Doktor na wszystko pomocny (Gadka ludowa)

Transkrypt

Doktor na wszystko pomocny (Gadka ludowa)
WALENTY JARECKI
WALENTY JARECKI
Ś p i e w a m w i e ś swoją
Doktor na wszystko pomocny
(Gadka ludowa)
Wiejski poeta pól i zieleni
śpiewam wieś swoja strofami wierszy,
I sławię piękno ojczystej ziemi,
warkot traktorów, muzykę świerszczy.
Śpiewam wieś swoją, pola i łąki,
zieleń i rosę, wiosnę i lato,
dom, w którym mieszkam, na drzewach pąki,
promienie słońca, noce i swiatło,
Śpiewam wieś swoja,, trud chłopskiej ręki,
twardej od pługa, wideł i kosy,
troski, zwycięstwa, pracę, udręki
i blaskiem szczesćia błyszczące oczy.
Ze słów jak kwiaty, jak kłosy złote,
chłopskiej poezji wianek uwiję
i perły potu z czoła weń wplotę
sny i nadzieje swoje i czyjeś.
Pewien gospodarz, pewnego razu doszedł do wniosku, że najlepiej to żyje się doktorom, bo taki człowieka opuka, popyta trochę, osłucha, nabazgrze na kartce panrę niewyraźnych gryzmnłów i ciężkie pioniąde bierze.
Postanowił wiec sam zostać doktorem. W tym celu nad
drzwiami swego domu wywiesił szyld z napisem "DOKTOR NA
WSZYSTKO POMOCNY".
A zdarzyło się w tym samym czasie, że innemu gospodarzowi
z innej wsi skradziono konia. Szuka! więc nieszczęsny swojego
siwka, chodząo od wsi do wsi. Ale konia nigdzie nie było.
Bardzo się ucieszył, kiedy nad drzwiami pewnego domu przeczytał napis: „DOKTOR' NA WSZYSTKO POMOCNY". Skoro
ten doktór nia wszystko pornocny — pomyślał — to na pewno
i mnie w moim nieszczęsci u pomoże. Wszedł więc do izby
i wszystko o tym, co go gnębiło, doktorowi opowiedział.
— Nie jestem wprawdzie chory — powiedział — ale konia mi
ktłoś ukradł, znaleźć nie mogę i dlatego źle się czuję. Mam nadzieję, że pan doktor mi w nieszczęściu pomoże i dzięki niemu
swojego siwka odnajdę.
— Tak, tak, na pewno pomogę — odpowiedziął doktór na
wszystko pomocny — ale najpierw pana zbadam.
Ostukał, opukał, po czym na kartce papieru coś nagryzmolił.
Wręczając tę receptę, powiedział:
— Trzeba z tym iść do apteki,
Pieniądze otrzymane przeliczył i bardzo był rad, że tak gładko
to badanie poszło.
Zbadany gospodarz pełen nadziei, że odnajdzie swego konia,
poszedł z receptą do apteki,
Aptekarz wziął do ręki kartkę i co czyta, to czyta, a nic przeczytać nie może. W końcu uśmiechnął się i powiedział :
— Jaka recepta, takie lekarstwo — i podał w buteleczce olej
rycynowy.
Gospodarz, poszukujący konia szybko wypił otrzymane lekarstwo i pełen nadziei poszedł dalej szukać konia.
Właśnie przechodził kołu jakiegoś wielkiego gospodarstwa. kiedy lekarstwo zaczęło piorunująco szybko działać. Rozgląda się
gospodarz gdzie by tu jak najszybciej za swoja potrzebą się udać.
Wreszcie decyduje się dobiec za oborę. I o dziwo, właśnie tam
usłyszał rżenie konia. Po głosie od razu rozpoznał, że to jego Siwek. Poszedł więc do obory, gdzie wśród innych koni stał i jego
Siwek. Bo tu właśnie złodzieje mieli swoją kyjówkę.
— Ale len dochtór znany — powiedział sam do Siebie — kiedy
wracał z odnalezionym koniem. — Takie przepisał lekarstwo, że
od razu pomogło.
Od lej pory wszędzie wychwalał doktora na wszystko pomocnego. Wieść o tym na wszystko bardzo pomocnym doktorze rozeszła sie na okolice. Pacjenci zaczeli przyjeżdżać nawet z. najbardziej odległych stron. Doktorowi na. wszystko pomocnemu odtąd dobrze śię żyło, bo pieniędzy miał bardzo dużo. Cieszył się
wielką słlawą i popularnością.
43

Podobne dokumenty