PZ nr 44 - 2008 - Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych

Transkrypt

PZ nr 44 - 2008 - Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych
AAAAAAA PROBLEMY
WOJSKO
AAAAAAAA
WAŻNE MAŁE
SPRAWY
PIOTR BERNABIUK
rofesjonalizacja sił zbrojnych, uwzględniając zakres
zachodzących zmian i tempo, w jakim jest przeprowadzana, stanowi przedsięwzięcie niemalże rewolucyjne. Zdaniem Zenona Jagiełły, przewodniczącego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Pracowników Wojska, jest to jedyna okazja do uporządkowania wielu z pozoru tylko drobnych problemów wpływających na relacje między żołnierzami zawodowymi
a pracownikami wojska. Moment ten należy wykorzystać także dlatego, by po zakończeniu procesu przemian nikt nie musiał już grzebać w wojskowych „kwitach”.
Sprawy, o które związkowcy zabiegają,
stanowią dziś normy cywilizacyjne, a ponadto będą miały wpływ na dobre samopoczucie zarówno pracowników, jak
i współpracujących z nimi na co dzień żołnierzy zawodowych. Obecnie różnie
z tym bywa.
Lepiej wymienić
Przykładów nie trzeba szukać daleko.
Szczytem absurdu jest między innymi to,
że resortowi obrony narodowej często
bardziej opłaca się zwolnić długoletniego pracownika ze względu na niedostatek profesjonalnej wiedzy i na jego miejsce zatrudnić kolejnego, niż wysłać go
na szkolenie. Wprawdzie minister edukacji narodowej wydał na mocy ustawy
rozporządzenie mówiące o dokształcaniu i doszkalaniu pracowników, ale dowódca jednostki ma rozporządzenia swojego szefa resortu, a w nich o edukacji
pracowników nic nie ma.
Do armii tymczasem wchodzą nowe
technologie, pojawia się nowoczesny
sprzęt informatyczny. Bez permanentne20 Polska Zbrojna
go szkolenia nawet najlepszy inżynier
stanie się po kilku latach wtórnym analfabetą. Żołnierze owszem, pobierają nauki w kraju i za granicą, jeżdżą z kursu
na kurs, armia inwestuje w nich z rozmachem. Cywil tymczasem dokształca się
na własną rękę – za własne pieniądze
i w czasie poza pracą. Ponadto często ma
trudności z uzyskaniem dnia wolnego na
zajęcia czy egzamin. Zdaniem związkowców, powinno więc zostać zapisane
gdzieś w dokumentach resortowych, że
wraz z wejściem nowej technologii czy
nowego systemu „unowocześniamy”
również ludzi, płacąc za ich naukę, bo
robimy to zarówno w interesie jednostki
wojskowej, jak i całych sił zbrojnych.
Pracownik wojska nie może kojarzyć
się dziś jedynie z „wakowcem” w drelichu z młotkiem w ręku. Cywile są
w siłach zbrojnych wszędzie, i będzie ich
przybywać. Na nich oparta jest między
innymi logistyka, w Inspektoracie Wsparcia SZ stanowią trzy czwarte personelu,
a w rejonowych bazach materiałowych
– 90 procent.
„Profesjonalny żołnierz ma być jedynie od walki – przytacza oczywistość
przewodniczący Jagiełło – i nie powinien się o nic innego martwić. A ponadto na emeryturze być może przyjdzie pracować do jednostki, bo przecież dziś około sześciu tysięcy pracowników wojska
to byli żołnierze zawodowi”. Wspomnieć
należy przy okazji, że szczególnie w oddalonych garnizonach „służą od matury
do emerytury”, na dodatek często całymi rodzinami.
Idąc jakby tropem tej logiki służby,
z inicjatywy SGWP i NSZZPW wprowadzono pracownicze przydziały mobilizacyjne. Wcześniej przykładowo pracownik Centralnego Węzła Łączności
KAROLINA PRYMLEWICZ
Pracownik wojska nie może kojarzyć się dziś jedynie z „wakowcem”
w drelichu z młotkiem w ręku. Cywile są w siłach zbrojnych wszędzie.
Na nich oparta jest między innymi logistyka, w Inspektoracie
Wsparcia Sił Zbrojnych stanowią trzy czwarte personelu,
a w rejonowych bazach materiałowych nawet 90 procent.
Związkowcom nie chodzi
o „urawniłowkę”, lecz
o zlikwidowanie przy okazji
profesjonalizacji absurdów,
często różniących
żołnierzy i cywilów
w Warszawie na czas „W” miał stawić
się w jednostce telekomunikacyjnej
w Białymstoku. Wspólnie więc ustalono, że w przypadku mobilizacji rezerwista włoży mundur i pozostanie na swoim stanowisku, robiąc to, czym się na co
dzień zajmuje. Teraz czekają na zapisanie tej zmiany w ustawie o powszechnym
obowiązku obrony ojczyzny. Jeśli bowiem coś pozostanie jedynie rozporządzeniem ministra, to – jak uczy doświadczenie – przy najbliższej okazji ktoś może przy tym zacząć kombinować.
Dach nad głową
Zmian powinno dokonać się także
w ustawie o zakwaterowaniu sił zbrojnych. Mieszkania, przy niewysokich zarobkach w resorcie, mogłyby stanowić
silny magnes przyciągający ludzi do wojska. Niechby nawet były dostępne tylko
na czas umowy o pracę, podobnie jak wojskowi korzystają z kwater służbowych
w okresie służby. Skorzystaliby na tym zarówno pracownicy, jak i wojsko, bo wystarczy popatrzeć, jak wygląda obecnie
sytuacja mieszkaniowa.
Ponieważ w Dęblinie mnóstwo mieszkań stoi wolnych, Agencja Mieszkaniowa
przekazuje je miastu na tymczasowe zakwaterowanie, przykładowo na pięć lat.
nr 44/2008
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
ZAPIS FORUM NA CELOWNIKU WOJSKO PORADY PO SŁUŻBIE HISTORIA MILITARIA ŚWIAT PRASA KULISY TO I OWO
CYWIL dokształca się na własną rękę – za
własne pieniądze i w czasie poza pracą.
OPINIE
Zenon Jagiełło,
przewodniczący
Niezależnego
Samorządnego
Związku Zawodowego
Pracowników Wojska:
„Nie tylko chcemy, żeby te wszystkie
wynegocjowane, psujące dotąd krew
sprawy wyprostować, ale też aby znalazły one uregulowanie w dokumentach o profesjonalizacji. Problem bowiem często tkwi w tym, że gdy po
długotrwałych i usilnych zabiegach
uda nam się przekonać kolejnego ministra do naszych racji, po zmianie
opcji politycznej przychodzi kolejna
ekipa, i wszystko, co wypracowaliśmy,
trzeba zaczynać od nowa, bo ktoś ma
inne widzenie rzeczywistości”.
W tym czasie zakłady remontowo-budowlane wykonują w mieście, w cyklu sześcioletnim, duże obiekty na potrzeby Sił
Powietrznych. I wynajmują wojskowe
mieszkania od miasta, płacąc czterokrotnie więcej, bo nie tylko za czynsz i media, ale również dodatkowo pokrywają
koszty dzierżawy. Część pieniędzy idzie
z kieszeni pracowników, część z puli zakładu, wszyscy dokładają.
Podobnie jest w Grudziądzu i w wielu
innych garnizonach, gdzie mieszkania stoją puste, a pracownicy nie mogą z nich skorzystać. Zdaniem Zenona Jagiełły, jeżeli
profesjonalizacja jest sztandarowym zadaniem dla wojska, to przy okazji porządkowania dokumentów i przepisów można
również tę sprawę doprowadzić do normalności: „Gdyby była możliwość umieszczenia w ustawie o zakwaterowaniu zapisu, że
w szczególnych przypadkach określonych
potrzebami wojska jest możliwość przydzielenia mieszkania na czas wykonywania pracy, to nikt niczym nie ryzykuje,
a pracownik płaci koszty utrzymania lokalu... I to, między innymi, chcemy przedłożyć sejmowej komisji obrony, bo wiemy,
że teraz w sejmie będzie zielone światło
dla profesjonalizacji i kluby parlamentarne nie będą sobie przeszkadzały. Jeśli się
teraz coś przegapi, to potem trzeba będzie
nr 44/2008
długo czekać. Dziś należy wybiegać myśleniem daleko w przyszłość”.
Miska niezgody
Przy okazji profesjonalizacji i dokonywania zmian w ustawie należałoby pomyśleć również o tym, że pracownicy wojska bardzo często towarzyszą żołnierzom
przy wykonywaniu obowiązków służbowych, zarówno w kraju, na poligonach,
jak i podczas misji zagranicznych. Do tej
pory pracownik, wyjeżdżając w delegację, dostawał dietę, nie mógł jednak korzystać z bezpłatnego wyżywienia. W stołówce żołnierzom podawano obiad, a cywil maszerował do sklepu, by kupić sobie
bułkę i kiełbasę. Pod warunkiem, że w pobliżu był jakikolwiek sklep, oczywiście.
Zazwyczaj więc dowódca jednostki wychodził z założenia, że jeśli „na kotle” żywi się pięciuset żołnierzy, to dwudziestu
cywilów też się przy okazji wykarmi.
Nie dość na tym. W nowym, profesjonalnym systemie poniedziałek ma być
dniem rozruchu – szkolenia z zakresu
musztry, regulaminów, instrukcji. Od wtorku do czwartku żołnierze będą ćwiczyli na
poligonie, w piątek nauką obsługi sprzętu
zamkną tydzień służby. Zgodnie z przepisami, podczas zajęć w polu zawodowcom
będzie przysługiwał posiłek regeneracyj-
ny. A cywilom pracującym razem z nimi
przy sprzęcie? Czy zacznie się niepotrzebne gadanie, że wojskowi nie dość, iż mają
wyższe pensje za taką samą robotę, to jeszcze dostają jeść, a cywile nie? Czy z tak
błahego powodu mają powstać kolejne animozje i przykra atmosfera? Tych ludzi łączy wspólna praca, wspólny cel. Po co ich
rozdzielać akurat przy misce?
Takie właśnie, tylko z pozoru błahe,
sprawy muszą być załatwione formalnie,
a nie poprzez życzliwe gesty dowódców.
Co będzie, gdy przyjedzie departament
kontroli i zmierzy poziom grochówki
w kotle?
Związkowcom nie chodzi o „urawniłowkę”, lecz o zlikwidowanie przy okazji profesjonalizacji absurdów, często różniących
żołnierzy i cywilów. Długo – to kolejny
z przykładów – solą w oku był przewóz dzieci na kolonie. Dzieciaki żołnierzy jechały
bezpłatnie, a cywilów płaciły. Tu akurat nie
chodzi o znaczące pieniądze, tylko o zwykłą przyzwoitość. O to, by nie tworzyć
dwóch kategorii ludzi. Aby nie mieszać
w to dzieciaków, które nadzwyczaj szybko
dostrzegają i boleśnie odczuwają takie nierówności, wypłacano po kilkanaście złotych
ze świadczeń socjalnych. Minister już wprowadził w tej kwestii równość.

[email protected]
Polska Zbrojna 21