Gospodarka - domena sacrum czy profanum
Transkrypt
Gospodarka - domena sacrum czy profanum
Tyszka, T. (2007). Sacrum i profanum w gospodarce. W: A. Lewicka-Strzałecka Współczesne wyzwania nauk praktycznych. Warszawa: Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania. Sacrum i profanum w gospodarce1 Tadeusz Tyszka Zacznijmy od wyjaśnienia dwu podstawowych pojęć: Sacrum to sfera świętości, wokół której koncentrują się wierzenia, praktyki religijne itp. Profanum to to, co świeckie (dosłownie: znajdujące się poza obrębem świątyni), sfera, w której odbywają się codzienne wydarzenia. Z przytoczonych definicji natychmiast wynika, że gospodarka należy do dziedziny profanum, a nie sacrum. Potwierdzają to znane obrazy i wypowiedzi biblijne: Chrystus wypędzający kupujących ze Świątyni, albo odpowiedź Chrystusa na pytanie, czy należy płacić podatki: oddajcie co boskiego Bogu, a co cesarskiego - cesarzowi itp. A jednak, tak jak w innych sferach naszego życia, gospodarka w bardzo wielu miejscach nie jest dziedziną wyłącznie profanum, jest raczej mieszaniną sacrum i profanum. Rolę motywów religijnych w tworzeniu gospodarki kapitalistycznej pokazywał np. Max Weber - w słynnym studium o związku między podstawami kapitalizmu a zasadami i wartościami religii protestanckiej (Weber,1976). Protestantyzm wg Webera propagował równocześnie przedsiębiorczość i gromadzenie zysku, a z drugiej strony - ascetyczny sposób życia. Sprzyjało to akumulacji kapitału i rozwojowi systemu kapitalistycznego. Wydaje się, że rzeczywiście gospodarka, podobnie jak inne dziedziny życia nie daje się całkowicie podzielić na sferę sacrum i profanum. Bardziej dla celów ilustracji niż dla systematycznego przeglądu pokażę słuszność tej tezy w czterech dziedzinach zachowań ekonomicznych: • posługiwanie się pieniędzmi • niedopuszczalność wymiany między niektórymi wartościami 1 Inspiracją dla podjęcia tego tematu był wykład Prof. Kieżuna z okazji otrzymania doktoratu honoris causa w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego. • oszczędzanie • praca i brak pracy 1. Świecki i sakralny charakter pieniędzy Pieniądz wg ekonomistów jest przede wszystkim podstawowym środkiem, za pomocą którego wymieniane są dobra. Jest tak dlatego, że pieniądz pozwala ominąć kłopoty związane z koniecznością znajdowania za każdym razem ilekroć miałoby dojść do wymiany określonych dóbr, dwu uczestników transakcji. Toteż pieniądz pojawił się bardzo wcześnie. Ludzie od najdawniejszych czasów mieli potrzebę wymieniania dóbr. Dunklin i Room (1990) przytaczają egipski kontrakt z 1100 roku przed Chrystusem, w którym wyryto w kamieniu, w jaki sposób wymienia się byka na różne dobra: ziarno, oliwę, miód, okrycia itp. Tak traktowany pieniądz bez wątpienia należy do sfery profanum. Rzeczywiście we współczesnych uprzemysłowionych społeczeństwach większość rzeczy ocenia się wyłącznie w kategoriach ich ekonomicznej wartości. Wartość tych dóbr jest wyrażana bezpośrednio w pieniądzu. Co jest jednak zaskakujące, to fakt, że samo pojawienie się pieniądza było ściśle powiązane z religią (por. Tyszka, Zaleśkiewicz, 2004). Np. w wielu prymitywnych społecznościach istniała wiara, że pieniądz został dany przez bóstwa, a osoby zajmujące się produkowaniem przedmiotów służących jako pieniądz musiały przechodzić specjalne rytuały. Sakralny element niektórych pieniędzy odnosi się jednak nie tylko do czasów odległych, ze zjawiskiem tym mamy do czynienia także współcześnie. Najpierw zauważmy, że ludzie mają specyficzny stosunek do przywłaszczania sobie cudzych pieniędzy (inny niż do przywłaszczania sobie przedmiotów bezpośredniego użytku (np. artykułów spożywczych, kosmetyków itp.). Jak zauważa Simmel (1997) kodeksy karne i praktyka sądowa przewidywały zwykle łagodniejsze kary za przywłaszczenie sobie rzeczy bezpośredniego użytku niż kradzież równoważnej im kwoty pieniężnej. Przypuszczalnie też osoba przyłapana na kradzieży jakiegoś przedmiotu i przyłapana na kradzieży równoważnej kwoty pieniędzy miałaby inne nasilenie poczucia wstydu. W tym drugim przypadku większe. Belk i Wallendorf (1990) zwrócili uwagę na fakt, że współcześnie sakralny stosunek do pieniądza wyraża się zarówno w odniesieniu do źródeł pochodzenia pieniędzy jak i w odniesieniu do sposobów ich użycia. Rzeczywiście ludzie mają tendencję do niejednakowego traktowania i wydawania pieniędzy pochodzących z różnych źródeł. Rozróżnia się zwykle właściwe i niewłaściwe źródła pochodzenia pieniędzy i bogactwa. Praca niewątpliwie należy do dobrych źródeł, a na przykład hazard należy do źródeł niedobrych. Wyraża to stare przysłowie: grosz zarobiony – błogosławiony, grosz wygrany od szatana dany. Pieniądze pochodzące z różnych źródeł mogą być różnie wydawane. Na przykład, pieniądze wygrane na loterii są łatwiej wydawane niż inne pieniądze. Z perspektywy czysto ekonomicznej (świeckiej) zachowanie takie można uznać za nieracjonalne: jeden złoty jest jednym złotym, niezależnie od sposobu, w jaki znalazł się w naszym posiadaniu. Inny aspekt pewnej sakralizacji pieniądza polega na tym, że zachowujemy specjalny stosunek do pewnych kategorii pieniędzy: otrzymanych w prezencie, spadku itp. Stanowią one specjalne kategorie wartości, nieprzekładalne, a przynajmniej nie przekładalne w całości, na zwykłe pieniądze. Możemy np. mieć opory przed wydaniem dziedzictwa na codzienne potrzeby. Wreszcie obserwuje się niekiedy (chociaż coraz rzadziej), że przy zajęciach uważanych za wypełnianie misji raczej niż za zwykłe zarabianie pieniędzy (ksiądz, artysta, lekarz itp.) stosowane są specjalne procedury ich przyjmowania – na przykład przekazuje się je nie wprost osobie świadczącej usługę, a raczej innej osobie (np. w przychodniach lekarskich pieniądze przyjmuje zwykle sekretarka, a nie sam lekarz). 2. Wymiany dozwolone i wymiany tabu W społeczeństwie prowadzone są i nikogo nie rażą różnego rodzaju wymiany: • Płacimy komuś za sprzątnięcie naszego mieszkania • Wynajmujemy i opłacamy adwokata, żeby nas bronił w procesie sądowym itd. Pomyślmy jednak, czy zaakceptowalibyśmy inne wymiany: • Kupowanie i sprzedawanie praw do adopcji dzieci • Kupowanie i sprzedawanie głosów w wyborach politycznych MacGraw i Tetlock (2005) określają te pierwsze wymiany mianem rutynowych, a te drugie jako wymiany tabu. Do pierwszych jesteśmy rzeczywiście przyzwyczajeni. Nie różnią się one chociażby od porównywania ceny i jakości przy zakupach. Stosujemy tu jakiś standard pozwalający porównywać rózne wartości. Te drugie wymiany wymagają porównywania wartości uznawanych za rynkowe z wartościami uznawanymi za specjalne (można je nazwać sakralne). Wymiany wartości uznawanych za rynkowe z wartościami uznawanymi za sakralne wzbudzają opór, podobny do tego jak złamanie tabu. Jak pokazali Fiske i Tetlock (1997) ludzie traktują takie wymiany jako niedozwolone i reagują na nie większym czy mniejszym stopniem oburzenia. Tetlock (2000) zastanawia się, czy wymiany tego rodzaju są rzeczywiście odrzucane na zasadzie tabu w takim sensie, jaki temu pojęciu nadał Malinowski, tj. absolutnego zakazu (takiego np. jak zakaz kazirodztwa) bez potrzeby dalszych uzasadnień. Gdyby zachodził taki właśnie przypadek, to żadna perswazja i racjonalne argumenty za zmianą nastawienia w danej sprawie byłyby kompletnie nieskuteczne. Tetlock pytał różne grupy Amerykanów, czy byłyby przeciwne dopuszczeniu rynku organów, albo kupowanie i sprzedawanie praw do adopcji dzieci. Ponad 90 % społeczeństwa amerykańskiego była przeciwna np. dopuszczeniu rynku organów. W następnym kroku Tetlock zmodyfikował pytania: Czy ciągle byłbyś przeciwny dopuszczenia rynku organów, gdyby biedniejsi członkowie społeczeństwa otrzymywali specjalne wauchery na zakup organów, tak że nie byłoby zagrożenia, że biedniejsza część społeczeństwa nie miałaby dostępu do przeszczepów. W tej wersji liczba przeciwników dopuszczenia rynku organów spadła do 60%. Oznacza to, że 60% społeczeństwa amerykańskiego wyraża sprzeciw bez analizowania jakichkolwiek argumentów „za”. Można powiedzieć, że jest to rzeczywiście reakcja na zasadzie tabu. Ale istnieje też mniejsza część, której sprzeciw odwołuje się do specyficznych powodów – odrzucenie dokonuje się tu na drodze analitycznej raczej niż tabu. 2.1. Liczy się sposób sformułowania propozycji MacGraw i Tetlock (2005) stawiali badanych studentów w następującej sytuacji: Wyobraź sobie, że wspólnie z kolegą (koleżanką) wynajęliście właśnie mieszkanie. Kolega ten (koleżanka) mówi ci, że z pewnych osobistych powodów nie chciałby wynosić śmieci z mieszkania i zgłasza ci następującą propozycję (tu następowała jedna z trzech ofert): Jeżeli zgodzisz się wynosić śmieci, to on (ona) będzie stale odkurzał(a) pokój Jeżeli zgodzisz się wynosić śmieci, to on (ona) będzie ci płacił(a) miesięcznie 15 dolarów Jeżeli zgodzisz się wynosić śmieci, to on (ona) będzie płacił(a) twoją część rachunków za elektryczność (w wysokości 15 dolarów miesięcznie) . Jak pokazało badanie, studenci najgorzej odbierali (tj. oceniali ją jako najbardziej niestosowną) ofertę środkową – bezpośredniego płacenia za usługę wynoszenia śmieci. Oferta pierwsza - wymiany między dwoma usługami - wydawała im się w pełni akceptowalna, ale także za akceptowalną uznawali bezpośrednie płacenia za usługę w postaci opłacania rachunków za elektryczność. Wynik ten pokazuje, że (bezpośrednie) wprowadzenie relacji rynkowej do sfery relacji uważanych za relacje innego rodzaju (tu: koleżeńskie) może być odebrane jako naruszające reguły tabu. Wynik sugeruje także, że w zaakceptowanie bądź odrzucenie propozycji może zależeć od sposobu sformułowania propozycji. Znaczenie sformułowania jeszcze wyraźniej pokazuje inne badanie tych autorów. Badanie odbywało się w okresie, gdy prezydent Clinton zaproponował, że osoby, które złożą duże datki na określone cele społeczne, będą mogły spędzić jedną noc w sypialni Lincolna w Białym Domu. Dla celów eksperymentu, po ogólnym wprowadzeniu w sytuację, oferta została sformułowana w dwu wersjach: • Chętnych do przespania się w sypialni Lincolna jest tak dużo, że jest to dobro ograniczone, więc prezydent nagradza tych, którzy złożyli duże datki na określone cele społeczne; • Prezydent myśli o donatorach jak o dobrych przyjaciołach. A przyjaciele świadczą sobie różne usługi. Umożliwienie przespania się w sypialni Lincolna to taka przysługa dla przyjaciół. Okazało się, że studenci dużo lepiej oceniali propozycję Clintona przy drugim sformułowaniu niż przy pierwszym. Dlaczego? Dlatego, że drugie sformułowanie „obracało się” w ramach tej samej relacji społecznej, a pierwsze sformułowanie „mieszało” sferę symboliczną z relacją rynkową. 2.2. Ile jest warte życie ludzkie? Współcześnie w różnych kontekstach podejmowane są próby pomiaru trudno mierzalnych wartości, takich np. jak próby wyceny życia ludzkiego. Takie podejście proponowane jest np. w kontekście zapłaty pracownikom za podjęcie przez nich ryzyka związanego z niebezpieczną pracą. Określa się tu wartość życia poprzez ustalenie, za ile osoba jest skłonna podjąć pracę zawierającą określoną szansę utraty życia (w języku angielskim metodę tę określa się jako willingness-to-pay). Przypuśćmy, że jakaś praca wiąże się z niewielką szansą śmiertelnego wypadku (utraty życia); powiedzmy 1 na 10.000 w ciągu roku. Możemy zapytać, w związku z tym, pracownika, za jaką dodatkową cenę (dodatkową w stosunku do płacy za tę samą pracę bez żadnego zagrożenia życia) podjąłby on tę pracę. Powiedzmy, że typowy pracownik jest gotowy podjąć taką pracę za dodatkową kwotę 500 zł. Można stąd wyliczyć (i robi się to), że w badanej grupie wartość życia jednego pracownika wynosi: 500 x 10.000 = 5 mln. zł. W medycynie pojawia się kwestia wyboru między różnymi rodzajami terapii, które charakteryzują się różną skutecznością, a zarazem zawierają rozmaite nieprzyjemne skutki uboczne (cierpienia związane z przejściem nieprzyjemnej terapii, życie z powstałą ułomnością itp.). Trzeba, w związku z tym, wybierać niekiedy np. między dłuższą liczbą lat życia z daną ułomnością i krótszą liczbą lat życia bez tej ułomności. Badania pokazują jednak, że analiza kosztów i korzyści w przypadku działań zawierających zagrożenie dla życia ludzkiego jest uważana za coś niestosownego. Viscusi (2000) opisywał badanym scenariusze, w których np. firma samochodowa miała zadecydować, czy wprowadzić pewne zabezpieczenia w swoich samochodach. Przedstawiano badanym osobom dwa scenariusze: W jednym scenariuszu podawano, że firma przeprowadziła analizę kosztów i korzyści i po stwierdzeniu, że koszt wprowadzenia zabezpieczeń jest bardzo wysoki - (100 mil. dolarów), a pożytek skromny (4 uratowane życia), firma zdecydowała się nie wprowadzać dodatkowych zabezpieczeń. (Firma przyjmuje bowiem zasadę, że wprowadza zabezpieczenia, jeżeli uratowanie jednego życia nie przekracza 10 mil. dolarów.) W jednym scenariuszu podawano, że firma również rezygnowała z wprowadzenia zbyt kosztownych zabezpieczeń, ale nie prowadziła przy tym formalnej analizy ryzyka. Okazało się, że mimo, iż w pierwszym scenariuszu firma przyjmowała całkiem wysoką stawkę za ludzkie życie, badani byli skłonni karać firmę za tę praktykę. Równocześnie badani byli mniej skłonni karać za to samo firmę z drugiego scenariusza, która nie prowadziła formalnej analizy ryzyka. Wynika stąd, że ludzie uważają za coś niestosownego samo prowadzenie analizy, gdzie porównuje się koszty finansowe i wartość życia ludzkiego. 3. Oszczędzanie - Hipoteza Cyklu Życiowego Najszerzej uznana przez ekonomistów teoria oszczędzania, znana pod nazwą hipotezy cyklu życia, opiera się na dwu założeniach: • Ludzie są przewidujący i ograniczają w pewnych okresach konsumpcję • Chcą wydawać mniej więcej tyle samo w różnych okresach życia. Emerytura Dochód B Oszczędzanie X Y Oszczędzanie ujemne Oszczędzanie ujemne A D C pole ABCD: dochód dyspozycyjny Wiek w latach Rys. 1 Podstawowa Hipoteza Cyklu Życia (za Tyszka 2004) Śmierć Główne elementy tej teorii przedstawia rysunek 1. Pokazuje on „wyrównywanie” poziomu konsumpcji w różnych okresach życia. Młodzi ludzie pożyczają pieniądze, aby poprawić sobie bieżącą konsumpcję, ludzie w średnim wieku oszczędzają pieniądze na konsumpcję na starość, a ludzie starsi wydają oszczędności, aby utrzymać konsumpcję na wcześniejszym poziomie. Kiedy sprawdzano założenia Hipotezy Cyklu Życia, to okazało się, że o ile sprawdza się ona w pewnym stopniu w pozostałych okresach, to załamuje się w okresie emerytury. Ludzie w podeszłym wieku nie wydają z wcześniej zaoszczędzonych zasobów tak dużo jak by mogli, a nawet często kontynuują oszczędzanie. Wśród różnych powodów takiego postępowania (tj. kontynuowania oszczędzania) ważną rolę odgrywa to, że oszczędzanie jest przez wielu traktowane jak moralna cnota. Rzeczywiście, w tradycji europejskiej, zaczynając od bajki Ezopa o mrówce i koniku polnym2 chwalona jest zapobiegliwość i oszczędzanie, w efekcie czego już małe dzieci wierzą, że oszczędzanie jest rzeczą dobrą. Badania zaś Katona (1975) pokazują, że ludzie dorośli, podobnie jak w przypadku innych cnót, formułują sobie intencję intensywnego oszczędzania, choć w rzeczywistości im się to nie udaje i oszczędzają mniej. Wybór między oszczędzaniem a wydaniem pieniędzy może też być opisany jako wybór między konsumpcją teraźniejszą a przyszłą. Jak pokazują badania, ludzie zwykle przejawiają silną preferencję dla czasu teraźniejszego (pokazują to badania na dorosłych, ale też na dzieciach i na zwierzętach). Rozważmy np. wybór między otrzymaniem 100 złotych dzisiaj albo 150 złotych za pół roku. Większość z nas ma skłonność do wybierania pierwszej opcji. Skoro jednak ludzie przejawiają silną preferencję dla czasu teraźniejszego, to pojawia się pytanie, dlaczego w ogóle oszczędzają (tj. decydują się na odroczoną konsumpcje)? Jedną z odpowiedzi jest to, że ludzie są świadomi swojej impulsywności i narzucają sobie oszczędzanie, żeby nad tą tendencją zapanować. Rzeczywiście, niektóre obserwacje nad sposobami oszczędzania wydają się potwierdzać takie przypuszczenie. Na przykład w Stanach Zjednoczonych znana jest instytucja Christmas Clubs - polegająca na tym, że osoba nabywa specjalny rachunek bankowy, z którego otrzymuje niewielki tylko procent od swoich oszczędności w ciągu roku, a za to ma zagwarantowane pieniądze na prezenty Bożonarodzeniowe. 2 Bajka opisuje mrówkę, która przez całe lato ciężko pracowała, gromadząc zapasy na zimę, gdy tymczasem konik polny jadł cokolwiek i cały czas się bawił. Gdy przyszła zima, mrówka siedziała w ogrzewanym domku, a konik polny zmarł z zimna i głodu. Thaller (1985, str. 199) opisuje inny przykład sprawowania owej samokontroli: Oto państwo J. zaoszczędzili 15,000 dolarów na wymarzony domek letni. Zakładają jego kupno za pięć lat. Zaoszczędzone pieniądze są złożone na 10% w banku. Równocześnie kupują właśnie nowy samochód za 11,000 dolarów, które pożyczają korzystając z 3-letniego kredytu oprocentowanego na 15%. W kategoriach czysto ekonomicznych państwo J. postąpiliby bez wątpienia mądrzej przerywając oszczędzanie na 10% zamiast płacić 15% za kredyt. Żeby jednak tak postąpić państwo J. musieliby naruszyć nałożoną na siebie zasadę samokontroli w dążeniu do założonego celu (domku letniego). Przykłady powyższe sugerują, że oszczędzanie nie daje się sprowadzić do czysto ekonomicznego wymiaru, a raczej bywa traktowane jak moralna cnota, a także jako rodzaj samodyscypliny, która chroni nas przed pokusą impulsywności. 4. Praca i brak pracy Jest dość oczywistym, że ludzie podejmują pracę dla pieniędzy, jakie za nią otrzymują, albo podejmują pracę niepłatną, która przynosi im bezpośrednie korzyści (np. praca domowa). Badania nad pracą pokazują jednak, że ludzie pracują także dla zadowolenia, które praca im przynosi. Często okazuje się przy tym, że nawet praca, która początkowo nie stanowiła szczególnego źródła satysfakcji, z czasem staje się takim źródłem. Badania psychologiczne można podsumować stwierdzeniem, że praca stanowi w życiu jednostki bardzo ważny element i dostarcza jednostce licznych i różnorodnych satysfakcji. Poza pieniędzmi przynosi takie skutki jak: wypełnienie dnia, stwarzanie okazji do kontaktów społecznych, możliwość samorealizacji itp. Owe skutki są równie ważne w pracy jak zarabiane pieniądze. Praca stanowi wręcz element rozwojowy jednostki. Mówi się, że jej brak prowadzi do rozwojowego deficytu, hamuje przejście jednostki do dorosłości. Nic więc dziwnego, ze strata pracy powoduje cały szereg negatywnych konsekwencji. Jeszcze w latach 30-ych dwudziestego wieku Jahoda prowadziła badania (wywiady) w małej austriackiej wiosce Marienthal dręczonej największym w Austrii bezrobociem. Wśród członków rodzin dotkniętych tym nieszczęściem ustaliła długą listę negatywnych konsekwencji bezrobocia. Oczywistą konsekwencją były braki materialne takich rodzin. Ale ponadto zaobserwowano m.in.: znaczące pogorszenie dobrostanu fizycznego – osoby dotknięte bezrobociem skarżyły się na liczne dolegliwości fizyczne; pogorszenie samopoczucia psychicznego – osoby dotknięte bezrobociem skarżyły się na złe samopoczucie; apatię – osoby dotknięte bezrobociem przejawiały brak zapału do podejmowania różnorodnej aktywności; zmniejszenie zainteresowań społecznych - w szczególności osoby dotknięte bezrobociem przejawiały brak zainteresowania sprawami społecznymi; a nawet zmniejszenie aktywności politycznej - osoby dotknięte bezrobociem nie wykazywały zainteresowań sprawami politycznymi. Od tamtego czasu w większości rozwiniętych ekonomicznie krajów bardzo wzrosły świadczenia społeczne i różne formy opieki nad bezrobotnymi. Toteż prof. Jahoda zdecydowała się powtórzyć swoje badania na bezrobotnych na początku lat osiemdziesiątych. Okazało się, że opisane wcześniej symptomy po pięćdziesięciu latach pozostały w zasadzie niezmienione. Można to zinterpretować, że zwiększenie świadczeń dla bezrobotnych, jakie nastąpiło w rozwiniętych ekonomicznie krajach, nie poprawiło w sposób istotny dobrostanu bezrobotnych. Nie oznacza to naturalnie, że nie ma znaczenia, czy państwo coś robi dla bezrobotnych, czy nie. Oznacza natomiast, że dostarczane bezrobotnym świadczenia nie rozwiązują ich podstawowych problemów. Praca a także brak pracy, podobnie jak wymieniane wcześniej zjawiska, nie sprowadzają się tylko do wymiaru ekonomicznego. Nie przypadkiem mówi się o świętości pracy. Literatura Belk, R. W., Wallendorf, M. (1990). The sacred meaning of money. Journal of Economic Psychology, 11, 35-67. Dunklin, L., Room, A. (1990). The Guinness Book of Money. Bath: Guinness Publishing. Fiske, A.P., Tetlock, P.E.(1997). Taboo trade-offs: Reactions to transactions that transgress the domain of relationship. Political Psychology, 18 255-297. Jagoda, M. (1982). Employment and Unemployment: A Social-psychological Analysis. Cambridge Cambridge University Press. Katona,G. (1975) Psychological economics. New York: Elsevier. McGraw,P.A., Tetlock,P.E. (2005). Taboo trade-offs, relational framing, and the acceptability of exchanges. Journal of Consumer Psychology, 15, 2-15. Simmel, G. (1997). Filozofia pieniądza. Poznań: Wydawnictwo Fundacji Humaniora. Thaller, R.H. (1985). Mental accounting and consumer choice. Marketing Science, 4, 199214. Tyszka T. (2004). Psychologia Ekonomiczna. Gdańska: GWP. Tyszka, T., Zaleśkiewicz,T. (2004). Pieniądze . W: T.Tyszka (red.) Psychologia Ekonomiczna, Gdańsk: GWP. Tetlock, P,E. (2000). Coping with trade-offs: Psychological constraints and political implications W: S.L. Popkin, M.D. McCubbins, A Lupia (red.) Elements of Reason: Cognition, Choice, and the Bounds of Rationality. Cambridge: Cambridge University Press. Viscusi, W.K. (2000). Corporate risk analysis: A Reckless Act? Stanford Law Review, 52, 547-597. Weber, M. (1976). The Protestant Ethics and the Spirit of Capitalism. London: Allen & Unwin.