Marek Zak
Transkrypt
Marek Zak
Grzegorz Szymanik Marek Zak 60 lat, chemik i pisarz Moja zona jest czescia. mnie, jak reka atbo oczy, a ja nie wyobrazam sobie bym nie miat oka czy leki. Zaczeto si§ od ga- zety. Zaczalem wlasnie studiowac na warszawskiej Politechnice i mieszkalem z rodzicami w Warszawie przy ulicy Rozbrat. A ona - 50 metrow ode mnie, na Szarej. Byla wtedy taka gazeta „Express Wieczorny". Lakomy kasek, szybko si§ rozchodzil. Przywiezli ijuz niebylo. Wupalnyletni dzien stalem po ten „Express" w kolejce do kiosku na Rozbracie i jq zobaczyiem. Blondynka, klasyczna twarz, niebieskie oczy. Pierwsza mysl: „ Ja przeciez nie mam zadnych szans". Ale prosz§, powiedzialem, ze mi si§ nie spieszy! Przepuscilem w kolejce, no i wykupila mi ostatni „Express". Za to byla okazja zagadac, odprowadzilem do domu. A par§ dni pozniej (rodzice na wakacjach) zorganizowalem prywatk§. Krecilem sig po domu i myslalem tylko:,Ale czy przyjdzie?". Przyszla. Trudno opisac to uczucie, nawet mnie - przeciez tyle lat bylem naukowcem i dalej nie potrafi§ tego wyjasnic. Byla taka piekna, wiec konkurencja szalona. Slub wzieUsmy w 1977 roku. Wiec tyle juz lat jestem w malzenstwie, ale ciqglejestemjego fanem. Malzenstwo to cement, malzenstwo w bliskosci pomaga. Przechodzone zwiazki przymierajq. Co by si§ stalo z nami, gdybysmy slubu nie wzieH? Rozmawiam dzis z mlodymi, znajomymi naszych dzieci i wszystkich do malzenstwa namawiam. Ale wtedy to nie ja zaproponowalem. Przyjechalem do niej po dlugim wyjezdzie, a ona sadza mnie na krzesle i tak mowi: „Co, Marku, na temat slubu myslisz? Ja nie chc§ bye twojq konkubina. Wiecjakbys si§ chcial zdecydowac, to masz czas do dwudziestego". No i pewnie, ze si§ zdecydowalem. Nigdy nie zalowalem. Wiadomo, sq nieporozumienia, jak to pod jednym dachem Rozne mysli ma czlowiek. Czasem sq watpliwosci. Kazdy ma jakis srodek tylko dla siebie i nad nim sig zastanawia. Wiec i mnie kusilo, ale wiedzialem, ze nic mi nie zrekompensuje tego, ze jq strac§. Ja mialem o tyle latwiej, ze to moja zona byla tq najpiekniejszq, to za niq wlasnie wszyscy si§ odwracali. Wiec patrzylem na inne dziewczyny i: „Eeee". Tak, tojestnajpi^kniejszakobietawhistorii, i to jest do udowodnienia. Bo pan widzi, jak ja wygladam, nieciekawie. A nasza corkajest fotomodelkq, grala nawet w „Zostac Miss". To prosz§ sobie pomyslec, skoro nawet moja twarz tej pieknosci w genach nie zniszczyla, to jaka ona musi bye? Nie wiem, dlaczego zamnie wyszla. Pytalem, a ona, ze nigdy mi tego nie powie. To, zeby ludzie byli dla siebie pociagajacy, jest wazne w bliskosci i seks jest wazny. Jak tego brakuje, ludzie si§ Marek Zak z zonq oddalajq. Przestajq bye malzonkami, a zaczynajq bye wspollokatorami. dzie, jak ona. Niektorzy mowiq jeszRazemmieszkajq, zarabiajqrazem, cze, ze pisuj§ ksiazki pornograficzne, dzieci wychowujq. Ale nas do siebie ze tak duzo tarn seksu. A dla mnie seks zawsze ciagneto jak magnes. A potem i malzenstwo to jest najlepsze spoiwo tamten dzien, ktory znowu wiele zmiebliskosci dwojga kochajacych si§ lunil. Przychodnia na Warynskiego, spodzi. A potem trzeba juz bye tylko wytykamy si§ przed wejsciem, deszczotrwalym i nie odpuszczac. Tak robiwo. Jestem w ciazy ona mowi. Aja nic lem, i to dalo mi szczescie. Bo praca nie mowi§. Tylko czuje si§ tak jak inzawodowa daje satysfakeje, ale szczenego dnia, tego, kiedy schodzilem po scia - juz nie. Az kiedys, po wielu laschodach i od sasiadM uslyszalem: „Satach, dochodzisz do tego, ze juz nawet siedzie, Wojtyla papiezem zostal". Nie zadnego spoiwa nie potrzebujesz i wyzdziwienie ani radosc, tylko takie zrostarczy sama obecnosc. Jedno oglqda zumienie, ze teraz po prostu bedzie telewizje, drugie kosi trawnik. Ona cos lepiej. Potemjeszcze urodzila si§ dwqjpichci, ja te swoje ksiazki skrobie. Mozka. No i praca, dom, praca, dom. Lata na rozmawiac, mozna milczec zupellecialy. Nie rozstawalismy si§. Nawet nie. Niewazne. Wazne to, ze wiem: jak pojechalem na polroczne stypenobokjest. dium zagraniczne do Hiszpanii, do Kraju Bask6w, to miesiac minal ijuz zona z dziecmi w drzwiach. Zawsze przy mnie, ze mnq. Nawet jak przestalem pracowac naukowo i zabralem sig zato,co zawsze chcialem robic, czyli pisanie ksiazek, to - choc nie wierzyla, dziwila sie - tez ze mna byla. W tych ksiazkach, kt6re zaczalem pisac,podobnodobrzewidac, jak wazne dla mnie jest zycie z niq. Wszyscy moi bohaterowie cheq si§ zenic, a bohaterki to blondynM o klasycznej uro-