Przejścia i powroty Małgorzata Szczurek

Transkrypt

Przejścia i powroty Małgorzata Szczurek
Przejścia i powroty
Małgorzata Szczurek
Przejść przez coś. Przez most, kładkę. Coś za sobą, coś z siebie zostawić. Mieć / nie mieć do
czego wrócić. Przeżyć to na nowo dziś. Spróbować ogarnąć, zrozumieć. Zgodzić się lub nie na
to, co jest teraz.
Tworząc wystawę Przejścia i powroty, próbowaliśmy opowiedzieć o tym, jak doświadczamy
świata i jak go przeżywamy. My – twórcy wystawy, czyli czterdziestoosobowy zespół pracowników i współpracowników Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Ludzie pochodzący
z różnych regionów Polski, w różnym wieku, różnych profesji, o różnej wrażliwości. To nasze
przemyślenia, doświadczenia, nasze indywidualne przeżycia i wspomnienia złożyły się na
materiał, z którego stopniowo, już w mniejszym, ośmioosobowym gronie, wysnuwaliśmy
kolejne wątki i warstwy wystawy.
Ale od początku. Zaczęło się od pomysłu stworzenia wystawy zagranicznej, która będzie
świeżą, niebanalną prezentacją kolekcji MEK. Było dla nas oczywiste, że jako muzeum etnograficzne – a więc miejsce refleksji nad człowiekiem i jego sposobami życia – nie chcemy
organizować ekspozycji ładnych przedmiotów. Że interesuje nas raczej to, co przedmioty
znaczą, jakie światy w sobie kryją, co mówią o człowieku. Że chcemy pokazać naszą kolekcję
przez pryzmat tego, kim jesteśmy i jak ją rozumiemy. A więc że ważna jest dla nas nie rzecz
sama w sobie, lecz rzecz odniesiona do człowieka – tego, który ją wytworzył, tego, który jej
używał, tego, który na nią patrzy. Że dopiero w tym napięciu człowiek – rzecz rodzą się sensy,
nad którymi warto się zastanowić.
Pierwszymi odbiorcami wystawy mieli być widzowie w Marsylii. W naturalny sposób skupiliśmy
się więc na poszukiwaniu konceptów, które okażą się czytelne dla francuskiej publiczności.
Poszukując możliwie pojemnej formuły, doszliśmy do idei przejścia i powrotu jako uniwersalnych i wielowymiarowych symboli / motywów ludzkiej egzystencji. Ich wieloznaczność
i wieloaspektowość wybrzmiały mocno już podczas pierwszych spotkań poświęconych pracom
nad wystawą, o czym świadczą zapisy z sesji:
przejście / passage
powrót, od-nowa / repassage
• droga
• rite de passage
• inicjacja, przejście
• doświadczenie (także złe)
• proces
• ułatwienie, skrót
• tunel, korytarz, ścieżka
• brama, drzwi
• kładka, most, pogranicze (światów)
• mapa, szlak, klucz
• zmiana, przekroczenie
• do / ku..., nieodwracalność
• mus, granica
• wspomaga w trudnym wyborze / położeniu
• podnosi poziom bezpieczeństwa
• na styku trudności
repassage
• dążenie do spójności, harmonii
• ... że na czymś [nam] niezmiennie od początku zależy
• dystans, różnica
• nostalgia, tęsknota
• lęk, ból
• zmiana proporcji, nowe widzenie tamtych kształtów
• konfrontacja
• radość (tworzenia?)
• ferment, przemiana
• akceptacja / brak akceptacji
• świadomy wybór
• przypadek
• bunt, porzucenie
• nowy początek, naprawa
Na pierwszy rzut oka widać, że zakreślony przez nas obszar możliwych sensów i konotacji był
ogromny, a znaczenia przypisywane obu tytułowym pojęciom niejednokrotnie ze sobą sprzeczne.
Jak przedrzeć się przez ten gąszcz polisemii? W którą stronę podążać? Uznaliśmy, że najlepiej
poszukać w obszarze pamięci i indywidualnego przeżycia. Że tylko schodząc jeszcze głębiej,
czerpiąc z pokładów wrażliwości i wspomnień pojedynczych osób, zweryfikujemy sens obu
pojęć i wypracujemy kierunki dalszych poszukiwań.
Drugim etapem pracy nad wystawą były więc „warsztaty z pamięci” przeprowadzone wciąż
w tej samej czterdziestoosobowej grupie. „Przywołaj w sobie ważne dla Ciebie wspomnienie
z dzieciństwa, spróbuj je opisać, zastanów się, co znaczy dla Ciebie dziś” – brzmiało polecenie.
Uczestnicy pracowali najpierw w parach, potem w kilkuosobowych grupach, w których pojedyncze znaki, ślady, historie były zapisywane i poddawane zbiorowej interpretacji. Najważniejszym
i najtrudniejszym zarazem aspektem pracy było odkrywanie tego, co wspomnienia z przeszłości
znaczą dla nas dziś. Dlaczego okazały się na tyle ważne, by o nich mówić, co z nich zostało w nas,
jaki jest teraz ich sens? Warsztaty ujawniły niezwykłe pokłady energii, bogactwa doświadczeń
i… poezji. Oto zapis jednej z grup:
nr 1. Widok rozświetlonego okna, wydaje się, że gotyckiego, na parterze Collegium Maius. Siedzi
w nim ciocia z wysoko upiętymi włosami, otoczona starymi książkami.
Widok stały podczas spaceru, malarskość, jak obraz Vermeera, czas zatrzymany, zwolniony, upięte
włosy – świat w pewnym porządku.
• Fundament, tajemnica ksiąg, szacowność, dawność, która jest zamieszkana.
• Niezwykłość przestrzeni, okno – próg, granica innego świata, być gościem tego świata; opozycja
Planty / Collegium Maius.
• Ona z innego świata, czarodziejka, zapachy, kurz; okno prowadziło do ciemnego korytarza, a ten
trzeba było odnaleźć.
DZIŚ:
• Okno mojego biura wychodzi na tamto okno.
• Jest dla mnie osobą, która żyje pięknie. Wsparcie.
• Mam z tego fascynację dawnością – że jest [ona] niezmiennie [obecna] w murach, ludziach, przedmiotach.
nr 2. Wyprawa do lasu na grzyby z babcią o trzeciej rano. Jej zielony koszyk. I gumowce (moje zielone,
jej – nie pamiętam, jakie).
• Ekscytacja od poprzedzającego wieczora. Jest bezwzględnie figurą moich korzeni. Cisza. Bez słów.
Inicjujący przewodnik. Oddalała się, zostawiała pole dla mnie. Mogłem się skupić. Zostawiała mi
samotność.
• Zimno (rano). Ale nie zamieniłbym tych wypraw na nic.
•„Wyprawa” to słowo babci (ja bym tak tego nie nazwał, ja ze słowami mam kłopot). Umiejętność
poruszania się po lesie. Gęstwina. Nie zgubić się. Intuicja: są tu grzyby, czy ich nie ma?
• Jej koszyczek (koszyczek, nie koszyk!) – zielony z plecionką wielkości paznokcia, bardzo bardzo praktyczny w ścisku, przewiewny, najlepszy z najlepszych; szukałem takiego potem i nie znalazłem już.
Dziś odrzuca mnie od plastiku, grzyby w nim nie oddychają.
• Pasaż jak sto pięćdziesiąt!
• Siła rytuału.
• Funkcja życiowa. Wyprawa po coś. Tak wyprawia się bohater.
DZIŚ:
• Mam niezmiennie cug na las i na grzyby.
• Uczę się przez przeniesienie zachowań. Mam to z niej, naśladowałem jej ruchy.
• Pożytkowanie do końca sytuacji (możliwości, jakie dają).
nr 3. Babcia przy stole. Słucham jej opowieści. Przeżywam, to. Świata wokół nie ma. Kojarzę to z wieczorem. A także: babcia na białej ławie, ja na stołeczku. I opowieści.
• Jedno wielkie słuchanie. Przyjmowałam jej opowieści w ciemno. Potem nabierałam dystansu do treści.
Ale w końcu zrozumiałam, że ważne jest samo słuchanie, nie treści.
• Te opowieści zawsze rodziły pytania. Jak u dzieci. (Funkcja wywoławcza.)
• Rytuał sam na sam. To było dla mnie ważne.
• Rzeczy (stół, ława) pamiętane są z powodu opowieści, w nich skąpane.
• Ku wieczorowi świat staje się opowieścią, jest mówiony.
• [Nieustające] spotkanie osób / pokoleń.
DZIŚ:
• Pokazuje, jak można żyć dla, mieć czas dla [kogoś].
• (Dziś babcie już nie znają tych opowieści. Coś się stało.)
• [To] daje poczucie przynależności kulturowej: mam o kim opowiadać; ciągłość postawy.
• Jestem etnografem z [powodu] jej opowieści. No i Kolberg. To była książka babci. nr 4. Burza z piorunami za oknem. Patrzymy na to z babcią bez lęku. Nakrochmalone, białe, ogromnie
starodawne poduszki.
• Podanie o ludziach rodzących się podczas burzy: że będą mierzyć się z trudnościami. Babcia urodziła
się w czasie burzy.
• Uczyła, jak się nie bać piorunów.
• Poduszki: dom, jak ma być. Kawałek święta przy każdej nowej poduszce. Element stabilności w kontraście do cygańskiego stylu (rodziców).
• Tam burza, tu wnętrze domu: bezpieczeństwo. Ale siedzenie przy świecach – obawa.
DZIŚ:
• Nie boję się żywiołów. Gdy idzie burza, wkładam płaszcz, wychodzę.
• Idzie siła po łączach, dochodzi do mnie i powinnam ją przekazać dalej.
• Nie trzeba bać się tajemnic, duchów niespokojnych, jest na tym świecie metafizyka, są sprzeczności.
I to jest piękne.
• To, co ona przeżyła, jest moją siłą. Wiele przeszła i to mnie wzmacnia.
• Esencja: patrzeć na pioruny i krochmalić poduszki.
Po zapoznaniu się ze wszystkimi zapisami szybko spostrzegliśmy, że niemal każde wspomnienie zawiera w sobie materialne jądro – może być nim zwykła rzecz lub codzienna czynność
– w którym skrystalizowało się dawne przeżycie, i które stało się niejako jego znakiem:
chodzenie po lesie w dzieciństwie; bajka o Królewnie Śnieżce opowiadana przez ojca; zapach perfum
cioci informującej o śmierci mamy; poszukiwanie dziadka na rodzinnych fotografiach; zapach rozgrzanego piasku; widok dwóch żołnierzy idących polną drogą i rozmawiających ze sobą (na obrazie
w pokoju babci); palenie papierosów na ulicy w wieku pięciu lat i w konsekwencji – lanie; prezent
w postaci upragnionego psa i konieczność oddania go; zapach lasu ożywionego letnim słońcem
nieopodal rodzinnego domu; wspólna wigilia w domu rodzinnym; udział wraz z babcią w wiejskim
weselu; zabawy z kuzynostwem w starym domu u cioci na wsi; pomalowanie sobie butów otrzymanych
w prezencie w wieku pięciu lat; czyszczenie butów przed świętami Bożego Narodzenia; przyjemność
gry na fortepianie w domu w wieku ośmiu lat; obserwowanie babci dekorującej świąteczne ciasta
i torty; zapach stearyny, kleju i starego papieru w pracowni ojca i sąsiada; zapach i wygląd starych
książek i albumów w domu rodzinnym; pierwsza procesja Bożego Ciała obserwowana z zachwytem;
sierpniowy poniedziałek, po którym nic już nie było takie samo (śmierć ojca); wstrząs spowodowany
widokiem popijawy na chrzcinach; poranne wstawanie na roraty – pierwsze spotkanie z religią i Bogiem;
przysłuchiwanie się rozmowom babci cieszynianki z jej koleżankami (protestantkami, katoliczkami,
żydówkami); pierwsza spowiedź; zapach przypalonego mleka na starym piecu w kuchni babci; dźwięk
dzwonków przy saniach zimową porą; historia rodziny w kontekście zwierząt opowiedziana przez
babcię; gołąbki w serwetce podczas zakupów z mamą na Placu Żydowskim; oczarowanie wsią po
południowej drzemce pod pierzyną u dziadków; puste ulice w słoneczne popołudnie w rodzinnym
mieście; widok cygańskiego wozu; nauka na skrzypcach u mamy w wieku czterech lat; smak kakao
podczas pierwszego śniadania u babci na wakacjach; zapach jabłek na ganku wiejskiej nauczycielki;
samodzielne prowadzenie pługa w wieku lat trzynastu; wspólne lepienie pierogów z babcią
Idea przejścia i powrotu zaczynała materializować się w postaci indywidualnych, iście proustowskich opowieści. Kolejnym zadaniem było przełożenie tych intymnych, zmysłowych historii
na język wystawy, która miała prezentować rzeczy z kolekcji naszego muzeum. Tak rozpoczął
się najtrudniejszy i najbardziej żmudny etap pracy – refleksja nad zebranym materiałem, próba
wysnucia z niego głównych wątków. W gronie ośmiu osób przez wiele tygodni analizowaliśmy
zapisy i zastanawialiśmy się nad treściami, jakie niosą. Powoli zaczynaliśmy sobie uświadamiać, że tak naprawdę pracujemy nie tyle nad wystawą, ile nad partyturą, w której każdy z nas
zapisuje linię melodyczną innego instrumentu. Skoro zaś te same rzeczy i podobne sytuacje
mogą wywoływać w nas odmienne skojarzenia i inne odczucia, powinniśmy spróbować wymyślić taką wystawę, która odda duże pole samemu widzowi i jemu także pozwoli przejrzeć
się w rzeczach przez nas wybranych i zestawionych. Chodziło więc o stworzenie sytuacji do
przeżycia i do przemyślenia.
Analizując zapisy wspomnień, równocześnie przeglądaliśmy zasoby muzeum i staraliśmy
się wybierać obiekty, które możliwie najlepiej oddadzą lub wpiszą się w wątki wyłaniające się podczas naszych kolejnych rozmów. Tak wyodrębniliśmy grupę przedmiotów – rzeczy zwykłych i dzieł sztuki nieprofesjonalnej – które ponownie poddaliśmy
próbie współczesnej, osobistej interpretacji. Ważnym dla nas aspektem pracy było takie
zestawianie przedmiotów, by odsyłały one do możliwie najszerszych pól znaczeniowych
i otwierały na nowe metaforyczne odczytania. Oto fragment zapisu z jednej z naszych
sesji:
sesja szósta 19.01.2010
• klucz – do rzeczy cennej, niedostępnej także dla nas / zasoby w nas także bywają niedostępne; motyw
„utraconych danych”
• klucz:
= pomost = przewodnik
= wytrych = „nie domyślamy się światów, jakie «klucze» przed nami otwierają”
•„trzymamy rzeczy pod kluczem” / pamięć
• metafora pamięci elektronicznej; kod dostępu; PIN; komputer; zapisywanie danych: przeniesienie do
mózgu; zapisuje się w nim dane, pamięci trwałe; mapowanie pamięci komputera; choć myślimy, że
wymazujemy, nie da się danych wymazać w praktyce; jeden ruch i tracimy; moment nieuwagi może
kosztować dużo, milion dolarów, albo pracę od początku; ale też „nie ładuj za dużo naraz”, za dużo
obrazów powoduje zawieszenie; karta elektroniczna; sejf bez klucza – intrygujące, ale i nie zawsze;
kogo to dalej ciekawi? Sejf = save?
• save service :-)
• kłódka: granica / trwałość / ocalić / chronić / bronić dostępu
• zamek a kłódka = zamek jest od wewnątrz / kłódka na zewnątrz / czasem drzwi praktycznie rozwalone;
wtedy kłódka jak cytat bez podpisu
• kłódka = ikonka wciąż funkcjonująca; forma doskonała; szybko ją kojarzymy
• klucz – bardziej otwiera; kłódka – bardziej zamyka, sygnalizuje niedostępność
• otworzyć kłódkę – tylko wtedy możemy wejść, pójść dalej
• ciąg: klucz – widok kłódki – otworzenie – zdjęcie kłódki
• ale można też odejść od ciągu, wtedy potraktować rozdzielnie: klucz otwiera, a kłódka znaczy tabu,
obszar chroniony
• skojarzenie z mitami / trzeba zdobyć klucz, który też jest ukryty; klucz w znaczeniu metafory „coś, co
otwiera”; zaklęcie magiczne
• rzeczy kluczowe = pierwotne
• wystawa: kłódka na odrzwiach – jaki obszar (znaczeń) chroni?
• ułożyć masę kłódek, jedne otwarte, inne do otwarcia, inne półotwarte
• kłódka – piwnica, coś głęboko położonego, w fundamentach
• zdobienie kłódki / np. motyw z głową, ale nie tylko
• dziurka od klucza
•„mieć klucz pod nosem”
• forma graficzna zamka od wewnątrz – IMG 0032
• klucz do ręki, by widz mógł poszukać
• trzyma się w domu stare klucze. Dlaczego?
• gubić klucze
• klucz, którego nie da się wyjąć. I spokój (??)
• masz klucze przy sobie?
• kiedy jest się w podróży, klucz w kieszeni – atrybut domu
• pokolenie dzieci z kluczem na szyi
• klucz – władza. Św. Piotr, „klucze do królestwa”
• guziki / odpowiedniki kluczy; nie mniej ważne
• plus nitka i igła, i już jesteśmy w repasacji / reparacji
• na wystawie: coś spruć; pociągnąć nitkę i wszystko leci; coś, co się rozpada w rękach, opłatki; zaznaczyć delikatność przedmiotów, upływ czasu
• w naszej kulturze – zwyczaj chronienia, przywiązanie do trwałości (w przeciwieństwie do buddyzmu)
• Kuba spruwacz
• dać doświadczyć kruchości = pasaż; coś już nie do odzyskania;
• lub kawałek tekturki: przełamać – odgiąć / potem przywrócić, a to już nie będzie to samo
• albo przedrukować zdjęcia stare, że już się nie da ich odtworzyć; nadruki na opłatku
• wydrukować zdjęcie na opłatku, połamać
• udało nam się przyszpilić dwie większe metafory w rzeczach: 1) obraz na szkle – metafora mechanizmu
pamięci; 2) kłódka – metafora zabezpieczania pamięci
• glina: jeszcze jeden materiał popularny: łatwy do zniszczenia, łatwy do naprawy (druciarze; zob.
zdjęcie u Kriegera)
• kołowrotek; wykorzystać do zmiany znaczeń na wystawie…
• las kołowrotków: przejść przez nie w utrudniony sposób, pod tym warunkiem móc coś zobaczyć;
wtedy dajemy wybór
• czy młody człowiek wie, do czego służył kołowrotek? W odróżnieniu od kłódki, wciąż rozpoznawalnej
• fundujemy niezłą mękę na tej wystawie! Nawet w zabawkach jest szarańcza (choć nie ma tam stonki,
bo nie doszliśmy…)
• no to jeszcze wydmuszki! A w jajku klucz! Legenda, w której straszny potwór tego bronił. No to już
leżymy!
Przewodnim motywem miało stać się samo przejście – przez wystawę, przez doświadczenie,
przez ciągi skojarzeń wywoływane kolejnymi skupiskami obiektów. Przejść, przeżyć, zobaczyć, co t o znaczyło kiedyś, a co znaczy dziś. Idea przechodzenia przez coś, spoglądania
wstecz, oglądania na nowo, z innej perspektywy, okazała się także kluczem do aranżacji
wystawy. Poszczególne obiekty oświetlają się nawzajem swoimi znaczeniami, rodząc kolejne.
Dwa krzesła – małe i duże – postawione przy samolociku zabawce tworzą sytuację dwóch
punktów widzenia. Wyzute ze swej pierwotnej funkcji stroje zyskują wymiar autoteliczny.
Ule oglądane z góry układają się w ulicę. Wchodząc w przestrzeń ekspozycji, widzowie
przechodzą na drugą stronę lustra, wkraczają w inny wymiar rzeczywistości. „Jestem, kim
nie jestem, od kiedy tu jestem” – mogłaby powiedzieć Alicja w krainie czarów, i taka właśnie
na poły baśniowo-bajkowa kraina otwiera się przed zwiedzającymi. Przerysowane w skali
przedmioty, niecodziennie zestawione eksponaty odsłaniają podszewkę świata. Podszewkę
utkaną z indywidualnych doświadczeń i przeżyć. Nie chodziło nam o to, aby wystawa w bezpośredni sposób ilustrowała nasze wspomnienia, lecz aby wywołała w widzach ten rodzaj
odczuć, jakie pojawiły się w nas samych podczas warsztatów.
Zanim rozpoczęliśmy prace nad pierwszymi szkicami scenariusza, musieliśmy zgodzić się
co do podstawowych pytań, które chcieliśmy zadać wybranym przez nas eksponatom, pytań,
wokół których miała zogniskować się nasza refleksja. Pojawiały się one spontanicznie podczas kolejnych spotkań: znakiem czego jest / może być przedmiot? Do czego odsyła? Jak żyje?
Dlaczego bezustannie otaczamy się coraz to nowymi rzeczami i jaka jest rola przedmiotów
starych? Kiedy zaczynamy dziwić się rzeczom? Co tak naprawdę oznacza gest gromadzenia,
przechowywania? Czy archiwizowanie jest równoznaczne z pamiętaniem? I jak ma się ono
do przeżywania? Na czym polega praca pamięci? Po co w ogóle pamiętać? I wreszcie: czy to
wszystko nie jest banalne?
Ależ tak. Przedmiotem naszej refleksji była także banalność rzeczy i spraw. Zapisane przez
nas wspomnienia ujawniły potęgę codzienności, epifaniczną moc tego, co zwyczajne. Zwykłe
powtarzalne gesty, codzienne domowe czynności, do których na ogół nie przywiązuje się wagi,
okazały się najtrwalszym i najsilniejszym pasem transmisyjnym łączącym nas z przeszłością.
„Idzie siła po łączach, dochodzi do mnie i powinnam ją przekazać dalej”; w geście czyszczenia
butów czy wspólnego lepienia pierogów tętni życie, obecne tu i teraz, i wtedy. Tyle po nas
zostanie – gesty powtarzane, nie zawsze świadomie, przez innych – kiedy przeminą i rzeczy.
Trwałość / nietrwałość, kruchość, utrata, ślad. Czym jest to miejsce, w które powracamy pamięcią, z którego wyłaniają się obrazy wspomnień? Dla jednych rezerwuarem pogodnych uczuć
i ciepła, dla innych jamą ziejącą chłodem, ropiejącą raną. Powracamy do siebie sprzed lat, ale
świadomi już tego, co potem. Nie zawsze pragniemy tej wędrówki w czasie, niekiedy dokonuje
się ona samoistnie; jakiś przedmiot, zapach, dźwięk przenosi nas w czas, który już nie wróci.
Motyw utraty i możliwej lub nie reparacji był jednym z tych, o które spieraliśmy się najczęściej.
Samo przygotowywanie scenariusza okazało się pracą z własnymi lękami, trudnymi emocjami,
ważnymi przeżyciami. W kwestii utraty nie doszliśmy do porozumienia. Nie było ono możliwe. Należało tylko zadbać o to, żeby w wystawie zachować względną równowagę między
tonacjami dur i moll. Mamy nadzieję, że widzowie usłyszą tę, na którą są gotowi. Podobnie
jak czytelniczki i czytelnicy tej książki.

Podobne dokumenty