Gamescom
Transkrypt
Gamescom
Mirasolla Gamescom W środowy, mglisty poranek trener Jasaitis poszedł obudzić swoich uczniów. Tym razem było trudniej niż wczoraj, ale ostatecznie wszyscy otworzyli oczy i mógł im przeczytać plan dnia. - Jest siódma. Tak jak wczoraj, śniadanie będzie o ósmej. O ósmej czterdzieści "komputerowcy" i pan Braginski idą do czytelni ustalić szczegóły turnieju gier z kapitanem szkockiej drużyny komputerowej. O dziewiątej "malarze" i panna Braginskaya spotykają się w auli. Proszę wziąć ze sobą jakiś skalpel i bandaże, bo podejrzewam, że bez krwawej przysięgi dotrzymania tajemnicy się nie obędzie. Zażartował mężczyzna i kontynuował. - Koszykarze i "komputerowcy" idą o tej porze na trening. „Koniarze” idą do stajni. Pan Łukasiewicz, kiedy już skończy jeździć dołączy do nas na sali... - Przepraszam, trenerze, ale czemu mamy iść na trening koszykówki? Przecież my jutro nie gramy... - Wtrącił grzecznie Eduard. - Jest nas mało. Mamy tylko dwóch rezerwowych, a trening nic wam nie zaszkodzi. Odpowiedział trener. - O dwunastej trzydzieści będzie lunch. Od czternastej do siedemnastej trzydzieści odbywa się turniej gier wszelakich. Na kolację idziecie o osiemnastej. Od dziewiętnastej do dwudziestej pierwszej zostanie stoczony "wielki, drużynowy pojedynek komputerowy"... Tak słyszałem, nie znam szczegółów. Już, już zwijamy się, bo dzień się kończy! *** Iwan, Taurys, Raivis i Eduard siedzieli na jednej z kanap w pustej czytelni. Naprzeciwko nich usiadł Allistor i wysoki, szczupły chłopak, który miał czarne, lekko kręcone włosy i błękitne oczy spoglądające na nich ciekawie zza szkieł okularów. - Nazywam się Ian McEwan... Raivis zadrżał na dźwięk imienia Szkota, które skojarzyło mu się z dwumetrowym Rosjaninem, z którym Ian McEwan nie miał nic wspólnego. - Jak Ian Makabra? Ten pisarz? - Wtrącił mu Taurys. - ...kto? - Spytał Ian patrząc na niego dziwnie. - Autor „Pokuty”… Ych... Nieważne. - No, dobra. Jestem szefem kółka informatycznego w tej szkole. Tak naprawdę, to najczęściej gramy tam w LoL-a i kłócimy o to, czy lepiej hakować, bo gry są za drogie, czy kupować, żeby twórcy zarobili. Najczęściej jakoś się godzimy i expimy 1 dalej. Tylko taka jedna dziewczyna ostatnio do nas doszła i straszny camper z niej jest. W krzakach albo na skałkach non stop siedzi, a w drużynie jest, więc exp jej przybywa! Oczywiście, gra magiem, bo ma najładniejsze ubrania. Kupiła sobie nawet jakieś fryzury za punkty... Ehm… dziewczyny… Wróćmy lepiej do dnia gier. - Po lunchu zaczynamy nasz Gamescon. W salach na pierwszym piętrze będzie można zagrać w wiele różnych gier. Tu mam dla was program przedstawiający dokładnie numery sal i gry, w które będzie tam można zagrać. Zorganizujemy kasyno z kartami i ruletką. Planujemy rozgrywki na przykład w: „Scrable”, „Magię i miecz”, „Warhammery”, „Monopoly” i inne karcianki, i planszówki. Wszystko to macie rozrysowane w programie. Jeśli chcecie to możemy zorganizować oficjalny, drużynowy turniej szachowy. Jeżeli wystawicie graczy, to po siedmiu rundach zsumujemy wyniki trzech najlepszych zawodników z każdej drużyny i będziemy mieli zwycięzców. Nie za bardzo się na tym znam… Wszystkie informacje macie w programie. Teraz przejdźmy do gier komputerowych... Ian przerwał na chwilę i wyjął z błękitnego plecaka trzy woreczki. W każdym z nich były białe, małe karteczki z tytułami popularnych gier. - Wylosujecie trzy gry: klasyka, nawalankę i sportową. I tak nikt nie będzie mógł poćwiczyć przed zawodami, bo sala jest zamknięta. No, to zaczynamy od klasyka. – Spojrzał na Iwana i dodał: - Chcesz losować? - Da, mogę. Szkot wyciągnął worek w stronę Iwana, który wziął pierwszą lepszą karteczkę. - „TETRIS, czterdzieści minut, na punkty, każda przegrana minus pięćset punktów” Przeczytał Rosjanin. - Chodzi o to, że grasz czterdzieści minut i za każdą skuchę odejmuje ci pięćset punktów. - Objaśnił Ian. - Kogo wystawiacie? - Ja mogę zagrać. - Zgłosił się Taurys. Następną grą był "Tekken". Miał w niego zagrać Eduard. Później padło na "NBA", do którego zgłosił się Raivis. - Od dziewiętnastej do dwudziestej pierwszej jest wielki pojedynek fps-ów. Jeśli się zgodzicie zagramy w multi trzy na trzy, w party. W "Call of Duty: MW3". Żadnego camperstwa i czitów, bo się bany posypią, jasne? Każdy będzie miał taki sam eq. Zorganizujemy dwie sale z rzutnikami, więc kibice będą mogli oglądać rozgrywkę na „wielkim ekranie.” Może być? - Tak. – Chórem odpowiedzieli goście. Trójka kuzynów pożegnała się ze Szkotem i wróciła do sali. Iwan też miał już odejść, kiedy zaczepił go Ian. 2 - Twoje siostry w coś grają? - Spytał brunet. Wczoraj Ian widział na kolacji dwie blondynki. Jego wzrok przykuła dziewczyna z długimi, prawie białymi włosami. Niewiele się odzywała. Podobno malowała aulę i przychodziła tylko na stołówkę. Od blondyna z falowanymi włosami w okularach (chyba z Kanady) dowiedział się kim jest ten "piękny, biały anioł". Podobno to jedna z sióstr Iwana- Natalia. - Yekaterina będzie grać w szachy. Natalia może wpadnie na chwilę. - Odpowiedział chłopak wzruszając ramionami. *** Na treningu trener Jasaitis kazał Iwanowi przeprowadzić rozgrzewkę. Nie obyło się bez marudzenia, że "powinni mieć trochę luzu na wyjeździe i to w ogóle jest niesprawiedliwe". Wyczerpujące rozgrzewki Rosjanina były chyba najmniej ulubioną częścią treningu koszykarzy. On, w przeciwieństwie do Gilberta ignorował wszelkie sprzeciwy i nie pozwalał na rozmowy. Prusakowi chyba bardziej zależało, na byciu lubianym przez kolegów i czasami odpuszczał dla dobra ogółu. Kiedy skończyli dołączył do nich Feliks, który wrócił z treningu jeździeckiego. Wbiegł na salę i stanął koło Taurysa. Popatrzył na pozostałych chłopaków, którzy siedzieli zdyszani na ławkach. - Hej! Generalnie, to czemu jesteście tacy totalnie zmęczeni? Graliście beze mnie? - Właśnie skończyliśmy rozgrzewkę... - Odpowiedział mu Taurys. - No i rozgrzewka was tak zmęczyła?!-Odpowiedziało mu kiwanie głowami. - Bo ja przed chwilą byłem w stajni, tak jakby jeździłem i się Erynią zajmowałem. Tosiek, wiesz, jak się na niej totalnie wspaniale jeździ?! - Zagracie mecz. - Oznajmił Jasaitis stanowczo. – Iwanie, Gilbercie wybierajcie składy. Wzrok trenera spoczął na Feliksie i Taurysie. Wszyscy poza nimi siedzieli cicho. Blondyn opowiadał coś przyjacielowi, który spoglądał raz na trenera, raz na kolegę próbując skupić się nad tym co obaj mówią. Dodatkowo Iwan utkwił w chłopaku chłodne spojrzenie fiołkowych oczu. Bałt to zauważył, szturchnął Feliksa w bok i mruknął coś cicho pod nosem. - No to tym razem ja wybieram pierwszy. - Ogłosił Gilbert stając na środku sali gimnastycznej. Iwan stanął koło niego patrząc jak cała reszta ustawia się równo w szeregu. - Vlad - Zdecydował się Gilbert po namyśle wskazując palcem na Rumuna. Później zwrócił się z tryumfalnym uśmiechem do Iwana. - Hmm! Mam najszybszego zawodnika. I co teraz zrobisz?! 3 - Ludwig - Powiedział spokojnie Rosjanin uśmiechając się niewinnie. - Twoja kolej. - Nein! - Zaprotestował błyskawicznie Albinos. - To jest mój brat, nie twój! Weź sobie kogoś innego. Chyba nie możesz mu zaufać. A jak przegrasz? - Zaryzykuję. Gilbert i Iwan kochali rywalizację. Idealną okazją były treningi koszykówki, bo grając przeciwko sobie mogli pokazać, który z nich jest lepszy. Jednakże zazwyczaj to Rosjanin pierwszy wybierał skład, i wskazywał na Vlada najszybszego chłopaka w szkole. - Niech będzie Alfred - burknął niezadowolony Gilbert. - Matthew. - Francis. - Raivis. - Taurys. - Eduard. - Zakończył Iwan. -Ej, a ja?! - Oburzył się Feliks. - Generalnie, to ja też chcę grać! Dla was zostawiłem Erynię! -Idziesz na ławkę. Będziesz rezerwowym. -Ale czemu?! Ja wcale nie gram tak totalnie marnie! Jak już tu przyszedłem, to chcę pograć! -Siadaj na ławkę i nie dyskutuj - wycedził zirytowany Iwan. Feliks tupiąc głośno nogami podszedł do ławki i usiadł na niej z hukiem. *** Mecz wygrała drużyna Iwana wynikiem czterdzieści dwa do trzydziestu ośmiu. Gilbert zarzucał Rosjaninowi, że oszukiwał i zachował się "niesportowo" zabierając Ludwiga, który niestety grał uczciwie, świetnie zbierał, no i strzelił kilka koszy. Iwan pierwszy wyszedł z szatni, bo miał dość Prusaka i narzekań Feliksa, który będąc pięć minut na boisku uciekał przed każdą piłką lecącą w jego kierunku piszcząc przy tym jak dziewczyna. Pocieszyła go trochę myśl, że to ostatni taki trening i Polak zgodnie z wolą trenera nie będzie jutro grał. Taurys słyszał, że treningi koszykówki w ich szkole są wyczerpujące, ale nie myślał, że aż tak. Sama rozgrzewka była straszna. Litwin był teraz pełen podziwu dla Raivisa, któremu najwyraźniej dalej bardzo zależało na dołączeniu do drużyny, bo nie narzekał i starał się nie okazywać zmęczenia. 4 *** Podczas lunchu wszyscy uczniowie, którzy przyjechali na wymianę międzyszkolną do Glasgow siedzieli przy wspólnym stoliku rozmawiając na temat dzisiejszego turnieju gier. Mabel, Feliciano, Natalia i Yekaterina potraktowali posiłek jako krótką przerwę od pracy w auli. Dzisiaj zajmowali się wykańczaniem szkicu i nakładaniem pierwszych warstw farby. Ukrainka okazała się bardzo pomocna. - Dobra, wracamy pracować-zadecydowała Natalia wstając od stołu. - Dzięki za pomoc, Yekaterino. Nie musisz nam już pomagać. - A nie możemy jeszcze chwilę tu posiedzieć? Przecież mamy dużo czasu, a tu jest tyle dobrego jedzenia! Ve~! - Zaproponował Feliciano. - Nie. - Odpowiedziała krótko dziewczyna i udała się w kierunku wyjścia ze stołówki. - Cześć, Iwanku! Cześć, siostrzyczko! Przyjdę do was jak będziecie grać w szachy! - Cześć!- pożegnał siostrę Iwan, a później zwrócił się do osób siedzących przy stole. Gilbert, Ludwig i Vlad idziecie ze mną. Muszę z wami coś omówić. Cała czwórka wyszła na korytarz. Przy stoliku został tylko Matthew, Taurys, Raivis, Eduard, Alfred, Francis, Feliks, Yekaterina i Erzsebet. - Chłopaki! Jakby co, to ja was mogę w tym pojedynku fps-a zastąpić! Naprawdę, jeśli nie czujecie się na siłach, to powiedzcie! Jestem urodzoną „Foką”. - Zaoferował się Alfred. - Eee… Dziękujemy… Będziemy o tym pamiętać - powiedział Raivis. - To ja pójdę do Erynii, generalnie! Ale nie martw się Tosiek, bo ja tak tylko na chwilę i zaraz do ciebie przyjdę, totalnie! - Zawołał Feliks wybiegając szybko ze stołówki. Francis wrócił do sali przebrać się i poprawić fryzurę, bo przecież wybierał się do „kasyna”. Tymczasem w stołówce dziewczyny ze szkockiej drużyny chearleaderek szły na swój trening. Wszystkie nastolatki ubrane były w krótkie spódniczki i krótkie bluzki na ramiączkach w barwach szkoły. Alexandra, która także należała do drużyny, a nawet była jej kapitanem podeszła do ich stolika. - Cześć, co u was? - Spytała uśmiechając się. - Dobrze, dzięki. - Odpowiedział jej Matthew. Alexandra poprawiła włosy i spojrzała na Yekaterinę. - A, właśnie! Jak Ukraina wstąpi do Unii, to załatwię ci pracę u mojej cioci. Wiesz, ona ma dość dużą willę w Edynburgu. Ktoś musi to sprzątać. Słyszałam, że kobiety 5 zza muru berlińskiego są idealne do takiej pracy. - Później spojrzała na Erzsebet. - Tobie mogę robotę załatwić już teraz. - Co ty powiedziałaś?! Taka głupia, farbowana małpa, polująca na każdego faceta w zasięgu swoich plastikowych szponów nie będzie mnie obrażać! – Podniosła się Erzsebet patrząc na nią morderczym wzrokiem. - Ela, daj spokój. Nie warto. Jak ktoś nie umie się zachować, to go zignoruj. – Załamującym się głosem wyszeptała Yekaterina i złapała koleżankę za rękaw. - Dobra. Idę do koni one są lepiej wychowane. – Warknęła i trzaskając drzwiami opuściła pomieszczenie. Alexandra zarzuciła włosami i z uśmiechem odwróciła się do koleżanek. Przy stoliku zapadła cisza. Wszyscy byli oburzeni zachowaniem blondynki. O College’u "Hetalia" można było powiedzieć wiele, ale miał niewątpliwą zaletę. Skutecznie wpajał swoim uczniom tolerancję do innych narodowości. Nie wszyscy się kochali ale na zewnątrz stanowili spójną, multikulturową całość. Po takim występie nawet cichy Matthew postawił blondynie duży minus. Gdy chearleaderki odpłynęły za kołyszącą biodrami kapitan, Yekaterina wstała od stołu i bąkając, że musi gdzieś lecieć wybiegła ze stołówki. Ciszę, która zapadła po jej spiesznym odwrocie przerwał Allistor Kirkland, który właśnie wszedł do sali. - Co się stało z Yekateriną? - Spytał. - Co? Przecież ona... - Zdziwił się Eduard. - Przed chwilą tu siedziała i nic jej nie było. - Minąłem ją na korytarzu. Chyba płakała. - Powiedział Allistor. - Coś się stało? Eduard opowiedział Allistorowi o sprawie z Alexandrą. W jego szmaragdowych oczach widać było rosnącą wściekłość i oburzenie na zachowanie kuzynki. Wyszedł zdenerwowany ze stołówki mrucząc pod nosem, że rozprawi się z tą jędzą, ale najpierw znajdzie Yekaterinę. *** Yekaterina wbiegła do oranżerii, która na jej szczęście była otwarta. Usiadła na żeliwnej ławce w olbrzymiej szklarni z podkulonymi nogami i położyła głowę na kolanach. Miała nadzieję, że nikt jej nie zauważy. Nie chciała, żeby ludzie widzieli ją w takim stanie- zapłakana, zdenerwowana i upokorzona. Jak ona się teraz tam pokaże?! Dlaczego jest taka ciapowata i nie potrafi walczyć, jak Natalia? Przecież jej słabość widziały dziewczyny z tej szkoły i jej koledzy…! Chyba gorzej już być nie mogło! Co ona zrobiła Alexandrze, że się na nią uwzięła? Yekaterina zawsze starała się nie krzywdzić innych. Unikała kłótni, łagodziła spory i nie walczyła nawet, gdy 6 ktoś ją atakował. Teraz była smutna i czuła się słaba. Dobrze, że Natalii tam nie było, bo Alexandra może zachowałaby jedynki, ale włosów, to miałaby znacznie mniej, no i kilka dni musiałaby się jeszcze mocniej malować, aby zasłonić siniaki. Niestety, Tasia miałaby kłopoty. Może nikt jej nie powie. "Jestem taka żałosna. Wszyscy sobie radzą, a ja nic nie potrafię zrobić, tylko użalam się nad sobą z powodu jakiejś głupiej dziewczyny, która się mnie uczepiła."Pomyślała Yekaterina wycierając rękawem mokre policzki. Nagle poczuła chłodny strumień wody, a jej szloch został zagłuszony głośnym szumem. Zaskoczona podniosła głowę do góry. Z sufitu szklarni wystawały zraszacze z których lała się woda. Musiała trafić na porę podlewania roślin. Wystarczyła chwila, żeby całe włosy i ubranie dziewczyny ociekały zimną wodą. Nie byłoby tak naprawdę wielkiego problemu, gdyby nie to, że jej całe ubranie zmokło i przyległo do ciała. Przecież tak się na pewno nikomu nie pokaże! Zerknęła na siebie. No nie, wyglądała jak miss mokrego podkoszulka! Nieszczęścia chodzą armiami, a nie parami. Wsunęła się głębiej pod zadbany krzak i zaczęła zastanawiać się, jak niezauważona wyjdzie z oranżerii. Zanim się przeziębi. Jedynym wyjściem, które wydawało się sensowne było wykorzystanie chwili, kiedy wszyscy będą na turnieju gier. Przemknie się wtedy do ich sali gimnastycznej i doprowadzi do porządku. Wszystko wydawało jej się takie proste dopóki nie pomyślała, że nie ma gwarancji, kiedy to nastąpi. Na korytarzach cały czas ktoś się kręcił. Niedługo miała grać w szachy. Jeśli się nie zjawi na pewno to zauważą i Iwan zacznie jej szukać. Już sobie wyobrażała żałosną scenę, kiedy jakiś chłopak znajduje ją w takim stanie. Znów poczuła łzy płynące po policzkach. Pomyślała wtedy, że to jeden z najgorszych dni w jej życiu. *** Allistor sprawdził już przydzieloną gościom salę gimnastyczną i wyszedł ze szkoły. Udał się w kierunku stajni. Nie miał pojęcia, gdzie mogła pójść, ale w budynku nikt jej nie widział. Jego kuzynka potrafiła być naprawdę wredna i poniżać ludzi. Dodatkowo stosowała się do zasady „kto nie ze mną, ten przeciwko mnie”. Dlatego najlepiej było trzymać się od niej z daleka. Szczególnie gnębiła ładne i łagodne dziewczyny, bo to ona miała być „tą najpiękniejszą”. W stajni zastał Feliksa Łukasiewicza, który z radością zajmował się koniem. Po chwili odwrócił się w stronę Allistora. - Hejka! Co tam? - Powiedział Polak uśmiechając się. - Szukam Yekateriny. Widziałeś ją? - No, generalnie, to widziałem, jak biegła do szklarni, ale ja nie mam pojęcia po co! Nie wiem, czy wyszła, ale jak chcesz, to mogę ci pomóc szukać! Jestem świetny w szukaniu! Serio! Totalnie! - Zapewnił energicznie Feliks. 7 - Dzięki. Poradzę sobie. Pójdę do tej szklarni. - Rudowłosy chłopak skinął głową na pożegnanie i już miał wyjść, kiedy zatrzymał go głos Feliksa. - Właściwie, to czemu szukasz Yekateriny? Bo, generalnie, to ja dalej nie ogarniam, co się stało! Mam nadzieję, że to nic strasznego... Wtedy wszyscy są tacy totalnie smętni i się martwią! - Wiesz, Alexandra powiedziała kilka niemiłych słów Erzsebet i Yekaterinie. - Co?! No, ale czemu?! Dlaczego ona im dokucza?! Przecież Katya i Ela są totalnie miłe! Generalnie, to one nikomu krzywdy nie robią! - Mówił oburzony blondyn. Myślałem, że Alexandra jest całkiem w porządku, ale tak jakby teraz, zmieniłem zdanie. Totalnie. - Naprawdę nie mam pojęcia. Wiesz, muszę ją przeprosić za moją kuzynkę. - Szkot wzruszył ramionami i wyszedł ze stajni. – Wielkie dzięki za pomoc! *** Allistor przekroczył próg oranżerii. Stwierdził, że szukanie dziewczyny pomiędzy tymi wszystkimi roślinami nie ma zbyt wielkiego sensu, więc stanął przy drzwiach. -Yekaterino! - Zawołał rozglądając się po szklarni. - Jesteś tu?! - A-Allistor? C-co ty tu robisz? - Po chwili ciszy usłyszał drżący, dziewczęcy głos. Dobiegał zza wielkiego krzaka w drugim końcu budynku. - Widziałem jak wybiegasz z budynku i postanowiłem cię poszukać. Chcę cię przeprosić za Alexandrę. Dlaczego chowasz się za tym krzakiem? Stało się coś? Mogę w czymś pomóc? - Cz-czy mógłbyś przynieś mi jakiś ręcznik i dres? Bo, włączyło się podlewanie i... Wiesz, Ela albo Iwan ci dadzą. Tylko nie mów reszcie. To takie żenujące. - Poprosiła nieśmiało Yekaterina. - Dobra. Zaraz do ciebie wrócę! - Obiecał Allistor i wybiegł ze szklarni. *** Yekaterina i Allistor szli koło siebie przez szkolny korytarz. Dziewczyna była szczelnie opatulona w koc. Gdy usłyszała w szklarni głos chłopaka nie miała pojęcia co zrobić. Gdyby Allistor ją zobaczył taką przemoczoną to... wolała nawet o tym nie myśleć. Dzięki opatrzności, że ten krzak był taki duży i gęsty. Było jej bardzo miło, że on jej szukał. Spodziewała się wielu osób, ale nie jego. Miała nadzieję, że Allistor nie zauważył, jej opuchniętych oczu. Nie wyglądały zbyt korzystnie. W końcu doszli do drzwi prowadzących do mniejszej sali gimnastycznej. - Wielkie dzięki za pomoc - Odezwała się wreszcie Yekaterina zatrzymując się. 8 - Nie ma za co. Jeszcze raz przepraszam za Alex. Ona po prostu Ci zazdrości, bo jesteś od niej ładniejsza i wszyscy cię lubią, a ona nie rozumie dlaczego. - Zapewnił ją Szkot. – Mam nadzieję, że spotkamy się później na turnieju gier. Dziewczyna zdobyła się na uśmiech i weszła do sali. *** Rozpoczął się turniej gier. Większość osób rozeszło się do wybranych sal, żeby pograć w gry planszowe. Tylko kilka osób, zdecydowało się usiąść na widowni w sali komputerowej. Raivis, który bardzo się z tego powodu ucieszył, wygrał dwa na trzy mecze w "NBA". Rywalizacja była bardzo wyrównana i do ostatniej sekundy nikt nie wiedział jak się zakończy. Następną grą był "TETRIS". W sali informatycznej stały dwa duże telewizory, a przed nimi krzesła dla grających i niewielkiej widowni, którą stanowił Feliks, Eduard, Raivis i dwóch kolegów Iana. - Powodzenia - Powiedział Ian siadając na swoim krześle. - Dzięki. Nawzajem. - Odpowiedział Taurys. Litwin odetchnął głęboko i spojrzał na swoje drżące z nerwów ręce trzymające kontroler. On i jego przeciwnik jednocześnie rozpoczęli grę. *** Na sali słychać było jedynie szybkie wciskanie przycisków kontrolera. Trzeba było przyznać, że spadające klocki były znacznie mniej emocjonujące niż mecz koszykówki. Przynajmniej dla widzów, bo ze strony grającego wymagało pełnego skupienia i koncentracji. Czas się kończył. Między Taurysem a Ianem była niewielka różnica punktów. Taurys całkowicie skupił się na grze. Do tej pory szło mu całkiem nieźle. Teraz jednak, na ekranie jego telewizora widniał całkiem spory, stosik kolorowych klocków. Czas się prawie kończył i jeżeli nie zaliczy karnej pięćsetki to wygra. - Tosiek! Pasek jest! – Usłyszał z tyłu krzyk Feliksa. Taurys odruchowo zareagował na głos przyjaciela i odwrócił się na krótki moment w jego stronę. Tyle wystarczyło, żeby czerwony, ustawiony pionowo prostokąt spadł na sam szczyt budowli i zakończył grę odejmując mu pięćset punktów. W tym momencie włączył się alarm oznajmiając koniec rozgrywki. Litwin zaklął pod nosem i wstał z krzesła. Spojrzał na swojego przeciwnika, który wyglądał na zadowolonego ze zwycięstwa. 9 - Dziękuję za grę. Świetnie sobie radziłeś. - Powiedział Ian uśmiechając się. - Dzięki. - Odpowiedział cierpko Taurys i udał się do wyjścia. Właściwie, to nie miał powodu, żeby denerwować się na Iana. Grał uczciwie i obaj mieli równe szanse. Z tą różnicą, że Szkot nie miał nadpobudliwego przyjaciela na widowni. Taurys wyszedł na korytarz i ruszył szybkim krokiem w kierunku sali. Feliks go wkurzył. Po raz kolejny zlekceważył jego prośbę i po raz kolejny nie skończyło się to dobrze dla nikogo. No, może tym razem Ian skorzystał. Najbardziej dobijało go to, że Feliks nigdy nie robił tego specjalnie przez co ciężko było na niego nawrzeszczeć, a to miał ochotę zrobić Taurys. Bo jak zrobić awanturę człowiekowi, który uważa cię za swojego najlepszego przyjaciela i chciał ci pomóc? Usłyszał za sobą kroki. Nie musiał się za siebie oglądać, żeby domyślić się czyje. - Ej, Tosiek! Tosiek, poczekaj na mnie! Litwin zignorował wołanie Feliksa i szedł dalej przed siebie. Zanim doszedł do sali Polak dogonił go i popatrzył na niego oczami w kolorze świeżej trawy. - Co jest, generalnie? Coś nie tak? - Eh… Feliksie, czy wtedy, kiedy tłumaczyłem ci, że masz być absolutnie cicho, kiedy gram… Czego nie zrozumiałeś?! - Przecież ja… totalnie nic nie zrobiłem! Ja wcale nie przeszkadzałem! - Mówił obronnym tonem Feliks. - Nie, wcale. - Mruknął sarkastycznie szatyn. – Tylko sam sobie krzyczałem o paskach. Wytrzymałeś trzydzieści dziewięć minut bez krzyku i podskoków. Nie mogłeś być cicho jeszcze minutę? - Tosiek, ale ja ci, tak jakby, chciałem pomóc! No, bo… Chciałem, żebyś wygrał! Nie wiedziałem, że się zdenerwujesz! Taurys bez słowa odwrócił się od przyjaciela i otworzył drzwi do sali. - …przepraszam. – Powiedział Feliks cicho, kiedy Litwin wchodził do zajmowanej przez nich salki gimnastycznej. *** Wieczorem na sali panował troszkę mniej wesoły nastrój niż poprzedniego dnia. Eduard przegrał w „Tekkena” - jego przeciwnik był znacznie lepszy. Pojedynek w „Call of Duty” zakończył się za to wygraną kuzynów. Taurys był tak skupiony na grze i taki zły, że nie był sobą i nie znał litości. Amerykanin powiedział mu, że tego się po nim nie spodziewał, bo okazał się prawie tak dobrą foką jak on - Alfred. 10 Świetnie poszło dziś Iwanowi, Yekaterinie i Ludwigowi, którzy wygrali ze Szkotami w szachy. Francis rozbił bank w ruletce, a Matthew był niepokonany w pokera. Może dlatego, że nikt na niego nie zwracał uwagi. Zgodnie z ustaloną dzień wcześniej tradycją Ludwig, Matthew i Vlad zostali wysłani do piekarni po składkowy bułki i ciastka. Francis stwierdził, że jeśli „wszystko wczoraj im pokazał i wytłumaczył”, to sobie świetnie poradzą. Mimo, że Mabel i Feliciano zrobili sobie w środku dnia przerwę i poszli się pobawić, to Natalia została w auli i kontynuowała pracę. Wyszła tylko na chwilę, żeby zobaczyć jak Iwan i Yekaterina rozgrywają ostatnie partie szachowe. Nawet teraz malowała mural. Obiecała, że niedługo do nich dołączy. Taurys i Feliks pogodzili się. Właściwie, to Polak dał Litwinowi paczkę swoich ukochanych paluszków i go przeprosił, a ten przyznał, że on też przegiął. Feliksowi bardzo poprawił się humor. Taurys po fps-ie też był w lepszym nastroju. Usłyszeli pukanie do drzwi. Iwan wstał i otworzył. - Cześć- Powiedział Allistor do Rosjanina. – Mamy ustalić sprawę balu. Iwan gestem zaprosił go do środka i razem z Allistorem usiedli na podłodze przy lustrze. - Dowiedziałem się od dyrektora, że bal rozpocznie się walcem angielskim. Będzie oczywiście normalna muza i stare rockowe i popowe szlagiery, ale będzie też kilka towarzyskich klasyków i niespodzianek. Musimy mniej, więcej ustalić kto z kim zatańczy pierwszy i ostatni taniec, i będzie siedział przy stole. Nauczyciele powiedzieli, że cytuję: „powinniśmy się integrować i zaprosić kogoś z waszej szkoły”. Mimo, że Allistor ewidentnie zwracał się do Iwana, cała reszta ucichła i niezbyt dyskretnie słuchała ich rozmowy. Zwrócił się więc do pozostałych osób siedzących na sali. - Kogo zapraszacie? - Ja idę z Gilbertem. – Odezwała się pierwsza Erzsebet, a Prusak potwierdził to skinieniem głowy. - Ja mam plan zaprosić Alexandrę. – Powiedział Francis. - Generalnie, to wpadłem na pomysł, żebyśmy z Taurysem zaprosili takie dwie dziewczyny, które jeżdżą na koniach. One są totalnie w porządku. Taurys westchnął, ale w końcu przystał na pomysł przyjaciela. Tak naprawdę, to nie wiedział kogo zaprosić na bal. Chciałby poprosić Natalię, ale ona chyba by się nie zgodziła. „Dlaczego miałaby iść ze mną jeśli może pójść z Iwanem…?” - Myślał z żalem. 11 - Dobra, wiem o których dziewczynach mówisz… - Powiedział Allistor, a później zwrócił się do Yekateriny, która siedziała na drugim końcu sali. – Pójdziesz ze mną na bal? Yekaterina podniosła głowę i spojrzała na Szkota zaskoczona. - Tak, z chęcią. – Odpowiedziała i uśmiechnęła się promiennie do swojego wybawcy z oranżerii. Allistor uśmiechnął się i miał coś powiedzieć, ale przerwali mu Matthew, Vlad i Ludwig, którzy wrócili właśnie z piekarni. - Cześć! - O, cześć! Właśnie omówiliśmy sprawę balu, Iwan wam wszystko przekaże, bo ja już muszę iść do siebie. - Powiedział Allistor wstając. Później odwrócił się jeszcze, jakby sobie o czymś przypomniał, do Iwana. – A, i Ian chce zaprosić Natalię… Dobranoc! - Iwan, zdajesz sobie oczywiście sprawę, że Natalia nie może iść z Ianem? - Spytał Gilbert po wyjściu Szkota. - Szto…? A to dlaczego? - Odparł Iwan wyrwany z zamyślenia. - No, jak to „dlaczego”? Przecież ona jest dość nerwowa! On jej nie zna! Obrazi ją, a ona popsuje nam całą opinię i będziemy mieli problem! Wyobrażasz sobie, co się stanie jeśli ten cały Ian opowie jej o sprawie z Alexandrą?! Przecież wiesz, że jej wystarczy tylko jedno niewłaściwe słowo! Chyba nie chcemy, żeby komuś się coś stało, prawda? Rosjanin nie spodziewał się, że ktokolwiek ma plan zaprosić Natalię na bal. Gilbert (chociaż Iwan by tego głośno nie przyznał) miał trochę racji - w jej towarzystwie lepiej było uważać na to, co się mówi. Najwidoczniej młodego Szkota zafascynowanego komputerami urzekł wygląd dziewczyny. - I co z tego…? – Spytał Iwan powoli, chociaż wiedział o co chodzi Gilbertowi. - Ona powinna iść z kimś od nas, tak wiesz, dla bezpieczeństwa - Kontynuował Prusak. - Ty jesteś jej bratem i musisz brać za nią odpowiedzialność. Właśnie dlatego jesteś idealną osobą, żeby iść z nią na bal. Jakby co, pamiętaj, że masz nasze wsparcie! - Dobra, zaproszę ją.- Zgodził się Rosjanin i kiwnął głową. Tak naprawdę, nie miał pomysłu z kim się umówić, a wolał już iść z kimś kogo zna. *** Taurys leżał na ziemi w swoim zielonym śpiworze gapiąc się w sufit. Rozmyślał o wszystkich wydarzeniach dnia. O grach, męczącym treningu z Iwanem, o Alexandrze, o kłótni z Feliksem i o tym… 12 - Taurys! – Szept Feliksa wyrwał go z zamyślenia. – Chcesz moją poduszkę? Generalnie, to ona jest totalnie wygodna! - Nie, dziękuję, Feliksie. - Odpowiedział Taurys. - Hm… no dobra, ale jak będziesz chciał, to możesz mnie obudzić, tak jakby. Dobranoc, Tosiek! - Labanaktis, Feliksie! Taurys przewrócił się na prawy bok i zamknął oczy. „Natalia znowu dostała takie ładne ciastko od Ludwiga… hm… dziwne. Chyba jej smakowało. Może nie pójdę z nią na bal, ale jutro dam jej jakieś ciastko...” – Z tą myślą Litwin zasnął. 13