wrzesień 2016 - Parafia św.Teresy od Dzieciątka Jezus
Transkrypt
wrzesień 2016 - Parafia św.Teresy od Dzieciątka Jezus
SIEDLCE WRZESIEŃ nr 7 (218) 2016 Nasz Kościół Krakowska gościna Chodzenie z Jezusem Rowerem do Matki Kościół inny niż wszystkie STRONA 4-5 STRONA 8 STRONA 10 STRONA 16 Kochany Ojcze Franciszku, nasz Proboszczu . Z okazji Twoich imienin, życzym y Ci, aby dobry Bóg m ia ł C ię nieustannie w Swojej opiece i obdarzał liczn ymi łaskami, a Maryja Niepo kalana dodawa ła Ci odwagi i mocy do realiz owania trudnej duszpa sterskiej posług i. Redakcja „Posła ńca św. Teresy” Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Drodzy Parafianie! Drodzy Goście! Ko ś c i ó ł t o dom Boży. Mówimy tak, ponieważ tam przechowywany jest Najświętszy Sakrament – Jego Ciało, tam sprawowana jest Eucharystia – Jego Uczta. Kościół też jest i naszym domem. Może odczuliśmy to zwłaszcza wracając po wakacjach i idąc do kościoła na niedzielną Msze świętą. Znana od lat ta sama droga do kościoła, która przemierzamy w rożne pory roku, ulubione miejsce w moim parafialnym kościele – to wszystko powoduje, że możemy myśleć o kościele jak o naszym domu. Wielu z nas ucieszył widok odnowionej elewacji świątyni. Niby ten sam dom, ale teraz ładniejszy. Wszystko to W objęciach „ NIE MOŻECIE SŁUŻYĆ BOGU I MAMONIE ” 25 niedz. zw. – C; Łk 16, 10-13; Ps 113 Byłem nad brzegiem morza. Przyglądałem się jak tata trzymając na plecach swojego małego synka, wchodził coraz głębiej w morze. Fale były coraz większe. Syn początkowo wołał: „Tato, boję się”. Wtedy ojciec się cofał, by za chwilę usłyszeć od syna słowa: „Dalej tato, dalej!”. 2 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Być blisko, niejako w ramionach taty – bezpiecznie, że nic się złego nie stanie. Być w objęciach „mamony” – to droga do zagłady. Wtedy widzi się już nie Boga Ojca, tylko „boga-pieniądz” i jemu oddaje się cześć. Inna scena. Na małą stację podstawiany jest pociąg. Na peronie kobieta z kilkuletnim synem. Machają maszyniście. Gdy wsiedli, tata maszynista, zaprosił ich do przedziału służbowego. Posadził syna na krześle, a syn pytał: „Tato, a po co ten niebieski guzik? A po co ten czerwony? prowadzi nas do tematu naszego numeru: NASZ KOŚCIÓŁ. W tym numerze odnajdziemy zdjęcia z remontu naszej świątyni, a także wiele relacji dotyczących różnych wyjazdów organizowanych przez „nasz kościół” . Oczywiście dzieci zachęcamy do rozwiązywania krzyżówki i pokolorowania „żółwia Tao”. O. Krzysztof Machelski OMI – Opiekun Redakcji Posłańca św. Teresy A czy mogę nacisnąć?” Gdy skończył się instruktaż, tata uściskał i pożegnał syna, który zapytał: „A o której będziesz w domu, tato?” A ojciec: „Jak ty już będziesz spał, synku”. Bóg-Ojciec, który prowadzi „pociąg Twojego życia”, który czuwa nawet wtedy, kiedy Ty śpisz, który zawiezie Cię do celu, gdy nie sam, ale Jemu pozwolisz „naciskać przyciski”. Bóg – opiekuńczy, zatroskany Ojciec, a nie bożek-pieniądz, który chce kierować życiem człowieka i prowadzi w nicość, w samozagładę. Bóg „podnosi z prochu nędzarza /i dźwiga z gnoju ubogiego/ by go posadzić wśród książąt/ wśród książąt swojego ludu”. Wolisz, Siostro i Bracie, żyć w objęciach Boga czy w objęciach dóbr materialnych? o. Krzysztof Pabian OMI Nie jesteś sam „Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). Te słowa najbardziej urzeczywistniają się w trakcie Mszy Świętej. A co, jeśli kościół wypełniony byłby po brzegi ludźmi, którzy przyszli tylko dla siebie i swoich spraw? Tłum, który co tydzień na Mszy, automatycznie mruczy pod nosem te same formułki, a w myślach zajmuje się tylko swoimi problemami. Czy o to chodzi Jezusowi? Zacznij od siebie. Sprawdź, czy na przykład modlisz się w tej intencji, w jakiej sprawowana jest Msza Święta? Bo wiesz, może być tak, że przyszedłeś na Mszę, stoisz w dużej grupie ludzi, ale nie jesteś z nimi. Zajmujesz się swoimi intencjami. Ksiądz oczywiście wspominał coś na początku, o którejś tam rocznicy śmierci jakiegoś człowieka, którego w ogóle nie znasz, ale ty przecież przyniosłeś własne prośby. Prosisz, żeby w pracy było lepiej, aby dzieci głupot w życiu nie narobiły i o zdrowie, bo bez niego wszystko się posypie. Oczywiście nie ma nic złego w proszeniu Jezusa o pomoc. On wręcz cieszy się, kiedy zdajemy się na Jego prowadzenie, jednak takie indywidualne podejście sprawdza się w modlitwie osobistej. Msza Święta natomiast, jest modlitwą wspólnotową. Wspólnota polega na tym, że nie jesteś sam ze swoimi problemami, ale masz wsparcie, więc jeśli pojawia się sytuacja, w której potrzebna jest Boża interwencja, zarezerwuj Mszę, na której, już nie tylko ty sam, ale cała wspólnota, będziecie modlić się w twojej intencji. Czy jesteś świadom, że na każdej Mszy, na której byłeś, ktoś pilnie potrzebował two- jej modlitwy? Na twoją prośbę Jezus jest w stanie powstrzymywać wojny, ratować małżeństwa, uzdrawiać chorych i wyciągać dusze z czyśćca. Potrzebuje tylko twojej zgody na działanie... Kiedy uświadomisz sobie, jak wielką siłę dał Jezus twojej modlitwie, zrozumiesz, jak bardzo ważny i potrzebny jesteś Jemu i ludziom. Otworzysz szeroko oczy, rozejrzysz się po kościele i dotrze do ciebie, że każdy z tych ludzi, może swoją modlitwą zdziałać równie wiele dobrego. Każdy! Ten mężczyzna, który siedzi za tobą i z jego oddechu domyślasz się, jak spędził sobotni wieczór, również. Potrzebny jest też zapał i energia tych dwóch gimnazjalistów, którzy właśnie gadają za filarem. Nawet sąsiad, który przyszedł tu, bo by mu żona żyć nie dała, ma w sercu siłę, której Jezus nie potrafi się oprzeć. Zaczynasz patrzeć na człowieka z kościelnej ławki, jak na współtowarzysza. Współtowarzysza we wspólnej drodze do tego samego celu - do Jezusa. Czujesz, że skoro idziecie razem, jesteście za siebie jakoś współodpowiedzialni. To poczucie odpowiedzialności każe ci pilnować się, aby czasem swoją osobą nie utrudniać mu jego misji. Być może, jako matka, dostrzeżesz wreszcie, że urocza spontaniczność twego dziecka utrudnia innym modlitwę. A ty, młoda kobieto, której Bóg ofiarował piękne ciało, zastanowisz się, czy ta krótka spódniczka, nie będzie kierowała czyichś myśli nie tam, gdzie trzeba? Może pan, który kąpie się w poniedziałki, wpadnie wreszcie na pomysł, aby kąpać się w soboty?... Zachęcam cię, abyś przed następną Mszą Świętą, uświadomił sobie, w jak wielkich sprawach będziesz za chwilę uczestniczył. W tym tłumie nieznajomych ludzi jest ktoś, kto bardzo potrzebuje twojej modlitwy. I choć za życia nie dowie się, jak wiele dla niego zrobiłeś, to po śmierci, Jezus wszystko mu o tobie opowie… Mariusz Nowak Św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza DARY „Dary, jakie otrzymałam od Dobrego Boga, nie prosząc o nie, zamiast przynieść mi szkodę i napełnić mnie próżnością, wznosiły mnie ku Niemu; przekonałam się, że jedynie On jest niezmienny, i że tylko On sam może zaspokoić moje niezmierne pragnienia.” Czy zdajesz sobie sprawę, jakimi darami Bóg ciebie obdarował? Cyt. z książki „Dzieje Duszy Św. Teresy od Dzieciątka Jezus”. Wyd. K.B. POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 3 Krakowska gościna, czyli wszystko o ŚDM 2016 w Krakowie „Swe troski w Panu złóż i ufaj, bo zmartwychwstał i wciąż żyje Pan, twój Bóg!” 3. Jak oceniają Państwo Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, cały nasz pobyt u Państwa? Czy było to jakieś nowe doświadczenie? Wspólne zdjęcie z naszymi gospodarzami W dniach 25-31 lipca 2016r. grupa KSM z naszej parafii pod opieką o. Krzysztofa Machelskiego OMI, po Oblackich Światowych Dniach Młodzieży we Wrocławiu, wyruszyła na spotkanie z Ojcem Świętym, papieżem Franciszkiem do Krakowa, aby tam wśród młodzieży z całego świata przeżyć wspaniały, bardzo wartościowy czas. We wtorek, 26 lipca pojawiliśmy się na oficjalnej ceremonii otwarcia ŚDM w Krakowie oraz Mszy Świętej koncelebrowanej przez kardynała Stanisława Dziwisza na Krakowskich Błoniach. Następnego dnia, jak i w kolejnych, aż do soboty, czekały na nas rano katechezy na stadionie Cracovii. Słowa, które tam usłyszeliśmy wzruszyły na pewno niejedno serce. 28 lipca do Krakowa przybył Ojciec Święty, wybraliśmy się wieczorem pod tzw. okno papieskie na ul. Franciszkańskiej, aby Go wraz z innymi powitać. Kolejne dni spędzone wspólnie z Ojcem Świętym, minęły w oka mgnieniu. Najpierw piątkowa Droga Krzyżowa na Błoniach, następnie sobotnie czuwanie na Brzegach – Campus Misericordiae i na koniec, kończąca ŚDM w Krakowie, Msza Święta, na której niestety nie mogliśmy być. Pociąg do stęsknionych domów, po 12 dniach nieobecności, nie zaczekałby. Był to cudowny czas, którego nie potrafię 4 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY nawet ubrać w słowa. ŚDM to przeżycie, które wszyscy uczestnicy na pewno zapamiętają do końca swojego życia. Słowa Papieża Franciszka pozostaną w nas na długo. Jednak nie byłoby to takie wartościowe, pełne miłości i radości dni, gdyby nie nasi gospodarze. Państwo Anna i Stanisław Walkowscy oraz ich sąsiedzi, którzy zgodzili się przyjąć naszą 24-osobową grupkę, wraz z o. Krzysztofem, pod swoje dachy. Nie możemy zapomnieć również o Pani Joannie i Pani Elżbiecie, które specjalnie z Katowic przyjechały do Krakowa, aby pomóc w przygotowywaniu posiłków i gościny dla naszej gromadki. Dostawaliśmy od nich tyle dobra, o którym nawet nie marzyliśmy jadąc do Krakowa. Codziennie czekały na nas ciepłe posiłki, codziennie mieliśmy nad głową dach, codziennie mieliśmy gdzie się umyć… Niby codzienność zwykłego człowieka, a jednak wielka dobroć i miłosierdzie. Jesteśmy im za to wszystko bardzo wdzięczni i pamiętamy w modlitwie. Specjalnie dla „Posłańca św. Teresy” zadałam Panu Stanisławowi trzy pytania: 1. Jaka była Państwa reakcja, gdy o. Krzysztof poprosił Państwa o pomoc i czego się Państwo najbardziej obawiali? 2. Co najbardziej zapamiętają Państwo po naszej wizycie? Pan Stanisław Walkowski odpowiedział na pierwsze pytanie i poruszył moje serce - Każdemu zdarzeniu, które nas spotyka, jeśli tylko wbrew pędzącemu czasowi znajdziemy chwilę na refleksję, można przyporządkować jakiś ciąg wydarzeń, nazwijmy go pre-zdarzeniem i równocześnie, a zwłaszcza, gdy przemyślenia nasze czynione są z pewnego dystansu czasowego, ujawniają się związki, w ramach których samo zdarzenie zdaje się być pre-zdarzeniem właśnie, dla tego wszystkiego, co nas spotyka współcześnie. Można zatem z pewną przekorą powiedzieć, że nasza teraźniejszość jest w jakimś sensie potomkiem tego, czego doświadczyliśmy w przeszłości, post-zdarzeniem. Natalko, postawione przez Ciebie pytania zdają się właśnie wpisywać, potwierdzać ten porządek, który zachodzi w naszym życiu bez względu na to, czy go dostrzegamy, czy też nie. Od kilku lat gościmy u siebie moją Mamę. Dom nie jest duży. Dwa pokoje na dole i trzy pokoiki na piętrze po stromych schodach. Rok temu Mama zachorowała i po hospitalizacji już nie wróciła do swej poprzedniej ułomnej, ale jednak aktywności i pół-samodzielności. Przeprowadzka z piętra na parter i pogarszający się stan zdrowia, tak w zasadzie, uczyniły nasz dom, domem zamkniętym. Mama pytała, czy przyjmiemy młodzież w trakcie ŚDM, nikomu jednak z nas nie wydawało się to możliwym. Mało miejsca, wieczny bałagan, prawie unieruchomiona w łóżku Mama, od października żyjąca w przeświadczeniu zbliżającego się już kresu. Nie, to niemożliwe! Mama odeszła z końcem lutego, niespodziewanie choć przecież wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z bezlitosnej nieuchronności jej ziemskiej wędrówki. To trochę tak, jak z jesienią, trwa dopó- ki pewnego dnia z rana nie dostrzeżesz, że drzewa straciły wszystkie liście. I choć dzieje się tak co roku i wiesz, że już ta pora, to jednak zupełnie bezlistne drzewa zdają się każdorazowo zaskakiwać swą spodziewano-niespodziewaną nagością. Ojciec Krzysztof, chyba przy okazji składania kondolencji, zadał mojej żonie pytanie, czy będziemy mieli jakichś gości w czasie ŚDM, a jeśli nie, to czy dalibyśmy radę przyjąć grupę kilkunastu osób na okres tygodnia. Żona niewiele zastanawiając się, zgodziła się z zastrzeżeniem, że będzie to oznaczać nocleg w namiotach i na podłodze. Zgodziła się, ot tak, natychmiast, można nawet powiedzieć, że choć w mojej obecności, to jakby poza mną, prowadziłem samochód i nie uczestniczyłem w rozmowie. Zgodziła się, rzekłbym irracjonalnie, wbrew logice, przyzwyczajeniom i zdrowemu rozsądkowi, jaki winien przynależeć nie najmłodszym i nie najbogatszym posiadaczom małego domku o powierzchni porównywalnej z nieco większym mieszkaniem. Mogłaby przecież powiedzieć: „Przepraszam, Krzysiu, nie damy rady, jesteśmy zmęczeni ostatnimi miesiącami (zwłaszcza ona), mamy mały dom, nie ma szans pomieścić takiej grupy osób.” I tak sobie myślę, każde z tych tłumaczeń byłoby wiarygodne, uzasadnione, rozsądne i pewnie przyjęte przez Krzysztofa (piszę Krzysztofa, bo to syn mojej kuzynki). A jednak nie, nie powiedziała nie, przeciwnie prawie natychmiast zgodziła się. Najpierw miało Was być piętnaścioro, ale w połowie lipca okazało się, że grupa powiększy się o 9 osób. Sąsiedzi zadeklarowali pomoc. Wtedy jeszcze nie znaliśmy dość popularnego wśród Was określenia „ogarnąć”, ale można powiedzieć, że uzna- liśmy – „ogarniemy”, choć pewien niepokój pozostał. No bo jak przygotować posiłki, jak je wydać, co zrobić do jedzenia, czy nasz dom, niepodłączony do miejskiej kanalizacji, da radę obsłużyć tyle osób? Początkowy niepokój zaczął nawet zmieniać się w swego rodzaju stres w miarę zbliżania się dnia Waszego przyjazdu. I dzięki Bogu, że w poniedziałkowy wieczór zjawiliście się u nas. Stres, napięcie, wszelkie obawy zniknęły. Aktywność lepiej służy życiu niż niespokojne oczekiwanie na mające nadejść wydarzenia. Tydzień minął, jak z bata trzasnął. Wnieśliście w nasz dom i domy naszych sąsiadów radość, powiew młodości i żywy obraz młodych Polaków potrafiących łączyć wszystko to, co składa się na wyzwania i codzienność młodzieńczych lat z wiarą. Pytasz co najbardziej zapamiętamy z waszej wizyty? Każdy pewnie co innego. Ja Wasze zdyscyplinowanie, radość w śpiewie i skupienie w modlitwie. Wasz pobyt to również, w jakimś sensie, przywołanie wspomnień z własnej młodości, ot choćby tych związanych z pierwszą wizytą św. Jana Pawła II w Polsce. Nawiasem mówiąc, oba krzyże i ten większy w pokoju, gdzie część z Was spała i ten mniejszy w jadalni, zostały pobłogosławione przez Niego, wtedy w Warszawie podczas spotkania z młodzieżą na Krakowskim Przedmieściu. Byłem wtedy w Waszym wieku. Natalko, pytasz o ocenę ŚDM w Krakowie i Waszego w nich udziału? Samych ŚDM nie bardzo mogę ocenić, bo to było po pierwsze Wasze święto, a po drugie mieliśmy okazję uczestni- Pan w okularach Ale czułem się dumny, kiedy w wieku 15. lat, po raz pierwszy, dostałem receptę na okulary – opowiadał mi kolega. Leciałem z nią do optyka „na skrzydłach”. Chociaż bardziej dumny czułem się, kiedy w kolejce do „mięsnego”, w czasach socjalizmu, jedna pani, po raz pierwszy, zwróciła się do mnie „pan” – dokończył swoją histo- rię przyjaciel. Symbol dorosłości: pan i okulary. A potem okulary to już tylko kłopot – czyszczenie, uważanie, by ich nie porysować, nie zniszczyć… . Są okulary do dali i do czytania. Kiedy myślę o takich okularach w sensie duchowym, to albo widzi się tylko to, co daleko, wysoko, nad nami, albo to, co ziemskie, co niedaleko. Gdzie mam patrzeć? W górę czy w dół? Daleko czy blisko? Trzeba patrzeć wszędzie – na niebo i ludzi obok mnie. W Liturgii Godzin, w Hymnie Jutrzni, czytamy: „Bo Ten, co patrzy z wysoka/ Spogląda w każdej godzinie/ I widzi czyć bezpośrednio jedynie w części Drogi Krzyżowej z papieżem Franciszkiem i czuwaniu w Brzegach na Campus Misericordiae. Za to oczywiście mogę ocenić Wasz pobyt, o co też pytasz. Zarówno ja jak i wszyscy, którzy zaangażowali się w udzielenie Wam pomocy w uczestnictwie w ŚDM, jesteśmy pod wrażeniem Waszej młodości, radości, spontaniczności, ale równocześnie zdyscyplinowania, odpowiedzialności i przede wszystkim żywej wiary. To było piękne i wzruszające doświadczenie. Patrząc na Was jestem przekonany, że nie szukacie „wygodnej kanapy”, że spełniają się słowa św. Jana Pawła II i że my mieliśmy wspaniałą okazję stać się cząstką Waszej wspólnoty, wspólnoty młodych Polaków będących przyszłością Polski i Kościoła. Podziwiamy Was i jednocześnie chciałbym pogratulować Waszym rodzicom wspaniałych dzieciaków i podziękować za trud wychowania Was w wierze i miłości do Ojczyzny. Na koniec pozwalam sobie na jeszcze jedną refleksję związaną z Waszym pobytem i wyjaśniającą nieco przydługie rozważania. Odejście Mamy, swego rodzaju prezdarzenie otworzyło nasz dom dla Was, jestem przekonany, że Ona cieszy się z tego. Wasz pobyt, mam nadzieję, będzie w naszym życiu takim swoistym pre-zdarzeniem w następstwie, którego powiew Waszej młodości i wiary pozwoli nam omijać „wygodne kanapy”, jakich coraz więcej na naszych drogach. I na koniec mam nadzieję, że w Waszej ocenie to tak generalnie „ogarnęliśmy”. Jeśli któreś z Was będzie w Krakowie, to adres znacie, zapraszamy. Natalia Radkowska nasze uczynki/ Od świtu aż do wieczora. (t.3, s. 631). Ale Jezus to nie jest „Big Brother” – Wielki Brat. Jezus nas nie śledzi, On na nas patrzy. W Księdze Mądrości czytamy: „I oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili (…) Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie miłośniku życia” (Mdr 11,23b.26). Bóg, Pan, który wciąż daje szanse. Pan Jezus z sercem pełnym miłości i miłosierdzia dla grzesznika. Tak więc ostatecznie z Księgi Mądrości wynika, że w niebie, o ile noszą okulary, to tylko do „dali”, aby nas widzieć i nam pomagać, bo najszczęśliwszych mają już obok siebie, bo w ich sercach „wyczytali” już tylko miłość. o. Krzysztof Pabian OMI POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 5 Tęsknię cały rok, aby pachnieć Maryją Nie mogę chwalić się swoją miłością do Boga, bo codziennie Go zawodzę... ale mogę chwalić się Jego miłością do mnie, bo ona nigdy nie zawodzi. Wyrażać miłość i szacunek, gdy inni sieją nienawiść. Zamilknąć, gdy inni mówią. Modlić się gdy inni przeklinają. (Jan Paweł II) W drodze do Matki Piesza pielgrzymka przed tron Matki Częstochowskiej jest moim wędrownym Kościołem, sprawia że przez te osiem dni czuję, iż dotykam nieba, a po powrocie pachnę Maryją. No cóż, lato minęło, pielgrzymka na Jasną Górę dawno się skończyła, ale pozostały w nas wspomnienia, których nikt nam nie zabierze. Pozostali ludzie, których poznaliśmy na szlaku naszego wspólnego wędrowania. Pozostały nasze świadectwa. Posłuchajmy zatem, co mają nam do powiedzenia siostry z grupy IV Rabka Zdrój, uczestniczki XXXV Pieszej Pielgrzymki Góralskiej, która trwała od 1 do 9 lipca, a jej hasło brzmiało „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Mam na imię Lucyna, moją pielgrzymkową przygodę rozpoczęłam sześć lat temu. To był wyjątkowy rok, dwudziesta rocznica mojego małżeństwa. Bardzo chciałam, w sposób szczególny podziękować Matce Bożej za Jej opiekę, za wszystkie wspólne lata, kochającego męża i trójkę wspaniałych dzieci. Zmo6 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY bilizowani przez moją przyjaciółkę Renatkę, całą rodzinką ruszyliśmy szlakiem pieszej pielgrzymki góralskiej na Jasną Górę. To był najwspanialszy tydzień w moim życiu, zakochałam się w pielgrzymowaniu i już wtedy wiedziałam, że tak chcę spędzać każdy kolejny rok. Od tamtego czasu tak organizuję swoje życie zawodowe, aby przeżywać wszystko na nowo. Te wspaniałe osiem dni beztroskiej wędrówki w radości, miłości nie tylko do Maryi, do Pana Boga, ale do tych wszystkich, z którymi pielgrzymuję i których spotykam na trasie pielgrzymki. Tęsknię cały rok do tych konferencji, wspólnej modlitwy wyrażanej pięknym góralskim śpiewem, do rozmów z Bratem i Siostrą, którzy idą obok mnie. Podczas tej drogi wszystko nabiera innego wymiaru. Kolejny odcisk, zakwas, skurcz tylko wzmacnia nie tylko ciało, ale i ducha. Siła wiary, jaką dostrzegamy dookoła utwierdza nas w przekonaniu, że pokonamy kolejny dzień. Człowiek uświadamia sobie wiele ważnych spraw, ma czas dla siebie na uporządkowanie myśli. Pielgrzym ukierunkowa- ny jest na jeden obrany cel, ale proszę mi wierzyć, pielgrzymi idą nie tylko nogami, idą przede wszystkim… sercem, tak sercem przepełnionym miłością do Maryi i Jej Syna i to jest największa tajemnica naszej siły. Z całego serca apeluję do wszystkich matek, zabierajcie swoje dzieci na pielgrzymki, niech wyrosną w tej atmosferze, niech nucą pielgrzymkowe piosenki i z radością wyczekują następnej wyprawy do stóp ukochanej Matki wszystkich matek, Czarnej Madonny z Częstochowy. Renata Wojdyła: Z pielgrzymką góralską związana jestem od ponad dwudziestu lat. I choć jest dużym wysiłkiem fizycznym, nie wyobrażam sobie wakacji bez pielgrzymki, która daje mi wielką radość w kroczeniu do wyznaczonego celu i siłę w pokonywaniu trudów dnia codziennego. Umacnia moją wiarę i daje siłę dla mnie i całej rodziny na cały rok. Wspólna modlitwa, śpiew, atmosfera radości, a czasami chwila samotności, pozwalają oderwać się od codziennych trosk. To moja chwila refleksji, zastanowienia, a jednocześnie możliwość podziękowania za otrzymane łaski oraz przedstawienia próśb moich i moich najbliższych. Dzięki pielgrzymowaniu, w sposób wręcz namacalny, czuję moc modlitwy oraz opiekę Matki Bożej. Pielgrzymka piesza stanowi nieodłączną część mojego życia i ufam, iż dane mi będzie jeszcze nie raz kroczyć na Jasną Górę przed ołtarz Maryi z moim mężem Markiem (jak co roku) i może, tak jak w tym roku po raz pierwszy, z jedenastoletnią córką Kingą. A może dołączy do nas jeszcze nasz syn… Chciałabym. Bożena Wróbel: Pielgrzymowanie jest bardzo bliskie memu sercu. Dzięki modlitwie pielgrzymkowej otrzymałam wiele łask, bez których moje życie wyglądałoby inaczej. To właśnie pielgrzymka sprawia, że czuję się lepszym człowiekiem, ona daje mi radość oczekiwania na kolejny rok życia. Mówię: „Panie, niech się stanie Twoja wola, bo przecież nie jestem pozbawiona egoizmu, ale proszę, ażeby omijały mnie niepowodzenia, choroby czy zwątpienia”. Pielgrzymując poznajemy innych ludzi, ich losy, problemy i poglądy, możemy im pomóc poprzez rozmowę, wspólną modlitwę czy dobrą radę. W ten sposób zapominamy na chwilę o sobie i jakby zmniejsza się poziom naszego egoizmu. W czasie pielgrzymki mam czas na przemyślenie, zatrzymanie się nad swoim życiem. Odkrywam, że moje ważne decyzje, zawsze podejmuję pod wielkim wpływem Pana Boga, gdyż zawsze proszę Go o pomoc i czuję w tym Jego rękę. Poprzez pielgrzymowanie wyrażam swoją wiarę i ufność, że nic nie dzieje się bez celu. Ponadto spotkanie z Matką Bożą, po trudnej, wyczerpującej drodze, jest dla mnie bardziej wznioślejsze, ważniejsze, pełniejsze, niż po podróży samochodem. Bo ten trud włożony w pielgrzymowanie piesze jest, moim zdaniem, najlepszą formą podziękowania za otrzymane łaski, a jednocześnie gwarancją na ochronę w niebieskiej przyszłości. Dorota Stoch: Pielgrzymka to czas, w którym mogę wędrować do Mateczki na Jasną Górę. Czas, w którym każdy jest dla siebie siostrą i bratem, gdzie każdy sobie pomaga, dzieląc się z drugim oraz służy pomocą. To czas szczególny… czas trudu, próby wytrwałości, ale i czas miłości, radości i wielkiego przeżycia. Najbardziej dotyka mnie miłość, radość i dobroć do siebie nawzajem, a przez to widzę wspólnotę czyli Kościół, do którego należę. Tu mogę otwierać się na innych, modlić się, prosić o modlitwę, ale przede wszystkim mogę powierzać Mateczce swoje trudy i troski, jak również dziękować za wszystkie cuda i łaski w mojej rodzinie. Czas modlitwy, czas godzinek, czas konferencji jest czasem, kiedy mogę dotykać Boga. Spotykam tu swoich przyjaciół, znajomych i mogę patrzeć, jak młodzi podczas śpiewu, tańca czy modlitwy dają świadectwa wiary. Wiem, że ten wyjątkowy czas, jaki dostaję od Boga, mogę spędzić na zadumie nad swoim życiem, bo to jest dłuższa chwila, kiedy nie myślę o niczym, tylko wtulam się w ramiona Matki, która zawsze oddaje nas swojemu Synowi, a mojemu Panu i Bogu. Wtulam się w Jej ramiona, bo chcę pachnieć Maryją… Pielgrzymka jest dowodem, że nasza Ukochana Matka wyprasza dla nas szczególne łaski do walki ze słabościami, chorobami oraz umacnia w nas wiarę, że jeśli mamy obrany cel i bardzo chcemy go osiągnąć, to jest to możliwe, bo czasem, po prostu, wystarczy chcieć… Iść na pielgrzymkę, a nie mówić „nie dam rady”. Skąd wiesz, że nie dasz rady, skoro nie spróbowałaś? Poza tym z bardziej przyziemnych spraw, pielgrzymka dopinguje mnie, abym zadbała o własne zdrowie, bo przecież chcę mieć siły, ażeby pielgrzymować w następnych latach. Wybierz się więc na pielgrzymkę z nami, aby choć na chwilę dotknąć nieba… Irena Piekart Dodatkowy Dzień Światowych Dni Młodzieży 2016 w Krakowie ŚDM nie skończyły się 31 lipca - było jeszcze jedno spotkanie 1 sierpnia. Spotkanie, które jest już tradycją, a mianowicie spotkanie powołaniowe wspólnot neokatechumenalnych z założycielem Drogi czyli Kiko Arquello i kilkudziesięcioma biskupami z całego świata. Nasza wspólnota, razem z 230 tysiącami wiernych, również brała udział w tym spotkaniu, któremu przewodniczył Kardynał Stanisław Dziwisz. Podczas liturgii nastąpiło wezwanie do powołania. Kiko Arquello zapraszał wówczas najpierw mężczyzn, później kobiety i następnie rodziny. Pierwszy raz widziałam coś takiego. Służby porządkowe wydzieliły z tłumu drogi dojścia do sceny, ale ja sądziłam, że wśród tak wielkiej grupy ludzi nikt nie wstanie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy ze wszystkich stron biegli w kierunku sceny chłopcy, później dziewczyny i kobiety chcący służyć Bogu. Największe jednak wzruszenie wywołał widok rodzin i małżeństw, które trzymając się za ręce i niosąc na rękach dzieci, udawały się na scenę, aby uzyskać błogosławieństwo biskupów w drodze swojego powołania. Był to widok niesamowity. Tego dnia wstało ok. 3 tys. mężczyzn, 4 tys. kobiet i 2 tys. rodzin gotowych wy- pełniać swoje powołanie w zakonie, stanie duchownym lub na misjach ad gentes. Kardynał Dziwisz powiedział: „Mamy nadzieję w tych młodych, którzy są tutaj. Tak brakuje dziś powołań”. Kardynał Nycz dziękował wszystkim członkom Drogi za to spotkanie. Podkreślił duchową obecność zmarłej niedawno współtwórczyni Drogi Neokatechumenalnej Carmen Hernandez. Dodał, że podczas spotkania „utrwaliliśmy sobie najważniejsze wątki nauczania Franciszka, zwłaszcza w kwestii otwarcia się na świat i wychodzenia na peryferia. Wróciliśmy też do nauczania św. Jana Pawła II o tym, że jest czas Nowej Ewangelizacji. Kardynał Nycz wyraził też wdzięczność za ewangelizację Chin.” Piękne były te Światowe Dni Młodzieży. Dodały na pewno wiele sił i wiary. Czuliśmy się w tej wielonarodowej i wielokulturowej grupie jak w rodzinie, która ma jednego Ojca. Ewa Adaszewska POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 7 Chodzenie z Jezusem Dziękuję Ci „czwóreczko” za stworzenie prawdziwej wspólnoty! Dziękuję też pielgrzymom duchowym – nieśliście nas, gdy deszcz utrudniał drogę. Na pielgrzymim szlaku W tym roku pielgrzymowałam do Mamy już 9. raz. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam po raz kolejny uczestniczyć w tym wydarzeniu. To była wyjątkowa pielgrzymka, ponieważ O. Krzysztof zlecił mi dosyć ważne zadanie – koordynowanie muzycznymi „czwóreczki”. Duża energia, chęć i zapał, jakie miałam na początku wakacji na myśl o pielgrzymce, uciekły zaraz po Światowych Dniach Młodzieży. Nie spodziewałam się, że będzie to aż tak wyczerpujące wydarzenie (oczywiście było cudownie, ale wróciłam bardzo zmęczona). To, co sprawiło, że nie zrezygnowałam ze szlaku z „czwóreczką” była decyzja, że zajmę się muzycznymi. Mimo dużych obaw, zmęczenia i smutku z powodu wykruszającej się „ekipy młodzieżowej”, wyruszyłam. Już od początku drogi Pan Bóg zmieniał moje myślenie. Zabierał wszelkie niepotrzebne lęki, obawy, myśli, a wlewał w moje serce pokój i radość. Podczas pielgrzymki poznałam cudownych ludzi, którzy bezinteresownie dawali wszystko, co mogli. To niesamowite, jak cieszył mnie ogórek, który dostałam przy drodze :). Mnóstwo ludzi wychodziło przed swoje domy, niektórzy dzień wcześniej gotowali wielkie gary zup, żebyśmy mogli zjeść coś ciepłego - Rok Miłosierdzia w praktyce. Podczas drogi na Jasną Górę często czułam obecność Jezusa, tak po prostu, jakbym szła z Nim za rękę. Wtedy opowiadałam Mu jak Przyjacielowi, co się u mnie dzieje. To były cudowne chwile. Czułam, że WRESZCIE mam dla Niego czas. Nie do końca umiem Go jeszcze słuchać, ale pielgrzymka pomogła mi na odnowienie kontaktu z Bogiem, uczynienia kroku bliżej Niego. W pierwszych dniach martwiłam się o to, kto będzie śpiewał i grał, a pod koniec było aż 26 osób w grupie muzycznej! W tym roku nasza czwórka wyróżniała się ilością instrumentów, były z nami: skrzypce, akordeon, gitara, melodyka, trzy bębny, tamburyno i różne grzechotki. Pan Bóg totalnie mnie zaskoczył swoją dobrocią! Po raz kolejny przekonałam się, że wystarczy postawić pierwszy krok, a On zajmie się resztą. Pielgrzymka nauczyła mnie również doceniania tego, co się ma. Cieszyłam się z ciepłej wody, łyka gorącej herbaty, łóżka czy prawdziwej zupy. Na co dzień, gdy mi tego nie brakuje, zapominam o tym, że nie każdy został tak obdarowany. Wędrówka do Matki Bożej zmienia nie tylko wnętrze, ale także sposób myślenia. Dzisiaj postrzegam pielgrzymkę jako cudowny czas odpoczynku duszy z dala od telefonów, facebooka itp. Mimo, że fizycznie wróciłam zmęczona, to duchowo jestem wypoczęta. Dziękuję Ci Maryjo, że czuwałaś i wciąż czuwasz nad nami w drodze i prosisz swojego Syna za nami – grzesznikami! Chwała Panu! Ola Kozioł Nasza „Czwóreczka” 8 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Oblackie Światowe Dni Młodzieży 2016 we Wrocławiu „Trzeba uczynić wszystko, aby ludzie postępowali jak istoty rozumne, potem – jak chrześcijanie, a wreszcie dopomóc im stać się świętymi.” św. Eugeniusz de Mazenod Sesja zdjęciowa KSM-u między punktami programu W dniach 20-25 lipca 2016r. grupa młodzieży z naszej parafii z o. Krzysztofem Machelskim na czele miała okazję uczestniczyć w Oblackich Światowych Dniach Młodzieży we Wrocławiu. W środowy poranek zebraliśmy się na siedleckim dworcu PKP i ruszyliśmy na podbój stolicy Dolnego Śląska. Już w pociągu mieliśmy okazję poznać inną kulturę – razem z nami podróżowali: Janine z Brazylii oraz Cristi i o. Hipolito z Meksyku. Mogłoby się wydawać, że 50 osób to duża ekipa i duży problem organizacyjny. Owszem, łatwo nie było, ale na szczęście nikt się nie zagubił. Udało nam się nawet zmieścić do jednego wrocławskiego tramwaju, co z plecakami i dużymi walizkami, nie było takie łatwe. Już na następnym przystanku przekonaliśmy się jednak, że dziesięciu Włochów bez problemu potrafi zrobić większy (w pozytywnym sensie) hałas i raban niż cała nasza grupa razem wzięta. Tym samym Włosi bezkonkurencyjnie wygrali niepisany konkurs na najgłośniejszą i najradośniejszą narodowość. O ile transport przebiegł bardzo sprawnie, o tyle na zarejestrowanie całej naszej gromadki, trzeba było troszkę po- czekać. Warto tu zaznaczyć, że kilka osób z naszego oddziału KSM-u zjawiło się we Wrocławiu wcześniej, by pomagać w organizacji jako wolontariusze. W końcu każdy z nas w grupkach 2-4-osobowych dotarł do wyznaczonej i czekającej z otwartymi ramionami rodziny, u której miał spędzić najbliższych kilka dni. Wszyscy zostali przyjęci z niezwykłą otwartością i radością. Nie był to jednak koniec atrakcji, bowiem tego dnia – czekało nas oficjalne otwarcie ŚDM OMI. Następny dzień zaczął się dla nas od … próby śpiewu. Nasz KSM został wcześniej poproszony o oprawę muzyczną mszy świętych i modlitw porannych podczas całego pobytu we Wrocławiu, dlatego już na początku lipca zaczęliśmy solidne przygotowania do tej roli, ćwicząc znane nam pieśni po polsku, angielsku i katalońsku. Sam hymn ŚDM opracowaliśmy aż w 4 językach! W czasie całego wyjazdu mieliśmy okazję współpracować z wieloma grupami m.in. z grupą hiszpańską. Podczas następnych trzech dni stałym elementem były modlitwy poranne, konferencje oraz oczywiście Msza Święta. Po południu wszyscy spotykali się pod sceną rozstawioną naprzeciwko kościoła, by wspólnie spędzać czas, modlić się i bawić. W czwartek odbył się Festiwal Narodów. Przedstawiciele każdego z krajów prezentowali krótko siebie i swoją kulturę, z reguły poprzez taniec. Grupa polska odśpiewała popularną piosenkę ,,Szła dzieweczka do laseczka”. W piątek została odprawiona Droga Krzyżowa ulicami Wrocławia, po której pod sceną odbyło się uwielbienie poprowadzone przez znany już w naszej parafii poznański zespół Ninive. Z kolei w sobotę na stadionie miejskim mieliśmy okazję wysłuchać koncertu siostry Cristiny Scuccia – zwyciężczyni włoskiej edycji Voice of Italy. Niedziela to kolejne koncerty oraz Oblackie Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, które wygrali… sami oblaci. W zwycięskiej drużynie grał m.in. o. generał Louis Lougen. W międzyczasie wszyscy jeździli również do centrum Wrocławia, aby troszkę pozwiedzać, głównie przepiękną Starówkę. Niestety, wszystko ma swój koniec. Poniedziałkowy poranek upłynął pod znakiem długich pożegnań i morza wylanych łez. Trudno było się rozstać, nie tylko z nowo poznanymi kolegami i koleżankami z innych krajów, ale również z naszymi niesamowicie gościnnymi gospodarzami. Ostatnim akcentem Oblackich ŚDM była Msza Święta w Malni, rodzinnej miejscowości bł. Józefa Cebuli – jednego z patronów ŚDM. Mieszkańcy tej i okolicznych wsi nazwali nasz przyjazd ,,historycznym wydarzeniem” dla tego miejsca. Jeszcze tylko kilka radosnych tańców i wszyscy rozeszli się do swoich autokarów, by wyruszyć w drogę do Krakowa. Do Wrocławia przyjechało prawie 2 tysiące młodych ludzi z całego świata. Każdy z nich wyglądał inaczej, mówił w innym języku, miał różne tradycje, prezentował odmienną kulturę. Niby nic ich nie łączyło, a jednak coś sprawiło, że wszyscy oni pojawili się tam w tym samym celu. Wiara czyni cuda! Maria Kicińska MYŚLI ŚW. JANA PAWŁA II „Niech Eucharystia kształtuje wasze życie i życie rodzin, które założycie. Niech ona kieruje wszystkimi waszymi wyborami życiowymi.” św. Jan Paweł II POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 9 Rowerem do Matki 8 września – dzień urodzin Matki Bożej uczciliśmy w dość ciekawy sposób W drodze do Matki Jedności W dniach 7-8.09 wyruszyła pielgrzymka rowerowa pod opieką o. Krzysztofa Machelskiego OMI do Kodnia, do Sanktuarium Królowej Podlasia. Wśród 13 osób, które brały udział w pielgrzymce, były tylko dwie dziewczyny. Wiek uczestników – zróżnicowany, najmłodszy miał 15 lat, a najstarszy uczestnik 67 lat. Po porannej Mszy św. wyruszyliśmy w trasę. Informacja przekazana nam przez ojca o ilości kilometrów, jakie mamy w tym dniu przejechać (130 km), niektórych z nas trochę „zmroziła”. Ponieważ musieliśmy jechać drogami lokalnymi, potrzebny nam był nawigator. I z tego obowiązku doskonale wywiązała się Kasia. Do Międzyrzeca Podlaskiego dojechaliśmy bez więk- Szary Szary to nie znaczy nijaki Czas urlopów i wakacji mamy już za sobą. To, co mogliśmy zobaczyć, zwiedzić, podziwiać jest już tylko wspomnieniem. I choć wiemy, że czas nieubłaganie płynie, to nie jest łatwo powrócić do codzienności, którą zazwyczaj określamy mianem „szara”. Być może rzeczywiście po wszystkich urlopowych wyjazdach, po wszystkich miejscach, które mogliśmy zobaczyć, jawi się ona nam jako „szara”. Ale „szara” to nie znaczy przecież, że niepotrzebna. Po tych wszystkich zachwytach, „ochach i achach”, musimy ponownie zmierzyć się z tym, co czeka nas każdego dnia. Potocznie szary kolor, szary człowiek, to taki bez wyrazu, nijaki. A może taki człowiek, to ktoś, kto kryje się przed światem ze swo10 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY imi sprawami, ktoś, kto chce zachować dla siebie swoje zarówno dobre, jak i te nieco trudniejsze sprawy. Może chce pozostać w ukryciu, może to człowiek nieśmiały, który nie chce zwracać na siebie uwagi. Każdy dzień służy czemuś, każda praca, wysiłek są potrzebne, nawet, jeśli trudno jest nam dostrzec w tym sens. Gdy zajrzymy do Pisma św. to okaże się, że możemy tam znaleźć takie postacie dnia codziennego, których życie było też zwykłe, których zajęcia i sytuacje były ich zwykłą codziennością, a ile dobrego z tego wypłynęło? Nawet w kazaniach o tych postaciach się nie mówi. Np. ludzie, którzy dźwigali paralityka na noszach - nie zatrzymujemy się nad ich szych problemów. Tam zostaliśmy bardzo mile przyjęci obiadem przez właścicieli zajazdu „Zacisze”. Około godz. 20.00 dotarliśmy do Kodnia – celu naszej pielgrzymki. Wjeżdżając do Kodnia wstąpiliśmy na cmentarz, aby pomodlić się nad grobem naszego dawnego Proboszcza o. Piotra Sadownika OMI . Kiedy weszliśmy do Sanktuarium, ku naszemu ogromnemu zadowoleniu - mimo późnej pory, odsłonięty został obraz Matki Bożej Kodeńskiej. Po krótkiej modlitwie, każdy z uczestników pielgrzymki mógł w chwili skupienia indywidualnie powitać Matkę Bożą. Po całym dniu jazdy, taka chwila wyciszenia i podziękowania Matce za szczęśliwe dotarcie, z pewnością pozwoliła zapomnieć o trudach pielgrzymki i zabrała zmęczenie. Po wyjściu z Sanktuarium zostaliśmy zaproszeni na kolację. Zaopiekował się nami o. Mateusz Pawłowski OMI. Następnego dnia po Mszy św., którą odprawił o. Krzysztof i śniadaniu, pełni radości i sił na kolejny dzień pielgrzymowania wyruszyliśmy w drogę powrotną. Trasa została trochę zmieniona. W drodze do Siedlec zajechaliśmy jeszcze do Kostomłotów (kościół unicki), Pratulina i Leśnej Podlaskiej (148 km). Do Siedlec wróciliśmy po godz. 21 – cali, zdrowi i bardzo szczęśliwi, że urodziny Matki Bożej mogliśmy świętować w Kodniu. Dariusz Ługowski życiem i nikt o nich nie pamięta, a oni byli świadkami cudu i pomogli, by cud stał się cudem. A słudzy, którzy nalewali wodę do stągwi w Kanie Galilejskiej? Nie byli to ludzie z jakimś statusem społecznym w tamtych czasach. Usługiwali innym, ale byli bardzo potrzebni. Napełniali stągwie wodą, którą Pan Jezus przemienił w wyborne wino. A chłopiec z pustyni? Przyszedł na spotkanie z Jezusem, a w koszyku miał dwie ryby i pięć chlebów – niezbyt wiele, ale właśnie tym Pan Jezus nakarmił tłum, który przyszedł Go słuchać. To są postacie nie pierwszego planu, może nawet nie drugiego; to są postacie dnia codziennego. Każda nasza praca, nasz wysiłek, wyrzeczenie, trud, nieprzespane noce, zmęczenie dniem, to wszystko jest „po coś”. Szary to nie znaczy nijaki, szary to piękny kolor stanowiący znakomite tło i wydobywający intensywność innych barw. Elżbieta Ługowska światowe dni młodzieży Kraków 2016 światowe dni młodzieży Wrocław 2016 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 11 12 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY pielgrzymka na jasną górę pielgrzymka duchowa POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 13 poświęcenie pojazdów imieniny w uroczystość św. Krzysztofa o. Krzysztofa Pabiana omi nasi goście z Kenii 14 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Wakacje scholi Podczas tegorocznych wakacji wybrałyśmy się z s. Moniką i scholą parafialną na rekolekcje do Serpelic. Mieszkałyśmy przy zakonie Braci Mniejszych Kapucynów. Hasło naszego wyjazdu brzmiało ,,Strumienie miłosierdzia’’. Pierwszego dnia poznawałyśmy swoją przyjaciółkę wyjazdu. Losowałyśmy osobę, za którą miałyśmy się modlić i przeprowadzić z nią wywiad. To pozwoliło nam się lepiej poznać. Następnego dnia odbyły się zajęcia z survivalu i integracji. Między innymi strzelałyśmy z łuku, pistoletu ,,paintball’’. Uczyłyśmy się wiązać węzeł ratowniczy, ósemkę i ósemkę podwójną. Poznawałyśmy różne sposoby rozpalania ognia bez zapałek. Miałyśmy również grupowe zawody, np. przejście przez przeszkody z zamkniętymi oczami. Animatorki zorganizowały nam też wieczór miłosierdzia. Miałyśmy adorację Najświętszego Sakramentu z rozważaniami. Każda z nas niosła w sercu intencje, które potem powierzała Panu Bogu. Kolejnego dnia po porannej gimnastyce wyruszyłyśmy na grę terenową. Kierowane strzałkami wykonywałyśmy różne zadania, m.in. budowałyśmy z roślin stajenkę dla Pana Jezusa, jadłyśmy cytrynę, robiłyśmy makijaż z zasłoniętymi oczami. Po południu poszłyśmy na Kalwarię Podlaską, gdzie odmówiłyśmy Drogę Krzyżową. Wieczorem miałyśmy ognisko i konkurs ,,Mam talent’’. Animatorki poprzebierały się za postacie z bajek Disneya, dostarczając nam tym wiele Nasi Goście radości. Ostatniego dnia odbyła się wycieczka do Pratulina, Kostomłotów i Kodnia. W Kostomłotach zapoznałyśmy się z wiarą greckokatolicką i byłyśmy w cerkwi unickiej, a w Pratulinie poznałyśmy historię Męczenników Podlaskich. Naszą wycieczkę udoskonalały spotkania w ciągu dnia, które zbliżały nas do Boga poprzez śpiew, zabawę, scenki biblijne oraz wspólne rozmowy. Podsumowując trzeba powiedzieć, że wyjazd to nie tylko modlitwa, ale również świetna zabawa. Szkoda tylko, że ten odpoczynek trwał bardzo krótko. :-) Dziękujemy S. Monice za zorganizowanie tego wspaniałego wyjazdu, dzięki któremu pogłębiłyśmy naszą wiarę i zbliżyłyśmy się jeszcze bardziej do Boga.:-) Mamy nadzieję, że za rok również będziemy miały możliwość uczestniczenia w takim odpoczynku, do czego również zachęcamy innych. Marysia, Ola i Marta Goście z Kenii Dla naszej rodziny to nadal aktualne wydarzenie Światowe Dni Młodzieży 2016 są już historią w chronologii zdarzeń, jednak dla naszej rodziny to nadal bardzo aktualne wydarzenie. Jeszcze 2,5 roku temu mieszkaliśmy w parafii pw. św. Józefa i wtedy zgłosiliśmy gotowość przyjęcia młodzieży na ŚDM 2016…I tak się stało, chociaż już mieszkamy na terenie parafii pw. św. Teresy. Do naszej rodziny przybyła grupa z Kenii: Siostra. M. Amabilis i Siostra M. Stella ze zgromadzenia Sióstr Małych Misjonarek Miłosierdzia (Orionistki) oraz dziewczęta: Purity i Lucy – obie są półsierotami z bardzo ubogich rodzin. Przybyły z misji w Mugoiri i Laare. Siostra M. Amabilis Gliniecka kilka lat pracowała przy parafii pw. św. Józefa, a od dwóch lat posługuje w misji w Mugoiri. Lucy ukończyła szkołę średnią i chce kontynuować naukę w college’u, a Purity będzie na III roku w college’u. Ich przybycie było możliwe dzięki akcji „Ticket of Mercy”, co pozwoliło pokryć koszty podróży i opłat na ŚDM. Już wtedy działy się uczynki miłosierdzia. Przybycie tych młodych sercem i duchem gości z Kenii dawało nam poczucie jedności w wierze w Jednego Boga w różnych zakątkach świata. Zobaczyliśmy ich głęboka wiarę i oddanie Opatrzności Bożej. Wprowadziły w nasze życie dużo spontanicznej radości. Były zadzi- wione, że wkoło jest tak dużo zieleni, że nie ma czerwonego kurzu, że gleba jest czarna, a w ogrodzie są białe kamyki. Dziewczęta mówią dość swobodnie po angielsku - tego nauczyły się w szkołach w Misji, to jest ich „okno na świat”. Nauka jest możliwa, jeśli siostry znajdą dla danego ucznia sponsora, który obejmie go „adopcją na odległość” i regularnie wspiera finansowo. Bez tych środków kontynuowanie nauki jest niemożliwe. Nasze dziewczyny cieszyły się spotkaniami z rówieśnikami z różnych krajów w parafii pw. św. Józefa - z Filipin, Portoryko, Białorusi, Ukrainy i Polski. Dużo śmiechu było przy porównywaniu zwyczajów kulinarnych. W Kenii potrawa z kurczaka to bardzo drogie danie, więc tylko na święta, a z kolei ryż to codzienność, a herbatę zaparza się na gotującym mleku. Ale frytki smakują chyba na każdym kontynencie. Lody cieszyły się szczególnym uznaniem - tego dziewczyny nie znały. Opowiadały o przeżywaniu zwykłych dni i świąt w ich kraju, o ubogacaniu liturgii śpiewem i tańcem. Zaśpiewały i zatańczyły dla nas, jako podziękowanie, a my dzieliliśmy się naszą radością ze znajomymi i sąsiadami. Wiemy, że w Krakowie i Łagiewnikach też były życzliwie przyjęte, że cieszyły się ze spotkania z papieżem Franciszkiem. Później dzięki znajomym Siostry Amabilis zwiedziły Włocławek, Warszawę i Częstochowę (wchodziły na Jasną Górę z naszą Podlaską Pielgrzymką). A teraz są już w swoich domach w Kenii. Mówiły, że ten czas był dla nich nie tylko przygodą, ale przeżywaniem Roku Miłosierdzia i Światowych Dni Młodzieży. Dla naszej rodziny był to czas powrotu do prostych, ale bezpośrednich relacji i czas pojmowania, ile niezawinionej biedy jest na świecie. Czas wzbudzania miłosierdzia. Deo gratias. Światowe Dni Młodzieży to czas, który jeszcze trwa. Zachęcamy do zaglądania na stronę Facebook Siostry Amabilis Glinieckiej i obserwowania jej relacji fotograficznych . Elżbieta i Adam z Agatą i Zbyszkiem POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 15 Kościół inny niż wszystkie Zawsze wydawało mi się, że do kościoła, tak jak do szkoły - trzeba chodzić Kościół Najświętszej Maryi Panny w Aarhus Ten, kto wnikliwie czyta moje teksty wie, że dwa lata studiów magisterskich spędziłam w mieście Aarhus, w Danii. Był to dla mnie trudny, acz patrząc z perspektywy czasu, pouczający okres. Będąc sama w obcym kraju, nie znając języka i nie mając za bardzo do kogo „gęby” otworzyć, mogłam dostać szału. Na szczęście nie było aż tak źle… Zaraz po rozlokowaniu się w pokoju sprawdziłam w Internecie, gdzie znajduje się najbliższy kościół katolicki (przypomnę, że Dania jest krajem protestanckim), by móc uczestniczyć w niedzielnej mszy św. Moja radość była ogromna, gdy okazało się, że jest on dokładnie w centrum miasta, więc daleko nie mam. W tygodniu sprawdziłam lokalizację – pod podanym przez „wujka Google” adresem znalazłam pokaźną budowlę przypominającą katedrę. Upewniwszy się, o której odbywa się msza w języku polskim, duńskim i angielskim, nie mogłam doczekać się niedzieli. W niedzielę przyjechałam wcześniej – coby się nie spóźnić i zająć dogodne miejsce. Weszłam do przedsionka, otworzyłam drzwi prowadzące do wnętrza kościoła, umoczyłam rękę w święconej wodzie, a robiąc znak krzyża podniosłam wzrok i … zamarłam. „To na pewno ten kościół? To na pewno kościół katolicki?” Cicho wycofałam się do przedsionka i zaczęłam rozglądać się po wnętrzu. Wszyst16 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY kie rozłożone na półkach ulotki sugerowały, że jestem w dobrym miejscu, ale coś było nie tak. W końcu do przedsionka weszły dwie kobiety. Krótko się przywitały, a ja wykorzystałam sytuację upewniając się, czy na pewno trafiłam pod właściwy adres. Widząc moje zakłopotanie jedna z nich rozwiała moje wątpliwości wyjaśniając, że kościół jest po remoncie, ale wszystko jest w jak najlepszym porządku. Uspokojona zajęłam miejsce modląc się i czekając na rozpoczęcie mszy. Zastanawiacie się pewnie, co mnie tak zszokowało? Otóż wnętrze Vor Frue Kirke jest nietuzinkowe. Sami zresztą zobaczcie. … I co? Robi wrażenie? Wrażenie robi nie tylko wnętrze kościoła, ale i życzliwość ludzi, których w nim spotkałam. Ksiądz po każdej zakończonej mszy św. nie idzie do zakrystii, lecz staje w drzwiach, żegnając się z wiernymi, pytając, jak leci, jak rosną pociechy, poznając nowo przybyłych wiernych. Każdy ksiądz, a w szczególności proboszcz – Polak, zna z imienia każde małżeństwo, któremu udzielił ślubu, każde dziecko, które ochrzcił, każdą osobę, która jakkolwiek w kościele się udziela. Po mszy w języku polskim, odprawianej co drugi tydzień, ksiądz zaprasza na „kawę u proboszcza”. Przy kawce i ciastku można spotkać bratnie dusze, najlepszych przyjaciół lub po prostu serdecznych ludzi. Społeczność katolicka jest tak mała, że cały kościół jest jak jedna wielka wspólnota. Tam ludzie po skończonej mszy św. nie rozchodzą się każdy w swoją stronę. Oni zostają pod drzwiami kościoła i rozmawiają: „A co w pracy słychać? A jak na studiach? A szukasz roboty? W jakim zakresie? Potrzebujesz pomocy przy przeprowadzce? Szukasz roweru?- Akurat mam jeden na zbyciu…” Przygarniają jak rodzina każdego, kto tylko do tej rodziny chce należeć. Po mszy ze znajomymi można iść na kawę, „chińczyka”, kebab lub ostatecznie piwo. Każdy ma dla każdego czas. Komunia święta jest udzielana zawsze pod dwiema postaciami. Gdy jest tylko jeden ksiądz, pomagają mu specjalnie do tego przygotowane osoby świeckie – tzw. nadzwyczajni szafarze. Zwykle podają oni kielich z winem, lecz zdarza się, że udzielają także komunii pod postacią chleba. Ze względu na małą liczbę służby liturgicznej, nikogo nie dziwią ministrantki. Dziewczynki pełnią posługę przy ołtarzu w takim samym zakresie jak chłopcy. Księża i wierni idą tam „z duchem czasu”. Nie mówię o już o samym wnętrzu kościoła, ale otwartości na artystów, poezję, muzykę i obrazy. Fortepian stojący we wnętrzu kościoła służy nie tylko jako następca organów, na których od dawna nikt nie gra, ale także odbywają się na nim często koncerty. Parter plebanii zamieniony został w mini galerię, gdzie odbywają się wystawy duńskich mniejszych i większych artystów. Jeśli dobrze przyjrzycie się zdjęciu wnętrza kościoła zobaczycie, że drogę krzyżową stanowią obrazy sztuki nowoczesnej ręki ojca Meister’a - zakonnika, jezuity posługującego w kościele Najświętszej Maryi Panny (Vor Frue Kirke). To właśnie dzięki tym „anomaliom” moja wiara uległa przemianie. Zawsze wydawało mi się, że do kościoła, tak jak do szkoły – trzeba chodzić. Dopiero tam poczułam nieodpartą chęć chodzenia do kościoła, znajdowania się bliżej Boga, bliżej ludzi mówiących głośno: „Wierzę w Jezusa, wielbię Jezusa, i nie wstydzę się tego”. Coś ciągnęło mnie do Boga jak dwa przeciwne bieguny magnesu. Pobyt w Danii zburzył mój starannie ułożony, wychuchany, wyimaginowany wizerunek Kościoła. Ten kubeł zimnej wody zadziałał orzeźwiająco. Obudziłam się z letargu. Odkryłam Boga na nowo. Zobaczyłam Go z innej perspektywy i w innym świetle. Nikomu nie życzę wyjazdu na obczyznę, bo, umówmy się, Polska jest całkiem cool. Życzę Wam wszystkim, byście przeżyli takie „duńskie orzeźwienie”. Doświadczyli, jak ja, przemiany z ręki Boga. Agata Leszczyńska Moje doświadczenie wspólnoty Projekt loga grupy Młodzieży Studiującej i Pracującej działającej przy naszej parafii Wspólnota wciąga tak głęboko, że po jakimś czasie, nie potrafisz już bez niej żyć… Moją pierwszą wspólnotą parafialną, do której należałam była scholka. Gdy miałam 7 lat wraz z koleżanką poszłyśmy na próbę prowadzoną przez organistę. Ja się dostałam, ona nie. W scholi razem z innymi dziewczętami śpiewałam i wielbiłam Boga przez kolejne 3 lata. Nigdy jednak nie odważyłam się zaśpiewać psalmu (i tak zostało po dziś dzień). Po raz kolejny „zgrupowałam się” w wieku nastoletnim, będąc uczennicą gimnazjum. Zostałam zwerbowana jako jedna z kilku uczennic PG 6 (dziś ZS 2) do śpiewania w chórze parafialnym przez o. Dariusza Buczka omi. W owym czasie chór pod batutą p. Michała Chołowni odnosił wielkie sukcesy. Lata mijały, aż nadszedł czas, kiedy musiałam podjąć decyzję, co jest dla mnie ważne, a co ważniejsze. Ważniejsza okazała się szkoła i matura… Będąc już na studiach magisterskich usłyszałam w kościele zaproszenie do Grupy Św. Tomasza. „Kolejna sekta” pomyślałam sobie i olałam temat. Jakiś czas później znalazłam się na spotkaniu owej grupy zupełnie przypadkowo - bo nic ciekawszego do roboty nie miałam. I zostałam. Wręcz nie mogłam się doczekać, kiedy będzie następna środa i następne spotkanie. Po mszy miała miejsce modlitwa wstawiennicza do Ducha Św., a następnie nauka Pisma – jedna wybrana i przygotowana do tego wcześniej osoba wyjaśniała pozostałym wybrany fragment Pisma Świętego. Niedługo później dokładnie w ten sam sposób (bo nie miałam nic ciekawszego do roboty) pojawiłam się po raz pierwszy na spotkaniu grupy Mount Tabour. I ponownie nie mogłam przestać... Mount Tabour to grupa, która zrzesza młodych z całego świata, którzy przybyli do Danii (okolice Aarhus) do pracy, na studia, w innym celu… Oprócz wspólnej modlitwy na wtorkowej czy niedzielnej mszy św., spotykaliśmy się przy kawie, herbacie i koniecznie ciastku, czasem lokalnym daniu przygotowanym spontanicznie przez któregoś z członków (szczególnie Włosi lubili zaskakiwać sałatkami z makaronem), by dzielić się swoimi świadectwami, doświadczeniami, swoją wiarą lub jej brakiem (oczywiście w języku angielskim). Grupa iście do tańca i do różańca – i to dosłownie, bo oprócz modlitw i rozważań, w gronie Mount Toubarowym spotykaliśmy się na piffko, organizowaliśmy imprezy taneczne: powitalne, pożegnalne, karnawałowe itp. To tu poznałam ludzi, którzy zdecydowali przekonwertować z religii protestanckiej na katolicką. Wspólnie urządzaliśmy dzień dziecka oraz piknik rodzinny w parafii, zapewnialiśmy muzyczną oprawę mszy św., pomagaliśmy w pracach remontowych itp. Po powrocie do Polski poczułam pustkę. Nie miałam swojego miejsca… Niestety, nasz parafialny KSM już dawno nie był dla mnie, choć jest wiele KSM-ów, gdzie członkowie mają do 35 lat. I dopiero zaproszenie z ambony kościelnej na spotkania młodzieży pracującej i studiującej ponownie przyniosło mi ukojenie. Ponownie odnalazłam przyjaciół, ponownie poczułam się częścią czegoś niesamowicie ważnego. I to właśnie dzięki, a właściwie powinnam powiedzieć przez, naszego Opiekuna, o. Krzysia Pabiana omi, trafiłam do redakcji „Posłańca św. Teresy”. Tu odkryłam swój talent, o którego istnieniu nigdy wcześniej nie wiedziałam… Ale podobno całkiem nieźle mi idzie?? Na scholę czy chór chodziłam, bo po prostu zawsze lubiłam śpiewać. Była Logo Międzynarodowej wspólnoty Mount Tabour to też możliwość do nauki czytania nut, a poza tym „każdy kto śpiewa Bogu, po dwakroć się modli”. Pozostałe wspólnoty dawały mi coś więcej: poczucie przynależności do elitarnej grupy, do rodziny. Wiedziałam, że na wszystkich członkach wspólnot i na każdym z osobna mogę polegać, że w razie czego mogę z nimi porozmawiać, zawierzyć im swoje problemy, porosić o radę, wypłakać się w rękaw… I choć w życiu nic dwa razy się nie zdarza, to każda wspólnota wciąga tak samo - jak sekta. Wciąga tak głęboko, i tak dyskretnie, że nawet nie orientujesz się, kiedy nie potrafisz bez tej wspólnoty już żyć. Brniesz w nią dalej, bo to ona ładuje Ci baterie na cały następny tydzień, to ona rozjaśnia Ci zawiłości i problemy, które spędzały Ci sen z powiek. A po z rozmowie w większym gronie Twój problem wydaje się być taki malutki, bo nagle znalazło się tyle rozwiązań, tyle propozycji, tyle pomocnych dłoni… Śmiało dzielisz się też swoimi spostrzeżeniami z członkami wspólnoty, bo tylko tu skomentują Twoją wypowiedź bez cienia złości czy kropli jadu. Tu, wraz z innymi, jesteś w stanie się bezustannie rozwijać, bo jedni szlifują drugich i nikt nikomu w złości nie przytnie skrzydeł, jak to czasem bywa w prawdziwych sektach. To nie musi być wspólnota katolicka. To może być drużyna sportowa, kółko matematyczne czy biologiczne, zespół muzyczny albo taneczny. Ważne, by czynnie uczestniczyć w życiu danej grupy. Piotr Nagiel, lider warszawskiego undergroundowego rockowego zespołu „Sto %” tak śpiewa w piosence D.S.I.: „Daj siebie innym, podnieś twarz, tyle dobra w sobie masz!” Bóg nam, ludziom, dał swojego Syna. Jezus ofiarowała dla nas Swoje Ciało i Krew „(..)bierzcie i jedzcie”. A Ty? Co Ty jesteś w stanie dać z siebie drugiemu człowiekowi? A Bogu? Agata Leszczyńska POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 17 Ministranci na obozie przetrwania Ojciec Karol i Jego druhowie w terenie W dniach od 26 do 30 czerwca br. grupa ministrantów wraz z Opiekunem – o. Karolem Bucholcem OMI udała się do Serpelic. W niedzielę w godzinach wieczornych dotarliśmy na miejsce. Tam zjedliśmy pyszne, pieczone przy ognisku kiełbaski i poszliśmy nad Bug. Później mieliśmy czas, aby się rozdzielić na pokoje oraz rozpakować. Następny dzień rozpoczęliśmy Mszą św. o godzinie 8.00. Eucharystię odprawiał Ojciec Karol wraz z Ojcem Pawłem - paulinem, który przewodniczył grupie Eucharystycznego Ruchu Młodych z Włodawy. Po śniadaniu wyruszyliśmy do pobliskiej szkoły przetrwania, w której podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna z drużyn udała się w stronę stanowiska, na którym strzelaliśmy z wiatrówek do mniejszych lub większych celów, natomiast druga ekipa udała się na ściankę wspinaczkową, na której, pod okiem instruktora, każda chętna osoba mogła starać się zdobyć szczyt. Jakiś czas później obie grupy zamieniły się atrakcjami. Po skończonej, udanej zabawie z chęcią wróciliśmy na upragniony obiad. Po południu mieliśmy trochę czasu wolnego, który spędziliśmy na grze w piłkę. Po kolacji udaliśmy się na pobliski orlik, na którym zagraliśmy sparing w piłkę nożną, ze wcześniej wspomnianą grupą z Włodawy. Taki mecz był dobrą okazją do zintegrowania się nie tylko z kolegami z drużyny, lecz również z ekipą prze- Przygód niemało Żółwika Tao: PIERWSZY WRZEŚNIA 18 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY ciwną. Zakończyliśmy dzień wspólnym Apelem Jasnogórskim. Kolejny dzień to była kontynuacja atrakcji poniedziałkowych. Po rannej Mszy św. i śniadaniu wybraliśmy się ponownie do szkoły przetrwania, w której przeszliśmy naukę zjazdu na tyrolce, zjeżdżając dwukrotnie po krótkiej linie, aby ostatecznie, już z zabezpieczeniami, zjechać na niej nad Bugiem. Widok nie z tego świata, aż pokrzywy rwaliśmy! Gdy wszyscy, z wyjątkiem dwóch osób, które zdecydowały się nie uczestniczyć w tej atrakcji, szczęśliwie zjechali, udaliśmy się na łódź, którą zorganizowaliśmy przepływ wikingowym statkiem po Bugu. Po tym dniu pełnym wra- żeń wróciliśmy do ośrodka na obiadokolację i udaliśmy się do pokoi. Tak jak poprzedniego dnia około godziny 19 wyruszyliśmy na orlik po następne zwycięstwo z drużyną z Włodawy. Zakończyliśmy dzień wspólnym Apelem Jasnogórskim. Następny dzień, dość nietypowo rozpoczęliśmy śniadaniem, a we Mszy świętej uczestniczyliśmy dopiero o godzinie 9.00. W parafii tego dnia był odpust - Uroczystość św. Piotra i Pawła, więc oprócz nas i grupy z Włodawy we Mszy uczestniczyli parafianie. Po mszy pożegnaliśmy naszych „sparnig-partnerów”, którzy tego dnia kończyli swoją wycieczkę i wracali do Włodawy. Kolejno wyruszyliśmy pieszo, bez wielkiego entuzjazmu do Mielnika, oddalonego od Serpelic o około 10 km. Po dotarciu na miejsce mieliśmy okazję zobaczyć kopalnię kredy, lecz niestety główna atrakcja, jaką miało być muzeum pocisków artyleryjskich, nie została przez nas odnaleziona. Przez ten cały dzień przeszliśmy łącznie ponad 20 km. Dzień zwieńczyliśmy grą w piłkę - tym razem z rodzicami niektórych ministrantów, którzy nas odwiedzili- i wieczornym grilowaniem. Ostatniego dnia po rannej Mszy św. podzieliliśmy się na grupy i rozpoczęliśmy wspólną rywalizację w piłkę nożną i ping-ponga. Uczestniczyliśmy także w grze terenowej z azymutami, GPS oraz wspólnym poszukiwaniem się w lesie. Podczas wyjazdu uczestniczyliśmy również w drodze Krzyżowej po Kalwarii. Około godziny 16 wyruszyliśmy w drogę powrotną i o 17.30 szczęśliwie dojechaliśmy przed nasz kościół. Był to czas, w którym dzięki modlitwie, zabawom integracyjnym i grze w piłkę nożną, mogliśmy się lepiej poznać i miło spędzić parę dni. Dziękujemy Wszystkim za dobro okazane i miłość, jaką wkładają w nasze wychowanie. Krystian Redzik, Adrian Kurowski Opiekun o. Karol Bucholc OMI Wakacyjna Akcja Caritas 2016 Jak co roku Caritas Diecezji Siedleckiej, w ramach Wakacyjnej Akcji Caritas 2016, zorganizowała kolonie letnie dla dzieci z ubogich rodzin mieszkających w Siedlcach. I turnus odbył się w Jurgowie w dniach od 27 czerwca do 6 lipca br. Był to piękny czas aktywnego wypoczynku i oderwania od codziennych zajęć. Z tej formy wypoczynku skorzystało 35. dzieci. Kierownikiem kolonii była Monika Pawlik. Dzieci zostały podzielone na trzy grupy w zależności od wieku. Pierwsza grupa przyjęła nazwę „Szczęśliwa 13”, a wychowawcą była tam Wiesława Czyrka. Druga grupa nazywała się „Makarony” i poprowadziła ją Agata Buljan. Trzecią grupą, określoną jako „Niebieskie Berety”, opiekowała się Urszula Paczóska. O zdrowie dzieci dbała natomiast pielęgniarka Ewa; która podczas turnusu wygłosiła także prelekcje o higienie i zdrowym żywieniu. Moc atrakcji i niesamowite wrażenia 27 czerwca grupa dzieci wyjechała z Siedlec o godzinie 6.00 sprzed kościoła parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Pierwszym miejscem, do którego się udała, było Centrum Jana Pawła II w Krakowie. Potem dzieci zobaczyły zamek w Niedzicy, zaporę wodną, płynęły statkiem „Harnaś” po Jeziorze Czorsztyńskim. Spacerowały również po rezer- wacie „Wąwóz Homole”, w którym można podziwiać Czajkową Skałą i Kamienne Księgi położone w Dubantowskiej Dolince. Następnie wszyscy udali się do kościoła pw. św. Michała Archanioła w Dębnie Podhalańskim. W kościele tym filmowy ślub brał Janosik z popularnego serialu. Koloniści wypoczywali również w aquaparku w Zakopanem. Jedną z atrakcji był goszczący w pensjonacie teatr z Krakowa, który wystawił sztukę pt. „Kopciuszek”. Do udziału w spektaklu zaproszono nawet uczestników kolonii. A kiedy nadeszło Euro 2016 wszyscy kibicowali reprezentacji Polski w meczu z Portugalią. W kolejnych dniach odbyły się wycieczki: wyciągiem krzesełkowym na Gubałówkę oraz na Krupówki w Zakopanem. Kierownik kolonii zorganizowała edukacyjne spotkanie z policjantami, którzy opowiedzieli o zagrożeniach na drodze, na placach zabaw i o tym, jak się przed nimi zabezpieczyć. Grupa złożyła również wizytę strażakom z Ochotniczej Straży Pożarnej w Jurgowie. Dzieci mogły zobaczyć samochody strażackie, a nawet przymierzyć mundury. Był też czas przeznaczony również na atrakcje w Parku Rozrywki „Rabkoland”. W niedzielę wszyscy uczestniczyli we Mszy św. w języku słowackim w Jurgowie i zwiedzili miejscowe muzeum „Zagrody Sołtysów”. Tego dnia był wyjazd do Zakopanego i zwiedzanie Muzeum Przyrodniczego TPN. Dzieci bawiły się w multimedialnej sali, oglądały filmy o zwierzętach i przyrodzie Tatr. Zobaczyły skocznię narciarską – Wielką Krokiew, a następnie udały się do Doliny Strąży- skiej i nad wodospad Siklawica. W drodze powrotnej odwiedziły kościół w Wadowicach, gdzie był ochrzczony i pełnił posługę ministrancką Karol Wojtyła. Po zwiedzaniu, w kawiarni, czekały na dzieci słynne papieskie kremówki. Uważnym okiem wychowawcy - Kiedy patrzyłam na dzieci, zauważyłam, że chętnie zawierały przyjaźnie. Współpracowały też ze sobą podczas zabaw i dbania o czystość w pokojach. Pokazały też swoje artystycznie zdolności –układały razem piosenki i brały udział w konkursach takich jak kolonijna wersja „Mam Talent” – mówi Wiesława Czyrka. *** Turnus ten rozpoczął Wakacyjną Akcję Caritas 2016 w diecezji siedleckiej. Kolonie w tym przypadku dofinansowane zostały przez Urząd Miasta Siedlce w ramach projektu „Na wakacje po zdrowie i uśmiech”. Przy organizacji turnusu czynnie pomagał Parafialny Zespół Caritas działający przy Parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Siedlcach. Wiesława Czyrka POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 19 Skarb Po zakończeniu pierwszych w nowym roku szkolnym lekcji Karol, Maciek i Michał do domu nie musieli się spieszyć. Zajęcia były krótkie, a pracy domowej nie zadano wcale. Przysiedli więc na ławce na skwerze, by pocieszyć się - letnim jeszcze na szczęście – słońcem, no i przede wszystkim po to, by pochwalić się wakacyjnymi wrażeniami. - Wypocząłem jak nigdy dotąd – zaczął Karol. - Przez prawie miesiąc byłem nad Bałtykiem. Słońce, plaża, morze. Ile ja się, chłopaki, wybiegałem i wyleżałem na ciepłym piasku... A kąpiele?... Wchodzisz do – owszem, trochę chłodnej – wody. Ale po chwili jest fajnie. A potem walczysz z przypływającą jedną po drugiej falą. Podskoczysz – kąpielówki masz suche. Nie podskoczysz – moczysz się do pasa. Widoki też były piękne. Po jednej stronie woda, której końca nie widzisz, z białymi, spienionymi grzy- niewielka wyspa. Musiałem do niej popłynąć... z tatą pontonem. Na wyspie czułem się jak odkrywca nowej ziemi, jak władca tajemniczej krainy, która odsłania przede mną wszelkie tajemnice. - Ja też lubię poznawać i odkrywać – odezwał się Michaś. - I myślę, że wakacje bardzo mi w tym pomogły. W żadnym okresie roku nie ma tylu możliwości, by zachwycić się przyrodą, pięknymi krajobrazami. W lecie spędziłem z rodzicami kilka dni w górach, w Pieninach. I też szukałem swoich skarbów. I wiecie co, chłopcy – ja te skarby odnajdowałem. Kiedy patrzyłem na przykład na rozległy pieniński wąwóz, czułem wielką moc Pana Boga i poprzez ten widok zbliżałem się do naszego Stwórcy. Byłem przekonany, że w tym miejscu Pana Boga odnajduje na nowo, inaczej, że staje się On moim największym skarbem... I ja mogę ten skarb mieć. Stefan Todorski Wyznanie wakacyjne W cieple sypkich piasków, w szmerze morskiej grzywy, w kształtach skał wyniosłych, wami fal, w środku długi korytarz złocistego, puszystego wprost piasku, a z drugiej strony wysoka ściana tak zwanego klifu, jakby zawieszona nad płaską powierzchnią plaży i wody. - Leżenie nie jest złe – z pewną dozą akceptacji przyznał Maciek – ale to nie dla mnie. Ja, tak jak podróżnicy, odkrywcy, poszukiwacze przygód, musiałem wakacje spędzić na odkrywaniu obcych lą- dów, poszukiwaniu skarbów. Pewno, że były to lądy w Polsce, a skarby nie takie, jak w muzeach. Ale wielkim sukcesem było dla mnie poznanie każdej nieznanej wcześniej miejscowości, każdego nowego fragmentu brzegu jeziora. W sierpniu zatrzymałem się z rodzicami nad jeziorem całkowicie otoczonym puszczą. Ze środka kuszącej wody cały czas wabiła mnie porośnięta kępą lasu, wstążkach rzek leniwych, w siwych lustrach jezior, wśród drzew z wiatru graniem zbierałem naręcza Twej miłości, Panie. Stefan Todorski cdn ... 20 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Krzyżówka z hasłem ŚMIEJ SIĘ Rozwiąż krzyżówkę aby dowiedzieć się kogo w ostatnim czasie kanonizował Ojciec święty Franciszek. 1. Spadająca gwiazda 2. Kusi nas do złego 3. Rozmowa z Bogiem 4. Dzieci chodzą tam od 1 września 5. Siostra … Opiekunka scholii 6. Anioł … mój opiekun 7. Rozpoczyna i kończy się dzwonkiem 8. Znak pierwszych chrześcijan i zarazem zwierzę żyjące w wodzie 9. Biały napój, który piją zwłaszcza dzieci 10. Mieszkają tam lisy, dziki i wiewiórki 11. Siedlce to przyjazne … 1 2 3 4 Z NAMI WRÓG Podoficer do żołnierzy w czasie musztry: - Zapamiętajcie sobie raz na zawsze! Wrogowi musicie zawsze patrzeć prosto w oczy. Jasne? A ty, Nowak, co się tak na mnie gapisz?! WIADOMOŚCI Spotyka się dwóch znajomych z pracy: - Cześć, mam dwie wiadomości: dobrą i złą. Od której zacząć? - Od złej. - Zwolnili mnie z roboty. - A ta dobra? - Ciebie też. ZUPA RYBNA - Czy to na pewno zupa rybna? - upewnia się klient w restauracji. - Ależ tak, sam widziałem, jak kucharz dolewał do niej wodę z akwarium - zapewnia kelner. 5 6 ROZSTANIE 7 8 9 10 11 Rozwiązanie krzyżówki przynosimy 25 września na Mszę o 10.30. Udział w konkursie jest równoznaczny ze zgodą na opublikowanie fotografii zwycięzców w naszym piśmie. - Czemu rozstałeś się z Renatą? - A bo mi ciągle gadała: ,,Ty mnie już nie kochasz!” - No i? - Przekonała mnie… BŁĄDZENIE Żona do męża prowadzącego samochód: - Mówię ci, błądzisz. Już trzeci raz przejeżdżasz tego samego psa. ANGIELSKA KAWA - Często się zastanawiam, dlaczego Anglicy z takim zamiłowaniem piją herbatę? - A ja wiem dlaczego! - Skąd wiesz? - Miałem okazję spróbować robioną przez Anglika kawę… W SZPITALU Przychodzi lekarz do pacjenta i mówi: - Wszystko jest dobrze, operacja się udała. Tylko nie rozumiem, dlaczego przed operacją bił pan, kopał i wyzywał pielęgniarki? - Panie, bo ja tu miałem okna umyć! Laureaci krzyżówki Przyg. B.P. POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 21 SAKRAMENT CHRZTU Sakrament Chrztu św. odbywa się zasadniczo w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca (lub tylko w jedną z nich) w czasie Mszy św. o godz. 12:00 oraz w Boże Narodzenie i Wielkanoc godz. 14:00. Chrzest zgłasza się przy- najmniej tydzień wcześniej. Zgłaszający chrzest przynosi ze sobą: metrykę urodzenia dziecka, dokument ślubu kościelnego jego rodziców, dane personalne rodziców chrzestnych (imię, nazwisko, datę urodzenia, wyznanie, miejsce zamieszkania i zaświadczenie, że dana osoba może być ojcem lub matką chrzestną), oraz poświadczenie udziału w czterech katechezach rodziców i chrzestnych. Spotkanie organizacyjne odbywa się w sobotę przed niedzielą chrztów o godz.19.00. Przypominamy, że ci, którzy nie przyjęli sakramentu bierzmowania, lub żyją w związku niesakramentalnym, nie mogą być rodzicami chrzestnymi. SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA Narzeczeni zgłaszają się do kancelarii parafialnej na trzy miesiące przed planowanym ślubem, w celu spisania protokołu przedślubnego. Przynoszą ze sobą dowody osobiste, metryki chrztu z aktualną datą i z adnotacją o bierzmowaniu, świadectwa ukończenia religii z ostatniej klasy oraz poświadczenie udziału w ośmiu katechezach przedmałżeńskich. W trakcie przygotowań narzeczeni są zobowiązani do uczestnictwa w dniu skupienia, który odbywa się w naszej parafii, w drugą niedzielę każdego miesiąca (początek o godz. 14.00 oraz do kursu prze małżeńskiego w parafii Bożego Ciała w pierwszy lub trzeci wtorek miesiąca (początek o godz. 16.30). Po zgłoszeniu się do kancelarii narzeczeni muszą udać się do USC, właściwego ze względu na zamieszkanie jednej ze stron, w celu dokonania formalności wynikających z prawa świeckiego. USC wyda narzeczonym zaświadczenie (3 egz. o tym, że mają oni prawo zawrzeć małżeństwo wg prawa polskiego (zaświadczenie jest ważne 3 miesiące od daty wydania), które należy dostarczyć do kancelarii parafii, gdzie będzie zawierane małżeństwo. SAKRAMENT CHORYCH W nagłych przypadkach należy wezwać kapłana o każdej porze. Odwiedziny chorych i osób w podeszłym wieku odbywają się w pierwsze piątki miesiąca, lub w inne wyznaczone dni, od godz. 9.00. Chorych należy zgłosić w kancelarii lub zakrystii, podając dokładny adres zamieszkania. MSZE ŒWIÊTE: KANCELARIA CZYNNA: ch , tel. 25 643 56 97 wew. 21 tel. 730 256 123 Parafia Rzymskokatolicka p.w. œw.Teresy Bank PKO SA I O w Siedlcach 801240 2685 1111 0000 3656 2097 22 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 26.06-30.06 Ojciec Karol wyjechał na obóz z ministrantami do Serpelic. 27.06-06.07 Kolonie letnie Caritasu w Jurgowie koło Bukowiny Tatrzańskiej. 10.07 Gościliśmy o. Wiesława Kubalskiego OMI, misjonarza pracującego na Krymie, który głosił Słowo Boże, a przed kościołem zbierał ofiary. 16.07-19.07 Wyjazd scholi z siostrą Moniką do Serpelic. 20.07-25.07 Młodzież naszej parafii (50 osób) wzięła udział w Oblackich Światowych Dniach Młodzieży we Wrocławiu. 24.07 Po każdej Mszy św. było błogosławieństwo kierowców i pojazdów. 24.07 Caritas rozpoczęła akcję wyprawek szkolnych dla dzieci. 25.07 Podczas Mszy św. o godz. 18.00 modliliśmy się w intencji o. Krzysztofa Pabiana oraz o. Krzysztofa Machelskiego z okazji imienin. 25-31.07 Młodzież naszej parafii (ok. 30 osób) wzięła udział w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. 02.08 Rano wyruszyła 36. Piesza Podlaska Pielgrzymka na Jasną Górę. Nasza parafialna grupa szła pod opieką o. Krzysztofa Machelskiego OMI, a o godz. 20.30 rozpoczęły się w naszym kościele Apele Duchowej Pielgrzymki na Jasną Górę. 13.08 Zorganizowana została jak co roku autokarowa pielgrzymka na Jasną Górę. 14.08 o godz. 18.00 Eucharystia dziękczynna za dar pieszej i duchowej pielgrzymki na Jasną Górę. 15.08 Jednodniowy wyjazd do Częstochowy. 26.08 Po wieczornej Eucharystii z okazji uroczystości MB Częstochowskiej zorganizowane zostało spotkanie popielgrzymkowe z pokazem zdjęć. 27.08 Wyjazd na Spotkanie Rodzin Różańcowych do Leśnej Podlaskiej. 27.08 O godz. 18.00 Msza św. imieninowa s. Moniki. 3-4.09 Wyjazd chóru na Pielgrzymkę do Łagiewnik. 7.09 Po Mszy św. o godz. 7.00 wyruszyli rowerzyści, pod opieką o. Krzysztofa Machelskiego, na dwudniową pielgrzymkę do Kodnia. 08.09 Podczas Mszy św. o godz. 18.00 Wspólnota Misjonarzy Oblatów M.N. dziękowała Panu Bogu za dar ślubów zakonnych. 9-12.09 Schola KSM-u wraz z o. Krzysztofem brała udział w IV Forum Młodych w Bolesławcu (Dolny Śląsk). Sakrament chrztu przyjęli: Oliwier Dejneka, Krzysztof Sochaj, Aleksander Szufa, Alicja Czarnocka, Aleksander Prokopiuk, Adam Prokopiuk, Julian Reszka, Zofia Abramowicz, Inga Ewa Sawicka, Krystian Jakub Obłoza, Natasza Piekarska, Weronika Rosa, Amelia Wójcik, Amelia Michalczuk, Tomasz Śmiętkowski, Kamil Zdanowski, Tymoteusz Krupa, Kacper Jan Kalemba – Mąka, Amelia Gotowicka, Matcelina Matejko, Alicja Ostrowska, Helena Wielgórska, Natalia Alicja Krzymowska, Łucja Ewa Marchelak, Łucja Aniela Kalicka, Maciej Ługowski, Leonard Święch, Maria Magdalena Stamienović, Adam Romanowski, Alicja Magdziak, Dorota Olszewska, Lena Chacińska, Sara Marczak, Oliwia Narojek, Julia Pęda, Alicja Troć, Martyna Mileszczyk, Nadia Iwińska, Carmen Jagiełło, Emilia Ana Pliszka, Laura Denysiuk, Helena Martyna Radzikowska, Alicja Szkodzińska, Łucja Ławecka, Maja Bieniuk, Aleksandra Rosa, Liliana Kierszyn, Pola Dobroch, Wiktor Nowak, Szymon Mikołaj Kruk, Adam Stanisław Botorski, Szymon Matejko, Lilianna Amelia Durek, Cyprian Kacper Durek, Jan Sulej, Kacper Hryciuk, Antoni Pawlak, Kuba Cholewiński, Łucja Tajak Sakrament Małżeństwa zawarli: Sylwia Korycinska i Hakin Bensaid, Agnieszka Stulich i Wojciech Goszyk, Magdalena Łucjan Robert i Janusz Bazyluk, Anna Maksymowicz i Grzegorz Kamiński, Justyna Zdanowska i Jacek Czarnocki, Agata Potyra i Piotr Lendzioszek, Agnieszka Boruc i Piotr Rojek, Izabela Konopka i Miłosz Wołkowicz, Anna Melaniuk i Paweł Jaciuk, Paulina i James Łopuch, Karolina Kolo i Maciej Zbojno, Aleksandra Pietrusiak i Krzysztof Tchórzewski, Olga Dąbrowska i Maciej Dobosz, Magdalena Woźniak i Michał Rozbicki, Anna Woźniak i Piotr Zaborowski, Urszula Kalacińska i Łukasz Chojecki, Ewa Zegadło i Bartłomiej Boruta, Marta Celińska i Łukasz Chwesiuk, Beata Szczygieł i Arkadiusz Stefaniak Modlitwie polecamy zmarłych: Janina Srokowska (l. 94), Hanna Lidia Jarmoszewicz (l. 56), Jadwiga Podgórska (l. 60), Marian Filipek (l. 83), Andrzej Więsak (l. 61), Izabela Dyka (l. 29), Stefan Matwiejczyk (l. 83) POS£ANIEC ŒWIÊTEJ TERESY Miesiêcznik Parafialny - ukazuje siê od 1998 r. Redakcja: o. Krzysztof Machelski OMI - Opiekun Redakcji, o. Franciszek Bok OMI, o. Krzysztof Pabian OMI, o. Karol Bucholc OMI, Elżbieta £ugowska - redaktor naczelna, Ewa Adaszewska, Stefania Hêciak, Dominik Karwowski, Bogdan Kozio³, Agata Leszczyńska, Mariusz Nowak, Ewa Pankiewicz, Irena Piekart, Barbara Piwowarczyk, Miros³awa Postrzygacz, Hanna Protasewicz, Natalia Radkowska - przedstawiciel KSM, Aleksandra Skibniewska, Stefan Todorski Korekta: Irena Piekart, Miros³awa Postrzygacz Foto: Krzysztof Skibniewski, Aleksandra Stefaniak, Waldemar Stefaniak DTP: [email protected] Druk: NOWATOR Adres: Redakcja „Pos³añca œw. Teresy” Parafia Rzymskokatolicka p.w. Œw. Teresy od Dzieci¹tka Jezus 08-110 SIEDLCE ul. Garwoliñska 19 e-mail: [email protected] lso serpelice wyjazd ojcieca Karola z ministrantami na obóz wakacyjna akcja Caritas 2016 wyjazd scholi z siostrą Moniką do Serpelic o. Maciej Drzewiczak OMI POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 23 kościół w trakcie remontu zwycięzcy turnieju piłki nożnej kościół po remoncie imieniny katechetki Bogumiły Próchniak 24 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY