Życie Olsztyna
Transkrypt
Życie Olsztyna
REKLAMA nr 14 (185 ) 2016 ISSN 1734-7076 NOWE Życie REKLAMA (18.07.-2.08. 2016) www.zycieolsztyna.pl REKLAMA NAKŁAD 25 000 Olsztyna REKLAMA 2 “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 z olsztyna Miasto oddaje słupy Prawie 28 tys. zł miesięcznie będzie zarabiało miasto na dzierżawie słupów ogłoszeniowych znajdujących się na terenie Olsztyna. Zarządzać będzie nimi prywatna spółka. Słupów ogłoszeniowych jest w Olsztynie prawie 90 sztuk. Do tej pory wynajmem powierzchni reklamowej na tych obiektach małej architektury zajmował się Zakład Targowisk Miejskich. Teraz jednak wchodzi on w skład Zarządu Dróg Zieleni i Transportu. Drogowcy ogłosili przetarg na dzierżawę tych słupów na okres trzech lat. ZDZiT rozstrzygnął właśnie przetarg. Wybrano olsztyńską spółkę Remondis. Czynsz dzierżawny jest duży. Co miesiąc drogowcy będą zarabiać na nim około 28 tys. zł. Przeciw dzierżawie wszystkich słupów protestował radny PO Łukasz Łukaszewski. Jego zdaniem, część słupów powinna zostać wydzielona na ogłoszenia o imprezach miejskich i okolicznościowych. Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz twierdzi jednak, że umowa z dzierżawcą przewiduje, że w okresie wyborów 25 słupów będzie zarezerwowanych na bezpłatne plakaty komitetów wyborczych. – Ponadto jest zastrzeżone prawo właściciela (miasta – red.) do zamieszczania własnych ogłoszeń. W każdym takim przypadku dzierżawca będzie miał pomniejszony czynsz o kwotę równą wartości zamieszczonych ogłoszeń – zapowiada prezydent miasta. Remontują byłą „Pojezierze” ostrzega siedzibę konsulów przed podwyżką Rozpoczęło się odnawianie jednej z najbardziej charakterystycznych kamienic w Olsztynie. Budynek znajduje się przy placu Konsulatu Polskiego 5. Obecnie mieści się w nim m.in. siedziba Towarzystwa Miłośników Olsztyna. Nieruchomość jest jedną z najbardziej unikatowych w mieście. To jednak nie przełożyło się na jej wygląd, który pozostawiał dotąd wiele do życzenia. Kamienica odzyska swój dawny blask. Jest to możliwe dzięki dotacji z budżetu miasta. Na odnowienie elewacji wspólnota mieszkaniowa otrzymała 70 tys. zł, ale koszt remontu jest znacznie wyższy. Około 100 tys. zł dołożyła wspólnota mieszkaniowa, mieszkańcy zaciągnęli również pożyczkę. Roboty już się rozpoczęły. W pierwszej kolejności pracownicy skuwają tynk na elewacji. Na koniec prac kamienica odzyska kolor wynikający z wytycznych konserwatora zabytków. Kolor został ustalony na podstawie badań elewacji. Będzie odcieniem łososiowego. Kamienicę przy placu Konsulatu Polskiego 5 wzniesiono w latach 1906 – 1907 przy ówczesnym Friedrich-Wilhelm Platz 5. Mieszkał w nim m.in. nadburmistrz Olsztyna Georg Zülch. W latach 1927 – 1939 mieścił się tam Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej. Dotyczyć ona może lokatorów kilkudziesięciu bloków. W górę mogą pójść opłaty za odbiór odpadów. Wiąże się to z kontrolą prowadzonej segregacji odpadów w Spółdzielni Mieszkaniowej „Pojezierze”. Ratuszowi inspektorzy największe zastrzeżenia mieli do dziewięciu punktów, w których ustawione są kontenery na śmieci dla 21 bloków. Najgorzej sytuacja wygląda w 6 wieżowcach przy ul. Kołobrzeskiej 13 C-I w sąsiedztwie siedziby SM „Pojezierze”. Ich mieszkańcy notorycznie wrzucali tam odpady zmieszane i zużyte pampersy do pojemników przeznaczonych na papier. W punkcie, w którym śmieci wyrzucają lokatorzy bloków przy ul. Dworcowej 18, 20 i 28, w pojemnikach na szkło ratuszowi inspektorzy znajdowali słoiki z żywnością. Przy ul. Pana Tadeusza 17 tamtejsi lokatorzy wrzucali do śmietnika na papier liście, czyli odpady zielone. Natomiast przy al. Piłsudskiego 55A-B – naprzeciwko hali „Urania” – w pojemniku na szkło zdarzały się ubrania. Przypomnijmy, że obecnie lokatorzy „Pojezierza” płacą za odpady jak za śmieci posegregowane, czyli 9,8 zł od mieszkańca. Brak selektywnej zbiórki oznacza podwyżkę do stawki 14,41 zł. I właśnie podwyżką czynszów muszą liczyć się lokatorzy blo- ków, które wskazali ratuszowi inspektorzy. Kolejna kontrola śmietników odbędzie się jeszcze w te wakacje. – Zachęcamy mieszkańców do segregacji odpadów – apelują władze SM „Pojezierze”, które ostrzegają swoich lokatorów o możliwej podwyżce. Jednocześnie zapowiadają, że zaskarżą ją do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Znamy listę projektów OBO W tym roku projekty miejskie zostały zastąpione zintegrowanymi. Wśród nich jest kilka ciekawych koncepcji, m.in. promower, czyli coś w stylu promu ręcznego, który miałby kursować po Jeziorze Krzywym. Jeżeli chodzi o projekty osiedlowe, to niespodzianek raczej nie było, większość wniosków dotyczyła siłowni na świeżym powietrzu, remontu chodników czy doposażenia placów zabaw. Najwięcej zatwierdzonych propozycji projektów osiedlowych, aż 8, pojawiło się na osiedlach Wojska Polskiego oraz Grunwaldzkim, najmniej w śródmieściu – jeden. Wstępną weryfikację przeszło 105 projektów. Z kolei pewną nowością są projekty zintegrowane, które zastąpiły miejskie. Projekt zintegrowany dotyczy realizacji inwestycji na kilku osiedlach. Po weryfikacji zatwierdzono 30 projektów. Wśród nich są np. utworzenie sieci zdrojów wody pitnej, zakupienie miejskich defibrylatorów, rewaloryzacja parku w Jakubowie, utworzenie psiej strefy, czyli dużego ogólnomiejskiego wybiegu dla psów. Ciekawym pomysłem wydaje się być budowa ciągu pieszego z dopuszczonym ruchem rowerowym w dolinie Łyny. Godne uwagi są także propozycje stworzenia filmu animowanego o historii Olsztyna albo wcześniej wspomniany promower, czyli stabilna platforma pływająca do przewozu od 6 do 8 osób wraz z rowerami. Na wybrane propozycje będzie można głosować od 8 września. Zwycięskie pomysły poznamy 30 września. Miasto na każdą inwestycję osiedlową przeznaczy 110 tys. zł, natomiast 4 zwycięskie projekty zintegrowane będą musiały rozdzielić między siebie 1,2 mln zł. Mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia. Dopiero po 20 latach będzie mógł się ubiegać o zwolnienie warunkowe. Wyrok nie jest prawomocny. red. NOWE Życie Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik, “ redaktor naczelny: Leszek Lik, [email protected]; redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik, dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Cezary Kapłon, Jacek Panas, Jerzy Pantak, Mirosław Rogalski, Olga Ropiak, Mariusz Wadas; rysunki: Zbigniew Piszczako; okładka materiały powierzone; Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273; (r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji. Redakcja nie odpowiada za treœæ i formê powierzonych materia³ów, zastrzega sobie prawo adiustacji powierzonych tekstów. Druk: Grupa WM Sp. z o.o. Olsztyna Nakład 25 000 aglomeracja olsztyńska “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 3 Sukces po 10 latach walki! Postępowanie trwające ponad 10 lat i korespondencja licząca prawie 50 pism, w międzyczasie trzech projektantów zatrudnionych przez gminę Dywity, ponad 80 tys. zł wydanych na dokumentację, ale w końcu udało się! Po wielu latach starań gminy znalazły się pieniądze na budowę ciągu pieszo-rowerowego przy DK 51 od Dywit do cmentarza komunalnego. Targowisko w Stodole w Dywitach to świeża żywność wysokiej jakości z produktów lokalnych pochodzących od warmińskich rolników, sadowników i producentów Rolnicy i producenci żywności zapraszają w każdą sobotę na dywickie targowisko Jeśli dobra żywność, to tylko w Stodole w Dywitach! Gmina Dywity zaprasza mieszkańców, sąsiadów z Olsztyna i powiatu w każdą sobotę w godz. 9.00 – 13.00 do klimatycznej Stodoły w Dywitach. Na targowisku wiejskim można się zaopatrzyć w doskonałej jakości produkty żywnościowe od lokalnych rolników i producentów żywności. Pyszne pachnące wędliny z Gadów, wysokiej jakości miody ze Słup, zniewalające wypieki z Dywit i Tuławek – to tylko niektóre lokalne produkty, które można kupić w każdą sobotę na targowisku wiejskim „Mój Rynek”, ulokowanym w klimatycznej, zmodernizowanej Stodole w Dywitach przy ul. Spółdzielczej. Targowisko jest otwarte od dziewiątej do trzy- nastej, ale pierwsi klienci pojawiają się już przed ósmą rano. – Do Stodoły przyjeżdżam specjalnie po pączki od Gabi – mówi pani Edyta z Olsztyna. – Tak pysznych pączków nie ma nigdzie indziej. Oprócz słodkości na targowisku znaleźć można: sery, garmażerkę, jaja, ryby świeże, wędzone i w słoiku, miody, wędliny, warzywa, owoce, przetwory, sękacze, oleje, zioła, chleb czy wypieki. A wszystko to świeża żywność wysokiej jakości z produktów lokalnych pochodzących od warmińskich rolników, sadowników i producentów. Niepowtarzalny jest także klimat wiejskiego targowiska z uśmiechniętymi kupcami, którzy mają czas, żeby porozmawiać i doradzić. A więc jeśli dobra żywność, to tylko w dywickiej Stodole! Znakomita informacja dla mieszkańców gminy Dywity! W Ministerstwie Infrastruktury znalazły się pieniądze na budowę ciągu pieszo-rowerowego przy DK 51, od Dywit do cmentarza komunalnego, o długości ponad 1,2 km! Decyzję w sprawie uruchomienia prawie 2 mln zł na inwestycję, na którą od lat czekają mieszkańcy gminy Dywity, podpisał 10 lipca u wojewody warmińsko-mazurskiego Jerzy Szmit, wiceminister w Ministerstwie Infrastruktury. Po zapewnieniu finansowania czekamy już tylko na ogłoszenie przetargu na wykonanie inwestycji przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad w Olsztynie. Droga do sukcesu nie była jednak usłana różami! Gmina Dywity przez ponad 10 lat walczyła i starała się w GDDKiA w Olsztynie o uruchomienie inwestycji strategicznej z punktu widzenia bezpieczeństwa mieszkańców. Żeby przyspieszyć inwestycję i wywrzeć presję na drogowcach, gmina postanowiła na własny koszt wykonać Po 10 latach walki i starań gmina Dywity doczekała się środków finansowych na budowę ciągu pieszo-rowerowego przy DK51 z Dywit do cmentarza komunalnego dokumentację techniczną ciągu pieszo-rowerowego, choć powinna to zrobić GDDKiA w Olsztynie jako zarządca DK 51! Niestety przez lata drogowcy z Olsztyna kwestionowali kolejne projekty, zmieniając i stawiając coraz to nowe warunki. Wystarczy powiedzieć, że przy dokumentacji przez lata pracowało aż trzech projektantów opłacanych z budżetu gminy. Całkowite koszty wykonania projektu, dokumentacji i uzgodnień pochło- nęły z budżetu gminy ponad 80 tys. zł. Planowany ciąg pieszo-rowerowy będzie się zaczynał mniej więcej od ul. Jeżynowej przy GOK Dywity i dalej będzie poprowadzony lewą stroną drogi od Dywit w kierunku Olsztyna. – Warto było walczyć i być konsekwentnym do końca – uważa Jacek Szydło, wójt gminy Dywity. – Dziękujemy wiceministrowi Jerzemu Szmitowi za szybką decyzję. 4 “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 olsztyn Miejsca postojowe pilnie poszukiwane W Olsztynie, liczącym około 175 tys. mieszkańców, zarejestrowanych jest ponad 118 tys. samochodów. Nic więc dziwnego, że znalezienie miejsca postojowego graniczy z cudem. I wszystko wskazuje, że niewiele się zmieni przez najbliższe lata. Liczba samochodów zarejestrowanych przez olsztynian rośnie lawinowo. W 2005 r. w stolicy Warmii i Mazur mieliśmy 67,5 tys. pojazdów, w 2011 r. już 96 tys. (z czego ponad 70 tys. stanowiły samochody osobowe). We wrześniu 2015 r. zarejestrowanych było już 116 tys. samochodów, w tym 81 tys. osobowych. Wystarczył kolejny rok, a liczba olsztyńskich aut sięgnęła ponad 118 tysięcy. Należy pamiętać, że po ulicach stolicy województwa jeździ też wiele pojazdów firmowych, które są zarejestrowane w innych miastach Polski. W tej sytuacji znalezienie miejsca do zaparkowania bywa bardzo trudne. Dlaczego? Bo w przeciwieństwie do gwałtownego wzrostu liczby samochodów liczba nowych miejsc postojowych rośnie w liczbie co najwyżej setek sztuk na całe miasto. Kilkanaście lat temu ówczesne władze Olsztyna przedstawiły swoje plany, tak ambitne, że mało realne. Wskazały jedenaście lokalizacji pod parkingi wielopoziomowe. Jedną z nich urzędnicy proponowali na terenie przy zbiegu ulic Obrońców Tobruku i Iwaszkiewicza. Obecnie trwają tam przygotowania do budowy, ale osiedla mieszkaniowego. Mimo małej realności składanych propozycji miasto nadal uparcie wskazywało nowe lokalizacje. Lansowaną od kilku lat propozycją jest budowa parkingu wielopoziomowego przy ul. Nowowiejskiego. Miasto zamawiało nawet koncepcje takiej inwestycji. Realizacja tego projektu jest jednak co najmniej wątpliwa. I to z kilku powodów. Po pierwsze: parking miałby powstać w miejscu dawnej fosy i murów miejskich. Po drugie: po odwróceniu kierunku ruchu ulica ta straciła rolę istotnej drogi rozładowującej tłok w tej części miasta. Pojawiła się więc propozycja trzeciej lokalizacji. To plany przekształcenia w parking wielopoziomowy obecnego postoju przy ul. Mochnackiego. By mogło być to możliwe, radni zdecydowali o przystąpieniu do opracowa- nia planu zagospodarowania przestrzennego, który umożliwi budowę kilkukondygnacyjnego parkingu z częścią usługową. – Prace nad miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego przy ul. Mochnackiego trwają. Plan został podjęty podczas marcowej sesji Rady Miasta – informuje Marta Bartoszewicz, rzeczniczka ratusza. Z naszych informacji wynika, że dokument ma być gotowy w ciągu najbliższych kilku miesięcy, tak by pod koniec roku miasto mogło rozpisać przetarg na wykonanie tej inwestycji. Na potrzebę budowy takiego wielopoziomowego parkingu wskazują staromiejscy restauratorzy. – Powinien mieć co najmniej trzy poziomy na 300 – 400 miejsc. Na pewno nie powinno się łączyć parkingu z galerią handlową. Można natomiast pomyśleć o usługach, na przykład o jakiejś kawiarni – mówi jeden z nich. W planach miasto ma także budowę tradycyjnego parkingu. Ten ma być zlokalizowany przy ul. Partyzantów. Wedle projektu ma powstać na zapleczu ul. Partyzantów, wzdłuż torów kolejowych, między Komendą Wojewódzką Policji a Archiwum Państwowym. Jednak kierowcy nie powinni raczej robić sobie nadziei, że szybko zaparkują tam swoje samochody. Budowa parkingu związana jest z planowaną przebudową ul. Partyzantów. – Budowa parkingu przy ulicy Partyzantów jest częścią tego projektu, choć na razie jeszcze nie określiliśmy jednoznacznie, czy uda nam się od razu parking wybudować, czy będzie on musiał chwilę poczekać na realizację – rzeczniczka ratusza studzi nadzieje kierowców. A ci przyznają, że znalezienie wolnego miejsca graniczy z cudem. – Parkuje się, gdzie popadnie. Trudno poświęcać kilkadziesiąt minut na znalezienie wolnego miejsca. Na pewno odbywa się to kosztem zieleni i stanu chodników. Ale nie ma innego wyjścia – mówi Kazimierz Wasilewski, mieszkaniec jednej z kamienic przy ul. Partyzantów. Jego sąsiad pan Andrzej dodaje: – Posiadanie samochodu nie jest dziś luksusem, ale wręcz koniecznością. Dla wielu to codzienne narzędzie pracy. To są dojazdy do pracy, prowadzenie biznesu itp. A klientów można łatwo stracić, bo przy dużej konkurencji na rynku nie będzie się on głowił i szukał wolnych miejsc postojowych, których po prostu brakuje. A najgorzej, że nie widać, by coś się miało zmienić w przyszłości. Zmotoryzowani znajdą za to miejsce do pozostawienia samochodu w strefie płatnego parkowania. W jej granicach znajduje się około 2,6 tys. Sęk w tym, że w tym przypadku postój jest płatny. Krzysztof Szymański olsztyn “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 5 Bezpłatne badanie słuchu w Olsztynie Gabinet audioprotetyczny przy ulicy Wyszyńskiego 1 zaprasza na specjalistyczne badania słuchu. Dyplomowani protetycy słuchu nieodpłatnie przebadają wszystkich chętnych i odpowiedzą na pytania dotyczące niedosłuchu. Szacuje się, że co trzecia osoba będąca w wieku dojrzałym ma niedosłuch. To dotyczy także olsztynian. Niektóre objawy ubytku słuchu są oczywiste. Jednak w wielu przypadkach nie zdajemy sobie sprawy, że niedosłyszymy. Jak to możliwe? Z jednej strony wydaje nam się, że słyszymy prawidłowo. Z drugiej natomiast zdarza nam się nie rozumieć mowy niektórych osób, zwłaszcza kobiet i dzieci. Miewamy wrażenie, że słyszymy, co się do nas mówi, ale tego nie rozumiemy. Problemów przysparza nam także rozmowa w hałasie albo z kilkoma osobami naraz. Po dłuższej konwersacji odczuwamy zmęczenie słuchowe. Takie objawy nie zawsze kojarzymy z ubytkiem słuchu i niestety często je bagatelizujemy. Dla osób, które chcą sprawdzić swój słuch, prowadzone są w Olsztynie specjalistyczne badania w gabinecie Auris Aparaty Słuchowe przy ulicy Wyszyńskiego 1. Wizyta jest całkowicie bezpłatna i do niczego nie zobowiązuje – pacjenci nie ponoszą żadnych kosztów. Badania przeprowadzają dyplomowani protetycy słuchu z wieloletnim doświadczeniem – Agata Podubińska oraz Anna Kozłowska. Darmowe badanie słuchu odbywa się przy ulicy Wyszyńskiego 1 w Olsztynie wyraźnie, mogą uczestniczyć w rozmowach, cieszyć się fantastycznymi dźwiękami natury. Niektórzy pacjenci czują niedosyt, że tak długo zwlekali ze zdiagnozowaniem ubytku słuchu i sprawdzeniem możliwości aparatu słuchowego – podkreśla specjalistka. Można wypożyczyć aparat słuchowy Czemu służyć ma badanie słuchu? – Badanie słuchu pomaga określić, czy pacjent słyszy prawidłowo. W przypadku wykrycia niedosłuchu szacujemy stopień i rodzaj ubytku – wyjaśnia protetyk słuchu Agata Podubińska. I dodaje: – Badanie nie trwa długo i jest zupełnie bezbolesne. Naszą rolą jest rozpoznawanie i zdiagnozowanie zaburzenia słuchu, a następnie znalezienie rozwiązania, które sprawi, że niedosłuch będzie w jak najmniejszym stopniu wpływał na życie pacjenta – tłumaczy protetyk Podubińska. Co zrobić w przypadku potwierdzonego niedosłuchu? Protetyk słuchu po wykonaniu badania wyjaśnia pacjentowi wyniki. W przypadku zdiagnozowanego Badanie słuchu jest bezpłatne i do niczego nie zobowiązuje – pacjenci nie ponoszą żadnych kosztów niedosłuchu informuje o możliwych rozwiązaniach. Jeśli pacjent ma takie życzenie, to razem z protetykiem zaczynają planować dalsze kroki. Jedną z metod, która pozwala na poprawę słyszenia, jest zastosowanie odpowiednich aparatów słuchowych. Aparaty słuchowe są to urządzenia wzmacniające dźwięk do poziomu, który może być słyszany przez osobę z uszkodzonym słuchem. Doborem aparatu do potrzeb pacjenta zajmuje się także protetyk słuchu. – Z początku pacjenci z pewną dozą niepewności podchodzą do aparatu słuchowego – przyznaje An- Symptomy niedosłuchu: – częste proszenie innych osób o powtórzenie ich wypowiedzi; – zwiększanie głośności telewizora czy radia mimo sugestii osób z otoczenia, że dźwięk jest za głośny; – wrażenie, że mowa niektórych osób (zwłaszcza kobiet i dzieci) jest trudniejsza do zrozumienia; – unikanie spotkań towarzyskich i innych aktywności, które niegdyś dawały dużo satysfakcji; – duży wysiłek podczas konwersacji, a następnie „zmęczenie słuchowe”. na Kozłowska, protetyk słuchu. – Gdy jednak rozważą tę opcję i wezmą aparat na pró- bę, to są zdumieni, że to małe urządzenie daje takie wsparcie. Znów słyszą wszystko Aparat słuchowy odmienia codzienność osób z niedosłuchem. Teraz sami możemy się o tym przekonać. Gabinet audioprotetyczny przy ulicy Wyszyńskiego 1 przygotował niespodziankę dla osób z ubytkiem słuchu. Nie dość, że za darmo mamy wizytę w gabinecie i badania, to jeszcze nieodpłatnie można wypożyczyć aparat słuchowy. – Ten aparat to model demonstracyjny o nazwie BeFlex – informuje Agata Podubińska. – BeFlex łączy w sobie dwa aparaty słuchowe. Jednym ruchem palca pacjent przełącza się z pierwszego aparatu na drugi. Mając w jednym urządzeniu oba rozwiązania, może na bieżąco porównywać, który program lepiej podaje mu dźwięk. Dzięki temu po tygodniu użytkowania pacjent wie, jak czuje się z aparatem słuchowym i który byłby w sam raz dla niego. Używając BeFlex, pacjenci mogą bez żadnych zobowiązań przetestować aparat słuchowy w swoim naturalnym otoczeniu. To doskonała okazja do tego, aby się przekonać, czy takie rozwiązanie nam odpowiada. Częściowa refundacja aparatu słuchowego Aparaty słuchowe, które są dostępne w gabinecie przy ulicy Wyszyńskiego 1, podlegają częściowej refunda- cji. Dofinansowanie dotyczy jednego aparatu słuchowego i wkładki. W przypadku potrzeby zakupu dwóch aparatów słuchowych dopłata obejmuje również drugie ucho. To obniża ich koszt w sposób znaczny. Co więcej, w gabinecie Agaty Podubińskiej i Anny Kozłowskiej aparat słuchowy można kupić na raty bez odsetek. Umowy ratalne są sporządzane na miejscu, potrzebny jest dowód osobisty i legitymacja emeryta rencisty. Dzięki częściowej refundacji oraz systemowi ratalnemu zakup aparatu słuchowego jest w zasięgu ręki niemal każdego, kto pragnie dobrze słyszeć. – Zwykle dobieramy takie aparaty słuchowe, które są bardzo proste w obsłudze i niezauważalne w uchu – zaznacza Anna Kozłowska. – To aparaty firmy szwajcarskiej, niezawodne i bezawaryjne. Pacjenci to doceniają. A my się cieszymy, że wskazujemy rozwiązania przywracające olsztynianom radość życia. Każdy, kto dziś czuje ulgę, wpierw przebadał swój słuch. Zaproszenie na bezpłatne badanie słuchu Auris Aparaty Słuchowe – gabinet przy ulicy Wyszyńskiego 1 (u zbiegu ulic Wyszyńskiego i Piłsudskiego) Rejestracja telefoniczna: 89 533 50 80 Od godz. 8:00 do 16:00 (r) 6 nasze osiedla “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 Kormoran z Kormoran, jedno z młodszych i najbardziej geometrycznych osiedli w Olsztynie – kwadrat zamknięty ulicami Pstrowskiego, Wyszyńskiego, Piłsudskiego i Obiegową. A w środku tylko dwie inne: Dworcowa i Żołnierska. W sumie ledwie 110 ha i aż ponad 15 tysięcy mieszkańców. Drugie pod względem ludności osiedle w mieście. I największa liczba wysokich budynków. Prawie wszystkie z tzw. wielkiej płyty – budowlanego hitu epoki Gierka. Co cechuje to osiedle, prócz 11-piętrowych „punktowców” lub 4-piętrowych „tramwajów”? Na pierwszy rzut oka – dużo miejsca między nimi. Widać, że urbaniści w czasach PRL-u myśleli o przestrzeni dla ludzi, bo parkingi (dość pojemne) usytuowali na obrzeżach osiedla, a w środku zaplanowali szerokie alejki i miejsca na rekreację. Dziś deweloperzy powielają najgorsze przedwojenne wzorce podwórek studni, upychając budynki okno w okno. Jest to jednak jedyne osiedle w Olsztynie bez skrawka wody. Nieliczne oczka utrzymywały się do końca lat 60. XX wieku, kiedy je zasypano, bo zaczęły powstawać pierwsze budynki, m.in. wielkich szpitali: dziecięcego i woje- wódzkiego. A przedtem była tu wieś Anielska Górka (niem. Engelsberg). ruszyły w nim wielkie prace modernizacyjne związane m.in. z powstaniem uniwersyteckich klinik. Jest to nawiązanie do akademickich tradycji osiedla, bo w jego środku, w tzw. tramwaju, mieściła się od 1990 r. protoplastka Olsztyńskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania im. prof. T. Kotarbińskiego – czyli Olsztyńska Szkoła Zarządzania, pierwsza niepubliczna wyższa szkoła w regionie powstała z inicjatywy Olsztyńskiego Towarzystwa Gospodarczego! Założycielem był dr inż. Zygmunt Kurek. Szkoła pod jego kierunkiem dynamicznie się rozwijała (dwa razy zmieniała też nazwę), więc zrobiło się za ciasno i w 2004 r. przeniosła do własnych pomieszczeń przy ul. Artyleryjskiej. Ale jest też placówka innej niepublicznej uczelni, akademik Wyższej Szkoły Informatyki i Ekonomii TWP. Początek miasta ogrodu O nazwie wsi zadecydowały zapewne jej walory przyrodniczo-klimatyczne, czyli czyste powietrze i zieleń. Przed II wojną były tu grunty rolne, działki osadnicze i domy czynszowe rzemieślników, urzędników i robotników miejskich, np. woźnego Fryderyka Koslowskiego i jego żony Elżbiety, szewca Adalberta Maczugi. Większość gruntów należała jednak do Bauland Engelsberg der Gemeinnutzige Gartenstadt und Besiedlung Genoschenschaft G. m.b.H., czyli Powszechnie Użytecznej Spółki Budowy Miasta Ogrodu i Osadnictwa w Aniel- Osiedlowe „punktowce” toną w zieleni skiej Górce sp. z o.o. Czyżby PRL-owscy urbaniści nawiązali do tej idei, planując osiedle Kormoran? Dzięki temu jest dużo dobrze utrzymanej zieleni i kwiatów, nawet przed samymi oknami, jak np. przed blokiem nr 43 przy Dworcowej. W lipcu na osiedlu pachnie miodem, bo wśród nasadzeń przeważają lipy. Może także dlatego ulokowano tu dwa największe szpitale w województwie, które nadają osiedlu charakter uzdrowiskowy. Pierwsze były szpitale, potem szkoły W listopadzie 1961 r. wmurowano kamień węgielny pod budowę nowego szpitala dziecięcego przy ul. Żoł- Osiedle XX-lecia i Wschód Rzeźba Gimnastyków przed „Uranią” nierskiej 18 (szpital istnieje od 1954 r.), a budowę nowego szpitala wojewódzkiego (przedtem był nim szpital mariacki, dziś miejski) rozpoczęto w 1964 r. Pierwszy pacjent został w nim przyjęty 4 maja 1970 roku. W 2008 r. W marcu 1974 r. roku klucze do 175 mieszkań otrzymali lokatorzy pierwszego budynku na osiedlu XX-lecia PRL, nowej wielkiej dzielnicy Wschód, jak pierwotnie nazwano osiedle. Wielka płyta, pospiesznie i byle jak montowana (głód mieszkań był ogromny!) była utrapieniem mieszkańców, bo ściany przeciekały, a zimą mieszkania były niedogrzane. Dopiero w 2002 r. spółdzielcy SM „Pojezierze” (gospodarza osiedla i właściciela większości nasze osiedla “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 7 Anielskiej Górki Nasza jarzębina budynków) zdecydowali się na budowę własnej sieci ciepłowniczej i wodociągowej, co uniezależniło spółdzielnię od MPEC-u. Jesienią 1978 r. przy ul. Piłsudskiego oddano do użytku drugi w Olsztynie Klub Międzynarodowej Prasy i Książki (nie ma po nim śladu) oraz pawilon handlowo-usługowy przy ul. Żołnierskiej, w którym urządzono „Agorę”, drugi klub kultury Spółdzielni Mieszkaniowej „Pojezierze”. Dożynkowe eldorado Przyspieszenie budowlane w Olsztynie objęło końcówkę lat 70. Na 10 września 1978 r. zaplanowano centralne dożynki, których gospodarzem był I KC PZPR Edward Gierek. Wtedy przebudowano i zmodernizowano m.in. ulice Zwycięstwa (Piłsudskiego) i Pstrowskiego. Zbudowano stadion OKS OZOS-Stomil oraz halę widowiskowo-sportową „Urania”, kolejny po szpitalach ważny obiekt osiedla Kormoran. Po dożynkach pozostały też blaszane pawilony, w których swoje sklepy, bary i kawiarnie urządziło najpierw „Społem”, a teraz inne firmy (część rozebrano). Podczas dożynek w tych pawilonach można było zaopatrzyć się we wszystko, czego brakowało w kartkowej rzeczywistości, toteż był tam nieprzebrany ścisk. Autorowi zachował się z tych lat społemowski folder z dożynkowymi atrakcjami. Pamiątkowy głaz z 1985 r. przy Dworcowej Przełom wieków Oblicze osiedla zaczęło się zmieniać na przełomie wieków. Ruszyła termomodernizacja i estetyzacja bloków, zadbano o zieleń i usługi, choć na brak sklepów, przedszkoli i szkół (od podstawówki po liceum) w okolicy specjalnie nie narzekano. Przybyło placów zabaw dla dzieci. Jednym z ciekawszych jest tzw. komunikacyjny plac zabaw, wygrany przez mieszkańców w internetowym konkursie w 2012 r. Zagłosowało na niego prawie 5 tys. osób, co stanowiło jedną trzecią wszystkich oddanych głosów na kilkanaście lokalizacji. To dowód na to, że zaczęła się integracja mieszkańców, w większości 40-latków. Dożynkowe zaproszenie Ta integracja przejawiła się zresztą wcześniej w postaci społecznie strzeżonych parkingów. Sielankę przerwała rada nadzorcza „Pojezierza’ uchwałą nr 5313, ustanawiając regulamin najmu miejsc postojowych. To spowodowało wiele niesnasek, bo opłaty są zróżnicowane – inną kwotę płacą kierowcy członkowie spółdzielni, a inną kierowcy niebędący członkami. Jeszcze inne stawki obowiązują kierowców pobliskich wspólnot mieszkaniowych. Kulturalny ryt Osiedle nie jest kulturalną pustynią: w jego sercu, w „tramwaju” po szkole im. Kotarbińskiego na czas remontu schronił się Teatr im. Stefana Jaracza. W spółdzielczej „Agorze” sporo się dzieje, zwłaszcza w dziedzinie tańca (Stowarzyszenie Kultury Fizycznej Klub Tańca Sportowego ,,Power Dance”), stąd pochodzą zespoły muzyczne Vader i Wierni. W 2003 r. powstał Teatr Biały z inicjaty- wy Marty Andrzejczyk, Izabeli Klimowicz, Izabeli Makowskiej, Agnieszki Reimus i Michała Nowakowskiego. Edukowała ich m.in. nieodżałowana Krystyna Spikert. Teatr jest związany z Olsztyńskim Stowarzyszeniem „Scena Babel”. Ale są też inne ciekawe inicjatywy teatralne: Teatr Edukacji i Terapii Amicus Ewy Ziembińskiej-Sobczak i Teatr Za Dwa Grosze Izabeli Żukowskiej. No i hit – jedyne w województwie Muzeum Sportu, mieszczące się w „Uranii”, w której odbywają się wielkie koncerty i widowiska sportowe (coraz mniej, bo hala pęka ze starości). Nasza jarzębina Jedyne, czego mi brakuje na osiedlu, to mała architektura. Dwa kamienie z okolicznościowymi tablicami znajdują się na rondzie Inwalidów Wojennych i w narożniku zieleńca przy Piłsudskiego – Dworcowej; jedyna rzeźba to Gimnastycy przy „Uranii”. Kilka tablic pamiątkowych jest na ścianach szpitali, m.in. na pawilonie rehabilitacyjnym szpitala dziecięcego, postawionym w latach 80. dzięki inicjatywie redakcji i czytelników „Dziennika Pojezierza”. Uzyskała ona wielką popularność także wśród Polonii, zwłaszcza skandynawskiej. I to wszystko. Ale darzę to osiedle szczególną sympatią, bo tam w 1976 r. uzyskałem swoje pierwsze samodzielne M-2, tam marzłem katastrofalnej zimy 1978/79. Tam urodził się mój syn, z którym sadziliśmy drzewa przy Dworcowej 53 (ówczesnej Kaliningradzkiej) w pożytecznej akcji, jaką prowadziła wówczas spółdzielnia z inicjatywy Towarzystwa Miłośników Olsztyna, Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej i Zespołu Młodych Radnych (wtedy tacy byli). Wydawano „Zielone Świadectwa Urodzenia”, przypominając, że „właściwym świadectwem urodzenia jest posiadane drzewko. W związku z tym prosimy o wykazanie stałej troski o drzewko poprzez ciągłą opiekę i pielęgnację…”. Zalecono także postawić tabliczkę z napisem właściciela. Niestety tabliczki szybko zniszczyła „niewidzialna ręka”. Ale nasze drzewko wyróżnia się wśród lip, akcji i jesionów – to jarzębina. Właśnie znów zarumieniła się dorodnymi koralami. Tekst i zdjęcia Jerzy Pantak 8 “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 Zdrowy styl życia Stronę przygotowała OR Naturalne multiwitaminy za grosze Czy istnieją produkty, które są tak zdrowe, że biją na głowę każde inne jedzenie? Owoce, nasiona albo warzywa wypełnione witaminami po brzegi? Są takie produkty. Człowiek nie maczał w nich palców, stworzyła je sama natura. Spisano je na liście tak zwanych superfoods. To najwartościowsze rodzaje pożywienia: algi, nasiona chia, owoce goji czy komosa ryżowa. Brzmi egzotycznie? Bez obaw. Na liście super opcji są też produkty prosto z Polski. Lista najzdrowszych produktów świata jest długa i ciągle się zmienia. Pojawiają się na niej rewelacje z całego globu, czasem w ogóle Polakom nieznane. Na przykład amarantus. Nie jest ani jadowitym wężem, ani kamieniem szlachetnym, to po prostu rodzaj niezwykle zdrowego zboża. Tak wartościowego, że produkty z amarantusa stanowią bazowy składnik diety amerykańskich astronautów podczas kosmicznych wojaży. Inne produkty z listy superfoods są u nas znane, ale niedoceniane. Na przykład kurkuma albo rokitnik. Kurkuma okazuje się jedną z najzdrowszych przypraw na świecie. Zawarta w niej kurkumina to przeciwutleniacz – może obniżać ryzyko demencji i nowotworów. Z kolei rokitnik jest pysznym owocem kipiącym od witaminy C. A owocami rokitnika zajadają się nasi wschodni sąsiedzi, w Polsce to smakołyk znacznie mniej popularny. Podczas gdy modne nasiona szałwii hiszpańskiej (chia) kosztują od piętnastu do trzydziestu złotych za ki- logram, to nie mniej zdrowe nasiona lnu kupimy za cenę dwa, a nawet trzy razy niższą. Po prostu siemienia lnianego nie musimy importować z Meksyku ani Gwatemali, to nasz rodzimy skarb. Tani i niepozorny. Zawiera zbawienne kwasy wielonienasycone oraz jednonienasycone, które zapobiegają nadciśnieniu, chorobom serca i miażdżycy. Siemię lniane działa też osłaniająco na żołądek. Reguluje pracę jelit, wspomaga odchudzanie. To dzięki wysokiej zawartości błonnika. Działa jak miotełka, która pomaga nam wymieść z organizmu resztki przemiany materii. Siemię lniane – choć bardzo zdrowe – jest bez smaku. Świetnym pomysłem będzie zatem przemycanie odrobiny zmielonych nasion lnu do potraw. Nawet nie wyczujemy naszego sprytnego dodatku, a wzbogaci on posiłek o witaminy z grupy B, w tym kwas foliowy, kwasy omega-3, magnez , żelazo i błonnik. Drugą polską propozycją na liście superfoods jest aronia. Uważa się, że jest najzdrowszym owocem jago- dowym na naszej planecie. Włączyć ten cierpki owoc do jadłospisu powinny osoby mające zbyt wysokie ciśnienie. Aronia pomaga obniżyć poziom cholesterolu, chroni serce. Niektóre badania potwierdzają antynowotworowe działanie aronii. Jest pełna witamin C i E, tylko nie każdy lubi charakterystyczny smak tego owocu. Trzecim polskim produktem o niesłychanych walorach prozdrowotnych jest kasza jaglana. Na liście superfoods uchodzi za kaszę wszech czasów. Jej drobne, żółte ziarenka to hojny prezent od matki natury. Jaglaną wyróżnia rzadko występująca w produktach spożywczych krzemionka, mająca leczniczy wpływ na stawy. Krzem jest ważny w procesie mineralizacji kości, zapobiega ich odwapnianiu i przyspiesza regenerację po urazach. Jaglanka pomoże też zachować w dobrym stanie naczynia krwionośne, bo zapobiega odkładaniu się w nich cholesterolu. Kasza jaglana zawiera dużo witamin z grupy B. Obfituje w składniki mineralne: magnez, wapń, fosfor, potas, żelazo. Jest zatem dobra dla przemęczonych. Zwłaszcza że dostarcza lecytyny odpowiadającej za pamięć i koncentrację. Ma sporo anty- oksydantów, czyli substancji wychwytujących i neutralizujących wolne rodniki. Należy podkreślić, że kasza jaglana nie zawiera glutenu. Powinna więc stanowić częstą po- zycję w jadłospisie alergików i małych dzieci. Można ją podawać na różne sposoby, ale najsmaczniejsza jest w formie słodkiego deseru z mlekiem i owocami. Co ciekawe, na liście super żywności znalazła się także... kapusta kiszona. Ważne, by była kiszona, a nie kwaszona z użyciem kwasku cytrynowego. To podczas kiszenia powstają bakterie tworzące florę bakteryjną przewodu pokarmowego, regulujące trawienie. Kiszona kapusta ma sporo cennych witamin i minerałów. Wzmacnia odporność lepiej od sztucznych suplementów witaminowych. Siemię lniane, aronia, kasza jaglana i kapusta kiszona mają jedną wspólną cechę poza tym, że są zdrowe, swojskie i naturalne. One są stosunkowo niedrogie. Tylko czy aronia z olsztyńskiego ogródka może konkurować z azjatyckimi jagodami goji, a polska jaglanka z amerykańskim amarantusem? Pewnie, że mogą! Za zdrowie na talerzu nie musimy płacić w dolarach, nasze superfoods są za kilka złotych w osiedlowym sklepiku. kobietą być Stronę przygotowała OR “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 9 Kobiece sposoby na całe rajstopy Lato jest okazją do pokazywania nóg w zwiewnych sukienkach, ale naga skóra nie wszędzie uchodzi. Pomimo wakacyjnej pogody w większości codziennych sytuacji nadal musimy mieć na sobie rajstopy, pończochy lub podkolanówki. I dobrze znamy to uczucie skrępowania, kiedy słyszymy uwagę, że pruje nam się oczko. Najdelikatniejsze części garderoby wymagają jedynie kilku prostych zabiegów, dzięki którym zachowają trwałość na dłużej. Jednym z największych grzechów przeciwko rajstopom czy pończochom jest skazywanie ich na dramatyczną przygodę w bębnie pralki. Woreczek ochronny na rajstopy uchowa je od uszkodzeń mechanicznych, cienki materiał nie zostanie zaciągnięty zamkiem błyskawicznym, guzikiem ani klamrą innych ubrań. To jednak za mało. Delikatnym rajstopom nie służy proszek do prania, już sam ten detergent odbiera trwałość pajęczej tkaninie. Warto więc ręcznie uprać rajstopy w misce z wodą i paroma kroplami szamponu do włosów. Po łagodnej kąpieli w bąbelkach rajstopy będą gładkie i elastyczne, mniej podatne na puszczanie oczek. Metodą babuni na przedłużenie żywotności rajstop jest przetrzymanie ich w bardzo niskiej temperaturze. Włókno nylonowe staje się trwalsze i bardziej elastyczne, jeśli zostało poddane temu ekstremalnemu zabiegowi. Dlatego gdy chcemy nałożyć bardzo cienkie rajstopy tak, aby nie pojawiło się na nich nawet minimalne zaciągnięcie, to noc wcześniej wkładamy uprane i wysuszone rajstopy do zamrażarki. To bardzo sprytny sposób! Niektóre kobiety, chcąc wzmocnić pończochy, spryskują je lakierem do włosów. Wystarczy ostrożnie nałożyć je i prysnąć zabezpieczającą mgiełką. A co począć, gdy mimo naszej ostrożności oczko pojawi się w rajstopach? Trzeba uniemożliwić mu dalszą ekspansję. Pomoże nam w tym bezbarwny la- kier do paznokci. Delikatnie smarujemy pędzelkiem przestrzeń pod oczkiem i nad nim, by nie mogło popruć dalej. Gdy nie masz przy sobie lakieru do paznokci, podobnie zadziała mydło w kostce z biurowej łazienki. Pryskanie pończoch lakierem do włosów, pranie ich szamponem, trzymanie w zamrażarce, smarowanie lakierem do paznokci w celu powstrzymania eskalacji problemu – kobieca pomysłowość jest nieprzemierzona jak amazońska dżungla, gdy idzie kreowanie wizerunku. Panowie sprawujący w firmach funkcje kierownicze powinni poczuć dreszcz niepokoju. Mała suczka szuka domu Tosia to około 2-letnia mała (waży 9 kg), przedłużana sunia. Trafiła do gminnej przechowalni w okolicach Ornety bardzo smutna, z chorobą skóry i w zaawansowanej ciąży. Wyglądała, jakby miała 15 lat. Mała bała się wszystkiego, nie znała obroży ani smyczy. Na czas sterylizacji trafiła do tak zwanego domu tymczasowego, gdzie – dzięki odpowiedniej opiece – odżyła. Nie przypomina już dawnej przerażonej suni. Jest wesoła, radosna. Uwielbia się bawić z innymi psami, aportuje wszystko, co się jej rzuci. Kiedy zostaje sama w domu, niczego nie niszczy, nie szczeka, nie załatwia się. Grzecznie czeka na powrót swoich opiekunów. Jest typowym kanapowcem. Bardzo lubi kontakt z człowiekiem, uwielbia spędzać z nim czas. Po wcześniejszym zachowaniu małej było widać, że nie miała łatwego życia, teraz jest całkiem innym psem. Psem, który potrzebuje bliskości nowych opiekunów, oddanym i przede wszystkim chętnym do obdarzenia kogoś ogromną miłością. Tosia jest zaszczepiona i wysterylizowana. Wolontariusze pomogą w transporcie pieska do dobrego domu. Warunkiem adopcji jest wizyta przed/poadopcyjna i podpisanie umowy adopcyjnej. Kontakt pod numerem telefonu 794 304 181. Zamieszkaj u siebie bez kredytu hipotecznego Wielu z nas marzy o nowym mieszkaniu, ale banki wprowadzają surowe zasady udzielania kredytu hipotecznego. Jak zamieszkać u siebie, gdy nie mamy zdolności kredytowej? Rozwiązanie ma Spółdzielnia Mieszkaniowa „Kormoran”. SM ,,Kormoran” buduje w Dywitach atrakcyjne mieszkania. Na powstającym nowym Osiedlu „Kormoran” realizowany jest pierwszy z sześciu budynków wielorodzinnych. Jeszcze nie wbito łopaty pod drugi budynek, a już rezerwowane są w nim mieszkania. Dlaczego? Bo olsztyński inwestor – Spółdzielnia Mieszkaniowa „Kormoran” – zamierza te mieszkania udostępnić klientom w formule spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu. – Rozwiązanie proponowane przez Spółdzielnię jest szansą dla tych osób, którym marzy się własne mieszkanie, a które nie mają zdolności kredytowej i nie mogą zaciągnąć kredytu hipotecznego – wyjaśnia Andrzej Sztomberski, prezes SM „Kormoran”. Warunkiem uzyskania spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu mieszkalnego jest wniesienie w trakcie budowy 30% planowanego kosztu mieszkania i zobowiązanie się do spłaty w okresie 25-letnim kredytu zacią- gniętego przez Spółdzielnię na pokrycie 70% kosztów budowy danego mieszkania. Po spłacie kredytu zostanie dokonane przeniesienie lokalu mieszkalnego w odrębną własność wraz z założeniem księgi wieczystej i wpisem o własności lokalu na rzecz Kupującego. W pierwszym budynku Nr 4 o 33 mieszkaniach wolne są już tylko trzy mieszkania, a termin oddania budynku to I kw. 2017 r. We wrześniu br. ruszy budowa drugiego domu wielorodzinnego Nr 3, w którym zaprojektowano 31 mieszkań o powierzchni użytkowej od 34 do 60 mkw. Budynek stanie na lekkim wzniesieniu, dając widok na malownicze Jezioro Dywickie. Wszystkie balkony usytuowane są od strony południowej z widokiem na tereny rekreacyjne osiedla. Sąsiedztwem są łąki i las oraz tereny przeznaczone pod zabudowę jednorodzinną. W Dywitach wszystko jest na miejscu (szkoła, bank, sklepy, lekarze), a dojazd do Olsztyna to kwestia piętnastu minut. Nowe Osiedle „Kormoran” docelowo będzie pięknie położonym, cichym osiedlem sześciu budynków w Dywitach. Centralna część osiedla została zagospodarowana na przestrzeń rekreacyjną. Nie tylko jest to plac zabaw dla dzieci, ale również tereny rekreacyjne dla osób dorosłych uwzględniające ścieżki rowerowe, ciągi piesze i miejsca wypoczynkowe z ławeczkami wśród zieleni osiedlowej. Mieszkańcy osiedla będą mieli do dyspozycji 255 miejsc parkingowych usytuowanych, podobnie jak ruch samochodowy, na zewnątrz osiedla. Nie dość, że można zamieszkać u siebie bez zaciągania kredytu hipotecznego, to na dodatek kusząca jest cena tych mieszkań. – Serdecznie zachęcam do zakupu mieszkania, zadawania pytań, a wszystko przystępnie wyjaśnimy – deklaruje Andrzej Sztomberski, prezes SM „Kormoran”. Spółdzielnia oferuje również, zlokalizowane w sąsiedztwie, uzbrojone działki pod zabudowę jednorodzinną. Spółdzielnia Mieszkaniowa „Kormoran” w Olsztynie Olsztyn, ul. Okulickiego 5 tel. 89 541 80 00 e-mail: sekretariat @smkormoran.olsztyn.pl 10 “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 wakacje 8 urlopowych przykazań Mamy już lipiec i z pewnością część naszych Czytelników wypoczywa gdzieś nad jeziorem lub morzem albo w górach, a może w innym fantastycznym miejscu? Inni dopiero planują wakacyjny wyjazd i nie zaszkodzi im kilka słów na drogę. W zasadzie to nie ma znaczenia, dokąd pojedziecie, byleby wyczekiwany urlop był miło spędzonym czasem. Ale jest kilka kwestii, na które warto zwrócić uwagę. SZACUNEK Po pierwsze, szanujmy się wzajemnie. Nie jesteśmy sami na wakacjach. Czy tego chcemy, czy nie, dookoła nas są inni ludzie. Parafrazując tekst popularnej piosenki, każdy ma swój kawałek podłogi i w obszarze wokół siebie powinien czuć się komfortowo. W końcu moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna wolność drugiego człowieka. Dlatego nie wszczynajmy niepotrzebnych konfliktów,cowiążesięzkolejnym przykazaniem. UŚMIECH Mamy urlop, więc nie ma potrzeby się stresować. Odetnijmy się od problemów, wyłączmy telefony i cieszmy dwoma tygodniami wolnego. Bądźmy przeciwieństwem głównego bohatera „Dnia świra”. Nie narzekajmy, że a to wiatr za mocno wieje, a to fala jest za mała, a to ceny w sklepach za wysokie. Złe czynniki mnożą się w tempie ekspresowym, dlatego powinniśmy zapakować swoje czarne myśli wlewanie w siebie nadmiaru trunku może zaszkodzić, szczególnie w miejscu publicznym. Z pewnością każdy z nas był świadkiem scen, gdy to zbyt rozluźnieni alkoholem imprezowicze dreptali wężykiem pomiędzy krawężnikami i śpiewali pełnym głosem, zakłócając spokój. Żenujące widowisko. A patrzą też ludzie starsi, kobiety i dzieci. i wysłać je priorytetem na adres „Dom”. Przy odrobinie szczęścia nigdy tam nie dotrą. A my korzystajmy z życia i słońca, ale z umiarem. SŁOŃCE Unikajmy za mocnego słońca. Chyba nie chcecie zbyt szybko skończyć urlopu? Więc nie idźcie w samo południe na plażę. Niby to takie oczywiste, ale notorycznie widzi się ludzi opalających się bez umiaru. Po dniu takiego szaleństwa trudno im leżeć spokojnie, bo skóra jest poparzona. Wtedy pozostaje kuracja zsiadłym mlekiem, na szczęście jest to produkt ogólnodostępny i tani. PIENIĄDZE Nie szastajmy pieniędzmi i ich pilnujmy, zwłaszcza że możemy stać się celem kieszonkowców. Jak tego uniknąć? Przede wszystkim trzymać gotówkę oraz karty oddzielnie i – o ile to możliwe – nie chować portfela do tylnej kieszeni spodni. To zaproszenie dla złodziei. Nie bądźmy dla nich instytucją charytatywną. Niech lepiej wezmą się do uczciwej pracy. No ale na coś trzeba wydać swoje pieniądze, bo na urlopie się wydaje. Róbmy to z umiarem i roztropnie. Dlatego najlepiej nie kupować pamiątek na głównych depta- kach dużych kurortów. Ceny w takich miejscach z reguły znacząco odbiegają od rzeczywistej wartości danego dobra. JEDZENIE W miejscu urlopu warto zawczasu poszukać knajpy, gdzie zjemy smacznie, ale i zdrowo. Przed posiłkiem sprawdźmy dobrze lokal, w którym mamy zamiar biesiadować. W obecnych czasach na szczęście jest o to łatwo zadbać. Wystarczy poczytać opinie w internecie, przeglądając turystyczne portale bądź forum. Gdy fatalnie trafimy, skutki mogą być opłakane. Nie ma nic gorszego na urlopie niż przesiadywanie po zatruciu w toalecie, a czasem w szpitalu. Główną przyczyną zatruć jest nieświeży olej, na którym oszczędzają właściciele knajp. Dlatego też nie polecam zamawiać potraw smażonych, robionych na szybko. No, chyba że ktoś ma żołądek z tytanu albo nerwy ze stali. ALKOHOL A skoro wspomnieliśmy o jedzeniu, to napiszmy także o piciu napojów z procentami. Nie przesadzajmy z alkoholem! To jest podstawowe przykazanie i to nie tylko na urlopie. Dlaczego nie przesadzać? Alkohol pity z umiarem dobry jest, bo pobudza trawienie, poprawia humor. Ale ŚMIECI Ze spożywaniem alkoholu związany jest kolejny problem – śmieci. Wielu ludzi podczas urlopu dostaje małpiego, a raczej nieludzkiego rozumu. Zachowują się w sposób urągający, nie szanując miejsc, do których przyjechali. Wyrzucają odpadki, puste puszki czy opakowania gdzie popadnie. Ciekawe, czy w swych domach też tolerują taki bajzel? Las czy łąka to też czyjś dom i powinniśmy to szanować. A przecież puste butelki po piwie są lżejsze niż pełne, więc jaki to stanowi problem, aby je wynieść, skoro się przyniosło? OBUWIE Na urlopie chodzić trzeba dużo, jak najwięcej, bo to zdrowo i poznawczo. A zawsze pamiętajmy, by zakładać odpowiednie obuwie. Co prawda, idąc w pełnym słońcu w glanach po plaży, co najwyżej możemy odparzyć sobie stopy. Jednak już chodzenie po górach (zwłaszcza tych wysokich) w sandałach zakrawa na próbę samobójczą. Właściwe obuwie powinno być zawsze dopasowane do pogody i podłoża. Na biwaku w lesie najlepiej włożyć kryte buty, by żarłoczne kleszcze nie mogły się dostać do naszego apetycznego ciała. Natomiast w górach przydają się specjalne buty ze sztywną kostką i antypoślizgową podeszwą. Dopiero na wyjście po lokalnym deptaku zakładamy to, co mamy najszykowniejszego. I w ten sposób można przetrwać urlop w zdrowiu i z osobistą godnością. Cezary Kapłon kto ma rację? “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 11 Dwa w jednym Miało być lepiej Kiedy człowieka dopadną lata, staje się częstym gościem gabinetów lekarskich. Przyzwyczaja się do długich kolejek u lekarzy rodzinnych i bardzo się cieszy, kiedy nie dostaje skierowania do jakiegoś specjalisty. Czasami jednak się zdarza, że lekarz pierwszego kontaktu łaskawie skieruje na dodatkowe badania. To, o czym Jacku piszesz, wraca co jakiś czas w medialnej dyskusji jak bumerang. Niestety nasze polemiki w żaden sposób nie załatwią sprawy. Tutaj są potrzebne rozwiązania systemowe. Dopóki to nie nastąpi, opisywane przez Ciebie sytuacje będą się czasami powtarzać. Zastanawiam się, dlaczego niektórzy mają takie opory przed wysyłaniem pacjentów na specjalistyczne badania. Na szczęście moi lekarze, gdy tylko coś u mnie poważnie szwankuje, natychmiast kierują mnie do specjalistów. Jak uda mi się załatwić wizytę w ciągu miesiąca, to jestem szczęśliwy. Jednak często zdarza mi się czekać na spotkanie z lekarskim fachowcem pół roku i dłużej. Jestem ubezpieczony, więc nie muszę płacić za porady i dlatego cierpliwie czekam, obserwuję. Często jestem świadkiem rozmów, z których można wywnioskować, że gdy się zapłaci, to dany specjalista nagle ma czas i przyjmie w państwowej przychodni albo w prywatnym gabinecie. To ostatnio jest nagminne. W zasadzie u każdego specjalisty, a szczególnie u stomatologów. Wiadomo: jak bardzo boli ząb, to kasa się nie liczy, a w przychodniach do tego specjalisty naprawdę są długie kolejki i na dodatek materiały używane do leczenia są gorszej jakości. Czy to prawda? Nie wiem, ludzie tak mówią. Ja płacę, bo miesiąca nie chciałem czekać, ząb bolał i podobno mam lepsze leczenie. Na szczęście już koniec. Niestety dwa tysiące nie moje. W przychodni poczekałbym ze dwa miesiące i miałbym za darmo. Teraz inne zdarzenie. Pamiętam wizytę u ortopedy. Gdy zadzwoniłem, to dowiedziałem się, że lekarz przyjmie mnie dopiero Niektórzy moi znajomi mają podobne spostrzeżenia do Twoich. Ja na szczęście mam w tych sprawach inne doświadczenia. Może to kwestia wyboru lekarza rodzinne- za dwa tygodnie. A gdy zapytałem, czy za opłatą jest możliwość wcześniejszego spotkania, to oczywiście usłyszałem, że nawet zaraz. Cena umowna: sto złotych. W rejestracji uiściłem opłatę i otrzymałem paragon, a potem odbyłem spotkanie ze specjalistą. Gdy zdradziłem swoją profesję, już spokojnie korzystałem w tym samym gabinecie z leczenia na ubezpieczalnię. Często jest tak, że nie mówię nic o moim zawodzie. Czekam spokojnie w kolejce. Nie płacę za wizytę, ale gdy dochodzi do większego specjalistycznego leczenia, jest propozycja wizyt prywatnych. Są one takie same jak na ubezpieczalnię, tylko wyciągają z kieszeni pieniądze, bo szybko i bez kolejek. Do tego bardzo mało lekarzy księguje wpłaty. Gdy poprosiłem raz o paragon, to oczywiście go otrzymałem, ale więcej wizyt już nie miałem, bo pan doktor nie miał czasu. Dlaczego tak się dzieje? Czemu specjaliści tak oszukują biednych pacjentów? Czy nie można tego unormować w prosty sposób? Ubezpieczony pacjent nie powinien nigdzie płacić, a lekarze powinni otrzymywać refundację podstawowego leczenia. A może byłoby więcej specjalistów, gdyby każdy lekarz prowadzący prywatną praktykę miał ustawowy obowią- zek kilka godzin przyjmować nieodpłatnie pacjentów w państwowych szpitalach czy przychodniach? Jacek Panas go? Z tego, co wiem, ten wybór jest dobrowolny, nie ma rejonizacji. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby takiego lekarza sobie zmienić. Ja na wizytę u swojego lekarza rodzinnego, podobnie jak i pozostali pacjenci, umawiam się telefonicznie, nie czekam więc w żadnych kolejkach. W nagłych przypadkach, kiedy nie ma już numerków, zawsze lekarz przyjmuje na końcu, zostając nawet po godzinach przyjęć. Czy tylko ja mam takie szczęście do lekarza rodzinnego? Myślę, że takich lekarzy jest więcej, więc nie wszystko w naszej służbie zdrowia jest złe i godne potępienia. Lekarz pierwszego kontaktu, mając pod opieką swoich pacjentów, odpowiada za ich zdrowie. Nie może więc robić łaski za skierowanie ich do specjalistów. Jeżeli oczywiście uzna to za konieczne. Często zdarza się jednak, że pacjent wie lepiej, co mu jest potrzebne – i stąd te nieporozumienia. Piszesz, Jacku, że Twój lekarz rodzinny, jak z Twoim zdrowiem jest coś nie tak, każe Ci się udać do specjalisty. Nie daje Ci skierowania? Czyli kieruje Cię na wizytę prywatną. Coś tu jest nie tak! I tu dochodzimy do sedna sprawy. Czy lekarzy specjalistów jest za mało? Chyba nie, skoro do tego samego eksperta można dostać się bez problemów prywatnie. Wizyty „na ubezpieczalnię” objęte są limitami, stąd nawet kilkuletnie ko- lejki do niektórych specjalistów. I to, Jacku, trzeba zmienić, ale na to ani Ty, ani ja, ani żaden inny pacjent nie mamy wpływu. Jeżeli lekarz specjalista, mając niewyczerpany limit, proponuje Ci wizytę prywatną, postępuje niezgodnie z prawem. Niestety Twoje spostrzeżenie dotyczące różnic w zachowaniu i podejściu do pacjenta w czasie wizyty „na ubezpieczalnię” i prywatnie potwierdza wielu moich znajomych. Na szczęście są to pewnie jednostkowe przypadki, ale nawet takie nie powinny mieć miejsca. Lekarze stomatolodzy to zupełnie odrębny temat. Każdy w zasadzie ma swojego i właśnie jego uważa za najlepszego. Wizyta w przychodni różni się od wizyty prywatnej nie tylko czasem oczekiwania, ale także tym, o czym piszesz, czyli gorszą jakością materiałów. Ale to nie jest wina lekarza, tylko przepisów. Jest pomysł, aby gabinety stomatologiczne wróciły do szkół. Myślisz, Jacku, że będą one na takim samym poziomie jak te prywatne? Czy w związku z tym spełnią oczekiwania? Może jako profilaktyka. Dlatego byłbym bardzo ostrożny w ocenach naszej służby zdrowia. Pracuje w niej wielu znakomitych specjalistów, którzy traktują ten zawód jako powołanie i kasa nie jest dla nich celem samym w sobie. Tych pozostałych zweryfikuje życie, czyli pacjenci. Andrzej Zb. Brzozowski 12 rozmaitości “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 Dowcipy na każdą okazję REKLAMA Mąż do żony: – Skoczyłabyś do sklepu po piwo? – Ale jest mróz i lód na chodniku. Jeszcze się wywalę. – To kup w puszce, się nie stłucze. Po latach spotykają się koledzy z klasy: – Hej, Heniek, jak ci się powodzi? – Bardzo w porządku, Józku, mam sieć sklepów i nieźle zarabiam. – Jak tego dokonałeś? Przecież przez matmę siedziałeś parę razy w tej samej klasie. – Wiesz, kupuję w Chinach duperele po złotówce i sprzedaję tutaj po cztery złote. No i z tych trzech procent jakoś żyję. BARAN 21.03 – 20.04 Nie wiadomo skąd, ale pojawi się niespodziewanie dobra i wyjątkowo konkretna, świetna passa zawodowa. Uważaj jednak, by nie mieszać się za bardzo w cudze obowiązki. Zwłaszcza w życie osobiste kolegów. LEW 23.07 – 23.08 Nie wolno dać Ci się wyprowadzić z równowagi. Jeżeli to się uda, świat będzie piękniejszy, nadejdzie dobry czas na załatwienie trudnych spraw i wcielanie w życie długo odkładanych planów. Sam je sobie nakreśliłeś. STRZELEC 23.11 – 21.12 Mała odmiana, która wniosłaby do Twojego życia podmuch świeżości, pojawi się, kiedy wykrzesasz z siebie nieco więcej inwencji. Musisz to jednak wesprzeć zdecydowanym działaniem. Warto się wysilić i coś zmienić. BYK 21.04 – 20.05 Nie udawaj, że nic się nie stało. Wychodzi na to, że albo nie znasz się na piłce nożnej, albo nie masz intuicji. Przynajmniej jeżeli chodzi o minione Euro. Najlepiej będzie, jak przestaniesz obstawiać wyniki meczów u bukmacherów. PANNA 24.08 – 23.09 Gotowość do kompromisu pomoże wybrnąć z zagmatwanej sytuacji, do której doprowadziłeś przez swoją lekkomyślność. Odetchniesz jednak pełną piersią, a prosta ścieżka doprowadzi Cię do celu. Tylko nie zbaczaj. KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01 Może jednak zgodzisz się na coś, na co od dawna namawiają Cię znajomi i przyjaciele. Takie rzeczy mogą być bardzo inspirujące na przyszłość. Zaryzykuj, zrób w końcu coś nietypowego i szalonego. Ostrzyż się na Pazdana. BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06 Poczujesz w sobie siłę, by przenosić góry. Pamiętaj jednak o tym, by wyznaczać sobie realistyczne cele. Zbyt duży wysiłek, zwłaszcza w Twoim wieku, może szybko doprowadzić do nieprzyjemnych kontuzji. WAGA 24.09 – 23.10 W ważnej sprawie poradź się bliskich, a dopiero potem podejmij decyzję. Chociaż nie napotkasz żadnych nietypowych przeszkód, to nie możesz liczyć na wspaniałe prezenty od losu. Nie angażuj się więcej w konflikty. WODNIK 21.01– 19.02 Należy Ci się chwila szczerości. To, że lubisz łowić ryby, nie oznacza wcale, że muszą one być podstawowym pożywieniem w waszej rodzinie. Jak tak bardzo je lubisz, to jedz je sobie sam. Najlepiej poza domem. RAK 22.06 – 22.07 Przed Tobą wymarzony urlop. Uważaj na kąpiele, zwłaszcza słoneczne. Długie przebywanie na słońcu może nie tylko zmienić kolor Twojej skóry. Chyba że będziesz miał szczęście i przez cały urlop będzie padał deszcz. SKORPION 24.10 – 22.11 Czas zwolnić tempo. Przypomnij sobie, że poza pracą też istnieje świat. Pozbądź się wreszcie jakiegoś uciążliwego obowiązku i weź kilka dni wolnego, by spędzić je z rodziną. Nie zabieraj więcej roboty do domu! RYBY 20.02 – 20.03 Są wokół Ciebie sprawy ważne i mniej ważne. Nie zawracaj więc sobie głowy drobiazgami. Skoncentruj się tylko na tym, co w obecnym momencie jest dla Ciebie najważniejsze i po prostu rób to, co do Ciebie należy. Redakcja zastrzega sobie prawo do unieważnienia horoskopu, bez podania przyczyn! AZB Dziewczyna wróży sobie u Cyganki: – Dwóch chłopaków się o mnie stara, któremu z nich się poszczęści? – Poszczęści się Andrzejowi, Jurek się z tobą ożeni. Rozmowa dwóch kolegów: – Stary, jak często się zmienia olej? – Szwagier zmienia raz na dwa lata. – Raz na dwa lata, a czym on jeździ? – Niczym, smażalnię ma w Kołobrzegu. Sprawa rozwodowa. Mąż, żona, sędzia, sala pełna publiczności: – Jakie ma pan zastrzeżenia do małżonki? – Bałaganiara taka, że wytrzymać nie można. – Proszę powiedzieć, o co chodzi... – Zawsze, jak wstaję rano, w zlewie taka masa sztućców, garów i talerzy, że się odlać nie ma gdzie! Pewna kobieta miała 12 synów. Każdemu z nich dała na imię Adam. Pewnego dnia koleżanka pyta ją: – Powiedz mi, dlaczego wszystkich nazwałaś tak samo? – To proste, jest pora obiadu, to wołam: Adam, obiad; pora śniadania to wołam: Adam, śniada- nie i wszyscy przychodzą razem. – No dobrze, a jak potrzebujesz jakiegoś konkretnego syna? – Aaa! No to wtedy wołam po nazwisku... Żona: – Dlaczego wracasz tak późno? Mąż: – Korek był... Żona: – Jaki korek, oszuście! W nocy korek? Mąż: – Nie mogliśmy go wyciągnąć... Drogówka zatrzymuje kierowcę: – Nie ma pan prawa jazdy, koła są nienapompowane, niezapięte pasy, w ręku puszka piwa. – Do jutra! – Co to ma znaczyć? – Moment, nie widzi pan, że przez telefon rozmawiam?! Żona do męża przed wyjściem na plażę: – Chciałabym założyć coś, co zadziwi wszystkich! – To załóż łyżwy... Spotyka się dwóch sąsiadów. Jeden mówi: – Sąsiedzie! Pan wie, co mi wymyślił wczoraj pana synuś? – Pojęcia nie mam! – Żona nie chciała mnie wpuścić do mieszkania. Zadzwoniłem do was, bo mnie strasznie smaliła rura. A nie było was, to waszego synka poprosiłem, żeby mi przyniósł szklankę wody! No, nie powiem, grzecznie przyniósł mi nawet dwie szklanki. A jak go poprosiłem o jeszcze, to przyniósł mi tylko pół szklanki! To go ochrzaniłem, że taki skąpy! To on mi mówi, że jest mały, nie sięga głową do kranu, a już wszystko wybrał z sedesu! – Chciałbym kupić synowi długopis na urodziny – mówi klient do sprzedawcy. – To ma być niespodzianka? – pyta zdziwiony ekspedient. – Tak, bo syn spodziewa się motocykla. AZB ślady przeszłości “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 13 Jak Pawełek historię Olsztyna poznaje Patrząc na długoterminową prognozę pogody, która nie była optymistyczna, postanowiliśmy przesunąć nasz rowerowy wyjazd na koniec lipca. Podobno ma być bezdeszczowo. Teraz jest chłodno i pochmurnie. Przyjemnie by się jechało, ale od ruszenia w trasę powstrzymały nas zapowiadane burze. Kilka dni temu dzwonił do mnie Jacek Panas i opowiadał o nawałnicy, jaką przeżył na jachcie na jeziorze Święcajty. Mówił, że silny wiatr nie pozwolił mu odbić od brzegów wyspy, a wokół niego latały drzewka wyrwane z korzeniami. Oczywiście przesadzał, ale wierzę mu, że pogoda była podła. Na mojej działce niedawna ulewa, połączona z silnym wiatrem też spowodowała sporo zniszczeń. Uszkodziła mój foliowy namiot, a intensywny deszcz zatopił dwie grządki. Napracowałem się, ale uratowałem rosnące warzywa. Oczywiście nie przerywam rowerowych wędrówek. Prawie codziennie przemierzam aleję Wojska Polskiego, potem ścieżką rowerową jadę do Dywit albo przez Redykajny czy przez Barczewko i Nikielkowo wracam do Olsztyna. Każdego dnia na swojej trasie dostrzegam coś nowego. To są nauki Jacka Panasa, naszego redakcyjnego miłośnika starego i nowego Olsztyna. On pokazał mi, jak należy oglądać to, co nas otacza. Na alei Wojska Polskiego zajrzałem do zabytkowej przepompowni ścieków. Przez grubą szybę zamontowaną w chodniku można zobaczyć w komorze prawie 100-letnie urządzenia. Nieraz zaglądam do dawnych koszar Dragonów przy ulicy Dąbrowskiego. Często, jak mam czas, odwiedzam tam magazyn z rzeczami z demobilu. Kupiłem już dawne wojskowe buty, saperkę OP1 (taki gumowy zestaw do ochrony przed skażeniem), bardzo fajną pelerynę. Mam też namiot i jeszcze sporo innych przydatnych w wędrówkach rzeczy. Przy okazji podziwiam zabytkowe budowle dawnej piekarni i magazynów. Jacek mówił, że jak był młody i czasami wieczorem przechodził koło piekarni, to dostawał od piekarzy bochen prawdziwego żołnierskiego chleba. Był bardzo smaczny i dodatkowo przydatny, bo można nim było uszczelniać okna, rezygnując z kitu. Jadąc w stronę Jakubowa, zawsze szukam dawnej zajezdni tramwajowej. Niestety nie ma po niej śladu. Jest tylko budynek starej trafostacji, oczywiście co innego się w niej mieści. Jacek mówił, że prąd do zasilania trakcji był dostarczany z elektrowni zbudowanej na miejscu ujścia Wadągu do Łyny. Nawet jest szansa zwiedzania tego już zabytkowego zakładu. Mnie się raz udało. Jest tam turbina z końca XIX wieku. Sprawna, dostarczająca prąd. Przed II wojną do Olsztyna energię elektryczną dostarczały trzy elektrownie wodne. Na Wadągu, w Brąswałdzie i ta na ujściu Wadągu do Łyny. Czynne są do tej pory. Przejeżdżając koło audytorium Maximum Wyższej Szkoły Informatyki i Ekonomii, też od Jacka dowiedziałem się, że zrobiono ją z powojennego kina „Grunwald”, które uruchomiono w latach 50. ubiegłego wieku w przedwojennej ujeżdżalni koni będącej częścią koszar Funka, zlokalizowanych w obrębie obecnej ulicy Kasprowicza. Ścieżka rowerowa wytyczona jest na chodniku i biegnie aż do rogatek miasta. Po drodze mijam budynek szkoły, znany mi jako „samochodówka”. Sam gmach na pewno nie jest nowy i dlatego szybko zadzwoniłem do Jacka z pytaniem, czy czegoś ciekawego nie wie o tym miejscu. – Oj Pawełku, ty mnie zamęczysz! – jęknął Jacek Panas. Na szczęście był w dobrym humorze, bo tylko pomruczał i obiecał, że coś przyśle. Na drugi dzień e-mail był już w mojej skrzynce. Oto on. „Pawełku, ja sam często przejeżdżam (ale autem) koło samochodówki i tak się przyzwyczaiłem do jej widoku, że utrwaliło się we mnie przekonanie o wiecznym istnieniu tego gmachu. Dzielnica Zatorze zaczęła powstawać z chwilą uruchomienia w Olsztynie połączeń kolejowych. Raczej była to sypialnia miasta i miejsce stacjonowania wojska. Koszary Dragonów, wcześniej koszary Funka i Materna, dodatkowo siedziba władz garnizonu i koszary przy ulicy Jagiellońskiej. Sklepów i lokali gastronomicznych było mało, tak jak do tej pory. Najwięcej placówek handlowych i usługowych mieściło się tuż za torami. Czym bliżej rogatek miasta, tym ich było mniej. Dzielnica z roku na rok się powiększała. Przybywało dzieci i młodzieży. Zaczęto budować szkoły. Jedną z nich była właśnie szkoła zawodowa przy ulicy Adolf Hitler Strasse, czyli dzisiejszej alei Wojska Polskiego. Szko- łę wybudowano w 1932 roku. Uczono w niej podstawowych zawodów przydatnych w tamtych czasach. Mój znajomy rolnik opowiadał mi, że chodził do tej szkoły i uczył się na mechanika, a nauka trwała prawie do wkroczenia radzieckich „wyzwolicieli”. Była to jedyna szkoła zawodowa w Olsztynie, przede wszystkim dla chłopców. Dziwnym trafem Rosjanie nie spalili budynku. Naprawy wymagał dach, a remontu górne piętra budynku. Mimo nie najlepszego stanu technicznego, już we wrześniu 1945 roku rozpoczął się rok szkolny. Znów była to szkoła zawodowa – Państwowe Liceum Komunikacyjne. Nauka odbywała się tylko w salach na parterze. Pozostałe pomieszczenia na piętrach i strych remontowano, nie przerywając nauki, przy dużym udziale dorosłych uczniów. Do końca pierwszego roku szkolnego w zasadzie remont został zakończony. W 1951 roku Państwowe Liceum Komunikacyjne podzieliło się na Technikum Samochodowe, Technikum Kolejowe oraz Technikum Budowlane, to ostatnie przeniosło się do innego gmachu w mieście. Przy alei Wojska Polskiego pozostały samochodówka i kolejówka. Pod koniec lat 90. zamknięto Technikum Kolejowe, a jego pomieszczenia zajął Zespół Szkół Samochodowych im. por. Adolfa Marii Bocheńskiego, czyli nic innego jak samochodówka – i tak jest do dzisiaj. Podobno od tego roku szkolnego będzie tu kierunek kształcący pod potrzeby kolejnictwa. Już kiedyś pisałem, że z tyłu za szkołą, przy obecnej ulicy Kasprowicza istniała dosyć ekskluzywna restauracja Bellevue z dużą salą taneczną. Po wojnie umieszczono w restauracji lokatorów, ale po kilku latach to właśnie szkole przekazano budynek z tancbudą, gdzie do dzisiaj jest sala gimnastyczna. Za moich młodzieńczych czasów zimą na boisku szkolnym urządzano lodowisko. Ślizgała się tu młodzież z całego miasta, ja też tam przychodziłem. Obok szkoły – nikomu to wtedy nie przeszkadzało – funkcjonował największy w Olsztynie browar, który wybudowany został pod koniec XIX wieku. Mało kto wie, ale początkowo w tym browarze piwo warzono w budynku przy Starym Ratuszu na Starym Mieście. Niestety zakład zbankrutował i teraz jest tam osiedle mieszkaniowe”. Opowieść Jacka Panasa zredagował Pawełek 14 porady “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 Chorowanie za granicą Przed każdym wyjazdem na urlop lub wycieczkę wypada zadbać o ubezpieczenie na wypadek choroby. Wyjeżdżając do krajów Unii Europejskiej, warto wyrobić sobie w oddziale NFZ tak zwaną kartę EKUZ. Wydawana jest bezpłatnie każdemu ubezpieczonemu, także dziecku – małolatowi i uczącemu się pełnoletniemu. Choć nie w każdym kraju zasady są takie same, to – najogólniej rzecz ujmując – z kartą EKUZ nie trzeba pokrywać kosztów pobytu w szpitalu. Zasada ta dotyczy jedynie publicznej służby zdrowia. Szpitale prywatne rządzą się swoimi prawami. RADZI Zespół jelita drażliwego to jedna z najczęstszych chorób przewodu pokarmowego, czyli taka, która nie jest związana z nieprawidłową budową jelit. Charakteryzuje się na zmianę biegunkami i zaparciami trwającymi co najmniej 3 miesiące, bólami brzucha czy wzdęciami. Natomiast czynniki, które mogą wpłynąć na rozwój choroby, to m.in. operacje w obrębie przewodu pokarmowego czy stosowanie antybiotyków zaburzających florę bakteryjną jelit. Schorzenie jest trudne do wyleczenia, ale nie jest nieuleczalne. Z dobrym skutkiem możemy się go pozbyć, stosując terapię naturalną w postaci zabiegów akupunktury. Działa ona w kierunku usunięcia przyczyny choroby, czyli leczymy m.in. nerwice, redukujemy stresy i tym samym przywracamy prawidłową pracę układu pokarmowego. Dane kontaktowe: AcuMedis al. Sybiraków 14/3, tel. 89 534 61 10. Więcej informacji na stronie www.acumedis.com Czy kupić dziecku quada? To swoista moda. Podczas wakacji dzieci namawiają rodziców, by kupili quada. Sugerują, że to taki bezpieczny pojazd o czterech kołach, często wyposażony w niewielki silnik umożliwiający jazdę z umiarkowaną prędkością. Odpowiedzialny rodzic musi przed podjęciem decyzji zdać sobie sprawę z obowiązków, które przed nim staną. Przede wszystkim quad nie jest pojazdem dla każdego. To maszyna dla opanowanych i roztropnych. Małolat, aby dosiąść quada, nawet tego najmniejszego, musi mieć ukończone 14 lat. Jest to warunek podstawowy. Taki wiek upoważnia do zdawania egzaminu na prawo jazdy kategorii AM. To egzamin z teorii i praktyki. Gdy dziecko bez prawa jazdy zostanie zatrzymane przez policję za sterami quada, to rodzicom może grozić nawet sąd rodzinny. Rodzice odpowiadają też za wszystkie szkody, które wyrządzi kierujący małolat. Gdyby w wyniku takiego zdarzenia komuś przytrafiła się wielka krzywda, rodzic może nawet trafić do więzienia. Takie konsekwencje wypada wkalkulować, podejmując decyzję. Odwołanie pełnomocnictwa Bywa, że w pewnych okolicznościach udzielamy pełnomocnictwa komuś z rodziny lub dobremu znajomemu. Może ono być bezterminowe lub z oznaczonym terminem ważności. Niezależnie od tego decyzję o udzieleniu pełnomocnictwa można w każdej chwili cofnąć. Zasadą jest, że po wygaśnięciu pełnomocnictwa pełnomocnik zwraca stosowne upoważnienie. Jeśli tego nie uczyni, to należy wezwać go do zwrotu dokumentu. Najlepiej uczynić to na piśmie. Jeśli pełnomocnictwo zostało udzielone w biurze notarialnym, to udajemy się do notariusza i składamy przed nim stosowne oświadczenie. Wszystko po to, by dokonać adnotacji o wygaśnięciu pełnomocnictwa. Na tej podstawie, w razie potrzeby, można będzie wykazać, że po określonym terminie czynności (byłego) pełnomocnika nie mają skutku prawnego. Finansowe zabezpieczenie starości Wszelkie raporty wskazują, że młodzi, którzy właśnie weszli i wchodzą na rynek pracy, po zakończeniu aktywności zawodowej dostaną niewielkie emerytury. Już dziś, jeśli mają takie możliwości, to powinni pomyśleć o swej przyszłości. Nawet jak zarabiają niezbyt dużo, dobrze by pomyśleli o odkładaniu na stare lata. Jedną z form oszczędzania są indywidualne konta emerytalne (IKE). Zyski tam osiągane nie są najwyższe, ale bezpieczne. Oszczędzanie w IKE ma tę zaletę, że od zgromadzonych środków nie płacimy tzw. podatku Belki, który o 19 procent obniża zyski z lokat. Z tego powodu określone są limity rocznych wpłat, a jedna osoba może mieć tylko jedno IKE. Małżeństwo, jeśli chce mieć takie zabezpieczenie, może założyć dwa konta, osobne na każdego z małżonków. Pieniądze można wpłacać miesięcznie lub w innym trybie. Nic nie szkodzi, jeśli przez jakiś czas nie dokonujemy wpłat. Pieniądze te wraz z odsetkami możemy wybrać w każdej chwili, ale wówczas zapłacimy podatek Belki. Po osiągnięciu wieku emerytalnego zgromadzone oszczędności, już bez tego podatku, można wypłacić jednorazowo lub w ratach, dokładając do niskiej emerytury. Środki zgromadzone w IKE są dziedziczone przez spadkobierców. Są one zwolnione z podatku od spadków i darowizn. M.R. Nie takie podatki straszne Sprzedaż domu jednorodzinnego a stawka VAT Pytanie: – Wybudowałem dom z myślą o jego sprzedaży. Dom ma powierzchnię użytkową 400 m2. Cena sprzedaży netto to 600.000 zł. Jestem płatnikiem podatku VAT i zamierzam wystawić fakturę sprzedaży z 8% VAT. Kolega mój twierdzi, że powinienem sprzedaż tego domu opodatkować stawką 23%. Który z nas ma rację? Dariusz K. Odpowiedź: – Obaj panowie macie rację, ale nie do końca. Sprzedaż tego konkret- nego domu należy opodatkować dwiema stawkami: zarówno 8%, jak i 23%. Dzieje się tak dlatego, że budowa obiektów budowlanych lub ich części, zaliczonych do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym, opodatkowana jest według stawki 8%. Wynika to z ustawy o VAT. Jakie obiekty obejmuje społeczny program mieszkaniowy? Łatwiej jest powiedzieć, jakie obiekty mieszkaniowe nie spełniają tych kryteriów. Do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym nie zalicza się: – budynków mieszkalnych jednorodzinnych, których powierzchnia użytkowa przekracza 300 m2; – lokali mieszkalnych, których powierzchnia użytkowa przekracza 150 m2. Jeżeli zatem sprzedaje Pan dom jednorodzinny o powierzchni użytkowej 400 m2, sprzedaż tę powinien opodatkować według stawki 8% dla powierzchni 300 m2 (75% wartości) oraz 23% dla pozostałych 100 m2 (25% wartości). Uwaga! Do gruntu (działki) sprzedawanego łącznie z budynkiem należy zastosować stawkę VAT właściwą dla tego budynku (bez względu na wielkość działki). Najlepiej zatem wartość gruntu uwzględnić w wartości netto transakcji, a dopiero potem proporcjonalnie ustalić podstawę opodatkowania i kwotę VAT. Elżbieta Krywko doradca podatkowy Chcesz, abym na łamach tej gazety odpowiedziała na Twoje pytanie? Dzwoń pod nr 607 14 14 14 lub napisz na adres: [email protected] Elżbieta Krywko sport REKLAMA “Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016 15 Piłkarze już trenują Kadrowa karuzela w Stomilu Piłkarze klubów z pierwszej ligi rozpoczęli przygotowania do sezonu 2016/2017. Tak jest również w przypadku Stomilu Olsztyn, który zacznie rywalizację na zapleczu ekstraklasy 30 lipca. Czasu na przygotowanie formy do rozgrywek nie pozostało zbyt wiele. Piłkarzy Stomilu dzielą od rozpoczęcia ligowych gier niecałe dwa tygodnie. Trener Adam Łopatko rozpoczął je od zafundowania zawodnikom badań wydolnościowych. Wzięli w nich udział m.in. ci, którzy przedłużyli z klubem umowy, a więc Paweł Głowacki, Łukasz Jegliński, Rafał Kujawa, Jarosław Ratajczak i Piotr Skiba. Nowym nabytkiem w zespole jest stary znajomy, wychowanek Pisy Barczewo i były piłkarz Stomilu – Tomasz Zahorski. Napastnik, który przed dziesięcioma laty odszedł z klubu, powrócił na stare śmieci. Ostatnio Zahorski grał w GKS Katowice. Teraz będzie reprezentował biało-niebieskie barwy przez dwa sezony. Warto zaznaczyć, że zawodnik ma za sobą 13 meczów w kadrze Polski oraz grę m.in. w ekstraklasowym wówczas Górniku Zabrze. Piłkarz zaznaczył, że swoją przyszłość wiąże z olsz- tyńskim klubem. Na razie jako piłkarz, a później kto wie... Do olsztyńskiego klubu ściągnięto z wypożyczeń Wojciecha Dziemidowicza, Arka- diusza Mroczkowskiego (obaj Olimpia Zambrów), Wojciecha Żęgotę (Tęcza Biskupiec) oraz Patryka Kuna (Rozwój Katowice). Ponadto skład drużyny mają uzupełnić młodzieżowcy, czyli zawodnicy urodzeni w 1996 roku i młodsi. Na celowniku jest Wiktor Biedrzycki (Kaczkan Huragan Morąg). Szkoleniowcy olsztyńskiego klubu chcą także przyjrzeć się kilku młodym piłkarzom pochodzącym spoza naszego regionu. Uzupełnienie kadry zespołu jest konieczne, gdyż klub opuścili Rafał Remisz i Janusz Bucholc (obaj Wigry Suwałki), Irakli Meschia (szuka klubu), Tomasz Wełna (testy w Podbeskidziu Bielsko-Biała). Jest wielce prawdopodobne, że ze Stomilem pożegna się także Piotr Głowacki. Niemal w ostatniej chwili udało się namówić do powrotu dwóch doświadczonych obrońców. Mowa o Arkadiuszu Czarneckim (poprzednio Bytovia Bytów) oraz Tomaszu Wełnickim (poprzednio Zawisza Bydgoszcz). Ten fakt bardzo ucieszył olsztyńskiego szkoleniowca, który stwierdził, że w zasadzie defensywa Kalejdoskop sportowy Stomil Olsztyn wraca do ram klubu wielosekcyjnego. Oprócz piłkarzy w najbliższym sezonie jego barwy będą reprezentowali koszykarze. Na razie zespół seniorów będzie grał w trzeciej lidze. Trzon drużyny stanowią gracze Trójeczki Olsztyn, która w ubiegłym sezonie zajęła drugie miejsce w rozgrywkach trzeciej ligi. Na razie pod egidą Stomilu będzie występował zespół seniorów. Grupy młodzieżowe pozostaną pod opieką UKS Trójeczki. Jak zapewnili włodarze obu klubów, o ewentualnej przeprowadzce grup młodzieżowych zdecydują za jakiś czas. Wszystko będzie zależało od stanu współpracy między oboma klubami. Według nieoficjalnych doniesień, środkowy siatkar- skiej reprezentacji Polski Marcin Możdżonek nie zagra na igrzyskach w Rio de Janeiro. Wychowanek olsztyńskiego AZS-u i były kapitan reprezentacji Polski został skreślony z listy zawodników na Rio przez trenera Stephana Antigę. Na razie Marcin Możdżonek odmówił komentarza w tej sprawie. Podczas mistrzostw Europy w lekkiej atletyce srebrny medal wywalczył Kacper Kozłowski (AZS UWM Olsztyn). Olsztynianin pobiegł w sztafecie 4x400 metrów. Natomiast w pchnięciu kulą Konrad Bukowiecki (Gwardia Szczytno) przegrał brązowy medal zaledwie o jeden centymetr. Daniel Żółtak zmienił barwy klubowe. Obrotowy Warmii Traveland Olsztyn prze- szedł do występującego w ekstraklasie zespołu Meble Wójcik Elbląg. Z olsztyńskim klubem pożegnali się także Szymon Hegier (Orkan Ostróda) oraz Dominik Droździk (Stal Gorzów Wlkp.). Do Warmii dołączyli natomiast Sergiusz Dworczak (wypożyczenie z Wybrzeża Gdańsk), Tomasz Fugiel (Viret Zawiercie), Damian Przytuła (ITR Jeziorak Iława). Trenerem pozostał Giennadij Kamielin. Olsztynianie rozpoczynają przygotowania do nowego sezonu 20 lipca. Rozgrywki ruszają 10 września. Pierwszym rywalem Warmii będzie Śląsk Wrocław. Rozpoczęła się budowa boiska treningowego przy al. Piłsudskiego w Olsztynie. Będą na nim trenowali piłkarze pierwszoligowego Stomi- lu. Boisko o wymiarach 106 na 69 metrów zostanie pokryte trawą z rolek wyprodukowaną przez jedną z firm z Wielkopolski. Ponadto obok powstanie plac do treningu dla pozostałych grup szkoleniowych klubu. Prawdopodobnie pierwszy trening na nowym boisku piłkarze przeprowadzą w ostatnim tygodniu sierpnia. IRON Stomilu została skompletowana. Nieco więcej kłopotów olsztynianie mają ze znalezieniem młodzieżowców. Niespodziewanie z możliwości gry w pierwszej lidze zrezygnował Mateusz Jajkowski (GKS Wikielec). Trochę to dziwne w przypadku młodego piłkarza, który powinien rozwijać swój warsztat w klubach pierwszoligowych, a nie na poziomie czwartej ligi. Pierwsze dni olsztyńscy piłkarze spędzili, trenując na własnym obiekcie. Rozegrali także mecz kontrolny z MKS Ełk. Kolejnym etapem przygotowań do nowego sezonu było tygodniowe zgrupowa- nie w Zielonce koło Warszawy. Tam olsztynianie rozegrali dwa sparingi z drugoligową Olimpią Zambrów oraz Victorią Sulejówek. Stomil zmierzył się także w Warce z rezerwami niemieckiego VfL Wolfsburg i wygrał 2:1 (bramki – Tsubasa Nishi i Łukasz Jegliński). Pierwsze z ważnych spotkań olsztynianie rozegrają 23 lipca w I rundzie Pucharu Polski. Ich rywalem będzie zwycięzca meczu JKS Jarosław – ROW Rybnik. Sezon ligowy podopieczni trenera Łopatko zainaugurują 30 lipca meczem przed własną publicznością z Chrobrym Głogów. IRON Przepraszamy wszystkich Czytelników oraz zainteresowane strony za pomyłkę w poprzednim wydaniu naszego dwutygodnika „Nowe Życie Olsztyna”. Złośliwy chochlik spowodował, że wydrukowany został nieaktualny materiał o przygotowaniach piłkarzy Stomilu. Dziękujemy Czytelnikom, którzy interweniowali po zauważeniu błędu. Redakcja
Podobne dokumenty
Życie Olsztyna
Najemca został wybrany. To warszawska spółka, w której udziały mają też olsztyńscy przedsiębiorcy. To Vega Consultingm, która w Olsztynie kupiła m.in. hotel Gromada. Umowa dzierżawy została podpis...
Bardziej szczegółowoMój Rynek - Gmina Dywity
Dwanaście firm i konsorcjów złożyło oferty w przetargu na przygotowanie dokumentacji projektowej linii tramwajowej, ulicy Obiegowej, zajezdni tramwajowej i przebudowy ulic i skrzyżowań. Jest to spa...
Bardziej szczegółowo