{85}sierpień 2011 nowości wydawnicze zapowiedzi

Transkrypt

{85}sierpień 2011 nowości wydawnicze zapowiedzi
NOWOŚCI
WYDAWN
ICZE
ZAPOWIED
EGZEMPL
PRZEWODNIK PO ŚWIECIE KSIĄŻEK
ZI
PROMOCJ
E
ARZ BEZ
{85} SIERPIE
PŁATNY
Ń 2011
TOP MATRASA
20 BESTSELLERÓW – LIPIEC 2011
1
Syrenka
8
Camilla Läckberg
Czarna Owca
Dziewczyna,
która igrała
z ogniem
15
Dom sióstr
Charlotte Link
Sonia Draga
Stieg Larsson
Czarna Owca
2
Gra o tron
9
George R. R. Martin
Zysk i S-ka
Nawałnica
mieczy.
Krew i złoto
16
Clive Cussler, Grant
Blackwood
Amber
George R. R. Martin
Zysk i S-ka
3
Kuszona
10
P. C. Cast, Kristin Cast
Książnica
4
Zeznanie
11
Mężczyźni, którzy
nienawidzą kobiet
12
Starcie królów
Nawałnica
mieczy.
Stal i śnieg
13
Uczta dla wron.
Sieć spisków
Uczta dla wron.
Cienie śmierci
George R. R. Martin
Zysk i S-ka
14
Wołanie grobu
Simon Beckett
Amber
George R. R. Martin
Zysk i S-ka
2
18
{85} SIERPIEŃ 2011
Żniwo gniewu
Lucie di Angeli-Ilovan
Amber
19
Arabska żona
Tanya Valko
Prószyński i S-ka
George R. R. Martin
Zysk i S-ka
George R. R. Martin
Zysk i S-ka
7
Zamek z piasku,
który runął
Miłosne
przysięgi
Nora Roberts
Prószyński i S-ka
Stieg Larsson
Czarna Owca
Stieg Larsson
Czarna Owca
6
17
Kultowy poradnik
survivalowy
Bear Grylis
Pascal
John Grisham
Amber
5
Szkoła
przetrwania
Zaginione
imperium
20
Urodzony by
przetrwać
Bear Grylis
Pascal
Lista bestsellerów powstała na podstawie
najlepiej sprzedających się książek w okresie
1.07 – 31.07.2011 w sieci księgarń Matras.
Z NOTATNIKA KSIĘGARZA
Ingeborg Bachmann
Joanna Jasińska
Malina śpi na półce między opowiadaniami Borgesa, a Mechaniczną pomarańczą. Skromna, niepozorna, śnieżnobiała Ingeborg Bachmann. A przecież to
„najwybitniejsza i najbardziej inteligentna pisarka, jaką wydał nasz kraj” – jak
powiedział o niej Thomas Bernhard.
Długo szukałam na regale odpowiedniego dla niej sąsiedztwa. Może poukładać
kolorami? Białe, żółte, później niebieskie
(tych najwięcej), zielone i czarne grzbiety. Jakby to było Pani Bachmann stać tak
na wieki między Dickensem, a Pascalem? Ech… Pożółknąć tak razem z nimi
albo co nieco wypłowieć w tym wyszukanym towarzystwie to by było coś…
A może bardziej odpowiednia dla Maliny
jest szczupła półeczka z poezją? Albo
filozofia i miejsce wśród szacownych
egzystencjalistów… Sama już nie wiem.
Lektura jedynej powieści tej austriackiej
poetki jest doświadczeniem tak dogłębnym i niecodziennym w dzisiejszym
świecie, gdzie nawet czytać wypada
szybko, że trudno doprawdy trafnie ją
sklasyfikować.
Otóż mamy niewątpliwie powieść. Co
więcej, jest to powieść o trójkącie miłosnym i totalnym uwikłaniu w nim głównej bohaterki. Niby banał, a jakże. W szak
trójkącik w literaturze zawsze był mile
widziany. Jakież to emocje! Jakie rozterki
przeżywa ten, co niby rozerwany, dajmy
na to, między dwie kobiety. A ile seksu
przy tym można sprzedać i powpychać
na każdą stronę! – Jeżeli ktoś szuka tego
właśnie typu przeżyć, powinien zafundować sobie Nielegalne związki Grażyny
Plebanek. – Bardzo współczesne choć
jeszcze bardziej schematyczne, banalne
i przewidywalne podejście do tematu.
Nic nas tam nie zaskoczy, czyta się tak
jak się słucha dobrze ogranej melodii.
Tylko po co?
Malina jest druzgocąco inna i miażdżąco lepsza od współczesnej oferty
wydawniczej. Kipi wyrafinowanym pięknem języka. Kipi od zapisu ulotnych
zdarzeń, odczuć, chwil. Daje nam obraz
bohaterów tak indywidualnych i wyraźnie nakreślonych, że mamy wrażenie
obcowania z czymś wybitnie świeżym
i zaskakującym. Świat myśli głównej bohaterki (nawiasem mówiąc jest to alter
ego samej Bachmann) jest skondensowanym roztworem miłości, rozpaczy
i nadziei do tego stopnia, że czujemy
i widzimy całkowite jej odarcie z własnej
intymności. Jej uwielbienie dla Ivana
jest absolutnie obezwładniające, niepowstrzymane i chorobliwe, a jednak nie
budzi w nas uśmieszku zażenowania tak,
jak choćby archetyp kobiety wiarołomnej - Emma Bovary Flauberta.
Chciałoby się powiedzieć, że Malina
jest powieścią dla tych, którzy niewątpliwie potrafią czytać. Ta bezlitośnie
intensywna, bogata psychologicznie
proza pełna jest niedomówień, ukrytych
myśli, pourywanych kontekstów i znaczeń, a całe tło i jedyną fabułę stanowi
wewnętrzne życie głównej bohaterki,
kobiety skrajnie neurotycznej, rozdartej wewnętrznie i nadwrażliwej, której
ulubionym zajęciem jest rozmyślanie
i wielogodzinne trwanie w bezruchu.
Jej osobowość jest elementem nadającym całej powieści posmak rozedrganej
tajemnicy, osią na której niewątpliwie
osnuwa się cała historia pozbawiona
w zasadzie akcji. Można powiedzieć, że
jedynym elementem spajającym poszczególne myśli i nadające im bieg są
dialogi pomiędzy kochankami. Dialogi
jakże swojskie i pełne czułości z Maliną
i te drugie – pourywane, szarpane rozmowy z Ivanem.
Książka, której wznowienie polskiego
wydania przypada w czterdziestą rocznicę premiery austriackiej jest absolutnie unikatowa i zachwycająca. Jednocześnie jest dla mnie wielką zagadką to,
jak powieść tak niemodna, bo mocno
nasycona emocjami i głębią dotrze do
współczesnego odbiorcy tak dalece od-
wykłego od tego typu narracji. Ingeborg
Bachmann zdaje się wyzywać na pojedynek tych, co w swych jednoznacznych
wizjach miłości mają nam do zaproponowania jedynie burzę hormonów
i wyuzdanie. Bachmann walczy słowem
w sposób mistrzowski. Ocala dla nas
cały wachlarz emocji; odkrywa nieskończone wyspy możliwości opowiadania
o miłości i pożądaniu rezygnując świadomie z posługiwania się dosłownością.
Kto dziś pisze jeszcze w ten sposób?...
Po przeczytaniu Maliny czuje się niedosyt i tęsknotę za tym, co jest (powinno w każdym razie być) esencją literatury. Nie przypadkiem więc tkwię teraz
po uszy w korespondencji wymienianej
przez lata między Inge Bachmannn a jej
ukochanym Paulem Celanem, które podobnie jak powyższą powieść wydało
Wydawnictwo a5 i które podobnie jak
ona opowiadają przepiękną i burzliwą
historię miłosną nie tylko dwojga ludzi…
Czas serca. Listy to doskonała lektura
uzupełniająca dla wszystkich, których
urzeknie Malina.

{85} SIERPIEŃ 2011
Ingeborg
Bachmann
Malina
Wydawnictwo a5
2011
3
NOWOŚCI WYDAWNICZE
BLONDYNKA W KWIECIE LOTOSU
KROK DO PIEKŁA
Beata Pawlikowska
erpien_matras2011.indd 1
Artur Górski
Kwiat lotosu to święty symbol buddyzmu
i ludzkiej duszy. Sięga korzeniami dna stawu
i pnie się ku górze. Kiedy kwiat lotosu rozkwita
na powierzchni zawsze jest czysty i pachnący –
niezależnie od tego jak brudna, mętna i błotnista
jest woda w sadzawce. I taki powinien być też
człowiek – uczciwy, dobry i czysty w myślach
i słowach, bez względu na to ile zła jest dookoła.
Ryszard Krok to polski James Bond. Jaki kraj, taki
Bond, niestety... Z siedleckiego Muzeum Diecezjalnego znika jeden z najcenniejszych obrazów w polskich
zbiorach – święty Franciszek El Greca. Zaraz potem
ktoś wykrada z kościoła parafialnego z Węgrowie
Lustro Twardowskiego. Rusza lawina wydarzeń, które mają ogołocić nasz kraj z dzieł sztuki. Czy Ryszard
Krok i jego towarzyszka – pani Basia zapobiegną
katastrofie?
Wydawnictwo G+J RBA
Wydawnictwo G+J Książki
MIŁOŚĆ
BĄDŹ IDEALNYM KOCHANKIEM,
SZCZĘŚCIE
7/15/11
sierpien_matras2011.indd
9:30:22 AM
4
7/15/11 9:32:19 AM
JAK KOCHAĆ I BYĆ KOCHANYM
BĄDŹ IDEALNĄ KOCHANKĄ
Mabel Lam
Mabel Lam
Namiętność jest ściśle związana z udanym
seksem. Jeśli tej intensywnej zmysłowości
i pożądania doświadczysz w związku pełnym
bliskości, możesz odkryć nieznaną dotychczas
rozkosz i osiągnąć spełnienie uczuciowe.
Dzięki metodom zawartym w poradniku
„Szczęście” wzbogacisz swoje życie erotyczne
i nauczysz się łączyć miłość z seksem. Rozwiniesz się duchowo i osiągniesz spełnienie
we wszystkich dziedzinach życia.
Wydawnictwo G+J Książki
Wydawnictwo G+J Książki
Lot nocnych jastrzębi
Mars i Wenus zaczynają od nowa
Raymond E. Feist
John Gray
erpien_matras2011.indd 2
7/15/11
sierpien_matras2011.indd
9:31:34 AM
3
Rebis
Rebis
I tom sagi WOJNY MROKU!
Raymond E. Feist, autor z topu listy bestsellerów „New York Timesa”, powraca do magicznego świata, nad którym znów zbierają się
czarne chmury… Zaczyna się właśnie Wojna
Mroku! Sieć intryg snuje starożytna Gildia
Śmierci – klan bezlitosnych zabójców, których
przerażeni ludzie ochrzcili mianem Nocnych
Jastrzębi! Tymczasem dwaj bracia podejmują
się misji – mają pomóc w ujawnieniu spisku
sięgającego szczytów władzy.
Czy można na nowo odnaleźć miłość po rozpadzie związku, śmierci ukochanej osoby lub
bolesnym rozwodzie?
Koniec miłości to czasami koniec świata.
Wstrząs, zdruzgotanie, samotność, gorycz to
uczucia, które towarzyszą tej dramatycznej
sytuacji życiowej. W tym napisanym z ogromnym wyczuciem poradniku John Gray stwierdza jednoznacznie, że można ją przetrwać,
i pokazuje, co zrobić, by uleczyć złamane serce
i znaleźć nową miłość.
Oko kruka
Sztuka morderstwa
Eliot Pattison
Michael White
Rebis
Rebis
Kontynuacja Grzechoczącego kośćmi.
Duncan McCallum wraz z indianinem Conawago natykają się na zamordowanego kapitana Burke’a. Okazuje się, że nie jest on jedyną
ofiarą morderstw. Duncan stara się odkryć,
kto naprawdę stoi za tymi zabójstwami, jako
że niesłusznie oskarżeni zostają jego indiańscy
przyjaciele, a mściwi osadnicy chcą jak najszybciej dokonać egzekucji. Pokój pomiędzy
Anglikami a Irokezami jest zagrożony…
Najnowsza powieść Michaela White’a – autora
megabestsellera Ekwinokcjum!
Jack Pendragon pracuje w policji od wielu
lat, lecz nie widział jeszcze takiego trupa…
Otrząsnąwszy się z szoku, dostrzega w scenie
morderstwa podobieństwo do dzieła malarza
Rene Magritte’a.
To oznacza, że zbrodni dokonano z wykalkulowanym okrucieństwem. Co gorsza morderca
nie poprzestaje tylko na jednej ofierze…
4
{85} SIERPIEŃ 2011
7/15/11 9:32:00 AM
ESEJ
Źródło Hipokrene
O znajomości Charlesa Baudelaire’a z Gustavem Courbet
Piotr Siemaszko
9 kwietnia 1842 roku Charles Baudelaire
osiąga pełnoletniość i tym samym uzyskuje prawo dysponowania przeznaczoną
mu na mocy spadku fortuną w wysokości
100 tys. franków. Był późnym dzieckiem;
urodził się, gdy jego ojciec, François – były
duchowny katolicki – miał 62 lata i sześć lat
później osierocił syna. Wkrótce potem pani
Dufaÿs-Baudelaire wyszła ponownie za mąż
za późniejszego generała i kawalera Legii
Honorowej, Jacques’a Aupick, człowieka
prostego, wojskowego kroju, pozbawionego ojcowskich uczuć, który najchętniej
widziałby pasierba dyplomatą, kupcem czy
kimś równie statecznym i przewidywalnym,
z rodziną, stałą pensją i regularnie opłacanym miejscem w nawie głównej i który gotów był wysłać dwudziestolatka „na koniec
świata”, by odseparować go od zgubnych
wpływów wielkiego miasta. Charles będzie
z trudem znosił jego obecność w swoim
życiu i dopiero około czterdziestki, już po
śmierci ojczyma, wyzna, że choć się go bał
to jednocześnie kochał i że „ma dziś dość
rozsądku, by oddać mu sprawiedliwość.”
Ale na razie Charles ma dwadzieścia
jeden lat; jest młody, zdrowy i bogaty. Ma
przed sobą całe życie. Jednak młodość, jak
to zwykle bywa, skończy się dość prędko,
zdrowie jeszcze prędzej, najszybciej skończą się pieniądze. Póki co, aby nie tracić
czasu, rzuca studia, które ograniczały jego
koncepcję vie libre i nużyły tym szczególnym klimatem właściwym instytucjom
oświatowym, w którym zwyczajowy konserwatyzm i rutyna wykładowców stapiają
się z fatalnym programem dydaktycznym
w ołowianą kulę dławiącą oddech i uniemożliwiającą przepływ ożywczych pokarmów. Wolny od pospolitych trosk, prowadzi
teraz wystawny tryb życia: urządza przyjęcia,
jada w dobrych restauracjach, bywa w Tivoli, w Le Cassino, w Le Prado, w wolnych
chwilach przemierza sale Luwru albo bawi
się literaturą. Z tego czasu pochodzi portret
pędzla Deroya, przedstawiający Baudelaire’a z zarostem, długimi włosami, o ekstatycznym spojrzeniu. Znajomi z tego okresu
zapamiętali go snującego się po bulwarach
nad Sekwaną w szykownym czarnym surducie, lakierowanych trzewikach, jasnych
rękawiczkach i kapeluszu á la dandy. Czasem samego, częściej z panną Sarą, kobietą
znaną z prowadzenia wyjątkowo swobodnego trybu życia i przezywaną z uwagi na
urodę swych oczu – „Louchette”, z uwagi na
osobliwy wdzięk i pochodzenie – „straszną
Źydówką”. Nie była jedyną paryską loretką,
której imię przetrwało dzięki znajomości
z Baudelairem. Młody poeta poświęcił jej
kilka wierszy. W jednym z nich podmiot dopomina się o szacunek dla ulicznicy, która
z głodu „podnosi wysoko spódnicę”, w drugim postrzega ją jako bezrozumne narzędzie natury służące między innymi do tego,
by „ukształtować geniusza”, w innym jeszcze
mówi o perwersyjnej rozkoszy, jaką daje mu
obcowanie z jej zwiędłym, wychudzonym
i schorwanym ciałem. Sartre, który przypomina ten młodzieńczy wiersz Baudelaire’a,
dorabia do niego koncepcję jakiejś przewrotnej ascezy. Według Sartre’a, Baudelaire
zdradzał stałą skłonność do samoukarania,
pragnął zatem zarazić się syfilisem, by poprzez chorobę „wypalić swoje ciało” i w ten
sposób dostąpić duchowej sublimacji. „Czyż
jest przesadą powiedzieć, że pragnął syfilisu,
który torturował go przez całe życie i doprowadził go do paraliżu i śmierci?” – zapytuje
w konkluzji autor Mdłości. Odpowiedzieć
na to pytanie to ustalić związek – zawsze
niepewny i zwodniczy – pomiędzy życiem
a sztuką, lepiej więc mówić o samej sztuce.
Wczesne wiersze Baudelaire’a mają w sobie
ten osobliwy urok romantyzmu. Są romantyczne, bo prowokacyjne, romantyczne, bo
swobodnie łączą skrajności, bo odkrywają
paradoks piękna brzydoty, bo nobilitują
wartości wyklęte, bo manifestują wrażliwość
całkowicie odmienną od tej, zamkniętej
w klasycznych miarach i pojęciach. Baudelaire pozostanie wierny tej nowej wrażliwości.
Będzie podglądał starość, rozkład, brzydotę.
Będzie je opisywał i opiewał. Ale będzie też
– zarówno w życiu, jak i w poezji – wielbił
zdrową zmysłowość i piękno młodości.
W maju 1842 zawiera znajomość z ponętną, młodą Mulatką, Jeanne Duval (znaną
też jako Lemer lub Prosper), którą od trzech
czy czterech lat podziwiał na deskach teatru
Porte-Sainte-Antoine, nie dla jej aktorskiego
talentu jednak, lecz właśnie dla jej oryginal-
Charles Baudelaire, około 1863, fot. Etienne Carjat
nej, egzotycznej urody i gracji, z jaką pojawiała się na scenie, by odegrać jedną z tych
nieskomplikowanych, kilkusekundowych ról,
z którymi początkujące aktorki wiążą najróżniejsze nadzieje. Badacze do dziś spierają się
co do roli, jaką odegrała Lemer w życiu Baudelaire’a. Niektórzy uważają, że jej wpływ
był wyłącznie negatywny, a ona sama przewrotna, podstępna i chciwa, inni twierdzą,
że wprost przeciwnie, cechowała ją duma
i bezinteresowność. Biografista Baudelaire’a,
Marcel A. Ruff, który przytacza te sprzeczne opinie sam jest tu dość zabawny, gdy
całkiem serio traktuje zapewnienie Nadara,
że Lemer sama regulowała rachunki w restauracji, jako świadectwo jej moralnej klasy. Mniejsza zresztą o to, zwłaszcza, że sam
Baudelaire w ciągu kilkunastoletniej znajomości z Jeanne, w różnych okresach i pod
wpływem różnych doświadczeń, wyrażał się
o niej w sposób całkowicie sprzeczny. Pewne jest że, obok matki, była najbardziej znaczącą kobieta w jego życiu, zarówno w swej
roli pozytywnej, jak i negatywnej. Przyniesie
mu natchnienie i przniesie mu rozpacz.
Baudelaire wynajmuje w tym czasie przestronny apartament w hotel Pimodan na
wyspie św. Ludwika i mebluje go drogimi
sprzętami, przez co zadłuża się u miejscowego brocanteur’a, którego ma zresztą do- 
{85} SIERPIEŃ 2011
5
ESEJ
 słownie pod ręką, bo monsieur Arondel jest
rezydentem tego samego hotelu. To właśnie
Arondel sprzeda poecie za iście bajońską
sumę okazałe renesansowe łoże obite aksamitem genueńskim, które – jak zapewniał
nabywcę – stanowiło niegdyś wyposażenie
zamku w Chamont i było osobiście użytkowane przez Henryka IV. Baudelaire zdecydował się na transakcję bez chwili namysłu, tłumacząc sobie ofertę handlarza jako
szczęśliwą wróżbę, gdyż jakiś czas wcześniej, madamme Tibaudet, wróżka, z której
usług systematycznie korzystał, zapewniła
go, że w jego życiu pojawi się wyjątkowa
dziewczyna: wysoka, zgrabna o zmysłowych ustach i pełnych piersiach, w którym
to rysopisie zakochany młodzieniec dopatrzył się wizerunku Jeanne. W rzeczywistości
łoże Henryka IV oraz wiele innych „antyków”
preparował współpracownik Arondel’a, niejaki Méral, uzdolniony ebenista, a jedyne, co
w szykowanych przezeń meblach było rzeczywiście prawdziwego, to fakt, że robił je
według oryginalnych szesnastowiecznych
rycin wygrzebanych w jednym z antykwariatów nad Sekawną.
Apartament w hotel Pimodan jest w tym
czasie nie tylko siedzibą Baudelaire’a, ale
też miejscem spotkań Klubu Haszyszantów
– swego rodzaju kółka dyskusyjnego, gdzie
pod wpywem słynnych Wyznań angielskiego opiumisty de Quincey’a poznawano
właściwości niezwykłego narkotyku. Bywał
tu również Balzac, a spotkaniami kierował
dr Moreau autor pracy O haszyszu i alienacji
umysłowej, która zainspiruje Baudelaire’a do
napisania Sztucznych rajów. W tym okresie
wydatki mocno przerastają dochody młodego artysty, tak że wiosną 1844, pani Aupick,
przerażona wybrykami syna, który w ciągu
dwóch lat roztrwonił prawie połowę swego
majątku, idąc za radą męża, wdraża postępowanie w celu powołania dla Charlesa
opiekuna sądowego. W sierpniu sąd obarcza tym obowiązkiem notariusza, a później
mera Neuilly, Narcyza Ancelle, który od tego
momentu będzie przekazywał poecie jego
należności w rozsądnych, tzn. upokarzająco
skromnych porcjach.
Do Ancelle’a napisze też Baudelaire rok
później, u schyłku czerwca 1845, by niespodziewanie powiadomić go o samobójczej
decyzji. Jeszcze miesiąc przed tym zdarzeniem ukazuje się jego Salon 1845 z ukłonem
w stronę mieszczan, potępieniem krytyki
kłamliwej i stronniczej, z systematycznym
omówieniem aktualnej ekspozycji, powściągliwą oceną rzeszy „średniaków” i płomiennym hołdem złożonym geniuszowi Delacroix. Ale Baudelaire nie jest z tego tekstu
zadowolony. Mimo stosunkowo pochlebnych opinii Champfleury’ego, porównań do
Stendhala i Diderota (o co zresztą Baudelaire
zabiegał w liście do krytyka), być może wła-
6
śnie z obawy przed skojarzeniami ze Stendhalem, niszczy część egzemplarzy. Czy to
ewentualne zwątpienie w swój talent krytyka mogło być powodem samobójczych myśli. Raczej nie. Samobójstwo, o którym Baudelaire pisze, wydaje się dość abstrakcyjne,
zaprojektowane według konwencji romantycznej, zaopatrzone w akcenty współczucia
i wzniosłości. Poeta rozpoczyna od retorycznego: „Kiedy Panna Lemer doręczy Panu ten
list, będę już martwy”, następnie zapewnia,
że motywy tego desperackiego kroku są całkowicie bezinteresowne, sans chagrin – jak
pisze, a więc nie spowodowane zgryzotami
w znaczeniu, jakie ludzie zwykle łączą z tym
słowem. Źródłem tej decyzji jest wyłącznie
nastrój: „Zabijam się – wyznaje – ponieważ
nie mogę dłużej żyć (...), ponieważ zmęczenie moich zaśnięć i zmęczenie przebudzeń
jest dla mnie nie do zniesienia. Zabijam się,
bo jestem bezużyteczny dla innych, niebezpieczny dla samego siebie.” I Baudelaire reguluje swoje zobowiązania finansowe, manuskrypty powierza Banville’owi, wszystko,
co posiada zostawia Jeanne Lemer – jedynej, którą – jak twierdzi – naprawdę kochał
i jedynej, która była w stanie zapewnić mu
wytchnienie. Uderzenie nożem nie odebrało mu życia i niczego nie zmieniło w jego
doczesnym położeniu. Obudziło chwilowe
zainteresowanie i współczucie rodziny, ale
instytucjonalny nadzór zachował swoje
kompetencje, a finanse poety pozostały
w tak samo opłakanym stanie jak przed zamachem.
*
Wiosną 1847 Baudelaire bywał w piwiarni
Andlera przy Hautefeuille 24, długiej, ciemnej piwniczce urządzonej na sposób rustykalny, jak to się dziś określa, z prymitywnymi
stołami z grubo ciosanego drewna, szynkami zawieszonymi u powały i beczkami
kiszonej kapusty przy ścianach z surowej
cegły. Właścicielem był Niemiec, który nie
rozumiał francuskich żartów, ale śmiał się
ze wszystkimi, by nie wyjść na głupca; obsługiwała jego gruba żona, która z trudem
przeciskała się pomiędzy tłumem piwoszy
i panna Luiza, młoda blondyneczka, „jasna
jak piwo i równie łagodna”, jak zapamiętał
ją Castagnary. Tak jak „Cafe de Madrid” przy
bulwarze Montmartre zyska sobie w latach
siedemdziesiątych opinię kolebki Komuny,
tak piwiarnia Andlera uznawana była w połowie lat czterdziestych za ośrodek realizmu.
Spotykali się tu zazwyczaj młodzi malarze,
którzy pozowali na rewolucjonistów, a swe
niepowodzenia artystyczne zwykli tłumaczyć bezkompromisowością i wiernością
duchowi kontestacji. Twórcy tej miary, co
Delacroix czy Ingres nie pojawiali się tu nigdy, Corot i Daumier sporadycznie, bywali
{85} SIERPIEŃ 2011
Gustave Courbet, fot. Félix Nadar
Daubigny i Decamps, natomiast stałym rezydentem piwiarni i niekwestionowanym
wodzem biesiadującej tu gromady był Courbet. Już w tych wczesnych latach swej
kariery Courbet czuł się pępkiem świata,
ośrodkiem zainteresowania, przewodził, dowodził, skupiał na sobie i wokół siebie. Ale
w 1847 Baudelaire przewyższał go jeszcze
uznaniem; był już poważany jako krytyk
sztuki i jako kontrowersyjny poeta; miał za
sobą nie tylko ten wątpliwy w swojej ocenie Salon 1845, ale znacznie wartościowszy
Salon 1846, z osobnymi rozdziałami poświęconymi kolorowi i Delacroix, z odkrywczą
interpretacja romantyzmu i romantyczną
definicja piękna, natomiast pojedyncze
„kwiaty” z tego poetyckiego bukietu, który
miał ściągnąć nań zarzuty sądowe i jednocześnie zapewnić mu nieśmiertelność krążyły już w nieoficjalnym obiegu po Quartier
Latin. Baudelaire widział z pewnością obrazy Courbeta na wystawach w roku 1845 i 46;
nie zachwyciły go na tyle, by poświęcić im
choćby wzmiankę, ale miały w sobie pewną siłę, odwagę, charakter, były interesujące
jako wariant owej modernite, która go w tym
czasie żywo zajmowała.
Po zawarciu znajomości z Courbetem,
Baudelaire przeprowadził się na jakiś czas
do atelier malarza nieopodal knajpy Andlera
u zbiegu Hautefeuille i Ėcole de Médecine.
Było to stosunkowo obszerne, pełne światła
pomieszczenie o swoistym klimacie, będące absydą dawnej kaplicy premonstrantów.
Courbet namalował tu portret Baudelaire.
Poeta o twarzy nieledwie pospolitej, z krótko obciętymi włosami, grzywką przyciętą
„w ząbek”, ubrany w brązową marynarkę czy
bonżurkę i zawiązany wokół koszuli żółty
halsztuk nie ma tu nic z wizjonera, przypomina raczej naukowca, myśliciela czy po
prostu mieszczucha zajętego lekturą. Parę
ESEJ
lat później, w tym ważnym dla siebie 1855
roku, Courbet jeszcze raz uwieczni Baudelaire’a, tym razem nie na osobnym portrecie, ale w wielkiej grupowej alegorii „Atelier
malarza”, gdzie przedstawi z jednej strony
anonimowy tłum, tę hołotę, która, jak twierdził, ma prawo istnienia w sztuce, z drugiej
„świat intelektu”. Baudelaire będzie zajmował
skromne miejsce niemal na krańcu prawej
strony płótna i będzie znowu tym samym
spokojnym, niepozornym człowiekiem
z ostrą grzywką i książką na kolanach. Póki co,
w przestrzeni realnej, atelier Courbeta jest
wspólnym domem malarza i poety. Harmonijna koegzystencja nie trwała jednak zbyt
długo. Courbet był zbyt egotyczny, Baudelaire zbyt neurotyczny. Jeden wyraźnie intro-
wertyczny, dandys i esteta, drugi prostacki,
ostentacyjny i megalomański. Courbet nie
lubił poezji („pisać wiersze – mawiał – to nieuczciwe; mówić inaczej niż wszyscy to pozować na arystokratę”), ale potrafił odczuć
realizm Padliny. Baudelaire cenił dobre malarstwo, ale nie cierpiał ubóstwianej przez
Courbeta natury. Courbet sporo pił, ale
nie znosił Baudelaire’a odurzonego opium,
nieobliczalnego, wyzwalającego z siebie
siły i namiętności, których chłopski umysł
malarza nie obejmował. Courbet doznawał w takich sytuacjach uczucia, o jakim
pisze Baudelaire w rozprawie o haszyszu,
gdzie przedstawia relacje pomiędzy odurzonym towarzystwem i trzeźwym muzykiem jako dwa różne światy oddalające się
od siebie z każdą minutą i podczas, gdy
pogrążeni w narkotycznym transie poddają się coraz głębszej rozkoszy, beztrosce, i co chwilę eksplodują paroksyzmem
śmiechu, trzeźwy zostaje niejako „na
brzegu” i popada w coraz głębszą irytację.
Courbet próbowałm czasem oswoić chaotyczny słowotok „naćpanego” towarzysza,
zapisywał strzępy jego chaotycznych, rozlewnych quasi-poetyckich improwizacji,
kreśląc w pośpiechu słowa na wielkiej tablicy, ale nie dawał rady. Zostawał sam na
sam z tym irracjonalnym żywiołem i z własną bezradnością, przytłoczony dziwną,
nieuchwytną osobowością poety, jedną
z niewielu, której nie był w stanie ani zgłębić, ani zdominować.

POEZJA
Poezja pytań granicznych
Przemysław Dakowicz
Ufundowana na elementarnej sprzeczności
tytułowa metafora skrótowo ujmuje zasadnicze treści wpisane w tom ostrowskiego poety
– rzeczownik „lunapark”, oznaczający miejsce
zabaw masowych, przestrzeń, w której roześmiany tłum oddaje się chwilowym przyjemnościom, zestawiono z rzeczownikiem
„nieśmiertelność”, ewokującym treści eschatologiczne. Momentalność i tymczasowość
sąsiadują tu z wiecznością, to, co przemijalne
z tym, co trwa, mgnienie z nieskończonością.
Śmierć i życie współistnieją w owej metaforze
na prawach paradoksu, zarazem utwierdzając
się i znosząc, podobnie jak znosiły się i utwierdzały w swojej odmienności słowa z tytułu
debiutanckiej książki Gawłowskiego – Błędnik
równowagi. Poezja, powiada autor Zmiennej
losowej, dzieje się bowiem między słowami,
na skrzyżowaniu sensów, ujawnia w oksymoronicznej migotliwości języka, w szczelinie,
przez którą sączy się strumień mowy.
Nowy zbiór wierszy Gawłowskiego podzielony został na cztery części: Dziennik
snów, Przyjazne prądy, Na wizji, Lunapark
nieśmiertelności. Jedynie pierwszą z nich cechuje tematyczna (poniekąd także formalna)
jednorodność. W pozostałych trzech uderza
wielostylowość i poetycka polifoniczność –
natrafiamy tu zarówno na teksty ulotne, okolicznościowe, będące dopiskami do rozmów
z przyjaciółmi, humorystycznymi i ironicznymi
„donosami rzeczywistości”, jak i na refleksyjne
liryki najwyższej próby, zaskakujące lapidarnością i celnością pointy, podnoszące z pozoru
nieistotne wypadki codziennego życia do
rangi wydarzeń o fundamentalnym znaczeniu
egzystencjalnym, w których dostrzec można
przebłysk tego, co wieczne, istniejące poza
czasem, niepodległe śmierci i rozkładowi.
To, co, jak sądzę, szczególnie wartościowe
w poezji autora Zapachu gasnącej świecy, dochodzi do głosu w dwóch odrębnych zespołach nowych wierszy – można by je nazwać,
zgodnie z propozycją samego poety, lirycznymi snami i widzeniami, przy czym do tych
ostatnich zaliczyłbym nie tylko pięć numerowanych utworów otwierających trzecią część
tomu, ale także wszystkie wiersze, w których
refleksja poetycka poczyna się od obserwacji
świata dostępnego zmysłom i dąży ku filozoficznemu lub eschatologicznemu uogólnieniu. W liryce Gawłowskiego bliskie, znajome
i dotykalne nadspodziewanie często odsyła
do tego, co zakryte, odległe i niepochwytne.
Mowa snu
Jedno z mott umieszczonych w Lunaparku
nieśmiertelności, wzięte z Dziennika Sándora
Máraiego, głosi: „Możliwe, że sny »tłumaczą na
obrazy« pojęcia nieznanego nam prajęzyka”.
Gawłowski nie obawia się snów i nie wystrzega się ich, przeciwnie – z upodobaniem
je rejestruje, by następnie poddać literackiej
obróbce, jakby był przekonany, że zasługują
na starożytne miano oneiromata, że są snami
symbolicznymi, proroczymi, zawierającymi
jakieś istotne przesłanie. Czy to jednak do
pomyślenia, by po Freudzie, który ostatecznie
unieważnił rojenia romantyków i symbolistów
o rządzącym rzeczywistością powszechnym
prawie analogii, pisarz współczesny wierzył
jeszcze w nadnaturalne pochodzenie snu?
Jeśli w nielinearnej, symultanicznej, alogicznej
strukturze marzenia sennego poszukuje wzorca konstrukcyjnego dla języka poezji – czy nie
należałoby oskarżyć go o naiwność, ignorancję lub wtórność?
Autor Przypisów do przepowiedni zbyt dobrze zdaje sobie sprawę z czyhających tu na
niewprawnego majstra pułapek, by można go
było posądzić o artystyczną prostoduszność.
Byśmy nie mieli co do tego wątpliwości, cykl
utworów „onirycznych” opatrzony został przezeń znaczącym tytułem – Dziennik snów. Trudno podejrzewać, by ten, kto poprzedza własne
wiersze epigrafem z Malarmégo („Niech pan
nigdy nie pyta, co to jest? Zawsze niech pan
pyta, co to oznacza?”), nie był świadom roli,
jaką w rozwoju dziewiętnastowiecznego symbolizmu odegrało dzieło Emanuela Swedenborga – nauczyciela Williama Blake’a, Ralpha
Waldo Emersona, Charlesa Baudelaire’a i innych, twórcy teorii korespondencji, autora
słynnego Dziennika snów, w którym zapisał
i poddał interpretacji własne marzenia senne
z okresu przełomu mistycznego. Jeśli mimo to 11
{85} SIERPIEŃ 2011
7
NOWOŚCI WYDAWNICZE
Wydawnictwo Papilon
Wydawnictwo Dolnośląskie
PUBLICAT
S.A.
Wydawnictwo Publicat
Wydawnictwo Książnica
Wydawnictwo Elipsa
UWAGA,
NADCHODZĄ
SMERFY!
Uwielbiane przez wszystkich Smerfy
przedostają się przez magiczny portal do
dziwacznego, nieznanego im świata - w sam
środek Nowego Jorku. Gromadka niebieskich
przyjaciół będzie musiała odnaleźć się
w miejskiej dżungli i wrócić do swej wioski,
nim dopadnie ich zły Gargamel.
Wydawnictwo Papilon
2011 – Lic. Lafig Belgium/IMPS. The Smurfs, the Movie © 2011 CPII/SPAI. All rights reserved.
8
{85} SIERPIEŃ 2011
NOWOŚCI WYDAWNICZE
Wydawnictwo Papilon
Wydawnictwo Dolnośląskie
PUBLICAT
S.A.
Wydawnictwo Publicat
Wydawnictwo Książnica
Wydawnictwo Elipsa
czytaj po zmierzchu
Alyson Noël
Mroczny płomień
Czwarta część bestsellerowego cyklu
NIEŚMIERTELNI, zapoczątkowanego
powieścią Ever.
Ever walczy, by jej przyjaciółka Haven stała się nieśmiertelna.
Czy zdobędzie antidotum, które pozwoli jej i Damenowi
być razem? Aby uwolnić się od klątwy, zwraca się
o pomoc do Jude'a i czarnej magii.
Ryzykuje wszystkim, co kocha - nawet ukochanym…
Wydawnictwo Dolnośląskie
www.pozmierzchu.pl
{85} SIERPIEŃ 2011
9
ZAPRASZAMY DO UDZIAŁU W KONKURSACH
Zgłoś do konkursu zdjęcie i opis ciekawego miejsca w Polsce
lub w świecie, które wzbudziło Twój zachwyt urodą albo nastrojem, wiąże się z niezwykłym przeżyciem, budzi literackie skojarzenia bądź przywołuje na myśl niepowtarzalny smak i zapach.
Nie ma znaczenia, czy będzie to przedstawienie zachodu słońca nad oceanem, afrykańskiej dżungli, wiejskiego cmentarzyka
w Bieszczadach, kwitnącej jabłoni albo nadziewanych papry-
10
{85} SIERPIEŃ 2011
czek… Nie ma znaczenia, czy będzie to pejzaż, czy portret, refleksja po wyprawie na koniec świata, czy wspomnienie wizyty
do cioci. Ważne, by wnosiło coś do naszego opisania świata.
Prace oceni komisja konkursowa, w skład której wchodzą między innymi Monika Witkowska, Ania Jackowska, Tadeusz Chudecki, Adam Dylewski, Maciej Pinkwart, dla których ważną częścią życia jest poznawanie i opisywanie świata.
POEZJA
7  poetyckie sny Wojciecha Gawłowskiego sta-
nowią wyraz przekonań bliższych tradycyjnemu, dualistycznemu myśleniu o rzeczywistości, nie sposób nie traktować ich jako wyraźnej
i jednoznacznej wskazówki o charakterze ideowo-światopoglądowym.
Strategia transponowania materii sennej
na materię tekstu realizuje się u ostrowskiego
poety na dwa sposoby. Po pierwsze, sen staje
się tu tematem wypowiedzi: „Drżenie, śnienie,
lęk nagły, świtu masyw biały/ Pokój przebudzenia, grzbiety książek i regały/ Światło snu
odbite wędruje przez słowa” (Widzenie we śnie),
„snu ciepłe wnętrze// jest sklepieniem nad
głową” (Wnętrze), „Cicho syczy snu rozdwojony
język” (Sen). Po drugie, sen zostaje wyzyskany jako model wizji poetyckiej, tzn. struktura
i dynamika marzenia sennego jest imitowana
środkami językowymi, za sprawą których pozawerbalna wizja „przemienia się w fikcjonalną
konstrukcję literacką, uformowaną całkowicie
w poetyckiej materii utworu i poddaną prawom sztuki pisarskiej”. Mówiąc prościej – treść,
rytm i porządek obrazów poeta oddaje za pomocą słów, dokonując karkołomnego przekładu sensów zawartych w marzeniu sennym na
język liryki.
W twórczości Gawłowskiego każda próba
poetyckiego odwzorowania marzenia sennego jest równoznaczna z poszukiwaniem
ukrytego znaczenia obrazów zsyłanych
przez nieświadomość. Poeta przypomina
poławiacza pereł zanurzającego się głębinę, by płód ciemności wydobyć na światło
dzienne. Ale świt unieważnia logikę snów,
rozbija ich aporetyczną spójność – trawi je
„biały płomień jawy” (Przyjaciołom ze Stuttgarter Schriftstellerhaus). Mimo wszystko poeta zdaje się wierzyć w istnienie tajemnego
związku „między istotą a rzeczą” (Z Williama
Blake’a).
Pracownia Pytań Granicznych
Póki tchu
Sen
Ślad
po wiszącym krzyżu
znika w bieli
malowanej ściany.
Poeta mojej młodości
w wywiadzie
dla opiniotwórczego dziennika
wstydzi się, że kiedyś
(choć też niezbyt często)
to w ogóle jednak
jadł mięso.
Zygzakowata żmija cienka jak sznurówka
Wije się, pełznie po krawędzi łóżka
Teolog apostata
jest solą
w każdym oku.
Lustrzana kula motocyklowego kasku
zamyka w sobie obraz
Parady Równości.
Wojciech Gawłowski, Lunapark nieśmiertelności, Biblioteka „Toposu”, T. 60. Towarzystwo
Przyjaciół Sopotu, Sopot 2011.

Cicho syczy snu rozdwojony język
Płyną powietrzem świetliste tasiemki
Czyje to palce, czyja ręka
Wiąże je pod powieką drżącą w srebrzystego
elfa?
Teraz praktykuje
regułę milczenia.
noc z 18 na 19 listopada 2007 roku
Dzikie mięso języka
zarosło mu usta.
Pustostan nieba.
Źrenica nicości
jasna
niezmącona.
Listopad 2009 roku
Wiersz na nowe tysiąclecie
Poeta
Tadeusz Różewicz
wspominając słynne zdanie Fiodora Dostojewskiego
o wyborze między prawdą a Chrystusem
napisał wiersz
na nowe tysiąclecie.
Bez tego wiersza
poezja polska
byłaby pozbawiona ciężaru.
Ograniczając
do minimum
napoje i pokarmy
jak buddyjski mnich
na skalnej półce
chciałby poddać się
organicznej mumifikacji.
Gęby mlaskające
albo o słodyczy historii
Póki tchu
dzwoń, dzwoń na trwogę
modlitewny dzwoneczku.
Gęby mlaskające
i rozanielone
kremówek komże białe
pudrem przystrojone
Twórczość jest uzurpacją
i zbijaniem bąków
miast Imperatora
rząd napoleonów
4 lutego 2010 roku
Ministranci, ministra
ozory międlące
lukier i cukier puder
pod nosem i wąsem
Sen świąteczny
Dzieci takie Wyspiańskie, jasne, płowowłose
Siedzą kiwają nóżkami na kuchennym stole
Ja jestem na wprost dzieci. I nagle zza pleców
Łeb czarnego konia poczułem pod ręką
Na chwilę
cichnie zgiełk
i blednie blichtr
noblowski.
Gładziłem jego skórę, gesty grzebień grzywy
Łbem trącał bok mój lewy. Czułem się szczęśliwy.
Wielki Piątek, 2 kwietnia 2010 roku
1 stycznia 2009 roku
Niby pączki w maśle
z nadzieniem różanym
pomarańczową skórką
lekko obsypane
Usta pełne chruścików
gęba w faworytach.
Dziś zapusty historii.
Jutro post i kwita!
Ostrów Wielkopolski, 13.02.2010 roku
{85} SIERPIEŃ 2011
11
NOWOŚCI WYDAWNICZE
Kiedy Atena odwraca
wzrok
Sztuka wskrzeszania
Jakub Szamałek
Muza
Muza
Domingo Zárate Vega w kształtach chmur dostrzega złowieszcze znaki i trafnie przepowiada
drobne nieszczęścia. Po śmierci matki zostaje pustelnikiem
i osiada w dolinie Elqui, gdzie
wkrótce doznaje objawienia
i odkrywa, że jest ni mniej, ni
więcej, tylko nowym wcieleniem Jezusa Chrystusa.
Kiedy w 1942 roku dowiaduje
się, że w saletrzanym miasteczku Providencia mieszka prostytutka, która szczególną czcią otacza Matkę Boską Szkaplerzną,
a w dodatku ma na imię Magalena, postanawia ją poznać, by uczynić
z niej swą uczennicę i kochankę i wspólnie z nią głosić rychły koniec
świata.
Niegościnne chilijskie pustkowia i górnicy ze spalonych słońcem
miasteczek to świat, w którym samozwańczy prorok, znany jako
Chrystus z Elqui, wywoła poważne zamieszanie swoimi natchnionymi naukami „w kwestii dobra ludzkości”. Groteskowe, a zarazem
budzące sympatię postacie, płomienne kazania i wątpliwe cuda stanowią materię narracyjną tej pełnej humoru, surrealistycznej prozy,
układającej się w niezapomnianą kronikę wyjątkowego miejsca i jedynej w swoim rodzaju epoki.
Hernán Rivera Letelier
• powieść kryminalna osadzona w antycznych Atenach
• błyskotliwy humor, współczesne dialogi, antyczne Ateny
bez historycznego dystansu
Jesień, 430 r. p.n.e.
Kiedy wojska Spartan przerywają oblężenie, zaczyna się prawdziwa wojna. Leochares musi
powstrzymać pozbawionego
skrupułów spartańskiego szpiega, zanim ten zniszczy Ateny od środka.
Początkowo Leochares nie docenia w pełni zagrożenia. Kiedy jednak
jeden z podejrzanych zostaje brutalnie zamordowany, okazuje się,
że gra toczy się o najwyższą stawkę. Żadna ze stron nie zawaha się
przed ciosem – nawet jeśli miałoby to oznaczać zatarcie granic między dobrem a złem.
Leocharesowi przychodzi zmagać się nie tylko z groźnym szpiegiem,
ale i z własnymi uczuciami. Podczas gdy jego związek z żoną się rozpada, pewien młody niewolnik gotów jest zrobić wszystko, by Leochares odwzajemnił jego uczucie – a ten nie wie, czy ma siłę mu się
oprzeć. Co więcej, jego pracodawca Perykles, największy autorytet
Aten, ulega żądzy władzy. Leocharesa ogarniają powoli wątpliwości
– czy na pewno stanął po słusznej stronie konfliktu?
Cesarzowa
Wichrołak
Pearl S. Buck
Paweł Szlachetko
Muza
Muza
Cesarzowa Tz’u Si, ambitna, mądra i energiczna, przeszła długą drogę, zanim osiągnęła
pełnię władzy. Dzięki sile charakteru, uporowi i żelaznej konsekwencji z nic nieznaczącej
konkubiny stała się władczynią absolutną wielomilionowego narodu.
Pearl Buck, która jak nikt inny znała mentalność i psychikę ludzi Wschodu, odsłania
motywy kierujące poczynaniami cesarzowej,
często bezlitosnej i bezwzględnej dla swoich
poddanych.
O czym marzy początkujący
dziennikarz, jeśli nie o sensacyjnym artykule, który trafi na
pierwszą stronę gazety i otworzy autorowi drogę do kariery?
Kiedy Roman dowiaduje się
o serii tajemniczych samobójstw
w pewnej góralskiej wiosce, jest
pewien, że właśnie znalazł wymarzony materiał. Lecz gdy przyjeżdża
Pałac kobiet
Pearl S. Buck
na miejsce, sprawy przybierają obrót zgoła nieoczekiwany.
Muza
Córka sołtysa, u którego się zatrzymał, to miłość Romana z lat stu-
Pani Wu przez dwadzieścia dwa lata była przykładną żoną i matką w domu zamożnego posiadacza ziemskiego. Nienagannie wypełniała
wszystkie obowiązki, nigdy nie zapominając
o skomplikowanych obyczajach i hierarchii regulującej każdy aspekt życia w arystokratycznym
pałacu. W dniu swoich czterdziestych urodzin
postanawia odsunąć się stopniowo od domowych obowiązków, by wejść na nową drogę:
drogę starości i śmierci. Ten nowy tryb życia nieoczekiwanie staje się dla Pani Wu wyzwoleniem.
denckich. Trudno sobie nawet wyobrazić, do czego byłby zdolny
rozwścieczony gospodarz, gdyby wyszło na jaw, że ojcem nieślubnego dziecka jego córki jest ten miastowy chłopak.
Próbując rozwikłać zagadkę kryminalną, Roman rozbija się o mur
zmowy milczenia – dlatego nawet nie podejrzewa, jaka mroczną
tajemnicę ukrywają przed nim mieszkańcy wioski.
12
{85} SIERPIEŃ 2011
NOWOŚCI WYDAWNICZE
Leksykon skarbów polskich
Vilcabamba 1572
Włodzimierz Antkowiak
Roman Warszewski
Bellona
Bellona
Przewodnik przeznaczony jest dla poszukiwaczy, dla hobbystów i dla grupy licznego środowiska archeologów, która zajmuje się eksploracją terenową. Książkę autor adresuje też do
muzealników, w każdym razie do tych, którym
rzeczywiście zależy na pozyskiwaniu nowych,
atrakcyjnych eksponatów. Wbrew temu, co
mogłoby się wydawać, praktyka dowodzi, że
nie jest to wcale oczywiste.
Po pierwszej odsłonie konkwisty, zakończonej
około roku 1539, z mocarstwa Inków pozostało okrojone państwo, powstałe po upadku Cuzco. Książka składa się z dwóch części.
W pierwszej główną postacią jest Manco Inka
– władca, który w stosunkach z najeźdźcami
najpierw próbował uzyskać dla Inków możliwie jak najszerszy margines autonomii i dopiero gdy okazało się to niemożliwe, chwycił za
broń, by w latach 1536 i 1538–39 zorganizować dwa zakończone klęską powstania.
Templariusz
Historia czarów i czarownic
Paul Doherty
Jesús Callejo
Bellona
Bellona
Nadszedł rok 1097, a z nim wezwanie do krucjaty, którego posłuchała cała Europa. Niewierni zajęli Jerozolimę, a rozwścieczony papież
Urban II wzywa królestwa zachodniej Europy,
aby odzyskały Ziemię Świętą w imię chrześcijaństwa. Tysiące ludzi wyrusza na największą
pielgrzymkę w dziejach świata. Hugon de
Payens, jego siostra Eleonora i bliski przyjaciel,
Gotfryd z St. Omer, także podejmują wyzwanie
i ruszają za wojskiem hrabiego Rajmunda z Tuluzy na epicką wyprawę do Jerozolimy.
Sensacyjna monografia przedstawiająca dzieje czarów, czarownic, czarowników
i czarnoksięstwa, a także legend związanych
z czarami i walką z diabłem od czasów najdawniejszych, aż po współczesne.
Magia jest jedną z cech charakterystycznych
homo sapiens i ukształtowała się już w czasach prehistorycznych. Odgrywała ogromną
rolę w starożytności, jeszcze większą w świecie islamu.
Chorwacja
Mała księga wielkich pytań
Przewodnik historyczny
Sławomir Koper
Gregory Stock
Bellona
Ta przełożona na szesnaście języków książka
zajmowała czołowe miejsca na amerykańskich listach bestsellerów, a w USA wydano ją
w ponadmilionowym nakładzie. Nowatorski
pomysł autora, naukowca biofizyka okazał się
trafiony w dziesiątkę. Opracował on i odpowiednio sformułował ponad dwieście pytań,
które czytelnik może zadawać sam sobie, ale
także zadawać je innym.
To pierwsza na polskim rynku wydawniczym
książka zapoznająca czytelnika z dziejami ziem
chorwackich. Nie jest to klasyczny przewodnik,
to zbiór szkiców historycznych, poświęconych
poszczególnym punktom na turystycznej mapie tego kraju.
Autor przedstawia największe atrakcje Chorwacji poprzez ich historię, kulturę i dzień dzisiejszy.
Bellona
Prawdziwki i zmyślaki
Słodkie lato
Krzysztof Daukszewicz
Mari Jungstedt
Bellona
Bellona
Prawdziwki i zmyślaki to wznowienie, pierwsze w Bellonie, tytułu z dorobku satyrycznego
Autora. Wznawiamy publikację, gdyż spisane
w niej historyjki nie są znane młodemu czytelnikowi Krzysztofa Daukszewicza.
Wszystkie one albo wydarzyły się naprawdę,
albo tchną autentyzmem lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Są one swoistym
zapisem rzeczywistości czasu transformacji,
opowiedziane naturalnie piórem satyryka, pozbawione zadęcia, pełne wnikliwej obserwacji.
Wyjątkowo upalne lato sprawiło, że na Gotlandię ściągają tłumy turystów. Ogromnym szokiem dla letników odpoczywających na jednym z campingów jest morderstwo dokonane
z nietypowej broni na jednym z gości. Ofiarą
jest najzwyklejszy z pozoru obywatel i drobny
przedsiębiorca Peter Bovide. Śledztwo prowadzone przez komisarza Knutasa i jego zastępcę
Karin Jacobsson przebiega wielotorowo i wymaga międzynarodowej współpracy.
{85} SIERPIEŃ 2011
13
PROZA
Życie jest nieprzeźroczyste
jak dobra kawa
Jarosław Jakubowski
Przedruk za: „Topos” nr 3 (118)/ 2011
Wojciech Chmielewski w dwóch dotąd
wydanych tomach opowiadań („Biały bokser” i „Brzytwa”) dał się poznać jako zdeklarowany portrecista polskiego życia. Tak
jest również w pierwszej jego powieści.
„Kawa u Doroty” napisana jest oszczędnym
stylem, krótkimi zdaniami, wypełnionymi rzeczownikami i czasownikami. Taką
formę w naszej prozie wypracowali Marek Nowakowski czy Kazimierz Orłoś. Że
Chmielewski jest ich pojętnym uczniem,
przekonujemy się już od pierwszych zdań
książki. Nie napotkamy tu psychoanalitycznych fajerwerków, strumieni podświadomości czy gier (z) językiem. Te sztuczki
są warszawskiemu prozaikowi obce. Interesuje go wyłącznie – jak to celnie ujął
Joseph Conrad – „wymierzenie sprawiedliwości widzialnemu światu”.
Bohaterem powieści jest niewystępujący pod żadnym imieniem czy nazwiskiem
około czterdziestoletni malarz, który godzinami przesiaduje w niezbyt wyszukanej
warszawskiej knajpie, gdzie pije kawę (podawaną przez tytułową barmankę, Dorotę) i snuje rozmyślania nad swoim życiem.
Należy do pokolenia, którego dorastanie
zbiegło się w czasie z wprowadzeniem
stanu wojennego. Historia przemyka jedynie opłotkami fabuły, choć autor wystawia
surową ocenę przemianom ustrojowym
ostatniego dwudziestolecia, które nazywa
„przeobrażeniem dawnych świń w sączące
whisky demokratyczne elity”.
Najważniejsze wydarzenie w jego życiu,
jakie po latach wspomina bohater, miało
miejsce w jego rodzinnym miasteczku
w Beskidach, Cichej Dolinie. (Swoją drogą,
sekwencja ukazująca dzieciństwo należy
do najlepiej napisanych w tej powieści).
Wracając ze spaceru natknął się na postać siedzącą w spróchniałym pniu drzewa. „Patrzył się, kiedy przechodziłem. Nie
miałem odwagi, by się obejrzeć. Czułem
intensywny wzrok na sobie i lęk, który,
być może, pozostał mi do dziś”. Ten cytat uświadamia nam jedną kapitalną cechę pisarstwa Chmielewskiego. Co i rusz
14
spod powłoki opisywanych przez niego
codziennych wydarzeń, spod powłoki rzeczy, które z lubością kronikarza kataloguje,
wychyla się inna rzeczywistość, jakby Miłoszowa „druga przestrzeń”. Pisarz znakomicie potrafi uchwycić nastroje swojego
bohatera. Posługuje się niedopowiedzeniami, niby ledwo zarysowanymi, a przez
to skrzącymi się autentycznością urywkami dialogów. Perspektywie „codziennej
siermięgi” nieustannie towarzyszy tu „coś
nieoczekiwanego”, coś, co „daje wytchnienie, nie pozwala do końca się powalić”.
Ta filozofia znajduje zresztą swój wyraz w dalszych losach bohatera powieści.
Wraz z rodzicami wyjeżdża on do Warszawy, zamieszkuje w wielkim blokowisku
(nie anonimowym, bo autor nie szczędzi
topograficznych szczegółów, jak na przykład neon zakładów „Róża Luksemburg”
widziany z okna). Dziecięce zainteresowanie rysunkiem owocuje zapisaniem się na
zajęcia w Ognisku Plastycznym, gdzie pod
czujnym okiem niespełnionych artystów,
pani Toli i pana Wieśka, młodzieniec zdobywa malarskie szlify. Jego pierwsza wystawa w warszawskiej „Zachęcie” okazuje
się wielkim sukcesem, krytyka wróży mu
wspaniałą karierę. Do pewnego momentu
był przekonany, że wszystko musi „toczyć
się ruchem jednostajnie przyspieszonym,
ku jasno obranemu celowi”. A jednak stało
się coś, co sprawiło, że tak zwany dobrze
zapowiadający się artysta przestał malować. Czy zrezygnował ze sztuki na rzecz rodziny (ma żonę i dwie córki)? Jak dowiadujemy się z dziennika prowadzonego przez
sąsiadkę malarza, jego twarz rozjaśnia się
właściwie tylko, kiedy jest z córkami. Tyle
że malowanie też dawało mu swego czasu
poczucie szczęścia i spełnienia. Bohatera
poznajemy w chwili, gdy snuje niewesołe dla siebie rozważania: „Przez długi
czas nie mogłem uwolnić się od myśli, że
wszystko co najlepsze już mnie spotkało”.
Ale siłą powieści Chmielewskiego jest jej
niejednoznaczność. Bohater to raczej melancholik, a jego życie wewnętrzne wyda-
{85} SIERPIEŃ 2011
je się bogatsze od zewnętrznego, jednak
powieściowa fabuła wcale nie poddaje się
logice upadku. Nie znaczy to również, że
mamy do czynienia z wykładem na temat
„Jak poradzić sobie z kryzysem wieku średniego”. Chmielewski konsekwentnie towarzyszy swym bohaterom, opowiada historię jakby ze środka ich życia, nie czuje się
ani na jotę od nich mądrzejszy czy lepszy.
Pozwala im na długie pauzy, na zastanowienie się nad sobą. Jak leitmotiv powraca
pytanie: „kim jestem?”, a w ślad za nim problem: „Czy człowiek może być martwy za
życia i czy może być życiu przywrócony?”.
Na tle polskiej prozy współczesnej, silnie
nacechowanej taką czy owaką (w każdym
razie modną) ideologią, program Chmielewskiego jest nader uczciwy.
Bardzo ważną kwestią poruszoną w tej
powieści, niedostatecznie dotąd rozpoznaną przez krytyków, jest erotyka. Relacje bezimiennego bohatera z kobietami
charakteryzują się silnym napięciem seksualnym, ale nie znajdującym rozładowania. Już począwszy od jęków, jakie dawno
temu usłyszał z rodzicielskiej sypialni, erotyzm jawi mu się jako obszar ciemny, niezbadany, generujący liczne lęki i tęsknoty.
Co znamienne, najpełniejszy opis seksualnego zbliżenia jaki pojawia się w powieści,
pochodzi nie z realnego życia, ale z fantasmagorii bohatera. Małżeństwo, jakie
zawarł z chudą i bladą Dorotą (jakby alter
ego barmanki) wydaje się udane, choć
pozbawione erotycznego żaru. W kilku
miejscach narracji powraca obraz „Dirce
chrześcijańska” Henryka Siemiradzkiego,
przedstawiający martwą nagą kobietę leżącą na powalonym byku, na co z obojętnością spogląda cesarz Neron. Jest to być
może projekcja podświadomych pragnień
bohatera o dominacji nad kobietą. Technika pisarska Chmielewskiego i w tym
wypadku skazuje nas na domysły. Nic tu
nie jest dopowiedziane do końca. Jak to
w życiu – chciałoby się rzec.
Dlaczego bohaterem swojej pierwszej
powieści pisarz uczynił właśnie malarza?
PROZA
Powody są co najmniej dwa. Po pierwsze,
dało mu to sposobność do ukazania malarskiego widzenia świata, gdzie na pierwszy plan wysuwa się faktura, kompozycja
i kolor. Chmielewski doskonale radzi sobie
nie tylko z opowiadaniem prostych historii (w gruncie rzeczy, powieść jest zbiorem
takich historii właśnie), ale również z opisami. Są nasycone przedmiotami, charakterystykami osób i krajobrazów. Urzekają
zwłaszcza ustępy poświęcone Cichej Dolinie. Pod piórem Chmielewskiego to miejsce nabiera wprost mitycznego wymiaru.
To stąd wyrusza bohater w podróż, w trakcie której próbuje zrozumieć siebie. Chyba
jednak najlepiej pisarz czuje się jako dokumentalista topografii Warszawy. Wyraźny
jest tu patronat Białoszewskiego, choćby
z wydanego niedawno tomu prozy „Chamowo”. Trudno nawet nazwać te opisy realizmem. „…gdybym stanął na najwyższej
gałęzi drzewa, o które stałem oparty, i rozejrzał się wokoło, to zobaczyłbym miasto: szare płaszczyzny blokowisk, odblaski
słońca na szybach, krzyże na kościelnych
wieżach, dalej sunącą przez ten krajobraz
rzekę, może nawet kopułę cerkwi po jej
drugiej stronie. Na pewno kominy elektrowni wieńczące z obu krańców całość” –
przypomina to bardziej obraz rozpięty na
blejtramie niż rzeczywisty widok.
Drugim powodem takiego, a nie innego
„zatrudnienia” bohatera byłaby chęć sprawdzenia, jak w obecnej rzeczywistości radzi
sobie polski inteligent, człowiek, który kiedyś „pomyślał, że żyje” i odtąd nie odchodzą od niego pytania o własną tożsamość,
miejsce na ziemi, rolę do spełnienia. W powieści nie pojawiają się diagnozy, ile raczej
podpowiedzi. Książka kończy się tak, jakby
ktoś wyciął kawał życia i kazał nam domyśleć się dalszego ciągu. Być może właśnie
w owym niedopowiedzianym dalszym ciągu kryje się właściwa odpowiedź, jak mówi
bohater w końcowym fragmencie, „jeszcze
nie wiem do końca co, ale czuję, że naprawdę sprawy niezwykłe”…
Chmielewski uwodzi czytelnika łatwością snucia swoich opowieści, ale także
zmusza czytelnika do refleksji nad sobą. 
Wojciech Chmielewski
Kawa u Doroty
Czytelnik
Warszawa 2010
PROMOCJE
KSIĄŻKA MIESIĄCA
Historia ZSRR
David R. Marples
Ossolineum
- 10%
KARTA STAŁEGO KLIENTA
Książka przedstawia dramatyczną historię powstania i upadku Związku Radzieckiego, począwszy od 1917 r. aż po przejęcie władzy przez Borisa Jelcyna w 1991 r. Autor wyjaśnia
powody powstania i upadku reżimu, który zdaniem wielu
zagrażał przyszłości świata, lecz dla innych przez pewien czas
stanowił nową utopię. Celem książki jest zrewidowanie historii Związku Radzieckiego i zbadanie przyczyn ostatecznej
klęski radzieckiego eksperymentu, przy jednoczesnym zwróceniu szczególnej uwagi na równoległy rozwój rosyjskiego
nacjonalizmu w XX w.
– uprawnia do zakupów z rabatem:
5% – karta niebieska
10% – karta srebrna
20% – karta złota
{85} SIERPIEŃ 2011
15
NASZE KSIĘGARNIE
Matras
Matras
Matras Wiktoria
Matras CH Zielone Wzgórze
Matras CHR Sfera
Matras
Matras
Matras Galeria Pomorska
Matras Pod Arkadami
Matras
Matras
Matras CH Agora
Matras
Matras
Matras CH AKS
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras Elipsa
Matras Wiedza
Matras CH Ogrody (Carrefour)
Matras CH Morena (Carrefour)
Matras CH Osowa (Real)
Matras Galeria Przymorze (E. Leclerc)
Matras CH Wzgórze (Real)
Matras Biały Kruk CH Batory
Matras CH Forum
Matras
Matras
Matras CH Askana
Matras
Matras Galeria Grudziądzka
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras CH Galeria Kalisz II
Matras
Matras Papirus
Matras Fala
Matras Morska
Matras Pegaz
Matras Galeria Emka
Matras
Matras Galeria Krakowska
Matras CH Plaza
Matras
Matras
Matras CH Cuprum-Arena
Matras
Matras
Matras
Matras Manufaktura
Matras CH Pasaż Łódzki
Matras CH Aura
Matras
Matras
97-400 Bełchatów, Plac Narutowicza 20
42-500 Będzin, Małachowskiego 7
78-200 Białogard, Woj­ska Polskiego 12
15-664 Białystok, Wrocławska 20
43-300 Bielsko-Biała, Mostowa 5
85-005 Bydgoszcz, Gdańska 17
85-667 Bydgoszcz, Chodkiewicza 72
85-739 Bydgoszcz, For­doń­ska 141
85-070 Bydgoszcz, Fo­cha 2
85-111 Bydgoszcz, Podwale 12
41-902 Bytom, Dworcowa 22 (wej. od ul. Moniuszki)
41-902 Bytom, Plac Kościuszki 1
89-600 Chojnice, Rynek 9-10
41-500 Chorzów, Wolności 28
41-500 Chorzów, Parkowa 20
32-500 Chrzanów, Al. Henryka 23
43-400 Cieszyn, Głęboka 15
42-200 Częstochowa, Al. NMP 20
42-200 Częstochowa, Al. NMP 28
77-300 Człuchów, Królewska 8
78-500 Drawsko Pomorskie, 4 Marca 4
82-300 Elbląg, Płk. Dąbka 152
80-172 Gdańsk, Schuberta 102a
80-299 Gdańsk, Spa­ce­ro­wa 48
80-398 Gdańsk, Obrońców Wybrzeża1
80-379 Gdynia, K. Górskiego 2
81-366 Gdynia, 10 Lu­te­go 11
44-100 Gliwice, Lipowa 1
44-100 Gliwice, Zwycięstwa 16
72-100 Goleniów, Konstytucji 3-go Maja 35
66-400 Gorzów Wlkp., Al. Konstytucji 3-go Maja
86-300 Grudziądz, Wybickiego 17
86-300 Grudziądz, Konarskiego 45
88-100 Inowrocław, Solankowa 3
88-100 Inowrocław, NMP 36
44-335 Jastrzębie Zdrój, Podhalańska 26
59-400 Jawor, Staszica 23
62-800 Kalisz, Poznańska 121-131
40-096 Katowice, Stawowa 10
47-200 Kędzierzyn Koźle, Poniatowskiego 1/3
78-100 Kołobrzeg, Giełdowa 8a
78-100 Kołobrzeg, Walki Młodych 32
75-005 Koszalin, Zwycięstwa 92
75-452 Koszalin, Jana Pawła II 20
31-008 Kraków, Rynek Główny 23
31-154 Kraków, Pawia 5
31-564 Kraków, al. Pokoju 44
63-700 Krotoszyn, Koźmińska 2
82-500 Kwidzyn, Chopina 15/8
59-300 Lubin, Gen. Sikorskiego20
20-081 Lublin, Staszica 2 (wej. od Krak. Przed.)
42-700 Lubliniec, Plac Kopernika 1
90-410 Łódź, Piorkowska 44
91-071 Łódź, Jana Karskiego 5
93-570 Łódź, Al. Jana Pawła II 30
39-300 Mielec, Biernackiego 2 89-100 Nakło, Rynek 9
33-300 Nowy Sącz, Węgierska 170
44/ 633 81 62
32/ 267 21 54
94/ 311 34 76
85/ 661 00 73
33/ 822 54 46
52/ 322 37 34
52/ 341 60 13
52/ 346 61 92
52/ 321 27 35
52/ 322 70 14
32/ 388 53 97
32/ 396 25 66
52/ 397 33 58
32/ 241 74 62
32/ 241 67 10
32/ 623 03 27
33/ 851 48 40
34/ 366 46 98
34/ 361 17 10
59/ 834 22 52
94/ 363 22 66
55/ 232 38 15
58/ 322 36 23
58/ 522 99 62
58/ 761 47 17
58/ 669 64 77
58/ 620 13 98
32/ 231 51 98
32/ 231 40 77
91/ 407 19 61
95/ 737 27 45
56/ 461 12 64
56/ 465 60 74
52/ 357 35 13
52/ 357 95 60
32/ 470 10 17
76/ 870 70 91
62/ 767 11 17
32/ 203 80 85
77/ 482 32 29
94/ 354 90 63
94/ 352 81 92
94/ 342 67 97
94/ 343 04 36
12/ 422 56 98
12/ 421 29 86
12/ 684 44 36
62/ 725 23 12
55/ 261 38 34
76/ 749 48 78
81/534 42 94
34/ 351 10 98
42/ 632 26 07
42/ 633 23 13
42/ 255 48 11
17/ 583 61 74
52/ 385 26 14
18/ 540 86 93
Matras
Matras
Matras CH Solaris
Matras
Matras
Matras CH Mazovia Matras
Matras CH King Cross (Marcelin)
Matras DH Sanowa
Matras CH Słoneczna
Matras
Matras
Matras CH Plaza
Matras CH Nowy Świat
Matras
Matras Staromiejska
Matras
Matras
Matras CH Turzyn (Carrefour)
Matras CH Piast
Matras Eureka
Matras
Matras
Matras
Matras CH Gemini Jasna Park
Matras CH Tarnowia
Matras
Matras
Matras CH Bielawy (Carrefour)
Matras
Matras
Matras
Matras Biały Ptak
Matras
Matras
Matras Galeria Victoria
Matras
Matras im. S. Żeromskiego
Matras CH Arkadia
Matras Leksykon
Matras CH Wileńska (Carrefour)
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras CH Borek (Carrefour)
Matras Dolnośląska
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras CH Twierdza
Matras
Matras
Matras Atena
Matras
Matras CH Lider
55-200 Oława, Rynek 4
45-056 Opole, Plac Teatralny 13
45-040 Opole, Plac Kopernika 16
63-400 Ostrów Wielkopolski, Kolejowa 20
97-300 Piotrków Trybunalski, Słowackiego 20
09-410 Płock, Wyszogradzka 127
59-100 Polkowice, Moniuszki 1a/1
60-197 Poznań, Bukowska 156
37-700 Przemyśl, Brudzewskiego 1
26-600 Radom, Chrobrego 1
26-610 Radom, Żeromskiego 37
97-500 Radomsko, Plac 3 Maja 10
41-710 Ruda Śląska, 1 Maja 310
35-311 Rzeszów, Krakowska 20
98-200 Sieradz, Jana Pawła II 3
76-200 Słupsk, Stary Rynek 4
41-200 Sosnowiec, Modrzejowska 29
83-200 Starogard Gdański, Ks.Kellera 7
71-411 Szczecin, Bo­ha­te­rów Warszawy 42
71-011 Szczecin, Mieszka I 73
78-400 Szczecinek, Kardynała Wyszyńskiego 5
58-100 Świdnica, Rynek 33
86-100 Świecie, Duży Rynek 15
42-600 Tarnowskie Góry, Krakowska 9
33-100 Tarnów, Nowodąbrowska 127
33-100 Tarnów, Krakowska 149
33-100 Tarnów, Plac Sobieskiego 3
87-100 Toruń, Rynek Staromiejski 31
87-100 Toruń, Olsz­tyń­ska 12
87-100 Toruń, Szeroka 32
87-100 Toruń, Wojska Polskiego 43/45
89-500 Tuchola, Świecka 26
43-100 Tychy, Bo­cheń­skie­go 12
43-540 Ustroń, Rynek 3a
58-300 Wałbrzych, Słowackiego 1
58-300 Wałbrzych, 1 Maja 64
78-600 Wałcz, Kilińszczaków 38
00-897 Warszawa, Al. Solidarności 119/125
00-175 Warszawa, Al. Jana Pawła II 82
00-042 Warszawa, Nowy Świat 41
03-734 Warszawa, Tar­go­wa 72
02-585 Warszawa, Al. Niepodległości 121/123
00-012 Warszawa, Zgoda 12
01-380 Warszawa, Powstańców Śląskich 126
84-200 Wejherowo, Sobieskiego 260
87-800 Włocławek, 3 Maja 34/36
50-984 Wrocław, Hal­le­ra 52
50-068 Wrocław, Świd­nic­ka 28
41-800 Zabrze, 3 Maja 5
41-800 Zabrze, Wolności 296
41-800 Zabrze, Plutonowego R. Szkubacza 1
41-800 Zabrze, Plac Teatralny 12
22-400 Zamość, Przemysłowa 10
98-220 Zduńska Wola, Łaska 21
65-071 Zielona Góra, Stary Rynek 22/3
78-520 Złocieniec, Józefa Piłsudskiego 2
77-400 Złotów, Wojska Polskiego 31
34-300 Żywiec, Zielona 9
71/ 303 46 97
77/ 453 87 01
77/ 448 58 59
62/ 735 16 63
44/ 647 12 22
51/ 615 20 02
76/ 845 05 27
61/ 886 01 45
16/ 733 13 20
48/ 382 20 93
48/ 362 59 80
44/ 683 21 70
32/ 340 05 87
17/ 863 00 07
43/ 654 21 02
59/ 841 29 75
32/ 269 90 27
58/ 562 43 62
91/ 464 64 73
91/ 434 53 58
94/ 374 77 50
74/ 851 39 17
52/ 331 12 93
32/ 287 20 64
509 441 811
14/ 646 64 55
14/ 656 48 98
56/ 654 99 59
56/ 662 53 87
56/ 622 05 33
56/ 623 15 48
52/ 334 48 05
32/ 227 21 97
33/ 854 17 67
74/ 842 35 64
74/ 632 31 53
67/ 250 83 44
22/ 620 46 28
22/ 331 21 53
22/ 826 45 33
22/ 331 64 35
22/ 845 42 45
22/ 826 00 48
22/ 569 71 00
58/ 677 49 15
54/ 231 26 51
71/ 783 18 72
71/ 343 58 49
32/ 370 26 10
32/ 271 24 15
32/ 746 82 31
32/ 273 90 96
84/ 530 05 88
43/ 823 28 95
68/ 324 37 38
94/ 367 14 88
67/ 263 55 28
33/ 475 53 53