Biedni Polacy w Londynie

Transkrypt

Biedni Polacy w Londynie
Biedni Polacy w Londynie...
Wpisany przez WebLion
Środa, 13 Grudzień 2006 11:37
Jakże mi przykro, że nie jest mi przykro, w odniesieniu do Polaków, którzy wyjechali za chlebem
do Anglii i tak boleśnie los ich doświadcza... Pracy nie ma, kasy nie ma, nie ma gdzie spać...
pozostaje pić. No tak, ale żeby pić, potrzebna jest kasa, a jak kasy nie ma to za co pić?
No co za bzdury!...
Jakiś czas temu słuchałem audycji w RMF FM, gdzie mówiono o emigrantach z Polski, którzy w
Anglii znaleźli jedynie smutek i żal... Kilka dni temu, materiał podobny tematycznie "poleciał" w
Polsacie, w klonie Uwagi rodem z TVN, czyli Interwencji. Trzech pijaczków płakało nad swoim
losem... Mówili jak to się zawiedli, że do domu wstyd wracać, że to nie prawda co mówią
znajomi w Polsce, że wystarczy przyjechać do Londynu i życie się zmienia...
W Polsce byli zapewne "niebieskimi ptakami", a teraz za wielką wodą wystawiają nam opinię.
Problem dotyczy przede wszystkim tych, którzy myśląc o Anglii zakotwiczyli swoje pijackie,
leniwe tyłki
w Londynie.
Jakoś na srebrnym ekranie nie widziałem żadnego materiału z innych angielskich miast.
Dlaczego? Dlatego, że tam jest praca (również) dla Polaków!
Te trzy śmierdzące nieroby, do których dotarła ekipa Interwencji, zrzucili winę za brak
warunków do życia m.in. na nieznajomość języka angielskiego, a są w UK od 2002 i 2004 roku!
To bzdury!
Ci, którzy znają język mają oczywiście znacznie lepsze oferty pracy, ale i ci bez znajomości
języka jeszcze w tamtym roku (ale i w tym), byli przyjmowani do pracy w różnych miejscach i
miastach - Londyn zapchany jest i pęka w szwach od różnych nacji. Tam w zasadzie już od
roku nie ma czego szukać, a Polacy dalej obierają jedynie słuszny kierunek --> Londyn - no
brak słów...
Ponadto te gady, śmierdzące obiboki mają do dyspozycji DARMOWE szkółki językowe! Wiem,
bo byłem i widziałem - sam również "gościnnie" uczestniczyłem w takich zajęciach. Nie ma
usprawiedliwienia dla tych, którzy siedząc tyle czasu w UK, nie znają choćby podstaw, które
pozwoliłyby na swobodną komunikację między nimi, a ewentualnym pracodawcą.
Takie zajęcia rozpoczyna test, który pozwala określić stopień znajomości języka i w zależności
od wyniku, słuchacze są dzieleni na odpowiednie grupy. Ci, którzy jedynie znają pojedyncze
słowa jak i ci, którzy nie wiedzą co znaczy "welcome" rozpoczynają naukę od zera. Tylko
stopień determinacji i chęci decydują o tym, czy zaczną mówić w języku angielskim... Takie
szkółki rozpoczynają się (o ile dobrze pamiętam) co pół roku, ale każdy może dołączyć do grup
już istniejących.
Kiedy byłem w Anglii, sporo pracy było w miastach takich jak Spalding, Boston, Grantham,
Peterborough, Leicester i wielu innych - trzeba tylko ruszyć tyłek i choćby z rozmówkami w ręku
pracy poszukać.
Najłatwiej jest użalać się nad samym sobą, a na pytanie - "czy szukał pan pracy" -
1/2
Biedni Polacy w Londynie...
Wpisany przez WebLion
Środa, 13 Grudzień 2006 11:37
odpowiedzieć, że albo kłopot z językiem, albo pracy nie ma. Jeszcze raz powtarzam - to
BZDURA!
Kto szuka ten znajdzie, ale trzeba chcieć!
Na przestrzeni roku czasu, do Grantham, gdzie na stałe osiadł mój brat, przyjechało wielu
Polaków - ci, którzy faktycznie chcieli pracować za funty, pracują do dziś. Szkolą język, dostają
lepsze propozycje pracy, wynajmują mieszkania, kupują domy na kreskę, kupują samochody,
żyją pełnią życia. Wystarczy tylko chcieć!
Gamoń zawsze pozostanie gamoniem, nierób - nierobem, a pijak z przekonania - pijakiem bez względu na to, gdzie śpi...
2/2

Podobne dokumenty