CMENTARZ EWANGELICKO – AUGSBURSKI W OZORKOWIE

Transkrypt

CMENTARZ EWANGELICKO – AUGSBURSKI W OZORKOWIE
CMENTARZ
EWANGELICKO – AUGSBURSKI
W OZORKOWIE
Paweł Andrzej Górny
CMENTARZ EWANGELICKO – AUGSBURSKI W OZORKOWIE
Paweł Andrzej Górny
Książka wydana dzięki Urzędowi Miejskiemu w Ozorkowie
Ozorków 2010
CMENTARZ
EWANGELICKO – AUGSBURSKI
W OZORKOWIE
Książka wydana dzięki
Urzędowi Miejskiemu
w Ozorkowie
Okładka - wejście na cmentarz Ewnagelicko Augsburski
w Ozorkowie fotografia Tomasza Jóźwiaka
Wiernym Parafii Ewangelicko - Augsburskiej
w Ozorkowie i jej proboszczowi
ks. Marcinowi Undasowi
Paweł Andrzej Górny
CMENTARZ
EWANGELICKO – AUGSBURSKI
W OZORKOWIE
Ozorków 2010
SPIS TREŚCI
Słowo wstępne
Rozdział I:
Historia Cmentarza Ewangelicko – Augsburskiego w Ozorkowie
7
9
Rozdział II:
Dzieje zmarłych z sektora „A”
29
Rozdział III:
Dzieje zmarłych z sektora „B”
43
Rozdział IV
Dzieje zmarłych z sektora „C”
67
Rozdział V:
Dzieje zmarłych z sektora „D”
73
Bibliografia
89
Załączniki:
90
Spis Ilustracji
102
SŁOWO WSTĘPNE
Historia cmentarza ewangelickiego w Ozorkowie wiąże się ściśle z historią powstania miasta
Ozorkowa. 10 grudnia 1807 r. Wielmożny dziedzic Starzyński w § 15 umowy z osadnikami
przybyłymi z Dąbia przyrzekł dać miejsce bezpłatne na kościół i na Cmentarz, gdy ten sobie
będą chcieli stawiać. Były to niełatwe czasy wojen napoleońskich, które zakończył Kongres
Wiedeński w 1815 r. Królestwo Polskie, powstałe w wyniku ustaleń tego Kongresu, znalazło się
pod rządami cara Rosji jako Króla Polski. Miasto Ozorków, które wchodziło w skład Królestwa,
poszło torami wytyczonymi przez Wielmożnego Starzyńskiego. Dziedzic ów, sprowadzając
z zagranicy sukienników, fabrykantów i innego rodzaju rzemieślników, chciał rozwijać swoje
miasto. Nowi osadnicy przybywali więc licznie, najczęściej z terenu Niemiec. W taki sposób
w Ozorkowie znalazło się wiele rodzin, które używały w życiu codziennym języka niemieckiego.
Kościół Ewangelicki od XVI wieku podkreślał, że Ewangelia ma być w Kościele opowiadana
w języku zrozumiałym. Dlatego w liturgii używano języka niemieckiego, czytano niemieckie
tłumaczenia Biblii, modlitewniki, zbiory kazań czyli Postylle, śpiewano z przywiezionych z sobą
śpiewników, przykładano wielką uwagę do nauki dzieci w tym języku. Dopiero pod koniec XIX
wieku w Warszawie, Łodzi dochodziło do organizowania nabożeństw w języku polskim (także
w kościołach ewangelickich), od połowy XIX wieku zaczyna się ukazywać prasa kościelna
w języku polskim, wydawane były rozmyślania, modlitewniki, śpiewniki. Parafie EwangelickoAugsburskie podlegały zwierzchnictwu Konsystorza, powołanego do życia ukazem cara Mikołaja
I jako króla polskiego w 1828 r., z siedzibą w Warszawie. Parafialne księgi chrztów, ślubów,
pogrzebów były prowadzone w języku polskim aż do Powstania Styczniowego. Po Powstaniu,
w wyniku rusyfikacji, we wszystkich wyznaniach i religiach wprowadzono język rosyjski jako
urzędowy w całym Cesarstwie Rosyjskim. Parafie Ewangelickie powstające na terenie królestwa
Polskiego stawały się częścią kultury polskiej, którą sobie trudno wyobrazić bez Aleksandra
BrÜcknera (1856-1939), Samuela Bogumiła Lindego (1771-1847), Artura Oppmana (18671931), Oskara Kolberga (1814-1890), rodziny Wedel - warszawskich cukierników, czy innych
rodzin fabrykanckich Łodzi, Zgierza i Ozorkowa. Ewangelicki Cmentarz w Ozorkowie jest
także przejawem kultury polskiej, wyrosłej z chrześcijańskich korzeni ewangelików przybyłych
z krajów niemieckojęzycznych na zaproszenie ówczesnego właściciela ziemi.
7
Nie zapominajmy jednak, że oprócz cmentarza w Ozorkowie, którego powierzchnia wg
Księgi Wieczystej nr 23471 wynosi 2,2772 ha, wokół miasta istnieją cmentarze, na których
dokonano pochówków parafian ozorkowskich mieszkających w następujących miejscowościach:
Wytrzyszczki Gmina Parzęczew pow. 0,3740 ha, Mariampol Gmina Parzęczew pow. 0,1500
ha, Tkaczewska Góra Gmina Parzęczew pow. 0,7400 ha, Pustkowa Góra Gmina Parzęczew
pow. 0,2700 ha, Katarzynów Gmina Ozorków pow. 0,1290 ha, Karolinów Gmina Dalików
pow. 0,700 ha, Marcinów Gmina Dalików pow. 0,1900 ha, Huta Bardzyńska Gmina Dalików
pow. 0,3500 ha, Krasnodęby Stare Gmina Aleksandrów Łódzki pow. 0,2200 ha, Dąbrówka
Górna Gmina Dalików pow. 0,1700 ha, Słowik Gmina Zgierz pow. 0,2600 ha, Władysławów
Gmina Zgierz pow. 0,5600 ha.
W Parafiach Kościoła Ewangelicko – Augsburskiego nie obowiązywało prawo, że Parafia
powinna mieć tylko jeden cmentarz. Duże oddalenie od Ozorkowa, ambicje miejscowych
społeczności, które organizowały zarządy cmentarne i opiekowały się miejscami pochówków
swoich bliskich, były powodem ich powstania. Dzisiaj niewiele pozostało z ich świetności.
Najczęściej można je rozpoznać jako zarośnięte krzewami lub drzewami miejsca w krajobrazie.
Czytając opowieść Pana Pawła Górnego o cmentarzu w Ozorkowie i jego historii, pamiętajmy
o tych śladach przeszłości. Panu Pawłowi Andrzejowi Górnemu dziękuję za podjęcie
i opracowanie historii cmentarza ewangelickiego w Ozorkowie, a Miastu Ozorków za wydanie
niniejszej książki.
Ks. Marcin Undas proboszcz administrator
Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie
8
ROZDZIAŁ I:
HISTORIA CMENTARZA EWANGELICKO –
AUGSBURSKIEGO W OZORKOWIE
Ozorkowski Cmentarz Ewangelicko - Augsburski jest nekropolią czynną po dziś dzień,
położoną w południowej części miasta, na wzgórzu przy ulicy Cmentarnej.
Ma kształt nieregularnego wielokąta, którego powierzchnia wynosi około 2,2626 ha1.
Obecnie na tym cmentarzu znajduje się około 150 nagrobków. Jest on administrowany przez
Parafię Ewangelicko – Augsburską w Ozorkowie działającą poprzez Radę Parafialną. Rada
Parafialna składa się z wybranych przez Zgromadzenie Parafialne radnych oraz proboszcza
administratora mianowanego w 1987 r. ks. Marcina Undasa, który jest jednocześnie prezesem
Rady Parafialnej.
W obecnej pięcioletniej kadencji, która rozpoczęła się uroczystym wprowadzeniem na Urząd
przez Biskupa Diecezji Warszawskiej ks. Mieczysława Cieślara w niedzielę dnia 18.06.2006 r.,
wiceprezesem czyli kuratorem Rady Parafialnej został wybrany Waldemar Andrzejczak,
sekretarzem Rady Parafialnej Dorota Andrzejczak, skarbnikiem Krystian Andrzejczak,
a członkami Guthorn Hensel, Cezary Wilde, Sebastian Andrzejczak.
Aby poznać historię cmentarza, należy cofnąć się do dnia 10 grudnia 1807 roku. Wtedy to
przed Urzędem Aktowym Ziemiaństwa w Łęczycy stawili się: Wielmożny Dziedzic Ozorkowa
Ignacy Starzyński oraz dziewiętnastu sukienników przybyłych z osady sukienniczej z Dombie
(obecnie Dąbie), a także dwóch szewców z Grabowa. Podpisali oni dwustronny akt dotyczący
założenia osady rękodzielniczej na terenie wsi Ozorków.
W punkcie §15 tej umowy Wielmożny Dziedzic Ozorkowa Ignacy Starzyński „przyrzeka
kontraktującym dać miejsce bezpłatne na kościół i cmentarz, gdy ten będą chcieli stawiać”. Umowa
łęczycka nie wytrzymała jednak próby czasu. Podczas podpisywania następnej umowy w dniu
13 marca 1811 roku we wsi Wytrzyszczki Ignacy Starzyński potwierdził bezpłatne nadanie
terenu pod kościół i cmentarz.
Nie wiadomo kto i kiedy poświęcił cmentarz, lecz prawdopodobnie uczynił to pierwszy
ewangelicki duszpasterz ks. Friedrich Ferdynand Schultz. W 1814 roku zbudowano drewniany
kościół obok zachodniej pierzei2 trójkątnego rynku przy ulicy Krakowskiej, tuż przy wylocie
obecnej ulicy Południowej do ulicy Zgierskiej oraz ulicy Wyszyńskiego. Należy tutaj wyjaśnić,
że przez Ozorków przebiegał trakt krakowsko – toruński, który obejmował obecnie ulice:
Zgierską, Wyszyńskiego, Plac Jana Pawła II, Listopadową i Łęczycką. Z tej racji odcinek traktu
Wielkość powierzchni cmentarza wynosi 2,2626 ha według danych z Urzędu Miejskiego, natomiast według
danych z księgi wieczystej wielkość powierzchni cmentarza wynosi 2,2772 ha.
2
Pierzeja – ciąg frontowych elewacji budynków ustawionych w szeregu po jednej stronie ulicy lub placu.
1
9
przebiegający przez Ozorków umownie nazywano ulicą Krakowską. Późniejszy układ ulic
wraz z nazwami wytyczył „Jeometra Jego Królewskiej Mości” Dorstein sprowadzony przez
właściciela Ozorkowa Ignacego Starzyńskiego. Natomiast Cmentarz Ewangelicko – Augsburski
usytuowano przy ulicy Krzeszewskiej (obecnie ulica Sienkiewicza) w sąsiedztwie Cmentarza
Rzymsko – Katolickiego. Wejścia na oba cmentarze znajdowały się tuż obok siebie.
Nieopodal, w rejonie dzisiejszej ulicy Nowokrzeszewskiej i Wiejskiej, znajdował się
nieregularnie rozłożony, budzący powszechny strach tzw. cmentarz choleryczny. Cmentarz ten
był nieogrodzony, zaniedbany i zarośnięty dzikimi krzewami. Z tego powodu (i nie tylko)
cieszył się złą i ponurą sławą. Chowano tam bowiem ludzi zmarłych na zarazę, bezimiennych
włóczęgów i religijnych odszczepieńców oraz biedaków pozbawionych bliskiej rodziny.
Pochówki przeprowadzano tam bez udziału księdza i, po zakopaniu zwłok, z trwogą pośpiesznie
opuszczano cmentarz.
W dniu 4 lutego 1821 roku Wielmożny Dziedzic Ozorkowa Ignacy Starzyński podpisał
umowę z przedstawicielami Gminy Żydowskiej. Podobnie jak w wyżej wymienionych umowach
z ewangelikami, Starzyński przyrzekł place starozakonnym3 pod budowę synagogi oraz
„kirkutu”,(czyli cmentarza żydowskiego
zwanego
potocznie
„kircholem”).
W związku z tym, że cmentarz żydowski
znajdował się również w pobliżu
wymienionych cmentarzy (przy obecnej
ulicy Sosnowej i ulicy Granicznej), wszystkie
kondukty pogrzebowe przechodziły ulicą
Krzeszewską. Dlatego też ulica ta wkrótce
była znana pod umowną nazwą „ulica
Śmiertelna”.
W zachodniej części Cmentarza
Ewangelicko – Augsburskiego znajduje się
stara studnia, która jest potwierdzeniem,
że wejście na cmentarz znajdowało się
w pobliżu niej. Studnia była czynna do 1939
roku, czyli wiele lat po przeniesieniu bramy
wejściowej, która została usytuowana przy
ulicy Cmentarnej. Następnym dowodem
na to, że wejście pierwotne znajdowało
się przy ulicy Krzeszewskiej, był mur
cmentarny. Bowiem jeszcze kilkadziesiąt
lat temu mur w miejscu dawnej bramy miał
jaśniejszy odcień. Oznaczało to, że cały
mur cmentarny był wzniesiony wcześniej,
natomiast z chwilą, gdy wejście na cmentarz
usytuowano po stronie przeciwnej (przy
fot.1 Stara studnia czynna od 1807 do 1939 roku.
ulicy Cmentarnej), powstałą lukę po
3
Starozakonni – dawna nazwa Żydów
10
fot.2 Mur cmentarny, róg ulicy Dolnej i Sienkiewicza. Tutaj do lat siedemdziesiątych XIX wieku były obok
siebie wejścia na Cmentarz Ewangelicko–Augsburski i Cmentarz Rzymsko–Katolicki.
zlikwidowanej bramie i furtce wypełniono nowym murem. Dziś czas pozacierał ślady i jaśniejszy
odcień nowszego fragmentu muru zlał się kolorystycznie z dawnym murem. Jeszcze dziś alejka
cmentarza idąca w prawo od skrzyżowania prowadzi dalej w kierunku dawnej bramy i furtki.
Nadal widać to wyraźnie, zwłaszcza wiosną lub zimą, gdy nie ma śniegu. Przez pierwsze
kilkadziesiąt lat kondukty pogrzebowe (ewangelickie) wychodziły z drewnianego kościoła
przy ulicy Krakowskiej, a od 1842 roku z nowo wybudowanego kościoła stojącego pośrodku
trójkątnego rynku.
W książce pt.: „Zabytkowe cmentarze i mogiły w Polsce” jest informacja, że cmentarz
Ewangelicko – Augsburski był ogrodzony murem ceglanym w pierwszej połowie XIX
wieku. Skądinąd jednak wiemy, że pierwsze ogrodzenie cmentarza drewnianym płotem
zawdzięczano Christianowi Wilhelmowi Wernerowi. Potwierdzałoby to tezę, że początkowo
Parafia Ewangelicko – Augsburska nie była zbyt zamożna i dlatego cmentarz otoczono murem
ceglanym dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Jak wiemy, Parafia Ewangelicko - Augsburska
w swych pierwszych latach nie była zarejestrowana. Na początku społeczność ewangelicka była
niezamożna, przypuszczać więc należy, że zabudowania cmentarne były także bardzo skromne.
W zachodniej części cmentarza (w pobliżu grobowca rodziny Wernerów) znajdował się do
niedawna najstarszy grób fabrykanta sukienniczego Doeringa. Niestety, pozostała już tylko
prawie nieczytelna tablica nagrobkowa oraz trochę ceglanego gruzu. Skromność i prostota
tego pomnika, który jest datowany na 1834 rok, potwierdza tezę, że Parafia Ewangelicko Augsburska była dopiero na dorobku. Przytaczam tutaj wytarty napis na tablicy nagrobnej. Już
teraz są trudności z jego odczytaniem, a za kilka lat będzie to zupełnie niemożliwe.
11
fot.3 Nagrobek Carla Friedricha Doeringa z 1834 roku, a raczej to co zniego pozostało.
Carl Friedrich Doering
Tuchfabrikant und Ritter
Des Eiseren Kreuzes geb. In Schwibus
13.07.1794 r. ges. 28.12.1834 r.
Był to prosty, pozbawiony ozdób nagrobek człowieka, który był fabrykantem sukienniczym
i Kawalerem Krzyża Żelaznego. Prawdopodobnie jako młody mężczyzna odznaczył się
w końcowej fazie wojen napoleońskich.
Z czasem społeczność ewangelicka stawała się coraz zamożniejsza i stawiano nagrobki bardziej
okazałe. Z tego wczesnego okresu (z połowy XIX w.) najokazalszą budowlą na Cmentarzu
Ewangelicko - Augsburskim w Ozorkowie jest prosty grobowiec rodziny Wernerów w pobliżu
dawnej bramy wejściowej. W grobowcu pochowany jest główny fundator Kościoła Ewangelicko
– Augsburskiego w Ozorkowie: Christian Wilhelm Werner oraz między innymi jego pierwsza
żona Anna z domu Schroeder, a także jego druga żona Matylda z domu Ritzenstein.
Jak pamiętamy, budowa kościoła uszczupliła zasoby finansowe parafian i dlatego wygląd
cmentarza był nadal bardzo skromny.
W sześć lat później po śmierci Christiana Wilhelma Wernera (1842 r.) pochowano potentata
ozorkowskiego przemysłu, Friedricha Mathiasa Schlössera. Cippus4 poświęcony Friedrichowi,
4
Cippus – nagrobek wzorowany na architekturze starożytnego Rzymu w kształcie kwadratowego słupa zwężanego
u góry, ozdobiony reliefem z epitafium zmarłego. (Relief - płaskorzeźba wykonana na płycie kamiennej, metalowej
lub drewnianej z pozostawieniem na niej tła, dzieło dwuwymiarowe. Pomimo że płaskorzeźby powstały jako
dekoracja architektoniczna, to często stanowią odrębne, pełnowartościowe dzieło sztuki.)
12
fot.4 Grobowiec rodziny Wernerów z (prawdopodobnie)
1842 roku, czynny do 1916 roku.
fot.5 Epitafium poświęcone Friedrichowi Mathiasowi Schlösserowi, 1848 rok.
13
fot.6 Medalion z podobizną Henrietty Wilhelminy Schlösser na bocznej ścianie sarkofagu z 1865 roku. Obok
cippus Friedricha Mathiasa Schlössera
obok którego w sarkofagu5 spoczęła później także jego żona Henrietta Wilhelmina z domu
Werner, nie olśniewa bogactwem, mimo że nagrobek posiada specyficzny kształt i piękne
epitafium poświęcone zmarłemu. Możemy tutaj ubolewać, że tablice poświęcone zmarłym były
wyrywane z pomników i rabowane, gdyż były wykonane z wartościowych metali.
Gdy nastała era dobroczynności Henryka i Matyldy Schlösserów, przeznaczono znacznie
więcej funduszy na zagospodarowanie cmentarza. Zdecydowana poprawa finansowa nastąpiła
w czasie, gdy duszpasterzem Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie był ks. Edward
Lemon. To dzięki niemu, a raczej dzięki jego przyjaźni z bezdzietnym, lecz niezwykle zamożnym
małżeństwem Henryka i Matyldy Schlösserów, doszło do wielu zapisów i dobroczynnych
ofiar pieniężnych na rzecz parafii. Mimo, że Henryk Schlösser już za swego życia ofiarowywał
dla Parafii Ewangelicko – Augsburskiej duże sumy pieniężne i sponsorował budowę szkoły
parafialnej oraz dzwonnicy przykościelnej, to apogeum6 tej dobroczynności nastąpiło po jego
śmierci. Zamierzenia, których nie zdążył zrealizować, wykonała jego żona Matylda. Od roku
1884 (czyli od chwili śmierci Henryka) Matylda Schlösser rozpoczęła realizację celów fundacji
męża oraz wielu wspólnych zapisów na cele parafialne, których była współautorką. W pierwszym
rzędzie była to realizacja fundacji dotyczącej szkoły im. Henryka Schlössera przy ulicy
Zajączka, obecnie ulica Listopadowa 13 (dawna Metalówka) oraz tzw. „Domu Starców” przy
ulicy Druckiego-Lubeckiego, obecnie ulica Mickiewicza. Obydwa te obiekty były poświęcone
przez ks. Edwarda Lemona. Do ciekawostek należy to, że podczas wyświęcania szkoły i „Domu
5
6
Sarkofag – rodzaj ozdobnej trumny (nagrobka) wykonany z kamienia, gliny lub metalu, często bogato ozdobiony.
Apogeum – określenie osiągnięcia wartości maksymalnej, np. apogeum wzrostu ekonomicznego.
14
Starców” wśród zaproszonych gości był proboszcz Parafii Rzymsko – Katolickiej w Ozorkowie:
ksiądz Ignacy Wypyski. Matylda, wykonując kolejne polecenia męża, przystąpiła do budowy
okazałego grobowca rodzinnego, którego budowę zakończono prawdopodobnie w latach
osiemdziesiątych XIX wieku. Wartość budowanego mauzoleum oszacowano na 10 000 rubli.
Początkowo mauzoleum miało służyć wyłącznie braciom, o czym mówi wyraźnie jedyny
zewnętrzny napis na budowli.
D.O.M.7
Heinrich und Carl8
Schlösser
fot.7 Boczna ściana mauzoleum Heinricha i Carla Schlösserów (lata 80. XIX wieku).
Prawdopodobnie później (możliwe, że w czasie budowy) zadecydowano, że będzie to
grobowiec rodzinny. Za tą tezą przemawia dość obszerne podziemie, bowiem wykop pod
fundamenty musiano zrobić w pierwszej kolejności. Z pewnością jednak pierwszymi, którzy
spoczęli w tym grobowcu rodzinnym, byli bracia rodzeni Henryk i Karol Schlösserowie.
Matylda Schlösser została pochowana w 1904 r. w wybudowanym przez siebie mauzoleum.
Na placu rodzinnym należącym do rodziny Schlösserów, okolonym ogrodzeniem
z artystycznie wykonanych prętów metalowych, są także groby członków tej rodziny, których
pochowano przed budową mauzoleum. Jedynym wyjątkiem jest nagrobek Henryka i Charlotty
Schlösser pochowanych w czasie PRL-u. Grobowiec rodzinny Schlösserów jest najbardziej
7
8
Due. Optimo. Maximo czyli Bogu. Najlepszemu. Największemu.
W polskich opracowaniach, dotyczących rodziny Schlösserów imiona braci sa pisane w polskiej wersji językowej.
Prawdopodobnie bracia także używali tej wersji. Jak by nie było, urodzili się w Ozorkowie. Jedynie w aktach
notarialnych oraz na nagrobkach widnieją ich imiona w niemieckiej wersji językowej
15
okazałą budowlą na Cmentarzu Ewangelicko - Augsburskim w Ozorkowie. W czasie budowy
mauzoleum wybudowano przy ulicy Cmentarnej dom przedpogrzebowy wraz z domem dla
grabarza oraz zabudowania gospodarcze. Obok domu przedpogrzebowego usytuowano nowe
wejście na cmentarz od ulicy Cmentarnej, likwidując dawne wejście od ulicy Krzeszewskiej.
Wówczas zamurowano powstałą lukę w murze po bramie i furtce. Prawdopodobnie wtedy
nastąpił podział cmentarza na cztery sektory: A,B,C,D w oparciu o rozkład alei cmentarnych.
Wcześniej był podział na dwie części. Mianowicie wytyczona była jedna alejka od dawnego
wejścia przy ulicy Krzeszewskiej. Po lewej stronie alejki były (w przybliżeniu) dwa sektory „D”
i „A”. Natomiast z prawej strony (idąc od dawnego wejścia) kolejne dwa sektory „C” i „B”.
Z chwilą, gdy wejście na cmentarz usytuowano przy ulicy Cmentarnej, wytyczono alejkę od
wejścia w kierunku ulicy Krzeszewskiej (obecnie ulica Sienkiewicza), przecinającą alejkę biegnącą
od dawnej bramy. Wprowadzono także numerację kwater, z której później zrezygnowano.
Stan ten stwarza obecnie trudności, które uniemożliwiają
prześledzenie dziejów cmentarza, będących odbiciem historii
miasta. W związku z przeniesieniem bramy wejściowej,
kondukty pogrzebowe przechodziły ulicą Zgierską. Bowiem
w tym czasie zlikwidowano także sąsiednie wejście na
Cmentarz Rzymsko - Katolicki, przenosząc je również na
ulicę Zgierską. Natomiast cmentarz choleryczny nadal istniał,
lecz był już nieczynny. Dlatego jedynie kondukty pogrzebów
żydowskich nadal przechodziły ulicą Krzeszewską lub, jak
kto woli, ulicą „Śmiertelną”.
W 1910 roku znaczącym wydarzeniem dla Parafii
Ewangelicko – Augsburskiej był pogrzeb jej długoletniego
duszpasterza Edwarda Lemona. Wszystkie pozytywne
fot.8 Pastor Edwar Lemon � 1910r.
zmiany, które nastąpiły w parafii (w tym także zmiany na
cmentarzu) były przecież w dużej mierze jego zasługą.
W pierwszym okresie I wojny światowej (jesień / zima 1914 rok) na Cmentarzu Ewangelicko Augsburskim w Ozorkowie pojawiły się groby żołnierzy niemieckich.
Gefreiter
Musketier
Gustaw Salewski
Wilhelm Neklsen
G.K.J: N.P.R.-1-48
6.K.Juf. - Reg
18.12.1914 rok.
8.11.1914 rok.
16
Kanonier
Helmut Hinsch
3 B Feldarteleni 17.R.73.
61
23.12.1914 rok.
Gefreiter
Kurt Thomsen
8-K-J.N.F.Reg
nieczytelny
21.11.1914 rok.
Dawniej było ich ponad trzydzieści, lecz po pewnym czasie udało się odczytać tylko cztery
tabliczki na prostych krzyżach żołnierskich. W związku z tym, że czas działa powoli, lecz
nieubłaganie, pragnąłem ocalić od zapomnienia to, co jeszcze pozostało.
Dzięki staraniom Rady Parafialnej odnowiono kilkanaście prostych żołnierskich krzyży.
Obecnie jest ich 26. Trudno dzisiaj stwierdzić, czy ciała żołnierzy po I wojnie światowej były
ekshumowane i przeniesione z cmentarza katolickiego na Cmentarz Ewangelicko – Augsburski.
Możliwe, że przeniesiono je z pól bitewnych.
Z braku dokumentów, nie można ustalić danych pierwszych pracowników cmentarza
(zwanych potocznie grabarzami). Z przekazów ustnych wiem, że w okresie międzywojennym
opiekunem Cmentarza Ewangelicko – Augsburskiego w Ozorkowie był niejaki Berent.
Podstawowym zawodem Berenta był zawód elektryka, gdyż wynagrodzenie jakie otrzymywał
jako opiekun cmentarza nie wystarczało na utrzymanie rodziny. Zdecydowanie bardziej znany
był jego ojciec i starszy brat. Berent - ojciec (pochowany na tym cmentarzu) był właścicielem małej
tkalni i przędzalni przy ulicy Maszkowskiej. Później, na skutek częstych kryzysów ekonomicznych
oraz (przede wszystkim) ze względu na zły stan zdrowia, odsprzedał fabrykę Żydom: Boruchowi
Blankietowi oraz Wolfowi i Izraelowi Eizenbergom. Było to w okresie poprzedzającym I wojnę
światową. Gustaw Adolf Berent urodzony w 1869 roku, zmarł w 1936 roku w Ozorkowie.
Pod koniec życia powodziło mu się nieszczególnie, na co wskazuje skromny, wręcz ubogi jak
na fabrykanta grób. Starszy z braci, Karol Berent, także przemysłowiec, był właścicielem małej
przędzalni przy ulicy Krzeszewskiej. Stał się (w późniejszych latach) inwalidą, gdyż po amputacji
nogi nosił protezę. Bliższych informacji o tym, w jakich okolicznościach i gdzie stracił nogę,
niestety nie posiadam. Piszę o tym dlatego, że Ozorków był miastem przemysłowym, a obaj
Berentowie działali w branży włókienniczej. W czasie II wojny światowej Karol Berent zarządzał
zakładem przy ulicy Maszkowskiej, która podczas okupacji nazywała się Tuchmacherstrasse9.
Dla przypomnienia, w czasie II wojny światowej wszystkie ulice w Ozorkowie otrzymały nazwy
9
Tuchmacherstrasse – po polsku ulica Sukienników
17
niemieckie. Natomiast polska nazwa Ozorków utrzymała się nieco dłużej. Na niektórych
dokumentach (z okresu okupacji) widniała nieco inna nazwa - Osorkow, zmieniona nieco później
na Osorkau. Dopiero w 1943 roku Niemcy przekształcili całkowicie nazwę naszego miasta na
Brunnstadt (czyli „Miasto Studni”) z racji licznych źródeł artezyjskich, z których znany był Ozorków.
Wracając do Karola Berenta, to otrzymał on prawo do zarządzania zakładem pożydowskim,
którego skromnym twórcą był jego ojciec, Gustaw Adolf. Obok zakładu, którym zarządzał Karol
Berent, było kolejne pożydowskie przedsiębiorstwo, które przejął Erhard Pogge. Pochodził on
z Niemców nadbałtyckich, a przywędrował do Ozorkowa w wyniku porozumień pomiędzy
III Rzeszą a Rosją Sowiecką. Jak wiadomo z przekazów ustnych, Erhard Pogge był porządnym
człowiekiem. Później, po powołaniu Erharda do Wermachtu, zakładem zarządzała jego żona
Hildegarda. Wśród fabrycznej załogi byli niestety polscy konfidenci współpracujący z gestapo.
Pani Pogge, znając ich nazwiska, ostrzegała pozostałych Polaków przed nimi. Próbowała nawet
usunąć z zakładu takich ludzi, mimo że było to niezmiernie trudne, gdyż byli oni narzucani
przez niemieckie władze policyjne. Dodać tutaj można, że małżonkowie Pogge przeżyli wojnę
i wyjechali do Niemiec.
Na początku okupacji niemieckiej w części budynku Kasy Chorych przy Komandanturweg10
(obecnie ulica Wigury 1 - Urząd Miejski w Ozorkowie) urządzono na krótki czas szpital
wojskowy. Zmarłych z powodu odniesionych ran żołnierzy niemieckich chowano tymczasowo
za budynkiem. Znajdowały się tam dwadzieścia cztery mogiły niemieckich żołnierzy. Na każdej
z nich był krzyż i tabliczka z nazwiskiem zmarłego. Teren ogrodzono prowizorycznie drutem
kolczastym, a ciekawskim zabroniono tam chodzić. Wkrótce zlikwidowano szpital i budynek
przejęła administracja niemiecka z landratem11 na czele.
Późną jesienią 1939 roku w mieście rozeszła się wieść, że odbędzie się uroczysta ekshumacja
żołnierzy niemieckich pochowanych (tymczasowo) za budynkiem „Magistratu”12. Dla przypomnienia;
nazwa „Magistrat” była już nieaktualna, lecz mieszkańcy nadal jej używali. Już w przeddzień
przemarszu porozwieszano flagi niemieckie. Na ulicach słychać było wyłącznie mowę niemiecką.
Żydzi pochowali się po domach, a także i Polacy przechodzili ukradkiem, gdy konieczność zmuszała
ich do wyjścia. W dzień uroczystości, z czystej ciekawości, przyszło jednak wielu gapiów.
Przy dźwiękach orkiestry i fanfar, trumny nieśli niemieccy żołnierze. Na głównym placu
Ozorkowa - Adolf Hitlerplatz (obecnie Plac Jana Pawła II) odbyła się uroczystość religijna,
którą celebrował pastor Teodor Bergman. Po zakończeniu mszy trumny zostały załadowane na
odkryte samochody wojskowe i przy dźwiękach orkiestry wolno przewieziono je na Cmentarz
Ewangelicko – Augsburski. Na cmentarzu odegrano hymn niemiecki. Wśród widzów było
Komandanturweg – w języku polskim oznacza drogę dowódców lub władzy. Nazwa tej ulicy ma niewątpliwie
związek z tym, że przy tej ulicy urzędowały władze miejskie z burgermeistrem (czyli burmistrzem) na czele oraz
władze starostwa, czyli landratury z landratem tzn. starostą.
11
Landrat – Był to odpowiednik polskiego starosty. W czasie okupacji landrat sprawował najwyższą władzę
polityczno – administracyjną w powiecie. Na siedzibę landrata była wyznaczona Łęczyca. Jednak z uwagi na to,
że gmach starostwa w Łęczycy był zrujnowany, landraturę przeniesiono tymczasowo do Ozorkowa do budynku
przy ulicy Wigury 1 (w czasie okupacji niemieckiej ulica Wigury nosiła nazwę Komandanturweg). Drugim
czynnikiem przeniesienia landratury do Ozorkowa był fakt, że w naszym mieście było zdecydowanie więcej
fanatyków Hitlera. Okupanci czuli się tu jak u „siebie w domu”. Dopiero z dniem 12 lutego 1942 roku landraturę
wraz z landratem przeniesiono do Łęczycy.
12
Magistrat – 30 marca 1933 r. wyszła ustawa o częściowej zmianie ustroju; w wyniku realizacji tej ustawy
zlikwidowano nazwę „Magistrat”. Dlatego też wkrótce pieczęcie urzędowe nosiły nazwę „Zarząd Miejski Miasta
Ozorkowa”.
10
18
fot.13 Pastor Teodor Bergman z wiernymi.
wielu Polaków. W czasie grania hymnu Niemcy podchodzili i zrzucali zebranym nakrycia
z głów. Dla Polaków była to jedna z pierwszych lekcji posłuszeństwa przekazana z dużą dozą
brutalności. Dla przypomnienia; w początkowym okresie wojny obowiązek zdejmowania
czapek obowiązywał podczas grania hymnu oraz przed umundurowanym Niemcem. Później
musiano zdejmować nakrycia z głowy przed każdym Niemcem, a nawet przed kilkunastoletnim
członkiem Hitlerjugend. Powodowało to konflikty rodzinne,
których przykładem jest rodzina Klukasów. Otóż młody
Klukas, skażony hitleryzmem, wymuszał od starszych
wiekiem polskich sąsiadów zdejmowanie czapki oraz uniżone
ukłony. Gdy zauważył to jego ojciec, zbeształ syna, że
przynosi wstyd rodzinie i uderzył go w obecności Polaków.
Syn nie był jeszcze całkowicie zmanierowany i nie poszedł na
gestapo zadenuncjować13 ojca. W tych sprawach naziści nie
żartowali i w przypadku skargi ojciec poniósłby srogą karę.
Kolejnym przykładem przestrzegania rygoru zdejmowania
czapki jest wydarzenie, które miało miejsce przy ulicy
Hindenburgstrasse14 (obecnie ulica Listopadowa). Otóż znany
w Ozorkowie lekarz Jan Kazimierz Adamiec został pobity
fot.14 Pastor Teodor Bergman.
przez członków Hitlerjugend. Ponadto wyrostki pobiły
13
14
Zadenuncjować – złożyć doniesienie
Hindenburgstrasse - Hindenburg Paul von Beneckendorff, feldmarszałek niemiecki i polityk, w 1933 roku
zatwierdził Adolfa Hitlera jako kanclerza.
19
jeszcze człowieka, który śmiał podnieść kapelusz, by podać go doktorowi.
Po zakończeniu II wojny światowej Parafia Ewangelicko–Augsburska w Ozorkowie
praktycznie przestała istnieć. Kościół, cmentarz oraz wszystkie budynki parafialne nie były
już własnością parafii. Nastały czasy smutku i upokorzeń. Społeczność ewangelicka nie mogła
zaakceptować owej straty. Na przełomie 1947-1948 r. rozpoczęły się nabożeństwa organizowane
przez dojeżdżającego do Ozorkowa ks. Karola Kotulę. Nabożeństwa te były odprawiane na
Cmentarzu Ewangelicko – Augsburskim, pod gołym niebem, a grobowiec Schlösserów pełnił
wówczas rolę kaplicy. Te nabożeństwa, które wówczas odprawiał ks. Karol Kotula, były
balsamem kojącym zbolałe serca i pozwalały odzyskać wiarę w Boga.
Pismem z dnia 26 września 1946 r. ks. Karol Kotula wystąpił w imieniu Parafii Ewangelicko
– Augsburskiej w Ozorkowie o zwrot mienia parafialnego. W dniu 5 października 1948 r.
Okręgowy Urząd Likwidacyjny (ponad dwa lata czekano na odpowiedź) postanowił oddalić
wniosek. Po tym nieudanym początku ks. Karol Kotula podjął dalsze działania i doprowadził do
odzyskania mienia parafialnego (załącznik 1). Kolejne pismo to pełnomocnictwo upoważniające
adwokata Edwarda Szyfera do poprowadzenia sprawy o przywrócenie posiadania cmentarza
we wszystkich instancjach sądowych i administracyjnych z prawem substytucji15 (załącznik 2).
Następny dokument dotyczy przywrócenia posiadania kościoła i Cmentarza Ewangelicko –
Augsburskiego w Ozorkowie. Sąd Grodzki w Ozorkowie ustalił dla celów obliczenia kosztów
sądowych wartość cmentarza na 6 000 000 zł i zażądał kosztów w wysokości 21,425 zł, zaś
kościół oszacował na 35 000 000 zł i zażądał kosztów sądowych 125 317 zł. Parafia w Ozorkowie
nie rozporządzała takimi funduszami i wobec tego zmuszona była prosić o przyznanie jej prawa
ubogich (załącznik 3).Postanowieniem z dnia 29 marca 1949 r. - po rozpoznaniu wniosku Parafii
Ewangelicko – Augsburskiej o przywrócenie posiadania nieruchomości - Sąd Grodzki przyznaje
Parafii Ewangelicko – Augsburskiej prawo ubogich dla prowadzenia sprawy z wniosku Parafii,
przywracając nieruchomość (załącznik 4).
W dniu 29 kwietnia 1949 r. został wystawiony tytuł wykonawczy, w którym mowa
o przywróceniu Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie posiadanej nieruchomości
przy ulicy Cmentarnej 1 (załącznik 5). W postanowieniu z dnia 29 kwietnia 1949 r. Sąd Grodzki
w Ozorkowie w osobie sędziego H. Miętkiewicza postanowił przywrócić nieruchomość położoną
w Ozorkowie przy ulicy Cmentarnej 1, na której położony jest cmentarz oraz dom mieszkalny
dla grabarza i murowane drwalniki16. W uzasadnieniu czytamy, że w związku z wojną Parafia
Ewangelicko – Augsburska utraciła posiadanie nieruchomości przy ulicy Cmentarnej 1.
Powołana na tę okoliczność świadek Olga Klukas zeznała, że „Od kiedy może zapamiętać, to
nieruchomość ta była w ciągłym posiadaniu Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie.
Z chwilą wejścia Niemców do Polski Parafia Ewangelicko – Augsburska podlegała konsystorzowi17
niemieckiemu, a nie konsystorzowi warszawskiemu”. Poza tym świadek Olga Klukas zeznała, że
„w czasie okupacji nieruchomością tą zarządzali Niemcy”. W sprawie niniejszej nie zachodzą więc
żadne przeszkody, by uwzględnić wniosek Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie
(załącznik 6).
Substytucja, podstawienie - w prawie, pojęcie oznaczające ustanowienie dalszego pełnomocnika, dla którego
mocodawcą jest już ustanowiony pełnomocnik. Działania Substytuta wywołują skutki prawne względem
pierwotnego mocodawcy.
16
Drwalnik – pomieszczenie, w którym układa się drzewo.
17
Konsystorz – organ wykonawczy Synodu kościoła na czele z Biskupem.
15
20
W dniu 6 października 1949 r. Sąd Grodzki w Ozorkowie zaleca i rozkazuje wszystkim
urzędom i osobom, których to dotyczyć może, aby postanowienia tytułu niniejszego wykonały
oraz, gdy to prawnie wezwane będą, udzielały pomocy (załącznik 7). Kolejny dokument to
wniosek, który dotyczy prośby o wykonanie zawartego w nim prawomocnego postanowienia
(załącznik 8). W dniu 31 października 1949 r. komornik Sądu Grodzkiego postanowił
przywrócić Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie posiadanie nieruchomości przy
ulicy Cmentarnej 1 (załącznik 9). W dniu 24 stycznia 1950 r. został wydany przez Oddział
Ksiąg Wieczystych dokument, który zaświadcza, że Gmina Ewangelicko – Augsburska jest
właścicielką nieruchomości położonej w Ozorkowie przy ulicy Krzeszewskiej (załącznik 10).
Wszystkie załączniki dotyczące rewindykacji odzyskania mienia parafialnego znajdują się na
końcu książki.
Dla wyjaśnienia; całość tych dokumentów dotyczących odzyskania kościoła, budynków
parafialnych i cmentarza, przekazał mi ks. Marcin Undas. Na tym kończą się perypetie Parafii
Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie związane z rewindykacją mienia parafialnego.
Życiorys Ks. Karola Kotuli
Ksiądz Karol Kotula był postacią wyjątkową i dlatego
należy o nim wspomnieć. Urodził się w Cierlicku w dniu 26
lutego 1884 roku jako syn Jana i Zuzanny. W latach 1897-1905
był uczniem Prywatnego Polskiego Gimnazjum w Cieszynie.
Studia Teologiczne odbywał w latach1905-1909 w Wiedniu
i w Halle. Po studiach ponad pół roku pracował w Austrii jako
administrator Parafii Ewangelicko – Augsburskiej. Później
powrócił na Śląsk Cieszyński, a następnie w 1910 roku został
wikariuszem w Drogomyślu. W 1912 roku, ze względów
politycznych, za polską działalność narodową, musiał opuścić
Drogomyśl. W latach 1912-1919 pracował w Prywatnym
Polskim Gimnazjum Realnym w Orłowej. Był jednym
z pionierów harcerstwa polskiego na Zaolziu. W 1913 roku
ks. Karol Kotula ożenił się z Anną, córką znanego nauczyciela
i poety – Jana Kubisza. W Orłowej przyszło na świat ich dwoje
dzieci, z których starsza Marysia zmarła, mając niespełna dwa
lata. Po jej śmierci urodził się syn Jan Władysław. W czasie I wojny światowej ks. Karol Kotula
pełnił funkcję kapelana ewangelickiego w armii austriackiej. Po odzyskaniu przez Polskę
niepodległości był radcą, a następnie wizytatorem szkół w Kuratorium Okręgu Szkolnego
Poznańskiego. Za działalność na polu szkolnictwa i oświaty został odznaczony Krzyżem
Oficerskim Orderem Odrodzenia Polski. W okresie poznańskim małżeństwu Kotulom urodziło
się czworo dzieci, z których Danuta Helena zmarła na zapalenie płuc. W 1927 roku przeniósł się
do Łodzi, gdzie organizował Parafię Ewangelicko – Augsburską. W Łodzi podjął pracę literacką.
Pisał książki i artykuły o dziejach ewangelicyzmu i historii reformacji. Wszystkie jego prace
miały na celu umacnianie polskości. W czasie okupacji (poszukiwany przez gestapo) zdołał
przedostać się na Śląsk Cieszyński i w rodzinnym Cierlicku pracował jako robotnik rolny.
Po wyzwoleniu powrócił do Łodzi, gdzie był proboszczem przy kościele św. Mateusza.
W 1946 roku objął stanowisko seniora diecezji łódzkiej i radcy Konsystorza. Właśnie w tym
21
czasie przyjeżdżał do Ozorkowa, odprawiając nabożeństwa w kaplicy Schlösserów na Cmentarzu
Ewangelicko – Augsburskim.
To właśnie ks. Karol Kotula rozpoczął starania o rewindykację majątku Parafii EwangelickoAugsburskiej w Ozorkowie, zakończone sukcesem w 1950 r. W dniu 19 listopada 1951 roku
został wybrany Biskupem Kościoła Ewangelicko – Augsburskiego i funkcję tę sprawował do
chwili odejścia w stan spoczynku w 1959 roku. Wówczas Chrześcijańska Akademia Teologiczna
nadała mu tytuł doktora honoris causa za całokształt działalności naukowej i publicystycznej
(łączna liczba publikacji ok. 400). W lutym 1968 roku zmarła jego żona Anna, a 8 grudnia
tegoż roku ks. Karol Kotula zginął śmiercią tragiczną.
Nabożeństwa, które odprawiał ks. Karol Kotula w mauzoleum Schlösserów, umacniały
wiarę i budziły nadzieję parafian w Ozorkowie. Było jednak wielu, którzy utracili ostatnią
nadzieję i nie widząc miejsca dla siebie w nowej rzeczywistości, masowo wyjeżdżali. Głównie
z tej przyczyny, mimo odzyskania kościoła, cmentarza i innych nieruchomości parafialnych,
Cmentarz Ewangelicko - Augsburski był coraz bardziej opustoszały, a z czasem zaniedbany.
Wieloletnia migracja parafian była niewątpliwie tragedią, zarówno dla parafii jak i Cmentarza
Ewangelicko – Augsburskiego. Ks. Mariusz Werner przytoczył na tę okoliczność słowa Pisma
Świętego: „Nie mamy tu miejsca trwałego, ale owego przyszłego szukamy”.
W dniu 25 października 1973 roku wysłano z Łodzi bardzo ważne pismo, dotyczące
zabytków znajdujących się na terenie Cmentarza Ewangelicko – Augsburskiego w Ozorkowie.
Była to decyzja w sprawie wpisania ozorkowskiego dobra kultury do rejestru zabytków. W jej
uzasadnieniu napisano, że nagrobki występujące na tym cmentarzu posiadają dużą wartość
historyczną i zabytkową.
Dokument ten przekazano do wiadomości:
1. Ministra Kultury i Sztuki „Zarząd Ochrony Zabytków”;
2. Prezydium „Powiatowej Rady Narodowej” w Łęczycy;
3. Prezydium „Miejskiej Rady Narodowej” w Ozorkowie.
Poniżej wykaz zabytków Cmentarza Ewangelicko – Augsburskiego w Ozorkowie.
Jest to załącznik do decyzji z dnia 25.10.1973 r.
Ozorków – Cmentarz Ewangelicko – Augsburski
Wykaz zabytków:
1. Grobowiec Henryka i Karola Schlösserów z początku XIX wieku (piaskowiec biały)
2. Nagrobek Fryderyka Schlössera, klasycystyczny z połowy XIX wieku (żeliwo)
3. Nagrobek Dawida Zieglera, klasycystyczny z połowy XIX wieku (piaskowiec)
4. Nagrobek rodziny Proppe z 1869 roku (piaskowiec)
5. Nagrobek Józefa Cereckiego z 1873 roku (żeliwo)
6. Nagrobek Stanisława Wernera z 1880 r. (granit, brąz), możliwy błąd (kopia bardzo złej jakości)
7. Nagrobek rodziny Wegner z 1883 roku (piaskowiec)
8. Nagrobek rodziny Doering, neoklasycyzm, z II połowy XIX wieku (piaskowiec)
9. Nagrobek rodziny Proppe, neoklasycyzm, z II połowy XIX wieku (piaskowiec)
10. Nagrobek Heleny i Juliusza Schlaeger, neoklasycyzm, z II połowy XIX wieku (biały marmur)
11. Nagrobek Henrietty Schlösser, neoklasycycyzm, z II połowy XIX wieku (czarny marmur, brąz)
12. Nagrobek W.K.Weila, neoklasycyzm, z II połowy XIX wieku (biały marmur)
22
13. Nagrobek Julii Weil, neogotycki z II połowy XIX wieku (biały marmur)
14. Nagrobek N.K.Wernera, neoklasycyzm, z II połowy XIX wieku (marmur)
15. Nagrobek rodziny Gelbke (czarny marmur, brąz) oraz krata ogrodzenia z końca XIX wieku
16. Nagrobek Władysława Janasza, neoklasycyzm, z końca XIX wieku (czarny marmur, brąz)
17. Krata żelazna przy grobie Adolfa Scheiblera, historycyzm,18 z końca XIX wieku
18. Nagrobek rodziny Werner, historycyzm, z końca XIX wieku (czerwony piaskowiec, żeliwo)
19. Studnia żeliwna, historycyzm, z II połowy XIX wieku.
Podpisał Wojewódzki Konserwator Zabytków mgr Mieczysław Pracula
Pozycja 1 wykazu zabytków posiada ewidentny błąd, ponieważ Karol Schlösser urodził się
w 1832 r., zmarł w 1881 r., a jego starszy brat Henryk urodzony w w 1829 r., zmarł w 1884 r.
Niemożliwe więc jest wybudowanie mauzoleum wcześniej, gdyż jedyny wygrawerowany napis
jest poświęcony braciom. Ponadto Schlösserowie przybyli do Ozorkowa dopiero w 1821 roku.
W tym miejscu należy przedstawić obecnego proboszcza Parafii Ewangelicko – Augsburskiej
w Ozorkowie, księdza Marcina Undasa. Administrujący Parafią Ewangelicko – Augsburską
w Ozorkowie od 1.07.1987 r. ks. prob. Marcin Undas urodził się w rodzinie Edwarda i Anny
z d. Turoń w Skrbeńsku, gmina Godów koło Jastrzębia Zdroju na pograniczu z Czechami.
Uczył się w Technikum Górniczym w Rybniku, a po jego ukończeniu pracował przez miesiące
wakacyjne w kopalni. W październiku 1974 r. rozpoczął naukę w Chrześcijańskiej Akademii
Teologicznej w Warszawie, którą ukończył egzaminem magisterskim 31 października 1979
r. W czasie studiów poznał swoją przyszłą małżonkę Janinę, studentkę Akademii Muzycznej
im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Na zawarcie ślubu potrzebna była zgoda Biskupa Kościoła.
Zgody tej udzielił ks. bp Janusz Narzyński, który jako praktykant w latach pięćdziesiątych
dojeżdżał na nabożeństwa do Ozorkowa. Ordynacja, a więc święcenia na duchownego, odbyła
się 15.06.1980 r. w kościele ewangelickim Świętej Trójcy w Wodzisławiu Śląskim, dokonał
jej ks. bp Janusz Narzyński. W dniu 28.06.1980 r. odbył się ślub Janiny i księdza Marcina
w kościele Jezusowym w Cieszynie. Po ordynacji ks. Marcin Undas został skierowany na
wikariat do Parafii Św. Mateusza w Łodzi z siedzibą w Zgierzu. W pracę parafialną wprowadził
go „ozorkowianin” ks. Mariusz Werner, którego przodkowie żyli i pracowali w Ozorkowie.
Dla wyjaśnienia; ks. Mariusz Werner nie urodził się w Ozorkowie, lecz pracując w Ozorkowie
jako wikariusz, następnie jako proboszcz parafii ewangelickiej, a także poprzez swych przodków,
ma ogromny sentyment do naszego miasta.
Ks. Marcin Undas jako wikariusz pełnił służbę w Zgierzu, a także dojeżdżał z posługą
duszpasterską do parafii ewangelickich w Ozorkowie, Łęczycy, Kutnie i Łowiczu. W dniu
9.04.1989 r. odbyła się w Zgierzu uroczysta instalacja na proboszcza miejscowej Parafii
Ewangelicko – Augsburskiej Opatrzności Bożej, poprzedzona wcześniejszymi wyborami.
Marcin i Janina Undasowie mają trójkę dzieci: Franciszka, Ewę i Anię.
W latach 1996-1997 ks. Marcin Undas był radcą Rady Diecezjalnej Diecezji Warszawskiej.
W latach 1997 – 2002 został wybrany przez duchownych Kościoła EA delegatem do Synodu
Kościoła. Od roku 1998 do 2002 był członkiem Rady Synodalnej.
Ks. Marcin Undas jest zaangażowany w pracę Oddziału Regionu Łódzkiego Polskiej Rady
18
Można mieć zastrzeżenia do określenia „historycyzm”, lecz przepisałem je (dosłownie) z załącznika do decyzji
w sprawie spisania dobra kultury do rejestru zabytków
23
Ekumenicznej. Na lata 1995-1998 został wybrany przewodniczącym Oddziału. Pełnił także
inne w nim funkcje, włączając się aktywnie w organizowanie Tygodni Modlitw o Jedność
Chrześcijan w Łodzi i w okolicach.
W latach 1987-1994 ks. M. Undas wraz z Radą Parafialną podjął się remontu kościoła
w Ozorkowie. Zostały wymienione belki nośne pod drewnianą kopułą. Wymieniono prawie
50% odeskowania kopuły, zakładając na nowo tynki i stiuki. Kościół został odmalowany. Na
puste miejsce po organach założono strop. Ponieważ remont ten trwał dłuższy czas, nabożeństwa
odbywały się w kaplicy „zimowej”. Uroczyste poświęcenie kościoła po remoncie odbyło się 28
maja 1994 r. Kazanie wygłosił Biskup Kościoła ks. Jan Szarek, który ogłosił, że na wniosek
Rady Parafialnej zatwierdzony przez Konsystorz Kościoła,
kościołowi w Ozorkowie nadano wezwanie Dwunastu
Apostołów Jezusa Chrystusa.
W dniu 29.05.1997 r. w kościele odbył się Zjazd chórów
Diecezji Warszawskiej, w ramach Dni Ozorkowa.
W sobotę, 12.10.2002 r. w kościele odbyła się uroczystość
160-lecia poświęcenia tegoż kościoła. W kościele odbywają się
nabożeństwa, uroczystości konfirmacji, śluby, chrzty. Dużym
zainteresowaniem cieszą się koncerty muzyczne organizowane
przez Parafię przy współpracy z Miejskim Ośrodkiem Kultury.
fot.16 Ksiądz Marcin Undas.
Od kilkunastu lat proboszcz Parafii, wraz z parafianami
włączają się w organizację akcji charytatywnych „Prezent pod choinkę” i „Gwiazdkowa
niespodzianka”.
Groby żołnierzy niemieckich z okresu I wojny światowej znajdowały się nadal na
Cmentarzu Ewangelicko – Augsburskim w Ozorkowie. Kwatery te były na terenie sektora „A”,
z niewiadomych mi przyczyn zadecydowano, by przygotować groby do kolejnej ekshumacji.
Zamieszczona poniżej notatka jest obecnie jedynym dokumentem dotyczącym kwater żołnierzy
niemieckich, jaki znajduje się w Archiwum Urzędu Miejskiego w Ozorkowie. Dlatego ją
zamieszczam.
Notatka z rozmowy przeprowadzonej
w dniu 26.04.1998r. w Ozorkowie
z Panią Amandą Targalską
Były i są do dzisiaj 2 kwatery żołnierzy niemieckich z 1939 r. Krzyże na nich były drewniane,
groby porośnięte bluszczem. Około 20, może więcej żołnierzy. Na cmentarzu były zachowane
2 krzyże. Napisy malowane na deskach, czarną farbą, zatarte niemal całkowicie.
24
Plan kwater sporządził: Adam Zamojski
Kolejną więc bardzo ważną sprawą była (powtórna już) ekshumacja prochów żołnierzy
niemieckich z okresu II wojny światowej pochowanych w sektorze „A” na Cmentarzu
Ewangelicko – Augsburskim w Ozorkowie. W dniu 3 kwietnia 2000 roku do Urzędu Miejskiego
w Ozorkowie wpłynęło pismo (z datą: Łódź 28 marca 2000 r.) w sprawie ekshumacji zwłok
żołnierzy niemieckich pochowanych na terenie Cmentarza Ewangelicko – Augsburskiego
w Ozorkowie.
25
Zezwalam
Fundacji „Pamięć” na wykonanie prac sondażowych i ekshumacji zwłok żołnierzy niemieckich
z okresu II wojny światowej pochowanych na Cmentarzu Ewangelicko – Augsburskim
w Ozorkowie – w terminie do dnia 15 kwietnia 2000 roku przy uwzględnieniu następujących
warunków:
1. prace należy uzgodnić z właścicielem terenu oraz Urzędem Miejskim w Ozorkowie;
2. wydobyte szczątki winny być przewiezione na cmentarz w Siemianowicach Śląskich;
3/5 następne warunki to „wyliczanka” przedstawicieli, którzy będą obecni przy ekshumacji
tj. Stacja San – Epid, PCK, Urząd Miejski w Ozorkowie, itd.;
6. koszt całkowity wykonanych prac ponosi strona niemiecka;
7. prace ekshumacyjne wykonuje Firma „Archem” z Wesołej k/Warszawy, której właścicielem jest
p. Andrzej Figurski;
8. wykonawca ma uporządkować teren po zakończeniu prac.
Z up. Wojewody
pismo podpisał
mgr Jan Witkowski
Dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich
w Łodzi
Zniwelowano więc groby (proste żołnierskie krzyże), a prochy 27 żołnierzy przewieziono
pod wskazany adres w Siemianowicach Śląskich.
Duszpasterz Parafii Ewangelicko - Augsburskiej w Ozorkowie ks. Marcin Undas wystąpił
z propozycją, ażeby na tutejszym Cmentarzu Ewangelicko - Augsburskim chowano także
zmarłych innych wyznań. Cmentarz Ewangelicko – Augsburski zatraciłby wówczas swą
odrębność, lecz to uchroniłoby go przed całkowitą dewastacją. W Zgierzu na Cmentarzu
Ewangelicko – Augsburskim już dawno wprowadzono w życie z pozytywnym skutkiem podobny
wniosek. Z uwagi na coraz większą ciasnotę na cmentarzach katolickich w Ozorkowie, jest to
sprawa niedalekiej przyszłości.
Kilka lat temu z inicjatywy nauczyciela historii pana Mirosława Kałuskiego pracującego
w Szkole Podstawowej nr 5 w Ozorkowie, uczniowie porządkowali Cmentarz Ewangelicko–
Augsburski. Tego rodzaju akcje nadal są kontynuowane, lecz jak gdyby z mniejszym zapałem,
bowiem chwasty i krzewy znów porosły to miejsce.
26
Wykaz opiekunów Cmentarza Ewangelicko - Augsburskiego w Ozorkowie (niepełny):
Hugo Berent – okres międzywojenny;
Herman Taube – okres okupacji;
Antoni Szymczak – pierwsze lata po II wojnie światowej;
Amanda Targalska – okres powojenny;
Reinhold Jesse – okres powojenny;
Irma i Aleksy Lerke – okres powojenny;
Waldemar Andrzejczak – okres powojenny;
Ryszard Andrzejczak – okres powojenny;
Ewa Szabela – obecnie.
Hugo Berent – urodził się w 01.03.1908 r., w czasie okupacji pracował w „Magistracie”
,jak napisano w oryginale: Elektro-Mont (elektromonter); Reinhold Jesse – pracował w Domu
Harcerza (obecnie Urząd Gminy); Aleksy Lerke – pracował w Ozorkowskich Zakładach
Przemysłu Bawełnianego, późniejsze OZPB „Morfeo”. Zakłady te obecnie nie istnieją.
W przypadku Hugo Berenta, Reinholda Jesse i Aleksego Lerke, praca w roli grabarza była pracą
dodatkową.
Mapę wykonał pan Łukasz Pietrasik
27
Ta odręcznie narysowana mapka Cmentarza Ewangelicko – Augsburskiego w Ozorkowie (prawdopodobnie)
wykonana została po jego odzyskaniu, na początku lat 50-tych. Na mapce wyraźne są próby nanoszenia kwater,
z których później zrezygnowano, bowiem migracja (ruch ludności, którego celem jest zmiana miejsca zamieszkania)
ludności pochodzenia niemieckiego nasiliła się i cmentarz stawał się coraz bardziej zaniedbany. Z powodu migracji
parafian zmalała liczba pochówków, co doprowadziło do rezygnacji z utrzymania wyznaczonych kwater.
28
ROZDZIAŁ II:
DZIEJE ZMARŁYCH Z SEKTORA „A”
Jak wspominałem, Cmentarz Ewangelicko – Augsburski w Ozorkowie najprościej można
podzielić na cztery sektory: A, B, C, D. Ten podział ułatwiają nam wytyczone alejki cmentarne.
Z lewej strony bramy widnieje dom przedpogrzebowy, w którym mieszka gospodarz
cmentarza wraz z rodziną. Dom zwrócony jest frontem do ulicy Cmentarnej. Wejście do domu
znajduje się od strony cmentarza. Na terenie nekropolii znajdują się także mniejsze, murowane
pomieszczenia gospodarcze: między innymi pomieszczenie, w którym przechowywane są
narzędzia do pielęgnacji grobów.
fot.17 Dom przedpogrzebowy wybudowany prawdopodobnie w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku
Wejście na Cmentarz Ewangelicko – Augsburski w Ozorkowie.
Bramę wejściową oraz dom przedpogrzebowy zbudowano w latach 90-tych XIX wieku.
Fundatorami było małżeństwo Henryk i Matylda Schlösserowie. Główna aleja wiodąca
29
fot.18 Brama wejściowa na Cmentarz Ewangelicko–Augburski w Ozorkowie,
wybudowana prawdopodobnie w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku
od bramy wejściowej w kierunku południowym przecięta jest drugą aleją położoną prostopadle
do pierwszej, która biegnie po linii wschód – zachód. Alejka ta, prowadząca do grobowca
Wernerów, jest wyraźnie uczęszczana. Dawniej przebiegała ona prosto do dawnej bramy przy
ulicy Krzeszewskiej (obecnie ulica Sienkiewicza). Jest ona jeszcze widoczna, mimo upływu
wielu lat.
Po minięciu zabudowań, z lewej strony głównej alejki rozpoczyna się pierwszy sektor
oznaczony umownie literą „A”.
W sektorze tym, tuż przy głównej alei, znajduje się miejsce pochówku sędziwego weterana
walk o niepodległość Państwa Polskiego: Wincentego Józefowicza i jego żony Alicji z domu
Neujahr. Jest to grób rodzinny, gdyż poniżej widnieją napisy dotyczące rodziców Alicji,
Gustawa Neujahr, zmarłego w 1911 roku oraz matki Karoliny zmarłej w 1925 roku. Wracając
do postaci pana Wincentego, to, poza niewątpliwą witalnością, był to, jak widzimy, człowiek
„nietuzinkowy”. Był bowiem uczestnikiem tzw. „wojny bolszewickiej” i zarazem członkiem
Polskiej Organizacji Wojskowej (w skrócie POW). Dlatego też dłużej zatrzymałem się przy
grobie tego niewątpliwie szczerego patrioty. Dodać tutaj można, że Wincenty Józefowicz był
początkowo katolikiem, dopiero później pod wpływem żony Alicji zmienił wyznanie. Na tym
kończę wspomnienie o Wincentym Józefowiczu.
Następnie napotykamy ciekawy nagrobek Friedricha Hoffmana. Hoffman był majstrem
przędzalnianym w fabryce schlösserowskiej. Pod koniec swego pracowitego żywota był już
człowiekiem zamożnym. Wiadomo, że jego potomkowie byli posiadaczami dużej posiadłości
w Czerchowie. Dawniej plac grobowy był okolony płotem żeliwnym, z którego pozostały już resztki.
30
fot.19 Nagrobek Wincentego Józefowicza
(grób rodzinny)
fot.20 Stela zamożnego sukiennika
Friedricha Hoffmanna
Kolejny nagrobek położony na samym rogu sektora „A” to miejsce spoczynku Johanna
Schmidta, który był kierownikiem w fabryce schlösserowskiej. Tutaj zachował się jednak płot
żeliwny, którym jest ogrodzony plac grobowy.
Idąc dalej alejką, w lewo od skrzyżowania, za grobem narożnym Johana Schmidta
widnieje plac ogrodzony artystycznie wykonanymi prętami metalowymi. Pośrodku tego
placu rodzinnego znajduje się postument zwieńczony krzyżem. Jest to miejsce spoczynku
znanego rodu Scheiblerów. Na zdjęciu wykonanym na wprost nie widać bocznych napisów,
poświęconych Adolfowi Scheiblerowi oraz, z przeciwnej strony krzyża, jego żonie Helenie
pochodzącej ze znanego rodu Wernerów. W obrębie tego placu rodzinnego stało dawniej sześć
tablic wykonanych z granitu oraz jedna blaszana tabliczka nagrobna. Tablice zostały zniszczone
przez wandali, którzy wyrywali litery, gdyż były one wykonane z wartościowego metalu.
Dziś można tylko ubolewać nad tym, że groby Scheiblerów zniszczyła najpierw bezmyślność,
a później chciwość ludzka. Pomimo braku dawnych tablic nagrobnych, udało mi się ustalić
poniższe dane członków rodziny Scheiblerów.
Wilhelm Gustaw, pierworodny syn Adolfa i Heleny, urodzony w 1860 r. w Ozorkowie.
Wilhelm był dwukrotnie żonaty: pierwsza żona - Emma Anna Klara - córka Teodora i Marii
Ernestyny – małżonków Matschky, pochodziła z Prus. Wilhelm i Emma mieli córkę Natalię
urodzoną 25 maja 1896 r. w Ozorkowie. Natalia mieszkała z rodzicami przy ulicy Browarnej
nr 404 (obecnie ulica Wigury 14 – Urząd Gminy). Wilhelm prowadził tkalnię, przędzalnię
31
fot.21 Nagrobek Johanna Schmidta, kierownika
w zakładach schlösserowskich, zwieńczony
krzyżem
fot.22 Postument Adolfa Scheiblera,
rodzonego brata Karola Wilhelma Scheiblera,
potentata włókienniczej Łodzi
wełny oraz farbiarnię. Był to zakład po ojcu, który powoli likwidowano. W dniu 19 września
1924 r. Emma Anna Klara zmarła o godzinie 11:30, akt zgonu wypisano w obecności dwóch
świadków: Wilhelma Krause – ogrodnika pracującego u Scheiblerów oraz Gustawa Webera –
sukiennika, także zamieszkałego w Ozorkowie.
W dniu 29 lipca 1926 r. w kancelarii Parafii Ewangelicko – Augsburskiej stawiło się dwoje
świadków: Adolf Legis, który był lekarzem, miał 73 lata oraz jego córka Stefania Magdalena lat
35, mieszkająca przy rodzicach. W ich obecności Wilhelm Gustaw Scheibler, wdowiec mający
65 lat i Ernestyna Emilia Ida (używała imienia Ida) wdowa po Karolu Wilhelmie Herzmianie
lat 64 zawarli ślub religijny. Jako córka Teodora i Marii Ernestyny małżonków Matschky, była
rodzoną siostrą pierwszej żony Wilhelma. W przypadku ich ślubu odstąpiono od intercyzy1
przedślubnej. Wilhelm długo się nie nacieszył nową żoną, gdyż zmarł w dniu 20 października
1927 r. w wieku 66 lat. Dane dotyczące Wilhelma Gustawa Scheiblera i jego pierwszej żony
Emmy Anny Klary otrzymałem od Naczelnika USC w Ozorkowie pani Ewy Lewińskiej.
Druga żona Wilhelma – Ernestyna Emilia Ida, wyjechała z Ozorkowa na przełomie 19441945 r. w chwili zbliżania się frontu. Córka Wilhelma i Emmy Anny Klary – Natalia Scheibler,
w czasie II wojny światowej przebywała z Idą w Ozorkowie. Wyjechała z Ozorkowa z macochą
w obawie przed Armią Czerwoną.
1
Intercyza – to małżeńska umowa, która wprowadza rozdzielność majątkową między małżonkami.
32
Gustaw, syn Adolfa i Heleny, już w dzieciństwie był niezrównoważony. Gdy wyjechał
z Ozorkowa, popełnił mezalians2 małżeński i w domu rodzinnym nie wymieniano już jego
imienia. Nie wiem, gdzie jest pochowany. Zofia, córka Adolfa i Heleny, urodzona w 1866 r.
w Ozorkowie, wyszła za mąż za znanego w Ozorkowie lekarza Adolfa Legisa. Zmarła w Ozorkowie
w październiku 1944 r. To właśnie jej była poświęcona blaszana tabliczka nagrobna. Wyjaśnić
tutaj należy, że były to niemal ostatnie dni zawieruchy wojennej w Ozorkowie.
Jak wiemy, Scheiblerowie, którzy czuli się Niemcami, kultywowali tradycje narodowe,
nic więc dziwnego, że w czasie okupacji podpisali „Deutsche Volksliste”3. W związku z tym
faktem z chwilą zbliżania się frontu w pośpiechu wyjechali z Ozorkowa. Dlatego też Zofia
nie miała przyzwoitej tablicy nagrobnej tylko blaszaną tabliczkę. Podobnie jak ona, jej
mąż Adolf Legis także nie posiada tablicy nagrobnej, gdzie został pochowany, mimo że był
człowiekiem zasługującym na wdzięczność ludzką. Doktor von Adolf Legis był pochowany
na sąsiednim Cmentarzu Rzymsko – Katolickim w Ozorkowie, w pobliżu wiekowego dębu.
Dla przypomnienia podaję jego dane:
ur. w 1852 roku we Wrocławiu
zm. w 1934 roku w Ozorkowie
2
3
Mezalians – małżeństwo, zawarte między osobami o nierównym statusie społecznym.
Deutsche Volksliste – była to lista narodowościowa, którą obywatele pochodzenia niemieckiego podpisywali
w czasie okupacji.
fot.23 Zdjęcie boczne postumentu Adolfa Scheiblera.
fot.24 Zdjęcie boczne postumentupoświęcone Helenie
Scheibler (z domu Werner) żonie Adolfa Scheiblera.
33
Helena, córka Adolfa i Zofii Legisów,
urodzona w 1890 roku w Ozorkowie (data
urodzenia niezbyt pewna). Nazwisko panieńskie
Legis z męża Hordliczko. Zmarła w 1934 roku,
zaledwie kilka miesięcy po śmierci ojca. Ponoć
została pochowana w Wrocławiu, lecz brak jest
tutaj pewności. Możliwe, że jednak jest pochowana
w Ozorkowie.
Stefania Magdalena, córka Adolfa i Zofii
(siostra Heleny), urodzona 5.11.1890 r. w Ozorkowie. Mieszkała do śmierci matki w domu
nad Bzurą (dawny dom Wernerów). Po śmierci
matki przebywała u Jonschserów w Ozorkowie
(dom Jonscherów i Weilów – apteka przy ulicy,
Wyszyńskiego 2). Po wysiedleniu Jonscherów
zamieszkiwała już krótko przy ulicy Kościuszki
w Ozorkowie. Wkrótce wyjechała z Ozorkowa.
Tak wyglądają te niepełne dane o znanym
i zamożnym rodzie Scheiblerów.
Napisy po obu stronach postumentu
protoplasty ozorkowskich Scheiblerów – Adolfa
fot.25 Zabytkowa krata placu rodzinnego
i żony Heleny:
Scheiblerów.
Helena Scheibler
Adolf Scheibler
z domu Werner
ur. w Ozorkowie 1839 r.
ur. Montioie 1822 r.
zm. w Ozorkowie 1907 r.
zm. Ozorków 1889 r.
Reasumując, na tym placu byli pochowani następujący Scheiblerowie: Adolf i Helena,
ich syn Wilhelm, pierwsza żona Wilhelma: Emma Anna Klara, córka Adolfa i Heleny, Zofia
Legis, Helena Legis, córka Adolfa i Zofii. Czyli udało mi się zidentyfikować cztery z sześciu
tablic nagrobnych oraz tabliczkę blaszaną Zofii. Reszta uległa zapomnieniu. Ponadto pozostaje
niepewność przy Helenie Hordliczko.
W załączniku do decyzji w sprawie wpisania dobra kultury do rejestru zabytków z dnia
25.10.1973 r. wpisano jedynie kratę żelazną przy grobie Adolfa Scheiblera uznaną jako
historycyzm z końca XIX w. Obecnie uznano by także za zabytek nagrobek Adolfa i Heleny
Scheiblerów, bowiem od daty wpisania do rejestru minęło kilkadziesiąt lat.
Idąc dalej, za familią Scheiblerów mijamy miejsce pochówku długoletniego stangreta
Schlösserów. Jest to nagrobek rodziny Gelbke. Po okazałym nagrobku widać, że Schlösserowie
dbali o służbę. Zarówno nagrobek jak i kratę ogrodzeniową uznano za zabytek.
Następnie, idąc cały czas po lewej stronie alejki, mamy sektor „A”. Przechodzimy
do skromnego grobu Gustawa Adolfa Berenta. Z uwagi na to, że Ozorków to miasto
włókiennicze, a Gustaw Adolf Berent był przemysłowcem, należy przybliżyć jego postać.
34
fot.26 Postument zwieńczony krzyżem przedstawiający rodzinę Gelbke. Samuel był
długoletnim stangretem Schlösserów.
fot.27 Nagrobek Gustawa Adolfa Berenta
właściciela przędzalni przy ulicy
Maszkowskiej.
Urodzony 26 października 1869 roku – zmarł 22 lipca 1936 roku. Według przekazów ustnych
to on zapoczątkował budowę zakładów wełnianych przy ulicy Maszkowskiej. Jak wiemy,
Starzyński przeznaczył prawą stronę ulicy Krakowskiej (obecnie Wyszyńskiego) na działalność
przemysłową. Powodem tej decyzji był dostęp do wody rzecznej. Z chwilą, gdy wszystkie posesje
po obu stronach alei były zajęte, późniejsi przemysłowcy budowali swe zakłady w innych
rejonach miasta. Do tych przemysłowców należał Berent. Początki zakładu były z pewnością
skromne. Berent prowadził tam produkcję przędzy oraz tkanin wełnianych. Gdy przyszedł XX
wiek rozpoczęły się coraz częstsze kryzysy ekonomiczne i fabryka Berenta poczęła podupadać.
Na domiar złego doszły jeszcze problemy zdrowotne. Berent sprzedał więc swój zakład Żydom:
Boruchowi Blankietowi oraz Wolfowi i Izraelowi Eizenbergom. Jak udało mi się ustalić,
Eizenbergowie byli to rodzeni bracia, którzy rozbudowali zakłady. Lecz były to już zakłady
inne i odrębnie prowadzone. Później, w czasie II wojny światowej, Boruchowi Blankietowi
i Eizenbergom zabrano ich zakłady, a nadzór nad częścią należącą do braci Eizenbergów
powierzono starszemu synowi Gustawa, Karolowi Berentowi, który był także przemysłowcem.
W taki to sposób Karol na kilka lat (tylko okres II wojny światowej) przejął zakłady pożydowskie,
których prekursorem był nieżyjący wówczas Gustaw – jego ojciec. Ponadto Karol prowadził swój
własny zakład przy ulicy Krzeszewskiej. W czasie okupacji Niemcy wszystkie zakłady zabrali
Żydom i Polakom. Dodać tutaj należy, że po II wojnie światowej skomasowano te zakłady
35
i powstał duży zakład włókienniczy, który przez pewien czas nosił nazwę „Ozorkowianka”,
później Zakłady Przemysłu Wełnianego (ZPW) „Fresco”. Z części zakładów (ZPW) „Fresco”
urządzono „Włókienniczą Spółdzielnię Pracy”. Obecnie zakłady te nie istnieją. Szkoda, gdyż
były to jedyne większe zakłady w branży wełnianej w Ozorkowie. Jak wiemy, w początkowym
okresie rozwoju przemysł wełniany dominował w Ozorkowie.
Niejako w głębi sektora „A” widzimy wspaniałe obeliski należące do rodziny Weilów
i Janaszów, a także pomniki i tablice nagrobne. Prekursorem rodu Weilów ozorkowskich był
aptekarz warszawski Karol Teodor Weil, który przybył do Ozorkowa z rodziną.
ur. w 1796 r. w Warszawie
zm. w 1858 r. w Ozorkowie
Protoplasta rodu Weilów ozorkowskich jest posiadaczem skromnego postumentu
wymagającego już gruntownej renowacji, przynajmniej odnowienia liter. Odwiedzając cmentarz
ewangelicki w Warszawie, spotkać można nazwisko Weil. Był to bowiem znany w stołecznym
grodzie ród zajmujący się farmacją. Nic nie wiemy bliżej o przyczynach, które skłoniły Karola
Teodora Weila do przybycia i zamieszkania w Ozorkowie. Prawdopodobnie duża w tym zasługa
właściciela Ozorkowa Ignacego Starzyńskiego, który umiał w swej perswazji użyć właściwych
argumentów. Obok stoi również zwieńczony krzyżem postument poświęcony Julii Weil,
także pochodzącej z Warszawy ze znanego rodu Wernerów. Julia Weil urodzona w Warszawie
2 października 1797 roku. Zmarła 8 grudnia 1884 r. Była to rodzona siostra Christiana Wilhelma
fot.28 Postument Karola Teodora Weila,
nestora ozorkowskich farmaceutów.
36
fot.29 Postument Julii Weil, rodzonej siostry
Christiana Wilhelma Wernera.
Wernera, wielokrotnie wspominanego w historii
naszego miasta, głównego fundatora kościoła
ewangelickiego w Ozorkowie. Julia była także
rodzoną siostrą Henrietty Wilhelminy (z domu
Werner), żony Friedricha Mathiasa Schlossera.
Nieopodal znajduje się wspaniały obelisk
pamięci Roberta Weila z leżącą u stóp obelisku
płytą poświęconą małżeństwu Robertowi
i Dorocie Weil. Robert, jak wiemy, był synem
Karola Teodora, który przyjechał z rodziną
do Ozorkowa. Robert był także farmaceutą
i właścicielem apteki. Za jego życia główna ulica
Ozorkowa znana była pod nazwą Haukego, a po
odzyskaniu niepodległości nosiła nazwę Józefa
Piłsudskiego. Obecnie znana jest pod nazwą
Stefana Wyszyńskiego.
Robert Weil
Dorota Weil
1887 – 1932 r.
1848 – 1922 r.
z domu Bucholtz
Dorota Weil była to rodzona młodsza siostra
Natalii Schlösser, także wielokrotnie wspominanej
fot.30 Obelisk Roberta Weila, właściciela apteki.
w historii Ozorkowa.
Obok płyta prawdopodobnie synowej Karola Teodora Weila z Traumerów.
ur. w 1837 roku
zm. w 1908 roku w Ozorkowie
Przedstawię teraz krótką historię właścicieli apteki znajdującej się przy dawnej ulicy
Krakowskiej. Nazwa tej ulicy była wielokrotnie zmieniana z umownej nazwy Krakowska
na: Haukego, Piłsudskiego, Hitlerstrasse, Żymierskiego, Dzierżyńskiego, obecnie jest to ulica
fot.31 Karolowa Weil
z Traumerów.
37
Wyszyńskiego 2. Prawdopodobnie pierwszym właścicielem i budowniczym domu w 1825 r.
był Karol Teodor Weil. Następnym - małżeństwo Robert i Dorota Weilowie. Kolejnymi
właścicielami apteki byli synowie Roberta i Doroty w równych trzech niepodzielnych częściach.
Karol Fryderyk Weil ur. 1867 r. w Ozorkowie, zmarł w 1942 roku. Dodać tutaj trzeba, że Karol
był dyrektorem fabryki schlösserowskiej po śmierci Władysława Jannasza. Drugim synem
i zarazem współwłaścicielem posesji był Stanisław Leopold Weil, który wyjechał do Szwajcarii.
Trzecim synem i właścicielem 1/3 części był Stefan Robert Weil, który jednak odsprzedał swoją
część bratu Karolowi Fryderykowi. W ten sposób Karol Fryderyk Weil stał się właścicielem
2
/3 części całej posesji, wraz ze swoją żoną Jadwigą Heleną (córka Władysława Janasza i Luisy).
Nic dziwnego (rody Weilów i Schlösserów były spowinowacone), że Karol Fryderyk Weil po
śmierci teścia objął stanowisko dyrektora zakładów schlösserowskich na Strzeblewie. Jadwiga
Helena Weil z Jannaszów ur. w 1873 r. w Ozorkowie, zmarła również w Ozorkowie w 1951
r. Dwie części po Karolu Fryderyku Weilu przejęła Maria Weil. Natomiast jedną część po
Stanisławie Leopoldzie Weilu przejęła Zofia Dorota Lewak ur. w 1920 r. w Zurychu, córka
Stanisława i Marii. Po zakończeniu II wojny światowej posesję tę odebrano Weilom; Jadwiga
Jonscherowa z domu Weil prowadziła długoletnią batalię o odzyskanie domu z apteką. Jan
Jonscher (mąż Jadwigi), potomek znanego rodu (Karol Jonscher był dyrektorem szpitala
nazwanego później Szpitalem Karola Jonschera) szczycącego się powinowactwem ze znanym
rodem Heweliuszów.
Jadwiga Jonscherowa z Weilów.
Ur. w 1901 r. w Ozorkowie
Zm. w 1994 r. w Ozorkowie
fot.32 Małżeństwo Jonscherowie,
Jan i Jadwiga, protoplaści
znanego rodu w Ozorkowie.
Karol Weil
ur. w 1867 r. w Ozorkowie
zm. w 1942 r. w Ozorkowie
dyrektor fabryki schlosserowskiej na Strzeblewie.
38
fot.33 Karol Weil,
dyrektor fabryki
schlösserowskiej
na Strzeblewie
Jadwiga Weilowa
ur. w 1873 r. w Ozorkowie
zm. w 1951 r. w Ozorkowie
córka Władysława Jannasza, dyrektora fabryki schlosserowskiej na Strzeblewie.
fot.34 Maria Weil
fot.35 Obelisk Władysława Jannasza,
dyrektora zakładów schlösserowskich.
39
fot.36 Tablica nagrobna Konstantego Jannasza
(brata Władysława), społecznika
i przemysłowca
fot.37 Postument Edwarda Lemona, pastora Parafii
Ewangelicko–Augsburskiej w Ozorkowie
i jego żony Franciszki z domu Bordollo
Z rodziny Weilów są tablice:
Maria Weil 1858 - -1923
Stefan Weil 1878 – 1952
Klara Weil 1886 – 1924
Jan Weil 1904 – 1980
Stefan Weil 1860 – 1932
Irena Łucja Weil 1890 –
W tym samym obrębie stoi wspaniały
obelisk Władysława Jannasza, ur. 1833 r.
i zm. 1896 r. w Ozorkowie. Był znanym
przemysłowcem ozorkowskim, mieszkał przy
ul. Zajączka (obecnie Listopadowa) w drewnianym stylowym domu, który zbudo-wano
ponoć w 1812 r. Dom ten istnieje do dziś.
Władysław Jannasz był dyrektorem fabryk
fot.38 Nagrobek Anny Zofii Schneider, zasłużonej
w odzyskiwaniu mienia parafialnego
schlösserowskich. Następnie objął funkcję dyrektora budującej się fabryki na Strzeblewie oraz
członka Rady Nadzorczej „Towarzystwa Schlösserowskiej Przędzalni Bawełny i Tkalni”. Nie
doczekał się całkowitego wybudowania fabryki, gdyż zmarł przed końcem budowy. Obok
znajduje się tablica, poświęcona bratu Władysława, Konstantemu Janaszowi, który był także
przemysłowcem. Ponadto udzielał się społecznie, będąc zaangażowany w sprawy miasta.
W czasie I wojny światowej był członkiem komitetu obywatelskiego w Ozorkowie. Do końca
życia pełnił funkcję Przewodniczącego Urzędu Rozjemczego. Urodzony w Ozorkowie, całe
swoje życie związał z tym miastem, gdzie zmarł i został pochowany.
Kierując się ku domowi gospodarza cmentarza, widzimy skromny postument z krzyżem,
poświęcony pastorowi Edwardowi Lemonowi i jego żonie Franciszce z domu Bordollo.
Edward Lemon ur. 1847 r., zm. 15 kwietnia 1910 r. w dniu swych 63 urodzin.
Franciszka Lemon – von Bordollo ur. 1844 r., zm. 1912 r. w Łowiczu.
Zwłoki żony przewieziono z Łowicza i Franciszka została pochowana obok męża. Pastorowi
Lemonowi poświęciłem wiele miejsca w pracy zatytułowanej „Dzieje Ozorkowa na Podstawie
Historii Społeczności Ewangelicko – Augsburskiej”, więc zamieszczam tylko zdjęcie tego
skromnego pomnika, który wyraźnie mówi o wielkości tego człowieka, nie wspominając o jego
zasługach.
W pobliżu spoczywa również wielka duchem, lecz niewielkiej postury parafianka Zofia
Anna Schneider urodzona w Ozorkowie w 1881 r. Całe swoje skromnie życie wiodła w tym
mieście, gdzie zmarła w 1961 r. Zupełnie zasłużenie otrzymała tzw.: „Różę Lutra” w 1938 r.
Ks. Mariusz Werner na łamach „Wiadomości Ozorkowskich” pisał o tej niezwykłej kobiecie,
która w ogromnym stopniu przyczyniła się do odzyskania zagrabionego mienia parafialnego.
Na zakończenie pragnę przedstawić nagrobek człowieka, który został zamordowany
trzeciego dnia po wkroczeniu wojsk radzieckich do Ozorkowa. Nagromadzona nienawiść
tłumiona przez lata okupacji znalazła swe ujście w zamordowaniu tego człowieka.
fot.39 Nagrobek człowieka,
którego niesłusznie
zamordowano
tuż po wkroczeniu
wojsk radzieckich
do Ozorkowa
41
fot.40 Obelisk Ferdynanda Weissa, człowieka,
który „uratował” Ozorków w czasie zarazy.
Obeliskiem tym rozpoczyna się sektor „B”
42
ROZDZIAŁ III:
DZIEJE ZMARŁYCH Z SEKTORA „B”
Idąc w lewo od skrzyżowania dwóch alei rozdzielających poszczególne sektory, stajemy
przed niewysokim obeliskiem poświęconym pamięci doktora Ferdynanda Weissa. Jest to postać
wyjątkowa, dlatego też warto ją przybliżyć. Otóż doktor Ferdynand Weiss nie był rodowitym
ozorkowianinem. Przybył do Ozorkowa jako młody jeszcze człowiek prawdopodobnie na prośbę
Friedricha Mathiasa Schlössera. Schlösser założył przy swoim zakładzie włókienniczym Kasę
Chorych dla pracowników, którzy byli zatrudnieni w jego fabryce. Była to jedna z pierwszych
Kas Chorych w Królestwie Polskim założona z myślą o robotnikach fabrycznych. Czas pobytu
Ferdynanda Weissa w Ozorkowie zbiegł się z wybuchem zarazy, która powracała wielokrotnie.
Dzięki jego wielkiemu poświęceniu i zaangażowaniu, Ozorków w miarę łagodnie przetrwał
okresy epidemii, która w sąsiednich miastach zbierała obfite żniwo (zwłaszcza na podłódzkich
Bałutach1). Przyznać trzeba, że dzięki temu, iż Ozorków miał wieloośrodkowy charakter
zabudowy, zaraza nie rozprzestrzeniała się gwałtownie. Mimo to zasługi doktora Ferdynanda
Weissa są ogromne. Ten lekarz nie mówił, że nie ma czasu, że jest zmęczony. Gdy zaszła
potrzeba przybywał do chorego w nocy - pomagał, leczył. Wyjaśnić tutaj należy, że Ozorków był
wówczas miastem zróżnicowanym pod względem pochodzenia narodowościowego (Niemcy,
Żydzi, Polacy), a także pod względem religijnym (ewangelicy, mojżeszowi, katolicy). Doktor
Ferdynand Weiss nie miał żadnych uprzedzeń narodowościowych czy religijnych. Jego jedynym
celem było niesienie pomocy chorym. Dodać tutaj należy, że Ozorków był miastem biednym.
Gdy Weiss zauważył w domu biedę, leczył darmo kupując leki za własne pieniądze. Podobnie
czynił jego następca dr Adolf Legis, z tą tylko różnicą, że dr Legis nie ma nawet tabliczki
w miejscu, gdzie został pochowany. Dzięki temu zaangażowaniu i poświęceniu dr Ferdynand
Weiss zaskarbił sobie ogromny szacunek wszystkich mieszkańców Ozorkowa. Dlatego też warto
i trzeba o nim pamiętać. Dziś wiemy, że szybkiemu rozprzestrzenianiu się zarazy (w przypadku
naszego miasta cholery) sprzyja również zanieczyszczenie wody. Reasumując; zaraza przebiegała
w Ozorkowie raczej łagodnie. Zadecydowały o tym trzy czynniki:
- Wieloośrodkowy charakter zabudowy miasta,
- Zaangażowanie doktora Ferdynanda Weissa,
- Dobra woda, z której jest znany Ozorków.
Dodać jedynie należy, że krzyż na postumencie Ferdynanda Weissa jest wykonany
z czarnego granitu 2.
1
2
Bałuty były przed przyłączeniem do Łodzi ponoć największą wsią świata, liczącą ponad 100 000 tyś. mieszkańców.
(sygn. G. Tutke ul. Młynarska 34 Warszawa)
43
Idąc dalej alejką, dochodzimy do placu okolonego ogrodzeniem wykonanym z prętów
metalowych. Na tym placu poświęconym rodzinie Schlösserów znajdują się groby
poszczególnych członków tej rodziny, która wniosła ogromny wkład w rozwój Ozorkowa.
Już z daleka widać zwartą bryłę mauzoleum rodzinnego, lecz musimy zachować chronologię
dziejów rodziny. W punkcie centralnym placu widnieje metalowy cippus poświęcony
nestorowi3 rodziny ozorkowskich Schlösserów, Friedrichowi Mathiasowi oraz sarkofag
poświęcony jego żonie Henrietcie Wilhelminie z Wernerów.
Cippus
Friedrich Mathias Schlösser
ur. 18 luty 1781 r. zm. 13 października 1848 r.
Friedrich Mathias Schlösser przybył do
Ozorkowa z Nadrenii, wraz z młodszym bratem
Henrykiem w 1821 r. Wydzierżawili oni od
właściciela Ozorkowa Ignacego Starzyńskiego,
działkę nad stawem Piła. Staw Piła powstał
na Bzurze w wyniku wybudowania tamy
(w rejonie obecnego parku i targowicy). Friedrich
z Henrykiem początkowo niechętnie, lecz dzięki
zachęcie Starzyńskiego osiedlili się w Ozorkowie.
Starzyńskiemu zależało na przemysłowcach tej
miary, co Schlösserowie, więc wybudował im
przędzalnię, za którą zapłacili czynszem za kilka
lat z góry. Praktycznie więc mieli zakład fabryczny
darmo. Starzyński ponadto dał im, także za
darmo, plac na Strzeblewie (w miejscu obecnego
boiska sportowego). W 1824 r. Friedrich Mathias
Schlösser zawarł związek małżeński z Henriettą
Wilhelminą Werner (siostra Chrystiana Wilhelma
Wernera). Po wyjeździe brata Henryka do
rodzinnej Nadrenii, Fredrich Mathias stał
się jedynym właścicielem fabryki przy stawie
Piła (rejon obecnego parku). Swoim zmysłem
fot.41 Cippus Friedricha Mathiasa Schlössera z 1848r. przedsiębiorcy wykazał się po upadku powstania
listopadowego, kiedy to sprzedał maszyny do
wyrobu sukna do Rosji i wybudował pierwszą w Ozorkowie przędzalnię bawełny. Kolejną
przędzalnię bawełny wybudował przy ulicy Zajączka (obecnie ulica Listopadowa). Była to
tzw. „motarnia”4 mieszcząca się na piętrze domu z gryfami. Na dole tego domu jest obecnie
apteka oraz punkt PZU. W wyniku restrykcji carskiej przestawienie z produkcji wełnianej na
bawełnianą było najlepszym wyjściem z impasu (właściwie to była katastrofa), w którym znalazł
się cały przemysł wełniany w Królestwie Polskim. Było to rzeczywiście najlepsze wyjście, lecz
niezwykle kosztowne i przeciętnego sukiennika nie było stać na przestawienie się z branży
3
4
Nestor – w wojnie trojańskiej wysławił się jako dobry doradca. Nestorem nazywamy obecnie doświadczonego
starca lub najstarszego członka rodu czy towarzystwa.
Motarnia - dawna nazwa przędzalni.
44
wełnianej na bawełnianą. Dlatego przemysł wełniany w Królestwie Polskim upadł. Friedrich,
mimo że prowadził liczne interesy, do końca życia nie nauczył się języka polskiego. Od
1831 r. był ławnikiem, urządził park, który udostępnił mieszkańcom Ozorkowa, założył tzw.
„Kasę Chorych” jedną z pierwszych w Królestwie Polskim. Miał patriarchalny5 stosunek do
robotników. W czasie powstania listopadowego nawoływał do rozsądku i spokoju. Friedrich
Mathias Schlösser zmarł na cholerę, której mógł się rzeczywiście nabawić, jeżdżąc po kraju
i za granicę w celach służbowych.
Poniżej piękne epitafium poświęcone Mathiasowi Friedrichowi Schlösserowi, które
widnieje na żeliwnym cippusie.
dem unvergesslichen
andenken unseres
catten und vaters
Friedrich
Schlösser.
gebi in Aachen
d: 18 februar 1781.
gest. allhier
d: 13 october 1848.
niezapomniana
pamiątka naszego
męża i ojca
Friedricha
Schlössera.
urodzonego w Aachen
d: 18 lutego 1781.
zm. tutaj
d: 13 października 1848.
gute thaten lohnten
dir im stillen,
jeder edle hat dich treu
erkant.
mag auch dich die dunkle gruft
verhűllen,
segnend wird dein name stets
genannt.
schutzgaist warst du uns
auf jedem pfade,
fromm trugst du im herz
der deinen glűck,
bis der todes engel still
dir nahte
und sich schloss dein milder
vaterblick.
Dobre czyny odpłacą
Ci w milczeniu,
Każdy szlachcic w wierności cię
rozpoznał.
Choć cię ciemny grób
zasłoni,
Z wdzięcznością twe imię będzie ciągle
Wymawiane.
Duchem ochronnym byłeś dla nas
Na każdej ścieżce
Pobożnie niosłeś w sercu
Twe szczęście,
Aż cicho anioł śmierci
Ku tobie się zbliżył
I zamknął się twój łagodny
Ojca wzrok.
tłumaczył Ks. M. Undas
5
Patriarchalny – czyli ojcowski, opiekuńczy, gdyż autentycznie dbał o swoich pracowników.
45
Sarkofag
Henrietta Wilhelmina Schlösser
Z domu Werner
ur. 10 maja 1803 r., zm. 6 grudnia 1865 r.
Siostra farbiarza ozorkowskiego (a właściwie
strzeblewskiego, gdyż farbiarnia Wernera znajdowała
się na terenie folwarku Strzeblew) Chrystiana
Wilhelma Wernera. Starzyński, będąc właścicielem,
wkrótce przyłączył Strzeblew do Ozorkowa.
Była to kobieta o niezwykle silnej osobowości.
Za życia Friedricha Mathiasa pozostawała w cieniu,
zajmując się domem i wychowaniem dzieci. Dopiero
po śmierci męża okazała się nieprzeciętną postacią
w ozorkowskim przemyśle włókienniczym. Śmierć
Friedricha Mathiasa Schlössera odbiła się szerokim
echem w Królestwie Polskim.
Władze zaniepokojone niespodziewanym
zejściem fabrykanta, po pewnym czasie wysłały
komisję, by zbadała sytuację na miejscu. Były to
przecież drugie zakłady w Królestwie Polskim pod
względem produkcji i zatrudnienia. Pochlebna
opinia lustracji zakładów potwierdziła dużą
przedsiębiorczość i zdolności organizacyjne
Henrietty Wilhelminy Schlösser. Przyznać
jednak trzeba, że Henriecie Wilhelminie
fot.42 Sarkofag Henrietty Wilhelminy Schlösser
pomagał w tym trudnym okresie Karol Wilhelm
z Wernerów 1865r.
Scheibler, przyszły potentat przemysłowy Łodzi,
który przybył do Ozorkowa tuż przed śmiercią swojego wuja Friedricha Mathiasa Schlössera.
Schlösserowie mieli sześcioro dzieci. Najstarsza z całej gromadki to pani na Puczniewie, żona
Karola Wernera. Mimo, że zamieszkiwali w Puczniewie, to pochowani zostali na Cmentarzu
Ewangelicko – Augsburskim w Ozorkowie. Karol Werner był najstarszym synem Chrystiana
Wilhelma Wernera i jego pierwszej żony Anny.
Emilia Werner
z domu Schlosser
ur. 19.10.1825 r. zm. 16.01.1897 r.
Karol Werner
ur.1820 r. zm. 1882 r.
Grób Emilii i Karola Wernerów.
Więcej natomiast wiadomo o młodszej z córek o imionach Fryderyka Wilhelmina. Wyszła
za mąż za kupca Henryka Schlaegera. Pochodził on z miejscowości Inamel w Prusach, jako syn
Fryderyka Wilhelma i Lucyny Wilhelminy z domu Otto. Ślub odbył się w Ozorkowie, a udzielił
46
go Edward Stiller. Wilhelmina wniosła do małżeństwa posag w wysokości 32 000 rbs.6
Fryderyka Wilhelmina (ur. 31 XII 1831 r., zm. w 1911 r.) urodziła pięcioro dzieci, z których
dwoje zmarło w wieku dziecięcym. Po zamążpójściu przyjęła nazwisko Schlaeger. Jak gdyby
w cieniu za cippusem i sarkofagiem poświęconym Friedriechowi i Henrietcie jest niewielki
postument ze śliczną postacią aniołka. Został tu pochowany Julian Schlaeger - niewątpliwie
syn Fryderyki Wilhelminy i Henryka. Z drugiej strony postumentu widnieje napis: Helene
Marie Schlaeger. Można odczytać datę urodzenia: 21 February (lutego) 1867 r., natomiast już
poniżej nie można odczytać dnia śmierci, jedynie miesiąc i rok: April (kwiecień) 1867 r. Była to
niewątpliwie córeczka Fryderyki Wilhelminy i Henryka Schlaegerów. W tym rodzie również
byli eksponowani mężczyźni, natomiast o kobietach mamy jedynie informacje z cmentarzy lub
nikłe wzmianki z różnych źródeł.
Obok nagrobka Emilii i Karola Wernerów jest także nagrobek Władysława Karola Wernera
z 1862 roku. Nagrobek ten jest mocno zdewastowany. Napisy powyrywane przez wandali
dopełniają tego smutnego widoku. Wiele lat temu spisałem te dane i dlatego wiem, że jest to
nagrobek Władysława Karola Wernera z 1862 r. Obok Władysława Karola Wernera jest kolejny
nagrobek (również zdewastowany) z 1856 r. Bardzo prawdopodobne, że jest to nagrobek syna
Pauliny i Leopolda Wernerów – Stanisława Pawła ur. 3 XII 1856 r.
Na placu rodzinnym Schlösserów (obok nagrobka datowanego na 1857 rok) pochowana jest
także najmłodsza z córek Friedricha i Henrietty, Paulina Werner (z domu Schlösser) wraz ze swym
6
rbs. – skrót rubli srebrnych.
fot.43 Grób Emilii i Karola Wernerów,
właścicieli majątku w Puczniewie.
fot.44 Postument zwieńczony krzyżem ze śliczną
postacia klęczącego aniołka. symbolizującego
dzieci Fryderyki Wilhelminy Schlaeger
i Henryka Schlaeger - Juliana i Heleny Marii.
mężem Leopoldem. Paulina wyszła za mąż jako nieletnia, otrzymując wiano w wysokości
196 293 zł, czyli 27 944 rbs. Paulina urodziła 3 XII 1856 r. syna Stanisława Pawła, a wkrótce po
porodzie zmarła. Leopold Werner, który, jak wiadomo, był związany z Leśmierzem, ponieważ
posiadał udziały w tutejszej cukrowni, ale przede wszystkim był dziedzicem w Cedrowicach,
do małżeństwa wniósł majątek w wysokości 200 000 zł, czyli 30 000 rbs. Zamieszkiwał razem
z małżonką w Cedrowicach, po śmierci żony także wkrótce zmarł.
Paulina Werner
z domu Schlösser
ur. 1836 r. zm. 1857 r.
Leopold Werner
ur. 1831 r. zm. 1858 r.
Dłuższego omówienia wymaga podwójny grób znajdujący się w rogu.
Jest to grób o zdecydowanie późniejszym rodowodzie. Spoczywa tu małżeństwo: Henryk
oraz Charlotta z Wulków, którzy zostali wydziedziczeni ze swojego majątku w Sławoszewie
i w Korytach. Schlösserowie kupili w 1879 r. wystawione na licytację majątki po rodzinie
Mszczonowskich w Sławoszewie. Później Henryk nabył także pobliski majątek w Korytach wraz
z gorzelnią. W 1913 r. Schlösserowie ufundowali dzwon dla kościoła w Sławoszewie, którym
się opiekowali. W czasie I wojny światowej zdołali go schować. Dopiero w 1943 r. pamiątkowy
dzwon zrabowali hitlerowcy, natomiast Schlösserom udało się ukryć dzwon - sygnaturkę, który
istnieje do dziś. Po zakończeniu II wojny światowej doszło do parcelacji majątków Schlösserów
w Sławoszewie i w Korytach. Prawowici właściciele zostali wywłaszczeni. Syn Henryka
i Charlotty - Karol wraz z żoną Zofią (z domu Żakiewicz) wyjechali do Anglii, by po latach
spocząć w mauzoleum rodzinnym Schlösserów w Ozorkowie.
Po lewej stronie placu rodzinnego widnieje zwarta bryła mauzoleum Schlösserów.
Patrząc jednak na grobowiec ze strony alejki, widzimy skrót: D.O.M. a pod nim napis:
Heinrich und Carl. Obecnie jest to kaplica rodziny Schlosserów licowana piaskowcem.
Zbudowano ją na planie prostokąta z przylegającą do niej niższą przybudówką. Od frontu
ozdabiają grób kariatydy wspierające gzyms i trójkątny naczółek. Kopuła z piaskowca imituje
pokrycie łuską.
fot.45 Wejście do mauzoleum
Schlösserów, zbudowanego
w latach osiemdziesiątych
XIX wieku.
48
fot.46 Nagrobek (pradopodobnie) Stanisława Pawła,
syna Pauliny i Leopolda Wernerów z 1856 r.
fot.47 Paulina i Leopold Wernerowie związani
z cukrownią w Leśmierzu, a zamieszkali
w folwarku Cedrowice
fot.48 Henryk Schlösser (syn Karola) i Charlotta
z Wulków związani ze Sławoszewem.
fot.49 Widok mauzoleum Schlösserów od strony
południowej, zbudowanego w latach
osiemdziesiątych XIX wieku.
W bocznej elewacji widzimy wnękę
z płaskorzeźby – dwa klęczące aniołki
podtrzymujące tablicę inskrypcyjną, na której
wspomniany skrót D.O.M., w tłumaczeniu
znaczy to „Deo. Optimo. Maximo.” czyli „Bogu.
Najlepszemu. Największemu”. Gdy zaznaczymy
tutaj, że jest to jedyny napis zewnętrzny, musimy
także uznać, że to mauzoleum poświęcone
było pierwotnie tylko Henrykowi i Karolowi.
Potwierdzają tę tezę popiersia dwóch mężczyzn
przy wejściu do mauzoleum stylizowane na
Egipcjan. Z czasem grobowiec ten przekształcono
jednak w mauzoleum rodzinne. Gdy wejdziemy
na ogrodzony plac rodzinny, widzimy otwór
wejściowy z drzwiami wykonanymi z metalowych
prętów. Na co dzień grobowiec jest zamknięty.
Jedynie przez metalowe pręty można zajrzeć do
najbliższego wnętrza. Jest to podyktowane smutną
koniecznością. Bowiem były tutaj akty ohydnego
wandalizmu, podobnie jak w sanktuarium
rodzinnym Wernerów, gdzie również grasowały
fot.50 Zdjęcie boczne mauzoleum z jedynym
„hieny cmentarne”. Na wprost wejścia widzimy
napisem zewnętrznym poświęconym
krzyż z umęczonym Chrystusem i bardzo
Heinrichowi i Carlowi Schlösserom,
skromne wyposażenie tej nekropolii rodzinnej,
zbudowanego w latach osiemdziesiątych
która w czasach smutku i upokorzeń służyła ks.
XIX wieku.
Karolowi Kotuli do odprawiania historycznych
nabożeństw. Po lewej stronie krzyża widzimy
tablicę poświęconą Karolowi i Natalii Schlösser z domu Bucholtz.
Życiorys Karola Ernesta Schlössera.
W dniu 5 lipca 1832 r. urodził się Karol Ernest jako piąte z kolei dziecko Friedricha
Mathiasa i Henrietty Wilhelminy Schlösserów. Karol, podobnie jak jego starszy brat Henryk,
był kreowany na przedsiębiorcę. Na wczesne dzieciństwo Karola przypadły ogromne zmiany
w przedsiębiorstwie ojca. Budowy fabryki na „Skrzypiówce” z pewnością Karol nie pamiętał.
Natomiast wymianę parku maszynowego w macierzystym zakładzie „Piła” (teren parku
miejskiego), która trwała kilka lat, musiał sobie utrwalić. Karol, podobnie jak Henryk, początkowo
uczył się w domu. Następnie uczył się w Eupen (Nadrenia), gdzie dotarła do niego smutna
wiadomość o śmierci ojca. Powrócił na krótko do Ozorkowa, by wkrótce wyjechać do Eupen,
aby dokończyć swą edukację. Po ukończeniu nauki wrócił do Ozorkowa, by pomóc Henrykowi
w budowie zakładu na Strzeblewie. Prawdopodobnie wówczas wyszły na jaw mankamenty w jego
edukacji. Decyzją matki Henrietty Wilhelminy został wysłany do Anglii, aby uzupełnić swą
wiedzę w najlepszych zakładach angielskich. Po powrocie z Anglii Karol rozpoczął zarządzanie
zakładami wraz z matką. W 1861 r. poślubił córkę fabrykanta z Supraśla Natalię Bucholtz.
50
fot.51 Wnętrze mauzoleum, kaplica, w której
ks. Karol Kotula odprawiał msze,
kiedy parafia była pozbawiona kościoła
fot.52 Sufit w kaplicy mauzoleum.
W przeciwieństwie do Henryka i Matyldy (byli
bezdzietni), miał on z Natalią siedmioro dzieci.
Kiedy w 1866 r. zmarła Henrietta Wilhelmina,
Karol już samodzielnie zarządzał zakładami.
Bogactwo Schlösserów było powodem
zazdrości ludzkiej i Karol celowo rozpuścił
pogłoskę, że zaprzedał duszę diabłu. Faktycznie
w jednym ze szczytowych pokoi (pałac przy
ulicy Zajączka – obecnie ulica Listopadowa),
co pewien czas odbywały się tajemnicze seanse.
Prawda była jednak inna, otóż w czasie studiów
Karol wstąpił do loży masońskiej i, chcąc
ukrócić ludzką ciekawość, rozpuścił pogłoskę
o diable. Działalność masońska była wówczas
zabroniona. Karol zdecydowanie różnił się
charakterem od swojego starszego, spokojnego
i zrównoważonego brata Henryka. Był bardziej
rzutki i żywiołowy oraz podejmował nie
zawsze przemyślane decyzje. W każdym razie
Karol zdecydowanie odrzucał szarą egzystencję
fot.53 Tablica nagrobna Karla Ernsta Schlössera
i Natalii Schlösser.
fabrykanta i widział swą przyszłość w życiu ziemiańskim. Karol świetnie jeździł konno, a także
był dobrym myśliwym. Sprzedał więc przędzalnię na „Skrzypiówce” Ickowi Rzepkowiczowi,
a młyn Henrykowi Liedkiemu. Przestał inwestować w zakłady i kupił dużą posiadłość
w Opatówku, wyprowadziwszy się z Ozorkowa. Oprócz kupionych dóbr w Kaliskiem, Karol
Ernest nabył ponadto inne folwarki, które kiedyś były własnością Józefa Zajączka. Były to:
Brzeziny (koło Kalisza), Rożenno, Winiary i Zajączki. Począł więc bywać w tzw. „sferach
ziemiańskich”. Natomiast Natalia pozostała w Ozorkowie, prowadząc niedoinwestowane
zakłady, które zaczęły upadać. W dniu 9 stycznia 1881 r. z Opatówka przyszła smutna
i niespodziewana wiadomość o przedwczesnej śmierci Karola Ernesta, która była pożywką dla
różnych plotek i pomówień. Po tylu latach emocje dawno opadły i niezaprzeczalną prawdą jest
to, że „wszystko, co żyje – przemija”.
Na tej tablicy poniżej widnieje także napis: Natalia Schlösser.
Życiorys Natalii Schlösser z domu Bucholtz
Natalia Bucholtz urodziła się w Łomży w 1843 r. w rodzinie fabrykanckiej. Z uwagi na to, że
w przemyśle wełnianym Królestwa Polskiego nadal panował zastój, rodzice Natalii przenieśli się
do niewielkiej miejscowości Supraśl w pobliżu Białegostoku. Prawdopodobnie, gdy Supraślem
zainteresował się zgierski przemysłowiec Zachert, nawiązano także kontakty ze Schlösserami.
W 1861 r. Natalia Bucholtz, która miała wówczas zaledwie 18 lat, poślubiła Karola Schlössera,
starszego od niej o 11 lat. Po ślubie „młodzi” zamieszkali w obszernym pałacu przy ulicy Zajączka
(obecnie MDK im. „Małego Księcia” przy ulicy Listopadowej). Karol i Natalia mieli siedmioro
dzieci. Gdy Karol zadecydował się opuścić Ozorków, Natalia prawdopodobnie wyraziła
sprzeciw. Karol, nie zważając na protesty, sprzedał fabrykę na Skrzypiówce i młyn, a następnie
wyjechał do Opatówka. Natalia, w przeciwieństwie do Karola, nie widziała siebie w środowisku
ziemiańskim. Była przecież córką fabrykanta i z przemysłem wiązała swą przyszłość. Decyzję
Karola Ozorków odczuł bardzo boleśnie, gdyż niedoinwestowanie zakłady słabły, a Ozorków
powoli przestał się liczyć wśród włókienniczych potentatów. Dla żony śmierć Karola była
szczęśliwym zbiegiem okoliczności, gdyż Natalia po śmierci męża stała się główną właścicielką
majątków i folwarków w pobliżu Kalisza. Wkrótce, jako że mężczyźni z rodu Schlösserów nie
byli długowieczni, w 1884 r. w Ozorkowie zmarł Henryk (starszy brat Karola). Zgon Henryka
zaowocował nie tylko fundacjami, lecz przede wszystkim dużymi zapisami na rzecz dzieci
brata Karola. Można było „ustawić” w dalszym życiu wszystkich bratanków i bratanice, bo
rzeczywiście było czym dzielić. Matylda Schlösser (wdowa po Henryku), mając do wypełnienia
wiele zaleceń męża, oddała w dzierżawę Natalii swoje zakłady na Strzeblewie za 18000 rubli
rocznie. Dzieci Natalii „wybywały” więc z domu, otrzymując majątki i folwarki. Tymczasem
zaniedbane zakłady potrzebowały gwałtownej odnowy, a tutaj pieniądze znów „wypłynęły”
z Ozorkowa. Nadszedł jednak straszny rok 1893. Natalia zdecydowała się na podły uczynek.
Wywołała dwa pożary, aby wyłudzić odszkodowanie. Tego rodzaju praktyki stosowali Żydzi
– nigdy Schlösserowie. Było to poniżej wszelkiej przyzwoitości. Oczywiście pożary obu fabryk
spowodowały nędzę dla rodzin robotniczych oraz drobnych sklepikarzy i właścicieli domów
czynszowych. Po otrzymaniu odszkodowania Natalia z Matyldą zawiązały w 1894 r. spółkę
rodzinną na wzór spółki, którą wcześniej w Łodzi utworzył Karol Scheibler. Kiedy po wielu
perypetiach finansowych wybudowano nowoczesny zakład na Strzeblewie, w 1904 r. zmarła
52
Matylda Schlösser, ofiarowując przed śmiercią Natalii pałac przy ulicy Łęczyckiej. Ofiarowany
pałac Natalia przekazała miastu z przeznaczeniem na szpital zakaźny. Osamotniona i starzejąca
się Natalia nie mogła podołać już nowym warunkom, na które złożyły się coraz częstsze
strajki, a później I wojna światowa, podczas której okupanci niemieccy ograbili zakłady
schlösserowskie, pozostawiając „gołe mury”. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości znów
trzeba było zaczynać od zera. Natalia pragnęła już tylko spokoju, siedząc całymi dniami w swym
ulubionym pokoju przy ulicy Listopadowej (obecnie czytelnia Miejskiej Biblioteki Publicznej
w Ozorkowie). Pod koniec jej życia zakładem rządził „były nakładca” Mayer Fogel, którego
Natalia nie była już w stanie kontrolować. Natalia Schlösser po trudach życia zmarła w dniu 17
marca 1932 r. w Ozorkowie. Po jej śmierci zakłady schlösserowskie przejął w dzierżawę Mayer
Fogel, sprowadzając na robotników „ciężkie czasy”.
Po prawej stronie krzyża widnieje tablica poświęcona Henrykowi i Matyldzie Schlösserom.
Jak wiadomo, to bezdzietne małżeństwo wiele zdziałało na rzecz nie tylko Parafii Ewangelicko
– Augsburskiej, lecz także całego miasta Ozorkowa. Dodać tutaj tylko można, że oboje urodzili
się w Ozorkowie, tutaj się wychowali i tutaj ich pochowano. Przez całe swoje życie byli wierni
temu miastu.
Życiorys Henryka Wilhelma Schlössera
Czas najwyższy, ażeby przedstawić najwybitniejszego przedstawiciela ozorkowskich
Schlösserów: Henryka Wilhelma. Urodził się 28 maja 1829 r. w Ozorkowie jako syn Friedricha
Mathiasa i Henrietty Wilhelminy. Ojciec
przywędrował do Ozorkowa z Akwizgranu
(obecnie Aachen) w 1821 r. Matka pochodziła ze
znanego rodu Wernerów i przybyła do Ozorkowa
z Warszawy wraz z bratem Christia-nem
Wilhelmem Wernerem również w 1821 r. Henryk
początkowo uczył się w domu, następnie w szkole
średniej w Międzyrzeczu. Kolejnym etapem jego
edukacji był Instytut Blackmana w Dreźnie.
Podczas praktyki w Wiedniu spotkał swego kuzyna
Karola Scheiblera, którego namówił na przyjazd
do Ozorkowa. Henryk miał kontynuować naukę
w Akademii Handlowej w Berlinie, jednak wypadki
rodzinne przekreśliły plany edukacji Henryka.
Krótka choroba ojca i jego niespodziewana śmierć
zmusiły Henryka do pozostania w Ozorkowie,
gdyż dorobku Fried-richa Mathiasa nie wolno
było zmarnować. W tej sytuacji przebywający
nadal w Ozorkowie Karol Scheibler okazał się
wręcz niezbędny. W wyniku podziału rodzinnego
Henrietta Wilhelmina wraz z młodszym synem
Karolem przejęła macierzysty zakład przy
stawie Piła (teren obecnego parku miejskiego),
fot.54 Tablica nagrobna w mauzoleum
53
motarnię przy ulicy Zajączka (obecnie ulica Listopadowa) oraz przędzalnię na „Skrzypiówce”
przy stawie „Wałach” w pobliżu rejonu obecnego zalewu. Natomiast Henryk otrzymał stary
zakład polausowski przy ulicy Łęczyckiej, działkę na Strzeblewie (teren obecnego boiska
sportowego) oraz nieokreśloną sumę pieniędzy na budowę nowego zakładu. Henryk skupował
działki leżące przy zakładzie polausowskim i przy ogromnej pomocy Karola Scheiblera
rozpoczął przygotowania do budowy zakładu. W czasie budowy zakładu Henryk poślubił
w 1852 r. Paulinę Matyldę Werner, córkę farbiarza Christiana Wilhelma i Matyldy Wernerów.
W 1854 r. ukończono budowę zakładu (na terenie obecnego stadionu sportowego). Dużą
stratą był wyjazd Karola Scheiblera do Łodzi. Wakujące stanowisko dyrektora objął łęczycki
przedsiębiorca Adolf Schlabitz. Nowoczesny zakład Henryka skutecznie konkurował z firmami
zachodnimi, a na międzynarodowych wystawach wyroby z fabryki na Strzeblewie otrzymywały
medale i wyróżnienia. Warunki płacowe w fabryce Henryka były zdecydowanie lepsze niż
w innych zakładach na terenie Ozorkowa. W zakładzie Henryka tkacz ze swej pensji mógł
wyżywić czteroosobową rodzinę. W wyniku nowego podziału administracyjnego (Ozorków
przydzielono do rolniczej guberni kaliskiej), Henryk począł lokować swe kapitały, kupując
folwarki i gospodarstwa rolne. W 1879 r. do Ozorkowa przybył (po śmierci Stillera7) nowy
pastor nazwiskiem Lemon. Początkowa znajomość przerodziła się w przyjaźń. Prawdopodobnie
pod wpływem Lemona bezdzietne małżeństwo Henryk i Matylda Schlösserowie dokonali wielu
zapisów i fundacji na rzecz Parafii Ewangelicko – Augsburskiej Ozorkowie, a także dla naszego
miasta. Henryk jeszcze za swego życia wybudował szkołę i pastorówkę przy ulicy Zgierskiej,
dzwonnicę wolnostojącą obok Kościoła Ewangelicko – Augsburskiego. Natomiast po śmierci
Henryka żona Matylda zrealizowała fundację szkoły elementarnej przy ulicy Zajączka (obecnie
ulica Listopadowa 13), także tzw. „Dom Starców” przy ulicy Druckiego – Lubeckiego (obecnie
ulica Mickiewicza). Jak wiemy, Henryk Schlösser zmarł w Ozorkowie 28 października 1884 r.
Za życia był prezesem Banku Handlowego w Łodzi, członkiem Rady Przemysłowej Komisji
Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych, członkiem Rady Opiekuńczej Powiatu
Łęczyckiego, a także przez 24 lata był radnym w Ozorkowie. Wdowa po Henryku, Matylda,
zrealizowała budowę mauzoleum, które początkowo miało służyć tylko Henrykowi i Karolowi,
lecz później przekształcono je w grobowiec rodzinny. Wszystkie pozytywne zmiany, które
nastąpiły na Cmentarzu Ewangelicko – Augsburskim w Ozorkowie, były zasługą Henryka
i Matyldy Schlösserów, a także dobroczynnego wpływu pastora Edwarda Lemona.
Życiorys Matyldy Schlösser
Paulina Matylda Schlösser urodziła się w 1829 r. w Ozorkowie, jako szóste dziecko
Christiana Wilhelma Wernera i jako trzecie dziecko Matyldy Werner. Wyjaśnić tutaj należy,
że Christian Wilhelm Werner z pierwszą żoną Anną (zmarła w 1825 r.) miał troje dzieci.
Drugą jego żoną była Matylda Reitzenstein. Z drugiego małżeństwa pierwszym dzieckiem
Wilhelma i Matyldy był Józef, urodzony w 1827 r., następnie Aniela Anna urodzona w 1828 r.
i trzecim dzieckiem była Paulina Matylda, używała ona imienia Matylda, co mogło powodować
pomyłki, bowiem imię Matylda nosiła także jej matka. W 1852 r. Paulina Matylda Werner
poślubiła Henryka Wilhelma Schlössera. W rodzinie Schlösserów kobiety pełniły rolę matron
i zajmowały się wychowywaniem dzieci oraz prowadzeniem domu. W praktyce w tym rodzie
7
Stiller - pastor parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Ozorkowie
54
kobiety stawały się „zauważalne” z chwilą, gdy stawały się wdowami. Jak wiemy, Henryk
i Matylda byli małżeństwem bezdzietnym. Będąc jednak zamożnymi, starali się pomagać
ludziom, Parafii Ewangelicko – Augsburskiej i miastu. Henryk i Matylda wspomagali
wszystkich potrzebujących, zwłaszcza najbiedniejszych. Ogromne bogactwo, które było ich
udziałem, nie „zawróciło” im w głowach. Z chwilą, gdy do Ozorkowa przybył nowy pastor
Edward Lemon, działalność dobroczynna bezdzietnego małżeństwa jeszcze wzrosła. Tuż przed
śmiercią Henryk, przeczuwając swoją bliską śmierć, wyjechał do Warszawy, gdzie w kancelarii
mecenasa Truszkowskiego poczynił szereg fundacji i zapisów. Były to głównie zapisy na rzecz
Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie. Wszystkich celów Henryk nie zdołał jednak
zrealizować, gdyż wkrótce zmarł. Matylda, zostawszy wdową, poczęła realizować zamierzenia
męża. Czekało ją wiele pracy i dlatego oddała zakłady na Strzeblewie
w dzierżawę swej szwagierce (wdowie po Karolu) Natalii za cenę
18 000 rubli rocznie. Prawdopodobnie nie lubiła obszernego
pałacu przy ulicy Łęczyckiej, gdyż obok wybudowała skromny
parterowy pawilon dla siebie, gdzie zamieszkiwała do chwili śmierci.
Prawdopodobnie drugoplanowa rola z okresu małżeństwa ciążyła
Matyldzie, gdyż w przeciwieństwie do drzwi pałacowych, które były
ozdobione inicjałami: Henryk Schlösser (rys.1), drzwi do jej pawilonu
rys.1
były ozdobione inicjałami: Matylda Schlösser (rys.2). Podobnie
oznaczyła wybudowany w 1889 r. dom dla służby (w budynku
tym był na piętrze długi czas dział kadr i dział zaopatrzenia
w nieistniejących dziś zakładach OZPB „Morfeo”). Matylda wiernie
jednak realizowała zamierzenia i cele Henryka, w tym wspominane
często fundacje na rzecz szkoły im. Henryka Schlössera i Dom
Starców, mauzoleum rodzinne, szereg inwestycji na Cmentarzu
Ewangelicko – Augsburskim w Ozorkowie. Dokonała wielu zapisów
na rzecz parafii, a także dla miasta Ozorkowa. 25 stycznia1904 r.,
rys.2
tuż przed śmiercią, dokonała zapisu na sumę 5 000 rubli na rzecz
kościoła katolickiego św. Józefa. Paulina Matylda Schlösser zmarła
w 1904 r. w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wobec Boga i ludzi. Zwłaszcza, że nowo
wybudowane zakłady na Strzeblewie funkcjonowały, dając ludziom pracę i w miarę godziwe
zarobki. Z pewnością nie przypuszczała, że po latach ”hieny cmentarne” nie dadzą jej spokoju.
Wracając do rodzinnego mauzoleum Schlösserów; w pierwszym pomieszczeniu na prawej
bocznej ścianie widzimy także tablicę, na której umieszczono kilka napisów.
Pierwszy napis (zaczynając od góry)poświęcony jest Henrykowi Schlösserowi (synowi
Karola i Natalii). Był to wydziedziczony właściciel majątków w Sławoszewie i Korytach.
Dla przypomnienia; jego symboliczny grób oraz jego żony Charlotty (z Wulków) widnieje na
rodzinnym placu. Zastanawia jedynie brak napisu poświęconego Charlotcie na tej zbiorczej
tablicy. Drugi napis tej zbiorczej tablicy poświęcony jest córce Henryka i Charlotty - Annie
Linowskiej urodzonej w Sławoszewie. Podobnie jak Anna, w Sławoszewie urodził się także syn
Henryka - Karol. Anna i Karol byli ochrzczeni w urokliwym kościele w Sławoszewie, którym
to Schlösserowie opiekowali się wiele lat. Na Annę w domu mówiono Anula. Czwartą i ostatnią
postacią na tej tablicy jest Zofia Schlösser (żona Karola). Urodzona w Warszawie 9 maja 1903 r.
55
fot.55 Drzwi boczne do pałacu przy ul. Łęczyckiej
z zachowanym herbem Henryka Schlössera.
fot.56 Tablica nagrobna.
jako córka Heleny i Bronisława Żakiewiczów. W Warszawie ukończyła studia na wydziale prawa.
W 1926 r. rozpoczęła pracę w Ministerstwie Handlu i Ekonomi. Karola Schlössera poznała, dając
korepetycje Anuli Schlösser (Anula była siostrą Karola). Była to miłość od pierwszego wejrzenia.
Lecz Karol wycofał się, gdyż wykryto u niego chorobę serca. A tak na marginesie, Karol z tą
chorobą przeżył 89 lat. Pani Zofia poszukała więc sobie innego męża, a był nim inżynier Górski.
„Choroba sercowa” Karola była jednak silniejsza, więc Zofia prawdopodobnie rozwiodła się
z inżynierem i w 1933 r. poślubiła Karola w kościele w Sławoszewie. Informacje na temat ślubu
przekazała mieszkanka Sławoszewa, pani Zofia Marciniak. Zofia rozpoczęła więc życie na wsi.
W Sławoszewie Pani Zofia przeżyła ciężki upadek z konia, na skutek którego rozbiła głowę
i utraciła węch i smak. Od tego czasu obawiała się koni, co jest zupełnie zrozumiałe. Przeniosła
się z pechowego dla niej Sławoszewa do Koryt, które były również własnością Schlösserów.
W czasie wojny ukrywała młodych ludzi przed wcieleniem do armii niemieckiej. Nadszedł
styczeń 1945 r., armia niemiecka się wycofywała, gdyż nadchodziła Armia Czerwona. Karol
ze Sławoszewa wyjechał samochodem z sąsiadem, a Zofia spakowała majątek i także wyjechała
z córkami z Koryt. Wygląda na to, że w okresie „polskim” żyli w separacji. Po wielu perypetiach
wylądowała w Berlinie, powiadamiając o tym Karola, który był wówczas w Dreźnie. W jaki
sposób w czasie „bałaganu” wojennego Karol otrzymał informację od żony, tego nie wiem.
Wyjechał z Drezna, postępując słusznie, gdyż Drezno tego wieczora zbombardowali alianci.
Po zakończeniu wojny Schlösserowie osiedlili się w Bambergu w Niemczech. Następnie dzięki
56
fot.57 Drugie podziemne pomieszczenie, w którym znajduje się krucyfiks oraz czarna tablica Karola Hermana
Gustawa Schlössera zm. w 1993r. w Londynie (mąż Zofii). Niżej widać tablicę Anny Natalii Linowskiej.
Z pewnością jest tutaj także Zofia Schlösser (brydżystka) oraz Henryk Schlösser, były właściciel
Sławoszewa, ojciec Karola i Anny.
pomocy brata Zofii, Czesława, dotarli do Londynu. W Londynie Zofia podjęła pracę jako
kucharka. Karol musiał próbować potraw, gdyż Zofia po dawnym upadku z konia straciła węch
i smak. Później Zofia zajmowała się przyszywaniem guzików. W 1952 r. razem z Karolem kupili
pierwszy dom w Londynie, żyjąc z wynajmu mieszkań. Zofia zaczęła grywać w brydża, co
stało się jej pasją życiową. Sytuacja finansowa poprawiła się i zakupiono drugi dom. Wówczas
rozpoczęły się podróże. Jeśli już mowa o podróżach, to należy zaznaczyć, że Zofia nigdy nie
nauczyła się jeździć samochodem, natomiast uwielbiała siedzieć obok kierowcy i udzielać porad.
W tym czasie starsza córka, Nina, ukończyła studia i zamierzała wyjść za mąż. Kandydat został
zaakceptowany przez Zofię dopiero wtedy, gdy udowodnił, że umie grać w brydża. Młodsza
córka również wyszła za brydżystę. Wkrótce zmarł Karol, dożywszy 89 lat. Został pochowany
w mauzoleum rodzinnym w Ozorkowie w 1993 r. Pani Zofia jednak nadal podróżowała. Na
czas podróży brała z sobą karty do brydża. Zofia Maria Schlösser urodzona w Warszawie 9 maja
1903 r. Zmarła w Londynie 15 lutego 2006 r. Prochy przewieziono z Londynu i spoczęły one
w ozorkowskim sanktuarium rodzinnym. Uroczystość pogrzebowa odbyła się 16 lipca 2007 r.
na Cmentarzu Ewangelicko – Augsburskim w Ozorkowie. Było to więc długie i ciekawe życie.
Spróbujmy przedstawić w ogólnym zarysie najbardziej dramatyczny okres wielkiej ucieczki
Niemców na Zachód (przedstawiony przez Zofię). Wojna zbliżała się ku końcowi i armia
niemiecka powoli się wycofywała, a tuż za nią podążała Armia Czerwona dysząca nienawiścią
57
do wszystkiego, co germańskie. Było to poniekąd usprawiedliwione, gdyż w Związku
Radzieckim zginęło 27 milionów obywateli radzieckich różnej narodowości. Z uwagi na to,
że dane dotyczące liczby obywateli radzieckich, którzy zginęli w czasie II wojny światowej,
są zróżnicowane, przytoczyłem tutaj wypowiedź Władimira Putina (dotyczącą ilości zabitych
obywateli radzieckich) wygłoszoną w pamiętnym przemówieniu (Westerplatte wrzesień 2009 r.).
Nie było więc w Armii Czerwonej żołnierza, którego by nie okaleczyła ta straszliwa wojna.
W tym wojennym tyglu znalazły się tysiące ludzi cywilnych, także uciekających na Zachód,
gdyż (nie tylko teoretycznie) w strefie aliantów były większe szanse przeżycia. Uciekinierów
można podzielić na trzy grupy. Pierwsza z nich była uprzywilejowana. W naszym konkretnym
przypadku w tej grupie znajdował się Karol Schlösser z sąsiadem, gdyż mieli samochód
i znajdowali się w czołówce uciekinierów. W drugiej grupie była Zofia z córeczkami jadąca
bryczką. W najgorszej sytuacji byli piechurzy z tobołkami na plecach, gdyż ich najszybciej
dogoniła Armia Czerwona, której każdy żołnierz żył tylko zemstą i stąd znane są nam opisy
straszliwych mordów i gwałtów.
Informacja na temat pogrzebu ś.p. Zofii Marii Schloesser z d. Żakiewicz w dniu 16.07.2007 r.
na cmentarzu ewangelickim w Ozorkowie.
W imię Boga Ojca i Ducha Świętego. Amen.
Zgromadziliśmy się na nabożeństwie żałobnym w związku ze śmiercią ś.p. Zofii Marii Schlosser
z d. Żakiewicz. Do nas tu zgromadzonych odnoszą się słowa chrześcijańskiego zwiastowania: „Jeśli
żyjemy, dla Pana żyjemy, jeśli umieramy, dla Pana umieramy, przeto czy żyjemy czy umieramy,
Pańscy jesteśmy. (Rzym. 14,8)
Zbór śpiewa pieśń: Bliżej o Boże mój......Nearer, my God, to Thee...nr 657
Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i Pana Jezusa Chrystusa. Amen
Wysłuchajmy ku pokrzepieniu serc swoich Słowa Bożego: Ps. 90,1-6.10-12
Ew. Św. Jana 14,1-3
Rozważanie: Żałobne Zgromadzenie!
Wielkim życzeniem ś.p. Zofii Schloesser było złożenie jej prochów w grobowcu rodziny
Schloesserów w Ozorkowie. Tutaj spoczęły 7.10.1993 r. prochy jej męża ś.p. Karola Schloessera
zmarłego 13.09.1993 r., jak i jego przodków. Przede wszystkim protoplastów rodu: Fryderyka
(Friedricha) Schloesser (ur. w 1781 r.) oraz Henryka (Heinricha ur. 28.05.1829 r. zm. 25.10.1884 r.)
i Matyldy (zm. 1904 r.), którzy swą pracą przyczynili się do rozwoju przemysłu i miasta Ozorkowa.
Ś.p. Zofia czuła się związana z tym miejscem, czego wyrazem była troska o jego utrzymanie.
W 2003 r. dane mi było, jak i wielu członkom rodziny ś.p. Zofii, przeżywać uroczystość 100-lecia
jej urodzin w Londynie. W jej domu mogłem osobiście ją poznać, siedzącą na fotelu i przyjmującą
gości z Anglii, Australii, Polski, Niemiec, rozmawiającą w języku angielskim, polskim, niemieckim.
Ś.p. Zofia urodziła się w Warszawie dnia 9 maja 1903 r. jako córka Adolfa Bronisława i Heleny
Żakiewicz. Wspomnę niektóre fazy z jej życia: w 1925 r. ukończyła Wydział Prawa na Uniwersytecie
Warszawskim i rozpoczęła pracę w Ministerstwie Handlu i Ekonomii. W 1933 r. wyszła za mąż za
Karola Schloessera. W czasie wojny mieszkała z rodziną w miejscowości Koryta.
58
W 1945 r. uciekając przed zbliżającym się frontem, wyjechała z rodziną do Niemiec, gdzie
mieszkała do 1945 r. Następnie wraz z mężem przeniosła się do Anglii, gdzie w 1952 r. kupili pierwszy
dom czynszowy.
Ś.p. Zofia Schloesser zmarła 15.02.2006 r. w Londynie. W drodze do wieczności uprzedziła ją
córka Nina zm. w 1989 r., żona Stefana. Ś.p. Zofia pozostawiła – córkę Izabelę w Australii wraz
z wnuczką Ewą, jej mężem Brajanem i dziećmi, wnuka Rogera z żoną Julią i dziećmi. W Anglii
pozostawiła wnuka Johna Dawn’a z dziećmi, wnuka Ryszarda z żoną Heleną i dziećmi, bratanka
Michała z żoną Anną i dziećmi oraz pozostałą dalszą rodzinę. Ś.p. Zofia pozostawiła przyjaciół,
a w szczególności oddanych jej: Annę i Eugeniusza Kowalskich.
Jako chrześcijanie chcemy się z nią teraz pożegnać. Miłowaliśmy ją i chcemy tę miłość, mimo
śmierci, chronić. Ona nas miłowała, była także dla naszego życia kimś znaczącym, dlatego chcemy
Bogu za nią dziękować. Jeżeli za mało ją miłowaliśmy, to chcemy Boga prosić o przebaczenie naszych
win, i o to, by w przyszłości wobec innych lepiej naszą im okazać miłość. Jeśli może ona nam ból
wyrządziła, to chcemy jej z serca odpuścić. Jako chrześcijanie żegnamy się z nią w pokoju.
Słowa Ewangelii, które usłyszeliśmy: Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzycie w Boga
i we mnie wierzcie. 2. W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam
powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu
i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem i wy byli. (J.14,1-3)
Słowa Ewangelii przychodzą do nas w chwili pożegnania z pociechą. Przywołują konkretną
sytuację, przeżywaną we wspólnotach chrześcijańskich I wieku. Jezus nie był już fizycznie z nimi
i zadawali sobie pytanie: jak można być wiernym jego przesłaniu, gdy nie ma go cieleśnie wśród nas?
Na czym oprzeć nasza wiarę?
Taką znaleźli odpowiedź: przede wszystkim nauczyliśmy się od Jezusa, że Ojciec przygotował dla
nas miejsce, ponieważ On jest częścią naszej rodziny i możemy traktować Go z taką samą miłością
i szacunkiem, jak matka traktuje swoje dzieci. Mamy z nim związek rodzinny. Odrzućmy więc od
siebie wszelki strach i niepokój. Jest jednak i drugi powód: - w domu Ojca wszyscy mają swoje miejsce,
nikt nie został zapomniany ani porzucony: „W domu Ojca mego jest wiele mieszkań”. Chrześcijanie
mówili „odszedł” nie o śmierci Jezusa, ale o jego wniebowstąpieniu. Jezus zmartwychwstał i odszedł
do Ojca przygotować wam miejsce. Nic więc dziwnego, że fragment kończy się niewzruszonym
stwierdzeniem: „Abyście i wy byli tam, gdzie ja jestem”. Oznacza to, że osiągniemy pełną
identyfikację, doskonałą wymianę, bezgraniczny dar osoby. Wiara chrześcijan pierwszych wieków
przychodzi nam z niesłychaną pomocą. Tak właśnie teraz, gdy żegnamy się z naszą siostrą Zofią...
Kiedy wspominamy naszych zmarłych podczas ich przejścia do Ojca, wierzymy, że spotkali oni
wreszcie tę rodzinę, do której zostaniemy przyjęci i w której jesteśmy postrzegani w całości naszego
istnienia. Nie ma wyraźnych granic, wykluczających nas z miłości Ojca. Właśnie krzyż Chrystusa
umożliwia nam dotarcie do miejsca, gdzie będziemy żyć w prawdziwej pełni, wolni od potknięć
i od cen płaconych za wydarzenia naszej historii. To bycie z Jezusem w przyjacielskiej intymności
i wzajemnym dawaniu bez zastrzeżeń jest pewne i możliwe. Celebrowanie chrześcijańskiej śmierci
to chwila właściwa, aby nadać żywotność fundamentom naszej wiary. Stojąc przy urnie z prochami
ś.p. Zofii, weźmy Słowa za zachętę, aby pojmować relację z Bogiem jako rodzinne spotkanie
z kimś, kto nas kocha. Czujemy się pocieszeni, że również nas Jezus zaprasza do domu Ojca. Przez
niego mamy otwarty dostęp do komunii z Bogiem, czego cieniem jest tylko nasza ludzka przyjaźń.
Dziękujemy Zbawicielowi Jezusowi, który żyje wśród nas i wspiera nasze istnienie.
59
Jeszcze raz musimy ogarnąć wzrokiem wnętrze tej skromnej, a jednak subtelnej kaplicy.
Otóż na kolejnym zdjęciu (z prawej strony) widoczne są ciemne drzwi, które wiodą do podziemia
tego rzeczywistego sanktuarium rodzinnego.
Plan grobowca Schlösserów
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10-14
15
Tablica Karola i Natalii
Ołtarz z krucyfiksem
Tablica Henryka i Matyldy
Tablica Henryka Schlössera, Anny Linowskiej, Karola Schlössera,
Zofii z domu Żakiewicz
Drzwi do schodów prowadzących do podziemia
Krucyfiks
Tablica Karola
Płyta Anny Linowskiej
Trzy płyty ułożone jedna na drugiej Henryka, Karola i Zofii
Trumny
Nisza z urną Friedricha Casimira Schlössera
Schodząc w dół, znajdujemy się w pierwszym pomieszczeniu, które jest obecnie puste.
Z prawej strony mamy obszerne wejście do drugiego pomieszczenia, w którym są wspomniane
wyżej cztery osoby z rodu Schlösserów. Dwie tablice czytelne to Alina Linowska z domu
Schlösser oraz jej brat Karol Herman Gustaw Schlösser (mąż Zofii). Ponadto jest tutaj także ich
ojciec Henryk, który posiada symboliczny grób na placu rodzinnym obok swej żony Charlotty.
Czwartą osobą jest Zofia Schlösser z domu Żakiewicz, czyli żona Karola. Z tego drugiego
pomieszczenia przechodzimy do przestronnego lokum przedłużonego o kolejne pomieszczenie
oraz boczną niszę. Po obu stronach są dwie trumny bez napisów, z tym, że jedna z trumien
z pewnością należy do Natalii. Natomiast druga trumna jest niezidentyfikowana. Możliwe,
że jest to Charlotta Schlösser z Wulków. Ponadto w przedłużeniu stoją trzy najstarsze trumny.
Trumny te są także bez napisów. Możemy domniemywać, że dwie z nich należą do Karola
i Henryka, a trzecia z nich należy prawdopodobnie do Matyldy. W bocznej niszy natomiast
znajduje się piękna urna z napisem Fredrich Casimir Schlösser. Jest to z pewnością pierworodny
syn Karola i Natalii. Karol i Natalia pobrali się w 1861 r. Mieli ze sobą siedmioro dzieci:
60
fot.58 i 59 Drzwi i schody prowadzące do podziemnej części mauzoleum. W głębi widać pomieszczenie, które jest obecnie puste
fot.60 Trzecie podziemne pomieszczenie, trumna z lewej strony, prawdopodobnie Natalii Schlösser
fot.61 Trzecie podziemne
pomieszczenie, widok
ogólny. Biała trumna
na pierwszym planie to
prawdopodobnie Charlotta
Schlösser z Wulfów.
fot.62 Trzecie podziemne
pomieszczenie, prawa strona.
Trumna wraz z urną
Friedricha Casimira
Schlössera, syna Karola.
fot.63 Trzy najstarsze trumny,
w których znajdują się
szczątki Karola, Henryka
i Matyldy. Dla lepszego
zrozumienia podaję
imiona w polskiej wersji
językowej.
1.) Friedrich Casimir, ur. 22 I 1863 r., był akcjonariuszem
i urzędnikiem Towarzystwa Schlösserowskiej Przędzalni
Bawełny i Tkalni w Ozorkowie, zm. 13 II 1911 r. w wieku
48 lat;
2.) Anna Zofia, ur. 23 X 1864 r. z męża Zajdel. Jej mąż był
konsulem w Warszawie;
3.) Natalia, ur. 19 VII 1865 r., zmarła w wieku 19 lat;
4.) Henryk Wilhelm wziął ślub z Charlottą z Wulków
w Modlnej;
5.) Karol Adolf, ur. w grudniu 1873 r. Ożenił się
w Opatówku z Zofią Karsz. Pozostał w pięknej posiadłości
w Opatówku, którą ongiś otrzymał Józef Zajączek od
Napoleona Bonaparte za wierną służbę;
6.) Wanda Józefina, ur. 13 VII 1867 r. Wyszła za barona fot.64 Trzecie podziemne pomieszczenie,
urna z prochami Friedricha Casimira
von Keizerlinga;
Schlössera
7.) Ernest Otto, ur. 28 VII 1879 r. Ożenił się z Zofią Schner,
miał z nią dwie córki. Otrzymał w spadku posiadłość Brzeziny (koło Kalisza). Była to także
posiadłość po Józefie Zajączku.
Na zakończenie musimy dodać, że jest
jeszcze jedno pomieszczenie. Możliwe, że nawet
dwa, lecz są one zamurowane. Jak wiadomo,
Friedrich Mathias Schlösser zmarł na cholerę.
Zgodnie wiec z ówczesnym zwyczajem powinien
zostać pochowany na cmentarzu cholerycznym.
Prawdopodobnie decyzją rodziny został skremowany, a jego prochy włożono do urny. Jeżeli
moje przypuszczenie jest prawdziwe, to cippus
Fredricha Mathiasa Schlössera jest pusty, a urna
z jego prochami znajduje się w zamurowanym
pomieszczeniu podziemnym. Nie wiadomo
także, czy w sarkofagu spoczywa jego żona
Henrietta Wilhelmina z Wernerów. Jeżeli nie, to
możliwe jest jeszcze jedno pomieszczenie (również
zamurowane), w którym znalazła wieczny spoczynek. Lecz jest to tylko moja teza, która obecnie
nie ma potwierdzenia. Na tym należy zakończyć
wizytę w podziemiach mauzoleum rodziny
Schlösserów, którzy nie wtopili się w żywioł polski,
lecz zrobili wiele dla rozwoju naszego miasta.
fot.65 Trzecie podziemne pomieszczenie z trzema
najstarszymi trumnami - Carla, Heinricha
i Mathildy Schlösser.
63
Ponadto w sektorze „B” są także liczne groby
znanych i szanowanych rodów: Proppe, Pelz,
Bredow. Na pamięć zasługuje postać Wilhelma Pawła
Zygfryda Hensla. Był on doskonałym fachowcem
w branży wełnianej. W czasie okupacji był zarządcą
fabryki Wincentego Rosińskiego, z którym był
zaprzyjaźniony. Po wojnie pozostał w Ozorkowie,
gdyż wszyscy, którzy go znali, wyrażali się o nim
z sympatią, podkreślając fakt, że był doskonałym
fachowcem w branży włókienniczej oraz że był życzliwym człowiekiem.
O Willim Henslu opowiedział mi nieżyjący już
rozmówca, a jest to zdarzenie, w którym brał czynny
udział.
Był to początek grudnia 1944 roku. Z niemieckich
kartek na artykuły żywnościowe nie sposób było
się wyżywić. Wybrałem się więc do Parzęczewa po
uzgodnioną wcześniej ćwiartkę świniaka. Handel
fot.66 Nagrobek Wilhelma Pawła
fleischem (czyli mięsem) był zabroniony, nawet pod
Zygfryda Hensla
karą śmierci. Była to, jak określili okupanci, zbrodnia
popełniana na gospodarce niemieckiej. Pogoda na taką „eskapadę” była „wymarzona”. Zacinał
deszcz ze śniegiem i wiał bardzo zimny wiatr. Jak mówi znane przysłowie „w taką pogodę żal nawet
psa wygnać”. Zaprzęgnąłem konia, a na położoną na wozie w poprzek deskę zarzuciłem stary koc
i w imię Boże ruszyłem. W Parzęczewie odbyło się wszystko bez kłopotów. Szczelnie zawinięte mięso
przykryłem szmatami, pakułami i wrzuciłem na to snopek siana. W drodze powrotnej deszcz zacinał
w plecy, więc jechało się w miarę dobrze. Na drodze z Bibianowa stał jakiś człowiek z wypchaną
teczką. Poznałem Hensla, który spytał, czy podwiozę go do Ozorkowa. Zabrałem tego człowieka
i zrobiło się raźniej. Przy moście (nad torami kolejowymi) stali jednak dwaj żandarmi. Wiedziałem,
co mnie czeka, gdy znajdą mięso. Gdy usłyszałem „halt” (czyli stój), zatrzymałem się, pociemniało
mi w oczach. Wystąpiły na mnie” siódme poty”, dosłownie lało się ze mnie. Hensel siedzący obok
mnie zorientował się, że coś jest nie tak. Zszedł z wozu, przywitał się ze znajomymi żandarmami
i poczęstował ich papierosami. Rozmowa toczyła się na temat „pieskiej pogody”, w pewnej chwili
Hensel podszedł do wozu i wyjął z teczki butelkę bimbru, a następnie dał ją żandarmom mówiąc
„napijmy się na zdrowie”. Jeden z żandarmów jednak powiedział, żebym ja się pierwszy napił
z butelki. Siedząc spocony ze strachu, bezwiednie wziąłem butelkę i wypiłem tyle, ile zaznaczył
Hensel. Było mi już wszystko jedno. Następnie napił się Willi, a na końcu obaj żandarmi. Rzecz
jasna nie sprawdzano już zawartości wozu. Hensel z uszczuploną teczką wysiadł po drodze, a ja już
bez przeszkód dojechałem do domu przy ulicy Tuchmacherstrasse, czyli ulicy Sukienników (obecnie
ulica Maszkowska). Gdy zsiadłem z wozu, pod deską była kałuża potu i moczu. Później po wojnie
zrewanżowałem się Henslowi, także bimbrem z Bibianowa. Jak by nie było, zawdzięczałem mu
wiele, możliwe, że nawet życie.
64
W tym sektorze widać wyraźniej niż w sektorze „A”, że dla wielu grobów czasy świetności
dawno minęły. Dlatego też wiele nagrobków jest całkowicie nieczytelnych.
fot.67 Zabytkowe ogrodzenie placu rodzinnego Schlösserów
65
fot.68 Robert Marschel, właściciel
dużego gospodarstwa
na Strzeblewie,
gospodarstwo było
położone równolegle
do ul. Łąkowej
fot.69 Nagrobek właściciela karczmy na Aleksandrii,
w której miała miejsce wstrząsająca tragedia
w połowie XX wieku
66
fot.70 Fragment alejki prowadzącej w dól do dawnej
bramy i futki przy ul. Krzeszewskiej
(obecnie ulica Sienkiewicza)
ROZDZIAŁ IV
DZIEJE ZMARŁYCH Z SEKTORA „C”
Sektor „C” rozpoczyna grobowiec Roberta Marschla. Nie był on rodowitym ozorkowianinem,
przybył do miasta na polecenie Natalii Schlösser. Był bardzo dobrym ogrodnikiem. Opiekował
się parkiem i ogrodem Schlösserów przy ulicy Zajączka (obecnie ulica Listopadowa). Ogród
i park założył nestor ozorkowskich Schlösserów, Friedrich Mathias, a projektantem był znany
ogrodnik Sparman. Zaprojektował on między innymi park w Żyrardowie. Po pierwszej wojnie
światowej Natalia Schlösser była zmuszona przeprowadzić parcelację majątku ziemskiego na
Strzeblewie. Jak wiemy, okupanci niemieccy rozgrabili fabrykę schlösserowską, zostawiając
jedynie mury fabryczne. Parcelacja majątku była więc smutną koniecznością. Robert Marschel
skorzystał z okazji i kupił kilkadziesiąt hektarów ziemi na Strzeblewie. Wybudował piętrowy
dom i założył wzorowe gospodarstwo ogrodnicze, jako że był w tej branży świetnym fachowcem.
Robert Marschel w czasie I wojny światowej był członkiem Komitetu Obywatelskiego
w Ozorkowie. Był więc znanym i poważanym obywatelem naszego miasta. Ożenił się ze
Stanisławą Jankiewicz, pochodzącą z województwa poznańskiego. Nie mając własnych dzieci,
wzięli na wychowanie siostrzenicę pani Stanisławy, Jadwigę Bartoszewską, o którą dbali jak
o własną córkę. Robert Marschel zmarł w 1933 r., mając 59 lat. Po jego śmierci majątkiem
zarządzała żona Stanisława z siostrzenicą Jadwigą. Sprowadziła do Ozorkowa swą siostrę: Marię
Bartoszewską (matkę Jadwigi). Obie zmarły tutaj wiosną w 1957 r. Zostały pochowane razem
na katolickim cmentarzu w Ozorkowie. Należy zwrócić uwagę, że na tablicy nagrobnej pana
Roberta widnieje nazwisko „Marschel”, a na grobie pani Stanisławy – „Marszel”. Po ich śmierci
folwark przejęła pani Jadwiga, która sprzedała majątek i wyprowadziła się do Łodzi. W taki to
sposób zakończyły się dzieje folwarku na Strzeblewie.
Idąc dalej alejką, widzimy grób Oswalda Krause. Płyta z różowego marmuru, ładna
i estetyczna, nie jest jednak zabytkiem, gdyż „właściciel” nagrobka zmarł w połowie XX w.,
ale niestety nie wiem kiedy dokładnie, ponieważ na nagrobku nie ma jego daty urodzenia ani
daty śmierci. Był on właścicielem karczmy w Aleksandrii. W kilka lat po II wojnie światowej
rozegrała się tam straszliwa masakra. Sprawcy odeszli, lecz w budynku pozostało pięć trupów1.
Wkrótce w ozorkowskim kinie „Ludowe” odbył się ich proces pokazowy. Rzecz jasna, wzbudził
on ogromne zainteresowanie. Setki ludzi, którzy nie pomieścili się w sali kinowej, stały na ulicy
słuchając słów płynących z megafonów zainstalowanych przed kinem, gdyż cały proces był
przedstawiony na żywo. Dziś nawet po tylu latach wydarzenie to przeraża. Na tym cmentarzu
jest także inny grób, na którym było piękne epitafium „Ja umarłam – żebyś ty mógł żyć” Nurtuje
mnie tutaj pytanie: Czy tamtych sprawców byłoby stać na to, żeby oddać swe życie za kogoś?
1
Istnieje jeszcze druga wersja, że zginęło 6 osób. Dla mnie jest ona wątpliwa.
67
W sektorze „C” oraz w sąsiadującym obok sektorze „D” były dokonywane najwcześniejsze
pochówki. Świadczą o tym pozostałości grobów, stawianych w dawnym okresie istnienia
cmentarza. Jak wiemy, wejście pierwotne było usytuowane od strony ulicy Krzeszewskiej.
Prawdopodobnie cmentarz podzieliła wówczas jednak alejka, biegnąca od bramy pod górę. Do
dziś jest ona widoczna. Cmentarz był więc początkowo podzielony na dwie części: północną,
przylegającą do cmentarza katolickiego oraz południową, leżącą przy ulicy Krzeszewskiej.
Najdogodniejsze miejsca do pochówków znajdowały się tuż za bramą po lewej i po prawej stronie
alejki. Był to bardzo wąski pas najniżej położonej części cmentarza. Prawdopodobnie na początek
to wystarczyło. Jak wiemy, społeczność ewangelicka, mimo że w ówczesnym Ozorkowie była
najliczniejsza, to jej ilość nie była imponująca. W miarę rozrastania się wsi Ozorków, później
osady przemysłowej i wreszcie miasta, liczba mieszkańców rosła. Dlatego też pierwsze kwatery
na cmentarzu ewangelickim były usytuowane tuż przy ulicy Krzeszewskiej, która z pewnością
na miano ulicy jeszcze nie zasługiwała. Była to po prostu droga wiodąca do Krzeszewa. Jak
wiemy, społeczność ewangelicka w Ozorkowie była wtedy na dorobku, stąd też groby były
bardzo skromne i nietrwałe. Dlatego też grobów z nazwiskami tych pierwszych osadników nie
odtworzy już nikt. Wśród tych pierwszych osadników, pochowanych na tutejszym cmentarzu,
znajdują się z pewnością groby Johana Zerbsta (domniemanego członka książęcego rodu) oraz
pierwszego farbiarza Samuela Gottlieba Wegnera, a także jego żony.
Z czasem, z powodu braku miejsca, pochówki były dokonywane coraz wyżej. Właśnie w górnej
części tego sektora znajdują się groby rodzin: Braunak, Proppe, Schlieht oraz Wolschendorf.
fot.71 i 72 Postument należący do rodziny Wegnerów i anioł, który na nim stał oparty o złamaną kolumnę, 1883 r.
68
fot.73 Skromne groby, o których
się jednak pamięta.
W tym sektorze znajdują się także groby najbiedniejszych mieszkańców tej parafii, których
nie było stać na sfinansowanie pogrzebu. Są to głównie groby ludzi, którzy zmarli w „Domu
Starców”. Tę istniejącą do dziś placówkę, jak pamiętamy, wybudowano w ramach fundacji
Henryka Schlössera. Oczywiście nie znaczy to, że nie było tutaj grobów ludzi zamożnych.
fot.74 i 75 Groby braci Cereckich, którzy (prawdopodobnie) byli spowinowaceni z pastorem Cereckim z Łęczycy
zamordowanym w czasie II wojny światowej przez hitlerowców.
69
Dowodem jest piękna figurka, którą zamieszczam
na stronie 68. Figurka ta pochodzi z 1883 r.
i przedstawia anioła wspartego o złamaną
kolumnę (sygn. „A. Pisarski. Łódź”). Ta piękna
rzeźba stała na postumencie nagrobka, należącego
do rodziny Wegnerów. Z czasem figurka
spadła z postumentu i obecnie przeniesiono ją
w pobliże domu przedpogrzebowego na wprost
okien, gdzie mieszka pani Ewa Szabela, która
jest opiekunem cmentarza. Niestety, nie jest to
nagrobek pierwszego farbiarza ozorkowskiego
Samuela Wegnera, gdyż zmarł on w 1842 r. Jego
grób z pewnością znajduje się na Cmentarzu
Ewangelicko – Augsburskim w Ozorkowie,
gdyż był on ewangelikiem. Najprawdopodobniej
położony jest w sektorze „C”.
Nieco dalej za nagrobkiem Roberta Marschla,
tuż przy alejce południe – północ, znajdują się
dwa nagrobki braci Cereckich. Jeden z moich
informatorów twierdzi, że są oni spokrewnieni
z Adolfem Cereckim, który był pastorem parafii
fot.76 Fryderyk Wolschendorf-Wiejski.
ewangelickiej w Łęczycy. Jak wiemy, pastor Adolf
Ten, którego tęsknota za Ozorkowem
Cerecki był aresztowany przez Niemców 11 grudnia
przyprowadziła tutaj na wieczny spoczynek.
1939 roku. Ostatni ślad księdza Adolfa Cereckiego
pochodzi z dnia 3 maja 1940 roku, gdy przebywał w wiezieniu w Radogoszczu. Być może bracia
Cereccy byli spokrewnieni z łęczyckim pastorem, lecz brak jest przekonywających dowodów.
Jak wspomniałem, ogromna część dawnych grobów uległa zniszczeniu. Dziś już niewielką
część tego, co pozostało, można by uratować.
Na koniec zajmiemy się przybliżeniem jednej z ciekawszych postaci tego cmentarza.
Fryderyk Wolschendorf – Wiejski, bo o nim tutaj mowa, całym swym życiem ukazuje nam
skomplikowane dzieje, na które w niewielkim stopniu możemy oddziaływać. Z zawodu
inżynier włókiennik. Jako zięć Jana Sylwestra Małeckiego (znana postać z dziejów miasta)
był współwłaścicielem niewielkiej fabryki włókienniczej (tkalnia kortowa) przy ulicy
Parzęczewskiej (obecnie ulica Konstytucji 3-go Maja). Jako ciekawostkę można tutaj podać, że
fabryka Małeckiego i Wolschendorfa jako pierwsza z fabryk ozorkowskich pracowała na napęd
elektryczny. W kampanii wrześniowej w 1939 r. Fryderyk walcząc w wojsku polskim, został
ranny, pozostając na resztę życia inwalidą. Zwolniony jako podporucznik rezerwy piechoty
w czasie okupacji, prowadził nadal z teściem Małeckim wspomnianą wyżej tkalnię kortową przy
ulicy Parzęczewskiej. W czasie okupacji ulica Parzęczewska nosiła miano 7 Septemberstrasse.2
Po wojnie przybrał polskie nazwisko Wiejski. Mimo inwalidztwa pracował nadal w przemyśle
włókienniczym, gdyż był świetnym fachowcem w tej branży. Później wyjechał do Niemiec.
U schyłku swojego życia zatęsknił za Ozorkowem. Przyjechał odwiedzić rodzinę, znajomych,
2
7 Septemberstrasse, oznacza ulicę 7 września. Nazwa ta była nadana na cześć wkroczenia wojsk niemieckich do
Ozorkowa w 1939 roku.
70
których niestety nie było już zbyt wielu. Reminiscencje3 były jednak wystarczająco silne, by
właśnie tutaj wybrać miejsce spoczynku. Z chwilą, gdy zmarł w Londynie w 2000 r., grób był
przygotowany na jego przyjęcie.
Fryderyk (Friedrich) Wolschendorf
informacja o pogrzebie w Ozorkowie w dniu 30.05.2000 r.
„Ś.p. Fryderyk (Friedrich) Wolschendorf – Wiejski, syn Gustawa i Emmy z d. Zielke, ur. 23 lutego
1914 r. w Łodzi, zm. 9 maja 2000 r. w Düsseldorfie.
Ś.p. Fryderyk pozostawił żonę, syna, synową, wnuczkę i wnuka oraz dalszą rodzinę.
Dziękuję wszystkim, którzy zgromadzili się na ziemi cmentarnej, gdzie w urnie mają spocząć
jego prochy, aby go wspominać, towarzysząc mu w tej ostatniej ziemskiej drodze. Bóg zapłać!
Wspominamy jego niełatwą drogę życia. Drogę oficera Wojska Polskiego, który w 1939 r. w czasie
działań wojennych stracił rękę. Mimo to podejmuje pracę w okresie wojny i w okresie powojennym.
W pewnym momencie swego życia w 1968 r. decyduje się na wyjazd z Polski i ostatnie lata swego
życia spędza w Niemczech. W pamięci bliskich pozostał jako ofiarny i uczynny człowiek. Pozostał
jako człowiek ufnej wiary, przywiązany do Kościoła Ewangelickiego. Możemy powiedzieć, że był
także związany niewidzialnymi więzami z Ozorkowem, gdzie się wychował, gdzie zostali pochowani
jego najbliżsi i gdzie, zgodnie z jego wolą, składane są dziś jego prochy”.
pogrzeb prowadził ks. Marcin Undas
Gdy stałem przy grobie Roberta Marschla obok
drewnianego krzyża, promienie zachodzącego
słońca jakoś dziwnie go oświetlały. Było cicho,
bezszelestnie i tylko te promienie gasnącego słońca
„muskały” krzyż coraz wyżej i wyżej - aż zgasły.
W tym momencie poczułem, że „oni” są tutaj,
obok i tylko ja nie wiem jak dotknąć tej tajemnicy.
Lecz zrozumiałem, że tutaj jest życie pochowane,
ale nie martwe.
To tak, jak poczekalnia, a „oni” oczekują
czegoś pewnego, trwałego. Bo „oni” są przecież
częścią tego, co było przedtem, gdyż śmierć to nie
mur, lecz drzwi, przez które przenika światło. Ta
sceneria, te okruszyny słońca migocące na krzyżu
i ten dziwny stan ducha, to wszystko przydarzyło
mi się naprawdę. Ta ulotna chwila była jednak tak
silna, że do dziś pozostała mi jako reminiscencja
własna i niepowtarzalna.
Przy skrzyżowaniu stoją dwa krzyże: pierwszy
jest metalowy w sektorze „D”, postawiono go
w czasie, gdy proboszczem Parafii Ewangelicko
– Augsburskiej w Ozorkowie był ks. Mariusz
Werner. Natomiast drugi to krzyż drewniany, fot.77 Krzyż drewniany stojący pobok nagrobka
Roberta Marschla w pobliżu skrzyżowania
przy którym doznałem tej „ulotnej chwili”. Kiedy
dwóch alejek.
go postawiono, parafianie nie pamiętają.
3
Reminiscencja - wspomnienie, refleksja.
71
fot.78 Groby żołnierzy
z I wojny światowej.
fot.79 Studnia w alei przy sektorze „D”
72
fot.80 Grób przedstawicielki znanego i wpływowego
rodu Brauze
ROZDZIAŁ V:
DZIEJE ZMARŁYCH Z SEKTORA „D”
Sektor „D” jest na równi z sektorem „C” najstarszą częścią całego cmentarza ewangelickiego.
Lecz w porównaniu do sektora „C” jest to fragment znacznie bogatszy i najbardziej zróżnicowany
na terenie całej nekropolii.
Zwiedzanie tego sektora proponuję rozpocząć niemal od wejścia, skupiając się na prawej
stronie głównej alei. Pierwszym obiektem jest studnia, którą uruchomiono w 1939 r. Spacer po
tej części będzie jednak utrudniony, gdyż jest ona bardzo zarośnięta krzakami i zachwaszczona.
Ponadto kwatery są niesymetrycznie i nieco chaotycznie rozmieszczone. Pierwsze kwatery,
do których trzeba dojść, są grobami żołnierzy, którzy zginęli w czasie działań wojennych
podczas I wojny światowej. Dawniejsze przekazy ustne mówią, że były to trzy rzędy po 10
lub 11 grobów. Dziś pozostało ich mniej, a latem są niemal niewidocznie, skryte w gąszczu
traw i krzewów. Także i to co obecnie pozostało, niszczeje na naszych oczach. Postarajmy się
zachować przynajmniej te nazwiska, których jeszcze nie zatarł czas:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
Ferdynand Grawer
Fred Grane
Michael Chedor
Helmut Hinsch
K. Kowalewski
Walter Lösser
Wilhelm Lüders
Wilhelm Neklsen
Paul Otto
Alfred Pape
Gustaw Salewski
August Schultz
Karl Thomsen
F. Wachsmann
Fritz Wermuth
Hermann Wolff
Otto Zellmann
zginął 11grudzień 1914r
zginął 23 grudzień 1914r.
zginął 12 grudzień 1914r.
zginął 23 grudzień 1914r.
zginął 21 grudnia 1914r.
zginął 12 grudzień 1914r.
zginął brak daty 1914r.
zginął 18 listopad 1914r.
zginął 17 listopad 1914r.
zginął 29 listopad 1914r.
zginął 18 grudnia 1914r
zginął 14 grudzień 1914r.
zginął 21 listopad 1914r.
zginął 28 październik 1914r.
zginął 29 listopad 1914r.
zginął 19 listopad 1914r.
zginął 25 listopad 1914r.
Ponadto jest 9 krzyży bez nazwisk.
73
fot.81 Żeliwne ogrodzenie pola
grobowego Amalii Semrau
sygn. A.Fiebiger Łódź.
fot.82 Postument zwieńczony krzyżem.
Amalia Semrau 1884r.
74
fot.83 Bluszcz skrywający tajemnicę,
kto pod nim „śpi”.
Następną osobą godną naszej uwagi pod względem historycznym jest
Paulina Emma Brauze
ur. 10.08.1865 r.
zm. 24.05.1914 r.
Rodzina Brauzów była rodziną zamożną i posiadającą znaczne wpływy w naszym mieście.
Część rodziny przejawiała swą działalność w rzemiośle, lecz głównie działali w branży mięsnej.
Inni pracowali w samorządzie miejskim, jak np. Korneli Brauze, który był radnym, ławnikiem
i wiceburmistrzem naszego miasta w okresie międzywojennym. Dowodem na to, że była to
rodzina szanowana, jest fakt, że w czasie I wojny światowej w utworzonym wówczas tzw.
„Komitecie Obywatelskim” naszego miasta było trzech przedstawicieli tej rodziny: Korneli
Brauze, Leonard Brauze oraz Władysław Brauze. Pragnę jednak zwrócić uwagę na rozbrat
religijny tej rodziny, bowiem część tego rodu wyznawała wiarę ewangelicką, natomiast
pozostali są katolikami. Ten fakt daje wiele do myślenia, gdyż stawia on przed nami pytanie:
czy kiedykolwiek ludzie połączą się w jedną rodzinę? Ciekawy w swej prostocie jest nagrobek
żeliwny Carla Jüttnera zmarłego w 1846 r.
W pobliżu jest postawiony pomnik jedynie z przyczyn estetycznych. Jest to ciekawy i często
spotykany na cmentarzach ewangelickich postument zwieńczony krzyżem oplecionym liśćmi
i kwiatami. Wokół stylowy płot wykonany rękoma artysty – kowala. Pomnik poświęcony
rodzinie Schramru i Birnbaum sprawia niezwykle sympatyczne wrażenie, przywołując obrazy
z niby odległej, lecz przecież bliskiej nam przeszłości.
Anna Neugebauer
ur. 7.09.1904 r.
zm. 10.10.1965 r.
Poniżej polski napis „Pokój jej duszy” - to
ewidentny przykład asymilacji1 z tutejszym
społeczeństwem. Ten plac grobowy jest okolony
żeliwnym ogrodzeniem. Jest faktem bezspornym,
że Niemcy wyznania katolickiego o wiele
szybciej polonizowali się niż Niemcy wyznania
ewangelickiego, dlatego przytoczyłem przykład
Anny Neugebauer. Przyznać tutaj muszę, że
przykładów asymilacji z tutejszą społecznością jest
więcej, lecz dotyczą one ewangelików zmarłych po
II wojnie światowej. Natomiast ewangelicy zmarli
wcześniej bardzo rzadko polonizowali się. Obok
jest krzyż kamienny, surowy i masywny w swej
prostocie, lecz nie da się odczytać „od kogo on i dla
kogo”. Mimo to krzyż ten przetrwa jeszcze wiele lat.
Asymilacja - proces, w rezultacie którego dana jednostka
lub grupa jednostek przyswaja sobie wzorce, które
obowiązują na tym terenie.
1
fot.84 Krzyż żeliwny Carla Juttnera 1845 r.
75
fot.85 Przykład asymilacji, czego
potwierdzeniem jest napis
wzięty z polskich nagrobków
„Pokój jej duszy”
fot.86 Zwieńczony krzyżem postument dwóch
zamożnych rodów - Schramm i Birnbaum.
76
Następny grób należy do spowinowaconego
ze znanym w Ozorkowie rodem sukienniczym
Doeringów. Do niedawna był to grób i pomnik
nestora tej znanej ozorkowskiej rodziny. Pomnik
ten z wypalanej cegły był niezwykle skromny,
a jednocześnie przyciągał uwagę. Wielokrotnie
stawałem przed tamtym napisem:
Carl Friedrich Doering
ur. 13.07.1794 r.
zm. 28.12.1834 r.
Tutchfabrikant und Ritter des Eiseren
Kreuzes geb. in. Schwibus. Doeringowie pisali
się w różnoraki sposób, była więc pisownia
Düring, Dering lub Doering. Żeby ujednolicić
pisownię tego nazwiska wybrałem formę
Doering. Carl Friedrich Doering był Kawalerem Krzyża Żelaznego (prawdopodobnie
odznaczył się w wojnie z Napoleonem).
Później zawędrował do Ozorkowa, gdzie
został sukienniczym fabrykantem. Dziś,
gdy skierujemy się od grobowca Wernerów
w kierunku parkanu cmentarnego, znajdziemy
jeszcze niewielki kopczyk gruzu i położoną
na nim płytę nagrobkową Carla Friedricha
Doeringa, obok ceglanego postumentu.
Juliusz Assenheimer
ur. 25.09.1892 r.
zm. 23.12.1940 r.
fot.87 Bezimienny kamienny krzyż, który przetrwał
wiele lat.
fot.88 Pozostałość po nagrobku Friedricha Doeringa
z 1834 r.
fot.89 Ponownie sukiennicza rodzina Döringów
(Doeringów)
fot.90 Piękny obelisk Assenheimera z okresu
II wojny światowej.
fot.91 Helena Wanda Modro. Dawniej u stóp
anioła było dziecko, którego już nie ma,
a nisko na postumencie był napis:
„Ja umarłam, żebyś ty mógł żyć”
Jest to przedstawiciel zamożnej rodziny
ozorkowskiej. Ten piękny czarny obelisk
zawsze kojarzy mi się z farmaceutą lub
lekarzem. Możliwe, że jest to sugestia obelisku
aptekarza Weila lub doktora Weissa. Bardziej
jednak zastanawia mnie data śmierci. To dzień
przed Wigilią roku (1940), o którym należy
zapomnieć, a jednocześnie pamiętać.
Helena Wanda Modro
ur. 6.03.1905 r.
zm. 15.04.1929 r.
Na tablicy napis:
„Mojej najukochańszej mamusi”, a na
postumencie piękna postać anioła. Ten napis
brzmi jak nieme pytanie „Mamusiu, dla kogo
mnie porzuciłaś?”. Dawniej u stóp anioła było
dziecko, którego już nie ma. Było tam także
piękne epitafium „Ja umarłam – żebyś ty mógł
żyć”, które jest odpowiedzią na skargę dziecka.2
W obrębie tego placu rodzinnego widnieje
grób rodziny Janke i rodziny Kuhn, a także
grób sarkofagowy. Widocznie te rody były ze
sobą spowinowacone:
2
Sygn. „rzeźbił – Michał Kamieński, odlew wykonał –
inż. M. Gawrychowski, J. Szczeciński, Warszawa.
fot.92 Amalia Helena Liebich.
Helena Wanda Modro
pochodziła z Liebichów.
78
Amalia Helena Liebich z Kuhnów
ur. 5.01.1877 r.
zm. 30.01.1933 r.
oraz
Anna Renata Haake z Kuhnów
ur. 25.5.1872 r.
zm. 7.02.1896 r.
Rodzina Modro była bardzo liczną
i zamożną familią posiadającą kilka posiadłości
przy ulicy Krzeszewskiej (obecnie Sienkiewicza).
Do rodziny Modro należała kiedyś cegielnia na
Aleksandrii (obecnie zakład pana Bielawskiego).
Poprzez powinowactwo rodzina Liebichów
łączyła się także ze znanymi w Ozorkowie rodami
Kroppów Waltratusów i Jaroszewskich, których
groby są na sąsiednim cmentarzu katolickim.
Z rodu Kroppów wywodził się długoletni
burmistrz Ozorkowa zamordowany w Dachau.
W części „D” leży do dziś widoczny postument,
na którym widniał zniszczony i zatarty napis:
August Gestner
Urodzony Tuchmacher – czyli majster tkacki
ur. 6.05.1785 r.
zm. 1846 r.
To znów jeden z pionierów sukienniczych,
których sprowadził do Ozorkowa Ignacy
Starzyński. Obok zwalonego postumentu
Augusta Gestnera stoi skromny postument:
Abraham Gestner
ur. october 1793 r.
zm. 4 april 1856 r.
Jest to raczej nieliczny przypadek asymilacji
żydowskiej.WOzorkowieniewielebyłoprzypadków,
by Żydzi rezygnowali z wiary mojżeszowej. Była
jednak w Ozorkowie rodzina Klukas, której
członkowie byli połączeni węzłem małżeńskim
z Żydami, którzy przeszli na wiarę ewangelicką.
Nie spotkałem się natomiast z faktem, by
Żydzi ozorkowscy przeszli na katolicyzm.
Tutaj neofity3 nie było4.
3
4
Neofita – nowo nawrócony na chrześcijaństwo,
pogardliwie oznacza to przechrztę.
Wykluczam tutaj fakty ukryte, bowiem takie się
zdarzały.
fot.93 Postument zwieńczony krzyżem. Rodzina
Janke i Kuhn spokrewniona z rodziną
Liebichów i Modro.
fot.94 Nieliczny przykład przejścia z judaizmu na
ewangelizm. Samuel Beniamin Abraham.
79
Adolf Schlabitz
Żył 65 lat
zm. 29.01.1872 r.
Eleonora Schlabitz
Żyła 56 lat
zm. 22 października 1868 r.
Adolf Schlabitz jest znany z tego, że około 1850 r. kupił w Brużycy Wielkiej drewniany
kościółek. Kościółek tam ponoć sprowadzono z Norwegii. Jako że był to komplet złożony
z gotowych elementów, które dopiero w Brużycy zostały scalone, Schlabitz po dokonaniu
zakupu kazał go rozebrać i przewieźć do Łęczycy, gdzie odnowiono rozebrane elementy, a
następnie ustawiono złożony powtórnie kościółek przy ulicy Ozorkowskiej i oddano go do
użytku w 1853 r. Kościół ten służył łęczyckim ewangelikom wiele lat. Dopiero czas, a głównie
wichura, która miała miejsce w 1986 r. zniszczyła ten zabytek. Do ciekawostek należy fakt,
że obraz do ołtarza głównego w tym kościele po odrestaurowaniu go w Łęczycy, ufundował
Karol Scheibler, który był wówczas dyrektorem w fabryce schlösserowskiej w Ozorkowie.
Z chwilą, gdy Karol wyjechał w 1854 r. wraz z żoną Anną (z domu Werner) do Łodzi, gdzie
zrobił zawrotną karierę, wakujące po nim stanowisko dyrektora objął właśnie Adolf Schlabitz.
Adolf, by rzetelnie wykonywać obowiązki dyrektora, przeniósł się więc z Łęczycy do Ozorkowa.
Przez lata pracy w Ozorkowie zżył się z tutejszymi ludźmi i dlatego został tutaj pochowany.
fot.95 Adolf Schlabitz, dyrektor naczelny zakładów
schlösserowskich.
80
fot.96 Stela „prawdziwej lub domniemanej”
księżniczki z domu Zerbst.
fot.97 Inskrypcja, którą przetłumaczył
ks. Marcin Undas.
Znajduje się na str 82
Podobnie jak jego żona, która zmarła kilka lat wcześniej. Żona Adolfa Schlabitza pochodziła ze
znanej rodziny Kronów. Do rodziny Kronów należała restauracja przy Rynku nr 19 (obecnie
Plac Jana Pawła II), którą prowadziła żona Eleonora Schlabitz. Obecnie mieści się tam sklep
obuwniczy.
Anna Luisa Proppe
Johann Michael Proppe
z domu Zerbst
ur. 18.08.1802 r.
ur. 28.09.1799 r.
zm. 2.12.1864 r.
zm. 9.12.1869 r.
Rodzina Proppe była rodziną bardzo liczną i szanowaną na terenie Ozorkowa. Główną
jednak osobą w tej rodzinie była niewątpliwie Anna Luisa. Ojciec Anny, Johan Zerbst, znajdował
się w pierwszej grupie sukienników z Dąbia, którzy podpisywali w dniu 10.12.1807 r. w Łęczycy
ten pamiętny akt5 z Ignacym Starzyńskim. Jest on prawdopodobnie pochowany na tym
cmentarzu. Anna miała wówczas ponad 5 lat i z pewnością pamiętała to doniosłe wydarzenie
w dziejach Ozorkowa. Gdy przed laty stałem przed stelą6 Anny Luisy Proppe z domu Zerbst,
jakaś nieznajoma kobieta powiedziała mi, że stoję przed grobem księżniczki. Zbagatelizowałem
tę uwagę. Dopiero później natrafiłem w encyklopedii na informację, że z rodu szczecińskich
książąt pomorskich Zerbst pochodziła imperatorowa Rosji Katarzyna II. Na ile jest jednak
prawdą, że ojciec Anny pochodził z książęcej rodziny tego nie wiem, lecz w każdej baśni jest
ziarenko prawdy. Możliwe, że tkwił w tym mezalians lub wydarzenie, o którym się nigdy nie
dowiemy. Do dziś żałuję, że nie zagadnąłem tej kobiety, bowiem jest możliwe, że byłbym się
czegoś dowiedział. Dalej mamy kolejny grób rodziny Proppe, której nestorem był Gottfried
Proppe. Prawdopodobnie to jego podpis widnieje w drugiej umowie ze Starzyńskim, którą
podpisano w dniu 13.03.1811r. w Wytrzyszczkach. Właściwie to wszyscy osadnicy podpisywali
się krzyżykami, jako że nie umieli pisać.
5
6
W dniu 10 grudnia 1807 r. pod gmachem Ziemiaństwa Łowieckiego w Łęczycy sprowadzeni do Ozorkowa
sukiennicy z Dąbia i szewcy z Grabowa podpisali z dziedzicem Ozorkowa dwustronną umowę zawierającą
określone przywileje i obowiązki.
Stela – kamienna, ustawiona pionowo płyta z inskrypcją lub płaskorzeźbioną dekoracją o wysokości od kilkunastu
centymetrów do kilku metrów.
81
Powiat Zgierski, Miasto Ozorków
Rok 1819. Sygnatura 7
1552, s. 170, Łęczyca 16 IV 1819 r.
Ucziwy Michał y Johan Bracia Rodzeni
Proppowie (-) Proppe. Anna Elizabeth
z domu Proppe Ucziwego Johana Barthel
małżonka Braci siostra rodzona.
Dzieci Gotfrida i Ewy Rozyny Proppe
w mieście Ozurkowie w PZ.
Dom w Roguźnie po rodzicach w pow.
obornickim w WXP spłacił im Chrystop Proppe
za 244 talerów.7
U stóp tego pomnika jest napis poświęcony:
Fryderykowi Proppe
ur. 1889 r. zm. 1977 r.
Fryderyk jest prawdopodobnie prawnukiem
Gottfrieda z linii prostej. Wiadomo, że odziedziczył po ojcu warsztaty tkackie przy ulicy
Krzeszewskiej. Przy tej ulicy miał swój warsztat
sukiennik Gottfried, gdyż prawdopodobnie przybył
fot.98 Gottfried Proppe i Anne Rozine Proppe
do Ozorkowa, gdy wszystkie działki przy głównej
pochodząca z Sobótki. Nie jest więc z rodu
ulicy Ozorkowa były już wydzierżawione. Znów
pierwszego farbiarza Samuela Wegnera.
głównym motywem przedstawienia tego rodu
jest kobieta. Żoną Gottfrieda była bowiem Anna Rozine, która jest kolejnym śladem po bardzo
znanej rodzinie Wegnerów, z której pochodził pierwszy farbiarz Ozorkowa. Samuel Wegner (bo
o nim tu mowa), z pewnością nie był ojcem Anny Rozine, która wprawdzie pochodziła z rodziny
Wegnerów, lecz oni wywodzili się z Sobótki. Jak wiemy, pierwszy farbiarz w Ozorkowie pochodził
z Królewca (obecnie Kaliningrad) i z Sobótką nie miał nic wspólnego. Bezspornym jest jednak
faktem, że Samuel Gottlieb Wegner urodzony w 1770 r., zmarł 7 kwietnia 1842 r. w Ozorkowie
i jest pochowany na tym cmentarzu, podobnie jak jego żona Karolina z domu Wiese.
Nieco bliżej głównej alejki cmentarnej jest nagrobek Elfridy i Alfreda Jaegerów z około
1881 r. z oryginalną tablicą inskrypcyjną.
Tu spoczywają w Bogu nasze dzieci
Elfriede
&
Alfred Jaeger
ur. dn. 2 Maja 1878
ur. dn. 13 maja 1879
zm. dn. 23 września 1881
zm. dn. 23 września 1879
Błogi pokój ich prochom
tłumaczył ks. Marcin Undas
7
Akta rejenta Mikołaja Szczwińskiego – powinno być Akta rejenta Mikołaja Szczawińskiego. Pan Maciej
Wierzbowski kustosz Muzeum Zgierza, spisując te akta, przekazał nam je w formie oryginału. Jest to więc
kserokopia z pracy Macieja Wierzbowskiego. Drugą nieścisłością jest pierwsze imię żony Gotfrieda – jest Ewa
Rozyna, powinno być Anna Rozyna.
82
fot.99 Grób pastora Edwarda Stillera, któy 43 lata
kierował parafią w Ozorkowie.
fot.100Tablica nagrobna Karoliny Otylii Stiller
z domu Anders (żona pastora).
W głębi sektora „D” kolejną postacią, której nie sposób ominąć, był trzeci z kolei, lecz
najdłużej działający duszpasterz Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie.
Edward Stiller
ur. 20.12.1810 r. w Rawiczu
zm. 20.12.1879 r. w Ozorkowie.
Edward Stiller studia teologiczne odbył we Wrocławiu. Ordynowany w Warszawie 27.11.1836
r. Jeszcze w 1936 r., gdy przybył do Ozorkowa, prawdopodobnie nie wiedział, że spędzi tutaj
pracowite 43 lata. Wiadomo o nim, że był człowiekiem bardzo twardych zasad religijnych.
Był także tytanem pracy i wówczas, dzięki jego zaangażowaniu, wiele w naszej parafii zmieniło
się na lepsze. To za jego kadencji zbudowano najokazalszy kościół (lata 1840 -1942) w rejonie
Polski Środkowej. W życiu prywatnym był żonaty z Karoliną Anders, mając z nią dwoje dzieci.
Syn Herman ukończył teologię i był nauczycielem religii w Łodzi. Córka Lidia wyszła za mąż
za księdza Karola Bandera w Kielcach.
Na postumencie Edwarda Stillera jest oparta o krzyż otwarta księga z fragmentem tekstu:
„Ja ciebie kochałem zawsze i dlatego zabrałem cię do siebie dla twojego dobra”
Księga Jeremiasza 31
Karolina Otylia Stiller z domu Anders.
ur. 2.01.1813 r.
zm. 27.10.1885 r.
83
Ostatnią, lecz najważniejszą i zarazem najtrudniejszą do rzetelnego opisu jest rodzina
Wernerów. W tym temacie dużą pomoc uzyskałem od potomka tego rodu - ks. Mariusza
Wernera. Grobowiec rodzinny Wernerów jest budowlą skromniejszą od mauzoleum
poświęconego Karolowi i Henrykowi Schlösserom. Powodem tego jest fakt, że został on
zbudowany wcześniej, kiedy nie było jeszcze trendu w kierunku monumentalnych budowli
nagrobnych. Prawdopodobnie głównym powodem budowy nieco skromniejszego grobowca była
jednak sytuacja finansowa rodziny. Jak bowiem wiemy, Christian Wilhelm Werner ofiarował na
budowę kościoła ewangelickiego w Ozorkowie ogromną sumę. Dlatego też na budowę bardziej
okazałego grobowca zabrakło pieniędzy. Jak również wiadomo, że głównie dzięki Wernerowi
budowa kościoła ewangelickiego została ukończona. W dniu 9.10.1842 r. kościół ewangelicki
w Ozorkowie został poświęcony. Jednak Wernerowi nie dane było doczekać tej wielkiej chwili,
bowiem zmarł nieco wcześniej, w maju tegoż roku. Zabrakło kilku miesięcy, a przecież jedynym
jego marzeniem było doczekać uroczystego otwarcia świątyni. Mimo oczywistych perypetii
finansowych, grobowiec ten jest drugą pod względem wielkości budowlą na cmentarzu
ewangelickim w Ozorkowie. Dziś, idąc alejką w kierunku grobowca Wernerów, widzimy go
z tyłu, gdyż frontem skierowany jest w kierunku dawnej bramy przy ulicy Krzeszewskiej.
Zbudowany z brunatno-czerwonego piaskowca przejawia autentyczny smutek i przygnębienie,
lecz wyraźnie się ożywia w promieniach słońca. Skądinąd wiadomo, że grobowiec rodzinny
wybudowała wdowa Matylda Werner i głównym celem było upamiętnienie Wilhelma.
Na zdjęciu widzimy postument wyrastający w górę, który przylegając do frontonu, przechodzi
w okrągły obelisk zwieńczony krzyżem. Nie wiadomo, niestety, kto projektował i przez jaką
firmę został wytworzony grobowiec rodziny Wernerów. U podstawy tego postumentu są tylko
trzy napisy potwierdzające, że grobowiec jest poświęcony głównie tym trzem osobom.
fot.101 Grobowiec Wernerów.
84
Wilhelm Werner
1794 – 1842
Z napisu wynika, że Werner używał imienia Wilhelm, ponieważ pominięte zostało jego
pierwsze imię Christian. Urodzony w Warszawie jako piąte z kolei dziecko Samuela Fryderyka
Wernera i Anny Rozyny.
Rodzina Wernerów została nobilitowana przez króla Stanisława Augusta pieczętując się
herbem Miron. W 1821 r. Christian Wilhelm Werner przybył do Ozorkowa z żoną Anną oraz
pierworodnym synem Karolem z pierwszego małżeństwa. Nabywszy działkę od Ignacego
Starzyńskiego na Strzeblewie, wybudował tam dom mieszkalny oraz farbiarnię, która po kilku
latach stała się największą na terenie Królestwa Polskiego. Portret Christiana Wilhelma Wernera
znajduje się w muzeum w Łęczycy8.
Anna Werner z domu Schroeder pochodziła z Międzyrzecza
1795 – 1825
Zastanawia, że napis ten jest najbardziej czytelny. Anna (pierwsza żona Wilhelma) zmarła
przy porodzie syna Ferdynanda w 1825 r. Natomiast grobowiec rodzinny Wernerów został
wybudowany przez drugą żonę, Matyldę, głównie ku czci Wilhelma. Anna, która zmarła
wcześniej, była więc pochowana w innym miejscu. Z napisu wynika, że szczątki Anny zostały
przeniesione do rodzinnego grobowca zdecydowanie później. Możliwe, że nastąpiło to po
śmierci drugiej żony, Matyldy.
Matylda Werner z domu Reitzenstein pochodziła z Łomży.
1799 – 1878
Druga żona Wilhelma była odporna na wszystkie trudy i niedole życia. Jak wiemy, nawet
śmierć męża nie załamała jej, gdyż nie oddała farbiarni w obce ręce i prawdopodobnie głównie
dzięki temu godnie wyposażyła wszystkie dzieci, czerpiąc środki z dobrze prosperującej farbiarni.
To dzięki niej ród Wernerów był spowinowacony z Scheiblerami i Schlösserami i innymi ważnymi
rodami, wyłączając jedynie pierwszy mariaż9 Fryderyka Schlössera i Hennrietty Wilhelminy
Werner (siostra Christiana Wilhelma). Na frontonie grobowca, po bokach postumentu, nieco
wyżej od opisanych trzech napisów, znajdują się dwa symbole przedstawiające alfę i omegę.
Pierwsza i ostatnia litera alfabetu greckiego przypomina nam, że istnieje zarówno początek jak
i kres naszej życiowej wędrówki. Na frontowej ścianie grobowca znajdują się imiona i nazwiska
pozostałych członków tej licznej rodziny, jak również daty ich urodzin i śmierci. Odszedłem od
wiernego przedstawiania napisów, układając wszystkie napisy w jedną chronologiczną całość,
biorąc za podstawę kolejność daty śmierci:
1. Wanda Meisner
1848 – 1850
2. Wilhelm Werner
1835 – 1851
brat Anny Scheibler, która otrzymała jego część spadkową w swoim wianie ślubnym
3. Beniamin Schultz
1802 – 1853
Beniamin Schultz to niezwykle tajemnicza postać w rodzie Wernerów. Był on prawdopodobnie
kuzynem Matyldy Werner (druga żona Wilhelma). Matylda była bowiem spowinowacona
z rodem Schultzów. Jak wiemy, Beniamin Schultz reprezentował stronę nieżyjącego już
wtedy Christiana Wilhelma Wernera w pamiętnym procesie licytującym Gottlieba Lausego.
8
9
Kopia tego zdjęcia znajduje się w książce pt. „Dzieje Ozorkowa na Podstawie Historii Społeczności Ewangelicko –
Augsburskiej”, której autorami są P. A. Górny i R. S. Łuczak wydanej przez Oficynę Biblofilów, Łódź 2009, s. 40.
Mariaż (frane – mariage) – małżeństwo, w kartach połączenie króla i damy.
85
Beniamin nabył zakład po Gottliebie Lausem, odsprzedając go wkrótce braciom Abrahamowi
i Józefowi Librachom. Beniamin Schultz był wymieniony także w charakterze świadka przy
ślubie 27-letniego wówczas Karola Jana Wilhelma Wernera, pierworodnego syna Chrystiana
Wilhelma i Anny z 21-letnią Henriettą Emilią Schlösser, córką Friedricha Mathiasa i Henrietty
Wilhelminy. Ślub zawarty został 30 września 1847 r. w kościele Ewangelicko – Augsburskim
w Ozorkowie. Ślubu udzielił ks. Edward Stiller. Świadkami byli: farbiarz Adolf Reich lat 46
i zarządca dóbr ziemskich Beniamin Schultz. To, że został pochowany w grobowcu rodzinnym
Wernerów, było prawdopodobnie decyzją Matyldy. Natomiast nie wiadomo, czy z rodziną
Wernerów łączyło go tylko to, że był spowinowacony z Matyldą Werner, czy może coś więcej?
Dodać tylko tutaj można, że farbiarz Adolf Reich to prawdopodobnie nestor znanego rodu
Rajchów. Dla przybliżenia członków tej rodziny należy przypomnieć, że mieszkali w dawnej
remizie strażackiej przy ulicy Kościuszki i wielu z nich służyło w Ochotniczej Straży Pożarnej
w Ozorkowie.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
Henrietta Werner
Czesław Werner
Henryk Werner
Emma Werner
Kazimierz Werner
Ludwik Werner
Adolf Werner
Wiktor Meisner
Jadwiga Stobiecka
Aniela Meisner
Gustaw Meisner
Leopold Meisner
Adolf Józef Werner
Wilhelm Adolf Werner
1854 – 1855
1853 – 1857
1853 – 1857
1828 – 1858 Czy to siostra bliźniaczka Anieli Meisner?
– 1859
1859 – 1860
1833 – 1869
1855 – 1879
1858 – 1891
1828 – 1895
1825 – 1896
1852 – 1897
1866 – 1913
1860 – 1916
W odróżnieniu od mauzoleum Schlösserów, które do dziś jest otwarte i wciąż znajdują tam
spoczynek kolejni członkowie rodu, grobowiec rodzinny Wernerów zakończył swą działalność
w 1916 r. Możliwe, że pewien wpływ miało tutaj zwyrodnienie „hien cmentarnych”. Dość, że
kolejni członkowie rodu unikali grobowca w Ozorkowie. Zaznaczyć jednak trzeba, że ród ten
wrósł w tę ziemię i zawsze utożsamiał się z Polską, mimo że wielu Wernerów żyje dziś poza
granicami kraju. Widać nawet pewien sentyment do polskiej pisowni widoczny na napisach
nagrobkowych. Należałoby także przypomnieć kilka postaci tego rodu, które, mimo że są
pochowane w innych miejscowościach, są na trwałe połączone z linią ozorkowską Wernerów.
Gdyby ogarnąć ten niezwykle liczny ród Wernerów, to z pewnością wyszłaby pokaźnych
rozmiarów książka. Można dodać, iż na ostatnim zjeździe tej rodziny było około 180 osób.
Ks. Mariusz Werner mówił mi, że sam nie znał osobiście wszystkich członków rodziny. Dlatego
też odszedłem od rozszerzenia tego tematu.
86
Pora zakończyć naszą wędrówkę po Cmentarzu Ewangelicko – Augsburskim w Ozorkowie.
Wracamy powrotną alejką biegnącą w górę10, by dojść do skrzyżowania z drugą alejką,
przecinającą prostopadle pierwszą. Tutaj na rogu dostrzegamy krzyż postawiony w czasie, gdy
proboszczem tej parafii był ks. Mariusz Werner. W tym miejscu skręcamy w lewo, wchodząc
w ocienioną alejkę prowadzącą do bramy wyjściowej.
10
Jest to pierwsza alejka biegnąca od dawnej bramy przy ulicy Krzeszewskiej noszącej także umowną nazwę ulicy
Śmiertelnej (obecnie ulica Sienkiewicza).
fot.102 Krzyż postawiony w czasie, gdy proboszczem
Parafii Ewangelicko – Augsburskiej
w Ozorkowie był ks. Mariusz Werner
87
fot.103Na zakończenie wędrówki po Cmentarzu
Ewangelicko – Augsburskim w Ozorkowie
fragment głównej alejki wiodący do bramy
wyjściowej i furtki.
88
BIBLIOGRAFIA
I. Materiały i dokumenty
1.
2.
3.
4.
5.
Archiwum Państwowe w Płocku – Oddział w Łęczycy
Archiwum Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie
Archiwum Urzędu Miejskiego w Ozorkowie
Archiwum Rodzinne k.s. Mariusza Wernera
Archiwum Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Zgierzu
II.
Książki
6. Bartczak M., „Scheiblerowie – Historia rodu”, Łódź 1999 r.
7. Górny P. A., Łuczak R. S., „Dzieje Ozorkowa na Podstawie Historii Społeczności Ewangelicko – Augsburskiej”,
Oficyna Bibliofilów, Łódź 2009 r.
8. Kotula K. (BP), Od marzeń do ich spełnienia – wspomnienia lat 1884-1951, Augustana, Bielsko-Biała 1998 r.
9. Małyszko S., „Majątki Wielkopolskie” (powiat Kaliski) t.IV.Szreniawa 2000 r.
10. Rosiak Jan Apolinary – Maszynopis – „Pamiętnik Pawła Korzenia” (to niepełna autobiografia)
11. Rosin R. (redaktor.), „Łęczyca – Dzieje Miasta”, Łęczyca 2001 r.
12. Stefański K., „Cmentarz Ewangelicko – Augsburski w Łodzi”, Łódź 1992 r.
13. Stefański K., „Ewangelicko – Augsburskie budownictwo kościelne w okręgu łódzkim w I połowie XIX wieku”, Łódź 1995 r.
14. Szulc E., „Cmentarze Ewangelickie w Warszawie”, Warszawa 1989 r.
III.
Czasopisma
6. Rosiak S. – „Powstanie Przemyśla Włókienniczego w Ozorkowie”, Biuletyn Informacyjny – wydanie książkowe,
Ozorków 1967 r.
7. Werner M., „Dzieje Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie”- „Wiadomości Ozorkowskie” nr. 1-2, Ozorków 1994 r.
8. Wędrowiec – „Kwartalnik Krajoznawczy RPK PTTK w Łodzi” – Rok L III Numer Jubileuszowy II (400) 2009 r.
IV.
•
•
•
•
•
•
•
•
Przekazy ustne
Danuta Chojnacka
dr Remigiusz Czerwiński
Konrad Dąbrowski
Jan Apolinary Rosiak
ks. Marcin Undas
Eugeniusz Urban
ks. Mariusz Werner
Kazimierz Wojewoda
89
ZAŁĄCZNIKI:
ZAŁĄCZNIK 1: Odpis
90
ZAŁĄCZNIK 2: Pełnomocnictwo
91
ZAŁĄCZNIK 3: Podanie
92
ZAŁĄCZNIK 4: Postanowienie
93
ZAŁĄCZNIK 5: Tytuł wykonawczy
94
ZAŁĄCZNIK 6: Postanowienie
95
96
ZAŁĄCZNIK 7: Wyrok
97
ZAŁĄCZNIK 8: Wniosek
98
ZAŁĄCZNIK 9: Protokół
99
100
ZAŁĄCZNIK 10: Świadectwo
101
SPIS ILUSTRACJI
fot.1
fot.2
fot.3
fot.4
fot.5
fot.6
fot.7
fot.8
fot.13
fot.14
fot.16
fot.17
fot.18
fot.19
fot.20
fot.21
fot.22
fot.23
fot.24
fot.25
fot.26
fot.27
fot.28
fot.29
fot.30
fot.31
fot.32
fot.33
fot.34
fot.35
fot.36
fot.38
fot.37
fot.39
fot.40
fot.41
fot.42
fot.43
fot.44
fot.45
fot.46
fot.48
fot.47
fot.49
fot.50
fot.51
fot.52
fot.53
102
Stara studnia czynna od 1807 do 1939 roku.
10
Mur cmentarny, róg ulicy Dolnej i Sienkiewicza. Tutaj do lat siedemdziesiątych XIX wieku były obok siebie wejścia na Cmentarz
Ewangelicko–Augsburski i Cmentarz Rzymsko–Katolicki.
11
Nagrobek Carla Friedricha Doeringa z 1834 roku, a raczej to co zniego pozostało.
12
Grobowiec rodziny Wernerów z (prawdopodobnie) 1842 roku, czynny do 1916 roku.
13
Epitafium poświęcone Friedrichowi Mathiasowi Schlösserowi, 1848 rok.
13
Medalion z podobizną Henrietty Wilhelminy Schlösser na bocznej ścianie sarkofagu z 1865 roku. Obok cippus Friedricha Mathiasa Schlössera 14
Boczna ściana mauzoleum Heinricha i Carla Schlösserów (lata 80. XIX wieku).
15
Pastor Edwar Lemon � 1910r.
16
Pastor Teodor Bergman z wiernymi.
19
Pastor Teodor Bergman.
19
Ksiądz Marcin Undas.
24
Dom przedpogrzebowy wybudowany prawdopodobnie w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku
29
Brama wejściowa na Cmentarz Ewangelicko–Augburski w Ozorkowie, wybudowana prawdopodobnie w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku 30
Nagrobek Wincentego Józefowicza (grób rodzinny)
31
Stela zamożnego sukiennika Friedricha Hoffmanna
31
Nagrobek Johanna Schmidta, kierownika w zakładach schlösserowskich, zwieńczony krzyżem
32
Postument Adolfa Scheiblera, rodzonego brata Karola Wilhelma Scheiblera, potentata włókienniczej Łodzi
32
Zdjęcie boczne postumentu Adolfa Scheiblera.
33
Zdjęcie boczne postumentupoświęcone Helenie Scheibler (z domu Werner) żonie Adolfa Scheiblera.
33
Zabytkowa krata placu rodzinnego Scheiblerów.
34
Postument zwieńczony krzyżem przedsta-wiający rodzinę Gelbke. Samuel był długoletnim stangretem Schlösserów.
35
Nagrobek Gustawa Adolfa Berenta właściciela przędzalni przy ulicy Maszkowskiej.
35
Postument Karola Teodora Weila, nestora ozorkowskich farmaceutów.
36
Postument Julii Weil, rodzonej siostry Christiana Wilhelma Wernera.
36
Obelisk Roberta Weila, właściciela apteki.
37
Karolowa Weil z Traumerów.
37
Małżeństwo Jonscherowie, Jan i Jadwiga, protoplaści znanego rodu w Ozorkowie.
38
Karol Weil, dyrektor fabryki schlösserowskiej na Strzeblewie
39
Maria Weil
39
Obelisk Władysława Janasza, dyrektora zakładów schlösserowskich.
39
Tablica nagrobna Konstantego Janasza (brata Władysława), społecznika i przemysłowca
40
Nagrobek Anny Zofii Schneider, zasłużonej w odzyskiwaniu mienia parafialnego
40
Postument Edwarda Lemona, pastora Parafii Ewangelicko–Augsburskiej w Ozorkowie i jego żony Franciszki z domu Bordollo 40
Nagrobek człowieka, którego niesłusznie zamordowano tuż po wkroczeniu wojsk radzieckich do Ozorkowa
41
Obelisk Ferdynanda Weissa, człowieka, który „uratował” Ozorków w czasie zarazy.Obeliskiem tym rozpoczyna się sektor „B”
42
Cippus Friedricha Mathiasa Schlössera z 1848r.
44
Sarkofag Henrietty Wilhelminy Schlösser z Wernerów 1865r.
46
Grób Emilii i Karola Wernerów, właścicieli majątku w Puczniewie.
47
Postument zwieńczony krzyżem ze śliczną postacia klęczącego aniołka. symbolizującego dzieci Fryderyki Wilhelminy Schlaeger
i Henryka Schlaeger - Juliana i Heleny Marii.
47
Wejście do mauzoleum Schlösserów, zbudowanego w latach osiemdziesiątych XIX wieku.
48
Nagrobek (pradopodobnie) Stanisława Pawła, syna Pauliny i Leopolda Wernerów z 1856 r.
49
Henryk Schlösser (syn Karola) i Charlotta z Wulków związani ze Sławoszewem.
49
Paulina i Leopold Wernerowie związani z cukrownią w Leśmierzu, a zamieszkali w folwarku Cedrowice
49
Widok mauzoleum Schlösserów od strony południowej, zbudowanego w latach osiemdziesiątych XIX wieku.
49
Zdjęcie boczne mauzoleum z jedynym napisem zewnętrznym poświęconym Heinrichowi i Carlowi Schlösserom, zbudowanego w latach
osiemdziesiątych XIX wieku.
50
Wnętrze mauzoleum, kaplica, w której ks. Karol Kotula odprawiał msze, kiedy parafia była pozbawiona kościoła
51
Sufit w kaplicy mauzoleum.
51
Tablica nagrobna Karla Ernsta Schlösserai Natalii Schlösser.
51
fot.54
fot.55
fot.56
fot.57
Tablica nagrobna w mauzoleum
53
Drzwi boczne do pałacu przy ul. Łęczyckiej z zachowanym herbem Henryka Schlössera.
56
Tablica nagrobna.
56
Drugie podziemne pomieszczenie, w którym znajduje się krucyfiks oraz czarna tablica Karola Hermana Gustawa Schlössera
zm. w 1993r. w Londynie (mąż Zofii). Niżej widać tablicę Anny Natalii Linowskiej. Z pewnością jest tutaj także Zofia Schlösser
(brydżystka) oraz Henryk Schlösser, były właściciel Sławoszewa, ojciec Karola i Anny.
57
fot.58 i 59 Drzwi i schody prowadzące do podziemnej części mauzoleum. W głębi widać pomieszczenie, które jest obecnie puste
61
fot.60 Trzecie podziemne pomieszczenie, trumna z lewej strony, prawdopodobnie Natalii Schlösser
61
fot.61 Trzecie podziemne pomieszczenie, widok ogólny. Biała trumna na pierwszym planie to prawdopodobnie Charlotta Schlösser z Wulfów. 62
fot.62 Trzecie podziemne pomieszczenie, prawa strona. Trumna wraz z urną Friedricha Casimira Schlössera, syna Karola.
62
fot.63 Trzecie podziemne pomieszczenie z trzema najstarszymi trumnami - Carla, Heinricha i Mathildy Schlösser.
62
fot.65 Trzy najstarsze trumny, w których znajdują się szczątki Karola, Henryka i Matyldy. Dla lepszego zrozumienia podaję imiona
w polskiej wersji językowej.
63
fot.64 Trzecie podziemne pomieszczenie, urna z prochami Friedricha Casimira Schlössera
63
fot.66 Nagrobek Wilhelma Pawła Zygfryda Hensla
64
fot.67 Zabytkowe ogrodzenie placu rodzinnego Schlösserów
65
fot.69 Nagrobek właściciela karczmy na Aleksandrii, w której miała miejsce wstrząsająca tragedia w połowie XX wieku
66
fot.70 Fragment alejki prowadzącej w dól do dawnej bramy i futki przy ul. Krzeszewskiej (obecnie ulica Sienkiewicza)
66
fot.68 Robert Marschel, właściciel dużego gospodarstwa na Strzeblewie, gospodarstwo było położone równolegle do ul. Łąkowej
66
fot.71 i 72 Postument należący do rodziny Wegnerów i anioł, który na nim stał oparty o złamaną kolumnę, 1883 r.
68
fot.73 Skromne groby, o których się jednak pamięta.
69
fot.74 i 75 Groby braci Cereckich, którzy (prawdopodobnie) byli spowinowaceni z pastorem Cereckim z Łęczycy zamordowanym w czasie II
wojny światowej przez hitlerowców.
69
fot.76 Fryderyk Wolschendorf-Wiejski. Ten, którego tęsknota za Ozorkowem przyprowadziła tutaj na wieczny spoczynek.
70
fot.77 Krzyż drewniany stojący pobok nagrobka Roberta Marschla w pobliżu skrzyżowania dwóch alejek.
71
fot.79 Studnia w alei przy sektorze „D”
72
fot.80 Grób przedstawicielki znanego i wpływowego rodu Brauze
72
fot.78 Groby żołnierzy z I wojny światowej.
72
fot.82 Postument zwieńczony krzyżem. Amalia Semrau 1884r.
74
fot.83 Bluszcz skrywający tajemnicę, kto pod nim „śpi”.
74
fot.81 Żeliwne ogrodzenie pola grobowego Amalii Semrau sygn. A.Fiebiger Łódź.
74
fot.84 Krzyż żeliwny Carla Juttnera 1845 r.
75
fot.86 Zwieńczony krzyżem postument dwóch zamożnych rodów - Schramm i Birnbaum.
76
fot.85 Przykład asymilacji, czego potwierdzeniem jest napis wzięty z polskich nagrobków „Pokój jej duszy”
76
fot.87 Bezimienny kamienny krzyż, który przetrwał wiele lat.
77
fot.89 Ponownie sukiennicza rodzina Döringów (Doeringów)
77
fot.88 Pozostałość po nagrobku Friedricha Doeringa z 1834 r.
77
fot.90 Piękny obelisk Assenheimera z okresu II wojny światowej.
77
fot.91 Helena Wanda Modro. Dawniej u stóp anioła było dziecko, którego już nie ma, a nisko na postumencie był napis:„Ja umarłam, żebyś ty mógł żyć” 78
fot.92 Amalia Helena Liebich.Helena Wanda Modro pochodziła z Liebichów.
78
fot.93 Postument zwieńczony krzyżem. Rodzina Janke i Kuhn spokrewniona z rodziną Liebichów i Modro.
79
fot.94 Nieliczny przykład przejścia z judaizmu na ewangelizm. Samuel Beniamin Abraham.
79
fot.95 Adolf Schlabitz, dyrektor naczelny zakładów schlösserowskich.
80
fot.96 Stela „prawdziwej lub domniemanej” księżniczki z domu Zerbst.
80
fot.97 Inskrypcja, którą przetłumaczył ks. Marcin Undas. Znajduje się na str 82
81
fot.98 Gottfried Proppe i Anne Rozine Proppe pochodząca z Sobótki. Nie jest więc z rodu pierwszego farbiarza Samuela Wegnera.
82
fot.99 Grób pastora Edwarda Stillera, któy 43 lata kierował parafią w Ozorkowie.
83
fot.100 Tablica nagrobna Karoliny Otylii Stiller z domu Anders (żona pastora).
83
fot.101 Grobowiec Wernerów.
84
fot.102 Krzyż postawiony w czasie, gdy proboszczem Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Ozorkowie był ks. Mariusz Werner
87
fot.103 Na zakończenie wędrówki po Cmentarzu Ewangelicko – Augsburskim w Ozorkowie fragment głównej alejki wiodący do bramy
wejściowej i furtki.
88
103
104
CMENTARZ
EWANGELICKO – AUGSBURSKI
W OZORKOWIE
Paweł Andrzej Górny
CMENTARZ EWANGELICKO – AUGSBURSKI W OZORKOWIE
Paweł Andrzej Górny
Książka wydana dzięki Urzędowi Miejskiemu w Ozorkowie
Ozorków 2010

Podobne dokumenty