28 kwietnia- niedziela
Transkrypt
28 kwietnia- niedziela
28 kwiecień 2013 r. Przyjdź Duchu Święty, przyjdź Duchu Mądrości, Męstwa, Rady, Rozumu, Umiejętności, Pobożności, Bojaźni Bożej. Przyjdź Duchu Święty duchu nadziei, wiary, miłości. Przyjdź Duchu Święty duchu ewangelii, duchu kościoła, duchu wiary. Przyjdź Duchu Święty aby te dzisiejsze słowo, które usłyszeliśmy zaowocowało w nas, przyniosło obfity plon, dobrego, pełnego miłości do Boga do bliźnich życia. Przyjdź Duchu Święty abyśmy byli chrześcijanami, których można poznać po tym, że jest w nich miłość, jest w nich pokora, jest w nich pragnienie służby, dawania. Przyjdź Duchu Święty przemawiaj do naszych serc, przemawiaj do mego serca i posługuj się mną dla dobra wszystkich, którzy będą słuchać słów ewangelii, słów zbawienia. Jest taka księga w Nowym Testamencie, która nazywa się księgą Dzieje Apostolskie, która mówi o tym jak po Zmartwychwstaniu Pana Jezusa, po zesłaniu Ducha Świętego Apostołowie głosili Chrystusa Zmartwychwstałego, z jaką mocą też działali wśród ludzi, jak wiele było znaków, cudów, objawów Bożej mocy, jak ich słowo miało moc. Cokolwiek powiedzieli Apostołowie to to słowo się wypełniało. Mówili tak samo jak Jezus. Oni byli podobni do Jezusa. Każdy Apostoł po Zmartwychwstaniu Pana Jezusa, po otrzymaniu Ducha Świętego był bardzo podobny do Jezusa. Był tak podobny do Jezusa, że każdy z nich miał tą samą moc Jezusa. Można powiedzieć, że te Dzieje Apostolskie one się nie skończyły. Oficjalnie jest 28 rozdziałów tej księgi, ale tak naprawdę Dzieje Apostolskie trwają aż do tej pory, bo Pan Bóg posyła w każdym wieku, w każdym pokoleniu Apostołów, Apostołów Miłosierdzia, Apostołów Baranka, Apostołów, którzy oddają swoje życie za Chrystusa, którzy miłują, którzy czynią znaki i cuda. I także w naszym pokoleniu są tacy ludzie, przede wszystkim spośród kapłanów, ale także i świeccy, którzy świadczą o Chrystusie są Apostołami. Więc można powiedzieć, że Dzieje Apostolskie trwają nadal. Był taki święty, chcę o nim wspomnieć dlatego, że dzisiaj też kościół w liturgii o nim wspomina, we Francji. Urodził się, święty Ludwik Maria Grion de Monfort. Był to człowiek, który był Apostołem we Francji, który Apostołował pośród zaniedbanych ludzi, którzy nie mieli kapłanów, którzy żyli jak poganie. Z taką mocą głosił Chrystusa, że całe wioski i całe małe miejscowości się nawracały. Zrywały z pogańskimi obyczajami, z przesądami, z zabobonami, złym kultem przodków, z wywoływaniem duchów, czy z czarami. Głosił z taką mocą Chrystusa, że także nawracali się ci, którzy właśnie też byli szamanami, byli czarownikami. W tamtych czasach, mimo, że Francja ogólnie była chrześcijańska to wiele było tego pogaństwa. Napisała taki Traktat, niektórzy z was, sądzę do znają, o Doskonałym Nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny. Napisał ten traktat pod wpływem swoich przeżyć misyjnych, przeżyć związanych też z pewnymi też doświadczeniami obecności Maryi w swoim życiu. Napisał ten Traktat żeby opisać w jaki sposób czcić Maryję i że te nabożeństwo do Maryi pomaga też skutecznie ewangelizować, głosić Chrystusa. Zachęcam też wszystkich, którzy mają też pewien szacunek, miłość do Maryi, aby to pogłębić i przeczytać właśnie ten Traktat o Doskonałym Nabożeństwie świętego Ludwika. Jest pięknie opisane właśnie to nabożeństwo do Maryi: na czym polega? Jak je przeżywać? Jak naśladować Maryję też. Jakie są cnoty Maryi? Jak Maryja się modliła, jak żyła. Przyznam, że ja osobiście też ten Traktat przeczytałem i na końcu jest taki Akt oddania się Maryi. Dobrze byłoby własnymi słowami napisać Akt oddania się Maryi. Po odbyciu takich 30 dni przygotowania się według tego nabożeństwa Maryi. Napisać ten akt. Dlaczego się oddajesz, jak bardzo, czy na całe życie, czy chcesz naśladować Maryję i potem się pod tym podpisać. Przyznam się, że ja kiedyś też to dokonałem, tego nie żałuję, nie odwołuje tego i widzę jak bardzo Maryja też jest obecna w moim życiu. Jak bardzo doświadczam, ja osobiście, obecności Maryi, tak mogę krótko powiedzieć, nie mówiąc tak szczegółów. Ale wrócę jeszcze do świętego Ludwika, który ten Traktat napisał. Był misjonarzem w XVII wieku i tą Francję, która niestety w wielu miejscach była pogańska, jeden człowiek potrafi przemienić, jeżeli też czci Maryję. Jeżeli odda swoje życie Maryi. Wiele wieków później, kilka wieków później święty Maksymilian zrobił podobnie. Jakim wielkim świętym został. Jan Paweł II czytał traktat o Doskonałym Nabożeństwie świętego Ludwika, nosił go przy sobie, często czytał. Jakim wielkim świętym był, jakim świętym misjonarzem też był. A my w kościele zastanawiamy się dlaczego owoce ewangelii głoszonej przez nas są małe albo żadne, bo często brakuje nam wsparcie w postaci obecności Maryi, prawdziwej czci do Maryi. Wiele z was się dziwi dlaczego w waszych rodzinach, domach jest tyle mroków, tyle ciemności, tyle zła, bo wasze rodziny, w sami, wasze małżeństwa, dzieci nie oddaliście się może Maryi, w sposób uroczysty, w sposób taki świąteczny, żeby cała rodzina przygotowała się może według tego Traktatu przez 30 dni, do uroczystego oddania się Maryi. Napisać akt oddania się całej rodziny, męża, żony, dzieci i potem wszyscy członkowie rodziny mogli by podpisać. Bo oprócz tego, że jest taki osobisty sposób oddania się Maryi, można to uczynić w taki sposób. Jedno małżeństwo mi opowiadało, że oni właśnie uczynili taki akt podpisania, oddania się i podpisania aktu tego zawierzenia Maryi, w trójkę, mąż, żona, syn i także teraz żartują, że teraz są bezdomni, bo ich dom, bo ich rodzina należą do Maryi. I rzeczywiście też ten akt ich przemienia. Spotykam też takie rodziny, które wcześniej oddały się według tego Traktatu też Maryi. Jak Maryja jest w nich obecna, w ich życiu. Jak oni sami mówią: zawdzięczamy nawrócenie naszej rodziny, naszego małżeństwa Maryi . A teraz jeszcze chciałby wspomnieć, dzisiaj jest wspomnienie świętej Joanny Beretta Moli, o tej świętej. Niektórzy z was na pewno też o niej słyszeli. Święta Joanna Beretta Mola, żyła w ubiegłym stuleciu i była to bardzo inteligentna, młoda, wykształcona osoba. Ukończyła studia medyczne, była w akcji katolickiej, zajmowała się przygotowywaniem się dzieci do pierwszej komunii świętej, młodzież do bierzmowania. Bardzo oddana kościołowi. Zastanawiała się czy czasami nie pójść do zakonu, ale jej kierownik wybił jej to z głowy. Powiedział, że ona nie powinna, taka młoda kobieta, wykształcona, inteligentna iść do zakonu, ale założyć rodzinę. Ale tą rodzinę założyła dopiero kiedy miała 32 lata, późno. To mówię dla tych kobiet, które te może spośród was są właśnie w takim wieku żeby się nie załamywały, nie rozpaczały, że przypuśćmy nie mają chłopaka, nie mają jeszcze męża, nie mają jeszcze dzieci. W jej przypadku tak właśnie było, że miała 32 lata i poznała takiego człowieka Piotra. Pisała z nim wiele takich listów, byli narzeczeństwem i rok później wzięli ślub. Bardzo kochali życie. Byli to chrześcijanie, którzy można powiedzieć, żyli pełnią życia. Żyli z Bogiem, byli oddani kościołowi, byli włączeni w życie kościoła właśnie poprzez akcje katolicką, między innymi, a jednocześnie kochali życie. Lubili też podróże, lubi też, można powiedzieć, dobrze się ubrać, też chodzili do kina, do teatru i tak dalej. Tak, że żyli pełnią życia. Bycie chrześcijaninem, rodziną chrześcijańską, to nie bycie jakimiś pokutnikami tego świata, ale życie pełnią życia z Bogiem, bo kto żyje z Bogiem, to może również właściwie korzystać z tych przyjemności tego świata, które ten świat daje, które mu nie przeszkadzają być z Chrystusem. Ale ta kobieta wydała na świat trójkę dzieci, a była z czwartym dzieckiem i zachorowała na poważną chorobę, na nowotwór i lekarze mówili jej żeby ją uratować to trzeba dokonać aborcji, czyli to dzieciątko pozbawić życia. Ona była lekarką i wiedziała doskonale, że można zrobić inaczej, że ona powinna się poświęcić, że ona powinna oddać swoje życie za to małe dzieciątko. Ona też pragnęła żyć, dla dzieci, dla męża, ale wiedziała, że dzieciątko jest ważniejsze. Powiedziała lekarzowi, że nie dopuści do tego żeby to dzieciątko pozbawić życia. Pragnie żyć, ale przede wszystkim pragnie żeby to dzieciątko żyło. I mi się wydaje, że w takiej postawie też jest bliska tym słowom ewangelii, które dzisiaj usłyszeliśmy. Po tym poznają, że jesteście Moimi uczniami jeżeli będziecie się wzajemnie miłowali. Kto jest uczniem Jezusa to miłuje swojego męża, dzieci, miłuje ponad siebie. Jest gotów nawet dać swoje zdrowie czy życie żeby ten bliski żył. To jest prawdziwa miłość, chociaż to kosztuje. I ta święta postanowiła więc żeby dzieciątko było uratowane. Zanim jeszcze odeszła, umarła to miała wizję Boga, wizję Maryi, wizję nieba i mówiła swojemu mężowi, że z jednej strony pragnie żeby żyć żeby być z nimi, a drugiej strony pragnie być już z Bogiem, bo tam już widziała piękne rzeczy, ale Pan Bóg pragnie ją jeszcze poprzez cierpienie, poprzez tą chorobę oczyścić, przygotować. Przygotował jej miejsce. I powiedziała: Bóg chce mi wynagrodzić to, że ja was tak bardzo umiłowałam, że bardzo umiłowałam to dzieciątko, które pragnę żeby się urodziło, że Bóg pragnie mi to wynagrodzić. Drugie czytanie mówi nam o tym, że będzie nowe niebo, nowa ziemia na końcu czasów, po wszystkim. To nie znaczy, że kosmos, że cały świat będzie zniszczony. Nie. Będzie odnowiony, ale chrześcijanie, którzy miłują tak jak ta świata Joanna Beratta Mola, którzy głoszą Chrystusa, jak święty Ludwik kochają Maryję to oni są zwiastunami nowej ziemi, nowego nieba. Oni już prorokują o przyszłości. Można powiedzieć, że to co my, albo to co świat zobaczy na końcu czasów to tacy ludzie już widzą teraz. Oni prorokują, będzie nowe niebo, nowa ziemia. Będzie wzajemna miłość, będzie pokój, będzie szczęście. My zwiastujemy to. Można powiedzieć, że oni, można też tak powiedzieć obrazowo, że jakby tacy ludzie, można powiedzieć w pewnym sensie takim duchowym, jakby tacy ludzie zostali wysłani do nas z przyszłości do teraźniejszości. Oni żyją przyszłością. Oni żyją nowym niebem, nową ziemią. Dlatego wy tutaj obecni, my wszyscy powinniśmy chociaż trochę naśladować takich ludzi, jak święta Joanna, jak święty Ludwik. Kiedy jesteś w małżeństwie, kiedy widzisz, że twoje małżeństwo obumiera to może dlatego, że nie oddałaś albo nie oddałeś swojego życia za męża, za żonę. Jeżeli dzieci gubią się, marnują swoje życie i wchodzą w straszne zło, a dane jest mi słyszeć relację rodziców jak cierpią z powodu swoich dzieci, to potem się okazuję i nie chodzi o to żeby szukać winy, że oni są winni, ale jakiś błąd został popełniony. Nie było miłości, nie było Boga. Takie podstawy. Nie było wspólnej modlitwy. Tego się nie uratuje później albo po ludzku, można powiedzieć się nie uratuje. Po Bożemu wszystko można uratować, ale po ludzku rzeczywiście, to jest nie do odratowania, bo nie było Boga, wiary, modlitwy. Dlatego jeżeli chcesz odbudować swoje małżeństwo, oddaj swoje życie, bliskich, Maryi. Bądź człowiekiem, który oddaje też swoje życie za innych.