Nasz Józefów - Parafia Józefów pw Matki Bożej Częstochowskiej
Transkrypt
Nasz Józefów - Parafia Józefów pw Matki Bożej Częstochowskiej
www.parafiajozefow.pl Nr 5 (8) Maj 2011 Nasz Józefów Miesięcznik parafii Matki Bożej Częstochowskiej Beatyfikacja Sługi Bożego Jana Pawła II – relacja z Mszy Św. Beatyfikacyjnej – str. 8 „Chwalcie łąki umajone” – majowe pod kapliczką – str. 6 Miesiąc Maryi – czyli o przyjaźni z Matką – str. 5 ŚWIĘCI W NASZEJ PARAFII M Matka Boża Nieustającej Pomocy – Orędowniczka naszych spraw iejscem związanym ze wstawiennictwem Maryi w naszej świątyni jest obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy umieszczony w starej części kościoła. Nie znamy dokładnej daty ani miejsca powstania pierwszej ikony. Przypuszczenia wskazują, że ikona mogła zostać namalowana w klasztorze na świętej górze Athos albo w Bizancjum między 1325 a 1480 rokiem. Stamtąd mogła trafić na Kretę. Istnieją bowiem przekazy z 1495 r., mówiące, że na Krecie oddawano cześć cudownemu wizerunkowi Matki Bożej. Wkrótce pojawiają się przekazy o żyjącym w wieku XV kupcu kreteńskim, który wykupił lub wykradł ikonę z jednego ze wschodnich kościołów. Wracając drogą morską do Rzymu, w cudowny sposób uratował się z burzy, co przypisywał opatrznościowej interwencji Madonny z ikony. Na krótko przed śmiercią pozostawił obraz swojemu przyjacielowi z poleceniem oddania go do kościoła. 27 III 1499 r. w uroczystej procesji obraz przeniesiono do kościoła św. Mateusza. Wtedy dokonał się cud: kiedy ikona mijała dom sparaliżowanego człowieka, ten doznał natychmiastowego uzdrowienia. Ten, jak i wiele kolejnych cudów, zapoczątkowały szeroko rozpowszechniony kult wizerunku Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Papież Pius IX powierzając Ikonę Redemptorystom w 1866 r., wyraził pragnienie, aby rozpowszechnili ją oni na całym świecie. Od tego momentu nabożeństwo do Matki Bożej Nieustającej Pomocy bardzo się rozprzestrzeniło aż osiągnięcia wymiaru uniwersalnego. Tysiące kopii obrazu zostało wysłanych z rzymskiego Sanktuarium do wielu krajów świata. Powstały też liczne sanktuaria, gdzie czczone są kopie rzymskiego Obrazu, koronowane z powodu wielu łask otrzymanych na modlitwie przed Ikoną Nieustającej Pomocy. My także w każdą środę gromadzimy się licznie u stóp Maryi znosząc Matce Pana swe dziękczynienia, prośby i błagania, ufni w ich wysłuchanie. Siostry Dominikanki Misjonarki P OD REDAKCJI oczątek maja upłynął pod znakiem beatyfikacji Jana Pawła II. W Mszy Św. Beatyfikacyjnej wzięła udział duża grupa z naszej parafii. Tym z Państwa, którzy w Rzymie być nie mogli polecam obszerną relację Łukasza Gołąba (str. 8). W naszej fotorelacji zamieściliśmy zdjęcia z dwóch wydarzeń towarzyszących beatyfikacji, jakie odbyły się w naszej parafii – czuwania modlitewnego przed beatyfikacją oraz koncertu będącego dziękczynieniem za beatyfikację. Maj jest miesiącem szczególnie poświęconym Najświętszej Maryi Pannie. Sens tego miesiąca, przybliża tekst „Miesiąc Maryi” (str. 5). Ponadto polecam Państwa uwadze artykuł „Chwalcie łąki umajone...” o żywej w naszym mieście tradycji nabożeństw majowych przy ulicznych kapliczkach (str. 6). Planując nadchodzące wakacje warto wziąć pod uwagę możliwość pielgrzymki rowerowej do Częstochowy, która już kolejny raz wyruszy w lipcu z Józefowa. Relacje z ostatniej wyprawy i zaproszenie na najbliższą znajdą Państwo w tekście Danki Dobrońskiej (str. 10.) Maj jest w tym roku miesiącem szczególnym dla harcerzy, którzy świętują 100-lecie swojego ruchu. Z tej okazji przybliżamy historię polskiego harcerstwa oraz w imieniu harcerzy z ZHP zapraszamy na Mszę św. i ognisko harcerskie (str. 12). Nieustannie czekamy na Państwa pomysły, uwagi, teksty. Zapraszamy do tworzenia „Naszego Józefowa”! Szymon Ruman Kalendarium 1 maja Św. Józefa, rzemieślnika – jest wzorem i patronem ludzi, którzy własną pracą zdobywają środki do życia. Pracę zawodową łączył z troską o Świętą Rodzinę, którą Bóg powierzył jego opiece. Przez sumienne wypełnianie swoich obowiązków uczy nas jak gorliwą pracą zawsze szukać chwały Bożej. 3 maja Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski – dnia 1 IV 1656 r. król Jan Kazimierz uroczystym aktem oddał kraj pod opiekę Matki Bożej, obierając Ją Królową Polski. Święto Królowej Polski, ustanowione przez Piusa X dla archidiecezji lwowskiej, papież Pius XI rozszerzył na całą Polskę. Papież Jan XXIII ogłosił Najświętszą Maryję Pannę Królową Polski, główną patronką kraju razem ze świętymi biskupami Stanisławem i Wojciechem. 4 maja Św. Floriana – był żołnierzem za czasów cesarza Dioklecjana. Umęczony za wiarę, został utopiony w rzece Aneso w 304 r. Pod koniec XII r. sprowadzono jego relikwie do Krakowa. Strażacy i hutnicy czczą go jako swego patrona. Papież Paweł VI ogłosił Floriana, obok świętej Barbary patronem diecezji katowickiej. 6 maja Świętych Filipa i Jakuba – Św. Filip, podobnie jak święci Piotr i Andrzej, po- Spis treści: Kalendarium ............................................... 3 Cierpienie i cierpliwość – duchowość benedyktyńska dla świeckich ........ 4 Miesiąc Maryi ............................................ 5 „Chwalcie łąki umajone” .......................... 6 Beatyfikacja Sługi Bożego Jana Pawła II .............................................. 8 Rowerem do Wilna – garść wspomnień pielgrzyma .....................1 0 O harcerstwie uwag kilka – stulecie harcerstwa w Polsce.......................12 Kronika parafialna....................................13 Recenzje...............................................1 4 Siewca złotego ziarna..............................15 chodził z Betsaidy i jak oni był uczniem św. Jana Chrzciciela, a potem uczniem Chrystusa. To on prosił Jezusa: Panie, pokaż nam Ojca, i usłyszał odpowiedź: Kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca (J 14,8-9). 8 maja Św. Stanisława – urodził się w Szczepanowie ok. 1030 r., na terenie dzisiejszej diecezji tarnowskiej. Po studiach w Paryżu otrzymał święcenia kapłańskie, a w 1072 r. został biskupem krakowskim. Jako gorliwy pasterz zabiegał o dobro wiernych, wspomagał ubogich i co roku odwiedzał kapłanów w swojej diecezji. W 1079 r. zginął śmiercią męczeńską, zabity na rozkaz króla Bolesława Śmiałego, któremu wypominał jego nadużycia. 14 maja Św. Macieja – został wybrany na apostoła na miejsce Judasza. Według tradycji miał najpierw głosić Ewangelię w Judei, a potem w Etiopii, gdzie poniósł śmierć męczeńską ok. 50 r. 16 maja Św. Andrzeja Boboli – urodził się w 1591 r. w województwie sandomierskim. Wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w 1611 r. Wyświęcony na kapłana w 1622 r., pełnił najpierw obowiązki kaznodziei i moderatora Sodalicji Mariańskiej w Wilnie. Zostawszy misjonarzem wędrownym od 1636 r. utwierdzał w wierze Nr 5 (8) • Maj 2011 katolickiej liczne rzesze wiernych w trudnych dla Kościała czasach. Zginął śmiercią męczeńską w Janowie na Polesiu w 1657 r., zamęczony z nienawiści do religii katolickiej. Kanonizowany w 1938 r. Jego ciało spoczywa w kościele Jezuitów w Warszawie. 29 maja Bł. Urszuli Ledóchowskiej – urodziła się w 1865 r. w gorliwej katolickiej rodzinie. W 21 roku życia wstąpiła do klasztoru Sióstr Urszulanek w Krakowie. W 1907 r. została skierowana do pracy nad młodzieżą w krajach północnych. W 1920 r. wróciła do Polski i założyła Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, które oddaje się głównie pracy wychowawczej. W całym życiu odznaczała się apostolską gorliwością i pogodą ducha. Zmarła w Rzymie 29 maja 1939 r. W 1983 r. papież Jan Paweł II zaliczył ją w poczet błogosławionych. 31 maja Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny – w okresie między Zwiastowaniem Pańskim a narodzeniem Jana Chrzciciela Kościół czci pamiątkę nawiedzenia św. Elżbiety przez Maryję. Były to nie tylko odwiedziny matki proroka przez Maryję, ale przede wszystkim było to spotkanie Mesjasza ze swym Poprzednikiem. 3 NAUCZANIE KOŚCIOŁA Cierpienie i cierpliwość – duchowość benedyktyńska dla świeckich Od ostatniego razu podążamy za św. Benedyktem drogą pokory. Bez wątpienia stanowi ona oś, wokół której koncentrują się wszystkie zalecenia i podpowiedzi świętego mnicha dotyczące treści życia wewnętrznego i podstawy budowania relacji z Bogiem i drugim człowiekiem. Czwarty stopień pokory, który składa się na program dwunastu kroków w wyzwoleniu człowieka od siebie, by siebie zyskać, dotyka jednej z najtrudniejszych rzeczywistości, które mogą nas spotkać – krzywdy i cierpienia. Bez wątpienia, Benedykt ma pełną świadomość o wielości dróg, przez które możemy zostać zranieni lub przygnieceni jakimś ciężarem. Pisze o sprawach trudnych, przeciwnościach, [o] doznaniu krzywdy [lub o] niesprawiedliwościach. Kto prawdziwie cierpiał, ten wie, że Jezusowy obraz z Ogrójca, w którym na czoło wystąpił mu krwawy pot jest nie tylko literacką przenośnią, ale próbą oddania rzeczywistości bólu, który nie może być do końca wykrzyczany, samotności, która wydaje się nie do zaspokojenia, strachu, który rodzi się z niewiadomej: jak długo jeszcze?, co dalej?, kto następny?..., w końcu walki o to, by w tej rzeczywistości nie dać się wciągnąć otchłani rozpaczy, do której ciąży przeszyte bólem cierpienia istnienie człowieka. Jednocześnie cierpienie każdego z nas jest prawdziwą tajemnicą – subiektywnie nigdy nie ma takiej samej historii, takiego samego bólu, takiego samego dramatu. Dlatego też pisanie o cierpieniu jest do pewnego stopnia zawsze nieuprawnione – żadne ludzkie słowo nie jest zdolne wniknąć do najgłębszych pokładów cierpienia i uleczyć, tchnąć nowe życie i nadzieję, także w nadprzyrodzonym sensie. Stąd też i ja zatrzymam się w tym miejscu. Czyni to również Benedykt, co więcej ma się wrażenie, że zachowuje on stanowczy, a z drugiej strony bardzo delikatną wstrzemięźliwość od nadmiernej ingerencji w życie wewnętrzne człowieka, dając pierwszeństwo Bogu, wzywając – na co już zwracałem uwagę – zawsze do tego, by słuchać. Owa delikatność wynika przy tym z odczuwalnej w Regule serdeczności i oj- 4 cowskiej troski względem każdego, kto zechce wyruszyć drogą – jak sam to ujmuje – tej maleńkiej Reguły, którą pisaliśmy dla początkujących. Rzeczywistość cierpienia niczym nie modyfikuje tej postawy; Benedykt otacza ją osłoną tajemnicy, rozumiejąc ją jako naturalną część ludzkiej egzystencji, ale również jako niezwykły dar – szczególne miejsce do próby i spotkania z Bogiem. Jego zalecenie jest wobec tego wszystkiego przejmujące: pokora wymaga, by w sprawach trudnych i w przeciwnościach, a nawet doznając jakiejś krzywdy, zachow[ać] w posłuszeństwie milczącą i świadomą cierpliwość, a znosząc wszystko nie słabn[ąć] i nie odchodzi[ć], gdyż Pismo mówi: Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mt 24, 13), a w innym miejscu: Niech się twe serce umocni i wyczekuj Pana (Ps 27[26], 14). Aby zaś wskazać, że ten, kto jest wierny, powinien znieść dla Pana wszystko, nawet najgorsze przeciwności, Pismo mówi w imieniu cierpiących: Lecz to przez wzgląd na Ciebie ciągle nas mordują, mają nas za owce na rzeź przeznaczone (Ps 44[43], 23). A cierpiący, bezpieczni w swojej ufności w zapłatę Bożą, dodają, pełni wesela: Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował (Rz 8, 37). Benedykt przypomina o tym, że cierpienie to próba, w której bada się nasze serce. Wskazuje, że gotowość do przyjęcia cierpienia jest dowodem pokory – skoro bowiem Chrystus był zdradzony, przez co należy rozumieć znacznie więcej niż przeciętne znaczenie tego słowa, a mianowicie odarcie ze wszystkiego, nie można oczekiwać ani wymagać, by nas spotkał los lepszy. On jest darem, zresztą żadne nasze cierpienie nie da się porównać z Jego. Ostatecznie mówi – znów niezwykle delikatnie, by nie powiedzieć za dużo i zbyt surowo – w cierpieniu trzeba kochać i w zachowanej cierpliwości, przez miłość, z Chrystusem przemienić wszystko. Jest w tym coś więcej niż gra słów, raczej nie przypadek, że „cierpienie” i „cierpliwość” mają tak wiele wspólnego, różni je przecież niewiele – sam koniec. Słowa, ale także naszego życia. Michał Królikowski Nr 5 (8) • Maj 2011 Św. Benedykt z Nursji (ok. 480-550) Michał Królikowski – dr nauk prawnych, wykłada na Uniwersytecie Warszawskim, oblat benedyktyński, członek zespołu ekspertów KEP ds. bioetycznych i Laboratorium „Więzi”. Druga strona medalu (rewers) ma pośrodku wielki krzyż. Nad nim widnieje dewiza zakonu benedyktyńskiego: Pax – Pokój. Na czterech polach wyznaczonych przez ramiona krzyża znajdują się litery: C S P B – „Crux Sancti Patris Benedicti” (Krzyż Świętego Ojca Benedykta). Na belce pionowej krzyża, od góry do dołu: C S S M L – „Crux Sacra Sit Mihi Lux” (Krzyż święty niech mi będzie światłem). Na belce poprzecznej: N D S M D – „Non Draco Sit Mihi Dux” (Diabeł – dosłownie: smok – niech nie będzie mi przewodnikiem). Na obrzeżu medalika znajduje się napis; litery na prawo: V R S N S M V – S M Q L I V B: „Vade retro Satana, Numquam Suade Mihi Vana – Sunt Mala Quae Libas, Ipse Venena Bibas” (Idź precz szatanie, nie kuś mnie do próżności. Złe jest to co podsuwasz, sam pij truciznę). Medalik dopomóc ma w kształtowaniu w duszy usposobienia podatnego na współpracę z łaską Jezusa Chrystusa, Zbawiciela Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Należy chronić się przed wszelkimi wyobrażeniami o magicznej sile medalika. Uleganie takim przesądom zagraża życiu duchowemu i jest sprzeczne ze znakiem Chrystusowego krzyża i świadectwem życia św. Benedykta. Z medalikiem nie są związane w sposób ścisły specjalne modlitwy. Zaleca się odmawiać raz w tygodniu modlitwy do św. Benedykta Patrona Europy albo modlitwę o dobrą śmierć. Z ŻYCIA PARAFII Miesiąc Maryi Będąc ostatnio w Rzymie podczas beatyfikacji Jana Pawła II, natknęłam się w jednym z kościołów na płaskorzeźbę przedstawiającą Maryję z Jezusem. Przykuła moją uwagę nie tylko pięknem i naturalnością, ale i tym, że po raz pierwszy zobaczyłam postać Maryi z obrączką na ręku. Wydała mi się w tym momencie bardzo bliska, ludzka, naturalna. Taka przyjaciółka do serdecznego „pogadania”. Obrączka ta przywołała skojarzenie ze współczesnymi dziejami. Parę dni wcześniej miał miejsce ślub wnuka Królowej angielskiej, Elżbiety II, przez media okrzyknięty jako „ślub stulecia”. W wielu gazetach i czasopismach był to jeden z ważniejszych tematów (niektóre poważne pisma wydały nawet specjalne numery), jako że przed telewizorami ponoć zasiadło około 2 miliardów ludzi na całym świecie. Bohaterką wydarzenia była przede wszystkim panna młoda, która być może będzie kiedyś pełniła rolę żony króla. Pochwałom nie było końca: piękna, delikatna, dostojna, elegancka, o wielkim sercu i serdeczności, radosna, wspierająca przyszłego męża, bliska ludziom. Monarchia wzbudza uczucia i emocje. Widząc obrączkę u Maryi dotarła do mnie rzecz oczywista i zasadnicza: Maryja w pełni ludzka. Też miała swoje zaślubiny, była nie tylko matką ale i wspierającą żoną. Z kart Ewangelii wiemy, że była delikatna, cicha, wiele rzeczy zatrzymywała w cichości serca, umiała zachować się z klasą, patrzyła na potrzeby innych, w łonie swoim nosiła Króla Wszechświata, Jezusa, potem wspaniale się Nim zajmowała i wychowywała towarzysząc Mu w dniach radości i cierpienia, a w końcu została Matką i Królową każdego człowieka na ziemi. Sądzę, że nawet gdyby co roku wydano specjalny numer na temat Jej życia i osoby, to byłoby za mało, by oddać Jej godną do naśladowania postawę życiową, którą jednym słowem nazwać można po prostu świętością. Ale pojawia się pytanie w sumieniu – czy Maryja wzbudza w nas emocje i uczucia, czy rzeczywiście – choć ku temu mamy tyle okazji, zaprzyjaźniamy się z Nią, korzystamy z Jej pośrednictwa, naśladujemy Ją w miłości do Boga? Jest maj, a więc specjalna okazja do mówienia o Niej. Bzy pachną, wiosnę – choć kapryśną – czuć w powietrzu, niebawem łąki umajone oczy będą cieszyć. Wieczorami dobiega z kościołów śpiewana litania po Mszy Św. W niektórych miejscowościach w Polsce (np. w naszej parafii) jeszcze żyje piękna tradycja spotykania się pod figurką Matki Bożej i uroczystego śpiewania dla Niej. Wiele rodzin w tym okresie majowym stawia na honorowym miejscu swojego domu obraz Maryi bądź Jej figurkę, pozwalając dzieciom ozdabiać kwiatami, całować, śpiewać, rozmawiać albo po prostu częściej spoglądać na swoją Matkę. W niejednej szkole, dzieci w tych dniach na lekcji religii rozmawiają o Maryi, przynoszą kwiatki do kaplicy. Maj w Kościele jest przede wszystkim miesiącem maryjnym. Tradycja żywa od wielu wieków, jeszcze ze średniowiecza. Odmawiamy czasem różaniec, śpiewamy litanię, być może częściej do Maryi się zwracamy w myślach i modlitwie, sobota – dzień Maryi – jest jakoś taka szczególniejsza. Ona z kolei nie jest nam dłużna. W maju spływają liczne łaski i dary z Nieba. Wielu z nas czuje w tym czasie, że dostaje od Niej specjalne prezenty, małe lub większe cuda. Warto w ten maj, dedykowany Maryi, wejść sercem i postarać się o głębszą przyjaźń z Najświętszą Maryją Panną. Wzmocnijmy nasza miłość do Niej, postarajmy się lepiej Ją poznać. Ku temu pomocne mogą być proste środki. Choćby litania – taka prosta modlitwa, wychwalająca cnoty maryjne. Można zatrzymać się każdego dnia nad paroma wezwaniami z litanii, pomy- Nr 5 (8) • Maj 2011 śleć co znaczą poszczególne zawołania. Różaniec – dłuższy, wymagający skupienia. Ale jakże słodki, prosty, jakże Maryi miły. Nawiązujący w każdej zdrowaśce, do wielkiego momentu Zwiastowania i gotowości na wyruszenie w przygodę bezgranicznego zaufania Bogu. Przez Różaniec towarzyszymy Maryi w różnych momentach Jej życia: pobiegnięcie ze służbą do swojej kuzynki Elżbiety choć sama była ciężarna, droga do Betlejem, narodzenie Syna Bożego, radość rodziny, spotkanie z trzema królami, pójście do świątyni, szukanie zagubionego syna, oczy szeroko otwarte na potrzeby pary młodej podczas wesela, towarzyszenie podczas Drogi Krzyżowej Jezusa, ból matki opłakującej zmarłego Syna, nieustająca wiara aż do Zmartwychwstania, a w końcu ogłoszenie Jej Królową Świata, Matką Kościoła. Wchodząc głębiej w Jej dzieje i cnoty, może łatwiej nam będzie pewne rzeczy przeżywać, pewne dary i momenty w swoim własnym życiu przyjmować. Dzięki Maryi poznajemy lepiej Jej Syna. Różaniec czyni cuda, a odmawiany w domu, jak to błogosławiony już Jan Paweł II podkreślał, zjednacza i umacnia rodzinę. Maj niech obfituje też w małe gesty. Przynoszenie kwiatów przez dzieci, małe westchnienia tudzież akty strzeliste do Maryi, zerknięcie na Nią przy każdej nadarzającej się okazji. Jak dużo mówi zetknięcie się spojrzeniami kochających się osób. I my zerkajmy na obrazy w domu czy figurki na ulicy. Kiedy na Maryję spoglądamy z czułością, w naszym sercu potęguje się miłość do Niej, a Ona widząc te gesty nam błogosławi z Nieba, obdarza nas łaskami. Naszemu miastu patronuje ten, który bardzo ukochał Maryję i towarzyszył Jej aż do końca swoich dni. Św. Józef niech wskazuje jak Maryję kochać. Błogosławiony Papież Jan Paweł II również przez całe swoje życie objawiał wielkie nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny. To Jej oddał siebie i cały swój pontyfikat – Totus Tuus. Przyjaźń Jego z Maryją może być dla nas wielkim przykładem. I świadectwem, że warto! Julia Ruman 5 W NASZYM MIEŚCIE „Chwalcie łąki umajone...” Rodzinna lokalność Odprawianie nabożeństw majowych przy kapliczkach jest piękną tradycją ludowej religijności. Piękną, bo rozszerzającą sferę sacrum poza mury świątyni, pozwalającą odkrywać Boga w rozkwitającej majowej przyrodzie. Piękną, bo związaną z dbałością o przydrożne i przydomowe kapliczki, które powstawały jako miejsca wspólnej modlitwy, gdy kościół był daleko lub też jako wota dziękczynne i błagalne. Piękną, bo wyrażającą potrzebę serca, aby wraz z najbliższą rodziną i sąsiadami powierzać się Matce Bożej i jednoczyć się w śpiewie na jej cześć, tworząc lokalną wspólnotę. Rodzinna powinność Kiedy moi dziadkowie, Stanisława i Mieczysław Majewscy, pobrali się i zamieszkali razem w Józefowie w 1960 r., dom przy ulicy Owalnej, w którym do dziś mieszkają, był budowany przez mojego pradziadka, Józefa Gano. W szczytowej ścianie od ulicy Wawerskiej pozostawił on wnękę z intencją, aby stanęła tam figura Maryi, na znak oddania jej opiece wszystkich domowników. Intencja ta została przyjęta i zrealizowana przez dziadka Mietka, który zadbał o odpowiednie oświetlenie i zabezpieczenie szybą figury Maryi w tej wnęce. Jednak jako znakomity inżynier i człowiek głęboko religijny powziął on postanowienie, aby przygotować dla Maryi jak najpiękniejszą kapliczkę, rozwijając w ten sposób zamysł teścia. Dzięki temu powstała „szklana kapliczka” w obecnym kształcie. Z kolei moi rodzice, Lidia i Janusz Krupowie, mieszkający razem na Owalnej od ślubu w 1983 r., zadbali o to, aby kapliczka została poświęcona, a od 2009 r. ich staraniem odbywają 6 się przy niej nabożeństwa majowe zakończone wspólnym śpiewaniem pieśni maryjnych. My, młode pokolenie mamy nadzieję, że również staniemy na wysokości zadania w przejęciu i pielęgnowaniu tego rodzinnego zadania. kładach, dokonanie z aptekarską dokładnością wielokrotnych pomiarów w terenie, a w końcu samodzielny, mozolny montaż. Taki właśnie jest dziadek Mietek: gdy ma coś zrobić, to najpierw przemyśli i rozrysuje, gdy się czegoś podejmie to konseRodzinny autorytet kwentnie doprowadzi dzieło do końca, Dziadek Mietek jest niezwykle dokład- gdy pracuje to według najwyższych stannym i pracowitym człowiekiem. Od zamy- dardów. słu rozbudowy kapliczki do jej powstania Ale przede wszystkim jest kochającym minęło 20 lat, jednak nie były to lata zmar- mężem, ojcem, dziadkiem i pradziadkiem, który cierpliwie uczy nas tej dokładności, konsekwencji i przywiązania do rodziny. Jeśli ktoś mówi, że w dzisiejszym świecie nie ma autorytetów, to najwyraźniej nie zna mojego dziadka. Rodzinny inżynier nowane. Początkowo był to czas dojrzewania w nim pragnienia wybudowania tej kapliczki, potem długi czas planowania jej koncepcji, wielu rozmów ze znajomymi inżynierami na temat możliwych konstrukcji, potem czas wykonywania z niezwykłą precyzją rysunków poszczególnych elementów, zamówienie ich w specjalistycznych za- Nr 5 (8) • Maj 2011 Kiedy na pierwszym nabożeństwie majowym w 2009 r. poproszono dziadka, aby opowiedział historię powstawania szklanej kapliczki, to po dokładnym przygotowaniu omówił ze szczegółami zarówno zarys historyczny jak i najdrobniejsze szczegóły techniczne. Do dziś śmiejemy się wspólnie w rodzinie, przypominając, że konstrukcję kapliczki łączą śruby mosiężne M6, że stalowe łączniki są ocynkowane galwanicznie i pasywowane, a elastyczność łączeń szkła i stali zapewnia zastosowanie gumowych podkładek. Ale dziadek mówił o tym nie dla zapełnienia czasu, ale dlatego, że wszystkie te elementy są w szklanej kapliczce ważne. Po pierwsze: kształt – dwudziestościan foremny. Jest to największy z wielościanów foremnych, uważanych za bryły doskonałe. Jego dwadzieścia identycznych ścian będących trójkątami równobocznymi tworzy zachwycającą bryłę, idealną dla W NASZYM MIEŚCIE wyeksponowania figury Maryi. Stalowa podstawa ma kształt korony unoszącej Królową Ognisk Rodzinnych. Po drugie: materiał – szkło i stal. Zestaw ten nadaje konstrukcji nowoczesnego wyglądu i dzięki swej transparentności zwraca uwagę na to, co najważniejsze – postać Maryi. Po trzecie: kapliczka od projektu po wykonanie jest dziełem jednego człowieka. Tu znaczenia nabiera, że szyba ma grubość 4 mm, śruby są mosiężne M6, że podstawa jest wbetonowana, izolowana i dziesiątki razy obmierzona, żeby idealnie pasowała do szklanej bryły, którą ma unieść. Finalny montaż trwał jeden dzień i wykonywał go sam dziadek. Przy przyjętej koncepcji, gdyby nie była ona poparta dokładnymi obliczeniami i pomiarami, cała operacja musiałaby zakończyć się fiaskiem. A została zwieńczona sukcesem! Dnia 15 sierpnia 1981 roku kapliczka była już gotowa. Rodzinna patronka Stalową podstawę kapliczki zdobi tabliczka z napisem Królowo Ognisk Rodzinnych, prowadź nas do Syna Twego. Intencją pradziadka było powierzenie rodziny opiece Matki Bożej. Szczególną intencją dziadka Mietka była prośba o ochronę całej rodziny po wypadku, w którym zginął jego brat. Mój tata, który zaproponował ten napis, doczekał się do dnia dzisiejszego ogniska rodzinnego w postaci żony, czterech córek, dwóch zięciów, syna i wnuka. Z intencją dziękczynną za liczną, zżytą ze sobą rodzinę zapoczątkował on nabożeństwa majowe, w których uczestniczy cała rodzina oraz wszyscy chętni parafianie i józefowianie, a którym przewodniczą duszpasterze naszej parafii. Pierwsze nabożeństwo przy kapliczce zbiegło się z naro- dzinami mojego synka Stasia i zostało odprawione w intencji wszystkich dzieci urodzonych w naszej parafii w roku 2009. Zeszłoroczne nabożeństwo odbyło się z prośbą za wszystkie małżeństwa zawarte w naszej parafii w 2010 r. (we wrześniu tego roku moja siostra Emilka Państwo Stanisława i Mieczysław Majewscy przed rodzinną kapliczką – fot. z archiwum rodzinnego wyszła za mąż). Jest dla nas niezwykle cennym darem fakt, że nasi rodzice modlą się w naszej intencji, a także to, że modlitwę tę rozszerzają na całą parafię. Ale Maryja ze szklanej kapliczki jest z naszą rodziną na co dzień, a nie tylko raz w roku, w maju. Dziadkowie przyznają, że z radością obserwują czasami przez okno domowników wychodzących do pracy czy szkoły, którzy przy kapliczce czynią znak krzyża, odnawiając niejako to powierzenie się Maryi, które rozciąga się już na piąte pokolenie rodzin z Owalnej 1. W imieniu spadkobierców tradycji związanych ze szklaną kapliczką, o godzinie 19 przy ulicy Owalnej 1. Po wspólnym odmówieniu Litanii Loretańskiej, wysłuchamy prelekcji pana Pawła Zuchniewicza pt.: Totus Tuus Jana Pawła II i Prymasa Stefana kardynała Wyszyńskiego, a potem będziemy razem śpiewać pieśni maryjne i oazowe. Na zakończenie wysłuchamy koncertu chóru RUBIKON pod kierownictwem pani Anny Vranovej, a całość spotkania upiększy wystawa obrazów religijnych i portretów autorstwa pana Krzysztofa Dziubaka. Wydarzenie to jest wpisane w program festiwalu „Otwarte Ogrody” jako ogród nazwany „Chwalcie łąki umajone...”. Tegoroczne nabożeństwo majowe przy szklanej kapliczce odbędzie się 28 maja Serdecznie zapraszamy! Rodziny Krupów, Majewskich, Boguszów i Dziubaków. Magdalena Bogusz Nr 5 (8) • Maj 2011 7 BEATYFIKACJA JANA PAWŁA II Beatyfikacja Sługi Bożego Jana Pawła II Beatyfikacja jest jednym z największych wydarzeń w Kościele. To chwila, gdy oczy wszystkich wiernych zwracają się ku przykładowi i świętości życia, poczynań osoby wynoszonej na Ołtarze. Ma być ona nowym orędownikiem, można się do niej modlić, ale i czerpać przykład oddania Bogu i życia pełnego otwartości na miłość Jego i bliźniego. I tak oto 1 maja 2011 roku Kościół wyniósł na Ołtarze naszego rodaka – papieża, którego życie i pontyfikat odmieniły nie tylko puls życia bijącego w Kościele, ale również historię świata. Pośród setek tysięcy pielgrzymów znaleźliśmy się i my – pielgrzymi z parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Józefowie. Przejechaliśmy niespełna 2000 kilometrów aby tam, przy grobie pierwszego Biskupa Rzymu na Watykańskim wzgórzu być świadkami wydarzenia, którego wierni oczekiwali przez ostatnich 6 lat – beatyfikacji Sługi Bożego Jana Pawła II – 263 następcy Apostoła Piotra. Nasz kilkunastogodzinny pobyt w Wiecznym Mieście rozpoczął się około godziny 22, kiedy to dojechaliśmy na parking przygotowany dla Polskich autokarów, tuż obok Stadio Olimpico (Stadionu Olimpijskiego). Z parkingu do murów Państwa Watykańskiego dzieliły nas 4 kilometry, które przeszliśmy pieszo, zaczynając odczuwać atmosferę Rzymu. Po dojściu do Watykanu stanęliśmy pośród coraz to bardziej nawarstwiających się tłumów wiernych. Natomiast około 1.30, gdy otworzono wejście na Via della Conciliazione, ulicę bezpośrednio prowadzącą na Piezza San Pietro, oczekiwaliśmy tam bezpośrednio na ewentualne wejście nań. Pomimo ogromnego tłumu, który napierał ze wszystkich stron, można było rozłożyć swoje karimaty, krzesełka i na parę godzin przysiąść. Pomimo nocy, zmęczenia, wielkich tłumów, atmosfera była niesamowita. Już tu można było zauważyć, iż odkręcając się na prawo i lewo ciągle słychać nasz język ojczysty, w którym wykonywane były pieśni religijne. Można było poczuć wspólnotowość tego całego ogromnego zgromadzenia i jego radość – 8 radość w oczekiwaniu na wejście na Plac św. Piotra, radość z orędownictwa nowego błogosławionego. Wejście przez wiernych na Plac rozpoczęło się mniej więcej o godzinie 5.30, jak zostało to wcześniej przewidziane i zapowiedziane. Teraz najważniejszym było, aby przejść przez główne wejście i znaleźć się w nieco mniejszej grupce, która następnie prowadzona była do bramek z wykrywaczami metalu i innych środków, które mogłyby stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa. Po ich przejściu było się już na Piezza San Pietro i można było zająć odpowiednie miejsce. Z minuty na minutę cała ogromna przestrzeń zapełniała się aż po brzegi. Tu można było odetchnąć z ulgą, myśląc o całonocnym oczekiwaniu, o napierającym w nocy tłumie, bo Bóg pozwolił nam dojść na to święte miejsce i własnymi oczyma podziwiać wszystkie dzieła, których dokonać miał tego przedpołudnia przez papieża Benedykta. Pozostało tylko oczekiwanie na rozpoczęcie Celebracji. Po wejściu na Plac od razu rzucał się w oczy napis umieszczony pomiędzy kolumnadą: Spalancate le porte a Cristo! – Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Te słowa, chyba jedne z najbardziej wyrazistych, ale i aktualnych do dziś wypowie- Nr 5 (8) • Maj 2011 dział sam nowy Błogosławiony podczas Inauguracji Pontyfikatu właśnie na tym miejscu. Oczekiwaniu i Celebracji towarzyszyła przepiękna pogoda, świeciło słońce, co jeszcze bardziej uwznioślało piękno uroczystości. Był to wymowny symbol, który można połączyć ze słowami łacińskiej sentencji często przytaczanej po pogrzebie papieża Polaka, gdy na transparentach widniały słowa Santo Subito. Wtedy mówiło się: vox populi, vox Dei. Tak, w dniu radości ludzi, niebo również się radowało. O 10 rozpoczęła się Uroczysta Msza Święta. Warto wspomnieć, iż na dzień 1 maja tego roku przypadała Niedziela Miłosierdzia Bożego, a II Niedzielę Wielkanocną jako Niedzielę Miłosierdzia ogłosił właśnie Jan Paweł II. Podczas procesji wejścia Ojciec Święty przejechał papamobile pomiędzy wiernymi zgromadzonymi na tej podniosłej uroczystości. W górę wzniosły się flagi – nie można ukryć, iż większość z nich to flagi polskie. Polacy przybyli na uroczystości najliczniej. Można było również zobaczyć i usłyszeć wielu Włochów. Oprócz tego nie zabrakło pielgrzymów z innych krajów Europejskich i z całego globu – Francuzów, Hiszpanów, Kanadyjczyków oraz innych narodowości. Po obrzędach pokutnych rozpoczął się obrzęd beatyfikacji. Trzeba zauważyć, że była to druga beatyfikacja podczas pontyfikatu papieża Benedykta XVI, której przewodniczył osobiście. To wspaniały symbol szacunku i uznania wobec „umiłowanego” poprzednika. Obrzędy rozpoczęły się prośbą wikariusza generalnego Diecezji Rzymskiej kard. Agostino Vallini, skierowaną do Ojca Świętego, o włączenie do grona błogosławionych Sługi Bożego BEATYFIKACJA JANA PAWŁA II Jana Pawła II. Dalej nastąpiło odczytanie biografii papieża Polaka, po której Ojciec Święty Benedykt XVI wypowiedział formułę beatyfikacyjną, jednocześnie ustanawiając Jana Pawła II błogosławionym, a dzień 22 października ogłaszając jego wspomnieniem liturgicznym. Beatyfikacja zakłada lokalny kult błogosławionego, ale po tym, co działo się zaraz po wypowiedzeniu formuły nie ma wątpliwości, iż kult ten będzie wypełniany nie tylko lokalnie we Włoszech i Polsce, lecz na całym świecie. Po wypowiedzeniu formuły został odsłonięty obraz Jana Pawła II i jego relikwie zostały przyniesione do miejsca Celebracji, a na Placu rozległy się brawa, trwające około pięciu minut, zapanowała ogromna wrzawa i radość, w górę wzniosły się transparenty, flagi, oraz balony, do których doczepiony był napis Deo Gratias. Chór w tym czasie odśpiewywał antyfonę ku czci nowego błogosławionego, na którą składają się jego własne słowa – Christo aperite portas nolite timere, corda vestra pandite Domino, charitati Christi – Nie bójcie się otworzyć drzwi Chrystusowi, otwórzcie wasze serca Panu, miłości Chrystusa. My – Polacy krzyczeliśmy wtedy jak jeden mąż „dziękujemy”. To „dziękujemy” płynęło z głębi naszych serc, było takim prawdziwym głosem ludu Bożego, który cieszy się ze świętości swojego Ojca. Tej euforii nie da się opisać słowami. Po czytaniach i Ewangelii nastąpiła homilia Ojca Świętego, na którą również chciałbym zwrócić uwagę. Na początku Ojciec Święty zwrócił uwagę na fakt szybkości, z jaką został przeprowadzony proces beatyfikacyjny. Oczywiście wielu sądzi, że sześć lat to długo, lecz to jeden z najkrótszych procesów, zresztą przeprowa- dzony w zgodzie z wszelkimi zastrzeżeniami Prawa Kanonicznego i zasad beatyfikacji, które Jan Paweł II sam zatwierdzał. Niesamowite były słowa Papieża już pod koniec homilii, myślę, że każdy w jakiś sposób mógłby się z nimi utożsamić, może nie w takim wymiarze jak sam Ojciec Święty, lecz równie podniośle: Chciałbym na koniec podziękować Bogu za osobi- cy, gdy stawał się niedostępny dla świata, jakby rozmawiał właśnie z samym Bogiem. I to było rzeczywistością. Na to patrzyły nasze oczy, tego pragnęły nasze serca. Dziś jeszcze pamięć o tym Wielkim Papieżu żyje. Nie dajmy, by ten entuzjazm został przykryty kurzem czasu. Trzeba niestety zauważyć, że mało osób zna Jego nauczanie. Takie chwile jak beatyfikacja powinny może skłonić do zaczerpnięcia ze źródła Bożej łaski, sięgnięcia do tych słów, które odmieniały i odmieniają dzieje świata, ale mogą odmienić również nasze życie. Na koniec homilii Ojciec Święty wypowiedział chyba najmocniejsze, najbardziej uderzające słowa, które można porównać do Pielgrzymi na Placu Św. Marka w Wenecji tych podczas ste doświadczenie długoletniej współpracy z Papie- pogrzebu, wypowiadanych jeszcze przez żem, Janem Pawłem II (…) Moja posługa była kard. Ratzingera, lecz teraz już z nieco inwspierana jego głęboką duchowością i bogactwem nej perspektywy – Tante volte ci hai benedetto jego intuicji. Zawsze uderzał mnie i budował in questa Piazza dal Palazzo! Oggi, ti preghiaprzykład jego modlitwy: zanurzał się w spotka- mo: Santo Padre ci benedica! Amen – Wiele raniu z Bogiem, pomimo rozlicznych trudności jego zy z tego Placu i tego Pałacu błogosławiposługiwania. A potem świadectwo jego cierpie- łeś nas! Dziś, prosimy Cię: Ojcze Święty nia: Pan pozbawiał go stopniowo wszystkiego, pobłogosław nam! Amen. lecz on pozostawał skałą, zgodnie z wolą ChryMyślę, że wiele osób może potwierstusa. Jego głęboka pokora zakorzeniona w in- dzić, iż owe błogosławieństwo Papieżatymnym zjednoczeniu z Chrystusem, pozwoliła Polaka oraz jego obecność pośród ludzi, mu dalej prowadzić Kościół i dawać światu jesz- taką osobistą, było czuć poprzez całą urocze bardziej wymowne przesłanie, i to w czasie, czystość. Już od godzin wieczornych dnia gdy topniały jego siły fizyczne. W ten sposób do- poprzedniego, gdy dojechaliśmy do skonale zrealizował on powołanie każdego ka- Wiecznego Miasta, aby celebrować Święto płana i biskupa: bycia jednym z Chrystusem, na cześć Pana, poprzez oczekiwanie na z Tym, którego codziennie przyjmuje i ofiaruje Eucharystię, całą ceremonię, aż po pow Kościele. Każdy na pewno ma jakieś, wrót. Za ten błogosławiony czas, czas łamniejsze czy większe, doświadczenie Pa- ski od Pana, gdy mogliśmy być w miejscu, pieża Polaka. Czy to wynikające z przykła- gdzie najmocniej biło serce Kościoła, Bodu jego życia, postawy wobec przeróżnych gu niech będą dzięki! życiowych sytuacji. Ja mam nieraz przed Beate Ioannes Paule II, ora pro nobis. oczyma obraz Ojca Świętego modlącego Amen. Katarzynacałkowicie Głowacka z mężem – fot. z prywatnego archiwum się, zanurzonego w tej tajemniŁukasz Gołąb Nr 5 (8) • Maj 2011 9 WSPÓLNOTY W NASZEJ PARAFII Rowerem do Wilna – garść wspomnień pielgrzyma W wędrowaniu tkwi moc. We wspólnym wędrowaniu jest jej wielokrotnie więcej. Pielgrzymując rowerami z Józefowa do Wilna uczestniczyłam w nieprzerwanym paśmie cudów. Cudem była propozycja rowerowej pielgrzymki do Wilna. Cudem było podjęcie decyzji o moim uczestniczeniu w niej. Cudem była droga w rozżarzonym do białości słońcu, wśród pól i lasów, pokonywana we wspólnocie ludzi tak różnych i niepodobnych do siebie, że aż niepodobieństwem był wspólny cel. Cudem było to, że nikomu nic złego w tej długiej drodze się nie przydarzyło. I wreszcie cudem było spojrzeć w oblicze Matki Bożej Ostrobramskiej i szepnąć: „przyjechałam do Ciebie, dziękuję za wsparcie”. A łatwo nie było... Do wyjazdu przygotowywałyśmy się dwa miesiące. Codziennie wieczorem we trzy pokonywałyśmy od dwudziestu do czterdziestu kilometrów. Było wiosennie i pięknie. Bolały kolana i nie tylko... Kwalifikacją do wyjazdu był udział w pielgrzymce do Wielgolasu. Przebycie dystansu prawie stu kilometrów pokazało, że przejechanie takiej odległości jest możliwe. Było to jednocześnie jak umocnienie i dodanie wiary we własne siły. Pielgrzymi pod Ostrą bramą – fot. M. Cudny 10 Nr 5 (8) • Maj 2011 Wyruszyliśmy rankiem 9 lipca. Noc spędziliśmy ponad sto kilometrów od domu, w Miedznej. Potem była Korytnica, Różanystok, Wigry. Wszystkie nasze miejsca noclegowe w Polsce były jednocześnie miejscami szczególnego kultu Matki Bożej. Gdy przekraczaliśmy granicę Litwy w Ogrodnikach, licznik pokazał przejechane czterysta kilometrów od Józefowa. Wjechaliśmy na obszar doskonale nam znany z mickiewiczowskiej inwokacji do Pana Tadeusza. Spotkaliśmy tam widoczną gołym okiem wiejską biedę, niebieskie traktory na polach i górki, górki, wiele, wiele górek – na które trzeba było się wtoczyć! Pierwszy nocleg na Litwie spędziliśmy w Daugai. Ta niewielka miejscowość rozłożona nad malowniczym jeziorem, udzieliła nam gościny nad jego brzegiem. Opłukani w lodowatej wodzie jeziora, pokąsani przez żarłoczne jak tygrysy komary poszliśmy spać. W tym miejscu chciałabym opisać pewne zabawne zdarzenie, które mnie spotkało. Letnia noc była krótka. Poszliśmy spać późno. Wstać mieliśmy o czwartej rano. Gdy zaczynało się rozjaśniać na wpół śpiąc poczułam, że leżąca obok mnie siostra Dorota zaczy- WSPÓLNOTY W NASZEJ PARAFII na się poruszać. Po chwili poczułam na pogryzionej przez komary dłoni kojący, mokry dotyk przeciwbólowego żelu. Chłód był cudownie łagodzący. Z wdzięcznością pomyślałam: „Dorotka jesteś aniołem”. Na krawędzi świadomości starałam się złapać jeszcze minutkę drzemki. Po chwili Dorotka nic nie mówiąc, kolejny raz posmarowała mi rękę żelem, ale tak jakoś obficie. Pomyślałam: „pewnie zbyt dużo wycisnęła z tubki”. Gdy po raz trzeci zaczęła mnie ratować żelem pomyślałam: „przesadza” i otworzyłam oczy... Na mojej dłoni siedziała niewielka, litewska żabka i to ona łagodziła przykrą obecność komarzych bąbli, zaś siostra Dorotka... spała spokojnie i nie w głowie jej były czyny miłosierdzia wobec bliźnich. Nasza podróż prowadziła przez Troki – dawną stolicę Litwy do Wilna. Urokliwe, malownicze Troki powitały nas żarem tak wielkim, że zwiedzanie olbrzymiego, gotyckiego zamku było ponad nasze siły, zwłaszcza, że przed nami wciąż było jeszcze Wilno. Przed Wilnem pokropił nas pierwszy w trasie deszcz (nie licząc burzy w dniu odpoczynku nad Wigrami). Zrobiliśmy sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcie pod znakiem oznaczającym początek miasta i za kilka chwil nasza podróż dobiegła kresu w gościnnych progach polskiej parafii... A potem, już autobusem, pojechaliśmy do Ostrej Bramy, do Matki Bożej Ostrobramskiej. Odwiedziliśmy Ją kilkakrotnie. Ksiądz Paweł odprawił Mszę Świętą u stóp świętego obrazu. Podziękowaliśmy Matce, powierzyliśmy Jej swoje troski, poprosiliśmy o opiekę i zakończyliśmy nasz pobyt na Litwie wsiadając do autobusu, który w ciągu dziewięciu godzin dowiózł nas do Józefowa. W pielgrzymce uczestniczyły 23 osoby w wieku od 8 do ponad 70 lat. Pokonały one trasę Józefów – Wilno w ciągu sześciu dni (tyle trwało pedałowanie). Przejechaliśmy 633 kilometry. Szefem wyprawy był ksiądz Paweł Czeluściński. Odwiedziliśmy wiele interesujących miejsc. Dane nam, było spotkać ludzi bezinteresownie gościnnych. Mieliśmy szczęście modlić się w małej wiejskiej kaplicy razem z mamą księdza Jerzego Popiełuszki. Wróciliśmy do naszych domów cali i zdrowi. Zadowoleni, wypełnieni przeżyciami, wzbogaceni o nowe przyjaźnie. W tym roku planujemy zdobyć Częstochowę. Niestety będzie też sporo pod górkę! Szczególnie serdeczne podziękowanie należy się panu Wacławowi. Wiózł On swoim samochodem z przyczepką nasze bagaże. Opiekował się całym dobytkiem. Miał dobrą radę na każdą troskę i dodawał sił swoją pogodą ducha. Po prostu był niezastąpiony. Danka Dobrońska Rowerem na Jasna Górę Latem tego roku wyruszy z naszej parafii kolejna pielgrzymka rowerowa. Tym razem chcemy podziękować za beatyfikację Jana Pawła II, który całe swoje życie i pontyfikat zawierzył Maryi. W tej wędrówce będziemy odkrywać i uczyć się postawy, jaką przyjmował ten błogosławiony Polak. Totus Tuus będzie nam drogowskazem, prowadzącym nas na Jasną Górę, do stóp Tej, która całym życiem wskazywała na Swojego Syna. Pielgrzymka rowerowa odbędzie się w dniach 30.07. – 05.08.2011 roku. Termin spotkania organizacyjnego zostanie podany w ogłoszeniach parafialnych. W ramach przygotowań dn. 18.06.2011 po mszy o godz. 8.30 odbędzie się również całodniowy wyjazd przygotowawczy. Udział w tym wyjeździe jest bardzo ważny! Wszystkich chcących poszerzyć grono pielgrzymów rowerowych, zachęcamy do zgłaszania się u Ks. Pawła Czeluścińskiego. W Okopach mogliśmy się pomodlić z mamą bł. ks. Jerzego Popiełuszki – fot. M. Cudny Nr 5 (8) • Maj 2011 11 Z ŻYCIA PARAFII O harcerstwie uwag kilka – stulecie harcerstwa w Polsce Związek Harcerstwa Polskiego jest jedną z najstarszych obok „Społem” organizacji społecznych w Polsce, a najstarszą młodzieżową. W 1911 roku we Lwowie Andrzej Małkowski, twórca polskiego skautingu nazwanego później harcerstwem, założył pierwszą drużynę męską. Harcerstwo, mimo że powstało w wyniku zewnętrznego bodźca różni się w sposób zasadniczy od angielskiego wzorca. Małkowski dokonał istotnych zmian dostosowujących angielską metodę do polskich potrzeb. O ile skauting jest organizacją międzynarodową, harcerstwo uwydatnia cechy narodowe. Krzyż harcerski wzorowany na najwyższym polskim orderze wojskowym Virtuti Militari, skrót filareckiego hasła: „Ojczyzna, Nauka, Cnota”, na ramionach lilijki, czapka rogatywka noszona przez harcerzy, to nie jedyne widoczne wyróżniki. Proponowany system zakorzenił się w Polsce szybko i niesłychanie mocno. Wpłynęły na to przede wszystkim dwa powody. Pierwszy to specyfika środowiska młodzieżowego na ziemiach polskich, tradycyjnie nawykłego do konspiracji – skauting zawierający wiele elementów konspiracji typu wojskowego znalazł więc uznanie. Drugim była już pewna tradycja myśli pedagogicznej w Polsce. Ogrody dra Jordana czy Towarzystwo Gimnastyczne – Sokół – przetarły drogę nowej metodzie. Najstarsza organizacja młodzieżowa liczy sobie 100 lat. W latach pięćdziesiątych XX w., przedwojenne korzenie harcerstwa dawały okazję do bezsensownych oskarżeń, O tyle jednak szkodliwych, że organizację rozwiązano (w 1950 r.) przywracając ją do życia po 6 latach (1956). Mimo trzech wojen jakie się przez Polskę przetoczyły od 1911 r. dwóch okupacji i wojny domowej (1944-1947), mimo głębokich przemian społeczno-politycznych (1956, 1980-82 oraz lata 90 XX w.) harcerstwo żyje nadal. Co jakiś czas regeneruje 12 się samo, będąc stale niesłychanie atrakcyjne dla coraz to nowych pokoleń Polaków. Braterstwo i Służba to dwie z trzech naczelnych wartości harcerstwa. Trzecia to praca nad sobą. Wszystkie streszczają się w Prawie i Przyrzeczeniu Harcerskim. Można powiedzieć, że są ponadczasowe, skoro od ponad 100 lat są azymutem polskiej młodzieży a adaptowane ideały filareckie błyszczą z harcerskiej lilijki. Te szczytne ideały atrakcyjne są przede wszystkim dlatego, że realizuje się je w życiu za pomocą pięknej Metody. A realizowana jest ona w działaniu, którego celem nadrzędnym jest wychowanie, a nie doraźne efekty. Metoda harcerska oparta jest na fenomenie socjotechnicznym – systemie zastępowym, który w sposób zasadniczy wyróżnia wychowanie harcerskie od wychowania przez inne organizacje. System zastępowy to miniatura społeczeństwa będąca dla młodych ludzi ich światem – przeżyć i dokonań – gdzie przechodzą szkołę społecznego współżycia – socjalizacji. System stopni i sprawności rozwija indywidualną aktywność i jest drabiną po której wspinają się harcerze w walce z samym sobą. Obozy, biwaki, wędrówki i harce – życie polowe – to zbliżenie do natury, wyrabia tężyznę fizyczną i hart. Szeroki zaś wachlarz technik harcerskich, romantyczna obrzędowość i narodowe tradycje stwarzają dla wszystkich możliwość wyboru czegoś dla siebie. I jeszcze jedna niesłychanie ważna rzecz w harcerskiej Metodzie – osobisty przykład instruktora. Jest to naj- Nr 5 (8) • Maj 2011 Olga i Andrzej Małkowscy skuteczniejszy sposób działania wychowawczego. Harcerstwo dostosowane jest do potrzeb wiekowych dzieci. Zuchowa metoda która uczy i wychowuje – bawiąc, oparta jest na zasadzie dzielności. Natomiast harcerze starsi mają już inny świat przeżyć i potrzeb, niż ich młodsi i najmłodsi koledzy. Tu jest już miejsce na wielki wyczyn – żeglarstwo, taternictwo, spadochroniarstwo. Harcerstwo staje się „sposobem na życie”. Etos harcerstwa owiany legendą Szarych Szeregów powstał podczas lat II wojny światowej nadal funkcjonuje w społeczeństwie polskim. Pamiętać jednak należy, że jego powstanie jest zasługą koncepcji wychowania harcerskiego z okresu przed II wojną światową. To że harcerze zapisali tak piękną kartę w historii walki Narodu wynika z ideałów jakie w harcerstwie obowiązywały. A były one zawarte w Prawie i Przyrzeczeniu Harcerskim. Prawo to sprawdziło się, sprawdził się jego tekst w życiu, bo dał takich ludzi jacy byli w czasie wojny. Prawo to także „uświęciło się”, bo Prawo i Przyrzeczenie mieli w sercu ci, którzy szli na śmierć. harcmistrz Andrzej Banasik Z HISTORII PARAFII Kronika Parafii pw. MB Częstochowskiej w Józefowie 4. Lata 1947-1948 Z dniem 1 października 1947 r. został mianowany przez Władzę Archidiecezjalną Proboszczem parafii Ks. Mgr Wincenty Malinowski. Energicznie zajął się sprawami duchowymi jak i materialnymi powierzonej sobie placówki. W pierwszym rzędzie nacisk wielki położył na bezpośredni kontakt duszpasterski z parafianami i już 23 listopada 1947 r. rozpoczął wizytację – odwiedzając parafian. Biorąc pod uwagę, że olbrzymia większość parafian pracuje w dni powszechne zrealizował Ks. Proboszcz myśl odwiedzania w każdą niedzielę i święto po południu, gdy wszyscy mają czas wolny. W ten sposób zapoznanie z cała parafią zostało zakończone w kwietniu 1949 r. i tę praktykę postanowił kontynuować. Wszędzie Ks. Proboszcz spotykał się z miłym i życzliwym przyjęciem . Dzieci garnęły się „po obrazki”, dorośli spieszyli chętnie składając ofiary na ogrodzenie cmentarza grzebalnego, który z trzech stron był ogrodzony tylko drutem kolczastym. Również poważniejszego remontu wymagały organy w kościele, mocno już rozstrojone. Jeden z parafian, p. inż. R. Wegner, ofiarował do organów motorek elektryczny o sile 0,75 KM (dotąd kalikowano). W marcu 1948 r. sprowadzony został z Warszawy organomistrz p. Chlebowski, który wyremontował w ciągu 2 tygodni organy, nastroił i zainstalował ofiarowany motorek. W ciągu zimy 1947/1948 wraz z Radą Ognisko 100-lecia harcerstwa w Polsce Harcerze z Szczepu ZHP Józefów zapraszają wszystkich parafian na ognisko, jakie będzie zorganizowane na terenie naszego kościoła 21 maja 2011 r. w 1 00 rocznicę powstania harcerstwa na ziemiach polskich W programie: – 20:00 Msza św. – 20:40 ognisko „Łańcuch pokoleń” . Parafialną, do której weszli wszyscy p.p. 2) z ofiar złożonych w czasie odwiesołtysi i dokooptowani z terenu parafii jesz- dzania parafian, cze p.p. L. Nowakowski z Józefowa, St. Pa3) z imprez urządzanych na ten cel (lośnik ze Skarb-Falenicy i inni, zadecydowa- terie, zabawy). no przystąpić do grodzenia cmentarza Ogrodzenie cmentarza ukończono grzebalnego. Zadecydowano ogrodzić par- 10.XI.1948 r. Została tylko część fugowa- kanem murowanym i zimą 1948 r. zamówiono 600 worków cementu (2 wagony), a wiosną rozpoczęto pracę i przystąpiono do własnej produkcji cegły cementowej, wykorzystując piasek znajdujący się na miejscu. W ten sposób wyprodukowano ponad 100 000 szt. cegieł. Cegłę wyrabiał parafianin p. J. Ambroziak. W lipcu 1948 r. przystąpiono do grodzenia cmentarza. Po przetargu roboty prowadził p. Kazimierz Kołodziej, przedsiębiorca budowlany z Józefowa. Projekt-wzór wybrano na miejscu rozpoczynając pracę. Kontrolę przy ogrodzeniu cmentarza całkowicie bezinteresownie wziął na siebie p. inż. Zdzisław Galicki, miejscowy parafianin. Z całą sumiennością doglądał nie tylko tych robót, ale i szeregu innych prac inwestycyjnych przy Kościele. Wykonywał je z całym oddaniem zupełnie bezinteresownie. Fundusze na prowadzenie robót zdobywał Ks. Proboszcz z 3 źródeł: 1) z tacki niedzielnej i świątecznej w kościele, Nr 5 (8) • Maj 2011 nia na rok następny. Wykonano je w maju i czerwcu 1949 r. Równocześnie z tymi pracami inwestycyjnymi Ks. Proboszcz zajął się życiem wewnętrznym parafian wykorzystując wszystkie środki prowadzące do tego. Stąd przeniósł Pasterkę z godzin rannych na godz. 12-tą w nocy. Przyszły wielkie tłumy parafian, którzy przez całą Pasterkę śpiewali kolędy. Prócz tego już od początku, po objęciu parafii, Ks. Proboszcz na pierwszej Mszy św. w niedzielę o godz. 9 zaczął głosić kazania. Również zwrócił Ks. Proboszcz uwagę na Grób P. Jezusa w Wielkim Tygodniu. Dotychczas Grób urządzany był przed Wielkim Ołtarzem. Aby urządzić go jak najokazalej przeniesiono go do kaplicy. Przygotowaniem zajął się p. Janusz Nowakowski, artysta Opery Warszawskiej, miejscowy parafianin. Grób wypadł bardzo ładnie. Pan Nowakowski pożyczył rekwizytów z warszawskich teatrów i włożył wiele pracy i pomysłowości w urządzenie Grobu. cdn. 13 NASZE SPRAWY RECENZJE Polecam… Od kilku dni jestem pod wrażeniem książki, którą co prawda miałem już w rękach ponad dwa miesiące wcześniej, ale dopiero teraz zacząłem ją czytać. Chcę się podzielić odczuciami z lektury pozycji: Dlatego Święty autorstwa Ks. Sławomira Odera – postulatora w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II (a wcześniej błogosławionego ks. Wincentego Frelichowskiego). Autor wraz z Saviero Gaeta, ukazuje nam postać prawdziwego Jana Pawła II. To nie znaczy że wcześniej mieliśmy obraz nieprawdziwy. Teraz poznając szczegóły z Jego życia dzięki dokumentom i ludziom Jemu bliskim, mamy szersze spojrzenie na Jego życie. Mi najbardziej podoba się w książce to, w jaki sposób pokazany jest Papież. Jego osobowość, która pozwalała mu na wchodzenie w bardzo bliskie relacje z ludźmi. Jego spontaniczność i dar dostrzegania potrzeb innych ludzi. Np. złożenie życzeń świątecznych na korytarzu, jednemu z gwardzistów Gwardii Szwajcarskiej. Takie proste, ludzkie. Wiele nowych wątków z życia papieża Polaka znajdziemy w tej książce, którą polecam, czytając kolejne strony. Polecam… Dostępny jest już na DVD film Wyspa (Ostrov) opowiadający historię mnichów prawosławnych, zwanych jurodiwi. Wyraz ten oznacza kogoś szalonego, postępującego inaczej niż wszyscy. Do Pana Jezusa to określenie moglibyśmy również zastosować. Przecież kiedy zaczął nauczać, przyszli do Niego krewni, by Mu tego zabronić. Uważali bowiem, że odszedł od zmysłów (Mk 2, 21). Głównym bohaterem w filmie jest Anatol, szczęśliwie ocalony podczas wybuchu barki z węglem. Znajduje się on na wyspie razem z mnichami i jest odwiedzany prze rzesze ludzi, którzy proszą go aby się pomodlił za nich, uzdrowił z choroby, pobłogosławił ich planom. Jest on uważany za świętego. Sam jednak wie, że jest grzesznikiem, który potrzebuje nawrócenia. Ma na sumieniu czyn, który przez całe swoje życie chce odpokutować, aż do czasu gdy… Co dalej, to już w filmie. Polecam. Ks. Paweł Czeluściński 14 Królowa aniołów (ze zbioru „Rok z Aniołami”) Królowo aniołów – zmiłuj się nad nami – chcącymi pofruwać nieudacznikami... Daj lot naszym myślom, daj modlitwie skrzydła, bo, ciężka jak kalosz, sama sobie zbrzydła! Królowo aniołów, cudnych niczym niebo, dodaj naszym oczom blasku nieziemskiego, żeby Bóg, zdumiony, odnalazł w nich błękit ten sam, co się w Kosmos wylał z Jego ręki!... Królowo aniołów – czystych duchów Bożych – wyślij je, by strzegły przepaści, bezdroży, żeby na manowcach, na zakrętach stały. Ciemność nam zmienisz wtedy na dzień biały! Anielsko cierpliwa Anielska Królowo o sercu anielskim i z anielską mową spojrzenie anielskie z anielskiej dobroci ześlij nam... jak paczkę anielskich łakoci! Małgorzata Nawrocka STOPKA REDAKCYJNA: Wydawca: Parafia p.w. Matki Bożej Częstochowskiej w Józefowie Nakład 1500 egz. Asystent kościelny: Ks. Kazimierz Gniedziejko Redakcja: Serdecznie zapraszamy mieszkańców Józefowa na organizowany po raz trzeci Festiwal Otwarte Ogrody Józefów 201 1 Szczegółowy program znajdą Państwo na www.mokjozefow.pl Nr 5 (8) • Maj 2011 Mirosław Grodzki, Joanna Cudna, Katarzyna Ruman, Szymon Ruman (redaktor naczelny) Współpracuje: Małgorzata Nawrocka, Marek Bosak, Michał Królikowski, ss. Dominikanki Misjonarki Skład i łamanie: Joanna Cudna Foto na okładce: Michał Cudny Kontakt do redakcji: [email protected] DLA DZIECI I NIE TYLKO... Siewca złotego ziarna Smutne było serce Siewcy. Słońce, radośnie wiszące na Wschodzie, przewiesił co prędzej na Zachód, aby mrok zapomnienia ocienił miłosiernie uczynek niewiernych kupców. Kiedy jednak wstał kolejny dzień, miłość i nadzieja rozgorzały w Nim na nowo: raz jeszcze zapragnął napełnić dłonie świętym ziarnem i wyruszyć na swój siew... Tym razem powędrował wysoko w góry. – „Ludzie gór nie gromadzą pieniędzy w trzosach. Za to troszczą się o swoje owce. Im łatwiej będzie zachować złote ziarno!” – pomyślał. Pokłonili się pasterze Wielkiemu Siewcy. Oglądali z podziwem Jego szaty białe niczym wieczny śnieg na północnych stokach, oglądali z podziwem Jego sandały wyszywane perłami, oglądali z podziwem złote ziarno, które bez umiaru rozsypał dla nich na haftowanym gwiazdami obrusie... Ugościli Go też jak króla, godnie: tym, co mieli przy sobie najlepszego – świeżym serem, chlebem i ciepłym mlekiem. A oczy płonęły im zachwytem, kiedy mówił do nich. Ogrzało się serce Siewcy przy ich pasterskim ognisku, więc szczęśliwy wracał o zachodzie słońca do Niebiańskiego Spichlerza. – „Tyle ziarna posiałem dziś wśród skalistych szczytów gór! – cieszył się – Teraz ześlę deszcz życiodajny, aby je podlał. Wzejdzie z tego ziarna plon obfity i rozmnoży jeszcze moją miłość wśród tych, którzy ziarno przyjęli!” Kiedy jednak pasterze ujrzeli na przedwieczornym niebie ciężkie, deszczowe chmury – w obawie o swoje stada i własną skórę uciekli czym prędzej przed burzą do zagród w dolinach, porzuciwszy bez namysłu ziarno, które byłoby im tylko ciężarem w drodze... – Nie wschodź, Słońce! – rozkazał następnego ranka Wielki Siewca – Nie wschodź dziś ludziom, którzy gardzą złotym ziarnem i nie potrzebują serca! – wołał rozgniewany. Ale, gdy popatrzył z wysoka na świat pogrążony w gęstych, rozpaczliwych ciemnościach, ulitował się nad wszelkim stworzeniem. Przez miłosierdzie swoje jeszcze raz uchylił wieko Kufra, napełniając szatę po brzegi niezwykłym, złotym ziarnem... Zapalił Słońce na Wschodzie i ruszył siać... – „Nie pójdę dziś na drogę ani w góry” – myślał – „pójdę do ludzkich domów jak żebrak po prośbie: od miasta do miasta, od wsi do wsi, od chaty do chaty. Przyjmą złote ziarno – to dobrze. A jeżeli nie... na zawsze ukryję w Kufrze i to ziarno i moją samotną miłość...” – Miło, żeś nas odwiedził, szlachetny Wędrowcze! – cieszyli się wszyscy, do których pukał – Owszem, potrzebujemy ziarna! Dużo ziarna! Bo widzisz: wiosna za pasem, roboty huk... Chleba trzeba upiec więcej i do siewu dodatkowy worek się przyda... a co to za ziarno? Pszenica czy owies? A może żyto niesiesz w tym drugim worku? Nie masz żyta? Szkoda... Postaw worek pod ławą... z serca dziękujemy! A może na służbie u nas do lata zostaniesz? Bo widzisz: wiosna za pasem, roboty huk... Nie chcesz? Szkoda!... Teraz każde silne ręce potrzebne... Nie ma co językiem mielić po próżnicy! Napij się wody, szlachetny Wędrowcze i idź sobie własną drogą, bo u nas widzisz wiosna za pasem, roboty huk... Usiadł Siewca na pniu brzozy zwalonym przy strumieniu. Otworzył powoli zaciśniętą dłoń, w której zostało tylko parę świętych ziaren. Popatrzył na nie z goryczą: – Za każde z was można by kupić caNr 5 (8) • Maj 2011 ły wszechświat – wyszeptał – ale ludzie ślepi, zobaczyć tego nie umieją... Niech się choć ryby wami pożywią!... – to mówiąc wrzucił ziarno do wody. Jednak kiedy wstał, by odejść na zawsze, usłyszał za plecami przyciszone głosy. Odwrócił się i ujrzał kilku ubogich podróżnych, pochylonych w nieśmiałym ukłonie: – Szukaliśmy Ciebie, Panie!.... – odezwał się najstarszy i najodważniejszy z nich. – Na próżno – odpowiedział ponuro Siewca – nie mam już ani jednego złotego ziarenka, które mógłbym wam dać. Ostatnie wyrzuciłem przed chwilą do strumienia!... – Nie szkodzi!... Jesteśmy biedakami... I tak nie posiadamy ziemi, na której moglibyśmy je posiać... Jeżeli nie możesz dać nam ziarna, daj nam chociaż swoje życiodajne słowo! – odpowiedział po namyśle podróżny – kiedy mówisz o miłości do ludzi tak nędznych i nieszczęśliwych jak my, twoje słowo jest dla nas bardziej złote i drogocenne niż ziarno... Zadrżało serce Wielkiego Siewcy. Uniósł dumnie piękne czoło, rozkrzyżował odziane w białe szaty ramiona i zawołał donośnym głosem: – Zatrzymaj się, Słońce! Nie zajdziesz dzisiaj! Wróć na wschodnią stronę nieba i niech dzień zacznie się od nowa! Bo oto znalazłem ziemię żyzną w sercach tych ubogich! Zasieję tę ziemię! Uprawię ją! Dam jej pić wody z moich świętych strumieni! Ta ziemia przyjmie cudowne ziarno mojej miłości: wzejdzie ono, urośnie wysokie i mocne jak las! Żaden ptak go nie wydziobie, żadna susza nie wypali mu korzeni, żaden chwast go nie zagłuszy! W nich moje ziarno wyda plon stokrotny!... I stało się jak rzekł. Musiało się tak stać. Bo słowo Wielkiego Siewcy miało jeszcze tę jedną niezwykłą właściwość, że nie wracało do Niego, póki nie wypełniło się do końca... Małgorzata Nawrocka 15 Uroczysta Msza Św. 3-go maja Poczty sztandarowe, uroczysta Msza Św. 3-go maja Czuwanie modlitewne przed beatyfikacją Papieża – fot. M. Grodzki Comiesięczna harcerska Msza Św. Dorota Osińska, koncert „Santo Subito, Santo Sicuro” – fot. P. Fink-Finowicki Solistom akompaniował Bogdan Hołownia – fot. Piotr Fink-Finowicki Figura Najświętszej Maryi Panny przed naszą plebanią – fot. archiwum parafii