dziękujemy! - Bernardyni
Transkrypt
dziękujemy! - Bernardyni
1 lipca 2007 r. NR 3 (5) DZIĘKUJEMY! Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że przenosiny o. Nereusza zaanonsowano słowami: „Ojcze, Matka Boża Pocieszenia wzywa do Leżajska”. Dla nas marne to pocieszenie. ●● Koniec czerwca wiąże się zwykle z rekonstrukcją struktur wspólnot zakonnych w poszczególnych klasztorach prowincji. Jedna z takich zmian jest dla nas szczególnie dotkliwa – po czterech latach współpracy, sporów, przyjaźni i wspólnego dzielenia smutków i radości, z łęczyckiej wspólnoty klasztornej odchodzi nasz moderator, o. Nereusz Cora. Przyjaciół wybieramy sobie sami, wspólnota jest dla nas darem od Boga. Do łęczyckiej oazy Pan Bóg skierował ojca Nereusza zaraz po przyjęciu święceń kapłańskich, a ten zaczął od razu od wysokiego „C”, remontując wraz z nami salkę oazową. Duże wymagania postawił swoim uczniom w liceum, którzy w geście rozpaczy pisali na ławkach do poprzedniego katechety: „ojcze Edgarze, wróć!” – na szczęście, dla nas o. Nereusz nie był równie surowy, choć, co zrozumiałe, współpraca nie zawsze układała się wzorowo. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że przenosiny o. Nereusza zaanonsowano słowami: „Ojcze, Matka Boża Pocieszenia wzywa do Leżajska”. Dla nas marne to pocieszenie. W czasie niedawnego wyjazdu na dzień skupienia do Kalwarii Zebrzydowskiej usłyszeliśmy słowa o. Faustyna na temat przewodnika i pasterza wspólnoty oazowej – moderatora: „Dobry pasterz to ten, który zna swoje owce po imieniu i jest gotowy poświęcić dla nich swoje życie” – takim przewodnikiem był dla nas przez cztery lata o. Nereusz. Rozpoczął od kształtowania naszej duchowości – dla wielu jest spo- wiednikiem, inni wspominają powtarzane jak mantra fragmenty homilii, które do nas kierował: „jeśli miałeś odwagę grzeszyć, miej również odwagę się spowiadać”, czy „kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko jest na swoim miejscu”. Mobilizował nas do wspólnej modlitwy różańcowej, a w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu często pomagał nam wyrazić to, czego sami nie potrafiliśmy powiedzieć Panu Bogu. Przyjaciół wybieramy sobie sami, wspólnota jest dla nas darem od Boga. Ale jedno drugiego nie wyklucza – o. Nereusz przez cztery lata zaskarbił sobie naszą sympatię i przyjaźń. Organizował wyjazdy, cementujące naszą wspólnotę, zawsze wysłuchał i pomógł, kiedy trzeba. Wraz z nami nie bał się realizować naszych szalonych pomysłów. Do oazowej legendy przejdzie rola Heroda w niedawnych jasełkach, bo nieczęsto zdarza się słyszeć z ust zakonnika, że kazał zabić syna i teściową czy dokonać rzezi niewiniątek. Na jesień zaplanowano kolejną edycję programu „Taniec z gwiazdami” – chętnie widzielibyśmy w niej ojca Nereusza. Trudno tylko wybrać dla niego rolę – wszak tancerz to doskonały, a i w ciągu czteroletniego pobytu w Łęczycy zyskał sporą popularność. Dość wspomnieć, że kiedy niedawno szukaliśmy sponsorów na nasze dwudziestopięciolecie, naszego moderatora wszędzie witano szerokim uśmiechem, a jedna z pań stwierdziła, że „zna ojca z gazet”… Jeśli przyjaciół wybieramy sobie sami, zaś wspólnota jest dla nas darem od Boga, to nie mogliśmy otrzymać większego daru. Moderatora, do którego można zadzwonić o każdej porze dnia i nocy, który pomaga wspólnocie przetrwać ciężkie dni, który - kiedy trzeba - przywoła do porządku. Ojcze! Za cztery lata spędzone z nami w Łęczycy, za wspólną modlitwę, za każde słowo, uśmiech i przyjazny gest DZIĘKUJEMY! 2 Z ŻYCIA FMO 23 kwietnia - 30 czerwca 2007 r. 28.04 - 2.05 - Oazowe Dni Skupienia w Kalwarii Ciężko w krótkiej notce opisać wszystko, co działo się w Kalwarii w czasie Oazowego Dnia Skupienia; plan był tak napięty i bogaty, że trudno było złapać chwilę oddechu z drugiej zaś strony nikt na ten napięty plan nie narzekał. Z co najmniej dwóch powodów wyjazd ten był dla nas wyjątkowy. Po raz pierwszy na miejsce organizacji Dnia Skupienia - mimo początkowych wątpliwości - wybraliśmy Kalwarię Zebrzydowską. Po raz pierwszy też w rolę animatorów wcielili się uczestnicy grupy trzeciego stopnia, a więc Kamila Chrzanowska, Paulina Król (czyli Sisi), Angelika Mielczarek i Krzysiek Romanowicz. Dziś można stwierdzić, że tak Kalwaria, jak i nowi animatorzy sprawdzili się bardzo dobrze. Kluczowym tematem wyjazdu były rozważania na temat wspólnoty - jej geneza, zadania, problemy, jakie na swej drodze napotyka, oraz pomysły, jak z nimi walczyć. Sprawami wspólnoty zajmowaliśmy się nie tylko na spotkaniach w grupach, ale również w czasie konferencji, poprowadzonej przez o. Faustyna Kuśnierza, a także idąc Dróżkami Pana Jezusa, kiedy to swoimi doświadczeniami z życia we wspólnocie dzielił się z nami br. Bartymeusz Kędzior z WSD w Kalwarii. Oczywiście, nie tylko wspólnota była przedmiotem naszego zainteresowania. W czasie pobytu w Kalwarii poruszyliśmy równie ważne i jednocześnie niezwykle aktualne tematy - czystości i ochrony życia. Wielkim przeżyciem była dla nas możliwość wzięcia udziału we Mszy świętej, odprawianej przez następcę św. Franciszka z Asyżu, Ministra Generalnego Zakonu Franciszkańskiego o. José Rodrígueza Carballo. Nasz pobyt nie ograniczył się tylko do gościnnych progów Kalwarii - jeden dzień poświęciliśmy na wyjazd do Ludźmierza (gdzie zwiedziliśmy Bazylikę Matki Bożej Gaździny Podhala i ogród różańcowy) i do Zakopanego. W stolicy Tatr wzięliśmy udział we Mszy świętej w kościele OO. Paulinów na Bachledówce, a także odwiedziliśmy nasz bernardyński klasztor, nieśmiertelne Krupówki oraz Gubałówkę. Nie mogło zabraknąć w czasie wyjazdu rozgrywek sportowych - najpierw rywalizowaliśmy między sobą w zawodach siatkarskich, zaś w dzień wyjazdu nasi chłopcy zmierzyli w meczu piłkarskim z braćmi klerykami z WSD. Choć mecz był wyrównany, to po raz kolejny bracia nie okazali się zbyt gościnni, pokonując naszą drużynę 7:4. Wszystkie założenia, jakie mieliśmy przed wyjazdem do Kalwarii, zostały zrealizowane w całości (no, może oprócz wygranej z klerykami). Teraz pozostaje nam czekać, by w całości ujawniły się efekty tego wyjazdu. ◘ 26.05 - „W kalendarzu Święto Matki... ...z życzeniami spieszą dziatki.” Najpiękniejszy (zaraz po Dniu Dziecka) dzień w roku zdecydowaliśmy się tym razem uczcić na dwa sposoby. Po pierwsze - ofiarowaliśmy wszystkim oazowym mamom naszą modlitwę podczas wspólnej Mszy świętej i nabożeństwa majowego; po wtóre zaś - zorganizowaliśmy wspólną zabawę, poczęstunek i występy artystyczne na cześć naszych mam. Nie obyło się bez wierszyków (Mamo, mamo, cóż Ci dam? Jedno serce, które mam!), kwiatków i piosenek. Choć nie wszyscy do końca opanowali trudną sztukę recytacji z pamięci, to i tak licznie zgromadzona widownia nagrodziła nas gromkimi brawami. ◘ FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA 7.-14.06. - „Wytrwajcie w miłości mojej!” Słowa Chrystusa z Ewangelii wg Św. Jana były hasłem przewodnim I Kongresu Eucharystycznego Diecezji Łowickiej, zorganizowanego w piętnastą rocznicę ustanowienia naszej diecezji. Jako wspólnota oazowa czynnie przyłączyliśmy się do obchodów Święta Kościoła Łowickiego. Jak co roku ołtarz w czasie procesji Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa zaprojektowali oazowi maturzyści (i nie tylko), korzystając z pomocy wszystkich przygotowujących podest i kwiaty. Piątek po Bożym Ciele w całej diecezji poświęcono ludziom chorym i cierpiącym, dlatego i my uczestniczyliśmy we Mszy świętej w Domu Pomocy Społecznej w naszej parafii. W godzinach wieczornych wzięliśmy udział w Eucharystii pod przewodnictwem ks. bpa Alojzego Orszulika, by po niej przejść w procesji eucharystycznej do Kościoła pw św. Andrzeja. ◘ 15.-16.06. - Animatorzy w Piotrkowie Tryb. W tych dniach w Piotrkowie Trybunalskim odbyło się spotkanie animatorów Młodzieży Oazowej prowincji bernardyńskiej z naszym Moderatorem Prowincjalnym, o. Bolesławem Opalińskim. Wśród zgromadzonych znaleźli się także przedstawiciele łęczyckiego grona animatorskiego w postaci Darii, Ewy, Krzysia oraz Sebka. Podczas spotkania omawiane były sprawy dotyczące wakacyjnych rekolekcji oazowych, był to także ostateczny moment na zgłoszenie się na wybrany turnus. Ku naszemu zadowoleniu, ale i zdziwieniu moderatora prowincjonalnego, w tegorocznych rekolekcjach weźmie udział bardzo duża liczba oazowiczów, zwłaszcza tych najmłodszych. Spotkanie nie mogłoby odbyć się bez wspólnotowej Mszy świętej, którą o. Bolesław odprawił w intencji wszystkich członków Franciszkańskiej Młodzieży Oazowej. ◘ 17.06. - Siostry bernardynki w Łęczycy Słoneczna czerwcowa niedziela była w naszej parafii dniem wizyty sióstr bernardynek z Łowicza. Wizyta to o tyle niespotykana, że zakon bernardynek (czyli Mniszek Trzeciego Zakonu Regularnego św. Franciszka) ma charakter kontemplacyjny, a same zakonnice - jako siostry klauzurowe - rzadko opuszczają mury swego klasztoru. Tym razem pięć mniszek przybyło do nas, by podczas niedzielnych Mszy świętych opowiedzieć o swoim powołaniu i pracy w zakonie, a także - by zebrać fundusze na prowadzenie jadłodajni dla ubogich. Po wspólnej modlitwie na Mszy o godz. 10, siostry bernardynki zaprosiły nas do Łowicza, byśmy mogli razem śpiewać również w ich rodzimym klasztorze. ◘ 22.06. - Zakończenie roku oazowego Dla jednych niestety, dla drugich wreszcie - oazowy rok dobiegł końca. Wreszcie - bo przecież na jego podsumowanie składają się jeszcze wakacyjne rekolekcje, chyba najbardziej wyczekiwany czas przez wszystkich oazowiczów. Nasz rok oazowy zakończyliśmy wspólnym udziałem w piątkowej Eucharystii, po której uczestniczyliśmy w krótkiej adoracji Najświętszego Sakramentu. Oprócz cichej modlitwy nie zabrakło pięknych, choć jednocześnie trudnych i wymagających słów o szczerości, przyjaźni i życiu we wspólnocie. Jeśli każdy weźmie je sobie do serca i na dodatek solidnie przepracuje wakacyjne rekolekcje, to nasza wspólnota wróci po wakacjach całkiem odmieniona. ◘ 3 1259,13 zł dla ARKA WOJCIECHOWSKIEGO Kwietniowy, czwarty numer naszej franciszkańskiej gazetki, zdecydowaliśmy się poświęcić na pomoc dla Arka Wojciechowskiego, dwunastolatka chorego na nowotwór złośliwy lewej części móżdżku. Przyłączyliśmy się do akcji, prowadzonej przez łódzką fundację „GAJUSZ”, wspierającą przewlekle chore dzieci. Stanęliśmy w ten sposób w jednym szeregu z tak znanymi postaciami polskiej sceny muzycznej jak np. Artur Gadowski, wokalista grupy IRA, który również zbierał fundusze na leczenie Arka. Dzięki pomocy naszych przyjaciół, którzy napisali do poprzedniej gazetki, ale przede wszystkim dzięki ofiarności wszystkich wiernych i sympatyków zbiórka zakończyła się stuprocentowym sukcesem. Nakład gazetki (około 250 egzemplarzy) przerósł nasze oczekiwania, ale najważniejsza jest kwota, którą udało się nam zebrać: 1259,13 zł. Jak się okazało, nasza jednorazowa akcja przyniosła ponad 5% ogólnej kwoty, zebranej jak dotąd przez fundację „GAJUSZ”. Za Państwa ofiarność i dobre serca serdecznie dziękujemy. Zbiórka pieniędzy dla ratowania zdrowia Arka cały czas trwa. Wszystkim, którzy chcieliby wspomóc jego leczenie, przypominamy numer konta, na które można wpłacać pieniądze: Fundacja „GAJUSZ” Łódź, ul. Piotrkowska 17 nr konta: 46 1560 0013 2027 0380 6621 0038 z dopiskiem: Pomoc dla Arka Pragniemy Państwu bardzo serdecznie podziękować za Waszą wrażliwość i wielkie serca oraz za zbiórkę pieniężną i wpłatę na konto specjalne, na którym zbierane są środki z przeznaczeniem na ratowanie zdrowia naszego jedynego syna. Jesteśmy bardzo wdzięczni i zapewniamy, iż pozostajecie w naszych sercach i modlitwie. Pozdrawiamy bardzo serdecznie i życzymy jeszcze wielu takich udanych akcji. Edyta i Adam Wojciechowscy DZIECKIEM BOŻYM JESTEM JA! ●● Rozpoczęte tydzień temu wakacje są dla wszystkich oazowiczów czasem letnich rekolekcji. Nie inaczej ma się rzecz z młodymi naśladowcami świętego Franciszka, czyli Oazą Dzieci Bożych – również nasi najmłodsi wyjadą do Leżajska, by w drugiej połowie lipca spędzić czas na modlitwie, zabawie i poszukiwaniu Boga. Według wstępnych obliczeń, do Leżajska uda się niemal setka dzieci z oaz z całej bernardyńskiej prowincji, w tym jedenaście osób z Łęczycy. By wspomóc wyjazd Dzieci Bożych na zasłużony wypoczynek, zdecydowaliśmy się przeznaczyć cały dochód ze sprzedaży gazetki na dofinansowanie ich rekolekcji. Już teraz w imieniu naszych dzieci dziękujemy czytelnikom, ofiarodawcom i przyjaciołom za wszystkie datki, złożone na nasze ręce. Ponieważ Oaza Dzieci Bożych, choć zapewne najradośniejsza i najgłośniejsza, jest wciąż mało znaną grupą, pragniemy przedstawić ją i zaprosić wszystkie dzieci do uczestnictwa w jej spotkaniach. A któż zrobi to lepiej niż same dzieci? Oddajmy im głos. Damian (7 lat, obecnie najmłodszy uczestnik ODB) tradycję oazową wyniósł z domu - do Dzieci Bożych przyprowadziła go siostra, doświadczona już oazowiczka. Dlaczego Damian przychodzi na oazę? Bo „poznaje nowe piosenki”, a oaza jest dla niego „spotkaniem z Bogiem”, w którym pomagają animatorzy - „najlepsi przyjaciele”. Kultywowanie tradycji rodzinnej to na Oazie Dzieci Bożych przypadek dość częsty. Świetnie sprawdza się to na przykładzie naszych papużek-nierozłączek: Justyny (dopiero 8 lat, ale chyba najdłuższy staż) i Weroniki (9 lat, staż stosunkowo niedługi). Obie wiedzą doskonale, że oaza to „wspólnota, gdzie poznaje się nowych ludzi”, ale równie ważną jej częścią jest zabawa. Jak się bawimy? Wspólnie rysujemy, gramy w piłkę, czasami tańczymy, a często chodzimy do parku, by zażyć trochę ruchu na świeżym powietrzu. Szczególnie urzekły nas odpowiedzi przyjaciół z jednego osiedla: Agnieszki (9 lat, świetnie gra w piłkę) i Michała (8 lat, wiecznie uśmiechnięty), którzy stwierdzili, że „oaza jest ich drugim domem”, zaś animator - „kimś, kto uczy dobra i oddala od zła”. Inni porównywali pracę animatorów do posługi księdza, co - choć miłe - nie do końca było trafione. Subtelna pomyłka wzięła się być może stąd, że - jak stwierdziła Ania (9 lat, oazowa Mała Miss Łęczycy) - animator to „ktoś, komu można wszystko powiedzieć”, zaś Natalka (10 lat, z racji wieku najspokojniejsza) dodała, że „animator zawsze pomoże”. Nieodłącznym elementem Oazy Dzieci Bożych jest śpiew. Jak mówi Mati (20 lat, animator muzyczny) - dzieci śpiewają zawsze szczerze i zawsze dają z siebie wszystko, co można usłyszeć w każdą niedzielę o 11.30. Wśród dzieci powstała nawet nieformalna lista oazowych hitów, lecz większość - jak Łukasz (8 lat, sportowiec) czy Kacper (9 lat, tradycja rodzinna) - lubi uczyć się nowych piosenek. Czy trzeba jeszcze bardziej polecać spotkania oazowych dzieci? Wszystkich chętnych zapraszamy zaraz po wakacjach w każdą sobotę o 10.00. ◘ zebrali EWA i PIOTREK FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA 4 ŁATY I BUKŁAKI , czyli rzecz o Starym i Nowym Przymierzu Kontynuujemy przybliżanie na naszych łamach Słowa Bożego, a podtrzymując tradycję - po raz kolejny z prośbą o egzegezę fragmentu z Ewangelii zwracamy się do naszych oazowych przyjaciół. Tym razem o symbolice i wymowie fragmentu z Ewangelii według św. Łukasza opowie o. Iwo Janusz z Leżajska. Przytoczony obok fragment (perykopa) z Ewangelii wg św. Łukasza pochodzi z najnowszego przekładu Pisma Świętego Nowego Testamentu i psalmów, edycji Towarzystwa Świętego Pawła. Zostało ono wydane w 2005 roku. Wydaje się, że właśnie ten przekład jest obecnie najbardziej miarodajny, ponieważ posługuje się językiem współczesnym z jednoczesnym zachowaniem odpowiedniej dbałości o wierność tłumaczenia. Pasjonatów Pisma Świętego odsyłam do tłumaczenia Biblii Tysiąclecia celem zbadania odpowiednich różnic. Warto także wspomnieć, że ten sam fragment, wyżej przedstawiony, przytaczają w swoich Ewangeliach św. Mateusz (Mt 9, 14-17) i św. Marek (Mk 2,18-22). Nie znajdujemy go natomiast u ewangelisty Jana. Posty i uczta weselna Przytoczona perykopa porusza sprawę postów. Do Jezusa przyszli faryzeusze i uczeni w Piśmie zarzucając mu, że On sam i Jego uczniowie nie poszczą, uczniowie natomiast Jana i uczniowie faryzeuszów często taki post praktykują i modlą się. Bardzo ciekawej odpowiedzi udziela Jezusa. Odpowiedział im bowiem pytaniem: Czy możecie sprawić, aby goście weselni pościli, gdy pan młody jest z nimi? Nadejdą jednak takie dni, gdy pan młody zostanie im zabrany, a wtedy będą pościć. Jaki jest więc sens udzielonej odpowiedzi? Na co wskazuje Jezus? Otóż Pan Jezus zestawia sprawę postu, a raczej jego brak ze strony Jego uczniów, ucztą weselną: Czy możecie sprawić, aby goście weselni pościli? Ucztą weselną jest sam fakt przyjścia Chrystusa na świat, głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu i odkupienie członka na krzyżu. Możemy także powiedzieć krócej, że ucztą weselną jest głoszenie przez Jezusa Dobrej Nowiny o zbawieniu. Panem młodym na tym weselnym przyjęciu jest sam Jezus Chrystus. Wniosek więc nasuwa się sam, że dokąd Jezus jest z apostołami i uczniami oraz z ludem należy się weselić. Nadejdą jednak takie dni, gdy pan młody zostanie im zabrany, a wtedy będą pościć. Owo zabranie pana młodego od biesiadników to śmierć na krzyżu. Po śmierci Jezusa nadejdą dni, kiedy będą okresy pokuty i okresy wesela. Teraz jednak trzeba się weselić, bo „pan młody” – Jezus Chrystus jest z nimi. O ni zaś powiedzieli do Niego: „Uczniowie Jana często poszczą i modlą się, podobnie i uczniowie faryzeuszów”. Twoi zaś jedzą i piją". Jezus im odpowiedział: „Czy możecie sprawić, aby goście weselni pościli, gdy pan młody jest z nimi? Nadejdą jednak takie dni, gdy pan młody zostanie im zabrany, a wtedy będą pościć". Opowiedział im też przypowieść: „Nikt nie rozrywa nowego ubrania, aby przyszyć łatę do starego ubrania. Jeśli tak postąpi, zniszczy nowe, a łata z niego i tak nie przyda się do starego. Nikt też nie wlewa młodego wina do starych worków skórzanych. Jeśli tak zrobi, młode wino je rozerwie. Wtedy wino się rozleje, a worki się zmarnują. Młode wino należy wlewać do nowych worków skórzanych. Nikt też, kto się napił starego wina, nie chce młodego, bo mówi: «Stare jest lepsze»". (Łk 5, 33-39) Przypowieść o łatach i bukłakach Następna część tekstu jest już typową przypowieścią. Na takie bowiem rozumienie wskazuje sam ewangelista Łukasz, który zaznacza: Opowiedział im też przypowieść…. Należy, więc stosować do tego fragmentu zasady przysługujące interpretacji przypowieści. Pierwsza sprawą jest kontekst bliższy, czyli jest to pytanie, o czym literalne mówi dany fragment. W naszym przypadku poruszane są dwie kwestie. W pierwszej Jezus mówi: Nikt nie rozrywa nowego ubrania, aby przyszyć łatę do starego ubrania. Jeśli tak postąpi, zniszczy nowe, a łata z niego i tak nie przyda się do starego. W drugiej natomiast: Nikt też nie wlewa młodego wina do starych worków skórzanych. Jeśli tak zrobi, młode wino je rozerwie. Wtedy wino się rozleje, a worki się zmarnują. Młode wino należy wlewać do nowych worków skórzanych. Nikt też, kto się napił starego wina, nie chce młodego, bo mówi: «Stare jest lepsze». Obie te kwestie nawiązują do życia codziennego i przedstawiają jakąś mądrość życiową. To zaczerpnięcie z życia codziennego jest typową cechą wszystkich przypowieści. Mamy więc przedstawione dwie prawdy, zaczerpnięte z obserwacji codzienności. Te „oczywistości” wszyscy znali i nie wzbudzały one żadnych kontrowersji u słuchaczy. Jedna mówi, że nie wolno przyszywać nowej łaty do starego materiału, ponieważ narobi to jeszcze więcej szkody. Nowe sukno jest mocniejsze i łata z niego wykonana przedziera stare sukno, gdy to zostanie poddane naprężeniom. Tę życiową prawdę zna każda dokończenie na str. 5 FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA 5 ŁATY I BUKŁAKI, BÓG NA WAKACJACH? czyli rzecz o... KAROLINA GÓRALSKA dokończenie ze str. 4 nasza babcia, która kiedykolwiek musiała zmagać się z łataniem dziur. Wcale nie potrzeba do tego Pisma Świętego, żeby o tym wiedzieć. Drugą kwestią jaka poruszył Jezus jest sprawa bukłaków czyli skórzanych worków, w których przechowywano wino. Idąc dalej za naszym tokiem myślenia, w kontekście bliższym, podejmując egzegezę, Pan Jezus znowu zwraca uwagę na coś, co wszyscy Jemu współcześni bardzo dobrze znali. Nowe wino musi być przechowywane w nowych bukłakach, ponieważ jeszcze fermentuje, dojrzewa i powiększa swoją objętość itd. Dlatego też wino to potrzebuje mocnych pojemnikówbukłaków. Stare bukłaki szybko by się rozdarły. Nic w tym nadzwyczajnego, wszyscy o tym wiedzą. Dalszy kontekst przypowieści Ważniejsze jest jednak znaczenie tych dwóch prawd w kontekście dalszym, czyli w tym znaczeniu w jakim użył je Jezus Chrystus. Co wobec tego chciał przekazać słuchaczom Zbawiciel? Otóż z pewnością stare sukno z przypowieści, jak również stare bukłaki przedstawiają Stary Zakon, czyli lud Starego Przymierza (Żydów). Nowe sukno i nowe bukłaki to lud Nowego Przymierza, czyli Kościół. Tak, więc Jezus powiedział słuchaczom, że nie można tych dwóch rzeczywistość tak jednoznacznie łączyć. Ostatnie zdanie jest tutaj bardzo ważne: Nikt też, kto się napił starego wina, nie chce młodego, bo mówi: «Stare jest lepsze». Jezus zauważa więc, że ci którzy wyrośli w kulturze żydowskiej, są wyznawcami Starego Przymierza nie chcą przyjąć Nowego ponieważ uważają, że Stare jest lepsze. Widzimy, że Jezus nie gani tutaj nikogo. Raczej jest to zapowiedź tego, co miało stać się później – Jego śmierci na krzyżu. Lud Starego Przymierza (Żydzi) nie chcieli przyjąć Nowego Przymierza (Ewangelii) i w swojej upartości doprowadzili do śmierci krzyżowej Tego, który głosił to, co Nowe – Jezusa. Chodzi, więc tutaj o Nowe i Wieczne Przymierze, które zapowiadali prorocy. To Nowe Przymierze osiągnięte przez krew samego Syna Bożego jest czymś tak niepowtarzalnym, że nie można je z niczym porównać. Wszystkie wcześniejsze przymierza Starego Testamentu są tylko jakąś niedoskonałą figurą Przymierza zawartego przez Jezusa Chrystusa. O. IWO MIROSŁAW JANUSZ „POKÓJ I DOBRO” FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA Skład redakcji: Piotrek Banasik Kamila Chrzanowska Karolina Góralska Daria Jędrzejczak Paulina Król Damian „Fafik” Łęcki Krzysiek Łęcki Angelika Mielczarek Ewa Olczak Martyna Romanowicz Mateusz Sadowski Sebastian Sadowski Maciek „Chomik” Szeming FMO + GOŚCIE ●● Wakacje to czas wypoczynku, swobody, zabawy. Dla uczniów jest odpoczynkiem od szkoły, okresem regeneracji sił, straconych w roku szkolnym. Dla wszystkich pracujących wakacyjny urlop to czas porzucenia codziennej rutyny, problemów i obowiązków. Wakacje kojarzą się głównie z rozrywką – a dlaczego tak rzadko myślimy w tym czasie o Bogu? Czy z Nim nie można wypoczywać? Wręcz przeciwnie. Jego obecność uspokaja, skłania do przemyśleń, uszczęśliwia. Dlaczego więc tak rzadko decydujemy się na relaks wraz z Bogiem? Może mamy przed Nim jakąś nieuzasadnioną obawę, a może – po prostu – nie umiemy Boga szukać? Gdzie szukać i jak znaleźć Pana Boga w wakacje? Oczywiście, zawsze najłatwiej w kościele – choć odwiedzanie kościołów i uczestnictwo w niedzielnej Mszy świętej są bardzo istotne, to planując czas urlopu można wykazać się większą kreatywnością. Bóg jest Miłością, jest naszym przyjacielem, więc czemu tak rzadko z Nim rozmawiamy, czemu w naszej hierarchii stoi gdzieś między telewizorem, komputerem czy grillem na działce? Czy nie lepiej czasami pomodlić się gdzieś samemu, ułożyć własną modlitwę i zanieść własne prośby i podziękowania, zamiast trwonić czas przed ekranem? Spacery w parku, ulicami miasta, wędrówki w górach i zachody słońca nad morzem – dzieło stworzenia w całości pochodzi od Boga, a my rzadko kiedy o tym pamiętamy. Wszystkie te piękne widoki zachwycają, wzruszają, cieszą oczy swoją niezwykłością. Nie trzeba się nawet wnikliwie przyglądać, by w otaczającym nas świecie dostrzec Boga - dla chcącego nic trudnego! W swojej urlopowo-wakacyjnej drodze do świętości wystarczy wziąć przykład ze św. Franciszka z Asyżu. Nasz patron w każdym stworzeniu potrafił dostrzec Bożą obecność, z równą powagą traktując zarówno drugiego człowieka, jak i zwykłe polne kwiaty. Nie bójmy się naśladować świętego Franciszka on był szczęśliwy, bo umiał wszędzie rozpoznać dzieło Pana Boga. Ludzie są nieszczęśliwi, bo nie potrafią szukać Boga. Wystarczy tylko trochę się postarać, bo kto szuka - ten znajduje. Jeżeli znajdziemy Boga w wakacje, nie zgubimy go już nigdy. A kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko będzie na miejscu właściwym. ◘ Jako że gazetka nasza wchodzi dopiero w pierwszą fazę rozwoju, pragniemy zachęcić wszystkich Państwa do współpracy, czy to w przygotowaniu tekstów, czy to w składzie czy w powielaniu pisma. Liczymy, że dzięki temu będziemy mogli się rozwijać, nie tylko jako Franciszkańska Młodzież Oazowa, ale także jako wspólnota parafialna. Z przyjemnością udostępnimy w tym celu nasze łamy. Wszystkich chętnych do zasilenia składu redakcyjnego prosimy o kontakt: FRANCISZKAŃSKA MŁODZIEŻ OAZOWA Klasztor OO. Bernardynów w Łęczycy Ul. Poznańska 18a www.bernardyni.pl/mlodziez/leczyca [email protected] Jednocześnie zastrzegamy sobie prawo do redakcji nadsyłanych tekstów, ich skracania oraz dodawania tytułów i śródtytułów. FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA 6 WSPÓLNOTA DAREM OD BOGA Piąty numer naszej gazetki, którą trzymają Państwo przed sobą, postanowiliśmy w dużej mierze poświęcić wspólnocie – przede wszystkim oazowej, z której się wywodzimy, ale nie tylko. Wszyscy jesteśmy przecież członkami wspólnoty parafialnej, a także wspólnoty Kościoła. Warto zatrzymać się chwilę nad zagadnieniami, związanymi ze wspólnotą – jej genezą, funkcjonowaniem, wartością, ale również jej problemami. Warto, bo każdy z nas jest powołany do życia we wspólnocie, gdzie może realizować swoje powołanie, ale także lepiej poznawać samego siebie. Przedstawiony poniżej tekst to konferencja o. Faustyna Kuśnierza*, której wysłuchaliśmy w czasie oazowego dnia skupienia w Kalwarii Zebrzydowskiej w kwietniu tego roku. Geneza wspólnoty Nie sposób wypowiedzieć się na temat pochodzenia wspólnoty, bez odpowiedzi na pytanie: „kim jest Bóg?”. Otóż Bóg jest Miłością, a miłość potrzebuje drugiej osoby, bo z natury swojej jest skierowana do drugiego człowieka. Tak bardzo kochamy inną osobę, że pragniemy jej dobra, nie zważając na nasze. Pierwszą wspólnotą, o jakiej czytamy w Starym Testamencie, jest wspólnota Trójcy Świętej - Boga Ojca, Syna Bożego i Ducha Świętego - wspólnota doskonała, do której mamy dążyć. A ponieważ Bóg chciał się podzielić z nami tą wspólnotą (wszak stworzył nas na swój obraz i podobieństwo), włączył w nasze życie miłość i z miłości do nas poświęcił Swoje życie na krzyżu. Powołaniem człowieka jest drugi człowiek - wyraźnie widać to na przykładzie pierwszej wspólnoty ludzkiej, to jest Adama i Ewy. Od początku żyją oni w świadomości, że są powołani dla siebie i dopiero grzech pierworodny rozbija ich wspólnotę. Wtedy odkrywają, że do Boga łatwiej iść wspólnie niż w pojedynkę. Cechy wspólnoty Każda wspólnota ma swój program, cel, misję i zadania. Nie jest zlepkiem przypadkowych osób, zbiorowiskiem bez ładu i składu, lecz grupą ludzi, działających według konkretnego programu z zamierzeniem osiągnięcia postawionego celu. Mało tego - kształt, jaki ma wspólnota - to dzieło Boże: bo tylko przyjaciół wybieramy sobie sami; wspólnotę daje nam Bóg. Charakterystycznym dla różnych wspólnot elementem jest jej pasterz. Oczywiście, głównym pasterzem wspólnoty ochrzczonych jest Jezus Chrystus, który posługuje się konkretnymi ludźmi. Jakie są cechy dobrego pasterza i przewodnika? W Ewangelii czytamy, że zna swoje owieczki po imieniu i jest gotowy poświęcić dla nich życie. Pasterz, w ramach Eucharystii, daje wspólnocie pokarm, a także, korzystając ze swego doświadczenia, kieruje wspólnotę bliżej jej celu. Próby rozbicia wspólnoty Wspólnota jest darem miłości od Boga, powołaniem człowieka, jednak nawet tutaj wtrącił się szatan. Gdy Bóg łączy, to szatan dzieli - od samego początku nienawidził Adama i Ewy i w końcu doprowadził do rozpadu ich wspólnoty. Grzech, jaki popełnili, sprawił, że oboje uciekli od siebie, schowali się gdzieś w krzakach, przestali cieszyć się swoją miłością. We wspólnocie zaczęła się chora rywalizacja. To, że w naszych wspólnotach czasem dzieje się źle, jest właśnie owocem grzechu pierworodnego, który każdy z nas nosi w sobie. Łączenie wspólnoty na nowo Grzech pierworodny zabił wspólnotę, jednak Pan Bóg na szczęście nie zostawił nas samych. W osobie Jezusa Chrystusa (przechodzimy ze Starego do Nowego Testamentu) próbuje On na nowo połączyć ludzi we wspólnotę. Pierwszą, którą utworzył, jest wspólnota apostołów, którzy przeszło trzy lata FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA spędzili przy boku Jezusa, ucząc się, jak żyć i akceptować się wzajemnie. „Gdzie są dwaj lub trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 20) - Jezus ustanowił Kościół jako wspólnotę doskonałą, w której jest on sam. Kościół to wspólnota doskonała, lecz składająca się z grzesznych ludzi - jego siłą jest stała obecność Boga. Również i we wspólnocie oazowej zawsze jest obecny Jezus Chrystus, tylko my tak rzadko to dostrzegamy. Jezus jest w drugim człowieku, w sakramentach, które przyjmujemy - ale musimy wyjść mu naprzeciw. Wartość wspólnoty Czy można iść za Chrystusem z pominięciem wspólnoty? Tak jak głownia zabrana z ogniska szybko zgaśnie osamotniona, tak też i człowiek nigdzie nie dotrze w pojedynkę. Kiedy tę głownię położymy z powrotem przy ognisku, rozpali się potężnym ogniem - ogniem miłości, którą ofiarował nam Chrystus. Tylko wspólnota uczy prawdziwej miłości, wzajemnej akceptacji i dialogu. We wspólnocie każdy może odkryć swoje powołanie czy realizować swój talent, przełamując przy tym swoje lęki i bariery. Wielką rolą wspólnoty jest pomoc w sytuacjach trudnych, niesienie ulgi w cierpieniu i oparcia w kryzysie. Dobra wspólnota ma pomysł na organizowanie czasu wolnego, uczy pracowitości i pracy nad sobą. Wreszcie - pomaga wspólnota poznać samego siebie. Warunki budowania dobrej wspólnoty Wspólnota jest darem dla każdego z nas i świadomość tego jest niezbędnym warunkiem jej rozwoju. Wszelkie działania muszą prowadzić do jej dobra, bo - jak mówi Chrystus „po owocach ich poznacie”. Na każdym członku wspólnoty spoczywa odpowiedzialność za jej dobro. Wspólnota to jedna drużyna, prowadzona przez kapitana. Jeśli sami podkopujemy sobie w niej dołki, to tak, jakbyśmy strzelali sobie samobójczą bramkę. Siłą wspólnoty jest jedność, więc bardzo istotna jest umiejętność cieszenia się sukcesami innych. Problemy wspólnoty dziś Martin Luter King powiedział: „nauczyliśmy się fruwać jak ptaki, pływać jak ryby, ale nie nauczyliśmy się żyć jak bracia”. Jeśli ktoś szuka wspólnoty idealnej, to jej nie znajdzie, bo wszędzie grzech pierworodny robi swoje. Trzeba dążyć do doskonałości, a jednocześnie nauczyć się żyć z pragnieniem niespełnionym. Nigdy da się zadowolić kogoś do końca. Problemem wspólnoty jest dziś przede wszystkim brak świadomości celu, a także brak dobrej woli - gdy czyimś jedynym celem jest jątrzenie i buntowanie, wtedy żadna wspólnota się nie rozwinie. Każdy musi pamiętać, że wnosi do wspólnoty piękno swej osoby i jest za nią w równym stopniu odpowiedzialny. notowała GOSIA MAJEWSKA zredagował PIOTREK BANASIK * O. FAUSTYN jest magistrem postulatu w Kalwarii Zebrz. 7 RÓŻANIEC MODLITWĄ UST I SERCA Kochajcie Maryję, kochajcie to, co Maryi jest miłe, a więc kochajcie różaniec. Nie tylko odmawiajcie różaniec słowem, ale odmawiajcie go całym życiem... Rada z "Testamentu" Matki Urszuli Ledóchowskiej ●● Różaniec w dzisiejszej formie powstał pod koniec XV wieku i był rozpowszechniany przede wszystkim przez dominikanów. Choć już od pamiętnej bitwy pod Lepanto z 1571 roku papież Pius V ustanowił, by 7 października obchodzić jako święto Matki Boskiej Różańcowej, to dopiero w 1885 roku papież Leon XIII zlecił zbiorowe odmawianie różańca przez cały październik, a do Litanii loretańskiej włączył wezwanie: „Królowo Różańca Świętego, módl się za nami.” Początki Żywego Różańca - Paulina Maria Jaricot Różaniec od wielu lat pozostawał w służbie misji, ale szczególnie od 1826 roku, kiedy Paulina Maria Jaricot założyła Żywy Różaniec, który stał się duchowym wsparciem dla Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary i przyczynił się do rozwoju działalności misyjnej. Jej życie ukazuje, czym w istocie jest Żywy Różaniec i do czego Bóg wzywa osoby, które tą drogą prowadzi. O sobie powiedziała: „Wszystkie łaski, wszelkie światło czerpałam z tajemnic różańcowych i one uczyniły moje życie owocnym”. Jej pragnieniem było uczynienie różańca narzędziem współpracy misyjnej i otoczenie tą modlitwą całego świata. Siebie uważała za „pierwszą zapałkę, którą Bóg się posłużył, by rozpalić wielki ogień” - którym stał się Żywy Różaniec. Paulina Jaricot tworzyła „piętnastki” osób - bo tyle wówczas było tajemnic różańcowych. Każda z tych osób zobowiązywała się do odmawiania dziesiątka różańca codziennie i do rozważania tajemnicy otrzymanej w drodze losowania. Wśród stowarzyszonych osób, rozważających kolejne tajemnice, kształtowała ducha solidarności i współpracy. Paulina z prostotą tłumaczyła: „Podczas gdy ktoś zobowiązany do tajemnicy Wcielenia Syna Bożego prosi o cnotę pokory dla grzesznika, za którego modli się cała piętnastka, ktoś drugi, któremu przypada rozmyślanie nad misterium śmierci Zbawiciela, prosi dla tego samego grzesznika o żal za grzechy, ktoś inny o ducha pokuty. I tak wszyscy członkowie, mając udział w dziele nawrócenia grzesznika, cieszą się wspólnie z jego powrotu. Takie zjednoczenie serc w jedności tajemnic daje różańcowi szczególną moc w nawracaniu grzeszników”. Różaniec jednoczy serca! I to jest właśnie początek - tak powszechnego dziś na całym świecie - Żywego Różańca: „Piętnaście węgli: jeden płonie, trzy lub cztery tlą się zaledwie, pozostałe są zimne - ale zbierzcie je razem, a wybuchną ogniem! Oto właściwy charakter Żywego Różańca”. W skład piętnastki (aktualnie dwudziestki) wchodzą różni ludzie, jak to określiła Paulina: „dobrzy, przeciętni oraz inni, którzy mają jedynie dobrą wolę”. Tych ludzi łączy jednak coś więcej niż zgodność charakterów i wzajemna sympatia jednoczą ich pragnienia i intencja. W ten sposób Żywy Różaniec osiąga wspaniałą wartość - wszyscy modlą się o czyjeś nawrócenie, o łaskę bardzo komuś potrzebną, a przede wszystkim w intencjach misji. Tak więc różaniec jednoczy serca! Za datę powstania Żywego Różańca przyjmuje się 8 grudnia 1826 roku (w ubiegłym roku obchodził jubileusz 180-lecia), a w 1832 roku Ojciec Święty Grzegorz XVI zatwierdził Stowarzyszenie Żywego Różańca i nadał mu liczne odpusty. Za odmówienie Różańca możemy uzyskać odpust zupełny, jeżeli odmawiaODPUST my go w kościele, w Jest to darowanie przez Boga kaplicy publicznej, w kary doczesnej za grzechy, odrodzinie, w zakonnej puszczone już co do winy w wspólnocie lub pobożsakramencie pokuty. Darowanie nym stowarzyszeniu. W innych okolicznościach części kary doczesnej jest odpuotrzymujemy odpust stem cząstkowym. Darowanie cząstkowy. Należy przy wszystkich kar doczesnych jest tym spełnić następujące odpustem zupełnym. Aby uzyskać odpust zupełny, należy wykonać warunki: 1. Odmówić przynajm- czynność obdarzoną odpustem niej jedną z czterech oraz spełnić zwykłe warunki: części Różańca w spo- przyjąć Komunię Świętą, być w sób ciągły, nie przerywa- stanie łaski uświęcającej, nie mieć przywiązania do żadnego grzejąc modlitwy. chu, pomodlić się w intencjach 2. Modlitwom ustnym Ojca Świętego. musi towarzyszyć medytacja nad tajemnicami różańcowymi. 3. Podczas publicznego odmawiania Różańca powinno się w sposób właściwy dla danego miejsca - zapowiadać poszczególne tajemnice. Gdy Różaniec odmawiamy sami, wystarczy że modlitwie ustnej towarzyszy rozważanie tajemnic. Działalność bł. Honorata Koźmińskiego Kult maryjny i apostolat w życiu był udziałem Polaka, bł. Honorata Koźmińskiego, który jako młody kapłan 12 marca 1854 roku wpisał się u ojców dominikanów do Bractwa Różańcowego. Zaczął organizować kółka różańcowe i już w październiku 1854 roku otrzymał od prowincjała OO. Dominikanów uprawnienia do wpisywania wiernych do Arcybractwa Różańcowego. Apostolat różańcowy jeszcze bardziej rozwinął po objawieniach Matki Boskiej w Gietrzwałdzie w 1879 roku. Matka Boska do dziewcząt ponownie apelowała: „Chcę, abyście mówili różaniec!” Nastąpił żywiołowy rozwój „Róż”, które pod kierunkiem bł. Honorata objęły całą Warszawę i zaczęły się rozszerzać poza jej granicami. Propagatorami Żywego Różańca w terenie byli kapucyni, prowadzący misje w parafiach wiejskich, tym bardziej że sam Honorat Koźmiński należał również do kapucyńskiej ekipy misjonarskiej. Ogromny wkład w rozwój na terenie Polski kół Żywego Różańca wniosły tworzone przez bł. Honorata żeńskie zgromadzenia zakonne, dla których rozpowszechnianie Różańca było zobowiązaniem przepisami ich Konstytucji. Zachowane fragmentaryczne statystyki świadczą o imponującym rozmiarze tego dzieła: Służki NMP Niepokalanej w latach 1878 - 1897 założyły aż 760 „Róż”. Nie dotarłam do aktualnych danych, ale wydaje się, że nie ma w Polsce parafii, w której nie istniałby Żywy Różaniec. dokończenie na str. 8 FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA 8 RÓŻANIEC MODLITWĄ UST I SERCA dokończenie ze str. 7 Październik miesiącem różańca Październik jest miesiącem, w którym Kościół szczególnie modli się na różańcu, który jest połączeniem modlitwy ustnej z rozmyślaniem, medytacją. Usta wymawiają słowa Pozdrowienia Anielskiego, a myśl stara się zanurzać w tajemnicach różańcowych. Wydaje się być modlitwą łatwą, prostą, ale przecież święci i nasi przewodnicy duchowi wskazują, iż to tylko pozory - trzeba całego życia, aby nauczyć się odmawiać tę modlitwę. Rozważając tajemnice radosne, bolesne, chwalebne i światła napełniamy się Bożym pokojem. Różaniec staje się dla nas źródłem miłości, pokoju, ufności, radości, szczęścia. Staje się drogowskazem do nieba. Różaniec uczy nas, jak kochać, jak modlić się, jak cierpieć i jak żyć na wzór życia Jezusa. Matka Urszula Ledóchowska powiedziała: „Tajemnice różańca należy w czyn wprowadzić, cnoty różańcowe w swoim życiu odtwarzać - to dopiero uzupełnia różańcową modlitwę. Jest jej przedłużeniem”. Wiemy wszyscy, jak bardzo ukochał Maryję i modlitwę różańcową Jan Paweł II, który powiedział m.in. poniższe słowa: „Jest różaniec modlitwą o Maryi zjednoczonej z Chrystusem w Jego Zbawczym posłannictwie. Jest równocześnie modlitwą do Maryi, naszej najlepszej pośredniczki u Syna. Jest wreszcie modlitwą, którą w jakiś szczególny sposób odmawiamy z Maryją tak jak modlili się wspólnie z Nią Apostołowie w Wieczerniku przygotowując się na przyjęcie Ducha Świętego”. Jan Paweł II tłumaczy nam również, dlaczego to Maryja prowadzi ludzi do Chrystusa: „Bądźcie pewni, że Ona wstawia się za wami, by was prowadzić, by prowadzić Kościół ku pełni wiary eucharystycznej i odnowy duchowej”. Papież-Polak uczestniczył aktywnie w pracach ostatniego Soboru, kiedy to padły ważne słowa: „gdy Matka czci doznaje, to poznaje się, kocha i wielbi w sposób należyty i zachowuje się przykazania Syna”. To właśnie Sobór Watykański II z papieżem Pawłem VI szczególnie podkreślił, iż Maryja jest nauczycielką pobożności dla chrześcijan i zwrócił uwagę na cnoty Maryi: Dziewica słuchająca, która z wiarą przyjęła słowo Boże; Dziewica modląca się i prosząca, Dziewica rodząca, Dziewica ofiarowująca. Tajemnice Światła Jan Paweł II na początku Swojego 25 roku pontyfikatu ogłosił list apostolski „Rosarium Virginis Marias” (Różaniec Najświętszej Maryi Panny), zapowiedział ustanowienie Roku Różańca od października 2002 roku do października 2003 roku i dodał pięć „Tajemnic światła”. „To uzupełnienie pisze Papież - o nowe tajemnice, w niczym nie szkodząc żadnemu z istotnych aspektów tradycyjnego układu tej modlitwy, ma sprawić, że będzie ona przeżywana w duchowości chrześcijańskiej z nowym zainteresowaniem jako rzeczywiste wprowadzenie w głębię Serca Jezusa Chrystusa, oceanu radości, światła, boleści i chwały”. Jan Paweł II jednocześnie zmienił dotychczasową kolejność tajemnic rozważanych w modlitwie różańcowej, ustalając, że w poniedziałki i soboty kontemplowane są tajemnice radosne, w czwartki -światła, we wtorki i piątki - bolesne, w środy i niedziele - chwalebne. FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA Różaniec nie może być tylko przedmiotem, który się z szacunkiem ogląda. Nie może stać się jakimś magicznym amuletem, który nosi się przy sobie, ale bardzo rzadko się a nim modli. Zatem módlmy się i rozważajmy tajemnice różańcowe, tak jak w pieśni s. Magdaleny: Jak paciorki Różańca przesuwają się chwile, Nasze smutki, radości i blaski. A Ty Bogu je zanieś połączone w Różaniec Święta Panno Maryjo, pełna łaski. Szczególną modlitwą zawierzenia Maryi były słowa Ojca Świętego Jana Pawła II, które wypowiedział przed Cudownym Obrazem Matki Bożej w Kalwarii Zebrzydowskiej w bernardyńskim sanktuarium w czasie pielgrzymki w 2002 roku: Tobie oddaję wszystkie owoce mego życia i posługi; Tobie zawierzam losy Kościoła; Tobie polecam mój naród; Tobie ufam i Tobie jeszcze raz wyznaję: Totus Tuus, Maria! Totus Tuus. Amen. OPRACOWAŁA JADWIGA WODZYŃSKA RODZINA ŻYWEGO RÓŻAŃCA W NASZEJ PARAFII W naszej parafii Żywy Różaniec powstał w 1993 roku, kiedy to modliły się na różańcu trzy „Róże”, na dzień dzisiejszy liczy on siedem „Róż” (140 osób, w tym 23 dzieci i młodzieży) i ósmą tworzącą się „Różę”. Jej opiekunem jest obecnie o. Antoni Prosowicz. Wspólnota Żywego Różańca w trzecią środę każdego miesiąca ma spotkania formacyjne (udział we Mszy świętej, wspólna modlitwa i śpiew), a w ostatnią niedzielę miesiąca zmianę tajemnic różańcowych po Mszy świętej o 8.30. Żywy Różaniec prowadzi adorację Najświętszego Sakramentu w pierwsze czwartki i piątki miesiąca. W pierwszą sobotę miesiąca uczestniczy w nabożeństwie ku czci Niepokalanego Serca Maryi, adoracji Najświętszego Sakramentu z rozważaniem tajemnic różańcowych, Mszy świętej w intencji Papieża, Kościoła, Ojczyzny i o pokój na świecie, oraz w Apelu Jasnogórskim. Szesnastego dnia każdego miesiąca modli się o rychłą beatyfikację Jana Pawła II. We wszystkie święta Maryjne Żywy Różaniec naszej parafii spotyka się na wspólnej modlitwie i śpiewie pieśni maryjnych. Podczas 40 dni Postu codziennie śpiewa Godzinki o Męce Pana Jezusa i w każdą środę rozważa stacje Drogi Krzyżowej. Żywy Różaniec jest obecny na nabożeństwach majowych, czerwcowych i październikowych, oraz na Mszach świętych w intencjach imieninowych ojców posługujących w naszej parafii. Wszystkie osoby bez względu na wiek i płeć, które pragnęłyby włączyć się w zaplecze modlitewne naszej parafii, proszone są o kontakt z o. Antonim Prosowiczem lub zelatorką Krystyną Meisinger. 9 OAZOWY DZIEŃ SKUPIENIA KALWARIA ZEBRZYDOWSKA 2007 Długi, kwietniowo-majowy weekend spędziliśmy w Kalwarii Zebrzydowskiej, przeżywając nasz Oazowy Dzień Skupienia. Ciężko opisać wszystko, co działo się w Kalwarii - plan był dość napięty, a jego ważniejsze punkty opisujemy pokrótce w kalendarium (str. 2). Tutaj zaś pragniemy podzielić się z Państwem naszymi przeżyciami, przemyśleniami, jakie nasunęły się u stóp Matki Bożej Kalwaryjskiej, ale też pokazać, w jak piękny i pożyteczny sposób można spędzać czas długiego weekendu. Oto krótki fotoreportaż i garść naszych spostrzeżeń z wyjazdu. CHOMIK Osobiście cieszę się z tego wyjazdu. Myślę, że każdy podczas niego cos przemyślał, nad czymś się zastanowił, każdy go po swojemu przeżył. Myślę, ze każdy z nas tak jakby napełnił się mocą i zyskał siły, potrzebne do budowania i podtrzymywania Wspólnoty. Mam tylko nadzieje, że nie wypali się to zbyt szybko... ANGIE Kalwaria jednak okazała się magicznym miejscem… Cieszę się, że mogłam tam być animatorem. Nie było lekko, przyznam się szczerze. Starałam się jak mogłam, choć nie zawsze mi wychodziło. W Kalwarii widziałam wspólnotę oczami animatora i uczestnika. Szczerze mówiąc, wspólnota jest czymś wielkim, za co jesteśmy wszyscy odpowiedzialni i mimo wielkich słów, pouczeń, żeby coś się zmieniło, musimy zacząć od siebie samego... DARIA Uważam, że mimo obaw, czy Kalwaria jest dobrym miejscem na rekolekcje, szczególnie utkwiła mi w pamięci konferencja o. Faustyna Kuśnierza. Po wysłuchaniu konferencji każdy z nas, każdy z członków naszej wspólnoty oazowej miał bardzo zamyślony wyraz twarzy. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że twarze te były wyrazem głębokich przemyśleń nad jakością i funkcjonowaniem naszej łęczyckiej wspólnoty. EWA Dla mnie był to owocny czas. Szału nie było, ale był Bóg i byliśmy my RAZEM, a to chyba najważniejsze. Poza tym trzeba pamiętać jeszcze jedno: „Przyjaciół wybiera sobie człowiek, a wspólnotę daje Bóg”. Cieszę się, że właśnie taką wspólnotę dał mi Bóg i nie pozostaje mi nic więcej jak tylko dziękować Mu za taki dar. KRZYSIO Ł. Chciałbym dołączyć się do swych przewspaniałych poprzedników i uznać rekolekcje za jak najbardziej udane. I choć obawiałem się ich, to mogę stwierdzić teraz, że dla naszej oazy tak na prawdę nie jest ważne miejsce rekolekcji (choć Matka Boża Kalwaryjska na pewno swoją obecnością niemało nam pomogła), tylko to, że jesteśmy razem. I choćbyśmy byli nawet za Uralem czy w Dzierzbiętowie, to rekolekcje byłyby podobne. Pragnę z tego miejsca podziękować animatorce Sissi za prowadzenie grupy w której miałem zaszczyt uczestniczyć oraz Angie, Kamilce i Krzysiowi R., którzy spisali się na medal. Nie ma to jak FMO ŁĘCZYCA !!!!!! GOSIA Moim zdaniem wyjazd był jak najbardziej udany. Nawet nasz śpiew się poprawił - widocznie jak się chce to można i z takiego założenia wychodzę. Dziękuję wszystkim za miło spędzony czas, animatorom za pomoc w zbliżaniu się do Boga, młodszym animatorom za ciekawe spotkania i wszystkim za to, że po prostu są. Szczerze mówiąc, mam nadzieję, że nasza wspólnota będzie jeszcze bardziej WSPÓLNA i ZGRANA, a my będziemy się coraz bardziej zbliżać do Boga (dzięki właśnie tej wspólnocie). FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA 10 ZIARNO, KTÓRE ROZKWITA Przygotowania do jubileuszu dwudziestopięciolecia Franciszkańskiej Młodzieży Oazowej w Łęczycy są już kawałek za półmetkiem, do samych uroczystości jeszcze niewiele ponad dwa miesiące, trudno więc, by ten temat ominął naszą gazetkę. Kontynuujemy cykl artykułów związanych z naszym ćwierćwieczem, oddając głos byłym oazowiczom. Tym razem dotarliśmy do pana Ireneusza Stańczyka, który uczestniczył w oazowych spotkaniach w połowie lat osiemdziesiątych, a więc niedługo po powołaniu łęczyckiej FMO. Redakcja PiD: Jak się Pan znalazł na oazie? Ireneusz Stańczyk*: Moja droga do oazy była dość klasyczna. Zaraz po I Komunii Świętej zacząłem być ministrantem. Gdy byłem chyba w ósmej klasie szkoły podstawowej, o. Marek Kurpiel (założyciel wspólnoty łęczyckiej, obecnie w Krakowie – przyp. red.) zaprosił mnie i moich kolegów, całą naszą grupę, na oazę. I tak to się właśnie zaczęło. Czy był Pan w oazie od samego początku jej istnienia? Nie. Ja dołączyłem do oazy kilka lat po jej powstaniu. W tamtych czasach na oazę chodziły raczej osoby ze szkół średnich, a ja z racji że byłem ministrantem zacząłem uczestniczyć w spotkaniach oazowych już będąc w podstawówce. Razem z kolegami tworzyliśmy dość mocną i wesołą grupę. Pamiętam, że naszym pierwszym animatorem była Ela Kasierska i ona świetnie dawała sobie z nami radę. Potrafiła tak przeprowadzić spotkanie, żeby przekazać nam coś wartościowego przy wykorzystaniu naszej wiecznie niespożytkowanej energii. Kiedy przychodzili inni animatorzy na zastępstwa, dawali sobie radę nieco gorzej… Jak wyglądał plan zajęć na oazie? Nie pamiętam dokładnie, być może ktoś mnie poprawi – wydaje mi się, że wszystko zaczynało się Mszą święta. Później były spotkania w grupach, na których interpretowaliśmy fragmenty Pisma Świętego, zaś na koniec był śpiew. Jaką piosenkę najbardziej Pan zapamiętał z oazy? Hm… różne piosenki śpiewaliśmy, a animatorem muzycznym za moich czasów był Czarek Werner. Najbardziej pamiętam „Szachownicę”, ale nie każcie mi jej śpiewać… Co Pan najmilej wspomina z tamtego okresu? Jest wiele takich momentów, ale nie będę ukrywał, że takim najmilszym wspomnieniem jest nasza gra w ping-ponga z o. Markiem. To były czasy, kiedy stoły ping-pongowe były wystawione, bodajże w trzech miejscach w Łęczycy. Właśnie jeden taki stół stał w klasztorze i muszę przyznać, że działał na nas jak magnes. Bardzo dużo czasu wtedy spędzaliśmy w klasztorze. Inne wspomnienie wiąże się z o. Justynianem Rosą (były wikariusz naszej parafii, obecnie w Wetlinie – przyp. red.). W latach osiemdziesiątych ciężko było o wszelkie artykuły spożywcze, nie wspominając już o słodyczach – a o. Justynian wołał nas pod swoje okno i zrzucał nam snickersy. Teraz trudno sobie to wyobrazić, ale zwykły czekoladowy batonik był dla nas nie lada specjałem. Jak Pana otoczenie, koledzy reagowali na oazę? Reagowali raczej dobrze, tym bardziej, że na oazę chodziliśmy całą grupą, więc nikt za bardzo nie śmiał nas wytykać palcami. Wspólnie byliśmy dla siebie pewnego rodzaju wsparciem i nikt nawet nie próbował nam podskoczyć. A jaka była reakcja parafian? Trzeba przyznać, że pojawienie się grupy młodych ludzi, śpiewających w kościele przy akompaniamencie gitary, było w tamtych czasach nowym zjawiskiem. Niektórzy reagowali sceptycznie, bo byli przywiązani do muzyki organowej, a co zagorzalsi nie wyobrażali sobie takiego rodzaju modlitwy na Mszy świętej. Jak widać, teraz już się to przyjęło i chyba wszyscy przywykli, że młodzież śpiewa na Mszy swoje piosenki. Czy łatwo jest zachować ciągłość w wyznawaniu wiary i utrzymywaniu kontaktu z Kościołem? Wiadomo, że w życiu różnie bywa. Są dobre dni, a po nich przychodzą te gorsze. Kiedy spojrzę na swoje życie, to muszę przyznać, że to, czego doświadczyłem jako ministrant czy oazowicz na pewno się nie zmarnowało. To ziarenko, które zostało posiane w dzieciństwie, przez całe życie rozkwita. Czasami wolniej, czasami szybciej, nadłamuje się, żeby później znów wzrosnąć i rozwijać się. Człowiek potrafi po wielu latach przypomnieć sobie coś zasłyszanego w dzieciństwie i okazuje się, że prawda jest tylko jedna i niezmienna mimo upływającego czasu. rozmawiali DARIA, SEBEK, MATI i PIOTREK * IRENEUSZ STAŃCZYK - uczestnik oazy w połowie lat ‘80; obecnie prowadzi pizzerię „Stara Prochownia” na Zamku Królewskim w Łęczycy Pan Ireneusz Stańczyk (pierwszy z lewej) z moderatorem, o. Sewerynem Zychem (1987-89); zaś pierwszy z prawej Krzysztof Sitnik, dziś już bernardyn - o. Aleksander FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA Już teraz zapraszamy kolejnych oazowiczów do podzielenia się z nami swoimi wspomnieniami z życia we wspólnocie, przypominając jednocześnie o jubileuszu FMO w Łęczycy, który zaplanowaliśmy na 8 września 2007 r. Póki co możemy ujawnić, że z dużym prawdopodobieństwem po Mszy świętej przeniesiemy się na Zamek Królewski w Łęczycy, gdzie odbędzie się nieoficjalna część uroczystości - a więc wspomnienia, świadectwa, pamiątkowe fotografie, rozmowy i wspólna zabawa. Zapraszamy już teraz. Do zobaczenia.