Miasta trzeba zatrzymać
Transkrypt
Miasta trzeba zatrzymać
Miasta trzeba zatrzymać rozmawiał Dominik Uhlig 2009-07-27, ostatnia aktualizacja 2009-07-26 22:02:32.0 Jeśli ktoś zabiera coś drugiemu wbrew jego woli, powinien za to zapłacić - uwaŜa współtwórca reformy samorządowej Rozmowa z prof. Michałem Kuleszą* Dominik Uhlig: Jutro rząd ma zdecydować o poszerzeniu granic kilku miast. Nie wszystkie gminy się na to godzą, np. gmina Ełk nie chce oddać miastu 850 ha. Współautorzy reform samorządu w Polsce - pan i prof. Jerzy Regulski krytykujecie miasta za "próby rozwoju przez podbój". Dlaczego? Prof. Michał Kulesza: Bo stabilność terytorialna to fundament lokalnej demokracji i sprawnego zarządzania. Jak gmina ma inwestować, planować rozwój, jeśli nie wie, czy wybudowana przez nią szkoła, droga czy dom kultury nie zostaną za parę lat przejęte przez rozrastające się miasto? Zmiana granic gminy niszczy Ŝycie społeczne na przejętych terenach. Zazwyczaj w przekazywanym skrawku gminy jest sołtys, jakaś wspólnota. Z dnia na dzień stają się mieszkańcami peryferiów miast. Smutnym przykładem jest Konin. Na początku lat 70. do miasta zaczęto przyłączać okoliczne gminy. Dziś za tablicą Konin jedzie się wiele kilometrów przez puste tereny, nim wjedziemy do miasta. Kiedyś było tam Ŝycie, teraz nie ma nic. A jeśli większość mieszkańców chce zmian? - Jeśli obie strony są za, to mimo Ŝe destabilizuje się podział administracyjny, trzeba się zgodzić. Od 1990 r. w Polsce granice zmieniło kilkaset miast i gmin. Najwięcej w latach 1991-1993, około pół tysiąca. Ludzie spontanicznie i demokratycznie decydowali, gdzie chcą przynaleŜeć. Od tego czasu co roku zmienia się granice 10-15 miast gmin. Podział administracyjny kraju jest wciąŜ płynny, a za tymi zmianami rzadko stoją racjonalne przesłanki. Poza taką, Ŝe miasta chcą rozszerzać swoje terytorium. Pana zdaniem miasta nie mają prawa do rozwoju? Ełk to dobry przykład. Miasto jest przeludnione, brakuje mu terenów pod budownictwo, inwestycje. Wicepremier Grzegorz Schetyna, szef MSWiA, mówi nam, Ŝe "kaŜdy przypadek został starannie przeanalizowany. Wniosek Ełku, ograniczonego jeziorem, wydaje się zasadny, inaczej niŜ np. Przemyśla". - Nikt nie przeczy, Ŝe Ełk powinien wyjść poza miasto. Ale jedynym dopuszczalnym rozwiązaniem powinno być współdziałanie z sąsiadującą gminą - na rzecz wspólnego rozwoju, tak jak to dzieje się w cywilizowanych krajach. Związek Miast Polskich przekonuje, Ŝe brakuje przepisów, dzięki którym moŜliwe jest takie współdziałanie. - Przepisów brakuje dla duŜych miast, które otacza wiele gmin. Dla takich metropolii jak Warszawa, która nie jest w stanie uzgodnić wspólnego stanowiska z 50 sąsiadującymi gminami. Ale tam, gdzie miasto otoczone jest jedną, dwiema gminami, moŜna i dziś zawierać porozumienia, tworzyć związki komunalne, podpisywać uchwały - tak, by opłacało się to obu stronom. Np. wójt przygotowuje teren pod inwestycję, która potrzebna jest miastu, do niego trafią wpływy z podatków, drogę mogą zbudować wspólnie. Problemem są ambicje i niezdolność do dogadania się z sąsiadem. Proponuje pan, wspólnie z gminami takimi jak Ełk, zaostrzenie procedury zmiany granic miast. Na czym miałaby polegać? - Teraz wystarczy złoŜyć wniosek o zmianę granic, rząd najczęściej się zgadza. A powinno być tak, Ŝe zmiana jest dopuszczana tylko, kiedy obie strony jej chcą. Jeśli gmina nie chce, moŜna odebrać jej tereny tylko w szczególnych przypadkach ze względu na waŜny interes państwa. Opinia MSWiA, poprzedzająca decyzję rządu, powinna być zaskarŜalna do sądu administracyjnego. Myśli pan, Ŝe miasta się zgodzą? - Tylko jeśli najpierw zostanie przyjęta ustawa o polityce miejskiej dająca ich prezydentom moŜliwość wpływu na zarządzanie na całym obszarze zurbanizowanym lub tym, który ma zostać zurbanizowany. Projekt ustawy o polityce miejskiej, która mówi o takim współdziałaniu, m.in. o wspólnych planach zagospodarowania, jest od roku gotowy w MSWiA. Rząd powinien odmówić miastom dalszego rozszerzania, skierować w końcu do Sejmu ustawę o polityce miejskiej, a później usztywnić procedurę zmiany granic. A jeśli tego nie zrobi? - Nadal będzie obowiązywało prawo wzorowane na socjalistycznych przepisach, gdzie rząd dowolnie wyznacza granice gmin. To rodzi konflikty, które ciągną się przez lata. Gminy zaczynają mówić o odszkodowaniach: za drogę zbudowaną za parę milionów, za budynki uŜyteczności publicznej. Gmina Ełk zapowiada, Ŝe wystąpi do sądu nie tylko o utracone kilka milionów złotych z inwestycji, ale teŜ za utracone korzyści. Kto powinien zapłacić? - To juŜ decyzja sądu. Miasto jest wnioskodawcą, ale ostateczną decyzję podejmuje rząd. Ale skoro Ŝyjemy w demokratycznym kraju, to jeśli ktoś zabiera coś drugiemu wbrew jego woli, powinien za to zapłacić. * prof. Michał Kulesza jest współautorem reformy samorządowej i doradcą rządu Donalda Tuska ds. reform administracji rozmawiał Dominik Uhlig Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl - www.wyborcza.pl © Agora SA