Poszukiwania genealogiczne rodziny Wyka
Transkrypt
Poszukiwania genealogiczne rodziny Wyka
Poznań, 2013-09-27 REKO MENDACJA Szanowny Pan Wełniak Arkadiusz Tczew, województwa Gdańskie Genealogią rodzinną zająłem się jakiś czas temu temu z różnymi efektami, gdyż z racji niedostatecznej znajomości niemieckiego trafiałem od początku na pewne problemy. Moi przodkowie mieszkali przynajmniej od drugiej połowy wieku siedmnastego Ziemię Chełmińską, wsie pod Brodnicą czyli Strasburgiem i miasto Lubawę. Jeden z nich kowal Marcin Wyka wyuczony na folwarku Zelnowo szukał szczęścia w mieście Ostródzie, gdzie trafił już po napoleońskich zawieruchach. Tu jednak zaczęły się moje problemy, bo ślad się tam urywał. Próbowałem sam coś ustalić najpierw w archiwum diecezji u księdza profesora a następnie w Archiwum w Olsztynie. Próbowałem także korzystać z pomocy dwóch firm genealogicznych (których nazw nie przytoczę, oszczędzając owych rzekomych profesjonalistów a de fakto cwaniaków), co poza obietnicami i straconymi pieniążkami spraw wcale nie ruszyli dalej. W marcu 2013 roku poprosiłem o pomoc pana Arkadiusza Welniak, którego polecił mi mój przyjaciel i jednocześnie członek naszego poznańskiego towarzystwa Genealogicznego. Spotkalismy się z Panem Wełniakiem tuż przed świętami wielkanocnymi w Poznaniu i przegadalismy dobre kilka godzin o historii, polityce i genealogii przy dobrym szlacheckim trunku. Pan Wełniak po miesiącu przesłał mi bardzo szczegółowy plan pracy z ukazaniem mozliwości dalszych poszukiwań w archiwach. Na początku bałem się że koszty będę wysokie, ale od początku ustalaliśmy wszystko mailowo i pan Arkadiusz informował mnie o kolejnych krokach w tym temacie, przedstawiając koszta i celowość prac. W czerwcu otrzymałem już pierwszy raport z prac, gdzie na podstawie dokumentów i ksiąg udało jemu się znaleźć dobry i zasadny punkt wyjściowy. W listach cechowych i dokumentach Starosty mój przodek został właśnie właściwie namierzony. W 1832 roku a więc po naszym nieudanym powstaniu Marcin Wyka który w dokumentach stał odtąd już jako Wiecke (albo Wycke) mieszkał w Mrągowie (wtedy Morungen). Jego szóstka dzieci przeszła na luteranizm, gdyż obie żony mistrza kowalskiego były tego. Dalsze prace prowadził pan Wełniak już po wakacjach w Archiwach w Olsztynie i w Toruniu, ponieważ dwoje najstarszych synów wróciło do Świecia czyli tam gdzie żyli dwieście lat wcześniej ich dziadowie. Otrzymałem ku radości mojej ogromnej wiele ważnych faktów, odpisów i informacji rodzinnych o których dotąd nie miałem żadnego pojęcia. Jeden w Wyków Krystian wyemigrował w 1896 roku do Ameryki, inny zginął w czasie pierwszej wojny światowej na linii Maginota. Inne odszukane fakty ukazywały także najmłodsze córki kowala, który oddały się Bogu i dożyły sędziwego wieku w klasztorach. Niektóre te fakta które swoim uporem zgromadził pan Welniak zapamiętałem sam, kiedy opowiadała o nich przy rodzinnych niezapomnianych uroczystościach moja babka Janina Tomaszewska z Wyków. To ona zabrała pewnie z sobą do tego drugiego lepszego świata wiele cennych wspomnień. Wierzę w to, że Arkadiusz Wełniak znajdzie czas dla mnie w przyszłości i będzie kontynuował swoją pracę nad dziejami moich przodków. Chciałbym bardzo, bardzo polecić jego prace archiwisty i historyka-genealoga. Jego dokładność i uczciwość zasługują naprawdę na uznanie, a znajomość dokumentów w różnych archiwach państwowych, diecezjalnych i zagranicznych bazach danych z których korzystał jest naprawdę znakomita. Dla mnie osoby niezamożnej także przystępne ceny odegrały dużą rolę. Jego ostatnia informacja o dokumentach wizytacyjnych z czasów polskich na ziemi brodnickiej i chełmińskiej zaraz po szwedzkim potopie pozwala mi po cichu wierzyć że uda się znaleźć dalsze informacje do mojej tablicy. Jestem pełen podziwu do pasji z jaką on realizuje swoją zamierzenia. Także prywatnie rozmowa z panem Wełniakiem była niezwykle cennym doświadczeniem dla mnie. Łącze wyrazy szacunku i życzę wszystkiego najlepszego Waldemar Morawski Waldemar Morawski ul.Władysława Łokietka Poznań