Czym się różni człowiek od wielbłąda

Transkrypt

Czym się różni człowiek od wielbłąda
Czym się różni człowiek od wielbłąda
C
zy wiecie, czym się różni człowiek od wielbłąda? Tym, że wielbłąd może tydzień
pracować, w ogóle nie pijąc, podczas gdy człowiek może tydzień pić, w ogóle nie
pracując. Czy anegdoty biesiadne są odpowiednie do książki mającej status szkolnego
podręcznika? W epoce powszechnej wesołkowatości, gdy dążenie do powagi uchodzi za dziwactwo ponuraków, my, humaniści, powinniśmy bronić samej idei brania
rzeczy na serio, owej rzymskiej gravitas. Czasami skutecznym sposobem obrony jest
żart wskazujący właśnie na powagę problemu. Po pierwsze anegdota ta ostrzega nas
przed sytuacją, w której człowiek może na własne życzenie zasługiwać na mniejszy
szacunek niż juczne zwierzę. Po drugie chcę utrwalić w waszych umysłach fakt, że
człowiek musi zarazem pracować i pić. Oczywiście – wodę w postaci wody z kranu
(tam, gdzie ona nadaje się do bezpośredniego spożycia), wody mineralnej, kawy,
herbaty, soku. Alkohol i energetyzujące specyfiki nie gaszą pragnienia i (na dłuższą
metę) nie służą sprawności umysłu.
Dlaczego więc musimy pić? Bo każdy z nas przypomina worek wypełniony
w 80% wodą. Jest to worek nieco trudny do opisu; woda występuje w nim w postaci
roztworów o niezwykle skomplikowanym składzie. Czego tam nie ma: płynna treść
wszystkich komórek, liczne płyny ustrojowe, nawet wilgoć w mózgu. Podobno kora
mózgowa to wilgotna galareta. I ta galareta myśli… Humanista czuje zawrót głowy
i nie dziwi się, że na bezkres morza, potęgę wielkich rzek, niebiesko-zielonkawą toń
jeziora, białą pianę u podnóża wodospadów, energię górskiego potoku czy na
krystaliczną czystość źródła patrzymy niemal z mistycznym podziwem.
Ten nasz podziw dla wody ma głębokie biologiczne podstawy. Gdyby nas dokładnie wysuszyć,
niewiele by zostało. Woda naprawdę jest warunkiem
życia (przynajmniej takiego, jakie znamy). Nie przypadkiem astronomów pasjonuje pytanie, czy na innych planetach znajduje się
woda. Tak uparcie drążą ten problem, jakby uważali, że jeżeli jest woda,
to muszą wystąpić w niej jakieś formy życia. Widocznie nasza psychika
podświadomie uważa wodę za środowisko witalnej potencji.
Nauka tę intuicję tylko ugruntowuje. Jedni uczeni twierdzą, że życie „spadło”
z Kosmosu, a drudzy, że wypełzło z wody (być może, wcześniej ukryte w szczelinach meteorytu, „chlupnęło” w odmęty praoceanu). Jeszcze inni uczeni skłonni są
przyznać, że nawet jeśli to Stwórca posłużył się siłami natury, to pierwsze zarodki
życia umieścił w wodzie. A więc jakby nie rozstrzygano pierwszej przyczyny życia,
wszyscy są zgodni co do tego, że jego najstarsze formy dojrzewały w środowisku
wodnym. A potem po prostu to środowisko zostało umieszczone w naczyniu dość
szczelnego organizmu roślinnego lub zwierzęcego i opanowało ląd. Z tego powodu
szczególne właściwości wody, gospodarka wodna u roślin, bilans wodny w organizmach zwierzęcych (w tym aspekcie także w organizmie człowieka) to zagadnienia,
które nie powinny być obce żadnemu humaniście. W końcu jak mówi kanoniczna
księga naszej cywilizacji już w drugim zdaniu: „Duch Boży unosił się nad wodami”.
Jerzy Pilikowski