9 MARCA- Św. Gemma Galgani

Transkrypt

9 MARCA- Św. Gemma Galgani
9 marzec 2013
Temat: Wrócić do Ojca
stajemy się na tych spotkaniach nowymi ludźmi, straszną rzeczą jest odejść od Ojca i
stać się błotem tego świata, stać się nikim, kiedy się nawracamy to po pewnym czasie
przychodzi zniechęcenie, kiedy się nawracamy, świadectwo kobiety nawróconej z drogi
okultyzmu, dom w kształcie mumii egipskiej, jakby rodziła szatana z siebie, jakby miała w
sobie szatana, w postaci dziecka, nie wchodźcie w okultyzm, w takie zabawy z magią,
amulety, talizmany, wróżki, nie chodźcie do wróżek, nie korzystajcie z horoskopów, z kart
tarota, z jakiś podejrzanych metod oddychania
II część spotkania-święta Gemma Galganii
Duchu Święty, który jesteś dawcą nowego życia w Jezusie. Duchu Święty, który
przychodzisz z ml osierdziem Boga – Ojca. Duchu Święty, który jesteś duchem prawdziwego
nawrócenia, duchem pokory, pokuty. Przyjdź Duchu Święty, abyśmy szli drogą do Ojca za
Jezusem. Przyjdź Duchu Święty przez Serce Matki Bożej Bolesnej, tej która stała pod
krzyżem Jezusa i wspomagała Go w odkupieniu ludzkości.
Przyjdź Duchu Święty ze słowem życia teraz do nas, przemawiaj przez moje usta,
przez moje serce, aby każdy kto jest tutaj i będzie słuchał tego słowa mógł doświadczyć mocy
tego słowa mógł podnieść się do góry, do nieba duchem, aby poczuł nadzieje, ze jest dla
niego przebaczenie, ze jest dla niego laska uwolnienia od wszelkiego zła, szatana i grzechu.
Przyjdź Duchu Święty, abyśmy mieli serce takie jak Maryja, która zawsze słucha, słuchała
Jezusa. Przyjdź Duchu Święty.
Fragment z drugiego czytania: jeżeli ktoś pozostaje w Chrystusie jest nowym
stworzeniem, to co dawne minęło, a oto wszystko stało się nowe, nowym stworzeniem,
wszystko stało się nowe. Tak można podsumować dzisiejsze słowo skierowane do nas przez
Boga. Stajemy się na tych spotkaniach nowymi ludźmi, ludźmi niebieskimi, ludźmi którzy nie
chcą żyć według pożądań starego człowieka i stajemy się nowi, bo odnowieni przez laskę,
przez samego Chrystusa. W dzisiejszej ewangelii Jezus Chrystus
daje przykład takiego
odnowienia, jak stary człowiek może stać się nowym i to bez względy na wiek jaki ma
obecnie. Jezus przytacza historię prawdopodobnie opartą na faktach pewnej rodziny, w której
nie było matki, ale był ojciec mający dwóch synów i młody syn postanowił, że zostawi
wszystko, zostawało ojca ale weźmie majątek i będzie żył tak jak on chce, a nie tak jak mu
1
ojciec proponuje. Nie tak jako ojciec go wychował, pragnął życia, które będzie bez zasad, w
wolności.
Jezus Chrystus pokazuje, że nawet dla takich ludzi, dla takiego człowieka jest
miłosierdzie. Ten człowiek z dzisiejszej ewangelii wszedł w najgorsze zło. Stracił wszystko,
zszedł do poziomu bycia pastuchem świń, a w tamtych czasach, bycie pastuchem świń, bo
tak mówiono, nawet nie pasterzem, tylko pastuchem świń, było cos najgorszego,
najpodlejszego, taplać się w błocie razem ze swingami, karmić się świnie i nawet nie móc
zjeść tego, co jedzą świnie, to jeszcze być niżej od świń. To straszne. Tak nam Jezus dzisiaj
pokazuje jak straszną rzeczą jest odejść od Ojca i stać się błotem tego świata, stać się nikim.
Kto wchodzi w grzech, oddala się od Ojca niebieskiego to traci kontakt w Ojcem i wchodzi w
ciemność, w upodlenie, w zranienia, w śmierć. Jednak ta historia dzisiejszej ewangelii kończy
się bardzo pięknie, cudownie, można by powiedzieć, prawie, ze bajkowo, bo ten, który został
stracony po ludzku, tak się wydaje, został odzyskany, zaginął a odnalazł się, był umarły a
ożył, stal się na nowo synem swojego ojca. Ojciec dla mu o wiele więcej niż dal mu
wcześniej. Kiedy ten nawraca się do Ojca, Ojciec daje mu swój pierścień, swoje szaty, swoje
sandały, odnawia jego godność, syna, nie upokarza go, nie krytykuje, nie mówi, że ty jesteś
sługą moim, nie ubliża mu, ale podnosi, cieszy się, że ten syn jego wrócił.
Dzisiaj Jezus Chrystus pokazuje nam, że tak samo my, którzy tutaj jesteśmy
powinniśmy wszyscy wracać do Ojca. Nie ma żadnego człowieka, który byłyby już na tyle
święty, sprawiedliwy, który by nie potrzebował każdego dnia na nowo wracać do Boga Ojca,
na nowo zrywać ze starym człowiekiem, ze starym życiem. I my często doświadczamy tego,
że nawet kiedy się nawracamy, kiedy jest jakaś głęboka spowiedź z całego życia, kiedy
nawet następuje nawrócenie na spotkaniach, bo takie tez mają miejsca, wiele osób się na
spotkaniach nawraca, również i naszych, to potem jest jakieś też zniechęcenie, po pewnym
etapie nawrócenia, radości, zachwytu nad nowym życiem, nad tym, ze Bóg jest taki
wspaniały, taki zachwycający, taki piękny, taki inny niż się kiedyś myślało, taki nowy, takie
nieprzewidywalny, taki, który za człowiekiem tęskni, który pragnie być z człowiekiem, który
pragnie jego miłości. To potem przychodzi czas zniechęcenia, kiedy się wydaje, że takie życie
z Bogiem jest niemożliwe, że to jest za trudne, że to jest nierealne na tym świecie, gdzie jest
wiele oszustwa, kłamstwa, kombinacji, złości, kiedy jeden drugiego chce wykorzystać, zranić,
kiedy tak mało jest miłości albo w ogóle tej miłości nie ma. Tyle zła, jak żyć Bogiem?
Nawet w zakonach, czy w kapłaństwie jest to trudne, nawet bardzo trudne, nawet
bardziej trudne niż życie w
świecie czasami, albo można powiedzieć, bardzo często
trudniejsze, żeby nie poddawać się taj pokusie złego, bo po pozostaje – wracać do starego
2
życia? Do starych nałogów, grzechów? Niektórzy załamują się. Ja tez czasami spotykam
takie osoby, które wchodzą znowu, po czasie nawrócenia, euforii, bycia z Panem, znowu
wracają do tego samego. Można powiedzieć, jak mówi św. Piotr, takie dosadne słowa, o
ludziach którzy nawracają się, idą do Pana Boga, a potem znów wracają do starego stylu
życia, do starego człowieka, stary człowiek ich, można powiedzieć, dalej się odnawia. Ze to
są, jak mówi św. Piotr, tak mocno, że jak świnia też umyta wraca do kałuży błota, albo jak
pies wraca do tego co zwymiotował. Mocne słowo, powiedzielibyśmy dla nas mało
kulturalne, ale święty Piotr chciał pokazać, że ktoś kto idzie do Jezusa, zostawia te wszystkie,
nieładnie mówiąc błota swojego życia, wymiociny grzechowe i staje się nowym człowiekiem
żyjącym w lasce, a potem znowu do tego wraca, to z tym człowiekiem jest coraz gorzej, to
jest źle niż było wcześniej.
Dlatego kiedy my się nawracamy, a dzisiaj jest spotkanie, które można nazwać
spotkaniem wszystkich ludzi, którzy się nawracają, kiedy się nawracamy, bo będzie z tobą
gorzej niż było. Przytoczę tez takie świadectwo kobiety, która nawróciła się do Pana Boga,
która zeszła z drogi ciemności, drogi okultyzmu, grzechu, weszła na drogę prawdy, drogę
nawrócenia, miłosierdzia. I znam tą historię i dlatego mogę ją opowiedzieć, jak to się mówi z
pierwszej reki, jakie niezwykle, cudowne działanie Pana Boga. Pan Bóg napełnia nas laską
poprzez spotkania, poprzez kapłanów, poprzez spowiedź, eucharystię, napełnia nas słowem
nadziei i chce żebyśmy tu, my obecni, byli pełni nadziei. I ta kobieta słuchała, zaczęła słuchać
kościoła, zaczęła słuchać kapłanów którzy głosili miłosierdzie dla niej, a było z nią wlanie
bardzo złe, bo kiedy miała dwadzieścia lat to odeszła od Chrystusa, a była wychowywana w
duchu wiary, uczęszczała do kościoła, modliła się, ale odeszła kiedy miała dwadzieścia lat.
Stało się to w taki sposób, że poznała starszego od siebie mężczyznę, bardzo bogatego,
zamożnego, samotnego i postanowiła, że go uwiedzie, że to będzie jej mężczyzna, jej mąż, ale
żeby tez to uwiedzenie było udane, to postanowiła, że będzie uprawiać magię tez, czary.
Dokonywała tez wiele obrzędów też, takich magicznych, dokonała specjalne obrzędy, które
tez miały uwieść tego człowieka, oddala swoje życie złemu i prosiła o pomoc zła. Prosiła o to
żeby ten człowiek i cale jego bogactwo było jej również, żeby nawet miała władzę nad tym
człowiekiem. Odprawiała więc różne obrzędy magiczne, używała kart do wróżb, używała
talizmanów, amuletów, można powiedzieć, stała się taką młodą czarownicą, byśmy
powiedzieli, chociaż to wszystko było ukryte, ona nie przyznawała się do tego przed nikim, a
tym bardziej oczywiście przed tym człowiekiem.
I ten człowiek w końcu jej uległ, zdobyła go, tak można powiedzieć. Wzięła z nim
ślub i wszystko co jego, stało się jej, stała się bardzo bogatą kobietą. Miała wszystko, ale
3
coraz bardziej wchodziła w zło i grzech, na dodatek oboje też wcześniej byli w związkach
kościelnych, więc było wiele grzechu tej nieczystości, rozwiązłości, na dodatek tez nie była
wierna temu mężczyźnie którego zdobyła. On robił dla niej wszystko co ona chciała, miała
wszystkiego pod dostatkiem, coraz bardziej staczała się w zło i tez uprawiała ten okultyzm.
Wbudowali nowy dom i ten dom jak się później okazało został zaprojektowany przez
architekta, który był okultystą. I ten dom został zbudowany w kształcie mumii egipskiej, czyli
można powiedzieć, że zamieszkali w grobowcu, bo ich życie, to było życie niestety założone,
w śmierci, w grzechu, to było życie zanurzone w błocie, tak jak ten mężczyzna z dzisiejszej
przypowieści.
W końcu po wielu latach tez, zaczęło się cos złego dziać w ich domu i z nimi samymi.
Ona zaczęła często chorować na różnego rodzaju dziwne choroby i lekarze nie wiedzieli co z
nią jest. Miała problem natury jakiejś ze skórą, ze stawami, ze sprawami kobiecymi,
zalążkiem, wszystko jej wysiadało, a lekarze nie wiedzieli co się z nią dzieje. Miała jakąś
grzybicę wewnętrzną i zewnętrzną, kiedy ją badali, lekarze mówiło, że to jest niemożliwe
żeby ktoś miał taką grzybicę, bo tylko człowiek umarły ma martwy może mieć taką grzybicę,
po śmierci ale nie żywy i lekarz jej powiedział, ze pani powinna już nie żyć z taką grzybicą,
a ona żyła. Miała stany depresyjne, stany samobójcze, nawet myśli żeby żabic swojego męża i
swojego syna. Dochodziła do tego, ze kiedy była gdzieś tam przy domu ze swoim mężem
cywilnym, była jakaś siekiera i przyszła jej myśl, jak potem opowiadała: wziąć tą siekierę i po
prostu zabić. I ona wzięła już tą siekierę, podniosła i on się obrócił, jakoś wyrwał jej tą
siekierę z rąk i potem jakby się obudziła z takiego letargu. Powiedziała, że ona nie wiedziała
co się z nią dzieje. W domu zaczęły się przesuwać rożne przedmioty, zaczął ktoś chodzić,
Staszyc, w końcu dochodzili to tego, że zło zaczęło ją ranić, drapać, ukazywać się jej, w
końcu nawet zaczęło ją gwałcić, upokarzać, mówić, że jest jego na zawsze. Ukazał jej się po
prostu sam szatan, gnębił ją niemiłosiernie, powiedział, że pójdzie razem z nim do piekła. Jest
jego, że nie ma dla niej miłosierdzia i ona się obudziła w tym stanie i ona, nie, – musi szukać
ratunku u Pana Boga. Jest Bóg. Ja musze do Niego wrócić, ja nie mogę tak żyć, szatan mnie
zniszczy. I mówił jej to, ja cie zniszczę, wykończę się, a potem pójdziesz do piekła.
Zaczęła szukać pomocy u kapłanów, ja ją też spotkałem pierwszy raz i była w bardzo
ciężkim stanie. I zaczęliśmy się modlić, kiedy zacząłem się modlić, to ona upadla i zaczęła się
wić jak wąż, nie wiedziała co się z nią dzieje, potem po modlitwie wstała i była zdziwiona, że
leżała na ziemi i opowiadała mi, że w czasie modlitwy nie wiedziała co się dzieje, ale
widziała przed sobą mnóstwo postaci, okazało się że to były demony naokoło w różnych
postaciach, takich strasznych zwierząt, nawet trudnych do nazwania i widziała też samego
4
szatana, który w końcu też jej się objawił i straszyli ją żeby ona nie szukała pomocy tutaj ani
gdziekolwiek indziej, bo ją zniszczą. Ja jej mówiłem: nie bój się, Pan Bóg cie wyratuje, ale
walka będzie. Zanim będziesz wolna, będziesz musiała wiele cierpieć, przejdziesz czas
oczyszczenia i nawrócenia. Przygotowała się więc do szczerej spowiedzi z całego życia,
wyznała wszystko co popełnia, różne, najgorsze rzeczy. W czasie spowiedzi zło jej też
przeszkadzało żeby nie była wstanie wszystkiego powiedzieć, dręczyło ją, ale udało się,
wszystko powiedziała. Została uwolniona od grzechów, zaczęła modlić się na różańcu.
Powiedziałem jej: trzymaj się różańca, trzymaj się eucharystii, często się spowiadaj.
Posłuchaj mnie dla swojego dobra. I zaczęła czynić to o co ją prosiłem, co jej radziłem.
Modliła się na różańcu, można powiedzieć bardzo dużo, często przyjmowała komunie
święta, spowiadała się i było z nią coraz lepiej, ale jeszcze nie była wolna dlatego, że potrzeba
było modlić się jeszcze
modlitwą uwolnienia. Była opętana, opętana przez najgorsze
demony. Ja jej dawałem tez takie słowa pokrzepienia, że zło ciebie nie pokona choć będzie
ciebie próbowało zniszczyć. Przyjeżdżała na modlitwy uwolnienia, zaczęliśmy się nad nią
modlić, modlitwą uwolnienia i te walki były starsze, ciężkie dla wszystkich. Zło atakowało w
czasie modlitwy, przed modlitwą, po modlitwie, ją atakowało, straszyło, mnie atakowało zło
w różny sposób żeby tylko zakończyła się tam modlitwa nad nią. Zaczęło atakować jej syna
szczególnie, tak fizycznie, jak ją też, różne wypadki zdarzały się jej synowi. To jedzie na
rowerze, i nagle ni stąd ni zowąd wyskakuje jak proca z roweru. Tu nagle gdzieś idzie drogą,
upada i lamie sobie rękę, na prostej drodze. Jeszcze w innym momencie idzie po schodach i
zło go zrzuca na ziemię albo wyrywa mu książki, kiedy on się uczy albo ukazuje mu się i
zaczyna go Staszyc, że jeżeli jego matka będzie się modliła, będzie szła do Boga to zabije
także i jego. Te modlitwy był bardzo ciężkie, bo to zło się w niej bardzo wkorzeniło, przez
wiele lat, przez dwadzieścia lat była oddana temu złu, wiec nie dziwne, że zło było bardzo
silne, bardzo perfidne, zakłamane, robiło wszystko żeby nie było uwolnienia. Nawrócił się
również jej ten mąż cywilny. To było piękne nawrócenie ich obojga. Zerwał tez z grzechem i
złem, chociaż nie był tak bardzo obciążony demonami jak ona, ale tez.
Na jednej z ostatnich modlitwy, a przyznam, że to uwolnienie nastąpiło bardzo
szybko, bo powiedziałem jej, że uwolnienie nie zależy ode mnie, ale od Pana Boga. My
będziemy walczyli, ty też walcz, nie poddawaj się, wyrzekaj się szatana nieustannie. I
nastąpiło bardzo piękne uwolnienie, to była ostatnia modlitwa, bardzo długa, trwająca kilka
godzin, ciężkiej walki, modlitwy, zmagania się. Już straciliśmy nadzieję, ja tez, że będzie ona
wolna, akurat w czasie tej modlitwy i to zło, nawet może nie uwierzycie, wychodziło w taki
sposób, że było nas kilka osób modlących się za nią, ale potem jak ona opowiadała, jakby
5
rodziła szatana z siebie, on po prostu w niej żył, jak dziecko. Jakby miała w sobie szatana, w
postaci dziecka, karla, zresztą często czuła też, że jest w niej postaci dziecka. Nagle pęczniała,
robiła się gruba, jakby w stanie błogosławionym i można powiedzieć, ze ta modlitwa
zakończyła się takim wyrzuceniem szatana z jej wnętrza, zrodzeniem, jak dziecko się rodzi.
Ona mówiła, ze się czuła jakby zrodziła, a to zło wychodziło a takim wstrząsem, a taką
wściekłością z niej.
Jeszcze było takie piękne doświadczenie, kiedy już była uwolniona, to ja czułem, że
Pan Jezus , chce jej przeze mnie pokazać, że on ją uwolnił, nie ja. I ja poczułem, że za chwilę
Pan Jezus przez mnie, we mnie się jej ukarze. Po uwolnieniu, ona już była bardzo zmęczona,
było nas kilka osób, tez byliśmy wymęczeni tą modlitwą, ale się cieszyliśmy i ona otwiera
oczy i nagle patrząc na mnie, właśnie zobaczyła Pana Jezusa . Mówi: Jezu, dziękuje Ci, że
mnie uwolniłeś, dziękuje ci, że jestem wolna, że mnie uwolniłeś, cieszę się, jestem szczęśliwa. I
nam wszystkim Pan Jezus pokazał, że to On uwalnia, ani to ja, ani inny kapłan, tylko Jezus i
było to naprawdę piękne doświadczenie, a ja wcześniej właśnie czułem, że Jezus chce się jej
pokazać.
Więc Pan Jezus pokazuje nam drogę do wolności. On sam jest tą Drogą i potem ona
po tym uwolnieniu, doświadczając tez obecności Pan Jezusa, bardzo silnie, bardzo często miał
wizję Pana Jezusa, jak wcześniej miała szatana, to potem miała wizję Pana Jezusa, często Go
widziała. On jej się ukazywał, pocieszał ją, pokrzepiał, dawał jej wskazówki, natchnienia.
Miała można tak powiedzieć, takie prywatne objawienia Pana Jezusa, wspaniale rzeczy się w
niej dokonywały, jakie wielkie miłosierdzie. Została całkowicie uwolniona, ale jej mówiłem:
uważaj, zło będzie cie atakowało, zło straciło ciebie, byłaś ofiarą szatana, teraz zło będzie cie
próbowało na nowo zdobyć. I rzeczywiście, po jakimś czasie takiej euforii, szczęścia, można
powiedzieć szczęścia duchowego,
zło zaczynało znowu atakować, kusić, dręczyć. I ja
mówiłem: módl się więcej, nie lękaj się, Pan Bóg chce twojej większej modlitwy, nie
poddawaj się złu, módl się dużo na różańcu. Kiedy modliła się na różańcu, kiedy adorowała
Pana Jezusa, miała szkaplerz, cudowny medalik, zło atakowało, ale jakby było daleko, była
niedostępna dla szatana. Dla mnie osobiście to co zdarzyło się w przypadku tej kobiety jest
właśnie znakiem tego, że miłosierdzie Boże może wszystko.
Szatan próbuje nas zniewolić, oddalić od Chrystusa. Nie wchodźcie w okultyzm, w
takie zabawy z magią, amulety, talizmany, wróżki, nie chodźcie do wróżek, nie korzystajcie z
horoskopów, z kart tarota, z jakiś podejrzanych metod oddychania, medytacji i nie ma czegoś
takiego jak joga chrześcijańska albo te metody walki wschodniej – to nie jest samoobrona, to
jest związane z kultem dalekiego wschodu, jest to niebezpieczne, medytacje transcedentalne,
6
joga właśnie jak wspomniałem. Unikajcie tego, to jest pogaństwo, choćby nawet kapłani wam
mówili: joga jest dobra, hinduizm jest dobry, ta medytacja transcedentalna jest dobra, metody
walki wschodniej są dobre. Nie. Jeżeli chcecie być wolni, to nie wchodźcie w te rzeczy, a
jeżeli jesteście gdzieś w tych sprawach to wyjdźcie z tego, wyrzucie to ze swoich serc na
spowiedzi. Unikajcie też podejrzanych metod leczenia, homeopatia, jakieś hipnotyczne stany
leczenia, jakieś magnetyczne, podejrzane, leczące naturalne metod leczenia z jakimiś takimi
akupeksura, akupunktura, jakaś medyna chińska, jakaś filipińska, jakieś leczenie bez operacji,
nie wierzcie takim ludziom, bioenergoterapeuci jacyś, choćby mieli sto obrazków czy
dwieście krzyży, nie idzie do takich ludzi. Nie słuchajcie tych, którzy głoszą wam jakieś
orędzia o końcu świata, muszę do tego wrócić, bo są takie orędzia, które, niektórzy ludzie
mnie się pytają o końcu świata, tego typu rzeczy i ze za niedługo będzie koniec. To jest
fałszywe. Nie będzie koniec jeszcze teraz. I też błogosławcie, nie złorzeczcie nikomu. Ta
kobieta zlorzeczyla, weszło w nią mnóstwo demonów. Błogosławicie.
Jeżeli te rzeczy, które wymieniłem były w twoim życiu mniej czy bardziej to czas na
spowiedź. Może wywoływanie duchów też, może nawet oddanie się szatanowi dla zabawy,
może słuchanie muzyki satanistycznej, gier podejrzanych, nie od razu może satanistycznych,
ale może demonicznych, gdzieś tak pośrednio, filmów, uzwajacie na takie rzeczy, książek.
Tez gazety sa takie okultystyczne, nie będę wymieniał, bo miąłby potem proces. Uważajcie
na takie rzeczy, to mówię z takim upomnieniem, jak to święty Paweł mówił, przez nas Bóg
udziela wam napomnień, przeze mnie również dzisiaj, Bóg was napomina. Spośród wielu z
was, którzy tutaj jesteście, niektórzy właśnie mieli taki kontakt ze złem, niektórzy dzisiaj będą
uwalniani z tego, na spotkaniu w tej drugiej części, niektórzy będą mieli spoczynki kiedy
przyjmą komunię święta, właśnie uwalające od wszelkiego zła związanego z
takimi
rzeczami. Dzisiaj szczególnie Pan Jezus dotknie trzy osoby, które nie są jeszcze po spowiedzi,
są na drodze do Boga, na drodze nawrócenia, tak jak ta kobieta. Dzisiaj Pan szczególnie
będzie je dotykał, wyzwalał, będą czul różne stany, takie duchowe, emocjonalne, fizyczne,
bardzo mocne stany uwolnienia, bo Pan będzie was uwalniał, nie bójcie się tego, trzy osoby,
bardzo mocno będą dzisiaj doświadczały tego, miłości Boga, uzdrowienie przez modlitwę,
uwolnienie.
Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać
się twoim synem. Przynieście szybko najlepszą suknie i ubierzcie go, dajcie mu tez pierścień
na rękę i sandały na nogi. Trzeba weselić się i cieszyć z tego, że który był umarły, ożył,
zaginał, a odnalazł się.
7