Laudacja Beata Stasinska

Transkrypt

Laudacja Beata Stasinska
Beata Stasińska
Esther Kinsky – ścieŜki tłumacza
Laudacja
Australijcy aborygeni śpiewali i śpiewają pieśni wierząc, Ŝe powtarzają akt
stworzenia. „Śpiewamy świat, w ten sposób szybciej powstaje” - mówią.
Ziemia niewyśpiewana jest w ich świecie ziemią martwą. Ziemia nieopisana,
nieopowiedziana być moŜe nie istnieje. Wiedzą to pisarze i poeci, wiedzą tłumacze podąŜający za słowem pisarzy. Tłumacze niczym aborygeńscy nomadzi wedrują w świecie cudzych tekstów i powtarzają ich treść w innym
języku.
Esther Kinsky, z którą przyjaźnię się od lat, jest takim wędrowcem. Śledzę z
oddali jej drogę, znam z jej opowieści początki. Urodzona w latach pięćdziesiątych pod Bonn, utalentowana językowo młoda Niemka o słowiańsko
brzmiącym nazwisku zachwyciła się kiedyś tajemniczo brzmiącymi słowami
na okładce polskiej ksiąŜki. Dar zachwytu i ciekawość prowadziły potem tę
urodzoną filoloŜkę, absolwentkę slawistyki i anglistyki przez teksty pisarzy
polskich, rosyjskich i angielskich, by w ostatnich latach zawieść ją wyłącznie
ku literaturze polskiej.
Wybory nigdy nie były oczywiste. Esther Kinsky nie ulegała pisarskim i czytelniczym modom, a jej przekłady nie miały i nie mają charakteru wyrobnictwa na
zlecenie. Pisarze pozornego marginesu, zapomniani przez swych rodaków
autorzy, nieznani światu młodzi prozaicy stawali się przedmiotem jej czytelniczej fascynacji, a następnie translatorskiego powtórzenia: Od wczesnych
przekładów Idy Fink, która po dziś dzień cieszy się większym uznaniem zagranicą niŜ w Polsce, przez pierwsze w Niemczech przekłady Hanny Krall,
Juliana Stryjkowskiego czy Mirona Białoszewskiego po odkrywanie dla niemieckiego czytelnika takich autorów jak Aleksander Wat czy Zygmunt Haupt.
Dla pisarzy jej współczesnych tłumaczka ma kredyt wiary w ich talent bez
względu na listy nagród, wyniki sprzedaŜy, miejsce na literackiej agorze. To
dlatego bez wahania zdecydowała się walczyć o wydania w Niemczech prozy
Magdaleny Tulli, Zbigniewa Kruszyńskiego czy Adama Wiedemanna. Od lat
przekłada prozę Olgi Tokarczuk, pisarki o której niemieccy slawiści piszą prace doktorskie, a krytycy zasiadający w jury nagród doceniają i trud tłumaczki, i
narracyjny dar autorki „Prawieku i innych czasów”. Lista nagród ostanimi czasy rośnie: od przyznanej w 2002 roku nagrody Brucke Berlin dla tłumaczki i
autorki za „Dom dzienny, dom nocny”, przez prestiŜową Nagrodę imienia Paula Celana za przekład „Biegunów” tej samej autorki i dziś w 2011 roku - jakŜe
zacną Nagrodę Karla Dedeciusa za imponujący pod względem translatorskiego kunsztu dorobek tłumaczki, obejmujący blisko 30 woluminów, ze szczególnym wskazaniem na dokonany ostatnio doskonały przekład „Piaskowej Góry”
Joanny Bator.
Esther Kinsky staje się w Niemczech pewnego rodzaju instytucją. Zwracają
się do niej redaktorzy i wydawcy poszukujący zarówno nowych talentów literackich w Polsce, jak i zapomnianych gigantów literatury. Znają ten znak
wodny: nieoczywistość wyboru, czytelnicza wraŜliwość na to, co stanowi kwintesencję literatury środkowoeuropejskiej, z jej wielokulturowym, wieloetnicznym bogactwem i szczególną historyczną narracją. Esther Kinsky nie pozwala
jednak zamykać literatury z tej części Europy w hermetycznym pokoju z
ksiąŜkami. Nie zgadza się na naduŜywaną etykietę niezrozumiałości. Odnajduje w niej i dobija się o uznanie jej uniwersalnego wymiaru.
Ta uwaŜna czytelniczka jest równieŜ doświadczoną redaktorką. Wielokrotnie
byłam świadkiem, gdy dla dobra tekstu udawało się jej przekonać autora do
zmian w miejscach, w których polski redaktor poniósł wcześniej poraŜkę. Wielokrotnie jej czytanie polskiej literatury współczesnej, Ŝeby nie powiedzieć literatury środkowoeuropejskiej, okazywało się świeŜe i odkrywcze, a dla mnie
zawsze inspirujące i bardzo pomocne w moich wydawniczych decyzjach.
Poszukujący i twórczy duch prowadził i prowadzi Esther Kinsky przez róŜne
doświadczenia, miejsca, środowiska, języki. Niemcy, Kanada, Anglia,
węgierska prowincja i ostatni przystanek – Berlin. Kolejne ksiąŜki w przekładach, dwie powieści, ksiąŜeczki dla dzieci i ogromne, rosnące z kaŜdym rokiem archiwum fotograficzne. Wraz z tłumaczką wedruje jej biblioteka, blisko
w połowie polska, w części węgierska, choć Kinsky nie zaczęła jeszcze mimo
swego uznania dla tej literatury, tłumaczyć z węgierskiego. Ta kosmopolitka w
kaŜdym kraju, w którym zdecyduje się zamieszkać, zachowuje się jak odpowiedzialna obywatelka. Cudzoziemka, która kibicuje polskiej Solidarności,
martwi się o los węgierskiej demokracji, chodzi na antyfaszystowskie manifestacje w Berlinie. Tłumaczy „Pierścień z papieru” Zygmunta Haupta w
wiejskim domu na granicy rumuńsko-węgierskiej, po czym wyrusza w kolejna
podróŜ po Banacie, by poddać w wątpliwość to, co przeciętny Europejczyk
uznaje za granice Europy. Czyta, tłumaczy, by zrozumieć i by zrozumieli inni.
Wędruj dalej, Esther, nie przestawaj, proszę.
Seite 2