7. Potop - Nadzieja.pl

Transkrypt

7. Potop - Nadzieja.pl
nadzieja.pl - A. Martyniuk-Gillner, M. Piłat - 7. Potop
7. Potop
Potomków Seta zwano synami Bożymi, potomków Kaina - synami ludzkimi. Gdy
synowie Boży przez związki małżeńskie zmieszali się z synami ludzkimi, stracili pod
wpływem żon, swój szczególny święty charakter i złączyli się w bałwochwalstwie z
synami Kaina. Wielu odrzuciło bojaźń Bożą i podeptało Jego przykazania. Nieliczni
sprawiedliwi czcili w bojaźni swego Stwórcę. Do tych nielicznych sprawiedliwych
należał Noe wraz z rodziną.
Złość ludzka była tak wielka i przyjmowała tak zastraszające rozmiary, że Bóg
żałował, iż uczynił człowieka, bowiem wszelkie zamiary i myśli jego serca były
ustawicznie złe.
Więcej niż sto lat przed potopem, posłał Pan anioła do wiernego mu Noego i
oznajmił, że nie będzie już dłużej litował się nad zepsutym rodzajem ludzkim. Przed
Noem nie zamierza ukryć swych zamiarów i wtajemnicza go we wszystko, czyniąc
go wiernym kaznodzieją ostrzegającym świat przed nadchodzącym zniszczeniem —
aby mieszkańcy ziemi nie mieli żadnej wymówki. Noe miał ostrzegać ludzi i
równocześnie przygotowywać arkę według wskazówek Bożych dla ratunku siebie i
swojej rodziny. Miał on nie tylko kazać, ale budując arkę przykładem przekonywać
wszystkich, że wierzy w to, co głosił.
Noe z rodziną nie był jedynym człowiekiem bojącym się i słuchającym Boga, lecz
był najpobożniejszym i najświętobliwszym ze wszystkich, którzy wtedy żyli na
ziemi. Jedynym, którego wraz z rodziną Bóg zachował przy życiu. Z Jego woli Noe
budował arkę i ostrzegał świat przed nadchodzącą zgubą. Matuzalem, dziadek
Noego, żył do roku, w którym nastąpił potop; byli też inni, którzy uwierzyli kazaniu
Noego i pomagali w budowaniu arki, umarli jednak zanim wody potopu ogarnęły
ziemię. Kazaniem i przykładem, jaki dał przez budowanie arki, Noe potępił świat.
Bóg dał wszystkim, którzy pragnęli zwrócić się do Noego, sposobność pokuty. Lecz
nie wierzono kazaniu Noego, szydzono z jego przestróg i wyśmiewano budowę
olbrzymiego korabia na suchym lądzie. Praca Noego nad ratowaniem bliźnich
spełzła na niczym. Więcej niż przez sto lat czynił wytrwałe wysiłki, by nakłonić ludzi
do pokuty i powrotu do Boga. Każde uderzenie siekiery przy budowie arki było dla
ludzi kazaniem. Noe kierował budową statku, przemawiał i pracował, a ludzie ze
zdumieniem przyglądali mu się uważając go za fanatyka.
BUDOWA ARKI
Bóg dał Noemu dokładny rozmiar arki i ścisłe wskazówki dotyczące wszystkich
szczegółów. Arka nie była zbudowana jak okręt, lecz sporządzona na wzór
strona 1 / 5
nadzieja.pl - A. Martyniuk-Gillner, M. Piłat - 7. Potop
budynku, którego fundament podobny był do łodzi, aby mógł pływać po wodzie. W
ścianach arki nie było żadnych otworów; posiadała trzy piętra, a światło
otrzymywała przez okno w dachu. Drzwi znajdowały się z boku, tak że światło z
góry dochodziło wszędzie. Arkę zbudowano z drzewa cyprysowego, czyli z drzewa
gofer, nie ulegającego gniciu przez setki lat. Był to budynek niezwykle trwały,
jakiego mądrość ludzka nie wymyśliła. Bóg był projektodawcą, Noe budowniczym.
Mimo iż Noe czynił wszystko, co było w jego mocy, aby dokładnie wykonać każdy
szczegół, niemożliwym było, by arka sama zdołała się oprzeć gwałtownościom
burzy, jaką Bóg w swoim gniewie miał dopuścić na ziemię. Praca nad
dokończeniem budowy posuwała się bardzo powoli. Belki ściśle dopasowywano,
szpary zalewano smołą. Wszystko, co człowiek mógł uczynić, czyniono jak
najdoskonalej. Mimo to, tylko Bóg Swoją cudowną mocą, mógł uchronić budowlę
przed naporem olbrzymich groźnych fal.
Wielu początkowo jakby przyjmowało przestrogę Noego, jednak całkowicie w
szczerej pokucie nie nawracali się do Boga. Przed samym nadejściem potopu dany
był im czas próby. Próby tej nie wytrzymali. Nadmierne zło przemogło, toteż
ostatecznie połączyli się z kpiącymi i wyśmiewającymi się z wiernego Bogu Noego.
Ludzie nie porzucili grzechów, trwali nadal w wielożeństwie i ulegali przewrotnym
namiętnościom. Okres próby zbliżał się do końca. Niewierzący mieli otrzymać
jeszcze jeden szczególny znak Boskiej mocy. Noe wiernie stosował się do
wskazówek otrzymanych od Boga. Pod kierownictwem Bożym budowę arki
ukończono. Noe poczynił olbrzymie zapasy pożywienia dla ludzi i zwierząt. Gdy już
wszystko było gotowe, Bóg rozkazał wiernemu Noemu: „Wejdź do arki ty i cały dom
twój, bo widziałem, że jesteś sprawiedliwy przede mną w tym pokoleniu.” Rdz 7,1
ZWIERZĘTA WCHODZĄ DO ARKI
Aniołowie wyszli, by zebrać z lasów i pól zwierzęta stworzone przez Boga. Szli
przed zwierzętami, one zaś parami, samiec i samica szły za nimi; czystych zwierząt
siedem par z każdego gatunku. Zwierzęta od najbardziej drapieżnych do
najłagodniejszych i nieszkodliwych wchodziły spokojnie do arki. Niebo pokryło się
chmurą: to ptactwo wszelkiego rodzaju parami wpadało w locie do arki — czystych
ptaków po siedem par. Niektórzy ludzie ze zdziwieniem, niektórzy z bojaźnią
przyglądali się tej wędrówce, lecz bezustanne sprzeciwianie się niebu zatwardziło
ich serca tak, że nawet ten niezwykły przejaw Boskiej mocy wywarł na nich tylko
chwilowe wrażenie. Przez siedem dni wchodziły zwierzęta do arki, a Noe
rozmieszczał je w przygotowanych dla nich przegrodach.
Ludzie widząc słońce w pełnym blasku i ziemię przyodzianą prawie rajską krasą
stłumili w sobie obudzony na chwilę lęk i hucznymi zabawami oraz zdrożnymi
uczynkami, ściągali na siebie gniew Boży.
Wszystko było gotowe do zamknięcia arki. Tłumy szyderców zobaczyły anioła
zstępującego z nieba przyodzianego światłością podobną do błyskawicy, który
zamknął masywne zewnętrzne drzwi arki i odleciał z powrotem do nieba.
strona 2 / 5
nadzieja.pl - A. Martyniuk-Gillner, M. Piłat - 7. Potop
Siedem dni przebywał Noe z rodziną w arce zanim deszcz zaczął padać na ziemię.
Przez ten czas rodzina przygotowywała się odpowiednio do wymagań dłuższego
pobytu, kiedy to wody będą pokrywały ziemię. Dla niewierzącego tłumu były to dni
sprośnych zabaw. Ponieważ proroctwo Noego nie wypełniło się natychmiast po
jego wejściu do arki, myśleli, że Noego oszukano i że jest rzeczą niemożliwą, aby
świat mógł ulec zniszczeniu przez potop. Do tego czasu deszcz nie padał na ziemię;
mgła według Boskiego zarządzenia opadała nocą w postaci rosy ożywiającej
roślinność, powodując jej rozkwit.
Mimo widocznych przejawów Boskiej mocy, jakiej byli świadkami, nienaturalnego
wydarzenia, jakim było wejście zwierząt leśnych i polnych do arki oraz widoku
anioła Bożego odzianego jasnością, w strasznym majestacie zstępującego z nieba,
by zamknąć drzwi arki — zatwardzili bezbożni swe serca i trwali w orgiach,
wyśmiewając Boga.
BURZA
Ósmego dnia niebo pociemniało. Huk grzmotów i oślepiające błyskawice przejęły
strachem ludzi i zwierzęta. Zaczął padać deszcz. Czegoś podobnego nigdy jeszcze
nie widziano, serca ludziom poczęły bić ze strachu. Dzikie zwierzęta jak oszalałe
pędziły w różne strony i swym przeraźliwym rykiem zwiastowały straszny los
własny i człowieka. Burza wzmagała się coraz bardziej, z nieba zaczęła spływać
woda jak potężny wodospad. Rzeki wystąpiły z brzegów i zalały doliny. Potężne
fontanny wód wybuchały spod ziemi z nieopisaną siłą, wyrzucając w powietrze
masywne kamienie, które spadając, zarywały się głęboko w ziemię.
Ludzie po raz pierwszy widzieli zniszczenie dzieła swoich rąk. Wspaniałe budynki,
pięknie urządzone ogrody i gaje, gdzie umieszczali bóstwa i ołtarze, na których
składano ofiary z ludzi, leżały rozrzucone bezładnie zniszczone przez błyskawice.
Teraz Bóg w Swoim rozgniewaniu rozbijał fałszywych bogów przed oczami
bałwochwalców. A oni zaś drżąc przed potęgą żywego Boga, Stwórcy nieba i ziemi,
pojmowali, że właśnie te obrzydliwości i okrutne bałwochwalcze ofiary ściągnęły na
nich straszną katastrofę.
Gwałtowność burzy wzrastała; z hukiem i trzaskiem żywiołów mieszał się krzyk
rozpaczy ludzi, którzy znieważyli Boski autorytet. Drzewa, budynki, skały i ziemia
rozpadały się. Przerażenie ludzi i zwierząt było nie do opisania.
Nawet szatan, znajdujący się wśród szalejących żywiołów obawiał się o własne
istnienie. Rozkoszne było sprawowanie władzy nad bezbożnym tłumem i życzył
sobie, aby ludzie nadal, żyli i wykonywali obrzydliwości, umacniając się w buncie
przeciwko Bogu niebieskiemu. Rzucał przekleństwa, oskarżające Boga o
niesprawiedliwość i okrucieństwo. Wielu ludzi bluźniło na wzór szatana i gdyby
mogli, ściągnęliby Stwórcę z Jego stolicy sprawiedliwości.
Jedni bluźnili i przeklinali Stwórcę, inni na wpół przytomni, ze strachem wyciągali
strona 3 / 5
nadzieja.pl - A. Martyniuk-Gillner, M. Piłat - 7. Potop
ręce w stronę arki, błagając o wpuszczenie do środka. Lecz to było niemożliwe. Bóg
zamknął drzwi, będące jedynym wejściem i odgrodził Noego znajdującego się
wewnątrz arki od bezbożnych z zewnątrz. Jedynie On mógł otworzyć drzwi. Strach i
żal były spóźnione. Za późno zrozumieli, że jest Bóg żywy, potężniejszy od
człowieka, któremu urągali i bluźnili. Wołali do Stwórcy z całą gorliwością, lecz Jego
ucho było głuche na te wołania. Niektórzy z rozpaczy starali się włamać do arki, ale
mocna budowa opierała się. Inni czepiali się arki, lecz wkrótce porywały ich
pędzące z szaloną szybkością fale, lub strącały odłamki skał i drzew miotanych we
wszystkie strony.
Ci, którzy lekceważyli przestrogi Noego i wyśmiewali wiernego kaznodzieję
sprawiedliwości, za późno chcieli pokutować. Arka doznawała silnych rzutów i
wstrząsów. Zwierzęta znajdujące się wewnątrz rozlicznymi głosami dawały wyraz
swemu dzikiemu strachowi. Wśród rozpętanych żywiołów, huczących wód,
walących się drzew i skał arka płynęła bezpiecznie. Najsilniejsi z aniołów prowadzili
ją i chronili przed uszkodzeniem. Przez cały czas tej strasznej burzy trwającej 40
dni i 40 nocy ocalenie arki było cudownym dziełem Wszechmocnego.
Zwierzęta pozostawione na zewnątrz garnęły się do człowieka, szukały
towarzystwa istot ludzkich, oczekując niejako od nich pomocy. Niektórzy
przywiązywali swoje dzieci i samych siebie do grzbietów potężnych zwierząt
myśląc, że one jako bardziej wytrzymałe ratując swoje życie wejdą na najwyższe
szczyty, by ujść przed gwałtownie wzbierającymi wodami. Burza w swej
gwałtowności nie słabła, woda wzbierała coraz szybciej. Byli tacy, co przymocowali
się do wysokich drzew na szczytach gór, lecz drzewa wyrwane z korzeniami i
niesione w powietrzu szalonym pędem, wpadały razem z kamieniami i ziemią we
wściekłe, wzburzone, kipiące fale. Na najwyższych szczytach gór walczyły ludzkie
istoty i dzikie bestie o zachowanie życia, aż w końcu zniosły ich razem spienione
wody. Wreszcie zalane zostały najwyższe szczyty; ludzie oraz zwierzęta zginęli w
odmętach wód.
Noe i jego rodzina z zainteresowaniem śledzili opadanie wód. Pragnęli znowu
znaleźć się na ziemi. Noe wypuścił kruka, który latał tam i z powrotem dookoła arki.
Nie otrzymawszy pozytywnej wiadomości, Noe wypuścił gołębicę, która nie
znalazłszy miejsca odpoczynku wróciła do arki. Po siedmiu dniach znów wypuścił
gołębia, a gdy ujrzał go wracającego z gałązką oliwną w dziobie, ucieszył się
niezmiernie wraz z całą ośmioosobową rodziną. Anioł ponownie zstąpił z nieba i
otworzył drzwi arki. Noe mógł odsunąć szczytowe okno w dachu, ale nie mógł
otworzyć drzwi zamkniętych przez Boga. Bóg przemówił do Noego przez anioła,
otwierającego drzwi. Kazał Noemu i jego rodzinie wyjść z arki i wyprowadzić każdą
żyjącą istotę.
OFIARA NOEGO I BOSKA OBIETNICA
Noe nie zapomniał o Bogu, który ich wszystkich tak łaskawie zachował.
Natychmiast po wyjściu z arki zbudował ołtarz i biorąc z każdego czystego
strona 4 / 5
nadzieja.pl - A. Martyniuk-Gillner, M. Piłat - 7. Potop
zwierzęcia i każdego czystego ptaka, złożył ofiarę całopalenia, okazując tym wiarę
w wielką ofiarę Chrystusa i wyrażając wdzięczność Bogu za cudowne ocalenie.
Ofiara Noego wstąpiła przed oblicze Boga jako przyjemna wonność i błogosławił
Pan Noemu i jego rodzinie.
Tutaj jest nauka dla wszystkich, którzy żyją i żyć będą na ziemi: za każdy objaw
łaski i miłości pierwszą czynnością powinno być złożenie Bogu hołdu i
dziękczynienia.
Ażeby człowiek nie bał się widoku zbierających się chmur i padającego deszczu i
nie pozostawał w ustawicznym lęku, oczekując drugiego potopu, Bóg łaskawie
zapewnił Noego i jego rodzinę: „To będzie znakiem przymierza, które Ja
ustanawiam między mną a między wami i między każdą istotą żyjącą, która jest z
wami, po wieczne czasy: łuk mój kładę na obłoku, aby był znakiem przymierza
między mną a ziemią. Kiedy zbiorę chmury a obłok będzie nad ziemią, a na obłoku
ukaże się łuk, wspomnę na przymierze moje, które jest między mną a wami i
wszelką istotą żyjącą we wszelkim ciele i już nigdy nie będzie wód potopu, które by
zniszczyły wszelkie ciało. Gdy tedy łuk ukaże się na obłoku, spojrzę nań, aby
wspomnieć na przymierze wieczne między Bogiem, a wszelką istotą żyjącą,
wszelkim ciałem, które jest na ziemi.” Rdz 9,12-16
Jakiż łaskawy jest Bóg! Ileż współczucia żywi do grzesznego człowieka, gdy
umieszcza na obłokach różnokolorową tęczę jako znak przymierza wszechmocnego
Boga z człowiekiem! Tęcza ma świadczyć wszystkim pokoleniom, że Bóg zniszczył
przez potop mieszkańców ziemi z powodu ich wielkiej złości. Chciał, aby dzieci
przyszłych pokoleń, skoro ujrzą tęczę na obłokach i zapytają o znaczenie tego
wspaniałego łuku rozpiętego na niebie, otrzymały od rodziców wyjaśnienie, że
Stwórca potopem zniszczył stary świat, ponieważ ludzie udali się za wszelkiego
rodzaju złością i że ręka Najwyższego uczyniła ten łuk i umieściła go na obłokach
na znak, że już nigdy więcej potopu nie przywiedzie na ziemię.
Ten symbol na obłokach ma wzmocnić wiarę i utwierdzić zaufanie do Boga, gdyż
jest znakiem łaski i dobroci. Chociaż ludzie zmusili Boga do zniszczenia ziemi przez
potop, łaska wciąż jeszcze ogarnia ziemię. Bóg mówi, że gdy spojrzy na łuk na
obłoku, będzie pamiętał o Swym przymierzu. Nie znaczy to, że kiedykolwiek o nim
zapomni, lecz przemawia do człowieka jego własnym językiem, aby człowiek mógł
lepiej zrozumieć Boga.
***
opracowanie tekstu © 2001 A. Martyniuk-Gillner, M. Piłat
strona 5 / 5
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)

Podobne dokumenty