Szanowni Państwo! Z przykrością przyjąłem treść pisma
Transkrypt
Szanowni Państwo! Z przykrością przyjąłem treść pisma
Szanowni Państwo! Z przykrością przyjąłem treść pisma rozesłanego oficjalnym mailingiem do Państwa Elektorów, a następnie umieszczonego na oficjalnej stronie wydziałowej. Pismo, jakkolwiek sporządzone na papierze firmowym Dziekana WPiA, a przekazane jak komunikaty na Radę Wydziału, nie zostało przez nikogo podpisane. Zastanawiałem się, czy w związku z tym w ogóle się do niego odnosić, ale uznałem, że brak podpisu, chociaż w moim odczuciu świadczący o braku szacunku do Elektorów, wydaje się być li tylko wynikiem pośpiechu i nerwowości, podobnie jak ogólny ton, który nie przystaje do obyczajów akademickich. Zakładając, iż pismo wyraża stanowisko Pana Dziekana Krzysztofa Rączki, pozwalam sobie sformułować następujące uwagi. Z szacunkiem podchodząc do tradycji akademickiej wyrażam pogląd, iż nie mieści się w jej kanonach czynne zaangażowanie ustępującego dziekana w kampanię wyborczą swojego następcy (a zarazem zastępcy), w szczególności pisanie listu do Elektorów, którego celem jest wywarcie na nich wpływu niemal w przeddzień wyborów. Jest to bezprecedensowe naruszenie zasad debaty wyborczej. Jestem zdziwiony taką reakcją Pana Dziekana tym bardziej, że poniedziałkowa debata nie dotyczyła oceny działalności dziekana, którego nazwisko - przynajmniej z mojej strony - nie padło, lecz sytuacji Wydziału widzianej z mojej perspektywy, jako pracownika Wydziału a zarazem Prorektora Uniwersytetu Warszawskiego. Przedstawiłem Państwu prawdziwe dane i każdy, kto brał udział w debacie, mógł sobie wyrobić pogląd na tematy tam poruszone. Szanując poglądy wszystkich Elektorów, do których mają dobre prawo, zamiast je komentować, poprzestanę na stwierdzeniu, że zamierzam być dziekanem zarówno tych, którzy będą na mnie głosowali, jak też tych, którzy poprą mojego kontrkandydata; uważam zarazem, iż wobec tych ostatnich muszę się wykazać szczególną odpowiedzialnością, aby ich codziennie przekonywać do mojego programu. Jedynie na marginesie stwierdzam, że w liście znajdują się odniesienia do kwestii, które nie były przedmiotem debaty - wtedy, gdy jest mowa o tym, że kandydat przemieszczał cenną infrastrukturę badawczą Wydziału poza jego budynki, czym rzekomo miał uniemożliwić korzystanie z aparatury innym pracownikom Katedry. Spieszę więc wyjaśnić, iż w ramach kilku prowadzonych przeze mnie oraz innych pracowników grantów NCBiR Katedra Kryminalistyki była w stanie zakupić aparaturę do badań dokumentów i utworzyć jedno z najlepszych laboratoriów w tej dziedzinie w Polsce. Po otrzymaniu z grantów wartościowej aparatury badawczej zwróciłem się do Pana Dziekana Krzysztofa Rączki z wnioskiem o wskazanie pomieszczenia, w którymkolwiek budynku naszego Wydziału, gdzie można zorganizować siedzibę laboratorium. Pan Dziekan uznał jednak, że nie warto wspomagać Katedry Kryminalistyki i takiego pokoju nie przydzielił; wtedy zwróciłem się do władz uniwersyteckich o udostępnienie pomieszczeń na terenie Uniwersytetu, czyniąc w ten sposób przysporzenie na rzecz Wydziału. Żałuję, że Pana Dziekana zabrakło na uroczystym otwarciu laboratorium, mimo wystosowanego zaproszenia, być może uniknęlibyśmy niedoinformowania i nieprawdziwych zarzutów. Na koniec apeluję o zachowanie spokoju i umiaru, bo rozgorączkowanie nie służy ani wyborom, ani zapewnieniu dobrej atmosfery na Wydziale. To właśnie ona stanowi najistotniejszy cel, jedną z głównych przyczyn, dla której zdecydowałem się kandydować na stanowisko dziekana. Z wyrazami szacunku Tadeusz Tomaszewski