tomasz merta (1965-2010)
Transkrypt
tomasz merta (1965-2010)
In memoriam TOMASZ MERTA (1965-2010) katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem zginął nasz przełożony, kolega i przyjaciel Tomasz Merta. Polonista, historyk idei, polityk, znakomity publicysta i ceniony wykładowca uniwersytecki. Przez ostatnie dziesięć lat związany był z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Był pierwszym dyrektorem Instytutu Dziedzictwa Narodowego w latach 2001-2002, a później Podsekretarzem Stanu i Generalnym Konserwatorem Zabytków. Jako wysokiemu urzędnikowi administracji państwowej przypadły Mu podczas podziału obowiązków ministerialnych sprawy dotyczące ochrony dziedzictwa narodowego oraz muzealnictwa. Dzięki swojej rozległej i głębokiej wiedzy humanistycznej, a przede wszystkim nieprzeciętnym zdolnościom i niezwykłej sprawności intelektualnej zdołał opanować, w ciągu bardzo krótkiego czasu, złożoną problematykę konserwatorską i meandry polskiego i światowego muzealnictwa. Był między innymi jednym ze współautorów koncepcji Muzeum Historii Polski i w 2009 r. członkiem jury konkursu na jego projekt. To On doprowadził do niezbędnej nowelizacji Ustawy o muzeach z 1996 r., a od jesieni 2009 r. do swej tragicznej śmierci 10 kwietnia 2010 r. kierował Zespołem Ekspertów ds. przygotowania założeń do zmian ustawowych w zakresie muzealnictwa. Zadaniem tego 1., 2., 3., 4. Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Generalny Konserwator Zabytków Tomasz Merta podczas różnych uroczystości na Zamku Królewskim w Warszawie 1., 2., 3., 4. Tomasz Merta, Under-Secretary of State in the Ministry of Culture and National Heritage, General Monument Conservator, during various ceremonies at the Royal Castle in Warsaw (Wszystkie fot. A. Ring) 224 MUZEALNICTWO In memoriam zespołu, powołanego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jest między innymi zdefiniowanie podstawowych pojęć w dziedzinie muzealnictwa oraz ustanowienie regulacji prawnych pozwalających funkcjonować instytucjom muzealnym w Polsce w obecnej rzeczywistości politycznej, społecznej i gospodarczej. Tomasz Merta zdążył zwołać zaledwie kilka posiedzeń. Wytyczyły one jednak drogę, którą staramy się teraz podążać. Moja z Nim znajomość ograniczona była właśnie do tego stosunkowo krótkiego, dziesięcioletniego okresu. Paradoksalnie, ujęta jest ona klamrą muzyczną, a nie muzealną. Tomasz Merta był wyjątkowym miłośnikiem muzyki klasycznej. Był to ten typ umiłowania sztuki, który z latami staje się godnym uwagi koneserstwem. Jego wiedza o muzyce klasycznej była rzeczywiście imponująca. Nawet jeśli nie miał „na nic” czasu, na koncert czy inne wydarzenie muzyczne zawsze czas znalazł. Spotkałem Tomasza Mertę wiosną 2000 r. w Filharmonii Narodowej w przerwie koncertu, a przedstawił mi Go, jako swojego doradcę, minister Kazimierz Ujazdowski. Prosił, byśmy się spotkali i porozmawiali na temat projektu powstania Instytutu Dziedzictwa Narodowego. Ostatnie nasze bezpośrednie spotkanie również miało miejsce w filharmonii w końcu lutego 2010 r. na koncercie Piotra Anderszewskiego (później rozmawialiśmy kilkakrotnie przez telefon, ostatni raz w przeddzień tragicznego 10 kwietnia). Te dziesięć lat znajomości to lata wspólnej pracy i wielokrotnych kontaktów. Mimo różnicy między nami 24 lat (Tomasz Merta był niemal dokładnie w wieku mojej córki), im dłużej się znaliśmy, tym bardziej różnica ta się zacierała, a znajomość zmieniła się w bliską, koleżeńską przyjaźń. Tomek znał potrzebę i walor przyjaźni. Przyjaźni o charakterze intelektualnym. W dość miarowym rytmie kilku miesięcy, niezależnie od częstych kontaktów służbowych, spotykaliśmy się prywatnie, by omówić „wszystkie zaległe sprawy”. Pod tym hasłem rozmawialiśmy o wszelkich interesujących nas zagadnieniach. Oczywiście o tych związanych z kulturą, ale też polityką, i przede wszystkim tych dotyczących głębokich zmian aksjologicznych, społecznych i politycznych. Staraliśmy się sformułować prognozę, w jakim kierunku będzie ewoluować instytucja kultury, a muzealna w szczególności. Jaki kształt przybierze w przyszłości stosunek człowieka do dziedzictwa, przede wszystkim do dziedzictwa materialnego? Rozmowy dotyczyły też tego, czy przetrzymamy ekspansję globalizacji i czy znajdziemy na tyle siły, by jej się przeciwstawić. Mimo że różniły nas, często silnie, oceny bieżącej polityki w naszym kraju i mieliśmy odmienne sympatie polityczne, to nigdy się nie poróżniliśmy z tego powodu. Podzielaliśmy, przyjęte przez nas w podobnych warunkach i okolicznościach historycznych i społecznych, kanony wartości. Tomek był wybitnym intelektualistą, polskim inteligentem. Określając Go w ten sposób, wspomnieć chciałbym, że dzieje i przyszłość inteligencji polskiej były jednymi z najczęściej dyskutowanych przez nas tematów. Nie mieliśmy nigdy problemu, kiedy definiowaliśmy, czym była inteligencja w przeszłości. Zgadzaliśmy się, że miała ona trwałe podstawy ideowe i aksjologiczną jasność, chociaż zdawaliśmy sobie sprawę, że nigdy nie była to warstwa jednolita i odróżnialiśmy inteligencję lewicowo-liberalną (z nią zresztą utożsamia się nieraz całą inteligencję) od inteligencji o korzeniach i zapatrywaniach prawicowych, przejawiających się w estetycznym konserwatyzmie i w większym pietyzmie dla tradycji narodowej. Pytanie, które sobie zadawaliśmy, to pytanie: co z inteligentem dzieje się obecnie? Czy nadal jest przydatna stara wrażliwość, dwuwartościowe postrzeganie świata, etos, autorytet, wiara w ideowy zryw i czyn? Czy polski inteligent jest w stanie odnaleźć się w obecnym ideowym synkretyzmie? Pewność mieliśmy tylko co do jednego, a mianowicie – ów mityczny, starego typu inteligent powinien mieć świadomość przede wszystkim tego, że wkracza wraz ze swoim intelektualnym i etycznym bagażem do nowego i obcego mu świata. Tomek, mimo że utożsamiał się zawsze z tą drugą grupą inteligencji o korzeniach konserwatywnych, miał głęboką świadomość złożoności procesów historycznych. Zdawał sobie sprawę, że współczesny inteligent musi władać swobodnie nie tylko językiem symboli i skojarzeń funkcjonujących w naszej europejskiej cywilizacji, ale musi też pamiętać, że cywilizacja europejska jest jedną z wielu kształtujących ludzkość. Bardzo przeżywał swoje zamorskie podróże do Japonii, Indii czy Nowej Zelandii. Wyprawy te wzbogacały Go o nowe frapujące skojarzenia. Dlatego właśnie, mimo że politycznie deklarował się jako twardy konserwatysta, pozbawiony był jakichkolwiek uprzedzeń narodowych i nie brał udziału w żadnych politycznych spektaklach. Tomek był humanistą w każdym calu, obdarzonym precyzyjnym, logicznym umysłem matematyka, ze wspaniałym zmysłem syntezy i olbrzymim wyczuciem słowa. Wielokrotnie bywałem świadkiem posiedzeń, którym przewodniczył jako minister. Najczęściej były to poważne dysputy, ale zdarzało się, że niezbyt dobrze przygotowani do niej uczestnicy wygłaszali swe uwagi i opinie „bez ładu i składu”, zatracając istotę i cel rozmowy. Zastanawiałem się, jak Tomek z tego wybrnie, jak skieruje ją na właściwe tory. Okazywało się zawsze, MUZEALNICTWO 225 In memoriam że w jakiś cudowny sposób potrafił przekształcić ułomną, nieskładną i logicznie niespójną dyskusję, czyniąc ją klarowną, a co najważniejsze zrozumiałą nawet dla przypadkowo obecnych na takim spotkaniu dyletantów. Ta umiejętność była darem szczególnym. Podziwialiśmy Jego wygłaszane przy wielu okazjach przemówienia. U nas, w Zamku Królewskim w Warszawie, kiedy docierała wiadomość, że wystawę otwierać będzie minister Tomasz Merta, gwałtownie wzrastała frekwencja. Wiedzieliśmy, że warto wysłuchać Jego refleksji na temat, któremu poświęcono wystawę, i obojętnie czy było nim dawne malarstwo francuskie, historia najnowsza czy problematyka ochrony dziedzictwa narodowego. Sądzę, że nasz podziw budziło coś znacznie istotniejszego niż wrodzony dar oratorski, a mianowicie Jego niezwykła, rozległa wiedza, i to wiedza rzetelna. Zdolności, inteligencja i wiedza wywoływały ogromny szacunek do Jego osoby i zapewne dzięki temu mógł być wysokim urzędnikiem państwowym zarówno w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, jak i w rządzie Platformy Obywatelskiej. Z odejściem Tomasza Merty ponieśliśmy podwójną stratę. Odszedł człowiek serdeczny, skromny i życzliwy ludziom. Człowiek w życzliwości tej konsekwentny i sprawiedliwy, a jako urzędnik państwowy skrupulatny, obowiązkowy, pracowity i obdarzony jakże rzadką cechą – umiejętnością podejmowania decyzji. W kontaktach międzyludzkich posiadał wrodzoną umiejętność wsłuchiwania się w różnorodne opinie i poglądy, a swoją delikatnością i poczuciem humoru łagodził każdy zarysowujący się spór. Tomasz Merta nigdy przed pracą w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie zetknął się, na taką skalę, z działaniami o charakterze organizacyjnym i biurokratycznym. Dla wielu fakt, że nie tylko sobie z tym niełatwym typem pracy poradził, a nawet osiągnął w nim mistrzostwo, pozostaje zagadką. Osobiście przekonany jestem jednak, że osiągnięty sukces zawdzięczał przede wszystkim swej przenikliwej inteligencji i głębokiej kulturze osobistej. Cechowało Go bowiem idealistyczne, niemodne dzisiaj poczucie misji, które powodowało, iż z pracy w administracji państwowej potrafił uczynić źródło osobistej, ludzkiej satysfakcji. Taka postawa, będąca zaprzeczeniem współczesnego modelu kariery, pozwoliła Mu na podejmowanie zadań o ogromnym znaczeniu dla narodowej kultury. Ludzi tej klasy i wiedzy co Tomasz Merta spotykamy rzadko. Odejście ich, i to tak nagłe i tragiczne, poraża swym okrucieństwem. Buntujemy się nie tyle przeciw nieubłaganemu wyrokowi, co przeciw zabraniu nam człowieka wybitnego, z którym moje pokolenie wiązało tak wiele, bardzo wiele nadziei. Sądzę, że Tomek zaakceptowałby podsumowanie swego życia i działalności słowami Cicerona z Cato Maior de Senectute: Ita vixi, non frustra natum me esse existimem (żyłem tak, że – jak sadzę – urodziłem się nie na próżno). Andrzej Rottermund TOMASZ MERTA (1965-2010) Tomasz Merta, our superior, colleague and friend, died in the tragic catastrophe at Smoleńsk. He was a Polish scholar, a historian of ideas, a politician and an excellent publicist as well as a valued academic lecturer. For the last ten years, he worked for the Ministry of Culture and National Heritage. He was the first director of the Institute of National Heritage between 2001 and 2002 and later the Under-Secretary of State and General Monument Conservator. Tomasz Merta was one of the co-authors of the concept of the Museum of History of Poland and in 2009 was a member of the jury in the competition for the museum design. He pioneered the indispensable amendment of the Museum Act of 1996, and between the autumn of 2009 until the moment of his tragic death on April 10, 2010 he was managing the Team of Experts dealing with preparation of guidelines for statutory changes within the scope of museology. We always admired his speeches delivered upon numerous occassions. We knew that it was worthwhile to listen to his reflactions on a subject to which an exhibition was devoted, irrespective of the fact whether it was classical French pain- 226 MUZEALNICTWO ting, modern history or issues related to protection of national heritage. I believe that there was something much more important than an innate oratorical talent, i.e. his unique, extensive and reliable knowledge. His skills, intelligence and knowledge aroused huge respect for him, and probably thanks to this, he was able to hold senior state official positions in the government of Law and Justice (Prawo i Sprawiedliwość) and the Civic Platform (Platforma Obywatelska). The death of Tomasz Merta is a double loss for us. A kind, modest and sympathetic man has passed away. A man who was consistent and just in his kindness and who, as a state official, was meticulous, dutiful, hard-working and gifted with a unique trait: the ability to make decisions. I believe that Tomasz Merta would accept the following words of Cicero from Cato Maior de Senectute to evaluate his life and achievements: Ita vixi, non frustra natum me esse existimem (I have lived my life in a way that I know that I was not born in vain). Andrzej Rottermund In memoriam JANUSZ KRÓLIK (1932-2010) anusz Królik jako muzealnik a jednocześnie regionalista z prawdziwego zdarzenia, a także malarz pejzażysta, często podróżował. Najczęściej poszukiwał wiadomości i pamiątek związanych z ukochaną Opinogórą. Ze swej ostatniej podróży do rodzinnego miasta, do Siedlec, już nie wrócił. Historię sztuki ukończył na Uniwersytecie Warszawskim, potem studiował w Akademii Sztuk Pięknych i podjął pracę w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk, aby po sześciu latach przez następne dwa pokierować Dworkiem Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli. W 1962 r. opuścił Warszawę, objął muzeum – zameczek w Opinogórze, i to już na całe życie. Dyrektorem był przez 42 lata, stworzył Muzeum Romantyzmu od podstaw jako swoje dzieło autorskie, dzieło życia. Potrafił poradzić sobie z wyeksponowaniem postaci wieszcza nie pasującego do ówczesnej polityki kulturalnej. Potrafił utrzymywać najlepsze kontakty z członkami rodu Krasińskich i już nie doczekał najwyższej chyba pochwały, gdy w mowie pogrzebowej Piotr Krasiński powiedział, że Janusz dzieje rodu Krasińskich poznał zapewne lepiej od żyjących jego przedstawicieli. Muzeum Romantyzmu w Opinogórze stało się pod jego kierownictwem ważnym ośrodkiem życia kulturalnego regionu, a dla młodzieży szkolnej w całej Polsce atrakcyjnym miejscem ilustrującym istotny fragment programu nauczania. Zafascynowany dziejami miejsca interesował się także epoką napoleońską, będąc do ostatnich dni uczestnikiem prac Ośrodka Studiów Epoki Napoleońskiej Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora z siedzibą w Opinogórze. Był zapewne jednym z pierwszych dyrektorów muzeów w Polsce, który zajmował się rekonstrukcją wydarzeń historycznych, powołując przy muzeum formację Szwoleżerów Gwardii Napoleona I. Podejmował też wiele inicjatyw wydawniczych, głównie popularyzujących Opinogórę i region mazowiecki; był autorem przewodnika po muzeach na Mazowszu, obejmującego także placówki położone na ziemiach historycznych, dziś znajdujących się poza Mazowszem. Janusz działał na całym Mazowszu. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych był członkiem komisji zakupu muzealiów w Muzeum Mazowieckim w Płocku, okręgowym dla Mazowsza, i wywierał realny wpływ na kształtowanie zbiorów innych muzeów – w Siedlcach, Warce, Liwie, Mławie, Żyrardowie, Ciechanowie, Bieżuniu, Pułtusku. Oczywiście uczestniczył też w budowaniu płockiej kolekcji sztuki secesyjnej. Potem przyczynił się walnie do rozwoju muzealnictwa w ówczesnym województwie ciechanowskim. Może wśród Jego najważniejszych misji społecznych szczególny plon przyniosło integrowanie mazowieckiego środowiska muzealnego. Jego wiedza i doświadczenie, ale także wspaniałe cechy charakteru, czyniły Go niezrównanym rozmówcą i przewodnikiem, doradcą, inicjatorem i uczestnikiem chyba wszystkiego co najlepsze w dziedzinie ochrony i popularyzacji dziedzictwa kulturowego na Mazowszu. On nikomu nie odmówił pomocy czy konsultacji, nigdy nie był rozdrażniony. Zawsze przyjacielski. Przy tych licznych zainteresowaniach znajdował czas, by kontynuować swoją pasję uprawiania malarstwa. MUZEALNICTWO 227 In memoriam Janusz Królik był inicjatorem utworzenia przez Urząd Marszałkowski Wierzby – nagrody za wydarzenia muzealne na Mazowszu, a potem był jej laureatem. Stowarzyszenie Muzealników Polskich przyznało Mu godność Członka Honorowego. Janusz Królik spoczął na cmentarzu w Opinogórze, w pobliżu kościoła parafialnego, gdzie pochowany jest Zygmunt Krasiński. Sąsiaduje z kwaterą szwoleżerów generała Wincentego Krasińskiego, a tuż obok znajdują się groby osób, które w dzieciństwie opiekowały się Zygmuntem – niani, guwernantki i nauczyciela poety. Janusz Królik był ważną postacią polskiego muzealnictwa regionalnego. Marian Sołtysiak JANUSZ KRÓLIK (1932-2010) Janusz Królik was an outstanding person in the area of regional museology in Poland who was active in Mazowsze in the course of the last fifty years. In 1962, this Warsaw historian settled in Opinogóra, a place that was closely related to the childhood and teenage years of the national poet Zygmunt Krasiński, who is buried in the local church. In the monumental complex, whose central section is a neo-Gothic castle, Janusz Królik established a Museum of Romanticism and served as its director for 42 years. The exhibition devoted to the history of the Krasiński family recreates the atmosphere of the house and presents Napoleonic memorabilia, particularly dear to 228 MUZEALNICTWO the poet’s father, General Wincenty Krasiński, commander of a light cavalry regiment of Emperor Napoleon, who took part in victories at Somosierra and Wagram. In recent years, Janusz Królik was involved in preparation of an exhibition of Polish Romanticism in a newly erected building of the manor house. From the very beginning of its operation, the Museum of Romanticism has been an important centre of cultural life in the region, whereas Janusz Królik played a crucial role in development of museology in the entire Mazowsze Province. Marian Sołtysiak