Tchórz - bajki-meli

Transkrypt

Tchórz - bajki-meli
Tchórz wymyślił sobie kiedyś, że gdy umrze należy go spalić i rozrzucić.
Chyba nie chciał robić kłopotu.
W dniu owym uroczystym godnie rozsypano prochy na synowym polu.
Wiało i się działo.
Pofrunęło i się zaczęło….
Tchórzliwa biurokratka powyciągała paragrafy z szafy, zaraz po tym,
jak pewien Pan wyraził swoje trzy życzenia.
Wszystkie były do szybkiego spełnienia.
Jest jeszcze Pana żona… ale co tam ona.
Bardziej boimy się Pana.
Niech sobie radzi sama.
Miała zwyciężać młodość i świeżość, a tu nijakość skrzeczy…
W biurze - agenturze był taniec na rurze.
Żadnych śladów… przecież
Niech nam żyją tchórze!
Obywatelka lojalna była okazem, prawie głazem, ale się tliła.
Taka lepka, a jednak kochana?
Tchórzliwe preteksty zżerały jej kości.
I ściemniała…
Żonę Pana za słuchawkę miała.
Przykładała ją sobie do uszka.
Taki komplet: ładniutka poduszka
I głosik.
Gdy zmieniła numery, kwatery zaprosiła swych gości na kawę.
Wpadły tchórze, zrobiły obławę.
Odczytały jakieś prawo głupie:
Jesteś tchórzem, albo mamy Cię w .upie
Ci wrażliwsi mieli więc dylemat.
Wiać lub zginąć, albo podjąć temat…
W tyle tchórza pogrążyć pragnienia…
I nawdychać się tych toksyn z trupa…
Słuchaj niewiasto!
Ona nie słucha…
Blask zwyczajny zabił przyjazne wspomnienia.
Codzienności skrzydła nabrały znaczenia.
Wtedy czarownice założyły spódnice.
A pod nimi zwiewne szorty w róże.
Tchórze siedzą w rurze.
Notują swoje słabości i innych namiętności chowają na dnie szuflady.
A wiedźmy sobie latają…
Kochają i rozpalają
I plują
I jak długo jeszcze…
Złowieszcze i więcej nie zmieszczę…
Miau!
Miau….
Ciao!
Bleeeeeeeee……