Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Opowieść o dwóch siostrach
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Silny
Opowieść o dwóch siostrach
- Śpij, maleńki. Niech ci się przyśnią piękne sny.
Kobieta pochyliła się głębiej nad łóżeczkiem, całując czółko leżącego w nim dziecka.
Maleństwo poruszało się miarowo i spokojnie, próbując zrzucić z siebie kołderkę, póki
naturalna potrzeba częstego snu nie zamknęła mu powiek, a drobna łapka nie zacisnęła się
na rogu otulającego je kocyka. Judyta uśmiechnęła się, spojrzawszy na małego człowieczka
oddychającego nieśpiesznie w najlepszym dla niego miejscu, pod jej czułą, matczyną opieką.
Podniosła głowę, sprawdzając zegar ścienny wiszący na sąsiedniej ścianie cichego,
utrzymanego w secesyjnym porządku, gustownie urządzonego pokoju. Była dopiero szósta
po południu. Dziewczyna wstała i powoli wyjrzała przez okno, mrużąc delikatnie swe piękne,
brązowo-czarne oczy w majestatycznym blasku zachodzącego słońca. Uśmiechając się
lekko do siebie, jeszcze raz upewniła się, że z dzieckiem wszystko w porządku i czym
prędzej wybiegła z zakurzonej posiadłości na pogrążające się miarowo w ciemności i
opadłych liściach lekko zaniedbane podwórze. Ciepła, wczesnojesienna pora sprzyjała
długim spacerom, szczególnie wzdłuż łąk położonych za domem, gdzie odbijające się
zewsząd łagodne refleksy ostatnich promieni dnia nadawały stonowanemu krajobrazowi
nieuchwytnej, baśniowej atmosfery. Judyta nie zamierzała jednak zapuszczać się aż tak
daleko w trosce o bezpieczeństwo podopiecznego - z przemierzanej nieśpiesznie frontowej
części ogrodu w każdej chwili mogła doskonale usłyszeć jakiekolwiek niepokojące dźwięki
dobiegające od strony sypialni chłopczyka. Docierając ścieżką do furtki, odwróciła się przez
ramię ku pogrążonym już w mroku i porośniętym dziką winoroślą ścianom zabytkowego
domostwa, któremu oddała swe życie, poświęcając ostatnie miesiące na samotną opiekę
nad wielowiekową spuścizną rodziny i jego narodzonym niespełna pół roku wcześniej
mieszkańcem. Ta długa samotność niezbyt służyła jej jako kobiecie, choć nadal
zachowywała cień dawnej urody, pozwalającej z powodzeniem na łamanie męskich serc,
gdyby tylko kiedykolwiek przyszła jej na to ochota. Lecz ona nie przebierała się w czarne,
zamaszyste suknie ani nie przycinała swych gładko zaczesanych mysich włosów dla nikogo
konkretnego, z wyjątkiem swojego Aniołka. On zawsze znajdował się przy niej. Choć tak
naprawdę nie była matką, nigdy nie czuła się oddalona od niego bardziej niż zwykła
postrzegać zdrowe relacje pomiędzy rodzicielką, a umiłowanym cudem natury, jej
dzieckiem. Na moment zawiesiła spojrzenie na wychodzące z pierwszego piętra okno, w
mroku którego odpoczywał nieskalany jeszcze złem tego świata bezbronny skarb. Nie
Strona: 1/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
zaszkodzi, jeśli wyjdę na chwilę nad mostek; w tak krótkim czasie nie powinno się chyba
wydarzyć nic złego, pomyślała, uspokojona ciszą.
Opuściwszy teren posiadłości, skierowała się pewnym krokiem ku rzece, nad którą
rozciągał się niewielki, marmurowy most, skąd, jeśli się dobrze przypatrzyć, dawało się już
dostrzec daleki zarys ich najbliższego miasteczka. Judyta oparła się lekko o chłodną
barierkę, kontemplując w zamyślaniu idealną harmonię rozpościerającego się przed nią
świata. Widok malowniczych pól i pobliskiego zagajnika nie potrafił jej zachwycić,
wystarczał jednak, by mogła poczuć się szczęśliwa, mimo, iż stan ducha w jakim się obecnie
znajdowała nie pozwalał na uzewnętrznianie podobnych emocji. Już miała wracać do swojej
pociechy, gdy wtem, niespodziewanie, dostrzegła niewyraźną sylwetkę człowieka
zmierzającego w jej kierunku od strony miasteczka. Z czasem postać stawała się coraz
większa, aż w końcu ukazała się w pełnej krasie, zatrzymując swe kroki tuż przed
zaskoczoną Judytą. Dziewczyna spojrzała na przybyszkę twarzą pozbawioną wyrazu, dając
chłodny popis skrywanej niechęci dla nieoczekiwanego gościa, którego powrotu bynajmniej
nie przewidywała uświadczyć w przeciągu kilku kolejnych lat, a przynajmniej miesięcy.
Tajemnicza kobieta miała na sobie szary płaszcz z kapturem, spod którego dawało się
dojrzeć jasne pukle starannie poukładanych włosów, a jej ładna twarzyczka, nosząca na
sobie wyraźne ślady licznych zmartwień i świeżo przebytej podróży, zdawała się
promieniować tym samym spokojnym blaskiem brązowych oczu, jaki na co dzień bił ze
stonowanego, pogrążonego w mrokach wewnętrznych doświadczeń, gorzkiego spojrzenia
Judyty.
- Cześć, siostro – przywitała się podróżna.
Na moment wszystko zamilkło, jakby w tej samej chwili całe ich otoczenie przestało mieć
rację bytu. Nikt nie chciał przerywać ani wypełniać tej pustki. W powietrzu unosiła się wielka
niepewność.
- Nie przywitasz się? – dodała nieśmiało, jedną ręką zdejmując swój kaptur. Od Judyty
odróżniał ją przede wszystkim naturalny blask lśniącego wodospadu blond włosów. – Szłam
tutaj tak długo, że sama straciłam rachubę. Chyba nie zamierzasz nie wpuścić mnie do
domu?
- Anno… – odpowiedziała Judyta, po czym umilkła, odwracając się plecami do rzeczki znów
cicho szemrzącej pod dwiema parami zmęczonych stóp. – Jest zimno – rzuciła, jak gdyby
rozprawiały o tym przez ostatnie pół godziny. Było to aż nazbyt oczywiste kłamstwo. – Nie
powinnaś była tutaj przychodzić.
- Pozwól mi chociaż z sobą porozmawiać – poprosiła jej siostra, nerwowo pocierając o
siebie dłońmi. – Tak bardzo chciałabym go zobaczyć. Dowiedzieć się, jak się zmienił.
- Naprawdę jest zimno. Chodź – usłyszała w odpowiedzi. Obie udały się w stronę domu, w
którym od zbyt długiego już czasu przebywało samotnie kilkumiesięczne dziecko. Gdy
przekroczyły ciemny próg sieni, mały cicho kwilił, zaniepokojony nagłym zniknięciem swojej
życiowej opoki i jedynej wiernej opiekunki w potrzebie, Judyty.
***
Strona: 2/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Bałam się przez chwilę, że wyrzucisz mnie za drzwi – odezwała się Ania. Siedziały w
przestronnej kuchni, z racji braku wewnętrznej ściany połączonej w jedno pomieszczenie z
korytarzem i schodami prowadzącymi na wyższe piętra. Judyta patrzyła na młodszą siostrę
spode łba, częściowo zajęta karmieniem piersią swego uspokojonego już wychowanka. Obie
miały na karku ponad dwadzieścia lat, lecz w oczach gospodyni Anna wciąż pozostawała
tym samym wiecznie nieogarniętym, samolubnym dzieciakiem. Nie zamierzała jej
odpowiadać na takie nieistotne stwierdzenia.
- Nawet się ze mną nie przywitałaś, ale rozumiem – ciągnęła tamta. – Nie mam do ciebie
pretensji. Wiem, że zachowałam się niewłaściwie.
- Trudno, żebyś oczekiwała ciepłego powitania – mruknęła starsza siostra, wyłączając
gotujący się imbryk z herbatą.
- Nie po tym co zrobiłam, wiem – odpowiedziała jej Ania. – Ale teraz chcę to naprawić.
- Ciekawe! – zawołała Judyta, na tyle gwałtownie, że dziecko na moment przestało ssać,
wyczuwając targające jej ciałem emocje. – Nie było cię prawie pół roku. Chyba się myślałaś,
że sam twój powrót wszystko rozwiąże? Dom jest teraz mój, a ja nie pozwolę ci zniszczyć
owoców mej pracy. – to rzekłszy, wstała i wraz z kończącym jeść dzieckiem ruszyła w
kierunku schodów.
- Nie napijemy się razem herbaty? – zapytała niespokojnie jej siostra.
- Nie. Najpierw pójdziemy na górę.
- A mogę go chociaż przewinąć? – zawołała za nią.
Nie odpowiedziała jej ani słowem.
***
- Zaśnij prędko, królewiczu
Tarczo słońca, mój paniczu…
Judyta nuciła małemu jego - jak sama utrzymywała - ulubioną kołysankę, w praktyce
jedyną, jaką udało się jej zapamiętać ze swego niekoniecznie szczęśliwego dzieciństwa. Nie
zawsze jej życie wydawało się być tak opanowane jak przez ostatnie kilka miesięcy. Gdy
wiecznie narwana młodsza siostra rzuciła wszystko, łącznie z rodziną, by wyjechać do miast
i „zrobić karierę”, w gruncie rzeczy cieszyła się, że po raz pierwszy będzie mogła być sama i
zająć się wychowywaniem dziecka. Później zdarzył się wypadek, który przesłonił wszystko.
Mimo pozornego spokoju, świat wokół niej już nigdy nie miał wydawać się tak bezpieczny i
uporządkowany jak kiedyś. Narażona na niepokoje i postępującą troskę o jutro, dzień za
dniem coraz bardziej pogrążała się w labiryncie własnej psychiki i fanatycznym wręcz
przywiązaniu do jedynego towarzyszącego jej człowieka, ostatniego za którego chciała i
potrafiła być odpowiedzialna. Postępująca dewastacja terenu i kurczące się zapasy środków
Strona: 3/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
do życia nie przeszkadzały im czuć się tu całkiem nieźle, z dala od wszelkich spraw
nienależących do ich ciasnego, szczelnie ogrodzonego świata. A teraz jej siostra zapragnęła
wrócić i poukładać wszystko wedle własnego uznania. Świetnie. Po prostu wspaniale.
- Wspaniale to robisz – odezwała się Ania, obserwując z twardego krzesła przy drzwiach
sypialni, jak Judyta zgrabnie i bez pośpiechu kolebie małego do snu. – Po prostu urodziłaś
się stworzona do opieki nad dziećmi. Czy teraz ja mogłabym go potrzymać? – dodała
nieśmiało.
- Właśnie zasnął – szepnęła z wymówką jej siostra, gestem dając znać, że lepiej będzie im
dwóm przenieść się do pokoju gościnnego po drugiej stronie korytarza. Judyta najwyraźniej
postanowiła zaniechać unikania trwałej konfrontacji. – Chodź, będziemy mogły normalnie
porozmawiać – powiedziała.
- Nareszcie, jak siostra z siostrą! – szepnęła radośnie Ania.
***
- Teraz słucham. Możesz mówić, co tylko chcesz – oznajmiła Judyta, stale unikając jej
wzroku.
Niespodziewanie, tym razem to Anna zdawała się tracić zapał do prowadzenia rozmowy.
W dłoniach obracała nerwowo jedną z zabawek chłopca, coraz bardziej stresując się
perspektywą gry w prawdę podjętej na warunkach swej siostry.
- Nie chcę przesłuchania – powiedziała otwarcie.
- Nikt cię nie przesłuchuje. Twoja obecność bynajmniej nie jest do tego zachętą.
Uprzedzam cię tylko, że być może jest to nasze ostatnie spotkanie. Przypuszczam, że
chciałabyś jednak wytłumaczyć mi to i owo…
- …zanim na dobre się pożegnamy – dopowiedziała dziewczyna.
- Jeżeli tego właśnie chcesz, to tak. Zdecyduj się, raz a dobrze.
- Ale ja nie chcę! Wolę zostać tu z tobą i pomóc wychować dziecko. Zobaczysz, że na coś
się przydam.
- Niemożliwe. Nigdy nie dam ci na to zgody.
- Przecież to ja jestem jego matką!
- Nie – przerwała Judyta, a ciemne oczy rozbłysły jej gniewem, jakiego dotąd jeszcze nie
zaznała. – Jesteś jego matką co najwyżej na papierze. Nie byłaś nią, gdy wpychałaś go w
ręce opieki społecznej, a później naszych rodziców. Nie byłaś przy nim od kiedy skończył
miesiąc, wolałaś balować w miejscach, których nazw nie potrafiliśmy nawet odnaleźć na
mapach i robić karierę jako… coś. Już nawet nie wiem, na co w końcu padło - piosenkarka,
modelka, kelnerka? Mniejsza z tym, musiało ci nie wyjść, skoro bez słowa wyjaśnienia
postanowiłaś zjawić się tutaj. Czyżby Ricardo nie okazał się dość dobrym menedżerem? Nie
Strona: 4/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
zapewnił ci sławy? A może zabrakło pieniędzy?
- Ricardo nigdy nie był dla mnie właściwym facetem. – odpowiedziała z namysłem Anna. –
Pieniądze, sława… Przed tobą nie mam czego ukrywać - nie wyszło. Z rodzicami też
byłabym szczera. Nie mam już nic.
- Wiesz, co się z nimi stało, prawda? – Judyta nie zamierzała przechodzić swobodnie obok
tematu.
- Wiem. Zginęli w wypadku.
- Samochodowym. Dwa tygodnie po twoim odejściu. Nie pojawiłaś się nawet na ich
pogrzebie. Nigdy nie odwiedziłaś ich grobów.
- To ojciec prowadził, tak? – spytała Anna. W jej głosie nie było słychać skruchy. Wydawała
się pogodzona ze stratą.
- O ile wiem, tak. Wiesz, jak nasza matka nie znosiła kierowania pojazdami – Judyta
uspokoiła się, rozbawiona starym wspomnieniem, które na moment rozpogodziło jej umysł.
– Teraz to i tak bez znaczenia – ciągnęła po chwili. – Rodzice zainwestowali wszystko prócz
domu w tę nową limuzynę. Ich życia są dla mnie najcięższą stratą, ale patrząc obiektywnie,
skasowanie wozu doprowadziło nas do ruiny. Nie zdążyli go ubezpieczyć. Jak cię znam,
wzbogacasz domowy budżet przywożąc ze sobą kolejne długi. Dobrze umiałaś tylko
wydawać. Dasz mi jeszcze jakiś powód, by trzymać cię pod jednym dachem?!?
- Ja… nie wiem. – stwierdziła przepraszająco. - Chyba mogłybyśmy znowu zamieszkać
razem. Nadal wierzę, że wspólnie możemy wszystko naprawić.
Judyta zaśmiała się złośliwie.
- Na to już trochę za późno.
- Możesz mnie ulokować w moim starym pokoju. Albo, jeśli nie chcesz, to nawet na
strychu. – wyliczała dziewczyna. - Możemy sprzedać część moich rzeczy. Na pewno pomogą
mi spłacić długi. To znaczy, spłacić te długi nam. Moje i nasze…
- Spóźniłaś się. Twój pokój to teraz gołe ściany. Sprzedałam wszystko.
- Sprzedałaś… moje rzeczy? – wymamrotała Ania. – Jak mogłaś?
- Tak było trzeba. Pamiętaj, że gdy nas opuściłaś, rodzice się ciebie wyrzekli. Myślisz, że
dzięki czemu mogę tu jeszcze mieszkać i opiekować się ostatnią częścią rodzinnego
majątku? Nigdy nie zgodzę się sprzedać domu. A przecież jeść trzeba. Mały potrzebuje
pieluch. Nie widzisz, że wokół brakuje połowy mebli? Tylko dzięki temu przestano nas
niepokoić. Wątpię, żeby ktoś taki jak ty potrafił to docenić.
- Rozumiem – odparła bez przekonania. – Dla mnie strata, ale powiedzmy, że cię
rozumiem. Gdzie w takim razie każesz mi mieszkać? Jak mówiłam, strych mi wystarczy.
- Nigdzie. Nasze straty powinny ci wreszcie uświadomić, że w tym budynku nie ma dla
ciebie miejsca. Zrozum to wreszcie i przestań zakłócać nasz spokój.
- Wiedziałam. Wyrzucasz mnie na zbitą twarz w czarną noc?
Strona: 5/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Wszystko mi już jedno. Możesz zostać do rana – skapitulowała Judyta. – A potem się
wyniesiesz.
- Co za szczęście. Dobra z ciebie siostrzyczka.
- A co to miało niby oznaczać, hm?
- Teraz już nic – mruknęła dziewczyna. Jej uwagę przykuł przedmiot, który od dłuższego
czasu miętosiła w dłoniach. Był to pluszowy miś, niegdyś ulubiona zabawka małej Judyty. –
Ale co swoje, to zostawiłaś. Zabawne.
- Chodzi ci o coś?
- Nie, skądże. Poza tym, że odmawiasz mi kolejnej szansy, kontaktu z dzieckiem,
wszystkiego!
- Wiń o to wyłącznie samą siebie, Anno. Rodzice uznali, że nie istniejesz. Ciebie już dawno
nie ma.
- Ale Judy…
- Zamknij się. Dla mnie też nie istniejesz.
Ania wstała. Jej oczy zalśniły łzami.
- Nie masz pojęcia, jak wiele nocy przepłakałam z tęsknoty za wami. Nie wyobrażasz sobie,
jak bardzo pragnęłam powrotu. Zniosłam tak wiele. Więc dobrze, odejdę. Zabiorę tylko
swoją część majątku.
- Nic ci się nie należy.
- Nie zostawisz mnie przecież na lodzie!
- Tak jak ty nie zostawiłaś nas.
- Nie rozśmieszaj mnie! – zawołała hardo, choć głos łamał się jej przy co drugim słowie.
Dziewczyna płakała, jednak nie zamierzała przestać walczyć. – Dobrze wiem o twoich
błyskotkach schowanych pod listwą na strychu. Takie stare skąpiradło jak ty nigdy by ich
nie sprzedało, mam rację? Możesz podźwignąć NASZ dom z ruiny i jeszcze nam OBU
zostanie!
Judyta przełknęła ślinę.
- Nie będziesz dyktować, jak mam zarządzać MOIM spadkiem. A teraz won. Czas dobroci
się skończył. Wynoś się z mojego domu!
- Dobrze, wyjdę. Ale zabiorę też swoje dziecko.
- Nie zrobisz tego.
- Chcesz się założyć? - Ania ruszyła ku drzwiom dziecięcej sypialni, lecz Judyta była
szybsza i zagrodziła jej drogę własnym ciałem.
- Nigdzie nie pójdziesz – powiedziała.
Strona: 6/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Przepuść mnie. Dziecko jest moje.
- Nie.
- PRZEPUŚĆ DO KURWY NĘDZY JASNEJ CHOLERY!!!
- Powiedziałam: NIE!
- Ty…
Ania schwyciła starszą siostrę za bluzkę, za co tamta nie pozostałą jej dłużna.
Szamotanina była równie intensywna, co krótka. Judyta upadła na podłogę, obficie
krwawiąc z potylicy rozciętej o krawędź futryny. Była martwa. Jej siostra pospiesznie
wycofała się z miejsca wypadku, potykając się o własne nogi i tracąc przytomność.
Ostatnim obrazem, jaki odnotował jej mózg, była opadająca bezwładnie na bok głowa
złodziejki, przybranej matki jej dziecka. Dwa ciała ułożyły się nieruchomo w niewielkiej
odległości od siebie, pogrążając się w szkarłacie wypełniającym posadzkę…
***
- Śpij mój królewiczu… czy tam coś. Nie pozwolę, by komuś z nas stała się krzywda.
Pół godziny później ukryta pod osłoną nocy kobieca postać w czarnym stroju wymknęła
się potajemnie z posiadłości Judyty z dzieckiem w nosidełku i zamykaną na klucz pozłacaną
skrzyneczką ukrytą w wewnętrznej kieszeni plecaka. Nie miała zbyt wiele czasu. Wiedziała,
że prędzej czy później ktoś odwiedzi dom i zacznie szukać jej synka. Wówczas jeszcze nie
potrafiła trzeźwo ogarnąć sytuacji. Miała wrażenie, że wszystko to dzieje się w jej śnie lub
czytanej powieści science-fiction. Jeszcze nie wiedziała, dokąd się uda.
Być może znowu spróbuje „zrobić karierę”.
Strona: 7/7
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty