcenna wartość informacji, ale też
znać pochodzenie człowieka, zjawisk i w końcu nas samych.
miejska spółka Ekosystem,
a nie, jak było to jeszcze
przed dwoma laty, Zarząd
Dróg i Utrzymania Miasta.
Koszty tego przedsięwzięcia
będą wynosić 19 mln złotych.
To o 1 mln złotych więcej
niż w ubiegłym roku. Jednak,
czy ta zwiększona kwota będzie miała realny wpływ na
jakość odśnieżania?
W skład wspomnianego
kontraktu wchodzą koszty
stałe, takie jak odśnieżanie
przystanków komunikacji
miejskiej, torowisk, wydzielonych ścieżek rowerowych
czy chodników. Z całego budżetu do walki z zalegającym
śniegiem niespełna 3 mln
złotych, niezależnie od tego
czy śnieg się pojawi czy nie,
będzie przeznaczona na pokrycie kosztów utrzymania
pługosyparek, które mają
mieszanki dosypuje się chlorek wapnia, który działa do
temperatury jeszcze o dziesięć stopni niższej. Związek
ten powoduje, że śnieg nie
zamarza, ale roztapia się,
tworząc błotną breję, którą
łatwiej jest zbierać pługom.
Dla pieszych i kierowców wizja miasta nurzającego
się w brei nie jest zbyt optymistyczna, jednak coś za coś
– na czarnych i przejezdnych
drogach ucierpią buty przechodniów i wnętrza komunikacji miejskiej, do których
siłą rzeczy śnieg w stanie
półpłynnym dostaje się razem z pasażerami. Również
kierowcy mają swój drobny udział w miejskiej akcji
odśnieżania jezdni, gdyż
jeżdżące auta mieszają sól
ze śniegiem, tworząc pośniegowe błoto. Sól drogowa
dostaje się jednak do felg i na
karoserię, dlatego ważnym
jest przez całą zimę regularne
czyszczenie zarówno obuwia,
jak i korzystanie z myjni samochodowej.
Pomimo tego, iż sól jest
kosztowniejsza w użyciu niż
np. piasek (również chętnie wykorzystywany w czasie
zimy do odśnieżania), stano-
wi znacznie lepszy środek
do walki ze śniegiem. Tak
przynajmniej twierdzą drogowcy. Co innego na ten temat
mają z kolei ekolodzy. Ponadto Sól bardzo łatwo wchodzi w reakcję z wszelkimi
materiałami, jak skóra, guma,
czy blacha.
Na co w takim razie zamienić sól? Piasek sprawdza
się na chodnikach (często
REKLAMA
W momencie pisania tego
tekstu zima oszczędza wrocławskich kierowców. Jedyną okazją do podziwiania
miasta w śnieżnej scenerii
było parę dni pod koniec listopada. Jednak sprawy miały
się znacznie gorzej w zeszłym roku, kiedy to zima
zaskoczyła miasto w lutym, co wiązało się z katastrofą na miejskich ulicach,
związaną z olbrzymimi korkami i znacznie utrudnionym ruchem na drogach. Jak
będzie w tym roku? Czy coś
zmieni się w kwestii odśnieżania wrocławskich ulic?
Ze wszystkich stron płyną
zapewnienia, że w tym roku
miasto jest dobrze przygotowane na atak zimy.
W tym roku podobnie
jak w zeszłym za organizację odśnieżania odpowiada
być w gotowości do wyjazdu
przez całą dobę. Koszty takiej
jednorazowej akcji to blisko
120 tys. złotych.
W tym roku Stare Miasto, Psie Pole oraz Krzyki
będą odśnieżane przez firmę
Trans-Formers, dysponującą
12 pługosyparkami chodnikowymi i 20 jezdniowymi.
Te ostatnie mają być zaopatrzone w system GPS, co
pozwoli Ekosystemowi monitorować ich pracę na bieżąco.
- We Wrocławiu do odśnieżania przewidziane jest
630 kilometrów ulic, czyli
o 250 więcej niż w ubiegłym roku, w tym nowe drogi,
dojazdy do nich, poszerzone
jezdnie czy wszelkie objazdy
dla komunikacji miejskiej
– informuje rzecznik prasowy spółki Ekosystem Anna
Bytońka.
Jeśli chodzi o materiały wykorzystane do odśnieżania, będę one podobne
do zeszłorocznych, więc
tradycyjnie jezdnie i chodniki
znowu zostaną zasolone. We
Wrocławiu używana jest sól
zwilżona, czyxli tzw. solanka, która sprawdza się w warunkach do -5 oC. Natomiast
kiedy temperatura spada, do
jest to też niestety popiół),
natomiast jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydaje się użycie żwiru. Jakiś
czas temu z podobna koncepcją wyszedł warszawski
m a g istr a t. Z a ty m p o m y słem przemawiają koszty.
Żwir jest zwyczajnie tańszy,
a po roztopach sprząta się go
z ulic. Śnieg jednak nie byłby
zbierany w takich ilościach
jak obecnie.
- My na razie nie oszczędzamy. Przyjmujemy na razie
zasadę czarnej jezdni. Sypiemy taką ilość środków
chemicznych, żeby jezdnia
była czarna - dodała Hanna
Gronkiewicz-Waltz w radiu
TOK FM.
REKLAMA
Motoryzacja
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 11
Sebastian
Zawada
Pierwszy w tym sezonie śnieg już za nami. Zapewne niebawem
spadnie go znacznie więcej, a więc znacząco pogorszą się warunki
na drogach. Przed nami i naszymi samochodami ciężki i wymagający
okres. Jak przetrwać długą i srogą zimę?
Zaoponowani
Oczywiście najważniejszym
i najbardziej oczywistym faktem, łączącym samochód z nadejściem zimy, jest wymiana
opon. Już gdzieś od połowy
października słychać ciche
pomruki, niby każdy wie, że
trzeba to zrobić, niby wiadomo,
że śnieg już wisi nad naszymi
głowami, a jednak większość
czeka aż runie nam pod koła,
a w zakładach wulkanizacji
i wymiany opon pojawi się
ulubiona kolejka. Z perspektywy dnia, w którym powstaje
ten tekst w zasadzie wszyscy
opony powinni mieć już wymienione (nie licząc amatorów
tych całorocznych), istnieje
jednak ryzyko, że zdarzy się
jeszcze ktoś, kto ślizga się na
oponach nieprzystosowanych
do jazdy w warunkach, jakie
nam towarzyszą. Zatem czym
prędzej je wymieńmy. Koszt
to niewielki, a komfort i bezpieczeństwo jazdy nieporównywalne z niczym.
Opony to nie wszystko
gdzieniegdzie nasza karoseria
przypomina tarkę, trzymajmy
się jak najdalej od myjni. Nieosuszone krople w połączeniu
z mrozem spowodują odpryskiwanie lakieru. Dodajmy do tego
jeszcze sól czy piasek, którymi
drogowcy posypują jezdnie,
a otrzymamy wybuchowy peeling dla naszego autka.
Zwróćmy także uwagę na przyrządy, którymi zeskrobujemy
szron z szyb. Warto im się bliżej przyjrzeć. Każde uszkodzenie „drapaczki” może skutkować zadrapaniem na szybie czy
lakierze. Niech więc nie służy
nam skrobaczka za przysłowiową złotówkę kupiona w pierwszym lepszym sklepie. Dobrze
by było, gdyby zarówno część
plastikowa, jak i gumowa wykonane były z najwyższej jakości materiałów. Wówczas
nie dość, że będziemy mieli
pewność, iż nasz samochód nie
Czego nie robić?
ucierpi, zyskamy także skuteczParadoksalnie, dbałość o sa- ne narzędzie na wiele sezonów.
mochód w postaci odwiedzania
I w drogę
myjni, zimą może się okazać
czymś zupełnie niewskazaSkoro mamy już zabezpienym; szczególnie w przypadku czony samochód, pora pomypojazdów, które mają problem śleć o bezpieczeństwie, które
z lakierem. Jeśli widzimy, że zdecydowanie bardziej zależy
REKLAMA
Nie z samych kół samochód się składa. Zima wymaga
dbałości także o inne części
naszego pojazdu. Po pierwsze więc, zadbajmy o wymianę
płynu w spryskiwaczach. Ten,
który sprawdzał się latem, zimą
najzwyczajniej nam zamarznie.
Trzeba się go pozbyć, wymieniając na taki, który jest
przystosowany do warunków
zimowych. Kolejnym elementem wymagającym dbałości jest
akumulator. Trzeba sprawdzić
czy aby nie jest już do tego
stopnia zużyty, że więcej będzie z niego straty niż pożytku. Nikt nie lubi, kiedy rano
okazuje się, iż samochód nie
zapala, skutkiem czego trzeba wędrować na przystanek.
Sprawa akumulatora jest tym
bardziej ważna, że zimą poziom jego eksploatacji znacząco wzrasta. Jeśli uznamy nasz
silnik za silny, a akumulator
za wystarczająco naładowany,
możemy jeszcze pomyśleć o ich
dodatkowej ochronie. Istnieje
coś takiego, jak podgrzewacz
silnika. Ochrania on akumulator i silnik przed skutkami niskich temperatur, a także wspomaga rozruch. Wprawdzie
zakup takiego podgrzewacza
nie jest wydatkiem małym (kilkaset złotych), jednak możemy
mieć pewność, że będzie nam
on służył przez wiele lat.
od nas. Chodzi oczywiście
o sposób prowadzenia samochodu w warunkach zimowych.
O tym, że prędkość powinna
być dostosowana do panujących warunków atmosferycznych oczywiście wiadomo.
Spokój, opanowanie i rozwaga
powinny być hasłami wiodącymi. Zmiany biegów niech będą
płynne i raczej nie gwałtowne.
Oszczędnie używajmy także
hamulca nożnego. Jego dłuższe
przytrzymywanie może doprowadzić do poślizgu. W warunkach zimowych bezpieczniej
hamować silnikiem lub pulsacyjnie. I na koniec jeszcze
jedna rada, która na pewno
się przyda. Kiedy parkujemy,
starajmy się stawać przodem
do kierunku jazdy. Wówczas
łatwiej będzie nam pokonać zaspy, które mogą powstać podczas naszej nieobecności przy
samochodzie. I pamiętajmy,
że tym, co zimą najważniejsze
niekoniecznie są doskonałe
umiejętności, a zwyczajnie
zdrowy rozsądek.
REKLAMA
Jazda zimowa
Motoryzacja
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 12
Miasto
Czy Wrocław jest czeskim miastem?
Grzegorz
Pietrzak
Władza ludowa przez kilkadziesiąt lat forsowała pogląd o
polskości „ziem odzyskanych”. Po 1989 r. nastąpił zwrot w
polityce włodarzy miasta, zaczęto szanować niemieckie
dziedzictwo, stanowiące bezspornie niezwykle ważną
cząstkę historii Dolnego Śląska. Od niedawna coraz częściej słyszy się głosy, że Wrocław jest czeski i z Polakami
ma niewiele wspólnego. Kto ma rację? Co jest tu mitem?
Ponieważ kwestia przynależności
narodowej Wrocławia to temat
drażliwy i kontrowersyjny, koniecznym będzie oparcie się o artykuły
naukowe napisane przez polskich
i czeskich uczonych w ramach
konferencji „Wrocław w Czechach
– Czesi we Wrocławiu. Literatura –
język – kultura” (2002).
Zacznijmy od bardzo suchych
faktów: Wrocław założył prawdopodobnie czeski książę Wratysław w pierwszej połowie X wieku.
Na początku XI wieku miasto było
już we władaniu Piastów (padają różne daty, najpóźniejsza z nich
to rok 999, podana przez Frantiska Palackého w „Dziejach narodu czeskiego w Czechach i na
Morawach”). Wrócił do Korony
Czeskiej w 1335 r., po śmierci
Henryka VI Dobrego, na mocy
umowy z Janem Luksemburskim.
Oficjalnej inkorporacji Śląska dokonano w 1348 roku, ostatecznie
kraina ta „wyrwała się” spod polskich wpływów w 1356 roku (w
międzyczasie księstwo wrocławskie stanowiło terytorium sporne).
W 1742 roku Wrocław przejęły
Prusy (w wyniku I wojny śląskiej),
dwieście lat później, w 1945 roku
odzyskali go Polacy. Podliczmy –
jest to minimum 400 lat pod polskim
panowaniem, trochę ponad 200 lat
pod panowaniem niemieckim i minimum 470 pod czeskim. Czyżby
matematyka wskazała nam prawowitego spadkobiercę ziem śląskich?
Nic bardziej mylnego.
Podczas przeglądania materiałów ze wspomnianej konferencji
bardzo zaskoczyło mnie stwierdzenie Wilkena Engelbrechta z Uniwersytetu w Ołomuńcu: od czasu
panowania Habsburgów (1526)
do I wojny śląskiej (1740-1742)
Wrocław był samorządną częścią
Korony Czeskiej. Z pewną dozą
przesady można powiedzieć, że
Śląsk już od czasów Luksemburgów
(1327-1342) w większości dzielił
historię Moraw”.
Co takiego działo się w latach 13351526, że daje podstawę do powątpiewania w czeskie panowanie? Kronikarze z tego okresu nie przedstawiali
spójnych relacji. Widzieli Wrocław
jako silne i prężnie rozwijające się
miasto, wyraźnie jednak zwracali
uwagę na jego „uzewnętrznienie”
i obcość w stosunku do reszty kraju.
Henryk z Heimburga określił go jako
„miasto zamieszkane przez Polaków”. Gdy w XV wieku Czechy
opętał spór między katolikami i husytami, Śląsk zaczął być postrzegany
jako bastion katolicyzmu.
Wawrzyniec z Brezové
grzmiał w kronikach, że z Wrocławia wyruszają na ziemie czeskie
krucjaty. Czara goryczy przepełniła
się w 1458 roku, gdy władze miasta
nie uznały zwierzchności nowego
husyckiego króla, Jerzego z Podiebradów i złożyły hołd jego konkurentowi, Maciejowi Korwinowi. Ten
kuriozalny stan trwał kolejne 32 lata.
Gdy w XIX wieku Czesi przeżywali
odrodzenie narodowe, ich tęsknota
za Śląskiem nie była do końca oczywista. Ów niesmak do historii sprzed
kilkuset lat objawił się w dziełach
największych czeskich twórców. Jan
Neruda pisał w 1877 r.: Czymże jest
dla nas Wrocław? Jest wypadłym
klejnotem z czeskiej Korony [...],
grobem wielkiej części czeskiego
Zwrócić byka morzu
Nina
Karniej
Piękno i naiwność Europy pozwoliły Dzeusowi ją porwać. Ojciec jej,
nobliwy Agenor każe swemu synowi – Kadmosowi, sprowadzić ją do
domu. Jak wiadomo, bratu nie udaje się odnaleźć siostry, poddaje się,
złamany nie wraca w rodzinne strony i zakłada nowe miasto – Teby,
którego mieszkańców pokona później klątwa. Fryderyk Chopin i jego
muzyka są również bohaterami mitów, poprzez które czytane są jego
życie i twórczość.
Losy Europy, Chopina i jego
muzyki krzyżują przestrzeń
mityczną i historyczną. Czy był
turystą w świecie – wykorzenionym jak bohaterka mitu, rozpisującym powtórzenia w partyturach, by uczynić otaczającą
go rzeczywistość bardziej bezpieczną, bo znaną? Czy był
Europejczykiem? Poza Europę
nie wyjechał wszak wcale,
a jego peregrynacji po kontynencie trudno zliczyć. Życie
i twórczość muzyka zdaje się
być czytana właśnie poprzez
próbę oswojenia owej permanentnej tymczasowości i wewnętrznego rozedrgania, które
ma towarzyszyć nam – Euro-
pejczykom, czyli komu?
Opuszczając Drezno, będące w połowie dziewiętnastego wieku kulturalną stolicą
cesarstwa, Chopin miał powiedzieć: „Wyjeżdżam. Nie zdobędę tu ani sławy, ani pieniędzy”.
Nie jest więc zaskoczeniem,
że Wrocław odwiedzał krótko
i niezobowiązująco. W stolicy
Dolnego Śląska był cztery razy.
Na miejscu bawił w teatrze, kawiarniach i rautach. Przyjeżdżał
tu raczej w celach towarzyskich
niż artystycznych, jeden z listów
zdradza „[...] ani się myślę we
Wrocławiu popisywać”. Dlaczego? Ano dlatego, że już w onym
czasie marzeniem Chopina
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
był Paryż – kulturalna stolica
świata. Czy jednak przyszła
Europejska Stolica Kultury
ze swoją tradycją szlaków handlowych, przechodząca z rąk
do rąk i z narzucaną jej ciągłą
zmianą tożsamości kulturowej
to jednego, to drugiego kraju,
charakterologicznie nie przypomina losów spuścizny mistrza
po latach?
Warszawskie Muzeum Fryderyka Chopina dysponuje imponującym zbiorem dokumentów
i materiałów ikonograficznych.
Za cel wystawienniczy postawiło sobie rozprawienie
się z mitami narosłymi wokół
artysty za pomocą... samych
narodu. Miastem, w którym wielbi
się wszystko, co niemieckie, a które
było najmniej wierne i najperfidniejsze, gdy należało do nas, Czechów.
Gdy człowiek tam zajdzie i wstąpi
na grób – zrobi to nie po to, aby się
modlić, ale żeby patrzeć i kląć.
Alois Jirásek w swym dziele „Husycki Król” opisał Wrocław jako
miasto pysznych kramarzy, Niemców i Rzymian, które zdradziło prawowitego władcę. Czy te krytyczne
opinie oznaczają, że stolica Śląska
nie powinna być uważana za czeską
pomimo setek lat przynależności do
Czech? To zależy. Przede wszystkim
należy rozróżnić ekspansję demograficzną od ekspansji gospodarczej
i politycznej.
Antoni Furdal postawił śmiałą
tezę, że do bohemizacji Śląska po
prostu nigdy nie doszło. Gdy Czesi
przejęli Śląsk, był on już od ponad
150 lat kolonizowany przez Polaków i ludy niemieckojęzyczne.
Lud czeski nie brał udziału w owej
kolonizacji, nie doszło również do
żadnych przesiedleń, nie istniała
zresztą w pełni rozwinięta koncepcja narodowości. Czescy królowie
sprawowali za to wyraźną i twardą władzę, jej symbole widać do dziś
chociażby w herbie miasta. Władcy
chętnie przyjeżdżali do Wrocławia
i podejmowali tu kluczowe dla
państwa decyzje. Wpisywało się
to w strategię średniowiecznej „propagandy”, która miała przypominać
o silnej pozycji Pragi.
Ekspansję demograficzną przy-
puściły za to ludy niemieckie. Już
za czasów Piastów Niemcy byli na
Śląsku bardzo pożądani. Przynosili
ze sobą nowoczesne technologie,
które pozwalały lokalnym książętom
osiągać krociowe zyski. Ta swoista
koegzystencja ludów słowiańskich
i germańskich przetrwała wiele setek
lat, wbrew wszelkim stereotypom.
Stopniowo jednak Niemcy zyskiwali przewagę w liczbie ludności,
germanizację miasta przypieczętowały dekrety pruskich władz,
służące upowszechnieniu języka
niemieckiego wśród opornych Polaków (Frantisek Sláma w swym
przewodniku po Wrocławiu pisał, że
mniejszość polska w 1886 roku liczy
tu około 20 tys. obywateli, wobec
335 tys. ogółu).
Pozbywano się symboli świadczących o piastowskiej przeszłości, apogeum fałszowania historii
osiągnięto w czasach III Rzeszy.
Mniejszość czeska w XIX w. była
prawdopodobnie znacznie mniej
liczna, skupiała się wokół organizacji
Libuse oraz uniwersyteckiej katedry
języków słowiańskich (trzeciej na
świecie po Paryżu i Berlinie, powołanej staraniem pruskiego ministra
oświaty). Z katedrą związani byli
przede wszystkim Jan Evangelista
Purkyně, wybitny biolog i lingwista
oraz Frantisek Čelakovský, polonofil i zwolennik panslawizmu
(zjednoczenie polityczne, kulturalne
i gospodarcze Słowian – przyp. red.).
Čelakovský podkreślał, że mocno
zawiódł się na Polakach, którzy nie
potrafili odstawić swoich narodowych ambicji na bok, nazwał ich
„dziczką na słowiańskim stepie”.
Równocześnie nie mieściło mu
się w głowie, że w tak silnie zgermanizowanym mieście na ulicach
nadal słychać język polski.
Czyj więc jest Wrocław? Można
zaryzykować tezę, że nasze miasto
najwięcej zawdzięcza obecności
Niemców, którzy wskutek demograficznego boomu XIX w. stworzyli wspaniałą i liczącą się w Europie
metropolię. Nie można również
przekreślać ogromnego wkładu
Polaków mieszkających tu już
od czasów piastowskich. Tym bardziej, że ową metropolię musieli
po II wojnie światowej budować
praktycznie od nowa. Kwestia
czeskości Wrocławia jest za to
mocno dyskusyjna, zwłaszcza, że
Królestwo Czeskie przez długie lata
pozostawało jedynie protektoratem
monarchii Habsburgów. Za ciekawostkę uchodzi wypowiedź znanego
czeskiego publicysty Ludvíka Vaculíka, który oznajmił w 2000 roku
młodym wrocławianom, że Polacy
zasiedlili Wrocław „z drugiej ręki”
i fakt urodzenia się w nim dzisiejszych pokoleń wcale nie przesądza
o przynależności miasta.
zwiedzających. Niemal każdy
eksponat zakłada współpracę
odbiorcy – jedynie w czarnym
pokoiku, w którym pokazane
są zapiski bliskich i szkice
ukazujące ich osobistą tragedię
po śmierci mistrza, zachowana została nabożna powaga.
W innych salach: sterujemy
audio-guidem; komponujemy
muzykę z fraz chopinowskich na
sound-mixerze; otwieramy szuflady z partyturami, które w tym
samym czasie wyświetlają się
na pulpicie; odtwarzamy, sterujemy, projektujemy... Jednym
zdaniem: swoiste stwarzanie
Chopina jest mocno angażujące. Osoby przyzwyczajone
do kontemplacji dzieła, mogą
drażnić zajawki z życia i twórczości artysty przez kolejnych
zwiedzających konstruowane,
naruszane i dekomponowane.
Nie da się jednak przecenić wartości odbrązowującej postać
muzyka oraz wzbudzenia zainteresowania poprzez efektowny
kontakt z dziełem. Największe
na świecie „chopiniany” trudno
docenić, muzeum jest tak wygodnie funkcjonalne i dziecinnie
proste, że odnosi się wrażenie
braku samego Chopina. Chopina, czyli kogo?
Zaczyna się tendencyjnie. Muzycy zasiadają przed pulpitami,
oklaski, wchodzi dyrygent (Jacek Kaspszyk), ukłony, oklaski.
Czekamy na pianistę. Zza kulis
śmiałym krokiem idzie Barbara Wysocka, zasiada przed
fortepianem. Pierwsze takty, po czym... rozpoczyna się
monodram przy akompaniamencie orkiestry. Chopin bez
fortepianu, bezprecedensowy
punkt w programie festiwalu
Chopin i jego Europa. Scenariusz spektaklu napisany wspólnie z Michałem Zadarą to kolaż
fragmentów listów Szopena
i recepcji jego twórczości przez
kolejne pokolenia krytyków,
artystów. Ale jego największą wartością jest afirmacja samej muzyki poprzez pochylenie
się nad kompozycją i omówienie
jej tajników „na żywym ciele”.
Jest to nietuzinkowy esej na
temat procesu tworzenia oraz
struktury samego dzieła. Aktorka wykształcona muzycznie
dała również rozumny gest
i głos zapisanym w partyturach
stanom emocjonalnym. Komponując dramaturgię słowa
z dramaturgią muzyki artyści
przywracają muzyce jej wartość
dyskursywną. Rozliczają inter-
pretatorów z instrumentalnego
traktowania sztuki do celów
politycznych (ideologia) i artystycznych (efekciarstwo). Szopen, jego muzyka i motywacje
są bowiem w ponowoczesności
tacy jak my. Czyli jacy?
Na łożu śmierci nonszalancko
prosi Chopin, by mu serce wyjęto z ciała. Mówi, że boi się,
iż w trumnie się obudzi. Ekstrawagancja godna awangardowego muzyka o europejskiej
sławie, która nijak nie przystaje
do wizerunku poety komponującego do wierzb płaczących. Co
zatem z sercem? Mimochodem
prosi, by do Polski wywieziono.
Poszukiwania utraconej Europy wciąż trwają, a tradycja
jej zjednoczenia nie jest nowa.
Artyści wciąż szukają klucza
do zrozumienia i wykonania
muzyki kosmopolity – Chopina.
Europa szuka swojej tożsamości przenosząc rokrocznie
Europejskie Stolice Kultury
do różnych miast tego super-państwa. A przestrogą przed
zaprzestaniem starań niech będą
krwawe legendy tebańskie, które
kończy doszczętne zniszczenie
miasta ufundowanego na poczuciu wstydu i strachu, zwyciężonego przez los Kadmosa.
Autor prowadzi
blog historyczny:
www.tajemniczywroclaw.pl
grudzień 2013
REKLAMA
Ekonomia komórkowa
Jak podał Główny Urząd Statystyczny, liczba abonentów i użytkowników komórek w marcu 2013 roku wyniosła prawie 55 milionów osób.
Dynamiczny rynek telefonów komórkowych powoduje konieczność
zadbania o środowisko. Żadne z urządzeń nie jest tak szybko zmieniane przez konsumentów jak osobisty telefon.
Proces produkcji starych telefonów komórkowych generuje niekorzystny wpływ na środowisko. Wydobycie surowców potrzebnych do
budowy telefonu, proces produkcji
oraz transport – każdy z tych etapów
odciska swoje piętno na środowisku. Rosnące zapotrzebowanie na
telefony komórkowe w krajach rozwijających się, a do takich zalicza
się Polska, skutecznie nakręca
tę spiralę. Tymczasem wiele starych
i niedziałających telefonów komórkowych nadaje się do ponownego
użycia.
Recyklingu komórki można
dokonać na stronie www.greengo.
pl. Czynność opiera się na bardzo
prostych zasadach. Pierwszym
krokiem jest wirtualna wycena,
a następnie darmowy odbiór telefonu na koszt greengo.pl. Najpóźniej
dwie doby później pieniądze z tej
„ekotransakcji” trafiają na konto
klienta.
Oferta skupu telefonów jest kierowana głównie do firm. Ich wła-
ściciele powinni pamiętać o kilku
podstawowych profitach płynących
z tego typu współpracy. Pozbycie
się starych telefonów pozwoli na zaoszczędzenie miejsca w firmowych
pomieszczeniach czy odzyskaniu
pieniędzy „zamrożonych” w takich
urządzeniach. Najpierw dochodzi
do wstępnej wyceny towaru oraz
ostatecznej. Cały proces nie trwa
dłużej niż 3 dni robocze.
Każdy przekazujący niepotrzebne telefony wyspecjalizowanej
firmie recyklingowej przyczynia
się do ochrony środowiska. Dodatkowo pracodawca ma szansę
otrzymać wyjątkowy Certyfikat
Odpowiedzialnego Przedsiębiorcy,
który potwierdza jego proekologiczną działalność. Poza ekologią ważne jest też bezpieczeństwo
przekazywanych danych. Każdy
telefon, który trafia w ręce specjalistów będzie miał zupełnie wyczyszczoną pamięć, więc żadne
informacje nie staną się udziałem
osób trzecich.
REKLAMA
55 milionów to znacznie więcej
niż wynosi populacja Polski w jej
obecnych granicach. Wnioski płyną
stąd dwa – po pierwsze nie każdy
posiada telefon komórkowy, po
drugie – niektórzy posiadają ich
kilka. Ostatni z wniosków dotyczy
głównie małych firm, jak i korporacji, gdzie nowi pracownicy są obdarowywani nowymi aparatami,
a pracodawca kuszony promocjami
ze strony operatora.
Coraz częstszym zjawiskiem jest
posiadanie przez zwykłego użytkownika dwóch i więcej komórek.
Dzieje się tak, ponieważ wchodzący
na rynek nowy model dzięki stosunkowo niskiej cenie szybko staje się
obiektem pożądania, a dotychczas
użytkowany telefon, mimo dobrego stanu technicznego, na tyle
stracił na wartości, by jego sprzedaż
okazała się mało opłacalna. Tym samym stary telefon ląduje na półce,
będąc odtąd zapasowym w razie
awarii, zgubienia bądź kradzieży
nowo zakupionego.
Reklama
PReklama
REKLAMA
str 13
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
Styl życia
Cztery smaki Wrocławia
Angelika
Wołoszańska
REKLAMA
Wrocław to różnorodne i wielokulturowe miasto. Jego heterogeniczność ma również wpływ na kuchnię, jaką oferują nam miejscowe restauracje. Dzięki temu we Wrocławiu możemy skosztować włoskich
makaronów, amerykańskich hamburgerów czy tureckiego kebabu.
Kuchnia polska
Kuchnia polska to połączenie
głównie produktów zbożowych, mącznych oraz mięsa, ryb i warzyw. My, Polacy,
lubimy jeść tłusto i obficie. Na
przestrzeni dziejów kuchnia
naszego kraju ulegała wpływom innych narodów, które
zamieszkiwały terytorium
Polski, czyli Niemców, Ukraińców, Rosjan, Żydów, Francuzów i Litwinów. Skutkiem
tej wielonarodowości jest rozmaitość i barwność dzisiejszej
kuchni polskiej, do której
zaliczyć można głównie: kotlet schabowy, kluski śląskie,
kopytka, flaki, gołąbki, bigos
i uwielbiane przez obcokrajowców pierogi. Polska słynie również z wyśmienitych
kiełbas, pasztetów i ciast: makowca, serników oraz wyśmienitych zup: rosołu, barszczu,
żurku, grochówki.
W ciągu ostatnich kilku
lat we Wrocławiu pojawiło
się wiele barów i jadłodajni
stylizowanych na czasy PRL-u i serwujących typowe dania
kuchni polskiej. Szybko stały
się one ulubionym miejscem
młodych Polaków, którzy mają
okazję poczuć klimat z czasów
Polskiej Republiki Ludowej
oraz spróbować najpopularniejszych dań z tamtego okresu
– przetrwały do dziś w niemal
oryginalnej recepturze. Dania
str 14
te łączy prostota i sentyment,
choć młodsi fani „socpotraw”
powinni mieć świadomość,
że w rzeczywistym okresie
przyrządzenie szczególnie
mięsnych dań było nie lada
sztuką ze względu na stałe braki towaru w sklepach. Drugie
życie przeżywają drobne zakąski podawane szybko pod wódkę popularnie zwaną wtedy
„żytniówką”. Codziennością
stały się więc wypady na
„setkę”, której towarzyszy
zazwyczaj tatar, ogórek lub
śledź. Dodatkowym atutem
lokali jest ich historyczny wystrój, na który składają
się: socjalistyczne plakaty
i hasła, muzyka z lat 60. oraz
telewizory, wyświetlające
czarno-biały obraz.
Kuchnia orientalna
się głównie potrawy Japonii,
Chin, Tajlandii i Wietnamu,
które słyną z połączenia kolorów i smaków. Kuchnia ta jest
prosta w przygotowaniu, ale
zarazem bardzo aromatyczna
i zdrowa. Wszystkie te kraje
łączy upodobanie do ryżu, przypraw i sosu sojowego, a w menu
znajdziemy między innymi takie
dania jak: schab w bambusie,
kaczkę po sichuańsku, sajgonki
kurczaka kongbao.
We Wrocławiu można zetknąć
się również z kuchnia indyjską,
która słynie głównie z ostrych
aromatycznych dań oraz słodkich deserów. Kuchnia ta jest
nierozerwalnie związana z religią Hindusów, dlatego też większość dań to potrawy wegetariańskie, a spożywanie posiłku to prawdziwa uroczystość.
Aromat dań to zasługa głównie
przypraw: sezamu, kurkumy,
szafranu, kardamonu oraz imbiru. Do najpopularniejszych
dań kuchni indyjskiej zaliczyć
można: Bandgobhi alu sabzi–
smażoną kapustę z ziemniakami,
Dal- zupę z soczewicy, Samosatrójkątne pierożki oraz Phal ka
pakora– owoce smażone w cieście.
Ciekawostką jest fakt, że Hindusi
znają prawie 30 sposobów na
gotowanie ryżu.
REKLAMA
Kuchnia turecka to głównie kebab, który bardzo dobrze wpisał
się w kulinarne gusta Polaków
i stał się znakiem rozpoznawczym tego kraju. Turcy lubią
połączenie warzyw z mięsem,
głównie jagnięciną i baraniną.
Najpopularniejszymi potrawami
są: imam bayildi, czyli bakłażan
zapiekany z pomidorami, cebulą
i czosnkiem, mercimek áorbasizupa z soczewicy czy kabak
kizartmasi- smażona cukinia
z sosem jogurtowym. Turcy
uwielbiają pić słodką herbatę,
kawę i raki, czyli anyżową wódkę o lekkim smaku lukrecji.
Na kuchnię azjatycką składają
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 15
Styl życia
Kuchnia europejska
REKLAMA
świat. Nie sposób nie wspomnieć również o pizzy i risotto, a także wyśmienitych
deserach: tiramisu, panna cotta
oraz lodach. Włoska kuchnia
to również bruschetta- grzanka z oliwą i czosnkiem oraz
gnocci, podobne do polskich
że z Ratatouille oraz tart,
a także ziół prowansalskich,
bagietek i croissantów. Crème
brûlée to znany francuski deser
przygotowany z jaj, śmietany
i cukru. Francuska kuchnia
uznawana jest za wyjątkowo wykwintną, wręcz elitarną.
klusek. Charakterystycznym
składnikiem kuchni tego kraju są także sery, do których
zaliczyć można głównie parmezan, mozzarellę, gorgonzolę
i mascarpone.
Kuchnia francuska, kojarzona głównie ze ślimakami
oraz żabimi udkami, to również królestwo win, szampana
i serów, głównie camembert
i brie. Francja słynie tak-
Do tego okazuje się niezwykle
przyjazną dla naszego zdrowia. Wszystko dzięki użyciu
dużej ilości lekkostrawnych,
zdrowych i pełnych wartościowych substancji produktów.
Niemcy to naród, który
uwielbia tłuste potrawy popijane piwem. Stałym elementem
niemieckiego stołu są różnego rodzaju kiełbasy, kiełbaski
i szynki. Najpopularniejszymi
daniami są tu: currywurst,
sznycel po wiedeńsku, golonka czy Kartoffelsalat, która
znana jest w Polsce jako sałatka jarzynowa przygotowana
głównie na bazie gotowanych
ziemniaków. Apfelstrudel
to wywodzące się z Austrii
gorące ciasto z jabłkami, które
stało się typowym niemieckim
deserem. W pewnie sposób
przypomina wszystkim dobrze
znaną szarlotkę.
Podobnie ciężkostrawna,
ale wyjątkowa w smaku, jest
kuchnia czeska, która w wielu
potrawach przenika się z polską i niemiecką, a wszystko
przez skomplikowaną historię
tych krajów, która odcisnęła
swe piętno także na talerzu.
Oprócz doskonale znanych
knedli podawanych w towarzystwie wieprzowiny gęsto
podlanej sosem i zasmażanej
kapusty, kuchnia naszych
południowych sąsiadów słynie z wybornego piwa i podpiwków w postaci głównie
serów (ołomuniecki, hermelin,
smażony). Z lat 90 powinny
zostać nam w pamięci czeskie
czekolady czy wyborne sałatki rybne.
Bałkańskie klimaty odznaczają się obowiązkową obecnością mięsa. Króluje mięso
mielone, z którego powstają
uformowane na kształt podłużnych prostokątów bloczki zwane ćevapčići. Mięso formuje
się koniecznie w ruloniki i grilluje lub smaży. Danie serwuje
się na przykład z plackami pita
i sosem cacyki oraz grillowanymi warzywami. Charakterystycznym napojem regionu
jest rakija. Alkohol ten jest
silniejszy od wódki, a w smaku przypomina nieco naszą
śliwowicę.
REKLAMA
Europejski przegląd kuchni rozpoczynamy od hiszpańskich smaków. Na Półwyspie
Iberyjskim królują głównie
owoce morza, ryby, ryż i mięso. Najpopularniejszymi potrawami są tu m.in.: gazpacho
oraz paella, której głównymi
składnikami są najczęściej
owoce morza i ryż ostro przyprawiony szafranem. W Hiszpanii serwowana jest również
tortilla, która w wydaniu hiszpańskim jest omletem z ziemniakami.
Węgry to państwo, które
upodobało sobie paprykę.
Stanowi ona główny składnik większości potraw, m.in.:
gulaszu i placków ziemniaczanych po węgiersku. Poza
tym Węgrzy uwielbiają langosze oraz wino. Węgierskim
specjałem jest oczywiście
tokaj produkowany z podsuszanych winogron jako wino
deserowe, a więc słodkie.
Tak więc mamy w tym przypadku ostry posmak, który
ochładzamy i osładzamy słodkim alkoholem.
Włochy to królestwo makaronu. Spaghetti czy lasagne
to potrawy, które zna już cały
Kuchnia amerykańska
Mówiąc o kuchni amerykańskiej myślimy najczęściej
o fast-foodach i daniach
grillowanych. Jeżeli mamy
na myśli Stany Zjednoczone
to jest to trafna teza. Typowe dania z USA to głównie
hamburgery, hot-dogi i steki, serwowane szybko i na
t ł u s t o . N a j p o p u l a rn i e j s z e
desery to głównie apple pie,
brownies- ciasto czekoladowe, naleśniki z syropem
klonowym i donaty. Wszytko
popijane jest dużymi ilościami coca-coli i zagryzane
popcornem. Amerykanie
uwielbiają spotkania typu
barbecue, czyli grillowanie
na świeżym powietrzu, poza
tym najczęściej jedzą poza
domem, ponieważ nie mają
czasu na przygotowanie
posiłków w domu. Kuchnia amerykańska to jednak
nie tylko dania ze Stanów
Zjednoczonych. To również
Meksyk i kraje Ameryki Południowej.
grudzień 2013
Meksykanie opierają
swoją kuchnię głównie na
kukurydzy, papryce, chilli
i mięsie. Do najbardziej
popularnych potraw należą:
burrito, enchiladas, tacos,
nachos, salsa oraz znana na
całym swiecie- tortilla. Po-
trawy kuchni meksykańskiej
są dość pikantne i aromatyczne, głównie dzięki przyprawie chili, która uważana
jest w Meksyku za królową
przypraw. Niezwykłość oraz
technika przyrządzania potraw w tym kraju została
doceniona w 2010 roku,
kiedy to kuchnię meksy-
kańską wpisana na listę
Światowego Dziedzictwa
Kulturowego, jako wzorzec
kulturowy, który zawiera
obrzędy i praktyki rolnicze, umiejętności datowane
na wieki, techniki kulinarne
i obrzędy przodków.
Kuchnia brazylijska
to połączenie wielu smaków
i przepisów z różnych stron
świata, głównie z Portugalii,
Niemiec, Stanów Zjednoczonych i krajów Afryki. W Brazylii podaje się głównie dania grillowane, sporządzane
z ryżu, czarnej fasoli, ryb,
steku i oleju palmowego. Do
tradycyjnych posiłków zalicza się tu: feijoada completa- gulasz z warzyw mięsa,
a także sopa de palmito- zupa
z serc palmowych.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 16
Inwestycje
Bezpiecznie i z pazurem
Tomasz
Augustyniak
Od kilku lat inwestycje alternatywne zyskują na popularności. Ziemia,
wino czy sztuka to instrumenty, które zaczynamy traktować jako
inwestycję. Znanym od wieków walorem są też kruszce czyli złoto i
srebro w fizycznej postaci.
niach oszczędności choćby
pod postacią cennego kruszcu.
Doradcy sporadycznie zalecali
posiadanie złota w portfelu,
jednak nie więcej niż 5 procent.
Złoto było przeważnie traktowane w kategoriach snobistycznego zaspokojenia potrzeby
posiadania pięknych sztabek
czy monet.
W 2007 roku sugestia, że właściwe proporcje to 50/50, spotkałaby się w najlepszym wypadku z uśmiechem politowania. Ale tendencje szybko zaczęły się odwracać i już 4 lata
później roku upowszechniała
się opinia podobna do tej, którą wygłosił Porter Stansberry,
ekonomista firmy analitycznej
Stansberry & Associates Investment Research: jeśli 50
procent swojego portfela będziesz trzymał w złocie, a 50
procent w krótkoterminowych
obligacjach skarbowych USA,
twoja pozycja będzie idealnie
zabezpieczona. Tak przed spadkiem wartości złota, jak i przed
spadkiem wartości dolara.
Dziś widzimy, że wielu inwestorów, którzy posłuchali tej porady zdołało uchronić się przed
skutkami inflacji i osłabienia
dolara. Mimo, że w 2012 roku
złoto nie zyskiwało już tak dynamicznie na wartości, to zdecydowana większość światowych
(z dolarem i euro na czele) walut
osłabiła siłę nabywczą w stosunku do złota.
Fundusze czy sztabki?
Gdy mówimy o inwestowaniu w złoto, pojawia się
jeszcze jeden problem. Inwestować w złoto fizyczne
czy w fundusze działające np.
na Comexie (rynek pierwotny metali handlowych, takich
jak złoto, srebro, miedź i alu-
którą daje złoto – odporności
na skutki kryzysu i problemów
gospodarczych.
Instrument antyinflacyjny
Na czym polega ta korzyść?
Wyobraźmy sobie Amerykanina, który w 1913 r. otrzymał w spadku 100 tys. dolarów w gotówce. W 2000 r.,
kiedy chciał przekazać pieniądze swoim potomkom, okazało
się, że pod względem siły nabywczej warte są jedynie 5 tys.
dolarów. Polak, który w 2000 r.
odłożył do „skarpety” 100 tys.
zł, przez inflację aż do dzisiaj
stracił już ponad 30 tys. zł.
Inwestując długoterminowo,
lub też ubezpieczając się w złocie warto zwracać uwagę na tzw.
najlepsze momenty do zakupu
złota. Po ostatnich spadkach
cen wielu inwestorów zachowało się racjonalnie i dokonało sporych zakupów. Zapewne zdawali sobie sprawę, że
„długookresowe” złoto będzie
dla nich odpowiednim zabezpieczeniem. Racjonalne podejście do inwestycji wydaje
się najwłaściwsze, ponieważ
gdy zdywersyfikujemy portfel,
to jego błyszczącą część można
potraktować jako formę polisy.
Ile złota w portfelu?
Przyszłym inwestorom z pewnością kołacze się w głowie pytanie o procent złota, jaki warto
trzymać w portfelu? Opisane wyżej okoliczności, czyli
kryzys spowodowany chwiejącym się systemem finansowym, inflacja czy brak stabilności wielu inwestycji, skłaniają
do ulokowania jak największej
części inwestycji w złocie.
W Polsce doświadczeni na tym
polu inwestorzy zwykle posiadają od 20 do 40 procent pieniędzy ulokowanych w kruszcu.
Wielkość zależy tradycyjnie
od skali ryzyka, a w przypadku
złota również od aktualnej sytuacji. We współczesnych czasach
żadna waluta nie zapewnia spodziewanego zysku w połączeniu
z formą ubezpieczenia. W przeciwieństwie do złota.
Poza pewnym zabezpieczeniem kto by nie chciał zostać obdarowanym złotem pod postacią
monety czy sztabki? Tak ulokowane pieniądze są z pewnością
bezpieczniejsze niż w banku i po
niedługim czasie będą procentować, co nie zwalnia posiadaczy
od choćby powierzchownego
kontrolowania rynku. Taka
okazja jak zbliżające się Święta
jest najlepszym momentem,
by sprawić najbliższym nie
tylko radość.
Artykuł powstał we współpracy z Mennicą Wrocławską
REKLAMA
Początkiem dobrej inwestycji
jest decyzja o dywersyfikacji
portfela. Jak to zrobić? Można
myśleć o niej jak o garażu z wymarzonymi samochodami, więc
trochę bezpieczeństwa, trochę
na sportowo, ale z zachowaniem
szyku i elegancji. Dywersyfikacja portfela wiąże się jednak
z podstawowym pytaniem. Jaką
część przeznaczyć na instrumenty alternatywne? Dobrym
przykładem, a jednocześnie
„obiektem” do obserwacji jest
złoto.
Zanim Europa i świat pogrążyły się w kryzysie wielu
niezaznajomionych z prawami rynku, ale i znawców oraz
ekspertów finansowych rynku wierzyło w „papierowy pieniądz”. Wiara ta była dość ślepa, o czym przekonali się ci
inwestorzy, którzy zapomnieli
o tradycyjnych zabezpiecze-
minium. Dawniej znany jako
Commodity Exchange Inc,
połączony z New York Mercantile Exchange w 1994 roku,
stał się odpowiedzialny za dział
handlu metalami – przyp. red.)?
Wydarzenia ostatnich tygodni
i przecena złota spowodowana zawirowaniami na rynku
„papierowego złota” wydają
się sugerować jednoznaczną
odpowiedź. W pełni stabilnym
instrumentem może być jedynie złoto fizyczne. Świat giełd
typu Comex zaczyna żyć własnym życiem. Tylko w ciągu
jednego dnia dokonuje się tam
transakcji wielkości 500 ton
złota, czyli 20 procent rocznej
światowej produkcji kruszcu.
Jest to złoto, którego żaden
z funduszy nigdy nie zobaczy.
Być może w najbliższych latach
będziemy obserwować powolne
„rozchodzenie się” dróg złota
fizycznego i „papierowego”,
które występuje pod postacią
certyfikatów i innych instrumentów finansowych. Jednak
trzeba mieć na uwadze, że
certyfikat złota w kryzysowym
momencie to tylko nic niewarty
kawałek celulozy.
Dlatego warto pamiętać, że
jeśli zamiast złota fizycznego
kupimy jednostki udziałowe
funduszu złota, wyrzekamy
się najważniejszej korzyści,
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 17
Paweł
Miziura
Pytanie kluczowe brzmi: w co tak naprawdę warto zainwestować
pieniądze? Wszystko zależy oczywiście od wielkości posiadanego
kapitału, jednak niezależnie od sumy jej właściciel powinien być na
pierwszym miejscu.
Inwestycja w kurs
niemieckiego czy angielskiego
(jeszcze lepiej
jeśli jest to język na czasie,
czyli chiński lub turecki)
pozwoli na podniesienie własnych kwalifikacji, a na tej
podstawie można się ubiegać
o podniesienie pensji u lepszego pracodawcy.
Średnie roczne oprocentowanie w banku wynosi ok.
3-4%. Przy ewentualnym
zysku trzeba się jeszcze li-
czyć z podatkiem Belki (19
proc. od uzyskanej kwoty).
Lokata bankowa jest zatem
pozornie opłacalna – w najgorszym razie wyjdziemy
na zero, a także uchronimy
nasze oszczędności przed
inflacją, ale przecież nie
o to chodzi.
Znacznie większe ryzyko podejmują totolotkowi gracze
oraz klienci bukmacherów.
W tym drugim przypadku
prawdopodobieństwo wygranej jest o wiele większe niż
REKLAMA
Kursy językowe, szkolenia, wycieczki zagraniczne,
staże – każdy podobny sposób na wydanie oszczędności
jest dobry pod warunkiem,
że widzimy realną perspektywę zwrotu powierzonego
kapitału. Inwestując np. 3000
zł oczywiście nie odzyskamy
tej kwoty od razu, a profity
mogą przyjść niespodziewanie i nie muszą oznaczać
od razu powiększenia stanu
konta. Nauka języka obcego
jest dopiero pierwszym krokiem do poznania osób innej
narodowości czy wyjazdu
poza granice kraju. Dopiero
tam prawdopodobnie poznamy wartość wspomnianych
3000 zł.
Ta kwota, która musiała
tu paść z przyczyn formalnych i orientacyjnych, jest typową i uśrednioną wartością
oszczędności młodych ludzi.
na krajowej loterii, jednak
oba przypadki to powierzanie własnych oszczędności
losowi, który często bywa
ślepy.
Pytanie zadane na początku,
jeśli przyjąć zaproponowaną
kwotę 3000 zł, trapi wielu
posiadaczy takiej gotówki. Zdecydowana większość
z nich liczy, co naturalne,
na jak najszybszy zysk, więc
inwestycja choćby w dzieło
sztuki jest opłacalne, ale po
stosunkowo długim czasie.
Tzw. głos ludu najlepiej
uwidaczniają liczne portale
internetowe, gdzie kierowane
są podobne pytania. Część
odpowiedzi jest merytoryczna, ale przeważają oczywiście
i te groteskowe. Użytkownik
pr3z3s pisze z przekonaniem:
karnet na basen, na siłownię,
odżywki, suple, solarium,
kosmetyczka i do lata masz
fajną sylwetkę. Szczery odpowiada, że w alkohol, bo
ma największe oprocentowanie. Z kolei aktyntasza
daje gorzką radę: jak się jest
młodym to najlepiej zainwestować w bilet lotniczy i uciec
z Polski. Prawda jak zwykle
leży gdzieś pośrodku.
REKLAMA
Inwestycje bardzo osobiste
Inwestycje
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 18
Styl życia
Naturalny konserwant
Karolina
Kowalska
W dobie nowoczesnych metod przyrządzania jedzenia niewielu zdaje
sobie sprawę z tego, że najważniejszym „wynalazkiem” człowieka
w kuchni są metody przechowywania żywności. Do jednej z nich
zalicza się wędzenie.
ki dla rozwoju bakterii, głównie tych z rodzaju gnilnych.
Najdłuższe (może trwać nawet
kilka tygodni) jest wędzenie
na zimno. W temperaturze
około 20oC, żywność obsusza
się najbardziej. Wędzenie na
ciepło przebiega w wyższej
temperaturze (ok. 40oC) i trwa
krócej. Z kolei wędzenie na
gorąco jest procesem krótkim
(ok. 1 godziny), a temperatura
bardzo wysoka (dochodzi nawet
do 100oC). Smak wędzonego
mięsa czy ryby nie zależy tylko
od czasu i temperatury wędzenia, ale przede wszystkim
od drewna.
- To właśnie drewno nadaje
smak i kolor „wędzonce”. Najlepsze jest z drzew liściastych,
bez kory, czyli bukowe, klonowe, grabowe, dębowe – mówi
Jakub Szulda, wrocławski kucharz i znawca myślistwa.
- Nie polecam drzew iglastych,
mają zbyt dużo żywicy, która,
przez oblepienie mięsa sadzą,
niekorzystnie wpływa na potrawy; nadaje im gorzkawy smak
i ciemny kolor – dodaje.
Nie spotkamy się ze stwierdzeniem, że sklepowe wędliny
są smaczniejsze i tańsze od tych
„domowych”. Niestety, często
słyszy się, że nadmierne spożywanie produktów wędzonych
może prowadzić do zachorowań
na raka żołądka i do innych
dolegliwości układu pokarmowego. Podczas wędzenia
mięso ma długotrwały kontakt
z dymem, który zawiera szereg
niebezpiecznych związków chemicznych powstałych podczas
procesu spalania. Jedną z grup
związków, które nie są obojętne
dla zdrowia człowieka, jest grupa wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych. Wy-
się walorów w bogatym smaku, soczystości i wyglądzie
„wędzonek”. To jednak nie
jedyne atuty. Tak przygotowane
jedzenie jest również przydatne
dla tych, którzy dbają o to,
by ich posiłki zawierały jak
najmniej zbędnego tłuszczu.
Wytapiający się tłuszcz podczas wędzenia zostaje przekształcony w aromat i w ten
sposób pozwala w naturalny
sposób nadać potrawie wyjątkową kruchość i charakter. Pozytywną stroną „wędzonek” jest
także ich trwałość uzyskiwana
nie tylko dzięki obsuszaniu, ale
i działaniu zawartych w dymie
substancji bakteriobójczych
i bakteriostatycznych.
REKLAMA
Wędzenie to bardzo stary
sposób utrwalania mięs i ryb.
Został odkryty najpewniej przez
przypadek. Świeże mięso stawiano koło ognia w celu odpędzenia wszelkich owadów
i szkodników. Właściwości
dymu zostały bardzo szybko
docenione. Dym pozwalał na
dłuższe przechowywanie produktów w czasach, gdy w domach nie było jeszcze takich
dobrodziejstw jak lodówka.
Odtąd „przedłużanie ważności
terminu do spożycia” zaczęto
stosować na szeroką skalę.
Obróbka dymna sprawia, że
polepszają się walory smakowe
mięsa, a przede wszystkim nie
dochodzi w nim do rozwoju
psujących jedzenie mikroorganizmów. Składniki dymu w połączeniu z odparowaniem wody
i soli, dają efekt utrwalający,
stwarzając niekorzystne warun-
dzielane są one także w trakcie
palenia papierosów, produkcji
asfaltu i są obecne w spalinach samochodowych. Związki
te osadzają się na potrawie, więc
częste spożywanie tak konserwowanych produktów może
być niebezpieczne na zdrowia. Obecnie, głównie na skalę
przemysłową, zamiast tradycyjnego wędzenia, stosuje się
aromaty dymu wędzarniczego.
Wytwarzane są one z oczyszczonego „oryginału”, co w dużej
mierze pozbawia je szkodliwych związków chemicznych.
Wyroby mięsne z dodatkiem
aromatu wędzarniczego są zatem uważane za zdecydowanie
zdrowsze.
Dietetycy są zgodni, co przewagi produktów wędzonych
nad sztucznie barwionymi
czy wzmacnianymi innym dodatkiem.
- Ze wszystkich wędzonych produktów szczerze polecam ryby,
są one doskonałym uzupełnieniem diety w zdrowe tłuszcze
oraz cenne białko. W paru ostatnich badaniach stwierdzono,
że kwasy tłuszczowe omega-3
mogą mieć działanie przeciwnowotworowe. Co wiemy na
pewno, dobrze wzmacniają nasz
system odpornościowy – informuje dietetyk Paweł Nowak.
Z kolei koneserzy doszukują
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 19
Miasto
N jak Nowy Dwór
Katarzyna
Gielec
Nowy Dwór należy do Wrocławia od 1928 roku. Maria Höfchen, bo tak
wcześniej nazywało się przyszłe osiedle, było niemiecką wioską rolniczą. Jedną
z najważniejszych wsi przed wojną stanowiła ulica Grodecka. Obecnie Nowy
Dwór leży na obrzeżach miasta, choć nie są to jeszcze peryferie. Sąsiaduje z
osiedlami Kuźniki, Żerniki, Muchobór Mały i Gądów Mały. Liczba mieszkańców
oceniana jest na 16-20 tysięcy.
grudzień 2013
rzywnego tłumaczy, że bazar
powstał w latach 90-tych
i niewiele zmieniło się od tego
czasu, choć dawniej można
było tu coś zjeść na ciepło.
Kilka kroków dalej i jestem na
pętli autobusowej, przy której
jest również postój taksówek.
Osiedle składa się z dwóch
części: w starszej, wschodniej,
znajdują się poniemieckie
dwupiętrowe budynki wielorodzinne. W drugiej połowie
lat 70. XX wieku, w części
zachodniej, gdzie przedtem
znajdowały się pola, rozpoczęto budowę osiedla bloków
z wielkiej płyty. Powstałe
budynki mają typowo trzy,
cztery, siedem lub dziesięć
pięter. Między nimi znajdują
się boiska, place zabaw oraz
tereny zielone. Na południowym krańcu osiedla wywyższają się dwa 15-piętrowe
punktowce.
Ekipa z eNDecji
Coraz więcej osób, na pytanie „gdzie żyć?” odpowiada
– Nowy Dwór. Ta cicha i zielona okolica nie aż tak odległa
od centrum (ok. 6 kilometrów
do Rynku), przyciąga nowych
Stacja kolejowa po rewitalizacji
mieszkańców. Szkoły, basen,
centrum basenowo-sportowe,
centrum handlowe, a w przyszłości tramwaj to główne atuty tej części miasta.
Wrażenie robi imponujący,
postmodernistyczny kościół
pod wezwaniem Opatrzności
Bożej. Dobrze zorganizowana komunikacja miejska,
oraz spokój, który tu panuje, to niewątpliwie główne
powody, dla których ludzie
mogą wybierać to miejsce na
przeprowadzkę. O warunkach
mieszkaniowych decydują
jednak nie tylko aspekty komunikacyjne i techniczne, ale
przede wszystkim sąsiedzkie.
Nowodworską „śmietankę
towarzyską” otwierają kibole, sporo marginesu orbituje wokół kilku nocnych
sklepów z alkoholem. Szczególnym powodzeniem cieszy
się monopolowy naprzeciwko
poczty. Kibicowska brać zawładnęła garażami przy stacji
kolejowej. Przy ulicy Rogowskiej w 2011 roku doszło
nawet do pobicia rodziców
nieletnich piłkarzy z Poznania. Podczas gdy pociechy
uczestniczyły w meczu tur-
Różnica między starą a nową zabudową widoczną na zdjęciu wynosi ok. pół wieku
niejowym, ich ojcowie postanowili uwiecznić swój pobyt we Wrocławiu w asyście
klubowych szalików Lecha
na tle... ściany garażowej
z graffitti Śląska. Co prawda
na garażach pobliskich Kuźnik widnieje wymowny rysunek - „nasze (dwa serca)
i (dwie pięści) biją za Śląsk”
trudno jednoznacznie określić, czy Nowy Dwór jest bezpieczną dzielnicą. Kierując
się w stronę Strzegomskiej
spotykam starszego pana,
który jednak potwierdza moje
przypuszczenia, że nie jest
tu bezpiecznie, szczególnie
po zmroku i lepiej tu samemu
nie spacerować.
Krzyżówka to zdecydowanie
najbardziej dynamiczna część
Nowego Dworu oraz największy węzeł komunikacyjny.
To tu spotykają się autobusy
z Leśnicy, lotniska, Kleciny,
Kozanowa z tymi z Sołtysowic, Krzyków i śródmieścia.
Dużo ludzi poruszających
się w każdą stronę, wsiadających i wysiadających
z autobusu, zmierzających
z pracy do domu. Jest też
garstka ulicznych handlarzy,
którzy zajmują znaczną powierzchnię chodnika. Kolejny
targ różności, utrudniający
swobodne przemieszczanie
się, tworzy niemiły dla oka
obraz.
nika z relacji jednego z dawnych mieszkańców dworku,
był on typowym budynkiem
mieszkalnym:
Mieszkałem w tym budynku od urodzenia, czyli
od 1971. Pamiętam czasy,
kiedy nie było jeszcze osiedla. W dworku mieszkało
10 rodzin. Na parterze hol wyłożony kamienną posadzką,
potem szerokie, drewniane
i kręte schody. Na drugim
piętrze jedyna toaleta z okna,
której oglądało się mecze na
pobliskim stadionie Pafawagu i skoki spadochronowe
na Gądowie. Od podwórka
odchodziła droga, gdzie pewnie przed wojną były obory.
Za moich czasów ostały się
tylko resztki dawnych koryt.
Obecne Centrum Kultury
Wrocław Zachód to – przed
I wojną światową – typowy przykład etablissements,
później przekształcony na
kaplicę, prawdopodobnie wyznania ewangelickiego.
Po wojnie dość zniszczony,
odbudowany w latach 50.
Ponowne otwarcie nastąpiło w roku 1953. Do końca lat
80. był jedną z najprężniejszych ośrodków we Wrocławiu. Co ciekawe, na mapie
z XVIII wieku widać, że na
terenie Domu Kultury stała
kuźnia i sadzawka (stąd pierwotna nazwa tej części Nowodworskiej – Am Feldteich).
Wsiadam na powrót do pociągu. Żegna mnie ten sam świecący pustkami, budzący nieprzyjemne wrażenia estetyczne
targ. Jarmarczny charakter
podobnych miejsc nadaje temu
osiedlu mimo wielkomiejskich
pozorów prowincjonalny, sypialniany klimat.
REKLAMA
We wrocławskim alfabecie
dzielnic istnieją i wciąż są rozbudowywane tzw. dzielnice
drugiej strefy. Można do nich
zaliczyć, oczywiście z pewną
dozą umowności, te rejony
miasta, które znajdują się
za śródmiejską obwodnicą,
ale tylko w południowej i zachodniej części Wrocławia.
Nowy Dwór – niegdyś duma
gierkowskiej prosperity, dziś
dotyka opinia „miejskiej sypialni”. A jak jest naprawdę?
Stacja kolejowa Wrocław
Nowy Dwór – tu wysiadam
i zaczynam moją wizytę na
tym osiedlu. Na lewo centrum
ogrodnicze i szkoła dla psów,
gdzie biega merdający ogonem czworonóg, pokonujący
kolejne przeszkody w nadziei na nagrodę od tresera.
Jednak wzrok przykuwa bardziej to, co po prawej stronie.
To opustoszałe targowisko
przy ulicy Żernickiej, zaniedbane budki handlowe i bród.
Oferowany tam towar w dni
targowe to głównie artykuły
spożywcze, świeże owoce
i warzywa. Jest też kiosk
i sklepik z produktami kosmetycznymi. Pani ze stoiska wa-
Dworek i etablissement
Nowy Dwór, jak myli może
nazwa, mógłby poszczycić się
także odrobiną historii. Mógłby, gdyby nie zburzony w 2.
połowie lat 90. dworek przy
ulicy Nowodworskiej. Kiedy jeszcze stał znajdowała
się w nim jeszcze po wojnie
szkoła podstawowa. Jak wy-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
Czaisz?
Michał
Ratajczak
To krótkie pytanie jest niejako znakiem rozpoznawczym miłośników herbaty, a zwłaszcza tych
rezydujących we wrocławskiej „Czajowni”. To
jedyny tego typu lokal nad Odrą i dopiero drugi
w kraju, choć u naszych południowych sąsiadów
podobnych adresów jest znacznie więcej.
Czechy pojawiają się na
początku tej opowieści nie bez
przypadku. To właśnie do Pragi
jako centrali Towarzystwa Miłośników Herbaty trafia pocztą
lotniczą dostawa, a stamtąd jest
dystrybuowana do herbaciarni
należących do sieci. Jeśli chodzi
o Polskę, czeskie tropy prowadzą do Wrocławia i Krakowa.
Po drugiej stronie Sudetów znane i powszechne są czajownie
(połączenie sklepu, degustatorni
i miejsca spotkań) pod szyldem
„Dobrá čajovna” – w całej republice jest ich ponad 20. Na
Węgrzech to „1000 Tea” i, co
ciekawe, także w Stanach Zjednoczonych jako „Dobrá Tea”.
Historia picia herbaty w naszym kraju ma długą tradycję,
jednak dość zaniedbaną przez
okres komunistyczny. Wtedy
nie dość, że brakowało dostaw
podstawowych towarów, w społeczeństwie utarł się zwyczaj
picia zwykłych herbat ekspresowych lub tzw. fusiastych
prosto ze szklanek. Dopiero
teraz wraca właściwa „szkoła”,
co niektórzy nazwą modą na
herbatę. Fakty są takie, że na
kilkadziesiąt wrocławskich kawiarni istnieje jedna prawdziwa
herbaciarnia (w zestawieniu tym
celowo zostały pominięte lokale
serwujące herbatę z torebki).
Wrocławski lokal położony
przy ulicy Białoskórniczej wyróżnia przede wszystkim bogata
oferta, wystrój i obsługa, u której herbaciany nowicjusz może
zaczerpnąć niejednej praktycznej rady. Przed zakupem (na
miejscu czy na wynos) warto
powąchać kilka gatunków.
„Czajownia”, jak podkreślają właściciele, jest lokalem dość
„ortodoksyjnym”, gdzie serwuje się w przewadze herbaty czyste, tj. pozbawione sztucznych
aromatów czy wymyślnych
dodatków. Ale co jest najważniejsze, to fakt, że wszystkie
podawane i sprzedawane herbaty są świeże i starannie wyselekcjonowane, tak aby zadowolić najbardziej wyrafinowane
gusta smakoszy. Prawdziwa
herbata to spraparowne listki
herbaty chińskiej (łac. Camelia
sinensis). W naszej kulturze,
herbatą nazywa się także wszelkiego rodzaju napary z innych roślin, co jednak nie jest
precyzyjne. Misją „Czajowni“
jest szerzenie kultury herbacianej oraz wiedzy w zakresie
herbat, aby jak najwięcej osób
odnajdywało fascynację w poznawaniu tej wspaniałej rośliny
i uświadamiamy im, że napar
z listków Camelii, w zależności
od miejsca uprawy, sposobu
i pory zbiorów, a przede wszystkim metody przetworzenia,
daje naprawdę ogromną paletę
smaków i aromatów.
Herbaty w „Czajowni” podaje
się na różne sposoby, jednak według ściśle określonych reguł.
Poszczególne kolory herbat
mają przypisane odpowiednie rodzaje czajników. Każde
naczynie do herbaty przenika
jej aromatem, dlatego powinno
się używać określonej ceramiki
do jednego typu herbat. W „Czajowni” istnieje także możliwość
samodzielnego zaparzenia herbat wielonaparowych. W tym
celu klient otrzymuje gaiwan
(lub hohin) z suszem z herbaty, czarkę i wodę w termosie,
zostaje pouczony o najlepszym
sposobie przygotowywania
i pozostawiony sam na sam
z herbatą. Taki sposób parzenia
pozwala na eksperymentowanie
z parzeniem i dobór najlepszego
smaku w zależności od gustu.
Herbaty specjalne podawane
są według jeszcze innych zasad w odpowiednich naczyniach. Na przykład turecka Rize
Cay najpierw jest podgrzewana,
potem gotowana w specjalnym, podwójnym czajniku,
a następnie serwowana z wodą
do rozcieńczania i tureckimi
szklaneczkami, obowiązkowo
z cukrem. Japoński specjał –
zieloną herbatę sproszkowaną
Matcha podaje się według ściśle
określonej procedury używając
do tego przeznaczonych naczyń
i przyrządów.
Nazewnictwo herbat może
się wydawać dość skomplikowane tym wszystkim, którzy
jak dotąd swoją przygodę z herbatą ograniczali do popularnej
„ekspresówki”. Swoją nazwę
herbata bierze najczęściej z regionu, w którym jest zbierana.
A jak to jest z kolorem herbaty,
jeśli już zdołamy poprawnie wymówić jej nazwę? Kolor herbaty
oznacza stopień jej przetworzenia. Chodzi o proces gnicia
nazywany fermentacją, choć
ta według prawideł biologii
odbywa się bez udziału tlenu,
dlatego znawcy herbaty posługują się terminem „oksydacja”.
Herbaty zielone nie są w ogóle
fermentowane, herbaty białe
i żółte w niewielkim stopniu
(około 20%). Do częściowej
fermentacji (20-80%) dochodzi w przypadku herbat Ulung,
nazywanych też niebieskozielonymi, turkusowymi czy szma-
str 20
ragdowymi. Charakteryzują się
one najbogatszą paletą smaków
i aromatów Herbaty czarne
i czerwone chińskie są w pełni
oksydowane. Zaś herbaty w Europie znane jako „czerwone”
lub pu-erh, w Chinach (skąd
pochodzą) nazywane są herbatami ciemnymi. Podczas ich
produkcji zachodzi dodatkowa
fermentacja, wymuszana przez
podwyższoną temperaturę i wilgotność panującą w pomieszczeniu fermentacyjnym. Herbaty ciemne mogą być produkowane ze wszystkich rodzajów
herbaty (od zielonej po czarną)
i charakteryzują się mocnym,
ziemistym posmakiem.
W kolejnych odcinkach cyklu,
zostaną dokładnie przedstawione poszczególne rodzaje
herbat wraz ze sposobami ich
przygotowywania.
Więcej niż telefon
REKLAMA
REKLAMA
Reklama
Tomasz
Augustyniak
Mobilna rewolucja trwa w najlepsze. Smartfony i tablety sprzedają
się coraz lepiej, a mobilny internet rozwija się w niezwykle szybkim
tempie. A okazji do kupna nie brakuje, zarówno w sklepach, jak i
kalendarzu.
Historia smartfonów liczy już
20 lat. Pierwsze takie urządzenie
o nazwie Simon firma IBM zaprezentowała na targach COMDEX.
Były to czasy komórek przypominających bardziej telefony
używane w łączności wojskowej,
które w żaden sposób nie chciały
zmieścić się w kieszeni. Segment
smartfonów oferował w początkowej fazie m.in. kalendarz,
książkę adresową, kalkulator, notatnik, pocztę elektroniczną i gry.
Ponadto użytkownik korzystał
ze specjalnego pióra świetlnego.
Przez pewien czas używane było
określenie Palmofon (PDA Phone, Palm Phone) na określenie
palmtopa z wbudowanym modułem telefonicznym.
Jeszcze 5 lat temu smartfony w Polsce stanowiły zaledwie
3% rynku wszystkich telefonów.
Tąpnięcie nastąpiło w 2011 roku,
a prawdziwy przełom przed rokiem, gdy posiadaniem smartfona
mógł się poszczycić co drugi
użytkownik telefonu.
Kto spośród światowych producentów sprzedaje najwięcej tych
urządzeń? Według tegorocznego raportu IDC lideruje Samsung - 70,7 miliona sztuk, Apple
znajduje się na drugim miejscu
- 37,4, dalej LG - 10,3 miliona
oraz Huawei - 9,9 miliona.
Samsung przewodzi też innemu rankingowi – wykorzystania
systemu operacyjnego Android.
Według firmy analitycznej Localytics większość z obecnie
używanych urządzeń wyposażonych w system Android powstała
pod szyldem właśnie Samsunga.
To ponad 63%.
Jednym z popularniejszych
smartfonów jest seria Samsung
Galaxy S. Najnowszy model to S
IV, następca S III. Wyposażony
jest w duży 5-calowy wyświetlacz, aparat 13 Mpx oraz procesor
Samsung Exynos 5410 1,6 GHz
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
oraz 2 GB RAM. Podobnie jak
poprzednicy został stworzony do
bezprzewodowego korzystania
z Internetu w podróży, choć
sprawdza się na co dzień w rożnych branżach, miejscach i grupach wiekowych.
Smartfony wybierają osoby
młode. Jest to trend wiodący, ale
niekonieczny. Duży i czytelny
obraz, łatwość obsługi dotykowej
sprawiają, że tego typu urządzeniami z powodzeniem mogą być
obdarowane także osoby starsze –
niecały miesiąc po świętach zbliża
się w końcu Dzień Babci i Dziadka. Jednak okazji, tych kalendarzowych, nie brakuje, gdy wziąć
pod uwagę święta nietypowe
opracowane wg Nonsensopedii.
Te najbliższe to Dzień Dziwaka
(7 stycznia) i Dzień Wegetarian
(11 stycznia). O ile wcześniej
nikt z naszych bliskich nie będzie
świętował urodzin.
grudzień 2013
str 21
Słowo dla Seniora
Pogranicza bez granic
Michał
Ratajczak
Zimowe podróże w kierunku gór – od Izerów po Bieszczady – urozmaicają zakusy do sąsiednich krajów. Wybierając się zarówno do Czech, jak i na Słowację
nie trzeba mieć paszportu, a nieraz wytrawne oko, by widzieć, gdzie jeden kraj
się kończy, a drugi zaczyna.
REKLAMA
Jeszcze kilka lat temu radiowe relacje z przejść granicznych
obejmowały 7 krajów. Dziś zostały
nam granice z Rosją satelicką, Białorusią i Ukrainą. Pokonanie granicy
z Białorusią stanowi dodatkowo
nieco większą przygodę, bo wymaga wcześniejszego zaopatrzenia
się w wizę.
Polska razem z innymi krajami Unii
Europejskiej przystąpiła do układu
z Schengen pod koniec 2007 roku.
O dawnych granicach, choć ta sytuacja jak każdy układ nie będzie trwała wiecznie, szybko zapomnieliśmy,
nie dbając już o komplet wymaganych dokumentów ani nie stresując
się kolejką do odprawy. Kontrole
co prawda pozostały, ale mają one
charakter lotny i wybiórczy.
Duże przejścia graniczne, w tym
drogowe i kolejowe, straciły swoją rangę, a miejscowości graniczne
dawny prestiż. Rezultat ten wi-
grudzień 2013
dać wyraźnie na przykładzie kilku
niegdysiejszych „bram” łączących
Polskę z Czechami w rejonie Karkonoszy, Lubawki czy Gór Stołowych. O granicy przypominają
najczęściej niewielkie sklepy i bary,
gdzie pojawia się ostatnia okazja
do wymiany waluty. Jeśli oba kraje
przyjmą euro, różnica zawęzi się do
języka i odmiennych napisów.
Na Przełączy Okraj pozostał praktycznie już tylko budynek odprawy
celnej z charakterystyczną wiatą,
przez którą przelatuje powietrze.
Wrażenie prawie jak z wizyty w strefie popromiennej. Podobnie, choć
nieco mniejsze, wygląda przejście
drogowe tuż za Lubawką. Tamtejszy
dworzec kolejowy należy do jednych
z największych w Polsce. Niestety
obejmuje go również statystyka dotycząca największych i nieczynnych
tego typu budynków. Gigantyczny
jak na rozmiary miejscowości jest
dworzec w Mezimestí w czeskiej
części Gór Stołowych. Tam jednak
tli się resztka kolejarskiego żywota,
dzięki temu, że stacja obsługuje połączenia do pobliskiego Broumova,
jak i łączy podróżnych z resztą kraju.
Trzeba jednak przyznać, że jedna
kasjerka w opustoszałym hallu wygląda co najmniej absurdalnie.
(Nie)dawnych przejść polsko-czeskich jest kilkadziesiąt. Najbardziej
znane były oczywiście te samochodowe, jednak cała granica jest
upstrzona wieloma przeprawami
pieszymi, które łatwo można przegapić. Kiedyś były one może niezbyt
pilnie strzeżone, ale przynajmniej
doglądane. Dziś na drodze do sforsowania stoi już tylko szlaban albo
znak informujący o zakazie poruszania się pojazdami mechanicznymi,
np. tuż za Radkowem u podnóża
Szczelińca Wielkiego.
„Teoretyczną” granicę z Czecha-
Dodatek specjalny do Słowa Wrocławian listopad 2013
Wypocznij i baw się razem z nami w całej Polsce!
mi wyznaczają w przewadze naturalne przeszkody. Pasma oraz grzbiety
ciągną się od przejścia w Czerniawie-Zdroju (Góry Izerskie), przez Jakuszyce (Karkonosze), Tłumaczów
(Góry Suche), po Trzebinię (Góry
Opawskie). Szczególnie ostatnia
z wymienionych krain zasługuje na
dopowiedzenie.
Ten niewielki fragment wzniesień
jest różnie lokowany przez Polaków
i Czechów. Nasi sąsiedzi wliczają
Góry Opawskie do Jesioników
z Pradziadem (1492 m n.p.m.)
jako najwyższym szczytem. My
Góry Opawskie uznajemy za najdalej na wschód położony fragment
Sudetów. Z kolei Czesi mogą się
pochwalić miejscowością Rejvíz –
to wieś położona najwyżej na Śląsku
(750 m n.p.m., obecnie to część
miasta Zlaté Hory). Obszar Gór
Opawskich określano popularnie
jako Górnośląski Zakątek Górski
(niem. Oberschlesische Gebirgsecke), ponieważ były one jedynymi
górami na należącym do Niemiec
Górnym Śląsku. Najwyższy szczyt
pasma leży po stronie czeskiej i jest
nim Prícný vrch (975 m n.p.m.).
Tymczasem u nas na uwagę
zasługuje przełom Złotego Potoku.
Odcinek rzeki między Jarnołtówkiem a Pokrzywną jest szczególnie
urokliwy ze względu na wznoszące
się ponad 100 m nad dnem wzgórza.
Kręta dolina wije się tak przez ok.
3 kilometry. Złoty Potok to na co
dzień całkiem niewinny strumień.
W okresie natężonych opadów zamienia się w groźną rzekę, która nie raz w przeszłości niszczyła
domy w dolinie. Aby zapobiec
powodziowym katastrofom, na
początku XX wieku w zachodniej
części Jarnołtówka wybudowano
zaporę wysoką na 15 metrów. Gdyby
budowniczowie oszczędzili wtedy
na materiale i wznieśli tamę o metr
niższą, wielka woda w 1997 roku wylałaby się ze zbiornika retencyjnego
na całą okolicę. A do przelania
się wody przez koronę brakowało
zaledwie 50 cm.
Rzeki również wyznaczają granice. Jedna z nich – Dzika Orlica
– oddziela Orlické hory od Gór Bystrzyckich w południowo-zachodniej
części Kotliny Kłodzkiej. Po obu stronach rzeki równolegle biegną drogi,
które łączą się dopiero na oficjalnych
przejściach w Słonej (dzielnicy Kudowy-Zdroju) i Boboszowie niedaleko Międzylesia. Te nieoficjalne,
a więc piesze i rowerowe, znajdują
się w rejonie Lewina Kłodzkiego
i Smerczyny, ale są one położone
niedaleko przejść samochodowych.
Przeprawy polsko-słowackie wyglądają równie sennie, co te czesko-słowackie, na których nawet język
prawie nie różni się wiele. Jedynym
ożywieniem przygranicznych miejscowości są organizowane w ich pobliżu globalne konferencje dotyczące
tak ogólnych i nic nie znaczących
dla mieszkańców tematów jak klimat i efekt cieplarniany. Wtedy na
krótko wracają kontrole graniczne
pełnione przez sprowadzonych celników. Podobna sytuacja miała miejsce w okresie szczytu klimatycznego.
W dniach 8-23 listopada przywrócono kontrole na 126 przejściach lądowych z Czechami, 58 - ze Słowacją,
43 - z Niemcami, 11 - z Litwą, a także
dziewięciu przejściach morskich oraz
18 lotniczych.
Po szczycie wszystko wróciło do
normy. Granica polsko-czeska w Golińsku jest znów niewidzialna. Gdyby
nie szerszy w tym miejscu pas asfaltu,
przejechałbym równie niezauważenie. Tuż za granicą znajduje się
malowniczo położona miejscowość
Mieroszów (dla dociekliwych jego
powojenna nazwa przez krótki czas
brzmiała z dziwna Fyrląd Wałbrzyski, a w czasie obecności ludności
niemieckiej był to Friedland in Niederschlesien) niedaleko Wałbrzycha.
Kotlina Mieroszowska u podnóża
Gór Suchych w Sudetach Środkowych wygląda okazale, a nad
miasteczkiem unosi się dym z okolicznych kominów, co w połączeniu
z wcześnie zapadającym zmrokiem
sprawia wrażenie niezwykłej senności miejsca. Że jeszcze tam nie zima,
choć daleko do wiosny.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 22
Twój Relax
Zakopane najbliżej Tatr
Bartosz
Ozimiec
W jedynych w Polsce górach typu alpejskiego, gdzie śnieg w wyższych
partiach zalega nieraz od listopada do maja, uprawianie sportów
zimowych to nie tylko przyjemne i zdrowe spędzanie czasu, ale też
podstawowa część oferty turystycznej “zimowej stolicy Polski”, jak
nazywają Zakopane miłośnicy sportów zimowych.
cy powinni udać się na stoki
usytuowane w pobliżu Wielkiej
Krokwi, na Kozińcu lub Lipkach.
Bardziej zaawansowanym polecamy kompleks narciarski pod Nosalem, na Polanie Szymoszkowej
i Harendzie. Czekają tam wykwalifikowani instruktorzy jazdy na
nartach lub snowboardzie, czekają również przytulne restauracje,
serwujące regionalne przysmaki.
Zakopiańskie stoki są patrolowane przez policjantów na nartach,
dbających o bezpieczeństwo tu-
REKLAMA
Z racji położenia i klimatu Zakopane ma znakomite warunki do
uprawiania sportów górskich, letnich i zimowych. I to zarówno wyczynowo, jak i amatorsko. Trzeba wspomnieć też o Zakopanem
jako centrum sportu wspinaczkowego. To z Tatr najlepsi polscy wspinacze wyruszali w Alpy
i Himalaje.
Zakopane dysponuje licznymi,
dobrze przygotowanymi trasami
narciarskimi o zróżnicowanym
stopniu trudności. Początkują-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
rystów. Każdy prawdziwy narciarz choć raz powinien zjechać
z Kasprowego Wierchu, szczytu,
który stał się symbolem narciarstwa zjazdowego w Polsce. Do
dyspozycji narciarze mają kolej
linową z Kuźnic na szczyt Kasprowego Wierchu, z przesiadką
na Myślenickich Turniach, oraz
dwa wyciąg krzesełkowe: nowoczesny w Kotle Gąsienicowym
i nieco starszy w Kotle Goryczkowym, czekający dopiero na
modernizację.
Narciarstwo nie musi kojarzyć
się wyłącznie z jazdą przy wyciągach po dobrze przygotowanych
trasach. Coraz więcej osób wybiera narciarstwo z dala od wyznaczonych szlaków, czyli ski-touring.
To zdecydowanie trudniejsza
forma, ale sprawiająca o wiele więcej satysfakcji niż tradycyjne
narciarstwo.
Cisza i spokój, panujące w Tatrach z dala od kolejek i wyciągów,
pozwalają na pełniejsze, bardziej
intensywne przeżywanie uroków
tatrzańskiej zimy. Również ten,
kto dysponuje zwykłymi nartami biegowymi czy śladowymi,
może przemierzać łatwiejsze szlaki w okolicach Zakopanego i podziwiać panoramę Tatr ze zboczy
Gubałówki, Butorowego Wierchu
czy Bachledzkiego Wierchu.
Miłośnikom zimowych emocji
innego rodzaju powinna sprawić radość przejażdżka skuterem
śnieżnym lub psim zaprzęgiem.
Styczniowe zawody Pucharu
Świata w skokach narciarskich
gromadzą najlepszych zawodni-
ków z całego świata i tłumy kibiców. Sława polskiej publiczności wszystkich obiegła niemal cały
świat. Zagraniczni skoczkowie
podkreślają, że do Zakopanego
przyjeżdżają zawsze chętnie, nie
tylko ze względu na niesamowitą atmosferę zawodów, ale
także z powodu najpiękniejszej
skoczni świata, jak wielu nazywa Wielką Skocznię im. Stanisława Marusarza. Jest to jedna
z nielicznych, naturalnych skoczni
narciarskich, znakomicie wtopiona w masyw Krokwi. Zbudowana w 1925 roku, według projektu
architekta Karola Stryjeńskiego,
zmodernizowana po wojnie, do
dziś zachwyca usytuowaniem
i pięknymi proporcjami.
Niesłabnącą popularnością cieszą
się zawody w narciarstwie klasycznym, rozgrywany rokrocznie Bieg
Gąsieniców i wyczekiwany przez
najmłodszych Puchar Koziołka
Matołka. Śnieg w Zakopanem
polubili też gracze w polo. Kolebką tej dyscypliny jest starożytna
Persja. Wprawdzie polo kojarzy
się z grą na trawie, ale można w nie
grać i na śniegu. Jest to bardzo
popularna dyscyplina w takich
kurortach narciarskich jak Aspen,
Cortina d’Ampezzo czy Davos.
grudzień 2013
str 23
Twój Relax
Tekst
i
zdjęcia:
Miasta
Zakopane
REKLAMA
Urząd
REKLAMA
W 2007 roku dołączyło do nich
Zakopane. Pierwsze zawody
odbyły się na Równi Krupowej
i przyciągnęły rzesze kibiców.
Na prestiżowy turniej Polo Snow
Master w roku 2009 przyjechali renomowani zawodnicy, nie
zabrakło więc emocji i pięknych
zagrań.
Choć z Zakopanego nad morze daleko, miłośnicy wodnych
kąpieli będą usatysfakcjonowani. A to za sprawą Aqua Parku – obiektu oferującego basen
z wodami geotermalnymi, jacuzzi,
masaże, bicze wodne, kręgielnie,
czyli wiele atrakcji w sam raz na
niepogodę. Ale nie tylko w niepogodę warto skorzystać z bogatej
oferty Aqua Parku.
Odważnym i żądnym wrażeń
proponujemy ekstremalną przygodę – rafting na Dunajcu. Spływać
można albo z flisakami, albo
samodzielnie na pontonie. Na rwącej, górskiej rzece emocje i obolałe ręce są gwarantowane. A kiedy
już zmęczenie różnorodnymi
formami aktywności fizycznej da
nam się nam porządnie we znaki,
miło będzie poddać się różnorakim
kuracjom zdrowotno-kosmetycznym w gabinetach odnowy
biologicznej i SPA.
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 24
Twój Relax
Nieznane Podhale
Angelika
Wołoszańska
Myśląc o Podhalu, skupiamy się zazwyczaj na głównych ośrodkach
regionu, czyli Nowym Targu i Zakopanem. Kraina ta ma również
twarz mniejszych miejscowości, które gwarantują niezapomniany
wypoczynek z dala od wielkomiejskiego zgiełku i tłumu ludzi, jak
Czorsztyn, Murzasichle czy Białka Tatrzańska.
ta gór, historii czy pływania. Czorsztyn położony jest
na wschodnim skraju Kotliny
Orawsko-Nowotarskiej, na
pograniczu Pienin i Gorców.
Wielbiciele górskich wędrówek mogą tu podziwiać urzekające kolorami Pieniny, na
terenie których znajdują się,
m.in. Pieniński Park Narodowy i masyw Trzech Koron.
Istotny wpływ na powstanie
i historię Czorsztyna miały trakt wiodący na Węgry
oraz tutejszy zamek obronny.
Najstarsze części zamku pochodzą z XIII wieku, kiedy
to właścicielem obiektu był
Piotr Wydżga. Atrakcyjne
położenie zamku sprawiło, że
przez lata był on odwiedzany
przez takie osobistości, jak
Kazimierz Wielki, królowa
Jadwiga, Władysław Jagiełło
Murzasichle to pięknie położona podhalańska wieś, która
coraz częściej jest doceniana
przez turystów, szukających
odpoczynku od miasta i gwaru.
Zlokalizowana jest na skraju
Tatrzańskiego Parku Narodowego, na dwóch grzbietach: Za Sichłą i Budzowym
Wierchu. Dużym walorem
miejscowości jest jej położenie oraz bliskie sąsiedztwo
z największymi ośrodkami
turystycznymi w Zakopanem,
Białce i Bukowinie Tatrzańskiej. Pozwala to na dowolne
korzystanie z atrakcji tych
miejscowości, przy jednoczesnym oderwaniu się od ich
przepełnienia i przeludnienia.
Orientalnie brzmiąca nazwa
– Murzasichle to zestawienie nazw dwóch dawnych
osad – Mur i Zasichle, które połączyły się i stworzyły
miejscowość z jednym z najpiękniejszych widoków na
Tatry. Murzasichle oferuje
świetne warunki dla narciarzy,
mogących skorzystać z sześciu
oświetlonych wyciągów, a także dla pasjonatów regionalnej
kultury i architektury.
Miejscowi górale z Białki
Tatrzańskiej podśpiewują:
Pamiętojcie ludzie Wielcy
no i mali, ze tym Morskim
Okiem Białcanie włodali.
Przyśpiewka nawiązuje do
czasów kiedy rzeczywiście
z nadania króla Władysława
IV przed wiekami terytorium
Białki obejmowało odległe
o kilkadziesiąt kilometrów
jezioro u podnóża Rysów.
Na większą skalę śpiewają w sąsiedniej Bukowinie
Tatrzańskiej. W tamtejszym
Domu Ludowym organizowany jest Ogólnopolski Konkurs
REKLAMA
REKLAMA
Czorsztyn to miejscowość w województwie małopolskim, na której piękno składają się głównie trzy składniki: zachwycające górskie
krajobrazy, historyczne ruiny
zamku i relaksujący pobyt nad
jeziorem. Jest to więc miejsce,
które doskonale łączy różne
formy wypoczynku, dzięki
czemu pobyt w Czorsztynie
zadowoli każdego pasjona-
oraz Władysław Warneńczyk.
Zamek spłonął od uderzenia
pioruna pod koniec XVIII wieku i od tego momentu zaczął
podupadać. Ostatnim składnikiem, mającym wpływ na
atrakcyjność i historię miejscowości jest Jezioro Czorsztyńskie. Nie jest to jednak
naturalny zalew, lecz sztucznie
stworzony zbiornik, którego
głównym celem miały być
ochrona przeciwpowodziowa
i produkcja energii elektrycznej. Jezioro powstało poprzez
zalanie historycznych zabudowań wsi znajdujących się
u podnóża zamku, co wpłynęło
na dzisiejszy wygląd i położenie miejscowości stanowiącej
dawny Czorsztyn Nadzamcze.
Jezioro zyskało obecnie jeszcze
jedną ważną funkcję. Stanowi
bowiem atrakcyjne miejsce
nadwodnego wypoczynku.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
tężni solankowy mikroklimat.
Korzystanie z tężni polega na
spacerowaniu wokół kolumny
i wdychaniu solankowego
aerozolu. Przenikające przez
błony śluzowe dróg oddechowych i skórę mikroelementy
korzystnie wpływają na układ
odpornościowy.
Twój Relax
W Rabce-Zdrój śpiew górali
jakby nieco cichnie. Może
dlatego, że tamtejsze powietrze nie skłania raczej do
brania głębokich wdechów.
Na obrzeżach Parku Zdrojowego, przy Alei Jordana
znajduje się kompleks Pijalni
Wód Mineralnych i Tężni
Solankowej. Są to drewniane
pawilony, w kształcie rotund.
W jednym z nich mieści się
REKLAMA
Gawędziarzy, Instrumentalistów, Śpiewaków, Pytacy
i Mowy Starosty Weselnego.
Historia imprezy sięga roku
1967, choć górale ze śpiewem, tańcem, muzyka i gawędziarstwem związani są od
zawsze. Nazwa sierpniowego
konkursu nawiązuje do najsławniejszego bajarza na Podhalu – Jana Krzeptowskiego
zwanego Sabałą.
sala, w której dostępny jest
szeroki wybór wód leczniczych. W drugim funkcjonuje ogólnodostępna tężnia – inhalatorium na wolnym powietrzu obudowane
drewnianym rusztem, który wypełniony został gałązkami tarniny. Z znajdującego
się w pobliżu odwiertu „Helena” solanka transportowana
jest na szczyt kolumny tężni,
a opadając rozpryskuje się
na gałęziach i tworzy wokół
REKLAMA
str 25
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 26
Solanki i cieplice
Katarzyna
Wilanowska
Pełne malowniczych krajobrazów i tajemnic do odkrycia są świetnym
miejscem na wycieczkę przez całą zimę począwszy do wypoczynku
świątecznego aż po ferie. Coraz częściej też u podnóży Beskidów
Polacy witają Nowy Rok.
Rozległe pasmo górskie ciągnie
się przez Polskę, Czechy i Ukrainę. Beskidy należą do łańcucha
górskiego Karpat i niejednego
zachwycają ciekawym ukształtowaniem terenu, o miękkich,
falistych liniach. Pisarz Gustaw
Morcinek porównał je nawet do
baroku. Góry dzielą się na kilkanaście mniejszych regionów,
z których najwięcej znajduje
się na terytorium Polski. Jeden
z nich, Beskid Sądecki, wraz
ze swoim malowniczym krajobrazem obfituje pełnią atrakcji
turystycznych przeznaczonych
nie tylko dla narciarzy. Także
„piechurzy” znajdą tam takie
atrakcje jak źródła i ujęcia wód
mineralnych, liczne uzdrowiska,
spotkają się niemal na każdym
kroku z lokalnym folklorem czy
zabytkową architekturą drewnianą.
Gdzie bije źródełko
Oprócz Krynicy i Tylicza warto również odwiedzić Rytro, znajdujące się w granicach Popradzkiego Parku Narodowego. Tu będziemy mieć okazję do podziwiania rzadkiej flory i fauny w Parku
Ekologicznym. Ta miejscowość
jest świetnym punktem wypadowym na wycieczki po górskich
szlakach latem, ze względu na
dużą ilości szlaków turystycznych i możliwość uprawiania
narciarstwa w zimie uwagi na
nowoczesne, dostępne dla dużej
ilości turystów stoki narciarskie.
Jeśli nie jesteśmy fanami jazdy na
nartach – nic straconego. W okolicy Rytra znajdują się również malownicze ruiny średniowiecznego
zamku, a w połemkowskiej wiosce Kamianna, choć to już Beskid
Niski – przy drodze z Nowego
Sącza do Krynicy – znajduje się
Dom Pszczelarza, a sama miejscowość to jeden z najbardziej
znanych ośrodków pszczelarskich w kraju. Skansen uli przy
pasiece „Barć” przedstawia historię bartnictwa. Zgromadzono
kilkadziesiąt różnych uli, niektóre
jak z bajki - przypominają zamki,
pałace, karety i zwierzęta. Dopełnieniem atrakcji jest możliwość
smakowania kilku różnych rodzajów miodu i jego przetworów w miejscowym sklepiku.
Królewska chałupa
Jeśli wybierzemy się do Beskidu
Żywieckiego będziemy również
dobrze się bawić. Korbielów
to jeden z większych ośrodków narciarskich, posiada dwa
tego typu ośrodki: Pisko i Kolej
Baba, oba zaopatrzone w wyciągi
krzesełkowe. ON Pilsko posiada również kompleks wyciągów
orczykowych, prowadzących na
sam szczyt góry, co sprawia, że
jest to, oprócz Kasprowego Wierchu, najwyżej położony ośrodek
narciarki w Polsce.
Nie bez powodu bracia Golec w jednej z piosenek, by wrócić
do Milówki. Rodzinna miejscowość muzyków przyciąga także
turystów pozbawionych muzycznego słuchu za sprawą rzeki
Soły i nieodległych szczytów
ponad 1000 m n.p.m. o wdzięcznych nazwach Romanka, Trzy
Kopce, Lipowska i Munczoł.
W samej wiosce, która oprócz
Bukowiny Tatrzańskiej należy
do Europejskiej Fundacji Miast
Karnawałowych (FECC), warto
zajrzeć do Starej Chałupy – świet-
nie zachowanego reliktu dawnego
budownictwa góralskiego, gdzie
obecnie mieści się muzeum.
Lokalna legenda głosi, że w chałupie miał się zatrzymać król Jan
Kazimierz podczas ucieczki przed
Szwedami. Miał tu nocować również Jan III Sobieski w drodze do
Wiednia.
Z Suchej do Hollywood
Jednym z mniej znanych regionów jest Beskid Makowski usytuowany wokół Suchej Beskidzkiej
i Makowa Podhalańskiego z urokliwymi wioskami jak Kuków czy
Stryszawa. W Suchej Beskidzkiej
na uwagę zasługuje renesansowy
zamek z 1534 roku. Trzy skrzydła i cztery wieżę tej budowli
czynią ją wyjątkową w tej części
Polski, jak i w całym kraju,
jako że do czasów współczesnych niewiele przetrwało różnego rodzaju zamków i pałaców.
Zamek w Suche Beskidzkiej jest
określany mianem „Małego Wawelu” i łączy w sobie kilka stylów
architektonicznych, w jakich był
przebudowywany przez kolejnych właścicieli (Wielkopolskich,
Suskich, Branickich).
Miłośnicy historii najnowszej,
a zaraz filmu powinni wytężyć wzrok, by w Suchej Beskidzkiej odnaleźć tablice upamiętnia-
jącą postać urodzonego tu wybitnego scenarzysty i reżysera
Billy’ego Wildera („Pół żartem,
pół serio”, „Bulwar Zachodzącego Słońca”), który zdobył aż
6 Oscarów.
Zapora prezydencka
Niektóre z beskidzkich pasm
przybrały na skutek erozji kształt
górskiej wyspy. Jest nią mało
znany region Beskid Mały położony w uproszczeniu między
Bielsko-Białą, Żywcem, Suchą Beskidzką i Andrychowem.
Wspomniany kształt ma długość
ok. 35 km i szerokość 15 km.
Prze tę krainę przebiega granic województwa małopolskiego
i śląskiego. Charakterystycznymi wzniesieniami są Jaworzyna,
Łamana Skała, Magurka i najwyższe z nich – Czupel (933 m
n.p.m.). Co ciekawe, schronisko
górskie wcale nie znajduje się
na Czuplu, a niższej o 24 metry
Magurce. Pierwszy obiekt powstał tam 110 lat temu i posiadał
odkrytą werandę od frontu, jednak budynek co kilka lat trawił
pożar. Dopiero wersja murowana
okazała się na tyle trwała, że stoi
tam do dziś i stanowi cel weekendowych wypadów bielszczan w góry, a przez cały rok
służy turystom z całego kraju.
Leżące niemal w sercu Beskidu
REKLAMA
Wiele ośrodków turystycznych
znajduje się w obrębie wspomnia-
nych ujęć wód mineralnych. Jednym z najbardziej popularnych
jest Krynica, mająca status uzdrowiska. Tam możemy wybrać się
na spacer po Starych Łazienkach
mineralnych i borowinowych,
Pijalni Głównej czy Nowym
Domu Zdrojowym, które oprócz
swoich walorów zdrowotnych
są również pięknym elementem
architektury. Kiedy skończymy
już raczyć się wodami mineralnymi w Krynicy znajdziemy też
nowoczesne ośrodki SPA. Kolej
gondolowa zabierze nas na szczyt
Jaworzyny Krynickiej, z kolei
Centrum Narciarskie Azoty zapewnia turystom świetne warunki
do szusowania po stoku zarówno w dzień, jak i wieczorem, gdyż
stok jest oświetlany.
Tylicz – miejscowość oddalona
od Krynicy o ok. 6 km. Możemy
tam napotkać niezwykłą architekturę, m.in. dwa drewniane kościoły. Pierwszy to dawna cerkiew
grekokatolika pod wezwaniem
św. Kosmy i Damiana, dziś pełniąca funkcję kaplicy przy cmentarzu. Co ciekawe, zachowała ona
oryginalne cerkiewne wyposażenie. Druga budowla to kościół
św. Apostołów Piotra i Pawła,
który został zarejestrowany jako
zabytek pierwszej klasy.
Rzeką, stokiem i miodem
Położona w pięknej dolinie
Grajcarka Szczawnica jest idealnym miejscem zarówno na
letnie wakacje, jak i ferie zimowe. Ze swoją 200-letnią historią
uzdrowiskową (znajdziemy tu aż
12 źródeł wód mineralnych) doskonale wpisuje się w szlak dla
miłośników wód mineralnych.
Jedną z największych atrakcji turystycznych Szczawnicy są spływy na górskich tratwach przełomem Dunajca, organizowane
przez Stowarzyszenie Flisaków
Pienińskich. Spływy odbywają
się w okresie od 1 maja do 15
lub 30 października, w zależności
od uwarunkowań pogodowych.
REKLAMA
Twój Relax
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 27
przeciwpowodziowego. Obecnie
spełnia również funkcję rekreacyjną. Nad jeziorem zlokalizowane są dwie wsie letniskowe
- Międzybrodzie Bialskie i Międzybrodzie Żywieckie.
Problem z nazwą
Beskid Wyspowy zanim stał się
Beskidem Wyspowym określany
był różnie – ze względu na sąsiedztwo z okolicami Turbacza nazywano go Gorcami Limanowskimi
(Limanowa – największa miejscowość w regionie), Beskidem Limanowsko-Myślenickim, Beskidem Limanowsko-Makowskim
i Limanowsko-Myślenickim. Używana współcześnie nazwa pojawiła
się dopiero w 1924 roku. Charakterystyczną cechą tego regionu jest występowanie odosobnionych, pojedynczych szczytów – stąd epitet Wyspowy.
Najwyżej spośród wszystkich
„wysp” wznosi się Mogielica
(1170 m n.p.m.).
Po zejściu ze szczytu turysta ma
do dyspozycji jedną z malowniczych wiosek, bo największymi
ośrodkami regionu są tu Mszana
Dolna z dawnym dworem Kra-
REKLAMA
sińskich w otoczeniu dworskiego
parku oraz Limanowa, gdzie z kolei warto skorzystać z obecności
Muzeum w zespole dworskim
Marsów.
Tymczasem do przerwy świąteczno-noworocznej zostało jeszcze trochę czasu. Przy suto zastawionym stole dobrze pomyśleć
o noworocznym wypoczynku, by
łatwiej zrzucić parę nadprogramowych kilogramów po wigilijnej
uczcie i rodzinnym biesiadowaniu. Wyprawa w jeden z regionów
Gór Beskidzkich z pewnością
będzie najlepszym uzupełnieniem karnawałowej atmosfery,
która zbliża się wielkimi krokami.
Czy podziwiane sylwestrowych
fajerwerków z zaśnieżonego
stoku w malowniczej scenerii nie
brzmi jak kusząca propozycja na
zimowy urlop?
REKLAMA
Małego Jezioro Międzyborskie
jest połączone zaporą wodną
z o wiele mniejszym Jeziorem
Czarnieckim (oba zbiorniki
i tak ustępują wielkością Jeziorowi Żywieckiemu). Zbiornik
zaporowy na rzece Sole powstał w 1937 roku, a projektował
go sam prof. Gabriel Narutowicz,
pierwszy Prezydent Rzeczypospolitej. Przy zaporze znajduje
się elektrownia wodna, tworząca
kompleks wraz z elektrownią
szczytowo-pompową, oddaną do
użytku w 1979 roku na górze Żar.
Jezioro Międzybrodzkie zostało
utworzone w celu zabezpieczenia
Twój Relax
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 28
Twój Relax
Raj dla biathlonistów
Angelika
Wołoszańska
Kotlina Kłodzka to miejsce, które zadowoli każdego: miłośników wędrówek, kuracjuszy, wielbicieli historii i muzeów, a także amatorów
sportów zimowych. Oprócz ośrodków tradycyjnego narciarstwa zjazdowego na terenie Kotliny znajduje się najnowocześniejszy ośrodek
biathlonowy oraz liczne trasy narciarstwa biegowego.
rzach Lewińskich na wysokości 650-675 m n.p.m. Nazwa
miejsca wzięła się od nazwiska
Antoniego Jamroza, którego
zagroda była ostatnią zachowaną budowlą na tym terenie.
Obiekt, który dzisiaj stanowi
Centrum Polskiego Biathlonu oraz Centrum Turystyki
Aktywnej powstał w latach
80. i szybko stał się głównym
polskim ośrodkiem narciarstwa klasycznego, biathlonu i saneczkarstwa. Fanom
nart biegowych zaoferowano
łącznie 70 kilometrów tras
o różnym stopniu trudności,
położonych głównie na terenie
Zieleńca i Jamrozowej Polany.
Ośrodek jest do dyspozycji
sportowców przez cały rok.
W porze letniej można w nim
korzystać z dwóch torów,
przygotowanych dla nartorolkarzy. Trasy mają długość
1300 oraz 2250 metrów i są zaprojektowane z myślą głównie
o sportowcach wyczynowych.
Ciekawe trasy oraz nowoczesna infrastruktura wpłynęły na
to, że w 2001 i 2010 roku na
Jamrozowej Polanie odbywały
się Mistrzostwa Świata w biathlonie letnim.
W tym roku ośrodek w Dusz-
nikach Zdroju szykuje prawdziwą gratkę dla fanów biegów. Wszyscy pasjonaci będą
mieli okazję spędzić niezapomnianego Sylwestra na oświetlonych trasach. Towarzyszyć
im będzie muzyka, a organizatorzy zadbają o ognisko
i herbatę.
13 kilometrów od Dusznik
Zdroju znajduje się centrum
turystyki Sudetów Środkowych - Zieleniec, który mieści się na wysokości 950 m
n.p.m. wśród lasów Gór Orlickich. Ta niewielka miejscowość, licząca tylko około
100 mieszkańców, zamienia
się w okresie od listopada do
marca w tętniący życiem ośrodek sportów zimowych. Również w tym miejscu znajdują
się trasy biegowe, zachwycające widokami i położeniem.
Do dyspozycji biegaczy jest 5
tras, wiodących m.in. na stronę czeską i mających swój początek przy tzw. „Kamieniu”.
Jest to miejsce poświęcone
Heinrichowi Rübartschowi –
lokalnemu prekursorowi narciarstwa biegowego. Godnym
polecenia torem jest trasa „Zieleniec”, poprowadzona ponad wyciągami narciarskimi,
która dosłownie i w przenośni
pokazuje wyższość narciarstwa biegowego nad innymi
formami zjazdów.
Narty w kotlinie to także
zmagania sportowców. I choć
najbliższe zawody o randze Mistrzostw Polski zostały w ostatniej chwili przeniesione z Jamrozowej Polany do Jakuszyc, na
dusznickich stokach nie zabraknie atrakcji, bo już w Sylwestra
będzie można poszusować na
biegówkach. Od godziny 22.00
do 2.00 wszyscy zapaleńcy
przywitają Nowy Rok w pełnym rynsztunku na sztucznie
oświetlonym zboczu w oprawie
muzycznej. Wcześniej, bo 27
grudnia odbędzie się pierwsza
z czterech edycji Dziecięcego
Pucharu Orlicy. Są to zawody
dla całych rodzin organizowane
już od 19 lat. Zawodnicy dzielą
się na kilka grup wiekowych:
Smerfy (6 lat), Skrzaty (7-8
lat), Krasnale (9-10 lat), Starsze
Krasnale (11-12 lat), Open (powyżej 12 lat) oraz Open rodzice. Przejazd każdego zawodnika mierzony jest profesjonalną
aparaturą, a każdy z małych
narciarzy zdobywa punkty do
klasyfikacji generalnej.
REKLAMA
REKLAMA
Narciarstwo biegowe cieszy
się obecnie ogromną popularnością. Zawdzięczać ją
możemy zarówno Justynie
Kowalczyk, która zachwyca
Polaków kolejnymi wygranymi w zawodach biathlonowych, jak również specyfice
tego sportu. „Piesze wycieczki
na nartach” są jednym z najbardziej wyczerpujących dyscyplin, ponieważ angażują wszystkie główne partie
mięśni i prowadzą do spalania ogromnej ilości kalorii.
Nic więc dziwnego, że po
ten rodzaj aktywności sięga
coraz więcej osób, a Kotlina
Kłodka stała się wręcz polską stolicą biathlonistów. Na
biegówkach można pobiegać
tu w Centrum Uzdrowiska –
Parku Zdrojowym, w Zieleńcu
i Jamrozowej Polanie.
Ostatnia z wymienionych
znajduje się w Dusznikach
Zdroju. To jedyne miejsce w Polsce, gdzie biathloniści mogą za darmo skorzystać
ze sztucznie naśnieżonych,
oświetlonych tras biegowych
oraz z najnowocześniejszego
ośrodka sportów zimowych.
Polana położona jest wśród
lasów świerkowych na Wzgó-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 29
Twój Relax
Angelika
Wołoszańska
Możliwości spędzania wolnego czasu w Kotlinie Kłodzkiej jest naprawdę wiele. Ten niezwykły zakątek na południu Polski oferuje turystom
przede wszystkim atrakcyjne szlaki górskie i wodne, piękne panoramy
gór oraz historyczne obiekt sakralne i świeckie.
bowiem na terenie Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego, tuż
u podnóża Śnieżnika. W pobliżu
miasta znajduje się m.in. jedna
z największych i najciekawszych
jaskiń w Sudetach – Jaskinia
Niedźwiedzia, pokryta licznymi
formami naciekowymi oraz
podziemna trasa w starej Kopalni
Uranu. Wielbicieli sportów wodnych do przyjazdu w okresie letnim zachęci na pewno zalew rekreacyjny w Starej Morawie.
Bardo to niewielkie miasteczko,
które zachwyca przede wszystkim pięknymi widokami, szlakami turystycznymi oraz pocysterskimi obiektami. Zalet tego
miejsca jest wiele i pewnie dlatego miasto jest nazywane często:
„Miastem cudów”, „Miastem na
szlaku cysterskim” oraz „Złotymi wrotami Ziemi Kłodzkiej”.
Bardo jest jedną z najstarszych
miejscowości Dolnego Śląska. Najpopularniejsze zabytki
miała ona być lądowiskiem dla zagadkowego obiektu, jak i nie
niemieckich statków latających. zbadano wielu podziemnych
Do dzisiejszego dnia ostatecznie tuneli na terenie wsi.
nie ustalono przeznaczenia tego
REKLAMA
Stronie Śląskie, Bardo, Szczytna, Ludwikowice Kłodzkie –
te cztery miejscowości rozsiane po całej Kotlinie posiadają wspólny mianownik – nie sposób się w nich nudzić. Najmłodsze z wymienionych jest Stronie
Śląskie. Powstało w 1963 roku
z połączenia trzech wsi: Strachocina, Stronia i Goszowa.
Do niedawna miasto to było
znanym ośrodkiem przemysłu
szklarskiego, w którym prężnie
działała Huta Szkła Kryształowego „Violetta”. Po upadku
przedsiębiorstwa w 2008 roku
miasto jest znane jako atrakcyjny kurort wypoczynkowy.
Znajduje się tu wiele dobrze
oznakowanych szlaków, zachęcających turystów do pieszych
i rowerowych wypadów, a także
kilka kompleksowych wyciągów
narciarskich. Niewątpliwym
atutem miasteczka jest jego
położenie. Umiejscowiony jest
związane są głównie ze sztuką
sakralną i Zakonem Cystersów, którzy przybyli do Barda w XIII wieku. Turyści mogą
tu podziwiać, m.in.: Bazylikę
Nawiedzenia Najświętszej Marii
Panny, Klasztor Ojców Redemptorystów, Most Kamienny, ruiny
zamku średniowiecznego czy też
najstarszy obiekt miejscowości
– kasztelanię z X wieku. Bardo
położone jest nad Nysą Kłodzką,
która wbija się w pasmo Gór
Bardzkich. Strategiczne położenie było wielkim atutem oraz
motorem napędowym rozwoju
miasta. Miejscowość położona
jest bowiem na ważnym szlaku
handlowym, który przez wieki
stanowił główny trakt komunikacyjny pomiędzy Wrocławiem
a Pragą i Wiedniem. Dzięki temu
Bardo stało się centrum szlaków
komunikacyjnych, historycznych i kulturowych, spośród
których najważniejsze to: Szlak
Cysterski, Szlak bursztynowy
oraz Szlak Napoleoński.
Szczytna leży między Górami
Stołowymi i Bystrzyckimi, na
szlaku bursztynowym prowadzącym z Czech do Polski. Jest
to przede wszystkim ośrodek,
który łączy w sobie turystyczne walory. Turystyka jest oczywiście naturalnym elementem
Kotliny Kłodzkiej, zachwycającej turystów pięknymi panoramami gór oraz atrakcyjnymi
możliwościami spędzania wolnego czasu. Również miasto
Szczytna nie odbiega od normy
i oferuje odwiedzającym wiele
atrakcji. Można tu obejrzeć
m.in. rezerwat pstrągów w Kamiennym Potoku, mieszczący się
tuż przed siedzibą Urzędu Miasta
i Gminy, a także spróbować wód
mineralnych, mających źródło
przy ulicy Stare Bobrowniki.
Poza tym w mieście znajduje się
Zamek „Leśny Kamień” i huta
szkła „Sudety”, a na miłośników
aktywnego wypoczynku czekają
liczne szlaki turystyczne, prowadzące na Szczytnik i Wolarz
oraz do rozmaitych form skalnych i punktów widokowych.
W Szczytnej nie będą się nudzić
fani wspinaczki górskiej, jazdy
konnej oraz narciarstwa biegowego.
Ludwikowice Kłodzkie to wieś
położona w Górach Sowich,
która stała się rajem dla tropicieli
tajemnic i miłośników ruin. Jej
historia sięga średniowiecza,
ale największe atrakcje miejscowości pochodzą z czasów
II wojny światowej. Można
tu zobaczyć ruiny dawnych budynków przemysłowych i kopalni Wacław, a także zagadkowe
sztolnie. W czasie wojny powstały tu obiekty związane z projektem Riese, a także filia obozu
Gross Rosen, którego więźniowie pracowali w tutejszej
fabryce amunicji. Największą
tajemnicą Ludwikowic jest tzw.
„muchołapka”, czyli żelbetonowa konstrukcja w kształcie
okręgu, która mieści się na terenie kopalni. Według wielu teorii
REKLAMA
Bywając w Kotlinie
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 30
Echa przeszłości w Górach Sowich
Katarzyna
Kupczyk
Umiarkowana temperatura, panująca jesienią, sprzyja wycieczkom w
góry, kiedy pogoda nie sprzyja już wyjazdom nad morze lub jezioro,
ale jest odpowiednia dla górskich wypadów w Sudety Środkowe.
czasów – jego ruiny poświadczają o istnieniu tego zamku
obronnego na planie koła. Tak
samo wart zwiedzenia jest podziemny kompleks militarny
Sztolni Walimskich „Rzeczka”,
który powstawał w latach 19431945 jako tajny projekt niemiecki. Przeznaczenie obiektu do
dzisiaj nie jest zupełnie wyjaśnione. Korytarze dziś udostępniane zwiedzającym, budowane
przez więźniów obozu koncentracyjnego, mogły służyć jako
miejsce dla laboratoriów lub
kwatery Hitlera.
Rzut oka z wysokości
Góry Sowie to najstarsza część
Sudetów, a oprócz możliwości
podziwiania górskich panoram
i obcowania z rozmaitościami
flory i fauny, niesie ze sobą echo
historii zarówno w postaci materialnej, jak i ustnej, przekazywanej z pokolenia na pokolenie.
Warto się zatrzymać w jednym
z letniskowych miasteczek
chociażby przez kilka dni, aby
zwiedzić najpopularniejsze
miejsca, wysłuchać wielu ciekawych opowieści i poczuć
górski klimat.
są rozmaite baśnie i podania
związane z pewnymi postaciami
– zdradzieckim sługą, nieszczęśliwie zakochaną kasztelanką
i czeskimi rycerzami. Na terenie
Gór Sowich znajdują się również ruiny najwyżej położonego
zamku w Polsce – ruiny warowni, pozostałości po zamku rycerskim, który został wysadzony w powietrze pod koniec
XV wieku. Zamek w Owieśnie
też nie dotrwał do naszych
Liczne wieże widokowe
pozwalają w pełni cieszyć się panoramą gór, wyżyn, wysoczyzn, miasteczek,
dolin, które przecinają potoki.
Wieża widokowa neogotyckiego Kościoła w Bielawie jest
na trzecim miejscu w rankingu
polskich wież widokowych
pod względem wysokości, a do
użytku turystów oddane są lunety, z których spoglądać można
na Bielawę i okolice. Z kolei
Wielka Sowa to najwyższy
punkt widokowy w Górach Sowich (1015 m n.p.m.). Powstała
na cześć Otto von Bismarcka,
pierwszego kanclerza Rzeszy Niemieckiej. Blisko wieży widokowej Kalenica, z której widać podwrocławską Ślężę,
znajduje się rezerwat przyrody
Bukowa Kalenica, chroniący
las bukowy. Rozległe i piękne widoki można podziwiać
też m.in. z Babiego Kamienia,
Wzgórz Wyrębińskich, Garbu
Dzikowca.
Dolnośląskie Trójmiasto
Jeśli akurat pogoda w górach
szczególnie nie sprzyja, złą aurę
przeczekać można w jednym
z trzech nieodległych miasteczek – Pieszycach, Bielawie
i Dzierżoniowie. Największy ze wszystkich Dzierżoniów jest wart uwagi choćby
ze względu na okazały ratusz
i kilka zabytków z zachowanymi murami obronnymi na
czele. Niewielu wie, że obecny
kościół MB Królowej Polski
to dawna świątynia ewangelicka zaprojektowana przez Carla
Langhansa – twórcy Bramy
Brandenburskiej. Zimowy spacer uświetni na pewno wizyta na
dawnym cmentarzu ewangelickim, z którego została już tylko
Kaplica rodziny Sadebecków.
Inne niemieckie tropy wiodą pod mury miejskie – tuż
obok wyrasta modernistyczna wieża ciśnień górująca nad
Dzierżoniowem, który zaraz
po wojnie nosił spolszczoną
nazwę Rychbach (niem. Re-
ichenbach im Eulengebirge).
Sanatoriom w Pieszycach służyło niegdyś pilotom Luftwaffe.
Budynek znajduje się u podnóża
Gór Sowich i został wzniesiony w 1898 r. w modnym na
przełomie XIX i XX w. w tzw.
stylu kurortowym. Wokół
obiektu rozciąga się park leśny.
Po wojnie ponownie pełnił
funkcje sanatoryjne. Obecnie w obiekcie mieści się Specjalistyczny Szpital Chorób
Płuc. Dociekliwi odnajdą w Pieszycach także pałac z XVII wieku i dawny budynek tkalni.
Niemiecka gospodarność
dobrze zapisała się na kartach
Bielawy. Tam niejaki Christian
Dierig w 1805 r. założył zakłady włókiennicze, a do dziś
funkcjonuje znany w Polsce
„Bielbaw”. Obok zakładów stoi
dawny folwark Dieriga, O ile
zabytkowe hale „Bielbawu”
zagrożone są rozbiórką, folwark
nie tylko przetrwał wojenną
pożogę, ale pełni rolę nieformalnego muzeum Dolnego Śląska
z narzędziami i sprzętami domowego użytku. Stara folwarczna
obora to istne muzeum-garaż.
W boksach, pomiędzy kolumnami wspierającymi sklepienia
stoją stare samochody: warszawa, wołga, mercedes i volkswagena „garbusa” i wiele
innych XX-wiecznych marek.
Prawie jak w berlińskim Meilenwerku.
REKLAMA
Twój Relax
Śladami historii
Zwiedzających Góry Sowie
czeka niezapomniana wycieczka śladami historii i owianymi
tajemnicą legendami, które wiążą się z zabytkami, budowlami,
kościołami, ukazującymi różne
style architektoniczne i przywołujące ciekawe opowieści.
Zamek Grodno, położony w niezwykle malowniczym leśnym
krajobrazie, rokrocznie odwiedza „Biała Dama”. Niestety
to nie słynny duch niewiadomego pochodzenia, ale festiwal
filmów amatorskich.
Historia zamkowych murów sięga czasów średniowiecza – pierwsza udokumentowana wzmianka pochodzi
z 1315 roku, a wciąż żywe
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 31
Twój Dom
Nowy Rok już puka do drzwi
Joanna Lipska
Nowy Rok już puka do drzwi, stary coraz większymi krokami wychodzi
za progi. Zamykamy pewne rozdziały z nadzieją, że już niebawem dane
będzie nam otworzyć nowe, lepsze. Podobne nadzieje towarzyszą branży
dewelopersko-budowlanej.
Już od pierwszych miesięcy 2014 roku będziemy
mieli okazję obserwować
kondycję tej ogromnej gałęzi.
W pierwszy weekend lutego
(1-2.02.) wrocławska Hala
Stulecia będzie miała okazję
gościć wystawców wspomnianej wyżej branży, którzy zbiorą
się tam podczas doskonale znanych Targów Dom Mieszkanie
Wnętrze. Organizatorem jest
oczywiście, jak co roku, redNet
Media Sp. z o.o.
Miesiąc później, także w „premierowy” weekend miesiąca
(tym razem marca), odbędzie
się pierwsza w tym roku edycja
Targów Mieszkań i Domów
NowyAdres. Jesienna odsłona
tejże imprezy będzie miała
miejsce w dniach 20-21.09.
Wszystko oczywiście w murach
pięknej Hali Stulecia. Kolejne
duże targi budowlane czekają
nas w dniach 28-30.03.2014.
Będą to Międzynarodowe Targi
Budowlane Tarbud.
Jak widać, pierwszy kwartał
nadchodzącego roku wprost
obfituje w okazje do zapoznania się z nowinkami rynku
budowlano-deweloperskiego.
Poza nimi klienci będą mogli
dowiedzieć się o wiodących
trendach dotyczących wystroju
i wyposażenia wnętrz. Targi
są doskonałą okazją do rozmów
ze specjalistami w najróżniejszych dziedzinach. Jeśli więc
zależy nam nie tyle na nabyciu
nieruchomości, co na uzyskaniu
cennych wskazówek, z całą
pewnością także powinnyśmy
zawitać do Hali Stulecia.
Gazeta „Słowo Wrocławian” przez cały najbliższy rok
bacznie będzie się przyglądać
poczynaniom lokalnych deweloperów i firm budowlanych.
W miarę możliwości będziemy
zdawać Państwu relację z nowych inwestycji. No i oczywiście na pewno spotkamy
się podczas targów, na które
zarówno w imieniu swoim,
jak i organizatorów już dziś
serdecznie wszystkich zapraszamy. Do zobaczenia już za kilka
tygodni!
REKLAMA
REKLAMA
Być może rok 2013 nie był
najbardziej mrocznym i nieprzyjaznym firmom związanym
z budownictwem i sprzedażą
mieszkań, jednak trudno zapomnieć o przynajmniej kilku
spółkach, które ogłosiły upadłość, rozwiązały się czy też
zostały sprzedane. Jak więc widać - łatwo nie było. Jednocześnie pojawiło się jakby mniej
skarg właścicieli nowopowstałych mieszkań. Może przyczyną
jest korzystanie z solidniejszych
materiałów i większa dbałość
o szczegóły (w przypadku firm
zajmujących się budowaniem),
a może, co mniej prawdopodobne, rynek przestał być tak wymagający, jak np. jeszcze rok
temu.
Dodatek specjalny do Słowa Wrocławian grudzień 2013
Żyj i mieszkaj pięknie!
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 32
Zimowy fajrant
Tomasz
Augustyniak
W okresie zimowym prace na budowach z reguły ustają. Zdarza się, że
gdzieniegdzie któraś z ekip dociepla jeszcze budynek na przysłowiowe
za pięć dwunasta, ale takie działania należą do rzadkości. Odtąd pole
do popisu ma tzw. wykończeniówka.
Porównanie budowy domów
techniką murowaną a drewnianą czy tzw. ekologiczną właściwie nie ma sensu. Przewaga
tej pierwszej jest miażdżąca, jednak wymaga określonych warunków atmosferycz-
nych, które w okresie zimowym
(grudzień-marzec) mogą być
niemożliwe do spełnienia.
Regułą jest, że dom murowany stawia się przez dwa
sezony. Tylko wówczas zlecający budowę ma pewność,
że w kolejnych latach użytkowania związane cementem
mury nie zaczną kruszeć ani
pękać, choć wiele też zależy
od innych czynników, jak choćby podłoża, na jakim stawiany
jest budynek. Co w przypadku,
gdy zima zastanie budowlańców na etapie surowych ścian?
Cały obiekt z pewnością trzeba
zabezpieczyć przed czynnikami
zewnętrznymi, czyli deszczem,
śniegiem i mrozem. Koniecznym będzie osłona niewykończonych fragmentów domu.
Doskonale do tego nadaje się
gruba folia bądź plandeka,
słoma czy niepotrzebne koce.
Najważniejsze przed zimą
to postawić dach, który uniemożliwi zawilgocenie murów.
W przeciwnym razie materiały
będą narażone na zniszczenie
Rynek deweloperski w roku 2013
Krzysztof
Ziajka
Jakie inwestycje realizowa- daniu na potrzeby rynkowe
zgodnie z panującym popyno najczęściej w 2013 r.?
tem i możliwościami finanW mijającym roku najwięksowymi nabywców.
szym powodzeniem na rynku
nieruchomości mieszkanio- Czy pojawia ł y się jakie ś
wych cieszyły się lokale o po- trudności związane z realiwierzchni do 50 mkw. Jest zacją projektów budownicto trend utrzymujący się już twa mieszkaniowego?
kolejny sezon, a prowadzone
Rok 2013 w porównaniu
przez nas a nalizy wskazuz rokiem poprzednim przyją, że podobnie będzie się
niósł zauważalną redukcję
on kształtował w roku 2014.
cen nieruchomości mieszkaZgodnie z danymi GUS dotyniowych. Koniec programu
czącymi budownictwa mieszRodzina na Swoim sprawił,
kaniowego w kwartałach I-III
że branża budowlana odczuła
2013r., przeciętna powierzchspowolnienie, co przełożyło
nia użytkowa wynosiła 60,3
się na większą kon k u renm k w. Tego rod zaju loka le
cję wśród wykonawców. Rówpowstawały głównie w obieknież deweloperzy obniżyli
tach zabudowy wielorodzinswoje marże w obawie przed
nej o wysokości 4 pięter. Zaewentualnymi skutkami wyinteresowanie średniej wielcofania się państwa z pomocy
kości mieszkaniami uwarunosobom pla nującym za kup
kowane było także w dużej
nier uchomości. Tr udności,
mierze zdolnością kredytową
jakie pojawiły się przed firk upujących, k tóra oscylumami deweloperskimi, dotyje w granicach 350 tys. zł.
czyły zatem w głównej mierze
Działania deweloperów skumożliwości sprzedażowych,
piły się zatem na odpowia-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
co da ło się odcz uć szczegól n ie na p o cz ąt k u r ok u.
Sa ma realizacja projektów
odbywała się bez zakłóceń.
Banki z uwagi na obowiązujące rekomendacje, a także
usztywnienie wewnętrznych
procedur zabezpieczających
prz ed potencja l ny m r yz ykiem, z coraz większą uwagą analizowały powstające
i nwestycje. Fi r my deweloperskie musiały wykazywać
się zatem jeszcze większą
niż do tej por y sk r upulatnoś c i ą w p r z e d s t aw i a n iu
swoich wy n i ków f i na nsowych. Kolejny rok z rzędu
można było zaobser wować
ta kże wzrost świadomości
klientów, którzy przed zakupem nieruchomości poddają deweloperów dokładnej
ocenie.
Jak rok 2013 wypadł w porównaniu z rokiem ubiegłym?
Mijający rok na tle roku
ze względu na częste skoki
temperatury zimą. Groźniejsze od samego mrozu czy
śniegu są wielokrotne cykle
zamarzania i rozmarzania.
Niektórzy bywają szczególnie przezorni i zanim nawet
zabiorą się za wnętrza albo
otynkowanie ścian, góra już
dawno jest pokryta dachówką
lub blachodachówką. Ale zimę
przetrwa też solidnie położona
i zaimpregnowana papa. Ostatecznym rozwiązaniem jest zabezpieczenie stropu przed opadami specjalna folią, ale taki
tymczasowy sposób zadaszenia
powinien być przerobiony
najpóźniej wiosną. Wszystko
też zależy od tego, czy więźba
dachowa jest skończona czy
dopiero rozpoczęta.
Tuż przed pierwszymi przymrozkami mogą jeszcze zdążyć
monterzy okien. Ich wstawienie
umożliwia co prawda rozpoczęcie prac wewnątrz budynku,
ale ma też pewne minusy.
Okna powinno się montować
zaraz po ułożeniu tynków wewnętrznych, jednak jeszcze
przed wykończeniem elewacji,
co zminimalizuje ryzyko ubrudzenia lub uszkodzenia okien,
zawilgocenia ścian domu,
a także konieczność naprawia-
nia rzeczy już zrobionych.
Jeśli ktoś koniecznie chciałby
mieć zimowy widok za oknem,
powinien wybrać te plastikowe,
które łatwiej zniosą wilgotność
pomieszczenia. Okna z PVC
nadają się do założenia o każdej
porze roku, o ile na zewnątrz panuje dodatnia temperatura. Wtedy jednak materiał ten staje się
bardziej podatny na ewentualne
pęknięcia Z montażem drewnianych okien lepiej wstrzymać się
do wiosny, by nie stracić także
gwarancji producenta. Drewno
gorzej znosi kontakt z oddającą wilgoć ścianą.
Po uszczelnieniu wszystkich większych „otworów” w postaci okien i drzwi pozostaje
kwestia ogrzewania. Dom w stanie surowym można co prawda
pozbawić dostępu ciepłego
powietrza, ale świeżego już
nie. Regularnie wietrzone pomieszczenia nie zajdą wilgocią,
a tym samym nie zaczną ulegać
skraplaniu i zamarzaniu na ścianach i dachu, więc wystarczy
pozostawić okna w delikatnym rozszczelnieniu.
Sytuacja wygląda inaczej, gdy
zimą wewnątrz domu mają być
prowadzone tzw. mokre prace remontowe, czyli kładzenie
tynku i wykonywanie podkła-
dów podłogowych. Wtedy trzeba zadbać o ogrzanie wnętrz.
Zakładając, że dom nie ma
zamontowanego centralnego
ogrzewania można posłużyć
się kilkoma rozwiązaniami –
elektryką z wykorzystaniem
grzejników konwektorowych
i olejowych (taki sposób jest
najdroższy) lub wkład kominowy podłączony do komina,
a opalany drewnem. Ważne,
żeby te i inne metody ogrzewania stosować nie tylko w chwili
prowadzenia prac, ale też przez
cały okres, jaki tynki i podkłady
podłogowe potrzebują do wyschnięcia.
W domu w stanie surowym
otwartym zimą nie prowadzi
się żadnych prac wykończeniowych, ale taka kilkumiesięczna
przerwa jest nawet wskazana
z powodów technologicznych;
świeżo zbudowane ściany zdążą bowiem przez zimę przeschnąć. Zamknięcie przed zimą
stanu surowego pozwala z kolei
na prowadzenie prac wykończeniowych wewnątrz. Takie rozwiązane wybierają inwestorzy, którzy przeprowadzkę
do nowego domu planują razem
z nadchodzącą wiosną.
2 012 , m i m o s p o w o l n i e n ia w pier wsz y m k wa r t ale, wypadł korzystnie. Zarówno firmy deweloperskie,
ja k i osoby za i nteresowane zakupem nieruchomości
mogą mówić o s p r z yjających okolicznościach. Niższe
koszty usług budowla nych
pozwoliły na redukcję cen
m k w. m iesz ka ń na r y n k u
pie r wot ny m . O fe r t a ba nków była ta kże atra kcyjna
z uwagi na działania Rady
Pol it yk i Pien ięż nej, k tóra
systematycznie obniżała stopy procentowe, co z kolei
odbi ło się na ca ł kowit ych
kosztach k redy t u. Ostat n i
kwartał 2013 r. to bardziej
intensywne działania osób
kupujących z uwagi na kończącą się wraz z początkiem
2014r. możliwość zaciągania
k redytów hipotecznych na
100 proc. wartości nieruchomości. Mijający rok był także
okresem przerwy w programie dopłat państwowych dla
osób chcących nabyć mieszkania. Od stycznia realizowany będzie jednak nowy,
pod nazwą Mieszkanie dla
M ło dych . Je d n a k w y z naczone limity cen mkw., które pozwalają na uzyskanie
dofinansowania, w niektórych województwach są niższe niż ceny transakcyjne,
zatem jego wpływ może być
ograniczony. Przynajmniej
do momentu, kiedy wskaź-
ni k odtworzenia m kw. nie
zostanie dostosowanych do
cha ra kter u progra mu ora z
s p e c y f i k i n i e r u c h o m oś c i
na rynku pierwotnym. Komentarza udzielił Krzysztof Ziajka,
prezes zarządu INKOM S.A.
i wiceprezes oddziału Polskiego Związku
Firm Deweloperskich we Wrocławiu.
REKLAMA
Twój Dom
grudzień 2013
str 33
Twój Dom
REKLAMA
Limity MdM
Krzysztof
Ziajka
niedoszacowany.
W efekcie, ustalone limity nie
odpowiadają sytuacji panującej
na rynku, co może mieć wpływ na
tempo rozwoju i popularność programu Mieszkania dla Młodych.
Deweloperzy, którym zależeć
będzie na tym, by ich inwestycje
mogły zostać objęte programem,
będą musieli szukać dalszych
oszczędności. Z jednej strony
może to być lokowanie inwestycji
na obrzeżach miast, a z drugiej
ograniczenie kosztów związanych
z budową placów zabaw, nasadzeniami, zagospodarowaniem terenu
etc. W lepszej sytuacji są na pewno
inwestorzy, którzy grunty kupili
kilka, kilkanaście lat wcześniej
i teraz mogą je zagospodarować.
Tak było w naszym wypadku,
dzięki czemu w Nowym Porcie
- naszej najnowszej inwestycji
- aktualne kryteria cenowe programu MdM spełnia ponad 40%
mieszkań.
Zbyt niskie limity to jednak
problem nie tylko deweloperów czy klientów, którzy mogą
mieć trudności ze znalezieniem
mieszkania, ale także samorządów. Wzrost inwestycji na
obrzeżach sprawi, że miasta będą
się ciągle rozrastać i rozlewać. Co
spowoduje, iż konieczne będzie
zamykanie żłobków, przedszkoli
czy też szkół w centrach miast
i budowanie ich na obrzeżach,
gdzie większość młodych ludzi
chcących skorzystać z programu
Mieszkania dla Młodych zakupi
swoje własne „m”. Wraz z powstawaniem nowych osiedli oddalonych od centrum, wzrosną koszty
utrzymania miast, transportu,
konieczne będą dodatkowe środki
na rozwój nowej infrastruktury.
Nie jest to korzystne chociażby
z uwagi na sytuację demograficzną Polski.
Aby program MdM mógł się rozwijać, konieczna jest zmiana sposobu obliczania wskaźników i ich
urynkowienie.
Komentarza udzielił Krzysztof Ziajka,
prezes zarządu INKOM S.A.
i wiceprezes oddziału Polskiego Związku
Firm Deweloperskich we Wrocławiu.
REKLAMA
Limity cen metra kwadratowego dla programu Mieszkanie
dla Młodych są niższe od cen
transakcyjnych – jak pokazują statystyki, w skrajnych wypadkach
nawet o 30%. Szacuje się, że tylko
20-25% mieszkań dostępnych
na rynku spełnia aktualne kryteria
programu, a na niektórych rynkach lokalnych ten wskaźnik może
być niższy niż 10%. W efekcie
kupujący będą mieli poważny problem ze znalezieniem mieszkania.
Limity obliczane są na podstawie wartości przeliczeniowego
kosztu odtworzenia 1 mkw. budynków mieszkalnych, publikowanych przez urzędy wojewódzkie. Bazuje on na średnim koszcie
budowy 1 mkw. mieszkania,
określanego z kolei przez GUS.
I tutaj zaczyna się pewien problem,
ponieważ GUS bierze pod uwagę
dane nie tylko od deweloperów,
ale także spółdzielni mieszkaniowych i TBS-ów, które często
nie kalkulują kosztów zakupu
gruntów. Poza tym wskaźnik ten
nie uwzględnia kosztów marketingu, które wynoszą nawet do
4% kosztów inwestycji. Co istotne,
GUS bazuje na kosztach netto,
a przecież kupujący mieszkania
pokrywają ostatecznie cenę brutto, tak więc jest on o kolejne 8%
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 34
Twój Dom
Jak optycznie powiększyć mieszkanie?
Angelika
Wołoszańska
Duży wpływ na wygląd pomieszczenia mają oczywiście
okna. Odpowiednie wyeksponowanie i skromne udekorowanie wpłynie pozytywnie
na oświetlenie pokoju. Ważne
jest, aby nie wybierać ciężkich, grubych tkanin z wieloma drapowaniami i wzorami. To tylko przytłoczy
nasze wnętrze. Pamiętajmy,
że w wielu mieszkaniach firany i zasłony nie są w ogóle
zwrócić szczególną uwagę na
sztuczne oświetlenie. W niewielkich pomieszczeniach
koniecznym warunkiem jest
silne naświetlenie. Przydatne
okażą się smukłe, stojące lampy czy jasne abażury. Światło,
nawet te sztuczne, ma wielką
moc tuszowania niedoskonałości oraz powiększania
przestrzeni.
Sprawdzoną metodą na
powiększenie i rozświetle-
nie pokoju jest zamontowanie w nim lustra. Przez wiele wieków lustro stosowane
było tylko i wyłącznie jako
mebel używany do zabiegów
kosmetycznych i poprawiania
urody. Umieszczano je tylko w łazienkach i sypialniach.
Jednak odpowiednie ustawienie zwierciadła ma obecnie
jeszcze jedną funkcję – dodaje
pomieszczeniu głębi i odbija
światło. Warto również wybierać meble, które mają fabrycznie wmontowane lustra
lub błyszczące powierzchnie,
które „oszukują” wzrok.
W małych i ciemnych pomieszczeniach należy szczególnie dbać o porządek, ponieważ zagracony pokój wydaje się jeszcze mniejszy.
Stosowna będzie inwestycja w pudełka i pojemniki,
które ukryją niepotrzebne
bibeloty, sprzęty i drobiazgi,
a które przy okazji mają szansę stać się ładnym elementem wystroju. Umiar wskazany jest także na ścianach.
Zbytecznym jest wieszanie
dużej ilości małych obrazków,
zdjęć i półek. Lepiej wykorzystać dużą fototapetę , która
stworzy iluzję przestrzeni lub
powiesić jeden, zwracający
uwagę obraz.
Istnieją szanse, że jeśli
zastosujemy się do powyższych wskazówek, nasza
kawalerka czy małe mieszkanie zyska (przynajmniej
optycznie) kilka niezbędnych
metrów. Wszystko zależy
od naszych chęci i inwencji
twórczej.
kich ozdób.
Ta sama zasada dotyczy dodatków i mebli, które najlepiej
gdyby były jasne i klarowne.
Jeżeli jednak meble są ciemniejsze i nie stać nas na kupno
nowych, warto przykryć je
bladymi narzutami lub udekorować jasnymi poduszkami.
Wybierając meble należy
zwrócić uwagę na ich wysokość. W małych i ciemnych pomieszczeniach nie
REKLAMA
Aby pomieszczenie sprawiało wrażenie większego,
należy przede wszystkim użyć
ciepłych kolorów na ścianach
– bieli, écru, wanilii i piaskowego. Jasne kolory zdecydowanie lepiej odbijają światło
oraz optycznie powiększają
pokój. Poza tym pomieszczenie wydawać się będzie
bardziej gościnne i przyjazne odwiedzającym. Ciemne
kolory dają zdecydowanie
odwrotny skutek – oprócz
ogólnego wrażenia mroku
potęgują ponurą atmosferę.
Dobrym pomysłem może być
także namalowanie pasów na
ścianie. Te poziome optycznie
poszerzają pokój, a pionowe
zdecydowanie go wydłużają.
Podobnie działa jasny kolor
położony na suficie. Dzięki
niemu nasz pokój wizualnie
zyska na wysokości.
Właściwie dobrany dywan
powinien być w spokojnym,
stonowanym kolorze, a przy
tym pozbawiony dużych wzorów. Najlepszym jednak rozwiązaniem byłoby właściwie
całkowite odsłonięcie podłogi i zrezygnowanie z wszel-
potrzebne (np. w przypadku,
gdy mieszkamy na wysokim
piętrze), dlatego też warto zastanowić się nad ich
obecnością w naszych czterech kątach. Można zamontować rolety lub żaluzje, które
nie zajmują dużo miejsca,
ale jednocześnie zasłonią pomieszczenie w razie potrzeby.
Jeżeli okno nie jest wystarczającym źródłem światła, należy
REKLAMA
W dzisiejszych czasach nie wszyscy mogą pozwolić sobie na jasny i przestronny apartament.
Jak więc urządzić małe mieszkanie, żeby wnętrza
nie były ponure i nie przytłaczały jego mieszkańca? Oto kilka trików, które całkowicie odmienią
skromne cztery kąty.
sprawdzają się wysokie oraz
masywne meble, ponieważ
optycznie pomniejszają wnętrze. Dodatkowym atutem
będzie ograniczenie urządzeń,
które mogą niepotrzebnie zagracać przestrzeń. Można pokusić się o zakup składanego
łóżka czy stołu, a także wielofunkcyjnych mebli, które
będą pełnić jednocześnie rolę
zarówno półki, jak i szafki.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
Te n
d o d a t e k
z a w i e r a
Barwna jesień życia
r ó w n i e ż
po raz kolejny publikujemy dodatek skierowany
do wrocławskich Seniorów. Dzięki niemu będziecie mieli Państwo okazję
zapoznać się z szeroką ofertą, jaką przygotowały dla
Was najróżniejszego typu
firmy: od centrów rehabilitacji począwszy przez
firmy udzielające pożyczek
i kredytów, na pensjonatach
przedstawiających specjalną
ofertę skończywszy. Mamy
nadzieję, że nasi dojrzalsi
czytelnicy chętnie i z zadowoleniem będą korzystać
z przedstawionych propozycji. Przekonajcie się, ile
jeszcze Was czeka.
B 2 B
Słowo dla Seniora
Barbara Lasota
Polskie społeczeństwo jest niestety społeczeństwem starzejącym się. I niewiele
wskazuje na to, by w najbliższych latach sytuacja miała ulec zmianie. Na takie
realia musi reagować rynek, którego zadaniem jest jak najszybsze i jak najlepsze
przystosowanie się do klientów.
Za specjalnymi turnusami wakacyjnymi, idą uniwer syt et y t rzeci ego wieku, niezwykle popularne
kursy tańca, pozwalające
odkryć w sobie nowe pasje,
kluby czytelnicze, filmowe i wiele innych atrakcji, na które najczęściej
ludziom w wielu produkcyjnym po prostu nie starcza
czasu. Wszystkie te ruchy
czynione są po to, by udowodnić, że lata po sześćdziesiątce (i dalsze oczywiście również) wcale nie
muszą być latami smutku,
chorób i oczekiwania na
nieuchronne.
Na łamach naszej gazety
o f e r t y
A na koniec życzymy jeszcze tego, o czym do tej pory
nie zdążyliśmy wspomnieć,
a co daje wiele siły i optymizmu – mianowicie uśmiechu. Dzięki niemu nawet
najtrudniejsze chwile okażą
się łatwiejsze do przeżycia,
a każdy problem, nawet ten
Dodatek specjalny do Słowa Wrocławian grudzień 2013
Życie zaczyna się po pięćdziesiątce
REKLAMA
str 35
niebotycznych rozmiarów,
zmaleje w oczach. I będziemy mogli wówczas z czystym sumieniem zaśpiewać
każdemu dobrze znaną frazę,
że „wesołe jest życie staruszka”. Bo przecież jest,
prawda?
REKLAMA
Jeśli ból kręgosłupa utrudnia ci życie...
CZUJESZ BÓL W PLECACH
PRZY PRACY, STOJĄC, CHODZĄC CZY JAK SIEDZISZ
W SAMOCHODZIE ?
Jeżeli na któreś z powyższych pytań
odpowiedziałeś twierdząco, skontaktuj się z Gabinetem Medycyny
Naturalnej znajdującym się w sieW codziennym natłoku zajęć, dzibie Fundacji „Spokojna Jesień”
przy ciągle wzrastającym tem- – ul. Hercena 13.
pie życia, nie zastanawiamy
się nad tym w jaki sposób spę- W naszym gabinecie prowadzamy większość czasu w pra- dzimy różne techniki i rodzacy, w samochodzie, domu przed je masażu: terapię manualną
komputerem czy telewizorem. kręgosłupa, masaż kręgosłupa,
Jak obciążamy i maltretujemy masaż leczniczy, masaż izoswój kręgosłup. Niestety czę- metryczny (sportowy), masaż
sto jest tak, że przypomina- antycelulitowy, odchudzająmy sobie o tym, gdy ten organ cy, masaż gorącymi kamiedecydujący o wielu funkcjach nia mi, masaż rela ksacyjny,
życiowych woła już boleśnie kinesilogy taping (technika
klejenia plastrów wspomagająPOMOCY!!!
cych terapię) itd. Prowadzone
Bywa, że na bezinwazyjną po- są one przez wyszkolonych,
moc jest już za późno.
doświadczonych specjalistów,
posiadających dyplomy uczelni
MASZ PROBLEM Z BÓLEM i świadectwa specjalistycznych
kursów. Masaże wykonywane
KRĘGOSŁUPA?
są w przyjemnej scenerii ciepło
CZUJESZ BÓL W PLECACH urządzonych wnęt rz nasze– MIĘŚNIOWY CZY STAWU? go gabinetu. Zaletą jest jego
położenie w centrum miasta,
NIE POMAGAJĄ LEKI PRZE- z dogodnym dojazdem. Ceny naszych usług dostosowane są do
CIWBÓLOWE?
grudzień 2013
warunków rynkowych, przez
co są przystępne dla wielu osób.
W przypadku większej ilości
zabiegów możliwe są indywidualne rabaty. Zapraszamy.
Fundacja
,,Spokojna Jesień”
Wrocław ul. Hercena 13
Tel. 71 78 67 068
Kom. 668 669 700
www.spokojnajesien.org
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 36
Słowo dla Seniora
„PORTRETY WROCŁAWIAN” – Mieczysław Marczak
– „Ojciec Chrzestny Polskiego Gniazda”
Prezentujemy Pań-
stwu drugą część cyklu
„Portrety wrocławian”.
Z „Ojcem Chrzestnym Polskiego Gniazda: Miecz ysławem
Marczakiem rozmawia Jerzy Ziomek.
Od kiedy i dlaczego jest Pan wrocławianinem?
Do Wrocławia przyjechałem w styczniu 1947 roku. Była to droga długa
i okrężna, gdyż prowadziła z Warszawy w czerwcu 1939 roku, poprzez
Wołyń, czeskie Sudety, Gdańsk, Gdynię i Łódź do Wrocławia. Nieco wcześniej przyjechali do Wrocławia moi rodzice i rodzeństwo. Ja do nich po
prostu po przymusowych robotach w III Rzeszy dołączyłem.
słem „Bóg, Honor, Ojczyzna” – był absolutnie nienaruszalny. Starałem
się wykorzystywać wszystkie realne szanse i możliwości, jakie ówczesny
system tzw. władzy ludowej stwarzał młodym ludziom, konsekwentnie
odmawiając zapisania się do PZPR. Na początku najważniejsze było
nadrobienie straconego w okresie wojny czasu na kształcenie. Rozpoczął
się wyścig z czasem, aby nadrobić stracone bezpowrotnie 8 lat. Rozpocząłem jednocześnie pracę we wrocławskiej WSK, czyli przemyśle lotniczym
oraz, po zdaniu matury, studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki
Wrocławskiej. Jednocześnie ożeniłem się ze wspaniałą dziewczyną
o imieniu Wanda i założyłem rodzinę, która systematycznie się powiększała. W 1957 roku rozpocząłem (jako jeden z pierwszych wrocławian)
budowę domu jednorodzinnego przy ul. Potockiego na Karłowicach
i w 1960 roku wprowadziła się tam moja wówczas 6 osobowa rodzina
– moja żona i ja oraz Basia, Urszulka, Jacek i Maciej. Piąta w kolejności
Agnieszka urodziła się w 1963 r. już na Karłowicach. Nie zdawałem
sobie sprawy ile pracy i wysiłku będzie mnie kosztowało wybudowanie
domu w takich warunkach. Osobiście wydobyłem ze zrujnowanych
budynków 45 000 sztuk cegieł, które to należało załadować, przetransportować i wyładować. Państwo niejako z urzędu udzieliło kredytu
z oprocentowaniem 1% w skali roku i z rozłożeniem na 40 lat. Była to tzw.
lepsza strona PRL-u. Po ponad dziesięcioletniej pracy w WSK, podjąłem
pracę w Biurze Projektów i Dostaw Inwestycyjnych realizującym kontrakty eksportowe kompletnych fabryk do krajów rozwijających się. Stąd moja
kilkuletnia przygoda z Indiami, Pakistanem, Malezją, Singapurem oraz
Bałkanami i Berlinem – jako inżyniera odpowiedzialnego za techniczną
stronę realizacji kontraktów, a następnie delegata polskiego przemysłu
maszyn budowlanych – Fadroma, Waryński, Łabędy, ZREMB. Czeski
skuter „Cezeta 175”, to nagroda za zajęcie przeze mnie I miejsca w konkursie wiedzy o Czechosłowacji, zorganizowanym dla odwiedzających
te stoisko narodowe na MTP w Poznaniu w 1965 roku. Gratulowali mi
tylko najszlachetniejsi ludzie, gdyż skuter był na owe czasy marzeniem wielu potencjalnych użytkowników.
REKLAMA
Opisuje Pan bardzo ciekawie okres dzieciństwa spędzony w Warszawie w swoim opowiadaniu „Józio”. Pan i pański brat Józef byliście
stypendystami bohaterskiego Prezydenta Warszawy Stefana StarzyńPanie Mieczysławie, poznaliśmy się za sprawą Fundacji Polskie Gniaz- skiego. Co zadecydowało o przyznaniu stypendium?
do, w którego gronie założycieli obaj jesteśmy. Dzierży Pan po wsze
czasy tytuł jej „Ojca Chrzestnego” wraz z „Matką Chrzestną” już Józio był pasjonatem lotnictwa. W 1935 roku zajął I miejsce w konkursie
śp. Alicją Natusiewicz. Zostałem wówczas, w 2005 roku zaskoczony modelarskim na Polu Mokotowskim. Nagrodą był lot Fokkerem nad
i oczarowany pana poezją. Pani Alicja nazywała Pana wiersze „myśla- Warszawą. Mając 15 lat, ukończył na Politechnice Warszawskiej teoremi dojrzałego człowieka, dojrzałego Polaka”. Dlaczego i kiedy chwycił tyczny kurs szybowcowy, jako najmłodszy uczestnik. Tak też mój brat
i ja zostaliśmy w 1938 roku stypendystami Prezydenta Warszawy Stefana
Pan za pióro?
Starzyńskiego. Warunkiem uzyskania stypendium było dobrowolne
Zacząłem pisać mając 75 lat, po śmierci mojej żony Wandy. Po prostu udzielanie pomocy w nauce słabszym uczniom. Zwalniało ono rodziców
musiałem. Abym był zrozumiany, zacytuję kilka strof mojego wiersza od płacenia czesnego w gimnazjum, które wynosiło 220 zł. Oprócz tego
Józio otrzymał jednorazowo 1209 zł, co było bardzo pokaźną sumą, bo
„Filozofia przyrody”, „Moje Wyznanie” i „Pamięci Września 1939r.”:
pensje urzędników wynosiły od 150 do 350 złotych miesięcznie. Nie
„Chcę Ci dziękować, lecz brak mi słów, może powrócę, zjawię się znów, byliśmy rodziną zamożną. Bez stypendium nasza nauka w gimnazjum
Natchniony myślą, słowem wrażliwym, czułym na piękno, wciąż jeszcze byłaby po prostu niemożliwa z przyczyn ekonomicznych. Wybuch wojny w 1939 roku zastał nas na Wołyniu, niedaleko Równego, w hutorze
żywym,
Stójło, skąd pochodziła moja mama i dokąd latem jeździliśmy na wakacje.
I tchnienie wiatru i zapach ziemi i Ci co czują, Ci obdarzeni,
Jeszcze pomyśli, co w sobie kryjesz? I wyda okrzyk „czemu nie żyjesz?” Niestety Józio, chory na cukrzycę, w trudnych warunkach wojennych, bez
I myśl przywraca żywą i przypomina, byś nie zapomniał: „Omne Vivum należytego leczenia, zmarł w grudniu 1942r. UPA i nacjonaliści ukraińscy
zaczęli coraz częściej napadać na majątki ziemskie i mordować polską
ex Vivo”
ludność. W tamtej tragicznej sytuacji miałem wiele szczęścia – to Opatrzność prowadziła mnie bezpieczną ścieżką. 30 km od naszego hutoru
Cokolwiek robię, cokolwiek czynię, zawsze w mej myśli jest Twoje imię,
Zawsze w mym sercu i w myśli mojej, jest Twoja postać, jest imię Twoje, Stójło, w Wielkanoc 1943 roku w Janowej Dolinie zamordowanych zostało
Codziennie proszę Ducha Świętego, bym mógł Cię ujrzeć, za wolą Jego, 600 osób narodowości polskiej. W moim wierszu „Dziękczynienie” piszę: Jest Pan dla mnie współczesnym człowiekiem renesansu – inżynier, poI znów mi we śnie się ukazałaś, jak przy tym piękna, jakże wspaniała… „I chwalić Ciebie za to coś stworzył, dziękować Tobie, żem wieku dożył”. liglota, erudyta, poeta i pisarz, ojciec rodziny i budowniczy swojego własnego domu, niewątpliwie polski patriota, a jednocześnie „światowiec”.
Był naród wówczas duchem potężny, walcząc samotnie dzielny i mężny, We Wrocławiu rozpoczął się nowy rozdział w Pana życiu. Takie Jest Pan dla wielu ludzi również autorytetem moralnym w związku
stwierdzenie padło z Pana ust w trakcie naszej rozmowy, a dowodami z zaangażowaniem się w pracę pierwszej „Solidarności”, gdyż kosztoJak osaczony zewsząd dokoła, jak bez pomocy obronić zdołał,
są bardzo interesujące fotografie – jakby dla porównania punkt wyj- wało to Pana internowanie w Darłówku. Co powiedziałby Pan młodym
Tych co zdradzili – męty z Zachodu, co przyzwolili łotrom ze Wschodu,
ścia – 1945 rok, młody chłopak, niezbyt elegancko ubrany, na tle Polkom i Polakom na zakończenie naszej rozmowy?
Wykonać wyrok, razem wydany, już uzgodniony, a nam nieznany…
starego wiejskiego płotu, a 20 lat później w swoim domu na KarłowiNie zapominaj, żeś obdarzony, co otrzymałeś, gdyś był stworzony,
cach wraz z piękną żoną i piątką uroczych dzieci, do tego wszystkiego Posłużę się moim wierszem „Dialog pokoleń”:
Że stwórca dał Ci wolność wyboru, bronić godności, bronić honoru.”
nowy czeski skuter i rodzinne zdjęcie ze wspólnego pobytu w Indiach? „Ogrom energii jaka w Was drzemie, w umysłach i w sercach waszych,
Ma Pan bardzo lekkie pióro. Mi oczywiście najbliższe są wiersze Aż się nie chce wierzyć, że to wszystko mógł osiągnąć zadeklarowany Trzeba pobudzić, by Nasze Plemię, budziło respekt wśród wrogów naszych,
Gdy wiarę Ojców i młodość Waszą do wspólnej pracy złączyć zdołacie,
dedykowane „Polskiemu Gniazdu”, tzn. ten napisany na okoliczność bezpartyjny w PRL-u?
To odzyskamy znów wolność naszą, jakiej dotychczas nie znacie…..
aktu notarialnego – „Nie daj się zniewolić Polaku…”, który wraz z logo
jest załącznikiem do statutu Fundacji. Ale zanim zaczął Pan swoją Przed wojną miałem szczęście urodzić się już w wolnej Polsce, dyskonprzygodę z poezją i prozą, przeżył Pan pracowicie i owocnie aż 75 lat. tując cały dorobek pokoleń walczących o jej niepodległość. Po II wojnie Panie Mieczysławie – życzę Panu błogosławionych i radosnych Świąt
Urodził się Pan bowiem w 1925 roku w Warszawie. Mówi Pan o sobie światowej należałem do tego pokolenia Polaków, które miało odbudować Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku 2014.
często „warszawiak zza Buga”, gdyż mama Wiktoria z Urbanowiczów Polskę z ruin po jej zakończeniu i repatriować dla Polski tzw. Ziemie
pochodziła z Wołynia, a ojciec Marian był rodowitym Warszawiakiem. Odzyskane, w tym Wrocław. Mój system wartości, z którego wyro-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
Nawet w rodzinie warto zadbać o swoje prawa!
Anna
Hadasik
Rodzina to dla wielu Polaków rzecz święta. I bardzo dobrze, bo dzięki
temu jako jedni z nielicznych pochwalić się możemy silnym poczuciem
więzi rodzinnych. Szczególnie widoczne jest to wśród osób starszych,
które dla swoich dzieci, wnuków gotowe są zrobić prawie wszystko. I to
przecież między innymi za to są tak bardzo kochani! Co jednak w sytuacji,
gdy dzieci nadmiernie wykorzystują dobre chęci?
Umowy? Nie w naszej rodzinie dzieciom czy wnukom własność
W Polsce utarł jest stereo- nieruchomości różnego rodzaju.
typ, że stosunków majątko- Oczywiście zostają zapewnieni
wych w rodzinie regulować o możliwości dożywotniego
nie wypada. Bo jak to, nie mamy mieszkania i pomocy w każdo naszych pociech zaufania? dej sytuacji. Dlaczego jednak
Nie wierzymy w ich dobre in- nie uregulować tego w formie
tencje? Ile razy usłyszeć można: umowy? Będzie to korzystne dla
„przecież nie musimy mieć nic obu stron, a w żadnym wypadku
na papierze, jesteśmy rodziną”. nie można mówić tu o okazaBardzo często seniorzy jeszcze niu braku zaufania! Stosunki
za życia, przekazują swoim prawno-rzeczowe powinny
być po prostu uporządkowane.
Aktywni seniorzy
Karolina
Kowalska
W całej Polsce organizowane są różnorodne
akcje, których celem, poza naturalną rywalizacją i rozwijaniem własnej pasji, jest efektywne
wykorzystanie wolnego czasu, ale i życiowych
doświadczeń oraz wiedzy, jaką dysponują
osoby starsze. Jak to wygląda we Wrocławiu?
W naszym mieście, we wrześniu, były organizowane Dni
Seniora. Uczestnicy wydarzenia mieli okazję brać
udział w Senioriadzie, czyli
Igrzyskach Seniorów. Miłośnicy aktywności fizycznej
mogli wykazać się we wioślarstwie, pływaniu i nordic walking. Ale nie tylko
tężyzna fizyczna tu się liczyła, ale także umysłowa
– turnieje szachowe i ćwiczenia pamięciowe też cieszyły się dużą frekwencją samych zawodników. Seniorzy
mieli możliwość uczestnic-
grudzień 2013
twa w targach, różnego typu
konkursach (np. na najlepszy
komiks), koncertach oraz
mogli wziąć udział w II Przeglądzie Amatorskich Chórów
Senioralnych. Pure Jatomi
Fitness w Pasażu Grunwaldzkim zorganizowało Dzień
Otwarty dla osób w wieku
50+, gdzie aż do zamknięcia
można było korzystać z zajęć
i oferty klubu, w tym z sauny.
Mimo, że Dni Seniora Wrocław 2013 dawno się skończyły, starsi wrocławianie
nie powinni narzekać na brak
adresowanej do nich ofert
Z drugiej strony nie trzeba
ukrywać, że jest to też forma
zabezpieczenia dla seniorów,
bo konflikty zdarzają się nawet w najlepszych rodzinach
i nie da się temu zapobiec.
Lek na niepewną przyszłość
W omawianym przypadku
odpowiednią formą, by to uczynić będzie umowa o dożywocie, uregulowana w Kodeksie
Cywilnym. Jej istota polega
miasta. Seniorów, którzy chcą
zadbać o swoje ciało, zdrowie,
a przede wszystkim pozytywną energię, Taneczny Klub
Seniora Wrocław zaprasza
na izolacje, body movement,
pracę ciała, salsę solo dla
pań i panów oraz west coast
swing w spokojnych rytmach.
Wrocławskie Centrum Seniora
od stycznia 2009 roku wchodzi w skład Centrum Informacji i Rozwoju Społecznego. Dzięki WCS odbiorcy
szybko mogą dowiedzieć się
o oferowanych warsztatach,
zajęciach, poradach i wsparciu. Prowadzi także punkt
i portal informacyjny, bazę
Klubów Seniora (we Wrocławiu jest ich ponad 70) i Uniwersytetów Trzeciego Wieku.
Tych ostatnich we Wrocławiu
jest wiele, natomiast jeden
z nich wyróżnia się najbogatszą ofertą dla aktywnych
seniorów. W 2010 roku Senat
Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu podjął uchwałę o powołaniu Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Powołanie Uniwersytetu wyszło naprzeciw społecznym
oczekiwaniom związanym
z fenomenem edukacji ludzi
dorosłych XXI wieku. Podjął
działania, które są związane
z animacją kulturową seniorów w sferach: sportowej, rekreacyjno-turystycznej, artystycznej, zabawowej
i prozdrowotnej. Mogą oni
uczestniczyć w wykładach
oraz seminariach z filozofii,
nauk przyrodniczych, geron-
na tym, że w zamian za przekazanie własności określonej
dokładnie nieruchomości obdarowany (czyli np. syn, wnuk,
ale także osoba obca) zobowiązuje się dożywotnio utrzymać
darczyńcę (np. dziadka, ojca).
Do obowiązków wymienianych przez ustawę zalicza
się między innymi przyjęcie
darczyńcy jako domownika,
dostarczanie mu wyżywienia,
ubrania, mieszkania, światła
i opału, pomocy w chorobie,
a także wyprawienie własnym
kosztem pogrzebu. Co więcej, obdarowany może także
zobowiązać się do obciążenia
nieruchomości na rzecz zbywcy użytkowaniem lub jedną
ze służebności. Strony mogą
oczywiście umówić się inaczej.
Uprawnienia do żądania wykonania tych obowiązków przysługują darczyńcy do jego
tologii i pedagogiki. Współuczestniczenie na zajęciach
ze studentami Wychowania Fizycznego specjalności
edukacja fizyczna w późnej
starości, pozwala na lepsze zrozumienie otaczającej
ich rzeczywistości. Studenci
tej specjalności odbywają
praktyki z seniorami. Zakres
zajęć obejmuje ćwiczenia siłowe, taniec, fitness - wszystko zależnie od upodobań zainteresowanych. Organizowane
są również imprezy okolicznościowe z myślą o seniorach.
- Jeśli te atrakcje nie wystarczają aktywnym w naszym mieście, warto wybrać
się we własnym zakresie na
siłownię albo inne zajęcia
dla poprawienia kondycji
ciała. Champion Gym we
Wrocławiu wyszło z ofertą
skierowaną do seniorów 60+.
W cenie karnetu odnajdziemy
leczenie ruchem, strefę saun,
porady fizjoterapeuty, ćwiczenia na zdrowy kręgosłup
i opiekę instruktora. Jest możliwość wykupienia profesjonalnego treningu z trenerem
personalnym – mówi trener
personalny z siłowni Champion Gym, Zbigniew Udała.
Jednak wielu seniorów krępuje korzystanie z siłowni, którą wypełniają na co
dzień młodzi, góra ci w średnim wieku. Starsi z kolei wolą
uczestniczyć w zajęciach
z osobami w swoim przedziale wiekowym, co i tak
nikogo nie powinno dziwić.
Najlepiej, żeby robili to pod
Słowo dla Seniora
śmierci – później wygasają.
Obdarowany może co prawda rozporządzać swobodnie
nieruchomością, czyli nawet
ją sprzedać, ale każdy kolejny właściciel obowiązany jest
do respektowania prawa dożywocia, zaś darczyńca może
żądać zamiany obowiązków
na rentę.
To, o czym musimy pamiętać, to fakt, że umowa musi
być spisana w formie aktu
notarialnego. Inaczej będzie
nieważna! W celu zawarcia
umowy musimy więc udać się
do notariusza. To, ile będziemy
musieli tam zapłacić, zależy
od wartości umowy. Następnie owo prawo wpisane musi
zostać do ksiąg wieczystych
– odpowiednie pismo z urzędu
przesłać powinien notariusz.
A co w sytuacji, gdy między stronami powstanie konflikt tak poważny, że nie będą
mogły już razem mieszkać?
Na wniosek jednej ze stron
sąd może zamienić wszystkie
lub niektóre z obowiązków na
dożywotnią rentę, odpowiadającą wysokości świadczeń.
Niewątpliwie umowa ta korzystna jest dla obu stron. Warto więc
zastanowić się nad jej zastosowaniem. Tym bardziej osoby starsze
znajdą tu zapewnioną prawnie
opiekę nie tylko od bliskich,
ale także od osób obcych, jeśli
to z nimi właśnie zawrą umowę
o dożywocie.
okiem specjalisty mogącego
skorygować błędy, ułożyć
plan treningowy w zależności
od wieku i stanu zdrowia. We
Wrocławiu seniorzy odnajdą
takie miejsca, na pewno nie
mogą czuć się wyobcowani,
a żadne siłownia czy choćby
centrum aktywności fizycznej nie odmówi im wstępu.
Wystarczy tylko przełamać
niektóre stereotypy.
REKLAMA
str 37
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 38
REKLAMA
Reklama
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 39
Techniki wspierania pamięci
Beata
Szymura
Gdyby człowiek nie potrafił przechowywać w pamięci przyswajanych
treści, znacznie zaburzyłoby to jego percepcję i samoświadomość. Taka
osoba nie tylko nie miałaby przeszłości i nie wiedziałaby kim jest, ale
wszelkie codzienne czynności byłyby dla niej niewykonalne.
Poranna toaleta czy posługiwanie się sztućcami stałyby
się przeszkodami nie do pokonania, gdyby człowiek został
pozbawiony funkcji pamięci.
Do tego doszłaby zupełna
dezorientacja i sprowadzenie
układu ruchowego do poziomu
noworodka. To przykłady co
prawda skrajne, jednak ważnych (i lekceważonym) jest
aktywizowanie pracy pamięci. Wystarczy uświadomienie
sobie kilku podstawowych
faktów.
Koncentracja
Znane jest powiedzenie
„Obecny ciałem, nie duchem”.
Ile razy zdarza się tak, że nasz
słuchacz pogrąża się we własnych myślach i w ogóle nie dociera do niego sens rozmowy.
Kiedy się otrząsa, jest zupełnie
zagubiony. Często, choć uczeń
był obecny na lekcji, zapytany
później o jakąś podstawową
informację przekazywaną przez
nauczyciela, rozkłada bezradnie ręce. Powodem takiego stanu jest rozkojarzenie, błądzenie
gdzieś myślami i nie skupianie
się na wykonywanej czynności.
Informacja może się dostać z rejestru zmysłowego
do pamięci krótkotrwałej tylko wtedy, gdy zostanie na nią
skierowana uwaga. Dlatego
tak bardzo ważna jest nauka
kontroli własnej koncentracji, wytężenie uwagi, skupianie się na informacjach,
które mamy przyswoić. Łatwo
zobrazować to na przykładzie
czytania książki – gdy łapiemy
się na tym, że nie mamy pojęcia
o czym właściwie czytamy,
umknęły nam najważniejsze
informacje, wytłumaczeniem
jest fakt, że nasza uwaga nie
jedynie czasem, jaki poświęciliśmy na naukę, ale również tym,
jakie czynności podejmowaliśmy w tym momencie. Często
samo przeczytanie podręcznika
niewiele daje, uczeń nie zapamięta zbyt wielu szczegółów
z przeczytanego tekstu. Jeśli
natomiast mamy do czynienia
z aktywnym przetwarzaniem
treści, zapamiętany materiał
znacznie się rozrasta. W jaki
sposób to osiągnąć?
Rozpoczynając naukę najlepiej zrobić przegląd; spis treści,
tytuły, rozdziały i podrozdziały powinny być informacją
pierwszą. Zorientowanie się na
zawartość pomaga w zrozumieniu zawartości. Przystępując do
czytania tekstu warto od czasu
do czasu zadawać sobie pyZa dużo informacji
tania związane z materiałem
Przyswajanie nowego mate- i udzielać na nie odpowiedzi.
riału nie jest uwarunkowane Można to robić w myślach,
jest skoncentrowana na tekście
i w konsekwencji czytamy go
tylko mechanicznie.
Ludzie skarżą się na brak pamięci do nazwisk, a może po
prostu w chwili, gdy nowo
poznana osoba im się przedstawia, nawet nie rejestrują jej
danych? Nie ma więc tu mowy
o zapominaniu – wiadomość
nie dostała się przecież do
pamięci długotrwałej. Dobrze w takich wypadkach reagować odpowiedzią: „Miło
mi, że pana poznałem, panie
XYZ”, co kontroluje naszą
uwagę i ułatwia zapamiętanie.
Jeśli przygotujemy się na powtórzenie nazwiska rozmówcy,
zwiększymy tym samym szansę
na zapamiętanie.
Przyprawianie do smaku i dla zdrowia
Marta
Chojęta
Witryny sklepowe przypominają nam każdego dnia, że zbliżają się święta.
Sezon poszukiwania prezentów już dawno się rozpoczął, a zakończy się
najprawdopodobniej dopiero kilka godzin przed samą kolacją wigilijną.
Wtedy też dojdą niektóre urzekające zapachy, zaczną powolnie opuszczać kuchnię. Dzięki przyprawom możemy nie tylko polepszyć smak,
lecz również ich aromat, a nawet wpłynąć na zdrowie swojej rodziny!
Dlatego warto przed gotowaniem przypomnieć sobie pewne mniej lub
bardziej znane przypraw oraz ich zastosowania.
zapalne gardła, a także mdłości.
Od dawna stosowany w Polsce,
lecz częściej kojarzony z kuchnią
orientalną. Do czego można go
dodać w czasie świąt? Podczas
obiadu idealnie będzie komponować się z mięsami, pasztetami,
marynatami i flakami, a na deser
stworzy idealną kompozycję smakową z pierniczkami, herbatnikaImbir
Zarówno świetna przyprawa do mi, ciastami oraz z herbatą.
potraw oraz napojów, jak i lek
Jałowiec
ziołowy. Jest pomocny w problemach z reumatyzmem, alergiami, Przyprawa, którą doprawia się
bólami głowy i dolegliwości men- potrawy w kuchni staropolskiej
struacyjnymi, również obniża po- i współczesnej. Idealnie komziom cholesterolu i ciśnienie krwi, ponująca się z dziczyzną, bidziała moczopędnie i przeciwwy- gosem, wędlinami, pasztetami
Goździki
Dodawane jako aromat do kompo- miotnie, reguluje pracę woreczka i marynatami. Najlepsze jest mięso
tów, ciast, pieczeni i marynat grzy- żółciowego, łagodzi kaszel i stany marynowane w czerwonym winie
Cynamon
Popularna przyprawa, najczęściej dodawana do deserów, ciast,
kompotów lub potraw z ryżu,
choć w kuchni arabskiej poczuć
ją można również w mięsach. Dodaje się go pod koniec gotowania,
ponieważ w wysokiej temperaturze – gorzknieje. W medycynie
ludowej posługiwano się nim
niczym lekiem na przeziębienie,
biegunkę lub kobiece bóle. Ciekawostkę stanowi fakt, że według
badań, cynamon usprawnia pracę
naszej pamięci oraz funkcji poznawczych.
grudzień 2013
bowych oraz rybnych. Stanowi
świetny dodatek do świątecznych
pierniczków lub grzanego wina.
Zawarty w nich olejek pomaga
przy bólach zębów, dziąseł oraz
odświeża oddech. Goździki zawierają eugenol, który ma działanie
antynowotworowe.
z dodatkiem ziaren jałowca rozdrobnionych w moździerzu. Dzięki
bejcowaniu staje się ono „pulchne”
i szybciej mięknie. Można również
dodać pieprz, goździki i liście laurowe. Z jałowca produkuje się również gin, ale samo aromatyzowanie
nim alkoholi jest równie popularne.
Leczy on zaburzenia trawienne,
choroby skóry oraz reumatyzm.
Spożywanie zbyt dużych dawek może jednakże spowodować
uszkodzenie nerek. Nie wskazany
jest dla osób, które mają problemy
z wrzodami oraz kobiet w ciąży.
Kminek
Roślina rosnąca dziko i bardzo popularna wśród polskich kucharek.
Stosowany jest do potraw tłustych
oraz ciężkostrawnych, jak niektóre
mięsa (ciężko sobie wyobrazić
przyrządzenie baraniny bez niego),
potraw z kapusty, sery, pieczywa,
a także zupy. Zapobiega wzdęciom, ułatwia trawienie, zalecany
jest także chorym na wrzody żołądka i kobietom karmiącym – ma
działanie mlekopędne. Łagodzi
bóle menstruacyjne.
Gałka muszkatołowa
Doskonale poprawia smak pierników, ciast, deserów owocowych
oraz ponczu. Idealnie nadają się
do podkreślania smaku gulaszy
i bigosów oraz do większości
potraw z jaj i serów. Jest jedną
na głos, zapisywać na kartce.
Dobrze jest np. przekształcać
tytuły rozdziałów na pytania,
co pobudza zainteresowania
treścią znajdującą się poniżej.
Pytania wiążą się z ciekawością
poznania, a ta stymuluje pracę
naszej pamięci.
Gdy już jesteśmy świadomi wszystkich wstępnych
zabiegów, możemy poświęcić
się aktywnemu czytaniu. Aby
nie ulec pokusie bierności,
należy wspierać czytanie poprzez wymyślanie własnych
przykładów dla opisywanych
zjawisk, zastanawianie się,
jakie znaczenie mają poznawane właśnie fakty, odnoszenie
ich do własnych doświadczeń.
Istotne jest także robienie przerw w czasie lektury
i powtarzanie najważniejszych
fragmentów. Po zakończeniu
czytania tekstu należy pamiętać
także o streszczeniu, które pozwala usystematyzować zdobytą wiedzę, przypomnieć sobie
najważniejsze pytania i odpowiedzi, ewentualnie powrócić
do kwestii, które nie są jeszcze
do końca zrozumiałe. Potoczne
„wkuwanie na pamięć” nie daje
Twój Dom
dobrych efektów. Ważne, by
do materiału, który chcemy
przyswoić, podejść racjonalnie
– wyłuszczyć najważniejsze
informacje, usystematyzować
je, skojarzyć ze znanymi nam
zjawiskami. Dzięki temu zapamiętamy dane wiadomości
na dłużej.
Badacze twierdzą, że człowiek
nie wykorzystuje w pełni swoich możliwości pamięciowych,
ani nie korzysta ze wszystkich
komórek nerwowych. Z tego
powodu powstają wciąż nowe
programy i szkolenia, mające pobudzić potencjał ukryty w naszym mózgu. Nie ma
na razie podstaw by sądzić, że
nowe metody zrewolucjonizują
tradycyjne sposoby uczenia
się, ale badania wciąż trwają, a nauka idzie do przodu.
Trzeba pamiętać, że ćwiczenie
pamięci, koncentracja, uwaga
i aktywność wpływają pozytywnie na pamięć, aktywizują
ją i ułatwiają przyswajanie
nowych treści, dlatego warto
korzystać z tych metod, szczególnie gdy zbliża się kolejny
egzamin i sprawdzian.
Artykuł powstał na podstawie podręcznika Gerda Mietzela
„Wprowadzenie do psychologii”.
z takich przypraw, którą należy
dawkować dosłownie szczyptami,
ponieważ w wyniku spożycia zbyt
dużych ilości może wywoływać
halucynację, senność oraz stan
euforii. Nazywana jest również
„przyprawą kochanków”, bo
uznawana jest za afrodyzjak.
Kurkuma
Inna nazwa ostryż. W naszym kraju jest najczęściej używana jako
barwnik spożywczy. Odrobina
dodana do ciasta drożdżowego
lub biszkoptowego nada mu
atrakcyjny żółty kolor. Posiada
smak nieco podobny do imbiru,
lecz nieco delikatniejszy. Zapachem przypomina coś pomiędzy
piżmem a pieprzem. Dania nią
przyprawione spełnia tym samym
trzy podstawowe cechy: przyciągają wzrok, delikatnie pobudzają węch oraz smak. Dodanie jej
do rosołu, serów, klusek, łososia,
krewetek, baraniny, wołowiny,
drobiu oraz marynat nadaje daniom wyjątkowy smak. Stanowi
ciekawy dodatek do wielu sałatek
i surówek. Znakomicie prezentuje się m.in. sałatka z ogórków
i cukini z kurkumą. Jeżeli chodzi
o kwestie zdrowotne, to działa rozkurczowo, bakteriobójczo
i przeciwzapalnie. Prowadzone
są obecnie badania, dotyczące
kurkumy jako środka antynowotworowego.
Estragon
Inaczej nazywany bylicą dragankiem, przyprawia się nim delikatne
sosy śmietanowe do białego mięsa,
zalewy do marynowania mięsa,
zupy, drób, duszone mięso, gotowane ryby. Stosuje się go także
przy kwaszeniu ogórków, dodaje
do masła ziołowego, omletów,
twarożku i pierogów. Trzeba dodawać go pod koniec gotowania,
ponieważ w wysokiej temperaturze
estragon traci swój wyjątkowy
zapach. Dla osób posiadających
problem z niestrawnościami idealnie zastępuje pieprz oraz ocet.
Wspomagający pracę jelit oraz
zwiększa apetyt.
Cząber
Idealnie pasuje do zup i potraw
z roślin strączkowych, lecz także
do mięs, ryb, dziczyzny, dań
z grzybami, pieczonych ziemniaków i potraw z jaj. Działa przeciwbiegunkowo oraz, podobnie jak
estragon, pobudza apetyt.
Listę przypraw, które warto znać
oraz, które warto mieć w domowych zbiorach, jest niesamowicie długa. Może warto pomyśleć,
aby stworzyć nową kompozycję,
nowy smak, zaskoczyć rodzinę.
Tradycyjne dania za sprawą
małych dodatków mogą nabrać
niepowtarzalnej, wręcz bajecznej finezji.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
REKLAMA
Twój Dom
Łap ciepło, płać mniej
str 40
Katarzyna
Wilanowska
Sezon grzewczy rozpoczął się na dobre,
jako że chłodna część roku zdążyła już
znać o sobie. Nie od dziś wiadomo, że
kiedy za oknem spada temperatura, ceny
ogrzewania rosną. Korzystający z wszelkiego rodzaju pieców zastanawiają się nad
racjonalnym zaplanowaniem kosztów za
komfort, jakie daje ciepło w pokoju.
ciele gospodarstw domowych
są jednak zwolnieni z opłaty
akcyzowej, jak zapewnia resort
finansów. Jednak z ulg nie
mogą skorzystać niewielkie,
lokalne elektrociepłownie,
gdzie nie wprowadzono regulacji dotyczących ochrony
środowiska. Tak więc, wprowadzenie akcyzy uderzy po
kieszeni jedną dziesiątą społeczeństwa, w tym mieszkańców wsi, mniejszych miast,
a także mieszkańców tych
miejskich osiedli, gdzie ciepło
dostarczane jest właśnie przez
drobne lokalne elektrociepłownie.
Znaczna różnica w kosztach
grzewczych wynika zatem
z tego, jakie surowce są wykorzystywane do ogrzewania
mieszkań. Widać to wyrazie,
jeśli porównamy koszty wykorzystywania gazu, prądu oraz
ciepła dostarczanego przez
elektrociepłownie z cenami węgla czy oleju opałowego.
Portal Money.pl przedstawił
koszty ogrzania 60 metrowego
mieszkania dla czteroosobowej rodziny. W tym zestawie-
niu najtańszym źródłem ciepła
jest nadal „polskie czarne
złoto”, a najbardziej kosztowne okazuje się ogrzewanie propan-butanem. Akcyza
nałożona na gaz ziemny robi
swoje. Oznacza to, że koszty
ogrzewania gazowego również wzrosną, co sprawi iż
ceny poszczególnych środków
grzewczych wyrównają się.
Czy jest dla nas nadzieja na
obniżenie rachunków za ogrzewanie? Czy na ogrzewaniu
naprawdę da się zaoszczędzić?
Okazuje się, że jest to możliwe.
REKLAMA
Portal Money.pl przeprowadził analizę kosztów ogrzewania czekających nas w bieżącym roku. Cenowe zmiany
nie są duże, bo w porównaniu
z rokiem 2012 podwyżka jest
nieznaczna. Ze wzrostem cen
muszą się liczyć korzystający
z propan-butanu i ogrzewania
elektrycznego. Podrożał również gaz ziemny.
W listopadzie tego roku weszła akcyza na paliwo wykorzystywane w celach opałowych. Jego cena wzrosła
średnio o 3 procent. Właści-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 41
Ważne jest także wietrzenie
ogrzewanego pomieszczenia. Zimą kilkanaście minut
przed wietrzeniem należy
zakręcić grzejniki. Okna otworzyć na całą szerokość, tak
aby wymienić całe powietrze
na świeże, nie wyziębiając
jednocześnie nagrzanych kaloryferów. Ta czynność nie
powinna trwać zbyt długo,
optymalny czas to od 5 do 10
minut. Pozostawienie uchylonych okien jest mało skuteczne
i powoduje duże straty ciepła.
Szczelne okna i dobre ocieplenie budynków, szczególnie jeśli mieszkanie znajduje
się w starym budownictwie,
też mogą pomoc przy zmniejszeniu kosztów ogrzewania
i tym samym zatrzymaniu
gotówki w kieszeni.
Oszczędności na rachunkach za ogrzewanie mieszkania wcale nie wiążą się
z siedzeniem w wychłodzonym
pokoju w czapce i szaliku,
a rozważnym wykorzystaniu
paru porad i świadomej kontroli domowego ogrzewania,
by nie przepłacić zimy własnym zdrowiem.
REKLAMA
być umieszczone w miejscach,
gdzie mogą być narażone na
nadmierne lub przypadkowe
oziębienie. Nie należy zasłaniać kaloryferów, a jeśli
to możliwe, odsunąć od nich
meble i nie ukrywać ich
za ciężkimi zasłonami. Dzięki
temu ciepło emitowane przez
grzejniki będzie miało szanse
dobrze rozejść się po mieszkaniu. Jedyne meble, które
mogą pomóc w efektywnym
ogrzewaniu, to półki zamontowane nad grzejnikami. Po
zmroku warto również zasłonić żaluzje i rolety. Lecz rano
okna należy odsłonić, aby
promienie słoneczne mogły
swobodnie wpadać przez nie
do domu, dzięki temu wykorzystamy ciepło, które daje
słońce.
REKLAMA
Należy jedynie przestrzegać
kilku praktycznych zasad,
które uchronią nas przed wizją pieniędzy „uciekających”
przez kaloryfery.
Większość z nas lubi ciepło,
jednak robienie ze swoich
czterech ścian sauny to przesada. Przegrzane pomieszczenia
są ponadto niekorzystne dla naszego zdrowia i portfela. Jeden
stopień w górę równa się wzrostowi wydatków na ogrzewanie o ok. 6 procent. Optymalna temperatura pomieszczeń w mieszkaniu to między
20 a 21 stopni w dzień i 17
a 18 stopni w nocy. Wniosek
jest taki, że na noc należy
„skręcać” kaloryfery o parę
stopni, podobnie, kiedy wychodzimy do pracy. Pomocne
przy precyzyjnej regulacji
ciepła są zawory i głowice
termostatyczne, więc warto rozważyć taka inwestycję.
Wbrew powszechnej opinii
podzielniki ciepła zawyżają rachunki za ogrzewanie, jednak
pozwalają one na regulowanie
ciepła i w stosunkowo dobry
sposób pomagają dzielić koszty grzewcze między lokatorów
całego budynku.
Regulatory i termostaty
sterujące kotłami nie powinny
Twój Dom
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 42
Twój Dom
REKLAMA
Jest alternatywa
Michał
Ratajczak
Z roku na rok coraz więcej osób przekonuje się
co do hostelu jako miejsca, w którym można nie
tylko przyjemnie spędzić czas, ale znaleźć wysoki
standard noclegu w samym centrum miasta. I, co
najważniejsze, za rozsądne pieniądze.
dlatego znajdują się przy głównych
ulicach tak, by były od razu widoczne. Hostele zaczynają konkurować
nie tylko ceną, ale i jakością czy wystrojem wnętrz z dbaniem o zabytkowe walory miejsca. Dużo daje
możliwość skorzystania z sauny,
klimatyzacja w pokoju, a nawet wyciszone drzwi.
To za mało
Obowiązujący niepisany standard
hostelowy obejmuje darmowy internet, zapewnienie śniadania, wspólny
pomieszczenie dla gości (najczęściej
z telewizorem) oraz otwarta całą
dobę recepcja. To, co może wyróżniać jeden hostel od drugiego
dotyczy ludzi. Nieoceniona jest rola
obsługi gotowej na każdy przypadek
począwszy od zszycia guzika, przez
zamówienie taksówki i sprawdzenie
połączeń kolejowych po zorganizowanie wycieczki po mieście.
To kreatywność pracowników
hostelu, a nie znajomość kilku
języków obcych (wystarczy angielski) przyciąga niezdecydowanych.
Decydować będzie też odległość
od zabytków.
- Kiedy ludzie przekonają się, że
za niewielką kwotę Wrocław oferuje im nocleg w postaci hostelu,
nauczyć się polskiego, a każde swoje
przyjście obwieszczał głośnym
„wróciłem!”.
Niemcy i backpackersi
Chociaż pierwszy hostel (jeszcze
o charakterze schroniska młodzieżowego) został otwarty 101 lat
temu w Niemczech, w przypadku
Wrocławia to całkiem nowe zjawisko. Na terenie miasta funkcjonuje
co prawda kilkadziesiąt obiektów
hostelowych, ale nie każdy z nich
może zasługiwać na to miano.
Wszystko przez luki prawne –
„hostel” jest pojęciem bardzo pojemnym i może być nim obiekt
oferujący w mieście zarówno 2 jak
i 20 miejsc noclegowych, z sąsiadującym za ścianą właścicielem pokoju, jak i położony na peryferiach.
- Popyt na pokoje z łazienkami jest
znacznie większy od pokoi wieloosobowych – ocenia manager
Tomasz Szmul i dodaje – rynek
jest nasycony, a przetrwają tylko właściciele kilku hosteli oraz ci
dysponujący najlepszą lokalizacją.
Poza tym sporo hosteli zamknęło
się tuż po Euro.
Jednak byt hosteli nie wydaje
się zagrożony. Obiekty te cieszą
się sporą popularnością ze względu na liczne promocje dostosowane do długości pobytu,
czasu rezerwacji, wieku gości
czy statusu klienta.
Spectrum odbiorców hosteli
jest dość szerokie. Poza turystami
z rożnych krajów dominują m.in.
przedstawiciele handlowi i tzw.
backpackersi, czyli osoby podróżujące z plecakami komunikacją zbiorową i szukający przede wszystkim
tanich noclegów. Powszechnym
zjawiskiem jest także turystyka
biznesowa. Zapytany o narodowość
klientów manager Tomasz Szmul
z Boogie Hostel wylicza:
- Przeważają Polacy, potem Niemcy, Brytyjczycy, w sezonie Australijczycy, Azjaci oraz backpackersi
podróżujący z Berlina czy Pragi
do Warszawy, którzy we Wrocławiu robią sobie „stopkę”.
Zdarzają się też klienci długoterminowi, jak i nieco starsi, jako że
hostel nie jest propozycją wyłącznie
dla ludzi młodych, ponieważ dziś
hostele mają już silnie zaznaczoną
przestrzeń prywatną. Joanna Jerzyk
z Hostelu Piaskowego wraca pamięcią do jednego z gości:
- Nie zapomnę jednego Chilijczyka. Był u nas 3 miesiące, podczas
których szykował się w podróż do
Indii, i czuł się tu jak w mieszkaniu,
choć wcale nie był duszą towarzystwa. Przez ten czas zdążył trochę
Jaka przyszłość?
REKLAMA
Jeszcze do niedawna hostel mógł
się kojarzyć z ubogą wersją hotelu.
Ciemne, niskie pokoje z wyposażeniem pamiętającym poprzedni
ustrój, chłodne i odrapane z farby
korytarze – taki obraz był na porządku dziennym w powszechnej
świadomości. Ledwie pierwsze
hostele pojawiły się w Polsce, a już
kojarzyły się stereotypowo z hotelami robotniczymi, choć właściciele tych pierwszych nastawiali
się na zupełnie innych gości. Czym
są obecnie?
- Hostele kojarzą się coraz bardziej
z miejscami, gdzie można poczuć
prywatność, ale nie tracić kontaktu ze wspólnotą ludzi, jeśli się
tylko tego chce – ocenia Monika
Kwiatkowska-Obrębska z Hostelu
Piaskowego.
Wyznacznikiem, który kieruje
ludźmi wybierającymi nocleg w hostelu jest przede wszystkim cena,
ale i klimat oraz możliwości konstruktywnego spędzenia czasu.
Hostele są w większości miejscem,
gdzie oprócz prywatności, łatwo
nawiązać nową znajomość. Liczy
się też lokalizacja, co potwierdza
Tomasz Szmul, współwłaściciel
Boogie Hostel.
- Dużo hosteli stawia na lokalizację,
skorzystają tez pozostałe instytucje
kulturalne, jak kina filharmonia czy
teatry – podkreśla Joanna Jerzyk
z Hostelu Piaskowego.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 43
Twój Relax
Gdzie Świna uchodzi do morza
Ewelina
Najdrowska
Kto myśli, że Bałtyk jest piękny wyłącznie latem,
jest w ogromnym i niewybaczalnym błędzie.
By się o tym przekonać, najprościej będzie
spakować się i wybrać w tamtym kierunku. Z
Wrocławia najbliżej do Świnoujścia.
chodniego, kształtowany jest
przede wszystkim przez masy
powietrza polarno-morskiego. Są
to wilgotne masy powietrza znad
Europy Zachodniej, które powodują, że zimy są łagodne. Średnia
temperatura w styczniu w Świnoujściu wynosi -0,60C malejąc
nawet o jeden stopień w kierunku południowym mierzei.
W lipcu średnie temperatury
powietrza wynoszą 170C. Interesującym jest fakt, ze średnia
temperatura wody w Zatoce
Pomorskiej może być wyższa
od temperatury powietrza.
To nadmorskie miasto jest idealnym miejscem na odpoczynek.
W sezonie zimowym dodatkowo
Świnoujście zamienia się w przytulny zakątek, pozbawiony tłumu turystów, odwiedzających
miasto głównie latem, przez co
zyskamy spokój i bardzo często
niższe ceny.
Dla wielu atrakcją specyficzną
oraz endykronologicznych, oraz
posiada łącznie 15 zakładów
lecznictwa uzdrowiskowego.
Ponadto Świnoujście jest bogate w charakterystyczną, portową
architekturę, wynikające oczywiście z morskiego charakteru
miasta. Plaża jest oddzielona
od miasta piękną promenadą,
pełną urokliwych kawiarenek,
barów i sklepików z pamiątkami, znajdziemy tam również
oceanarium. Najważniejszy jest
jednak port. Powstał w połowie
XVIII w. u ujścia Świny. Wobec
licznych przypadków wchodzenia statków na mielizny
przy zdecydowano o budowie
falochronów, których ukończenie przypadło na rok 1823.
Wybiegają one daleko w głąb
morza, a szczególnie wschodni
falochron robi wrażenie na turystach. Przypomina nieco molo,
choć w całości zbudowany jest
z kamienia i betonu. Na jego
końcu (tzw. główce) można napotkać charakterystyczne znaki
nawigacyjne, z których jeden
urasta do symboli Świnoujścia.
Jest to biały wiatrak (taką formę
mu nadano, choć wcale nie
spełnia funkcji, jakie mógłby
sugerować jego wygląd).
Niedaleko wschodniego
falochronu, na skraju portu
od 1857 r. stoi jedna z najwyższych murowanych latarnii
morskich w Europie – ma 68
m wysokości. Galeryjka pod
latarnią to jeden z najatrakcyjniejszych punktów widokowych
na polskim wybrzeżu. Widać
stąd świetnie Zalew Szczeciński
oraz Świnoujście.
W kurorcie znajdziemy sporo
zabytkowych kamienic, zobaczymy wieżę garnizonowego
kościoła luterańskiego, która
została zniszczona pod koniec
II wojny światowej, oraz sieć
fortyfikacji twierdzy Świnoujście. To właśnie tu odnajdą się
szczególnie fani historii współczesnej oraz militariów. Miasto
nad Świną to jedyna w Polsce
twierdza morska. Forty zbudowali jeszcze Niemcy za czasów
Państwa Pruskiego w połowie
XIX w. Na zachodnim brzegu,
na wyspie Uznam, powstały Fort
Anioła i Fort Zachodni. Forty
nie były udostępniane turystom
aż do 1992 r., kiedy w mieście stacjonowały jeszcze wojska radzieckie ze swoją bazą
okrętów wojennych. Obecnie
atrakcje forteczne Świnoujścia
można zwiedzać w sposób zorganizowany. Aby poznać w pełni
twierdzę, trzeba odwiedzić trzy
miejsca: Fort Anioła, Fort Za-
chodni i Fort Wschodni, zwany
potocznie fortem Gerharda. Ten
ostatni otworzył swoje podwoje
przed 12 laty. Wejścia strzeże wartownik w cesarsko-niemieckim mundurze, wyposażony w broń z epoki. Do wstępu na
teren upoważnia przepustka-bilet, wydana w schronie przy wartowni nr 1. Na trasie zwiedzania znajdują się najciekawsze
obiekty fortu, w tym przejście
podziemną trasą, prowadzącą
jego kazamatami. Zwiedzający
są świadkami „wystrzałowego”
pokazu obsługi XIX-wiecznego
działa. Turystów regulaminowo musztruje sam komendant
z bujnymi faworytami, monoklem w oku i pruską pikelhaubą
na głowie.
Niegdysiejsze miasto obronne
dziś całkowicie przekształciło
się w całoroczny kurort turystyczny. Ponieważ miasto
graniczy z naszymi zachodnimi
sąsiadami i istnieje dobra sieć komunikacyjna z Niemcami, w łatwy sposób można wybrać się
na przygraniczne zakupy lub
spacer niemieckim bulwarem
po którejś z pobliskich wiosek
nadmorskich.
REKLAMA
Oba miasta łączy ze sobą rzeka
Odra. Jest to oczywiście spore
uproszczenie, jeśli wziąć pod
uwagę, że po drodze znajduje
się bałtycka zatoka w postaci
Zalewu Szczecińskiego, a wypływająca z niego rzeka nie jest
już Odrą, a Świną. Wody Odry
zasilają Bałtyk poprzez trzy cieśniny, na zachodzie Pianę (niem.
Peene), Świnę pomiędzy wyspami Uznam i Wolin oraz Dziwną
na wschodzie. Najważniejszą
z nich jest Świna. 3/4 wszystkich wód odpływających z Zalewu Szczecińskiego wybiera właśnie jej kręte koryto.
Warunków pogodowych nie
należy się obawiać. Klimat morski sprawia, że zmiany pogodowe następują o wiele łagodniej
niż w innych rejonach naszego kraju. Poza trochę silniejszym wiatrem, większych różnic
nie odczujemy. Klimat mierzei, jak i całego Pomorza Za-
dla Świnoujścia jest przeprawa
promowa przez rzekę Świnę,
która oddziela dwie części miasta. Jest to niespodzianka, której
nie znajdziemy w zbyt wielu pozostałych nadmorskich miastach.
Jak dotąd w Świnoujściu nie wybudowano mostu. Komunikację
pomiędzy wyspą Uznam i Wolinem utrzymują dwie bezpłatne
przeprawy promowe. Jednostki
o nazwie „Bielik” kursują co
20 min pomiędzy Warszowem
a centrum Świnoujścia. Obsługują wszystkich pieszych
oraz samochody zarejestrowane w mieście. Wszystkie inne pojazdy przeprawiane są promami
„Karsibór”, kursującymi co 30
min w miejscu położonym ok.
5 km na południe od Warszowa.
Świnoujście położone jest na
trzech wyspach: Uznam, Wolin
i Karsibór, które sąsiadują z 41
mniejszymi, niezamieszkanymi wyspami. Miasto od ponad stu lat utrzymuje charakter
uzdrowiska. Dzielnica uzdrowiskowa jest oddzielona od reszty
miasta zabytkowym Parkiem
Zdrojowym. Warto nadmienić, że Świnoujście specjalizuje
się w leczeniu chorób dermatologicznych, pulmonologicznych,
kardiologicznych, reumatologicznych, układu oddechowego
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 44
Trzy wymiary natury
Kamil
Mec
Stworzona do tej pory na terenie Polski sieć Natura 2000 zajmuje
prawie 20% powierzchni lądowej kraju. W jej skład wchodzi kilkaset
siedlisk oraz prawie 150 obszarów specjalnej ochrony ptaków. W
zasięgu programu znajduje się także Puszcza Notecka.
Przygotowania do wprowadzenia sieci Natura 2000 rozpoczęły się u nas już w końcu lat 90-tych. Sporządzone
zostały wówczas wstępne
analizy zasobów siedlisk i gatunków wymagających ochrony w sieci. Celem programu
jest zachowanie określonych
typów siedlisk przyrodniczych
oraz gatunków, które uważa
się za cenne i zagrożone w skali całej Europy. W wielkim
skrócie chodzi o zachowanie
dziedzictwa przyrodniczego
Europy w oparciu o jednolite
zapisy prawne. Wspólne przepisy mają przyczynić się do
optymalizacji kosztów i spotęgowanie korzystnych rozwiązań dla środowiska. Poza
tym wspólne prawo ma ułatwić współdziałanie wielu
instytucjom zajmującym się
ochroną przyrody. Każdy
z krajów członkowskich wchodzących w skład sieci Natura 2000 zobowiązuje się do
ochrony tych terenów tak, by
nie ulegały dalszej degradacji
przy kontrolowanym rozwoju
gospodarczym na wyznaczonym obszarze.
Jednym z najrozleglejszych obszarów sieci Natura
2000 w Polsce jest Puszcza
Notecka. Stanowi ona zwarty
i kompletny kompleks leśny w dorzeczu Warty i Noteci.
Wchodzi w skład pradoliny Toruńsko-Eberswaldz-
kiej. Puszcza jest największym w kraju obszarem wydm
śródlądowych o wysokości dochodzącej do 98 m n.p.m. Wydmy pokryte są monotonnym,
sosnowym lasem datowanym
na ok. 100 lat. Sosny zostały
tu posadzone w dwudziestoleciu międzywojennym po zwalczeniu plagi owadów m.in.
motyla strzygoni choinówki.
Drzewostany naturalne, które przetrwały, znajdują się
obecnie na terenie wewnętrznych rezerwatów (Cegliniec).
Przemierzający Puszczę mają
szansę natknąć się na któreś
z 50 jezior z okalającymi je
torfowiskami. Ponieważ 80%
obszaru Puszczy Noteckiej
pokrywają lasy, to na nich
skupia się ochrona w ramach
Natury 2000.
Z Puszczą graniczą dwie interesujące cały rok krainy – jest
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
to od północy Pojezierze Dobiegniewskie i od południa Pojezierze Poznańskie. Wszystkie trzy obszary znajdują się
na pograniczu województw
lubuskiego i wielkopolskiego,
a głównymi rzekami, wokół
których skupiają się naturalne rozlewiska to Noteć oraz
Warta.
Zalegający niegdyś na Pojezierzu Dobiegniewskim lodowiec pozostawił po sobie kilka
jezior, z których największe,
Osiek, zajmuje powierzchnię
ponad pół tysiąca hektarów.
Liczne są tu także wały wzgórz
morenowych, co sprawia,
że region posiada charakter
pagórkowaty. Na Pojezierzu
przeważają lasy, a wykarczowany teren jest w przewadze wykorzystywany na
potrzeby rolnictwa. Trudno
napotkać na miejscu oznaki przemysłu, a turystyka
jest rozwinięta w stopniu,
który pozwala poczuć się turystom jak w enklawie przyrody
nieskażonej cywilizacją.
Największym ośrodkiem
są Strzelce Krajeńskie. Do
dziś we współczesnym układzie miasta zachowało się
średniowieczne rozplanowanie
o regularnym szachownicowym kształcie z centralnie
usytuowanym prostokątnym rynkiem. Całość tworzy charakterystyczny układ
przestrzenny o kształcie koła
zamkniętego pierścieniem
obronnych murów miejskich.
Jako jedne z nielicznych miejscowości Strzelce Krajeńskie
posiadają zachowany prawie
cały obwód średniowiecznych murów miejskich z 33
basztami. W średniowieczu
mury miejskie otaczały teren
Starego Miasta na długości ok.
1640 m, osiągając miejscami
maksymalną wysokość do 8 m.
Na całej linii murów były rozmieszczone czatownie. Mury
zbudowano z różnej wielkości
głazów narzutowych, na zaprawie wapiennej. Największe
głazy układano na samym dole
murów, mniejsze ku górze,
a między warstwami głazów
przebiegała warstwa rozdzielająca z drobnych kamieni,
tworząc układ pasowy.
Droga krajowa nr 160 łączy Pojezierze Dobiegniewskie z Poznańskim przecinając w całości Puszczę Notecką
oraz mosty na Warcie i Noteci. Całe Pojezierze Poznańskie rozciąga się od Międzyrzecza w województwie
lubuskim aż do Poznania,
gdzie znajduje się akurat najwyższe wzniesienie regionu – Góra Moraska (154 m
n.p.m.) w północnej dzielnicy
Morasko. Tuż pod Poznaniem
znajduje się Wielkopolski Park
Narodowy – obszar szczególny
pod względem ekologicznym
dla Pojezierza Poznańskiego. W jego zachodniej części w okolicach Międzyrzecza
znajdują się z kolei tereny najbardziej obfite w lasy i jeziora.
To wokół tych rynnowych i oazowych w przewadze zbiorników koncentruje się turystyka.
Przez cały rok woda przyciąga
amatorów żeglarstwa, pływania, rowerów wodnych
i wędkarstwa. Niezwykle malownicza w okolicy rzeka Obra
stanowi raj dla kajakarzy, wijąc się dziesiątkami zakrętów
z Jeziora Wielkiego przez Międzyrzecz i dalej wpław Jeziora
Bledzewskiego aż do ujścia
Warty na wysokości Skwierzyny, która z kolei jest bramą
dla następnego z rozlewisk –
Pojezierza Łagowskiego.
REKLAMA
Twój Relax
grudzień 2013
Przystań i odpocznij
Reklama
PReklama
REKLAMA
REKLAMA
str 45
Turyści przybywający na Wybrzeże Zachodnie mogą przebierać w bogatej
ofercie małych nadmorskich miejscowości, z których największym ośrodkiem
w regionie jest Kołobrzeg. W jego okolicy upragniony wypoczynek znajdą ci,
którzy potrzebują spokoju, a zarazem nie chcą tracić kontaktu z cywilizacją.
Od początku listopada wieś
Grzybowo łączy z nieodległym
Kołobrzegiem dziesięć połączeń autobusowych dziennie.
To duże ułatwienie dla stałych
mieszkańców, ale i dla podróżujących nad morze np. pociągiem
do Kołobrzegu – w dogodny
sposób mogą się przenieść potem niemal na łono natury. Przy
ulicy Plażowej, która już przez
samą nazwę zdradza swoje położenie, znajduje się Ośrodek
Wypoczynkowy „Przystań”,
z którego szybko dostaniemy
się na drobnopiaszczystą plażę,
ale najpierw musimy przejść
przez pachnący las sosnowy.
Czyste morskie powietrze sprawia, że udany wypoczynek jest
tu możliwy przez okrągły rok.
Gospodarze zapewniają pełne wyżywienie, pamiętając nawet
o wegetarianach, weganach oraz
seniorach. W Grzybowie można również skorzystać z różnych
zabiegów leczniczych m.in.
masaży, kąpieli borowinowych,
hydroterapii i innych.
Ośrodek „Przystań” znajduje
się w odległości zaledwie 200
grudzień 2013
m od plaży, a to właśnie tereny
pasa nadmorskiego mają największe właściwości lecznicze
– jak wielkie, naturalne inhalatorium. Fale morskie, uderzając
o brzeg, powodują rozbijanie
się cząsteczek wody, które zawierają sól i ozon. Następnie
czyste, wzbogacone ozonem powietrze powoduje oczyszczanie
się górnych dróg oddechowych.
Grzybowo dzieli od Kołobrzegu 5 kilometrów. Dystans
ten z pewnością przypadnie
do gustu rowerzystom, którzy
jeszcze w tym roku będą mieli okazję przetestować nowy
odcinek cyklotrasy z Zieleniewa do Przećmina, a stamtąd,
aż do Ząbrowa, szlakiem wytyczonym po nasypie dawnej
kolei wąskotorowej wchodzącej w skład Kołobrzeskiej Kolei
Wąskotorowej, z której do dziś
zachowały się jeszcze budynki
dawnych dworców i fragmenty
torów, a infrastruktura ta obecnie
jest wykorzystywana z myślą
o ruchu rowerowym. W latach
świetności Kolberger Kleinbahn
AG dysponował ponad 122-ki-
lometrową długością szyn, po
których w 1942 roku poruszało się 13 parowozów wyposażonych w wagony towarowe,
osobowe bądź bagażowe. Ponadto stacje Kołobrzeg, Karlino
i Resko obsługiwały pociągi
o dwóch różnych rozstawach osi.
W sezonie Grzybowo słynie
z organizowanego regularnie w sierpniu Festiwalu Zupy
Grzybowej na placu przy ulicy
Bałtyckiej. Ponadto w miejscowości ciekawskie oko turysty ma
szanse podejrzeć stadninę koni
z prawdziwego zdarzenia czy
przestąpić próg galerii ceramiki
użytkowej i artystycznej. Z kolei
do głównych atrakcji pobliskiego Zieleniewa należą mini zoo
i miasteczko rodem z Dzikiego
Zachodu wespół z wioską Indian.
Atrakcje te są szczególnie polecane dla całych rodzin poruszających się rowerami. Ośrodek Wypoczynkowy „Przystań” zaprasza
zarówno cyklistów, jak i zachęca
do wypożyczenia jednośladów
z myślą o młodszych dzieciach
i maluchach.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 46
Twój Relax
Zaułki Kotliny Jeleniogórskiej
Joanna
Lipska
Górskie miejscowości kojarzymy przede wszystkim z aktywnym
wypoczynkiem na nartach czy na desce i często wybieramy je, by,
korzystając z białego puchu, poszaleć na karkonoskich stokach.
o nich znaleźć można na stronach korzystujące wody geotermalne.
Wielkie otwarcie nastąpi na
internetowych organizatorów.
początku roku.
Wersja zimowa
Kiedy spadnie śnieg i trudW sercu regionu goście mogą no wędrować po leśnych drogach
skorzystać z bogatej i bar- z kijami nordic walking do dysdzo wartościowej oferty licznych pozycji niestrudzonych wędrowinstytucji kultury, jak Muzeum ców pozostają rakiety śnieżne
Karkonoskiego z największą ko- – górskie i polne ścieżki stają
lekcją szkła artystycznego w Pol- się dużo łatwiejsze do sforsowasce, Muzeum Miejskiego „Dom nia. Można również skorzystać
Gerharta Hauptmanna” stano- z sieci szlaków turystycznych
wiącego niegdyś siedzibę nobli- przebiegających przez miasto
sty czy Muzeum Przyrodniczego i zaplanować krótszą bądź dłużz nowo otwartym „Wirtualnym szą wyprawę pieszą. Do przyMuzeum Barokowych Fresków jemności należał będzie spacer
na Dolnym Śląsku”, a także wie- szlakiem zabytków do mieście.
lu innych atrakcji.
Renesans, barok, rokoko czy
Dla amatorów sportów zimo- secesja – detale tych okresów
wych czekają trzy lodowiska znajdziemy niemal w każdym
usytuowane na terenie Jeleniej miejscu Starego Miasta i jego
Góry, trasy biegowe w Sobie- otoczeniu. Warto odkrywać je
szowie czy nowa inwestycja re- na nowo, szczególnie w zimowej
gionu – Termy Cieplickie wy- odsłonie.
REKLAMA
Bywa, że nie każdy, kto przyjedzie w góry, marzy o szusowaniu
na stoku. Najlepszą alternatywą dla tych popularnych form
spędzania wolnego czasu zimą
jest skorzystanie z oferty, jaką
przygotowała na nadchodzący
sezon Jelenia Góra. Miejscowość usytuowana w centrum
śródgórskiej kotliny, oferuje
całą gamę ciekawych atrakcji.
Spragnieni interesujących imprez spędzą wieczór sylwestrowy w Rynku – tegoroczną gwiazdą będzie Oddział Zamknięty.
Godne uwagi będą również
spektakle teatralne oraz koncerty
muzyczne związane ze Świętami
Bożego Narodzenia i okresem
karnawałowym, które zagoszczą
na deskach Zdrojowego Teatru
Animacji, Teatru im. Cypriana
Kamila Norwida oraz w Filharmonii Dolnośląskiej. Informacje
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
Po aktywnie spędzonym tygodniu na weekend w relaksującej
atmosferze zaprasza Uzdrowisko
Cieplice z szeroką gamą zabiegów pozwalających zregenerować organizm po mniej lub bardziej aktywnym wypoczynku,
a kąpiel w ciepłym, termalnym
basenie pozwoli nabrać energii
na kolejne dni podczas odkrywania uroków Jeleniej Góry.
Szkło z Piechowic
Tuż za Cieplicami droga dochodzi do rozwidlenia na Piechowice i Kowary. Kiedy obierzemy
kurs na prawo, po chwili będziemy już na drodze wylotowej do
Szklarskiej Poręby. Ale wcze-
śniej Piechowice. To położone
na wysokości 360–480 m n.p.m.
miasteczko sięga administracyjnie aż do drugiego co do wielkości szczytu Karkonoszy –
Wielkiego Szyszaka (1509 m
n.p.m.). Chociaż Piechowice
zostały założone dopiero na
przełomie XIII i XIV wieku,
prawa miejskie uzyskały dopiero w 1967 roku, co było możliwe
przez akces sąsiednich wsi. Zaczęło się od Hansa Patera, który
zbudował na terenie dzisiejszych
Piechowic (niegdyś niem. Petersdorf) młyn. Stąd młyńskie
koło we współczesnym herbie
miasta. W kolejnych wiekach
cały region zasłynął z ekskluzywnych i znanych wyrobów
szklarskich. Tradycje kontynuują
lokalni rzemieślnicy, kiedyś
niemieccy, a teraz polscy, jak
choćby Małgorzata Sztabińska.
Artystka słynie z dekorowania
szkła metodą grawerowania,
prowadząc własną pracownię
od 1989 roku. Szkło spod ręki
mistrzyni to atrakcje przyrodnicze i zabytki regionu Karkonoszy. Dużo gotowych dzieł trafia
do Niemiec i Austrii, a także
za ocean.
Dalsze zaułki Kotliny Jeleniogórskiej czekają do odkrycia w miejscowościach o różnych
stopniach znajomości. Mowa
tu o Szklarskiej Porębie i Karpaczu, jak i Jakuszycach, a właściwie Polanie Jakuszyckiej znanej
na cały kraj z wieloletniej tradycji narciarstwa biegowego. Tutaj
zaczynają się doskonale przygotowane trasy biegowe w Górach
Izerskich.
Z Polany każdego roku rusza
kilkadziesiąt biegów. Narciarze
pojawiają się tu wraz z pierwszym śniegiem aż do Śnieżnej
Majówki, imprezy odbywającej
się w pierwszą sobotę maja.
Jakuszyce słyną przede wszystkim z Biegu Piastów. W przyszłym roku będzie to już 38.
edycja tego wydarzenia liczącego kilka tysięcy profesjonalistów
i amatorów, w którym zapowiedziało swój udział blisko 5 tys.
profesjonalistów i amatorów.
Miejscowość ta, jak i okoliczne
góry posiadają znakomite warunki do uprawiania jazdy psimi
grudzień 2013
str 47
REKLAMA
Twój Relax
zaprzęgami. W marcu 2003 roku,
po raz pierwszy w Polsce i właśnie na jakuszyckich trasach
odbyły się zawody w sportach
zaprzęgowych w randze Mistrzostw Europy.
Walońska Szklarska
Położone nieco dalej miasto
szkła, czyli Szklarska Poręba
przyciąga gości m.in. Szlakiem
Walońskim, który powstał tu na
cześć Walończyków, którzy zjechali w Karkonosze w celu poszukiwania minerałów i kamieni
szlachetnych. Szlak przebiega
m.in. przez hutę szkła, Wodospad Szklarki, Orlą Skałę, Starą
Chatę Walońską i Chybotek.
Szlak ma kształt domkniętego
koła, więc nie sposób zgubić się
po drodze.
Do dzisiaj z dawnej tradycji
przetrwało Niezależne Księstwo
Walońskie, charakterystyczny
ubiór i Stara Chata Walońska
– siedziba ich spotkań z niecodzienną atrakcją dla turystów,
czyli Muzeum Tanich Win.
grudzień 2013
Pierwsi Walończycy przybyli w Karkonosze prosto z Belgii
i północnej Francji. Śląsk odwiedzali przejazdem na drodze
do kopalń złota w Siedmiogrodzie.
W średniowiecznych Niemczech nazwą Wahlen określano wszystkie grupy ludów romańskich, z czasem walonami
zaczęto też nazywać wszystkich kopaczy. Było wśród nich
też wielu Włochów, szczególnie
Wenecjan, od czasu do czasu
spotykano również Węgrów.
Najbardziej interesowały ich
Karkonosze i Góry Izerskie.
Wywozili stąd złoto i kamienie:
cenne szafiry i opale, a także
kwarce, służące do wytopu weneckiego szkła.
Także atrakcje Karpacza nie
muszą wpisywać się w znany wszystkim szablon. To nie
tylko stoki i Świątynia Wang.
Niedaleko od kościółka znajduje się całkiem okazały budynek,
który od ponad dwóch dekad
świeci pustkami. Imponuje jego
mało znana przeszłość. W międzywojniu znajdował się tam
Hotel Sanssouci, a tuż po wojnie
dom wczasowy. Jeszcze w czasach, gdy Karkonosze były górami niemieckimi to właśnie
do Karpacza przeniesiono…
ambasadę Cesarstwa Japonii.
Tajemnica uranu
Kiedyś istniała tam fabryka dywanów. Dziś na terenie kombinatu przebywają już raczej turyści. Wszystko za sprawą Parku
Miniatur, który znajduje się na
terenie fabryki w Kowarach. Do
tej pory udało się zgromadzić
ponad 20 najciekawszych zabytków dolnośląskiej architektury w tym kościołów, pałaców
i zamków pomniejszonych
25-krotnie. Ta plenerowa wystawa zawierająca m.in. zespoły
architektoniczne starówek Jeleniej Góry i Lubomierza, jest
udostępniona zwiedzającym
przez cały rok.
Dawny Schmiedeberg po
II wojnie światowej zasłynął w regionie jako miejscowość
o bogatych złożach rud żelaza
i uranu. Ten ostatni wydobywano w ścisłej tajemnicy i przewożono do Związku Radzieckiego.
Do Kowar na początku lat 50tych zjeżdżała z ZSRR kadra
techniczna i robotnicza. W stosunkowo krótkim okresie liczba
zatrudnionych w Zakładach
Przemysłowych R-1 wynosiła
8 tys. osób, czyli niewiele mniej
od liczby mieszkańców Kowar w chwili obecnej. To głównie dzięki kopalni i uranowi
Kowary rozrosły się do dzisiejszych rozmiarów. Jednak
eldorado nie trwało długo, bo
już w 1953 pokłady pierwiastka
były na wyczerpaniu. Z tamtego okresu przetrwało osiedle,
przedszkole, żłobek i dom kultury – zbudowany we wzorcowym
stylu socrealistycznym.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 48
Kraina baśni i piaskowca
Katarzyna
Wilanowska
Góry Stołowe są bez wątpienia jednym z najbardziej unikalnych miejsc w Polsce, wyróżniają się malowniczą scenerią niczym z baśniowych kraina, a każda
wycieczka w te rejony to świetna przygoda.
turyści muszą przeciskać się
przez tajemnicze tunele, co
stanowi niezapomniane przeżycie. Na amatorów wędrówek szlakami górskimi czeka również najwyższy szczyt
Gór Stołowych o trapezoidalnym kształcie Szczeliniec
Wielki (919 m n.p.m.). Na
szczyt można się dostać drogą
składającą się z 665 schodów
ułożonych z inicjatywy Franza Pabla – sołtysa pobliskiego
Karłowa w 1814 roku. Kilkaset stopni prowadzi wprost do
schroniska górskiego PTTK
„Na Szczelińcu”. Na początku
XIX wieku stała tam drewniana altana, która w 1845 została
zamieniona na obiekt w stylu
tyrolskim, który służy turystom do dziś. Do schroniska
od pewnego momentu prowadzi jedna droga, więc nie
sposób zbłądzić ze szlaku.
Wcześniej do rozwidlenia
prowadzą drogi z Karłowa
i Pasterki. Obok budynku do
skały przytwierdzono dedykowaną tablicę pamiątkową
pierwszemu mianowanemu
przewodnikowi górskiemu
Franciszkowi Pablowi (funkcję tę uzyskał w 1813 r. z królewskiego nadania), dzięki
któremu powstało schronisko
oraz tablice upamiętniające
pobyt na szczycie w 1790 roku
poety Johanna Wolfganga von
Goethego i 10 lat później prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna Quincy Adamsa.
Dotarł tutaj nawet wniesiony w lektyce król Prus Fryderyk Wilhelm II.
Szczeliniec jest punktem,
z którego roztaczają się niezapomniane widoki, jako że
jest usytuowany na jednym
z krańców Gór Stołowych.
Przez to też jest doskonale
zauważalny z dołu, szcze-
Jeśli dalej będziemy głodni wrażeń, w otulinie parku
narodowego znajdują się popularne uzdrowiska: Polanica Zdrój, Duszniki Zdrój
i Kudowa Zdrój. Decydując
się na wycieczkę do Duszników Zdroju warto odwiedzić
Dworek Chopina czy Muzeum Papiernictwa, znajdujące się w zabytkowej wytwórni
papieru. Dla osób lubiących
ciekawe, niespotykane miej-
sca dobrym wyborem będzie
Kaplica Czaszek w Czermnej,
znajdująca się zaledwie w odległości jednego kilometra
od centrum Kudowy Zdroju,
a całe Góry Stołowe będą
strzałem w dziesiątkę dla
osób, które cenią sobie aktywny wypoczynek w malowniczej scenerii o każdej
porze roku.
REKLAMA
Góry Stołowe znajdują się
zarówno po polskiej stronie
granicy, jak i czeskiej. „Nasza” część Gór Stołowych
obejmuje 63 km2 powierzchni
przy granicy z Czechami.
W 1993 roku został założony
Park Narodowy Gór Stołowych, gdzie znajdują się
parki krajobrazowe: „Wielki
Szczeliniec” i „Błędne Skały”. To właśnie tam można
zobaczyć unikatowy krajobraz w czasie podróży przez
labirynt „Skalnego Miasta”.
Możemy podziwiać piaskowcowe formacje skalne, które
swoimi kształtami przypominają trole, skrzaty, maczugi
czy grzyby. Nic dziwnego, że
część scen filmu „Opowieści
z Narnii: Książę Kaspian”
była realizowana właśnie na
tym terenie.
Podczas przejść w najwęższych miejscach na szlaku,
gólnie od w okolicy pieszego
przejścia granicznego między
Radkowem a czeskim Božanovem. Góry, do których
należy Wielki i Mały Szczeliniec stanowią jeden z najmłodszych pasm w Polsce. Są
jedynym w kraju przykładem
gór o budowie płytowej. Jednak nie kończą się na granicy
polsko-czeskiej. Zmieniają
tylko nazwę na Broumowskie
Ściany (Broumovské Stěny)
z najwyższym szczytem Bożanowski Szpiczak (773 m
n.p.m.).
Fani wycieczek rowerowych
też znajdą na miejscu coś dla
siebie, bowiem na terenie
Gór Stołowych znajdują się
międzynarodowe trasy rowerowe, którymi można dostać
się ze strony polskiej na czeską. Dla amatorów aktywnego, zimowego wypoczynku
przewidzianych jest wiele
atrakcji. Na terenie Gór Stołowych wytyczone są trzy
trasy dla miłośników narciarstwa biegowego. 15 lutego
2014 roku odbędzie się tam
V bieg narciarski im. Franza
Pabla, w którym może wziąć
udział każdy chętny narciarz.
Bieg rusza spod całorocznego
Ośrodka Wypoczynkowego
„Szczeliniec” w Karłowie.
REKLAMA
Twój Relax
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 49
Kamil
Mec
Cieplice Śląskie (dziś dzielnica Jeleniej Góry), Stronie Śląskie i Szklarska Poręba to tylko niektóre z
górskich miejscowości, w których wytwarzanie
ozdobnych naczyń szklanych sięga kilku wieków.
Swoje zastosowanie znajdowały przede wszystkim jako wyposażenie uzdrowiskowych pijalni.
łączny epitet „zdrojowy”.
Popularność wód zdrojowych wynikała po części
z bezradności ówczesnej medycyny. W przypadku choćby gruźlicy lekarze bezradnie rozkładali ręce, zalecając
naturalne metody leczenia,
a należało do nich oddychanie
czystym powietrzem. Taki
mikroklimat był na porządku
dziennym w Szklarskiej Porębie czy „Zdrojach” Kotliny
Kłodzkiej. Z czasem zaczęły
powstawać tam profesjonalne
sanatoria i stacje klimatyczne,
których współczesnym wcieleniem są ośrodki SPA.
Do uzdrowiskowych wiosek
i miasteczek zaczęli spływać
nie tylko potrzebujący odnowy kuracjusze, ale i cała
„gawiedź” szukająca w górach rozrywki i pozamiejskiego wypoczynku. Położenie
między górami już nie wystarczało, ponieważ gośćmi
przestawali być wyłącznie
zapaleni turyści.
Krenoterapia to jedna z metod leczenia w dawnych Badach. Sławy doczekały się
m.in. Lądek-Zdrój (Bad Landeck), Kudowa-Zdrój (Bad
Cudowa), Polanica-Zdrój (Bad
Altheide), Cieplice-Zdrój
(Bad Warmbrunn), Szczawno-Zdrój (Bad Salzbrunn),
Duszniki-Zdrój (Bad Reinerz)
czy Karlovy Vary (Bad Carlsbad). A teraz o samej metodzie
– była to terapia polegająca
na regularnym przyjmowaniu
pitnej wody mineralnej kilka razy dziennie w odpowiedniej dawce. Piciu musiał koniecznie towarzyszyć spacer.
Wodę pito z ćwierć lub półlitrówek zazwyczaj przeważnie
szklanych, rzadziej ceramicznych. Dziś wyroby dawnych
hut, w tym tej ze Szklarskiej
Poręby są prawdziwymi okazami. Zanim jednak zaczęto
zdobić uzdrowiskowe naczynia na szeroką skalę, grawerowaniem i malowaniem szkła
zajmowali się lokalni rzemieślnicy z małych szlifierni
i warsztatów chałupniczych.
Wyzwanie podejmowali także
artyści, choć oni akurat robili
to okazjonalnie i pod zamówienie. Ponieważ zamówień w ówczesnych czasach
było sporo, najpiękniejsze
szklanki i kufle będące dziś
dziełami sztuki zdobienniczej
można podziwiać w wielu
instytucjach muzealnych w Jeleniej Górze, Karpaczu i Jabloncu w Czechach.
Pierwsze szklanice miały postać pucharów i były wyprodukowane z wysokoołowiowego
szkła, na którym widniała
misterna panorama uzdrowiska czy domu zdrojowego.
Później zapanowała moda
na wypisywanie sentencji,
Na podstawie artykułu Krzysztofa Spałka i Izabeli Spielvogel „Szkło zdrojowe sudeckich uzdrowisk” w miesięczniku
„Sudety” nr 6 czerwiec 2013.
REKLAMA
„Do wód, do wód!” – moda
na podróże lecznicze nastała w połowie XIX w. Jednak
samo szkło, z którego raczono się zdrową wodą powstawało o wiele wcześniej.
Historia ta sięga XIV w.
za sprawą wędrownych hut
szkła, które zaopatrywały
miejscową ludność może nie
od razu w ozdobne szklanki
i dzbanki, ale bardziej pragmatyczne przedmioty, jak szyby
do okien. Pierwsze warsztaty
typowo zdobnicze to już wiek
XVII. Ich powstanie było
możliwe dzięki przybywającym w m.in. w Karkonosze rodom szklarskim przeważnie z Zachodniej Europy.
Z kolei szkło zdrojowe powstało jeszcze później, bo na
początku wieku XIX. Wtedy to bogate mieszczaństwo
przybywające w góry „odkryło” zbawienną moc wód
mineralnych. Popyt na zdrowie pod postacią wody spowodował w szybkim czasie
przebranżowienie wielu hut,
a dokładniej wzbogacenie ich
oferty o kubki, kufle, pijałki,
kielich i szklanice. Wszystkie
te naczynia posiadały nieod-
Twój Relax
szczęściu (i zdrowiu) kuracjusza po powrocie do domu.
Wtedy, jak i teraz mógł on zabrać ze sobą „źródełko” dzięki
upowszechnieniu procesu butelkowania. Tym samym krenoterapia była kontynuowana
także poza miejscowością
uzdrowiskową.
Kufle i kufelki stanowią
także wyjątkową pamiątkę
z wizyty w kurorcie. Obecnie za sprawą popularyzacji w naszym kraju bożonarodzeniowych jarmarków
takimi pamiątkami próbują
się stać naczynka przeznaczone do picia winnych
grzańców. To już jednak
zupełnie inna historia.
REKLAMA
Karkonoskie szkło
nazwiska obdarowanego czy
jego inicjały na czas pobytu
u wód. Goście z zagranicy
mogli liczyć na szlify w języku np. rosyjskim i polskim
(do 1945 r. gospodarzami
uzdrowisk byli w przewadze
Niemcy). Mniejsze, ale za to
barwniejsze kieliszki pojawiły się pod koniec XIX w.,
a na przełomie wieków zaczęto wzbogacać naczynia
o uchwyt i podziałkę co 50 ml.
Dziś wody lecznicze pije się
przeważnie z porcelany z charakterystycznym uchwytem,
przez który przepływa płyn.
Wyparły one szklane pijałki omalowane w koniczyny
i podkowy, co miało sprzyjać
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 50
Zimobranie
Agata
Foremniak
Chociaż Wrocław nie znajduje się jeszcze w
zasięgu prawdziwej zimy, już niebawem możemy spodziewać się mrozu i śniegu. Ucieszą
się szczególnie najmłodsi mieszkańcy stolicy
Dolnego Śląska, dla których nadejdą w końcu
dni idealne do zabaw i uprawiania sportu na
śniegu i lodzie.
gotności. Organizm poci się, a jednocześnie uwalnia nagromadzone
toksyny. Ważne jest, aby po tym
zabiegu uzupełnić płyny. Wystarczy nawet kilka łyków wody mineralnej. Wizyta w fińskiej saunie
nie tylko zwiększy pojemność płuc,
ale spowoduje spadek napięcia
mięśniowego i poprawi odporność,
która będzie szczególnie przydatna w perspektywie nadchodzących
dni. Drugim rodzajem jest sauna
parowa. Tam para wodna wnika
głęboko w skórę i nawilża ją. Tak
zabezpieczony organizm jest odporny na skutki wdychania mroźnego powietrza. Ponadto po wizycie w saunie parowej zmniejsza się
napięcie nerwowe i agresja, o którą
tak łatwo w trakcie zimowych dni.
Agresję można wyładować na róż-
jest Wzgórze Gajowickie – to co
prawda dawna hałda z wysypiska,
lecz dzisiaj służy mieszkańcom
Wrocławia jako tor saneczkowy
zimą i miejsce widokowe przez
cały rok. Przy dobrej widoczności
można dojrzeć stamtąd nie tylko
Ślężę, ale i zarys Pogórza Sudeckiego. Jednym z ciekawszych
miejsc do wybrania się z pociechą
na sanki jest Park Tołpy przy ul.
Nowowiejskiej. Górka znajduje
się w środku parku, a do najbliższej
ulicy jest daleko.
Inny sport typowo zimowy,
który ostatnio jest dość popularny,
to narciarstwo biegowe. W okolicy
Wrocławia, a mianowicie w Krzyżanowicach można go uprawiać
np. na polu golfowym Toya Golf
& Country Club o długości ok.
5 km. Nie trzeba też mieć tam
swojego sprzętu, gdyż na obiekcie
funkcjonuje wypożyczalnia nart.
Ci, którzy nie chcą opuszczać Wrocławia mogą odwiedzić z nartami
np. Park Szczytnicki. Natomiast
poza dolnośląską stolicą bardzo
blisko znajduje się wiele stoków
narciarskich, które nadają się idealnie nawet na weekendowy wypad.
W Karpaczu zapraszają dwa narciarskie regiony – miasto i kompleks Śnieżki. Bardzo krótkie
trasy w mieście (od 100 do 400
m) o małym nachyleniu świetnie
nadają się do stawiania pierwszych
kroków na śniegu. Jest też kilka
sztucznie naśnieżonych odcinków.
Dla zaawansowanych narciarzy
poleca się Śnieżka ze stokami
zarówno po polskiej, jak i czeskiej
stronie. To osiem wyciągów i pięć
głównych tras w rejonie Kopy
i Złotówki o długości ponad 6 km.
We Wrocławiu powstała co prawda
kolej gondolowa, ale ta prowadząca
prosto na stok znajduje się w Świeradowie-Zdroju. Czas przejazdu
trwa kilka minut, a sama trasa narciarska liczy 2,5 km. Jest sztucznie
dośnieżana i oświetlona na całej
długości z pięknymi widokami
po drodze.
Oferta Zieleńca oprócz wielu
szkółek narciarskich zawiera także
dwa nowe wyciągi kanapowe,
prowadzące na szczyt do wydłużonych w ostatnim czasie tras
zjazdowych. Miejscowość od kilku
sezonów przyciąga snowboardzistów i specjalnie dla nich powstał
snowpark, na którego dole czeka
także specjalna rynna do uprawianie halfpipe’u.
Mała stacja narciarska znajduje
się też na Pogórzu Sudeckim w paśmie Gór Kaczawskich i zapewnia
narciarzom trzy nartostrady o długości 4 km, oświetlane i sztuczne
naśnieżanie. Trasy narciarskie są tu
bardzo krótkie, przeznaczone dla
początkujących i mniej zaawansowanych narciarzy, więc specjaliści
od sportów zimowych nie znajdą
dla siebie miejsca. Obie grupy
z pewnością będą zadowolone
z propozycji schroniska Andrzejówka w Górach Wałbrzyskich. Do
schroniska z dwóch stron prowadzą
dwie trasy – dla początkujących
i doświadczonych narciarzy. Wszyscy po całym dniu szusowania
mogą spotkać się przy jednym stole
na grzanym piwie korzennym lub
aromatycznej herbacie.
REKLAMA
Kto jednak nie przywykł do
mrozu lub potrzebuje dłuższej
adaptacji organizmu powinien skorzystać z oferty licznych w regionie
basenów. W niedalekiej Środzie
Śląskiej znajduje się cały kompleks
pod nazwą Średzki Park Wodny,
gdzie chętni mogą np. zorganizować urodziny, a rodzice oswoić
swoje niemowlę z wodą. Podobne
obiekty znajdują się także we
Wrocławiu. Tam gdzie po ciężkiej
pracy można w kameralnym i przytulnym miejscu zrelaksować się
kąpielą w basenie, wizytą w saunie
oraz relaksującym masażem.
Zimą szczególnie polecają się właśnie sauny. Pomieszczenia te dzielą
się na dwa rodzaje. W fińskich
panuje najwyższa temperatura,
a jednocześnie niski poziom wil-
ne sposoby. Jednym z nich jest
ogólnie pojęty ruch. A jeśli dorzucić
do tego chęć uprawiania sportu bez
konieczności wyprawy w góry
najlepszym rozwiązaniem będą
z pewnością łyżwy. Lodowisk –
tych we Wrocławiu i okolicy – jest
co najmniej kilka. Poza halami na
Spiskiej i Wejherowskiej w szczycie sezonu powstaną zapewne
dzikie lodowiska, o ile mróz chwyci
na co najmniej kilka dni. Dobrym pomysłem łączenia podróży
ze sportem może okazać się wizyta
na lodowisku w Świdnicy – mieście
leżącym po drugiej stronie Masywu
Ślęży. Wioski wokół góry wyglądają na pozornie uśpione, a szlaki opustoszałe, jednak zimowy
trekking w tamtym regionie jest
czymś nieszablonowym i mało
popularnym, co pozwoli na jeszcze większy kontakt z samą naturą
choćby przez weekend.
Dla tych, którzy myślą o jeździe
na sankach, niemal w każdej części miasta można natknąć się na
mniejsze lub większe górki. Są
to z reguły sztuczne nasypy powstałe na dawnych placach budowy.
Zazwyczaj między blokami na dużych osiedlach (Gądów, Kozanów,
Nowy Dwór) znajdują się tego typu
urozmaicenia terenu – ku uciesze
dzieci. Także w większości parków znajdziemy dobre miejsce do
zjeżdżania. Jednym z tych miejsc
REKLAMA
Twój Relax
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 51
A co, gdyby zimę spędzić nad wodą? Spośród
kilku wrocławskich obiektów na szczególną
uwagę zasługują te kameralne i położone poza
centrum miasta, gdzie możliwy będzie prawdziwy wypoczynek po ciężkim dniu pracy. Także
z całą rodziną.
całością czuwa kadra z pedagogicznym wykształceniem
oraz wieloletnią praktyką. Na
basenie organizowane są ponadto imprezy urodzinowe
(tzw. urodziny w wodzie).
Dla malucha ciepła i czysta woda (31-32 o C) będzie
niesamowitym przeżyciem
i wielką frajdą. Rodzice powinni wiedzieć, że to jeden
z najzdrowszych rodzajów
aktywności fizycznej dla dzieci w każdym wieku. Poza
świetną zabawą to idealny
sposób doskonalenia koordynacji ruchowej, a także wspomaganie stymulacji rozwoju
intelektualnego dziecka, dający kolejne doświadczenie w poznawaniu i odkrywaniu świata.
Kiedy przychodzi weekend wrocławianie chętniej
przenoszą się poza centrum.
Latem są to parki i ogrody
działkowe, a w chłodniejsze wieczory skwery, bary
i restauracje położone w dzielnicy zamieszkania. Coraz
częściej też na, nazwijmy to,
bliższych obrzeżach znajdują się obiekty nie tylko
handlowe, ale i usługowe
czy wypoczynkowe. Tak jest
przy ulicy Kiełczowskiej
tuż przy wschodniej drodze wylotowej z Wrocławia,
gdzie w klubie „Altra” na
chętnych czeka pełna paleta relaksu – siłownia, spinning
oraz, raz na tydzień, zajęcia
taneczne dla dzieci i młodzieży w stylu m.in. hip-hop
i dancehall. Dorośli mogą
skorzystać z masażu, który
odpręża i regeneruje całe ciało w nie mniejszym stopniu
niż woda.
Zaletą obu adresów jest
przede wszystkim kameralna atmosfera, w której
komfortowo poczują się rodzice razem z pociechami,
jak i indywidualni klienci.
Nie ma tu masowych imprez
ani ścisku, a okolica jest na
tyle spokojna, by po zajęciach skorzystać z długiego
spaceru.
REKLAMA
Wielu rodziców nie korzysta
z atrakcji Wrocławia tylko
dlatego, że nie są w stanie
znaleźć na czas opieki dla
swojego dziecka. Wynika
to po części z niewiedzy
o obecnych możliwościach
obiektów, w których można
się zrelaksować nie wyjeżdżając z Wrocławia. Przy ulicy
Milickiej 44 w dobrze skomunikowanej dzielnicy Poświętne (tramwaje i autobusy oraz
Obwodnica Śródmiejska) już
od listopada zaprasza „Altra
Wellness”, czyli basen, sauna,
aqua aerobic i fitness w jednym. Zrelaksować mogą się
tam całe rodziny, ponieważ
obiekt zapewnia opiekę nad
dziećmi, ale także specjalnie dostosowane zajęcia dla
najmłodszych, w tym naukę
pływania nawet dla niemowląt od 3 miesiąca życia. Nad
REKLAMA
REKLAMA
Pora relaksu
Twój Relax
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 52
REKLAMA
Reklama
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 53
Nie można dać się zwariować i wierzyć, że w tydzień
bądź dwa zgubimy dziesięć
kilogramów tkanki tłuszczowej, a nasza masa mięśniowa
będzie olśniewać współtowarzyszy imprezy. Żadna cudowna dieta, wymyślny plan
treningowy ani drogie suplementy nie są w stanie pomóc
nam w tak krótkim czasie.
Nasza fizjologia jest za to odpowiedzialna i nie sprawi, że
sylwetka będzie w kilkanaście
dni idealna.
Musimy sobie wyznaczyć
cel, który byłby możliwy do
osiągnięcia. I do tego realny
cel. W odchudzaniu i gubieniu
zbędnych centymetrów w talii
trzeba wykazać się cierpliwością. Tego egzaminu nie
zdaje większość kandydatów do osiągnięcia nowej
sylwetki. Rezygnują już na
początku, nie dostrzegając
pierwszych efektów. Mało
kto wierzy przeszkolonym
marketingowcom, którzy próbują nas namówić na dobrze
opakowany produkt, który
jest tylko stratą pieniędzy.
W miesiąc możliwe byłoby
zgubienie od 2 do 4 kilogramów, a to już wiele, na pewno
ten ubytek będzie widoczny,
a poza tym nasze samopoczucie lepsze. Najważniejsze jest,
by odchudzać się z umiarem
i nie przesadzać, co może
z kolei przynieść odwrotny
od zamierzonego skutek.
Dieta nie musi trwać tylko
przez grudzień i tylko do
Sylwestra. Przełom roku powinien być raczej bodźcem
do zmiany, by dobrze wyglądać już na samym początku
karnawału. Wystarczy się
zmotywować i wyobrazić
siebie za parę miesięcy. Przed
kolejnym wieczorem sylwestrowym na pewno nie
będziemy się stresować ani
tym bardziej żałować wysiłku i uporu. Zbilansowana
dieta połączona z treningiem
pomoże nam w sukcesywnej
utracie tkanki tłuszczowej.
Przez pozbycie się kilkunastu
kilogramów na pewno będziemy czuć się o wiele lepiej.
Udowodnione jest, że osoby
ze sporą nadwagą częściej
chorują na depresję (depresję
atypową), a zmniejszenie nadmiernej masy ciała okazuje
się skutecznym elementem,
który wspomaga konwencjonalną terapię.
Najważniejsze, abyśmy ruszyli się sprzed przysłowio-
Jak uodpornić się na zimę?
Angelika
Wołoszańska
Grudzień w pełni, a przed nami jeszcze co najmniej dwa miesiące zimy.
Rozpoczął się okres przeziębień, marznących rąk i podrażnionych
gardeł. Biorąc za przykład powiedzenie „lepiej zapobiegać niż leczyć”,
o swoją odporność powinniśmy zadbać zwłaszcza zimową porą.
Zapobiegać chorobie można
na wiel e s pos obów. N a jprostszym rozwiązaniem na
uodpornienie organizmu jest
odpowiednia dieta. Zimą
nasz organizm ciężko pracuje na to, żeby ogrzać ciało.
Potrzebuje do tego wysokoenergetycznych posiłków
oraz dużej ilości witamin:
A, C, E. Drogocenne składniki znaleźć można między
innymi w owocach cytrusowych, czosnku, roślinach
strączkowych, kiszonkach
i produktach mlecznych.
Zima nikogo nie zwalnia
z dbania o sprawność fizyczną, ponieważ sport, uprawiany na mroźnym, świeżym
powietrzu, ma dobroczynny wpływ na nasz organizm.
Każda forma aktywności
poprawia kondycję, krążenie
grudzień 2013
i nastrój, a także wpływa na
układ immunologiczny. Najlepszym i zarazem najprostszym pomysłem na aktywne
spędzanie czasu jest jogging,
albo przynajmniej dłuższy,
energiczny spacer. Jest to dobry sposób na zahartowanie
organizmu, czyli wzmocnienie układu oddechowego,
nerwowego i krwionośnego.
Z kolei sauna, grota solna
i kriokomora to znakomite rozwiązania dla sportowych leniuchów, a także
dla wszystkich, którzy chcą
dodatkowo wspomóc swoją
odporność. Regularne korzystanie z sauny powoduje oczyszczenie organizmu i usunięcie toksyn. Ma
ona również znaczny wpływ
na układ odpornościowy
człowieka, ponieważ kontro-
lowane zmiany temperatury
przyzwyczajają organizm do
zimowych nastrojów pogodowych oraz zabijają wirusy
i bakterie. Sauna wpływa
pozytywnie na samopoczucie
i układ krwionośny – gorąca para rozszerza naczynia
i ułatwia przepływ krwi.
Wizyty w saunie przyspieszają przemianę materii
oraz zmniejszają cellulit, co
kształtuje sylwetkę, ujędrnia
skórę, a także wygładza niedoskonałości.
W ostatnich latach znacząco wzrosła popularność grot
solnych, czyli formy wypoczynku wykorzystującej terapeutyczne walory soli morskiej. Mikroklimat wytworzony przez sól nacechowany
jest odpowiednią wilgotnością i temperaturą, a tak-
gał stabilnie oraz nie wywoływał zmęczenia fizycznego
i psychicznego – dodaje ekspert.
Wiele słyszy się o tym, że
dobrym pomysłem przy rozpoczęciu odchudzania jest
stosowanie suplementów. Nie
dość, że jest to kosztowne,
efekty nie zawsze okazują się
satysfakcjonujące.
-Dla osoby rozpoczynającej
swoją „przygodę” z odchudzaniem nigdy nie zalecam
suplementacji, ponieważ ma
ona stanowić tylko dodatek
do diety i treningu. Można
ją wprowadzić, gdy odczuwamy stagnację w naszym
procesie odchudzania, która
ujawnia się dopiero po jakimś
czasie - radzi instruktor.
że zawiera najważniejsze
mikroelementy powietrza
morskiego: jod, sód, wapń,
magnez, potas i cynk. Dzięki
takiemu rozwiązaniu sesje w grocie solnej pozwalają
utrzymać dobrą kondycję
oraz pomagają leczyć dolegliwości oddechowe, dermatologiczne, układu nerwowego, pokarmowego i krążenia.
Mikroklimat panujący w grocie ma pozytywny wpływ na
leczenie astmy, chorób płuc
i oskrzeli, zaburzeń krążenia,
nadciśnienia, alergii, nerwic
i chorób skóry. Groty solne
to nie tylko specyficzny
klimat, ale również koloroi muzykoterapia, które uspokajają zmysły i poprawiają
nastrój.
Innym sposobem na poprawienie odporności organizmu jest krioterapia, czyli
krótkotrwałe leczenie bardzo
niską temperaturą. I chociaż
korzystanie z „mrozu” w czasie zimy może wydawać się
pozbawione głębszego sensu,
to warto spróbować tej metody leczniczej również w tym
okresie. Temperatura odczuwalna na dworze i ta panująca w kriokomorze różnią się
biegunowo. Za pomocą eks-
tremalnie niskich temperatur,
dochodzących nawet do -160
stopni Celsjusza, wywoływana jest reakcja obronna organizmu, która na początku obkurcza naczynia krwionośne
i mięśnie, a następnie gwałtownie je rozszerza i zwiększa przepływ krwi. Dzięki tej
technice do komórek dostaje
sie więcej tlenu i substan-
cji, co przyspiesza pracę,
między innymi układu odpornościowego. Krioterapia
jest wskazana głównie przy
urazach mięśni, więzadeł
i ścięgien, a także w chorobach neurologicznych. Poza
tym poprawia ukrwienie naskórka oraz poprawia nastrój
i samopoczucie.
REKLAMA
Karolina
Kowalska
Niebawem mniej lub bardziej hucznie przywitamy rok 2014. Jedni
wybiorą się w góry, by aktywnie spędzić czas w gronie znajomych,
drudzy zawitają na balu sylwestrowym, jeszcze inni spędzą ten czas
w domu z rodziną. Szczególnie osobom z drugiej grupy zależy, by
dobrze się prezentować się podczas tej wyjątkowej zabawy.
wego telewizora i odłożyli złe
nawyki żywieniowe. Chodzi
o to, żeby wprowadzić ciało w jakikolwiek ruch. Na
początku nie musimy skupiać się na tętnie podczas
biegania, by było idealne do
spalenia tkanki tłuszczowej,
po prostu pobiegajmy lub
przynajmniej wybierzmy spacer. Za parę dni poczujemy,
że chcemy zwiększyć swoją
aktywność. Wtedy może pójdziemy nawet na siłownię.
- Jeśli osoba zaczyna trenować i nie ma pojęcia, albo
myśli, że ma, co jest jeszcze
gorsze, powinna skonsultować się ze specjalistą, ponieważ nieumiejętnie przeprowadzony trening siłowy
może spowodować ogromne
szkody, a źle dobrana dieta
może przyczynić się do efektu
jo-jo. Po zaprzestaniu diety
organizm może powrócić
do wagi początkowej, nawet
z nadwyżką – mówi instruktor
i trener personalny Zbigniew
Udała.
- Trzeba zapewnić dostarczenie odpowiedniej ilości
makroskładników (białka,
tłuszcze, węglowodany), by
proces odchudzania przebie-
REKLAMA
Postanowienia starego roku
Styl życia
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 54
Miasto
Dzieje się na Kresach
Eugeniusz
Gosiewski
Korekta granic w 1945 roku zainicjowała gigantyczną operację na milionach Polaków zamieszkujących od wieków ziemie należące dziś do Litwy,
Białorusi i Ukrainy. Ci, którzy nie zdecydowali się na zamieszkanie po
drugiej stronie Bugu, wciąż stanowią aktywną grupę polonijną. Jej istnienie
wymaga jednak stałego wsparcia oraz pamięci.
REKLAMA
W sierpniu br. wolontariusze zajmowali się renowacją
kwatery żołnierzy Armii Krajowej w Dubiczach na Litwie.
Dubicze to wioska na skraju
Puszczy Ruskiej, przy obecnej
granicy litewsko-białoruskiej.
Wioska znajduje się na terenie
Rejonu Orańskiego, w którym
mieszka obecnie bardzo niewielu Polaków, a litewskie władze
Rejonu nie dbają o polskie miejsca pamięci. Dubicze są znane
jako miejsce ostatniej bitwy
Powstania Styczniowego na
Litwie. To tutaj właśnie poległ
i został pochowany dowódca
Powstania w Wielkim Księstwie
Litewskim – Ludwik Narbutt.
Pomysł na wykonanie kwatery Żołnierzy Armii Krajowej w Dubiczach wyszedł
od Pana Zdzisława Palewicza
– Mera Rejonu Solecznickiego.
Ten polityk Akcji Wyborczej
Polaków na Litwie i znana postać wśród społeczności polskiej
na Wileńszczyźnie, a także wielki pasjonat historii, przez wiele
lat poszukiwał miejsca pochówku legendarnego kresowego
komendanta – porucznika Jana
Borusewicza „Krysi”. Jako wieloletni działacz samorządu Rejonu Solecznickiego doprowadził
do renowacji i przebudowy wielu ważnych kresowych nekropolii – m.in. w samych Solecznikach, Ejszyszkach czy Koniuchach. Pan Mer przedstawił nam
kilka lokalizacji, które w Jego
ocenie wymagają natychmiastowych prac porządkowych
lub bardziej gruntownej przebudowy. Były to m.in.: cmentarz
na Jasnej Górce w Koleśnikach,
cmentarz Szalewiczów w Starej
Wersowe, czy właśnie nekropolia w Dubiczach.
Spoczywają tam żołnierze,
którzy polegli w dwóch różnych bitwach. Żołnierze VI Wileńskiej Brygady AK zginęli wiosną 1944 roku w starciu
z litewskimi formacjami policyjnymi, zaś Żołnierze Zgrupowania AK „Puszcza” w sierpniu
1944 roku w potyczce z oddziałami NKWD. Łącznie na kwaterze w Dubiczach spoczywa 10
żołnierzy Armii Krajowej.
Prace nad kwaterze w Dubiczach
zostały zrealizowane w dniach
10-17 sierpnia 2013 roku. Wzięła w nich udział grupa członków
i wolontariuszy Stowarzyszenia
Odra-Niemen z Wrocławia,
sympatycy organizacji z Warszawy oraz kibice klubu piłkarskiego Chrobry Głogów. Prace
nie byłyby możliwe bez wsparcia władz Samorządu Rejonu
Solecznickiego, księdza Proboszcza Anatola Markowskiego
oraz wielu darczyńców i ofiaro-
dawców z Polski. Już na wiosnę
przyszłego roku przewidywana
jest kontynuacja prac w Dubiczach w ramach drugiego etapu
– ogrodzenia terenu kwatery
i przeprowadzenia drobnych
prac estetycznych.
Współpraca z Rodakami w Rejonie Solecznickim ma już swoją historię. W ubiegłym roku
zostało zrealizowanych kilka
projektów na rzecz społeczności
Rejonu, z których największym
był cykl szkoleń i wizyt studyjnych na Dolnym Śląsku dla
nauczycieli polskich placówek
edukacyjnych okolic Solecznik.
Aktualnie trwa projekt wspierania polskiego sektora inicjatyw
pozarządowych na terenie Litwy. W Rejonie Solecznickim
działania szkoleniowe objęły
pracowników instytucji kultury,
a w ramach jesiennych wizyt
studyjnych Dolny Śląsk odwiedzą również przedstawiciele
Tajniki treningu personalnego
Umiejętność pracy zespołowej, łatwość komunikowania się,
nawiązywania kontaktów i życia w społeczeństwie – temu
służą zajęcia grupowe, które mają zastosowanie szczególnie
w edukacji. Z kolei specjalistyczne kursy bazują także na
indywidualnym podejściu do klienta.
W przypadku ofert szkół
językowych czy sztuk walki, zajęcia z pojedynczym
uczestnikiem (nazywane
konsultacjami bądź treningiem) mają nieco inny
nie tylko charakter, ale
i cel od zajęć przewidzianych w grupie. Zarówno
nauka języka obcego, jak
i serii ciosów i uników wymaga pamięci i systematyczności. Pamięć, nazwijmy to,
językowa opiera się w gruncie rzeczy na tym samym, co
pamięć ruchowa.
Zdobywające w Polsce
i we Wrocławiu coraz większą popularność szkoły
sztuk walki konkurują nie
tylko między sobą, ale i z innymi dyscyplinami. Dobrym
okresem na spróbowanie
swoich sił w Jiu Jitsu czy
MMA jest właśnie zima, gdy
najbardziej obleganym miejscem są odległe od miasta
stoki narciarskie, a boiska
i ścieżki rowerowe świecą
pustkami.
Jedna z takich szkół jest
Wroxgym położony na terenie kompleksu Morskie Oko.
Taka lokalizacja z pobliskimi wałami Odry, wzgórzem
Kilimandżaro, parkiem jest
niespotykana w skali kraju.
W ofercie szkoły, która
prowadzi także treningi personalne do dyspozycji użytkowników są m.in. 4 sale
treningowe, mata, wolne
ciężary, strefa crossfit i sala
bokserska.
Szkoła sztuk walki to także alternatywa dla siłowni.
Trenerzy Wroxgymu prowadzą zajęcia indywidualne
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
z naciskiem na preferowane
formy ruchu (ogólną sprawność, zrzucenie kilogramów
poprzez trening sztuk walk,
zajęcia w terenie).
- Zadaniem treningu personalnego jest zbudowanie
formy i ogólnej sprawności fizycznej organizmu,
a przede wszystkim silnego umysłu – mówi Tomasz Skórkowski, trener
personalny specjalizujący
się w crossficie i MMA.
Umysł jest szczególnie ważny. Wiedzą o tym ci uczestnicy zajęć, którzy na co
dzień pracują np. w dużych korporacjach i gdzieś
po drodze zgubili poczucie własnej wartości albo
ich niska samoocena ciągnie się jeszcze od czasów
szkoły. Szczególnie sztuki walki wymagają ogólnej
sprawności fizycznej, ale
i mocnego podłoża psychologicznego.
Treningi personalne nie
mają na celu wzbudzenie
agresji u trenującego. Jedyną
okazją do sprawdzenia swoich umiejętności są organizowane sparingi wewnętrzne,
co nie zmienia faktu, że celem głównym zawsze będzie
uprawianie sportu wyczynowego i dążenie do perfekcyjnego opanowania wybranej
sztuki walki – Brazylijskie
Jiu Jitsu, MMA czy Judo.
Zajęcia spersonalizowane trwają przeważnie
od 45 minut do 1,5 godziny.
Wszystko jest uwarunkowane preferencjami uczestnika,
ponieważ oprócz samych
chęci, trzeba zaadoptować
organizm do wysiłku, spokojnie wejść w cykl treningów, by np. nie pozrywać
ścięgien. Temu wszystkiemu
przeciwdziałają trenerzy,
którzy w dobrych szkołach
są wykształconymi pedagogami, a oprócz tego byłymi
lub czynnymi zawodnikami w swojej dziedzinie.
Motywacja tzw. klientów
komercyjnych jest wówczas większa.
Nowatorskim zjawiskiem
Samorządu Rejonu.
Wrocławskie stowarzyszenie jako organizacja pożytku
publicznego działa w kilku
obszarach. Pierwszy z nich
to wsparcie Polaków za granicą, gdzie głównym obszarem
zainteresowania są dawne Kresy
Wschodnie – obecnie znajdujące się w granicach Litwy, Białorusi, Ukrainy i Mołdawii. Grupę
docelową stanowi młodzież. Do
niej adresowane są obozy językowe i wymiany. Większość
projektów powstaje pod kątem
młodych Polaków na Kresach
– dla nauczycieli polskich placówek oświatowych, wsparcie
działaczy organizacji polonijnych, ochrona miejsc pamięci,
działania edukacyjne – organizacja wystaw, wspieranie
bibliotek itp.
Drugi z obszarów działań
obejmuje opiekę nad żyjącymi
Kombatantami Armii Krajowej
i innych formacji niepodległościowych. Opieką objęci
są weterani żyjący na Kresach
Wschodnich, jak i coraz liczniejsza grupa kombatantów w Polsce. Wszystkich dotyczy akcja
paczkowa organizowana przed
Wielkanocą i Bożym Narodzeniem. Taka forma pomocy ma
charakter gestu i symbolizuje
pamięć o ich dokonaniach.
Ostatnim obszarem działań
stanowią projekty związane
z upamiętnianiem Żołnierzy
Wyklętych – propagowanie
postaw, wartości i etosu II Konspiracji. W ramach tej aktywności realizowane są m.in.:
koncerty, konkursy, działalność wydawnicza, wystawy,
porządkowanie miejsc pamięci,
obchody świąt i rocznic.
Autor jest Wiceprezesem
i Sekretarzem Zarządu
Stowarzyszenia Odra-Niemen
we Wrocławiu
Z założycielem i głównym trenerem klubu Wroxgym
Tomaszem Skórkowskim rozmawia Michał Ratajczak
jest godzina szczerości
– raz w miesiącu klient
może powiedzieć trenerowi wszystko, co dotyczy
zarówno programu zajęć, jak
i sposobu ich prowadzenia.
Pozostałe zajęcia z programu
przebiegają normalnie, tj.
opierają się na poleceń trenera czy rozmowy o samym
treningu.
Na życzenie klienta możliwa jest także konsultacja
z fizjoterapeutą. Jeszcze
przed rozpoczęciem właściwych treningów, specjalista
bada przede wszystkim kręgosłup pod kątem skoliozy
i ewentualnych przeciwska-
zań do uprawiania którejś
ze sztuk walki. Po kilku
tygodniach uczestnik może
ustalić także program żywieniowy razem z dietetykiem.
Resztę funkcji kadrowych
(fizjologa, ale i psychologa)
odgrywa trener prowadzący.
- Program personalny ma
sens w pewnym ustalonym
ciągu. Za najbardziej optymalną częstotliwość dla
amatorów uznaje się 3 zajęcia w tygodniu. Sam jako
czynny zawodnik takich
jednostek treningowych
odbywam w tygodniu przynajmniej 7 – dodaje Tomasz
Skórkowski.
grudzień 2013
Reklama
PReklama
Cześć, mówią na mnie Mike – Big Mike.
Odkąd pamiętam zawsze chciałem się
wyróżniać, być duży.
Konsekwentnie dążyłem do celu i moją
pasją stała się kulturystyka.
Dziś dzięki niej spełniam się jako trener
osobisty, będąc ciągle uśmiechniętym i
pełnym energii.
Pure Jatomi w Renomie zaprasza na rozpoczęcie nowego sezonu treningowego.
TAK SIĘ TRENUJE Z NAJLEPSZYMI
- Michał Mikulewicz:
„Rok 2013, jak i sezon startowy był dla mnie
przełomowy, wziąłem udział w trzech imprezach
sportowych tj. pucharze polski WBBF, z którego
przywiozłem srebro i kwalifikację do kadry Polski
w Kulturystyce, następne były mistrzostwa świata WBBF w Brusnie na Słowacji, gdzie wywalczyłem w najcięższej kategorii brązowy medal,
uwieńczeniem sezonu było 5 miejsce na międzynarodowych zawodach kulturystycznych
w doborowej obsadzie, gdzie bardzo wiele
się nauczyłem i uzyskałem formę życia. Przygoda z kulturystyką pozwoliła mi na wzięcie udziału
w popularnym talk show – rozmowy w toku, gdzie
wraz z Mariuszem Pudzianowskim opowiadałem o
perypetiach kobiet będących w związkach ze sportowcami. Miałem okazję porozmawiać prywatnie
z Ewą Drzyzgą i Mariuszem oraz zobaczyć, jak od
kuchni funkcjonuje TV. Uważam, że kształtowanie
i pogłębianie swojej pasji daje wiele radości w życiu
codziennym oraz w relacjach z podopiecznymi”.
grudzień 2013
Wejście do siłowni znajduje się w CH Renoma na poziomie -1
Nasi Trenerzy Personalni pomogą każdemu w
nawet najbardziej wymagających celach wyznaczonych na 2014. Nie zwlekaj i dołącz do nas jako
klubowicz! Ceny od stycznia idą w górę, skorzystaj
teraz i nie płać nic za grudzień, a promocja będzie
dla Ciebie na cały rok !
Z tym kuponem wejście na próbny trening GRATIS
Rozpocznij członkostwo z najlepszymi i sięgaj po
medale - zwyciężaj w życiu codziennym ze swoimi
słabościami.
KUPON
Przyjdź, spróbuj
i poczuj MOC
REKLAMA
str 55
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 56
Reklama
Przepis na gładką skórę
Dr n. med. Katarzyna
Broszko-Dziedzic
Walka z niechcianym owłosieniem wydaje się nie mieć końca. Golimy,
depilujemy, a złośliwe włoski nieustannie odrastają. Mimo wszystko nadal
staramy się dążyć do ideału, którym jest gładkie, pozbawione włosów
ciało.
golenie, oraz koszty związane
z wymianą maszynek i innych
akcesoriów, nie wspominając
o podrażnieniach i braku trwałego efektu, to główne wady tego
sposobu depilacji.
Innym sposobem są kremy.
Gdyby nie fakt, że często uczulają i podrażniają, byłaby to jedna z wygodniejszych metod
usuwania zbędnego owłosienia.
Niestety, kremy nie sprawdzą
się u każdej kobiety. Wiele
pań skarży się, że nie usuwa
on wszystkich włosków, a powtarzanie aplikacji przyczynia
się do licznych podrażnień
skóry.
Oparcia można szukać także w zdobyczach techniki. Sklepy ze sprzętem RTV i AGD oferują bogatą paletę depilatorów
elektrycznych. Decyduje się na
nie wciąż wiele kobiet, ponieważ włosy wyrwane z cebulkami odrastają dopiero po kilku
tygodniach. Jednorazowy zakup
depilatora wystarcza na kilka,
a czasami kilkanaście lat, a jego
jednorazowe użycie zapewnia
długotrwały efekt. Niestety, na
ten nierzadko bolesny zabieg
trzeba poświęcić więcej czasu
niż w przypadku zwykłych
maszynek. Wspomniany ból jest
kłopotliwy dla wrażliwszych
osób, które powinny liczyć się
także z wrastającymi włoskami
i stanami zapalnymi mieszków włosowych.
To może wosk albo pasta cukrowa? Obie te metody pozwalają pozbyć się włosków wraz
z cebulką, co oznacza, że odrastanie wydłuży się do kilku
tygodni, jednak ból, podrażnienia i czas trwania zabiegu to odrębny problem. U kosmetyczki
można wykonać profesjonalny
zabieg depilacji woskiem, który
przeprowadzony sprawnie jest
całkiem znośny. Większy ból
powoduje używanie depilatora
elektrycznego. Osoby z wyjątkowo wrażliwą skórą mogą
skorzystać z depilacji pastą
cukrową, która ze względu na
specyficzną technikę wykonania
zabiegu jest niemal bezbolesna
i lepiej sprawdza się w przypadku skóry wrażliwej i naczynkowej.
Trwalszy efekt przyniesie laser
i związana z nim nowoczesna
technologia depilacji laserowej
oraz IPL. Ostatnia z metod usuwa włoski na dłużej, leczy skórę
z wieloletnich podrażnień, dzięki czemu zyskuje się komfort
i efekt gładkiej skóry. Depilacja
laserowa i IPL jest oferowana
przez salony kosmetyczne.
Czym różnią się te metody?
Skuteczność jest podobna, ale
IPL gwarantuje niższe koszty
zabiegu i efektywność w przypadku różnych rodzajów włosków i karnacji skóry. Poza tym,
komfort zabiegu jest bardzo wysoki, a sam zabieg bezbolesny.
Skóra wrażliwa jest dodatkowo
chroniona.
Jak to działa? Zasada działania
jest bardzo prosta: dzięki raz wykonanej serii zabiegów osiąga
się trwałą redukcję owłosienia.
Nowoczesne metody fotodepilacji IPL to oszczędność czasu,
pieniędzy i przede wszystkim
upragnione wyraźnie widoczne
efekty. Dodatkowo pozbywamy
się problemów z zapaleniem
mieszków włosowych, wrastaniem włosków i nieestetycznych
czarnych kropek. Ważne jest
jednak aby zabiegi wykonywane
były w salonach, które kładą
duży nacisk na higienę i regularną wymianę lamp emitujących
światło- wtedy efekty zabiegu
są najlepsze.
Co natomiast ze wspomnianymi na wstępie mężczyznami?
Ci coraz chętniej korzysta-
ją z metod przetestowanych
już wcześniej przez kobiety.
Idealnie gładki męski tors nikogo już nie dziwi. Depilują
oni niemal wszystkie strefy
ciała – okolice intymne, ręce,
a nawet nogi. Chwalą sobie
aspekty higieniczne związane
z depilacją. Faktem jest, że
zarówno w przypadku okolic
intymnych, jak i pach, zdecydowanie łatwiej dbać o higienę
pozbywając się tego, co zbędne.
We Wrocławiu wiele salonów
kosmetycznych oferuje klientom rożne metody pozbycia
się niechcianego owłosienia.
Na pewno godna polecenia jest
międzynarodowa sieć DepilConcept, kładąca duży nacisk
na profesjonalne wykonanie
zabiegów, jakość obsługi klienta
oraz korzystanie z wysokiej
klasy sprzętu.
REKLAMA
Techniki depilacji na przestrzeni ostatnich kilkunastu
lat zmieniają się w dość szybkim tempie. Sama świadomość
o pozbyciu się niechcianego
owłosienia na kilka tygodni
to za mało. Współczesny tryb
życia oraz wiążąca się z nim
higiena wymusza na ludziach
dążenie do ideału, a jest nim m.
in. pozbycie się zbędnych włosków raz na zawsze. Atrakcyjne
ciało, to gładkie ciało – niezależnie od płci. Przekonuje się o tym
coraz więcej mężczyzn.
Najpopularniejszą i zarazem
najbardziej uciążliwą metodą
depilacji jest golenie. Dostępność „przyborów” i łatwość
użycia sprawia, że wciąż cieszą
się one sporym powodzeniem.
Jednak dla osób, którym włoski
odrastają szybko, idealnie gładka skóra pozostaje wspomnieniem już po kilku godzinach.
Czas, który trzeba poświęcić na
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 57
Ewelina
Grzesik
Już za kilka dni część z nas będzie się bawić
na przeróżnego rodzaju Sylwestrach. Pewne
większość kobiet od dawna ma przygotowane
piękne kreacje, umówiona jest do fryzjera, a i
makijaż ma skrzętnie przemyślany. Ile jesteśmy
w stanie zrobić dla swojej urody? Jak dużo czasu
i pieniędzy poświęcić?
Encyklopedia piękna
Okazuje się, że mimo powszechnego kryzysu, branża
urodowa nie może narzekać
na bycie w odwrocie. Wszechobecny kult piękna i młodości robi swoi. Robi i dobrze.
Świat powinien przecież być
piękny, a jeśli samymi sobą
jesteśmy w stanie się do tego
przyczynić, czemu by tego
nie robić? Oczywiście to nie
szata zdobi człowieka, jednak
nie da się ukryć, że w wielu rzeczach może pomóc. Nie
bez przyczyny na rozmowy
kwalifikacyjne czy ważne wyjścia staramy się włożyć ładnie wyglądające i dobrze odprasowane ubranie, a nie stare,
sprane spodnie i powyciągany
sweter.
O naszą urodę powinniśmy
dbać bez względu na okoliczności, w jakich się znajdujemy. Nigdy nie wiadomo,
kiedy będziemy mieli okazję
spotkać kogoś znajomego
czy może nawet przyszłego
pracodawcę. Naturalnie nie
chodzi tutaj o przesadne dbanie o swój wygląd, codzienne
bieganie do kosmetyczki i nieustanne „buszowanie” między sklepowymi półkami, a o
dbanie o siebie tak, by nigdy
nie mieć sobie nic do zarzucenia. Wystarczy więc schludne
ubranie, równo upiłowane
i czyste paznokcie oraz ogólny
ład panujący w sferze wizualnej. Zazwyczaj przesadne
skupianie się na własnym wy-
glądzie daje efekty odwrotne
od zamierzonych. Pamiętajmy
też, że przecież nie każdy
z nas musi wyglądać jak wyjęty z pierwszych stron gazet.
Tak więc pierwsza i chyba najważniejsza zasada: we wszystkim zachować umiar.
zapewne zaplanowane wydatki, jakie ma zamiar ponieść
z tytułu dbania o samą siebie.
U jednej będzie to znikomy odsetek całości finansów, u innej
całkiem spory. Cóż, każdemu wedle potrzeb. Ogólnej
zasady zapewne nie ma. Nie
od dziś wiadomo, że są luIle i za ile?
dzie, którzy za przysłowiową
Większość z nas w swoim złotówkę potrafią zadbać
miesięcznym budżecie ma o siebie tak, jak niektórzy nie
są w stanie nawet za grube
tysiące. Dużo zależy od jakości stosowanych kosmetyków
(bywa, że tymi tanimi robimy
sobie niestety więcej krzywdy
niż dobrego), umiejętności
usługodawców (fryzjerzy,
kosmetyczki, masażyści),
których odwiedzamy czy
„rozmiaru” zabiegów, jakim
się poddajemy. Niekoniecznie
najdroższy jest jednocze-
śnie tym najlepszym. Znajdźmy więc miejsce, które będzie
nam najbardziej odpowiadało
czy sklep z asortymentem
najbardziej pasującym naszym upodobaniom. W końcu to my jesteśmy klientem
i to my mamy się dobrze czuć.
Przede wszystkim i bez względu na cokolwiek.
REKLAMA
Jak Cię widzą, tak Cię piszą
Styl życia
REKLAMA
Piękna bez okazji
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 58
Reklama
Pomoc od pierwszych dni
pobyt z reguły jest krótki i trwa to nie pije, a kiedy nie pije, to się
Z dyrektor Fundacji „Dla Zdrowia Dzieci”
średnio 4-6 dni, ale przy wystę- odwadnia, do tego ma gorączkę
Wandą Poradowską-Jeszke rozmawia Michał Ratajczak
stępnie muszą przebywać pod
opieką lekarską do momentu wyzdrowienia. Na oddziale tym nasi
najmniejsi pacjenci mogą przebywać już razem z rodzicami.
Z kolei pulmonologia zajmuje
się chorobami płuc u dzieci (np.
astma, uczulenia). To wymaga
dobrze rozbudowanej diagnostyki. W okresie jesienno-zimowym
najczęściej leczy się powikłania
grypowe, które u dzieci bardzo
często kończą się zapaleniem
płuc. Dzieci inaczej chorują niż
dorośli ze względu na niższy
stopień odporności. Wspomniane zapalenie płuc u dziecka
powinno być leczone szpitalnie,
by nie doprowadzić do dalszych,
poważniejszych zaburzeń. Nefrologia zajmuje się głównie
chorobami układu moczowego.
Trafiają tam dzieci, które mają
problem z nerkami.
Ile czasu dzieci przebywają na
oddziale?
To wszystko zależy od ich stanu, rodzaju infekcji – wirusowej
czy bakteryjnej. Na pulmonologii
i poci się. Zatem o jego zdrowiu
decydują kolejne godziny. Dużo
takich dzieci trafia do szpitala i dopiero po nawodnieniu
ujawniają się inne infekcje, jak
choćby zapalenie płuc.
Jakiś najtrudniejszy przypadek?
Takie zdarzają się na oddziale
intensywnej terapii, który wchodzi w skład oddziałów Pawilonu
Pediatrycznego Wojewódzkiego
Szpitala Specjalistycznego im. J.
Gromkowskiego we Wrocławiu.
Kto zgłasza się do Fundacji?
Listę potrzeb do dyrekcji szpitala
zgłaszają poszczególne oddziały
tj. ordynatorzy, oddziałowe,
pracownicy poradni specjalistycznych, a Fundacja otrzymuje
zbiorcze zapotrzebowanie z dyrekcji szpitala, tak aby sprzęt
kupowany przez Fundację był
jak najlepiej wykorzystany. Z naszej strony kolportujemy wśród
pracowników szpitala ulotki,
których zadaniem jest rozszerzanie idei przekazywania 1% z podatku na cele Fundacji. Te ulotki
trafiają z reguły do rodziców
naszych małych pacjentów.
Które etapy leczenia są szczególnie wspierane dzięki istnieniu Fundacji?
Obecnie, to np. rehabilitacja
– bardzo ważne ogniwo zwłaszcza dla tych pacjentów, którzy
przeszli przez oddział intensywnej terapii, czy neurologii
i są z tych czy innych powodów mniej sprawni fizycznie.
Fundacja wspiera także oddział
psychiatryczny, kupując kredki,
bloki rysunkowe i inne materiały
zużywalne, które w leczeniu
i w samym pobycie szpitalnym
dziecka odgrywają fundamentalną rolę. Lekarze z oddziału
zgłosili się do nas z prośbą
o zakup m.in. materiałów edukacyjnych dla dzieci i ten cel
zostanie w najbliższej przyszłości zrealizowany. A psychika
dziecka, co nie od dziś wiadomo,
ma znaczący wpływ na fizyczną
kondycję małego człowieka.
Skoro jesteśmy już przy zakupach, jaki nowy sprzęt udało
się, bądź uda się pozyskać
jeszcze w tym roku?
Już w tej chwili kupujemy drobny
sprzęt do pracowni rehabilitacyjnej, w zeszłym roku i na początku
2013 kupiliśmy specjalne stroje
do pionizacji dzieci ze znacznymi
trudnościami w tym zakresie.
Doposażyliśmy poradnię okulistyczną w bardzo potrzebny
sprzęt, zwłaszcza do badania
najmłodszych pacjentów.
A co z nowym rokiem?
Okaże się po wynikach zbiórki
1% z podatków. Obecnie zbieramy środki na zakup inkubatora
dla Oddziału Patologii Noworodków, którego cena waha
się w granicach 80 tys. złotych.
Na przestrzeni jednego roku
z takiego urządzenia może skorzystać nawet kilkadziesiąt noworodków.
REKLAMA
Jaki jest główny cel prowadzonej przez Panią Fundacji?
Rozwój i unowocześnienie oddziałów dziecięcych tak, by
leczone dziecko miało poczucie
bezpieczeństwa i przebywało w otoczeniu, które nie będzie
go straszyło, a szpital stanie się
miejscem przyjaznym.
Jakie są to dzieci?
Od 0 do 18 roku życia.
Trzeba pamiętać, że dziecko,
szczególnie noworodek, to jest
bardzo trudny pacjent. Niektóre wady wrodzone ujawniają się
później, gdy dziecko zaczyna
samodzielnie chodzić ,biegać
i wtedy jest diagnozowane i leczone.
Proszę rozszyfrować kilka
skomplikowanych nazw, które
znajdują się w ofercie Fundacji. Mam tu na myśli np.
patologię noworodka, pulmonologię czy nefrologię.
Pierwszy termin oznacza i obejmuje wszystkie noworodki do 3
miesiąca życia, które wymagają
specjalistycznej pomocy, a na-
pujących powikłaniach, może
być znacznie dłuższy.
Jak zmienia się odporność
dzieci na przestrzeni lat?
Układ odpornościowy rozwija
się z wiekiem, to jest bardzo rozległa wiedza, i tym zajmuje się
oddział Kliniczny, który wchodzi w skład Pawilonu Pediatrycznego.
Ważne jest, żeby rodzice mieli
tę świadomość, że warto szczepić dzieci. Nie chodzi tylko
o szczepienia wymagane przez
tzw. kalendarz szczepień, ale
także np. na rotawirusy warto
szczepić dziecko już półroczne.
Wówczas te infekcje rotawirusowe nie przebiegają tak drastycznie i są zdecydowanie łatwiejsze
do pokonania, co pozwala nawet uniknąć pobytu w szpitalu w przypadku choroby.
Ale nie tylko wirusy zagrażają
zdrowiu dziecka?
Tak, organizm malutkiego dziecka im mniejszy, tym więcej
zawiera wody i już samo odwodnienie może prowadzić do
ciężkiej choroby. Prosta zależność – kiedy dziecko jest chore,
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
Miejsce spotkań, miejsce dyskusji
Z Patrykiem Hałaczkiewiczem, koordynatorem ogólnopolskiej akcji zmieleni.pl rozmawia
Ewelina Najdrowska
Jakie są plany odnośnie jej
działalności, kto miałby być
zapraszany?
Tak jak wspomniałem, chcemy
szerokiej reprezentacji, na pewno
będziemy chcieli już we wrześniu
porozmawiać z osobami odpowiedzialnymi za projekt Europejska
Stolica Kultury 2016, a więc z senatorem Jarosławem Obemskim
i Krzysztofem Majem. A dalej
choćby Ryszard Bugaj, Władysław Frasyniuk czy Paweł Kukiz.
Zobaczymy.
Dlaczego uważasz, że takie miejsce powinno istnieć akurat we
Wrocławiu?
Skoro Wrocław reklamuje się
jako miejsce spotkań, dobrze,
by także w okolicach Rynku
znalazło się potwierdzenie tego
hasła. Docelowo planujemy by
przynajmniej raz w tygodniu
odbywały się spotkania w ramach
Kultury Politycznej. Chcemy przy
okazji skupić się też na lokalnych
sprawach dotyczących Wrocławia
oraz inicjować debatę wokół spraw
bieżących.
Jakie działania obecnie są podejmowane na rzecz JOW-ów
oraz akcji zmieleni.pl?
Ruch na rzecz JOW od 20 lat walczy o zmianę ordynacji w wyborach do Sejmu RP z wielo- na jednomandatową. Całą kampanię zainicjował zmarły w ubiegłym roku
prof. Jerzy Przystawa. Przez lata
odbyły się setki konferencji i spo-
tkań w całej Polsce, rozdaliśmy
setki tysięcy materiałów, przez
Ruch przewinęło się kilka tysięcy
osób. Niewątpliwe udało się temat
ordynacji i słowo JOW wprowadzić do debaty publicznej.
We wrześniu 2012 roku z inicjatywy Ruchu i muzyka Pawła
Kukiza wystartowała ogólnopolska akcja społeczna zmieleni.
pl. Przez ten rok na stronie akcji
podpisało się ponad 125 tysięcy
osób. Odbyły się dwa zjazdy
zmielonych, wydrukowaliśmy
ponad 100 tysięcy ulotek, broszur i innych materiałów. Mamy
prawie 100 koordynatorów akcji.
Artykuł o JOW-ach pojawiły
się w prasie, radiu i Telewizji.
Zainicjowaliśmy debatę publiczną na temat zmian w ordynacji
oraz jej znaczenia dla Państwa
i obywateli.
Co planujecie w najbliższym
czasie?
Zbieramy podpisy pod referendum w sprawie zmiany ordynacji. Obecnie jako Ruch JOW
przygotowujemy nową kampanię społeczną. Z pewnością
będziemy dopracowywać w najbliższym czasie formułę „Kultury Politycznej”.
REKLAMA
Ścisłe centrum Wrocławia wzbogaciło się właśnie o nowy klub
- „Kulturę Politycznej”. Co
to właściwie jest?
Pomysł założenia klubu dyskusyjnego w centrum Wrocławia
narodził się już kilka miesięcy
temu. Chcemy wykorzystać położenie Biura Krajowego na rzecz
Jednomandatowych Okręgów
Wyborczych w samym centrum
miasta (ul. Białoskórnicza 3/1
– przyp. red.). Dlatego postanowiliśmy stworzyć takie forum
klubowe. 14 sierpnia pierwszym
gościem był Jarosław Gowin, były
minister sprawiedliwości. „Kultura
Polityczna” ma być w założeniu
takim miejscem spotkań ludzi
polityki, kultury i nauki oraz osób
zajmujących się tematyką obywatelską. Stawiamy na otwartość i zapraszamy przedstawicieli różnych
opcji politycznych i poglądów.
Nazwa „Kultura” ma też nawiązywać do Europejskiej Stolicy
Kultury, którą Wrocław będzie
za 3 lata.
W jaki sposób łączy się
to z JOW-ami?
W prosty sposób. Lokal, który
oddajemy na miejsce klubu dyskusyjnego Kultura Polityczna
od lat jest siedzibą Stowarzyszenia na Rzecz Zmiany Systemu
Wyborczego „Jednomandatowe
Okręgi Wyborcze”. To tu mieści się Biuro Krajowe Ruchu
na rzecz JOW. Osoby, które
zaangażowały się w Kulturę Polityczną są związane z Ruchem
i Stowarzyszeniem. Ponadto walka o Jednomandatowe Okręgi
Wyborcze to walka o upodmiotowienie obywateli, chcemy by
ten klub był takim miejscem
spotkań dla obywateli. JOW-y
to przede wszystkim głosowanie
na konkretnych ludzi, a nie – jak
ma to dzisiaj miejsce – na partie
polityczne w ramach systemu
proporcjonalnego.
Reklama
PReklama
REKLAMA
str 59
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 60
Suburbium Wrocławia
– wzorcowy przykład katastrofy przestrzennej
Marek Natusiewicz
Wrocław rozrasta się nie w górę (za wyjątkiem wieżowca Sky Tower),
ale na kształt niejednorodnej pajęczyny. Deweloperzy kuszą chętnych
niższymi cenami mieszkań i gruntów oraz położeniem niemal na łonie
natury. Jednak ten medal ma dwie strony.
W marcu 2012 roku na łamach
„Słowa Wrocławian” opublikowałem artykuł pt. „Gdzie
kończy się miasto?” Na wstępie postawiłem pytanie: kim
(...) są mieszkańcy licznych
podwrocławskich osiedli wybudowanych przez deweloperów? Mieszkają w zagęszczeniu
z części posiadała własny ośrodek handlowy, zaś największa
otrzymała ośrodek ogólnomiejski. Najważniejszym elementem
komunikacyjnym była biegnącą
z zachodu na wschód linia
kolejowa. W roku 1920 powstał schemat osad satelickich
dookoła Londynu, zgodnie
Ilustracja 1: Schematy miasta-ogrodu
zbliżonym do np. starego Grabiszynka, a pracują we Wrocławiu. Czy oni już są „wsiowymi”
czy jeszcze „miastowymi”?
Dzisiaj spróbuję odpowiedzieć
na nie w sposób systemowy.
W 1898 roku Anglik Ebenezer
Howard, w książce „Garden Cities of Tomorrow” opublikował
koncepcję miasta-ogrodu (por.
il. nr 1).
Ilustracja 2: Schemat modelu Sorii
z którym miało powstać 29 satelitów, z których zrealizowano
jedynie 8.
Wcześniej, bo już w 1882 roku,
Hiszpan Arturo Soria y Mata,
zaproponował model, w którym
Ilustracja 4: Miasto pasmowe
zakładał wyeliminowanie kon- wariant szeregowy
centrycznego układu powodującego dośrodkową organizację a wzdłuż niej,w centrum zabumiasta. Rozbudowa miasta mia- dowy terenów mieszkaniowych
ła odbywać się w sposób linio- na ich przecięciu z arterią komunikacyjną pojawiają się „obszary centralne” (il. 4). W wariancie
grzebieniowym pasma zaczynają się pojawiać w kierunku
poprzecznym do głównej arterii,
„obszary centralne” pojawiają
Ilustracja 3: „Ciudad lineal”
się na skrzyżowaniu pasma
wy, w postaci długich, wąskich komunikacyjnego głównej arpasm zabudowy rozciągających terii z poprzecznymi, zaś arterie
się wzdłuż linii komunikacyj- komunikacyjne obudowane
nych. Wstęga zabudowy miała [są] zabudową mieszkaniową
być tak wąska, że w kierunku pasmową, a tereny pomiędzy
poprzecznym można byłoby nimi zarezerwowane [są] na
poruszać się pieszo, zaś tereny przemysł (il. 5).
Ilustracja 5: Miasto pasmowe
- wariant grzebieniowy
zaś sieć osiedleńczą zamierzano
budować w oparciu o istniejące wsie, uzupełniając układ
przestrzenny o nowe jednostki
osiedleńcze, między którymi planowano rozległe tereny
otwarte przeznaczone na sady.
Obszary centralne miały być
zlokalizowane na przecięciu
się głównych osi komunikacji
zbiorowej (il. 7).
Obie wizje rozwoju pasmowego stwarzały coś na kształt
ogólnych wytycznych na temat ogólnego sposobu dysponowania dobrem wspólnym, jakim jest przestrzeń.
Ilustracja 6: Koncepcja zachodniego pasma aglomeracji wrocławskiej (1978)
Ilustracja 7: Struktura pasma wschodnie aglomeracji wrocławskiej (wizja).
Oznaczenia: G – planowane centra, DN – Domaszczyn, DP – Długołęka,
K – Kamień, K1 – Kiełczów, K2 – Kiełczów Nowy, Mr – rozbudowany
Mirków, Ms – Stary Mirków, Pi – Piecowice, Pru – Pruszowice, P – Psie
Pole, Sz – Szczodre, Z – Zakrzów
To dobro jest wspólną wartością
ze względu na „społeczną użyteczność”, którymi są zarówno
produktywność w rozumieniu
mieszkańca wsi, jak i walory estetyczne oraz klimatyczne w rozumieniu mieszczucha. Po roku 1989 wszystkie
te uwarunkowania wrzucono do
jednego pojemnika pod nazwą
„prywatna własność”, zaś ową
prywatność wpisano do konstytucji, za nic mając cały dorobek
intelektualny końca XIX wieku
i początków XX wieku dotyczący relacji człowiek-środowisko.
I dlatego też dzisiejsze przedmieścia Wrocławia realizowane
przy pomocy deweloperskich
„pieczątek” urbanistycznych
bardziej przypominają fawele
południowoamerykańskie, niż
przedmieścia miast Europy
Zachodniej.
REKLAMA
Pierwszy plan miasta według
koncepcji Howarda zaczęto realizować w 1904 roku. W planie
tym w Letchworth nieopodal
Londynu zaprojektowano, podzielone na 4 części, osiedle na
35 tys. mieszkańców. Każda
mieszkaniowe przylegałyby
do terenów rolnych. Ideą Sorii
było stworzenie sieci takich
miast, łączących się ze sobą,
zaś pierwszą realizacją była
dzielnica Madrytu Ciudad Lineal, położona między centrum
a lotniskiem w Barajas. Jednak
po realizacji założenia okazało
się, ze pomysł był absurdalny
i zaczęto „obudowywać” pierwotny układ w taki sposób,
że wrósł się w tkankę miejską.
Kolejną próbą rozwiązania
problemu rozbudowy miast była
propozycja miasta pasmowego. W wariancie szeregowym
miasto dalej oparte na arterii
komunikacyjnej, z tym, że funkcje rozlokowywane są naprzemiennie w zamkniętych kwartałach symetrycznie do drogi,
W latach 70. XX wieku pojawiła się podobna koncepcja rozbudowy Wrocławia.
W 1978 roku wrocławski
oddział SARP ogłosił nawet
otwarty ogólnopolski konkurs
architektoniczno-urbanistyczny na opracowanie koncepcji
programowo przestrzennej zachodniego pasma aglomeracji wrocławskiej, w którym
I Nagrodę uzyskał zespół autorski z Warszawy. Projekt
pokonkursowy został wykonany w Wojewódzkim Biurze
Planowania Przestrzennego.
Obsługę komunikacyjną proponowanej rozbudowy miasta
oparto na dwóch środkach komunikacji zbiorowej: Szybkim
Tramwaju (ST) i Szybkiej Kolej
Miejskiej (SKM). Początkiem
pasmowej struktury stała się
Leśnica, kolejnymi ogniwami
były Mrozów i Miękina, pasmo
kończyło się w Brzezince (na
północ od Mrozowa) (il. 6).
Również po wschodniej stronie
Wrocławia zamierzano realizować podobne pasmo. Jednak
dla tego obszaru nie podjęto tak
dogłębnych studiów i analiz.
Jednak i tu obsługę komunikacyjną zamierzano oprzeć na
dwóch środkach: SKM i ST,
REKLAMA
Miasto
Wrocław
ul. Daszyńskiego 28
tel. (71)322-86-44 lub 601-743-311
www.regor.pl
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 61
Reklama
PReklama
Stół zastawiony tradycją
Klasyczny śledź w oleju (dla 2-3 osób)
3 płaty śledzi matiasów, 2 cebule, sok z 1 cytryny, 100 ml oleju rzepakowego z pierwszego tłoczenia z Góry św. Wawrzyńca
Izabela
Kiminowicz
Śledzie namocz na noc w wodzie lub w mleku (te z mleka są delikatniejsze, ale co kto lubi). Odcedź ryby i pokrój w 2-cm kawałki. Cebule
pokrój w drobną kostkę lub w piórka. Układaj w słoiku warstwami:
raz śledź, raz cebula. Całość zalej sokiem z cytryny, a potem olejem z
rzepakowym. Odstaw do lodówki na noc.
Boże Narodzenie to najbardziej radosny czas roku. Choć na dworze zima,
a cała przyroda śpi pod mroźnym przybraniem, właśnie teraz zaczyna się
nowe. Rodzi się dziecko – Zbawiciel świata, a my świętujemy jego przyjście
dobrymi uczynkami, prezentami i wspaniałymi potrawami.
jednak był to – i jest w dalszym
ciągu – czas kulinarnej wstrzemięźliwości (bardzo wiele osób
i dziś powstrzymuje się od jedzenia słodyczy i picia alkoholu).
W dawnej Polsce, w skromn iejsz ych doma ch jed zono
przede wszystkim zapiekane
ziemniaki z kwaśnym mlekiem,
kasze z sosami, chleb z cebulą
i solą. Jedną z głównych adwentowych atrakcji, obecną
głównie w bogatszych domach,
były ryby słodkowodne oraz
śledzie podawane na tysiące
sposobów. Najsłynniejszy do
dziś polski śledź w oleju ma
tysiące odmian. Właściwie co
dom, to inny przepis. W tradycji
tej drzemie ogromna mądrość:
śledź, zwłaszcza w towarzystwie
oleju z pierwszego tłoczenia,
to danie kaloryczne i bardzo
zdrowe, wprost idealne na czas
zimowych chłodów.
przy wigilijnym stole. Choć
prawdziwa polska wigilia jest
postna i nie jemy tego dnia mięsa,
trudno o bardziej obfity i smakowitszy posiłek. Tradycyjnie
składa się on z 12 potraw: tylu,
ilu apostołów i… miesięcy roku.
Na stole powinny się więc znaleźć wszystkie płody pola, lasu,
sadu i wody – stąd obecność zbóż,
maku, miodu, grzybów oraz ryb.
Dziś już o tym nie pamiętamy, ale
kiedyś każda potrawa miała znaczenie symboliczne, dlatego każdej trzeba było spróbować. Aby
zapewnić sobie w kolejnym roku
pomyślność, bogactwo i nowe
dzieci – jedzono mak. Kapusta
i grzyby chroniły przed złymi
mocami i dawały siłę. Miód
i bakalie zapewniały pomyślność i długie życie, natomiast
owoce (obecne choćby w suszu)
były gwarantem płodności i witalności: jabłka dawały miłość
i zgodę w rodzinie, gruszki
Wigilijna wieczerza
Im większa adwentowa powścią- gwarantowały długowieczność,
Adwentowe przysmaki
Choć adwent nie jest postem, gliwość, tym większa radość a śliwki odpędzały złe moce.
Bardzo ważne miejsce na wigilijnym stole zajmowały ryby –
symbole chrześcijaństwa, chrztu
i odradzania się do życia. Greckie
słowo Ichtys (ryba) jest bowiem
akrostychem od Iesous Christom
Theou Huios Soter (Jezus Chrystus syn Boga, zbawiciel). Zjedzenie śledzia w oleju podczas wieczerzy wigilijnej było gwarancją
zdrowia i dostatku w kolejnych
dwunastu miesiącach. Podobne znaczenie mają słodkowodne ryby – przede wszystkim
karp, ale i szczupak oraz sandacz.
Smażone na oleju rzepakowym
(z pierwszego tłoczenia, rzecz
jasna) pa n ierowa ne kawa łki karpia, podawane później
z chrzanem, to jedna z największych wigilijnych atrakcji.
Abyście byli więc w dobrej
formie i bogaci w 2014 roku,
podajemy wspaniałe przepisy
na karpia, szczupaka i śledzia
z olejem rzepakowym z pierwszego tłoczenia.
Śledzie pokrój na kwadraty, cebulę drobno posiekaj. Żurawinę przelej
gorącą wodą i osącz. Układaj warstwami w słoiku: śledzia, cebulę,
żurawinę. Każdą warstwę ryby posypuj ziarnami pieprzu. Całość zalej
olejem i odstaw na noc do lodówki.
Śledź w przyprawach z figami (dla 3-4 osób)
4 płaty śledzia, pół szklanki oleju rzepakowego z pierwszego tłoczenia
z Góry św. Wawrzyńca, mały słoiczek przecieru pomidorowego, pół
szklanki wody, 4 figi
Przyprawy: szczypta świeżo zmielonego czarnego pieprzu, 2 łyżeczki
cukru, łyżeczka marynowanego zielonego pieprzu, łyżeczka marynowanego czerwonego pieprzu, szczypta mielonej słodkiej papryki,
szczypta mielonego czosnku
Śledzie namocz na noc, odcedź, osusz i pokrój w paseczki. Olej zagotuj z wodą i wszystkimi przyprawami i koncentratem pomidorowym.
Sos ostudź. Figi pokrój w paseczki. Ułóż śledzie w naczyniu, posyp
figami i polej sosem. Odstaw na 24 godziny do lodówki.
Szczupak wigilijny (dla 4 osób)
1 szczupak ok. 1 kg, korzeń chrzanu, kubek kwaśnej śmietany 18%,
łyżka bułki tartej, 4 łyżki oleju rzepakowego z pierwszego tłoczenia,
sól, pieprz
Szczupaka oskrob i wypatrosz, a następnie pokrój na kawałki. Naczynie żaroodporne wysmaruj olejem i ułóż w nim rybę. Polej resztą
oleju, posyp startym chrzanem i polej śmietaną. Z wierzchu oprósz
bułką tartą. Zapiekaj 25-30 min w 180ºC.
REKLAMA
REKLAMA
Zanim się to jednak stanie
– przygotowujemy się do tych
Narodzin podczas czterotygodniowego Adwentu. Nie jest to,
jak myślą niektórzy, czas postu
i nie obowiązuje zakaz hucznych zabaw. To okres radosnego
oczekiwania, który w wielu
domach dziś także upływa na
szykowaniu łańcuchów na choinkę, pieczeniu i dekorowaniu
pierniczków. Kiedyś na wsiach
czekanie na Boże Narodzenie
upływało dziewczynom na darciu pierza i zwierzeniach „która
kogo kocha”, natomiast starsze
kobiety opowiadały różne –
często dramatyczne – historie
„z życia wzięte”. Dziś zamiast
żywej opowieści mamy telenowele, ale ponieważ z coraz większą
tęsknotą zerkamy w przeszłość,
gdy świat nie był tak rozpędzony,
to może i do wieczornych adwentowych opowieści powrócimy…
Kto wie?
Śledź w oleju z żurawiną (dla 5-6 osób)
6 płatów śledzi z zalewy octowej, 1 cebula czerwona, 10 dag suszonej
żurawiny, ziarna kolorowego pieprzu, szklanka oleju rzepakowego z
pierwszego tłoczenia z Góry św. Wawrzyńca
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 62
Styl życia
REKLAMA
Pamiątka na całe życie
Olga
Guc
Sesja ślubna jest jedną z najbardziej istotnych części ślubu i jak każda
sesja zdjęciowa wymaga przygotowań, aby uzyskać pożądany efekt.
Jest nim niepowtarzalny album Młodej Pary, rzecz, do której się wraca
jak do rodzinnej pamiątki.
la” Wojciecha Smarzowskiego, gdzie w rolę weselnego
kamerzysty wcielił się były
chłopak Panny Młodej, ukryty za obiektywem i pod peruką. Ale to skrajny przypadek
będący w dodatku wymysłem
scenarzysty.
Miejsce do zdjęć w plenerze
najczęściej proponuje sam
fotograf. Zazwyczaj są to plenery „standardowe”. Niesłabnącą popularnością cieszą się
opuszczone ruiny, budynki
zabytkowe i ogrody o każdej porze roku. Nowożeńcy
mogą mieć swoje własne
propozycje co do lokalizacji:
miejsce pierwszego spotkania, pierwszego pocałunku,
oświadczenie miłości albo po
prostu ulubiona część miasta.
Ważną rzeczą jest również
pokazanie fotografowi zdjęć,
którymi miałby się zasugerować, dzięki czemu lepiej
pozna gusta i oczekiwania
„zleceniodawców”.
Wrocław jest bardzo fotogenicznym miastem także
pod kątem zdjęć ślubnych.
Do czołówki należą miejsca historyczne, jak Ostrów
Tumski, okolice Hali Stulecia
z pergolą na czele, Ogród
przy Ossolineum, Wzgórze
Partyzantów, Park Śród-
miejski i Park Południowy,
choć po wspomniane zaułki
dla wielu mogą wydać się
zbyt popularne. Więc skoro
jedni biorą ślub pod wodą,
dlaczego nie pozwolić sobie
na odrobine szaleństwa podczas ślubnej sesji? To w końcu także wydarzenie wyjątkowe, więc nie powinna dziwić
pomysłowość tak Młodej
Pary, jak i fotografa.
Dobrym rozwiązaniem jest
kolaż kilku odmiennych kolorystycznie i estetycznie
miejsc, aby uzyskać niezwykły i zróżnicowany
efekt. Jeśli nie ma potrzeby,
aby wykonać sesję w dniu
ślubu, warto odłożyć to na
kilka dni później. Para Młoda
będzie bardziej zrelaksowana
i zaangażowana w wydarzenie.
REKLAMA
Znalezienie dobrego fotografa ślubnego nie należy
do zadań łatwych. Zresztą
mało który fotograf zajmuje
się tak wąską dziedziną jak
uroczystości ślubne, choć
zdarzają się także szcze gólnie wyspecjalizowani
artyści obiektywu. Dobry
fotograf powinien mieć
przede wszystkim wyczucie
miejsca i czasu. Oczywiście
jest on tu według nomenklatury prawnej zleceniobiorcą,
jednak wiele par nie ma do
końca ustalonej wizji, chętnie
zdając się na sugestie fotografującego, który bierze na
siebie często scenariusz i reżyserię. Żeby nie zapomnieć
o rekwizytach i późniejszym
montażu.
Zbliżające się Międzyplanetarne Targi Ślubne są okazją
do podpatrzenia pracy fotografów, otrzymania odpowiedzi na interesujące pytania,
porównania ofert cenowych
i nawiązania kontaktu. Jeżeli w gronie znajomych jest
fotograf, sprawa wydaje się
być załatwiona, ale tylko
pozornie, bo dla niektórych
obecność takiej osoby może
okazać się. krępująca. Chyba
nikt nie chciałby się znaleźć
na miejscu bohaterki „Wese-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 63
O fotografii ślubnej z Małgorzatą Drozdowską z Beauty Wedding
rozmawia Katarzyna Gielec
Dla wielu ślub to najpiękniejszy dzień w życiu, a najlepszą pamiątką z
niego są właśnie zdjęcia. To dzięki nim możemy przeżywać te cudowne
chwile raz jeszcze.
Kiedy zrobiła pani pierwszą
sesję ślubną i jakie ma doświadczenie w tej branży?
To było w 2011 roku, jednak
pierwsze doświadczenia fotograficzne zdobywałam znacznie wcześniej. Zaczynałam od fotografowania analogową Practicą
kamienic secesyjnych we Wrocławiu. Zdjęcia były mi potrzebne do mojej pracy licencjackiej.
Później zainteresowałam się
zdjęciami portretowymi i modowymi. Do tej pory największą
frajdę sprawia mi właśnie fotografowanie ludzi, lubię spontaniczne reportaże, gdzie liczy
się „łapanie” chwili. Naturalne,
niepozowane zdjęcia ślubne doskonale wpisują się w tę właśnie
tematykę.
Co jest najważniejsze w takiej
fotografii?
Wbrew pozorom fotograf ślubny
nie ma łatwego zadania – musi
być dyskretny, a jednocześnie
powinien być w wielu miejscach
naraz. Przy tym jest to naprawdę
ciężka praca – często od samego rana do później nocy, fotograf
musi być w pełnej mobilizacji.
Istotna jest znajomość przebiegu
dnia ślubu. Dzięki temu fotograf
może uchwycić najważniejsze
momenty. Ważne są zarówno
sprawy organizacyjno-techniczne, jak i samo wykonanie zdjęć,
szukanie interesujących kadrów,
praca w trudnych warunkach
oświetleniowych.
Czy są jakieś kryteria, którymi
Państwo Młodzi powinni się
kierować przy wyborze fotografa? Na co należy zwracać
uwagę?
Najlepiej zacząć od przeglądu
zdjęć wybranych fotografów.
Portfolio można zobaczyć na
stronie internetowej fotografa
oraz w formie wydruków i albumów. Jeśli przyszli małżonkowie
myślą o ślubie kościelnym, warto
dowiedzieć się czy fotograf ma
specjalne pozwolenie z kurii
na fotografowanie uroczystości
kościelnych. W razie braku zgody
od księdza w trakcie ślubu, fotograf może zostać wyproszony
ze świątyni, a Para Młoda zostanie bez zdjęć. Warto wybrać
osobę, która stawia na jakość,
a nie na ilość zdjęć. Radzę unikać
fotografów, którzy oferują tysiące
zdjęć, może okazać się, że ujęcia
są bardzo przypadkowe lub słabej
jakości. Dobrze jest także upewnić się, że fotograf posiada sprzęt
zapasowy, aby w razie awarii
uniknąć przykrej sytuacji. Często
także niska cena idzie w parze
z niską jakością zdjęć, a takich
zdjęć nie da się powtórzyć, dlatego też warto aby zajął się tym
doświadczony fotograf.
Jakie obecnie są trendy w fotografii ślubnej?
Czytałam, że Pary Młode coraz
częściej decydują się na intymne
sesje ślubne, pokazujące tajemnice ich alkowy. Kiedyś było
to nie do pomyślenia, a dzisiaj
Karnawałowe szaleństwa
Dominika
Świątek
Okres zimowych balów rozpoczyna się w dniu Trzech Króli, a kończy dzień
przed Środą Popielcową. Tradycja ta w Polsce trwa już od zarania dziejów. W
każdym jej regionie obchodzona jest w inny sposób.
Na Kaszubach karnawał określa się mianem zapustów. Jest
to czas zabaw i tańców, podczas
których spożywa się duże ilości
alkoholu, mięsa i słodkości.
Zgodnie ze starym porzekadłem
ten, kto nie jadł mięsa w zapusty, ten miał być latem zjedzony
przez komary. Dawniej wierzono, że jest to także dobry
czas, aby wystrojone panny
znalazły swoich wybranków
serca. Do dzisiaj zachował się
tam przede wszystkim zwyczaj
przebierania się w różne znane
postaci z bajek i legend. Zakładano maski np. niedźwiedzia,
bociana, kozła, Cygana i Diabła,
a także Śmierci. Kostiumy przebierańców były bardzo różne.
Kożuch wywrócony włosiem
na zewnątrz, opleciony grochowinami, powrósła ze słomy,
drewniany dziób bociana czy
żurawia, ponadto: widły, kosa,
grudzień 2013
sękaty kij.
Na Pomorzu z roku na rok
tradycje i obyczaje związane
z obchodzeniem karnawału,
niestety, zanikają. Jednak do
I wojny światowej orszak przebierańców chodził po chatach
i wyczyniał różne figle: koza
bodła dziewczęta rogami, chwytała pączki przygotowane jako
poczęstunek, bocian dziobał
zebranych. Przebierańcy odgrywali też zwykle jakieś krótkie
przedstawienie, które kończyło
się zwykle „dojeniem” kozy
przez babę do wiaderka, w którym było trochę wody, a następnie oblewała nią zebranych.
Gospodarze dawali drobny
datek chodzącym z kozą („na
sianko dla kozy”) lub pakowali
im poczęstunek do koszyka
(pączki, ciasto, jajka, słonina).
Na Opolszczyźnie wierzono, że
taniec z niedźwiedziem, czy -
jak go tam nazywano - misiem
lub z niemiecka berem, przyniesie dostatek, a część jego sierści
(słoma lub grochowiny), wyrwana podczas tańca, wywróży
szczęście. Natomiast „sierść’
podłożona gęsiom przyniesie
urodzaj na jajka. Obsceniczne
żarty, tańce niedźwiedzia i samo
pojawienie się dziadowskiej
i młodej pary miały na celu
zapewnienie dobrych plonów
i urodzaju w gospodarstwie.
Karnawał obchodzimy hucznie
do dzisiaj. Polacy lubią się dobrze bawić, spotykać się w gronie przyjaciół i znajomych, na
zabawach zorganizowanych,
jaki spontanicznych. Oprócz
domówek wzięciem cieszą się
zabawy publiczne w restauracjach, teatrach, kinach i innych
instytucjach kulturalnych. Po
okresie lat 70-tych i 80-tych,
kiedy szaleństwo trwało do rana
Styl życia
praktycznie wszystko można zrealizować. Już od dłuższego czasu
odchodzi się od sesji w atelier
fotograficznym, na kiczowatych
tłach, na rzecz swobodnych
lub wymyślnych sesji plenerowych. Odkąd pojawiła się fotografia cyfrowa, każdy z nas
jest fotografem, dlatego liczy
się przede wszystkim pomysł
i oryginalne ujęcia oraz plenery.
Natomiast nie każda para myśli
o takich wymyślnych sesjach,
czasami ludzie chcą być po prostu sobą.
Jak wyglądają przygotowania
do sesji?
Jeśli mówimy o sesji plenerowej
Pary Młodej, którą wykonuje się
najczęściej w innym dniu niż ślub
i wesele, to oczywiście zaczynamy od wyboru odpowiedniego
miejsca. Często sesje wykonuje
się w kilku różnych plenerach.
Trzeba także zwrócić uwagę na
porę dnia, najlepiej fotografować wcześniej rano lub popołudniu. Chyba, że interesują nas
zdjęcia nocne.
Skąd czerpać inspiracje i pomysły?
Mnie inspiruje sztuka i malarstwo, przeglądam także prace
innych fotografów.
Czy ma pani swoją listę plenerów, czy też oferuje Parze
Młodej wolny wybór?
Ponieważ wykonuję nie tylko
zdjęcia ślubne, mam swoją listę plenerów, które proponuję
Parze Młodej, jednak najpierw
zawsze staram się dowiedzieć
jaki rodzaj pleneru ich interesuje. Przykładowo czy mają
ochotę na romantyczne ujęcia,
zwariowaną sesję zdjęciową,
a może lubią industrialne klimaty. Bez takich informacji trudno
trafić w gust przyszłych małżonków. Oczywiście jestem też
otwarta na propozycje, czasami
jednak okazuje się, że wytypowane przez Młodą Parę miejsce
nie nadaje się do zdjęć lub nie
będzie wyglądało atrakcyjnie na
fotografiach.
Fotografia Ślubna
Beauty Wedding
www.beauty-wedding.pl
[email protected]
REKLAMA
Każdy z nas jest fotografem
przez wszystkie soboty karnawału, kiedy bawiono się przy
dźwiękach muzyki na prywatkach, nadeszły lata przełomu w Polsce, kiedy to karnawał
został odsunięty w cień.
Imprezy karnawałowe przyjęły ostatnimi czasy charakter
masowy. Wychodzimy na ulice,
gdzie ustawiane są sceny, a podczas koncertów znanych gwiazd
tańczymy i śpiewamy nawet bez
udziału alkoholu. Z kolei w lokalach musi dominować różnorodność, a te najlepiej podkreślić oryginalnym strojem.
Coraz częściej przebieramy
się w kuriozalne i dziwaczne
kreacje. Można je kupić, jak
i wypożyczyć także we Wrocławiu. Stroje karnawałowe to nie
tylko domena dzieci. Wielu
dorosłych korzysta z tej oferty,
ponieważ rośnie liczba firm i instytucji, które organizuję tzw.
imprezy tematyczne, na które
nie wypada iść w zwykłym
stroju wieczorowym. Bardzo
modne jest teraz zakładanie
masek karnawałowych. Każdy
„zamaskowany” choć przez
jedną noc może udawać kogoś
zupełnie innego nie tylko z okazji słynnych protestów przeciw
ACTA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 64
Organizacja wesela to czasem ogromne przedsięwzięcie angażujące nie tylko rodziny przyszłej Pary Młodej,
ale i dziesiątki firm branżowych odpowiedzialnych
za muzykę, salę, wystrój sali, catering czy kwiaty. To
wszystko może też zrobić za nas wynajęty konsultant.
Z pomocą przychodzi wtedy tzw. wedding planner, czyli konsultant ślubny,
któremu można powierzyć organizację
ślubu i wesela od A do Z lub tylko wybrane elementy uroczystości. Ważna
jest przede wszystkim stała obecność
i dostępność takiej osoby podczas przygotowań. Konsultant pomaga Młodej
Parze, wyręcza w poszukiwaniach, rezerwacjach, ustaleniach i negocjacjach
z usługodawcami, doradza, a często
także pełni rolę bratniej duszy.
Wielu zastanawia się, czy taka usługa
kosztuje dużo więcej niż samodzielna
organizacja. Oprócz wspomnianych
czasu i stresu, które można sobie
zaoszczędzić, przyszła Młoda Para
powinna mieć świadomość, że dzięki wypracowanym przez konsultantów
ślubnych rabatów u podwykonawców,
zorganizowanie wesela przez wyspecjalizowaną agencję może okazać
się wręcz tańsze.
Wspomniane zaproszenia to tylko wierzchołek góry lodowej. Do tego
dochodzą garderoba, obuwie, biżuteria, wiązanka ślubna, makijaż
i fryzura, tort, menu, alkohole, DJ bądź
orkiestra, transport gości spod kościoła
czy Urzędu Stanu Cywilnego na
uroczystość weselną, w końcu rodzaj
pojazdu Państwa Młodych i atrakcje.
Na tym jednak rola konsultanta się
nie kończy. Osobiście towarzyszy
on nowopoślubionym małżonkom
i ich gościom w tym wyjątkowym
dniu, pilnując wszystkich detali, jak
choćby dekoracji kościelnych czy właściwego zaopatrzenia stołu weselnego.
Wśród Młodych Par rośnie poczucie
estetyki, zależy im na wysokiej jakości własnego ślubu i wesela, w czym
bardzo pomocna może okazać się
firma zewnętrzna.
- Klienci przywiązują ogromną wagę
do oprawy wesela i szczegółów, które
ostatecznie decydują o odbiorze całokształtu przez gości. Sal weselnych
nie stroimy papierowymi girlandami i gołąbkami, lecz naturalnymi
kwiatami, szlachetnymi tkaninami,
świecami. Zespół musi aranżować
znacznie bardziej wyszukane zabawy,
niż przewlekanie jajka przez nogawkę
czy pompowanie baloników – zaznacza właścicielka Advanced Marriage
Projects.
REKLAMA
Zorganizowanie tak skomplikowanej
imprezy jak ślub i wesele, absorbuje
nie tylko przyszłych małżonków, ale
ich rodziny oraz przyjaciół. W dzisiejszym zabieganym świecie trudno
połączyć sprawne dopilnowanie całej
„układanki” z jednoczesnym zadowoleniem głównych bohaterów, czyli
Państwa Młodych. Zadań jest co niemiara, począwszy od stworzenia i rozesłania zaproszeń, po podróż poślubną.
Dlatego coraz bardziej powszechnym
zjawiskiem jest, także w Polsce, wynajmowanie odpowiednio przeszkolonych koordynatorów, którzy na czas
dopną ważne terminy, przygotują zamówienia oraz skonsultują szczegóły.
- Najważniejsze jest nasze dopasowanie do oczekiwań, potrzeb oraz
budżetu Narzeczonych – wyjaśnia
Agnieszka Ćwikła-Suszek, właścicielka Agencji AMP.
Przygotowania ślubne to prawdziwe wyzwanie dla Młodej Pary. Nie
tylko pod kątem czasu, ale i stresu – im
liczniejsza rodzina, tym więcej zaproszeń do rozesłania i, co logiczne, więcej
gości weselnych. A już samo ustalanie
listy gości na wesele może przyprawić
o ból głowy.
REKLAMA
REKLAMA
Styl życia
Nie ma rzeczy niemożliwych
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 65
Styl życia
Nakręceni na ślub
Zima to idealna pora na oryginalny ślub w bajkowej scenerii. Wiele
par decyduje pobrać się w okresie, krytego bielą krajobrazu i delikatnie prószącego śniegu. Niezaprzeczalnie takie śluby mają swoją
niepowtarzalną magię.
sjonalista, mniej par decyduje
się na powierzenie tego zadania rodzinie lub znajomym,
a tylko nieliczni rezygnują
z tego typu pamiątki.
Blisko 30 lat temu pracowało
się na taśmach celuloidowych,
później były VHS-y i DVD,
a obecnie mamy erę zapisu
optycznego Blue-Ray. Za parę
lat pewnie na dobre zadomowią się kamery 3D, bo modne
stanie się oglądanie wesela w trójwymiarze. Kilkugodzinne tasiemce, tak zwana
„stara szkoła”, odeszły w zapomnienie. Dzisiejszy film ma
być krótkim, dynamicznym
i efektownym reportażem,
skrótem tego wspaniałego
dnia, dlatego ciągle pojawiają
się w nim nowe elementy.
Profesjonalny kamerzysta powinien dysponować dobrej jakości kamerą cyfrową, specjalistycznym oświetleniem, oraz
komputerem przystosowanym
do sprawnego montażu.
Klasyczny film ślubny ma
formę dyptyku z podziałem na
część urzędową bądź kościelną i zapis zabawy weselnej.
Polskie wersje zawierają kilka
sztandarowych elementów:
przygotowania, błogosławieństwo, ceremonia, wesele i plener ślubny. Różnice polegają
na stylistyce filmowania, edycji, długości wybranych elementów tworzących nagranie
z ceremonii oraz wesela, dynamice ujęć oraz edycji filmowej
czy kolejności prezentowanych fragmentów w filmie jako
całości uzależnionej od pełnej
koncepcji filmu. Niektóre
pary mają gotowy scenariusz,
jak ma wyglądać całość filmu, włącznie z podkładem
muzycznym, rodzajem ujęć
i montażem. Większość zdaje
się jednak na kamerzystę,
cji wspólnych zdjęć, wzbogaconych o krótkie wypowiedzi
nowożeńców, ich znajomych
oraz weselnych gości.
„Gorącym’ trendem staje
się również filmowanie nocy
poślubnej. Odważniejsze pary
decydujące się na ten krok,
zwykle poprzestają na subtelnych elementach gry wstępnej.
Najczęstsza sceneria to hote-
lowy pokój. Najważniejszym
aspektem jest tu odpowiedni
nastrój, pełną romantyzmu atmosferę zapewniają zazwyczaj
nastrojowa muzyka, kwiaty
i świece. Jednak zdarzają się
też tacy klienci, którzy życzą
sobie film z całego wydarzenia, a ich pomysł na scenariusz
przypomina bardziej amatorski
film dla dorosłych.
REKLAMA
Obecnie bogata i coraz ciekawsza oferta ślubnych kreacji
i dodatków pozwala wybierać
z pośród licznych możliwości.
Zaprojektowane specjalnie na
tę porę roku suknie, płaszcze, bolerka, peleryny, mufki,
czapki, rękawiczki dodają wiele uroku i są doskonałym uzupełnieniem stroju ślubnego.
Latem nie moglibyśmy sobie
pozwolić na tak urozmaicony wizerunek.
Zdecydowanym plusem jest
łatwiejsza organizacja tego
jednego z najważniejszych wydarzeń w naszym życiu. Poza
„sezonem” weselnym terminy
nie są oblegane tak, jak w miesiącach wakacyjnych. Także
usługi artystyczne (fotograf,
kamerzysta, zespół muzyczny)
załatwimy o wiele szybciej.
Popularność filmów ślubnych
nie słabnie. Szczególnie pożądany w tym fachu jest profe-
który może popisać się kreatywnością. To zdecydowanie
jedna z najważniejszych cech,
jakimi powinien wyróżniać się
dobry operator.
Za szczególną atrakcję urozmaicającą film, uważa się wywiady z wybranymi gośćmi.
Ciekawe historie opowiedzianych przez najbliższych
na temat Panny Młodej lub
Pana Młodego powodują,
że film staje się jeszcze bardziej prawdziwy, żartobliwy
i przepełniony pozytywnymi
emocjami. Obecnie nagranie
z wesela łączy wiele aspektów
z „przedślubnego” życia pary
młodej i jej najbliższych.
Bardzo popularne są też kilkuminutowe klipy, wplecione w film. Dynamiczne ujęcia,
które są krótkim streszczeniem
dnia, to przedsmak pełnego
materiału filmowego. Nowością na rynku jest Same Day
Edit, czyli nagranie w trybie
przyspieszonym, aby zaprezentować pełen emocji trailer
ślubny, który można obejrzeć
już tego samego dnia. W wielu
przypadkach w ramach opcji
SDE para młoda prezentuje także historię własnego
związku w postaci prezenta-
REKLAMA
Katarzyna
Gielec
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 66
Kultura
Przerwany decathlon
Dominika
Świątek
Początkowym zamiarem genialnego Stiega
Larssona było stworzenie aż dziesięciu części
powieści „Millenium”, jednak nagła śmierć autora zdegradowała jego ambitne plany. Udało
mu się jedynie napisać trzy wybitne kryminały
tej serii.
Wydana w 2005 roku trylogia szwedzkiego dziennikarza
Stiega Larssona zatytułowana
„Millenium” odniosła niewyobrażalny sukces i odcisnęła
znaczne piętno na wszystkich
jej czytelnikach. Pierwsza część
trylogii zatytułowana „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” otwiera przed nami wrota
do tajemniczego świata pełnego
zdrad i intryg. Jej głównymi
bohaterami są dziennikarz i wydawca magazynu „Millenium”
Mikael Blomkvist oraz ekscentryczna badaczka Lisabeth
Salander. Całkiem sobie obcy
ludzie spotykają się w najmniej
oczekiwanym momencie swojego życia i otrzymują niecodzienne zadanie do wykonania
dotyczące rozwiązania zagadki
sprzed ponad trzydziestu lat
i odnalezienia pewnej kobiety
od dawna uznanej za zmarłą. Zagadkowe zniknięcie szesnastoletniej Harriet w miarę upływu
czasu przemienia się w mroczną
historię odkrywającą przed Lisabeth i Mikaelem tajemniczą
przeszłość licznej rodziny Vangerów. Początkowo sprawa wy-
Konkurs dla Czytelników
Książki ze „Słowem Wrocławian”
Aby wziąć udział w losowaniu nagród, należy wypełnić, wyciąć
i wysłać poniższy kupon na adres naszej redakcji. Na zgłoszenia czekamy do 20.01.2014 – wtedy wylosujemy zwycięzców.
Szczęśliwcy zostaną obdarowani książkami wydawnictwa Via
Nova. Wygrywają autorzy najciekawszej odpowiedzi na pytanie
o literacki zakątek Wrocławia.
IMIĘ I NAZWISKO: .............................................................................
TELEFON KONTAKTOWY: ...............................................................
E-MAIL: ...............................................................................................
Bilety do teatru ze „Słowem Wrocławian”
Teatr Polski ufundował dla naszych Czytelników podwójne
wejściówki na spektakle w styczniu i lutym. Aby wziąć udział
w losowaniu nagród, należy wypełnić, wyciąć i wysłać poniższy
kupon na adres naszej redakcji. Decyduje kolejność zgłoszeń.
IMIĘ I NAZWISKO: .............................................................................
TELEFON KONTAKTOWY: ...............................................................
E-MAIL: ...............................................................................................
Lista Nagrodzonych
w konkursie książkowym ATUT i VIA NOVA:
Danuta Duda, Anna Skrzypczak, Natalia Zaleska, Adrian
Kaźmierczak, Urszula Kosoń, Mieczysław Orszulak,
Paweł Najder, Olga Wołosiak, Katarzyna Szmudel-Obrębska, Janina Jamrozik, Tomasz Kocoń, Wiesława Osipowicz, Paulina Langer, Paulina Kozioł, Sylwester Misztal
Podwójne zaproszenia do Teatru Polskiego otrzymali:
Patryk Wlaz, Michał Kacper, Magdalena Ratajczyk, Dominik Broda, Donata Filipiak, Alina Mączek, Aleksandra
Bojarska, Jan Szymulkiewicz, Jerzy Dąbczak
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
daje się być beznadziejna, ale
ich determinacja i ogromna wiara we własne siły przyczyniają
się nie tylko do rozstrzygnięcia
mrożącej krew w żyłach tajemnicy, ale także do bliższego
poznania siebie dwojga intrygujących bohaterów.
W drugim tomie trylogii zatytułowanej „Dziewczyna, która
igrała z ogniem” Stieg Larsson
umożliwia nam śledzenie dalszych losów emocjonujących
przygód wykreowanych przez
niego dwóch postaci, których
losy ponownie się splatają.
W tym tomie możemy bliżej
poznać tajemniczą hackerkę,
Lisabeth, która na skutek niefortunnego zbiegu okoliczności
jest podejrzana o popełnienie
ciężkiego przestępstwa i ścigana
przez szwedzką policję. Jedyną
osobą niewierzącą w jej winę jest
Mikael, który rozpoczyna własne śledztwo narażając się tym
samym na ogromne niebezpieczeństwo, bo oprócz policji Lisabeth ściga jeszcze ktoś inny…
Powieśc kończy się w najbardziej jej kulminacyjnym momencie, co sprawia, że niemalże w tej samej chwili sięgamy po
kolejny, niestety, ostatni już tom
noszący tytuł: „Zamek z piasku,
który runął”.
To właśnie tutaj Stieg Larsson
ujawnia nam swoje poglądy
dotyczące szwedzkiego rządu,
służb bezpieczeństwa i polityki w ogóle. Tom trzeci subtelnie
zmienia charakter całej trylogii
z rasowego kryminału w brytyjskim stylu na najwyższej
klasy thriller polityczny. Zraniona w głowę Lisabeth trafia
do szpitala, którego drzwi nie
odstępuje na krok funkcjonariusz policji. Ponadto za ścianą
jej szpitalnej celi leży nie tylko
sprawca jej urazu, ale także, jak
się później okazuje znienawidzony od lat ojciec dziewczyny.
Z tego i wielu innych powodów
Lisabeth grozi śmiertelne niebezpieczeństwo dlatego Mikael
postanawia pomóc dziewczynie tym samym sięgając w jej
mroczną i pełną bestialstwa
przeszłość dowiadując się między innymi, iż kilkanaście lat
temu została ubezwłasnowolniona przez państwo.
Niedokończona seria kryminalna Stiega Larssona z cyklu
„Millenium” po przeczytaniu
ostatniej strony pozostawia wiele do myślenia i daje pretekst
do zadania sobie ogromu pytań
dotyczących niewyjaśnionych
losów głównych bohaterów.
Ten niewidoczny defekt rekompensuje nam wspaniały i bogaty
język, jakim posługuje się w trylogii. Autor w fenomenalny sposób stosuje gradację stopniowo
odsłaniającą przed nami coraz
to bardziej emocjonującą fabułę,
na którą składają się ludzkie
tajemnice, zdrady, intrygi, ale
także szczera i bezwarunkowa miłość i przyjaźń dwojga
ludzi. Larsson pokazuje nam
szarą i beznamiętną rzeczywistość, w której rząd z premedytacją wyniszcza słabe społeczeństwo niskiego szczebla i gdzie
urzędnicy o wysokiej randze
mogą zupełnie wszystko w ogóle nie przejmując się wynikają-
cymi z tego implikacjami.
Autor nie zanudza, lecz porywa. Nie prawi morałów, lecz
subtelnie edukuje. Nie narzuca
swoich poglądów, lecz pozwala
kształtować własne. Trylogia
przeczytana w zaledwie kilka
dni nie pozwala o sobie zapomnieć przez bardzo długi czas
i powinna stać się obowiązkową lekturą każdego miłośnika
dobrych kryminałów.
Zielone miasto Wrocław
Michał
Ratajczak
To nie jest książka do przeczytania. „Leksykon
zieleni Wrocławia” nadaje się raczej do wnikliwego i systematycznego korzystania z jego
bogatych zasobów zestawionych na prawie
1000 stronach. Ta długa i wciągająca wycieczka
utwierdza w przekonaniu o tajemnicach, jakie
kryje w sobie stolica Dolnego Śląska.
„Leksykon” wypełnia pustkę
na lokalnym rynku wydawniczym pod kątem zieleni miejskiej.
Żadna wcześniejsza publikacja nie była
tak wyczerpująca, a zarazem
przejrzysta i łatwa w nawigacji, bo sprawne
poruszanie się
po zielonej mapie Wrocławia
jest tutaj kwestią
zasadniczą. Do
książki dołączona jest obustronna mapa z powiększonym śródmieściem
oraz rzut ogólny na plan
Wrocławia z zaznaczonymi
punktami, które są opisane w książce. Mapa stanowi
nieodłączny element wydania
z tej choćby
przyczyny,
że wiele opisywanych
miejsc trudno
zlokalizować
nawet starszym wrocławianom.
Na wszelkiego rodzaju zieleńce
składa się
cały katalog obiektów, w tym drzewa, bulwary, aleje, figury, fontanny,
kapliczki, kolumny i w końcu
ogrody. Każdemu osiedlu
dedykowany został osobny opis w ujęciu historycznym, więc podczas spaceru
przez „Lesykon” nierzadko
napotkamy niemiecką pocztówkę i przedwojenną mapkę
okolicy.
Alfabetyczny spis zielonych
te r e n ó w m ia sta o b e jm u je
te aktualne i niezachowane
bądź zachowane w zmienionej formie. Okazuje się,
że mijane na co dzień budynki kryją w sobie bogatą
i przedziwną historię. Takim
przykładem jest prywatna
odrestaurowana willa przy
ulicy Braci Gierymskich
149. Kiedyś budynek pełnił
funkcję restauracji zlokalizowanej między szpalerem drzew. Towarzysząca
mu wieża była punktem widokowym na Odrę i pobliską
przystań. W tym wypadku
obecność zieleni jest tylko
naznaczona, a czytelnik zyskuje sporą wiedzę na temat
zabytkowej architektury miasta. Nieprzypadkowo książka
należy do tej samej serii,
co „Leksykon architektury
Wrocławia” wydawnictwa
Via Nova.
Historia sztuki ogrodowej
jest w Polsce młodą i nadal
mało popularną specjalizacją.
Tym samym próba zaklasyfikowania „Leksykonu” do
działu literatury przyrodniczej byłoby zbyt dużym
uproszczeniem, ponieważ nad
pozycją pracowało wiele osób
z różnych i niekiedy zupełnie
przeciwstawnych dziedzin
nauki. Poza botanikami i historykami swoją cegiełkę do
dzieła dołożyli architekci,
architekci krajobrazu, zoolodzy, kulturoznawcy, a nawet
muzykolodzy. Imponująca
może być liczba autorów przez ponad 2 lata przez redakcję przewinęło się prawie
150 z nich.
grudzień 2013
str 67
Publicystyka
Strzelanie do wodzireja
Wojciech
Mach
Nie tylko w westernach i gangsterskich porachunkach strzela
się do zwykłych ludzi oraz do idoli. Jako wodzirej organizujący i
prowadzący różne imprezy, w tym bale rozwodowe (te należą
do najweselszych), bycia na celowniku doświadczyłem osobiście.
swe szałowe kreacje balowe na
przewiewniejsze z nowymi wypalonymi wzorkami.
Kilka lat temu prowadziłem
konferansjerkę i reklamowałem
kolejny Jarmark Ekologiczny na
Nowym Targu. W biały dzień
z okna budynku mieszkalnego
strzelano z wiatrówki. Kupującemu akurat słoik miodu klientowi
zraniono rękę, a w innym stoisku
odstrzelono nogę wyrzeźbionemu
misiowi. Ja miałem tylko rozdarty
śrutem rękaw marynarki. Już po
godzinie przyjechali wezwani
policjanci i po bacznych oględzinach spisali rannego delikwenta
i stwierdzili, iż w dwu stoiskach
targowych, w drewnianych ściankach, tkwi kilkanaście kulek
śrutu, po czym z całą powagą
zaproponowali nam odszukanie
mieszkania strzelca i doprowa-
dzenie przestępcy do sprawiedliwych rąk nieustraszonej policji.
I pomyśleć, że w naszym grodzie
już w 1466 r. założono Bractwo
Kurkowe, niegroźne zupełnie
dla mieszkańców. Doroczne zawody w bezpiecznym strzelaniu
odbywały się w poniedziałek po
Zielonych Świątkach. W roku
1777 strzelnicę przeniesiono na
Plac Strzelecki. Ciekawe, czy kręcił się tam wtedy jakiś wodzirej.
Traumatycznym wydarzeniem
była impreza sprzed 11 laty –
festyn wiejski pod Wrocławiem,
gdzie w trakcie występu znakomitego wrocławskiego Teatru
„Frant” w pierwszym rzędzie nastąpił wybuch. Na estradę spadły
ludzkie kończyny. Okazało się,
że tamtejsi seniorzy – kombatanci
byli między sobą mocno skłóceni
i jeden z nich przyniósł w tecz-
cze poduczyć się zasad udzielania
pierwszej pomocy fizycznej. Natomiast od lat mamy opanowane
skuteczne doradzanie w sprawach
sercowo-miłosnych.
W dzisiejszych czasach żadne
dydaktyczne przemowy raczej nie
skutkują. Nawet słynny radziecki
pedagog i pisarz Anton Makarenko (1888-1939), autor „Poematu
pedagogicznego” niewiele by
osiągnął. Uczył kolektywnej resocjalizacji, lecz w aktualnej obyczajowości jego hasła zastąpione
zostały prywatkami ze zbiorowymi atrakcjami.
***
Sklep Drink Hala przy rogu
ulic Rydygiera i Brodatego, którego drzwi też zostały ostrzelane,
ponownie dołączył się do naszej
społecznej akcji „Nakrętka” czyli
zbierania funduszy na budowę
Kliniki Hematologii Dziecięcej.
Szczególnie w czasie przedświątecznego szału zakupów gromadzi
te plastikowe surowce wtórne,
dostarczając je do centralnego
punktu zbiórki na ekologicznym,
polskim targowisku przy Legnickiej róg Niedźwiedziej. Ciekawostka: na jedną tonę wagi trzeba
ok. 35 tys. różnych sztuk nakrętek! Dzięki owej akcji uczymy
się kolektywnie współpracować
– bez pedagogicznych pogadanek.
***
Na nadchodzące Święta
Bożego Narodzenia życzę Czytelnikom wszystkiego naj naj
najmilszego, ekologicznego
obżarstwa oraz udanego wstrzelenia się korkami od szampana w Nowy Rok 2014 – na
pewno jeszcze lepszy!
REKLAMA
Zdarzyło się, że na początku lat
90. w restauracji luksusowego
hotelu nowobogaccy biznesmeni rzucali we mnie butelkami,
a dokładniej w balowy cylinder
tkwiący na mojej głowie. Po
chwili wybrali cel większy i łatwiejszy do trafienia – zespół muzyczny. Jednak nie odczułem wtedy uczucia zazdrości z powodu
chwilowego braku zainteresowania moją osobą. Gorzej było,
gdy w czasie Balu Sylwestrowego
zaprezentowano jeden z pierwszych pokazów sztucznych ogni.
Balowicze wyszli na zewnątrz, na
dziedziniec, aby podziwiać obiecaną orgię barw. Nieumiejętnie
odpalone race wpadły między
nas, stojących. Wtedy dopiero
zrobiła się orgia! W jednym
momencie kilka eleganckich pań
gwałtownie „przemodelowało”
ce materiał wybuchowy. Było
to nadzwyczaj bombowe uwieńczenie wspomnieniowego plenerowego spotkania byłych bojowników.
Po wojnie takich sytuacji było
sporo, ale w powyższym przypadku zapewne zadziałała dobra
pamięć i kombatanckie przyzwyczajenie. A w najszczęśliwszym
PRL-owskim ustroju społeczeństwo uparcie zadawało sobie
pytanie: dlaczego władza strzelała
do ludzi? Bo robotnik zawsze był
głównym celem socjalizmu –
chciałoby się odpowiedzieć.
Niedawno prowadziłem wesele
dla nowożeńców w średnim wieku. Już przy wkraczaniu do sali
balowej przy marszu weselnym
ujawniły się różnice charakterów
Państwa „Młodych”. Potem było
tylko gorzej i późnym wieczorem
postrzelali się po buziach. Zrobiła
się weselna draka i wybuchła
dyskusja o formalnościach rozwodowych. Zatem wniosek: niczym kapitan na statku muszę
jako wodzirej mieć uprawnienia
do udzielania rozwodu jeszcze
przed ślubem. Razem ze swymi
asystentkami – Czarodziejkami
i Dobrymi Wróżkami muszę jesz-
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 68
Będzie się działo
Grudzień 2013/Styczeń 2014
Co się będzie działo we Wrocławiu?
REKLAMA
Opracowała
Patrycja Rozborska
23.12. g. 21. Klub Alive, bilety: 10 zł
Gratka dla fanów piosenki żeglarskiej – szanty w wykonaniu dwóch zespołów. Za Horyzontem to grupa kobieca
przedstawiająca morze oczami matek, córek i kochanek.
Od 2003 r. nagrały trzy płyty i zagrały prawie pół tysiąca koncertów. Swoje
kompozycje, jak i znane
żeglarskie szlagiery wykonuje zespół W stronę
portu, który na swoim
koncie ma spore osiągnięcia w ogólnopolskich konkursach.
30.12. g. 19. Filharmonia Wrocławska, bilety: 60-120 zł
Tradycyjna muzyka kubańska w wykonaniu Jose Torresa &
Havana Dreams wprowadzi nas w atmosferę sylwestrowej
zabawy. Podczas koncertu zabrzmią takie utwory jak Son
para ti, Dos gardenias, Como fue, El
manisero w aranżacjach symfonicznych przygotowanych specjalnie na
tę okazję.
31.12. g. 20. Rynek, wstęp wolny
Po raz kolejny na wrocławskim Rynku odbędzie się Sylwestrowa Noc z telewizyjną Dwójką. Na scenie zagoszczą
takie gwiazdy jak Justyna Steczkowska czy Edyta Górniak.
Imprezę uświetnią swoją obecnością prowadzący Tomasz
Kammel i Marika, wystąpią również finaliści The Voice
of Poland.
05.01. g. 18. Impart, bilety: 30-40 zł
Recital Jerzego Połomskiego świętującego 55-lecie na
scenie. W towarzystwie pianisty Janusza Senta piosenkarz wykona najpiękniejsze polskie kolędy i pastorałki
oraz jego najpopularniejsze utwory: „Bo z dziewczynami”,
„Daj”, „Cała sala śpiewa z nami”.
07.01. g. 19. Teatr Muzyczny Capitol, bilety: 80-100 zł
Zakopower noworocznie – wyjątkowy koncert kolędowy, mocno osadzony w tradycji skalnego Podhala, ale
i ze współczesnym rockowym zacięciem. Tradycyjne
polskie pastorałki w oryginalnych aranżacjach. Będzie
to pierwszy koncert promujący wydaną 26.11. płytę „Zakopower – Kolędowo”.
09.01. g. 20. Klub Muzyczny Od Zmierzchu Do Świtu, bilety: 10 zł
Nowa formacja Whitewater Bio powstała po
dołączeniu do gitarzysty, perkusisty i basisty
zespołu K=I=W=I dobrze znanego na polskiej
scenie muzycznej Jasona Barwicka z The
Brew. Nie tylko wniósł on do zespołu swoje charakterystyczne brzmienie gitary, ale też zaśpiewał napisane przez
siebie teksty piosenek.
10.01. g. 19. Teatr Polski, bilety: 60-150 zł
Ethno Jazz Festival prezentuje: KAYAH &TRANSORIENTAL ORCHESTRA, niezwykły projekt, który zrodził się
z miłości Kayah do muzyki world. W egzotyczną podróż
porwą słuchaczy brzmienia rzadko spotykanych instrumentów oraz akcenty muzyki bałkańskiej, perskiej, afrykańskiej
oraz żydowskiej.
05.01. g. 18. Hala Stulecia, bilety: 25-110 zł
Gala Noworoczna, podczas której usłyszeć będzie można
arie operetkowe z „Nocy w Wenecji” czy „Zemsty nietoperza” w wykonaniu Joanny Woś (sopran) i Tomasza Kuka
(tenor) pod dyrekcją Bassem Akiki. Artystom towarzyszyć
będzie Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Wrocławskiej.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 69
21.12. g. 11-13. Hala Stulecia, bilety: 35zł
Dziecięce studio architektury- cykl wyjątkowych warsztatów edukacyjnych prowadzonych od października
poświęconych architekturze, projektowaniu i przestrzeni współczesnego miasta. Łączy zdobywanie wiedzy z fantastyczną zabawą w projektantów i architektów. Okazja
uczestnictwa w ostatnim zajęciach pt. „Miasta marzycieli”.
Będzie się działo
21.12. g. 19. Teatr Polski, Scena Kameralna, bilety: 15- 40 zł
„Dwadzieścia najśmieszniejszych piosenek na świecie”
to spektakl utrzymany w konwencji seansu u psychoterapeuty
przerywanego piosenkami. Po raz pierwszy na wrocławskiej
scenie ukazał się w 2007 r. W roli tytułowego schizofrenika
z dramatu Antoniego Kępińskiego- Mariusz Kiljan, reżyseria:
Janusz Satanowski.
22.11.-30.12. Galeria Sztuki SOCATO (ul. Oławska 21/7)
Wystawa „Struktury dynamiczne” autorstwa Michała
Misiaka. Jego malarstwo zaliczane jest do nurtu geometrycznego. Artysta koncentruje się na przebiegu blisko
położonych równoległych lub przecinających się gęsto linii, wprawia powierzchnię w wibrację, odsłaniając względność dwuwymiaru.
Do 03.01. g. 10-17. Centrum Kultury Agora, wstęp wolny
31.12. Kino Nowe Horyzonty, bilety: 150 zł
Dobre kino i szampańska zabawa do białego rana mogą razem iść w parze. Filmowy Sylwester w KNH to cztery
przedpremierowe zestawy filmów do wyboru oraz wyjątkowy zestaw z klasykami amerykańskiego kina. Do tego
zabawa taneczna z DJ’em oraz bufet w przerwach między
seansami. Program dostępny na stronie internetowej kina.
22.12. g. 19. Centrum Inicjatyw Artystycznych, bilety: 12-18 zł
Spektakl muzyczny w trzech kobiecych odsłonach „Piosenka też jest kobietą” daje możliwość
poznania różnych oblicz natury płci pięknej. Całość z nutką pikanterii i w granicach dobrego smaku
przygotowali Ewa Staroń i Maciej Wojciechowski.
29.12. g. 19. Opera Wrocławska, bilety: 20-200 zł
Największe wydarzenie grudnia- premiera baletu „Coppelia”
francuskiego kompozytora Leo
Delibes. Utwór powstał na motywach nowel E.T.A. Hoffmanna i przebojem zdobył sceny
całego świata. Spektakl odbywa się przy akompaniamencie
orkiestry Opery Wrocławskiej
pod dyrekcją T. Zatheya.
26.11.2013-19.01.2014 Muzeum Narodowe
Wystawa z cyklu „Artyści i mecenasi Muzeum Narodowemu we
Wrocławiu”- kolekcja Hermansdorferów. Rodzinę, której dobytek
stanowi ponad 300 dzieł sztuki, reprezentować będą tacy współcześni artyści jak Magdalena Abakanowicz, Stanisław Fijałkowski,
Władysława Hasiora czy Zbigniew Makowski.
07. 01.g.15.30 Zakład Narodowy im. Ossolińskich, wstęp wolny
W ramach prowadzonych przez Ossolineum wykładów,
mających na celu popularyzowanie historii i bogatych
zbiorów Zakładu, usłyszeć będzie można wykład Hanny Kuleszy pt. „Witkacy w ossolińskich rękopisach”.
REKLAMA
05.01. g. 19. Hala Sportowo-Widowiskowa Orbita, bilety: od 10 zł
Okazja dla fanów koszykówki,
by wspierać swą ukochaną drużynę we Wrocławiu. Mecz ekstraklasy Tauron Basket LigaWKS Śląsk Wrocław podejmie
Stabill Jezioro Tarnobrzeg.
Sportowa atmosfera i wielkie
emocje gwarantowane.
„Obecność Portretu” to najnowszy
projekt wrocławskiej malarki Haliny
Treli. Łączy ona tradycyjną technikę,
jaką jest rysowanie węglem, z nowymi środkami ekspresji twórczej.
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 70
Sport
Pomysł na... Stadion Miejski
Kacper
Bławicki
Trzeci co do wielkości obiekt w Polsce, na którym
swoje mecze rozgrywa Śląsk Wrocław, do dziś
wywołuje różne reakcje. Po epizodzie sportowym,
jakim było piłkarskie Euro, ten 43-tysięcznik dla jednych jest szansą na rozwój miasta, ale wielu widzi w
stadionie zbędną i deficytową inwestycję.
jest to stosunkowo młodą tradycją
polskiej piłki nożnej nad Odrą,
a tradycja posiada uwarunkowanie w konkretnych faktach i danych
liczbowych: najstarszy wrocławski
klub ma nie więcej niż 70 lat, dominującymi dyscyplinami sportu były
tu żużel, a później koszykówka.
Piłka nożna za sprawą Śląska Wrocław odrodziła się dopiero w 1964,
gdy wrocławska drużyna awansowała do najwyższej klasy rozgrywek. Sukcesy przyszły w latach
1976-1982, co dla współczesnego
młodego kibica jawi się jako bardzo
odległa era.
Dane te odzwierciedlają dzisiejszą
frekwencję na Stadionie Miejskim.
Publiczność rzędu 15 tys. kibiców
(i tak spora) przynosi obiektowi tak
naprawdę straty. Maciej Bluj, wiceprezydent Wrocławia, na pytanie
o przewidywalne zyski ze stadionu w 2013 roku, odpowiedział
dyplomatycznie, zasłaniając się
REKLAMA
Miało być tak, że stadion przy
Alei Śląska, poza meczami WKS-u
i reprezentacji Polski, będzie organizatorem imprez kulturalnych. To pozwalałoby pokryć koszty utrzymania
tak wielkiej budowli, która w przeważającej części nie jest użytkowana
z przyczyn technicznych.
Trybuny zapełniają się kibicami,
a murawa piłkarzami średnio raz
na dwa tygodnie. Jeszcze przed
budową, gdy dane liczbowe wyszły
na jaw, alarm podnieśli sceptycy. Ich
głównym zarzutem była gigantomania władz miasta zachłyśniętych ideą
Euro 2012 we Wrocławiu. Co miało
być później podczas tzw. „ligowej
szarówki”, nikt z notabli nie prorokował na głos.
Stadion Miejski to największa
powojenna inwestycja we Wrocławiu. Został zbudowany w mieście, w którym popularność piłki
nożnej jest – w dużym uproszczeniu
– na etapie rozwoju. Spowodowane
przykładami z Amsterdamu i Kolonii, gdzie tego typu areny stale
przynoszą straty i jest to rzekomo
naturalne zjawisko na całym świecie.
- Podobna sytuacja dzieje się
na wszystkich polskich arenach
Euro 2012. Stadion Narodowy zanotował stratę grubo ponad 20 mln
zł. Doświadczenie pokazuje, że bez
pełnego stadionu podczas meczów
ligowych trudno osiągnąć dodatni rachunek ekonomiczny – dodał.
Zestawienie obejmuje tylko kilka pomysłów zrealizowanych i planowanych. Na ich pełną listę konieczny by
był osobny artykuł najlepiej w formie tabeli przy założeniu, że nowe
pomysły w głowach urzędników rodzą się na bieżąco.
Pomysł malowany
Artyści zrzeszeni w grupie plastycznej MADOA zainspirowali
przedstawicieli spółki Wrocław
2012 swoją wizją. Chodziło o zagospodarowanie powierzchni be-
tonowych ścian, filarów i klatek
schodowych barwnymi muralami.
W ramach projektu „Sen Śląska”
powstało kilka prac skupionych
przy wejściu na sektor D (najzagorzalsi fanatycy zajmują trybunę
przeciwległą).
Pomysł nienazwany
Jeszcze w styczniu br. wrocławski magistrat wznowił negocjacje
z japońską firmą Toshiba ws. sprzedaży prawa do nazwy Stadionu
Miejskiego. Popularny producent
telewizorów inwestował już w przystadionowe lodowisko oraz zaangażował się w promocję meczu Brazylia-Japonia rozgrywanego w stolicy
Dolnego Śląska. Toshiba miała stać
się tytularnym sponsorem stadionu
już dwa lata temu, ale Japończycy
zrezygnowali w ostatnim momencie.
Miasto miało z tego tytułu otrzymywać kilka milionów złotych rocznie,
co przerastało możliwości finansowe
azjatyckiej firmy.
claw.pl
www.mttwro
Pomysł dziecinnie prosty
Wiosną rzecznik prasowy prezydenta Wrocławia Paweł Czuma
z okazji Wrocławskiego Dnia Przedszkolaka zadeklarował: - Chcemy
ich zaprosić na stadion razem z rodzicami. 8 czerwca stadion (murawa
i trybuny) zapełnił się najmłodszymi.
Przybyło ok. 20 tys. dzieci w wieku
przedszkolnym i drugie tyle opiekunów. Impreza rozpoczęła się
uroczystą paradą i prezentacją wrocławskich przedszkoli oraz meczem
piłki nożnej. W drugiej części widzowie przenieśli się już na otaczającą
stadion esplanadę, gdzie na świętujących czekały wozy strażackie
i dmuchane zamki.
Dla całego stadionu będzie to wielki test – zapowiadał przez imprezą
prezes spółki Wrocław 2012 Robert
Pietryszyn.
Pomysł na adrenalinę
Od czerwca będzie można skoczyć
z wysokości 30 metrów na Stadionie
Miejskim. Wersja bungee wzbogacona o ściankę wspinaczkową,
tor dla rolkarzy i rowerów BMX
na razie pozostaje w planach. Udało
się z gokartami i lodowiskiem (
to ostatnie tylko zimą).
Pomysł z małą sceną
Koszt inwestycji jest niewielki
i szybko się zwróci – rok temu
twierdził Adam Burak, poprzedni
prezes spółki Wrocław 2012. Chodziło o montowaną w strefie VIP
niewielką scenę umożliwiającą
granie kameralnych koncertów lub
organizowanie wesel, studniówek
i balów. Po przeróbkach strefa VIP
miała pomieścić ok. 3 tys. osób.
- Nie ma ryzyka, że impreza się nie
powiedzie i przyniesie wielomilionowe straty, jak to miało miejsce
z powodu organizacji turnieju Polish
Masters czy festiwalu Rock in Wroclaw – podkreślał prezes.
Straty przyniosły również inne imprezy, jak walka Tomasza Adamka
z Witalijem Kliczką we wrześniu
2011 roku (2,4 mln zł) i późniejszy
koncert George’a Michaela (3 mln zł).
Pomysł na obrzędy
„SŁOWO BOŻE JEST PRAWDĄ” - takiej treści baner był obecny
na płycie stadionu w czerwcu br.
To właśnie na Miejskim odbył się
2-dniowy Kongresu Świadków
Jehowy, który zgromadził ok. 20
tys. uczestników. Wśród nich przebywały też osoby niezwiązane z wyznaniem, a zaciekawione odbywającym się na skraju murawy chrztem
i wyglądem tego typu uroczystości.
Pomysł na zamknięcie
Do urzędu wojewódzkie go wpłynął wniosek wrocławskiej policji w spawie zachowania kibiców Śląska i Zagłębia podczas ostatnich
derbów, kiedy fani obu drużyn rozegrali na trybunach nieformalny mecz
na... race. W konsekwencji wojewoda
dolnośląski Marek Skorupa zamknął
część Stadionu Miejskiego (trybunę
B na dwa spotkania oraz sektor X na
jedno) za wspomniane race, a także
serpentyny, uszkodzony hydrant,
pobitego stewarda i znieważonych
policjantów.
MIĘDZYNARODOWE
TARGI
TURYSTYCZNE
7-9 LUTEGO 2014 HALA STULECIA
FESTIWAL PODRÓŻNIKÓW
FESTIWAL KULINARNY
ATRAKCJE DLA NAJMŁODSZYCH
NAJLEPSZE OFERTY TURYSTYCZNE
Przyjdź i wygraj zagraniczne wycieczki!
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
grudzień 2013
str 71
REKLAMA
Reklama
PReklama
OBSERWATORIUM DOLNOŚLĄSKIEGO RYNKU PRACY I EDUKACJI
Obserwatorium to projekt realizowany przez Centrum Monitoringu Społecznego i Kultury Obywatelskiej od stycznia 2012 roku.
Jego misją jest dostarczanie rzetelnej informacji o aktualnej sytuacji na rynku pracy, ułatwiającej podejmowanie decyzji o kierunkach edukacji i rozwoju regionalnego Dolnego Śląska.
W ramach projektu przeprowadzono 19 badań, które mają na celu zbudowanie spójnego systemu informacyjnego, umożliwiającego dostosowanie działań do potrzeb rynku pracy
i edukacji a także ograniczenie poziomu bezrobocia na Dolnym Śląsku.
Wydano 19 raportów końcowych z tychże badań oraz 16 numerów kwartalnika „Informator Dolnośląskiego Rynku Pracy i Edukacji”.
Zorganizowano 11 konferencji, podsumowujących badania, w których udział wzięło łącznie 780 osób, oraz 8 seminariów ze 149 uczestnikami.
W Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej znajduje się księgozbiór projektowy, który obejmuje 56 pozycji na temat rynku pracy oraz skutecznego pozyskiwania i aktywnego poszukiwania pracy.
Wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji celów projektu lub wzięli udział w naszych działaniach składamy wielkie podziękowania.
Cały czas działa strona internetowa projektu, na której znajdują się aktualności z regionalnego rynku pracy oraz interaktywna mapa województwa.
Strona ta będzie funkcjonować także po zakończeniu realizacji projektu i znajduje się pod adresem:
www.obserwatorium.cmsiko.pl
Zapraszamy także na nasze konta na portalach:
Twitter @ODRPiE,
YouTube (youtube.com/CMSiKO)
SlideShare (slideshare.net/ODRPiE)
Centrum Monitoringu Społecznego i Kultury Obywatelskiej, ul. Korfantego 27, 53-021 Wrocław, (071)729-85-89
REKLAMA
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego oraz z budżetu Województwa Dolnośląskiego.
grudzień 2013
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
Reklama
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 72
grudzień 2013

Podobne dokumenty

we współpracy z - Słowo Wrocławian

we współpracy z - Słowo Wrocławian Wydawca: Magnes Media Sp. z o.o. [email protected] | Prezes Zarządu, redaktor naczelny: Emil Baran Redaktor prowadzący: Adam Witczak [email protected] | Redaktor techniczny: Piot...

Bardziej szczegółowo