Kroniki Wiedzy Niekonwencjonalnej nr 6.p[...]

Transkrypt

Kroniki Wiedzy Niekonwencjonalnej nr 6.p[...]
KRONIKI
WIEDZY
NIEKONWENCJONALNEJ
MIESIĘCZNIK INTERNETOWY
NR 1 (6) z dn. 22 stycznia 2013
1
MOTTO:
Jesteśmy Mocą, która jest w nas!
Jesteśmy Tańcem Słońca i Księżyca,
Jesteśmy Nadzieją, która nigdy nas nie opuści!
Jesteśmy Wielką Przemianą !!!
David Icke
2
REDAGUJĄ:
Ewa Czarkowska
Izabela Janczarska
WSPÓŁPRACUJĄ:
Stefan Gutowski
Tadeusz Xymena Modzelewski
Margareta Cz. Svensson
Szwecja
Fredrik Larsson
Szwecja
( fotografia)
Krzysztof Ptak
( fotografia)
Grzegorz Kita
redaktor on- line
Ewa Czarkowska, Izabela Janczarska
Stefan Gutowski
-
grafika
korekta
Zdjęcie na okładce: Krzysztof Ptak
Poprzednie
numery
znajdują
się
w
zakładce:
ARCHIWUM
MIESIĘCZNIKA.
Aby przeczytać poprzednie numery gazetki internetowej należy kliknąć myszką na
pole: ARCHIWUM MIESIĘCZNIKA
Miesięcznik wychodzi 22 dnia każdego miesiąca.
3
W aktualnym numerze:
1.Słowo od Redakcji:
- E. Czarkowska
2. Krótko, na bieżąco
♦ Świąteczne przeprosiny
- S. Gutowski, M. Cz - Svensson
3. Sprawy z archiwum
♦ Życie na pokaz
- K. Hojnacka
4. Przybliżenie
♦ Ghislaine Saint– Pierre Jean Lanctôt c.d.
- E. Czarkowska
5. O UFO inaczej
♦ Zapadlisko w Ostrowcu Świętokrzyskim
- E. Czarkowska
6. Szepty zwierząt
♦ Jutro, na które czekamy
- M. Cz - Svensson
7. W blasku świadomości
♦ Piotr Leszczyński, bioterapeuta,
♦ Podziękowania pacjentów
♦ Sen Patrycji
- oprac. I. Janczarska
- I. Janczarska
8. Magia ziół
♦ Wierzba (Blindzia)- czarodziejka snów
- E. Czarkowska
9. Naukowe manowce
♦ On i ona czyli walka płci
- T. X. Modzelewski
10. Z notatek Wagabundy – Serca trzy
♦ Dąb Szumiące Serce
- E. Czarkowska
♦ Meluzyna
- E. Czarkowska
4
♦ Powrót Chany
- E. Czarkowska
11. Przeczytać warto… zapamiętać warto!
♦ Rewolucja czy ewolucja?
- S. Gutowski
12. Na progu Nowej Ery
♦ Z czym wchodzimy w IV wymiar?
- I. Janczarska
Fot. K. Ptak
5
SŁOWO OD REDAKCJI:
22-01-2013 Rok
Oto przed Państwem prezentuje się kolejny, szósty już, a pierwszy w
nowym 2013 roku, styczniowy numer K-W-N.
Bardzo się staramy, żeby treści zapisywane w miesięczniku były
ciekawe, nowatorskie, trochę niesamowite i wielce magiczne, ale także
rzetelne i wyważone.
Mamy nadzieję że ci z czytelników, którym pasują nasze wywody i
opowieści, pozostaną z nami na wspólnej ścieżce poznawania siebie i
otaczającego nas świata.
Liczymy też, że zostaniemy zauważeni i zdobędziemy zaufanie
nowych odbiorców. Razem będziemy dobrze się bawić, udając się w tę
niezwykłą podróż do krainy Ciekawości i Tajemnic, gdzie odwaga, silna
wola i odrzucenie utartych poglądów, są nad wyraz cenione.
Szczególną wdzięcznością darzymy osoby, które nas bezinteresownie
wspierają, pomagając tym samym stworzyć jak najlepsze wydanie
miesięcznika, tak pod względem merytorycznym, jak i formalnym.
Zarówno Redakcja, jak i współpracownicy K-W-N zaangażowani są
całym sercem w to, co robią, wierząc, że tak właśnie zostaną odebrani.
Serdecznie dziękujemy i zapraszamy do… pozostania z nami!
W imieniu Redakcji i Tworzących
Kroniki Wiedzy Niekonwencjonalnej
Tekst napisała:
Ewa Czarkowska
6
KRÓTKO, NA BIEŻĄCO:
ŚWIĄTECZNE PRZEPROSINY
Tę wiadomość podawaliśmy już w poprzednim (grudniowym) numerze. Podajemy ją
jeszcze raz przetłumaczoną na kilka języków, ponieważ została zignorowana i
wyciszona przez wszystkie europejskie media i serwisy informacyjne, a jest niezwykle
ważna, gdyż świadczy o budzeniu się świadomości społeczeństw.
Tę niezwykłą informację usłyszałem w polskim radio dzisiaj o
godz.15-tej. Korespondentka z Madrytu donosiła, że hiszpańscy policjanci
postanowili złożyć obywatelom życzenia świąteczne i noworoczne wraz z
…PRZEPROSINAMI!!!
W rozdawanych w tym celu ulotkach i na rozwieszonych w tym celu
transparentach, stróże prawa i porządku przepraszali rodaków za to, że nie
są w stanie zapewnić im należytej ochrony przed największymi
PRZESTĘPCAMI:
RZĄDZĄCYMI POLITYKAMI I BANKIERAMI!!!!
Policjanci są świadomi tego co mówią i robią. Oni spełnili swą powinność.
Nie chcą dłużej uczestniczyć w działaniach podejmowanych przeciwko
ludziom przez INSTYTUCJE PRZESTĘPCZE!
To prawdziwie radosna nowina.
Takie wiadomości wzbogacają naszą świadomość, a dziękując policjantom
hiszpańskim za odwagę życzymy im Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego
Roku 2013 –tego.
Stefan Gutowski
Katowice 19-12-2012r.
7
ПРАЗДНИЧНЫЕ ИЗВИНЕНИЯ
Эту необыкновенную информацию я услышал по польском радио
сегодня в 15 часов. Корреспондентка из Мадрида сообщила, что испанские
полицейские решили поздравить гражданов с праздником и Новым Годом
вместе с ИЗВИНЕНЯМИ !!!
В раздавающиx с этой целью листовках и на развешонных
транспарантах, блюстители закона и порядка просили прощения у своих
соотечественников за то, что они не в состоянии гарантировать
надлежащую
безопастность
перед
самыми
большими
ПРЕСТУПНИКАМИ: УПРАВЛЯЮЩИМИ НАМ ПОЛИТИКАМИ И
БАНКИРАМИ.
Испанские полицейские отдают отлично себе отчёт в том, что они
говорят и делают. Они исполнили свою объязательность. Они не хотят
долже принимать участье в действиях поднимающийся против людям
ПРЕСТУПНЫМИ УЧРЕЖДЕНИЯМИ !
Вот это по настоящему радостная весть! Такие известия сообщения
обогащают наше сознане. Мы благодаряем испанские полицейские за
храбрость желая им счастиливого праздника и счастиливого Нового Года
2013.
Катовицэ, 19.12.2012
Перевёл из польского: Stefan Gutowski
Z języka polskiego na rosyjski przełożył: Stefan Gutowski
"Esta información prodigiosa la escuché en la radio polaca hoy a las
horas 15:00. Un corresponsal de Madrid os informaba que los policías
espańoles decidierón presentar a los habitantes las felicitaciones de Navidad
y Año Nuevo con las DISCULPAS !!!
En los prospectos repartidos y las pancartas desarrolladas por este
objetivo los guardas de la ley i el orden se disculparon con sus compatriotas
por no ser capaces de garantizar la seguridad y la protección contra
8
LOS MAS GRANDES DELINCUENTES:
POLITICOS
GOBERNANTES
Y
LOS
BANQUEROS!
Los policias estan conscientes de lo que hablan y lo que hacen.
Ellos han cumplido sus deberes. Ellos ne querran mas participar a las
acciones contra la gente (el genero) humano de las INSTITUCIONES
DELINCUENTES!
La noticia es verdaderamente muy alegre ! Las noticias de este género
enriquecen nuestra consciencia y doy las gracias a los policias espańoles por
su coraje, les deseamos buena Navidad y Feliz Ańo Nuevo 2013 ! "
Z języka polskiego na hiszpański przełożył:
Stefan Gutowski
LES EXCUSES DE NOEL
Cette information insolites, je l’ai entendu aujourd’hui a 15 heures. Une
correspondante de Madrid venait de nous annoncer que les policiers espagnoles
ont decidé de presenter des souhaits de Noel et de fin d’année aux citoyens avec
de EXCUSES !!!
Dans les fiches distrubuées et les pancartes, les surveillants de la loi et de l’ordre
s’excusaient aupres de ses compatriotes de ne pas etre en mesure de leur assurer
une securité qui leur est due devant les PLUS GRANDS DELINQUANTS:
LES POLITICIENS AUX POUVOIRS ANSI QUE LES BANQUIERS.
Les policiers sont absouluments conscients de ce qu’ils disent et de ce qu’ils
font. Eux, ils ont accompli leur devoirs. Ils refusent de continuer a prendre part
aux activites entreprises contre les citoyens par les ENTREPRISES
CRIMINELLES !
9
C’est une veritable joyeuse nouvelle ! Elle enrichit notre conscience et en
remerciant ces braves et courageux policiers, on leur souhaite Bon Noel et
Bonne Année Nouvelle 2013.
Z j. polskiego na j. francuski przełożył
Stefan Gutowski
Questa informazione inusuale l' ho sentita alla radio polacca oggi alle ore
15:00. Una corrispondente di Marid vi rapportava che i poliziotti spagnuoli
hanno deciso di presentare ai cittadini auguri di Natale e dell' Anno Nuovo
con GLI SCUSI !!!
Nei volantini distribuiti come pure sugli striscioni svolti in questo scopo, i
guardiani della legge e dell'ordine si scusarono con i suoi connazionali per
non essere stato capaci di garantirli una sicurezza davanti ai PIU GRANDI
DELINQUENTI : I POLITICI GOVERNANTI ED I BANCHIERI.
I poliziotti sono coscienti di ció di cui parlano e fanno. Essi hanno compiuto
i suoi doveri. Non vogliono piu continuare a fare parte di queste azioni
interprese contro la specie umana - la gente dalle ISTITUZIONI
DELINQUENTI !
Questa e una notizia veramente felice. Le notizie come questa inricchiano la
nostra coscienza e ringraziando i poliziotti spagnuoli per il loro coraggio, li
auguriamo Buon Natale e Felice Anno Nuovo 2013 !
Tradotto in italiano da Stefan Gutowski
Na j. włoski przełożył : Stefan Gutowski
I heard this great information on one of the Polish radios today at 3 o'clock.
A correspondent from Madrid (Spain) has informed us that the police have
decided to make Christmas and Happy New Year wishes together with
apologies!
In the leaflets distributed for this purpose and on the banners the guardians
of law and order apologized to their compatriots that they were not able to
guarantee them safety from THE BIGGEST CRIMINALS POLITICIANS AND BANKERS!
10
Police officers carrying out their duties are fully aware of what they say and
do. They don't want to participate and be involved in the activities of
CRIMINAL INSTITUTIONS against PEOPLE.
This message is positive because it enhances our awareness and thanking
for courage of Spanish police officers, we wish them Merry Christmas and
Happy New Year too!
Na j. angielski przełożył: Grzegorz Libor
Den här ovanliga informationen fick jag höra i det polska radiot. En
korrespondent från Madrid berättade att den spanska polisen bestämde sig
för att sända jul- och nyårshälsningar till alla spanska medborgare. Till
dessa hälsningar bifogade de sina …URSÄKTER !!!
I flygblad som delades ut och på plaketter som rullades ut bad poliser sina
landsmän om ursäkt för att de som samhällets ordningsmän och lagens
väktare inte kunde klara av att skydda folket mot de värsta
BROTTSLINGAR:
DE REGERANDE POLITIKERNA och BANKIRERNA.
Poliserna är medvetna vad de säger och vad de gör. De fullföljde sin plikt.
De vill inte längre delta i de fientliga handlingar som BROTTSLIGA
INSTITUTIONER begår!
Det är verkligen en upplyftande nyhet!
Den sorten information berikar vårt medvetande, so genom att tacka de
spanska poliserna för deras mod önskar vi de god jul och gott nytt år 2013!
Den ovannämnda informationen lämnades inte i någon annan mediaservice
i något annat land.
Därför förmedlar vi den här på flera olika språk.
Katowice 19-12-2012
Stefan Gutowski
Przekład na szwedzki: Margareta Cz-Svensson
11
Aktualny dodatek: Na którymś z alternatywnych kanałów informacji w
Szwecji doniesiono ok 10 dni temu, iż sekcja parlamentu hiszpańskiego nie
wyraziła zgody na udział w zatwierdzeniu zmian, które gwałcą
konstytucyjne prawa państwa, szkodząc ludowi.
Styczeń 2012
Aktuellt tillägg: En av de alternativa informationskanalerna i Sverige
meddelade för ca 10 dagar sen att en sektion i det spanska parlamentet inte
godkände sitt eget deltagande i genomförande av ändringar som strider
mot den konstitutionella ordningen och däremot tillfogar folket en skada.
Januari 2012
Tłumaczenie informacji: Margareta Cz-Svensson
Актуальное прибавление:
На одном из альтернативных информационных каналов в Швеции,
около 10 дней тому назад нас сообщили что секция испанского
парламента не выразила согласия на принятие участия в утверждении
изменении, которые нарушают конституцённые законы государства,
вредяющие народу.
Перевёл на русский язык: Stefan Gutowski
Na rosyjski przełożył:
Stefan Gutowski
Francaise:
Sur un des sites actuels des chaines alternatives en Suede, a peu pres il y a
10 jour on nous a informe que, la section du parlement espagnol avait
refuse l'accord a la participation au consentement des changements qui,
violent les droits constitutionnels de l'Etat et qui portent prejudice au
peuple.
Traduit en langue francaise: Stefan Gutowski
Na j. francuski przełożył:
Stefan Gutowski
12
SPRAWY Z ARCHIWUM
ŻYCIE NA POKAZ
„Moja Przyjaciółka” No.2 (25-01-1939r) Ilustrowany dwutygodnik kobiecy
kolekcjonowany przez panią Zofie Zatorską. Kielce 1939r.
Gdy sobie ktoś w jakąś nieudaną godzinę postawi pytanie: „ co ludzie
na to powiedzą- i od tego uzależni w przyszłości swoje sprawy- z tą chwilą
zacznie się w jego życiu okres zmian nieobliczalnych, nieprzewidywalnych
nawet w najgorszych snach, tych, których budzimy się
błogim uczuciem ulgi, że jednak był to tylko sen- i
dzięki Bogu już się przeminął!
Ale kto wczas nie zbudzi się z takiego fałszywego
nastawienia do własnego życia, stanie się
niewolnikiem najprzykrzejszego z urojeń, które mu
zepsuje niejedna godzinę i przekreśli swobodę
indywidualnego rozporządzania sobą samym. Bo
odtąd wszystko, cokolwiek będzie się działo w jego
domu, poza domem i w ogóle dokoła niego- zostanie
podporządkowane temu niefortunnemu pytaniu.
Zupełnie tak, jakby ludzie nie mieli niczego innego do
roboty, tylko śledzenie każdego ruchu pani lub pana
X.- jak gdyby
oczy wszystkich były zwrócone
wyłącznie w ich stronę.
Zatem o stopie życia, o formie obcowania z
Rys. E.
E .Czarkowska
Czarkowska
ludźmi i ich doborze, a co gorsze nierzadko nawet o
ukształtowaniu się życia rodzinnego, o najpowszedniejszych sprawach
codziennych, czy też o najważniejszych, będą odtąd rozstrzygały nie istotne
potrzeby lub pragnienia, ale jakiś urojony, przewidywany sąd bliźnich. Obawa
przed nim podyktuje nieraz fałszywe kroki. Zdecyduje o wielu ukróceniach i
odmawianiu sobie rzeczy, które dotychczas wydawały się proste i z którymi
było przecież zupełnie dobrze.
Ale teraz - co by ludzie na to powiedzieli?
Z chwilą ułożenia się życia pod znakiem zależności od tego, co o nas ktoś
13
powie lub pomyśli, mniejsza o to, mądry czy głupi, zaczną się ciche niedole
życia na pokaz.
Nieraz wielu rzeczy nie będzie wypadało robić- i to przeważnie tych, na
które mamy właśnie wielką ochotę. Coraz częściej pojawiać się będzie na
widowni jakieś „nie wypada”, „nie uchodzi” i zahamuje zdrowe, logiczne
impulsy. Albo wprost przeciwnie, narzuci jakieś arcyniewygodne i
bezsensowne „wypada”, które wprawdzie kością w gardle staje swoim
wyznawcom, ale trudno: obowiązuje- i na to nie ma rady. Wychyla więc taki
kielich goryczy z wiarą, że jest nieunikniony i że mu za to zagwarantuje
pożądaną pozycję w świecie. A rezultat z tego taki, że wielu pociągających i
praktycznych rzeczy trzeba się wyrzec i zastąpić takimi, które z reguły w
praktyce pokazują się nieznośne i niewygodne. I tak to, co było dotąd dla nas
odpowiednie i cieszyło nas- umieszczamy na prywatnym indeksie, a tylko
łakomym wzrokiem obserwujemy je u drugich. Tamtym szczęśliwcom wolno,
u nas byłyby- gminne…
Toteż i nie dziw, że w podobnych warunkach grożą na każdym niemal
kroku takie przyjemności jak życie nad stan, interesowanie się czymś, co nas w
gruncie rzeczy nic nie obchodzi, ale ponieważ wypada się tym czymś
interesować, więc nie ma rady. Lektura utworów, które nas nie ciekawią, (albo
których czasem nie rozumiemy bo zdarza się i to), ale które „trzeba znać”,
przypada w udziale ofiarom życia na pokaz. Jeśli teatr- to tylko premiery, a
widowiska i uroczystości wyłącznie reprezentacyjne, bo tam wszyscy zobaczą,
a i my spotkamy tzw. osobistości, których nazwiskami szafuje się potem w
prywatnych rozmowach, jako dobrymi znajomymi.
Trzeba się brać także i do pracy społecznej, jakkolwiek bez specjalnego
pociągu w tym kierunku. Bez wyboru bierze się to, do czego zachęca ktoś
wpływowy, no i oczywiście wlecze się tę uprzykrzoną robotę jak kulę u nogi.
Wypada także nieraz chwalić, coś, co się nam zdecydowanie nie
podoba, a ganić to, co nam osobiście bardzo do gustu przypada. Ale nie
wypada
nam
przecież
kompromitować
się
małomieszczańskimi
upodobaniami…
Trzeba też nieraz z jakichś niezbadanych wyższych względów żyć z
14
ludźmi bezwartościowymi, którymi nas nic nie łączy ani umysłowość, ani
etyczne zapatrywania. Nudzimy się z nimi, narzekamy, i odprzysięgamy na
przyszłość od najdalszego choćby kontaktu, a mimo to zaraz nazajutrz
brniemy dalej bezkrytycznie w jarzmo urojonych musów prestiżowych
obowiązków.
Bo prestiż to teraz bardzo wzięte słowo, bardzo w użyciu, bardzo
szanowne, które wiele rzeczy uświęca, tłumaczy, wielu protestom zdrowego
rozsądku zamyka usta. Ileż to ofiar nie składa się na ołtarzu tego
wszechmocnego słowa- ile gorzkich pigułek nie łyka się bez skrzywienia…
Prestiż- użyty jako argument- gładko tłumaczy różnym ciasnym głowom
sprawy niedostępne ich umysłom. Toteż bywa często świadomie używaną
bronią w rękach różnych spryciarzy w stosunku do naiwnych nieobytych
społecznie lub towarzysko ludzi.
Powiadają, że od czasu pojawienia się pieniędzy, których wynalazek
przypisują niektórzy diabłu, proste, nieskomplikowane i braterskie współżycie
z ludźmi zostało naraz zmącone. Kto jednak dobrze obserwuje życie, zapewne
zauważył, że niemniej destruktywny wpływ wywarło niewolnicze liczenie się
opinią, a w ślad za tym- życie na pokaz, które nazywamy zachowywaniem
pozorów. Życie dla audytorium, a nie dla siebie i swoich najbliższych- zanik
prostoty szczerości, czyli cnót, których urok nie da się niczym zastąpić. Sens
życia, jego istotną treść, zastępuje coś tak bezwartościowego jak sztuczne
rusztowanie zakłamanego na wskroś życia pozorów.
Wszystkie pokazy, jakie nam przedstawia nauka, sztuka, wiedza o życiu
praktycznym- wszystkie one osiągają zamierzony cel: informują, uczą i
dopomagają do poznania prawdy w jakimś sensie. A u wyznawców życia na
pokaz ani śladu z tego przecież! I nie może być inaczej, skoro wystawiają
falsyfikaty, rzeczy podrabiane i często rzeczy szyte tak grubą nitką że ściegi od
razu są widoczne.
Cóż więc za cel takiego krepowania się we wszystkim, dobrowolnego
dokuczania sobie na każdym kroku i wyrzeczenia się własnej indywidualności,
czego wymaga życie nie własnym życiem?
Gdyby jego aktorzy zechcieli uwierzyć, że ludzie albo w ogóle się nimi
nie interesują, albo po prostu bawią ich nieudolnymi wysiłkami siebie i
15
drugich, odżegnaliby się od swego urojenia jak od szatana i jego złośliwych
pokus.
Kierowanie się w życiu wyłącznie tym, „co o nas ludzie powiedzą”- jest
złym doradcą, a kto raz zabrnął w tę zdradliwą sieć, ten nie potrafi się z niej
wyplątać, jak morfinista ze swego nałogu. Nie jest rzeczą obojętną, co dajemy
z siebie poszczególnym jednostkom czy społeczeństwu, Prawdę, czy pozór. Dar
szczery czy fałszywy wróci do nas prędzej lub później, w tej czy innej formie - i
wysypie przed nami pełne albo puste ziarna.
Konstancja Hojnacka
Fot. K. Ptak
16
PRZYBLIŻENIE !
„…Co, u diabła, przyszłam
robić na tej Ziemi?....”
GHISLAINE SAINT –PIERRE JEAN LANCTŎT
c.d.
Ewa Czarkowska
Byłam szczęśliwa w raju!
Od kiedy jestem na Ziemi, doświadczam dualizmu, podziałów,
niedostatków i ograniczeń. Niewolniczej pracy, chorób i cierpień.
Z przerażeniem myślę o wojnach, katastrofach, starości i wreszcie…
śmierci.
Strach przenika całą moja istotę! Takie życie nie ma sensu- to piekło
na Ziemi! Mogłabym zakończyć tę beznadziejną sytuację i powrócić tam,
skąd przyszłam.
Lecz nie czynię tego. Z uporem trzymam się żałosnej egzystencji, która
zapewnia mi ledwie przeżycie. Jak najdalej, i za wszelka cenę, odsuwam
termin śmierci… aż do zgonu!
Dlaczego znoszę tę drogę przez mękę?
Ponieważ wiem – gdzieś w głębi mej udręczonej duszy- że może być
inaczej! Czuję, że ten nonsens nie jest realny. Cichy, wewnętrzny głos
podszeptuje mi, że mogę żyć w spokoju ze sobą i innymi, że ta planeta może
wyżywić wszystkich w równej mierze i obfitości.
A miłość i radość życia mogą być przenoszone od serca, do serca, w
mgnieniu oka!
Szczęście i pomyślność nie znają granic!
Chcę poznać Raj na Ziemi!
Od czego zacznę? Muszę przypomnieć sobie, kim jestem!
Suwerenna Indywidualność, pełnia mocy stwórczej!
Jestem świadoma, że to ja wyraziłam zgodę i wykreowałam piekło na Ziemi.
Czas z tym skończyć!
Koniec z odroczeniami i z kompromisem!
Koniec z monotonią i szarością!
17
Koniec z małostkowością i zarozumialstwem!
Koniec z bałwochwalstwem i fanatyzmem!
Koniec z chorobami i agonią!
Koniec z nagrobkami i pomnikami!
Koniec z oszustwem i skąpstwem!
Koniec z rytuałami i ograniczeniami!
Koniec z nabytymi doświadczeniami!
Koniec z dyplomacją, hipokryzją i fałszem!
Koniec z patologią, pedofilią, pornografią!
Koniec z Iluminatami!
Koniec z egzystencją na granicy przeżycia!
NIECH ŻYJE ŻYCIE!!!
Wiem teraz, że mogę stworzyć Raj na Ziemi!
Uczę się myśleć i reagować jak Boska Istota, posiadająca nieograniczone
możliwości stwórcze!
Odkrywam, że… ŻYCIE MA SENS!
Płynę wraz z nurtem istnienia! Zachwycam się prostotą i łatwością tego
doświadczenia!
Poprawiam stan mojego zdrowia w nieskończoność!
Odmładzam się, pięknieję, uśmiecham się, cieszę i żyję … WIECZNIE!!!
Oto, dlaczego przyszłam na tą Ziemię!
Żeby się zrealizować, stworzyć cudowny Raj i doświadczać pełnię szczęścia!
A TY???
Tym pytaniem do czytelników, Ghislaine kończy swoją opowieść o
narodzinach Nowego Człowieka, Istoty ze wszechmiar niezależnej,
obdarzonej niepojętą mocą stwórczą, świadomej swych nieograniczonych
możliwości poznawania, Istoty budzącej się z długiego snu- iluzji,
pragnącej cieszyć się każdą chwila życia na tej cudownej planecie, jaką jest
Ziemia!
Książki Ghislaine Lanctôt nie zostały przetłumaczone na język polski
i wydane! Szkoda!
Ghislaine uczy na jak żyć z entuzjazmem, w zgodzie z samym sobą i w
pełni miłości do całego Stworzenia. Uczy, nie jak mistrz! Jak Zwykły
Człowiek, który po prostu żyje w…. zachwycie nad tym niesamowitym
wydarzeniem, jakim jest…ŻYCIE!
12-12-2013R.
Z j. włoskiego tłumaczyła i opracowała E. Cz.
18
O UFO INACZEJ
ZAPADLISKO W OSTROWCU ŚWIĘTOKRZYSKIM:
- Przypadek prekognicji, czy informacja z innej rzeczywistości?-
Ewa Czarkowska
W grudniu 2012 roku zapadła się ziemia
w Ostrowcu
Świętokrzyskim, przy ul. Polnej.
Wyrwa ma ok. 15 metrów głębokości i jest bardzo szeroka. Niewiele
wiadomo, jak władze miasta radzą sobie z tą dramatyczną sytuacją i czy
znana jest choć częściowo prawdziwa przyczyna zapadliska?
Kilka lat temu odnotowaliśmy ciekawą informację, którą podzielił się
z nami pan Jerzy, mieszkaniec Ostrowca Św. (imię bohatera tej opowieści
jest oczywiście zmienione).
Opowiedział nam o swoim, dziwnym przeżyciu, którego doświadczył
w 2004 roku.
Został „wzięty” na pokład ogromnego UFO z samego centrum
Ostrowca i do tego wczesnym, lipcowym wieczorem, przy pełnym ruchu
ulicznym. Pominę teraz wszelkie szczegóły tej relacji, pominę też niezwykłe
aspekty tegoż zajścia, które przedstawię przy innej okazji.
Przytoczę tylko bardzo wymowny fragment tej przygody, obrazujący
wydarzenia, które miały zaistnieć w bliżej nieokreślonej przyszłości, w
Ostrowcu Świętokrzyskim!
Opowiada pan Jerzy:
„… Potem zobaczyłem jak zapada się ziemia! Takie ogromne dziury!
- Ach! Także u nas, tu w Ostrowcu…
- Wyrwa jest ogromna. Pełno ludzi, służb porządkowych, straży,
wojska….latają helikoptery!...
- Boję się o te wszystkie osoby, ale na szczęście, nikt nie zginął!
- Boże! Potem jest nowe osunięcie się ziemi… i następna dziura, i jeszcze
kilka…
A nad tym wszystkim unosi się ogromne UFO! Są i inne pojazdy.
Ludzie ich nie widzą. Tak jak nie widzą kręcących się między nimi
dziwnych osobników!
Ale w wojsku wiedzą! Przynajmniej niektórzy!
19
…mówią mi (Ufici), że często są tutaj, że to miejsce, te góry (chodzi o pasmo
łysogórskie) bardzo ich interesują!... Oni, wszyscy czegoś tu szukają. Tak
robią od dawna! Mówią o jakimś niezwykłym wydarzeniu w przeszłości!
Wspominają o…. SKARBIE!
Jeden z nich, taki bez twarzy (dziwny osobnik o kształcie człowieka i
twarzy zakrytej cieniem- opis p. Jerzego) opowiada mi, że tu w Ostrowcu…
pokazuje mi lasek przy drodze na Starachowice… rozbiło się UFO!
Niewielu o tym wie!
Dużo ich tu lata. Są cały czas! Czegoś pilnują- mówi mi (Ten Bez
Twarzy), żebym się nie bał, bo nie będzie żadnej katastrofy!
- Jest…. woda! Zewsząd się wydobywa, jest w powietrzu, na ziemi!
Wszędzie! Bardzo błyszczy.
- To jest Przemiana… tak mówi Ten Bez Twarzy…”
We fragmencie istotne jest tylko to, że pan Jerzy, już w 2004 roku,
„dowiedział się” o wyrwie w mieście. Poznał też pewne szczegóły tego
wydarzenia, które potem zaistniały.
Czy była to tylko wizja przyszłości, moment jasnowidzenia, czy też
umyślnie zaplanowana informacja z innej rzeczywistości?
Po co została podana?
Sprawdziło się to, co dotyczyło grudniowego zapadliska w Ostrowcu
Świętokrzyskim.
Ufo nie zauważono, co nie znaczy, że go tam nie było!
Były jeszcze inne wyrwy w mieście!
Jedna z nich została uwieczniona, lub raczej, udokumentowana, na
zdjęciach, które wykonał Krzyś Ptak.
To miejsce postoju, przed supermarketem „Biedronka”, przy ulicy
Denkowskiej. Oddzielone taśmą, długo pozostawało „otwarte dla
publiczności”.
Ciekawe, co kryje ziemia pod Ostrowcem Świętokrzyskim? Ciekawe,
co jeszcze nam odsłoni?
Najważniejsze, że pan Jerzy nie widział żądnych katastrof, a tylko
Przemianę… jak sam to zauważył..na pewno NA LEPSZE!
Do sprawy niezwykłych przygód pana Jerzego, jeszcze powrócimy,
jak i do dalszego ciągu „Przesłania Wężowej Istoty”.
13 styczeń 2013 rok.
20
SZEPTY ZWIERZĄT
JUTRO, NA KTÓRE CZEKAMY
Margareta Cz. –Svensson
Trafficking to nowy termin, określający znany już od dawna
fenomen- handel ludźmi, który przybrał nieco odmienną formę,
dopasowując się do aktualnych czasów.
Kto był pierwszym niewolnikiem człowieka? Czy był nim drugi
człowiek, czy było nim zwierzę? Jest to jak dotąd historia nieopowiedziana,
jedno natomiast jest pewne, że jest ona nieustannie powielana w coraz to
wymyślniejszych wersjach. Wiele z codziennych praktyk ludzkiej rasy
wiąże się ze zniewoleniem innych ludzi lub innych gatunków. Proces ten
wydaje się nie mieć końca, jakby był kierowany przez jakąś złowieszczą siłę,
docierającą wprost do serc maltretujących i zostającą tam już na zawsze.
Kiedy większość świata zdawała się być przekonana o tym, iż
niewolnictwo zostało raz na zawsze „wytępione” i nic już nie stoi na
przeszkodzie w dalszym rozwoju naszej ludzkiej cywilizacji, przyszło
otrzeźwienie. Pojawiło się ono w postaci raportów nadsyłanych z różnych
krajów, mówiących o bezdusznym wykorzystywaniu ludzkiego potencjału
dla zdobycia zysków, a nie rzadko i dla zaspokojenia perwersyjnych
potrzeb, kierujących niektórymi jednostkami. A więc, jak to się czasem
mówi o osiągnięciach, zrobiliśmy jeden krok naprzód i dwa kroki do tyłuczy tak rzeczywiście musi być?
Trafficking to nowy termin, określający znany już od dawna fenomen
(handel ludźmi), który przybrał nieco odmienną formę, dopasowując się do
aktualnych czasów. Kiedyś zakuwano ludzi w kajdany, co było wyraźnym
znakiem niewoli, dzisiejsze kajdany- nie zawsze tak widoczne- są ukute z
desperacji i… nadziei.
Jest to transportowanie ludzi, marzących o lepszym jutrze dla siebie i
swej rodziny, do miejsc, gdzie ich niemalże bezpłatna praca pozwala na
zyski, o których przeciętny człowiek czytał jedynie w bajkach. To totalny
wyzysk, poniżenie i zupełna obojętność wobec losów ludzi, którzy padają
jego ofiarami.
To samo dotyczy działalności związanej z transportem zwierząt.
Przy czym cierpienie fizyczne i psychiczne jest w obu przypadkach
kolosalne. Nie jestem pewna, jak zwierzęta myślą o swoim jutrze, jeśli
jednak mają w sobie typ wizji własnego jutra, to na pewno nie ma w niej
21
miejsca na koszmar, na który je skazuje nasz cywilizowany świat. Oba
fenomeny różnią się od siebie m.in. tym, że o traffickingu mówi się ostatnio
więcej ( i tak powinno być) w świecie mediów.
Sytuacja jest nieco inna jeśli chodzi o transport zwierząt; w
międzynarodowych mediach panuje cisza. Mam tu na myśli przede
wszystkim prasę codzienną, wiadomości podawane w dzienniku
telewizyjnym, itp. Od czasu do czasu pojawia się jakaś informacja lub
krótsze sprawozdanie o dość ogólnym charakterze, ale o samych
transportach nic, cisza. Jest to częściowo kompensowane przez organizacje
bezpośrednio walczące z problemem. Niestety, większość ich sprawozdań
wciąż jeszcze
nie wykracza poza granice biuletynów i czasopism
wydawanych przez te właśnie organizacje.
Obrazu całości dopełniają też niektóre wybrane czasopisma, co czyni,
iż temat nie jest zapomnianym. Jednak wyobraź sobie taką sytuację:
kupujesz „twoją” gazetę, otwierasz jej pierwsze strony i w oczy rzuca ci się
komunikat o tym, że zaobserwowano, że kolejny transport koni,
wciśniętych na siłę do ciasnego pomieszczenia jakiegoś przestarzałego TIRa
odjechał tysiące mil od twego kraju. Aby nic nie przeszkodziło w
przeładunku, połamano kilku koniom ich wystające przez szpary i dziury w
przyczepie nogi. Jest duże prawdopodobieństwo, iż wiele koni nie dożyje
końca podróży. Pozostałe skazane są na długotrwałe cierpienia i …
niesamowitą śmierć.
Następnego dnia znów kupujesz świeżo wydrukowaną gazetę i na jej
pierwszych stronach możesz dowiedzieć się o świniach, które po gehennie
transportu zostały żywcem wrzucone do wrzącej wody, bo ktoś w rzeźni nie
umiał lub po prostu nie chciał (nie miał czasu?) uśmiercić ich przed tą
straszną czynnością.
Prawda o okrucieństwie staje się częścią codzienności i już nie sposób
powiedzieć, że się o niej nie wie. A ponieważ bardzo wielu ludzi ma
wrażliwe serca, więc reakcje na ten stan rzeczy to tylko kwestia czasu, a
także jedyna gwarancja na pozytywne przemiany. A te następują. Szkoda
tylko, że dla wielu ofiar przychodzą one za późno. Jak przyspieszyć ten
proces?
Użyj raz jeszcze twojej fantazji i wyobraź sobie raport podawany w
dzienniku telewizyjnym, gdzie mówią o tym, iż planowane nadejście
lepszego jutra będzie znów opóźnione. Powodem tego opóźnienia jest fakt,
że wszystkie pozytywne siły i energie muszą być użyte do zwalczania
przestępczości. Są to konsekwencje traffickingu i podobnej brutalności
wobec innych stworzeń. A cóż to za konsekwencje?
Pomyśl ile ludzkich myśli, uczuć, idei, ile przekazów miłości od innych
22
żyjących stworzeń (np. zwierząt) spłynęło jakby w otchłań bez dna. Ta
pustka znajduje oddźwięk w całym otaczającym nas świecie. Wiemy, że
przyrost ekonomiczny jest miarodajny. Ale nawet miłość, radość i …
depresja to wartości, które można mierzyć. Jeśli te dwie pierwsze
przeważają, to resztę można będzie odesłać jako bezużyteczną masę do
przeszłości. Wtedy niewiele przeszkodzi w stworzeniu lepszego jutra dla
całej ziemskiej społeczności. Komu będzie w tej atmosferze zależało na
zniewalaniu innych istot?
Co zaś dotyczy fiaska miłości, to wiele świadczy o tym, że miłość jest
unikalną i niezniszczalna wartością. Fiasko jest czymś tymczasowym i jako
fenomen nie może przezwyciężyć wartości stałej. A więc nawet jeśli
trafficking, transporty zwierząt czy tym podobne brutalizowanie
rzeczywistości można widzieć jako fiasko (z perspektywy ofiar jest to
niewątpliwie fiasko), to dzięki wielu pozytywnym siłom działającym wśród
nas, udaje się skierować nadzieję ku tej wartości jaką reprezentuje miłość.
Dlatego też jutro, na które czekamy może być bliżej niż się tego
spodziewamy.
Październik 2007r.
Fot. K. Ptak
23
W BLASKU ŚWIADOMOŚCI
RUBRYKĘ DEDYKUJEMY
BEACIE I PIOTROWI LESZCZYŃSKIM
Uzdrowiciel- to ktoś, kto …
„… potrafi zmienić fundamentalne odczucia ciała i jego powiązania ze
światem- czyli ktoś, kto oferuje ciału i umysłowi nowe możliwości, by
nawykowa forma, do której ciało i umysł zdążyły się dopasować, mogła
być systematycznie niszczona.
Wówczas stają się dostępne inne wymiary świadomości, a
zdroworozsądkowe podejście do choroby i zdrowia może zostać
przekształcone, gdy zaczną się krystalizować nowe cielesne znaczenia…”
Czarownica Florinda
z orszaku don Juana Matusa
Piotr Leszczyński
Członek:
Polskiego
Cechu
Bioenergoterapeutów w Warszawie,
Ogólnopolskiego
Cechu
Bioenergoterapeutów i Radiestetów w
Bydgoszczy,
Zrzeszenia
Naturoterapeutów
Polskich
w
Bydgoszczy, Polskiego Stowarzyszenia
Bioterapeutów
"BIOPOL"
w
Warszawie.
24
Mistrz, dyplomowany bioenergio terapeuta i radiesteta. Pan Piotr
Leszczyński przyjmuje w swoim gabinecie, w Ostrowcu Świętokrzyskim, w
Malborku oraz kilku innych miastach w Polsce lub wykonuje zabiegi na
odległość.
Numer telefonu, pod którym można umówić się na zabiegi bioterapii:
Tel. kom. 662606400.
Strona internetowa p. Piotra Leszczyńskiego:
http://www.bioterapiazabiegi.pl/
Podziękowania pacjentów:
Witam serdecznie panie Piotrze.
Dzień 6 grudnia miał być dniem pełnym radości, gwaru i dziecinnego
śmiechu. Niestety stało się inaczej. O 3:30 rano, dziwny ból przeszywający
moje ciało nie pozwalał spać, leżeć, ani siedzieć. Pomyślałam, iż odezwało
się coś, co kiedyś już przerabiałam.
Cierpienie stawało się nie do zniesienia więc jedynym wyjściem było
udanie się na pogotowie. Sądziłam, że zaaplikują mi dobrą kroplówkę i
pójdę do pracy. Poszłam, ale na pierwsze piętro w szpitalu, na oddział
wewnętrzny.
Modliłam się do Boga i prosiłam, aby to co szarpie, piecze, rwie i
męczy mój organizm choć na chwilę się wyciszyło. Po kilku kroplówkach i
zastrzykach nastąpił ten moment, ale czas na głęboki oddech trwał
niedługo.
Wszystko kręciło się jak błędne koło: ból, leki, ulga itd. Rano 7 grudnia po
wykonaniu USG i RTG, badaniu krwi i moczu, usłyszałam od młodziutkiej
pani doktor ,,wyniki straszne, nie mogę patrzeć na pani cierpienie. Jedzie
pani na urologię do najbliższego miasta”.
Ważna jest tu informacja, że w tym czasie mój mąż skontaktował się z
pana żoną, Beatką informując o stanie mojego zdrowia i prosząc pana o
pomoc.
Przewieziono mnie do szpitala i natychmiast wykonano USG. Znów
usłyszałam: fatalnie, kamienie w lewej i prawej nerce oraz w moczowodzie.
W poniedziałek zrobimy urografię i podejmiemy dalsze decyzje. Pokój,
kroplówka, leki i czekanie na ból . On jednak gdzieś sobie poszedł, a mój
organizm pracował cudownie.
25
Spałam, trochę jadłam, litrami piłam wodę i nie mogłam zrozumieć
co się nagle stało. Modliłam się do Boga i modliłam, przepraszałam i
dziękowałam. Modliłam się za cierpiących, których tam nie brakowało, za
moich bliskich i za mojego męża który jest moim najlepszym przyjacielem i
w tych trudnych chwilach był ze mną i zawsze mogłam i mogę na niego
liczyć.
Przyszedł poniedziałek. Urografia - wykonano mi aż pięć zdjęć, ale o
jej wynikach mnie nie poinformowano. Dopiero następnego dnia
usłyszałam od pana ordynatora:
,,Idzie pani do domu z gwarancją przeżycia 92 lat. Wyniki są dobre,
nie ma kamieni.”
Byłam zaszokowana. Jakże to, w czwartek było tragicznie, a dzisiaj jestem
zupełnie zdrowa. Po chwili wiedziałam, że to panu, panie Piotrze
zawdzięczam moje ozdrowienie.
Diagnoza początkowa:
kolka nerkowa prawostronna, kamica nerek, poszerzenie moczowodu i
zastój średniego stopnia; następna brzmiała: wodonercze z przeszkodą
spowodowaną kamicą nerek lub moczowodu
WYPIS: wypisana w stanie ogólnym dobrym.
To wszystko to przypadek, cud ? Pan wspólnie z Panem Bogiem czuwał
nade mną ? Nie wiem, nie znam jednoznacznej odpowiedzi, a pan by mi to
jeszcze bardziej skomplikował.
Napiszę od siebie: dziękuję panu jak potrafię, tak serdecznie, cieplutko, tak
z głębi serca: dziękuję za życie.
Ściskam i przesyłam buziaczki. (mam nadzieję, że pani Beatka nie uzna
tego za nietakt.
Jeszcze tylko jedno zdanie. Spotkałam w szpitalach cudownych,
wspaniałych, o kryształowych sercach ludzi (cała obsługa ) i to dla mnie też
był cud. Podziękowałam im za każdy dzień pobytu i za ich wspaniały
stosunek do ludzi.
Czy pan w tym też ,,moczył palce?”
Dziękujemy panu za każdy dzień z nami i dla nas.
Basia i Mirek
26
SEN PARTRYCJI
Izabela Janczarska
Patrycja przez kilka kolejnych nocy miał ten sam sen. Śniła, że ktoś
ostrzega ją aby zajęła się swoim sercem. Początkowo nie zwróciła na to uwagi,
ba, po prostu zapomniała o śnie, ale gdy powtórzył się po raz trzeci,
zastanowiła się; o coś tu musi chodzić. Ponieważ znała pana Piotra
Leszczyńskiego postanowiła do niego zadzwonić.
Pani Piotrze, od kilku dni śni mi się, że mam zadbać o serce, ale przecież ja
mam zdrowe serce, nic mi nie jest. Nie wiem o co chodzi.
Pan Piotr skupił się i zauważył niebezpieczeństwo.- Ma pani czop na wejściu
aorty do serca. Zaraz to usunę.
- Więc jednak ostrzeżenie było realne!? -zdumiała się Patrycja- ale ja czuję się
dobrze. Naprawdę nic mi nie jest.
- Jest zagrożenie, że czop zablokuje tętnicę prowadzącą do serca. To dobrze, że
ma pani takie ostrzeżenia, bo mogłoby być źle. Proszę się skupić; co się dzieje
w organizmie? Zaraz pani poczuje ciepło w nogach.
-Tak, już czuję.
- Rozbiłem ten czop.- oznajmił po chwili pan Piotr. Już jest dobrze.
Przez kilka dni Patrycja odczuwała jeszcze lekki ból w okolicy tętnicy szyjnej i
w lewym barku, potem lekkie pulsowanie w lewej tętnicy, w okolicy łokcia.
Wszystko kontrolował pan Piotr Leszczyński.
Dzięki jego szybkiej interwencji Patrycja uniknęła zawału. Pozostaje
pytanie, kto przekazywał jej ostrzeżenia we śnie; jej anioł stróż, jej własne
wyższe Ja, czy przewodnik duchowy? Tego niestety Patrycja nie wie, ważne, że
ktoś nad nią czuwa. Czyż nie jest to wspaniałe?
12-01-2013r.
27
M AG IA
ZIÓ Ł
WIERZBA -(BLINDZIA)-CZARODZIEJKA SNÓW
Ewa Czarkowska
Fot. I.J. – Wierzby świętokrzyskie
Blindzią nazywały ciocie wierzbę rosnącą przy ich starym domu.
Dwie Blindzie przyozdabiały pobliską dolinkę maleńkiej, mocno
meandrującej rzeczułki.
Justynka uwielbiała wizyty na wsi. Ciocie zawsze namawiały
rodziców, by pozostawili ją na dłuższy pobyt u nich i wtedy miałaby szansę
na odzyskanie zdrowia. Choć miała zaledwie 11 lat, cierpiała na
reumatyczne bóle stawów, dokuczały jej częste bóle głowy i bezsenność. W
szkole dobre się uczyła, ale lubiła izolować się od innych dzieci. Była
marzycielką! Śniła na jawie. Pragnęła dzielić się swoimi przeżyciami z
otoczeniem, lecz wyśmiewano się z niej!
Dlatego kochała wieś, a zwłaszcza ciocie; Lusię, Frydkę i ich
zaczarowany dom. Kobiety mieszkały same. Jedna była bezdzietną wdową,
druga nigdy nie wyszła za mąż. Znały się na ziołach i czarowaniu!
W obszernych pomieszczeniach drewnianego domu suszyło się wszędzie
ziele. Pełno tu było słoików i torebek z mieszankami ziołowymi. Wszystko
nasycone fantastycznymi zapachami roślin!
Był początek lat sześćdziesiątych i nowoczesna medycyna wypierała
28
w szybkim tempie naturalne sposoby leczenia. Nie dała jednak wsparcia
Justynce i zapadła wreszcie decyzja oddania jej na wieś.
Dziecko było szczęśliwe! Ciocie powitały ją domowym chlebem z jej
ulubioną konfiturą, z arcydzięgla i ciasteczkami anyżkowymi. Dostała do
dyspozycji swój ulubiony, wymarzony pokój. Miał on dwa okna z
okiennicami z drzewa, w których wycięte były serduszka- wizjerki.
Dziewczynka zabierała do łóżka kotkę Funię i pieska Lonka. Dobrze się
razem spało!
W świetle zachodzącego słońca obserwowała przez okno dwie Blindzie
nad rzeczką. Widok był osobliwy. Wierzby ogłowiono i sprawiały wrażenie
dwóch ludzkich postaci, stojących twarzami do siebie i pochylonych w
cichej rozmowie. Miedzy nimi była mała przestrzeń, w której lśniła woda,
biorącej kolejny zakręt rzeczułki.
Justyna wpatrywała się z zachwytem w szczelinę między drzewami,
kiedy nagle wokół niej i panoramy, która się przed nią roztaczała pojawił
się złoty pył. Wszystko; niebo, drzewa, dolina, pokój-pokryte było złotymi
drobinami, jakby piasku.
Dziewczynka znalazła się w innym świecie. Stała nad rzeczką, właśnie
przekroczyła szczelinę i spoglądała na złoty, pustynny obszar rozciągający
się przed nią aż po horyzont. Wisiało nad nim ogromne, malinowe słońce.
Teraz ujrzała zbliżającą się do niej, niewielką postać. Z daleka wyglądała
jak ogłowiona wierzba bez konarów, tyle, że była bardzo cienka.
Wyszła na spotkanie i z bliska zobaczyła chłopca o dziwnym
wyglądzie. Miał twarz, jakby z kory wierzby, szpiczaste, odstające uszy i
wesołe, błyszczące oczy. Był bardzo chudy. W rączkach trzymał tackę, na
której stała szeroka, płaska filiżanka z ciemnym proszkiem na dnie. Drugą,
ręka podniósł z tacki coś w rodzaju czajniczka z gorąca wodą i nalał ją do
filiżanki. Podał Justynce tak przygotowany napój do wypicia. Dziewczynka
usłyszała, że po tym będzie szybko wracać do zdrowia.
Śmieszył ją ten mały ludzik, ale go polubiła. Przypominał Pinokio,
tyle że nos mu nie urósł. Zaufała chłopcu i wypiła duszkiem całą zawartość
filiżanki. Chciała go objąć i podziękować za tą pyszną „czekoladę”, ale
Pinokio zniknął, a Justynka usłyszała głos cioci Frydki, która leciutko nią
potrząsnęła…
-Jaki sen miałaś? Opowiedz mi, proszę! Wiem, że śniłaś obraz- wizjęwidziałam to.
Kiedy dziewczynka skończyła opowiadać, ciotka zawołała Lusię.
Obydwie pokiwały głowami i powiedziały, że od jutra będzie piła to, co
podarowała jej wierzba.- smaczną „czekoladę”, czyli wywar z kory Blindzi,
przyprawiony przez ciocie tak, że smakował bosko!
Prosiły tylko Justynkę, żeby nie wpatrywała się więcej w szczelinę, bo
drzewa obdarzyły ją wielką sympatią i postanowiły zabrać do siebie.
A wtedy Lonek i Funia będą bardzo tęsknić.
29
Dziewczynka pozostała na wsi jeszcze dwa lata. Potem wróciła do
miasta, żeby skończyć liceum. Leczenie ciotek sprawiło, że odzyskała
zdrowie. Po wielu latach spotkaliśmy się, kiedy rozmowa zeszła na tematy
dotyczące medycyny alternatywnej. Justyna, która dziś jest lekarzem,
zwierzyła się, że musimy wrócić do kontaktów z przyrodą, bo tylko ona jest
w stanie nam pomóc i uleczyć.
Przyznała, że pobyt u ciotek to jej najwspanialsze wspomnienie z
dzieciństwa, i że życie obdarte ze snów, marzeń i magii jest udręką. Jest
przekonana, że nadchodzi wielka przemiana w każdym z nas, i że nastąpi
taki czas, gdy poznamy cuda, jakie są wokół nas.
To napój z kory wierzby uzdrowił ją w młodości i dziś stosuje go
według przepisu cioci Lusi w chorobach, takich jak:
Reumatyzm, zapalenie stawów, przy gorączce, biegunkach i nieżytach jelit.
Lek ten
pomocny jest
przy migrenie, bezsenności i nadmiernej
pobudliwości nerwowej.
Skuteczny jest przy grypie, przeziębieniu i katarze:
-1 łyżeczkę rozdrobnionej kory zalewamy szklanką wrzątku i gotujemy na
małym ogniu ok. 10 minut. Po przecedzeniu pijemy 2-3 razy dziennie po pół
szklanki. Można dodać odrobinę miodu, jest wtedy smaczny.
Nie wiem, czym ciocie go czarowały, dla mnie był przepyszny!- uśmiechnęła
się Justyna. Warto też wiedzieć- kontynuowała-że jest efektywny przy
wszelkiego rodzaju grzybicach…
A my zapamiętaliśmy jeszcze, że:
Wierzby to symbol płodności i budzącego się życia. Taka wiara istniała
wśród dawnych ludzi. Zwyczajem było spędzać pod Blindzie zwierzęta
domowe, aby w ich cieniu nabrały sił rozrodczych. Dotyczyło to też
bezpłodnych kobiety, a niewiasty ciężarne prosiły wierzby o pomoc przy
porodzie.
W legendach i baśniach wierzba sprowadzała czarodziejskie sny, a jej
dziuple były bramą do innych światów.
10 grudzień 2012 r.
30
NAUKOWE MANOWCE
ON I ONA
(czyli walka płci)
Tadeusz Xymena Modzelewski
Ktoś mógłby powiedzieć, że problem jest
stary jak świat i byłby w błędzie, gdyż problem
nie jest ani taki stary jak świat, ani naturalny
jak niektórzy
jak niektórzy chcą go
przedstawiać- lecz właśnie sztuczny i powstały
dopiero na pewnym etapie rozwoju poprzez
wprowadzenie sprzeczności
w miejsce
harmonii, co w praktyce życiowej odgrywa
decydującą rolę w stosunkach społecznych i
rodzinnych- determinując nasza codzienność.
Jeśli
bowiem
przykładowo
para
małżeńska jest wadliwie
skojarzona, to
wcześniej czy później w takiej rodzinie dochodzi do konfliktów nie
zawinionych przez żadną ze stron, bo ich podłożem są niezgodności
biologiczne (najczęściej nie uświadomione), prowadzące do stanów napięcia
nerwowego, schorzeń somatycznych, wynaturzeń emocjonalnych, łajdactwa
a w końcu do nienawiści, bijatyk i rozwodów- których na przykład Kościół
nie udziela sugerując separacje lub unieważnienie małżeństwa (czyniąc
dzieci z takiego związku znajduchami)-powołując się przy tym na zapis
ewangeliczny:
Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela.
Otóż po pierwsze to nie Bóg tak łączy te wadliwe małżeństwa, lecz
ksiądz i po drugie Bóg by tak nie łączył tego co się połączyć nie da- a
powoływany zapis Ewangelii dotyczy nie takich małżeństw lecz
rozdzielenia płci poprzez okaleczenie Androgynów- Bogu podobnych,
pierwszych stworzonych ludzi obupłciowych (hermafrodytów).
31
I stworzył Bóg człowieka na obraz swój.
Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę
i niewiastę stworzył ich.(Genezis 1.27)
Taki człowiek nie miał problemu walki płci i wadliwych małżeństw,
gdyż były to osoby w pełni zharmonizowane u których YN i Yang
(pierwiastek żeński i męski w fil. Wschodu) stanowiły jedność, których
rozdzielić po prostu nie daje się bez wywołania szkodliwych skutków
ubocznych w postaci różnego rodzaju chorób, a także tzw. zboczeń
seksualnych (wynikających z zaburzeń fizjologii uszkodzonych
organizmów) jak i wspomnianych wcześniej objawów wywołujących wojny
domowe w błędnie skojarzonych związkach.
Dla szerszego zapoznania się z kwestią owych patologii proponuję
książki: Lilian Glass „Toksyczni ludzie” oraz Susan Forward „Toksyczni
rodzice”, a także powoływaną wcześniej książkę Steve Jonesa „Bóg, geny,
przeznaczenie. Co mamy we krwi”- z których wyraźnie wynika, że jedni dla
drugich możemy być toksyczni i to bez naszej winy. Należy dobrze się
zastanowić wiążąc się z inną osobą, gdyż błędy w tym zakresie ciążą przez
całe życie.
Gdzie się więc podział ten zharmonizowany Androgyn? Został
chirurgicznie przerobiony i wprawiony w stan permanentnej patologii
fizycznej i psychologicznej, czyli zepchnięty do roli drugorzędnejniewolniczej. Niewiasty z tej przeróbki od dawna wykorzystywano jako
nałożnice, służące i prostytutki- podobnie mężczyźni, traktowani byli jako
niewolnicy ( na przykład Słowianie, których nazwę zaczęto wyprowadzać
od łacińskiego „sclavuc”- czyli niewolnik).
Przeciwnikom tzw. poligenizmu (wielość gatunków ludzkich), o
których pisałem w art. „Wierzyć czy rozumieć„ ( czyli co to jest prawda). TP
47/ 2003 można polecić jeszcze jeden dowód, tym razem pseudokreacji,
których większość współczesnej ludzkiej populacji nosi na sobie. Są to szwy
chirurgiczne na genitaliach męskich i żeńskich. Tak zwani naukowcy (czyli
politykierzy naukowi) doskonale wiedząc, skąd się te szwy wzięły, usiłują
sugerować, że tych okaleczeń dokonali jacyś bliżej nieznani przodkowie
przy użyciu krzemiennych noży.
Takie twierdzenie mogłoby być wręcz śmieszne, gdyby nie było
przykrywką ludzkiej tragedii. Owi chirurdzy nie dokonali tego nożami
krzemiennymi, gdyż taki zabieg jest zbyt skomplikowany dla
prymitywnych dzikusów, a w szczególności nie byliby w stanie wprowadzić
32
odpowiednich zmian genetycznych, które zapewniają dziedziczenie owego
okaleczenia. Kto zatem dopuścił się takiego czynu i w jakim celu?
Przecież Androgyn także miał możliwość wymiany swoich wartości
między poszczególnymi osobnikami (analogicznie jak rośliny sami i obco
pylne).
Według mitologii dokonali tego zawistni Bogowie (Asurowie) lub
nadludzie z wyższej rasy- którzy uwiecznieni przez świadków owych
wydarzeń w rytach na kamieniach z Ica (Peru)- patrz wizerunki nosatych
wojowników i chirurgów, które zamieściłem w artykule „Nasze korzenie”.
(NR 5 grudzień 2012 w zakładce archiwum miesięcznika -przyp. redakcji)
W szczególności, w mitologii egipskiej winą za te czyny obarcza się
Boga Zła Seta (Setecha), który zniszczył także Ozyrysa, zaś jego syn Horus
mszcząc się za ojca urwał Setowi to co trzeba- czyniąc go eunuchem.
Wyjaśnić jeszcze wypada, że Izraelici jako spadkobiercy nosatych
chirurgów przywłaszczyli sobie symbol Androgyna, którym jest harmonijny
układ heksagonalny w postaci sześcioramiennej gwiazdy-profanowany
przez używaczy i wręcz wyszydzany(…).
Adrogyn na załączonym rysunku w jaju /sposób rozmnażania się
Androgynów/ nie miał dwóch głów, żeńskiej i męskiej- jest to jedynie
symbol artystyczny jedności Yn i Yang.
Rys. 1 Pentagram
Rys. 2 Androgyne - symbol alchemiczny
33
Gwiazda pięcioramienna /pentagram/ jest symbolem okaleczonego
Adrogyna wywodzącego się ze starożytnego Egiptu jako symbol Izydy po
zniszczeniu Ozyrysa, którzy najprawdopodobniej stanowili androgynalną
jedność i dlatego opisuje się Ich jako brata i siostrę lub małżeństwo.
/Rysunki pochodzą z książki Joanny Ślósarskiej „W świetle symboli./
Utrzymywanie tego stanu u okaleczonego gatunku ludzkiego jest
główną przyczyną patologii społecznych - prowadzących do degeneracji.
Czas najwyższy przywrócić tę zniszczoną, /trzecią /czyli pierwszą płeć
androgynalną poprzez naprawienie tego, co zostało popsute- zaś tym
okaleczonym powinno przysługiwać odszkodowanie za wielowiekowe
krzywdy i poniżanie od potomków i spadkobierców tych, którzy dopuścili
się niecnych czynów w przeszłości. Jeśli nie odkłamiemy naszej przeszłości,
niczego, ale to niczego nie odkłamiemy.
Fragment książki Tadeusza Xymeny Modzelewskiego „Naukowe manowce”,
Oficyna Wydawnicza „KART”, Tarnów, wyd. II uzupełnione 2003r.
Fot. K. Ptak
34
Z NOTATEK WAGABUNDY
czyli z Łysogór opowieści o…… magicznej treści”
„… Były sobie serca TRZY,
Dębu cień, utkany z mgły.
„zmartwychwstanie” kociej mamy,
Od Chanele, sen zesłany…”
DĄB SZUMIĄCE SERCE
Wydarzenie to miało miejsce w
październiku 1944 roku, w okolicach
Czachówka k/ Warszawy. Był środek
nocy, zbyt mroźnej i wietrznej, jak na
tę jesienną porę. Marian podążał do
swojej rodzinnej wsi Biały Ług.
Kilkanaście minut temu opuścił dom
Dąb - źródło- Internet
narzeczonej i właśnie wszedł w
niewielki zagajnik, kiedy od strony Wągrodna (wioski, gdzie mieszkała
dziewczyna) dobiegł go odgłos nadjeżdżających ciężarówek z Niemcami i
zajadle ujadanie psów.
Zaczęła się obława. Kogoś szukano, jeszcze chwila i Marian usłyszał
okrzyki przekleństwa żołnierzy, i coraz bliższe i głośniejsze szczekanie
psów towarzyszących Niemcom. Nagle zdał sobie sprawę, że wróg idzie tuż
za nim!
Biegiem puścił się przez las, chciał dobiec do dużego kanału
porośniętego po brzegach starymi wierzbami i wszelkiego rodzaju gęstą
krzewiną. Tylko wejście do wody mogło zmylić psy. Było jednak za późno,
bo Niemcy znaleźli się już na drodze biegnącej przy kanale.
Stało się najgorsze!
Został otoczony z trzech stron, a przed nim znajdowała się duża polana, na
środku której, na niewielkim pagórku rósł otoczony dzikimi gruszami i
krzewami tarniny- wielki stary dąb. Ponoć kiedyś znajdował się tu
pogański, święty gaj, ale dęby już dawno wycięto i nikt nie znał przyczyny,
dla której oszczędzono to jedyne drzewo. Maniek, ilekroć tędy przechodził,
35
zawsze zatrzymywał się przy tym „ogromie”, czuł podziw dla Jego siły i
woli przetrwania. Czterech chłopa nie było wstanie objąć Jego pnia u
podstawy, a wysoki był na co najmniej dwadzieścia kilka metrów. Chłopak
czuł, że ma przed sobą Wielką, Wspaniałą Istotę! Na swój sposób żywił dla
drzewa szacunek i płynące z głębi serca uczucie- dąb wzruszał go i ciekawił.
Teraz jednak zdawał się być końcowym przystankiem jego młodego
życia. Pojął, że na otwartej przestrzeni nie uniknie kuli, a jeśli nawet
dobiegnie do dębu i krzewów, to i tak nie ma szans na przetrwanie. Zdołał
jednak dotrzeć do drzewa, zanim Niemcy i biegnące przed nimi psy, znaleźli
się na skraju zagajnika! Wpadł między zarośla i z całych sił przytulił się
plecami do pnia dębu. Dygotał na całym ciele, a tok jego
rozgorączkowanych myśli został nagle przerwany. Psy były już blisko
krzaków, kiedy nagle zapadł się w … otchłań- ciemną, ciepłą i pełną Mocy
przestrzeń!
Poczuł nieopisana ulgę, a wszelka trwoga ustąpiła miejsca nadzieistał się cud!!! Siedział w wielkiej dziupli, która znajdowała się u podstawy
pnia drzewa.
Teraz dotarły do niego odgłosy węszących w zaroślach psów i głośne
okrzyki Niemców. Szukali go! Na próżno!
Wkrótce wszystko ucichło, a Marian zapadł w uzdrawiający sen, a
kiedy się obudził dostrzegł delikatny promień światła, który rozpraszał
nieco nieprzenikniony mrok. Było mu dobrze i ciepło. Pozostawał w pozycji
siedzącej, a rękami obejmował kolana podciągnięte pod brodę. Próbował
zrozumieć coś z tego, co przed chwilą mu się przytrafiło. Wtedy usłyszał
dziwny dźwięk – najpierw bardzo cichy szum, przypominający uderzenia
ludzkiego serca. Przenikał całe jego ciało i umysł, przynosił spokój i
ukojenie. Może tak biło wielkie serce Dębu?
Marian wrócił szczęśliwie do swojej wioski, a w kilka dni później
przyszedł, by podziękować Przyjacielowi za pomoc w uratowaniu mu życia.
Zdziwienie chłopca nie miało granic….odkrył, że tam nie było żadnej
dziupli! Tylko piękny, gładki, potężny pień Dębu!
Kiedy wzruszony opowiadał to potem swojej narzeczonej, ta
poinformowała go, że Niemcy poszukiwali wtedy dwóch więźniów, którzy
uciekli z transportu. Nastał kres wojny, Marian ożenił się i urodził mu się
syn. Zawsze jednak wracał na polanę, by „pogadać” sobie z Dębem.
Lecz pewnego dnia, nikt nie wiedział dlaczego- drzewo wycięto!
Mężczyzna nie posiadał się z żalu. Płakał ilekroć tam przechodził. Pewnej
nocy przyśnił mu się Dąb- szumiał nad nim, a potem Maniek zauważył obok
niego maleńki dąbek. Zapytał więc, czy może go zabrać do siebie. Otrzymał
zgodę. Na drugi dzień podjechał do ogromnego kręgu, jaki został po
wyciętym drzewie i w niewielkiej odległości, wśród krzewów młodziutkiej
tarniny ujrzał małego dębczaka. Przeniósł go do swojego ogrodu. Był
szczęśliwy. Przyjaciel był znów blisko niego.
36
Dziś to już duże drzewo i czasem w jego szumie można usłyszeć bicie
Serca Wielkiego Dębu. Maniek zmarł kilka lat temu, a jego syn opowiedział
nam tę historię i pokazał dwa młode dęby rosnące obok ich Taty. Wyjawił
nam też, że marzy mu się taki przydomowy Święty Gaj. Tak jak jego Ojciec,
kocha Dęby, bo mają Szumiące Serce.
MELUZYNA
Fot. K. Ptak - Kotki Ewy 2005r.
Oto niezwykła
przyjaciółki….”
opowieść
mojej
Meluzyna zapowiedziała swoje przyjście do naszej rodziny w moim śnie. W
noc poprzedzającą spotkanie z Nią, ujrzałam w marzeniu sennym trzy
nasze koty, od dawna przebywające po Tamtej Stronie, które
podprowadziły mnie na skraj lasu i poleciły mi poszukiwać małego białoczarnego kotka.
Rano wyjechaliśmy zgodnie z planem do Ostrowca Świętokrzyskiego,
a ja oznajmiłam mojemu partnerowi, że będziemy mieli nowy koci
„nabytek” właśnie w takich kolorach, bo tak mi ukazano tej nocy. W
drodze powrotnej na skraju lasu, na wysokiej skarpie przy drodze
ujrzeliśmy wychudzona i głodną małą Meluzynę. Czekała na nas.
Pozostała z nami dwa i pół roku. Zachodziła często na posesję do
naszych miłych, starszych sąsiadów, oddzieloną od nas polem z uprawą
warzyw i ziemniaków. Tam w sadzie i starych, już nieużytkowanych
zabudowaniach gospodarczych lubiła łowić myszy. Tam też przyszły na
świat jej ostatnie kotki. Biegała do nas po kila razy dziennie po mleko i
swoje ulubione jedzenie.
Pewnego dnia zdjęliśmy ciało kotki z pobocza szosy. Wybrała ten
rodzaj przejścia „ na Drugą Stronę”- wpadła pod samochód. Było nam
bardzo smutno, ale teraz należało szybko odszukać kociaki, które mogły
mieć około czterech tygodni. Chcieliśmy je mieć w domu i razem z
sąsiadami prowadziliśmy intensywne poszukiwania. Nic jednak nie
odnaleźliśmy.
Minęły dwa dni i liczyliśmy na to, że zaczną piszczeć czekając na
37
powrót mamy. Na trzeci dzień przyszła do na sąsiadka z wiadomością, że
widziała Meluzynę, jak kręciła się około zamkniętego wejścia do starej,
dawno już nie używanej piwnicy pod stodołą. Zauważyła ją dwukrotnie w
ciągu ubiegłego wieczoru i rankiem tegoż dnia. Chciała więc upewnić się,
czy rzeczywiście pochowaliśmy kotkę, czy może to był inny przedstawiciel
kociego rodu, jakich u nas w domu jest kilkoro, w biało-czarnym
„wydaniu”? My jednak wiedzieliśmy, że o pomyłce nie mogło być mowy...
I tej właśnie nocy miałam kolejny sen”:
Meluzyna zaprowadziła mnie do starej piwnicy u sąsiadów, a ja
zobaczyłam cztery kociaki; dwa były biało-czarne. Natychmiast rano
wznowiliśmy poszukiwania i tak oto w tejże piwnicy, w starej skrzynce po
ziemniakach, na parcianym worku, leżały sobie smacznie śpiąc cztery
kocięta: dwa biało-czarne, jeden burasek i jeden biało-szary.
To było ponad miarę zadziwiające, jak przetrwały te cztery dni bez
kocicy, nie domagając się miauczeniem jej obecności.
Nasza sąsiadka, do głębi poruszona, utrzymywała nas w przekonaniu,
że Meluzyna z zaświatów zadbała o swoje małe, aż do czasu, kiedy uznała,
że ten obowiązek będzie należeć do nas. Opowiedziała nam też podobną
historię o suczce, która po śmierci każdej nocy przybywała do swoich
piesków, żeby je nakarmiać, a Jej właściciele oglądali tę scenę kilkakrotnie
na własne oczy.
Może te kilka dni to czas, w którym Kotka chciała raz jeszcze
uzmysłowić nam magiczne umiejętności zwierzaków i zmusić nas do
poszerzenia naszej percepcji pozazmysłowej, do uznania raz jeszcze
przewagi Ducha nad Materią, a tym samym dotknięcia Wieczności. Kociaki
mają się teraz dobrze, a Meluzyna trwa w naszych sercach…
POWRÓT CHANY
W roku 1939 zbombardowano stację kolejową w Kielcach. Zginęło
wówczas kilkadziesiąt osób. Irma straciła męża, a ich siedmioletnia
córeczka Chana została poważnie ranna. Uciekali z Warszawy pociągiem do
Krakowa, skąd mieli nadzieję przedostać się na Podhale do przyjaciół i tam
przeczekać zawieruchę wojenną.
Los chciał inaczej. Przymusowy przystanek na stacji w Kielcach miał
rozpocząć najważniejszą lekcję w życiu młodej kobiety. Irmę ugościła u
siebie pani Zofia, babcia mojej znajomej z Kielc. Ta dzielna kobieta
pomogła wielu nieszczęśnikom w czasie okupacji przetrwać najcięższe
chwile. Do babci Zosi trafiła potem ze szpitalika dziecięcego i mała Chana.
Było z nią źle, a zaprzyjaźniony z panią Zofią lekarz nie miał dobrych
wieści. Przyszło najgorsze, pomimo troskliwej opieki mała Chana zapadła
38
na ostre zapalenie płuc. Zmarła cichutko w nocy na rękach swojej mamy.
Rozpacz Irmy sięgnęła zenitu – usiłowała popełnić samobójstwo. Pani
Zofia z ogromnym taktem, ale i stanowczością nalegała, żeby kobieta
”wzięła się w garść” i szła dalej do przodu, bo skoro Pan Bóg zachował ją
przy życiu, to znaczy, że będzie Mu na tej ziemi jeszcze bardzo potrzebna.
Irma pozostała dalszych kilka miesięcy w gościnnym domku babci, a
potem trzeba było ukryć ją na wsi.
Irma i jej rodzina byli Żydami, a właśnie zaczynały się represje ze
strony Niemców przeciwko temu narodowi i życie tych ludzi było w wielkim
niebezpieczeństwie. W Kielcach zaczęto wydzielać miejsca pod Getto. Pani
Zofia już nigdy nie spotkała się ze swoją podopieczną, ale po wojnie
otrzymała od niej niezwykły list z Londynu, gdzie ponownie wyszła za mąż i
była szczęśliwa, ponieważ…
A ja uznałem drogi czytelniku, że w tym momencie naszej opowieści
najlepiej uczynię, jeśli zacytuję, najbardziej znaczący fragment z tego
listu…:
„Najukochańsza Pani Zofio, to właśnie Pani pozostanie w moim życiu
tą osoba, która mi je ponownie zwróciła, ukazując mi równocześnie inny
wymiar tej naszej ziemskiej egzystencji. Nadała Pani nowy sens mojemu
istnieniu – tak wiele nie potrafiłaby nawet moja Matka. Wydobyła mnie
Pani z otchłani porażającego bólu i cierpienia, dając mi Nadzieję.
Wówczas nie wszystko byłam w stanie zrozumieć. Kiedy mówiła mi
Pani, że Chana żyje, nie trafiało to do mnie, bo byłam zaślepiona brakiem
jej fizycznej obecności. Wtedy powiedziała Pani coś, co mnie zaskoczyło:
„Chana- drogie dziecko – to UCZUCIE, ona jest w Twoim sercu, bo tam
jest wieczność!…”
Rozmyślałam nad tymi słowami całe nieprzespane noce, a im więcej
myślałam tym coraz wyraźniej czułam obecność Mojej córeczki obok mnie.
To było takie niemal namacalne, wzruszające i delikatne. Kiedyś
powiedziała mi Pani, że jeśli bardzo będę tego pragnęła, to Chana wróci!
„Jak to”- spytałam- fizycznie?”
„ Tak, fizycznie”- odpowiedziała Pani- „ bowiem wszystko jest możliwe,
jeśli się tego bardzo chce”.
Nie wiem, co Pani miała wtedy na myśli i czy do końca wiedziała co
mówi, ale przekonałam się i za radą Pani toczyłam długie „rozmowy” z
moją Chaną. I stało się!!!
Kiedy już zamieszkałam w pięknym domu w Londynie i wszystko
wydawało się iść ku lepszemu, to wtedy dowiedziałam się, że nie mogę mieć
dzieci. Było mi przykro, bo wyobrażałam sobie moje spotkanie z córeczką
w ten właśnie fizyczny sposób. To co się potem wydarzyło zaskoczyło mnie
39
zupełnie, pojęłam wówczas ja niewiele jeszcze potrafimy zrozumieć z życia,
z możliwości jakie nam może zaoferować wyobraźnia, o ile zechcemy ja
uruchomić.
Przyśniła mi się Chana- to był bardzo wyrazisty sen. Podbiegła do
mnie i zarzucali mi rączki na szyję. Była ubrana w sweterek w barwach
błękitno - żółto- różowych, z białym kołnierzykiem wykończonym koronką,
wyłożonym na wierzch ubranka. Rękawek z prawej raczki zsunął się na
łokieć i wtedy bardzo wyraźnie ujrzałam znamię jakie miała Chana na
wewnętrznej stronie przedramienia, tuż pod łokciem. Była to niewielka
elipsa z czerwona plamą wewnątrz. Jedno co mi w tym śnie nie pasowało to,
to że moja córeczka miała tam jasne loki, a Chana była brunetką o dużych
piwnych oczach.
Minęły dwa dni i moja znajoma poprosiła żebym podwiozła ją do
sierocińca, gdzie udzielała się jako wolontariuszka. Zaprosiła mnie do
budynku, żebyśmy wspólnie wypiły herbatkę i wtedy podeszły do nas trzy
małe dziewczynki- sieroty.
Nigdy nie zapomnę tego popołudnia!
Przede mną stanęła Chana z mojego snu… miała sweterek błękitny w
różowo-żółte pieski, biały kołnierzyk z koronką, jasne loki, siedem lat… i
znamię na wewnętrznej stronie prawego przedramienia. prawie identyczne
z tym, które posiadała za życia moja córeczka. Decyzję podjęłam od razuadoptowaliśmy małą Kelly. Była sierotą. Ojciec zaginął na wojnie, a trzy
miesiące przed naszym spotkaniem jej mama zmarła na gruźlicę.
Dziś jesteśmy szczęśliwą rodziną, a ja myśląc o Pani wciąż się
zastanawiam się skąd płynęła do Pani ta niezwykła wiedza. Pani
umiejętność przekazania jej odmieniła mnie całkowicie.. Dziś patrzę na
świat inaczej i to dzięki Pani, Zofio, jestem radosną, pełną wyrozumiałości i
spokoju- kobietą.
Życie jest wieczne, a Pani przemawiała do mnie z głębi swojego Serca.
Pozostanie Pani na zawsze w moim, bo tylko przez Serce stajemy się
Jednością ze wszystkim co współistnieje z nami i bierze udział w tym
cudownym doświadczeniu, jakim jest Życie na tej pięknej Planecie…”
Oddani Irma, Kelly i Mark F.
Londyn 14-czerwiec 1949 rok.
Babcia Zosia, choć wielokrotnie zapraszana do Anglii, nigdy nie otrzymała
zezwolenia na wyjazd od władz PRL-u. Zresztą, aż tak bardzo o to nie zabiegała. Dla
niej świat nie miał granic; ona czuła każda Istotę, z która dane jej było spotkać się na
ścieżce Istnienia. Nie obawiajmy się Życia, a lęk przed śmiercią opuści na zawsze. To
najważniejsza przemiana jakiej mamy w sobie dokonać, bo w ten sposób przywołamy do
nas Nową Rzeczywistość!
W.
40
PRZECZYTAĆ WARTO … ZAPAMIĘTAĆ WARTO!
INFORMACJE ALTERNATYWNE
REWOLUCJA CZY EWOLUCJA?
Stefan Gutowski
Mamy nowy konflikt, na Mali, i – do czego już zdążyliśmy się
przyzwyczaić- tradycyjnie, sprowokowany przez „islamistów” (Piszę, nie
bez kozery, w cudzysłowie, bo to też wiemy, że owi „islamiści” to „produkt„
wywiadów!). W Algierii ci sami „wyznawcy Mahometa” wzięli
cudzoziemskich zakładników, pracujących w rafinerii i zabili już kilka
osób.
Gdyby nie to, że wydarzenia niosą za sobą, niczym nie uzasadnioną
przemoc i niewysłowione cierpienia, to można by podsumować, że te
nieustanne prowokacje, których celem jest wywołanie niepokoju i strachu
na świecie, są już …. NUDNE!
Wszystko odbywa się wedle tego samego schematu- od zawszestraszyć, terroryzować, doprowadzać do konfliktów zbrojnych!
Tyle, że nie ma chętnych, żeby iść na wojnę!
I nigdy ich nie było! Tak opisywał tę sytuację, w latach trzydziestych,
ubiegłego wieku, Hermann Goering:
„.. To jasne, że ludzie nie chcą wojny! Nie ma powodu, dla którego
ubogi rolnik chciałby ryzykować życie na polach bitewnych. Jedynym
zyskiem dla niego, pozostałby fakt, że wróci cały i zdrowy do domu.
Oczywiste jest, że zwykli ludzie nie chcą wojen! Ani w Rosji, ani w Austrii,
w Anglii, czy nawet w Niemczech. Tego się nie da zaprzeczyć!
A jednak, to przywódcy decydują o polityce różnych państw, nie ważne, czy
nazywa się to demokracją, komunizmem, czy dyktaturą faszystowską. Jest
zawsze łatwo pociągnąć za sobą narody. Ludzie poddadzą się woli władzy i
bez znaczenia jest tu fakt, czy mają głos w sprawie, czy nie.
41
Wystarczy powiedzieć, że zostaną zaatakowani, a pacyfistom zarzucić, że z
powodu braku patriotyzmu, narażają na niebezpieczeństwo własny kraj!
To funkcjonuje! Zawsze i w każdej epoce!....” /H.G/.
Czy rzeczywiście, zawsze?
Jeśli tak, to właśnie przestało działać!!!
Znaleźliśmy się w momencie historycznym, bardzo szczególnym, a
mianowicie, całkowitej przemiany człowieka! Chodzi o świadomość, choć
nie wykluczam i zmian biologicznych.
Potrzebne były dwie, okrutne wojny światowe, zawrotny postęp
technologiczny i tzw. numer krytyczny ludzkości. Dzięki wyjątkowemu
zjawisku, jakim było pojawienie się super licznego pokolenia lat
sześćdziesiątych, przełamany został paradygmat wojenny.
Nigdy więcej wojny!
Pod tym hasłem młodzi wchodzili wówczas w przyszłość. Na świecie
panowała prawdziwa radość życia. Ludzie chcieli wolności i miłości.
Wierzyli, że to jest możliwe, że życie może być wydarzeniem nadzwyczaj
pozytywnym, i że ma ….sens!
Elita rządząca światem zrobiła wszystko, co było w jej mocy, by odwrócić
bieg spraw!
Lecz kolejnej światowej wojny nie udało się wywołać!
I tak oto, jesteśmy świadomi agonii okrutnego, zniewalającego i
groteskowego systemu!
Myślę, że zdołaliśmy pokonać przez wszystkie te lata, najbardziej
podstępnego i niebezpiecznego wroga, jakim jest STRACH!
Dziś usiłuje się ukazywać nam różne, możliwe oblicza strachu, lęku i grozy!
Jeśli nie wojny, to terroryzm, katastrofy ekologiczne, naturalne i rozliczne
końce świata! Straszne choroby, pandemie etc, etc….
Czegoś musimy się bać!
42
Zrezygnowaliśmy już z nadziei, że w tej rzeczywistości może być lepiej! To
oznacza, że nie myślimy o przyszłości. Czego się więc bać?
Czekajmy spokojnie… na zapowiedziany koniec….. SYSTEMU!
A Ziemia?
Wbrew wszelkim, usilnym nagabywaniom i nieporadnym przepowiedniom,
o ogólnoświatowym kataklizmie, nie wierzę, żeby planeta chciała rewolucji!
(Rewolucja = Kataklizm).
ZIEMIA EWOLUUJE PODOBNIE JAK MY!
I oto w tym wszystkim chodzi! O ewolucję, a nie rewolucję.
Katowice 18-01-2013rok
P.S.
GWOLI
ŚCISŁŚCI
„… III wojna światowa będzie toczyć się na niebie…” prorokował XIX –
wieczny jasnowidz z Serbii- Mitar Tarabicz.
Zapewne chodziło o rozpylanie trucizn chemicznych i biologicznych przez
potężne odrzutowce wojskowe, niewiadomego pochodzenia. Operacja ta
objęła cały świat (chemiczne smugi na niebie).
Ta wojna została przegrana! „…. Bo w każdym narodzie będą rosnąć nowi
ludzie, jak grzyby po deszczu…” /Mitar Tarabicz/
To właśnie się dzieje. Rodzi się NOWA ŚWIADOMOŚĆ!
„ A potem nie będzie już wojen…” /Mitar Tarabicz/
43
NA PROGU NOWEJ ERY
Z CZYM WCHODZIMY W IV WYMIAR ? cz I.
W dniu 21 grudnia 2012 roku zakończył się stary cykl w dziejach
Ziemi i od 22 grudnia przyszło na świętować nie tylko dobrze nam znane
Święta Bożego Narodzenia, ale także początek nowego cyklu w dziejach
naszej planety. Moment ten był od dawna zapowiadany, wieszczony i
oczekiwany. Straszono nas ogniem piekielnym, karą za nasze grzechy,
końcem świata i bóg wie czym jeszcze. Spróbujmy podsumować z jakim
bagażem doświadczeń weszliśmy w ten nowy świat. Czego się nauczyliśmy?
Nauczyliśmy się całkiem sporo:
Już wiemy, że:
- demokracja to puste słowo na ustach polityków,
- że nie istnieje wolność prasy i mediów,
- wojny i zamieszki zawsze były starannie planowane dla wzbogacenia
się elity,
-a zwykły obywatel istnieje po to aby całe życie pracować na jakiegoś
kacyka, cara, cesarza czy rząd światowy.
Nauczyliśmy się, że istnieje niewidzialny pejcz, którym nieustannie pogania
się każdego z nas.
Czym on jest ? – To strach.
Umiejętna manipulacja ludzkim strachem pozwalała zawsze elicie
rządzącej na utworzenie z nas stada bydła, bezwolnie poddającego się ich
44
prowadzeniu. Ze strachu przed brakiem pracy, biedą, chorobą, poniżeniem,
więzieniem a nawet wykluczeniem ze społeczeństwa czy grupy, robiliśmy
wszystko.
Wiemy także jaką wartość ma pieniądz. Otóż, od kiedy nie ma
pokrycia w złocie, nie ma on żadnej wartości i w każdej chwili zapis na
naszym koncie bankowym może zostać wyzerowany, a oszczędności
zdefraudowane jak np. w aferze Amber Gold.
Dużo już wiemy- ludzie zaczęli się budzić.
Stary świat to był świat trzeciego wymiaru.
Przebywaliśmy w nim razem z naszą planetą i
akceptowaliśmy jego ograniczenia, jakby to była
jedyna rzeczywistość, w jakiej można żyć. Ziemia
stopniowo podnosiła sztucznie zaniżone wibracje, aż
uzyskała taki poziom, że obecnie znajduje się w czwartym wymiarze.
Ziemia to istota inteligentna, czująca i myśląca, ona wie co robi. Ludzie
muszą za nią podążać.
Znajdujemy się na początku nowej drogi. Przez najbliższe 10 lat będziemy
przebywali w tych podwyższonych częstotliwościach, potem nasza planeta
pozostanie w tym wymiarze z ludźmi, których
wibracje będą na tyle wysokie, aby mogli
utrzymać się na tym poziomie.
Będą jednak cały czas istniały takie osoby,
który wcale nie chcą się rozwijać. Ich poziom
wibracji nadal pozostanie za niski, aby
towarzyszyć Ziemi. Dla tych osób powstanie Ziemia fantomowa, na której
będą oni mogli żyć i zgodnie z własnym życzeniem i nie będą ewoluować.
Dla każdego z nas byłoby lepiej, aby zechciał się uczyć, ale Ziemia to
miejsce wolnej woli, dlatego takie zachowanie jest akceptowane.
Co więc powinni robić ci, którzy chcą pozostać w czwartym wymiarze
i dalej się rozwijać?
Ciekawe pytanie, prawda?
W zasadzie intuicyjnie będziemy wiedzieli co chcemy robić, ale może
45
przyda się nakreślenie kilku wskazówek, które wydają się istotne.
Sami stwierdzicie, czy faktycznie Wam pomagają:
Otóż powinniśmy z pewnością zmienić wartości, jakimi się kierujemy.
Zamiast nieustannej pogoni za pieniądzem, powinniśmy nauczyć się po
prostu żyć i cieszyć samym życiem. Przykładem może tu być pan Mundek
opisany w poprzednim numerze K-W-N (nr 5, grudzień 2012r. „Z Notatek
Wagabundy- Kusy i Cień”), który żyje bardzo skromnie, w domku na skraju
lasu, a mimo to swoją prostą egzystencję przedkłada ponad wygodne
mieszkanie w mieście, które proponuje mu znajomy w zamian za jego
posiadłość. Pan Mundek odpowiada, że on właśnie tutaj żyje pełnią i nigdy
nie czuje się samotny.
Bardzo przydatne byłoby tu również nauczenie wszystkich
osób widzenia biopola, czyli aury ludzkiej. W biopolu
widać wszystko; zdrowie i chorobę, nasz charakter,
nastrój, poziom etyki i rozwoju duchowego. Gdy
nauczymy się widzieć swoje biopola, to znacznie szybciej
zareagujemy na symptomy choroby i nauczymy się im zapobiegać, a nie jak
dzisiaj „leczyć”, gdy choroba już się rozpanoszy.
Ludzie z konieczności zaczną zachowywać się poprawnie; no bo jak
tu wcisnąć kłamstwo, oszukać lub manipulować drugim człowiekiem, jeśli
on to wszystko natychmiast zobaczy w aurze oszusta?
Zniknie cała gama oszustw marketingowych, wciskanie bubli. Znikną
kłamstwa polityków i agresorów, bo ludzie natychmiast zobaczą zmiany w
ich aurze. W efekcie z czasem powinny zniknąć również; więzienia,
rozbudowane i zagmatwane prawo (a raczej obecne bezprawie); a na ich
miejsce wejdą prostota i szczerość.
Potrzebny jest nieustanny rozwój świadomości, każdy sam musi
pracować nad swoim rozwojem.
Powinniśmy zrozumieć, że każdy z nas jest
istotą nieskończoną,
wielowymiarową i doskonałą. Że przyszliśmy na Ziemię, aby się
intensywnie szkolić. Nie ma dobra ani zła, bo wszystko co nam się
przydarza jest tylko lekcją. Musimy doświadczać różnych lekcji; bólu,
cierpienia, samotności, przykrości, ale również radości, miłości,
bezpieczeństwa. Gdy już zrozumiemy, że to tylko szkoła, pojawi się
zrozumienie drugiego człowieka i tolerancja.
46
Musimy wiedzieć, że nie istnieje tylko jedna prawda i tylko jeden
sposób postępowania (mój, bo ja tak uważam i taki mam światopogląd).
Nie! Jest dokładnie odwrotnie- istniej tyle prawd ile ludzi i tyle
rzeczywistości, że nie będziemy w stanie objąć ich swoim rozumem.
Naszym jedynym obowiązkiem jest rozwój duchowy. Wraz z
rozwijaniem świadomości budujemy swoje nici DNA. Im bardziej się
rozwijamy, tym więcej nici DNA możemy odbudować. Jak zapewne wielu z
nas już wie, pierwszy doskonały człowiek posiadał 12 sznurów DNA
skręconych po dwa w tzw. helisy, czyli miał 6 helis.
Człowiek współczesny posiada tylko 2 nici, czyli tylko jedną helisę, ale
zaczynamy odbudowywać swoje gwiezdne dziedzictwo i wiele osób
faktycznie, fizycznie buduje nowe nici w swoim organizmie. To ważne,
zwiększając poziom świadomości wpływamy na swój rozwój duchowy i
fizyczny, pracując nad sobą pomagamy nie tylko sobie, ale także innym
ludziom i Ziemi, jesteśmy bowiem Jednością.
W ten sposób powoli
tworzymy nowy, lepszy świat i lepszą przyszłość dla nas i następnych
pokoleń i aspirujemy do jeszcze wyższych wymiarów, bo przecież rozwój
duszy nie ma końca.
I.J. c.d.n.
-----Czym się różni człowiek od ptaka?
Ptakom na ogół nie przycina się skrzydeł.
Normalna alterrrnatywnie IJ
------47
Tematy, które pojawią się (m. in.) w następnych numerach
gazetki internetowej:
„ KRONIKI WIEDZY NIEKONWENCJONALNEJ”
Magiczne opowieści, domniemania, rozważania i fakty
historyczne:
1 Czy baśniowa, szklana góra – to pierwsza, krzemowa góra
świata?
2 Gdzie
mogłaby
znajdować
się
kolebka
Oryginalnej
Istoty
Ludzkiej?
3 Zmiana parametrów Ziemi krzemowej na węglową- szansą dla
układów gadzich?
4 Ks. Prof. Włodzimierz Sedlak i człowiek krzemowy!
5 Dlaczego krzemień pasiasty- tylko i wyłącznie ten z Krzemionek
Opatowskich – jest taki szczególny? Może to
jest tak usilnie
poszukiwane „Złote runo”?
6
Dlaczego sir Edmund Hillary „oflagował” Łysicę
czyli…
INTRYGUJĄCE DZIEJE GÓR ŚWIĘTOKRZYSKICH!
1. Czy zmiana składu wody na planecie mogłaby być istotą wielkiej
przemiany?
2. Promień i woda- czy jądro Ziemi może być kryształem wody?
3. Nowa matryca człowieka – zmiana w systemie
wodnym WAN.
4. Czy możliwa jest wiadomość od UMMO?
I czy…. NIEZWYKŁE INFORMACJE SĄ PRZEBŁYSKIEM NOWEJ
RZECZYWISTOŚCI?
1.
2.
Kim tak naprawdę są Scytowie?
Czy herby polskie (scytyjskie) mogą być tajną bazą danych
dot. hybrydyzacji na Ziemi i zapisem innej wersji historii
planety?
48
3.
Księżycowe miasto i jego sekrety- blaski i cienie historii
Wenecji!
4.
Ustrój Republiki Weneckiej- mikroprojekt przyszłej globalizacji
i zaskakujące zbieżności dziejowe Republiki „SERENISSIMA”
oraz Rzeczpospolitej Szlacheckiej!
I inne…MAŁO ZNANE I TRUDNO DOSTĘPNE INFORMACJE
HISTORYCZNE
1. Wolność percepcji – najważniejszym przesłaniem Don Juana
Matusa do ludzkości!
2. Punkt połączenia i jego ruch - kluczowym zagadnieniem w
przekazach tolteckich jasnowidzów dot. procesu przemiany
świadomości!
3. Pan Piotr Leszczyński i jego niezwykle talenty uzdrowicielskie
–w…. BLASKU ŚWIADOMOŚCI
NA PROGU NOWEJ ERY:
1. Przejawy nieznanego
2. Sny, wizje i rozmowy z energiami
3. Tunele pod Babią Górą i komora oscylacyjna prof. Jan Pająka
NA FALI WSPOMNIEŃ- REKONESANS Z MIEJSC EZOTERYCZNYCH
PODRÓŻY PO POLSCE. FAKTY I LEGENDY!
1. Normalnie alterrrnatywna I.J. to … uśmiech gazetki (czasami
przez łzy).
KOLEJNY
NUMER
GAZETKI
UKAZUJE
SIĘ
22
KAŻDEGO
MIESIĄCA.
ZAPRASZAMY
49