życiodajny stres

Transkrypt

życiodajny stres
Pultusk24
ŻYCIODAJNY STRES
Świat stał się ciekawski, wszyscy chcą wiedzieć wszystko i o wszystkim. Ile pieniędzy ma na koncie Kowalski,
dlaczego wyginęły dinozaury, czy premier gra w golfa i z kim, ile mięsa jest w mortadeli, jak wygląda człowiek gdy
umiera? Żadna matka nie powie już dziecku, że ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła. Nawet wtedy, kiedy
latorośl przeszukuje komórkę ojca i czyta przesłane do niego przez „ciocię” smsy. Gorzej – zaczyna robić to sama.
Zaspokajaniu tej wszechobecnej ciekawości służą systematyczne badania przeprowadzane przez naukowców różnych
gildii. Badają dlaczego żaby chodzą nocami po szosach, ilu ludzi zadowolonych jest z tegorocznej zimy, po co kobiety
wchodzą na Mount Everest, co piją Polacy, gdy mają kaszel, czy rodacy wydaja pieniądze w Walentynki, czy Vizir jest
lepszy od Rexa, a Blendamed od Aquafresh, kto powinien być kandydatem Platformy na prezydenta i czy Polsce w
ogóle potrzebny jest prezydent... Na szczęście te niezbędne badania finansuje Unia Europejska.
Ostatnio angielscy, na szczęście, uczeni przeprowadzili badania, czym stresują się tamtejsze kobiety. I wyszło im, że
angielskie matki najbardziej stresują się rannym ubieraniem dzieci i dowożeniem ich do szkoły. Bo to i nie chcą jeść
(ohydnej) owsianki na śniadanie, mali chłopcy chcą codziennie czysty t-shirt, a dziewczynki zużywają matczyny
dezodorant (a przecież jest on z dodatkiem feromonów) itp. Same kłopoty w domu, a po wyjściu z niego jeszcze
więcej. Poranne korki, zatłoczone metro, brak parkingów, no i ten lewostronny ruch.
Nie rozumiem w czym rzecz – przecież wystarczyło nie mieć dzieci. No a jeżeli już się przydarzyły, trzeba je było
nauczyć, by nie jadły w domu śniadań i same jeździły do szkoły. Można było tak wychować dziadków, by to oni
odwozili wnuki do szkół, czymś przecież muszą zająć swój wolny czas. W ostateczności można się z Anglii
wyprowadzić, w krajach na kontynencie takie problemy nie występują.
Nie rozumiem też tych obaw przed stresem, obojętnie porannym czy wieczornym, letnim czy zimowym. Co bowiem
napędza współczesnego człowieka? Co każe mu rano wstać, wyjść z domu, czasami nawet do pracy? Stres. Albo
potrzeba adrenaliny. Przecież bez stresu na świecie nie byłoby niczego, dosłownie. Stres z głodu kazał jaskiniowcowi
szukać gąsienic na podwieczorek, stres (bo było to za mało) kazał mu zabijać większe zwierzaki. To potrzeba stresu
każe współczesnemu jaskiniowcowi jeździć samochodem po pijaku: złapią czy nie złapią? A jeżeli trafią, to uda się
wykpić 50-złotówką wciśnięta posterunkowemu, czy też będzie się dalej jeździć, ale bez prawa jazdy....
To potrzeba stresu zmusza człowieka do kradzieży, bandytyzmu, rozboju. Życie bez stresu jest bowiem przeraźliwie
nudne, a nuda to najgorsze co może spotkać człowieka młodego. Pisał o tym już wiele lat temu pewien radziecki literat
w książce „Timur i jego drużyna”. Młodzi ludzie, by się nie nudzić, stresowali się pomagając znienacka innym,
głównie starszym i schorowanym. Potem próbowała to wprowadzić w życie polska telewizja w programie dla
młodzieży pt. Niewidzialna ręka, ale niewiele z tego wyszło. Jak zwykle u nas.
Starzy też bez stresu nudzą się. A znudzony stary bywa jeszcze gorszy, czasami, od znudzonego młodego. Wymyśla, na
przykład, jakieś prace dla żony (może byś wreszcie pozmywała te talerze i garnki), dzieci (odśnieżyli byście podjazd do
garażu, bo nie mogę pojechać na zebranie emerytów) i wnuków (jak wyczyścicie mi buty, to pozwolę wam potem
pograć na moim komputerze). Oczywiście stres starych bywa czasami przydatny. I tak, stres spowodowany brakiem
telefonu stacjonarnego (były takie czasy!) przyczynił się do skonstruowania telefonu komórkowego. Zaczęły się czasy
bez stresu, każdy mógł gadać z każdym, ile chciał. A rozmawiając przy innych, mógł o swoich problemach
poinformować większą liczbę ludzi.
Ostatnio jednak da się zauważyć, że komórki też powodują stres. Szczególnie wtedy, gdy mimo wyłączenia, dzwonią w
kinie, albo - nie daj Boże - w czasie mszy...
strona 1 / 1