Jak wylano dziecko z kąpielą
Transkrypt
Jak wylano dziecko z kąpielą
Jak wylano dziecko z kąpielą Autor: Sebastian Brzozowski – biuro PTPiREE („Energia elektryczna” – kwiecień 2014) 4 lutego br. opublikowano wersję 6.2 projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE). Wydawałoby się, że zadaniem ustawodawcy jest jednoznaczne określenie zasad przyłączania OZE do sieci i rozliczania energii w nich produkowanej. Powinno to dotyczyć zwłaszcza mikroźródeł, których właścicielami będą osoby fizyczne. Niestety, zapisy są bardzo niejednoznaczne, zwłaszcza w aspekcie rozliczania energii wytwarzanej w instalacjach prosumenckich. W projekcie znalazł się bowiem przepis mówiący, że energia wyprodukowana w mikroźródłach ma być rozliczana metodą salda (net metering) w okresach półrocznych. Tak niejednoznaczne sformułowanie powoduje bardzo duże trudności interpretacyjne. Właściciele sieci, OSD oraz OSP uważają, że saldo dotyczy wyłącznie energii i nie odnosi się do opłat sieciowych za każdą kilowatogodzinę pobraną przez odbiorcę. Potencjalni prosumenci uważają, że saldo dotyczy wszystkich opłat zmiennych, a w przypadku zbilansowania się energii wprowadzonej do sieci i pobranej z niej w okresie półrocznym, ponosić będą jedynie opłaty stałe. Jeszcze innego zdania wydaje się być Ministerstwo Finansów które uważa, iż metoda salda nie zmniejszy wpływów z akcyzy, gdyż akcyzę płaci się od energii zużytej, bez względu na jej pochodzenie. Taka interpretacja zdaje się sugerować, że nawet energia wyprodukowana we własnym mikroźródle podłączonym do instalacji wewnętrznej odbiorcy i wykorzystana bezpośrednio przez tego odbiorcę - czyli z pominięciem sieci, a więc i urządzeń pomiarowych - powinna podlegać opodatkowaniu podatkiem akcyzowym. Wydaje się to nierealne. Można się spodziewać, że w wielu przypadkach energia wytworzona przez prosumentów i skonsumowana przez nich na własne potrzeby bądź nie jest i nie będzie mierzona, bądź też nie będzie ewidencjonowana i zgłaszana dla potrzeb podatkowych. Jak widać, jeden zapis może wywołać wiele różnych, wzajemnie sprzecznych, interpretacji. Kolejnym przepisem w projekcie ustawy o OZE budzącym duże emocje jest cena nadwyżki energii wprowadzonej przez prosumenta do sieci energetycznej. Ten zapis jest na szczęście jednoznaczny gdyż określa cenę energii z mikroźródeł na poziomie 80 proc. średniej ceny sprzedaży energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym (w 2013 r. średnia cena wynosiła 181,55 zł/MWh nettol). Wydaje się, że celem ustawodawcy było spowodowanie, aby prosument produkował tylko energię na pokrycie własnych potrzeb - stąd niższa cena energii oddawanej do sieci od energii pobieranej. Wydaje się, że pewną premią przy tak niskiej cenie energii miała być metoda rozliczania saldem - chodziło zapewne o dodatkową zachętę w postaci możliwości wprowadzenia do sieci nadwyżek produkowanej energii i pobrania jej w momencie zbyt małej własnej generacji (dotyczy to zwłaszcza fotowoltaiki, ale w mniejszym stopniu i energetyki wiatrowej). Niestety, ustawodawca nie wziął pod uwagę, że prosument wykorzystuje w ten sposób sieć jak ogromny akumulator, a nie ponosi z tego tytułu żadnych opłat, które zostają przerzucone na pozostałych, biernych konsumentów energii (i tu znowu wszystko zależy to od interpretacji - co oznacza saldo?). NFOŚiGW planuje uruchomienie programu Prosument, w ramach którego chce udzielać preferencyjnych kredytów oraz dofinansowań do budowy przydomowych mikroźródeł Ponieważ najłatwiej ocenić zaproponowane rozwiązania wyliczając kto i ile może na nim zyskać lub stracić, poniżej przedstawiono próbę takich obliczeń dla: energetyki zawodowej, prosumenta oraz Skarbu Państwa. Jak we wszystkich obliczeniach, bardzo ważne jest przyjęcie odpowiednich wartości wyjściowych, w tym przypadku potencjału przyrostu mocy wytwórczych w mikrozródłach OZE. Już teraz istnieją przynajmniej dwa programy wspierające rozwój energetyki prosumenckiej. Na podstawie projektu ustawy o OZE, BOŚ zaproponował nową akcję kredytową z programem BOŚ EKOsystem, w którym promuje rozwój źródeł OZE poprzez obniżenie marży kredytu hipotecznego, jeśli budowany dom zawierałby BOŚ EKOsystem (czyli: moduł solarny, ogniwa PV, pompę ciepła oraz kotłownię). Także NFOŚiGW planuje uruchomienie programu Prosument, w ramach którego chce udzielać preferencyjnych kredytów oraz dofinansowań do budowy przydomowych mikroźródeł OZE. Dotacja w pierwszym roku trwania programu ma wynosić do 40 proc. kosztów kwalifikowanych, a w kolejnych latach do 30 proc. wartości inwestycji. NFOŚiGW szacuje, że tylko dzięki wprowadzeniu programu Prosument przyrost mocy wytwórczych w przydomowych OZE wyniesie 360 tys. MWh (odpowiada to 72 tys. instalacji o mocy 5 kWp). Z drugiej strony, na koniec 2013 r., w skali całego kraju zarejestrowanych było 28 właścicieli mikroinstalacji2. Ponieważ podane wartości bardzo mocno różnią się od siebie, na potrzeby niniejszej analizy przyjęto rozwój mocy wytwórczych mikroźródeł na poziomie podobnym do obserwowanego w Wielkiej Brytanii, gdzie po 4 latach intensywnego rozwoju OZE jest w nie wyposażonych 500 tys. domów. Ponieważ Wielka Brytania liczy 60 min mieszkańców, bezpieczne dla Polski będzie założenie, że w skali roku przyrost ilościowy mikroźródeł OZE wyniesie maksymalnie 100 tys. Drugim, niezwykle trudnym założeniem jest przyjęcie jednostkowej wielkości mikroźródła w naszym kraju. Patrząc na zapisy projektu ustawy o OZE, wg których cena energii wyprodukowanej w mikrozródłach jest bardzo niska, bezpiecznie jest założyć, że powstawać będą mikroźródła o mocach pozwalających zaspokoić własne potrzeby prosumenta. Jednak ponieważ na budowę przydomowych instalacji OZE łatwiej pozwolić sobie mogą właściciele domów jednorodzinnych (mają do dyspozycji dach budynku lub działkę, na ogół także większe możliwości finansowe i jednocześnie zużywają więcej energii), na potrzeby dalszych obliczeń założymy tutaj jednostkową moc mikroźródła o wartości 5 kW, pozwalającą zaspokoić roczne potrzeby prosumenta o wartości ok. 5 MWh (średnia konsumpcja energii dla grupy G w skali roku wynosi 2,059 MWh). Kolejnym założeniem jest przyjęcie ram czasowych półrocznych okresów rozliczania energii wyprodukowanej w mikrozródłach. Znając dzisiejsze realia, trudno nie zdawać sobie sprawy, że zdecydowaną większość przydomowych instalacji OZE stanowić będą ogniwa fotowoltaiczne (najprostsze do zainstalowania, nie wymagają pozwolenia na budowę, najtańsza eksploatacja, najniższy stosunek kosztu budowy do mocy zainstalowanej), usytuowane zwłaszcza na dachach wolnostojących budynków, ewentualnie posadowione na dużych działkach (zwłaszcza na wsi). Specyfiką takich instalacji jest większa produkcja energii latem, a mniejsza zimą - odwrotnie niż konsumpcja energii elektrycznej. Stąd najgorsze z możliwych jest przyjęcie jako półrocznych okresów rozliczeniowych okresów styczeń - czerwiec, lipiec grudzień (najłatwiej w tych okresach zbilansować energię wyprodukowaną latem i skonsumowaną zimą). Do dalszych rozważań przyjęto właśnie taki model rozliczeń. Wykorzystując wszystkie opisane wcześniej założenia, możemy w prosty sposób obliczyć ilość energii wyprodukowanej w prosumenckich mikroźródłach w skali roku: 100 tys. instalacji x 5 kW x 1000 godzin słonecznych w roku = 0,5 Twh. Pamiętając o tym, że energia ta w znakomitej większości zostanie skonsumowana na własne potrzeby, możemy łatwo obliczyć, jakie będą skutki jej wyprodukowania: dla prosumenta Odbiorca energii elektrycznej, zużywający w skali roku 5 tys. kWh energii, musi za nią zapłacić 2268 zł netto plus 23 proc. VAT3, czyli 2790 zł brutto. Zakładając wyprodukowanie przez niego takiej samej ilości energii (źródło PV o mocy 5 kWp) przy rozliczeniu saldem, prosument nie płaci za energię ani złotówki, a ponosi jedynie koszty opłat stałych, tj. 135,50 zł brutto. Czyli zysk dla prosumenta w skali roku wynosi ok. 2654 zł brutto. Wydaje się, że sporo. Jednak inwestycja w mikroźródło o mocy 5 kWp to wydatek rzędu 30 tys. zł netto, czyli 36 900 zł brutto. Przy takich nakładach (pomijając koszty kredytu, coroczny spadek mocy ogniw PV, koszty eksploatacji), zwrot inwestycji następuje po blisko 14 latach. Czy jest to możliwe do zaakceptowania? Nie bardzo. Pamiętajmy także, iż obliczeń tych dokonaliśmy zakładając, że energia wyprodukowana w mikroźródle i pobrana z sieci zbilansuje się w skali półrocza - co może się nie udać. dla OSD Produkcja energii rzędu 0,5 TWh na własne potrzeby przez prosumentów to jednocześnie o tyle mniejsza sprzedaż energii dla odbiorców taryfy G (zawężamy tu nasze rozważania jedynie dla tej grupy taryfowej, choć tak samo rozwiązania te dotyczą taryfy C). Z tytułu tej sprzedaży (łączna sprzedaż dla taryfy G to ok. 27 TWh rocznie), spółki pobierają opłatę sieciową zmienną, a OSP opłatę jakościową zmienną. Brak takiego wolumenu sprzedaży energii spowoduje zmniejszenie przychodów z tytułu tych dwóch opłat na poziomie 88,4 mln zł rocznie. Dokładnie o tyle mniej pieniędzy wpłynie do OSD i OSP Niestety, ponieważ koszty utrzymania KSE nie zmaleją, a mogą nawet wzrosnąć, z uwagi na konieczność przystosowania sieci do odbioru sporej ilości energii z mikroźródeł, to trzeba będzie podnieść stawkę sieciową i jakościową, łącznie o ok. 1,8 proc, co przełoży się na podniesienie ceny energii elektrycznej. Najgorsze w tym jest to, że wyższe koszty funkcjonowania sieci elektroenergetycznej spowodowane przez prosumentów poniosą wszyscy, w tym odbiorcy wrażliwi, a nie oni sami! Analogicznie, zmniejszą się także wpływy z tytułu opłaty przejściowej, uwzględniające koszt rozwiązania kontraktów długoterminowych. dla Skarbu Państwa Skarb Państwa uzyskuje wpływy z dwóch źródeł związanych ze sprzedażą energii elektrycznej: VAT w wysokości 23 proc. od sprzedanej energii oraz innych opłat z tym związanych oraz akcyzę w wysokości 2 gr od każdego kW sprzedanej energii. Ponieważ 0,5 TWh rocznie wyprodukowanej energii spowoduje jednocześnie spadek sprzedaży energii w takiej samej ilości, spadek dochodów dla Skarbu Państwa wyniesie ok. 49,6 min zł z tytułu VAT oraz 10 mln zł z akcyzy. Podsumowanie Patrząc na aktualny projekt ustawy o OZE, rozwiązania w nim zawarte nie zadowalają nikogo. Ani potencjalnych prosumentów, chcących inwestować w mikroźródła, gdyż 14-letni okres (w bardzo sprzyjających okolicznościach) na zwrot inwestycji jest trudny do zaakceptowania. Tym bardziej, że do rozważań przyjęto najlepszy dla prosumentów wariant „salda". Nie opłacają się one także pozostałym odbiorcom energii, zwłaszcza wrażliwym, gdyż to oni będą musieli sfinansować koszty sieciowe przyłączenia mikroźródeł do sieci. Nie opłaca się on także OSD i OSP gdyż w każdym roku, gdy będzie wzrastała moc wytwórcza zainstalowanych mikroźródeł, będą odczuwali spadek przychodów w postaci utraconej opłaty sieciowej od „niesprzedanej" energii. Zrekompensują go sobie oczywiście w kolejnym roku, ale niestety poprzez podwyżkę tych opłat, która dotknie wszystkich z wyjątkiem prosumentów. I na koniec traci na tym także budżet państwa, który nie uzyska zaplanowanych wpływów z tytułu VAT i akcyzy. Trudno w tym momencie oprzeć się wrażeniu, że na zaproponowanym projekcie tracą wszyscy. Może w takim razie warto przemyśleć go na nowo, by nie wylewać dziecka z kąpielą? Wart rozważenia wydaje się postulat wsparcia OZE w fazie inwestowania. Czyni to politykę w tym względzie bardziej elastyczną, unika się konsekwencji z tytułu praw nabytych, ale przede wszystkim wszelka wytworzona energia elektryczna podlega tym samym regułom rynkowym. Literatura 1. Informacja Prezesa URE (nr 15/2014) w sprawie średniej ceny sprzedaży energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym za 2013 r. z 31 marca 2014 r. 2. Według dziennika „Rzeczpospolita". 3. Według taryfy Enea SA na 2014 r.