IV 2009 s - UNIBEL Sp. z oo
Transkrypt
IV 2009 s - UNIBEL Sp. z oo
SPIS TREŚCI DYDAKTYKA Elżbieta Nejman Moje przygody z poszukiwaniem przodków...........................................................2 4/96/2009/XXIV Numer dofinansowany ze środków Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi WYDAWCA Oddział PTTK w Sieradzu. [email protected] ADRES REDAKCJI 98-200 Sieradz ul. Żwirki i Wigury 4 tel. (043) 827 16 41 [email protected] REDAKCJA: Andrzej Ruszkowski - przewodniczący Rafał Bogusławski Elżbieta Nejman Józef Szubzda Marek Urbański Zdzisław Włodarczyk Janusz Ziarnik STALE WSPÓŁPRACUJĄ: Krystyna Brodowska Jadwiga Brożyńska Małgorzata Dziurowicz -Kaszuba Zygmunt Kamiński Jerzy Kowalski Janusz Matusiak Jerzy Paszkowski Irena Witkowska Redakcja nie wypłaca honorariów oraz zastrzega sobie prawo skracania tekstów przyjętych do druku. HISTORIA Dariusz Pawelec Zapomniana bitwa widawska z 1735 roku..............................................................5 Zdzisław Włodarczyk Sieradz pod panowaniem pruskim (1793-1806)...................................................6 Jerzy Kowalski Jeszcze o nalocie na stację PKP w Sieradzu w dniu 3 IX 1939 r............................9 Józef Szubzda Morderstwo w koszarach 31 Pułku Strzelców Kaniowskich...............................10 Jan Kościelski Odtwarzanie szkolnictwa w Sieradzu w 1945 r.....................................................12 Jan Milczarek Sieradz po wyzwoleniu w 1945 r..............................................................................13 GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY Barbara Rogozińska, Joanna Kluska, Małgorzata Dąbrowska Centrum Edukacji Ekologicznej w Sieradzu.........................................................15 ZABYTKI Andrzej Białkowski Pejzaż Wszystkich Świętych – rekonstrukcja krajobrazu kulturowego..............18 Rafał Bogusławski Dwór w Sulisławicach w I połowie XVIII wieku....................................................19 Marek Urbański Medale ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Sieradzu..........................................23 Andrzej Ruszkowski O krzyżu misyjnym sprzed sieradzkiej fary...........................................................24 STĄD ICH RÓD Wojciech Józefia Dalszy ciąg pewnej historii (o ppor. Janie Kozicy 70 lat po wojnie)...................25 Tomasz Górecki Ppłk Władysław Kotarski - wołyński ułan...........................................................26 Andrzej Ruszkowski Dr med. Marian Ruszkowski – wybitny poznański lekarz rodem z Sieradza . ..28 POZNAJEMY WŁASNY REGION Dariusz Pawelec Uwagi do tekstu z Tek Pstrokońskiego o Zduńskiej Wol.......................................30 Elżbieta Nejman Kolonia Zduny na mapie z 1884 roku.....................................................................32 Grzegorz Nowak Tragedia polskich „ Łosi” z lotniska w Kucinach w dniu 4 IX 1939 r.................34 WSPÓŁCZESNOŚĆ Zdzisław Włodarczyk 600 lat Wróblewa......................................................................................................36 Józef Szubzda, Andrzej Ruszkowski, Karolina Tomczyk Pamięć o Wrześniu’39 (W Złoczewie, Mszczonowie, Puszczy Kozienickiej)...37 Karolina Tomczyk Inscenizacja bitwy z 1939 r. na polach Belenia i Strońska.................................38 Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI Jerzy Kowalski O stanie higienicznym miasteczek Królestwa Polskiego (1910 r.)........................39 Z ŻYCIA PTTK Jadwiga Brożyńska Rajd w 70. rocznicę walk nad Wartą.......................................................................41 Regulamin odznaki regionalnej Miłośnik Ziemi Sieradzkiej..............................42 SPIS TREŚCI ZA LATA 2008 - 2009......................................................................44 SKŁAD Ewa Musiał KSIĘGARNIA ,,RÓŻA” DRUK PIEKA-DRUK 98-200 Sieradz ul. Przyjazna 5 Zaprasza Sieradz, Rynek 19 tel. 043 822 57 37 Na sieradzkich szlakach 1 DYDAKTYKA Moje przygody w poszukiwaniu przodków Elżbieta Nejman 2 Odwiedzając archiwa i biblioteki widzę, jak wielu ludzi pochłoniętych jest uzupełnianiem historii swoich rodzin. Mówią o tym z pasją, szukają z uporem. Często przez wiele lat docierają do wszystkich możliwych źródeł i ludzi, którzy mogliby pomóc. Zbierają dokumenty, fotografie i inne pamiątki. W wolnym czasie odwiedzają miejsca, gdzie żyli przodkowie, kościoły, cmentarze, odnawiają zerwane więzi rodzinne. Czytają książki o interesującym ich terenie, pamiętniki, poznają historię. Są dociekliwi i niestrudzeni w swojej zbierackiej pasji. Poznają, takich jak oni, pasjonatów, wymieniają się informacjami. Dzięki internetowi nie istnieją granice, przestrzeń, wymiana informacji jest błyskawiczna, a dostęp do źródeł znacznie ułatwiony. Nie znaczy to, że można ominąć wielogodzinne szperanie w dokumentach i przeglądanie kilometrów mikrofilmów, ale nagrodą będzie dreszczyk emocji przy znalezieniu kolejnego pradziadka i uzupełnieniu luki w rodzinnej historii. Opowiem o własnych doświadczeniach w moich poszukiwaniach genealogicznych. Na początek nazwa: z łaciny genea-logus to układający rodowody, gens znaczy rodzina, plemię, szczep, lud, czyli genealog to historyk rodziny. Czyjej rodziny? Naszej, oczywiście. A jest co badać. Jeżeli przyjmiemy, że my sami stanowimy pierwsze pokolenie, to w drugim - naszych rodziców - dojdzie jedno nazwisko - naszej matki. W trzecim mamy do rozszyfrowania dodatkowe dwa nazwiska - obu babek. Czwarte pokolenie to kolejne cztery nowe rodziny. W piątym pokoleniu dochodzi osiem kolejnych nazwisk. W szóstym będzie ich już szesnaście. I tak dalej, w postępie arytmetycznym. Obliczyłam kiedyś, że w czasach bitwy pod Grunwaldem byliśmy spokrewnieni z 2250 różnymi rodzinami. Nie dziwimy się więc, że dla opanowania tej mnogości potrzebna jest odrębna nauka. W początkowych opracowaniach genealogicznych rodzinę przedstawiano jako drzewo. Najstarszy przodek był pniem tego drzewa, jego dzieci konarami, a kolejni potomkowie coraz mniejszymi gałązkami. Może było to i malownicze, ale i bardzo niepraktyczne, trudno było wprowadzać zmiany, a na umieszczanie dodatkowych informacji o osobach nie było miejsca. Później genealodzy rysowali pracowicie kwadraciki i zawiłe połączenia między nimi. Jest to sposób dobry, bo wyraźnie widać poszczególne pokolenia i połączenia rodzinne. Ale dobry tylko dla małych rodzin. Sama rysowałam takie drzewka, ale co zrobić z parą pra...dziadków, która miała dziesięcioro dzieci, a każde z tych dzieci średnio po czworo potomstwa. A ci z kolei po dwoje dzieci? W takim przypadku drzewo można było mierzyć na metry. Trudno było się nim posługiwać, a jak wprowadzać zmiany? W końcu opracowałam własny sposób, który eliminuje niedogodności poprzednich systemów. Jest dostosowany do pracy komputerowej i pozwala na wprowadzanie nieograniczonych poprawek i uzupełnień. Można takie drzewo z łatwością drukować i przesyłać. Zajmuje mało miejsca. Jest po prostu wygodne i w opracowaniu i użytkowaniu. Ma jeszcze jedną zaletę, nie jest takie nudne jak opisy typu; miał pięcioro dzieci, pierwszy syn...., drugi syn..., trzeci syn..Na przykładzie własnej rodziny pokażę jak to funkcjonuje. Jak czytać tablicę? Zaczynamy od najstarszego znanego nam przodka. Kolejne pokolenia przesunięte są nieco w prawo. Osoby należące do tego samego pokolenia zaznaczone są odrębnym krojem czcionki i kolorem (tutaj tego nie widać). Dodatkowo, jeśli osób jest więcej są one ponumerowane. Najstarszy znany członek mojej rodziny zaznaczony jest NN, czyli nieznanego imienia i nazwiska. Może to być jedno N, jeśli nie znamy tylko imienia lub nazwiska. W trzecim pokoleniu oznaczonym a, b, c, jest Wojciech z literą X, czyli ksiądz. Z kolei * gwiazdką oznaczamy urodziny, † krzyżykiem - zgon, a znakiem & lub x - małżeństwo. Cyfry po znaku & to data zawarcia związku małżeńskiego. Można także dodać miejscowość i parafię. Obok niektórych imion podane są zdrobnienia, jakimi w rodzinie nazywano daną osobę, na przykład Marian (Max). Skrócona genealogia rodziny NEJMANÓW NN z Triestu w północnych Włoszech. Franciszek adoptowany przez rodzinę Nejmanów & Eleonora N a. Antoni w Tomaszowie b. X Wojciech proboszcz w Regnowie, 1830-1902 c. Jan Antoni z Rawy, † po 1903 roku & Marianna Orzechowska 1. Zofia †1942 & N Więckowski 2. Antoni Jan * 1867 Inowłódz, † 1951 Dąbrowa Górnicza & Stanisława Drya Chłapowska Romana (Roma) * 1907 Łódź, † 2008 Dąbrowa Górn. & 23/4 1935 Łódź Władysław Szczęsny Topór Kaliński 3. Adam Aleksander zmarł młodo w wieku około 20 lat 4. Józef kupiec w Rawie 1875-1940 & Janina Wesołowska 1880-1957 Leokadia 1918-40, bpt. & Kazimierz Malarowicz Marian( Max) 1915-2005, bpt & Maria Walz Czesław 1913-2005 Natalia (Tasia) Samulak Elżbieta w USA Barbara & Ryszard Nowicki , 2v. Marek Kontowicz Aleksander 1920-2007 & Józefa Piotrowska 1925-2007 c.d Tab.1 gałąź w Belgii 5. Marian Tomasz nauczyciel 1861-1913 Pabianice & Marianna Zofia Domaradzka c. Stefana zesłańca na Sybir i Sabiny Trojanowskiej Jerzy 1909-2002 Paryż & Pelagia Dudjak c.d Tab.2 gałąź we Francji Lucyna 1899-1993 & Stanisław Kaczmarek-urzędnik Katarzyna 1907-83 Zofia 1905-22 w Pabianicach, zmarła na tyfus Józefa 1893–1930 & Antoni Pałuszny-bankowiec Jan Józef 1895-1939 z Krobanowa, właściciel cegielni & Agnieszka Hans 1894-1951 1. Jadwiga Maria & Andrzej Truszkowski 1913-2003 2. Stanisław 1920-94 ceramik & Helena (Nela) Bończa Truszkowska Elżbieta Halina w Zduńskiej Woli Anna Irena & Tadeusz Michalski w Paryżu Maria Jadwiga & Tadeusz Bołoz 3. Jan 1923-83 & Irena Kuberska 1929-99 a. Jan Józef & Teresa Kochanek Anna inż. ochrony środowiska b. Zofia c. Jolanta & Kazimierz Prusisz - potomstwo d. Michał & Anna N Błażej * 2007 Skrót bpt. czytamy jako bezpotomny, a 1v., 2v. - to pierwsze małżeństwo, drugi ślub, z łaciny votum przyrzeczenie, ślub. Przy imionach znaki (1), (2) oznaczają dziecko z pierwszego, drugiego małżeństwa. Daty przy imieniu np. Józef 1875-1940 - to daty urodzenia i śmierci. Dzień i miesiąc zapisuję ułamkiem, 7/12 i czytam jako siódmy Na sieradzkich szlakach dzień grudnia. Oszczędza to miejsce. Naturalnie informacje o osobach mogą być o wiele bardziej rozbudowane. Jeśli jakaś gałąź rozrośnie się zbytnio, co zaciemnia przejrzystość tabeli, tworzymy dla niej nową linię, zamieszczając we właściwym miejscu informacje, jak tu - c.d. Tab.1 - gałąź w Belgii. Takich odnośników można robić dowolnie dużo, na przykład dla poszczególnych gałęzi rodziny, lub miejsc zamieszkania. W genealogii kobiety należą do rodziny do czasu wyjścia za mąż. Potem zajmują miejsce na tablicy genealogicznej męża. Podobnie, jak dzieci z nich urodzone. Noszą przecież już inne nazwisko. Małżonków wprowadzanych do naszej tablicy warto dodatkowo wyposażyć w informacje od kogo pochodzą. Dla przykładu - Maria c.(córka) Stefana, zesłańca na Sybir i Sabiny Trojanowskiej. Ułatwi to potem ich identyfikację. Oczywiście każde nowe nazwisko, czyli odrębna rodzina, ma swoją indywidualną tablicę genealogiczną. Takie są zasady. Czy szukać przodków tylko po mieczu, to jest w rodzinie ojca? Czy również po kądzieli, czyli przodków matki. Jestem zdania, że przy korzystaniu z dokumentów źródłowych, dobrze jest gromadzić jak najwięcej informacji. Bo przecież następna okazja może się już nie przytrafić. Na początku dobrze jest sporządzić listę poszukiwanych nazwisk. Dzięki temu z czasem będziemy dokładnie znać nie tylko każdego z członków rodziny, ale i szczegóły jego życia. Następne zagadnienie, to gdzie szukać? Oczywiście przede wszystkim we własnym domu. Trzeba przetrząsnąć szuflady, schowki i strychy. Każdy ma jakieś dokumenty - urzędowe, metryki, dowody osobiste. Pisał wielokrotnie życiorysy. Zachował także listy, zdjęcia, pocztówki, zaproszenia na ślub i inne. Wszystkie te dokumenty segregujemy. A jeżeli wiele z nich dotyczy każdej z osób, gromadzimy je w starannie oznakowanych, oddzielnych kopertach. Będzie to baza, dzięki której można już układać tablicę genealogiczną. Podobne poszukiwania przeprowadzamy urodziny. Kiedy wszystkie dokumenty zostaną wykorzystane, robimy krok drugi – wywiady z najstarszymi członkami rodziny. Dysponując już pewną wiedzą, możemy wypytywać o szczegóły dotyczące konkretnych osób. Wszystkie informacje zapisujemy możliwie dokładnie. Nie polecam zapisywania na luźnych kartkach. Powinien służyć temu powinien odrębny, w dużym formacie zeszyt z numerowanymi kartkami, do którego - w miarę zapełniania - robimy spis treści. Będzie wtedy możliwe szybkie znalezienie potrzebnej informacji. Następnym miejscem, gdzie można coś znaleźć, są cmentarze. Wiemy już z wywiadów rodzinnych, gdzie poszczególne osoby są pochowane. Być może znajdziemy ich nagrobki. Przydatny będzie tu „zestaw cmentarny”, czyli odpowiednie wyposażenie. Oczywiście zeszyt i coś do pisania, szczotka do oczyszczenia zarosłych mchem napisów, kreda i czarne grube mazaki do poprawienia nieczytelnych liter oraz aparat fotograficzny. Odnaleziony nagrobek dokładnie opisujemy. Zaznaczamy jego położenie na prowizorycznym planie i robimy zdjęcia. Nasze drzewo rodzinne nabiera coraz pełniejszych kształtów. Kolejne informacje zdobędziemy w dokumentach źródłowych, takich jak: księgi stanu cywilnego, księgi ludności, księgi wieczyste nieruchomości, akta notarialne. Przyjrzyjmy się im po kolei. Każdy z nas zapisywany jest w różnych spisach. Po urodzeniu, przy zawieraniu małżeństwa i w końcu – w akcie zgonu. Księgi te zaczęto sporządzać w oparciu o Kodeks Napoleona, prawną podstawę wprowadzenia nowoczesnej administracji. Wykorzystano wówczas istniejące struktury kościelne, a proboszczowie parafii zostali w ten sposób urzędnikami stanu cywilnego. Prowadzili księgi urodzin, ślubów i zgonów. Sporządzano je w dwóch egzemplarzach. Unikat – to księga podstawowa, jej kopia to - duplikat. Teoretycznie księgi powinny być prowadzone od 1808 roku, ale bywa różnie. Wojny i inne przypadki losowe sprawiły, że są spore luki w rejestrach. Księgi przechowywane są w archiwach państwowych oraz kościelnych. Sprawdźmy, czy i z jakich lat, zachowały się dokumenty? W wyszukiwarce Google wpisujemy Pradziad i otwieramy pierwszą stronę, będzie to baza państwowych archiwów zawierająca wiadomości o zachowanych aktach stanu cywilnego w bazie Pradziad. W pierwszej rubryce wpisujemy interesującą nas parafię. Tu dla przykładu jest to Marzenin, a w rubryce następnej - województwo. Mamy wszystkie zachowane akty stanu cywilnego, kiedy klikniemy więcej zobaczymy informacje o miejscu ich przechowywania i warunkach udostępniania. Miejscowość Wyznanie/ obrządek Rodzaj aktu Daty Marzenin rzymskokatolickie małżeństwa 1623-1695 Marzenin rzymskokatolickie małżeństwa 1623-1654 Marzenin rzymskokatolickie małżeństwa 1813-1822, 1824-1905 Marzenin rzymskokatolickie urodzenia 1601-1633, 1853 Marzenin rzymskokatolickie urodzenia 1673-1720 Marzenin rzymskokatolickie urodzenia 1723-1740 Marzenin rzymskokatolickie urodzenia 1742-1785 Marzenin rzymskokatolickie urodzenia 1813-1822, 1824-1905 Marzenin rzymskokatolickie zapowiedzi 1822, 1924-1825 Marzenin rzymskokatolickie zgony 1813-1822, 1824-1905 Baza danych PRADZIAD Miejscowość: Marzenin Województwo: sieradzkie Województwo (od 1999 r.): łódzkie Wyznanie/obrządek: rzymskokatolickie Rodzaj aktu: urodzenia Daty: 1673-1720 Mikrofilmy: gmina: Sędziejowice parafia/gmina: Miejsce przechowywania:Archiwum Archidiecezjalne w Łodzi 90-458 Łódź, ul. Ks. Skorupki 3 tel: (42) 637-58-44 fax: 636-16-96 email:[email protected] http://archidiecezja.lodz.pl/archiwum Zespół: 42/187 Akta metrykalne Udostępnianie: całkowicie Baza danych PRADZIAD Miejscowość: Marzenin Województwo: sieradzkie Województwo (od 1999 r.): łódzkie Wyznanie/obrządek: rzymskokatolickie Rodzaj aktu: zgony Daty: 1813-1822, 1824-1905 Mikrofilmy: 1813-1822, 1824-1873 gmina: Sędziejowice parafia/gmina: Miejsce przechowywania:Archiwum Państwowe w Łodzi 90-950 Łódź, pl. Wolności 1, skr. poczt. 36 tel: (42) 632-62-01 fax: 632-02-11 email: [email protected] www.lodz.ap.gov.pl Na sieradzkich szlakach 3 Zespół: Udostępnianie: 4 1581/0 Akta stanu cywilnego Parafii Rzymskokatolickiej w Marzeninie całkowicie Po przeanalizowaniu widzimy że są braki w ciągłości. Brakuje danych z lat 1808-12 i 1823, a mikrofilmy są tylko do roku 1873. Są to jednak tylko dane orientacyjne. Mikrofilmowanie ksiąg trwa i możliwe, że udostępnione są już kolejne lata. I o to trzeba w archiwum zapytać. Co jeszcze trzeba wiedzieć o księgach USC? Otóż przez sto lat przechowywane są one w urzędzie, który je sporządza i tam możemy poprosić o odpis aktu. Dopiero po stu latach trafiają do archiwów. Przestaje wtedy obowiązywać ustawa o ochronie danych i stają się one ogólnie dostępne. Księgi, które nie są jeszcze zmikrofilmowane można oglądać w oryginale. Są one jednak przechowywane w innym miejscu i dostęp do nich jest utrudniony. Dlatego i o to trzeba spytać. Dla nielicznych parafii zachowały się robione przez proboszczów notatki dotyczące udzielanych sakramentów, obejmujące czasy przed rokiem 1808. Są one pisane po łacinie i z reguły bywają dość nieczytelne i niedokładne. Warto jednak sprawdzić, czy okażą się przydatne. Akta te, to własność kościelna. Zgromadzone są wprawdzie w archiwach archidiecezjalnych, ale dostępne w formie mikrofilmów w archiwum państwowym. Archiwa państwowe przesyłają między swoimi jednostkami potrzebne materiały. Kiedy szukamy akt z odległych miejsc, możemy poprosić o przesłanie ich do najbliższego nam archiwum i zamówić tam kserokopię aktu. Ponosimy w tym przypadku koszty opłaty pocztowej i sprzędzenia kopii. Nasuwa się pytanie – przeglądać oryginał, czy mikrofilm? Względy emocjonalne przemawiają za tym pierwszym, ale dużo bardziej komfortowe w użyciu są mikrofilmy. Szybciej można przewijać strony, powiększać wybrane fragmenty. Nie trzeba przy tym wdychać ze starodruków kurzu i grzybów, ani dźwigać ciężkich tomów. I jeszcze jedna uwaga. W zaborze rosyjskim od 1868 roku księgi prowadzono w języku rosyjskim. Po wyczerpaniu wszystkich możliwości w archiwach państwowych, można spróbować poszukać akt na miejscu, w konkretnej parafii. Zdarza się, że są tam dokumenty nie oddane do archiwum. Inne materiały archiwalne znajdziemy w elektronicznej bazie danych archiwów państwowych Sezam. Tu, po otwarciu strony, wybieramy bazę danych, następnie archiwum, w którym spodziewamy się coś znaleźć. Następnie klikamy dziedzinę działalności, na przykład administrację danej miejscowości, gdzie być może zachowały się księgi ludności. Wybierając instytucje ochrony prawa i wymiaru sprawiedliwości dotrzemy do akt notariuszy. Przecież każdy choć raz w życiu potrzebował sporządzić akt notarialny. Jeśli nasz przodek był na przykład nauczycielem, dostępne są akta szkół. Muszę jednak ostrzec, że ze względu na mnogość materiałów, odnalezienie konkretnego dokumentu nie jest takie łatwe. Trzeba znać dokładne miejsce i datę danego zdarzenia. Bardzo dobrym źródłem wiadomości są księgi wieczyste, dostępne w sądach, w wydziałach ksiąg wieczystych. Konieczna jest jednak znajomość numeru księgi, a ten często figuruje na mapie geodezyjnej danej działki. Kolejnym źródłem wiedzy, a nawet porady, czy przysługi, są genealogiczne portale internetowe. Jest wiele stron opracowanych przez konkretne rodziny. Do dyspozycji mamy także biblioteki cyfrowe z rzadkimi i trudno dostępnymi tytułami, liczne herbarze, słowniki geograficzne z wyszukiwarkami i wiele innych możliwości, których nie sposób opisać. Opracowanie historii rodziny to jednak nie wszystko. Zostaliśmy, z własnego jednak wyboru, jej niewolnikiem. Wymaga ona od nas ciągłej pielęgnacji, czyli aktualizacji. Należy to robić na bieżąco, a przynajmniej raz w roku, kiedy jeszcze pamiętamy, kiedy urodził się kolejny członek naszej rodziny, a jaką datę wpisać w rubryce zgonu. Dobrze jest zbierać takie dokumenty jak: zawiadomienia o ślubie, nekrologi. Ostatnio przy okazji pogrzebów, zapanowała pożyteczna moda pisania wspomnień o życiu i zasługach zmarłego. Jest to dobre źródło informacji, zwłaszcza o dalszej rodzinie, którą słabo znamy. Poprośmy o taki tekst. Kolejna sprawa, o którą trzeba zadbać, to dokumentacja fotograficzna. Robimy setki zdjęć z różnych okazji, ale często, gdy pytam o zbiorową fotografię całej rodziny, okazuje się, że takiej nie ma. Nie można dostać też odpowiednich zdjęć poszczególnych osób. Owszem są, ale typu „jak tu zabawnie on wygląda”, a takie do poważnej pracy raczej się nie nadają. Zachęcam zatem, aby wzorem naszych przodków, co jakiś czas robić porządne rodzinne zdjęcie i indywidualne portrety. Można je rozesłać rodzinie. Zawsze jest szansa, że zachowają się w kilku miejscach. Dzieła te koniecznie muszą mieć datę i opis, kogo na nich uwieczniono. Opis dokładny, bo podpis „moja babcia”, następnemu pokoleniu nie wyjaśni niczego. Praca „genealoga”, nawet w skali rodzinnej, nigdy się nie kończy. Ciągle ożywia nas nadzieja nowych, ekscytujących odkryć. A i zajęcia przy aktualizacji nie zabraknie. Jeśli ktoś odkrył w sobie żyłkę badacza, radzę nie zwlekać z rozpoczęciem dzieła. Nasze źródła informacji nie żyją przecież wiecznie. Przydatne pojęcia: repertorium – rejestr akt z krótkim opisem ich zawartości, spis – wykaz imienny ułożony alfabetycznie, zespół – to grupa aktów wytworzonych przez jednego twórcę np. notariusza, burmistrza, USC, inwentarz – spis zawartości określonego zespołu (zbioru) akt, sygnatura – numer zespołu, lub numer teczki, księgi wewnątrz zespołu, rewers – druk wypełniany przy zamawianiu materiałów archiwalnych. Wielopokoleniowa rodzina Józefa Hansa w 1922 r. Archiwum rodzinne Na sieradzkich szlakach HISTORIA Zapomniana bitwa widawska z 1735 r. Dariusz Pawelec Gdy w 1733 r. zmarł król Polski August II Mocny Wettin do rywalizacji o koronę po nim stanęli jego syn, elektor saski Fryderyk August, oraz magnat wielkopolski i teść francuskiego monarchy Stanisław Leszczyński. Niestety sytuację komplikowała ingerencja mocarstw – Rosji, Austrii i Francji, zainteresowanych w rozszerzaniu i umacnianiu swoich wpływów w Rzeczypospolitej. Państwa te znalazły się wtedy w konflikcie zwanym wojną sukcesyjną polską. Podczas wolnej elekcji szlachta przygniatającą przewagą głosów wybrała na władcę Leszczyńskiego, będącego kandydatem francuskim. Jednak wybór ten nie zyskał aprobaty Rosji i Austrii, związanych traktatem „trzech czarnych orłów” (1732) i popierających kandydaturę dużo mniej popularnego w narodzie szlacheckim syna Augusta II. Rzeczpospolita podzielona na dwa zwalczające się obozy polityczne pogrążyła się w wojnie domowej. Dodatkowo doświadczona została jeszcze saską i rosyjską interwencją zbrojną. Główne działania wojenne toczyły się w rejonie Gdańska. regularnymi oddziałami wojskowymi, zwłaszcza rosyjskimi, zwykle ponosili porażki, brakowało im bowiem dyscypliny, wytrwałości, umiejętności, ale nierzadko i męstwa. Zdarzały się jednak także sukcesy 1 . Na skutek rosnącego zagrożenia ze strony wojsk rosyjskich, szybko posuwających się w głąb Rzeczypospolitej, koronna Generalność konfederacka opuściła dotychczasowe miejsce pobytu w Jarosławiu (połowa stycznia 1735 r.) i podążyła do Krakowa, a niedługo potem do Częstochowy. Do drugiego z tych miast dotarł rozkaz marszu konfederatów na Saksonię, wydany w Królewcu przez Leszczyńskiego. Dla realizacji powyższego celu trzeba było powiększyć wojsko konfederackie. Przeprowadzono więc zaciągi w Wielkopolsce i Prusach. Na generalnego regimentarza wojska, zgodnie z wolą Leszczyńskiego, stany skonfederowane wyznaczyły wojewodę lubelskiego Jana Tarłę (1684-1750). Ważną rolę odgrywał w nim też szwedzki oficer w służbie polskiej, dzielny i wytrwały generał Johan Stenflycht (1681-1756). Stanisław Leszczyński, król Polski 1704-1709, 1733-1736 Źródło: www.polskiedzieje.pl/zdjecia/p_stanislaw_leszczynski.jpg August III Wettin, król Polski 1733-1763 Źródło: www.polskiedzieje.pl/zdjecia/rody/wettin_friedrich_august3.jpg Wobec malejących coraz bardziej szans Leszczyńskiego jego zwolennicy 5 listopada 1734 r. zawiązali w Dzikowie pod Tarnobrzegiem konfederację generalną koronną (wcześniej, bo 5 kwietnia – litewską w Wilnie). Jej zasadniczym celem, poza obroną własnego króla-elekta, była walka o niepodległość Polski. Dało to początek nowemu ruchowi partyzanckiemu, który ogarnął Litwę, Małopolskę, Pomorze i Wielkopolskę. Konfederaci w starciu z W lutym 1735 r. konfederaci wyruszyli z Częstochowy w stronę Wielkopolski. Po drodze doszło do pięciu poważniejszych starć z wojskiem saskim, które kończyły się zwycięstwami Polaków. Największa bitwa rozegrała się 18 lutego pod Widawą. Sasi stacjonowali w mieście przez cztery miesiące już w 1734 r. Dowodził nimi stary generał lejtnant Birkholz. Kwatera główna znajdowała się w klasztorze bernardynów. Wydaje się, że zadaniem oddziałów saskich była kontrola ważnego skrzyżowania szlaków komunikacyjnych (Warszawa – Drezno, Kraków – Poznań oraz lokalne trasy: Sieradz – Piotrków i Łask - Wieluń), a tym samym próba powstrzymania dalszego marszu przez kraj zwolenników Leszczyńskiego. Pod Widawą konfederaci w przypuszczalnej liczbie kilkunastu tysięcy (wsparci posiłkami tatarskimi), dowodzeni przez Stenflychta doszczętnie rozbili, już wcześniej osłabiony klęskami, korpus saski2. Do polskiej niewoli dostał się głównodowodzący generał Birkholz. Z pogromu miało uratować się tylko 180 Sasów, którzy znaleźli schronienie w leżącej ok. 50 km na północ Warcie. Konfederaci ruszyli za nimi w pogoń, lecz nie zdołali zdobyć miasteczka. Nieudaną Na sieradzkich szlakach 5 okazała się też później próba wtargnięcia do Saksonii (lub choćby na Śląsk) 3. Przypisy: 1 E. Cieślak, W obronie tronu króla Stanisława Leszczyńskiego, Gdańsk 1986, passim; Mała encyklopedia wojskowa, t. I, pod red. J. Bordziłowskiego, Warszawa 1967, s. 360; Wojsko, wojna, broń. Leksykon PWN, pod red. M. Kamlera, Warszawa 2001, s. 139; A. K.[amieński-krypt.], August III [w:] Słownik władców polskich, pod red. J. Dobosza, Poznań 1999, s. 32; tenże, Stanisław Leszczyński, tamże, s. 347; A. Link-Lenczowski, Rzeczpospolita na rozdrożu 1696-1736 [w:] Dzieje narodu i państwa polskiego, pod red. F. Kiryka, Kraków 1994, s. 62-72; http://pl.wikipedia.org/wiki/ Stanis%C5%82aw_Leszczy%C5%84ski; http://pl.wikipedia.org/ wiki/Wojna_o_sukcesj%C4%99_polsk%C4%84. 2 Pod koniec 1734 r. w Polsce operowały wojska saskie w liczbie 14 718 żołnierzy, które były jednak nędzne, chore, szarpane podjazdami (…). Jakaś ich część brała udział w bitwie pod Widawą. Bardzo możliwe, że z uwagi na wspomniane problemy oraz, uwzględniając zaangażowanie Sasów w pozostałych starciach, żołnierzy w korpusie mogło być mniej niż początkowo. Jednak chociażby ranga głównodowodzącego tej jednostki sugeruje, iż liczyła ona co najmniej kilka tysięcy. Wielkość sił konfederackich jest orientacyjna, lecz bardzo prawdopodobna z uwagi na przeprowadzone w początkach Sieradz pod panowaniem pruskim (1793-1806) Zdzisław Włodarczyk Dnia 23 stycznia 1793 r. podpisano w Petersburgu konwencję rozbiorową – II rozbiór Polski stał się faktem. Rosja zagarnęła 250 tys. km2, natomiast Prusom przypadło prawie 58 tys. km2. Natychmiast też na anektowane tereny wkroczyły wojska zaborców. Jedna z kolumn, dowodzona przez generała von Pollitz, z terenów Śląska przez Wschowę, Leszno i południową część województwa poznańskiego doszła 17 lutego do Grabowa w ziemi wieluńskiej, gdzie zetknęła się z oddziałami von Frankenberga, wysłanymi z Poznania dla zajęcia Kalisza. Następnie, po przekroczeniu Prosny, wojska te rozłączyły się: Pollitz pomaszerował w kierunku Piotrkowa zaś Frankenberg Rawy. Sieradz został zajęty przez pierwszy batalion z jego pułku. W zajmowanym kraju wojska pruskie nie natrafiły na większy opór. Zwierzchność targowicka zainteresowana utrzymaniem spokoju społecznego na kresach wschodnich, tam rozlokowała większe jednostki. Dowodzący gen. Arnold Byszewski – sztab w Pyzdrach, następnie w miarę rozwoju sytuacji przeniesiony do Łowicza, nie był w stanie zdecydowanie przeciwstawić się korpusowi J.H. Möllendorffa liczącemu ponad 15 tys. żołnierzy, zwłaszcza że sam miał ich tylko nieco ponad 6 tys. – w województwie kaliskim i sieradzkim rozlokowana była 2 brygada kawalerii narodowej Biernackiego. Do bliżej nieokreślonych „niepokojów”, jak określili to Prusacy, doszło na obszarze woj. sieradzkiego. Głównodowodzący von Möllendorf rozkazał uśmierzyć je w zarodku przebywającemu na tym terenie gen. von Pollitz. Wprawdzie władze obawiały się wrogiej reakcji w miastach – co zresztą miało miejsce, lecz dotyczyło to z całą pewnością ośrodków większych, do grona których Sieradz nie mógł predestynować. Trudno jest scharakteryzować nastroje panujące wśród miejscowych sławetnych. Mieszczanie miast królewskich, obawiali się ograniczenia uprawnień uzyskanych wraz z ustanowieniem Konstytucji 3 Maja. W scentralizowanym państwie, jakim były Prusy, trudno było marzyć o samorządzie, zwłaszcza w miastach. Niepokój 6 1735 r. zaciągi. Wtedy też pojawiły się oddziały tatarskie. O liczbie konfederatów pod Widawą pośrednio można sądzić na podstawie danych z marca 1735 r., a więc już po opisywanej bitwie. Wiadomo, że wówczas, pod Wschową, gdzie dołączyli partyzanci pomorscy (najwyżej parę tysięcy), było ich w sumie 18 tys. – por. S. Truchim, Konfederacja dzikowska, Tarnobrzeg 1997, s. 62, 71-72, 76-80 (cytaty); Muzeum Narodowe w Krakowie, Zbiory Czartoryskich. Teki Pstrokońskiego, sygn. 3304, k. 67; J. Geresz, Udział w konfederacji dzikowskiej, „Echo Katolickie”, nr 4, 21 I 2009 – http:// www.echakatolickie.pl/index.php?str=100&id=1027&idd=21. Autor pisze, że po zawiązaniu konfederacji siły konfederatów oceniano na około 20 tys., ale było to wojsko improwizowane (...); Mała…; Wojsko…; M. Wagner, Stenflycht [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. XLIII/3, z. 178, pod red. J. Tazbira, WarszawaKraków 2005, s. 416-417; E. Cieślak, dz. cyt., s. 230. W Szwecji, do 1734 r. Stenflycht dosłużył się stopnia kapitana; J. Wojtasik, Podhajce 1698, Warszawa 2008, s. 72, 78, 92. Generał Birkholz brał udział w kampanii podhajeckiej pod koniec XVII w., z czego można wywnioskować, iż w 1735 r. był osobą sędziwą, mającą ok. 70 lat. Należał do czołowych dowódców saskich; http://pl.wikipedia.org/ wiki/Jan_Tar%C5%82o_(wojewoda_sandomierski). 3 S. Truchim, dz. cyt., s. 80-81; Mała…; Wojsko… W dwóch ostatnich publikacjach podaje się błędnie, że główne starcie miało miejsce dopiero w Warcie; http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna... nowych poddanych budziła wielkość przyszłych obciążeń podatkowych, czy tych związanych z pobytem wojska w miastach. Ubożsi mogli się spodziewać poboru do wojska i wieloletniej służby pod obcymi sztandarami. Po zajęciu województw wielkopolskich przez wojsko pruskie Sieradz – dotychczas stolica województwa – znalazł się w obrębie nowej prowincji tego państwa tzw. Prusach Południowych (Südpreussen), która to nazwa określała jej położenie względem wcześniej zagarniętych ziem polskich. Nabytek ten stanowił, wymarzone od dawna przez władców tego kraju, połączenie zdobytego na Austrii Śląska z Pomorzem oraz Prusami Zachodnimi (zagarniętymi w I rozbiorze Prusami Królewskimi) i Wschodnimi. Zaborcy, przystępując do organizacji prowincji, dokonali jej podziału na departamenty, którymi zarządzały tzw. kamery wojenno–ekonomiczne i powiaty. Kwestie sporne budził problem instalacji drugiej południowopruskiej kamery (siedzibą pierwszej był Poznań). W grę wchodziło kilka miast, będących za czasów Rzeczypospolitej ośrodkami władz lokalnych – Sieradz, Kalisz, Łęczyca, czy też trybunału – Piotrków. Zarządzający Śląskiem Karl von Hoym proponował Kalisz, który wprawdzie położony niedaleko od Poznania, posiadał odpowiedni do umieszczenia w nim kamery i rejencji budynek dawnego kolegium jezuickiego. Szanse miasta, oprócz odległości od Poznania, obniżały skutki wielkiego pożaru, który strawił znaczną jego część we wrześniu 1792 r. Jednocześnie Hoym zalecał dokonać oględzin miast wchodzących w rachubę. Ostatecznie siedzibą kamery został Piotrków, ówcześnie jedno z najlepiej utrzymanych miast w centralnej Polsce, by w 1798 r. siedzibę kamery przenieść do Kalisza. Podlegali jej zarówno landrat, jako zwierzchnik powiatu ziemskiego (das platte Land), jak i radca podatkowy nadzorujący miasta. Charakterystyczne dla stosunków pruskich było to, że władza landrata ograniczała się jedynie do obszarów wiejskich, nie podlegały mu natomiast miasta i to zarówno prywatne (Mediatstädte), jak i królewskie (Immediatstädte) – nadzór nad nimi sprawował wspomniany radca podatkowy (Steuerrat), cały zaś departament, niezależnie od powiatów ziemskich, podzielony był na inspekcje podatkowe (Steuerrätliche Inspektion). W departamencie kamery kaliskiej (po 1798 r.) były to inspekcje w Kaliszu, Sieradzu i Piotrkowie. W przypadku sieradzkiej radca urzędował najczęściej w Kępnie, wtedy najludniejszym mieście na jej terenie. W dalszych rozważaniach mających na Na sieradzkich szlakach celu wybór siedziby kamery Sieradz nie był brany pod uwagę. W tym kontekście pojawia się w pochodzącym z początków XIX w. opisie Prus Południowych autorstwa A.C. Holschego, za umieszczeniem tutaj urzędów departamentu przemawiało jego centralne położenie, przeciw stan miasta. Niemniej jednak w początkach panowania pruskiego umieszczono w Sieradzu Dyrekcję Ceł i Akcyzy. Swoją siedzibę miały tutaj również: powiatowa komisja sprawiedliwości, inkwizytoriat, placówka pocztowa, urząd prowiantowy, urzędy domen i lasów oraz biuro landrata. Budynek klasztorny zamieniono na więzienie. Sieradz – za czasów Rzeczypospolitej stolica znacznego województwa – zaliczyć można do ośrodków średniej wielkości: do miast zaliczano również takie jak Bełchatów ze swoimi 115 mieszkańcami, Grocholice – 389, Pławno – 393, czy Rozprza – 367 mieszkańców (1798). W chwili przejścia pod panowanie pruskie zamieszkiwały tutaj1234 osoby. W mieście tylko rynek oraz ulice Krakowska i Klasztorna były brukowane, jednak ich stan nie był najlepszy. W przypadku pozostałych ulic można się tylko było domyślać, ze kiedyś pokryte były trwałą nawierzchnią. Spośród 191 domów – tylko 1 był murowany (posiadał 3 kominy) – z czego w centrum naliczono ich 113, pozostałe położone były na przedmieściach: 50 na Krakowskim, 28 Toruńskim. Już jednak pod koniec panowania pruskiego (1805) w sporządzonym przez urzędnika kamery Oswalda opisie znajdujemy informacje, że w mieście było 235 domów, z czego 20 murowanych. Wzrosła również, i to znacznie liczba studni. O ile w początkach panowania pruskiego było ich w mieście 13 (1. publiczna i 6. prywatnych w centrum). Posiadane dane pozwalają szczegółowo prześledzić dynamikę wzrostu zaludnienia przez cały okres panowania pruskiego. Na proces ten wpływ miała obecność dużej urzędników i żołnierzy wraz z rodzinami oraz zwiększająca się w szybkim tempie liczba Żydów. Liczba mieszkańców miasta w czasach panowania pruskiego Rok Chrześcijanie/ cywile Żydzi Ludność wojskowa Razem 1793/94 1164 70 - 1234 1798 1255 144 642 2041 1800 1297 120 696 2113 1805 1523 192 857 2572 W początkowym okresie panowania pruskiego tolerowano, pochodzące jeszcze z czasów polskich władze miejskie. W tym okresie obowiązki burmistrza pełnił Tomasz Świętkowic (Schwętkowitz), radnymi byli: Baltazar Mieczyński, Kazimierz Nowakowski, Józef Pertkowicz i Ignacy Mieczyński. Obowiązki pisarza pełnił Wincenty Librowski. Ze względu na brak znajomości języka niemieckiego, oraz z dążeniami władz pruskich do instalacji własnego aparatu administracyjnego, następowała wymiana na element obcy. Po powstaniu kościuszkowskim kamera mianowała burmistrzem Quade’go. Nie pozostawał on długo na swym stanowisku, albowiem oskarżony o malwersacje finansowe i wymuszenia, skazany został na pobyt w twierdzy nyskiej. Czasowo jego obowiązki wypełniał von Conradi, po którym do końca panowania pruskiego burmistrzem był Razumowski. Przychody miasta w latach 1804/07 wynosiły rocznie 856 talarów 8 sgr. W tym przypadku najwięcej uzyskiwano z brukowego (359 tal.), niewiele mniej z propinacji (328 tal. 18 sgr). Ponadto wojsko płaciło miastu za użytkowanie magazynów i pomieszczeń dla szkoły garnizonowej, wydzierżawiano również wały miejskie. Wśród wydatków najpoważniejsze pozycje to uposażenie burmistrza Razumowskiego (200 tal.) i zawiadującego majątkiem miejskim (60 tal.) kamelarza. Na brukowanie ulic przeznaczano 100 tal. rocznie, natomiast na utrzymanie dróg zewnętrznych, budynków i mostów 90. Obowiązki lekarza powiatowego pełnił Johann Küntzel, chirurga Neubarth. Miasto utrzymywało własną położną. Aptekę prowadził Meltzer, który wpłacał rocznie 6 tal. kanonu do kasy miejskiej. Na kształt etniczny i wyznaniowy miasta wpływ miała stała obecność garnizonu wojskowego. Razem z licznymi urzędnikami i ich rodzinami ludność wojskowa, w sporej części pochodząca ze starych prowincji tworzyła enklawy obce rodzimym mieszkańcom. Po upadku powstania do Sieradza skierowano połowę batalionu Eyssenhardta. Jednostka walczyła poprzednio pod Szczekocinami, za co król Fryderyk Wilhelm II nagrodził ją dwoma orderami „pour le merite”. Druga połowa została skierowana do Widawy, gdzie dowodził znany później, już jako generał York von Wartenburg (konwencja w Taurogach). Stan taki trwał do końca 1796 r., kiedy to dokonano reorganizacji brygad fizylierów. Garnizon miasta stanowił wtedy batalion fizylierów nr 8 von Klocha, nie posiadał on własnego kantonu. Poborowi z miasta i powiatu wcielani byli do 31 pułku piechoty, dowodzonego przez von Lattorffa (17921800) i von Oldenburga (1800-1805). Do infrastruktury wojskowej należały również magazyny, stajnie, wartownia i lazaret. Żołnierze kwaterowali, w większości, w domach mieszczan. W pocz. XIX w. część jednostki stacjonowała w dalszym ciągu w Widawie, było to rozwiązanie tymczasowe do czasu, gdy miasto się rozbuduje. Bardzo ważną rolę w systemie obronnym Prus, w XVIII i XIX wieku, pełniły twierdze powstające kosztem znacznych nakładów. Toteż wkrótce po zajęciu ziem polskich w wyniku II rozbioru przystąpiono do opracowywania planów obrony wschodnich granic, niepoślednie znaczenie miała tutaj linia Warty. Chronologicznie najwcześniej planowano budowę twierdzy w okolicach Pławna (górna Warta), okolice miasteczka wizytował król pruski podczas pierwszej podróży po zdobytym kraju. Prace fortyfikacyjne prowadzono również w Łęczycy. W latach 1803-1806 władze wojskowe prowadziły przygotowania, choć koncepcja powstała z pewnością wcześniej, do budowy umocnień zlokalizowanych we wsi Strońsko nieopodal Sieradza. Przeprowadzono wstępne rozmowy z jej właścicielem Sulimierskim, który zgodził się przekazać swoją posiadłość za odpowiednim odszkodowaniem. Prace przygotowawcze nie wyszły jednak poza etap pomiarów, które prowadzili kapitan Keibel z twierdzy w Koźlu oraz porucznicy Forell i Hülsen z twierdzy w Świdnicy. Utrata ziem polskich wskutek wojny 1806–07 uczyniła plany pruskie nierealnymi. Głównym zajęciem mieszkańców było rolnictwo. Według raportu radcy Vellhagena (1796 r.), dla 52 osób było to zasadnicze źródło utrzymania, znacznie więcej uprawiało mniejsze lub większe gospodarstwa. Największe posiadali: Urbański, Tomasz i Franciszek Mazurowie (w opisie z 1793 r. nazywani Mazurowskimi) oraz Andrzej Zwoliński. W 1793r. w całym mieście było 91 stodół, zdecydowana większość z nich ulokowana była na Krakowskim Przedmieściu – 59. Ich liczba nie uległa większej zmianie przez cały okres panowania pruskiego: według spisu z 1805 r. było ich 90. Faktem jest, że zdecydowana większość mieszczan miała grunty rolne o mocno zróżnicowanej wielkości. Liczba stodół może być natomiast wskazówką ile w mieście było gospodarstw większych, których warunki wymagały posiadania stodoły ze względów praktycznych, nierzadko i prestiżowych. Gospodarstwa niewielkie mogły satysfakcjonować się posiadaniem brogów. W ciągu panowania pruskiego stan pogłowia zwierząt hodowanych przez sieradzkich sławetnych ulegał pewnym wahaniom. O ile Indaganda (1793 r.) wylicza Na sieradzkich szlakach 7 8 192 konie, to pochodzący z 1805 r. przekaz Oswalda wykazuje w mieście już 246 sztuk, przyrost nastąpił, jak się wydaje kosztem wołów: z 84 do 34. Przewaga koni może wskazywać na istniejące możliwości zarobkowania w transporcie. Ponadto statystyki pruskie obejmowały krowy, których liczba wzrosła z 227 w początkach panowania pruskiego do 266 w 1805 r. Podobnie wzrost zanotowano wśród trzody chlewnej: pogłowie świń wzrosło odpowiednio ze 112 do 295 sztuk. W mieście nie było żadnych większych zakładów przemysłowych. W zestawieniu Oswalda z 1805 r. wymienia się działające tutaj 2 cegielnie (w 1793r. działała jedna należąca do Zwolińskiego), 5 wiatraków, 4 browary, gorzelnię. Niemniej jednak działali tutaj przedstawiciele kilkunastu rzemiosł produkujących na potrzeby rynku lokalnego. Jak podają Indaganda rzemiosła spożywcze reprezentowali: piekarz (poza nim chleb dostarczali mieszkańcy okolicznych wiosek) i 7 rzeźników. W chwili zajęcia przez Prusaków w mieście działała szkoła, umieszczona w zabudowaniach parafialnych. Prowadzący ją nauczyciel był opłacany przez mieszczan. Po przybyciu do miasta żołnierzy i urzędników wraz z rodzinami, zaistniał konieczność utworzenia dla ich dzieci placówki oświatowej. Według tabel szkolnych z 1799r. w Sieradzu były w tym okresie dwie szkoły: obywatelsko – garnizonowa o mieszanym wyznaniowo charakterze (uposażenie nauczyciela wynosiło 104 talary rocznie) oraz elementarna, określana jako ewangelicka. Stan taki nie utrzymał się do końca panowania pruskiego: opis z 1805 r. przynosi informacje o tylko jednej placówce. Z całą pewnością nastąpiło połączenie obydwu placówek, co było zgodne z zaleceniami władz zwierzchnich. Na Przedmieściu Toruńskim znajdował się szpital (Kranken – Hospital). W okresie tym pod nazwą tą rozumiano domy, pozostające najczęściej pod opieką instytucji kościelnych, w których przebywali ubodzy, sieroty, starcy, osoby niedołężne oraz chorzy nie mogący liczyć na niczyją pomoc. W przypadku placówki sieradzkiej jej administracja zajmował się każdorazowy burmistrz. Wypłacał dwóm pensjonariuszkom po 50 złp na utrzymanie. Pozostałe fundusze pochodzące z opłaty dzierżawnej roli szpitalnej przeznaczone były na utrzymanie budynku. Wart wspomnienia jest również udział mieszczan sieradzkich w walkach o niepodległość. Plany insurekcyjne przygotowywane przez spiskowców od lata 1793 przewidywały, jako pierwsze wystąpienie zbrojne na obszarach zajętych przez Prusaków w wyniku II rozbioru –Prusach Południowych. Kościuszko miał zaproponować uderzenie na Piotrków, jako że tam mieściła się kwatera von Möllendorffa, w operacji tej miały być użyte wojska polskie rozlokowane między Krakowem a Warszawą. Do kraju wysłano emisariuszy, którzy mieli przygotowywać zryw powstańczy w poszczególnych województwach i powiatach. Po marszu Madalińskiego Prusacy dokonali wzmocnienia garnizonów, okazja do łatwego odzyskania Wielkopolski, przestała być realna. Wydane przez gen. por. Schwerina obwieszczenie (Piotrków 9 IV) ostrzegało mieszkańców tych ziem przed udziałem w związkach skierowanych przeciwko monarchii pruskiej, grożąc wygnaniem lub dożywotnim pobytem w twierdzy. Nakazywało donoszenie o wszelkich wrogich aktach, tudzież posiadanej broni. W wydanej 12 czerwca odezwie Rada Najwyższa Narodowa wzywała obywatelów prowincji wielkopolskiej do powstania. Dopiero bezpośrednie zaangażowanie się Prus w walkę przeciwko powstaniu, ogołocenie prowincji z wojska (większe garnizony pozostawiono w Poznaniu, Kaliszu, Sieradzu i Piotrkowie) stworzyło dogodne warunki do wybuchu insurekcji w województwach wielkopolskich. Choć motorem poszczególnych zrywów lokalnych była szlachta, to w walkach z Prusakami brali również udział chłopi i mieszczanie, dając przy tym liczne dowody męstwa, jak choćby w Sieradzu, gdzie wspólne wystąpienie mieszczan i insurgentów zadecydowało o opanowaniu miasta. Jesienią 1806 r. w błyskawicznej kampanii Napoleon pobił armię pruską, wkroczył do Berlina, zaś twierdze poddawały się jedna po drugiej zwycięskiej armii. Na ziemiach polskich spodziewano się wkroczenia wojska francuskich, jeszcze bardziej zaś czekano na stanowisko cesarza w sprawie polskiej. Cywilne władze pruskie pozbawione oparcia wojska, które przebywało na terenach walk z Francuzami, czuły się niepewnie w zmienionej sytuacji. Wspomnienia wydarzeń z 1794 r. były jeszcze bardzo żywe. Powstanie w Kaliszu wybuchło 9 listopada za sprawą Kaspra Miaskowskiego – dzierżawcy Opatówka. Niewielki, liczący zaledwie 30 żołnierzy garnizon, nie stawiał oporu. Tego samego dnia miały miejsce wystąpienia w Stawiszynie, następnego w Kępnie, gdzie Piotr Żeromski na czele 100 powstańców zajął miasto i ogłosił się komendantem powiatu ostrzeszowskiego. W Sieradzu panowanie pruskie dobiegło końca 13 listopada, gdy zawiązano akt powstania województwa sieradzkiego, na którego czele stanęli Gołembiowski i Michał Ordęga. Zgodnie z wydanym aktem miano w miastach powołać pod broń 1 pieszego na 20 dymów oraz jednego konnego na 40 dymów. Niewiele czasu potrzebowano by oswobodzić ziemie polskie spod panowania pruskiego. Powstały zręby nowego państwa. Nie czekając na rozstrzygnięcia traktatowe wiele dokonywano metodą faktów dokonanych. W styczniu 1807 powołano Komisję Rządzącą organ władzy ustawodawczej i wykonawczej na wyzwolonych terenach. W tym okresie głównym zadaniem administracji było tworzenie wojska, tocząca się wojna wymagała stałego dopływu rekruta i pieniędzy z podatków. W społeczeństwie polskim zaświtała nadzieja odzyskania niepodległości. Bibliografia: 1. J. Pajewski, Niemcy w czasach nowożytnych (1517–1939), Poznań 1947. 2. Das Jahr 1793. Urkunden und Aktenstücke zur Geschichte der Organisation Südpreussens, Herausgeben unter der Redaktion von Dr. Rodgero Prümers, Posen 1895. 3. J. Wąsicki, Powstanie kościuszkowskie w Wielkopolsce, Poznań 1957. 4. J. Wąsicki, Powstanie 1806 roku w Wielkopolsce, Poznań 1958, s. 51–56. 5. J. Muszyńska-Zygmańska, Wielkopolska w powstaniu kościuszkowskim, Poznań 1947. 6. J.G. Droysen, York von Wartenburg. Ein Leben preussischer Pflichterfüllung, Essen, b.d.w. 7. Der Polenaufstand 1806/7. Urkunden und Aktenstücke aus der Zeit zwischen Jena und Tilsit, wyd. K. Schottmüller, Poznań 1907. 8. J. Wąsicki, Ziemie polskie pod zaborem pruskim. Prusy Południowe 1793–1806, Wrocław 1957. 9. J. Kosim, Okupacja pruska i konspiracje rewolucyjne w Warszawie 1796–1806, Warszawa 1976. 10. D. Łukasiewicz, Szkolnictwo w Prusach Południowych (1793– 1806) w okresie reform oświeceniowych, Poznań–Warszawa 2004. Na sieradzkich szlakach Jeszcze o nalocie na stację PKP w Sieradzu w dniu 3 września 1939 r. Jerzy Kowalski W ostatnim numerze „Nss” ukazał się interesujący artykuł Józefa Szubzdy pt. Zbrodnie Wehrmachtu1. Artykuł rozpoczyna się od opisu bombardowania stacji kolejowej w Sieradzu w dniu 3 IX 1939 r., w godzinach południowych, i jego tragicznych skutków. Zginęło kilkudziesięciu pasażerów pociągu ewakuacyjnego z Ostrowa Wielkopolskiego. W powszechnej świadomości utrwaliło się przekonanie o około 100 zabitych. Taką samą liczbę podaje naoczny świadek tego bombardowania, pasażer pociągu, w którym zginął jego ojciec i dwaj bracia2, pan Stanisław Augustyniak z Ostrowa Wielkopolskiego. Pracownicy ostrowskiego węzła PKP zostali w większości skierowani, wraz z rodzinami, na kresy wschodnie. Część do Kamionki Strumiłowej koło Tarnopola, a część do Kowla. Wszyscy załadowali się, do podstawionego w godzinach popołudniowych 31 VIII 1939 roku3, pociągu ewakuacyjnego. Przed wieczorem, poza rozkładem jazdy (pozaplanowo), pociąg wyruszył z Ostrowa w kierunku na Łódź., przepuszczając po drodze inne pociągi. 3 września ok. południa pociąg dotarł do Sieradza, przepuszczając jeszcze, kilkanaście minut wcześniej, pociąg wojskowy. W chwili gdy pociąg ewakuacyjny zatrzymał się na sieradzkiej stacji, a podróżujące w nim rodziny kolejarskie zaczęły zabierać się za przyrządzanie posiłków, rozpoczął się nalot niemiecki na stację. Świadek tego nalotu, pan Stanisław Augustyniak z Ostrowa Wlkp. tak wspomina ten moment: Na tle błękitnego nieba i sunących po nim obłoków spostrzegliśmy (…) sylwetki bombowców. Leciały na przyzwoitej wysokości. Nikt z nas, pasażerów pociągu ewakuacyjnego, nie przypuszczał, że był to wróg. Obecni przy wagonach stojącego na stacji pociągu twierdzili, że lecą nasze polskie samoloty „Łosie”. Radość nie trwała jednak długo. Wracające od strony miasta Sieradza samoloty obrzuciły pociąg i teren stacji kolejowej gradem bomb. Sam znajdowałem się wówczas w wagonie z matką i trzema siostrami. Wagon ten nie został trafiony. Po oprzytomnieniu wyskoczyłem z wagonu, i oczom moim ukazał się obraz straszny i niesamowity. Zbombardowane wagony paliły się jak pochodnie. Wokół słychać było jęki rannych i głosy rozpaczy pozostałych przy życiu ewakuowanych. Mimo tragedii jaka się rozgrywała, część ocalałych przy życiu ewakuowanych przystąpiła do energicznej akcji ratunkowej, udzielając pierwszej pomocy rannym, zabezpieczając ocalały z pogromu dobytek ewakuowanych i usuwając zabitych. Akcję ratunkową utrudniały ponowne naloty samolotów wroga i ostrzał (poruszających się osób – JK) z broni pokładowej4. W kolejnych wspomnieniach, zamieszczonych w 38 numerze „Gazety Ostrowskiej” z 24 IX 1995 r., dopowiada jeszcze: Po sformowaniu z ocalałych wagonów pociągu, transport wyruszył w dalszą drogę i dotarł w tym samym dniu do Zduńskiej Woli. Niemcy dokonali również nalotu na stację Zduńska Wola. Zbombardowali tu transport cystern i dalsza jazda naszego pociągu była niemożliwa. Ocaleni kolejarze i członkowie rodzin kontynuowali dalszą ucieczkę pieszo. Następnie wyjaśnia: W Sieradzu na cmentarzu w zbiorowej mogile wg relacji ówczesnego zarządcy cmentarza pogrzebano zwłoki 7 kobiet, 1 dziecka, 14 mężczyzn – wśród nich kolejarzy oraz 5 żołnierzy. Niezidentyfikowane szczątki ludzkie pogrzebano w mogile zbiorowej obok toru kolejowego przy stacji Sieradz. W okresie rozbudowy stacji dokonanej podczas okupacji szczątki te przeniesiono do zbiorowej mogiły na cmentarz. Stanisław Augustyniak był jednym z inicjatorów upamiętnienia tragedii z dnia 3 IX 1939 r. Spowodował, iż staraniem kolejarzy węzła PKP Ostrów Wlkp. odsłonięto na budynku stacji Sieradz w dniu 9 IX 1972 r. pamiątkowa tablicę. W czasie uroczystości jej odsłonięcia podzielił się z zebranymi swoimi wspomnieniami5. Po tej uroczystości postanowił, że - w miarę możliwości – sporządzi imienną listę zabitych na sieradzkim dworcu tego tragicznego, wrześniowego dnia. Do 1995 r., do czasu ukazania się jego wspomnień w cytowanym wyżej numerze „Gazety Ostrowskiej”, udało mu się ustalić 24 nazwiska. Przy okazji zaapelował do czytelników „Gazety …” o pomoc w dalszym uzupełnieniu opublikowanego wykazu6. W wyniku tego apelu udało się Stanisławowi Augustyniakowi ustalić jeszcze nazwiska 7 ofiar. W następnym 1996 r., kiedy z wnukami przyjechał na początku września na sieradzki cmentarz, przy zbiorowej mogile kolejarzy spotkał go redaktor naczelny sieradzkiego „Echa” Andrzej Siergiej. Po wstępnej rozmowie zaprosił go do redakcji, gdzie zarejestrował jego wspomnienia, ogłaszając je zaraz drukiem w najbliższym numerze „Echa”7. Wspomnieniami Stanisława Augustyniaka i zebranymi przez niego materiałami zainteresował się natychmiast Maciej Milak, ówczesny sekretarz Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Sieradzu. Spotkał się z autorem wspomnień, jeszcze raz wysłuchując jego opowieści o tej wrześniowej tragedii. Postanowił też zweryfikować zebrane przez niego materiały. Następnie wywołał decyzję WKOPWiM o budowie nowego pomnika na zbiorowej mogile „… osób cywilnych, w tym rodzin kolejarzy …”. Nowy pomnik, wg projektu Wandy Kosińskiej, plastyka wojewódzkiego został odsłonięty w 2001 r. Jego wykonawcą był Edward Grobelny z Sieradza. Na pomniku znalazło się 29 zidentyfikowanych nazwisk ofiar tego wrześniowego bombardowania. Nowy pomnik S. Augustyniak zaprezentował we wrześniu 2003 roku czytelnikom „Gazety Ostrowskiej”8. Zaświadczenie ewakuacyjne dla rodziny Augustyniaków z Ostrowa Wlkp. do Kamionki Strumiłowej Tarnopolskie wystawione dnia 31.08.1939 r. dla Jana asystenta Oddz. Ruch. Handl. PKP Ostrów Wlkp., jego żony Anny i dzieci Stanisława: Józefa, Bogdana, Barbary, Genowefy i Krystyny. Ze zbiorów Stanisława Augustyniaka W październiku 2002 r. do Urzędu Miasta w Sieradzu zwrócił się Jan Kubaś z prośbą o umieszczenie na tym pomniku nazwiska jego ojca Franciszka, który był kierownikiem tego zbombardowanego pociągu i zginął na stacji razem z innymi. Nazwisko dopisano wraz z informacją o pełnieniu przezeń tej ostatniej funkcji. Na sieradzkich szlakach 9 Z kolei w grudniu 2004 r. do Urzędu Miasta zwrócił się Jerzy Kozłowski z prośbą o umieszczenie na pomniku nazwiska jego babci Marianny Dryjańskiej, która zginęła na sieradzkiej stacji. Natomiast w kwietniu 2005 r. z podobną prośbą zwróciła się Anna Garczarek. Prosiła ona mianowicie aby na pomniku umieścić nazwiska jej ojca Józefa Balińskiego i brata Zygmunta Balińskiego, ponieważ obaj zginęli również na dworcu w Sieradzu. Nazwiska Marianny Dryjańskiej oraz Józefa i Zygmunta Balińskich dopisano na dodatkowej płycie9. W efekcie tych wystąpień na pomniku znalazły się 33 nazwiska. Czy to są wszystkie zidentyfikowane ofiary tego bombardowania? Na pewno nie. Już Józef Szubzda w swoim artykule Zbrodnie Wehrmachtu podaje nazwiska 40 ofiar . Odnalazł bowiem w aktach zgonu sieradzkiego USC jeszcze nazwiska 7 ofiar, które zginęły tamtego tragicznego dnia. Są to: Józefa Stępińska, Marianna Adamczyk, Roman Adamczyk, Janina Adamczyk, Anna Adamczyk, Teresa Adamczyk i Alojzy Adamczyk. Piszący te słowa w trakcie badania materiałów dotyczących września 1939 r. zidentyfikował nazwiska dalszych 7 ofiar, zapisanych w aktach zgonu sieradzkiego USC. Są nimi: Janusz Bryjak, Bronisław Bryjak, Marianna Dąbek, Cecylia Dziedzic, Anna Kulesza, Gertruda Leka i Leokadia Leka. W sumie więc na dzień dzisiejszy na pomniku ofiar nalotów niemieckich na dworzec kolejowy w Sieradzu powinno Morderstwo Kłocczan w koszarach 31 pSK w Sieradzu Józef Szubzda 10 Siedemdziesiąt lat temu śmierć przeszła przez sieradzką ziemię. Była ubrana w mundur niemieckiego żołnierza. W słoneczny, wrześniowy poranek wypędziła z domów i zagród kłockich gospodarzy. Ich ostatnią drogę opisał mieszkaniec wsi, Tomasz Musiał. Oto jego słowa: 4 września około godz. 10.00 weszła do Kłocka idąca od strony Złoczewa piechota niemiecka. Żołnierze kogokolwiek zobaczyli przed domem, czy na podwórku zaraz zabierali i wypytywali czy było we wsi wojsko polskie, ile wojska było i w którą stronę poszło. Zatrzymali 17 chłopów 1. Miśkiewicza Józefa, ur. 21 V 1892 r., 2. Kanickiego Marcina, ur. w 1892 r., 3. Kulawiaka Stanisława, lat ok. 50, 4. Jaska Stanisława, lat ok. 50, 5. Płachtę Tomasza, lat ok. 35, 6. Płachtę Wojciecha, lat ok. 60, 7. Bednarka Józefa, lat ok. 50, 8. Skotnickiego Józefa, lat ok. 70, 9. Krawczyka Marcina, lat ok. 70, 10. Korpę Franciszka, lat ponad 70, 11. Pełkę Władysława, lat ok. 30, 12. Jaska Franciszka, lat ok. 50, 13. Tadeja Józefa, lat ok.30, 14. Tworka Macieja, lat ok. 35, 15. Czarneckiego Władysława, lat ok.40, 16. Krysiaka Józefa, ur. w 1894 r. i Musiała Tomasza, ur. 21 XII 1882 r., który opowiada o poniższym wydarzeniu. Wszystkich nas zaprowadzili do dowództwa niemieckiego pod Kłockie Góry, bliżej Sieradza, gdzie bez żadnych badań trzymali nas pod strażą ok. 2 godzin. Następnie przez pola zaprowadzili nas do Kol. Dzigorzew na podwórze rolnika Jankowskego i znowu pod strażą trzymali ok. 3 godzin. Jankowski był w domu, ale jego nie wzięli. Już zachodziło słońce kiedy 3 żołnierzy zaprowadziło nas do znajdujących się vis a vis Jankowskiego koszar wojskowych. Ustawili nas na trawniku pod koszarami i chcieli wszystkich z pistoletów wystrzelać. Jasek Stanisław widocznie z powodu silnego zdenerwowania na migi poprosił wówczas jednego z żołnierzy się znaleźć 47 nazwisk. I z takim wnioskiem wystąpiło do Prezydenta Miasta Sieradza Muzeum Okręgowe w Sieradzu. Korzystając z okazji autor raz jeszcze dziękuje panu Stanisławowi Augustyniakowi za przekazane do zbiorów Muzeum Okręgowego w Sieradzu fotografie i kopie dokumentów, a pani Annie Garczarek za przekazane fotografie. Przypisy: 1 Józef Szubzda: Zbrodnie Wehrmachtu [W:] „Na sieradzkich szlakach” nr 3 (95) z 2009 r. 2 Zginęli: Augustyniak Jan lat 46, Augustyniak Józef lat 16 i Augustyniak Bogdan lat 12. 3 Jedna z osób, które przeżyły ten nalot, Leokadia Pieczyńska z Ostrowa Wlkp., podaje, że pociąg wyruszył z Ostrowa dopiero w dniu 1 września 1939 r. 4 Wspomnienia Stanisława Augustyniaka z 1972 r. Kopia w zbiorach Muzeum Okręgowego w Sieradzu 5 Jego wystąpienie w pkt. 4 programu wspomnianej uroczystości. Kopia Programu uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej na stacji Sieradz w dniu 09. 09. 1972 r. w zbiorach Muzeum Okręgowego w Sieradzu 6 Stanisław Augustyniak: Zbombardowanie pociągu z Ostrowa w Sieradzu. W cytowanym wyżej numerze „Gazety Ostrowskiej” 7 Stanisław Augustyniak: Śmierć nie wybierała [w:] „Echo” nr 36 z 4 – 10. 09. 1996 r. 8 Stanisław Augustyniak: Zachować w pamięci [w:] „Gazeta Ostrowska” nr 35 z 3. 09. 2003 r. 9 Powyższe wystąpienia znajdują się w dokumentacji cmentarnej, w Urzędzie Miasta w Sieradzu o papierosa. Żołnierz papierosa nie dał tylko z szyderstwem wskazał na lufę karabinu i powiedział: „dostaniesz papierosa, ale stąd”. Żołnierze nie dokonali jednak egzekucji, gdyż przyszedł kapral niemiecki i nie pozwolił strzelać tylko zaprowadził nas do piwnicy na terenie dziedzińca koszarowego. Był to chyba jakiś niedokończony budynek. Żołnierze kazali nam wejść do piwnicy a sami zatrzymali się na parterze, skąd było nas widać i rzuciwszy w nas granat odeszli. Wszyscy padliśmy na ziemię. Kiedy po wybuchu zaczęliśmy podnosić się, znowu usłyszeliśmy Niemców, więc znowu padliśmy, a wtedy żołdacy rzucili w nas jeszcze dwa granaty i odeszli, po chwili wrócili i po raz trzeci wrzucili jeszcze jeden granat. Po opanowaniu przerażenia i stwierdzeniu, że Niemcy nie wracają zaczęliśmy zachowując wielką ostrożność podnosić się z ziemi i mówić do siebie. Zaświeciłem zapałkę aby zorientować się w sytuacji, obok mnie leżał zabity Józef Tadej. Kto zginął poza nim nie widziałem. Ci co pozostali przy życiu postanowili wychodzić, dla większego bezpieczeństwa nie razem, lecz po kilku. Mogła być godzina 11 – 12 w nocy kiedy wraz z Maciejem Tworkiem i Józefem Miśkiewiczem otworem przygotowanym prawdopodobnie na okno wyszliśmy na ten sam korytarz, z którego Niemcy rzucali w nas granaty. Na dworze było jasno od palącej się wsi Dzigorzew nad Wartą, więc po wyjściu z terenu koszar skierowaliśmy się do tej wsi czołganiem, a potem rowem do traktu. Gdy przy trakcie zobaczyliśmy dużą grupę Niemców tym samym rowem czołgając się wróciliśmy pod Dzigorzew. Będący w pobliżu Niemiec strzelił, tak iż kulka przeleciała koło nas. Położyliśmy się w rowie, a Niemiec ruszył w naszą stronę. Jednak okazało się, że nas nie widział, gdyż minął i dołączył do owej grupy Niemców przy trakcie. Wreszcie widząc, że Niemcy gdzieś się oddalili, ruszyliśmy rowem w tamtym kierunku, przebiegliśmy do traktu i polami do Kłocka, ale bojąc się wracać do naszych domów, ukryliśmy się w stogu słomy. W pewnej chwili usłyszeliśmy warkot samochodów, które zatrzymały się w pobliżu. Widząc, że powychodzili z nich żołnierze i nakrywają samochody plandekami, byliśmy przekonani, że szykują się do spania i mogą też zainteresować się stogiem. Więc wystraszeni uciekliśmy przez pola aż do wsi Na sieradzkich szlakach Józefów. Dopiero po upływie około 4 dni. Kiedy Niemcy byli już za Wartą i ogłosili, aby się nie bać i wracać przybyliśmy do naszych domów. Niemcy byli we wsi, ale rzeczywiście nic już nam nie mówili. Wrócili i inni z naszej grupy z różnych miejsc i różnymi drogami. Okazało się wówczas, że w koszarach zostali zabici: Tadej Józef, Stanisław Jasek, Józef Skotnicki, Marcin Płachta (Błąd – powinno być Marcin Krawczyk – J. Sz.), Franciszek Jasek, Władysław Pełka oraz ranni Józef Krysiak (w nogi) i Józef Bednarek. Zginęli też wówczas Tomasz Płachta i Wojciech Płachta. Wyszli oni z koszar, ale widocznie nie zachowali dość ostrożności, gdyż wyszli na trakt, prosto w ręce całej masy Niemców. Zostali zabici, każdy w innym miejscu. Zabici byli pochowani na polu obok koszar, po przeciwnej stronie, za drogą. Po dwóch miesiącach na skutek starań rodzin, przybyłe do Sieradza władze niemieckie pozwoliły zwłoki ekshumować i pochować na cmentarzu w Sieradzu1. Relację Tomasza Musiała spisała 1 XII 1968 r. Jadwiga Kozłowska, osoba kompetentna i profesjonalnie przygotowana do sporządzania dokumentów. Od 1924 r. pracowała w kancelarii sądu w Sieradzu, od 1930 r. pełniła funkcję kancelisty Sądu Powiatowego w Sieradzu a następnie sekretarza Wydziału Karnego. W czasie okupacji była komendantem Służby Kobiet Armii Krajowej w Sieradzu. Po wojnie przez ponad 30 lat gromadziła materiały związane z działalnością konspiracyjną Obwodu Sieradzkiego AK. Zebrała ponad 400 relacji. Jej godna najwyższego uznania praca społeczna czyni cytowany dokument wiarygodnym2. zbrodni3. W księgach zgonów parafii sieradzkiej spisano 8 i 14 XI 1939 r. oraz 17 i 25 I 1940 r. akta potwierdzające śmierć mieszkańców Kłocka4. Akt zgonu S. Jaska sporządzono dwukrotne (nr 10 i nr 14 z 1940 r.). Autor artykułu nie znalazł metryki Wł. Pełki. Być może brak aktu został spowodowany przejęciem akt urzędu stanu cywilnego przez władze niemieckie. Niebezpiecznym stało się informowanie niemieckich urzędników o zamordowaniu osoby cywilnej przez Wehrmacht. Akta zgonu potwierdzają śmierć: Franciszka Jaska, lat 51, s. Stanisława i Józefy z Podsiadłych, Józefa Tadeja, lat 29, s. Wincentego i Rozalii z Gawronów, Tomasza Płachty, lat 44, s. Walentego i Marcjanny z Korpów, Marcina Krawczyka, lat 59, s. Macieja i Marianny z Płachtów, Józefa Skotnickiego, lat 64, s. Antoniego i Karoliny z Glapińskich, Stanisława Jaska, lat 47. s. Wojciecha i Marianny z Salów, Wojciecha Płachty, lat 58, s. Marcina i Marianny z Sobczaków5. Siedemdziesiąta rocznica wybuchu II wojny światowej stanowiła okazję do przypomnienia tragicznych dla Kłocka wydarzeń. 26 IX t.r. odbyło się spotkanie rodzin pomordowanych zorganizowane przez dyr. miejscowej szkoły, Danutę Lewandowską. W niedzielę, 27 września, mieszkańcy wsi zgromadzili się na cmentarzu parafialnym gdzie umieszczono tablicę, wykonaną w warsztacie E. Grobelnego, upamiętniającą ofiary niemieckiego terroru. Aktu odsłonięcia dokonali: Ignacy Pławiński, Danuta Lewandowska i Jarosław Kaźmierczak. Mszę Św. w intencji zamordowanych odprawił ks. Jan Siedlecki, proboszcz parafii kłockiej. W homilii mówił o obowiązku zachowania w pamięci ofiar ludobójstwa. Pokój i miłość powinny stanowić fundament życia społecznego. Po nabożeństwie hołd pomordowanym, w krótkim przemówieniu, oddała Krystyna Krawczyk. Wójt gminy, J. Kaźmierczak, wyraził przekonanie, że tą uroczystością zapoczątkowano coroczne obchody poświęcone pamięci ofiar Wehrmachtu. Organizatorami uczestnikom uroczystości podziękował Ignacy Pławiński. Szczególne zasługi dla ufundowania tablicy położyła rada parafialna a zwłaszcza jej członek, Władysław Niewiecki. Tablica upamiętniająca zamordowanych Kłocczan Fot. Sławomir Lewandowski Mord dokonany na mieszkańcach Kłocka stał się przedmiotem śledztwa wszczętego 12 IV 1973 r. przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Łodzi. Zeznania składali: J. Bednarek, J. Miśkiewicz, T. Musiał, M. Kanicki, J. Krysiak, S. Kulawiak, M. Tworek i inni. Prokurator prowadzący śledztwo, Andrzej Wolski, tak opisał moment wydania wyroku na aresztowanych: Na terenie koszar wojskowych w Sieradzu zatrzymanych mężczyzn pilnowali żołnierze niemieccy. Jeden z żołnierzy zapytał oficera, co zrobić z zatrzymanymi. Oficer ten wydał decyzję, „aby żołnierze zabili wszystkich, bo niepotrzebne im są świnie polskie”… Po decyzji oficera niemieckiego mężczyzn zaprowadzono do piwnicy jednego z budynków koszarowych. Postanowieniem z 30 V 1976 r. postępowanie karne zostało zawieszone, ponieważ nie było możliwości ustalenia danych personalnych sprawców Odsłonięcie tablicy w Kłocku Fot. Sławomir Lewandowski Przypisy: 1 Uwiarygodniona kopia dokumentu w posiadaniu autora. Zachowano oryginalną pisownię. 2 Tomaszewicz A., Kozłowska Jadwiga, w: Leksykon miasta Sieradza, Sieradz 2006, s. 166 3 OKBZH W Łodzi, OKŁ/s.17/73 4 USC w Sieradzu, Księga zgonów 1939 r. L. 225,226,234,236,237; Księga zgonów 1940 r. L. 10, 14, 15 5 Akt zgonu Tomasza Płachty zawiera stwierdzenie, że był on synem Wojciecha i Marianny z Salów. Być może akta zgonów zawierają inne usterki. Zmiany w dokumentach należą do uprawnień, a w pewnym sensie obowiązków rodzin zmarłych Na sieradzkich szlakach 11 Odtworzenie szkolnictwa w Sieradzu w 1945 r. Jan Kościelski (Wypowiedź pełnomocnika kuratora rządu lubelskiego – p. Jana Kościelskiego1 nagrana w marcu 1965 r. w związku z obchodami reaktywowania w Sieradzu szkolnictwa po zakończeniu II wojny światowej - w opracowaniu Jerzego Paszkowskiego) szkołę, o jej przyszłość, ukrywając polskie książki, pomoce naukowe, przed niszczącą ręką wroga. Do tych to rodaków zwracam się z apelem w imię naszej polskiej szkoły. Obywatelki i obywatele, wyjmijcie z ukrycia książki szkolne, podręczniki, pomoce naukowe i wszelki sprzęt szkolny i przekażcie to wszystko szkołom. Zwracajcie się we wszystkich sprawach związanych ze szkołą do nauczycielstwa, które wam udzieli odpowiedzi na pytania dotyczące szkoły. Na terenie Sieradza proszę zwracać się w tych sprawach do przedstawiciela władz szkolnych na powiat sieradzki, który urzęduje tymczasowo w magistracie przy ul. Warckiej. Budujcie nową szkołę polską. Jan Kościelski, pełnomocnik szkolny. W ślad za tym pismem wydaliśmy pierwsze wezwanie do nauczycielstwa polskiego. Wezwanie to brzmi: Pełnomocnik Kuratorium Okręgu Szkolnego Łódzkiego na miasto i powiat sieradzki. Wezwanie! Celem uruchomienia szkół na terenie m. Sieradza i powiatu sieradzkiego, wzywam nauczycielstwo polskie wszystkich szkół do rejestracji. Rejestracja odbywa się w gmachu magistratu miasta Sieradza Jan Kościelski Fot. ze zbiorów J. Paszkowskiego Po wkroczeniu wojsk polsko-radzieckich do m. Łodzi zgłosiłem się do pełnomocnika Rządu Lubelskiego, który pełnił obowiązki na terenie Łodzi i województwa. Pełnomocnikiem tym był wtedy Loga-Sowiński2, ówczesny przewodniczący CRZZ (Centralnej Rady Związków Zawodowych). W pierwszych dniach nie pozwolono mi udać się na teren powiatu sieradzkiego gdyż powiat nasz był jeszcze zagrożony przez wojska niemieckie uciekające w popłochu przed nawałą wojsk radzieckich. Dopiero 1 lutego otrzymałem pełnomocnictwo, już ówczesnego kuratora, który był na terenie Łodzi i pełnił funkcję przewodniczącego Wydziału Oświaty. Pełnomocnik ten, kurator Steliga, dał mi upoważnienie następującej treści: Upoważniam pana Jana Kościelskiego, kierownika Publicznej Szkoły Powszechnej w Łubnej3 powiatu sieradzkiego do tymczasowego organizowania pracy szkolnej na terenie m. Sieradza i powiatu sieradzkiego. Z takim pełnomocnictwem przybyłem do Sieradza pieszo wraz z kroczącymi wojskami radzieckimi. Zgłosiłem się do burmistrza, gdyż już w tym czasie był zorganizowany magistrat m. Sieradza. Pierwszym burmistrzem był ob. Rokicki4. Jako pełnomocnik na terenie Sieradza zacząłem organizować szkolnictwo. Przy ul. Kościuszki była drukarnia (w miejscu wjazdu na pl. Wojewódzki – przyp. Red.), która już zaczęła pracować. Do kierownictwa tej drukarni zgłosiłem się aby wydrukować pierwszą odezwę do obywateli m. Sieradza, jak i do nauczycieli. Odezwa drukowana była na białym papierze z obwódką czerwoną i brzmiała: Pełnomocnik Kuratorium Okręgu Szkolnego Łódzkiego w Sieradzu. Obywatele i Obywatelki. Odwieczny nasz wróg z Zachodu, chcąc zniszczyć nasz naród, naszą kulturę narodową, zniszczył nasze szkoły. Nie ma dziś ani jednej szkoły polskiej, która nie ucierpiała od wroga, która nie odczuła jego barbarzyńskiej ręki. Kiedy chodzę i sprawdzam majątek naszych szkół, poznać się z nimi nie mogę. Nie ma ławek, tablic, książek i innych pomocy naukowych, które są nam dziś potrzebne do uruchomienia szkół. Wiemy jednak, że znaleźli się Polacy, cisi bohaterowie, którzy walczyli o polską 12 Fot. ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Sieradzu W ślad za tym zostało wydane następujące ogłoszenie skierowane do dzieci w wieku szkolnym. W dniu 4 lutego o godz. 9.00 rozpoczną się zapisy do szkoły powszechnej w wieku lat 7 do 17. Zdziwi to zapewne niektórych, że taka rozpiętość wieku. Pamiętajmy jednak, że nie wszystka młodzież i dzieci miały możność kształcenia się. Dlatego chcemy przyjść z pomocą wszystkiej młodzieży. Zapisy odbywać się będą w gmachu szkoły powszechnej przy ul. Kościuszki. Jak wyglądały nasze szkoły? Szkoła Podstawowa nr 1 była za czasów okupacji szpitalem (po niemiecku Hilfslazaret, czyli szpital pomocniczy). W tym szpitalu zastaliśmy jeszcze łóżka zalane krwią jeńców niemieckich, Niemców uciekających, którzy nie zdążyli ujść. Tu zostali pochowani. Jak przedstawiała się szkoła średnia, obecnie liceum? Na sieradzkich szlakach Budynek tej szkoły został częściowo zniszczony. Pn.-zach. część szkoły została zbombardowana przez ostatnie dwie bomby zrzucone podczas bombardowania Sieradza w dniu 20 I 1945 r. W gmachu tym mieściło się niemieckie starostwo, tzw. Landratura. Kiedy przyszliśmy tutaj widzieliśmy spustoszenie, które czynili ludzie szukający różnych rzeczy i sprzętów. Zniszczone zostały wszystkie telefony. Ja wtedy, jako pełnomocnik upoważniłem spotkanego w mieście kol. Maszkiewicza (dyrektor w l. 1945-1948) do zaopiekowania się tym budynkiem szkolnym. Zjawił się tez prof. Karol Olecki i od pierwszych dni rozpoczął urzędowanie. Trzeba było widzieć ówczesną młodzież tej szkoły, która zgłaszała się do pracy. Budynek ten został odbudowany przez społeczeństwo i młodzież (…) Szkoła przy ul. T. Kościuszki Fot. Michał Żmuda Rok szkolny rozpoczął się na terenie miasta dla szkół podstawowych 4 marca. W dniu tym została wydana następująca odezwa: Komitet Święta Szkoły Polskiej! 4 marca br. na terenie powiatu sieradzkiego odbędzie się Święto Szkoły Polskiej, której podwoje dla naszej dziatwy i młodzieży zostały otwarte po wieloletniej straszliwej hitlerowskiej niewoli. Wzywamy społeczeństwo całego powiatu do uczczenia tego dnia, który niech będzie uzewnętrznieniem radości, zapału i poświęcenia dla wielkiego ideału szkoły, dla ideału wychowania obywatelskiego. Wyrazem tych uczuć niech Sieradz po wyzwoleniu w 1945 r. Jan Milczarek Pierwsze dni wolności po 23 I 1945 r. upłynęły pod znakiem euforii ludności. Cieszono się z tego, że udało się przeżyć II wojnę światową. Byli jednak i ciężko doświadczeni. Szczególnie ci, którzy stracili swoich najbliższych w obozach koncentracyjnych, więzieniach, na robotach w Niemczech, na wojnie lub zostali zgładzeni w inny sposób. Szacuje się, że Sieradz w okresie drugiej wojny światowej stracił około 4 tys. mieszkańców, w tym około 2,5 tys. Żydów, którzy zginęli na miejscu bądź zostali zagazowani w Chełmnie nad Nerem1. Drugą grupę stanowili Polacy, którzy zginęli na wojnie, w obozach na wschodzie2, na robotach przymusowych w Niemczech, w więzieniach, w ramach niemieckiej eksterminacji itd. będzie Wasz obywatelski udział w uroczystości marcowej. Niech na każdym domu powiewa polska flaga państwowa i okrzyki na cześć szkoły polskiej niech płyną wprost z serca. Komitet Obchodów. W ten sposób rozpoczęliśmy pracę w naszych szkołach. A jak pracowali nauczyciele? Wiemy, że w tym czasie nie było ani podręczników ani zeszytów. Zgłaszali się różni obywatele z pomocą. Między innymi muszę wspomnieć pana Marczewskiego ( czy nie Marzewski?) który mieszkał przy ul. Kościuszki (dom ten spłonął w styczniu 1945 r. podczas ucieczki Niemców). Pan ten zgłosił do nas całą masę materiałów poniemieckich, jak listy polowe. Te listy służyły jako pierwsze zeszyty dla młodzieży. W tej pracy pomagała nam drukarnia i jej pracownicy. Wydaliśmy pierwsze książki dla szkoły powszechnej. Młodzież szkoły średniej wyciągała swoje stare podręczniki i razem z profesorami wybierała to, co najcenniejszego w tym okresie. Trzeba było widzieć z jakim zapałem młodzież garnęła się do pracy. Rok szkolny 1944/45 trwał w szkołach powszechnych od 21 lutego do 14 lipca, a w szkole średniej od 15 marca do 14 lipca. Przez ten krótki okres przerobiono jeden rocznik programowy. To świadczy o wielkim wysiłku. Młodzież pracowała z wielkim zapałem, widać było troskę o każdy sprzęt. Dzięki wysiłkom młodzieży i rodzicom mogliśmy spokojnie rozpocząć kolejny rok szkolny.(…) Byli tacy uczniowie, którzy przybywali do szkoły prosto z frontu, w mundurach. Wielu z tych pierwszych absolwentów przyniosło szkole chwałę… Przypisy: 1 Jan Kościelski (ur. 9 I 1905 w Łodzi, zm. 22 XII 1977 w Warszawie), nauczyciel, działacz oświatowy. Wieloletni kierownik Szkoły Podstawowej nr 1 im. Wł. Reymonta w Sieradzu. Honorowy Obywatel Sieradza. Jego biogram został zamieszczony w „Leksykonie miasta Sieradza”, Sieradz 2006, s.155-6 2 Ignacy Loga-Sowiński w lutym 1945 r. nie był przewodniczącym CRRZ. Od 1945 r. do września 1948 r. pełnił funkcję I sekretarza KW PPR w Łodzi. W l. 1948-54 był przewodniczącym WRZZ we Wrocławiu. Przewodniczącym CRZZ został w listopadzie 1956 r. W 1944 r. powołano Tymczasową Komisję Centralną Związków Zawodowych. Nazwę CRZZ wprowadzono w 1949 r. (WEP PWN, t. 2, s. 346; t. 6, s. 581; t. 12, s. 815.) 3 Jan Kościelski pracę w Publicznej Szkole Powszechnej w Łubnej rozpoczął 1 IX 1938 r. Pełnił tam funkcję kierownika do wybuchu wojny. Wcześniej pracował w powiecie łaskim. 4 Marian Rokicki pełnił obowiązki burmistrza Sieradza od 30 I 1945 r. do 23 II 1948 r. Obok rozpamiętywania przeszłości zmagano się także z tym, co działo się na miejscu. Tłumiono pożary, które wzniecali rozmyślnie Niemcy uciekający w popłochu z Sieradza już od połowy stycznia. Niemcy spalili np. na Poświętnej Górce pałac Danielewicza, w którym przez całą okupację mieszkał dowódca Wehrmachtu i poligonu sieradzkiego gen. Liegemann i jego następca, dom Marzewskiego z dwoma kolumnami przy ul. Kościuszki, rektyfikację spirytusu przy ul. Legionów (obecnie ul. Jana Pawła II), zespół dawnych domów wojskowych i koszary przy ul. Kościuszki i Sienkiewicza, niektóre domy przy ul. POW i wiele innych. Wydobywano rannych i zabitych ze zbombardowanych domów po nalocie sowieckim w dniu 20 I 1945 r. Zbierano trupy ludzkie i końskie w mieście i je grzebano. Żołnierzy radzieckich chowano najpierw na cmentarzu katolickim, potem przeniesiono na cmentarz wojskowy. Poległych Niemców chowano na cmentarzu ewangelicko-augsburskim. Ze szkoły przy ul. Kościuszki, w której znajdował się lazaret wojskowy, wyniesiono około Na sieradzkich szlakach 13 80 zwłok niemieckich3. Główną rolę w dogaszaniu tych pożarów, grzebaniu zabitych i zmarłych obok ludności cywilnej spełniali sieradzcy strażacy ze swoim komendantem Janem Bresiem. Ze strażą pożarną ściśle współdziałała świeżo zorganizowana Milicja Obywatelska. Milicjanci zajęli się głównie zabezpieczaniem przed rabunkami budynków użyteczności publicznej, zakładów przemysłowych i wszelkiego rodzaju mienia społecznego. Było to zadanie niełatwe, jako że wygłodniała i wynędzniała ludność nie chciała sobie w niczym pofolgować. Gromady mieszkańców uzbrojone w łomy, siekiery i inne narzędzia niepomne zakazów i ostrzeżeń z wielką determinacją rozbijały bramy, drzwi i okna w sklepach i magazynach poniemieckich i rabowały co się dało: żywość, odzież, obuwie, opał, wynosiły pościel, koce z lazaretów wojskowych itd. Z palącej się rektyfikacji spirytusu przy ul. Legionów - jak stwierdzają świadkowie – całymi wiadrami wynoszono spirytus nie zwracając uwagi na szalejący ogień. Tak samo postępowano z okowitą w gorzelni przy ul. Starowarckiej. Wynoszono ją dzbanami, wiadrami, czym kto mógł. Czerwonoarmiści czerpali ją menażkami wprost z rynsztoka; ponieważ była brudna i płynęła razem z sieczką odcedzano ją przez szmaty4. tylko szpital powiatowy, w którym po wywiezieniu w dniu 16 stycznia wszystkich chorych Niemców przebywali wyłącznie Polacy. Po sowieckim nalocie w dniu 20 stycznia było ich 72. Według raportu z 14 lutego dyrektora Jana Fechnera w szpitalu przebywało 72 Polaków i 128 rannych sowieckich żołnierzy. Personel liczył 78 osób: lekarzy, pielęgniarek, obsługi i urzędników. Warunki pracy były bardzo ciężkie. Niemcy uciekając z Sieradza zabrali wszystko: sprzęt medyczny, lekarstwa, opatrunki, żywność. Pałac Danielewiczów spalony przez Niemców w 1945 r. Fot. arch. Sieradz ul. Kaliska. Po prawej stronie nieistniejący dom Marzewskiego Fot. arch. 14 W takich czasach wojennego bezprawia dochodziło do godnych pożałowania incydentów, wzajemnego wymierzania sobie kar będących zemstą za zaszłości okupacyjne. W ten sposób niepotrzebnie zginęło, zasłużone dla kultury polskiej małżeństwo Weinertów5. Zemsty dokonał na nich kowal z ul. Warszawskiej niejaki Bobrowski. Chodziło o to, że w okresie okupacji handlował on skażonym spirytusem, od którego oślepły cztery osoby (fryzjer Mielczarek, z ul. POW, J. Witczak – muzyk z ul. Ogrodowej i jeszcze dwie inne). R. Weinert kilka razy przestrzegał go żeby tego nie czynił. Kiedy jego uwagi nie pomogły zameldował o tym Szupo przy ul. Warckiej, które wsadziło go do aresztu. Kiedy zorientowano się, że postępowanie Bobrowskiego nie godzi w gospodarkę niemiecką, a przenosi szkodę tylko Polakom natychmiast został uwolniony. Uraz u Bobrowskiego został jednak na zawsze. W 1945 r. zemścił się na Weinercie. W tym celu posłużył się żołnierzami sowieckimi, których uprzednio upił alkoholem. Razem z mężem zginęła żona Weinerta, która zasłaniała go przy zabójstwie. Nie pogrzebane ciała leżały kilka dni na mrozie pod stertą siana u zbiegu dzisiejszych ulic: C. Bazylika i Nęckiego aż pochowano je na cmentarzu ewangelicko-augsburskim. Rodzina Zofii Bierońskiej (nazwisko panieńskie Weinertowej) domagała się wielokrotnie po wojnie ukarania sprawcy zabójstwa, ale nic z tego nie wyszło. Podobnych, ale mniej głośnych zabójstw w Sieradzu było więcej, ale rychło o nich zapomniano. W zniszczonym w 15% w czasie działań wojennych Sieradzu było ciężko. Administracja, handel i całe życie gospodarcze było sparaliżowane. Nieprzerwanie działał Władze miejskie i powiatowe organizowały się na nowo. 31 I 1945 r. powstała Miejska Rada Narodowa z przewodniczącym Konstantym Rosiakiem i Zarząd Miejski z burmistrzem M. Rokickim6. 30 stycznia uruchomiono rzeźnię miejską, 2 lutego otworzył swoją aptekę Stefan Turowicz. 17 lutego ukazało się pismo powiadamiające ludność o powstaniu Powiatowego Urzędu Informacji i Propagandy, którego kierownikiem został Tadeusz Brzeziński. Kilka dni później rozpoczął swoją działalność powiatowy komisarz Ziemski. W ślad za nim Powiatowy Pełnomocnik do spraw Reformy Rolnej – Olszowy. 12 lutego otrzymał koncesję Józef Stępiński na prowadzenie poniemieckiej drukarni przy ul. Kościuszki 12. W tym samym dniu koncesję na sprzedaż „Dziennika Łódzkiego” otrzymał Wacław Olejniczak. Przydzielono pierwsze karty rejestracyjne fryzjerom, krawcom, szewcom i innym rzemieślnikom. Piekarze piekli chleb z przydzielonej przez Zarząd Miejski mąki znalezionej na poligonie wojskowym, którym zarządzał sowiecki komendant. Były tam także duże ilości ziemniaków i warzyw zgromadzonych na potrzeby Wehrmachtu, prócz tego także duże ilości konserw i hałdy węgla. Duże ilości pościeli, koców i bielizny znajdowały się w koszarach dawnego 31 pSK. Rosjanie traktowali to wszystko jako swoją zdobycz wojenną, ale musieli się dzielić także z miastem. 23 lutego ukazało się zarządzenie o handlu w mieście, 24 lutego rozpoczęła działalność Rejonowa Komenda Uzupełnień. Rozpoczęła nabór lekarzy, weterynarzy, kierowców, także ochotników, głównie do formowanej w Łodzi 11 DP. Rozpoczęto naprawę zniszczonych mostów na Warcie: kolejowego i drogowego. Na rozkaz sowieckiego komendanta miasto przydzieliło do pracy określone kontygenty ludzi: 100 albo 200 dziennie. 12 lutego otrzymano prąd elektryczny z łódzkiej elektrowni rozdzielczej. W dniu 19 lutego jako pierwsza rozpoczęła pracę Szkoła Podstawowa przy ul. Kościuszki, a po niej Szkła Podstawowa przy ul. Dominikańskiej 16. Gimnazjum otwarto w dniu 15 marca. W dniu 28 lutego rozwieszono w Sieradzu dekret o wyłączeniu ze społeczeństwa wrogich elementów: volksdeutschów oraz innych zdrajców. Volksdeutsche I i II grupy mieli być wysiedleni do Niemiec, zaś III i IV grupy i Leistungspolen rehabilitowani. Trwały intensywne prace nad uruchomieniem zakładów pracy: gorzelni, papowni, Fabryki Maszyn Rolniczych K. Lipińskego; przydzielano im Na sieradzkich szlakach różne maszyny i surowiec z poligonu. Zakładano pierwsze spółdzielnie: np. „Społem – Sieradzanka” itp. W połowie kwietnia uruchomiono Spółdzielnię Jajczarsko-Drobiarską, także mleczarską przy ul. Zamkowej, browar, słodownię, młyny itd. Hotel niemiecki na tzw. Rogatce (róg ul. Kościuszki, dawniej Kaliska i obecnej Jana Pawła II) Fot. arch. Niestety, nie dla wszystkich starczyło pracy w mieście, tym bardziej, że wciąż przybywało ludności, która wracała z wysiedlenia do Generalnej Guberni, z robót przymusowych Niemczech, obozów koncentracyjnych, jenieckich, więzień… W Sieradzu osiedlali się chłopi z wsi popoligonowych z okolic Sieradza, z których wiele było zniszczonych w 100%. Wobec nawarstwiających się trudności władze miejskie w połowie 1945 r. wydały uchwałę zabraniającą zasiedlania w mieście osób nie będących stałymi mieszkańcami. Powracali także Żydzi; 1946 r. było ich w Sieradzu 467. Wkrótce jednak, nie znajdując krewnych, wyprowadzili się do Łodzi, Wrocławia. Szczecina… Np. w Łodzi, tworzyli skupiska zasiedlając wytypowane ulice, np. Cegielnianą, Śródmiejską, Piotrkowską – od pl. Wolności do ul. Nawrot itd. Sieradz, z powodu braku perspektyw zawodowych opuszczała również przedwojenna inteligencja zasiedlając większe miasta jak Łódź, Wrocław, Szczecin, Gdańsk gdzie było łatwiej o pracę i pozyskanie awansu zawodowego. Pewna grupa ludności osiedliła się także na odzyskanych Ziemiach Północnych i Zachodnich. Na miejscu pozostawali ludzie starzy i najmniej przedsiębiorczy. Doszło więc do istotnych zmian społecznych w mieście. Rodowitych sieradzan zastępowała populacja ludzi ze wsi, którzy szybko wrastali w miasto. Był to dla ich awans społeczny i cywilizacyjny. Ludność Sieradza była jednolita narodowo. Opuścili miasto nieliczni Rosjanie, Ukraińcy zmuszeni do wyjazdu do ZSRR. Z przedwojennych Żydów został tylko jeden – Michał Szerer8, który ożenił się z Polką i spolonizował. Przypisy: 1 Abramowicz Sł., Ofiary i sprawcy, świadkowie i dokumenty zbrodni w ośrodku zagłady w Chełmnie nad Nerem, s. 347-361, [w:] Fenomen Getta Łódzkiego 1940-1944 pod red. Pawła Samusia i Wiesława Pusia, wyd. UŁ, Łódź 2006 2 Lista Katyńska, Jeńcy obozów Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk. Zaginieni w Rosji Sowieckiej, opr. A. Moszyński, Gryf-Londyn, Warszawa 1989 3 Lazaret ten powstał w listopadzie1944 r. Przebywali w nim ranni żołnierze niemieccy. Kiedy wkraczali w styczniu 1945 r. Rosjanie, ktoś strzelił do nich i ranił wyższego stopniem oficera. W odwet, podobnie jak w Zduńskiej Woli, zostali wybici wszyscy ranni. Informacje: Józefa Jury, Zofii Gierczyk, Mariana Stępińskiego i inni. 4 Zeznania świadków, w tym E. Pasia. 5 Byli to Galicjanie. Do Sieradza przybyli w 1918 r. i od razu włączyli się w nurt pracy społeczno-kulturalnej. 6 Miejska Rada Narodowa i Zarząd Miejski w Sieradzu (dalej: MRN i ZM. Sygn. 11, k. 7). 7 Czy byli to przedwojenni sieradzanie trudno orzec. Przypuszczalnie obok stałych mieszkańców pojawili się także ich towarzysze niedoli wojennej. Opuścili miasto po tzw. pogromie kieleckim i wypadkach w Krakowie. Z Wojewódzkiego Komitetu Żydowskiego w Łodzi otrzymali polecenie opuszczenia Sieradza i udania się do Łodzi i kilku innych większych miast. 8 Do Polski przybył z ZSRR z I Armią WP. Pracował jako kierowca w Powiatowej Komendzie MO. GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY Centrum Edukacji Ekologicznej w Sieradzu Nie będzie łatwo obudzić w człowieku takiej odpowiedzialności za świat, która dotrzyma kroku rozwojowi cywilizacji. Ale ci, którzy chcą, mogą zacząć już dziś. Vaclaw Havel Barbara Rogozińska, Joanna Kluska, Małgorzata Dąbrowska Edukacja ekologiczna to bardzo mozolny i trudny proces oddziaływania na człowieka w celu kształtowania jego świadomości ekologicznej. Zgodnie z hasłem myśleć globalnie - działać lokalnie realizowana jest koncepcja kształcenia i wychowywania społeczeństwa w duchu poszanowania środowiska przyrodniczego. Obejmuje ona wprowadzanie do programów szkół wszystkich szczebli tematyki z zakresu ochrony i kształtowania środowiska, umożliwiającej łączenie wiedzy przyrodniczej z postawą humanistyczną, tworzenie krajowych i międzynarodowych systemów kształcenia specjalistów i kwalifikowanych pracowników dla różnych działów ochrony środowiska. Edukacja ekologiczna to również jedno z zadań samorządów w zakresie propagowania konkretnych zachowań korzystnych dla środowiska naturalnego, upowszechniania wiedzy o przyrodzie. Działania takie prowadzone są nie tylko przez szkoły, ale również przez tworzone specjalnie w tym celu specjalistyczne placówki Na sieradzkich szlakach 15 16 edukacyjne. W Sieradzu taką jednostką jest Centrum Edukacji Ekologicznej, funkcjonujące w strukturze Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Siedzibą centrum jest odnowiony budynek przy ul. Portowej 2 w Sieradzu , pięknie położony nad rzeką Wartą. Historia obiektu sięga roku 1959, kiedy nastąpiło jego uroczyste oddanie do użytku. Nowoczesny na owe czasy ośrodek posiadał zaplecze noclegowe (pokoje noclegowe z recepcją), restaurację, hangary na kajaki oraz salę ćwiczeń dla ciężarowców. Od strony rzeki Warty na utwardzonym betonowym podłożu otwarto bar szybkiej obsługi. Na plaży w okresie lata gromadziły się i odpoczywały tłumy mieszkańców Sieradza i okolic. 1 stycznia 1962r. na bazie znakomicie prosperującego ośrodka utworzono Powiatowy Ośrodek Sportu, Turystyki i Wypoczynku (POSTiW), który dał początek obecnemu Miejskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji w Sieradzu. W latach 2006-2007 przeprowadzono gruntowny remont obiektu połączony z termomodernizacją, zrealizowaną ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Łodzi. Obecnie w budynku przy ul. Portowej mieści się restauracja „Przystań” oraz Centrum Edukacji Ekologicznej z zapleczem konferencyjnym i noclegowym. Zostało ono wyposażone w sprzęt i pomoce niezbędne do realizacji zadań edukacji ekologicznej. Jest jednostką służącą powszechnej edukacji ekologicznej obejmującej zarówno dzieci, młodzież szkolną jak i dorosłych. To komfortowy obiekt, gdzie można skorzystać z noclegu, wynająć sal szkoleniowe, pracownię multimedialną, ale przede wszystkim zyskać profesjonalną obsługę w zakresie organizacji szkoleń, konferencji, spotkań biznesowych nie tylko o tematyce ekologicznej. Jednak głównym zadaniem Centrum Edukacji Ekologicznej w Sieradzu jest aktywizowanie społeczeństwa do działań na rzecz ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju. Idea ta może być zaakceptowana tylko przez społeczeństwo o określonym poziomie świadomości i kultury ekologicznej. Tradycyjny system kształcenia, polegający na przekazywaniu wiedzy teoretycznej, okazał się niewystarczający emocjonalnie i praktycznie. Dlatego coraz powszechniejsza staje się pedagogika oparta na przeżywaniu przyrody, otwieraniu przed ludźmi świata emocji, który motywuje ich do działania na rzecz ochrony środowiska. Zadanie to może spełniać terenowa edukacja środowiskowa prowadzona na trasach ścieżek dydaktycznych. Centrum Edukacji Ekologicznej w marcu 2009 r. wytyczyło i wyposażyło w tablice edukacyjne ścieżkę ekologiczną W Sieradzu nad rzeką Wartą Na jej trasie znalazły się miejsca wyjątkowo piękne i o wielkim bogactwie gatunkowym flory i fauny. Niewielu z nas wie, że 25 % terenu miasta to Nadwarciański Obszar Chronionego Krajobrazu. Do obiektów o szczególnych walorach przyrodniczych należą m.in. parki miejskie, a zwłaszcza Park Staromiejski założony w początkach XIX w. Jest on przykładem typowego ogrodu miejskiego o charakterze spacerowo – wypoczynkowym. Wśród drzew parkowych znajdują się 3 pomniki przyrody. Ścieżka edukacyjna W Sieradzu nad rzeką Wartą prezentuje szczególne walory przyrodnicze na tle kulturowego krajobrazu Sieradza. Wielowiekowe działania na jego terenie doprowadziły do bardzo dużego przekształcenia środowiska przyrodniczego. Dlatego też pozostało niewiele terenów, których walory przyrodnicze zachęcałyby mieszkańców do spędzania czasu na łonie natury. Nadwarciański Obszar Chronionego Krajobrazu powstał 31 lipca 1998 r. Obejmuje on dolinę Warty od Parku Krajobrazowego Międzyrzecza Warty i Widawki na południu po granice byłego województwa sieradzkiego na północy. Obszar ten jest szczególnie bogaty w walory przyrodnicze zwłaszcza terasa zalewowa Warty i jej prawobrzeżny dopływ Żeglina. Naprawdę warto pospacerować nad brzegiem podziwiając piękno przyrody o każdej porze roku. Pokonując trasę ścieżki spotykamy 9 tablic informacyjnych: Tablica 1 - Park Staromiejski założono na zboczu pradoliny Warty w 1824 roku na powierzchni ok. 4,5 ha. W skład drzewostanu wchodzą przede wszystkim gatunki rodzime głównie klon pospolity, lipa drobnolistna, klon jawor i jesion wyniosły, a w mniejszej ilości także klon polny, lipa szerokolistna, dąb szypułkowy, topola biała, wiąz pospolity i górski, brzoza brodawkowata, buk zwyczajny, świerk pospolity, sosna zwyczajna, jarząb zwyczajny. Spośród gatunków obcych dla polskiej flory spotykamy platana klonolistnego, robinię akacjową , świerka kłującego oraz dąb czerwony. Tablica 2 Staw z wyspą. W środkowej części parku spotkać można niewielki staw z wyspą, będący siedliskiem ciekawych gatunków nie tylko roślin, ale także zwierząt. Brzegi stawu porośnięte są trawami, turzycami oraz wynurzającą się roślinnością szuwarową, do której zaliczyć można pałkę szerokolistną i trzcinę pospolitą. Rośliny te pomagają oczyszczać wodę z nadmiaru azotanów i fosforanów przyczyniających się do eutrofizacji czyli przeżyźnienia wody, którego skutkiem jest nadmierny zakwit glonów. Latem można obserwować także pływającą po powierzchni rzęsę drobną oraz zanurzone pod wodą liście moczarki kanadyjskiej, rogatka sztywnego i liczne nitkowate glony. Pomiędzy bujnie rozwiniętą roślinnością stawu schronienie znajdują ściśle związane ze środowiskiem wodnym żaby trawna i zielona. Wczesną wiosną zaobserwować można także gody dwóch gatunków ropuch: szarej i zielonej, które poza okresem rozmnażania chętnie przebywają na lądzie. Wyspa na stawie stała się miejscem gniazdowania naszej najpopularniejszej dzikiej kaczki – krzyżówki. Samiec tego gatunku wyróżnia się żółtym dziobem oraz metalicznym zielonym ubarwieniem głowy i szyi, podczas gdy samica przez cały rok ma niepozorne brązowe upierzenie. Tablica 3 Modrzew europejski. Jest jedynym w Polsce drzewem iglastym z rodziny sosnowatych, które przed zimą gubi swoje cienkie, nieprzystosowane do mrozu igły. Wysoki do 45 m pień tworzy prostą strzałę o korze gładkiej u młodych osobników i głęboko spękanej u starszych. Gałęzie wyrastają z pnia prostopadle, a delikatne jasnozielone, niekłujące igły pojawiają się na krótkopędach w pęczkach po 20-40 lub pojedynczo na długopędach. Modrzewie osobno wytwarzają kwiaty żeńskie w postaci purpurowobrunatnych szyszeczek później zieleniejących i osobno okrągłe, jasnożółte kwiaty męskie. Po zapyleniu przez wiatr kwiaty żeńskie przekształcają się w brązowe zdrewniałe szyszeczki, które utrzymują się na pędach przez kilka lat. Bardzo cenione jest czerwonobrunatne drewno modrzewiowe, które stanowi lekki, elastyczny i trwały nawet w wodzie materiał budulcowy. Z niego właśnie zbudowany jest XIX – wieczny dworek znajdujący się w parku od 1970 roku. Niemal czarna barwa desek i bali wynika z właściwości drewna, które ciemnieje pod wpływem słońca. Budynek w stylu szwajcarskim przeniesiony został ze wsi Wrząca, gdzie w założeniu dworskim był domem zarządcy, a 1863 roku służył powstańcom styczniowym jako szpital. Tablica 4 Drzewa w parku I. Kolejnym punktem na trasie ścieżki są pospolicie występujące w Polsce drzewa. Najpopularniejsze to rodzimy dąb szypułkowy i coraz częściej sadzony w lasach amerykański dąb czerwony. Są to gatunki blisko ze sobą spokrewnione, należące do rodziny bukowatych. Dąb szypułkowy to drzewo osiągające wysokość nawet 50 m o krótkim pniu pokrytym grubą, szarą, głęboko spękaną korą, zwieńczonym szeroką, rozłożystą koroną natomiast dąb czerwony to drzewo o grubym pniu pokrytym ciemnoszarą, gładką lub płytko spękaną korą i masywnej koronie osiągające wysokość do 25 m. Odwrotnie jajowate liście dębu szypułkowego są zabarwione szarozielono i charakteryzują się obecnością 3-6 par zaokrąglonych klap z Na sieradzkich szlakach nerwami bocznymi dochodzącymi do końca klap i do wcięć między nimi oraz sercowatym zakończeniem nasady. Dąb czerwony ma liście szerokoklinowate, o 4 parach klap, grubo ząbkowanych, ostro zakończonych; z wierzchu ciemnozielone a jesienią jaskrawoczerwone. Kwiaty dębów różnicują się na męskie i żeńskie. Męskie kwiaty dębu szypułkowego występują w postaci długich, luźno zwisających kotków o kolorze żółtawo – zielonym, natomiast żeńskie są mało widoczne, niepozorne, zebrane po kilka na długiej szypułce. Kwiaty męskie dębu czerwonego są zebrane w kotki, a żeńskie wyrastają pojedynczo. Po zapyleniu z kwiatów żeńskich rozwijają się owoce typu orzech potocznie zwane żołędziami. Dąb szypułkowy ma po 2-3 elipsoidalno - walcowate orzechy na długiej szypułce, a dąb czerwony szerokojajowate, czerwonobrązowe, błyszczące, z widocznymi podłużnymi paskami, u podstawy płaskie. Tablica 5 Drzewa w parku II. W pobliżu występują kolejne dwa drzewa podobne do siebie: grab zwyczajny i buk pospolity. Oba to nasze rodzime gatunki pospolicie rosnące w lasach. Dorastają do 25 – 30 m. a ich korony są gęste, szerokie i wysokie. Grab ma korę ciemną, ziemistą o siatkowatym wzorze i falistej powierzchni, natomiast buk cienką, gładką, popielatoszarą. Liście obu drzew są jajowate lub eliptyczne, ale grab ma blaszkę harmonijkowato pofałdowaną i podwójnie piłkowane brzegi, podczas gdy blaszka u buka jest ciemnozielona i błyszcząca na górze, a brzegi są gładkie i pokryte włoskami. Kwiaty zarówno grabu jak i buku są zapylane przez wiatr. U grabu występują w postaci kotków tworząc oddzielnie kłosy kwiatów żeńskich i męskich, podczas gdy buk wytwarza kwiaty męskie zebrane w główki a kwiaty żeńskie po dwa, otoczone czterolistkową okrywą. Po zapyleniu z kwiatów rozwijają się owoce, które w przypadku grabu mają postać jednonasiennych orzeszków o trójklapowej okrywie służącej jako organ lotny, natomiast bukowe tworzą trójgraniaste orzeszki nazywane bukwią, otoczone miękko owłosioną, zdrewniałą torebką. Tablica 6 Drzewa w parku III. Poruszając się po trasie ścieżki warto zwrócić uwagę na dwa rodzime gatunki klonów: zwyczajnego i jaworu. Gatunki te należą do rodziny klonowatych, mają rozłożyste korony i dorastają do wysokości 30 m. Różnice zaczynają się już w przypadku kory drzew. Klon zwyczajny posiada szeroki, okrągły pień o korowinie drobno, podłużnie spękanej, natomiast prosty pień jaworu pokrywa szara kora, początkowo gładka, potem żłobiona i łuszcząca się. Liście obu klonów są dłoniaste, duże, gładkie i długoogonkowe. U klonu pospolitego są 5–7 klapowe o klapach zatokowo wycinanych z dużymi, nielicznymi, ostrymi ząbkami, podczas gdy jawor ma liście z wierzchu ciemnozielone i matowe, a od spodu szarozielone, zwykle pięcioklapowe, o klapach głęboko wyciętych, nieregularnie i grubo piłkowanych, spiczastych, u nasady nieco zwężonych. Kwiaty tych klonów są dość duże, obupłciowe, zebrane w żółtawozielone baldachogrona. Po zapyleniu rozwijają się z nich charakterystyczne owoce, składające się z dwóch skrzydlaków czyli ulistnionych orzeszków. Skrzydlaki klonu pospolitego rozpostarte są pod kątem prawie 180°, a jaworu pod kątem ostrym. Tablica 7 Obcy przybysze w parku. Na terenie Parku Staromiejskiego spotkać można nie tylko drzewa rodzime występujące naturalnie w Polsce, ale też zadomowionych przybyszów z Europy południowo-wschodniej, Azji a nawet Ameryki Północnej. Najbardziej okazałym przykładem jest rosnący tu platan klonolistny, będący zarazem pomnikiem przyrody. Drzewo to jest gatunkiem z rodziny platanowatych, powstałym w Wielkiej Brytanii w wyniku skrzyżowania platanów: wschodniego i zachodniego. Kora pokrywająca niski pień ma barwę szaropopielatą i łuszczy się długimi, wąskimi płatami, zostawiając seledynowożółte ślady. Liście duże, 3 - 5 klapowe, o klapach rzadko ząbkowanych i ściętej lub słabo sercowatej nasadzie. Żeńskie kwiaty po zapyleniu przekształcają się w owłosione orzeszki, zebrane w gęste, główkowate owocostany na długich szypułkach. Rozpadają się późną jesienią lub zimą. W Polsce platan sadzony jest jako drzewo ozdobne. Innym obcym gatunkiem, który doskonale zadomowił się w naszym kraju jest robinia akacjowa (grochodrzew) często błędnie nazywana akacją. Jest to północnoamerykański gatunek z rodziny motylkowych. Drzewo to o luźnej, nieregularnej koronie i ciemnej, głęboko spękanej korze dorasta do 25 m wysokości. Liście tego gatunku są nieparzysto pierzastozłożone z 7-21 eliptycznych lub jajowatych listków jasnozielonych od góry i szarozielonych pod spodem. Białe, motylkowe, zebrane w grona kwiaty silnie pachną, wabiąc owady, a po zapyleniu przekształcają się w gładkie, spłaszczone owoce – strąki. Robinię początkowo sadzono w parkach jako drzewo ozdobne, ale samorzutnie rozprzestrzeniła się w środowisku naturalnym. Obecnie uważana jest za gatunek inwazyjny, zagrażający nasłonecznionym i suchym siedliskom. Podobnie „niebezpiecznym” drzewem jest omawiany wcześniej dąb czerwony. Leśnicy sprowadzili go w XIX w. jako roślinę pielęgnacyjną i ochronną, ale w niedługim czasie uznany został za gatunek szkodliwy dla rodzimej flory. Drzewo to rozprzestrzenia się samoistnie wypierając krajowe gatunki dębów i inne drzewa, a jego pięknie przebarwiające się jesienią liście bardzo powoli ulegają rozkładowi utrudniając wegetację roślinom runa leśnego. Będąc na spacerze spróbujcie odnaleźć te drzewa w Waszym najbliższym otoczeniu. Jest ich więcej niż sądzicie! Tablica 8 Pomnik przyrody prawem chroniony! Na terenie Parku Staromiejskiego w Sieradzu pięć drzew uznano za pomniki przyrody. Były to trzy okazy klonów pospolitych, platan klonolistny i lipa szerokolistna. Do dziś spośród nich zostały trzy: platan i dwa klony. Termin ten wprowadził niemiecki przyrodnik i podróżnik Aleksander von Humboldt na przełomie XVIII i XIX w. Obecnie zgodnie z Ustawą o ochronie przyrody z 2004 roku: Pomnikami przyrody są pojedyncze twory przyrody ożywionej i nieożywionej lub ich skupienia o szczególnej wartości przyrodniczej, naukowej, kulturowej, historycznej lub krajobrazowej oraz odznaczające się indywidualnymi cechami, wyróżniającymi je wśród innych tworów, okazałych rozmiarów drzewa, krzewy gatunków rodzimych lub obcych, źródła, wodospady, wywierzyska, skałki, jary, głazy narzutowe oraz jaskinie. Jest to jednocześnie najniższa poza ochroną gatunkową forma ochrony przyrody w Polsce. W rzeczywistości pomnikami przyrody najczęściej są pojedyncze drzewa i ich grupy tworzące zwarte aleje lub szpalery, będące nierzadko pozostałością dawnych parków dworskich. Każde drzewo podlegające tej formie ochrony przyrody powinno być zaopatrzone w tabliczkę przedstawiającą białego orła w koronie na zielonym tle podpisaną: pomnik przyrody. Warto zwrócić uwagę w trakcie spacerów, być może spotkacie takich pomników więcej. Tablica 9 Nadwarciański Obszar Chronionego Krajobrazu. Obszar chronionego krajobrazu jest jedną z form ochrony przyrody. Zgodnie z Ustawą o ochronie przyrody z 2004 roku: obszar chronionego krajobrazu obejmuje tereny chronione ze względu na wyróżniający się krajobraz o zróżnicowanych ekosystemach, wartościowe ze względu na możliwość zaspokajania potrzeb związanych z turystyką i wypoczynkiem lub pełnioną funkcją korytarzy ekologicznych. Nadwarciański Obszar Chronionego Krajobrazu został utworzony w 1998 r na powierzchni 27.432 hektarów, by chronić dolinę Warty. Rzeka Warta na tym odcinku stanowi swoisty korytarz dla migrujących zwierząt i środowisko życia dla gatunków osiadłych. Brzegi rzeki i tereny do nich przyległe potocznie zwane „sieradzkimi łęgami” porastają wikliny nadrzeczne, łąki i pastwiska, napiaskowe murawy i niewielkie płaty lasów łęgowych. Duża mozaikowość siedlisk jest warunkiem sprzyjającym dla występowania wielu różnych gatunków ryb, płazów, gadów, ptaków i ssaków. Na sieradzkich szlakach 17 ZABYTKI Pejzaż Wszystkich Świętych – rekonstrukcja krajobrazu kulturowego Andrzej Białkowski Pomysł projektu zrodził się w wyniku wieloletnich wędrówek jego autorów – etnologa Andrzeja Białkowskiego z Ośrodka Regionalnego Łódzkiego Domu Kultury i dyrektora Zespołu Nadpilicznych Parków Krajobrazowych w Moszczenicy Piotra Wypycha – po „terenie” województwa łódzkiego. Zamiłowanie do krajobrazu kulturowego oraz chęć jego ochrony zaowocowały realizacją przedsięwzięcia pn. „Pejzaż Wszystkich Świętych – rewitalizacja krajobrazu kulturowego”. Rzeczywiste działania związane z odtwarzaniem „kapliczkowego pejzażu” rozpoczęły się w 2006 roku, dzięki dofinansowaniu, jakie otrzymał Łódzki Dom Kultury z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wszystkie zrekonstruowane w terenie obiekty, w dawnych zapisach określane jako „Boże męki”, zostały przygotowane dzięki autorskim projektom opierającym się na przeprowadzonych w terenie badaniach. Badania te wymagały wieloletniej dokumentacji fotograficznej, lustracji terenu, archiwalnej kwerendy, wywiadów środowiskowych, itp. Dotychczasowa, czteroletnia realizacja projektu umożliwiła wyznaczenie 35 miejsc, w których zostały rozmieszczone drewniane krzyże i kapliczki przydrożne z figurami świętych i patronów. Nadrzędnym założeniem projektu „Pejzaż Wszystkich Świętych…” było przywrócenie dawnego ludowego krajobrazu, zgodnego z tradycyjnymi wzorami danego regionu, w którym szczególną rolę odgrywały małe formy architektury sakralnej, a więc kapliczki, krzyże i figury przydrożne. Lokalizowane na wzniesieniach okalających miejscowości, przy rozstajach dróg, granicach, w pobliżu kościołów i cmentarzy, a nawet w ogródkach i placach przydomowych były nie tylko wyrazem wyznawanej wiary, ale pełniły również funkcje przekazu historycznego oraz kulturowego. Stawały się świadectwem wydarzeń z lokalnej i krajowej historii, ważnym dla podtrzymywania narodowej tradycji. Obsadzane drzewami, grodzone i dekorowane, tworzyły „święte miejsca”, które do dzisiejszego dnia skupiają naszą uwagę. Dzięki wykorzystaniu naturalnych materiałów, drewniane kapliczki dopełniają wiejski pejzaż, w którym tego typu obiekty, przez wieki stanowiły o jego niepowtarzalności. Poza ochroną krajobrazu kulturowego, istotna dla organizatorów projektu była również aktywizacja twórców ludowych oraz popularyzacja osiągnięć twórczości nieprofesjonalnej. Dawniej kapliczki i figury przydrożne były przykładami wyjątkowego rzemiosła oraz sztuki ludowej, i pełniły ważne funkcje, tak zwyczajowe jak i obrzędowe. Autorami tego typu obiektów byli niejednokrotnie najlepsi ludowi rzeźbiarze, żyjący poprzez swoje prace jakby „za pan brat ze świętymi”. „Pejzaż Wszystkich Świętych” zakładał również zwiększenie atrakcyjności turystycznej regionu. Kapliczki wzbogaciły między innymi piesze i rowerowe ścieżki turystyczne. Obecnie niektóre z tych miejsc, np. upamiętniające ważne wydarzenia historyczne stanowią pomoc przy realizacji programu edukacyjnego dla szkół. Uroczyste ustawienie każdego z obiektów staje się nie tylko religijnym wydarzeniem związanym z jego poświęceniem, ale również umożliwia integrację społeczności lokalnej, wpisując się w życie kulturalne regionu. Projekt „Pejzaż Wszystkich Świętych...” został 18 pomyślany jako wieloetapowe zadanie, które swoim zasięgiem ma objąć obszar całego województwa łódzkiego. Realizowany w 2006 roku – etap pierwszy, rozpoczynający to przedsięwzięcie, dotyczył terenów – Zespołu Nadpilicznych Parków Krajobrazowych – Sulejowskiego i Przedborskiego i objął dwa powiaty: piotrkowski i radomszczański, w tym pięć gmin: Sulejów, Ręczno, Aleksandrów, Łęki Szlacheckie, Przedbórz. W 2007 roku projekt realizowany był na terenie pięciu powiatów: radomszczańskiego, piotrkowskiego, łódzkiego wschodniego, tomaszowskiego i opoczyńskiego oraz następujących gmin: Przedbórz, Rozprza, Wolbórz, Moszczenica, Tuszyn, Rzeczyca i Mniszków. W 2008 roku organizatorzy przedsięwzięcia konsekwentnie „poruszali się” wzdłuż największych rzek województwa łódzkiego (etapy pierwszy i drugi dotyczyły rekonstrukcji 22 kapliczek i krzyży przydrożnych Nadpilicza). W ubiegłym roku osią działań pomysłodawców projektu stała się, przebiegająca przez granice województwa łódzkiego rzeka Warta (w jej dolnym biegu). Kapliczki, krzyże i figury przydrożne stanęły m.in. na obszarze Załęczańskiego Parku Krajobrazowego oraz na wartościowych kulturowo terenach przylegających. Swoim zasięgiem trzeci etap objął cztery powiaty: radomszczański, pajęczański, wieluński, piotrkowski oraz następujące gminy: Gidle, Działoszyn, Pątnów, Wierzchlas, Osjaków oraz Czarnocin. W 2009 roku, w ramach kontynuacji działań nad rzeką Wartą, kolejne kapliczki, figury i krzyże przydrożne stanęły na terenie 4 bogatych historycznie i krajobrazowo powiatów: radomszczańskiego, wieluńskiego, sieradzkiego, poddębickiego i 5 gmin: Żytno, Pątnów, Brzeźnio, Sieradz, Pęczniew. W sumie ustawiono kolejnych 7 obiektów. W bieżącym roku autorami tych często niepowtarzalnych przykładów ludowego rzemiosła byli: Andrzej Wojtczak z Kutna (autor kapliczki św. Jana Nepomucena w Dzietrznikach), Małgorzata Kosińska z Zabostowa Małego (autorka krzyża w Monicach), Henryk Adamczyk z Łęczycy (autor krzyża-karawaki w Barczewie), Wojciech Nagórski ze Zduńskiej Woli (autor figury św. Jana Nepomucena w Żytnie), Stanisław Szymczyk z Karkosów (autor krzyża powstańczego w Rudnikach), Henryk Staszko z Kuźnicy Skakawskiej (autor krzyża-karawaki w Ruszkowie) oraz Wojciech Grzędowski z Petrykoz (autor figury Chrystusa Frasobliwego w Dąbrówce Sieradzkiej). Organizatorzy przedsięwzięcia mają nadzieję, że przywrócenie tych obiektów polskiemu krajobrazowi, na nowo ubarwi współczesny ludowy pejzaż, który przez ostatnie lata tracił coraz bardziej na swojej wyjątkowości i niepowtarzalności. Poza tym dramatyczne wydarzenia naszej historii wielokrotnie doprowadzały do nieodwracalnego zniszczenia licznych przejawów polskiej religijności, w tym także kapliczek. Czas i czynniki atmosferyczne, szczególnie niebezpieczne dla surowca, z jakiego były wykonywane te obiekty, również spowodowały, że tych niepowtarzalnych pereł małej architektury drewnianej jest coraz mniej. Dzięki realizacji projektu „Pejzaż Wszystkich Świętych...” stworzona została być może jedyna w swoim rodzaju szansa na rekonstrukcję najbardziej wartościowych obiektów – krzyży, kapliczek i figur przydrożnych, póki pamięć o nich jest jeszcze żywa. Przed organizatorami rozpościerają się teraz tereny wzdłuż trzeciej z najważniejszych rzek województwa łódzkiego – Bzury, która wraz z dopływami, okala województwo od północy i przepływa przez tak wartościowe kulturowo regiony jak Łęczyckie i Łowickie. Na sieradzkich szlakach Dwór w Sulisławicach w I połowie XVIII w. Rafał Bogusławski Sulisławice, choć położone na terenie powiatu kaliskiego (dziś stanowią jedną z dzielnic Kalisza), są ściśle związane z historią Ziemi Sieradzkiej. Dziedziczyli tam bowiem przedstawiciele rodów znanych na terenie przedrozbiorowego województwa sieradzkiego. Byli to m.in. Otoccy h. Dołęga, Gołembowscy h. Poraj, Czartkowscy h. Korab, Bogusławscy h. Ostoja i Biernaccy h. Poraj. Historia wsi sięga średniowiecza. Pierwsza wzmianka na jej temat pojawia się w XV wieku. Na przestrzeni ostatnich pięciu stuleci Sulisławice często przechodziły z rąk do rąk. Jej właścicielami, oprócz wyżej wymienionych, byli Gaccy, Oszczeklińscy, Poniatowscy, Sulisławscy, Gajewscy, Linowscy, Gorzyńscy, Węgierscy, Łączyńscy, Łaszczyńscy i inni1. Po Węgierskich zachował się tam wspaniały dwór murowany. Został on wzniesiony w II połowie XVIII w. najpewniej przez Waleriana Węgierskiego, podpułkownika regimentu pieszego. Obiekt był przebudowywany w późniejszych latach – w XIX w., kiedy właścicielem był Alojzy Prosper Biernacki h. Poraj (sędzia departamentu kaliskiego, późniejszy minister skarbu w Rządzie Narodowym, propagator nowoczesnego rolnictwa i budownictwa wiejskiego)2 oraz na początku XX w. przez Łaszczyńskich3. Po drugiej wojnie światowej dwór był dewastowany. Budowla obecnie znajduje się w prywatnych rękach i jest remontowana. Nie będę tutaj poświęcał więcej miejsca temu dworowi gdyż był on wielokrotnie opisywany w różnego rodzaju przewodnikach turystycznych i opracowaniach historycznych4. Ponadto, można ten obiekt obejrzeć odwiedzając Sulisławice. Niniejszy artykuł będzie próbą odtworzenia wyglądu nieistniejącego dworu w Sulisławicach, będącego poprzednikiem tego, który przetrwał do naszych czasów. Sulisławice Rys. Rafał Bogusławski Majątek Sulisławice w I połowie XVIII w. był dość duży, składał się z kilku folwarków ulokowanych na terenie dwóch wsi – Sulisławice i Gaj w pow. Kaliskim.W r.1687, Stanisław Linowski h. Pomian5 kupił Sulisławice i Gaj od Aleksandra Biskupskiego za 34 000 zł. pol. Linowski gospodarował w Sulisławicach niespełna 2 lata. Po jego śmierci dobra te przejął syn Jan Franciszek Linowski, pisarz grodzki koniński. W roku 1700 od Jana Linowskiego nabył Sulisławice i Gaj Mikołaj Gorzyński, dotychczasowy ich dzierżawca za 43 000 zł. pol.6 Gorzyński przejął dobra niemal w całkowitej ruinie. Z tego roku zachował się pierwszy dokument z opisem dworu nas interesującego7: Naprzód dwór ratunku wielkiego potrzebuje, tak z wierzchu, jako i wewnątrz. Izba w nim jedna wielka, w niej okna złe i piec, posadzka z gliny. Z tej izby alkierz, w nim piec i wszystko złe. Z sieni [i]zdebka mała, w której piec zły, posadzka także z gliny. Z tej izdebki kumora mała, poprawy potrzebuje. Kuchenka mała. Piekarnia także zrujnowana, pieca ani okien w izbie nie masz, komin zły, kumora zła, posowy [sufitu] nie masz”. W dokumencie tym znajdujemy również obszerny inwentarz dóbr Sulisławice: W mielcuchu [w budynku do warzenia piwa] ściany nie oblepione, piec zły, kocieł zły, kadź szczebelna zła, wycierek także jeden zły. Suszenie z sieni dolne penitus zrujnowane. Stodoły poprawy wielki z wierzchu potrzebują i wrota u nich złe. Owczarnia także z wierzchu poprawy potrzebuje. Obora wcale prawie zrujnowana; w niej kolnie 3, dwie z chrustu plecione-, trzecia z delików w słupy, ale słupy pognieły i ledwo co się nie obalą. Stajnia także penitus zrujnowana, chlewy świńskie naprawy potrzebują. Ogrodzenie koło podwórza, dwora i sadu złe, w połowicy nie masz go. Sady 2 spustoszałe. Na wsi kmieci 6; ci mają bydło pańskie, to jest po 4 woły i po parze koni, po krowie jednej i jałowicy, także świni jednej. Rataj jeden ma wołów pańskich 8, między któremi para starych, młodych zaś wolców 6, krowę jedne i świnię, wóz zły, pług jeden, do niego żelaza dwoje. Chałupników 4 poddanych, piąty nie poddany; bydła pańskiego nie mają. Karczma restauracyjcj potrzebuje. Na Gaju chałup 2, w jednej świec mieszka nie poddany, w drugi chałupnik poddany; bydła pańskiego nie mają; te zaś chałupy złe. Sadzawek tamże 3, jedna zastawiona, ale ślamowania potrzebuje, dwie zaś puste. Staw także jeden zarosły ani nie zastawiony. Drugi staw, na którym młyn; ten staw wszystek niemal łabuziem zarosły, ślamowania wielkiego potrzebuje. Chałupa młynarska zła, kamienie i pytle, także skrzynie w tym młynie złe. Zapusta ku Piwonicom i Szczypiernu znacznie wycięta. Item stawków 2 na nie zastawione i owszem zarosło kępami. Krów dojnych we dworze 10, jałowego bydła 10, owiec 200, gęsi 10, kur 10, świni 8, kaczek 6.” W ciągu 4 lat Mikołaj Gorzyński doprowadził majątek do kwitnącego stanu. W 1704 r. w dobrach sulisławickich było 7 kmieci, 7 chałupników, rataj, owczarz, młynarz i karczmarz, którzy łącznie użytkowali 34 woły i 12 koni dworskich. Ponadto w folwarku hodowano 400 owiec, bydła rogatego przeszło 40 szt., świń blisko 20, drobiu 45 szt. Gorzyński założył 2 sady, pasiekę na 12 uli, staw, wyremontował dwór i budynki gospodarcze w tym browar. Wiadomości te mamy z inwentarza spisanego przez Gorzyńskiego w 1704 r. 8, kiedy to oddawał na 3 lata majątek w dzierżawę (tytułem zastawu na kwotę 27 000 zł.) Marcinowi Stanisławowi z Potoka Potockiemu. W dokumencie tym znajdujemy kolejny opis dworu w Sulisławicach: Dwór przystarawy, w którym sień i drzwi na zawiasach żelaznych dobrych i klamka żelazna i zapora, z sieni izba wielka, drzwi także dobre na zawiasach żelaznych z klamką żelazną i haczykiem, okna w ołów dobre, piec z kominkiem nowy, dobry, posadzka w izbie nowa z tarcic, ławy w koło izby z tarcic. Z tej izby alkierz nowo postawiony i iednym piecu z kominkiem nowy i piecem nowym, okna w ołów nowe i posadzki nowe, drzwi troje w tym alkierzu nowe na zawiasach żelaznych z haczykami dwiema u tych drzwi każdych, z izby wielkiej znowu komora, do niej drzwi na zawiasach z klamką żelazną i haczykiem i nad niej sworzeń z wrzecądzem do zamykania, z tej komory jest ciemna komora, do niej drzwi na zawiasach żelaznych z klamką także żelazną i haczykiem. [...] We dworze na górę z tej sieni drzwi na żelaznych zawiasach z wrzecądzem do zamykania, z sieni izbetka, drzwi do niej na zawiasach żelaznych i klamką, i haczykiem, i wrzecądzem żelaznymi. Z tej izdebki komora, w której dwoje drzwi na żelaznych zawiasach, w Na sieradzkich szlakach 19 20 niej piec z kominkiem i okna dobre. Apteka potrzebna, do niej drzwi na żelaznych zawiasach i z haczykami żelaznymi. Piekarnia stara z komorą, w tych drzwi czworo na biegunach drewnianych, pieca w niej nie masz, tylko okna 2 w drewno. Piwnica, na której lamuzy 2 z przegrodą i na wierzchu sypanie. W których drzwi pięcioro z zawiasami nowymi i wrzecądzami, i skoblami, i kłódką u piwnicy”. Bardzo ciekawe są pozostałe fragmenty inwentarza spisanego przez Gorzyńskiego w 1704 r. Oto one: Owiec oddaje się p. Potockiemu 400 bez 17. Bydła rogatego krów 15, jałowego 15. Świni 15, kur 15, gęsi 15, indyków także in nro 15. Wołów ratajskich 10 dobrych. Kmieci 7, ósmy rataj. 1) Dopierała ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię; 2) Przywarty ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię; 3) Perek ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię; 4) Konieczny ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię; 5) Stach ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię; 6) Bąk ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię; 7) Juska ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię; 8) Rataj ma wołów pańskich 10, krowę jedną i świnię, żelaz płużnych 2 parze i radlić 2, kosę do sieczki i trawy, stalnicę, wóz dobry, bosy, okowany, nowy i sierpów 2 do żęcia. Chałupników 7, każdy ma pańską krowę i świnię i w chałupach dobrych siedzą, i ogrody do tych chałup są, i role; ci odrabiają po 3 dni, w żniwa po 4 dni. 1) Jurczak, 2) Misiek, 3) Juska, 4) Jurek, 5) Marek, 6) Szymon na Gaju, 7) pastucha; 8) Niemka wdowa, ta za kontraktem ma pańską krowę na Gaju; 9) karczmarz, ten szynkuje piwo, odrabia bez cały rok 3 dni i świętojanką bierze dwudziestą pierwszą beczką; 10) owczarz, ten za kontraktem siedzi, powinien brać zboże ze dwora; 11) młynarz siedzi na młyniku za kontraktem, ten pańskiego nie ma nic oprócz żelaz i pytlów i co należy do młyna. Komornic 3, po 3 dni w tydzień robią. [...] Kolo dwora sady 2, dobrze ogrodzone i cierniem dokoła ostrzępione dobrze, W jednym sadzie są pszczoły, ulów 12, które sobie ekscypuje. Drzwi dwoje — w sadzie jednym lamus już stary, drzwi są w nim na zawiasach żelaznych — do tych sadów. [...] Mielcach noworestaurowany, w nim drzwi troje na zawiasach z wrzecądzami, czwarte do ozdobni na biegunach. W którym mielcuchu są kadzie dobre 2 i drybus trzeci, nalewka i lej, beczek 6. Do izby drzwi na zawiasach żeleznych; piec dobry z kominkiem, okna w drewno dobre, koryto do zalewku dobre, piec w ozdowni do suszenia słodów i lasy dobre, kociał miedziany dobry z kotliną wymurowaną nowo. Owczarnia dobra z wrotami i uliczką na biegunach. Obora z wrotami 2 i uliczką na biegunach, tylko u jednych wrót kuna żelazna z skoblami. Chlew na ratajskie woły dobry. Item chlew na skopy przy wrotach, chlew świński dobry, z obórką dobrze ogrodzoną i kub na wieprze dobry. Stajnie 2, jedna stara, druga nowa. Do tych drzwi na biegunach z wrzecądzami żelaznymi i skoblami; komórki 2 przy tych stajniach, drzwi u nich na biegunach. Gołębnik dobrze poszyty. Drzwi do nich na biegunach z wrzecądzem żelaznym i kłódką zamkniętą, blachą słupy obite białą u nich. Stodoły 3 [...]. Staw nowozastawny, na którym młyn dobrze sporządzony, tylko z wierzchu poprawy potrzebuje, z żelazami i pytlami, i kamieniami dobremi; do tego młyna ogród i łąka i role. Gaj. Na którym są 2 chałupie poprawy potrzebujące. Tamże ogród pański dobrze ogrodzony z wrotami drewnianymi. Przy tym Gaju jest staw pusty i sadzawek 3 nowosporządzone. Zapusty 2, jedna prosto Żydowa, druga ku Szczypiernu, które sobie ekscypuję. Aby ich nie wycinano, żeby miał dozór JMP dzierżawca i tym poddanym, którzy są do tego, aby kazał przestrzegać, aby nie pustoszono i nie wycinano; jak swoi poddani tak i ograniczni. Studnie 2 w podwórzu, jedna u mielcucha, druga wpół podwórza; u tych są sochy i żurawie i wiadra na żelaznych sierdzieniach nowoobcembrowane. Następny opis dworu w Sulisławicach zachował się z roku 17089. Został on sporządzony po śmierci Mikołaja Gorzyńskiego. Z opisu tego wynika, że majątek był wówczas w bardzo złym stanie. Dwór i zabudowania gospodarcze znajdowały się w ruinie, wieś opustoszała. Przyczyną tego stanu były zapewne wyniszczające rządy dzierżawców – Marcina Potockiego i Jakuba Obrębskiego10. Oto fragment tego opisu: Dwór, na którym dach wszystek zły, z grontu pobicia potrzebujący; kozłów 2 także potrzeba, posowy na komorze i nad sienią nie masz. Okna złe, drugie gliną pozalepiane. W tym dworze drzwi jednych nie dostaje, drugie zaś drzwi bez zawias i wszelkiego zamknięcia. Piece poprawy po trzebujące. Mielcuch nie dokończony, na którym posowy jeszcze nie masz i żadnych rzeczy do budynku i do mielcucha należących, zgoła w zrąb tylko snopkiem poszyty i kadek 2 miernych. Owczarnia, w tyle obora przy niej, płotem ogrodzona, nie poszyta. Stodoła jedna o 2 gumnach, kalonki potrzebująca; od drugi sochy 2 tylko stojące, od trzeci sochy także 2 i kawałek sąsieka jednego w bale. Niedaleko stodół chlewik płotem ogrodzony, poprawy snopek potrze bują. Stajnia nad sadzawką w deliki bez posowy, snopkiem poprawy potrzebująca, drzwi jedne przy niej na biegunach. Na wsi chałup 15; cztery, w których ludzie mieszkają, 11 już pustych częścią bez ludzi, częścią starością nadpustoszone, poprawy znacznej potrzebujące. Pustkowie Gaj nazwane do tych dóbr należące, na tym chałup 2 pustych, zrujnowanych, z których chałup częścią i ściany powybierano, bez ludzi, drwy i insze rzeczy pozabierano. Od momentu śmierci Mikołaja Gorzyńskiego majątek Sulisławice znajdował się pod opieką Jana Franciszka Linowskiego i Michała Węgierskiego, męża Petroneli Linowskiej (córki Stanisława i Urszuli Lipskiej). Ten stan rzeczy utrzymywał się do roku 1712, kiedy to, w dniu 1 października, w grodzie kaliskim Teresa z Linowskich, wdowa po Mikołaju Gorzyńskim zawarła kontrakt małżeński o rękę swej córki Katarzyny z Andrzejem Bogusławskim, regentem grodzkim sieradzkim (synem Marianny z Rosowskich h. Korab i Marcina Bogusławskiego h. Ostoja). W wyniku tego kontraktu Teresa Gorzyńska zapisała posag dla córki w wysokości 12 tys. zł na dobrach Sulisławice natomiast Bogusławski zapisał przyszłej swej małżonce 4 tys. zł. W ten sposób Katarzyna i Andrzej Bogusławscy stali się współwłaścicielami Sulisławic. Obok Bogusławskich, na Sulisławicach dziedziczył także wuj Katarzyny – Jan Franciszek Linowski, który miał zapisaną sporą sumę na tych dobrach – 10 tys. zł. W czerwcu 1723 r., Katarzyna i Andrzej Bogusławscy podzielili Sulisławice między siebie i wuja Linowskiego. Według tego podziału dwór przypadł Bogusławskim – Najprzód dwór pod Szkudłami [rodzaj gontu] ten ze wszystkim pomieszkaniem dostaje się do części ichmość Państwa Bogusławskich11. Jan Linowski, natomiast, zamieszkał w mielcuchu. Trzy miesiące później Bogusławscy wraz z wujem Linowskim sprzedali Sulisławice Michałowi Węgierskiemu. Na żądanie kupującego sporządzono wówczas inwentarz majątku12. W dokumencie tym znajdujemy opis dworu i zabudowań gospodarczych: Naprzód dwór w którym jest sień z sieni izba z izby pokoiki dwa małe. Jeden z podłogą z tarcic. Komora, kuchnia, z kuchni jest izdebka i komora. Z izby jest komora bez podłogi i okna w niej powybijane, w tejże izbie strop zły miejscami, to jest pogniły, w tejże izbie okna dwa w ołów, w jednym oknie kwatera jedna wybita. Trzecie okno w drewno oprawne. Dach spada, kozły połamane, prawie cały dwór leci, przyciesi nie masz, które pogniły. Owczarnia, na niej poszycie złe, posowy nie masz. Przy owczarni chlew na bydło, także świńskie chlewy płotem ogrodzone, złe. Stodoła o 2 gumnach; w tej się ściany powypierały, sąsieków nie masz, wrota oboje złe, poszycie także złe. Także stajnia w słupy postawiona z drzewa starego, popodpierana, na niej Na sieradzkich szlakach poszycie złe. Mielcuch z ozdownią złą. W tym kadzie 2 złe, koryto zgniło, ściany pouchodziły z węgłów i popodpierane są. Sień, w tej także ściana zła, kozły połamane, komin zły w sieni, w izbie także komin bardzo zły. Kurnik przy dworze w plot ogrodzony, i ten zły. Wrót na podwórze dwoje także złych. Karmnik. Sady 2 wycięte, na ostatek drzewa poschły i to około nich płoty złe. Chałup na wsi 4, piąta buda z gliny zlepiona. Pierwszy kmieć ode dwora zowie się Kuta; ten ma chałupę dobrą i chlew, stodółek 2 małych. Drugi kmieć Perek, ten ma chałupę złą; chlew przy tej chałupie i stodółka. Podle tego kmiecia jest buda, w której komornica siedzi, zowie się Maryśka; do tej budy jest stodółka. Marek półrolnik, ten ma chałupę dobrą i chlew; stodoły nie ma. Stępień pólrolnik, ten ma chałupę bardzo złą i chlew także zły; stodoły nie ma. Kuba mielcarz, Janek i Frącek, ci są komornicy. Jędrzejka kmiotka z synem na imię Kubą, ta ma koni 3, wołów 4. Drugi kmieć, ten ma wołów 4, zowie się Perek. Półrolnik Stępień, ten ma wołów 4. Półrolnik Marek, ten także ma wołów. [...] Stawki i sadzawki puste i pospuszczane, Młynik u stawu był quondam, gdzie teraz tylko miejsce jest. Łąki jedne wypasione, drugie posprzątane i spasione. Ról podoranych mało było, tylko odłogami i zaroślami leżą. Statków żadnych dworskich ani inwentarza żadnego nie było.... Dzięki powyżej przedstawionym opisom dworu w Sulisławicach możemy dziś odtworzyć jego wygląd. Pojawia się przy tym pytanie – czy był on typowy, czy może odbiegał od średniej? Odpowiedź znajdziemy w książce Bohdana Baranowskiego „Gospodarstwo chłopskie i folwarczne we wschodniej Wielkopolsce w XVIII wieku”, PWN, W-wa 1958 r. Poniżej zacytuję kilka ważnych, moim zdaniem, fragmentów tej książki, które ilustrują charakter i stan dworów na obszarze i w okresie nas interesującym: Pamiętać [...] trzeba, że w XVII i XVIII w. na omawianym terenie [wschodnia wielkopolska – łęczyckie, sieradzkie] [...] typowe były różnego rodzaju dwory i dworki. A niektóre z nich prawie zupełnie nie różniły się od chłopskich chałup. [...] Dwory budowane były z drzewa, przeważnie w najlepszym gatunku (z dębu, modrzewia itd.). Kryte były najczęściej słomą, rzadziej gontami. [...] Zarówno przy dworach dużych, jak i małych, przeważnie od zajazdu i dziedzińca, znajdował się ganek, z którego wchodziło się do sieni. Sień zajmowała środek dworu, z dwóch stron symetrycznie rozlokowana była reszta izb. W małych dworkach przeważnie układ poziomy był jednotraktowy, a więc sień i po bokach dwie izby albo z jednej strony duża izba, z drugiej mała izba i komora lub tp. Chociaż dworki szlachty cząstkowej zewnętrznie nie różniły się wiele od chłopskich chałup, to jednak pewną różnicę widać w rozplanowaniu. W chałupach chłopskich była ze szczytu sień, następnie izba, a dalej komora, we dworku szlachcica cząstkowego przeważnie jednak sień była w środku. W większych dworach szlacheckich układ poziomy był dwutraktowy. Sień była prawie zawsze po środku. [...] Z dwóch stron sieni symetrycznie rozłożone były różnej wielkości izby. W większych dworach jedna strona miała charakter bardziej reprezentacyjny, druga gospodarczy. Układ izb był dość dowolny, zależny od potrzeb właściciela, który stawiał ów dwór. [...] Pokoje rozdzielone były albo ścianami wewnętrznymi, albo też tarcicowymi przegrodzeniami, które pozwalały w stosunkowo łatwy sposób zmieniać wielkość poszczególnych pomieszczeń w zależności od potrzeb właścicieli. Ściany wewnątrz dworu były przeważnie nie wyprawiane, lecz pozostawały w naturalnym kolorze drzewa. Niekiedy w reprezentacyjnych pokojach bogatych dworów obijane były tkaninami lub, co spotykamy przeważnie w drugiej połowie XVIII w., tańszymi papierowymi tapetami. Czasem ściany po prusku były wylepione gliną i bielone. Podłogi przeważnie były z tarcic. W biedniejszych jednak dworkach, tak jak w chałupach chłopskich, ubijane były z gliny. Dość często we dworze w bardziej reprezentacyjnych pokojach podłogi były drewniane, natomiast w izbach dla czeladzi, komorach itp. z gliny. Drzwi we dworach coraz częściej były roboty stolarskiej, a nie prostej ciesielskiej. [...] Okna były małe, skrzydła okienne podzielone na dużą ilość niewielkich poletek, co wynikało z wysokiej ceny większych szyb szklanych i szyby osadzone były w ołów lub drzewo. We dworach szlacheckich piece czy kominki z kafli, cegły a nawet bardzo często z gliny i kamieni nie zawsze dawały odpowiednią ilość ciepła. Cudzoziemcy, a nawet i polscy pamiętnikarze, wspominając osiemnastowieczne dwory nadmieniają i o tym, że w pokojach było pełno dymu, a jednocześnie przez nieszczelne okna wchodziło zimne powietrze i temperatura zimą była dość niska. Tak jak i chałupy chłopskie dworki drobnej a nawet i średniej szlachty [...] spełniały ważną funkcję gospodarczą. Komory i strychy służyły jako magazyny narzędzi gospodarczych, przy braku spichrza przechowywano tam zboże, niekiedy nawet zimą trzymano inwentarz żywy, a więc drób, cielęta lub nawet świnie. Inwentarze podają w sposób dość dokładny stan dworów. Otóż wbrew dość często przyjętym poglądom o dawnej gospodarności można stwierdzić, że bardzo dużo dworów znajdowało się prawie w ruinie i nie widać było troski o ich stan. Odbijały się tu ogólne trudności gospodarstwa folwarcznego. Nic więc dziwnego, że w opisach dworów w inwentarzach czytamy o pogniłych belkach, dziurach w dachu, drzwiach bez zawiasów, oknach z powybijanymi szybami pozatykanymi wiechciami słomy, załamujących się deskach w podłodze itp.” Obecny wizerunek dworu Fot. Rafał Bogusławski Po uważnej lekturze fragmentów książki Bohdana Baranowskiego oraz opisów dworu w Sulisławicach zaprezentowanych powyżej możemy wywnioskować, że dwór w Sulisławicach był dość typowy dla tego typu budowli w pierwszej połowie XVIII w. Kryty był szkudłami (rodzaj gontu), z jednym alkierzem. Wnętrze składało się z kilku pomieszczeń. W centralnej części budynku była sień. Reszta pomieszczeń zlokalizowana była po prawej i po lewej stronie sieni, z której wchodziło się do jednej wielkiej izby, gdzie wzdłuż ścian umieszczone były ławy. Z tej izby było wejście do alkierza i do dwóch mniejszych pokoików. Po drugiej stronie sieni była mała izba i dwie komory oraz kuchnia, piekarnia i apteka (zapewne malutka, być może pod schodami). Z sieni było też wyjście na poddasze. Wokół podwórza rozlokowane były budynki gospodarcze - stodoły, stajnia, chlewy, kurniki i mielcuch (browar). Na środku podwórza była studnia z żurawiem, druga była przy mielcuchu. Za dworem znajdowały się sady i bindarz (ogródek ziołowy)13. Stan dworu i budynków gospodarczych mimo, iż zmieniał się w czasie nie odbiegał od średniej. Dziedzice Sulisławic na przełomie XVII i XVIII wieku14: Stanisław Linowski h. Pomian, syn Ewy z Molskich Na sieradzkich szlakach 21 i Marcina Linowskiego. Sędzia kapturowy kaliski. Właściciel dóbr Lipe, Witaszyce i Słupie oraz części w Godziątkowie, Trzebieniach Starych i Ciepielowie. W roku 1687 kupił za 34 tys. 200 zł wsie Sulisławice i Gaj od Aleksandra WierzbiętyBiskupskiego. Nie żył już w 1689 r. Jan Franciszek Linowski h. Pomian, syn Stanisława zrodzony z Urszuli Lipskiej h. Grabie (córki Anny z Bojanowskich i Jana Lipskiego, sędziego ziemskiego kaliskiego). Pisarz grodzki koniński. Mąż Anny Barbary Krzyckiej, córki Ewy Anny Raczyńskiej i Stanisława Krzyckiego, kasztelana poznańskiego. Dziedzic spadłych po ojcu Witaszyc, Słupi, Lipego i Godziątkowa. Właściciel Sowinki Błotnej. Dobra Sulisławice i Gaj przejął po śmierci ojca. W roku 1700 sprzedał je Mikołajowi Gorzyńskiemu za 43 tys. zł. pl. Do roku 1723 miał zapisaną sumę 10 tys. zł. pol. na Sulisławicach. Zmarł ok. 1725 r. Dwór w Sulisławicach, który jest przedmiotem niniejszego artykułu został wzniesiony najpewniej przez wspomnianych wyżej Linowskich. Mikołaj Gorzyński h. Nałęcz, syn Krystyny z Przeborowskich i Zygmunta Gorzyńskiego. Urodzony w 1665 r. Posesor dóbr Młynkowo. Od 1700 r. właściciel Sulisławic i Gaju. Przeprowadził w tych dobrach gruntowną reformę, wyremontował dwór. Ożeniony był z Teresa Linowską h. Pomian, córką Urszuli z Lipskich i Stanisława Linowskiego. Po jego śmierci w 1708 r. dobra sulisławickie były zarządzane przez wdowę Teresę Linowską, jej brata Jana Franciszka Linowskiego i szwagra Michała Węgierskiego. Katarzyna Gorzyńska h. Nałęcz, córka Teresy z Linowskich i Mikołaja Gorzyńskiego. Dziedziczka spadłych po rodzicach dóbr w Sulisławicach i Gaju. Od 1712 r. żona Andrzeja Ścibor-Bogusławskiego h. Ostoja, instygatora Trybunału Koronnego, regenta grodzkiego sieradzkiego, komornika granicznego łęczyckiego i sieradzkiego, syna Marianny z Rosowskich i Marcina Bogusławskiego. W roku 1723 Katarzyna i Andrzej Bogusławscy sprzedali Sulisławice i Gaj Michałowi Węgierskiemu. Tego roku kupili od Michała Malskiego dobra położone w pow. sieradzkim – wieś Włocin (wraz z osadami Kije, Stelmachy, Niwa, Pęczek, Chudoba), folwark Jarychy oraz części Grzymaczewa15. Michał Węgierski h. Wieniawa16, syn Zofii WieruszKowalskiej i Jana Węgierskiego. Dziedzic dóbr Węgry, dzierżawca Jankowa i Brudzewka. W roku 1723 wszedł w posiadanie dóbr Sulisławice i Gaj. Ożeniony był 1. z Petronellą Linowską h. Pomian, córką Urszuli z Lipskich i Stanisława Linowskiego, 2. z Konstancją Domaniewską h. Lubicz, córką Marianny Mniszkówny i Tomasza Domaniewskiego, burgrabiego i sędziego gr. sieradzkiego oraz podstolego piotrkowskiego. Po jego śmierci (przed 1736 r.) majątkiem zarządzała wdowa po nim – Konstancja z Domaniewskich 2v. żona Jana Kierzyńskiego. Walerian Węgierski h. Wieniawa, syn Konstancji Domaniewskiej i Michała Węgierskiego. Podpułkownik regimentu pieszego buławy wielkiej koronnej (czasem tytułowany pułkownikiem). Dziedzic Sulisławic i Gaju oraz połowy wsi Węgry. 16 lutego 1751 roku wstąpił w związek małżeński z Marianną Galliard, córką Magdaleny Bielawskiej i Piotra Galliard’a. Budowniczy nowego, murowanego dworu w Sulisławicach, który przetrwał do naszych czasów. Przypisy: 1 Szczegółowo dzieje Sulisławic opisuje Stanisław Małyszko w książce – „Majątki wielkopolskie. Powiat kaliski”, tom VI, str. 221224. Dalej – S. Małyszko, Majątki... 2 H. Łuczakówna-Kozerska, Biernacki Alojzy Prosper [w:] PSB, t. II, s. 76-78; A. Ruszkowski, Alojzy Prosper Biernacki - pionier w dziedzinie nowoczesnego rolnictwa, [w:] Na sieradzkich szlakach, nr4/48/1997/XII, s. 43-44. 3 S. Małyszko, Majątki... 4 S. Małyszko, Majątki... 5 Najprawdopodobniej to właśnie Stanisław Linowski (lub jego syn Jan) wzniósł dwór w Sulisławicach, który jest przedmiotem naszego zainteresowania, co wnoszę z faktu, iż opis dworu Aleksandra Biskupskiego z sierpnia 1679 roku nie pokrywa się z opisami późniejszymi. Opis dworu z 1679 r. – „Naprzód tedy dwór. W którym dworze izb 2 dobrych z oknami dobrymi, piece proste w obydwóch izbach. W sieni kuchnia; z tej sieni izbetka bez pieca, komórek małych 2, która sień z izbetkami i komórkami w lepionkę tylko. Na tym dworze dach zły i naprawy słuszny potrzebuje”; księgi kaliskie rel. nr 47/48, r. 1679, k. 177v.-178 [w] Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t.1, wyd. W. Rusiński, Wrocław 1955. 6 PAN, Biblioteka Kórnicka, Teki Dworzaczka - materiały historyczno-genealogiczne do dziejów szlachty wielkopolskiej XV-XX w. Dalej – TD. 7 Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 61, r. 1700, k. 666 i 671; także w: Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t.1, wyd. W. Rusiński, Wrocław 1955. 8 Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 66, 1. 1705-1708, k. 57v.-59; fragmenty tego aktu opublikowano w: Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t.1, wyd. W. Rusiński, Wrocław 1955. 9 Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 67, r. 1709, k. 231-231v.; fragmenty tego aktu opublikowano w: Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t.1, wyd. W. Rusiński, Wrocław 1955. 10 TD. 11 Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 87/88, r. 1723, s. 1089-1096 12 Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 87/88, r. 1723, s. 1841-1843; fragmenty tego aktu opublikowano w: Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t.1, wyd. W. Rusiński, Wrocław 1955. 13 Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 87/88, r. 1723, s. 1089-1096 14 Notki biograficzne dziedziców Sulisławic opracowano głównie na podstawie Tek prof. W. Dworzaczka. 15 Księgi sieradzkie grodzkie insc. nr 207, r. 1727, k. 587-590v. 16 K. Niesiecki, Herbarz Polski, Lipsk 1842 r., t. 9, str. 262-263 Plan dworu Rys. Kornelia Bogusławska 22 Na sieradzkich szlakach Medale ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Sieradzu Marek Urbański Początki medalierstwa polskiego sięgają epoki Jagiellonów. Późniejszy jego rozwój postępuje równolegle z rozwojem medalierstwa europejskiego. Nic dziwnego, że medale i odznaczenia były gromadzone również w kolekcji Muzeum Okręgowego w Sieradzu na przestrzeni całego okresu jego istnienia, tj. od roku 1937. Składają się nań dary i zakupy przeważnie od osób prywatnych. Istotną część stanowią okazy przekazane przez różne instytucje i organizacje społeczne i polityczne oraz miasta regionu sieradzkiego. W zbiorze medali w Muzeum w Sieradzu na uwagę zasługuje niewątpliwie kilka medali bitych z polecenia króla Stanisława Augusta Poniatowskiego z przedstawieniami jego poprzedników na tronie polskim, ciekawe odznaki pułkowe i medale wojskowe polskie z okresu międzywojennego i XIXwieczne medale pamiątkowe polskie i obce. Sieradzka kolekcja składa się z ok. 440 medali i odznaczeń. Można ją podzielić na kilka grup. Najłatwiej zrobić to według krajów pochodzenia. Medale i odznaczenia polskie, występujące w największej liczbie, dadzą się podzielić dodatkowo, np. na wojskowe, na przedstawiające postacie lub wydarzenia historyczne itp. Każdy egzemplarz jest w celach inwentaryzacyjnych zaopatrzony w krótki opis i wydatowany w celu ułatwienia określenia i dotarcia do analogii. Określenie czasu powstania poszczególnych okazów jest ważne, ponieważ zakres chronologiczny jest dość duży: najstarszy okaz pochodzi z początku XVII w. i jednocześnie należy do najcenniejszych w kolekcji (medal autorstwa Sebastiana Dadlera Vulnera Christi) a najmłodsze sięgają początku XXI w. A więc grupa medali austriackich charakteryzuje się kilkunastoma egzemplarzami z ołowiu lub jego stopu, wykonanymi w XVIII w. Najstarszy wydaje się medal „Salzburg Emigration” z 1732 r.1 Na uwagę zasługują też ciekawe medale Anny Austriaczki z 1766 r. i kardynała Christopha von Migazzi z 1772 r. oraz medal Karola VI. Pozostałe medale pochodzą z czasów panowania Franciszka Józefa i Karola I. Spośród kilkunastu medali niemieckich wyróżnia się okaz wybity przez Fryderyka Wilhelma III w 1826 r. Mamy też kilka odznaczeń wojskowych z okresu I i II wojny św. Najmłodszy okaz to odznaka z czasów byłej NRD. Medalierstwo rosyjskie jest reprezentowane przez zabytki głównie z 2. połowy XIX w. i początku XX, np. bite przez Aleksandra II. Jednak najwcześniejszy pochodzi z 1826 r. i został wybity przez cara Aleksandra I. Natomiast najcenniejszy jest komplet trzech częściowo złotych odznaczeń ze św. Jerzym. Spośród medali francuskich wyróżnia się bity przez króla Ludwika XVI w 1785 r. Mamy też przykłady medali Napoleona III. Ciekawy jest żeton reklamowy z XIX w. Produkcje innych krajów europejskich mamy w postaci medali Karola ks. Lotaryngii z 1770 r., medali szwedzkich, węgierskich, angielskich itd. Ciekawostką spoza Europy jest medal koronacyjny Elżbiety II z Kanady. Najliczniej oczywiście jest reprezentowane medalierstwo polskie. Wyróżnia się kilka grup tematycznych. Jedna z nich to postacie z historii Polski upamiętnione wybitymi medalami. Cel takiego przedsięwzięcia był oczywisty – bito je z powodów polityczno-propagandowych lub „ku pokrzepieniu serc” w latach rozbiorów, a i później spełniały podobną rolę. Zwykle stały na wysokim poziomie artystycznym i prezentowały portrety np. Kościuszki, Mickiewicza, Słowackiego czy Piłsudskiego. Do tej grupy należały oczywiście portrety naszych władców. Tu najszacowniejszy jest medal elekcyjny Augusta II z 1695 r. Ciekawe są też odlewane w żelazie medale z cyklu „poczet władców Polski” produkowane na zamówienie Stanisława Augusta Poniatowskiego przez Johanna Philippa Holzhaeussera i Johanna Jakoba Reichela. Podobną rolę pełniły medale wybite z okazji różnych rocznic, np. 448 rocznicy zawarcia unii horodelskiej z 1861 r., czy 500 rocznicy bitwy pod Grunwaldem z 1910 r. lub z okazji założenia miast, jak np. na 600-lecie Pabianic z 1933 r. Ciekawostkę stanowi medal wydany w Nowym Jorku z okazji 100 rocznicy Konstytucji 3 Maja. Inny „znak z przeszłości” to medal z okazji X-lecia PRL. Bolesław Krzywousty Fot. Anna Piestrzeniewicz Leszek Czarny Fot. Anna Piestrzeniewicz Wydziela się też grupę, którą stanowią oznaki sprawowanych funkcji publicznych, np. ławników sądowych z XIX w., sołtysów oraz oznaki stowarzyszeń społeczno-kulturalnych, sportowych i partii politycznych. Dla przykładu podamy, że w zbiorach sieradzkich znajduje się medal Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego z 1911 r. dla Stanisława Walewskiego z Inczewa, Państwowa Odznaka Sportowa z lat 30-tych XX w., odznaki niemieckich towarzystw śpiewaczych z 1. poł. XX w. czy odznaka Cechu Czeladzi Tkackiej w Zduńskiej Woli z 1934 r. Na różnego rodzaju kongresy i zjazdy także powszechnie bito medale lub produkowano tzw. „szpilki” i znaczki. Mamy tu np. medal Międzynarodowej Wystawy w Filadelfii z 1876 r., ale również Krajowej Wystawy Filatelistycznej „70 lat Wielkiego Października”. Z tym ostatnim tematem łączą się medale wybijane przez PZPR, np. z okazji XXX-lecia tej partii z 1978 r. Adam Mickiewicz Fot. Anna Piestrzeniewicz Józef Piłsudski Fot. Anna Piestrzeniewicz Niepoślednią grupę tworzą polskie odznaczenia i medale wojskowe. Najwcześniejsze wiążą się z odzyskaniem niepodległości, np. Odznaka Polskiej Organizacji Wojskowej – Krzyż POW z 1918 r. Mamy także odznaki szkół wojskowych – np. Szkoły Podchorążych Piechoty z Ostrowii Mazowieckiej z lat 1920-1939, jak również odznaczenia bojowe, w tym Krzyż Walecznych z 1944 r. Wreszcie w kolekcji muzeum znajdują się również popularne pamiątki religijne. Są to medale i medaliki oraz Na sieradzkich szlakach 23 plakiety ze świętymi, najczęściej z Matką Boską a także portrety papieży, w tym najstarszy z 1826 r. Leona XII. Techniki użyte do wyrobu medali i odznak dzielimy na: odlew, bicie, trybowanie i niello. Matka Boska Częstochowska Fot. Anna Piestrzeniewicz Cała kolekcja, jak wspomniano, powstała głównie dzięki ofiarności społeczeństwa sieradzkiego i po wielu latach przechowywania w magazynach muzealnych została zaprezentowana szerokiej publiczności na wystawie tematycznej czynnej w dniach 23 kwietnia – 7 czerwca 2009 r., budząc zainteresowanie wielu zwiedzających oraz życzliwe opinie. Wydaje się, że można mieć nadzieję, iż kolejne lata funkcjonowania sieradzkiej placówki muzealnej przyniosą dalszy wzrost tej ciekawej kolekcji. Słowniczek użytych terminów. 1. Medale – (z łac. metallum – metal) najczęściej okrągłe krążki wybite lub odlewane z metalu i zdobione dwulub jednostronnym reliefem. 2. Żetony – nazywane „podskarbiówkami”, sztonami albo markami – były małe, zawsze bite stemplem i w dużych ilościach, z reliefami jedno- lub dwustronnymi, częste w XVI-XVIII w., obecnie mało popularne. O krzyżu misyjnym sprzed sieradzkiej fary Andrzej Ruszkowski Pośrednią sprawczynią powstania tego artykułu jest Renata Kowalska, sieradzanka, mieszkająca od wielu lat w Będzinie. To ona przysłała mi plik zdjęć z rodzinnego albumu, które stanowią historyczny zapis stawiania pierwszego po wojnie krzyża w Sieradzu. Zdjęcia te najprawdopodobniej zrobił znany fotograf sieradzki Stefan Pertkiewicz. Okazją do postawienia krzyża były pierwsze powojenne misje odbyte w dniach 10-24 III 1946 r., a na dużą frekwencję ludności w tej uroczystości niewątpliwie wpłynęła chęć zamanifestowania po latach niemieckiej niewoli przywiązania do Kościoła i wiary katolickiej oraz świeża jeszcze pamięć o usuwaniu przez Niemców krzyży w Sieradzu1, także ścięcie krzyża przed sieradzką farą. Była więc to uroczystość nie tylko religijna, lecz także narodowa. Te pierwsze powojenne misje, zorganizowane przez ks. Apolinarego Leśniewskiego, odprawione z wielką żarliwością przez czterech ojców franciszkanów z Krakowa sprawiły, że mieszkańcy Sieradza masowo przystępowali do sakramentu pokuty. Dosłownie po 24 godziny przez 10 dni siedziało kilkunastu księży w konfesjonałach, słuchając penitentów i oczyszczając ich dusze – odnotowano w kronice parafialnej2. W owej kronice zapisano: Na wieczną rzeczy 24 3. Plakiety – zbliżone do medalionów, najczęściej jednostronne, prostokątne lub kwadratowe, bite lub lane, popularne w Polsce w XX w. 4. Odznaki – zwykle małych rozmiarów, o różnych kształtach, często ażurowe i z uszkiem, charakterystyczne od końca XIX w. 5. Medaliony – zwykle dużo większe od medalu, z wypukłym reliefem zawsze lanym jednostronnie i z uszkiem. 6. Znaczki – z metalu lub tworzyw sztucznych, zwykle na szpilce lub agrafce wykonane w różnej technice; są charakterystyczne dla XX w. Przypisy: 1 Zdaniem Z. Włodarczyka, członka naszej redakcji, medal ten wybito na pamiątkę emigracji protestantów z Salzburga w 1732 r. do Prus Wsch.; jest to medal pruski. Odzyskanie niepodległości Fot. Anna Piestrzeniewicz Zjazd numizmatyków Fot. Anna Piestrzeniewicz pamiątkę ufundowany nowy dębowy krzyż misyjny. Drzewo dębowe ofiarowało Leśnictwo Złoczew, wykonali stolarze i złożyli go na cmentarzu parafialnym. Rodzi się pytanie: jacy stolarze? Krzyż miał kształt nietypowy dla okolic Sieradza. Był zadaszony gontem, na dole belki pionowej wykonano rzeźbę kielicha z eucharystią powtórzoną także z boków belki. Nad tą rzeźbą wyryto w drewnie napis: Misje OO. Franciszkanów 1946 (W 1974 r. pojawiła się tabliczka o rekolecjach oo. redemptorystów, a w 1999 r. ojców dominikanów). Obie belki (pionowa i pozioma) były zdobione symetrycznymi wycięciami, w górnej części belki umieszczono drewnianą, ukośnie umocowaną tabliczkę z napisem INRI. Pod tą tablicą była kunsztownie wykonana w drewnie rzeźba ukrzyżowanego Chrystusa. Górna część krzyża miała kapliczkowe zwieńczenie na deskowanym podłożu w kształcie rombu. Ksiądz A. Leśniewski, który przybył do Sieradza 10 III 1945 roku. Zastał farę zdewastowaną, ponieważ Niemcy urządzili w zamkniętym kościele magazyn zboża. Jeszcze bardziej zniszczony był drewniany filialny kościół św. Ducha znajdujący się na cmentarzu, praktycznie nadawał się tylko do rozbiórki. Wobec braku jakichkolwiek środków pieniężnych, ks. Leśniewski skorzystał z propozycji władz więziennych, które przydzieliły mu do dyspozycji fachowców spośród jeńców niemieckich przebywających w więzieniu sieradzkim. W efekcie ekipa 60 jeńców pod kierownictwem inż. Hausera (również jeńca) pracowała dla dobra sieradzkich kościołów, zapewne w różnym składzie, przez 3 lata. O zakresie wykonanych prac świadczy wybudowanie wtedy arkadowego przejścia z nawy bocznej do kaplicy NMP, jak również Na sieradzkich szlakach odtworzenie łuku gotyckiego w wieży kościelnej. Drewniany kościółek grunwaldzki św. Ducha był poddany gruntownej odnowie. Krzyż był wykonany w 1946 r. Najprawdopodobniej właśnie wtedy ekipa jeńców niemieckich, według projektu i pod kierunkiem inż. Hausera, zaprojektowała i wykonała krzyż będący przedmiotem naszego zainteresowania. Czyżby był to przejaw ekspiacji za niemieckie zbrodnie popełnione również w Sieradzu ? Na zakończenie misji, w Niedzielę Palmową, odbyła się uroczystość przeniesienia krzyża z cmentarza na plac przed kolegiatą. Procesja szła ulicami: Cmentarną, przez Rogatkę, ulicą Kościuszki, przez Rynek do Kolegiackiej. Na czele procesji, w której niesiono wszystkie chorągwie w asyście kobiet i mężczyzn ubranych w sieradzkie stroje ludowe, przed krzyżem, szedł ks. Apolinary Leśniewski. Procesję prowadził odziany w szaty liturgiczne rekolekcjonisa, o. franciszkanin Ireneusz Żołnierczyk. Krzyż nieśli na ramionach zmieniający się co pewien czas przedstawiciele różnych stanów. W procesji brał również udział ówczesny kapelan ss. urszulanek ks. Antoni Suwart – późniejszy administrator parafii w okresie uwięzienia ks. Leśniewskiego w wyniku procesu organizacji „Katyń”. Wśród wiernych widać było strzegących porządku milicjantów, strażaków i salutujących w czasie stawiania krzyża oficerów WP. Minęło 63 lata. Krzyż nie oparł się sile niszczącej przemijającego czasu. Zostały z niego zaledwie resztki. Gałąź ze stojącej obok potężnej wierzby ok. 2004 roku odłamała poziome ramię krzyża, uszkodziła też rzeźbę Chrystusa. Ówczesny ks. proboszcz Czesław Rawski nie zdecydował się na wymianę krzyża, zarządził tylko prace ratownicze. Poziomą belkę krzyża polecił zastąpić inną zbitą z desek, lecz już bez rzeźbionych ozdób, drewniana rzeźba Chrystusa została zastąpiona, niestety, nabytą w Częstochowie figurą wykonaną z tworzywa sztucznego. Po krytym gontem zadaszeniu i ozdobie w kształcie rombu pozostało tylko wspomnienie… Przed wywróceniem nadwątlonego zębem czasu krzyża chroni w przyziemiu odeskowana obudowa wykonana za czasów proboszczostwa ks. Józefa Frątczaka. Krzyż, niestety, utracił oryginalny charakter. Przypisy: 1 Vide: Ruszkowski A., Sieradzkie krzyże i kapliczki przydrożne, „Nss”, nr 2/2006, s. 29-31; tenże: Kapliczki i krzyże Ziemi Sieradzkiej, „Nss”, nr 2/1990, s. 6-14; tenże: Krzyże przydrożne i śródpolne na terenie sieradzkiej parafii św. Urszuli Ledóchowskiej, „Nss” nr 2/2008, s. 14-17 2 Cytat za przygotowywaną do druku książki-wspomnienia Ity Turowicz pt. „I wszystko w sny odchodzi”. Książka ta ma się ukazać pod koniec 2009 roku. STĄD ICH RÓD Dalszy ciąg pewnej historii... O ppor. rez. Janie Kozicy Wojciech Józefiak Ponad rok temu w naszym kwartalniku (nr 1/2008) zamieściliśmy list Tomasza Góreckiego z Warszawy, który w okolicach Sieradza poszukiwał informacji o członku swojej rodziny ppor. rez. Janie Kozicy zaginionym w czasie działań wojennych w 1939 r. Oficer ten w szeregach 31 pSK, jako dowódca III plutonu 6 kompanii II batalionu brał udział w bitwie o przeprawę przez Wartę w Mnichowie w dniach 4-5 IX 1939. Nie spodziewaliśmy się, że pomimo upływu 70 lat od tamtych tragicznych dni uda się wyjaśnić losy zaginionego żołnierza. Jednak wskutek przewertowania wielu dokumentów archiwalnych, zasięgnięciu informacji w dziesiątkach instytucji pojawił się dowód, który pozwolił ustalić miejsce śmierci żołnierza. Dowodem tym jest następujące zeznanie matki ppor. Jana Kozicy jakie złożyła w Urzędzie Bezpieczeństwa wkrótce po zakończeniu wojny. ...Jedyny mój żywiciel, syn Jan Kozica, porucznik rezerwy Wojska Polskiego ur. 23.06.1907 r., powołany w sierpniu 1939 do 31 pułku, II batalionu, 6 kompanii stacjonującej w Sieradzu, pozostawił mnie jak mu to jego obowiązek nakazywał, by służyć Ojczyźnie i walczyć o jej wolność tak jak go wychowałam. Dumna z jego waleczności bolesne dla mnie matki, bo syn mój poległ w walce na bagnety z najeźdźcą niemieckim, tak jak mu jego honor i obowiązek oficerski nakazywał, we wsi Mnichów gm. Męka powiat sieradzki w bunkrach nad Wartą. Świadkiem tego był szeregowiec Marciniak Stanisław z Tubądzina gm. Bartochów powiat sieradzki... Zeznanie to praktycznie nie pozostawia wątpliwości co do miejsca i okoliczności śmierci ppor. Jana Kozicy. Przypomnę, że analogiczną relację o Jego śmierci podał żołnierz batalionu Obrony Narodowej Franciszek Moś (patrz: nr 1/2008 Nss), który widział Jana Kozicę poległego w Mnichowie. Czy Franciszek Moś i być może podkomendny poszukiwanego podporucznika Franciszek Marciniak mogli okłamywać matkę zaginionego oficera? Uznaliśmy, że mówili prawdę. Jakie były okoliczności śmierci ppor. Jana Kozicy? Trudno to określić jednoznacznie. Faktem jest, że w dniach 4 i 5 września trwały walki o wieś Mnichów i nadrzeczne wały przeciwpowodziowe, które kilkakrotnie przechodziły z rąk do rąk. Podczas tychże walk dochodziło do walki wręcz pomiędzy polskimi żołnierzami a Niemcami. Przyjmując jako w pełni wiarygodne relacje Matki poległego oparte na wspominanych żołnierzy walczących w Mnichowie przyjęliśmy jako pewnik, że ppor. Jan Kozica poległ w Mnichowie. Wiadomo, że II batalion został zaskoczony przez Niemców podczas przeprawy przez most w miejscowości Biskupice (kiedy wycofywał się z Błaszek Niemcy zajęli już pozycje i umocnili je na przedpolu 31 pSK w okolicach wałów przeciwpowodziowych w Mnichowie). W Mnichowie II batalion poniósł duże straty. 6 kompania zajmowała najtrudniejszy, nieumocniony i praktycznie nieosłonięty odcinek obrony na odcinku od Mnichowa do Okupnik. Wspierana była przez żołnierzy jednej z kompanii Obrony Narodowej. Żołnierze II batalionu, głównie z 5 kompanii kpt. Feliksa Sitnego wraz z żołnierzami Batalionu Obrony Narodowej „Ostrzeszów” kpt. Józefa Waydowicza (w którym służył Franciszek Moś – kolega ppor. Kozicy), 5 września, na kilka godzin przed załamaniem się polskiej obrony, kontratakowali wielokrotnie przy wsparciu pociągu pancernego nr 52. Nie powinien dziwić fakt, że oficer poległ w walce na bagnety, bowiem chociaż karabin Mauser Na sieradzkich szlakach 25 nie był standardowym wyposażeniem oficera WP to jednak powszechnie znana była determinacja polskich żołnierzy w sytuacjach krytycznych. Warto też wspomnieć, że w 1914 r. najstarszy brat ppor. Jana Kozicy – Ludwik, ur. w 1892 roku w Siedlikowie koło Ostrzeszowa, wcielony do pruskiego wojska, zginął na terenie Francji od… brytyjskiego bagnetu. W tym miejscu odsyłam czytelnika do książki Piotra Kukuły pt. „Maszerują Strzelcy”. Polecam też pracę dr Witolda Jarno pt. „Strzelcy Kaniowscy w latach 1919-1939” gdzie opisane są szczegóły tych walk. Co działo się po opuszczeniu linii obrony nad Wartą przez Wojsko Polskie? Kilka dni potem miejscowa ludność zajmie się pochówkiem poległych polskich żołnierzy. Ich ciała zwiezione zostaną na cmentarz w Męce. Przywiozą ich ponad 160-ciu. Byli to żołnierze 31 pSK, III dywizjonu 10 Pułku Artylerii Lekkiej, 10 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej, Batalionu Obrony Narodowej Kępno, kompanii czołgów TK. Polegli na polach Mnichowa, w Rudzie i Męce. 19 września 2009 roku. 70 lat później. Szlakiem z Chojnego do Rudy podąża ponad trzystuosobowa grupa młodzieży wraz z opiekunami i organizatorami. Rozpoczął się właśnie XXXVI rajd PTTK Szlakiem Walk Nad Wartą 1939 roku, po raz VII organizowany przez „Sieradzkiego Szwędaczka” – Koło PTTK przy KPP Policji w Sieradzu. Na trasie konkursy wiedzy historycznej, piosenki żołnierskiej. Nad rzeką Wartą, przy moście drogowym, pomnik poległych żołnierzy i polski schron bojowy. Przypomnienie tamtych dni, złożenie kwiatów i dalej w drogę. Godzina 14.00 – Męka – grupy młodzieży gromadzą się przy grobie - pomniku poległych na początku września 1939 roku żołnierzy. Polski wrzesień, nawet pogoda jak wtedy, 70 lat temu. Przy grobie honorowa warta żołnierzy 15 Sieradzkiej Brygady Wsparcia Dowodzenia. Obok nich w historycznych mundurach polskiej piechoty z kampanii wrześniowej członkowie Stowarzyszenia Historycznego Strzelcy Kaniowscy z Łodzi. Na głowach polskie hełmy wzór 31, przy pasach ładownice i bagnety, przy nodze karabinki Mauser – dokładnie takie jak wtedy - 70 lat temu. Przy grobie rodzina podporucznika Kozicy przybyła z Kalisza: Krystyna Kwidzyńska i Barbara Górecka, wraz z nimi porucznik Józef Umiński wrześniowy podoficer 31 pSK, dzisiaj już 95- letni starszy Pan w oficerskim mundurze i w rogatywce, przedstawiciele władz samorządowych, służb mundurowych. Jest z nami także ksiądz z miejscowej parafii, młodzież z gimnazjum nr 1 ( od 7 października tego roku już oficjalnie im. 31 pułku Strzelców Kaniowskich w Sieradzu). Na okolicznościowych ulotkach wizerunek ppor. Jana Kozicy. Daje się odczuć atmosfera szczególnego skupienia. Ostatnie rozmowy: obok siebie por. Umiński i rodzina ppor. Kozicy. Por. Umiński marszczy brwi, jakby chciał sobie coś przypomnieć. Być może zetknął się z Janem Kozicą w sieradzkich koszarach, być może razem odbywali ćwiczenia. Czas jednak niestety zrobił swoje. 1 IX 1939 roku było ich prawie 3,5 tysiąca. Jego Rodzinę poznał dzisiaj, ale widać jak wiele ich łączy. Na twarzach tych starszych ludzi widoczne wzruszenie i zaduma. Na płycie1 ppor. Jana Kozicy przygotowanej do uroczystego odsłonięcia białoczerwona flaga PTTK, kwiaty i znicze. Obok tylko kilka tablic z nazwiskami poległych pochowanych w tym miejscu. Reszta to Nieznani Żołnierze. Kilka minut później wspólna modlitwa. Komandor rajdu Zbyszek Sośnicki prosi o poświęcenie i odsłonięcie tablicy pamiątkowej. Odsłaniają ją: Rodzina ppor. Kozicy i por. Józef Umiński. Okolicznościowe przemówienia, biografia zmarłego podana przez Wojtka Józefiaka. Wspólne zdjęcia. Na tablicy epitafijnej tekst : „Śp. ppor. rez. Jan Kozica ur. 23 VI 1907 r. w Kobylej Górze Dowódca 3 plutonu 6 Kompanii 31 pSK zginął 4/5 IX 1939r. w walce na bagnety w Mnichowie Cześć Jego pamięci PTTK Sieradz 19 IX 2009r.” Wreszcie można zapalić świeczkę na Jego grobie… Po 70-ciu latach przywróciliśmy pamięć o Nim, teraz należy ją podtrzymywać. Przywracajmy tę pamięć także o innych, wszak Ojczyzna to pamięć i groby. Ppłk Władysław Kotarski (matura w 1913 r.); potem zaliczył dwa semestry prawa na Uniwersytecie Lwowskim. W 1915 r. wstąpił do Oficerskiej Szkoły Kawalerii w Haliczu, wkrótce jednak był już w szkole piechoty w Bruck a.d. Leithe, potem szkole jednorocznych ochotników (kandydatów na oficerów) w 6 pułku ułanów. Już w wolnej Polsce ukończył 7,5 miesięczny kurs doskonalenia dla młodszych oficerów w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu (kurs dowódców szwadronów). Znał języki: rosyjski, ukraiński, niemiecki, francuski. Od 13 XI 1918 do 1920 r. był oficerem ordynansowym w Pełnomocnictwie Wojskowym Państwa Polskiego w Wiedniu (do 20 VII 1920 r. w kierownictwie transportów wojskowych w Wiedniu jako adiutant). Kampania wołyńska 1920: od 20 VII 20 r. do końca w 7 bryg. 1 dyw. jazdy jako d-ca 4 szwadronu 9 Pułku Ułanów (p. uł.) Małopolskich w Żółkwi, Czortkowie i Trembowli; od 1929 r. w CWK w Grudziądzu jako d-ca - żołnierski los wołyńskiego ułana Tomasz Górecki 26 Ppłk Władysław Józef „Pniejma” Kotarski urodził się 29 IX 1895 r. w Oleszycach koło Przemyśla z ojca Józefa i matki Bronisławy /Stanisławy?/ z Cechmanowiczów. Rodzice mieszkali w Goleszycach w woj. lwowskim. Ojciec był właścicielem i dzierżawcą dóbr. Po jego śmierci matka zamieszkała w Przemyślu. Przodkiem Kotarskich był jeden z posłów, którzy uchwalili Konstytucję 3 Maja. Wykształcenie elementarne Wł. Kotarski otrzymał w domu, gimnazjum Jezuitów ukończył w Chyrowie Tablica nagrobna ppor. rez. Jana Kozicy Fot. Andrzej Ruszkowski Przypisy: 1 Tablicę ufundowała bezinteresownie firma Pana Edwarda Grobelnego z Jezior k. Sieradza. Oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno Krajoznawczego w Sieradzu składa ofiarodawcy serdeczne podziękowania. Na sieradzkich szlakach szwadronu szkolnego dyonu szkoły podchor. rez. kawalerii. W kampanii wrześniowej zastępca d-cy 19 Pułku Ułanów Wołyńskich z Ostroga nad Horyniem w Wołyńskiej Brygady Kawalerii Armii Łódź. Wł. Kotarski, wysoki szczupy szatyn, ożenił się z Apolonią Jasieńską. Ich jedynym dzieckiem była Elżbieta, późniejsza redaktor działu historycznego Gazety Wyborczej, przyjaciółka m.in. podróżniczki p. Elżbiety Dzikowskiej. autriackiej. Okoliczności otrzymania pierwszego Krzyża Walecznych były następujące: ...dnia 31 VIII 20 r. por. Kotarski odznaczył się wybitnym męstwem w bitwie pod Komarowem. Po szarży wieczornej kiedy pułk rozdzielony był na kilka odrębnie walczących oddziałów przyszedł rozkaz obsadzenia na piechotę lasu, z którego wyparty został nieprzyjaciel. Zapadała noc i trudno było zebrać rozproszone oddziały. Por. Kotarski jako jeden z pierwszych zebrał pół szwadronu i posunął się szybko na wskazane stanowisko, obsadził pozycję i trzymał ją mocno mimo ognia i ataków nieprzyjaciela. W ten sposób zabezpieczył lewe skrzydło i umożliwił spokojne przegrupowanie pułku... Natomiast 24 IX 20 wysłany został na patrol celem rozpoznania sił nieprzyjaciela nad Słuczą na pn. od Zwiahla: podsuwa się do rzeki, obserwuje z ukrycia linie nieprzyjacielskie, robi dokładny szkic pozycji, zasięga informacji o miejscu przeprawy. Spostrzeżony po kilku godz. przez nieprzyjaciela wycofuje się po spełnieniu zadania mając zaledwie 1 rannego ułana i konia... Wniosek zaopiniował i podpisał d-ca dyw. płk Juliusz Rommel. Ostatni, 4-ty KW dostał także od Juliusza Rommla, wtedy już gen., d-cy armii Łódź, w dn.13 IX 39 r., a VM V kl. już pośmiertnie - z wniosku AK Okręgu Lwów za walkę w konspiracji. Ppłk. Władysław Kotarski Druh Ze zbiorów Elżbiety Kotarskiej Niewola i rany. Był 3 razy ranny, w tym 2 razy bagnetem w czasie I wojny: 13 IX 1915 w lewą rękę i prawą pachwinę w wyniku czego dostał się do niewoli pod Poczajowem k. Dubna. W lutym 1918 r. wrócił na front w szeregach armii pruskiej. W kampanii wrześniowej ranny 8 września w bitwie 19 p. uł. pod Wolą Cyrusową. Opinie przełożonych: M.in.: komendanta CWK płk. Podhorskiego, głównego instruktora wyszkolenia wojskowego CWK, ppłk Skuratowicza, dcy 6 Samodz. Bryg. Kawalerii, płk. Plisowskiego, ppłk. Grobickiego, d-cy 6 SBK i oficera sztabu generalnego; dowódców 9 p. uł.: ppłk. Pryzińskiego, płk. Pomiankowskiego, mjr. Stafana Dembińskiego, ppłk. Tadeusza Komorowskiego, późniejszego Bora. Oceniano go jako poważnego, sumiennego, pedantycznie dokładnego w przestrzeganiu przepisów, lojalnego, koleżeńskiego, chorobliwie ambitnego, społecznie i towarzysko wyrobionego. Był sprawnym i zamiłowanym jeźdźcem żądnym wiedzy, którą ustawicznie pogłębiał. Pracował nad sobą, był bardzo zdolny, zorientowany w całokształcie wiedzy wojskowej w polu i wyszkoleniu pokojowym, teoretycznie i praktycznie b. db. organizator. Dobry materiał na wykładowcę, świetny instruktor i wychowawca, dokładny w pracy, pilny i uparty, o dużej inicjatywnie i energii, o dodatnim wpływie na podwładnych. Lubiany przez żołnierzy, b. dbały o ich dobro, wyrozumiały, ale też b. wymagający. Dbały o honor munduru, odważny i dzielny oficer. Umiał przeprowadzić wyszkolenie w b. trudnych warunkach. Osiągał w służbie wybitne wyniki. Konkluzja: nadaje się do Wyższej Szkoły Wojennej (jako materiał na oficera sztabu generalnego w linii czy kwatermistrza). Awanse i odznaczenia: W armii austriackiej: od sierpnia 1918 chorąży. W Wojsku Polskim: ppor. od 17 VII 1919; por. w 1921; rotmistrz 15 VIII 24, major 1933, podpułkownik 19 III 39. Odznaczenia polskie: VM V kl., Srebrny Krzyż Zasługi, czterokrotnie Krzyż Walecznych, Medal za wojnę 1918-21, Medal 10-lecia Niepodległości. Odznaczenia obce: srebrny medal waleczności w armii Ppłk Wł. Kotarski z córką Ze zbiorów Elżbiety Kotarskiej Wołyńska Brygada Kawalerii w myśl przedwojennych planów d-cy Armii Łódż miała być wysunięta na przedpole linii obrony na Warcie i Widawce i zabezpieczać pd. skrzydło armii w kierunku na Piotrków. Brygada została zmobilizowana i przewieziona 15 VIII 39 w okolice Radomska, a następnie wysunięta w obszar działań Armii Kraków do rejonu nadleśnictwa Grodzisko (na pn. od Kłobucka) dla zabezpieczenia styku obu armii. W składzie WBK pod dowództwem płk. Juliana Filipowicza był m.in. 19 pułk ułanów wołyńskich im. gen. Edmunda Różyckiego, który stacjonował przed wojną na Wołyniu w Ostrogu nad Horyniem. Pułkiem dowodził ppłk dypl. Józef Zygmunt Pętkowski, a jego zastępcą był ppłk Władysław Kotarski, ojciec mej sąsiadki z kamienicy na Solcu, na warszawskim Powiślu. W przededniu agresji niemieckiej pułk znajdował się w rejonie stacji kolejowej Miedzno i miał opóżniać działania wroga w kierunku na Brzeżnicę Nową. Gdy 1 września rano Niemcy zaatakowali wieś Mokre III rozgorzały 17 godzinne ciężkie walki, w wyniku których wg różnych danych ułani WBK zniszczyli od 20 do ponad 100 czołgów i samochodów panc. 4 Dywizji Pancernej Wehrmachtu. 19 pułk ułanów przebił się z okrążenia szarżą szwadronu rotm. Skiby i odszedł z brygadą na linię Borowa-Miedzno-Łobodno. Tego też dnia utworzono Grupę Operacyjną Piotrków pod dow. gen. bryg. Wiktora Thomme. 2 września brygada opóźniała posuwanie się 4 Dyw. Panc. na linii las Łobodno – Ostrawy, Na sieradzkich szlakach 27 a po południu walczyła na linii rzeki Kocinki. Nocą WBK wycofała się za Wartę do lasów Młyny na pd. od Brzeżnicy Nowej zamykając przejście przez rzekę w kierunku Kłobucka i już wtedy , p.o. łączność ze sztabem armii była zerwana. Dnia 3 września brygada zabezpieczała lewe skrzydło armii w rejonie Łękińsko-Łękawa - Janów Nowy i prowadziła rozpoznanie na Sulmierzyce i Gorzkowice, a nocą miała uderzyć na zgrupowanie pancerne w Kamieńsku, a potem przejść do odwodu na pn. od Bełchatowa, lecz plany te pokrzyżowały przełomowe dla sytuacji armii walki 4/5 IX nad Wartą i Widawką i po odwrocie z Kamieńska WBK przeszła w rejon Drużbice-Głupice. Od 6 września armia podzielona na dwa zgrupowania była już w odwrocie i GOP walczyła tego dnia w rejonie Gutów-Syski-Wodzyń, a nocą pomaszerowała na Tuszyn. WBK zajęła 7 IX stanowiska obronne na linii Niedas-Kruszów i spłynęła na Pabianice, a 8 września walczyła w Woli Cyrusowej i poniosła tam duże straty, a dalej bez kontaktu z gen. Thomme odeszła przez Chlebów i Skierniewice do Puszczy Kampinoskiej, kiedy reszta GOP przebijała się do Modlina wraz z cżęścią 31 pSK, ale o tym szerzej już w innym artykule... 19 p. uł., tak jak sieradzki 31 pSK, dostał VM V kl. za wrzesień 39, a wsławił się walcząc pod Mokrą, Żerominem, Wolą Cyrusową, Mińskiem Maz. I Rejowcem. Żona płk. Wł. Kotarskiego Ze zbiorów Elżbiety Kotarskiej Konspiracja: Ppłk. Kotarski uniknął niewoli i 6 X 39 przedostał się do Lwowa (gdzie mieszkał z rodziną przed wojną) i pracował początkowo w kopalni nafty w Perehińsku. Chciał uciekać na Węgry, ale że w okolicy było tylko ok. 40 oficerów i 2500 żołnierzy to rozkazano mu zostać. Pod ps. Druh współorganizował ZWZ jako komendant Dr med. Marian Ruszkowski – wybitny poznański lekarz rodem z Sieradza Andrzej Ruszkowski Urodził się 15 XI 1923 r. w Sieradzu jako najstarszy z trzech synów Zygmunta Ruszkowskiego, z zawodu zduna, i Marii Paszkowskiej, krawcowej. Jego dziadek Paweł (zmarł w 1907 r.), ożeniony z Agnieszką Pertkiewicz1 był mistrzem kaflarskim. Brat Tadeusz był bardzo popularnym piłkarzem w sieradzkim KS „Warta”, najmłodszy brat Maciej ukończył wydział leśny WSR w Poznaniu i po studiach osiadł 28 I Okręgu Lwów-Wschód (obszaru I) i prowadził tam zimą przygotowania do akcji sabotażowych w celu zablokowania sowieckich dostaw ropy dla Niemców. Niebawem było już ok. 15 tys. członków konspiracji na terenie woj. lwowskiego. Po tym jak w marcu 1940 r. ginie przedzierający się do Rumunii komendant 3 Obszaru, Wł. Kotarski zajmuje jego miejsce i sam zostaje aresztowany na cztery dni przed planowaną ucieczką do Rumunii. 20 IV 1940 osadzony we lwowskim więzieniu na ul. Łąckiego. Aresztowanie mogło być w związku przyczynowym z wcześniejszym o tydzień aresztowaniem żony w Ostrogu ukrywającej się u znajomego Ukraińca i zamierzającej uciec do Generalnej Guberni. Wraz z córeczką żonę wysłano do Kazachstanu do chutoru „Kiełek Socjalizmu” (ocalała córka mówiła mi, gdy mijaliśmy brzozy podczas drogi na poranną mszę w kościele na Tamce, że sok tych drzew uratował jej życie, a matka zmarła). Ukrywanie się tak znanej przed wojną we Lwowie postaci było iluzoryczne: rozpoznawano go na ulicy mimo zarostu. W wyniku wsypy aresztowano 14 członków komendy lwowskiej ZWZ. W 19/20 XI 40 r. sowiecki Lwowski Sąd Obwodowy wydaje na 13-tu z nich wyroki śmierci za przygotowywanie zbrojnego powstania, udział we władzach organizacji i organizowanie akcji dywersyjno-terrorystycznych. (Jeden jako nieletni, dzięki fałszywym dokumentom, został zesłany na 10 lat do łagru i uciekł do Andersa). Odwołanie od wyroku do SN USSR zostało odrzucone, 22 II 41 r. Sąd Najwyższy ZSRR zatwierdził wyrok do wykonania. Rozstrzelano ich prawdopodobnie na terenie więzienia 24 II 1941 r. , p.o. o godz. 23.30. Po NKWD i KGB akta przejęło archiwum Urzędu SB Ukrainy i po ich rehabilitacji przez prokuraturę Ukrainy w 1993 r. do tych akt jako pierwsza osoba z Polski dotarła właśnie córka Władysława Kotarskiego, której tam w sekretariacie powiedziano, że być może pod posadzką jednej cel zamienionych na sale archiwalne nadal są szczątki jej ojca. Nie zezwolono kopiować dokumentów, nagrywała je szeptem czytając na taśmę ukrytego magnetofonu i w taki sposób prawda o likwidacji sztabu kontrrewolucyjnej organizacji ZWZ we Lwowie została wreszcie ujawniona... Cześć pamięci przez lata zapomnianych Bohaterów! Literatura: 1. CAW: Międzywojenne akta personalne, odznaczeniowe i jednostek, 2. Kotarska Elżbieta „Proces Czternastu” 1998 /stąd są też fotografie/, 3. Łyś Grzegorz, Jak walczą i giną ułani, Rzeczpospolita z dn. 4 IV 2009, 4. Rommel Juliusz, „Za honor i ojczyznę...” 1958, 5. Wesołowski Zdzisław P. „Order V.M. i jego kawalerowie” Miami, USA 1992; na stałe w Gdyni. W latach 1930-37 Marian Ruszkowski ukończył Szkołę Powszechną im. Władysława Reymonta w Sieradzu, a następnie do wybuchu wojny II klasę Gimnazjum Koedukacyjnego Polskiej Macierzy Szkolnej w Sieradzu. W Gimnazjum korzystał ze stypendium za bardzo dobre wyniki w nauczaniu. Lata okupacji spędzał początkowo w rodzinnym mieście pracując jako pomocnik murarski, następnie aż do końca wojny przebywał w obozie pracy w Łodzi. W 1945 r. wznowił naukę i tzw. małą maturę uzyskał w Państwowym Gimnazjum im. Władysława Reymonta w Łodzi, a w rok później świadectwo dojrzałości w Państwowym Liceum Ogólnokształcącym w Sieradzu (obecnie im. Kazimierza Jagiellończyka). W 1946 r. rozpoczął studia na wydziale lekarskim Uniwersytetu Poznańskiego, uzyskując w marcu w 1952 r. dyplom lekarza. Na sieradzkich szlakach naukowe w poprzednim miejscu pracy. W r. 1960 uzyskał tytuł doktora medycyny na podstawie pracy pt. Skład aminokwasów glubulin gamma u chorych z uszkodzeniem miąższu wątroby. Jako asystent i adiunkt II Kliniki Chorób Wewnętrznych AM prowadził zajęcia dydaktyczne dla studentów, przekazując im z zapałem wiadomości i doświadczenie lekarskie, prowadził też niezwykle interesujące wykłady z chorób wątroby. Dr Marian Ruszkowski Zdjęcia z arch. rodzinnego Poczynając od września 1947 r. rozpoczął pracę kliniczną i naukową w II Klinice Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej w Poznaniu, kolejno na etatach laboranta, stypendysty Ministra Zdrowia i młodszego asystenta. W 1952 r. został powołany do służby wojskowej, którą po sześciomiesięcznym szkoleniu odbywał jako asystent Oddziału Wewnętrznego Centralnego Wojskowego Szpitala Klinicznego w Łodzi. Tam również podjął badania naukowe. Od początku zainteresowań naukowych pociągały go zagadnienia biochemii klinicznej. Pierwsze jego publikacje dotyczyły zmian biochemicznych we krwi konserwowanej oraz zawartości niektórych aminokwasów w globulinach gamma u chorych z uszkodzeniem miąższu wątroby. W Łodzi, w związku z zorganizowaniem ośrodka kateteryzacji serca przeszczepił na teren Polski mikrometodykę oznaczania tlenu, dwutlenku węgla wg Roughtona i Scholandera przy użyciu mikroaparatów wykonanych z jego inicjatywy. Publikował też prace o charakterze metodycznym, w tym również opis prostego aparatu do elektroforezy bibułowej z zastosowaniem błękitu bromotymolowego. Wyniki badań prezentował na Zjeździe Towarzystwa Internistów Polskich w Szczecinie w 1955 r. i na Sympozjum Chemii Klinicznej w Poznaniu 1957 r. Z okresu wojskowego należy wymienić uruchomienie w 1954 r. prostej metody chromatografii krążkowej wolnych aminokwasów surowicy i moczu, jak również prace, wspólnie z P. Segałem, z zakresu zmian elektroforetycznych w płynie komory przedniej oka oraz opis skąpo objawowego przypadku choroby Wilsona z zaburzeniami adaptacji i hiperaminacjidiurą. Wnioski z tej ostatniej pracy opublikował również w piśmiennictwie amerykańskim. W roku 1957 został zwolniony ze służby wojskowej w stopniu kapitana rezerwy i powrócił do pracy klinicznej i naukowej w II Klinice Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej w Poznaniu jako starszy asystent. Dzięki wybitnym uzdolnieniom w dziedzinie badań klinicznych i bardzo dobrej znajomości języka angielskiego w latach 1958/59 przebywał jako stypendysta Fundacji Rockefellera w USA, gdzie pracował naukowo oraz przechodził szkolenie w zakresie chorób wątroby w ośrodkach naukowych w Cleveland, Bostonie, Filadelfii, New Haven i Bethesdzie. Prowadził tam też wykłady na studium podyplomowym dla lekarzy. W tym okresie zapoznał się z prowadzeniem oddziału metabolicznego i wykonał dwie oryginalne prace: o zaburzeniach czynnościowych cewek nerkowych u chorych z marskością wątroby po dożylnym podawaniu argininy i o zaburzeniach wydalania aminokwasów zasadowych u chorych z ostrym niedoborem potasu. Brał udział w zjazdach naukowych: w 1958 r. w Chicago, a w 1959 r. w Atlantic City. Po powrocie do kraju kontynuował prace kliniczno- Od lewej: Marysia Świniarska, Mieczysław Ruszkwski, Agnieszka Ruszkowska z Pertkiewiczów, Adam Abrysiewicz, siedzi Maria Ruszkowska z Woszczalskich. Zdjęcie zrobione w Sieradzu w 1939 r. Zdjęcia z arch. rodzinnego Umiejętnie godził zajęcia dydaktyczne i lekarskie z pracą naukową. Już w 1956 r. powierzono mu pierwsze wykłady z zakresu chorób wewnętrznych dla studentów IV roku medycyny. W 1959 r. prowadził ćwiczenia dla studentów IV i V roku. Od 1963 r. rozpoczął wykłady z zakresu hepatologii dla studentów IV i V roku. Ze szczególnym zapałem i wnikliwością poświęcał się badaniom z zakresu biochemii i patologii klinicznej, a zwłaszcza hepatologii, w której to dziedzinie był wybitnym specjalistą. Rezultatem jego niezwykłej aktywności naukowej było 50 prac naukowo-badawczych. W oparciu o doświadczenia z pobytu w USA wykonał pracę habilitacyjną (Patogeneza i leczenie śpiączki wątrobowej) już w okresie rozwijającej się ciężkiej choroby. Zły stan zdrowia uniemożliwił mu jednak zakończenie przewodu habilitacyjnego. Był wybitnym lekarzem, lecz także humanistą i człowiekiem głębokiej wiary. Od roku 1952 był żonaty z Jolantą Chądzyńską. Krótko przed śmiercią powierzył Matce Boskiej piątkę swoich dzieci: Krzysztofa, Jerzego, Leszka, Janusza i Jolantę (wtedy w wieku: 10, 9, 5, 2 i pół, i 1 roku i 4 miesięcy). Dzięki Bożej opiece i życzliwości wielu ludzi wszystkie dzieci skończyły studia wyższe (dwoje jest lekarzami, czworo ma doktoraty). Wszyscy założyli rodziny i mają łącznie 10 dzieci. Marian Ruszkowski zmarł w wieku 42 lat, 23 IV 1966 r. po trzech latach ciężkiej choroby. Medycyna polska straciła wybitnego naukowca, sumiennego i oddanego chorym lekarza, a współpracownicy dobrego i serdecznego kolegę. Przedwczesna śmierć przerwała mu pracę w pełni rozwoju naukowego. (Niniejsze wspomnienie zostało napisane z wykorzystaniem materiałów dostarczonych przez żonę Jolantę Ruszkowską z Poznania i brata Macieja Ruszkowskiego z Gdyni.) Przypisy: 1 Agnieszka Ruszkowska z Pertkiewiczów owdowiała w wieku 43 lat. Wkrótce straciła wzrok. Samotnie wychowywała sześcioro dzieci: Zygmunta, Władysława, Józefa, Kazimierza , Mieczysława i Marię. Zapewniła im możliwe na owe czasy wykształcenie i zawody. Na sieradzkich szlakach 29 POZNAJEMY WŁASNY REGION Uwagi do tekstu z Tek Pstrokońskiego o Zduńskiej Woli Dariusz Pawelec Mowa tu o tekście zamieszczonym przez p. Marka Urbańskiego w czwartym numerze czasopisma „Na sieradzkich szlakach” (dalej: Nss) z 2005 roku 1. Jak sugerował autor artykułu prawdopodobne, że był on dotychczas raczej nieznany i nigdzie wcześniej niepublikowany. Nie powołuje się na niego np. badacz dziejów Zduńskiej Woli, nieżyjący już prof. Józef Śmiałowski, który w swojej monografii historii miasta do 1914 r. cytuje i analizuje dwie wzmianki zawarte w tekach, ale innej treści 2. W swoim artykule chciałbym się odnieść do kilku spraw z notatki pozostawionej przez Pstrokońskiego, a przytoczonej przez p. Urbańskiego. Oto pierwszy interesujący fragment: Zduńska Wola w Pcie Szadkowskim Obw. Sieradzkim nad rzeczką Brodnią z Kościołem Parafialnym r. 1767 przez Felixa Złotnickiego dziedzica erygowana gdzie iuz r. 1599 zbudowana została przez Marcina Saryusz Stokowskiego na gorze Krzemienistey publiczna Kaplica iako filia Korczowa (…) Gdy kilkanaście lat temu badałem przeszłość najstarszej zduńskowolskiej parafii katolickiej, zapoznałem się m.in. z kilkoma materiałami archiwalnymi. W archiwum diecezjalnym we Włocławku dotarłem wtedy do istotnych informacji dotyczących najdawniejszej świątyni w Zduńskiej Woli. Jednak poza wzmianką o drewnianej kaplicy z 1599 r. p.w. Matki Boskiej Śnieżnej i św. Marii Magdaleny niczego więcej w tych archiwaliach nie znalazłem 3. E. Bąbka-Horbacz w jednym ze swych artykułów w Nss podała równie lakoniczne dane 4. Nieznany był mi np. fundator kaplicy. Dzięki notatce wiemy, że nazywał się Marcin Saryusz Stokowski. Do niego należała ówcześnie Zduńska Wola. Dowiadujemy się także o nazwie wzniesienia (gora Krzemienista), na którym pod koniec XVI w. Stokowski pobudował kaplicę, w miejscu zajmowanym obecnie przez XIX-wieczny, murowany kościół (bazylikę) p.w. Wniebowzięcia NMP. Z określeniem tym zetknąłem się po raz pierwszy, a to dlatego, iż z czasem wyszło ono z użycia i dzisiaj nikt go już nie pamięta. Etymologia tej dość powszechnej nazwy topograficznej nie nastręcza problemów. Pochodzi ona od rodzaju podłoża, materiału skalnego, z którego zbudowane jest wzgórze. Pstrokoński używa też właściwej nazwy rzeki (rzeczki) przepływającej przez Zduńską Wolę. Jest to Brodnia, a nie Pichna, jak podają, raczej błędnie, niektóre opracowania 5. W następnym zdaniu Pstrokoński informuje nas, że: (…) do Parafii [Zduńska Wola – D.P.] nalezą: Czechy, Kawęczyn, Krobanowek, Opiesin, Osmolin, Paprotnia, Stęsice, Swędzieniewice i Zduńska Wola. Spis powyższych wsi zawiera np. wspomniana na wstępie monografia J. Śmiałowskiego, z tą jednak różnicą, że tam wymienia się Kawęczynek, zamiast Kawęczyna. Wiadomo gdzie leżała pierwsza z tych miejscowości (sąsiadowała ze Zduńską Wolą od pn.-wsch.) 6, co do drugiej możemy tylko domniemywać. Logika języka podpowiada, że musiała się znajdować niedaleko Kawęczynka, dla którego nazwa Kawęczyn jest podstawą słowotwórczą. Dalej Pstrokoński przypomina o początkach wsi Zduńska Wola. Pisze: 30 (…) Pierwiastkowe nazwisko było takie 1394 r. Sduny i 1398. – 1400 Zduny alias Wola 1401 Zduny alias Kawęczyn i 1403 – 1405. Wola Zduncka - 1419 1446 1471. Zdunska Wola. Na uwagę zasługuje druga w kolejności wzmianka, wcześniej chyba nigdzie nie cytowana (nie wspominają jej np. znawcy tematu - S. i S.M. Zajączkowscy), gdzie autor notatki wymienia rok 1400 jako pierwszą datę w historii Zduńskiej Woli (Zduny alias Wola) i zarazem najbardziej prawdopodobny czas powstania miejscowości. Jest to o tyle wiarygodne, że w 1399 r. ciągle pisano jeszcze o Zdunach 7 . Z kolei przy frazie Zduny alias Kawęczyn zastanowić się należy, czy Pstrokoński trafnie odnosi ją do początków Zduńskiej Woli. Wydaje się to trochę niezrozumiałe, nie pasuje do reszty. Możliwe, że zaszła tu pomyłka, bowiem w skład ówczesnych dóbr zduńskowolskich, poza Zduńską Wolą, wchodziły jeszcze: Zduny, Paprotnia, Woźniki i Pstrokonie. Ciekawe, że Pstrokoński przytacza nieznane daty 1419, 1446 i 1471, oznaczające używanie w XV w. nazwy Zduńska Wola (Zdunska Wola). Dotychczas z późnego średniowiecza znane były dotyczące miejscowości lata: 1403, 1405, 1417, 1418, 1445, 1450, 1452, 1454, 1468, 1473, 1487, 1497 8. Chyba każdy choć trochę zorientowany zduńskowolanin wie, jaką rolę odegrała rodzina Złotnickich w historii Zduńskiej Woli, głównie w procesie jej umiastowienia i uprzemysłowienia w XVIII i XIX w. Nazwisk wcześniejszych właścicieli dóbr zduńskowolskich, poza jednym, nigdzie w literaturze nie wzmiankowano. Poznajemy je właśnie dzięki notatce Pstrokońskiego 9: (…) Dziedzicami [Zduńskiej Woli – D.P.] byli Wolscy Kawieccy do r. 15 (…) Grodzenski r. 1542. - 1551. Puczek 1551. Stokowscy do 1593. – 1691. Pstrokonscy 1691. do 1756. – od tąd do dzisia Złotniccy Z tych samych Tek Pstrokońskiego, tyle, że z innej ich karty, dowiadujemy się, iż posiadacz Zdun, a potem założyciel wsi Zduńska Wola, nazywał się Andrzej Zduński (Zduny Andreas Zdunski 5869.). Kolejne średniowieczne źródła podają wyłącznie imiona właścicieli miejscowości10, spośród których pierwszym wymienionym po Andrzeju był Piotr. Za Pstrokońskim należy przyjąć, że to oni nosili nazwisko Wolskich, które byłoby pochodną drugiego członu nazwy wsi (Wola). Pewne wątpliwości pojawiają się od strony heraldycznej. Przekazy źródłowe informują, że pierwsi właściciele dóbr zduńskowolskich pieczętowali się herbem Dołęga11. Tymczasem dostępne mi herbarze nie wiążą z nim ani nazwiska Zduńskich, ani Wolskich. Drugie z nich występowało wprawdzie w Sieradzkiem, ale rodziny je noszące posługiwały się herbami innymi niż Dołęga, tzn. Lis, Pomian i Ogończyk (Ziemia Wieluńska)12. Wolscy byli w posiadaniu Zduńskiej Woli do XVI w. Według Pstrokońskiego po nich mieli nastać Kawieccy (ewentualnie Kaweccy). Ciekawe, do której rodziny herbowej należeli. Do wyboru pozostają dwie możliwości. Albo Kawieccy (Kaweccy) używali herbu Dołęga, albo pieczętowali się herbem Gryf. Dla jednego z tych rodów siedzibą był Kawęczyn koło Zduńskiej Woli. Na innych kartach swoich tek Pstrokoński podaje, że mieszkali tam Gryfici 13. Pochodząca z Kawęczyna rodzina Kawieckich (Kaweckich), choćby z racji sąsiedztwa tej miejscowości ze Zduńską Wolą, z dużym prawdopodobieństwem mogła przejąć dobra zduńskowolskie, które zresztą posiadała stosunkowo krótko (1. poł. XVI w.). Sprawa podziału tych dóbr w 1532 r. 14 przypuszczalnie dotyczy właśnie Kawieckich (Kaweckich). Od 1542 do 1551 r. Na sieradzkich szlakach Zduńska Wola była w rękach Grodzieńskich (Grodzenski), być może herbu Paprzyca (?). Po nich nastali tu Puckowie (Puczek) herbu Rola lub Godziemba, najpewniej do 1593 r. 15 Następnie dobra zduńskowolskie stały się własnością Stokowskich herbu Jelita (Saryusz). Ich gniazdo rodowe znajdowało się w Romiszowicach koło Piotrkowa Tryb. Rodzina ta, osiadła w Stokach koło Łodzi, stanowiła gałąź rodu Jelita Romiszewskich i była skoligacona z Puckami. Matka, bodajże pierwszego właściciela Zduńskiej Woli spośród Saryusz Stokowskich – Marcina, wywodziła się właśnie z Pucków. Ten fakt pokrewieństwa mógł zdecydować o dziedziczeniu dóbr (oczywiście przy założeniu, że Puckowie byli w ich posiadaniu do 1593 r.). Ojcem Marcina był Jakub Stokowski, łowczy łęczycki, zaś za żonę miał Mariannę Karnkowską. Ze związku tego urodziła się córka Elżbieta 16. Marcin Saryusz Stokowski ufundował w 1599 r. pierwszą na terenie Zduńskiej Woli świątynię, wspomnianą na początku analizowanego tu tekstu źródłowego. Z jego osobą wiąże się niesamowita i nader zagadkowa historia. Jak opowiada K. Niesiecki (…) widomie pokutował po śmierci swojej różne charaktery nieznajome pisząc, i insze znaki samym tylko duchom zwyczajne czyniąc: tę pokutę jego wprzód dobrze examinowaną, wydrukować kazał [Andrzej – D.P.] Trzebicki biskup Krakowski (…) 17. Po Stokowskich w 1691 r. prawo do dziedziczenia Zduńskiej Woli przeszło na rodzinę Poraj Pstrokońskich z Burzenina. Od 1756 r. dobra zduńskowolskie stały się własnością Złotnickich herbu Prawdzic 18, a ściślej Marianny z Pstrokońskich, której wnukiem był założyciel miasta Zduńskiej Woli Stefan Złotnicki. Wobec tego należałoby zrewidować dotąd prezentowany w literaturze pogląd, który sformułował prof. Śmiałowski. Według niego Złotniccy zostali właścicielami Zduńskiej Woli najpóźniej w początkach XVIII w.19 Informacja Pstrokońskiego przeczy jednak tej tezie. Krytyce poddać należy jeszcze ostatni fragment cytowanej notatki. Pstrokoński zamieszcza w nim wiadomości z czasów sobie współczesnych. Oto jego treść: (…) 1821. 3 stycznia Stefan Złotnicki dziedzic nadał Prawa Rzemiesnikom, fabrykantom i mieszkancom wolne 1822 warstaty sukienne założone. 1823. sukiennikow osiadło 140 płociennikow 60. (…) 1826 było ludności 4030. 1827 13 Kwietnia Buznica pozwolona – 1824. 27 Lipca Parafia dla Protestantow ustanowiona W drugiej i trzeciej dekadzie XIX w. dziedzic majętności zduńskowolskiej Stefan Złotnicki starał się intensywnie rozwijać w swych posiadłościach osadnictwo oraz przemysł włókienniczy, dążąc równocześnie do przyznania Zduńskiej Woli praw miejskich. Z przybywającymi od 1817 r. osadnikami zawierał on umowy indywidualne. Wyjątkiem była umowa z 1824 r. między dziedzicem a 136 mieszkańcami miejscowości. Poza tym w źródłach historycznych, przynajmniej w tych dotąd przebadanych i opracowanych, nie ma mowy o żadnym ogólnym prawie nadanym od razu dla wszystkich zainteresowanych. Wzmianka Pstrokońskiego, oznaczona datą 3 stycznia 1821 r., wzbogaca więc naszą wiedzę o XIX-wiecznej Zduńskiej Woli 20. Co do wymienionych pod 1822 r. warsztatów sukienniczych, to nie wiadomo, czy Pstrokoński uważał je za pierwsze, jakie pojawiły się w Zduńskiej Woli, czy po prostu odnotował wybrany przez siebie jeden z faktów rozwoju tutejszego sukiennictwa, którego dzieje sięgają samych początków XIX w. (cech sukienniczy istniał od 1816 r.) 21. W omawianym okresie gwałtownie rosła liczba tkaczy, jednak podawana w notatce ilość 140 sukienników i 60 płócienników w 1823 r. może mijać się nieco z prawdą. J. Śmiałowski przytacza różniące się od tego dane. W 1823 r. miało być w Zduńskiej Woli 122 majstrów sukienniczych i 78 czeladników (łącznie 200 osób), a rok później odpowiednio – 149 i 119 (w sumie 268 osób). Napływ płócienników zaczął się dopiero w interesującym nas 1823 r. W Zduńskiej Woli było wtedy 5 majstrów. Gdyby nawet doliczyć czeladników wątpliwe, by dało to wspomnianą u Pstrokońskiego liczbę 60 tkaczy. Liczba ta została przekroczona w 1824 r., gdy wszystkich płócienników było razem 86, w tym 46 majstrów 22. W świetle ustaleń Śmiałowskiego raczej przesadzona w przekazie Pstrokońskiego wydaje się też liczba mieszkańców Zduńskiej Woli w 1826 r., wynosząca rzekomo 4 030 osób. Tymczasem, opierając się na innych wiarygodnych źródłach stwierdzamy, że w 1827 r. mieszkało w niej o połowę mniej ludzi (2 000), chociaż przy stałej tendencji wzrostowej. Do wielkości ok. 4 000 mieszkańców Zduńska Wola zbliżyła się dopiero w 1839 r. (3 869 osób) 23. Zastanawiające skąd Pstrokoński czerpał informacje, ale są one, tak jak poprzednie, problematyczne. Kontrowersje budzi również ostatni zapis dotyczący czasu powstania w Zduńskiej Woli gminy wyznania ewangelickiego i żydowskiej synagogi (Buznica). Ciekawe, iż Pstrokoński podaje tutaj precyzyjne daty, tyle, że nie zgadzają się one z faktami historycznymi. Zduńskowolscy Żydzi mieli swoją bóżnicę już od 1825 r. (budynek na nią przeznaczony został nabyty w 1823 r.) 24, natomiast ewangelicy zorganizowali parafię w 1828 r., co zostało ostatecznie usankcjonowane 23 lipca 1829 r. Oba wyznania uzyskały pewne gwarancje natury religijnej w akcie erekcyjnym Zduńskiej Woli (1825)25. Przypisy: 1 O Zduńskiej Woli z „Tek Pstrokońskiego”, oprac. M. Urbański, „Na sieradzkich szlakach” (dalej: Nss), nr 4 (80), 2005, s. 27; Muzeum Narodowe w Krakowie, Biblioteka Czartoryskich. Teki Pstrokońskiego (dalej: BC. TP), sygn. 3304, k. 75, 90, 138. 2 J. Śmiałowski, Zduńska Wola. Monografia miasta do 1914 roku, Łódź 1974, s. 14. 3 Archiwum Kurii Diecezjalnej we Włocławku, Akta Wizytacji Kanonicznych dawnej Archidiecezji Gnieźnieńskiej z lat 17111712, sygn. 9, s. 382; tamże, z lat 1764-1766, sygn. 59, s. 747-748; Repertorium Akt Wizytacji Kanonicznych dawnej Archidiecezji Gnieźnieńskiej, cz. 4, Indeks Geograficzno-Historyczny, z. 1, indeks do cz. 1 (zasób włocławski), „Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne”, t. 37, 1978, s. 170-171; „Rocznik Diecezji Włocławskiej”, 1991, s. 485. 4 E. Bąbka-Horbacz, Przyczynek do historii kościoła parafialnego Wniebowzięcia NMP w Zduńskiej Woli, Nss, nr 1 (53), 1999, s. 25. 5 BC. TP, sygn. 3307, k. 82; S. Rospond, Słownik etymologiczny miast i gmin PRL, Wrocław-Łódź 1984, s. 174, zob. hasło „Krzemieniewo”; Mały słownik języka polskiego, pod red. S. Skorupki, H. Auderskiej i Z. Łempickiej, Warszawa 1974, s. 320, zob. hasło „krzemień”. Nazwę rzeczki Brodnia potwierdził niedawno zduńskowolski regionalista p. Jan Nowak. Dotarł do XIX-wiecznych map, na których ona występuje. 6 J. Śmiałowski, dz. cyt., s. V, 188, 217. 7 S. Zajączkowski, S.M. Zajączkowski, Materiały do słownika geograficzno-historycznego dawnych ziem łęczyckiej i sieradzkiej do 1400 roku, cz. II, Łódź 1970, s. 205 (zob. hasło „Zduny”), 241. Wcześniej za najstarszą datę dotyczącą Zduńskiej Woli przyjmowano rok 1403. 8 J. Śmiałowski, dz. cyt., s. 14-15; S. Zajączkowski, S. M. Zajączkowski, tamże; W. Sowina, Sieradz. Układ przestrzenny i społeczeństwo miasta w XV-XVI w., Warszawa-Sieradz, 1991, s. 160-161. 9 Autor tego artykułu zdaje sobie sprawę, że temat właścicieli dóbr zduńskowolskich nie jest wyczerpany, a jedynie wywołany, wymaga dalszych badań. Należałoby więc poświęcić mu w przyszłości odrębny, dokładniejszy tekst, poprzedzony wszechstronniejszą kwerendą źródeł. 10 BC. TP, sygn. 3304, k. 8; J. Śmiałowski, dz. cyt., s. 14 (autor przytacza, raczej błędnie, zapis numeracji: 58.59). Franciszek Piekosiński w swoim Poczcie rodów szlachty polskiej wieków średnich, wydanej we Lwowie w 1911 r., wspomina nazwisko „Zduński” pod rokiem 1412 (Sduński chorąży mniejszy łęczycki) oraz 1415 (Sduński chorąży łęczycki i brat jego Piotrasz z Woli). Nazwany tak jest Mikołaj h. Dołęga ze Zdun, Gostkowa i Wartkowic w Łęczyckiem. Większe zainteresowanie budzi tu jednak postać Piotra z Woli (zob. przyp. 11) – por. Historia Zduńskiej Woli - http:// pl.wikipedia.org/wiki/Historia_Zdu%C5%84skiej_Woli; Urzędnicy łęczyccy, sieradzcy i wieluńscy XIII-XV wieku. Spisy, z. 1, oprac. J. Bieniak i A. Szymczakowa, t. II, Ziemia łęczycka, sieradzka i wieluńska, pod red. A. Gąsiorowskiego, Wrocław-Łódź 1985, s. 40, 192. Na sieradzkich szlakach 31 11 Urzędnicy..., s. 192; T. Kościan, Kalendarium Zduńskiej Woli, Zduńska Wola 1995, s. 8-9. Ów Piotr, cześnik, a potem sędzia sieradzki, może być tożsamy z Piotrem wymienionym w przyp. 10 (Piotrasz z Woli [Zduńskiej?]). Ciekawe, że w innym miejscu swojego rękopisu Pstrokoński nie wymienia rodziny Wolskich pośród rodów szlacheckich w Sieradzkiem. Nie ma tam także nazwiska Zduńskich – por. BC. TP, sygn. 3314, k. 39-56. 12 K. Niesiecki, Herbarz polski powiększony dodatkami z późniejszych autorów, rękopisów, dowodów urządzonych, t. IX, Warszawa 1997, s. 404; Z. Leszczyc, Herby szlachty polskiej. Faksymile pierwodruku, Wrocław-Kraków 1995, s. 213, 246. 13 K. Niesiecki, dz. cyt., t. V, Wrocław 1996, s. 58-59; BC. TP, tamże, k. 4, 32, 94; Słownik geograficzno-historyczny Polski i innych krajów słowiańskich, pod red. F. Sulimierskiego, B. Chlebowskiego i W. Walewskiego, t. III, Warszawa 1882, s. 915; A. Boniecki, Herbarz Polski, cz. 1, Wiadomości historyczno-genealogiczne o rodach szlacheckich, t. IX, Warszawa 1987, s. 350-351. 14 J. Śmiałowski, dz. cyt., s. 15. 15 K. Niesiecki, dz. cyt., t. VIII, Wrocław 1997, s. 571. Bardziej prawdopodobne, że była to rodzina Pucków herbu Rola, pochodząca z Sieradzkiego; A. Boniecki, dz. cyt., t. VII, Warszawa 1986, s. 101 (autor wspomina o Grodzieńskich h. Paprzyca rodem z Grodna w dawnym powiecie łęczyckim). 16 BC. TP, tamże, k. 50, 116; K. Niesiecki, dz. cyt., t. X, Wrocław 1997, s. 526-527; Z. Leszczyc, dz. cyt., s. 160; B. Paprocki, Herby rycerstwa polskiego, Warszawa 1982, s. 269. Nazwę wsi zapisywano również jako „Remiszewice” i „Remiszowice”, a rodziny „Remiszewscy-Remiszowscy-Romiszewscy” – zob. L. Kajzer, J. Augustyniak, Wstęp do studiów nad świeckim budownictwem obronnym sieradzkiego w XIII-XVII/XVIII wieku, Łódź 1986, s. 174; Stoki (osiedle w Łodzi) – http://pl.wikipedia.org/wiki/Stoki_ (osiedle_w_%C5%81odzi). Podaje się tam, że Marcin Stokowski był podstolim łęczyckim. 17 K. Niesiecki, tamże, s. 527 (cytat); tamże, t. IX, s. 132-134. Andrzej Zawisza Trzebicki h. Łabędź urodził się w 1607 r. w nieistniejącej już wiosce Trzebiczna, która położona była w połowie drogi między Zduńską Wolą a Sieradzem. Biskupem krakowskim został w 1658 r. Niewykluczone, iż mógł znać Marcina Stokowskiego (Zduńską Wolę i Trzebiczną dzieliło zaledwie ok. 6 km). Więcej wiadomości na temat A. Trzebickiego i jego rodziny zob.: J. Szubzda, Andrzej Trzebicki – biskup i polityk rodem z ziemi sieradzkiej, Nss, nr 2 (82), 2006, s. 21-24; tenże, Trzebiczna – wieś zapomniana, tamże, nr 3-4 (83-84), 2006, s. 25-26. 18 Według zduńskowolskiej regionalistki p. Elżbiety Nejman, która opiera się na danych archiwalnych, Złotniccy ze Zduńskiej Woli byli h. Nowina i z takiego zostali wylegitymowani w XIX w. 19 J. Śmiałowski, dz. cyt.; tenże, Złotniccy – cztery wieki rodu, Nss, nr 1 (53), 1999, s. 4; T. Kościan, dz. cyt., s. 9; J. Chrzanowski, Gdzie jest taka Zduńska Wola… Złotniccy u nas i na zjeździe, „Tydzień Zduńskowolski”, 23 V 2003, s. 8. O Poraj Pstrokońskich, jako właścicielach Zduńskiej Woli w l. 1691-1756, oraz Mariannie z Pstrokońskich Złotnickiej dowiedziałem się od wspomnianej w przyp. 18 p. E. Nejman, dysponującej potwierdzającymi to źródłami. 20 J. Śmiałowski, dz. cyt., s. 24-27; T. Kościan, dz. cyt., s. 12. 21 J. Śmiałowski, dz. cyt., s. 32. 22 Tamże, s. 32-33 (w tym tab. 2), 54-56 (w tym tab. 4); J. Śmiałowski, Nakład i manufaktura włókiennicza w Zduńskiej Woli w latach 18151860, „Rocznik Łódzki”, t. II, 1959, s. 252-253, 265-266, 268 (tab. 2); W. Pawlak, Miasto przy fabrycznym trakcie, b.m.w. 1986, s. 1. 23 J. Śmiałowski, Zduńska Wola…, s. 100 (tab. 7). Podaje się tam liczbę ludności stałej. 24 Synagoga istniała w Zduńskiej Woli vel Czekaju już w XVIII w. – por. tamże, s. 17; A. Michalski, Stosunki ludnościowe i wyznaniowe [w:] Stulecie miasta Zduńskiej Woli 1825-1925, pod red. L. Wichera, Zduńska Wola 1925, s. 34. 25 J. Śmiałowski, Zduńska Wola..., s. 218-219; G. Lehmann, Geschichte der evang.[elische]-augsburgischen Gemeinde zu Zduńska Wola, Zduńska Wola 1930, s. 10; D. Pawelec, E. Pohl, M. Wójcik, Protestanci w Zduńskiej Woli i okolicy. Rys historyczny, Zduńska Wola 2007, s. 6. O założeniu własnej parafii miejscowi ewangelicy zdecydowali już w 1827 r., stąd w literaturze podaje się także tę datę. Kolonia Zduny na mapie z 1844 r. przestała być aktualna1. W r.1884 na zlecenie rosyjskich władz guberni kaliskiej powiatu sieradzkiego, sztatny ziemlemir Kazimierz Podziemski, wykonał nowe pomiary i sporządził aktualną mapę koloni. Jest to rękopis wielobarwny wykonany na karcie papierowej o wymiarach 70 x70 cm w skali 1:5000 (1cm=50 m) o orientacji południowo-północnej. Oryginał tej mapy można oglądać w Muzeum Historii Miasta Zduńskiej Woli. Rysowana z natury precyzyjnie odzwierciedla wszystkie nieruchomości, istniejące zabudowania, ogrody, usytuowanie kopców granicznych, drogi główne i polne, grunty orne i pastwiska. Geometra wymierzył każdą z nieruchomości, średnia powierzchnia działki to 2,5 morgi, a tylko w nielicznych przypadkach jest większa, lub mniejsza. Cała wieś ma powierzchnię 530 morgi i 21 prętów, czyli około 297 hektarów. Rozciąga się wzdłuż trzech dróg: ze Zduńskiej Woli do Widawy, zwanej już wtedy ulicą Złotą, są tu z obu stron 63 zabudowane działki, mniej bo 37 gospodarstw jest przy drodze łączącej ulicę Złotą z Paprocką, dziś to ulica Zduńska. Przy ulicy Paprockiej domów jest tylko 16. Łącznie na terenie wsi wydzielono około 190 działek w tym 116 zabudowanych. Na innym planie z 1914 r. ilość nieruchomości we wsi Zduny określono na 150. Wieś graniczy od zachodu z gruntami Ogrodziska, od południa ze Zduńską Wolą i Jurydyką, a od wschodu i północy z wsiami Paprotnia i Holendry Paprockie. Ta ostatnia granica jest też granicą guberni. Paprotnia i Holendry Paprockie należały już do guberni piotrkowskiej i powiatu łaskiego. Przy ulicy Paprockiej zlokalizowane jest wspólne, dla wszystkich gospodarstw, pastwisko o nazwie Kempina. Prezentowana mapa używana była również w czasie II Elżbieta Nejman W roku 1837, według umowy z 9 września, Stefan Złotnicki dziedzic dóbr zduńskowolskich zaczął zasiedlać zachodnią część swojego majątku nowymi osadnikami. Przybyli oni w większości z Wielkiego Księstwa Poznańskiego będącego częścią składową Prus. Nowo wyznaczoną kolonię nazwano Zduny. Złotnicki sprzedawał gospodarstwa oddając je w użytkowanie wieczysto-czynszowe. Kolonista, lub jak dawniej pisano okupnik czynszowy, dostawał za niewielką opłatą plac i pomoc w zagospodarowaniu w postaci drewna i cegły na postawienie budynków. Był też zwolniony od czynszu lat 3, a po upłynieniu tych płacić będzie każdy z takowego placu po 19 złotych, na dzień 11 listopada każdego roku. Początkowo osadników było około 60, a działki miały powierzchnię, od 5 do 19 morgów, średnio 7,5 morga. Z biegiem czasu gospodarstwa ulegały rozdrobnieniu, a i osadników przybywało. Zmieniła się też sytuacja polityczna. Najwyższy ukaz cesarza Mikołaja z 1868 roku spowodował uwłaszczenie osadników. Gospodarstwa dotąd czynszowe przeszły na wyłączną własność ich użytkowników, którzy przestali też płacić czynsze ze swoich osad dziedzicowi. Pierwsza mapa wsi, wykonana przed osadzeniem rzemieślników, przez mierniczego przysięgłego i patentowanego, pracującego na zlecenie Stefana Złotnickiego, Wilhelma Bergemana 32 Na sieradzkich szlakach wojny o czym świadczy niemiecka pieczątka, rejestrująca ten dokument pod numerem 742. Zduny, to wieś notowana już w XIV w., była częścią dóbr zduńskowolskich. Więcej, od niej to Zduńska Wola wzięła swoją nazwę. Było to tak. Istniała wieś Zduny, w jej pobliżu założono nową wieś zwaną Wola. Nazwa wola oznacza wolność, ziemię pustą, oddaną osadnikom, z uwolnieniem ich na pewną ilość lat od służb, powinności i czynszów. Nową wieś ulokowaną nieopodal, zasiedloną przez nowych osadników uwolnionych od danin na czas zagospodarowania ziemi, wyrudowania lasów i urządzenia gruntów uprawnych, nazwano tak jak to było powszechnie praktykowane z dodatkiem nazwy - Wola do nazwy wsi macierzystej, czyli Wola Zduńska. Ta nowa wieś notowana jest w dokumentach od XV wieku. Z biegiem lat wieś Zduny straciła swoje znaczenie. Zniknęła zupełnie z dokumentów. Być może po jakiejś klęsce: wojnie, pogorzeli czy morowym powietrzu mieszkańcy wyginęli, lub przenieśli się w inne miejsca. O Zdunach nie wspomina już XVI-wieczne Liber beneficiorum, nie figuruje w Regestrze dyecezyów księdza Czaykowskiego czy lustracji powiatu szadkowskiego z 1789 r. W najstarszych z zachowanych aktach parafii zduńskowolskiej z lat 1793-1826 nie ma ani jednego dokumentu dotyczącego tej osady. Zdunów nie wymienia się w inwentarzach dóbr zduńskowolskich. Nazwa wsi zachowała się jednak w pamięci mieszkańców i odżyła w nazwie nowo założonej kolonii. Dobra zduńskowolskie z przyległościami, które były potem własnością Złotnickich, należały wcześniej kolejno do: Wolskich, Kawieckich. Grodzeński był właścicielem w 1542, Puczek w 1551, a Stokowscy od 1593 do 1691 roku2. Od spadkobierców Adama Stokowskiego kupił je Maciej Poraj Pstrokoński z Burzenina i Pstrokońscy byli ich właścicielami do 17563. Majątek nabyła następnie Marianna z Pstrokońskich Złotnicka, być może był w części jej posagiem, a wnuk Marianny-Stefan Złotnicki, a potem też jego syn, byli właścicielami majętności w latach 1803-744. Zduny w początkach swego istnienia były wsią służebną dla ówczesnego władcy, a nazwa określała prace, jakie mieszkańcy na rzecz tego władcy obowiązani byli wykonywać. Zajmowali się garncarstwem, a nie budowaniem pieców, jak w dzisiejszych czasach rozumiemy to określenie5. Trzeba wyjaśnić, że najwcześniejsze kafle były w rzeczywistości płaskimi kwadratowymi garnkami lepionymi przez zdunów, później kiedy zaistniał popyt na piece, ta profesja wyspecjalizowała się na dwa odrębne zawody; garncarzy i zdunów-budowniczych pieców. W wielu nazwach miejscowości pozostały ślady zawodów uprawianych przez ich mieszkańców. W Żernikach zajmowano się opasem bydła i świń, głównie w borach dębowych, na żołędziach. Woźniki usytuowane są nad rzekami, świadczyły usługi przeprawy przez wodę na promach, w Łagiewnikach wyrabiano naczynia drewniane, Rudniki to osady dawnych górników i hutników. Nowa wieś Zduńska Wola rozwijała się żywiołowo, położona na skrzyżowaniu dróg miała więcej ku temu możliwości, również starania i opieka właścicieli przyczyniała się do stałego wzrostu liczby mieszkańców z 215 w 1798 r. do 15.910 w sto lat później. Natomiast w Zdunach zmian zachodziło niewiele, rzemieślnicy i rolnicy, pracowali w swoich małych gospodarstwach, mieszkali w niewielkich w większości drewnianych domach. Dopiero II wojna światowa, a właściwie jej początek był dla tutejszych mieszkańców dramatyczny, ich domy zostały zbombardowane, ale strat w ludziach nie było dużych. W r. 1975 Zduny włączono w obręb rozrastającego się wciąż miasta Zduńskiej Woli. Wykaz aktów notarialnych nadających grunty we wsi Zduny w 1837 roku6. Nr aktu not. 412 413 453 547 481 168 439 438 437 421 422 423 424 425 426 456 464 465 467 468 469 470 471 472 506 508 509 511 512 377 435 434 433 432 431 430 429 428 427 440 441 442 443 443 445 446 447 448 449 450 451 453 454 455 515 514 513 404 405 Nazwisko osadnika Alojzy Trieb Józef Noskowski Frantz Fogel Józef Kernich Jan Nowak Antoni Chaberkowski Krzysztof Elsner Józef Szechner Antoni Mulhausen Michał Wicha Kasper Krebs Józef Krebs Fryderyk Niszke Antoni Adamiak Antoni Boczek Józef Pohl Marianna Lachman George Wagner Stanisław Domagalski Wojciech Chmieliński Ludwik Półgrabiak Jan Bulle Franciszek Gulert Georg M. Henkel Antoni Kuking Łukasz Kubiak Grzegorz Olejnik Jakub Grobelny Michał Oleszczyk Filip Stephan 1839 r. Frantz Fogel Antoni Fogel Frantz Kuchnel Johan Gotfryd Marek Józef Gospodarz Stanisław Zieliński Laurenty Baier Michał Greif Frantz Bundermaier Frantz Józef Raschwer Antoni Wandroske Antoni Gerlach Barbara Munitz Henrietta Muler Gotfryd Szpitye Jan Gesing Antoni Wagner Antoni Wagner Wentzel Pilner Jan Światowy Piotr Półgrabiak Benjamin Arnold Józef Traube Józef Andrynarczyk Stanisław Półgrabik Tomasz Krzysztofia Antoni Oleszczyk Jan Frydrych Grosch Bernard Ohrland Numer posesji 42 B 19 18 23 B,C 51 B 67 29 89 88 94 62 62 B 60 7B 57 61 53 67 66 44 48 B 59 70 71 30 48 A 58 54 56 A 16/17 18 92 87 39 22 8 23 40 38 27 20 83 30 30 93 33 28 28 82 12 68 5 32 20 43 26 B 56 B 90 62 A Powierzchnia działki - morgi 10 10 6 7 7 19 5 5 5 3 15 15 15 7 15 7 15 7 7 5 7 6 9 9 5 7 10 15 5 6 5 5 5 12 4 8 8 5 7 15 5 5 5 5 5 5 5 6 10 15 7 5 10 5 7 7 dom 15 Przypisy: 1 Mapa ta nie jest znana. Miasto, jak pisze w roku 1860 burmistrz Feliks Piotrowski, nie posiada planu miasta, ani też rejestru pomiarowego, jedyny egzemplarz obojga jest w posiadaniu dziedzica...Wydaje się, że wszystkie plany miasta i tworzonych kolonii zostały w prywatnych dokumentach właściciela. 2 „Nss” nr 4/80/ z 2005 s.27, Teki Pstrokońskiego…, 3 Sęczys E., Szlachta wylegitymowana..., DiG Warszawa 2000 s.662, Teki Dworzaczka 1690 r., 4 Nejman E., Cztery pokolenia Złotnickich w Zduńskiej Woli, rękopis, testament Feliksa Złotnickiego, 5 Gloger Z., Encyklopedia staropolska, Warszawa 1902, t.4 s.493, 6 APŁOS, akta notariusza Szczawińskiego z 1837 r. Na sieradzkich szlakach 33 Mapa Zduny - Wola Fot. Elżbieta Nejman Tragedia polskich „ Łosi” z lotniska w Kucinach w dniu 4 IX 1939 r. Grzegorz Nowak Kilkadziesiąt lat temu, w 1939 r., barwy pięknej polskiej złotej jesieni uzupełnione zostały o czerwień krwi, czerń dymów z płonących domostw, kurz z pól wzniecany kołami, gąsienicami i nogami przemieszczających się żołnierzy. Niebo bezchmurne nie dawało nadziei. Na głowy ludzi sypały się bomby, pociski z karabinów maszynowych, przerażenie wywoływał też ryk syren montowanych na samolotach nurkujących Ju 87. W pasie obrony Armii „Łódź” niemiecka przewaga w powietrzu była szczególnie dotkliwa. Na jednym z dwóch głównych kierunków uderzenia hitlerowskich Niemiec polskiej przestrzeni powietrznej broniło ok. 20 przestarzałych samolotów myśliwskich, 10 samolotów rozpoznawczo-bombowych i kilkanaście, praktycznie do niczego nieprzydatnych samolotów towarzyszących i łącznikowych. Aby wzmocnić choć trochę te znikome siły, wieczorem 2 IX 1939 r. Naczelne Dowództwo podjęło decyzję o przesunięciu X Dywizjonu Bombowego 34 w rejon Łodzi. Rozkaz do jednostki dotarł w środku nocy, a sam start samolotów nastąpił 3 września ok. godziny 5.00. Samoloty wylądowały na lotnisku Kuciny – Dzierżanów w gminie Dalików, które okazało się jednak niezbyt dobrym lądowiskiem – porośnięte było wybujałą roślinnością, a także miejscami grząskie i podmokłe, nie pozwalało na wykorzystanie pełnego udźwigu naszych bombowców. Wylądowało tu 17 najnowocześniejszych wówczas samolotów polskiego lotnictwa, bombowców PZL P-37B „Łoś”, bo w takie wyposażone była 11 i 12 Eskadra Bombowa. Do akcji lotnicy z Brygady Bombowej weszli w dniu następnym, w poniedziałek 4 września. Był to dzień największego wysiłku bojowego załóg, a jednocześnie dzień największych ich strat. Choć polskie samoloty bombowe latały już od rana, nas najbardziej interesuje wyprawa pięciu samolotów z 12 Eskadry, która z Kucin wystartowała ok. godziny 13.00 (wg źródeł polskich) a jej celem były kolumny pancerne niemieckich wojsk przesuwające się z Wielunia na Szczerców i Widawę. Samoloty polskie zostały przechwycone w trakcie wykonywania nalotu przez 8 Bf 109D z 1. Staffel z I./ZG w okolicach Ślądkowic. Niemcy zestrzelili 4 „Łosie” bez strat własnych – samoloty spadały na terenie od Wygiełzowa aż po Dłutów. Na sieradzkich szlakach Szczątki samolotu PZL 37 B „Łoś” Fot. Grzegorz Nowak W tej wyprawie wzięła udział także załoga por. obs. Mieczysława Bykowskiego lecąca na samolocie P.37 B „Łoś” nr 72.91 (kpr. pil. Kazimierz Kaczmarek, kpr. strz. rtg. Lucjan Zimmerman i kpr. strz. rtg. Marian Gargol), niestety także i ten samolot został zestrzelony w ten pechowy dla Brygady Bombowej poniedziałek. Zwycięzcą okazał się Uffz. Georg Schuch, zaś samolot spadł w miejscowości Patok w okolicach Drużbic. Zginęło trzech polskich lotników, uratował się tylko pilot – Kazimierz Kaczmarek. Polską załogę pochowano na cmentarzu w Drużbicach, a samolot pozostał na miejscu upadku. Jednego członka załogi wydobyto dopiero latem 1940 r. W 2008 r. w miejscu upadku samolotu postawiono pamiątkową tablicę. Nazwiska poległych lotników znajdują się także na pomniku przed SP nr 1 im. Lotników Polskich w Poddębicach. oddając bez przerwy strzały do wiszącego na spadochronie człowieka i wkrótce dołączył do drugiego. Poleciały razem w stronę południową. Relację tę potwierdza niejako z „drugiej strony” relacja Hpmt. Johannesa Gentzena: Czwarty [Polak] spróbował umknąć swoją ociężałą maszyną bombową w chmury. Skręcał i wykonywał uniki jak ścigany zając. Niemieccy myśliwcy nie dali mu odetchnąć. Lewy silnik polskiej maszyny zajął się ogniem. Wykonując pętlę jej pilot spróbował ukryć się w wielkiej chmurze. Brunatna maszyna zniknęła we mgle i przez moment podobna była do ciemnej kreski. Potem z chmury wypadł czarny punkt, otworzył się spadochron. Pojedynczy spadochron. W górze pod osłoną chmury polski pilot odrzucił osłonę kabiny podczas wykonywania pętli i dał się wyrzucić z fotela sile odśrodkowej. Ten chłop nie pomyślał przy tym o swoich obu towarzyszach. Teraz gnali prosto w objęcia śmierci razem ze swoją maszyną, która stromo spadała w dół i uderzyła pionowo w ziemię. Takie relacje dotarły do kolegów zrzeszonych w Grupie Eksploracyjno-Kolekcjonerskiej działającej w Towarzystwie Przyjaciół Zabytków Ziemi Piotrkowskiej. Oni to, pod przewodnictwem Krzysztofa Cecotka wystąpili latem 2006 do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z prośbą o pozwolenie na prowadzenie prac na terenie przypuszczalnego miejsca upadku samolotu. Po otrzymaniu zgody prace badawcze pod nadzorem archeologa prowadzili w czasie wolnym od obowiązków zawodowych, na własny koszt, a znalezione szczątki polskiego bombowca postanowili oddać do muzeum w Bełchatowie. W wyniku prowadzonych działań odnaleziono rozmaite szczątki konstrukcji samolotu, np.: gaśnicę, elementy instalacji elektrycznej, butlę tlenowogazową, które stanowić będą pamiątki po tym typie samolotu, bowiem żaden egzemplarz nie przetrwał II wojny światowej. Dzięki działaniom eksploratorów usunięte zostało zagrożenie, jakie stanowiły 2 bomby lotnicze o wadze 100 kg – jak widać, załoga samolotu nie zdążyła wykorzystać swojego uzbrojenia. Grupa eksploratorów i archeologów na terenie wykopalisk Fot. Grzegorz Nowak Wspomina Stefan Sakura, mieszkaniec Patoku: To było 4 września 1939r. Miałem wtedy 16 lat, a więc nie sięgnął mnie obowiązek obrony ojczyzny z bronią w ręku. Zostałem w domu do ratowania rodziny, bo starszy brat jako plutonowy zawodowy był na wojnie. Kopaliśmy dół z młodszym bratem, aby zachować żywność, bo krążyły wieści, że Niemcy wszystko zabierają. Od rana tego dnia krążyły samoloty – słychać było wybuchy bomb i daleki grzmot armat. Nagle usłyszałem terkot karabinów maszynowych. Od strony północnej, prosto na nas leciał samolot, nieco wyżej, tuż za nim 2 samoloty. Kule z ich karabinów świstały koło nas. Stanąłem za rosnącą do dziś grubą lipą. Kule odrywały korę z lipy. Słychać było ich regot po cementowej dachówce na naszym domu i oborze. Nagle pierwszy samolot uniósł się pionowo w górę. Z samolotu wybuchł ciemny kłąb dymu, a z boku wyskoczyło jakby duże jajo. W tym momencie samolot runął prosto do ziemi. Rozległ się huk, jakby wybuch bomby. Owe jajo szybko się powiększało i zobaczyłem wiszącego u czaszy spadochronu człowieka. Jeden z 2 goniących samolotów okrążył spadochron, Na cmentarzu w Drużbicach Fot. Grzegorz Nowak A co najważniejsze, dzięki działaniom poszukiwaczy przypomniano trud i krew żołnierską przelaną za Ojczyznę, przypomniano, że był kiedyś taki czas, kiedy pod słonecznym niebem ginęli ludzie… A na naszym terenie są ich groby – pamiętajmy i dbajmy o tych, co w obronie granic oddali swoje życie. Źródła: Historyczny Biuletyn Lotniczy, czerwiec 1997 Luftwaffe nad Polską 1939, Cz. 1 Jagdfliger, Marius Emmerling, Armagedon, Gdynia 2002 Księga lotników polskich poległych, zmarłych i zaginionych 1939 – 1946, MON, W-wa 1989 Wrzesień 1939. Polskie eskadry w Wojnie Obronnej, Jerzy Pawlak, WKŁ, W-wa 1991 Samolot bombowy PZL P-37 Łoś, Jerzy B. Cynk, WKŁ, W-wa 1990 Na sieradzkich szlakach 35 WSPÓŁCZESNOŚĆ 600 lat Wróblewa Zdzisław Włodarczyk Większości mieszkańców naszego regionu nazwa Wróblew kojarzy się z wsią leżącą przy drodze łączącej Sieradz z Kaliszem, nic bardziej mylnego. Spośród trzech miejscowości w Polsce o tej nazwie – wszystkie znajdują się na terenie województwa łódzkiego – jest również Wróblew leżący na terenie gminy Skomlin w powiecie wieluńskim. Nie posiadamy aktu lokacyjnego, z braku przekazów nie zdołano więc ustalić, kiedy i na jakich warunkach doszło do założenia wsi. Powstała ona jednak z pewnością na długo przed 1409 rokiem, z tego bowiem czasu zachowała się pierwsza pisana wzmianka. Król Władysław Jagiełło, podczas pobytu w Krakowie, potwierdził Tomkowi z Komornik dzierżawę wsi. Władca, do którego należała, zabezpieczył tym samym pożyczkę, którą zaciągnął u wspomnianego Tomka. 600 – rocznica tego wydarzenia stała się okazją do obchodów jubileuszu. Patronat honorowy nad imprezą objął gen. bryg. Stanisław Nałęcz–Komornicki, Kanclerz Orderu Wojennego Virtuti Militari, potomek rodziny przez długi okres czasu dzierżawiącej wieś. Oczywiście całe przedsięwzięcie nie doszłoby do skutku, gdyby nie praca wielu osób wchodzących w skład komitetu organizacyjnego. Szczególne wyrazy uznania należą się: wójtowi gminy Skomlin Grzegorzowi Marasowi, sekretarzowi powiatu wieluńskiego Andrzejowi Chowisowi, radnemu powiatowemu Krzysztofowi Soli, jednocześnie pełniącego obowiązki przewodniczącego komitetu organizacyjnego, radnym gminnym Jadwidze Pękali i Józefowi Piśniakowi oraz zarządom Koła Gospodyń Wiejskich z Joanną Nowak i Ochotniczej Straży Pożarnej z Zenobiuszem Bieniasem na czele. Nie należy zapominać o zaangażowaniu sołtysa wsi Wróblew Czesława Gierczyka. To dzięki ich trudowi doszło do realizacji projektu, zaś dwudniowe święto obfitowało w najrozmaitsze imprezy. Wsparcie finansowe imprezy stanowiły środki unijne pochodzące z programu ”Kapitał ludzki. Narodowa strategia spójności”. Ponadto przedsięwzięcie wsparli Narodowe Centrum Kultury, Fundacja Na Rzecz Rozwoju Powiatu Wieluńskiego, Urząd Gminy w Skomlinie oraz Wojewódzki Urząd Pracy. Mieszkańcy wioski nie szczędzili trudu, by godnie zaprezentować swą miejscowość i jej osiągnięcia. Spore zainteresowanie gości wzbudziła wystawa dokumentująca dorobek mieszkańców Wróblewa, której towarzyszyła prezentacja zdjęć – „Wróblew dawniej i dziś”. Rozbudowany program obfitował w imprezy sportowe dla dzieci, jak i sprawnościowe dla dorosłych. Nie zabrakło wśród występujących zespołów artystycznych począwszy od przedszkolaków z Wróblewa poprzez zespół folklorystyczny z Popowic po orkiestrę dętą ze Skomlina. Każdego dnia imprezy kończyła dyskoteka „do białego rana”. Jednym z elementów przygotowań było opracowanie i wydanie pracy dotyczącej dziejów wsi. Zadanie to powierzono Damianowi Orłowskiego, doktorantowi w Instytucie Historii Uniwersytetu Wrocławskiego. Autorzy tego typu opracowań stają najczęściej przed trudnymi wyborami metodologicznymi. Ich rozstrzygnięcie ma wpływ na jakość i rozmiar opracowania, w ostateczności zaś na ocenę czytelników. Najczęściej, w przypadku okresów 36 wcześniejszych mamy do czynienia z niedostatkiem źródeł, natomiast czasy bliższe przynoszą dużą ilość materiału źródłowego – problemem staje się jego właściwa selekcja. W przypadku omawianej pracy na jej ostateczny kształt rzutował krótki okres na jej przygotowanie, o czym autor wspomina we wstępie, ten więc czynnik miał wpływ na ostateczną wersję. Już w tytule 600 lat królewskiej wsi Wróblew zaakcentowano przynależność Wróblewa do kategorii dóbr zwanych królewszczyznami. W toku narracji autor stanął przed problemem: którym komponentom struktury dziejowej dać pierwszeństwo. Jak należy się spodziewać układ pracy jest chronologiczny, ale pewne elementy tego procesu, ważne zdaniem autora, zostały przez niego uwypuklone. Ważne jest wskazanie przynależności terytorialnej, nieodmiennie związanej z Wieluniem, jako ośrodkiem administracji lokalnej. Autorowi należą się szczególne słowa uznania za trud włożony w zebranie i prezentację bogatego materiału źródłowego, sięgającego niekiedy odległej przeszłości wsi. Dwudniowe uroczystości we Wróblewie stanowiły okazję do prezentacji osiągnięć mieszkańców tej miejscowości. Rozmach i szerokie spektrum zorganizowanych imprez stanowi dowód niezwykłej aktywności tej niewielkiej społeczności. Fragment uroczystości 600 lat Wróblewa. Od lewej: gen. S. Nałęcz-Komornicki, radny sejmiku woj. A. Chowis, wójt G. Maras Na sieradzkich szlakach Pamięć o Wrześniu’39 (W Złoczewie, Mszczonowie, Puszczy Kozienickiej) Józef Szubzda, Andrzej Ruszkowski, Karolina Tomczyk W ZŁOCZEWIE 4 IX 1939 r. żołnierze niemieccy spalili bezbronne miasto, zamordowali ok. 200 stałych jego mieszkańców i osób uciekających przed najeźdźcą. Dla upamiętnienia tych wydarzeń zostały zorganizowane obchody rocznicowe, na które złożyły się: sesja popularnonaukowa, Msza Święta i uroczystości przy pomniku upamiętniającym tragedię miasta. Wprowadzając do sesji na temat Zbrodne popełnionych przez żołnierzy niemieckich we wrześniu na obszarze powiatów sieradzkiego i wieluńskiego Jerzy Kowalski, dyrektor Muzeum Okręgowego w Sieradzu przypomniał definicję ludobójstwa sformułowaną na procesie norymberskim, a także postanowienia Dekalogu przykazań niemieckiego żołnierza o sposobie prowadzenia wojny nakazujące poszanowanie godności ludzkiej, rycerskie odnoszenie się do wroga, ochronę ludności cywilnej. Zasady te nagminnie łamano realizując zalecenie Adolfa Hitlera wydane 22 VIII 1939 r. w Obersalzbergu: całkowite zniszczenie Polski jest celem wojennym… środki są całkowicie obojętne. Kolejny mówca Jan Książek, dyrektor Muzeum Ziemi Wieluńskiej, opisał atak Luftwafe na bezbronne miasta Wieluń i Działoszyn. 1 IX 1939 r. w Wieluniu zniszczono szpital, zabytkowe kościoły, zabito setki ludzi. Całkowicie zniszczono Działoszyn. Antoni Galiński, pracownik naukowy IPN-u w Łodzi przedstawił zagładę Złoczewa rankiem 1 września: Niemcy do domów wrzucali granaty i podpalali zabudowania miotaczami ognia, strzelali do ludzi uciekających z palących się domów. Pożar Złoczewa sfilmowano, by ukazać rzekome męstwo żołnierzy Wehrmachtu. Działania bojowe w tym czasie prowadzono ponad 25 km na wschód od Złoczewa na linii Warty. wielu masowych egzekucji i mordów. W pobliżu wsi Rybnik w gm. Złoczew rozstrzelano 10 mężczyzn z Grójca Wielkiego i okolicy, w Stolcu zabito 7 mężczyzn i 2 kobiety, w Rowach w gm. Wróblew - 9 mężczyzn, w Szczawnie w 2 egzekucjach zamordowano 19 mężczyzn. W koszarach 31 pSK w Sieradzu zabito 8 mieszkańców wsi Kłocko. W dniach 3 – 13 IX 1939 r. na terenie powiatu sieradzkiego zabito 340 cywilne osoby. Ginęły kobiety i dzieci. Po sesji uczestnicy obrad przeszli do kościoła parafialnego. Mszę Świętą koncelebrowaną odprawił ks. Kanonik Jerzy Brzęczek. Piękne kazanie potępiające agresje i zbrodnie wojenne, nawołujące do pokoju, do życia zgodnego z zasadami wiary chrześcijańskiej wygłosił ks. kan. ppłk Zenon Pawelak, kapelan 15 Sieradzkiej Brygady Wsparcia Dowodzenia. Ostatnim punktem programu była uroczystość przy pomniku upamiętniającym tragedię Złoczewa. Szczególnie podniosłym akcentem tej części obchodów było nadanie miastu odznaki Za zasługi dla Związku Kombatantów RP i byłych Więźniów Politycznych. W czasie apelu poległych odczytano nazwiska ofiar Wehrmachtu, mieszkańców Złoczewa i okolicznych wsi zamordowanych 3 i 4 września 1939 r. Salwa honorowa i złożenie wieńców pod pomnikiem zakończyły patriotyczną uroczystość. W MSZCZONOWIE Z satysfakcją odnotowujemy rozwijającą się przyjaźń społeczności Sieradza i odległego o 150 km mazowieckiego miasteczka Mszczonów, przyjaźń zainspirowaną przez naszą redakcję. Wzajemne kontakty tych miast mają swoje źródło w odkryciu faktu, że 11 IX 1939 r. sieradzki 31 pułk Strzelców Kaniowskich (31 pSK) rozgromił jednostki tyłowe XVI Korpusu Pancernego i zniszczył na rynku mszczonowskim niemieckie czołgi, ciągniki artyleryjskie i ciężarówki. Relację z tych wydarzeń wydrukowaliśmy w nr 4/2007 naszego kwartalnika, a autorem opisu był Piotr Dymecki, pomysłodawca uroczystości obchodów rocznicy Września’39 w 2007 roku w Mszczonowie, w których brał udział Prezydent Rzeczpospolitej Polski Lech Kaczyński. Prezydent RP odsłonił wtedy na ratuszu mszczonowskim pamiątkową tablicę poświęconą 31 pułkowi Strzelców Kaniowskich. Kompania honorowa z Sieradza w Mszczonowie Fot. Piotr Dymecki Warta honorowa mszczonowskich harcerzy przy obelisku 31 pSK w Sieradzu Fot. Piotr Dymecki Ostatni z referentów, Józef Szubzda, mówił o zbrodniach Wehrmachtu na terenie powiatu sieradzkiego. 3 IX 1939 r. na stacji kolejowej w Sieradzu Luftwafe zbombardowała pociąg osobowy przewożący rodziny kolejarskie z Ostrowa Wielkopolskiego. Zginęły kobiety i dzieci. W pierwszych dniach września 1939 r. doszło do W następstwie „odkrycia” uroczystości mszczonowskich przez Redakcję „Nss” samorządowe władze Sieradza oraz przedstawiciele 15 Sieradzkiej Brygady Wsparcia Dowodzenia, począwszy od 1988 r., biorą udział w mszczonowskich uroczystościach rocznicowych a także składają wzajemne okolicznościowe wizyty. W bieżącym roku, w 70. rocznicę bitwy mszczonowskiej, zorganizowano w Mszczonowie cykl uroczystości pod nazwą Szlakiem Bojowym Strzelców Kaniowskich’39. Jako współorganizatorów samorządowe władze Mszczonowa zaprosiły podmioty od lat kultywujące pamięć wysiłku zbrojnego naszych żołnierzy walczących z niemieckim najeźdźcą w obronie linii Warty w 1939 r., a Na sieradzkich szlakach 37 mianowicie: Dowództwo 15. SBWD, Prezydenta Sieradza, Starostę Zduńskowolskiego i Wójta Gminy Zapolice. Uroczystość rozpoczęła się 11 IX 2009 r. otwarciem w parku ekspozycji sprzętu 15 Sieradzkiej Brygady Wsparcia Dowodzenia. O godz. 17.00 rozpoczęła się uroczysta Msza Święta w intencji żołnierzy 31 pSK oraz poległych cywilnych mieszkańców Mszczonowa. Przed ołtarzem głównym w czasie Mszy Św. eksponowano portret ppłk Wincentego Wnuka – dowódcy czasu wojny 31 pSK. Podczas tego nabożeństwa został poświęcony sztandar miejscowego Hufca ZHP, który przyjął imię 31 pSK. O godz. 18.00 złożono wieńce na grobie rozstrzelanych mieszkańców Mszczonowa: ks. Józefa Wierzejskiego, burmistrza Aleksandra Tańskiego i dr. med. Stanisława Zarachowicza. Po tej uroczystości burmistrz Józef Kurek przywitał gości i wygłosił przemówienie. Następnie odbył się apel poległych odczytany przez oficera z sieradzkiej jednostki, po którym nastąpiła salwa honorowa wykonana przez kompanię honorową WP z Sieradza. Uroczyste przekazanie sztandaru mszczonowskiemu hufcowi Związku Harcerstwa Polskiego zakończyło patriotyczną uroczystość, którą uświetnili swoją obecnością także oficerowie WP z Sieradza, Prezydent Sieradza, Przewodniczący Rady Powiatu Zduńskowolskiego i Wójt Gminy Zapolice. W PUSZCZY KOZIENICKIEJ 20 września w Augustowie niedaleko Kozienic miało miejsce odsłonięcie pomnika Ku Czci Poległych Żołnierzy 31 pSK w Puszczy Stromeckiej i Kozienickiej. Po zdobyciu Mszczonowa pułk skierował się na południe, przekroczył rzekę Pilicę i maszerował w kierunku Wisły. W dniach 14-18 września toczył swoje ostatnie walki z Niemcami w okolicach Ryczywołu, Kozienic i Marianowa. 18 września w okolicach Augustowa pułk został rozwiązany. Uroczystości rozpoczęły się polową mszą świętą. Po niej nastąpiło uroczyste odsłonięcie i poświęcenie pomnika. Były też okolicznościowe przemówienia i składanie kwiatów. Po części oficjalnej uczestnicy przenieśli się do Stanisławic, gdzie odbyły się występy artystyczne oraz krótka inscenizacja walk w puszczy Kozienickiej. W rolę polskich żołnierzy wcielili się rekonstruktorzy z Kozienickiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej, Grupa Inscenizacja bitwy z 1939 r. na polach Belenia i Strońska Karolina Tomczyk 38 5 września 2009 roku w Beleniu odbyła się kolejna rekonstrukcja historyczna, upamiętniająca walki obronne, jakie na linii rzeki Warty w rejonie Strońska, Belenia i Zagórzyc, prowadził 30 pułk Strzelców Kaniowskich. Głównym organizatorem inscenizacji było Stowarzyszenie „Strzelcy Kaniowscy”. Pomocy udzieliła 15 Sieradzka Brygada Wsparcia Dowodzenia, Powiat Zduńskowolski oraz Gmina Zapolice. Był to II etap, realizowanego wspólnie projektu „Szlakiem bojowym Strzelców Kaniowskich 1939”. To kolejna lekcja historii, poświęcona bohaterom wrześniowych dni i ich tragicznym losom. Od wczesnych godzin popołudniowych na teren rekonstrukcji zaczęli przybywać widzowie. Czekając na główne wydarzenie dnia, mogli zwiedzić żołnierskie Rekonstrukcji Historycznej 22 Pułku Ułanów Podkarpackich oraz Stowarzyszenie Historyczne Strzelcy Kaniowscy. Stronę niemiecką reprezentowała Grupa Rekonstrukcji Historycznej 17 Infanerie-Division. Warta przy pomniku w Augustowie Fot. Karolina Tomczyk Uroczystości odbyły się dzięki inicjatywie Społecznego Komitetu Obchodów 70 – tej rocznicy wybuchu II Wojny Światowej Stanisławice – Augustów. Przewodniczącym komitetu był Witold Adamski, który wspólnie z mieszkańcami Stanisławic i Augustowa, chciał godnie uczcić 70 – tą rocznicę bitwy Kozienickiej. Samodzielnie zbudowali pomnik, pozyskując datki od sponsorów. Wydana została również książka pt „Kampania Wrześniowa 1939r. 31 pułku Strzelców Kaniowskich na terenie powiatu kozienickiego w relacjach oficerów 31 pSK.”, w której autor, pan Witold Adamski, zamieścił fragmenty relacji oficerów, którzy wydostali się z okrążenia pod Augustowem i przeszli za Wisłę. Część z nich wraz z d-cą pułku ppłk. Wincentym Wnukiem przedostała się przez Węgry do Francji. Są też w książce relacje oficerów którzy byli w niemieckich obozach jenieckich. Materiały zostały pozyskane z Muzeum Władysława Sikorskiego z Londynu. Książka nie jest dostępna w regularnej sprzedaży. Jest cegiełką za datki złożone na budowę pomnika. Dostanie ją ten kto przekaże dowolną kwotę na konto 78 1020 4317 0000 5102 0112 3249 z dopiskiem: Wpłata na pomnik 1939 r. obozowisko przygotowane przez członków Stowarzyszenia. Jak zawsze można było porozmawiać z uczestnikami rekonstrukcji i obejrzeć elementy ich uzbrojenia i wyposażenia. 15 SBWD przygotowała wystawę pojazdów, sprzętu łącznościowego oraz elementów umundurowania i wyposażenia współczesnego żołnierza Wojska Polskiego. W namiocie można było także oglądać wystawę fotograficzną przedstawiającą historię garnizonu sieradzkiego. Do godziny 17, mimo chłodu i mżawki, na terenie rekonstrukcji zgromadziło się kilka tysięcy widzów. Inscenizacja rozpoczęła się sceną ucieczki ludności cywilnej, ratującej swój dobytek. Za cywilami podążała jednostka łączności, ciągnąca kable między poszczególnymi punktami dowodzenia. Kilka minut później od strony rzeki padły pierwsze strzały. Zgromadzona publiczność z zapartym tchem śledziła wydarzenia, które rozgrywały się na polach Belenia. Widowisko komentował współtwórca tegorocznego scenariusza, pan Maciej Milak ze Zduńskiej Woli, który jest zapalonym badaczem wrześniowych wydarzeń w regionie. Wiele osób, zwłaszcza starszych, pamiętających tamte wydarzenia, nie potrafiło ukryć wzruszenia. Scenariusz nawiązywał do nocnych walk z 5 IX 1939, Na sieradzkich szlakach gdy doszło do przełamania polskiej głównej linii obrony. Zainscenizowano obsadzenie pozycji przez powracające z przedpola oddziały 30pSK. Po obsadzeniu pozycji praktycznie od razu nawiązano styczność z patrolami nieprzyjaciela, który szybko zaatakował odcinek. Po ciężkim ostrzale artyleryjskim doszło do przełamania linii obrony i całe polskie skrzydło musiało wycofać się w kierunku Strońska. Po raz pierwszy przedstawiono zajęcie polskich pozycji przez Niemców i bohaterską obronę Polaków, pozostających na swoich stanowiskach do końca. W rolę żołnierzy 30pSK walczących pod Strońskiem i Beleniem wcielili się członkowie grup rekonstrukcyjnych: GRH Lądowej Obrony Wybrzeża z Gdyni, SRH „51 pułku Strzelców Kresowych” z Iłży, GRH 4 pułku piechoty Legionów z Kielc i „Strzelcy Kaniowscy”. Stronę „polską” reprezentowało łącznie około 50-60 rekonstruktorów. Stronę niemiecką odegrali żołnierze 15 Sieradzkiej Brygady Wsparcia Dowodzenia przebrani w mundury niemieckie, wspierani przez członków GRH „Żelazny Orzeł” z Łodzi i „Chrobry I” ze Zduńskiej Woli. W sumie stronę „niemiecką” około 60-70 osób. Po inscenizacji można było zwiedzić całą pozycję, zajrzeć do schronów, przebiec się okopami. Na pozycji można było podziwiać dwa ciężkie karabiny maszynowe Maxim wz.08. Pierwszy z nich został wypożyczony przez łódzkie Muzeum Tradycji Niepodległościowych, drugi przez Muzeum z Woli Gułowskiej. Z Łódzkiego Centrum Filmowego pochodził ckm Maxim wz.10 strzelający w schronie nr.2 w trakcie inscenizacji, a także pistolet Vis. Rekonstruktorzy z Iłży zaprezentowali kopię karabinu przeciwpancernego wz.35 „Ur”, goście z Kielc lkm Maxim wz.08/15 i sekcję łączności. Każdy mógł poczuć się choć trochę jak bohaterscy żołnierze broniący naszej ojczyzny 70 lat temu. 6 września miała miejsce oficjalna część uroczystości. Na cmentarzu w Strońsku odprawiono uroczystą mszę świętą, a następnie złożono kwiaty na mogiłach poległych żołnierzy. W salce parafialnej przy kościele parafialnym otworzono wystawę „Czas wojny, czas pokoju” poświęconą wydarzeniom września 1939 w regionie. Członkowie Towarzystwa Strzelcy Kaniowscy z por. Umińskim Fot. Wojciech Józefiak Sztandar harcerski hufca w Mszczonowie im. 31 pSK Fot. Andrzej Ruszkowski Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI O stanie higienicznym miasteczek Królestwa Polskiego (1910 r.) Jerzy Kowalski W 1910 roku dr Józef Zawadzki, członek Warszawskiego Towarzystwa Higienicznego (WTH), z polecenia zarządu tego Towarzystwa, opracował ankietę na temat stanu higienicznego miast i miasteczek Królestwa Polskiego. Jeszcze w tym samym roku, 14 grudnia, przedstawił ja na posiedzeniu Wydziału Higieny Miast i Mieszkań WTH. Pozytywna opinia członków Wydziału była podstawą do zatwierdzenia ankiety przez Radę WTH w dniu 27 i 1911 r. i podjęcia decyzji o wysłaniu jej w teren do członków WTH lub do lekarzy miejskich współpracujących z Towarzystwem, w 114 miastach i miasteczkach Królestwa. Ankietę omówił i jej wyniki przedstawił sam jej autor w artykule Miasta nasze w świetle ankiety …. Zamieszczonym w numerze 3 „Zdrowia” z 1912 r. Był przekonany, że wnioski z opracowania wypełnionych ankiet pomogą nowym samorządom miejskim w stworzeniu konkretnych planów poprawy stanu higienicznego swoich miejscowości. Już samo czytanie ankiety pozwalało poznać intencje jej autora i skłaniało do pierwszych refleksji nad warunkami życia w tych ośrodkach. Dlatego pozwolę sobie w tym miejscu przypomnieć pytania tej ankiety: „1. Nazwa miasta, powiat, gubernia, stacya kolei, przystań, st. poczt. i telegr., rok założenia miasta, jakie są opisy hygieniczne miasta (źródła). 2. Wzniesienie nad poziom morza, średnia ciepłota roczna i inne dane meteorologiczne. 3. Czy istnieje rzeka i jaka; brzegi i dno rzeki. 4. Czy są w blizkości źródła i jakie (mineralne). 5. Czy są w blizkości wody większe i jakie (kanały, jeziora). 6. Gleba na terenie miasta i w najbliższej okolicy (piasek, glina, torfowiska, skała itp.). 7. Na jakiej głębokości znajduje się woda zaskórna (głębokość wody zask. w studni). 8. Ogólny obszar miasta w metrach, łokciach, sążniach lub Na sieradzkich szlakach 39 wiorstach. 9. Liczba i długość ulic, przestrzeń placów. 10. Ogrody miejskie, plantacye miejskie na ulicach i placach (przestrzeń). 11. Czem są zabrukowane ulice i place, urządzenie chodników i ścieków ulicznych. 12. Oświetlenie ulic. 13. Usuwanie nieczystości, śmieci i t. p. z ulic. 14. Usuwanie nieczystości, śmieci i odpadków z domów, ustępy domowe. 15. Zaopatrzenie miasta w wodę (wodociągi, studnie) jak urządzone (rzeka, jezioro, źródła, sadzawki, stawy; własności chemiczne, bakteryologiczne wody do picia). 16. Czy są w mieście studnie artezyjskie i na jakiej głębokości. 17. Gmachy publiczne murowane liczba i jakość: a) kościoły, cerkwie, domy modlitwy, b) szkoły niższe, średnie, wyższe, c) domy ludowe, teatry, sale koncertowe, d)kąpiele i pralnie publiczne, e) zakłady dezynfekcyjne, domy izolacyjne, f) szpitale, przytułki, zakł. dobroczynne, lecznicze, liczba miejsc etatowych i rzeczywistych w każdym zakładzie, g) instytucyi rządowych i miejskich (koszary, gmachy administr.). 18. Liczba nieruchomości murowanych i drewnianych. 19. Czy są i jakie fabryki w obrębie miasta i w najbliższej okolicy. 20. Czy są ścieki fabryczne, przeprowadzone do rzeki, stawu, jeziora, powyżej czy poniżej miasta. 21. Czy są rzeźnie miejskie, jakie, dokąd odprowadzają ścieki, co robią z odpadkami i czy istnieje dozór weterynaryjny nad mięsem i sanitarny nad produktami spożywczemi. 22. Czy są urządzone specyalne hale targowe lub budynki do sprzedaży produktów spoż. i gdzie w ich braku odbywa się sprzedaż tych produktów, oraz produktów dostarczanych na jarmarki. 23. Czy w r. u. lub dawniej zdarzały się choroby nagminne z zanieczyszczenia wody i gleby (dur brzuszny, biegunka krwawa, cholera) oraz inne choroby zakaźne nagminne. 24. Liczba ludności w 1910 r. Mężczyźni i kobiety, chrześcijanie, żydzi, robotnicy rolni, fabryczni, kupcy, rzemieślnicy, fachy wolne, liczba urodzeń i śmierci za ostatnie 5 lat, liczba zgonów u dzieci do lat 5. 25. Pomoc lekarska (lekarze, dentyści, felczerzy, akuszerki, apteki i składy apteczne). 26. Cmentarze, jaki grunt, odległość od domów mieszkalnych. Domy pogrzebowe. 27. Które z braków pod względem zdrowotnym uważa W. Pan za najbardziej szkodliwe i jakie stopniowanie w usuwaniu tych braków uważa W. Pan za konieczne. 28. Czy można liczyć na znaczne zwiększenie zdolności podatkowej ludności po wprowadzeniu samorządu. Czy ludność miejska chętnie zechce złożyć na usunięcie braków zdrowotnych i czy jest pod względem tych braków uświadomiona dostatecznie. 29. Czy miasto posiada własne place wolne, kolonie, osady, lasy, (w jakim stanie). 30. Czy miasto posiada kapitały i jakie, oraz czy są specyalne legaty na szpitale i przytułki”. 40 Jeśli chodzi o teren obecnego województwa łódzkiego ankietę do wypełnienia otrzymały: Błaszki, Brzeziny, Kutno, Łask, Łęczyca, Łódź, Łowicz, Nowo Radomsk (Radomsko) Opoczno, Ozorków, Pabianice, Piotrków, Przedbórz, Rawa, Sieradz, Skierniewice, Tomaszów, Warta, Wieluń, Zduńska Wola i Zgierz. Do połowy 1912 r. wypełnioną ankietę przesłało 8 miejscowości z wyżej wymienionych. Tymi miejscowościami były: Kutno, Łęczyca, Przedbórz, Radomsko, Skierniewice, Tomaszów, Warta i Zgierz. Ponieważ z obecnego powiatu sieradzkiego odpowiedziała tylko Warta, miasto niepowiatowe, omówienie jej odpowiedzi na tę ankietę przytoczę w całości. Przygotował ją i przesłał do WTH dr Roman Nejman, piastujący w tym czasie stanowisko lekarza miejskiego Warty1 „Warta m. powiatu sieradzkiego g. Kaliska, stacya pocztowa i telegraficzna, nad rzeką tegoż nazwiska o brzegach niskich, dnie piaszczystem, gleba w najbliższej okolicy marglowata, gliniasta, woda zaskórna w głębokości 3 – 4 łokci. Miasto zajmuje ½ w. kw. I ma 17 ulic długości 3 w. oraz skwer 2500 ł. kw. przestrzeni, pozatem rynek i 1 ulica wysadzona drzewami. Ulice brukowane kamieniem polnym, chodniki na kilku ulicach cementowe. Śmiecie usuwa płatny przedsiębiorca. Ustępy - zwykłe doły. Miasto ma 5 studzien płytkich, krytych. W Warcie jest kościół, 5 bóżnic, jedna szkoła niższa. Lecznica – przytułek dla umysłowo chorych na 60 ł., przytułek na 15 osób. Domów rządowych murowanych 4, 3 drewniane, razem domów murowanych 257, drewnianych 665. W Warcie jest fabryka mydła, gilz, krochmalu, papy i cegielnia. Ścieki z fabryk i z rzeźni miejskiej są spuszczane do łach rzecznej, odpadki z rzeźni idą na kompost. Miast ma jatki kryte, inne produkty sprzedają na rynku. Z chorób epidemicznych Dr. Nejman zaznacza czerwonkę, dur brzuszny i wysypkowy, ospę i płonicę. Ludność 6525, m. 3081, k. 3444; chrześcijan 2814, żyd. 3292, robotników rolnych 150, fabrycznych 60, kupców 450, rzemieślników 100. Liczba urodzeń 110 (16,9 0/00) + 80 (13 0/00), + dzieci do lat 5 – 30 (5 0/00). Warta ma 2 lekarzy (1 : 2173)2, 2 felczerów, 1 akuszerkę3, aptekę4. Cmentarze o 1/3 w. od domów mieszkalnych w glebie piaszczystej, 1 dom przedpogrzebowy żydowski. Za najpilniejsze dr. Nejman uważa: regulacyę ścieków, studnie artezyjskie, oświetlenie, zadrzewienie ulic i kąpiele ludowe. Ludność w ogóle uświadomiona mało. Miasto ma 9 morgów wolnych placów, 7200 rb. Kapitału żelaznego, legaty na szpital i przytułek”. Przy okazji warto zaznaczyć, że obowiązki ówczesnego lekarza miejskiego jakim był dr R. Nejman polegały, wg W. Łuniewskiego5, na: 1) dozorze sanitarnym (opiniowanie o produktach spożywczych, hygiena mieszkań, ulic etc.) i 2) na udzielaniu bezpłatnie lub taniej pomocy lekarskiej biednym mieszkańcom. Przypisy: 1 W „Przewodniku po guberni Kaliskiej” Stanisława barona Graevego z 1912 r. (s. 175) ma zmienioną pisownię nazwiska na: Roman Neuman 2 Drugim lekarzem był dr Witold Łuniewski („Przewodnik…”, s. 175) 3 Akuszerką miejską była Anastazja Auerbach („Przewodnik…”, s. 174) 4 Aptekę prowadził w tym czasie Władysław Skarżyński („Przewodnik…”, s. 173) 5 Łuniewski W., Organizacja stanu lekarskiego [w:] „Przewodnik …”, s. 175. W nr 3/2009 zdjęcia na str. 17 – na trasie najazdu, str. 19 – nekrologi niemieckich żołnierzy, str. 27 – powrót z ucieczki przed frontem, str. 51 – w koszarach 31 pSK, niemieccy żołnierze przed pałacem w Złoczewie 1939 r. są własnością p. Macieja Milaka Na sieradzkich szlakach Z ŻYCIA PTTK Rajd w 70. rocznicę walk nad Wartą Jadwiga Brożyńska Opustoszały pola w dolinie Warty, a sieradzkie łęgi pokryła pożółkła trawa – koniec lata. Minął rok od poprzedniego rajdu Szlakiem Walk nad Wartą 1939 r., a 70 lat od czasu, gdy te walki z niemieckim okupantem rozgrywały się naprawdę. By uczcić te wydarzenia, zawsze w jedną z wrześniowych sobót, grupa turystów i krajoznawców wyrusza, by śledzić w terenie przebieg walk wrześniowych w rejonie Sieradza. Tym razem było to 19 IX 2009 r. na trasie: Sieradz – Chojne – Chałupki – Woźniki – Męka – Ruda. Już po raz siódmy organizacją rajdu zajęło się Zakładowe Koło PTTK Sieradzki Szwędaczek działające przy KKP Policji w Sieradzu, wspierane przez Zarząd Oddziału PTTK w Sieradzu. Rajd ten jest kontynuacją ogólnopolskiego rajdu, organizowanego od 1972 r. przez Oddział PTTK w Sieradzu, kiedy to przewodnicy oddziału wyznaczyli Szlak Walk nad Wartą 1939r., chcąc złożyć hołd prochom żołnierzy poległych na linii rzeki Warty. Uczestnicy rajdu mieli do wyboru trasę pieszą (zgłosiło się około 250 osób) i rowerową (zgłosiło się ponad 70 osób). Tak więc, nie zważając na wczesne godziny ranne, na starcie – obok starego cmentarza w Sieradzu stawiło się ponad 20 drużyn i kilkanaście osób indywidualnych. Najstarszym uczestnikiem rajdu był 95 letni weteran kampanii wrześniowej Józef Umiński, a najmłodszym 3,5 letnie dziecko. Rajd rozpoczął się na starym cmentarzu w Sieradzu – pod pomnikiem poległych żołnierzy września 1939 r., gdzie przewodnik przybliżył zebranym przebieg walk nad Wartą. Po złożeniu kwiatów, zapaleniu zniczy i uczczeniu poległych minutą ciszy, nastąpiła odprawa kierowników drużyn, a komandor rajdu Zbigniew Sośnicki, przedstawił kierowników tras: pieszej - Janusza Ślipka i rowerowej – Marka Niteckiego. W pełnym słońcu i niemal letniej aurze rowerzyści i piechurzy podążyli na swoje trasy. Trasa prowadziła krętymi ścieżkami niemal dzikiej doliny Warty. Aby dotrzeć do Chojnego rowerzyści (piesi dowiezieni byli autokarami) mijali po drodze wsie Wiechutki i Wiechucice. Niemal cała trasa to obcowanie z naturą – czy to aby nie był dudek?, a tam dalej to nie pliszka? - czy ten staw to pozostałość po rzece – starorzecze? - ten zagajnik to samosiejka? - takie pytania stawiali sobie rajdowi obserwatorzy przyrody. A i organizatorzy mieli sporo pytań, szczególnie podczas rajdowych konkursów. Większość z nich - o trasie rajdu i walkach nad Wartą, wiedzy o ruchu drogowym, ekologiczny i piosenki żołnierskiej udało się rozegrać w terenie. Przy tzw. krowim moście, na rozległych woźnickich łąkach do rywalizacji przystąpiły niemal wszystkie drużyny – to miejsce zapewne już dawno nie słyszało tak wielu głosów o różnych tonacjach i tylu instrumentów muzycznych, które z poświęceniem niesione bądź wiezione były na tę okoliczność. Zapału drużynom nie brakowało. Najdłużej rozgrywany był konkurs piosenki - było na zmianę: smutno i wesoło, cicho i głośno, z przytupem i nostalgicznie. Po godzinnym odpoczynku i konkursowych zmaganiach wszyscy ruszyli w dalszą drogę. Kolejny wspólny postój miał miejsce przy pomniku ku czci żołnierzy września 1939 r. O rozgrywających się tu bojach przypomniał kierownik trasy pieszej – J. Ślipek, któremu towarzyszyli członkowie Stowarzyszenia Historycznego Strzelcy Kaniowscy w mundurach historycznych z czasów walk nad Wartą w 1939 r. Stąd udano się na cmentarz w Męce, gdzie miała miejsce niecodzienna uroczystość – symboliczny pogrzeb, po 70 latach, podporucznika rezerwy Jana Kozicy – dowódcy 3 plutonu VI kompanii 31 Pułku Strzelców Kaniowskich w Sieradzu. Staraniem rodziny, przy ogromnym zaangażowaniu Tomasza Góreckiego, Wojciecha Józefiaka i Andrzeja Ruszkowskiego udało się ustalić, że pochowany został na tymże cmentarzu wśród bezimiennych bohaterów, którzy zginęli walcząc w obronie Ojczyzny. Aktu poświęcenia tablicy epitafijnej dokonał ks. Przemysław Janiak, a odsłonił ją sieradzki weteran por. Józef Umiński – we Wrześniu kpr. nadterminowy i zastępca dowódcy w jednym z plutonów 7 komp. III batalionu 31 pSK wraz z Rodziną ppor. Jana Kozicy przybyłą z Kalisza. Na uroczystości byli: prezydent Sieradza Jacek Walczak i Przewodniczący Rady Powiatu - Henryk Waluda, reprezentanci wojska, policji i OSP. Zakończenie rajdu odbyło się w MOSiR w Rudzie. Tutaj czekała na wszystkich grochówka i gorące kiełbaski. Nad całością czuwała prezes sieradzkiego oddziału PTTK Krystyna Brodowska. Na zakończenie rozdano nagrody, dyplomy i puchary. W konkursach wiedzy o trasie rajdu triumfowała Natalia Drozd z Gimnazjum nr 2 w Sieradzu, a pierwsze miejsce w klasyfikacji końcowej rajdu zdobyła drużyna SKKT - PTTK „Meander” z II LO w Sieradzu. Organizatorów bardzo cieszy, że zainteresowanie rajdem z roku na rok jest coraz większe. Na następne rajdy zapraszamy słowami zduńskowolanki Romy Alvarado – Łagunionok z książki „To i tamto”: Abyśmy mieli co wspominać, musimy pełniej żyć. Niekoniecznie trzeba uskuteczniać jakieś dalekie wyprawy czy drogie wycieczki. Nie martwmy się tęż o brak czasu. Wystarczy popołudnie, sobota czy niedziela i ... w drogę! Nieraz pieszo, czasem rowerem, można autobusem czy własnym samochodem. Do wyboru. Na sieradzkich szlakach 41 Najstarszy i najmłodszy uczestnik rajdu Fot. Jadwiga Brożyńska Uszkodzony pomnik Żołnierzy Września Fot. Andrzej Ruszkowski Regulamin Odznaki Miłośnik Ziemi Sieradzkiej 42 Odznakę regionalną Miłośnik Ziemi Sieradzkiej ustanowiły Zarządy Oddziałów PTTK w Sieradzu: Miejskiego i Zakładowego przy ZPDz.”SIRA” uchwałą z 22 X 1974 roku. Inicjatorami ustanowienia odznaki byli: Jan Garczyński, Stanisław Kaczuba, Zygmunt Kamiński, Andrzej Ruszkowski – regulamin, Mieczysław Sęsoła, Jerzy Rogalski – projekt graficzny odznaki. Osoby te stanowiły pierwszą Kapitułę Odznaki. Uchwałą z dnia 7 VI 1977 r. ówczesny ZW PTTK w Sieradzu nadał odznace rangę „Wojewódzkiej odznaki regionalnej”. Zarząd Oddziału PTTK w Sieradzu Uchwałą z dnia 26 sierpnia 2009r. wprowadza w życie skorygowany regulamin odznaki w następującym brzmieniu: §1 1.Terenem zdobywania odznaki jest obszar historycznej Ziemi Sieradzkiej. 2.Odznaka Regionalna „Miłośnik Ziemi Sieradzkiej” wykonana jest w kształcie tarczy, która w górnej części posiada znaczek PTTK i barwy narodowe, a w otoku napis: „Miłośnik Ziemi Sieradzkiej”. Pośrodku znajduje się herb dawnej ziemi i województwa sieradzkiego przedstawiający tarczę, której lewa połowa jest koloru złotego a prawa czerwonego. Na polu złotym przedstawia pół lwa koloru czerwonego, a na polu czerwonym pół orła koloru czarnego. Nad głowami orła i lwa umieszczona jest korona w kolorze złotym. Herb ten sięga historią czasów Konrada Mazowieckiego (11871247) lub jego syna Kazimierza I (1211-1267), który był ojcem Władysława Łokietka. Kazimierz I odziedziczył po Konradzie mazowieckim księstwa: kujawskie, łęczyckie i sieradzkie. Fakt ten tłumaczy identyczny motyw na herbach późniejszych województw w Polsce zjednoczonej przez króla Władysława Łokietka. Różnice sprowadzały się tylko do odmienności barw tarczy: kujawskie miało złotą, łęczyckie białoczerwoną, a sieradzkie złotoczerwoną 3.Odznaka jest trzystopniowa: III stopnia (brązowa), II stopnia (srebrna) i I stopnia (złota).W ciągu roku można zdobyć tylko jeden stopień odznaki. 4.Odznaka jest odpłatna - za każdy stopień odznaki. Wpłat można dokonywać w Oddziale PTTK w Sieradzu, ul Żwirki i Wigury 4 (budynek Powiatowej Biblioteki Publicznej) lub na konto nr 55 9267 0006 0000 1977 2000 0010 z dopiskiem “za odznakę regionalną”. 5.Fakt zdobycia odznaki odnotowywany jest w książeczce turystyki kwalifikowanej lub w notatniku turysty - odciskiem pieczęci weryfikacyjnej z podpisem członka kapituły odznaki. 6.Odznakę może zdobyć każdy kto ukończył 10 rok życia. 7.Podstawą przyznania odznaki jest udokumentowanie spełnienia warunków podanych w § 2 - 4. §2 Aby uzyskać odznakę III stopnia należy spełnić następujące warunki: 1.Wziąć udział w wycieczce krajoznawczej po jednej z wymienionej niżej miejscowości: Sieradz, Zduńska Wola, Łask, Błaszki, Poddębice, Szadek, Warta, Złoczew, Burzenin, Widawa, Lutomiersk, prowadzonej przez przewodnika turystycznego albo doręczyć Kapitule Odznaki zilustrowany opis zabytku znajdującego się w jednej z tych miejscowości. 2.Zwiedzić co najmniej jedno muzeum lub izbę regionalną na obszarze zdobywania odznaki i udokumentować ten fakt biletem wstępu lub pieczątką muzealną. 3.Wziąć udział co najmniej w jednym rajdzie po Ziemi Sieradzkiej organizowanym przez PTTK lub indywidualnej wycieczce po Ziemi Sieradzkiej, odpowiadającej wymaganiom Na sieradzkich szlakach regulaminu jednej z odznak turystyki kwalifikowanej. Trasa wycieczki powinna być opisana, zilustrowana i opatrzona przynajmniej dwoma pieczątkami z trasy lub uwiarygodniona podpisem przodownika turystyki pieszej. §3 Warunkiem zdobycia odznaki II stopnia jest: 1.Posiadanie odznaki III stopnia. 2.Udział w co najmniej dwóch rajdach po Ziemi Sieradzkiej organizowanych przez PTTK lub udział co najmniej w dwóch wycieczkach odpowiadających warunkom podanych w § 2 p. 3 3.Udokumentowane zwiedzenie 10 miejscowości spośród poniżej wymienionych: Bałdrzychów, Barczew, Bartochów, Błaszki, Biskupice, Brodnia, Bronów, Brończyn, Brzeski, Brzeźnio, Burzenin, Buczek, Chojne, Charłupia Mała, Charłupia Wielka, Chlewo, Cielce, Dąbrowa Wielka, Dębołęka, Dzierlin, Goszczanów, Glinno, Gostków, Gruszczyce, Gzików, Jarocice, Jasionna, Kalinowa, Kałów, Kamienna, Kamionacz, Kliczków Mały, Kliczków Wielki, Klonowa, Kłocko, Kobierzycko, Korczew, Korzeń, Kościerzyn, Kwiatkowice, Leliwa, Ldzań, Lutomiersk, Łask, Łopatki, Łubna, Malanów, Małków, Marzenin, Mikołajewice, Mnichów Męka, Męcka Wola, Niechmirów, Okopy, Poddębice, Peczniew, Piorunów, Próba, Prusinowice, Pstrokonie, Pyszków, Rossoszyca, Rzepiszew, Ruda k. Męki, Siedlątków, Sieradz, Sędziejowice, Sikucin, Spicymierz, Starce, Stojanów, Szadek, Stolec, Strońsko, Szczawno, Tubądzin, Tumidaj, Tymienice, Tur, Uniejów, Uników, Ustków, Warta, Wojków, Woźniki, Włocin, Wągłczew, Wodzieradzy, Widawa, Witów, Wojków, Wojsławice,Wierzchy,Wróblew, Wrząca, Zadzim, Zduńska Wola, Złoczew, Zygry. 4.Zwiedzenie muzeum lub izby regionalnej innych niż zaliczonych na zdobycie odznaki III stopnia. § 4 Warunkiem zdobycia odznaki I stopnia jest: 1.Posiadanie odznaki II stopnia. 2.Udział co najmniej w trzech rajdach po Ziemi Sieradzkiej lub trzech wycieczkach indywidualnych odpowiadających warunkom podanym w § 2 p. 3 . 3.Zwiedzenie co najmniej 20 miejscowości z wykazu w §3 p. 3 - innych niż na odznakę II stopnia. 4.Przedłożenie pracy związanej tematycznie z Ziemią Sieradzką zawierającą do wyboru: opis miejscowości, zilustrowany rysunkami lub zdjęciami opis zabytku, rezerwatu lub pomnika przyrody, rysunek lub zdjęcie oraz opis stroju ludowego lub jego fragmentu, opis obrzędu ludowego, legendy lub baśni, wyjaśnienie co najmniej pięciu nazw miejscowości, wywiad z ciekawą osobą, opracowanie projektu wycieczki rowerowej lub trasy rajdowej po terenie zdobywania odznaki. Wyróżnione prace mogą być opublikowane w kwartalniku „Na sieradzkich szlakach”. §5 Odznakę przyznaje Kapituła Odznaki Miłośnik Ziemi Sieradzkiej wyznaczona uchwałą Zarządu Oddziału PTTK w Sieradzu. §6 Książeczkę turystyki kwalifikowanej lub inny dokument ze spełnionymi warunkami zdobycia odznaki należy przedłożyć w siedzibie Oddziału PTTK w Sieradzu ( w godzinach dyżurów członków ZO) lub przysłać na adres Oddziału z zaadresowaną kopertą nadawcy i naklejonym znaczkiem pocztowym. §7 1.Zarząd Oddziału PTTK w Sieradzu może przyznać Honorową Odznakę osobom prawnym lub fizycznym, zasłużonym dla rozwoju turystyki, krajoznawstwa i popularyzacji dziejów i piękna Ziemi Sieradzkiej. 2.Odznakę Honorową przyznaje się uroczyście wraz z pamiątkowym dyplomem. 3.Odznaka honorowa jest bezpłatna. §8 Kapituła Odznaki Miłośnik Ziemi Sieradzkiej zastrzega sobie wyłączne prawo interpretacji niniejszego regulaminu. Na sieradzkich szlakach 43 SPIS TREŚCI: LATA 2008 – 2009 PAMIĘTAJMY O NICH Barbara Cichecka, Bogate życie w XX wieku. W 100. rocznicę urodzin dr Eugenii Kaleniewicz 4/2008 DYDAKTYKA Marzena Fryncel, Gazetka szkolna Publicznego Gimnazjum w Gruszczycach 1/2008 Ks. Radosław Kobiela, Dlaczego szkoła katolicka w Sieradzu? 2/2008 Jerzy Grzywacz, Harcerstwo jako system wychowawczy 3/2008 Aleksander Lipatow, Słów kilka o europeizmie, rosyjskości i polskości 4/2008 Agnieszka Włodarczyk, System ochrony zabytków w Polsce 1/2009 Alina Biernacka – Banaszek, Nowoczesna szkoła z tradycjami 2/2009 Jerzy Grzywacz, Wojna 1939 r. a swiadomość narodowa Polaków 3/2009 Elżbieta Nejman, Moje przygody z poszukwaniem przodków 4/2009 HISTORIA Andrzej Ruszkowski, Z dziejów pomnika Marszalka Józefa Piłsudskiego w Sieradzu 1/2008 Józef Szubzda, Sieradzcy księża w Dachau 1/2008 Andrzej Ruszkowski, Sieradzanie wobec wojny z bolszewikami w 1920 roku 1/2008 Jerzy Kowalski, Sowiecki nalot na Sieradz 20 I 1945 roku (Uzupełnienie) 1/2008 Jerzy Kowalski, O 20 I 1945 roku rozmoa z Janem Matusiakiem 1/2008 s. Janina Sabat USJK, Święta Matka Urszula Ledóchowska (1865-1939) 2/2008 Józef Szubzda, Karczmy nad Żegliną 3/2008 Renata Kowalska, Marszałek Michał Rola Żymierski wręcza sztandar sieradzkiej OSŁ 3/2008 Jerzy Paszkowski, O powojennej odbudowie LO im. Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu 3/2008 Józef Szubzda, Monice i inne podsieradzkie królewszczyzny 4/2008 Andrzej Ruszkowski, Powiat sieradzki na przestrzeni wieków 1/2009 Józef Szubzda, Starostowie sierdzcy 1/2009 Zdzisław Włodarczyk, Wyroby sieradzkiej manufaktury na wystawach wytwórczości Król Pol 1/2009 Elżbieta Nejman, Andrzej Ruszkowski, Wspomnienia z 1863 r. W. N. Bończy Truszkowskiego 2/2009 Józef Szubzda, Monice i inne podsieradzkie królewszczyzny (cz. II) 2/2009 Andrzej Ruszkowski, Z zeszytu policmajstra (1863) 2/2009 Rafał Bogusławski, Listy do starościny 2/2009 Andrzej Ruszkowski, Kapitan Aleksander Ogrodnik 3/2009 Andrzej Ruszkowski, 10 niemiecka Górnobawarska Dywizja Piechoty w ataku na Polskę 3/2009 Katarzyna Majdańska, Exodus ludności polskiej w powiecie sieradzkim w 1939 r. 3/2009 Andrzej Ruszkowski (oprac.) Wojna w naszej pamięci 3/2009 Józef Szubzda, Zbrodnie Wehrmachtu 3/2009 Dariusz Pawelec, Zapomniana bitwa widawska z 1735 roku 4/2009 Zdzisław Włodarczyk, Sieradz pod panowaniem pruskim 4/2009 Jerzy Kowalski, Jeszcze o nalocie na stację PKP w Sieradzu w dniu 3 września 1939 roku 4/2009 Józef Szubzda, Morderstwo w koszarach 31 Pułku Strzelców Kaniowskich 4/2009 Jan Kościelski, Odtwarzanie szkolnictwa w Sieradzu w 1945 roku 4/2009 Jan Milczarek, Sieradz powyzwoleniu w 1945 roku 4/2009 ARCHEOLOGIA Barbara Głowacka - Frąckiewicz, Wyniki poszukiwań archeologicznych w Monicach 2/2008 Marek Urbański, Wczesne średniowiecze w okolicach Sieradza 1/2009 ZABYTKI Artur Ginter, Dzieje pałacu w Złoczewie 1/2008 Jan Szczurek, Dekoracje malarskie na scianach pałacu w Złoczewie 1/2008 Rafał Bogusławski, Tajemniczy portret – przyczynek do biografii Franciszka Budzisz Pstrokońskiego 1/2008 Andrzej Ruszkowski, Kapliczki, krzyże przydrożne i śródpolne w parafii św. Urszuli Ledóchowskiej 2/2008 Bogdan Cieślak, Kazimierrz Walewski – twórca muzeum rodowego w Tubądzinie 3/2008 Zbigniew Bereszyński, Dwa zamki w Bolesławcu nad Prosną 3/2008 Elżbieta Nejman, Zapomniany grobowiec Rawicz- Olędzkich na sieradzkim cmentarzu 3/2008 Rafał Bogusławski, Zabytkowe ornaty i hafty w Czarłupi Małej 4/2008 Elżbieta Nejman, Zwiedzamy sklep Towary Korzenne w Pabianicach 4/2008 Jadwiga Brożyńska, Malarstwo Szczepana Andrzejewskiego 1/2009 Józef Szubzda, Sieradzka rezydencja starościńska 1/2008 Józef Szubzda, O kościele w Męce i grunwaldzkiej tradycji 2/2009 Ks. Przemysław Janiak Radosław Milak, Męka Księża i jej kościół św. Wojciecha 2/2009 Wojciech Józefiak, Sztandary pułków poskich z września 1939 walczących w okolicach Sieradza 3/2009 Bolek Rosiński, Schrony bojowe na odcinku 30 pSK i zarys przebiegu walk tego pułku 3/2009 Józef Szubzda, Mogiły żołnierzy września 1939 na sieradzkiej ziemi 3/2009 Wojciech Józefiak (Oprac.), Wobiektywie wroga 3/2009 Andrzej Białkowski, Pejzaż Wszystkich Świętych 4/2009 Rafał Bogusławski, Dwór w Sulisławicach w 1 połowie XVIII wieku 4/2009 MarekUrbański, Medale ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Sieradzu 4/2009 STĄD ICH RÓD Irena Witkowska, Ks. Franciszek Potapski – gorliwy kapłan i patriota 1/2009 Józef Szubzda, Jan Matusiak - twórca „Szkatuły piórem rzeźbionej” 1/2008 Józef Szubzda, Rozmowy z Józefą Chaładaj 2/2008 Rafał Bogusławski,Bracia Chodakowscy. Opowieść o Maksymilianie i Piotrze konfederatach barskich 3/2008 Zdzisław Włodarczyk, Franciszek Tabaczkiewicz – zapomniany burmistrz Sieradza 3/2008 Andrzej Ruszkowski, O XVII-wiecznym pisarzu miejskim Sieradza Jerzym Jeruzalskim 3/2008 Rafał Bogusławski, Irena z Sicińskich Woltyńska. Malarka krajobrazu sieradzkiego 4/2008 Irena Witkowska, Ryszard Grząślewicz 4/2008 Andrzej Ruszkowski, Cichecki Edmund – wojenne losy nauczyciela 4/2008 Tadeusz Górecki, Góreccy z Maciszewic koło Błaszek 1/2009 Elżbieta Nejman, Rodzina Siemiątkowskich w Sieradzkiem 2/2009 Irena Witkowska, Ks. Jan Stanisław Żak – społecznik i patriota 2/2009 44 Andrzej Ruszkowski, Dowódca 31 pSK – płk Wincenty Wnuk 3/2009 Jan Milczarek, 10 baon saperów i jego dowódca – ppłk Ludwik Siemiński 3/2009 Wojciech Józefiak, Dalszy ciąg pewnej historii (o ppor. Janie Kozicy 70 lat po wojnie) 4/2009 Tomasz Górecki, Ppłk Władysław Kotarski – wołyński ułan 4/2009 Andrzej Ruszkowski, Dr med. Marian Ruszkowski – wybitny poznański lekarz rodem z Sieradza 4/2009 GEOGRAFIA I OCHRONA ŚRODOWISKA Zygmunt Kamiński, Plan Sieradza z 1930 roku 1/2008 Janusz Ziarnik, Buk – drzewo przekorne 1/2008 Barbara Plichta, Użytek ekologiczny na skraju wsi Jeziory 2/2008 Barbara Plichta, Pomniki przyrody w Bogumiłowie 3/2008 Barbara Rogozińska, Europejski Dzień Bez Samochodu w Sieradzu 4/2008 Barbara Plichta, Podworski park w Kościerzynie 1/2009 Mariusz Gławenda, Egzotyczne gatunko drzew w sieradzkich lasach 2/2009 Mariusz Gławenda, Jodła w lasach ziemi sieradzkiej 2/2009 Małgorzata Dabrowska, Rezerwat Półboru – perełką natury 2/2009 Mariusz Gławenda, Pomysły uczennic dotyczące rewitalizacji parku w Meckiej Woli 2/2009 Mariusz Gławenda, Stare nadwarciańskie drzewa 3/2009 Janusz Ziarnik, Rzeka Warta… z klasą 3/2009 Barbara Rogozińska Joanna Kluska, Małgorzata Dabrowska, Centrum Edukacji Ekologicznej 4/2009 ETNOGRAFIA Mieczysław Krawczyński (w ramkach), Teksty ludowe z Bogumiłowa 1/2008 Małgorzata Kszuba, Sieradzki strój ludowy 2/2008 Małgorzata Kszuba, To już 25 lat – o Zespole Obrzędowym z Chojnego 4/2008 Małgorzta Kaszuba, Zimowe zwyczaje i obrzedy w Sieradzkiem 1/2009 WSPÓŁCZESNOŚĆ Władysław Maciejewski, Miejski Osrodek Sportu i Rekreacji na przestrzeni lat 1/2008 Józef Szubzda, Parafia św. Urszuli Ledóchowskiej w Sieradzu 2/2008 Jolan ta Ruszkowska, Laureatka. Wywiad z Joanną Suszwedyk 3/2008 Józef Szubzda, Wywiad z prof. Aleksandrem Lipatowem 4/2008 Maria Fabisiewicz, Powiatowa Biblioteka Publiczna w Sieradzu dla turystów 1/2009 Nina Sobieraj –Kikowska, Badania stanu czystości wód stwu w Męckiej Woli 2/2009 Agata Zieba Jadwiga Brożyńska, Ochrona środowiska na różne sposoby 2/2009 Piotr Gilewski Karolina Tomczyk, Stowarzyszenie Historyczne Strzelcy Kaniowscy 3/2009 Zdzisław Włodarczyk, 600 lat Wróblewa 4/2009 Józef Szubzda, Andrzej Ruszkowski, Karolina Tomczyk, Pamięć o Wrzesniu’ 39 4/2009 Karolina Tomczyk, Inscenizacja bitwy z 1939 r. na polach Belenia iStrońska 4/2009 POZNAJEMY WŁASNY REGION Jerzy Kowalski, Starania o budowę sieradzkiego ratusza 1/2008 Irena Witkowska, Moje poszukiwania ulicy św. Mikołaja w Sieradzu 1/2008 Andrzej Ruszkowski, Historyczne nazwy topograficzne w obrębie parafii św. Urszuli Ledóchowskiej 2/2008 Elżbieta Nejman, Kim była Joanna z Ammerów Truszkowska 3/2008 Jan Milczarek, O szpitalu w Warcie 3/2008 Elżbieta Nejman, Wilhelm Nencki – dziedzic dóbr Boczki i Bruss 4/2008 Elżbieta Nejman, Opisanie Klonowej, wsi starostwa narodowego 1/2009 Elwira i Rafał Bogusławscy, Nowa kapliczka w Stoku Polskim 1/2009 Rafał Bogusławski, Stok Polski – krótka nota historyczna 1/2009 Jadwiga Brożyńska, Kilka faktów z historii Meckiej Woli 2/2009 Katarzyna Siwka, Krzysztof Papierski, Przyczynek do dziejów Wojsławic 2/2009 Elżbieta Nejman, Powiat Szadkowski w statystyce 2/2009 Dariusz Pawelec, Szarże kawaleryjskie w Sieradzkiem we wrześniu 1939 r. 3/2009 Andrzej Ruszkowski, Kraj Warty – Reichsgau Wartheland 3/2009 Dariusz Pawelec, Uwagi do tekstu z Tek Pstrokońskiego oZduńskiej Woli 4/2009 Elżbieta Nejman, Kolonia Zduny na mapie z 1884 roku 4/2009 Grzegorz Nowak, Tragedia polskich „Łosi” 4/2009 NASI ZA GRANICĄ Ks. Paweł Chudzik, Posługa duszpasterska sieradzanina na Litwie 2/2008 Z MINIOINYCH LAT – PRZEDRUKI Elżbieta Nejman, Co czytali nasi przodkowie? 1/2008 Andrzej Ruszkowski, O Ludwiku Niemojowskim (1823-1892) raz jeszcze 3/2008 Janusz Matusiak, W dawnej prasie o Sieradzu 3/2008 Jan Milczarek, Kościoły sieradzkie w świetle wizytacji z 1791 i 1811/12 roku 4/2008 Jerzy Kowalski, Odbudowa sieradzkiego klasztoru w relacji znanej pisarki 2/2009 Stanisław Świerczynski, Bitwa w Mszczonowie 3/2009 Dariusz Pawelec (Oprac.), Zduńskowolskie epizody wojenne w relacji Heleny Kozłowskiej-Dębickiej 3/2009 Jerzy Kowalski, O stanie higienicznym miasteczek Królestwa Polskiego (1910) 4/2009 RECENZJE Jarosław Petrowicz, Z domową ojczyzną w sercach (O Roczniku Wieluńskim) 2/2008 Aneta Remiszewska-Grzesiak, Sekrety tradycji i szczypta nowoczesności (Szczypta Burzenina) 1/2009 Zdzisław Włodarczyk, Roczniki Wieluńskie. Tom 8 (2008) 2/2009 LISTY Wojciech Józefiak, Poszukujemy żołnierza z 1939 roku 1/2008 Jerzy Grzywacz, Kilka słów o wypowiedzi Aleksandra Lipatowa 1/2009 Agnieszka Owczarek, Byłam na rajdzie „Śladami Łuki Bakowicza” Z ŻYCIA PTTK Kalendarz imprez Oddziału PTTK w Sieradzu 1/2008 Agata Wojtysiak, 33 Rajd Powstańców 1863 r. „Śladami Łuki Bakowicza” 2/2008 Jadwiga Brożyńska, 2008 – Rok Przyrody w PTTK 3/2008 Jadwiga Brożyńska, Uczyć i wychowywać poprzez turystykę i krajoznawstwo 4/2008 Andrzej Ruszkowski, U przyjaciół w Kaliszu 1 100-lecie PTK 1/2009 Jadwiga Brożyńska, Zjazd sparawozdawczo-wyborczy Oddziału PTTK w Sieradzu 2/2009 Jadwiga Brożyńska, 34 rajd „Śladami Łuki Bakowicza” 3/2009 Regulamin odznaki pieszej „Szlakiem wrześniowych Virtuti Militari” 3/2009 Jadwiga Brożyńska, Rajd w 70. Rocznicę walk nad Warta 4/2009 Regulamin odznaki regionalnej MiłośnikZiemi Sieradzkiej 4/2009 Na sieradzkich szlakach
Podobne dokumenty
Pokaż treść! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka
List Prezesa Zarządu Oddziału PTTK w Sieradzu Krystyna Brodowska....................................................................................2 To już dwadzieścia lat ! Janusz Ziarnik...........
Bardziej szczegółowo