Urlop w Marinie - telegraficzny skrót
Transkrypt
Urlop w Marinie - telegraficzny skrót
Urlop w Marinie - telegraficzny skrót Wpisany przez WebLion Dzień przed wyjazdem, pakowaliśmy się do późnych godzin nocnych. Najpierw plecak - koce, śpiwory, materac, światło i inne potrzebne rzeczy. Później mój służbowy zmodyfikowany zasobnik - tu trochę rzeczy, potem plecaki Adama, "jamnik" Ani, plecak na rybki, wędki, składany stolik kupiony na prędce w sklepie turystycznym. Spać. (Data pierwszej publikacji: 2003-08-22 23:52:57) Dzień wyjazdu. Pobudka przed szóstą. Taxi na dworzec główny. Bilety. Pociąg. Zdążyliśmy, a nawet wszystko i wszystkich zabraliśmy. Pośpiech mknął w stronę Szczecina Dąbia. Kontrola. No tak... pies również musi mieć bilet. Prosimy wypisać. Jeszcze coś... Ania nie zabrała legitymacji - prosimy wypisać. Mijają kolejne minuty, godziny, stacje. Szczecin Dąbie - jak miło - dwie godziny oczekiwania na kolejny pociąg. Przydałby się "wrzucić coś na ruszt". Zakładamy bagaże. Na moje plecy wrzucam stelaż, w lewą rękę wędkarski plecak, a w prawą (składany jak walizeczka) stolik turystyczny dla czterech osób. Kasia dźwiga mój zasobnik, mini-plecak i reklamówkę z różnościami. Ania prowadzi Pchełkę i dźwiga "jamnika", Adam zaś dwa garby - z przodu plecak i z tyłu plecak (nie licząc piłki ). Wyglądamy super! Posiłek, lody, kiosk, gazety, krzyżówki - jak miło można spędzić czas na stacji. Jedziemy dalej. Straszny tłok, ale w końcu siadamy. Pociąg jadący w kierunku Świnoujścia, zatrzymuje się po dwóch godzinach jazdy w Międzyzdrojach. Jak miło - znów czekamy około godziny. Na 10 minut przed przyjazdem autobusu, zabieramy się do Dziwnowa taxi-busem - cena ta sama, ale przyjemniejsza jazda. Dziwnów. Gdzie jest ten ośrodek... telefon. "Ubieramy" się w bagaże. Leśna droga, Leśna dyskoteka, Leśne pole namiotowe, siedziba Biura Ochrony JAT, leśna droga i JEST! Przystań jachtowa MARINA. Przy bramie wjazdowej wita nas serdecznie Piotr - właściciel. Dotarliśmy. Rozstawiamy namiot, pompujemy materac, rozkładamy stolik, papu i... NA PLAŻĘ! Wieczorkiem z Adamem udajemy się na rybki. Mamy do wyboru - trzy stanowiska na terenie przystani i spory falochron przy ujściu rzeki Dziwny. Decydujemy się jednak na pomost w ośrodku. Połów taki sobie, ale Adam złowił węgorza. Był smaczny. Kolejne dni. 1/3 Urlop w Marinie - telegraficzny skrót Wpisany przez WebLion Poznaliśmy sympatycznych ludzi. Ze Szczecina Iwonę i Roberta z Przemkiem i Olą, z Bydgoszczy Krysię i Grzegorza z dziećmi, Włodka z córkami, z Katowic (obecnie mieszkających w Niemczech) Ilonę i Andrzeja z Dorotą i Łukaszem, Darka i jego żonę oraz wielu innych ludzi. Było przesympatycznie. Wieczorne imprezy w "Leśnej" leczone z rana w punkcie reanimacyjnym u pana Stanisława. Plaża, rybki i spacery po Dziwnowie, aby odpocząć od palącego Słońca. Totalny luz bez przemyśleń na temat pracy i domu... szkoda, że tak krótko. W dniu moich urodzin zjechała się moja rodzina ze Świnoujścia, a nieco wcześniej zawitał w Dziwnowie mój serdeczny kolega Arek. Wszyscy bawili się świetnie, a impreza z przystani przeniosła się jak zwykle do "Leśnej". Na koniec miła niespodzianka. Opcja powrotu do domu, której w najbardziej optymistycznych myślach nie braliśmy pod uwagę. Do domu przyjechaliśmy... samochodem. Opel prowadzony przez Grzegorza dowiózł nas pod same drzwi - wielkie dzięki! Komitecie! Za pośrednictwem tego miejsca, chcielibyśmy jeszcze raz podziękować - Tobie Piotrze i całemu Komitetowi - za przeżycie wspaniałych chwil w Marinie. Bawiliśmy się i wypoczywaliśmy świetnie. Opalenizna się trzyma, dobry nastrój dopisuje, tylko żal, że urlopy są takie krótkie. Na szczęście pozostały wspomnienia i zdjęcia. 2/3 Urlop w Marinie - telegraficzny skrót Wpisany przez WebLion 3/3