podziękowanie 1% - Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa
Transkrypt
podziękowanie 1% - Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa
101 nr DOSTARCZANY BEZPŁATNIE MIESZKAŃCOM MIASTA tel. 61 813 30 78 tel. 61 819 42 42 Wrzesień 2010 www.puszczykowo.info.pl Sebastian Golczak- czytaj strona 3 D P ortrety Wrzesieƒ 2010 puszczykowskich domów wie rzeczy zawsze urzekały i urzekają mnie nadal w Puszczykowie: otaczająca miasto przyroda i wynurzające się ze starodrzewia przedwojenne wille. Wiele mówi się o WPN i ogrodach miasta, dużo wiemy o dawnych właścicielach posiadłości, ale mało albo zgoła nic o ich budowniczych, o architektach i rzemieślnikach oraz o ich kunszcie pracy. Proponuję spojrzeć na puszczykowskie wille i pensjonaty tym razem oczami projektanta. Tytułem wprowadzenia trzeba przypomnieć, że do II Wojny Światowej architekci projektowali według rygorystycznie przestrzeganych klasycznych reguł piękna. Klasyczny kanon to zbiór matematycznych i geometrycznych zasad opisanych w dziele pt. 10 ksiąg Witruwiusza, rzymskiego architekta czasu Cezara i Augusta i zwanych odtąd witruwiańskimi porządkami. Tak naprawdę owe zasady stworzyli Grecy kilka wieków wcześniej, Rzymianie byli tylko kontynuatorami tych idei. Greccy twórcy doszli do Nr 101 wniosku, że ostatecznym źródłem piękna, na którym należy się wzorować jest Natura, w szczególności proporcje ciała kobiety i mężczyzny. Sztuką nazwano umiejętność stosowania idei piękna w praktyce. To przekonanie towarzyszyło nam do niedawna. Klasyczny kanon w architekturze sprowadzał się do stosowania następujących cech: 1) symetria i równowaga kompozycyjna, 2) uzewnętrznianie struktury wewnętrznej, 3) stosowanie naturalnej kolorystyki i 3) generalnie przestrzeganie zasady stopniowego zmniejszania ciężaru optycznego idąc ku górze budynku, może jaszcze 5) ucieczka przed nudą pustych płaszczyzn. Klasyczny kanon to w istocie świadome panowanie nad wrażeniem optycznym. Nie wiedząc o tym pewne jego elementy każdy stosuje na co dzień, na przykład panowie dobierając odpowiedni do okazji garnitur lub panie wkładając wyszczuplającą sukienkę. Na przykładzie puszczykowskich willi proponuję prześledzić opisane wyżej zasady, rysując portrety niektórych domów. Portret pierwszy N a ulicy Chrobrego, na jej odcinku nie asfaltowanym, pod lasem stoi przedwojenna willa typu palladiańskiego. Palladio to włoski architekt doby renesansu, orędownik antyku. Willa jest wręcz podręcznikowym przykładem opisanych wyżej cech. W ciekawy sposób projektant uzyskał wrażenie lekkości bryły niemałego budyneczku. Nałożył na kwadratowy plan parteru rzut piętra w kształcie zbliżonym do greckiego krzyża. Wystające naroża przykryte zostały częściami rozciętej piramidy. Centralną część piętra wieńczy czterospadowy dach. Charakterystyczny śródziemnomorski motyw. Całość wskazuje na upodobanie projektanta do greki, ale w jej bardziej ukrytym, abstrakcyjnym niż teatralnym i elewacyjnym wydaniu. Willa ma dobre proporcje. Nie za wysoka, nie za niska, nie za długa i nie za krótka. Słowem Marilyn Monroe architektury. Wystarczy wykonać niewielki „lifting” i będzie jak cudo. Trochę podobnych domów znajduje się w Poznaniu na Sołaczu, Grunwaldzie i w innych miejscach. Wyremontowane są ozdobą każdej podmiejskiej dzielnicy. Ten typ architektury o zwartej bryle ze względu na szczupłość terenu najlepiej nadawał się do zabudowy w warunkach miejskich. Zaspokajał jednocześnie potrzeby funkcjonalne i reprezentacyjne właścicieli bez nadmiernej ostentacji. Autor jest mi na razie nieznany. Brak jakichś wyraźnych narodowych elementów wskazuje, że zamawiający projekt mógł być człowiekiem o umiarkowanych poglądach, raczej praktyczny. Willa ma dwie kondygnacje i poddasze, prawdopodobnie jest w całości podpiwniczona. Każda kondygnacja na fasadzie podkreślona jest tynkowanym gzymsem. Prosta i niedroga robota polegająca na stopniowym wysunięciu kilku rzędu otynkowanych cegieł. Ten samoistny motyw koncertowo zastosowali współcześnie projektanci Starego Browaru. Aktualny front domu zdobi proporcjonalny, wysunięty niewielki ganek z wejściem i balkonem, może temat wart osobnego omówienia przy innej okazji. Z tyłu znajduje się obszerna weranda. Opisuję obecną lokalizację. Sądzę, że pierwotnie czyli przed wojną dom otwarty był na stronę południową, na ulicę Kopernika. Ta fasada jest bardziej reprezentacyjna. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną drobnostkę, na subtelny art dekowski gzyms nad oknem na parterze, wskazuje jak projektant usiłował zniwelować niekorzystne wrażenie zbyt wysokiego nadproża. Nie przeprowadzałem stratygrafii, ale można przyjąć, że w pierwotnej kolorystyce dom mógł być podobnie jak teraz pomalowany na kolor piaskowo szary, o fakturze tynku nakrapianego w tzw. baranek, dalej gzymsy, a także obramienia okien gładkie i biało szare w ciepłym odcieniu, same okna i drzwi malowano zwykle na biało. Dom kryje ceramiczna dachówka, podwójna karpiówka. Słów kilka o tym, co to naturalna kolorystyka? Jest to ogólnie zestaw barw własnych minerałów, z których wytwarzano dawniej barwidła do tynków. Można skrótowo określić je barwami ziemi. Tak, domy w naturalnej barwie są wizerunkiem barw ziemi. Dlatego tak synchronizują z otoczeniem. I dlatego tym naturalnym prostym faktem różnią się regiony, kraje i kontynenty między sobą. W dużym uproszczeniu. Architektura odzwierciedla w pierwszej kolejności różnice klimatyczne. A planeta Ziemia jest kolorowa i zróżnicowana, dlatego piękna… To, co jest też wartościowe w opisywanej willi to lokalizacja. Dom w głębi ogrodu pozwala na wykonanie ładnego najścia na front. Są to idealne warunki do działania projektanta zieleni. Foto: Nina Kubzdela Taka willa zyskuje dodatkowo przez ogród i podjazd. W całości czysta symfonia. Stosuje się tu zasada w prostym ujęciu dodawania wartości przez kontekst i otoczenie. Jakże to powszechne w życiu. Taka lokalizacja na działce ma wielką przewagę nad podobnymi domami w miastach. Można tylko obecnym właścicielom pozazdrościć tego skarbu. Ta willa jest doskonałym punktem wyjścia do stworzenia architektonicznego dzieła. Nie obawiałbym się nawet dobudować doń coś jeszcze, co zaznaczy nowy czas, na przykład są warunki, aby dodać od frontu gustowny, szklany ogród zimowy. Coś, co nazwałbym salonem zielonym, gdzie można podejmować gości bez potrzeby wprowadzania ich w głąb domu. Zbigniew Cichocki mieszkaniec Puszczykowa, projektant Od Redakcji: „Można tylko obecnym właścicielom pozazdrościć tego skarbu” pisze autor opracowania, nie zdając sobie jednak sprawy, że obiektem jego westchnień jest dom widmo, bowiem w sierpniu, w tym samym czasie, gdy on tworzył tekst, nowi właściciele zburzyli dom do zera. Została po nim jedynie grafika wykonana przez autora artykułu, przedstawiająca willę po hipotetycznym remoncie. 2 Wrzesieƒ 2010 Nr 101 Szanowni Państwo, N asza okładka nawiązuje do jednego z dwóch nowych cykli artykułów, jakie inaugurujemy w powakacyjnym numerze Kuriera. Cykl „Seba na końcu świata” to opowieści podróżnicze 28-letniego Puszczykowianina, Sebastiana Golczaka, z jego licznych wojaży po najbardziej odległych zakątkach świata. Zdjęcie przedstawia Sebastiana w drodze na Machu Picchu w Peru, wewnątrz numeru znajdziecie Państwo wywiad z młodym podróżnikiem. Drugi cykl to „Portrety puszczykowskich domów” autorstwa projektanta i znawcy architektury, Puszczykowianina, Zbigniewa Cichockiego. Redaktor naczelna – Izabella Barczak [email protected] Seba na koƒcu Êwiata Świat może być w zasięgu ręki S ebastian Golczak obecnie znajduje się tysiące kilometrów od swego rodzinnego miasta, Puszczykowa. Przebywa w Boliwii, gdzie wspina się na najwyższy w swym życiu szczyt – Huayna Potosi 6088 m n.p.m. i zajmie mu to 3 dni, jest aktualnie poza zasięgiem cywilizacyjnego dobrodziejstwa – internetu. Ale jeszcze kilka dni temu, podczas pobytu w Machu Picchu w Peru udało nam się drogą internetową porozmawiać o największej pasji Sebastiana – podróżach. Opowiedz nam kilka słów o sobie. Często zdarza się, iż miejsca nieopisane są o wiele ciekawsze niż te w przewodniku. Jakie kraje dotychczas zwiedziłeś i ile zjeździłeś kilometrów? Jeśli chodzi o ilość krajów to przyznaję, iż nie jestem wstanie policzyć, ale nie aż tak dużo. Z tych bardziej odległych to Chiny, Indie, Pakistan, Nepal, Sri Lanka, Malezja, Tajlandia, Wietnam, Kambodża, Wenezuela, Kolumbia, Ekwador, Peru, Boliwia. Już niedługo dojdą nowe. Dzięki moim rodzicom wyjeżdżałem za granice już od najmłodszych lat. Na początek były to nasi bliscy sąsiedzi, a potem coraz dalej. Wyprawą mego życia była i pozostanie ta z 2006 roku. Wtedy to wraz z mym kolegą zrealizowałem swe największe marzenie: pokonanie na rowerze jednej z najwyżej położonej drogi na świecie łączącej Chiny z Pakistanem tzw. Karakorum Highway. 1300 kilometrów, kilka przełęczy na wysokości 4000 metrów n.p.m. oraz kulminacyjna na wysokości 4700 m. Było to wyzwanie zarówno fizyczne jak i logistyczne. Zapisuję sobie to jako jedno z moich największych osiągnięć w życiu. Oczywiście nie odbyłoby się to bez dobrej woli paru osób, które wsparły to przedsięwzięcie. Dodatkiem do tego była możliwość wystartowania w pierwszych w Pakistanie zawodach w kolarstwie górskim. Kilometrów nazbierało się trochę, choć dopiero obecna wyprawa jest zjadaczem mil. Dosłownie setki godzin w autobusach, pociągach i innych wehikułach, nabiły licznik na tyle, że glob już parokrotnie został przejechany. Skąd pomysł na takie spędzanie życia? Podróże są jedną z części mojego życia. W tej chwili dominującą, ale nie jedyną. Często sam się zastanawiałem, skąd to się wzięło. Myślę, że to książki Jacka Londona, Ernesta Hemin- Upłynęło już 28 lat od czasu, gdy po raz pierwszy wyruszyłem w swą drogę by odkrywać świat. W międzyczasie ukończyłem Akademię Rolniczą na Wydziale Leśnym, co jednocześnie było ukoronowaniem jednego z moich zainteresowań, czyli przyroda, las i zależności, jakie w nim zachodzą. Moją wielką pasją był i jest sport, a szczególnie kolarstwo górskie. To sport nauczył mnie konsekwencji i zawziętości. Nieodłącznym elementem w moim życiu jest motocykl, uwielbiam szum wiatru, składanie się na zakrętach i po prostu przemierzanie kolejnych kilometrów. Każda z powyższych pasji zawsze łączyła się z podróżowaniem, przemieszczaniem, poznawaniem nowego i wyznaczaniem sobie celów. Uwielbiam również czytać książki, głównie o tematyce podróżniczo – awanturniczej oraz kryminały. Czy jest jakieś hasło, pod którym odbywa się wyprawa, na której obecnie się znajdujesz i czy wyprawy, w które się wybierasz przebiegają zgodnie z jakimś odgórnie narzuconym harmonogramem, czy podróżujesz tam, gdzie oczy Cię poniosą? Jeśli chodzi o hasło przewodnie, to go nie ma. Założeniem jest zdobycie jak największej ilości doświadczeń. Nagromadzenie różnych okoliczności, spotkanie wielu ciekawych ludzi, poznanie różnych kultur oraz często zmaganie się z samym sobą, to jest dla mnie najważniejsze. Wszystkie te bodźce powodują, iż owych doświadczeń jest wielokrotnie więcej, niż gdy jest się po prostu w domu. Harmonogram? Przed wyjazdem oczywiście wyznaczyłem sobie paręnaście miejsc, które z różnych względów chciałbym zobaczyć. Pod nie też wykupiłem połączenia lotnicze, które ze względu na cenę zarezerwowałem wcześniej. Jednakże nie zawsze się tego sztywno trzymam. Jeśli po drodze „natchnie” mnie by zmienić plan i zwiedzić coś innego, po porostu to robię. 3 Wrzesieƒ 2010 Nr 101 gwaya, rodzimego Arkadego Fidlera oraz wielu, bardzo wielu innych podróżników rozbudziły moją fantazję. To oni uzmysłowili mi, że jeśli się chce, świat może być w zasięgu ręki. Polski podróżnik Romuald Koperski nazwał to „Głodem życia”: „(...) Bycie w pewnego rodzaju niebezpieczeństwie, które stwarza podróż, wyostrza zmysły, powoduje tym samym nienasycenie egzystencji i co za tym idzie - głód życia.”. Zupełnie inną kwestią jest fakt, iż podróże po prostu wciągają. Gdy ukończysz jedną, myślisz o następnej. Jak należy się przygotować do takich wypraw, zarówno fizycznie jak i merytorycznie? Przygotowanie do każdej podróży i wyprawy jest bardzo ważne. By nie być zaskoczonym czy zdezorientowanym, warto poświęcić czas by zebrać jak najwięcej informacji o danym miejscu, w jakie się udajemy. Nieocenione są tu strony internetowe, fora podróżnicze i dobre przewodniki. Jeśli chodzi o formę fizyczną to jest ona niezbędna zawsze! Wszystko oczywiście uzależnione jest od tego, jakie są założenia wyjazdu. Jeśli jest to np. wielodniowy trekking to oczywiście bez formy nie ma możliwości by się to powiodło. Nawet, jeśli jest to tylko zwiedzanie zabytków, to oczywiście lepiej by nie rozbolały nas nogi po 2 godzinnym spacerze, gdyż stracimy całą przyjemność z podziwiania miejsca, dla którego przebyliśmy często setki kilometrów. Niezależnie zatem jaki mamy plan, warto wybrać się wcześniej na spacer, pobiegać, przepłynąć parę basenów czy wsiąść na rower. Cel wyprawy określa intensywność i długość przygotowań. Jaki sprzęt jest konieczny przy tego typu podróżach i ile on waży? Jest to jeden z najważniejszych punktów podczas przygotowań. Każdy kilogram jest na wagę złota, a w zasadzie im jego mniej tym lepiej. Podczas swej obecnej wyprawy niemal co tydzień zastanawiam się, co mogę wyrzucić z mojego plecaka. W chwili obecnej osiągnął już skrajnie niski poziom, ale nadal większa torba przekracza 16 kilo, mniejsza 4. Wybór tego co zabierzemy uzależniony jest oczywiście od miejsca, w jakie się wybieramy oraz co będziemy tam robić. Moja obecna droga prowadzi w zasadzie przez wszystkie strefy klimatyczne. Dodatkowo wiele czasu spędzam w górach, gdzie na wyższych położeniach temperatura spada często poniżej zera. Często też sam przemierzam szlaki i to w miejscach mniej turystycznych, więc mam ze sobą namiot oraz kuchenkę. To wszystko podnosi wagę, a co za tym idzie i objętość plecaka. Najważniejszym hasłem jest tu słowo: redukcja! Im mniej tym lepiej. Prawdą jest też, że im mniejszy mamy plecak tym mniej w niego zmieścimy, a co za tym idzie nie będziemy musieli tego dźwigać. To wszystko ma ogromne znaczenie przy długo i krótkoterminowych wyprawach. Wracając do sprzętu – jakość! Jakość tego, co zabieramy ma gigantyczne znaczenie. Często to, co mamy ze sobą musi wystarczyć na wiele miesięcy, przetrwać różne warunki atmosferyczne i przede wszystkim dostarczyć nam komfortu, a nie utrapienia. Ile środków finansowych potrzeba na taką eskapadę? Sponsoring, to ostatnio modne hasło, czy realnym jest pozyskanie go na wyprawy? Niestety bez pieniędzy ciężko jest gdziekolwiek wyjechać. Jest to bolączka każdego z nas. Jednakże podróżowanie, szczególnie tzw. backpackerskie jest dużo tańsze niż nam się wyda- je. Istnieje wiele sposobów na to by zredukować koszty. Czekać na promocje biletów lotniczych, jadać tylko w lokalnych barach. Przemieszczać się autobusami i pociągami niższych klas, najlepiej w nocy – nie płaci się za nocleg. Spać tylko w tanich hostelach, w dormitoriach. Targować się (bardzo ważne w krajach azjatyckich), oraz próbować dzielić koszty z innymi podróżnikami (wspólny pokój, taksówka itp.). Metod jest naprawdę wiele. Jednakże pewną kwotę niestety trzeba posiadać i to zarówno pod czas przygotowań – sprzęt, szczepienia itp. I oczywiście na wyprawę. Pozyskanie sponsora na wyprawę jest w Polsce niezwykle trudne i aby jakieś środki otrzymać trzeba wyjść z oryginalnym pomysłem i odpowiednio to jeszcze „sprzedać”. Nie mówię, że nie jest to możliwe, gdyż sam korzystałem podczas rowerowej wyprawy z pomocy dobrych ludzi. Obecny wyjazd finansuję w zasadzie sam. Są to moje oszczędności, jakie zebrałem pracując po ukończeniu studiów, plus pieniądze za sprzedaż mego samochodu. Oczywiście rodzice w miarę możliwości wspierają moje konto, a w zasadzie kupują bilety powrotne do domu . Pomogli mi również państwo Rybczyńscy z Fotoplastyki z Mosiny. Jaki będzie koszt całkowity tej nieco ponad ośmiomiesięcznej wyprawy? Wliczając wszystko to, co musiałem zakupić przed wyjazdem oraz bilety lotnicze, wstępy, jedzenie, noclegi itd. osiągnie to prawdopodobnie poziom 22-24 tys. złotych. Jest to kosz całkowity. Oszczędzam na czym się da i stosuję wszystkie metody, by zredukować swe wydatki. Nie szczędzę jednak ani jednej złotówki na wstępy do muzeów, zabytków, parków narodowych, organizacje wyjścia w góry czy wypożyczenie motocykla. Podróżować można naprawdę tanio. Podróżujesz aktualnie sam, czy nie łatwiej byłoby z towarzyszem? Ta kwestia jest bardzo skomplikowana. Jeśli mamy kogoś bardzo sprawdzonego, wiemy, że możemy na niego liczyć potrafimy się z nim porozumieć na wielu płaszczyznach w różnych, głównie nerwowych sytuacjach, to jak najbardziej warto jechać z kimś. Jest to bezpieczniejsze i tańsze rozwiązanie. Jeśli jednak osoba towarzysząca nie spełnia tych warunków – zdecydowanie odradzam. Ja sam popełniłem taki błąd i zbyt ufnie podszedłem do tej kwestii na początku swej podróży. Plusem podróżowania samemu jest też to, iż człowiek staje się bardziej otwarty na innych. Jest bardziej skłonny rozpocząć rozmowę i poznawać nowych ludzi. Jest też bardziej niezależny a także - co ważne - widzi się zdecydowanie szerzej. Myślę, że ta kwestia uzależniona jest również od cech charakteru osoby podróżującej. Nie każdy jest wystarczająco tolerancyjny. Ja podróżuję głównie sam i czuję się z tym dobrze, choć przyznam, że gdy dołączyła do mnie na 3 tygodnie siostra z kuzynem pod czas pobytu na Sri Lance, było bardzo pozytywnie. To samo miało miejsce, gdy przez 2 tygodnie był ze mną w Peru mój przyjaciel Kuba. Decyzja, co do wybrania się z kimś w długą drogę musi być bardzo dobrze przemyślana. Dziękuję za rozmowę, która jest początkiem naszego nowego cyklu „Seba na końcu świata”. Polecam również bloga http://sebanakoncuswiata.blogspot.com/, gdzie można znaleźć informacje z kolejnych eskapad oraz wiele pięknych zdjęć z podróży. Izabella Barczak 4 Wrzesieƒ 2010 Nr 101 Pozmed zostaje z nami Z Aleksandrą Kubiak, lekarką, współwłaścicielką Pozmedu, o dalszych planach dotyczących przychodni rozmawia Izabella Barczak N ie tak dawno słyszeliśmy, że Przychodnia Lekarza Rodzinnego Pozmed została zamknięta. Okazuje się jednak, że nadal świadczą Państwo usługi medyczne. Jak to naprawdę wygląda? Przychodnia Pozmed funkcjonuje nieprzerwanie od 4 stycznia bieżącego roku. Początkowo zaplanowaliśmy działalność z większym rozmachem, ale rzeczywistość spowodowała, że musieliśmy zweryfikować nasze plany i dostosować je do aktualnej sytuacji. Nie spodziewaliśmy się, że zmiana podmiotu prowadzącego przychodnię przy ulicy Poznańskiej wywoła tyle emocji wśród mieszkańców oraz w lokalnej prasie. Od samego początku naszym głównym celem jest świadczenie usług Poradni Lekarza Rodzinnego o możliwie jak najwyższym standardzie w ramach umowy z NFZ dla mieszkańców Puszczykowa i okolic. Finansowanie Przychodni Lekarza Rodzinnego jest przecież równe dla wszystkich podmiotów. Czego więcej mogą się spodziewać pacjenci przychodzący do Państwa przychodni? Możemy pochwalić się zespołem wysoko wykwalifikowanych specjalistów. W ramach Poradni Lekarza Rodzinnego przyjmują kardiolodzy – doktor Arkadiusz Stasiewski i doktor Jerzy Płotast. Obaj z bogatym doświadczeniem zarówno w pracy w oddziale szpitalnym jak i w warunkach ambulatoryjnych. Doktor Wioletta Stacha – pediatra, specjalizację i staż zdobywała w Klinice Endokrynologii Szpitala Klinicznego przy ulicy Szpitalnej w Poznaniu. Z kolei doktor Katarzyna WysockaGryczka swoją karierę zawodową rozpoczynała w Klinice Pulmonologii i Gastroenterologii w tym samym szpitalu. Pani doktor posiada również bardzo duże doświadczenie zawodowe w pracy ambulatoryjnej. Jeśli chodzi o moje doświadczenie zawodowe to specjalizacje zdobyłam pracując w Oddziale Hematologii Szpitala im. Strusia w Poznaniu, potem pracowałam jako lekarz rodzinny. Pracują z nami również pielęgniarka środowiskowa pani Anna Borowczyk oraz położna środowiskowa pani Romualda Buksalewicz, które otaczają naszych pacjentów opieką również w warunkach domowych. Wiemy, że dostęp do poradni specjalistycznych jest utrudniony ze względu na długi czas oczekiwania. Dlatego dla naszych pacjentów wymagających szybkiej konsultacji diabetologicznej nawiązaliśmy współpracę z doktor Beatą Szperkowską – diabetologiem. Pani doktor nieodpłatnie konsultuje naszych pacjentów na miejscu w Przychodni. Zachęcamy naszych pacjentów do umawiania się na wizyty na określoną godzinę. Unika się w ten sposób długiego oczekiwania w poczekalni nie tylko oszczędzając czas, ale również zmniejszając ryzyko kontaktu z wirusami i bakteriami. Pierwszą wizytę pacjenta poświęcamy zawsze na zebranie dokładnego wywiadu o przebytych chorobach i zażywanych lekach. Następnie, jeśli jest taka potrzeba uzupełniamy brakujące badania diagnostyczne. W tym względzie jest przeważnie wiele do zrobienia... Jak pracuje się Pani doktor w Puszczykowie i w Pozmedzie? Początki nie były łatwe, sroga tegoroczna zima, codzienne dojazdy z Poznania, nowe otoczenie oraz zespół współpracowników, nowi pacjenci, nieprzychylna dla nas atmosfera w nie- których mediach... Większość naszych pacjentów to osoby w dojrzałym wieku z licznymi chorobami. Zapoznanie się z ich sytuacją medyczną oraz zdobycie ich zaufania zajęło mi sporo czasu. Teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Piękne zielone Puszczykowo nastraja do pracy. Wśród pacjentów rozpoznaję wiele znajomych twarzy. Nie wszystkich jeszcze pamiętam po nazwisku, ale jest takich osób coraz więcej. To od pacjentów dowiaduję się jak aktywnie, kulturalnie i towarzysko można spędzać czas w Puszczykowie dzięki prężnie działającym lokalnym organizacjom. Każdy z pacjentów potrzebuje indywidualnego traktowania. Pomimo skromnych środków finansowych otrzymywanych z NFZ staram się zapewnić wszystkim moim pacjentom możliwie wysoki standard leczenia. To od pacjentów właśnie w okresie naszych przejściowych trudności słyszałam wiele ciepłych słów, za które serdecznie dziękuję. Może teraz parę słów o planach Najbliższe plany to udział w Dniach Puszczykowa, 4 września, do którego się przygotowujemy. Zapraszamy Państwa do naszego stoiska. Przygotowujemy niespodzianki dla dorosłych i dla dzieci. A dalsze plany ? Na naszej stronie internetowej planujemy poza informacjami o działalności Poradni zamieszczać ciekawe informacje z zakresu profilaktyki, ochrony zdrowia, ale także promujące zdrowy styl życia. Przygotowujemy też program profilaktyki chorób układu krążenia połączony z zajęciami ruchowymi dla wszystkich chętnych. Szkoda nie wykorzystać tak wspaniałego zaplecza rekreacyjnego jakie oferuje Puszczykowo. O jakie usługi medyczne rozszerzona zostanie w przyszłości oferta Puszczykowskiego Ośrodka Zdrowia Pozmed? Już teraz pacjenci mogą skorzystać z bezpłatnych porad diabetologa oraz kardiologów, którzy przyjmują w ramach Poradni Lekarza Rodzinnego. W ramach odpłatnych usług oferujemy konsultacje ortopedyczne, neurologiczne, pulmonologiczne oraz kardiologiczne poszerzone o diagnostykę (echo serca, holter, doppler naczyniowy). W przyszłości będziemy się starać o kontrakt z NFZ na poradnie specjalistyczne. Termin rozpisania konkursu na usługi specjalistyczne zależny jest jednak od NFZ. Co trzeba zrobić, aby zostać pacjentem Puszczykowskiego Ośrodka Zdrowia? To nie jest trudne. Należy pobrać deklarację w rejestracji naszej przychodni bądź z naszej strony internetowej. Następnie wypełnić ją i złożyć w rejestracji. Pacjent, który złoży u nas deklarację automatycznie zostanie wypisany przez NFZ z poprzedniej placówki. Przychodnię i lekarza można zmienić bez opłaty dwa razy w ciągu roku kalendarzowego. Za każdą kolejną zmianę należy zapłacić Narodowemu Funduszowi Zdrowia 80 złotych. Zapraszamy więc Państwa do korzystania z opieki medycznej w naszej przychodni. Izabella Barczak 5 Wrzesieƒ 2010 Nr 101 Wakacje w mieście U rząd Miejski w Puszczykowie zorganizował, jak co roku, kolonie letnie dla dzieci i młodzieży z naszych szkół. Początkowo przewidywane były wyjazdy do Mrzeżyna i Szczawy. Jednak z uwagi na małe zainteresowanie koloniami w górach, drugi turnus również wyjechał do Mrzeżyna. Nad morzem czekało na dzieci mnóstwo atrakcji. Wycieczki, rejsy, muzea, wystawy. W czasie wolnym dzieci grały w siatkówkę, korzystały z basenu na terenie ośrodka, a także wzięły udział w „Spartakiadzie kolonijnej”. Zorganizowano także spływ kajakowy rzeką Regą, a na plaży urządzano gry i zabawy. „Sobotnie harce na placach zabaw” to zorganizowana forma wypoczynku dla naszych najmłodszych. W każdą sobotę między godziną 11:00 a 13:00 rodzice mogą przyjść ze swoimi pociechami na wyznaczony plac zabaw w Puszczykowie, gdzie przez cały lipiec i sierpień odbywają się zabawy dla najmłodszych. Chcieliśmy, by to lato upłynęło dzieciom pod znakiem muzyki, śpiewu i radosnej zabawy. Dlatego postawiliśmy na Capoeirę. Capoeira to wywodząca się z tradycji afrykańskiej i brazylijskiej sztuka walki, której formy są bardzo rytmiczne i akrobatyczne. Dla naszych dzieci przygotowaliśmy więc dużo konkursów sprawnościowych, które przyjemnie było rozgrywać w rytm muzyki, wybijanej na bębnach i innych instrumentach przez instruktorów. Dzieci także mogły zapoznać się z instrumentami, charakterystycznymi dla Capoeiry, a nawet na nich zagrać. Oprócz tego można było wykazać się dobrą pamięcią czy talen- tem rysunkowym. Na zwycięzców konkursów czekały liczne nagrody, ufundowane przez Urząd Miejski w Puszczykowie oraz Centrum Animacji Sportu. Zaraz po zakończeniu roku szkolnego w szkołach odbywały się półkolonie letnie. Dzieci i młodzież odwiedzały pływalnie w Kościanie i Suchym Lesie oraz basen w Ośrodku Rehabilitacyjnym Wielspin w Puszczykowie, wyjeżdżały do kina, a także spędzały aktywnie czas na terenie szkoły oraz w Centrum Animacji Sportu. Po zakończeniu półkolonii dzieci i młodzież szkół podstawowych i gimnazjów mogła uczestniczyć w zajęciach sportowych, które także odbywały się w szkołach. Przez dwa tygodnie na salach gimnastycznych nauczyciele prowadzili zajęcia z piłki nożnej, siatkówki i koszykówki. Natomiast w Centrum Animacji Sportu przy ulicy Kościelnej odbywały się zajęcia Letniej Akademii Tenisowej, gdzie dzieci i młodzież doskonaliły umiejętności konieczne do gry w tenisa. Po zejściu z kortów uczestnicy korzystali także z innych form aktywnego wypoczynku. Instruktorzy Capoeiry prezentowali ćwiczenia i zabawy związane z tą sztuką walki. Pracownicy Centrum Animacji Sportu proponowali też inne gry i zabawy. Można było porzucać lotkami do tarczy, zagrać w badmintona, tenisa stołowego, piłkarzyków. Po południu odbywały się też gry w bule, siatkówkę plażową i koszykówkę, a także w piłkę nożną. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się jeszcze bardziej rozbudować naszą ofertę wypoczynku dla dzieci i młodzieży. Joanna Hejnowicz – Kierownik Centrum Animacji Sportu Dni Puszczykowa W dniach 3-5 września odbędą się Dni Puszczykowa. Pierwszego dnia (03.09.) odbędą się imprezy towarzyszące: wernisaż i warsztaty Anny Brandys oraz koncerty lokalnych zespołów: The Fuse, Dżentelmani, Reakcja. W najważniejszy dzień obchodów (04.09) będzie miało miejsce najwięcej atrakcji. Imprezy sportowe rozpoczną się już o 10:00, a od godziny 13:00 rozpocznie się feta na terenie Zakola Warty. Punkt kulminacyjny – występ zespołu KULT odbędzie się w godz. 20:30-22:00. A na zakończenie przewidziane są dwie godziny dyskoteki pod gwiazdami. Jak co roku w tym dniu odbędą się prezentacje puszczykowskich organizacji pozarządowych. Będzie można także 6 skosztować darmowej grochówki. Ostatniego dnia (05.09.) przewidziane są zawody wędkarskie, siatkówka plażowa, finałowe rozgrywki w piłce nożnej, piknik olimpijski i rajd rowerowy. W dniu tym odbędzie się także uroczysta Msza Święta w intencji mieszkańców miasta. Wszystkich serdecznie zapraszamy do udziału w Dniach Puszczykowa, a zainteresowanych działalnością Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa zapraszamy 4 września na nasze stoisko. Więcej informacji na stronie Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa www.puszczykowo.info.pl oraz na stronach miasta. IB Wrzesieƒ 2010 Nr 101 Stuletnia figura Matki Boskiej w Puszczykowie 15 lipca 2010 roku przy ulicy Cyryla Ratajskiego w Puszczykowie, u Państwa Elżbiety i Ryszarda Mazurowskich, odbyła się niecodzienna uroczystość: upamiętnienie 100-lecia konsekracji figury Matki Bożej z Dzieciątkiem i odsłonięcie tablicy poświęconej Władysławowi Tomaszewskiemu. Władysław Tomaszewski był pierwszym właścicielem posesji, fundatorem figury i „odkrywcą” Puszczykowa. Nabożeństwo pod figurą w stulecie jej konsekrowania i 600lecia bitwy pod Grunwaldem celebrował o. Marek Smyk, proboszcz parafii p.w. św. Józefa w Puszczykowie, W uroczystości uczestniczyli zaproszeni goście i liczni mieszkańcy Puszczykowa. Aktualnymi właścicielami posiadłości są państwo Elżbieta i Ryszard Mazurowscy, którzy z godną podziwu pieczołowitością przywracają temu miejscu dawną świetność i piękno. Stuletniej figurze Matki Boskiej z Dzieciątkiem przywrócono złocenia i polichromię z czasów Powstania Wielkopolskiego. Dom i stare zabudowania stojące na posesji, park i figura – mocą decyzji Wielkopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków – wpisane są do rejestru zabytków. Park, w którym gospodarze przyjęli zaproszonych gości, urzeka różnorodnością zieleni, ciekawym doborem roślin, ich kompozycją i elegancją. Więcej o historii tego wydarzenia i jego bohaterów - autorstwa Państwa Mazurowskich - można znaleźć na stronie 2-giej setnego numeru „Kuriera Puszczykowskiego”, oraz na stronie internetowej Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa ww.puszczykowo.info.pl Nina Kubzdela Mistrzostwa Puszczykowa w Windsurfingu J uż wkrótce, jak co roku odbędą się Mistrzostwa Puszczykowa w Windsurfingu. Wszystkich pasjonatów tej niezwykłej dyscypliny, tak zawodników jak i kibiców, zapraszamy do Powidza w dniach 10-12 września 2010. Będzie to już 15 edycja naszych mistrzostw! Organizatorzy zapewniają doskonałą zabawę na świeżym powietrzu zarówno dla bardziej doświadczonych uczestników, jak i stawiających swoje pierwsze kroki na desce. Trzy dni sportowej rywalizacji, aktywnego wypoczynku i dobrej zabawy będą jednocześnie pożegnaniem wakacji. Spotkajmy się w Powidzu! Z atrakcji poza windsurfingowych zaplanowano gry i zawody w: • bieganiu po wodzie!!! (zobacz na stronie PTS i zacznij trenować) • w piłkę siatkową • tenisa stołowego • gry w boule. Organizatorzy zapowiadają interesujące nagrody we wszystO miejscach w domkach (pokojach) decyduje kolejność zgłoszeń! kich konkurencjach!!! Zapisy i informacje: e-mail: [email protected]; Zakwaterowanie tradycyjnie w domkach 2-5 osobowych oraz Michał: +48 603 677 278; Jakub: +48 697 695 723; na polu namiotowym. Zapisy (noclegi, zawody windsurfingowe www.ptspuszczykowo.pl oraz turniej siatkówki) przyjmowane będą do dnia 7 września br. [email protected] potrzeby puszczykowskich policjantów przekazano zestaw komputerowy. Ze środków samorządu finansowany będzie również dostęp do internetu. Działania te mają na celu poprawę komunikacji z policjantami oraz zbliżenie ich do mieszkańców naszego miasta. IB T o adres mailowy, dzięki któremu mieszkańcy mogą łatwiej komunikować się z naszą lokalną policją. Na podstawie porozumienia zawartego pomiędzy Urzędem Miejskim oraz Komisariatem Policji w Puszczykowie, na 7 Wrzesieƒ 2010 Nr 101 Biedroneczki są w kropeczki i to chwalą sobie, U motylka plamek kilka służy ku ozdobie... T ak drobne skazy na urodzie zachwala tekst pewnej leciwej piosenki. Że jednak nie wszystkie skazy dodają uroku, można się przekonać odwiedzając puszczykowski rynek. Podczas wakacji otworzono tam dyskont Biedronka. Nic nie mamy przeciw istnieniu Biedronki w Puszczykowie. Wystarczy poobserwować chwilę plac przed marketem, by uznać, że cieszy się on powodzeniem, a dla inwestora okazał się finansowym strzałem w dziesiątkę. Przed sklep bezustannie zajeżdżają klienci i to nie tylko z Puszczykowa, lecz w dużej mierze również z Mosiny i okolic. Nasz sprzeciw budzi jedynie lokalizacja. Jak słusznie pisze pani Maria Pałczyńska (sierpniowe Echo Puszczykowa), rynek to miejsce reprezentacyjne. Zgadzamy się w pełni z tą opinią. Mieszkańcy są zawiedzeni, że na rynku zagościł marketowo-parkingowy klimat. Miało być inaczej. Rada Miasta poprzedniej kadencji wyraziła zgodę na wzniesienie w tym miejscu budynku usługowo-kulturalnego i apartamentów. Taką umowę podpisał notarialnie pan Lesław Markiewicz, inwestor i prezes Nadwarciańskiej Grupy Kapitałowej Geobud. Następnie w ciągu dwuletnich bojów sądowych reprezentująca spółkę kancelaria prawna zdołała unieważnić podpisane zobowiązanie i nic już nie stało na przeszkodzie, by na ryneczku wznieść dyskont. Nie przydaje on temu miejscu prestiżu ani stylu. Samochody zajmują cały plac przed marketem, także miejsca nieprzeznaczone na postój. Zewsząd niesie się typowy turkot wózków sklepowych, wzmożony tym, że plac pokryty jest szorstką kostką brukową. W zamyśle miała ona zdobić rynek, w nowych okolicznościach akustycznie sprawdziłyby się lepiej betonowe płyty... Słabe to pocieszenie, że Puszczykowianie nie są jedynymi, którym Biedronka „wycięła numer”. W marcu tego roku, mieszkańcy poznańskiej dzielnicy Grunwald wydali walkę lokalizacji Biedronki przy ul. Szadeckiej. Złożyli doniesienie do prokuratora, że wbrew obietnicom, iż budynek przeznaczony będzie na centrum sportu i rekreacji, powstaje tam market. Władze miasta wydały wówczas nakaz przerwania prac budowlanych, ale inwestor zapowiedział zaskarżenie decyzji. Nie wiemy, jak potoczyły się dalsze losy tej inwestycji. 1% PODZIĘKOWANIE 1% W Kolejne boje przeciw lokalizacji Biedronki toczone były na Wildzie. Przypominamy fragment naszej publikacji z 84. numeru Kuriera, pt. „Dyskont zamiast kultury”: W Gazecie Wyborczej z dn. 2 stycznia 2009 w plebiscycie ”Wielkopolski sukces i porażka 2008” na czołowym miejscu wśród porażek znajduje się przekształcenie kultowego kina „Wilda” na dyskont. Zadziwiające, jak bardzo precyzyjnie udało się Puszczykowu wpasować w klimat wielkopolskich porażek 2008! My też zamiast kultury będziemy mieli dyskont. I to nie na uboczu, jak to dzieje się w innych miastach, lecz w samym centrum, na Ryneczku, który zgodnie z uchwałą radnych i - co najważniejsze – nadziejami mieszkańców miał być miejscem reprezentacyjnym, przeznaczonym na spotkania kulturalne i towarzyskie. Mieliśmy mieć centrum integracyjne, które z czasem, po obrośnięciu odrobiną patyny i wytworzeniu się pewnych tradycji miało szansę - podobnie jak kino Wilda - stać się miejscem kultowym. /.../ Jak widać, nasza publikacja sprzed półtora roku nie straciła na aktualności, a obawy nie były wyssane z palca. Dziś nie pozostaje nam nic innego, jak skromnie „podkulić ogon” i pogodzić się z lokalizacją marketu. A gdzie integracja i długie Polaków rozmowy? Proponujemy przenieść je przed biedronkowe kasy. Kolejki temu sprzyjają, pan stojący przy wyjściu ze sklepu dba o nasze bezpieczeństwo, a kasy dźwięczą radośnie... Izabella Barczak szystkim ofiarodawcom, którzy korzystając z ustawowej możliwości przekazali nam 1% swojego podatku dochodowego za rok 2009, wspierając tym samym statutową działalność Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa – organizacji pożytku publicznego – SERDECZNIE DZIĘKUJEMY! Wspierając ruch obywatelski w naszym mieście dokonaliście Państwo dobrego wyboru. Działalność Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa na rzecz puszczykowskiej wspólnoty opiera się na aktywności członków i sympatyków skupionych wokół idei budowania społeczeństwa obywatelskiego. Stowarzyszenie nasze jest też wydawcą – również dzięki Państwa finansowemu wsparciu – niezależnej gazety „Kurier Puszczykowski”, która monitoruje wydarzenia miejskie, pełni funkcje informacyjne i edukacyjne, zachęca do pracy społecznej dla dobra miasta, wyraża opinię publiczną a także ją kształtuje, 8 broni słusznych interesów mieszkańców. Od 11 już lat gościmy w Państwa domach, a listy i telefony czytelników dostarczają nam wiele informacji i spostrzeżeń, które nie zawsze sami zauważamy. Dzielenie się uwagami i spostrzeżeniami z redakcją bardzo nas cieszy, gdyż jest dowodem na zainteresowanie się mieszkańców losami i rozwojem własnego miasta. Świadczy także o aktywności obywatelskiej, o tym, że razem chcemy przyczyniać się do pomyślności i rozwoju Puszczykowa, że mamy poczucie dobra wspólnego. Powinniśmy nadal zachęcać się wzajemnie i mobilizować do społecznych działań i starań o jakość życia i dobry klimat w Puszczykowie. Zainteresowanych pracą Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa zapraszamy na otwarte spotkania, które odbywają w każdy pierwszy wtorek miesiąca o godz. 18.00 w sali posiedzeń organizacji pozarządowych w Bibliotece Miejskiej CAK przy ul. Wysokiej 1 w Puszczykowie. Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa Wrzesieƒ 2010 Nr 101 Recykling odpadów budowlanych w WPN W ostatnich dniach otrzymaliśmy ponownie falę sygnałów od czytelników zaniepokojonych tym, co dzieje się na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego. Poniżej publikujemy jeden z listów: Podczas rowerowych wycieczek do Wielkopolskiego Parku Narodowego dokonałem bulwersującego odkrycia, że w wielu miejscach, m.in. w okolicy jeziora Góreckiego i Kociołek, na ścieżki leśne i szlaki turystyczne wysypywany jest gruz budowlany. Wielkość i rozproszenie tych wysypisk w różnych miejscach lasu świadczą o tym, że nie jest to czyn pojedynczego wandala, lecz zorganizowana działalność. Mam nadzieję, że Towarzystwu Przyjaciół Puszczykowa leży na sercu nie tylko estetyka samego miasta, lecz także jego otoczenia, gdyż ono także stanowi o wartości tej okolicy. Bardzo proszę o zajęcie się tą sprawą. R.D. (nazwisko do wiadomości redakcji) wy nie sprawdził się (np. żwirem, ziemią). Po ustabilizowaniu się gruzu zostanie on przysypany ziemią i wyrównana droga. Dyrektor WPN – Adam Kaczmarek Sprawdziliśmy, rzeczywiście trudno się dziwić zbulwersowaniu autora listu. Miejsca, gdzie wysypano gruz, skutecznie zohydzają urok leśnych zakątków. Sygnały od czytelników wpłynęły tuż przed zamknięciem numeru, nie zdążyliśmy więc zająć się sprawą dogłębniej. Tym nie mniej obiecujemy śledzić dalszy przebieg prac w lesie. Czytelnikom dziękujemy za sygnały i tradycyjnie zachęcamy do współpracy. Nasze łamy są dla Was otwarte. Dzwońcie i piszcie o wszystkim, co Was w Puszczykowie cieszy, martwi i bulwersuje. Redakcja Poruszeni listem, a zwłaszcza materiałem zdjęciowym przesłanym przez czytelnika zwróciliśmy się do dyrekcji WPN z prośbą o wyjaśnienie. Poniżej publikujemy nadesłaną odpowiedź. Drogi leśne, którymi ma miejsce wywóz drewna z lasu i są po tegorocznych opadach nieprzejezdne, zostały naprawione gruzem budowlanym w miejscach, gdzie inny rodzaj, sposób napra- SzPETne kąpielisko N wadzając między kąpiących się ludzi, w tym (oczywiście) dzieci? Czy w domu, w wannie kąpiecie się z psem? Dlaczego zmuszacie do tego innych, którzy nie są zainteresowani pchłami i bakteriami z waszych pupilów? Sądzę, że i tak jest dosyć „ludzkich” bakterii w wodach takich małych zbiorników. Również trudno uchronić te skrawki plaży (trawy) przed psimi odchodami. Czy to postępowanie można nazwać tylko niechlujstwem? To również dowód nieliczenia się z innymi ludźmi. Wiem, że wielu spośród czytających te słowa te sprawy nie dotyczą bezpośrednio, wiele osób nad jeziorem jest spoza Puszczykowa i nie będą tego czytali. Zdaję sobie też sprawę, że widząc powyższe sytuacje, boimy się zareagować, mimo iż mamy rację. Mamy do tego prawo, choć nie stoi za nami żaden mundur. Ja też się boję słysząc słownik ludzi, którym miałbym zwrócić uwagę. Nie mam po prostu sposobu na wyrażenie sprzeciwu lub dezaprobaty wobec tych zjawisk. Nie liczmy i nie oburzajmy się na stróżów porządku – ich jest mało i nie wszędzie mogą być. Może piktogramy w rodzaju załączonego pomogą niektórym zrozumieć niewłaściwość ich postępowania, a nam ułatwią zwrócenie uwagi? Może Czytelnicy Kuriera mają na to jakiś sposób? Miło byłoby móc o każdej porze dnia i roku pokazywać i korzystać z tych miejsc oraz mówić, że to urocze zakątki z możliwością kąpieli. I nie wstydzić się. Ryszard Krawiec asze najbliższe kąpieliska, czyli naturalne „plażki” nad jeziorem Jarosławskim są piękne szczególnie letnią porą, w pogodne poniedziałkowe poranki. Spokój, cisza, mgiełka unosząca się nad wodą... czasem plusk ryby... pod trzcinami pas grzybieni... Miłe to, tylko nie należy patrzeć pod nogi, ponieważ trawa usiana jest śladami po niedzielnych gościach. Od pewnego czasu jest jakby nieco mniej „grubych” śmieci, które czasami wylewają się z koszy dla nich przeznaczonych, ale ilość petów papierosowych jest zastraszająca. Nie można siadać na trawie, bo to… petowisko. Palacze nie przyjmują do wiadomości, że nie tylko powietrze jest naszą wspólną przestrzenią, którą oni zasmradzają dymem. To także otoczenie, które zanieczyszczają niedopałkami. Najłatwiej „peta” wcisnąć w trawę lub piasek pod sobą. Na wielu naszych nadmorskich plażach obowiązuje zakaz palenia papierosów, zagrożony grzywnami od 50 do 500 zł. Widziałem w Kołobrzegu egzekwowanie tego zakazu. Uważam jednak, że karą powinien być obowiązek uzbierania i doniesienia do posterunku np. 250g „petów”. Powiecie, że nie jesteśmy Kołobrzegiem? Pewnie, że nie! Tu jest Puszczykowo, a nasze kąpieliska są mniejsze niż w Kołobrzegu. Wyrażam również apel do niektórych właścicieli psów. Rozumiem, że chcecie swoim pupilom zrobić przyjemność i ochłodzić, ale dlaczego kąpiecie je właśnie w tych miejscach wpro- P.S. Zdaję sobie sprawę, że ta notka powinna ukazać się na początku sezonu – ale lepiej późno niż wcale. 9 Wrzesieƒ 2010 Nr 101 Wycieczka do Rydzyny D nia 5 lipca br. grupa emerytów i rencistów z Puszczykowa udała się na jednodniową wycieczkę do Rydzyny, Pawłowic i Pońca. Rydzyna – miasteczko na pograniczu z Dolnym Śląskiem należy do ciekawych miejsc w Polsce. Zwiedziliśmy piękną barokową Rezydencję Leszczyńskich. Pani przewodnik opowiadała interesujące historie i ciekawostki, które wydarzyły się w pałacu. Zwiedziliśmy Sale Myśliwską, Rycerską i Barokową. Obecnie na zamku odbywają się bankiety, uroczystości i inne imprezy okolicznościowe. Wyśmienicie smakowała nam szarlotka z lodami w pięknych wnętrzach Restauracji Zamkowej. Następnie pojechaliśmy do Pawłowic, gdzie zobaczyliśmy barokową Rezydencję Mielżyńskich oraz Kościół parafialny pod wezwaniem N.M.P Śnieżnej. Ks. Proboszcz opowiedział o historii kościoła i Rodzinie Mielżyńskich, dzięki którym dobudowano Kaplicę Północną. Mimo, że upał dawał się wszystkim we znaki pojechaliśmy na rynek do Pońca, gdzie znajduje się Ratusz, zabytkowa waga miejska i Kościół Rzymskokatolicki pw. Chrystusa Króla. Po krótkim odpoczynku udaliśmy się w drogę powrotną. Jeden dzień wystarczy by poznać zabytkowe pałace i kościoły na Ziemi Leszczyńskiej. Kierownik wycieczki – Ewa Palm- Drobnik UWAGA! KOMUNIKAT Z wiązek Emerytów i Rencistów w Puszczykowie organizuje w październiku br. wyjazd do Teatru Nowego w Poznaniu. Zainteresowanych zapraszam w środę, 29 września 2010 r. do Klubu Seniora przy ul. Wysokiej 1. Komisja Kultury Anna Jagaciak, 20-letnia lekkoatletka MKS Juvenii Puszczykowo P Foto: newspix odczas eliminacji konkursu skoku w dal na lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Barcelonie wynikiem 6,74 metra pobiła swój rekord życiowy, jednocześnie ustanawiając nowy rekord Polski juniorek (odebrany po 42 latach samej Irenie Szewińskiej). Tak rewelacyjny skok pozwolił młodej sportsmence awansować do finału skoku w dal, na którym zajęła ostatecznie 10. miejsce z wynikiem 6,36 m. Serdecznie gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów!! IB Sezon wędkarski trwa Zwycięzca z Lubiatówka D nia 23.05.2010r. odbyły się zawody o „Wędkarski Puchar Wiosny” naszego Koła. Nad malowniczo położonym jeziorem w Lubiatówku spotkało się ponad pięćdziesięciu moczykijów - seniorów i juniorów. Pierwsze miejsce pośród juniorów zajął Damian Beszterda, drugie i trzecie kolejno Krzysztof Przybył i Michał Weber. Natomiast pośród seniorów pierwszy był, jak tradycja nakazuje, bezkonkurencyjny Kazimierz Anioła, tuż za nim dzielnie broniący wyniku Marcin Piechnik, a trzeci nieznacznie Maciej Połomski. 27.06 2010 to wyjazd, celem którego, było złapanie największej (najcięższej) ryby. Próby zdobycia okazowego egzemplarza podjęto na jeziorze Niepruszewo, gdzie szybko się okazało, że pojęcie „największa” jest pojęciem względnym. Nastawieni na parokilowe egzemplarze ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że zawody może wygrać ryba trochę cięższa od kostki masła. Cóż, nie zawsze ryby chcą współpracować. Pierwsze miejsce zajął Patryk Szulc, drugie Zbyszko Sobkowiak i trzecie Tomasz Przybył. Wszystkim gratulujemy! Sekretariat Koła 41 10 Wrzesieƒ 2010 Nr 101 „Nasza przygoda we Francji” Puszczykowianie w Châteaugiron 2010 N asza wielka przygoda z Francją (dla niektórych pierwsza, dla większości druga lub kolejna) zaczęła się 4 lipca pod puszczykowskim Liceum Ogólnokształcacym. Ruszyliśmy w trasę do Châteaugiron liczącą 1700 km żegnani uśmiechami osób nam bliskich. Po drodze do naszego miasta partnerskiego zatrzymaliśmy się w stolicy Francji. W Paryżu zobaczyliśmy znane zabytki takie jak Louvre czy NotreDame i zachwycaliśmy się atmosferą nadsekwańskich bulwarów ze stoiskami bukinistów, czyli sprzedawców książek i antyków. Po dziewięciu godzinach spędzonych w tym pięknym mieście wsiedliśmy znów do autokaru, by jeszcze tego samego dnia powitać naszych przyjaciół z Châteaugiron. Stowarzyszenie Châteaugiron-Puszczykowo, z przewodniczącą Annick Vaultier przygotowało dla nas wiele niespodzianek. Pierwszą z nich była trzydniowa wyprawa do Normandii. Zaczęliśmy ją przejściem przez zatokę Mont Saint Michel, przeprawiając się pieszo przez naturalną granicę między Bretanią a Normandią – rzekę Couesnon. W czasie tego spaceru przewodnik opowiedział historię wyspy Tombelaine („Grób Heleny”), pokazał piękno fauny i flory występującej na tym terenie (łącznie z degustacją słonych traw),za2 x foto: Andrzej Karpiński prezentował także sposób wyjścia z ruchomych piasków. Po przejściu prawie całej zatoki i dotarciu do Góry Świętego Michała zwiedziliśmy zachwycające swą architekturą opactwo. Spędzone tam popołudnie w atmosferze skupienia i ogromnej ciekawości sprawiło nam wiele radości. Drugiego dnia w Normandii zwiedzaliśmy małe miasteczka portowe (Barfleur, Saint Vast), gdzie zobaczyliśmy wyładunek świeżo złowionych ryb i krabów. Udaliśmy się także na Pointe du Hoc, gdzie zaczął się desant sił alianckich na Normandię 6 czerwca 1944 roku. Obserwując wysokie klify, próbowaliśmy sobie wyobrazić, w jaki sposób amerykańscy żołnierze po nich się wspinali będąc pod ostrzałem sił niemieckich, jak wielkie straty w ludziach spowodował ten atak. Tego samego dnia mieliśmy okazję wybrać się do... Stanów Zjednoczonych. A to wszystko dlatego, że teren cmentarza amerykańskiego w Colleville nie jest terytorium francuskim lecz terenem USA. W czasie naszego pobytu w Normandii zwiedziliśmy także muzeum Drugiej Wojny Światowej w Caen, gdzie w czytelny sposób przedstawiono przyczyny, przebieg i skutki tego konfliktu. Dowiedzieliśmy się wiele o ruchu oporu we Francji oraz o jednym z najważniejszych dla Francuzów wydarzeń – bitwie o Normandię poprzedzoną desantem amerykańsko-angielskokanadyjskim. Najbardziej zaciekawiło nas to, że w tej walce uczestniczyła 1. Polska Dywizja Pancerna. Po wizycie w muzeum, w podniosłym nastroju pojechaliśmy do Urville, gdzie złożyliśmy znicze na polskim cmentarzu wojskowym. Tam też spotkaliśmy się z weteranem walk o Normandię, panem Podymą, który opowiedział nam swoje wojenne dzieje i odpowiadał na nasze liczne pytania. Mamy nadzieję, że zobaczymy go za dwa lata i wówczas zadamy więcej pytań. Ledwo odetchnęliśmy po wyprawie do Normandii, a już czekały nas nowe atrakcje. Szczególnie wycieczka do departamentu Morbihan, gdzie zwiedziliśmy jego stolicę – Vannes – która okazała się ślicznym miasteczkiem pełnym zabytkowych domków w stylu bretońskim, prześliczną wyspę Arz, gdzie zatrzymaliśmy się na piknik oraz przepłynęliśmy statkiem pełną mniejszych i większych wysepek zatokę Morbihan. Inną niespodzianką zaplanowaną dla nas przez Stowarzyszenie Châteaugiron-Puszczykowo było accrobranche – wspinaczka po zawieszonych między drzewami linach oraz zjazdy tyrolskie – a także wyprawa kajakowa po części kanału Ille-et-Rance. Tematem tegorocznej wymiany była gospodarka odpadami. Zorganizowana została debata, podczas której strony francuska i polska przedstawiły, w jaki sposób zbiera się posegregowane odpady i jak przekonuje się do recyklingu mieszkańców obu miast. Puszczykowianie zaprezentowali program „Czyste Puszczykowo”, a mieszkańcy Châteaugiron zakładkę ułatwiającą selekcję śmieci. Zadziwiło nas, że nasi przyjaciele nie oddzielają papieru od plastiku. Robią to za nich specjalne zakłady powtórnej segregacji, które nie dość, że segregują dokładniej to jeszcze tworzą miejsca pracy. Francuzi również inaczej radzą sobie z problemem śmieci – najczęściej odpady domowe zostają spalone, a uzyskane ciepło i energia są używane do ogrzewania i zaopatrywania w prąd pobliskich miejscowości. Może i u nas takie rozwiązanie by się sprawdziło? Przy tak wypełnionym programie nawet nie zauważyliśmy, kiedy minął nasz pobyt w Châteaugiron. 16 lipca żegnaliśmy serdecznie naszych gospodarzy mając nadzieję, że zobaczymy wszystkich już za rok w Puszczykowie. Anna Dzikowska 11 Wrzesieƒ 2010 L Nr 101 Puszczykowski Reporter etnie miesiące to dla niektórych wypoczynek, dla innych okres wytężonej pracy, bo aura sprzyja. Nasz reporter z satysfakcją odnotowuje rozbudowę szkoły i sali gimnastycznej przy szkole podstawowej nr 2 przy ul. Kasprowicza. Cieszy także budowa ORLIKA na Nowym Osiedlu. Lipiec przyniósł radość wielką: wreszcie rozpoczął się wyczekiwany remont zabytkowego dworca PKP w Puszczykówku, o który SPP zabiegało od lat. O tym wydarzeniu informuje także tablica w hollu Dworca Głównego w Poznaniu – puszczykowski dworzec wymieniany obok Warszawy, Krakowa… Jednych raduje rozwój i starania o estetykę naszego miasta, a innym przeszkadza, że Puszczykowo pięknieje. W ostatnim czasie wandale wyrwali 300 kwiatów na rondzie Przy Rynku, a także … kamienie!!! Brak komentarza – skąd biorą się tacy ludzie? Budowa ORLIKA na Nowym Osiedlu ICJATY A IN W Z S A NA Rozbudowa szkoły podstawowej nr 2, przy ul. Kasprowicza Tablica na Dworcu Głównym w Poznaniu Remont dworca Puszczykówku W niedzielę, 22 sierpnia ujrzeliśmy na rondzie kamienie powyrywane z betonowej ławy. Komu widok zniszczonych puszczykowskich ulic dostarcza tyle satysfakcji? W lipcu dwukrotnie wandale powyrywali kwiaty z ronda przy rynku. 12 Wrzesieƒ 2010 Nr 101 Błyskawiczny szachista W dniach 18- 23 czerwca absolwent szkoły podstawowej nr 1 W Puszczykowie, Wojtek Niedbała brał udział w Finałowych Mistrzostwach Wielkopolski Juniorów w szachach. Na 35 startujących w jego kategorii zajął 5 miejsce, zdobywając jednocześnie wyróżnienie oraz awans do Mistrzostw Międzywojewódzkich Juniorów w 2010r. W dniach 26-29 lipca Wojtek startował w zawodach w szachach szybkich oraz błyskawicznych rozegranych podczas Mistrzostw Polski Juniorów w Warszawie. W swojej grupie wiekowej szachista zajął 56. miejsce (szachy błyskawiczne) oraz 72. (szachy szybkie) na 79 miejsc. Daniela Niedbała KONCERT Z OKAZJI ROZPOCZĘCIA ROKU SZKOLNEGO Sobota 11 września o godzinie 7.00 objazdowa zbiórka wielkogabarytowa i nie tylko O dbierane będą: tapczany, fotele, szafy, krzesła, dywany, wykładziny, ceramika sanitarna, meble ogrodowe, opony, ramy okienne bez szyb, duże zabawki, zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny. Zbierane będą również odpady niebezpieczne pochodzące ze strumienia odpadów komunalnych jak: przeterminowane leki, opakowania po farbach, lakierach i rozpuszczalnikach, resztki farb, lakierów i rozpuszczalników. Chcąc bezpłatnie pozbyć się niepotrzebnego tapczanu, kanapy czy fotela należy wystawić je przed bramę do godz. 7.00, w sposób nie blokujący drogi przejścia i przejazdu. Jeśli to możliwe, meble należy zdemontować na mniejsze elementy. Odpady niebezpieczne (leki, opakowania po farbach i rozpuszczalnikach) oraz opony – należy przygotować tak, by nie dostały się w niepowołane ręce oraz by ich resztki nie rozlały się i nie przedostały do gruntu i wód powierzchniowych. Duże elementy jak meble, dywany, zużyty sprzęt wygodniej wystawić jest dzień wcześniej, natomiast odpady niebezpieczne oraz opony prosimy wystawić dopiero rano. K urier P uszczykowski – C Z A S O P I S M O T Y P U „ N O t - for - P R O F I T “ Redaguje zespół w składzie: Izabella Barczak (red. naczelna) [email protected], Gabriela Ozorowska (z-ca red. naczelnej) e-mail: [email protected],, Gustaw Czartoryski, Justyna Kowalińska, Włodzimierz Kowaliński (fotografia), Aleksandra Krawczyk, Andrzej Krawczyński. Stale współpracują: Elżbieta Pustkowska-Kornobis. Adres Redakcji „Kuriera Puszczykowskiego”: 62-040 Puszczykowo, ul. Grunwaldzka 7, tel./fax 61 813 30 78, Wydawca: Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa; Nr Rej. Sądowego: RPR 748; Konto Bankowe: Nr konta: 49 1020 4027 0000 1102 0297 2743. Drukarnia: TOM Luboń. Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i redagowania otrzymanych tekstów. Tytuły, śródtytuły i wytłuszczenia pochodzą od Redakcji. Redakcja nie odpowiada za treść drukowanych listów, które prezentują poglądy ich autorów, nie publikujemy anonimów. Skróty oznaczane […] nie mogą zniekształcać treści wypowiedzi Czytelników. Redakcja nie odpowiada za treść reklam. Na teksty czekamy w nieprzekraczalnym terminie do 15 dnia każdego miesiąca. Nakład 3200 egz. 19
Podobne dokumenty
PUSZCZYKOWA ECHO
Projekty uchwały w sprawie przedmiotowego zwolnienia od podatku od nieruchomości położonych w Puszczykowie nieruchomości zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej w zakresie sportu, rekreac...
Bardziej szczegółowo