Poupee i wiosna - bajki-meli
Transkrypt
Poupee i wiosna - bajki-meli
Poupee poczuła się jak balon wypełniony zdarzeniami. Ewolucja i indywidualność dopadły ją w jednej chwili. Nie mogła oddychać. Chciała pozbyć się męczącego nadmiaru. Zaczęła pluć słowami. Gdy zabrakło śliny, a krtań wydała złowieszczy niski dźwięk, zaczęła śnić. Kurka podziobała kiedyś raka. Zrobiła z niego nieboraka, kawał flaka… We śnie zawsze, bez najmniejszego trudu, wzbijała się w powietrze. Często chodziła drogą do samu z nagimi piersiami, albo bez majtek pod kusą spódniczką. - Dam ci radę, ale zrobisz jak zechcesz. Myśl jak trzeba. I nie lataj, nie dolecisz do nieba… i koniecznie pamiętaj w swych snach o bieliźnie… Rankiem budziła się podrapana, dopadało ją ciało. Było lżejsze, ale znowu głodne i spragnione. Wstawała zazwyczaj i poddawała się biegowi wydarzeń, pozwalając sobie na bunty niewielkie. To też było już przecież męczące… Nadmiar braku też czasem zaboleć potrafi. Kleiła jakieś głupie koszyczki. Owijała się sznurkami, wstążkami, nalepkami I stroiła w piórka. Taka kurka… z gospodarza pewnego podwórka. Gospodyni, ściemniara nie lada, tak to razu pewnego powiada: - Coś mi Kurko osłabłaś szalenie. Może nawet dla ciebie się zmienię. Bo ty chyba naprawdę się boisz. I mi jeszcze w kurniku nabroisz… Kurka troszkę się więc nastroszyła: - Droga Pani, choć pragnę być miła, to tym razem mnie chęci brakuje. Ja po prostu dość podle się czuję… Już puściłam w niepamięć Imć Pawia i nie wyjdę za księcia Żurawia. Powiem sercem, Pani ma, szczerze, że choć chciałam, to Tobie nie wierzę. Wrzucisz ty mnie już wkrótce do gara. Ja już czuję, jak bucha w nim para… Była lalą i kurką, kobietą. Kurka chwyciła koguta w swe szpony, bo był taki w bezradności szalony. Przydusiła, lecz dała mu szansę. Kurnik przecież jest dla rodziny. Są kurczęta i ciepłe godziny. Poupee najbardziej kochała być kobietą, ciągle nie tą dla tego, dla innego zaś tą. I odwrotnie… Byli tacy, co lalę kochali, głaskali. Byli tacy, co kurce wciąż obiecywali pycha rosół, że razem wskoczą z nią do gara. A kobieta się stara i czuje się stara… I słów pułki nie do wyplucia, kleją się jak guma do żucia. – Jak dobrze, że są drzewa i kwiaty! Wskoczę kuprem na rabaty i zniosę jajo. Może skosztuję młodą trawkę… Wiosna plecie pogody, kolory, apetyty na świeże folklory. Wpadły dzieci z wizytą do wioski. Pogoniły koguta i nioski. Lala z kurką dostojniej stąpają, gospodyni już nie ufają. I bieliznę wygodną tak mają, że do samu codziennie biegają po ziarenka i bułki, i soki. Poupee poczuła, że czas na przyjemny lot balonem.