podziękowanie 1% - Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa

Transkrypt

podziękowanie 1% - Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa
101
nr
DOSTARCZANY BEZPŁATNIE MIESZKAŃCOM MIASTA
tel. 61 813 30 78
tel. 61 819 42 42
Wrzesień 2010
www.puszczykowo.info.pl
Sebastian Golczak- czytaj strona 3
D
P
ortrety
Wrzesieƒ 2010
puszczykowskich domów
wie rzeczy zawsze urzekały i urzekają mnie nadal w Puszczykowie: otaczająca miasto przyroda i wynurzające się
ze starodrzewia przedwojenne wille.
Wiele mówi się o WPN i ogrodach miasta, dużo wiemy o dawnych właścicielach posiadłości, ale mało albo zgoła nic o ich
budowniczych, o architektach i rzemieślnikach oraz o ich kunszcie pracy. Proponuję spojrzeć na puszczykowskie wille i pensjonaty tym razem oczami projektanta.
Tytułem wprowadzenia trzeba przypomnieć, że do II Wojny
Światowej architekci projektowali według rygorystycznie przestrzeganych klasycznych reguł piękna. Klasyczny kanon to zbiór
matematycznych i geometrycznych zasad opisanych w dziele pt.
10 ksiąg Witruwiusza, rzymskiego architekta czasu Cezara i Augusta i zwanych odtąd witruwiańskimi porządkami. Tak naprawdę
owe zasady stworzyli Grecy kilka wieków wcześniej, Rzymianie
byli tylko kontynuatorami tych idei. Greccy twórcy doszli do
Nr 101
wniosku, że ostatecznym źródłem piękna, na którym należy się
wzorować jest Natura, w szczególności proporcje ciała kobiety
i mężczyzny. Sztuką nazwano umiejętność stosowania idei piękna w praktyce. To przekonanie towarzyszyło nam do niedawna.
Klasyczny kanon w architekturze sprowadzał się do stosowania następujących cech: 1) symetria i równowaga kompozycyjna,
2) uzewnętrznianie struktury wewnętrznej, 3) stosowanie naturalnej kolorystyki i 3) generalnie przestrzeganie zasady stopniowego zmniejszania ciężaru optycznego idąc ku górze budynku,
może jaszcze 5) ucieczka przed nudą pustych płaszczyzn. Klasyczny kanon to w istocie świadome panowanie nad wrażeniem
optycznym. Nie wiedząc o tym pewne jego elementy każdy stosuje na co dzień, na przykład panowie dobierając odpowiedni do
okazji garnitur lub panie wkładając wyszczuplającą sukienkę.
Na przykładzie puszczykowskich willi proponuję prześledzić
opisane wyżej zasady, rysując portrety niektórych domów.
Portret pierwszy
N
a ulicy Chrobrego, na jej odcinku nie asfaltowanym, pod
lasem stoi przedwojenna willa typu palladiańskiego. Palladio to włoski architekt doby renesansu, orędownik antyku. Willa
jest wręcz podręcznikowym przykładem opisanych wyżej cech.
W ciekawy sposób projektant uzyskał wrażenie lekkości bryły
niemałego budyneczku. Nałożył na kwadratowy plan parteru
rzut piętra w kształcie zbliżonym do greckiego krzyża. Wystające naroża przykryte zostały częściami rozciętej piramidy. Centralną część piętra wieńczy czterospadowy dach. Charakterystyczny śródziemnomorski motyw. Całość wskazuje na upodobanie projektanta do greki, ale w jej bardziej ukrytym, abstrakcyjnym niż teatralnym i elewacyjnym wydaniu. Willa ma dobre
proporcje. Nie za wysoka, nie za niska, nie za długa i nie za
krótka. Słowem Marilyn Monroe architektury. Wystarczy wykonać niewielki „lifting” i będzie jak cudo. Trochę podobnych
domów znajduje się w Poznaniu na Sołaczu, Grunwaldzie
i w innych miejscach. Wyremontowane są ozdobą każdej podmiejskiej dzielnicy. Ten typ architektury o zwartej bryle ze
względu na szczupłość terenu najlepiej nadawał się do zabudowy
w warunkach miejskich. Zaspokajał jednocześnie potrzeby funkcjonalne i reprezentacyjne właścicieli bez nadmiernej ostentacji.
Autor jest mi na razie nieznany. Brak jakichś wyraźnych narodowych elementów wskazuje, że zamawiający projekt mógł być
człowiekiem o umiarkowanych poglądach, raczej praktyczny.
Willa ma dwie kondygnacje i poddasze, prawdopodobnie jest
w całości podpiwniczona. Każda kondygnacja na fasadzie podkreślona jest tynkowanym gzymsem. Prosta i niedroga robota
polegająca na stopniowym wysunięciu kilku rzędu otynkowanych cegieł. Ten samoistny motyw koncertowo zastosowali
współcześnie projektanci Starego Browaru. Aktualny front domu
zdobi proporcjonalny, wysunięty niewielki ganek z wejściem
i balkonem, może temat wart osobnego omówienia przy innej
okazji. Z tyłu znajduje się obszerna weranda. Opisuję obecną
lokalizację. Sądzę, że pierwotnie czyli przed wojną dom otwarty był na stronę południową, na ulicę Kopernika. Ta fasada jest
bardziej reprezentacyjna. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną
drobnostkę, na subtelny art dekowski gzyms nad oknem na parterze, wskazuje jak projektant usiłował zniwelować niekorzystne
wrażenie zbyt wysokiego nadproża. Nie przeprowadzałem stratygrafii, ale można przyjąć, że w pierwotnej kolorystyce dom
mógł być podobnie jak teraz pomalowany na kolor piaskowo
szary, o fakturze tynku nakrapianego w tzw. baranek, dalej
gzymsy, a także obramienia okien gładkie i biało szare w ciepłym odcieniu, same okna i drzwi malowano zwykle na biało.
Dom kryje ceramiczna dachówka, podwójna karpiówka.
Słów kilka o tym, co to naturalna kolorystyka? Jest to ogólnie
zestaw barw własnych minerałów, z których wytwarzano dawniej
barwidła do tynków. Można skrótowo określić je barwami ziemi.
Tak, domy w naturalnej barwie są wizerunkiem barw ziemi. Dlatego tak synchronizują z otoczeniem. I dlatego tym naturalnym
prostym faktem różnią się regiony, kraje i kontynenty między
sobą. W dużym uproszczeniu. Architektura odzwierciedla
w pierwszej kolejności różnice klimatyczne. A planeta Ziemia
jest kolorowa i zróżnicowana, dlatego piękna…
To, co jest też wartościowe w opisywanej willi to lokalizacja.
Dom w głębi ogrodu pozwala na wykonanie ładnego najścia na
front. Są to idealne warunki do działania
projektanta
zieleni.
Foto:
Nina Kubzdela
Taka willa zyskuje dodatkowo przez ogród i podjazd. W całości
czysta symfonia. Stosuje się tu zasada w prostym ujęciu dodawania wartości przez kontekst i otoczenie. Jakże to powszechne w życiu. Taka lokalizacja na działce ma wielką przewagę
nad podobnymi domami w miastach. Można tylko obecnym
właścicielom pozazdrościć tego skarbu. Ta willa jest doskonałym punktem wyjścia do stworzenia architektonicznego dzieła.
Nie obawiałbym się nawet dobudować doń coś jeszcze, co zaznaczy nowy czas, na przykład są warunki, aby dodać od frontu
gustowny, szklany ogród zimowy. Coś, co nazwałbym salonem
zielonym, gdzie można podejmować gości bez potrzeby wprowadzania ich w głąb domu. Zbigniew Cichocki
mieszkaniec Puszczykowa, projektant
Od Redakcji: „Można tylko obecnym właścicielom pozazdrościć tego skarbu” pisze autor opracowania, nie zdając sobie
jednak sprawy, że obiektem jego westchnień jest dom widmo,
bowiem w sierpniu, w tym samym czasie, gdy on tworzył tekst,
nowi właściciele zburzyli dom do zera. Została po nim jedynie
grafika wykonana przez autora artykułu, przedstawiająca willę
po hipotetycznym remoncie.
2
Wrzesieƒ 2010
Nr 101
Szanowni Państwo,
N
asza okładka nawiązuje do jednego z dwóch nowych
cykli artykułów, jakie inaugurujemy w powakacyjnym numerze Kuriera. Cykl „Seba na końcu świata” to
opowieści podróżnicze 28-letniego Puszczykowianina,
Sebastiana Golczaka, z jego licznych wojaży po najbardziej odległych zakątkach świata. Zdjęcie przedstawia
Sebastiana w drodze na Machu Picchu w Peru, wewnątrz
numeru znajdziecie Państwo wy­wiad z młodym podróżnikiem.
Drugi cykl to „Portrety puszczykowskich domów” autorstwa projektanta i znawcy architektury,
Puszczykowianina, Zbigniewa
Cichockiego.
Redaktor naczelna
– Izabella Barczak
[email protected]
Seba na koƒcu Êwiata
Świat może być w zasięgu ręki
S
ebastian Golczak obecnie znajduje się tysiące kilometrów od swego
rodzinnego miasta, Puszczykowa. Przebywa w Boliwii, gdzie wspina
się na najwyższy w swym życiu szczyt – Huayna Potosi 6088 m n.p.m.
i zajmie mu to 3 dni, jest aktualnie poza zasięgiem cywilizacyjnego
dobrodziejstwa – internetu. Ale jeszcze kilka dni temu, podczas pobytu
w Machu Picchu w Peru udało nam się drogą internetową porozmawiać
o największej pasji Sebastiana – podróżach.
Opowiedz nam kilka słów o sobie.
Często zdarza się, iż miejsca
nieopisane są o wiele ciekawsze niż te w przewodniku.
Jakie kraje dotychczas
zwiedziłeś i ile zjeździłeś kilometrów?
Jeśli chodzi o ilość krajów to przyznaję, iż nie jestem wstanie
policzyć, ale nie aż tak dużo. Z tych bardziej odległych to
Chiny, Indie, Pakistan, Nepal, Sri Lanka, Malezja, Tajlandia,
Wietnam, Kambodża, Wenezuela, Kolumbia, Ekwador, Peru,
Boliwia. Już niedługo dojdą nowe. Dzięki moim rodzicom
wyjeżdżałem za granice już od najmłodszych lat. Na początek
były to nasi bliscy sąsiedzi, a potem coraz dalej. Wyprawą mego
życia była i pozostanie ta z 2006 roku. Wtedy to wraz z mym
kolegą zrealizowałem swe największe marzenie: pokonanie na
rowerze jednej z najwyżej położonej drogi na świecie łączącej
Chiny z Pakistanem tzw. Karakorum Highway. 1300 kilometrów, kilka przełęczy na wysokości 4000 metrów n.p.m. oraz
kulminacyjna na wysokości 4700 m. Było to wyzwanie zarówno fizyczne jak i logistyczne. Zapisuję sobie to jako jedno
z moich największych osiągnięć w życiu. Oczywiście nie odbyłoby się to bez dobrej woli paru osób, które wsparły to przedsięwzięcie. Dodatkiem do tego była możliwość wystartowania
w pierwszych w Pakistanie zawodach w kolarstwie górskim.
Kilometrów nazbierało się trochę, choć dopiero obecna wyprawa jest zjadaczem mil. Dosłownie setki godzin w autobusach,
pociągach i innych wehikułach, nabiły licznik na tyle, że glob
już parokrotnie został przejechany.
Skąd pomysł na takie spędzanie życia?
Podróże są jedną z części mojego życia. W tej chwili dominującą, ale nie jedyną. Często sam się zastanawiałem, skąd to
się wzięło. Myślę, że to książki Jacka Londona, Ernesta Hemin-
Upłynęło już 28 lat od czasu, gdy po raz pierwszy wyruszyłem w swą drogę by odkrywać świat. W międzyczasie ukończyłem Akademię Rolniczą na Wydziale Leśnym, co jednocześnie było ukoronowaniem jednego z moich zainteresowań, czyli
przyroda, las i zależności, jakie w nim zachodzą. Moją wielką
pasją był i jest sport, a szczególnie kolarstwo górskie. To sport
nauczył mnie konsekwencji i zawziętości. Nieodłącznym elementem w moim życiu jest motocykl, uwielbiam szum wiatru,
składanie się na zakrętach i po prostu przemierzanie kolejnych
kilometrów. Każda z powyższych pasji zawsze łączyła się z podróżowaniem, przemieszczaniem, poznawaniem nowego i wyznaczaniem sobie celów. Uwielbiam również czytać książki, głównie o tematyce podróżniczo – awanturniczej oraz kryminały.
Czy jest jakieś hasło, pod którym odbywa się wyprawa,
na której obecnie się znajdujesz i czy wyprawy, w które się
wybierasz przebiegają zgodnie z jakimś odgórnie narzuconym harmonogramem, czy podróżujesz tam, gdzie oczy Cię
poniosą?
Jeśli chodzi o hasło przewodnie, to go nie ma. Założeniem jest
zdobycie jak największej ilości doświadczeń. Nagromadzenie
różnych okoliczności, spotkanie wielu ciekawych ludzi, poznanie
różnych kultur oraz często zmaganie się z samym sobą, to jest
dla mnie najważniejsze. Wszystkie te bodźce powodują, iż owych
doświadczeń jest wielokrotnie więcej, niż gdy jest się po prostu
w domu. Harmonogram? Przed wyjazdem oczywiście wyznaczyłem sobie paręnaście miejsc, które z różnych względów
chciałbym zobaczyć. Pod nie też wykupiłem połączenia lotnicze,
które ze względu na cenę zarezerwowałem wcześniej. Jednakże
nie zawsze się tego sztywno trzymam. Jeśli po drodze „natchnie”
mnie by zmienić plan i zwiedzić coś innego, po porostu to robię.
3
Wrzesieƒ 2010
Nr 101
gwaya, rodzimego Arkadego Fidlera oraz wielu, bardzo wielu
innych podróżników rozbudziły moją fantazję. To oni uzmysłowili mi, że jeśli się chce, świat może być w zasięgu ręki.
Polski podróżnik Romuald Koperski nazwał to „Głodem życia”:
„(...) Bycie w pewnego rodzaju niebezpieczeństwie, które stwarza podróż, wyostrza zmysły, powoduje tym samym nienasycenie egzystencji i co za tym idzie - głód życia.”. Zupełnie inną
kwestią jest fakt, iż podróże po prostu wciągają. Gdy ukończysz
jedną, myślisz o następnej.
Jak należy się przygotować do takich wypraw, zarówno
fizycznie jak i merytorycznie?
Przygotowanie do każdej podróży i wyprawy jest bardzo ważne.
By nie być zaskoczonym czy zdezorientowanym, warto poświęcić czas by zebrać jak najwięcej informacji o danym miejscu,
w jakie się udajemy. Nieocenione są tu strony internetowe, fora
podróżnicze i dobre przewodniki. Jeśli chodzi o formę fizyczną
to jest ona niezbędna zawsze! Wszystko oczywiście uzależnione
jest od tego, jakie są założenia wyjazdu. Jeśli jest to np. wielodniowy trekking to oczywiście bez formy nie ma możliwości by
się to powiodło. Nawet, jeśli jest to tylko zwiedzanie zabytków,
to oczywiście lepiej by nie rozbolały nas nogi po 2 godzinnym
spacerze, gdyż stracimy całą przyjemność z podziwiania miejsca,
dla którego przebyliśmy często setki kilometrów. Niezależnie
zatem jaki mamy plan, warto wybrać się wcześniej na spacer,
pobiegać, przepłynąć parę basenów czy wsiąść na rower. Cel
wyprawy określa intensywność i długość przygotowań.
Jaki sprzęt jest konieczny przy tego typu podróżach i ile
on waży?
Jest to jeden z najważniejszych punktów podczas przygotowań.
Każdy kilogram jest na wagę złota, a w zasadzie im jego mniej
tym lepiej. Podczas swej obecnej wyprawy niemal co tydzień
zastanawiam się, co mogę wyrzucić z mojego plecaka. W chwili obecnej osiągnął już skrajnie niski poziom, ale nadal większa
torba przekracza 16 kilo, mniejsza 4. Wybór tego co zabierzemy
uzależniony jest oczywiście od miejsca, w jakie się wybieramy
oraz co będziemy tam robić. Moja obecna droga prowadzi
w zasadzie przez wszystkie strefy klimatyczne. Dodatkowo wiele
czasu spędzam w górach, gdzie na wyższych położeniach temperatura spada często poniżej zera. Często też sam przemierzam
szlaki i to w miejscach mniej turystycznych, więc mam ze sobą
namiot oraz kuchenkę. To wszystko podnosi wagę, a co za tym
idzie i objętość plecaka. Najważniejszym hasłem jest tu słowo:
redukcja! Im mniej tym lepiej. Prawdą jest też, że im mniejszy
mamy plecak tym mniej w niego zmieścimy, a co za tym idzie
nie będziemy musieli tego dźwigać. To wszystko ma ogromne
znaczenie przy długo i krótkoterminowych wyprawach. Wracając do sprzętu – jakość! Jakość tego, co zabieramy ma gigantyczne znaczenie. Często to, co mamy ze sobą musi wystarczyć na
wiele miesięcy, przetrwać różne warunki atmosferyczne i przede
wszystkim dostarczyć nam komfortu, a nie utrapienia.
Ile środków finansowych potrzeba na taką eskapadę?
Sponsoring, to ostatnio modne hasło, czy realnym jest pozyskanie go na wyprawy?
Niestety bez pieniędzy ciężko jest gdziekolwiek wyjechać.
Jest to bolączka każdego z nas. Jednakże podróżowanie, szczególnie tzw. backpackerskie jest dużo tańsze niż nam się wyda-
je. Istnieje wiele sposobów na to by zredukować koszty. Czekać
na promocje biletów lotniczych, jadać tylko w lokalnych barach.
Przemieszczać się autobusami i pociągami niższych klas, najlepiej w nocy – nie płaci się za nocleg. Spać tylko w tanich
hostelach, w dormitoriach. Targować się (bardzo ważne w krajach azjatyckich), oraz próbować dzielić koszty z innymi
podróżnikami (wspólny pokój, taksówka itp.). Metod jest
naprawdę wiele. Jednakże pewną kwotę niestety trzeba posiadać i to zarówno pod czas przygotowań – sprzęt, szczepienia
itp. I oczywiście na wyprawę. Pozyskanie sponsora na wyprawę jest w Polsce niezwykle trudne i aby jakieś środki otrzymać
trzeba wyjść z oryginalnym pomysłem i odpowiednio to jeszcze „sprzedać”. Nie mówię, że nie jest to możliwe, gdyż sam
korzystałem podczas rowerowej wyprawy z pomocy dobrych
ludzi. Obecny wyjazd finansuję w zasadzie sam. Są to moje
oszczędności, jakie zebrałem pracując po ukończeniu studiów,
plus pieniądze za sprzedaż mego samochodu. Oczywiście
rodzice w miarę możliwości wspierają moje konto, a w zasadzie
kupują bilety powrotne do domu . Pomogli mi również państwo Rybczyńscy z Fotoplastyki z Mosiny. Jaki będzie koszt
całkowity tej nieco ponad ośmiomiesięcznej wyprawy? Wliczając wszystko to, co musiałem zakupić przed wyjazdem oraz
bilety lotnicze, wstępy, jedzenie, noclegi itd. osiągnie to prawdopodobnie poziom 22-24 tys. złotych. Jest to kosz całkowity.
Oszczędzam na czym się da i stosuję wszystkie metody, by
zredukować swe wydatki. Nie szczędzę jednak ani jednej złotówki na wstępy do muzeów, zabytków, parków narodowych,
organizacje wyjścia w góry czy wypożyczenie motocykla.
Podróżować można naprawdę tanio.
Podróżujesz aktualnie sam, czy nie łatwiej byłoby z towarzyszem?
Ta kwestia jest bardzo skomplikowana. Jeśli mamy kogoś
bardzo sprawdzonego, wiemy, że możemy na niego liczyć
potrafimy się z nim porozumieć na wielu płaszczyznach w różnych, głównie nerwowych sytuacjach, to jak najbardziej warto
jechać z kimś. Jest to bezpieczniejsze i tańsze rozwiązanie. Jeśli
jednak osoba towarzysząca nie spełnia tych warunków – zdecydowanie odradzam. Ja sam popełniłem taki błąd i zbyt ufnie
podszedłem do tej kwestii na początku swej podróży. Plusem
podróżowania samemu jest też to, iż człowiek staje się bardziej
otwarty na innych. Jest bardziej skłonny rozpocząć rozmowę
i poznawać nowych ludzi. Jest też bardziej niezależny a także
- co ważne - widzi się zdecydowanie szerzej. Myślę, że ta kwestia uzależniona jest również od cech charakteru osoby podróżującej. Nie każdy jest wystarczająco tolerancyjny. Ja podróżuję głównie sam i czuję się z tym dobrze, choć przyznam, że
gdy dołączyła do mnie na 3 tygodnie siostra z kuzynem pod
czas pobytu na Sri Lance, było bardzo pozytywnie. To samo
miało miejsce, gdy przez 2 tygodnie był ze mną w Peru mój
przyjaciel Kuba. Decyzja, co do wybrania się z kimś w długą
drogę musi być bardzo dobrze przemyślana.
Dziękuję za rozmowę, która jest początkiem naszego
nowego cyklu „Seba na końcu świata”. Polecam również
bloga http://sebanakoncuswiata.blogspot.com/, gdzie można
znaleźć informacje z kolejnych eskapad oraz wiele pięknych
zdjęć z podróży.
Izabella Barczak
4
Wrzesieƒ 2010
Nr 101
Pozmed zostaje z nami
Z Aleksandrą Kubiak, lekarką, współwłaścicielką
Pozmedu, o dalszych planach dotyczących
przychodni rozmawia Izabella Barczak
N
ie tak dawno słyszeliśmy, że Przychodnia Lekarza
Rodzinnego Pozmed została zamknięta. Okazuje się
jednak, że nadal świadczą Państwo usługi medyczne. Jak
to naprawdę wygląda?
Przychodnia Pozmed funkcjonuje nieprzerwanie od 4 stycznia
bieżącego roku. Początkowo zaplanowaliśmy działalność z większym rozmachem, ale rzeczywistość spowodowała, że musieliśmy
zweryfikować nasze plany i dostosować je do aktualnej sytuacji.
Nie spodziewaliśmy się, że zmiana podmiotu prowadzącego przychodnię przy ulicy Poznańskiej wywoła tyle emocji wśród mieszkańców oraz w lokalnej prasie. Od samego początku naszym
głównym celem jest świadczenie usług Poradni Lekarza Rodzinnego o możliwie jak najwyższym standardzie w ramach umowy
z NFZ dla mieszkańców Puszczykowa i okolic.
Finansowanie Przychodni Lekarza Rodzinnego jest przecież równe dla wszystkich podmiotów. Czego więcej mogą się
spodziewać pacjenci przychodzący do Państwa przychodni?
Możemy pochwalić się zespołem wysoko wykwalifikowanych specjalistów. W ramach Poradni Lekarza Rodzinnego
przyjmują kardiolodzy – doktor Arkadiusz Stasiewski i doktor
Jerzy Płotast. Obaj z bogatym doświadczeniem zarówno w pracy
w oddziale szpitalnym jak i w warunkach ambulatoryjnych.
Doktor Wioletta Stacha – pediatra, specjalizację i staż zdobywała w Klinice Endokrynologii Szpitala Klinicznego przy ulicy
Szpitalnej w Poznaniu. Z kolei doktor Katarzyna WysockaGryczka swoją karierę zawodową rozpoczynała w Klinice Pulmonologii i Gastroenterologii w tym samym szpitalu. Pani doktor posiada również bardzo duże doświadczenie zawodowe
w pracy ambulatoryjnej. Jeśli chodzi o moje doświadczenie
zawodowe to specjalizacje zdobyłam pracując w Oddziale
Hematologii Szpitala im. Strusia w Poznaniu, potem pracowałam jako lekarz rodzinny. Pracują z nami również pielęgniarka
środowiskowa pani Anna Borowczyk oraz położna środowiskowa pani Romualda Buksalewicz, które otaczają naszych
pacjentów opieką również w warunkach domowych.
Wiemy, że dostęp do poradni specjalistycznych jest utrudniony ze względu na długi czas oczekiwania. Dlatego dla
naszych pacjentów wymagających szybkiej konsultacji diabetologicznej nawiązaliśmy współpracę z doktor Beatą Szperkowską – diabetologiem. Pani doktor nieodpłatnie konsultuje
naszych pacjentów na miejscu w Przychodni.
Zachęcamy naszych pacjentów do umawiania się na wizyty
na określoną godzinę. Unika się w ten sposób długiego oczekiwania w poczekalni nie tylko oszczędzając czas, ale również
zmniejszając ryzyko kontaktu z wirusami i bakteriami.
Pierwszą wizytę pacjenta poświęcamy zawsze na zebranie dokładnego wywiadu o przebytych chorobach i zażywanych lekach. Następnie, jeśli jest taka potrzeba uzupełniamy brakujące badania diagnostyczne. W tym względzie jest przeważnie wiele do zrobienia...
Jak pracuje się Pani doktor w Puszczykowie i w Pozmedzie?
Początki nie były łatwe, sroga tegoroczna zima, codzienne
dojazdy z Poznania, nowe otoczenie oraz zespół współpracowników, nowi pacjenci, nieprzychylna dla nas atmosfera w nie-
których mediach...
Większość naszych
pacjentów to osoby w dojrzałym wieku z licznymi
chorobami. Zapoznanie
się z ich sytuacją medyczną oraz zdobycie ich zaufania zajęło mi sporo czasu. Teraz sytuacja
wygląda zupełnie inaczej. Piękne zielone Puszczykowo nastraja do
pracy. Wśród pacjentów rozpoznaję wiele znajomych twarzy. Nie
wszystkich jeszcze pamiętam po nazwisku, ale jest takich osób coraz
więcej. To od pacjentów dowiaduję się jak aktywnie, kulturalnie
i towarzysko można spędzać czas w Puszczykowie dzięki prężnie
działającym lokalnym organizacjom. Każdy z pacjentów potrzebuje
indywidualnego traktowania. Pomimo skromnych środków finansowych otrzymywanych z NFZ staram się zapewnić wszystkim
moim pacjentom możliwie wysoki standard leczenia.
To od pacjentów właśnie w okresie naszych przejściowych trudności słyszałam wiele ciepłych słów, za które serdecznie dziękuję.
Może teraz parę słów o planach
Najbliższe plany to udział w Dniach Puszczykowa, 4 września,
do którego się przygotowujemy. Zapraszamy Państwa do naszego
stoiska. Przygotowujemy niespodzianki dla dorosłych i dla dzieci.
A dalsze plany ?
Na naszej stronie internetowej planujemy poza informacjami
o działalności Poradni zamieszczać ciekawe informacje
z zakresu profilaktyki, ochrony zdrowia, ale także promujące
zdrowy styl życia. Przygotowujemy też program profilaktyki
chorób układu krążenia połączony z zajęciami ruchowymi dla
wszystkich chętnych. Szkoda nie wykorzystać tak wspaniałego
zaplecza rekreacyjnego jakie oferuje Puszczykowo.
O jakie usługi medyczne rozszerzona zostanie w przyszłości oferta Puszczykowskiego Ośrodka Zdrowia Pozmed?
Już teraz pacjenci mogą skorzystać z bezpłatnych porad diabetologa oraz kardiologów, którzy przyjmują w ramach Poradni Lekarza Rodzinnego.
W ramach odpłatnych usług oferujemy konsultacje ortopedyczne, neurologiczne, pulmonologiczne oraz kardiologiczne poszerzone o diagnostykę (echo serca, holter, doppler naczyniowy).
W przyszłości będziemy się starać o kontrakt z NFZ na
poradnie specjalistyczne. Termin rozpisania konkursu na usługi specjalistyczne zależny jest jednak od NFZ.
Co trzeba zrobić, aby zostać pacjentem Puszczykowskiego
Ośrodka Zdrowia?
To nie jest trudne. Należy pobrać deklarację w rejestracji
naszej przychodni bądź z naszej strony internetowej. Następnie
wypełnić ją i złożyć w rejestracji. Pacjent, który złoży u nas
deklarację automatycznie zostanie wypisany przez NFZ
z poprzedniej placówki. Przychodnię i lekarza można zmienić
bez opłaty dwa razy w ciągu roku kalendarzowego. Za każdą
kolejną zmianę należy zapłacić Narodowemu Funduszowi
Zdrowia 80 złotych. Zapraszamy więc Państwa do korzystania
z opieki medycznej w naszej przychodni.
Izabella Barczak
5
Wrzesieƒ 2010
Nr 101
Wakacje w mieście
U
rząd Miejski w Puszczykowie zorganizował, jak co roku,
kolonie letnie dla dzieci i młodzieży z naszych szkół.
Początkowo przewidywane były wyjazdy do Mrzeżyna
i Szczawy. Jednak z uwagi na małe zainteresowanie koloniami
w górach, drugi turnus również wyjechał do Mrzeżyna. Nad
morzem czekało na dzieci mnóstwo atrakcji. Wycieczki, rejsy,
muzea, wystawy. W czasie wolnym dzieci grały w siatkówkę,
korzystały z basenu na terenie ośrodka, a także wzięły udział
w „Spartakiadzie kolonijnej”. Zorganizowano także spływ
kajakowy rzeką Regą, a na plaży urządzano gry i zabawy.
„Sobotnie harce na placach zabaw” to zorganizowana forma
wypoczynku dla naszych najmłodszych. W każdą sobotę między
godziną 11:00 a 13:00 rodzice mogą przyjść ze swoimi pociechami na wyznaczony plac zabaw w Puszczykowie, gdzie przez
cały lipiec i sierpień odbywają się zabawy dla najmłodszych.
Chcieliśmy, by to lato upłynęło dzieciom pod znakiem muzyki, śpiewu i radosnej zabawy. Dlatego postawiliśmy na Capoeirę.
Capoeira to wywodząca się z tradycji afrykańskiej i brazylijskiej sztuka walki, której formy są bardzo rytmiczne i akrobatyczne. Dla naszych dzieci przygotowaliśmy więc dużo konkursów sprawnościowych, które przyjemnie było rozgrywać w rytm
muzyki, wybijanej na bębnach i innych instrumentach przez
instruktorów. Dzieci także mogły zapoznać się z instrumentami,
charakterystycznymi dla Capoeiry, a nawet na nich zagrać.
Oprócz tego można było wykazać się dobrą pamięcią czy talen-
tem rysunkowym. Na zwycięzców konkursów czekały liczne nagrody, ufundowane
przez Urząd Miejski w Puszczykowie
oraz Centrum Animacji Sportu.
Zaraz po zakończeniu roku szkolnego
w szkołach odbywały się półkolonie letnie. Dzieci i młodzież odwiedzały pływalnie w Kościanie i Suchym Lesie oraz basen w Ośrodku Rehabilitacyjnym Wielspin w Puszczykowie, wyjeżdżały do kina,
a także spędzały aktywnie czas na terenie szkoły oraz w Centrum Animacji Sportu. Po zakończeniu półkolonii dzieci i młodzież szkół podstawowych i gimnazjów mogła uczestniczyć
w zajęciach sportowych, które także odbywały się w szkołach.
Przez dwa tygodnie na salach gimnastycznych nauczyciele prowadzili zajęcia z piłki nożnej, siatkówki i koszykówki.
Natomiast w Centrum Animacji Sportu przy ulicy Kościelnej
odbywały się zajęcia Letniej Akademii Tenisowej, gdzie dzieci
i młodzież doskonaliły umiejętności konieczne do gry w tenisa.
Po zejściu z kortów uczestnicy korzystali także z innych form
aktywnego wypoczynku. Instruktorzy Capoeiry prezentowali
ćwiczenia i zabawy związane z tą sztuką walki. Pracownicy
Centrum Animacji Sportu proponowali też inne gry i zabawy.
Można było porzucać lotkami do tarczy, zagrać w badmintona,
tenisa stołowego, piłkarzyków. Po południu odbywały się też gry
w bule, siatkówkę plażową i koszykówkę, a także w piłkę nożną.
Mamy nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się jeszcze bardziej rozbudować naszą ofertę wypoczynku dla dzieci i młodzieży.
Joanna Hejnowicz – Kierownik Centrum Animacji Sportu
Dni Puszczykowa
W
dniach 3-5 września odbędą się Dni Puszczykowa.
Pierwszego dnia (03.09.) odbędą się imprezy towarzyszące: wernisaż i warsztaty Anny Brandys oraz koncerty lokalnych zespołów: The Fuse, Dżentelmani, Reakcja.
W najważniejszy dzień obchodów (04.09) będzie miało
miejsce najwięcej atrakcji. Imprezy sportowe rozpoczną się
już o 10:00, a od godziny 13:00 rozpocznie się feta na terenie Zakola Warty. Punkt kulminacyjny – występ zespołu
KULT odbędzie się w godz. 20:30-22:00. A na zakończenie
przewidziane są dwie godziny dyskoteki pod gwiazdami.
Jak co roku w tym dniu odbędą się prezentacje puszczykowskich organizacji pozarządowych. Będzie można także
6
skosztować darmowej grochówki.
Ostatniego dnia (05.09.) przewidziane
są zawody wędkarskie, siatkówka plażowa, finałowe rozgrywki w piłce nożnej,
piknik olimpijski i rajd rowerowy. W dniu
tym odbędzie się także uroczysta Msza
Święta w intencji mieszkańców miasta.
Wszystkich serdecznie zapraszamy do udziału w Dniach
Puszczykowa, a zainteresowanych działalnością Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa zapraszamy 4 września
na nasze stoisko.
Więcej informacji na stronie Stowarzyszenia Przyjaciół
Puszczykowa www.puszczykowo.info.pl oraz na stronach
miasta.
IB
Wrzesieƒ 2010
Nr 101
Stuletnia figura Matki
Boskiej w Puszczykowie
15
lipca 2010 roku przy ulicy Cyryla Ratajskiego w Puszczykowie, u Państwa Elżbiety i Ryszarda Mazurowskich, odbyła się niecodzienna uroczystość: upamiętnienie
100-lecia konsekracji figury Matki Bożej z Dzieciątkiem
i odsłonięcie tablicy poświęconej Władysławowi Tomaszewskiemu. Władysław Tomaszewski był pierwszym właścicielem
posesji, fundatorem figury i „odkrywcą” Puszczykowa.
Nabożeństwo pod figurą w stulecie jej konsekrowania i 600lecia bitwy pod Grunwaldem celebrował o. Marek Smyk, proboszcz parafii p.w. św. Józefa w Puszczykowie, W uroczystości
uczestniczyli zaproszeni goście i liczni mieszkańcy Puszczykowa.
Aktualnymi właścicielami posiadłości są państwo Elżbieta i Ryszard
Mazurowscy, którzy
z god­ną podziwu pieczołowitością przywracają
temu miejscu dawną
świetność i piękno. Stuletniej figurze Matki
Boskiej z Dzieciątkiem
przywrócono złocenia
i polichromię z czasów
Powstania Wielkopolskiego. Dom i stare zabudowania stojące na posesji, park i figura – mocą decyzji Wielkopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków – wpisane są do rejestru zabytków.
Park, w którym gospodarze przyjęli zaproszonych gości,
urzeka różnorodnością zieleni, ciekawym doborem roślin, ich
kompozycją i elegancją.
Więcej o historii tego wydarzenia i jego bohaterów - autorstwa Państwa Mazurowskich - można znaleźć na stronie 2-giej
setnego numeru „Kuriera Puszczykowskiego”, oraz na stronie
internetowej Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa ww.puszczykowo.info.pl
Nina Kubzdela
Mistrzostwa Puszczykowa w Windsurfingu
J
uż wkrótce, jak co roku odbędą się Mistrzostwa Puszczykowa w Windsurfingu. Wszystkich pasjonatów tej niezwykłej dyscypliny, tak zawodników jak i kibiców, zapraszamy
do Powidza w dniach 10-12 września 2010. Będzie to już 15
edycja naszych mistrzostw!
Organizatorzy zapewniają doskonałą zabawę na świeżym
powietrzu zarówno dla bardziej doświadczonych uczestników,
jak i stawiających swoje pierwsze kroki na desce. Trzy dni sportowej rywalizacji, aktywnego wypoczynku i dobrej zabawy będą
jednocześnie pożegnaniem wakacji. Spotkajmy się w Powidzu!
Z atrakcji poza windsurfingowych zaplanowano gry i zawody w: • bieganiu po wodzie!!! (zobacz na stronie PTS i zacznij
trenować) • w piłkę siatkową • tenisa stołowego • gry w boule.
Organizatorzy zapowiadają interesujące nagrody we wszystO miejscach w domkach (pokojach) decyduje kolejność zgłoszeń!
kich konkurencjach!!!
Zapisy i informacje: e-mail: [email protected];
Zakwaterowanie tradycyjnie w domkach 2-5 osobowych oraz
Michał:
+48 603 677 278; Jakub: +48 697 695 723;
na polu namiotowym. Zapisy (noclegi, zawody windsurfingowe
www.ptspuszczykowo.pl
oraz turniej siatkówki) przyjmowane będą do dnia 7 września br.
[email protected]
potrzeby puszczykowskich policjantów przekazano
zestaw komputerowy. Ze środków samorządu finansowany będzie również dostęp do internetu. Działania te mają
na celu poprawę komunikacji z policjantami oraz zbliżenie ich do mieszkańców naszego miasta.
IB
T
o adres mailowy, dzięki któremu mieszkańcy mogą
łatwiej komunikować się z naszą lokalną policją. Na
podstawie porozumienia zawartego pomiędzy Urzędem
Miejskim oraz Komisariatem Policji w Puszczykowie, na
7
Wrzesieƒ 2010
Nr 101
Biedroneczki są w kropeczki i to chwalą sobie,
U motylka plamek kilka służy ku ozdobie...
T
ak drobne skazy na urodzie zachwala tekst pewnej leciwej
piosenki. Że jednak nie wszystkie skazy dodają uroku,
można się przekonać odwiedzając puszczykowski rynek. Podczas wakacji otworzono tam dyskont Biedronka. Nic nie mamy
przeciw istnieniu Biedronki w Puszczykowie. Wystarczy poobserwować chwilę plac przed marketem, by uznać, że cieszy się
on powodzeniem, a dla inwestora okazał się finansowym strzałem w dziesiątkę. Przed sklep bezustannie zajeżdżają klienci i to
nie tylko z Puszczykowa, lecz w dużej mierze również z Mosiny
i okolic. Nasz sprzeciw budzi jedynie lokalizacja. Jak słusznie
pisze pani Maria Pałczyńska (sierpniowe Echo Puszczykowa),
rynek to miejsce reprezentacyjne. Zgadzamy się w pełni z tą opinią. Mieszkańcy są zawiedzeni, że na rynku zagościł marketowo-parkingowy klimat. Miało być inaczej. Rada Miasta poprzedniej kadencji wyraziła zgodę na wzniesienie w tym miejscu
budynku usługowo-kulturalnego i apartamentów. Taką umowę
podpisał notarialnie pan Lesław Markiewicz, inwestor i prezes
Nadwarciańskiej Grupy Kapitałowej Geobud. Następnie w ciągu
dwuletnich bojów sądowych reprezentująca spółkę kancelaria
prawna zdołała unieważnić podpisane zobowiązanie i nic już nie
stało na przeszkodzie, by na ryneczku wznieść dyskont. Nie
przydaje on temu miejscu prestiżu ani stylu. Samochody zajmują cały plac przed marketem, także miejsca nieprzeznaczone na
postój. Zewsząd niesie się typowy turkot wózków sklepowych,
wzmożony tym, że plac pokryty jest szorstką kostką brukową.
W zamyśle miała ona zdobić rynek, w nowych okolicznościach
akustycznie sprawdziłyby się lepiej betonowe płyty...
Słabe to pocieszenie, że Puszczykowianie nie są jedynymi,
którym Biedronka „wycięła numer”. W marcu tego roku,
mieszkańcy poznańskiej dzielnicy Grunwald wydali walkę
lokalizacji Biedronki przy ul. Szadeckiej. Złożyli doniesienie
do prokuratora, że wbrew obietnicom, iż budynek przeznaczony będzie na centrum sportu i rekreacji, powstaje tam market.
Władze miasta wydały wówczas nakaz przerwania prac
budowlanych, ale inwestor zapowiedział zaskarżenie decyzji.
Nie wiemy, jak potoczyły się dalsze losy tej inwestycji.
1%
PODZIĘKOWANIE 1%
W
Kolejne boje przeciw lokalizacji Biedronki toczone były na
Wildzie. Przypominamy fragment naszej publikacji z 84. numeru Kuriera, pt. „Dyskont zamiast kultury”: W Gazecie Wyborczej
z dn. 2 stycznia 2009 w plebiscycie ”Wielkopolski sukces
i porażka 2008” na czołowym miejscu wśród porażek znajduje
się przekształcenie kultowego kina „Wilda” na dyskont. Zadziwiające, jak bardzo precyzyjnie udało się Puszczykowu wpasować w klimat wielkopolskich porażek 2008! My też zamiast
kultury będziemy mieli dyskont. I to nie na uboczu, jak to dzieje się w innych miastach, lecz w samym centrum, na Ryneczku,
który zgodnie z uchwałą radnych i - co najważniejsze – nadziejami mieszkańców miał być miejscem reprezentacyjnym, przeznaczonym na spotkania kulturalne i towarzyskie. Mieliśmy
mieć centrum integracyjne, które z czasem, po obrośnięciu odrobiną patyny i wytworzeniu się pewnych tradycji miało szansę
- podobnie jak kino Wilda - stać się miejscem kultowym. /.../
Jak widać, nasza publikacja sprzed półtora roku nie straciła
na aktualności, a obawy nie były wyssane z palca. Dziś nie
pozostaje nam nic innego, jak skromnie „podkulić ogon” i pogodzić się z lokalizacją marketu. A gdzie integracja i długie Polaków rozmowy? Proponujemy przenieść je przed biedronkowe
kasy. Kolejki temu sprzyjają, pan stojący przy wyjściu ze sklepu dba o nasze bezpieczeństwo, a kasy dźwięczą radośnie...
Izabella Barczak
szystkim ofiarodawcom, którzy korzystając z ustawowej
możliwości przekazali nam 1% swojego podatku dochodowego za rok 2009, wspierając tym samym statutową działalność Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa – organizacji
pożytku publicznego – SERDECZNIE DZIĘKUJEMY!
Wspierając ruch obywatelski w naszym mieście dokonaliście
Państwo dobrego wyboru.
Działalność Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa na rzecz
puszczykowskiej wspólnoty opiera się na aktywności członków
i sympatyków skupionych wokół idei budowania społeczeństwa obywatelskiego.
Stowarzyszenie nasze jest też wydawcą – również dzięki Państwa finansowemu wsparciu – niezależnej gazety „Kurier Puszczykowski”, która monitoruje wydarzenia miejskie, pełni funkcje informacyjne i edukacyjne, zachęca do pracy społecznej dla
dobra miasta, wyraża opinię publiczną a także ją kształtuje,
8
broni słusznych interesów mieszkańców. Od 11 już lat gościmy
w Państwa domach, a listy i telefony czytelników dostarczają
nam wiele informacji i spostrzeżeń, które nie zawsze sami
zauważamy. Dzielenie się uwagami i spostrzeżeniami z redakcją bardzo nas cieszy, gdyż jest dowodem na zainteresowanie
się mieszkańców losami i rozwojem własnego miasta.
Świadczy także o aktywności obywatelskiej, o tym, że razem
chcemy przyczyniać się do pomyślności i rozwoju Puszczykowa, że mamy poczucie dobra wspólnego.
Powinniśmy nadal zachęcać się wzajemnie i mobilizować
do społecznych działań i starań o jakość życia i dobry klimat
w Puszczykowie.
Zainteresowanych pracą Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa zapraszamy na otwarte spotkania, które odbywają w każdy pierwszy wtorek miesiąca o godz. 18.00 w sali
posiedzeń organizacji pozarządowych w Bibliotece Miejskiej CAK przy ul. Wysokiej 1 w Puszczykowie.
Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa
Wrzesieƒ 2010
Nr 101
Recykling odpadów
budowlanych w WPN
W
ostatnich dniach otrzymaliśmy ponownie falę sygnałów od czytelników zaniepokojonych tym, co dzieje
się na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego. Poniżej
publikujemy jeden z listów:
Podczas rowerowych wycieczek do Wielkopolskiego Parku
Narodowego dokonałem bulwersującego odkrycia, że w wielu
miejscach, m.in. w okolicy jeziora Góreckiego i Kociołek, na
ścieżki leśne i szlaki turystyczne wysypywany jest gruz budowlany. Wielkość i rozproszenie tych wysypisk w różnych miejscach lasu świadczą o tym, że nie jest to czyn pojedynczego
wandala, lecz zorganizowana działalność.
Mam nadzieję, że Towarzystwu Przyjaciół Puszczykowa leży
na sercu nie tylko estetyka samego miasta, lecz także jego otoczenia, gdyż ono także stanowi o wartości tej okolicy. Bardzo
proszę o zajęcie się tą sprawą.
R.D. (nazwisko do wiadomości redakcji)
wy nie sprawdził się (np. żwirem, ziemią). Po ustabilizowaniu
się gruzu zostanie on przysypany ziemią i wyrównana droga.
Dyrektor WPN – Adam Kaczmarek
Sprawdziliśmy, rzeczywiście trudno się dziwić zbulwersowaniu autora listu. Miejsca, gdzie wysypano gruz, skutecznie zohydzają urok leśnych zakątków. Sygnały od czytelników wpłynęły tuż przed zamknięciem numeru, nie zdążyliśmy więc zająć
się sprawą dogłębniej. Tym nie mniej obiecujemy śledzić dalszy
przebieg prac w lesie. Czytelnikom dziękujemy za sygnały i tradycyjnie zachęcamy do współpracy. Nasze łamy są dla Was
otwarte. Dzwońcie i piszcie o wszystkim, co Was w Puszczykowie cieszy, martwi i bulwersuje.
Redakcja
Poruszeni listem, a zwłaszcza materiałem zdjęciowym przesłanym przez czytelnika zwróciliśmy się do dyrekcji WPN z prośbą o wyjaśnienie. Poniżej publikujemy nadesłaną odpowiedź.
Drogi leśne, którymi ma miejsce wywóz drewna z lasu i są po
tegorocznych opadach nieprzejezdne, zostały naprawione gruzem budowlanym w miejscach, gdzie inny rodzaj, sposób napra-
SzPETne kąpielisko
N
wadzając między kąpiących się ludzi, w tym (oczywiście) dzieci? Czy w domu, w wannie kąpiecie się z psem? Dlaczego zmuszacie do tego innych, którzy nie są zainteresowani pchłami
i bakteriami z waszych pupilów? Sądzę, że i tak jest dosyć
„ludzkich” bakterii w wodach takich małych zbiorników. Również trudno uchronić te skrawki plaży (trawy) przed psimi
odchodami. Czy to postępowanie można nazwać tylko niechlujstwem? To również dowód nieliczenia się z innymi ludźmi.
Wiem, że wielu spośród czytających te słowa te sprawy nie
dotyczą bezpośrednio, wiele osób nad jeziorem
jest spoza Puszczykowa i nie będą tego czytali.
Zdaję sobie też sprawę, że widząc powyższe
sytuacje, boimy się zareagować, mimo iż mamy
rację. Mamy do tego prawo, choć nie stoi za nami
żaden mundur. Ja też się boję słysząc słownik
ludzi, którym miałbym zwrócić uwagę. Nie mam
po prostu sposobu na wyrażenie sprzeciwu lub
dezaprobaty wobec tych zjawisk. Nie liczmy i nie
oburzajmy się na stróżów porządku – ich jest
mało i nie wszędzie mogą być. Może piktogramy
w rodzaju załączonego pomogą niektórym zrozumieć niewłaściwość ich postępowania, a nam ułatwią zwrócenie uwagi? Może
Czytelnicy Kuriera mają na to jakiś sposób?
Miło byłoby móc o każdej porze dnia i roku pokazywać
i korzystać z tych miejsc oraz mówić, że to urocze zakątki z możliwością kąpieli. I nie wstydzić się.
Ryszard Krawiec
asze najbliższe kąpieliska, czyli naturalne „plażki” nad jeziorem Jarosławskim są piękne szczególnie letnią porą, w pogodne poniedziałkowe poranki. Spokój, cisza, mgiełka unosząca się
nad wodą... czasem plusk ryby... pod trzcinami pas grzybieni...
Miłe to, tylko nie należy patrzeć pod nogi, ponieważ trawa
usiana jest śladami po niedzielnych gościach. Od pewnego
czasu jest jakby nieco mniej „grubych” śmieci, które czasami
wylewają się z koszy dla nich przeznaczonych, ale ilość petów papierosowych jest
zastraszająca. Nie można siadać na trawie,
bo to… petowisko. Palacze nie przyjmują
do wiadomości, że nie tylko powietrze jest
naszą wspólną przestrzenią, którą oni
zasmradzają dymem. To także otoczenie,
które zanieczyszczają niedopałkami. Najłatwiej „peta” wcisnąć w trawę lub piasek
pod sobą. Na wielu naszych nadmorskich
plażach obowiązuje zakaz palenia papierosów, zagrożony grzywnami od 50 do 500 zł. Widziałem
w Kołobrzegu egzekwowanie tego zakazu. Uważam jednak,
że karą powinien być obowiązek uzbierania i doniesienia do
posterunku np. 250g „petów”. Powiecie, że nie jesteśmy Kołobrzegiem? Pewnie, że nie! Tu jest Puszczykowo, a nasze kąpieliska są mniejsze niż w Kołobrzegu.
Wyrażam również apel do niektórych właścicieli psów. Rozumiem, że chcecie swoim pupilom zrobić przyjemność i ochłodzić, ale dlaczego kąpiecie je właśnie w tych miejscach wpro-
P.S. Zdaję sobie sprawę, że ta notka powinna ukazać się na
początku sezonu – ale lepiej późno niż wcale.
9
Wrzesieƒ 2010
Nr 101
Wycieczka do Rydzyny
D
nia 5 lipca br. grupa emerytów i rencistów z Puszczykowa udała się na jednodniową wycieczkę do Rydzyny,
Pawłowic i Pońca.
Rydzyna – miasteczko na pograniczu z Dolnym Śląskiem
należy do ciekawych miejsc w Polsce. Zwiedziliśmy piękną
barokową Rezydencję Leszczyńskich. Pani przewodnik opowiadała interesujące historie i ciekawostki, które wydarzyły się
w pałacu. Zwiedziliśmy Sale Myśliwską, Rycerską i Barokową.
Obecnie na zamku odbywają się bankiety, uroczystości i inne
imprezy okolicznościowe. Wyśmienicie smakowała nam szarlotka z lodami w pięknych wnętrzach Restauracji Zamkowej.
Następnie pojechaliśmy do Pawłowic, gdzie zobaczyliśmy
barokową Rezydencję Mielżyńskich oraz Kościół parafialny
pod wezwaniem N.M.P Śnieżnej. Ks. Proboszcz opowiedział
o historii kościoła i Rodzinie Mielżyńskich, dzięki którym
dobudowano Kaplicę Północną.
Mimo, że upał dawał się wszystkim we znaki pojechaliśmy
na rynek do Pońca, gdzie znajduje się Ratusz, zabytkowa waga
miejska i Kościół Rzymskokatolicki pw. Chrystusa Króla.
Po krótkim odpoczynku udaliśmy się w drogę powrotną.
Jeden dzień wystarczy by poznać zabytkowe pałace i kościoły na Ziemi Leszczyńskiej.
Kierownik wycieczki – Ewa Palm- Drobnik
UWAGA! KOMUNIKAT
Z
wiązek Emerytów i Rencistów w Puszczykowie organizuje w październiku br. wyjazd do Teatru Nowego w Poznaniu. Zainteresowanych zapraszam w środę, 29 września 2010 r.
do Klubu Seniora przy ul. Wysokiej 1. Komisja Kultury
Anna Jagaciak, 20-letnia
lekkoatletka MKS Juvenii
Puszczykowo
P
Foto: newspix
odczas eliminacji konkursu skoku w dal na lekkoatletycznych mistrzostwach
Europy w Barcelonie wynikiem 6,74 metra pobiła swój rekord życiowy, jednocześnie ustanawiając nowy rekord Polski juniorek (odebrany po 42 latach samej Irenie
Szewińskiej). Tak rewelacyjny skok pozwolił młodej sportsmence awansować do finału skoku w dal, na którym zajęła ostatecznie 10. miejsce z wynikiem 6,36 m. Serdecznie gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów!!
IB
Sezon wędkarski trwa
Zwycięzca z Lubiatówka
D
nia 23.05.2010r. odbyły się zawody o „Wędkarski Puchar
Wiosny” naszego Koła.
Nad malowniczo położonym jeziorem w Lubiatówku spotkało się ponad pięćdziesięciu moczykijów - seniorów i juniorów. Pierwsze miejsce pośród juniorów zajął Damian Beszterda, drugie i trzecie kolejno Krzysztof Przybył i Michał Weber.
Natomiast pośród seniorów pierwszy był, jak tradycja nakazuje, bezkonkurencyjny Kazimierz Anioła, tuż za nim dzielnie
broniący wyniku Marcin Piechnik, a trzeci nieznacznie
Maciej Połomski.
27.06 2010 to wyjazd, celem którego, było złapanie największej (najcięższej) ryby.
Próby zdobycia okazowego egzemplarza podjęto na jeziorze
Niepruszewo, gdzie szybko się okazało, że pojęcie „największa” jest pojęciem względnym. Nastawieni na parokilowe
egzemplarze ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że zawody może
wygrać ryba trochę cięższa od kostki masła. Cóż, nie zawsze
ryby chcą współpracować. Pierwsze miejsce zajął Patryk Szulc,
drugie Zbyszko Sobkowiak i trzecie Tomasz Przybył. Wszystkim gratulujemy! Sekretariat Koła 41
10
Wrzesieƒ 2010
Nr 101
„Nasza przygoda we Francji”
Puszczykowianie w Châteaugiron 2010
N
asza wielka przygoda z Francją (dla niektórych pierwsza,
dla większości druga lub kolejna) zaczęła się 4 lipca pod
puszczykowskim Liceum Ogólnokształcacym.
Ruszyliśmy w trasę do Châteaugiron liczącą 1700 km żegnani uśmiechami osób nam bliskich. Po drodze do naszego miasta partnerskiego zatrzymaliśmy się w stolicy Francji. W Paryżu zobaczyliśmy znane zabytki takie jak Louvre czy NotreDame i zachwycaliśmy się atmosferą nadsekwańskich bulwarów ze stoiskami bukinistów, czyli sprzedawców książek i antyków. Po dziewięciu godzinach spędzonych w tym pięknym
mieście wsiedliśmy znów do autokaru, by jeszcze tego samego
dnia powitać naszych przyjaciół z Châteaugiron.
Stowarzyszenie Châteaugiron-Puszczykowo, z przewodniczącą
Annick Vaultier przygotowało dla nas wiele niespodzianek. Pierwszą z nich była trzydniowa wyprawa do Normandii. Zaczęliśmy ją
przejściem przez zatokę Mont Saint Michel, przeprawiając się pieszo przez naturalną granicę między Bretanią a Normandią – rzekę
Couesnon. W czasie tego spaceru przewodnik opowiedział historię
wyspy Tombelaine („Grób Heleny”), pokazał piękno fauny i flory
występującej na tym terenie (łącznie z degustacją słonych traw),za2 x foto: Andrzej Karpiński
prezentował także sposób wyjścia z ruchomych piasków. Po przejściu prawie całej zatoki i dotarciu do Góry Świętego Michała zwiedziliśmy zachwycające swą architekturą opactwo. Spędzone tam
popołudnie w atmosferze skupienia i ogromnej ciekawości sprawiło nam wiele radości. Drugiego dnia w Normandii zwiedzaliśmy
małe miasteczka portowe (Barfleur, Saint Vast), gdzie zobaczyliśmy wyładunek świeżo złowionych ryb i krabów. Udaliśmy się
także na Pointe du Hoc, gdzie zaczął się desant sił alianckich na
Normandię 6 czerwca 1944 roku. Obserwując wysokie klify, próbowaliśmy sobie wyobrazić, w jaki sposób amerykańscy żołnierze
po nich się wspinali będąc pod ostrzałem sił niemieckich, jak
wielkie straty w ludziach spowodował ten atak. Tego samego dnia
mieliśmy okazję wybrać się do... Stanów Zjednoczonych. A to
wszystko dlatego, że teren cmentarza amerykańskiego w Colleville nie jest terytorium francuskim lecz terenem USA.
W czasie naszego pobytu w Normandii zwiedziliśmy także
muzeum Drugiej Wojny Światowej w Caen, gdzie w czytelny
sposób przedstawiono przyczyny, przebieg i skutki tego konfliktu. Dowiedzieliśmy się wiele o ruchu oporu we Francji oraz
o jednym z najważniejszych dla Francuzów wydarzeń – bitwie
o Normandię poprzedzoną desantem amerykańsko-angielskokanadyjskim. Najbardziej zaciekawiło nas to, że w tej walce
uczestniczyła 1. Polska Dywizja Pancerna. Po wizycie
w muzeum, w podniosłym nastroju pojechaliśmy do Urville,
gdzie złożyliśmy znicze na polskim cmentarzu wojskowym.
Tam też spotkaliśmy się z weteranem walk o Normandię,
panem Podymą, który opowiedział nam swoje wojenne dzieje
i odpowiadał na nasze liczne pytania. Mamy nadzieję, że
zobaczymy go za dwa lata i wówczas zadamy więcej pytań.
Ledwo odetchnęliśmy po wyprawie do Normandii, a już czekały nas nowe atrakcje. Szczególnie wycieczka do departamentu Morbihan, gdzie zwiedziliśmy jego stolicę – Vannes – która
okazała się ślicznym miasteczkiem pełnym zabytkowych domków w stylu bretońskim, prześliczną wyspę Arz, gdzie zatrzymaliśmy się na piknik oraz przepłynęliśmy statkiem pełną
mniejszych i większych wysepek zatokę Morbihan. Inną niespodzianką zaplanowaną dla nas przez Stowarzyszenie
Châteaugiron-Puszczykowo było accrobranche – wspinaczka
po zawieszonych między drzewami linach oraz zjazdy tyrolskie
– a także wyprawa kajakowa po części kanału Ille-et-Rance.
Tematem tegorocznej wymiany była gospodarka odpadami.
Zorganizowana została debata, podczas której strony francuska
i polska przedstawiły, w jaki sposób zbiera się posegregowane
odpady i jak przekonuje się do recyklingu mieszkańców obu
miast. Puszczykowianie zaprezentowali program „Czyste Puszczykowo”, a mieszkańcy Châteaugiron zakładkę ułatwiającą
selekcję śmieci. Zadziwiło nas, że nasi przyjaciele nie oddzielają papieru od plastiku. Robią to za nich specjalne zakłady
powtórnej segregacji, które nie dość, że segregują dokładniej
to jeszcze tworzą miejsca pracy. Francuzi również inaczej radzą
sobie z problemem śmieci – najczęściej odpady domowe zostają spalone, a uzyskane ciepło i energia są używane do ogrzewania i zaopatrywania w prąd pobliskich miejscowości. Może
i u nas takie rozwiązanie by się sprawdziło?
Przy tak wypełnionym programie nawet nie zauważyliśmy,
kiedy minął nasz pobyt w Châteaugiron. 16 lipca żegnaliśmy
serdecznie naszych gospodarzy mając nadzieję, że zobaczymy
wszystkich już za rok w Puszczykowie.
Anna Dzikowska
11
Wrzesieƒ 2010
L
Nr 101
Puszczykowski Reporter
etnie miesiące to dla niektórych wypoczynek, dla innych
okres wytężonej pracy, bo aura sprzyja. Nasz reporter
z satysfakcją odnotowuje rozbudowę szkoły i sali gimnastycznej przy szkole podstawowej nr 2 przy ul. Kasprowicza.
Cieszy także budowa ORLIKA na Nowym Osiedlu.
Lipiec przyniósł radość wielką: wreszcie rozpoczął się wyczekiwany remont zabytkowego dworca PKP w Puszczykówku,
o który SPP zabiegało od lat.
O tym wydarzeniu informuje także tablica w hollu Dworca
Głównego w Poznaniu – puszczykowski dworzec wymieniany
obok Warszawy, Krakowa…
Jednych raduje rozwój i starania o estetykę naszego miasta,
a innym przeszkadza, że Puszczykowo pięknieje. W ostatnim
czasie wandale wyrwali 300 kwiatów na rondzie Przy Rynku,
a także … kamienie!!!
Brak komentarza – skąd biorą się tacy ludzie?
Budowa ORLIKA na Nowym Osiedlu
ICJATY
A IN
W
Z
S
A
NA
Rozbudowa szkoły podstawowej nr 2, przy ul. Kasprowicza
Tablica na Dworcu Głównym w Poznaniu
Remont dworca Puszczykówku
W niedzielę, 22 sierpnia ujrzeliśmy na rondzie kamienie
powyrywane z betonowej ławy. Komu widok zniszczonych
puszczykowskich ulic dostarcza tyle satysfakcji?
W lipcu dwukrotnie wandale powyrywali
kwiaty z ronda przy rynku.
12
Wrzesieƒ 2010
Nr 101
Błyskawiczny
szachista
W
dniach 18- 23 czerwca absolwent szkoły podstawowej nr 1 W Puszczykowie,
Wojtek Niedbała brał udział w Finałowych
Mistrzostwach Wielkopolski Juniorów w szachach. Na 35 startujących w jego kategorii
zajął 5 miejsce, zdobywając jednocześnie
wyróżnienie oraz awans do Mistrzostw Międzywojewódzkich Juniorów w 2010r.
W dniach 26-29 lipca Wojtek startował
w zawodach w szachach szybkich oraz błyskawicznych rozegranych podczas Mistrzostw Polski Juniorów w Warszawie. W swojej grupie
wiekowej szachista zajął 56. miejsce (szachy
błyskawiczne) oraz 72. (szachy szybkie) na 79
miejsc.
Daniela Niedbała
KONCERT
Z OKAZJI ROZPOCZĘCIA
ROKU SZKOLNEGO
Sobota 11 września o godzinie 7.00
objazdowa zbiórka wielkogabarytowa i nie tylko
O
dbierane będą: tapczany, fotele, szafy, krzesła, dywany,
wykładziny, ceramika sanitarna, meble ogrodowe, opony,
ramy okienne bez szyb, duże zabawki, zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny. Zbierane będą również odpady niebezpieczne pochodzące ze strumienia odpadów komunalnych jak: przeterminowane leki, opakowania po farbach, lakierach i rozpuszczalnikach, resztki farb, lakierów i rozpuszczalników.
Chcąc bezpłatnie pozbyć się niepotrzebnego tapczanu, kanapy czy fotela należy wystawić je przed bramę do godz. 7.00,
w sposób nie blokujący drogi przejścia i przejazdu. Jeśli to
możliwe, meble należy zdemontować na mniejsze elementy.
Odpady niebezpieczne (leki, opakowania po farbach i rozpuszczalnikach) oraz opony – należy przygotować tak, by nie
dostały się w niepowołane ręce oraz by ich resztki nie rozlały się i nie przedostały do gruntu i wód powierzchniowych.
Duże elementy jak meble, dywany, zużyty sprzęt wygodniej
wystawić jest dzień wcześniej, natomiast odpady niebezpieczne oraz opony prosimy wystawić dopiero rano.
K urier P uszczykowski – C Z A S O P I S M O T Y P U „ N O t - for - P R O F I T “
Re­da­gu­je ze­spół w skła­dzie: Izabella Barczak (red. na­czel­na) [email protected], Ga­brie­la Ozo­row­ska (z-ca red. na­czel­nej) e-mail: [email protected],, Gu­staw
Czar­to­ry­ski, Justyna Kowalińska, Włodzimierz Kowaliński (fotografia), Aleksandra Krawczyk, An­drzej Kraw­czyń­ski. Stale współpracują: Elżbieta Pustkowska-Kornobis. Ad­res Re­dak­cji „Ku­rie­ra
Pusz­czy­kow­skie­go”: 62-040 Pusz­czy­ko­wo, ul. Grun­waldz­ka 7, tel./fax 61 813 30 78, Wy­daw­ca: Sto­wa­rzy­sze­nie Przy­ja­ciół Pusz­czy­ko­wa; Nr Rej. Są­do­we­go: RPR 748; Kon­to Ban­ko­we: Nr konta:
49 1020 4027 0000 1102 0297 2743. Drukarnia: TOM Luboń. Re­dak­cja za­strze­ga so­bie pra­wo skra­ca­nia i re­da­go­wa­nia otrzy­ma­nych tek­stów. Ty­tu­ły, śród­ty­tu­ły i wy­tłusz­cze­nia po­cho­dzą od Re­dak­cji.
Re­dak­cja nie od­po­wia­da za treść dru­ko­wa­nych li­stów, któ­re pre­zen­tu­ją po­glą­dy ich au­to­rów, nie publikujemy anonimów. Skró­ty ozna­cza­ne […] nie mo­gą znie­kształ­cać tre­ści wy­po­wie­dzi Czy­tel­ni­ków.
Re­dak­cja nie od­po­wia­da za treść re­klam. Na teksty czekamy w nieprzekraczalnym terminie do 15 dnia każdego miesiąca.
Na­kład 3200 egz.
19

Podobne dokumenty

PUSZCZYKOWA ECHO

PUSZCZYKOWA ECHO Projekty uchwały w sprawie przedmiotowego zwolnienia od podatku od nieruchomości położonych w Puszczykowie nieruchomości zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej w zakresie sportu, rekreac...

Bardziej szczegółowo