Rolnik spod Kielc stracił 500 tys. zł przez zaniedbania

Transkrypt

Rolnik spod Kielc stracił 500 tys. zł przez zaniedbania
Ekoportal.eu - ochrona środowiska ekologia ochrona przyrody recykling biopaliwa GMO odpady
Rolnik spod Kielc stracił 500 tys. zł przez zaniedbania urzędników
Milion sadzonek wierzby energetycznej pójdzie na śmietnik. Rolnik ze Świętokrzyskiego od grudnia nie może
doczekać się na wypłatę pieniędzy z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. - W Agencji rolnik to nic
niewarty śmieć, jest tylko przeszkodą, nie powinien niczego wiedzieć. Może wy mi pomożecie, bo ja już nie wiem,
gdzie iść - zaalarmował nas Stanisław Wójcik z Dymin pod Kielcami.
W sierpniu ubiegłego roku złożył w powiatowym biurze ARiMR w Kielcach wnioski o dopłaty obszarowe i na uprawę
wierzby energetycznej. Chciał skorzystać z nowej oferty dla rolników, która pozwala ubiegać im się o środki unijne
przy uprawie tej rośliny. Wziął kredyt i kupił 45 hektarów ziemi. W agencji zapowiadano, że pieniądze będą bardzo
szybko. Za 170 tys. zł kupił więc milion sadzonek wierzby i złożył w magazynach. Planował, że za pieniądze z dopłat
zatrudni kilkudziesięciu pracowników do pracy przy nasadzeniach. Ale dopłaty nie było. W biurze powiatowym przez
trzy miesiące zwodzono go, że decyzja już jest rozpatrzona, że poszedł wniosek do Warszawy. - To rozpacz. Jest
kwiecień, pieniędzy nie mam, wszystko pójdzie w błoto, bo z sadzonek już nic nie będzie. Nadają się na śmietnik mówi rolnik.
Rośliny, choć trzymał je w ciemnym pomieszczeniu i polewał zimną wodą, już zaczęły wegetację i, jak ocenia
Wójcik, większości nie da się uratować. - Gdybym od razu wiedział, że tak długo będę czekał na pieniądze, to z kupnem
sadzonek poczekałbym do jesieni. Wtedy też można sadzić wierzbę. A tak stracę 500 tys. zł - wylicza.
Wójcik nie jest jedynym rolnikiem, który z utęsknieniem czeka na dopłaty. W podobnej sytuacji jest rolnika z
Opatowa, który w połowie lutego otrzymał decyzje, że przyznano mu dotację, ale do tej pory pieniędzy nie dostał. Lato się zbliża, a ja wciąż nie mam za co kupić ziarna, żeby obsiać pole - skarży się.
Największy problem jest z płatnościami obszarowymi. Województwo świętokrzyskie jest na szarym końcu pod
względem liczby wypłat. W ubiegłym roku o tej porze niemal wszyscy rolnicy dysponowali już pieniędzmi. Nie ma
wątpliwości, że wpływ na to ma polityka personalna prowadzona przez PiS. W styczniu z funkcji dyrektora ARiMR
został odwołany Edward Adamiec, jego następcą został delegowany przez PiS Marek Płusa, dotychczasowy szeregowy
pracownik agencji. "Gazeta" opisywała jego przeszłość. W 2002 roku został wyrzucony z posady prezesa spółdzielni
mieszkaniowej w Busku Zdroju za niegospodarność, nieumiejętność zarządzania, brak planów finansowych i, co
najważniejsze, sfałszowanie protokołu obrad zarządu, dzięki czemu przyznał sobie i swojemu następcy (choć bez jego
wiedzy) nagrodę w wysokości 2 tys. zł. Po publikacjach Płusa zrezygnował z posady dyrektora.
- Nie ukrywam, że sytuacja, którą tu zastałam, była bardzo niedobra. Były biura, gdzie w ogóle nie zajmowano się
wnioskami rolników, nikt nie monitorował sytuacji w regionie. Pierwsze, co zrobiłam, to natychmiast zajęłam się
sprawą wniosków rolników o płatności, dlatego teraz sytuacja wygląda znacznie lepiej - przyznaje Iwona Jakubowska,
od niedawna dyrektor ARiMR w Kielcach.
Dodaje, że w sprawie Wójcika pracownicy, którzy zawinili, poniosą konsekwencje. Natychmiast wydała też decyzję o
wypłacie pieniędzy rolnikowi. - Będę monitować w Warszawie, by były jak najszybciej - obiecała dyrektor
Jakubowska.
W Świętokrzyskiem wnioski o najpopularniejsze tzw. dopłaty bezpośrednie złożyło 97.526 rolników. Około 80 proc.
ma wydane decyzje o wypłacie pieniędzy, ale ich jeszcze nie dostało. 36 tys. rolników złożyło wnioski o wypłaty z
tytułu obszarów o niekorzystnych warunkach gospodarowania. Decyzje ma około 60 proc. Pieniądze do wszystkich
trafić mają w ciągu miesiąca.
Źródło: gazeta.pl
strona 1 / 1