junge journalisten on to ur/ młodzi dziennikarze na drodze 2008
Transkrypt
junge journalisten on to ur/ młodzi dziennikarze na drodze 2008
Zgorzelec JUNGE JOURNALISTEN ON TOUR/ MŁODZI DZIENNIKARZE NA DRODZE 2008 Polska Herausgeber/ wydawca: Kreisau-Initiative Berlin e.V. und Stiftung Kreisau für Europäische Verständigung/ Fundacja Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego Projektkoordination/ koordinacja projektu: Sandra Hackert, Kreisau-Initiative Berlin e.V. Katarzyna Młyńczak, Fundacja Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego Layout/ graficzny: Sandra Hackert, Kreisau-Initiative Berlin e.V. 1. Auflage Berlin/ Krzyżowa, März 2009 Ein großer Dank an: Serdecznie dziękujemy: Bundesministerium für Familie, Senioren, Frauen und Jugend Alfred Toepfer Stiftung F.V.S. Stiftung MITARBEIT ohne deren finanzielle Unterstützung hätte das Projekt nicht stattfinden können. bez której finansowego wsparcia projekt nie mógłby się odbyć. Außerdem geht ein herzlicher Dank an alle Teilnehmer und Teilnehmerinnen, die mit ihrem Engagement zum großen Erfolg des Projekts beigetragen haben sowie den Teamer/innen: Ponadto serdecznie podziękowania dla wszystkich uczestników, uczestniczek i teamerów którzy poprzez swoje ogromne zaangażowanie przyczynili się do sukcesu projektu: Charlotte Adler, Jonathan Fuchs, Iga Gawronska, Joanna Kocoń, Magdalena Makarewicz, Tomke Menger, Marleen Neuling, Żaneta Nowakowska, Michelle Schiewe, Jesse Stegmann, Joanna Wajs, Ronja Züllich, Agnieszka Gorecka, Hanna Lange, Stefan Neumann. INHALTSVERZEICHNIS/ SPIS TREŚCI Vorwort/ Przedmowa ............................................................. S. 4-6 Czego jaś się nie nauczy..., Magdalena M. .................................... S. 7-9 Parallelwelten, Marleen N. .................................................... S. 10-11 Jesienny spacer po Szczecinie, Joanna K. ................................. S. 12-14 Walking the Line, Charlotte A., .............................................. S. 15-18 Rodacy w niebezpieczeńst-wie, czyli Locknitz zaprasza... Joanna W. ......................................................................... S. 19-23 Keine Schnäppchen für die Deutschen, Tomke M., ...................... S. 24-25 „Nie ma kultur gorszych bądź lepszych, są tylko kultury różne.“ Żaneta N. ......................................................................... S. 26-28 Mit einem Biss..., Jesse S. .................................................... S. 29-31 Dystopian friendship, Iga G. & Jonathan F. ................................ S. 32-34 One step closer? Ronja Z. ..................................................... S. 35-40 Studenckie życie na pograniczu - Frakfurt (oder) Słubice Michelle S. ........................................................................ S. 41-43 No!!!!, Tomke M. .................................................................... S. 44 Love story, Magda M., Joanna K., Joanna W. .............................. S. 45-47 Vereint und doch getrennt, Marleen N. .................................... S. 48-49 Fotos/ Fotografiie .................................................................. S. 50 VORWORT - PRZEDMOWA Am Sonntag, 19.10.2008 reisten zwölf Jugendliche aus Deutschland und Polen – von Papenburg an der deutsch-holländischen Grenze bis Łódź im Zentrum Polens – nach Krzyżowa (Kreisau). An dem Ort, wo sich einst der Kreisauer Kreis um Helmuth James von Moltke versammelte, sollte das Ziel der Ver- ständigung zwischen jungen Polen und Deutschen durch das Erlernen journalistischer Techniken erreicht werden. Ganz besonders kamen sich die 15 bis 18 Jährigen durch die gemeinsame Freizeit – und das gemeinsame Feiern – näher. Von Kreisau aus wagten sie nach einer kurzen Vorbereitungsphase einen -4- journalistischen Ausflug in das deutschpolnische Grenzgebiet. Am Mittwoch machten sich drei Gruppen in Begleitung dreier Teamer auf eigene Faust auf nach Frankfurt und Słubice, Szczecin (Stettin) und Löcknitz sowie nach Görlitz und Zgorzelec an der deutschpolnischen Grenze. Recherchen sollten das Verhältnis der beiden Nachbarländer beleuchten. Voller gemeinsamer Erfahrungen kehrten die Abenteurer am Freitag nach Kreisau zurück. Das Erlebte wurde deutsch-polnisch feierlich reflektiert. Auf ging‘s zum Artikel schreiben und Fotos auswählen. Redaktionsschluss: 27.10.2008, 11 Uhr, einen Tag vor Abreise. Nun gab es nur noch drei wichtige Aufgaben zu erledigen: das Layout erstellen, Gruppen- und Porträtfotos zu schießen und eine abschließende Präsentation auszuarbeiten. Schließlich war das Ende von 9 Tagen deutsch-polnischem Arbeiten, Feiern und Anfreunden erreicht. Am Dienstag, 28.10.2008 trennten sich die Wege in alle Himmelsrichtungen. TOMKE M. (18), PAPENBURG Krzyżowa- malownicza wieś w powiecie świdnickim. Miejsce wykorzystane przez ‘Fundację Krzyżową’ za Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży. Tym razem młody zespół ‘Dziennikarzy w Podróży’, składający się z sześciu polskich oraz sześciu niemieckich uczniów, zamieszkiwał ten neobarokowy zespół pałacowy. W dniach między 19. a 28. pażdziernika mamy okazję poznać relację między Polakami a ich zachodnimi sąsiadami. Podczas pierwszych dni, braliśmy udział w warsztatach dziennikarskich, prowadzonych przez Katarzynę Nieciecką z Akademickiego Radia ‘luz’ oraz Axel Hechta. Założyciela i byłego redaktora naczelnego niemieckiego magazynu poświęconego sztuce ‘Art.’ Liczne zabawy integracyjne, gra w podchody, oglądanie filmów to tylko nieliczne z atrakcji, które umiliły nam tu pobyt. Czwartego dnia, spakowani i gotowi by wyruszyć na szlak, dotarliśmy na dworzec PKP w Krzyżowej by w czteroosobowych grupach kolejno wyruszyć do Szczecina, Słubic oraz Zgorzelca – czyli do trzech miast leżących przy granicy polsko-niemieckiej. Przez następne dwie doby, zwiedzaliśmy okolice, przeprowadzaliśmy wywiady z mieszkańcami oraz przede wszystkim integrowaliśmy się. Kto by pomyślał, że podczas dwóch dni, można tak się zbliżyć? Podróż powrotna do Krzyżowej okazała się niezwykle wyczerpująca. Liczne przesiadki były męczące. Po powrocie mieliśmy więc czas dla siebie, by porozmawiać czy obejrzeć film lub po prostu odpocząć od pracy. Następnego dnia, po śniadaniu spotkaliśmy się by omówić rezultaty naszych podróży. Nie wszystkim udało się zrealizować założonych koncepcji, jednak daliśmy radę pozbierać wystarczającą ilość informacji na temat naszych artykułów i zabrać się do pracy. Po obiedzie udaliśmy się do Pałacu, by rozpocząć nasze artykuły i resztę dnia spędziliśmy właśnie tam, jedynie z przerwą na spacer po okolicy. Doszliśmy do miejscowego placu zabaw, gdzie daliśmy upust naszym dzikim fantazjom dziecięcym (większość z nas znów poczuła się małym dzieckiem). Wszystkie huśtawki, drabinki i koniki zostały z a j ęte przez m łodych dziennikarzy, a zapomniany plac znowu poczuł ducha młodościj. A my? No cóż… -5- zostawiliśmy tam całkiem sporo naszej energii… Wieczorem spotkaliśmy się po raz kolejny w pałacu, by obejrzeć wspólnie ‘It’ na podstawię książki Stephena Kinga. Taki przerywnik bardzo się przydał. Udaliśmy się do pokoi i zmęczeni szybko pozasypialiśmy (oczywiście taka jest wersja dla naszych opiekunów). W rzeczywistości był czas na sławną integrację polsko- niemiecką przy ciasteczkach i herbatce. Następny dzień, ostatni, który poświęcamy naszym artykułom jest bardzo stresujący. Wszyscy szybko po śniadaniu udali się do pokoju komputerowego by wprowadzić ostatnie poprawki – można by powiedzieć, że niektórzy wciąż ciężko pracują by wypaść jak najlepiej. Już trwają prace nad układem graficznym i rozmieszczeniem naszych prac w gazetce, które się ukaże już niedługo. Znajdziemy tam wyniki naszej ciężkiej pracy, podczas tych kilku ostatnich dni. A dziś wieczorem odbędzie się impreza pożegnalna. Niesamowicie szybko ten czas zleciał. To prawda, że podczas świetnej zabawy czas szybko płynie... Wszyscy mamy nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy. J Tak piękne przyjaźnie nie mogą być zmarnowane przez barierę dzielących nas kilometrów! MAGDALENA M., JOANNA K., JOANNA W. (17), ŚWIDNICA -6- szą w Zgorzelec niż Nasze Państwo.’ Chodzi tutaj o dofinansowanie, tworze‘Oni po prostu się nie myja!’ Czy nie fundacji, m.in. reczywiście w taki sposób myślą o nas ‘Młodzież śląska’ czy ‘Euroopera’ ponasi zachodni sąsiedzi? Czy przyjaźń wstałą z inicjatywy prof. Wolfa-Dietera Ludwiga mających na celu integrację polsko-niemiecka to tlyko fikcja? obu państw. Czy rzeczywiście? Wystarczy Po niedługiej lecz wyczerpującej podró- przekroczyć most łączący dwa brzegi ży staję na ulicy przed dworcem PKP. Nysy i stoimy w innym miejscu.. ChodGdzie teraz? Którędy mamy iść żeby niki i ulice są odnowione, budynki wytrafić do schroniska? Nierównymi chod- remontowane. Jednak po tej stronie nikami i zalanymi ulicami, otoczona Nysy opinie na temat Polaków są, poza nielicznymi wyprzepięknymi jątkami, niekolecz zadnierzystne. Pani dbanymi kaMariee (64 l.) mieniczkami mówi: ‘Żyją krążyłam po w zupełnie Zgorzelcu. innym świePytanie ‘Któcie… zupełrędy na ulicę nie o siebie Partyzantów?’ nie dbają. nie było zbyt Swoich dziejasne dla ci nie umieją mieszkańców wychować, tego miasta. łobuzy wyraPo półtora stają..” końgodzinnej czy tułaczce traWidok na Niemcy z polskiej strony Nysy. kiwając głofiłam wraz z wą… grupą uczniów do Domu Turystycznego w Zgorzelcu, zaledwie 200 Co zrobić by temu zapobiec? Według metrów od przejścia granicznego. Po mieszkańców euromiasta najczęstszym drodze nikt nie był w stanie poprawnie powodem niekorzystnych relacji polwskazać nam drogę, nie wspominając sko-niemieckich jest problem z komujuż o jakiegoś rodzaju tablicy infor- nikację międzyludzką. Na pytanie ‘Czy macyjnej wskazującej kierunek. Od- potrafiłby Pan/i dogadać się z Niemprężona, z kubkiem ciepłej herbaty w cem/Polakiem?’ najczęstsząą odpowieręce stanęłam na balkonie z widokiem dziom było ‘Nie, raczej nie.’ W Polsce, na park. Rozejrzałam się. Wielu ludzi większość ankietowanych nie zna, napóźnym wieczorem włóczy się po słabo poziomie przynajmniej podstawowym, języka oświetlonych ulicach miasta. Następnego dnia miałam okazję poroz- niemieckiego. W Niemczech zaś, poza mawiać z mieszkańcami tego miasta o kilkoma wyjątkami, nikt nie posłuprzyjaźni polsko-niemieckiej. Według guję się językiem polskim. Gdyby od pani Ilony (34l.) ‘Niemcy więcej wno- najmłodszych lat były nam wpajane CZEGO JAŚ SIĘ NIE NAUCZY. . . -7- Przyjaź polsko-niemiecka tak prosta? umiejętności językowe, zanim dorosną i nabawią się uprzedzeń, nauka sprawiałaby im więcej przyjemności. Alex (34 l.), pracownik socjalny w niemieckim ‘Pupil cafe’ mówi: ‘Młodzież raczej nie dogaduje się ze sobą. Zwykle spory zaczynają się kiedy dzieci kończą około dwanaście lat. Wcześniej nie ma większych problemów z integracją. Chętnie bawią się i spędzają wspólnie czas.’ W Zgorzelcu, graniczącym z Goerlitz, znajduję się tylko jedna dwujęzyczna szkoła publiczna. Według mieszkańców jest to zdecydowanie mało. Gdy zapytałam o tworzenie szkół dwujęzycznym w Polsce i Niemczech słyszałam następujące odpowiedzi: ‘Tak, przy granicy tworzenie szkół dwujęzycznych byłoby wręcz wskazane!’, ‘Powinny być!’, ‘Powinno być ich coraz więcej! Jak najwięcej!’. Zdaniem mieszkańców, przy granicy, gdzie styczność z językiem obcym jest na porządku dziennym, powinno powstawać coraz więcej takich szkół. W takich klasach dzieci od najmłodszych lat mogłyby doskonalić swoje umiejętności językowe. Skutkowałoby to przełamaniem bariery między uczniami, a w późniejszych latach, być może, współpracownikami. Im szybciej zabezpieczylibyśmy się przed uprzedzeniami u najmłodszych, tym szybciej byśmy się ich pozbyli. Wieczorem, zdecydowałam udać się na spacer. Pokierowałam się drogą przez park, prowadzącą do Niemiec. Znalazłam odpowiednie miejsce i wyciągnęłam książkę. Po kilkunastu minutach lektury usłyszałam rozmowy i śmiech. Odwróciłam się. Chciałam zobaczyć co się dzieję. Było tam kilkoro dzieci bawiących się ze sobą. Zwróciłam uwagę, że żadne z nich nie używa języka niemieckiego, ani też polskiego. Mówili po angielsku. Zainteresowana tym faktem zdecydowałam się zapytać: ‘Skąd jesteście?’. Odpowiedzi były dwie: ‘z Polski/ z Niemiec’. Kontakty małych dzieci są najczęściej szczere. Nie patrzą na kolor włosów, skóry, na religię czy narodowość. Podczas rozmowy z sied- Herb Polski i Niemiec mioletnią Hanną dowiedziałam się, że ma przyjaciółkę, Natalię. Nie wiedziała jednak czy dziewczynka jest Polką czy Niemką. Po długim dniu pracy, wróciłam do schroniska i postanowiłam przesłuchać przeprowadzone wcześniej wywiady. Za każdym razem gdy odsłuchiwałam odpowiedź do pytania ‘Co Pan/i myśli o Waszych Polskich sąsiadach?’ słyszałam podobne, niezwykle krótkie odpowiedzi: ‘pijaki’, ‘brudasy’, ‘złodzieje’. Niezwykle ciężko wysłuchiwałam tych -8- opinii. Artykuł opublikowany przez Gazetę Wrocławską w lutym 2008 r. przytacza, że tylko w styczniu bieżącego roku w Goerlitz zostało skradzionych 15 samochodów oraz miały miejsce pojedyncze rabunki. Według świadków, złodzieje kierowali się, każdorazowo, chodzenia, ale myliłem się. Kuba jest świetnym kumplem. Tylko ma mocniejszą głowę” zaśmiał się. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że przyjaźń polsko-niemiecka istnieje. Jednak znacznie łatwiej ją znaleźć Widok na przepiękne miasto Goerlitz. w polskim kierunku. Kiedy straciłam nadzieję, że uda mi się znaleźć osoby pozytywnie nastawione do sąsiadów otworzyłam internetową skrzynkę odbiorczą. Przypomniało mi się, że napisałam przecież do kilku osób z zapytaniem o stosunki polsko-niemieckie. Pierwszy e-mail pozytywnie mnie zaskoczył. Był to list od Niemki, Any (21 l.) Na zapytanie jaki jest jej stosunek do Polaków odpowiedziała: ‘Mój stosunek jest bardzo przyjemny. Znajduję wiele wspólnego z nimi i podoba mi się sposób w jaki oni myślą. Bardzo dobrze się rozumiemy’ od tego momentu, jakby wszystkich opinie się zmieniły na lepsze. Polacy dobrze mówili o Niemcach i Niemcy dobrze mówili o Polakach. Zauważyłam jednak, że te opinie pochodziły, w większości, od studentów. Hans (24 l.) ‘Gram w niemieckiej drużynie piłkarskiej. Bramkarz jest Polakiem. Na początku myślałem, że mogą się pojawić konflikty wynikające z Naszego po- wśród młodych. Może jeszcze nie wszyscy zapomnieli o wojnie, może niektórzy mają swoje własne powody.. Ale kto wie? Może kiedyś nie będzie już takich problemów. MAGDALENA M. (17), ŚWIDNICA -9- dass viele Polen auf der polnischen Seite leben und die Deutschen meist auf Deutsche und polnische Studenten deutscher. Infolge dessen haben sie auleben an der Europa Universität Via- ßerhalb der Universität wenig Kontakt. drina in Frankfurt an der Oder anein- ¨Es gibt Deutsche, die waren noch nie auf der polnischen Seite¨, berichtet ander vorbei ein deutscher Student. Und die meisten gehen dort nur zum Frisör oder kaufen Zigaretten. Der mangelnde Kontakt ist also sicherlich ausschlaggebend für die Aufspaltung der beiden Gruppen. Jule, eine polnische Studentin, fügte hinzu, dass die Vergangenheit immer noch Einfluss auf die Beziehung habe. Auch Vorurteile an der Universität lassen sich nicht leugnen. Sie werden zwar mit der Zeit weniger, erklärte ein Fünftsemester, jedoch existieren sie. Die Stereotypen ähneln sich überall an der deutschpolnischen Treffpunkt der Kulturen: Europa Universität Viadrina Grenze: Die Polen klauen mehr, Die Viadrina, die bereits 500 Jahre alt besonders Autos. Die Deutschen sind ist, wird von etwa 5.000 Studenten langweilig, besonders auf Partys. Eine besucht, etwa 30 Prozent davon sind Studentin berichtet, dass ihre deutPolen. Gelegen ist sie im brandenbur- schen Kollegen bei H&M bei jeglicher gischen Frankfurt an der Oder. Sie ist Verschmutzung und Unordnung die Po10 Minuten von der Grenze und der, auf len beschuldigen. Matthias, einer der der anderen Seite der Oder gelegenen deutschen Studenten sagt allerdings, Stadt, Slubice entfernt. Integration steht im Mittelpunkt der Universität, mit Schwerpunkt auf der Verbesserung des deutsch-polnischen Verhältnisses. Die Studenten sagen jedoch, dass die Uni in zwei Welten geteilt ist. Es bilden sich polnische und deutsche Gruppen, die mit einander auskommen, aber nicht sehr viel mit einander zu tun haben. Gründe dafür sind in erster Linie die Sprachbarrieren, so die Studenten. Hinzu kommt, „Nur um Zigartten zu kaufen oder zum Friseur zu gehen.” PARALLELWELTEN - 10 - dass diese Vorurteile nur spaßig gemeint sind. Jule entgegnet ¨Wir nehmen das aber durchaus ernst¨. Um die Kooperation zwischen den Studenten zu verbessern, gab es schon einmal die Idee, ¨Man kann uns zur Integration nicht zwingen¨ den polnischen Studenten Wohngeld zu geben, wenn sie in Studentenwohnheimen in Deutschland leben. Viele Polen entschieden sich, dieses großzügige Angebot anzunehmen. Sobald das Geld weniger wurde, zogen jedoch alle wieder zurück, bis das Programm aufgegeben wurde. ¨Man kann uns nicht zur Integration zwingen, es muss von uns aus kommen¨, so eine Studentin. ¨Wir brauchen mehr deutsch-polnische Partnerbörsen“, kommentiert ein deutscher Student und lächelt seiner polnischen Freundin zu. MARLEEN N. (15), HAMBURG - 11 - JESIENNY SPACER PO SZCZECINIE Czyli spotkanie przesz łości z przyszłością ... Planując swoją wycieczkę po Szczecinie, wyposażyłam się w niezbędnik typowego turysty – aparat fotograficzny, plan miasta i przewodnik po najważniejszych zabytkach. Nie zdawałam sobie sprawy, że moja wędrówka przybierze zupełnie inny wygląd. Zrobiłam krok do tyłu, zdając sobie sprawę z możliwości uczynienia nawet i dwóch kroków w przyszłość… Październikowe promienie słońca przenikające przez korony drzew, obezwładniający aromat magnolii, złociste liście wirujące w powietrzu w atmosferze niekończącej się Idylli. Szczecin – centrum Pomorza Zachodniego jest królestwem zieleni. Kieruję się krętymi Maszt okrętu Konstantego ścieżkami parMaciejowicza ku przy ulicy Jana Matejki. Właśnie tutaj zaczynam swoją jesienną wędrówkę… Zza horyzontu wyłania się gmach Urzędu Wojewódzkiego – przytłaczający swoim ogromem i bogactwem zdobień kolumnowego portyku poprzedzającego wejście. Budynek wybudowany został w latach 1906-1911, a zatem w okresie, gdy Szczecin wraz z Wrocławiem stanowiły swoistą satelitę Berlina. Kieruję się do wyjścia z parku. Mijam owia- ną sławą barokową Bramę Królewską, przyozdobioną rzeźbionymi elementami oręża - zbrojami, tarczami i sztandarami, na znak zachowania rzymskiej tradycji wieszania z dobycznej broni. Tłum turystów zebrany przed budowlą wskazuje najej popularność. Przyspieszam kroku… Abyzrozu miećistotę Szczecina, muszę dostrzec również miejsca magiczne – a więc te niewidoczne dla mieszkańców egzystujących w pośpiechu Brama Królewska codzienności. Podążając krętymi, krępymi uliczkami spotykam różnych ludzi. Zauważam rozmaite elementy – tornistry na plecach dzieci, teczki w rękach elegancko ubranych biznesmenów. Wszystkich łączy jednakże ten sam bieg, niekończący się wir pracy i pośpiechu. Wtapiam się w tłum, by na chwilę poczuć się niewidoczna. To takie proste … Wystarczy na chwilę przeniknąć przez barierę teraźniejszości. Szczecin, będący niegdyś w rękach niemieckich wyróżnia się swoją różnorodnością i bogactwem historii. Duch przeszłości obecny jest niemalże wszędzie… Wyłaniające się kamieniczki zachwycają swoją delikatnościąi schematycznością – bardzo modne są obiekty architektury III Rzeszy, jest to sztandarowy modernizm. Obecne wszędzie proste bryły są w tym samym momencie nasycone swą monumentalnością. - 12 - Powszechna jest także adaptacja budyn- ku, zaprojektowanego przez niemieckiego ków poprzemysłowych na mieszkania, co architekta – Carla Ferdinanda Langhansa. tylko utwierdza w przekonaniu, że Szcze- Podchodzę bliże… Wrażenie jest przytłacin – zadziwiający swą oryginalnością czające, pomnik przeraża swoim ogromem. Ba, można nawet powiedzieć, jest równocześże odtrąca brzydotą. Obdarnie praktyczny. ta biała farba, elementy Podchodząc blirdzy… „(…) Zniszczony w żej, zauważam czasie nalotów alianckich” zdrapane tynki, – powiadamia mnie tablica poniszczone frainformacyjna. Znajdująca mugi okien, ślady się przed masztem kotwica, wilgoci podchoktóra mimo że mniejsza, dzącej od fundazdaje się dominować cały mentów, dziury plac. Patrzączjej perspekodstrzałowe… W tywy, łatwo wyobrazić sobie głowie pojawia zacumowany statek, jego się obraz wojny, pasażerów i gniewne fale tragedii. Szary, morza . Z nowu przywołuje smutny obraz rze- Pomnik na cześć odnowy Szczecina obraz wojny… Pomnik, poraczywistości… I kontrastu, pomiędzy czasem przedwojennym, żający swym obskuryzmem, jest jedno– który był zapewne okresem świetności cześ nie zniewalająco piękny. Podczas spaceru wzdłuż portu zauważam liczne owych kamienic – a dniem dzisiejszym. statki wojenne, które teraz służą jako Kolejnym przystankiem mojego spaceru muzea. Stanisław (79 lat) zapytany o opinię natejest gotycki matswojego kościół pod rodzinnego wezwaniem miasta, odPiotra i Papowiada – wła, jed„(…) Szczenakże nie cin cieszył to przykuwa się swoją moją uwaświetnością gę. Z oddaprzed w jną. li wyłania Nie wyprosię potężny wadziłbym biały maszt, się jednak, sprawiający przenigdy!” wrażenie, Przykład typowej zabudowy miasta Kiwam głową z uznaże zamiast do centrum miasta – zawędrowałam do pobliskiego niem. Pan Stanisław, poklepując dziób portu. Mylę się jednak, gdyż okazuje swego statku, dodaje „Mój syn wyprosię on być swoistym pomnikiem, na wadził się do Hamburga. Nigdy tego nie cześć kapitana Konstantego Maciejowi- zaakceptuję … Nigdy też nie zapomnę cza. Maszt jest częścią zniszczonego stat- płaczu, cierpienia … Wy, młoda genera- 13 - cja, tego nie rozumiecie. Wojna to największe zło!” Nie sądziłam, że jesienny spacer po tak kolorowym mieście przybierze zupełnie inny bieg. Port wydaje mi się teraz tak przygnębiająco szary… Po paru minutach docieram do wejścia do zupełnie innej postaci miasta – Szczecina Podziemnego. Niegdyś schron lotniczy - oblegany przez Polaków ukrywających się przed atakiem wroga – teraz jest miejscem licznych imprez kulturalnych, koncertów, czy też wysta wsztukinowoczesnej. Wyróżniają się również liczne galerie, pracownie twórców wskazujące na bez graniczną artystyczność Szczecina, który będąc ważnym miejscem na kulturalnej mapie Europy staje się inspiracją dla coraz większej ilości artystów z całego świata. Przech a dzam się ciemnym korytarzem, zachwycona niesamowitą atmosferą. Zadziwiające jest, jak miejsce – pierwotnie zbudowane przez Polaków w celu ochrony przed atakiem niemieckim podczas II Wojny Światowej – w dzisiejszych czasach jednoczy obie narodowości. Podziemie jest zupełnie innym światem, wręcz kipiącym przyjaźnią i współpracą. Nie mogę powstrzymać się od uśmiechu na widok radosnych młodych artystów… Przyszłością Szczecina jest bezapelacyj nie młodzież. Tylko oni mają siłę, pozbawieni uprzedzeń i bałaganu przodków, by nadać barw przede wszystkim społecznemu rozwojowi. - 14 - JOANNA K. (17), ŚWIDNICA Ist das Überschreiten der Grenze wirklich so einfach, wie es scheint? Bezogen Die deutsch-polnischen Beziehungen auf den tatsächlichen Übergang, ja. Seit waren niemals einfach. Wie ist die Si- Polen 2007 dem Schengen-Abkommen tuation dort, wo beide Länder aufein- beigetreten ist und die Grenzkontrollen entfallen, ist der Übergang zwischen andertreffen? Ein Grenzbesuch den Ländern kaum noch zu bemerken. Der Bahnhof von Zgorzelec ist grau und Wären nicht die Straßenschilder plötztrostlos, und im kalten Dauerregen lich auf Deutsch und die Häuser so des polnischen Herbstes zeigt sich der merklich renovierter- ich wäre an dem Bahnhof noch grauer und trostloser, als Schild mit der Aufschrift ¨Bundesrepublik Deutschland¨ völlig achtlos vorbeigeer es wohl ohnehin ist. Ankunft in einer ganz und gar polni- gangen. Doch in den Köpfen der Menschen schen Stadt, die doch nur einen Stein- scheint es anders auszusehen- einen wurf über die Neiße vom sächsischen Meter hinter dem Grenzpfahl prangt an Städtchen Görlitz entfernt ist, zu dem einer Laterne der erste NPD-Aufkleber. sie bis zum Ende des Zweiten Weltkrieg Willkommen in der Realität der europägehörte. Wir gehen durch Straßen vol- ischen Freundschaft. ler Kontraste. Jugendstilhäuser, denen Görlitz sieht ganz anders aus als Zgorzelec, und doch man die Jahre ist zu erkennen, ansieht, die an dass die beiden ihnen vorüberStädte einmal gezo-gen sind, zusammengetreffen auf verhörten. Die alten einzelte graue Häuser, die im Plattenbauten, polnischen Teil die vermutlich den Charme der auch nicht bunVergänglichkeit ter wirken würbesitzen, sind den, wäre die hier in DeutschStadt in warmes land nahezu perSonnenlicht gefekt renoviert, taucht. Brückenschlag: links der Neiße liegt Görlitz, rechts die Straßen sind geordnet und Am nächsten das polnische Zgorzelec Morgen spielt das Wetter mit und Zgor- die modernisierten Plätze mit ebenso zelec präsentiert sich im leuchtenden modernen Bänken versehen. Man errot-braun des Herbstes. Nach wenigen kennt die Bemühungen der Kommune, Minuten Fußweg erscheint zwischen aus Görlitz eine junge, moderne und den Bäumen die Neiße. Der Fluss wirkt touristisch sehenswerte Stadt zu forunscheinbar, aber die rot-weißen Pfei- men. Sehenswert mag die Stadt sein, ler zeigen seine Bedeutung: Hier endet die Straßen sehen wirklich schön aus Polen. Das andere Ufer gehört bereits und eigentlich verwundert es mich, dass ich keine japanischen Reisegrupzu Deutschland. WALKING THE LINE - 15 - nen? Haben sie Kontakt zueinander? Und pen finde. Doch jung und modern ist diese Stadt überqueren sie die Grenze, die durch wirklich nicht. Im Gegensatz zum nur die Abschaffung der Kontrollen faktisch wenige hundert Meter entfernten Zgor- nur noch in den Köpfen existiert? zelec, wo junge Paare mit ihren Kin- Ich entscheide mich, einen älteren derwägen durch die Straßen spazieren Mann anzusprechen, der auf einer Bank und Kinder auf silbernen City-Rollern in der Görlitzer Innenstadt die Sonne durch Parks und Höfe fahren, erscheint genießt. Er erzählt mir, er habe keinen mir Görlitz als ein Refugium für die Ge- Kontakt zu Polen. Etwas verwundert neration 60 plus. Der Eindruck täuscht frage ich, ob er denn schon in Zgorgnicht: Der durchschnittliche Görlitzer zelec wäre, so nah wie die beiden Städist 46,6 Jahre alt, Tendenz steigend. te beieinander liegen. Er reagiert irritiert. ¨Naja, vielleicht Östlich der Neiße hinmal zufällig, wenn ich gegen sind die Menmit dem Hund draußen schen im Durchschnitt bin. Aber was soll ich erst 29. Auch wirtda? Ich bin Nichtraucher. schaftlich sieht es für Und zum Friseur geh ich Görlitz, wenngleich auch nicht.¨ die Stadt so viel reiDiese Antwort, so ehrlich cher aussieht als der sie war, klingt paradox. polnische Teil, nicht Obwohl man die Grenze gut aus: Während in zwischen zwei ändern Zgorzeglec nur gut ¨zufällig¨ überqueren 14 Prozent der Bekann, tut man dies nur, völkerung arbeitslos um Zigaretten zu kausind, haben in Görlitz fen und sich die Haare ganze 24 Prozent der schneiden zu lassen? Erwerbsfähigen keine Ich beschließe, mich auf Arbeit. Und auch die Trennlinie in den Köpfen: GrenzüberBevölkerungszahl des gang zwischen Zgorzelec und Görlitz die Suche nach anderen Grenzbewohnern zu besächsischen Städtchens sank trotz aller Förderprogram- geben. Irgendwo muss doch jemand zu finden sein, der etwas mehr Kontakt zu me seit 1990 kontinuierlich. ¨Drüben in Polen ist es schwierig, eine seinen Nachbarn hat. Oder machen hier gute und bezahlbare Wohnung zu fin- alle Menschen Halt vor der Grenze? den¨ erzählt mir ein Sozialarbeiter, der In der Annahme, dass die jüngere Gein einer Görlitzer Jugendeinrichtung neration tendenziell offener gegenüber arbeitet. ¨Hier in Görlitz dagegen ste- anderen sei, entscheide ich mich, zwei hen viele Wohnungen leer. Mittlerweile etwa fünfzehn Jahre alte Mädchen auf ziehen Polen hierher, weil die Wohnun- dem Görlitzer Marktplatz anzuspregen hier schöner und teilweise sogar chen. Meine Hoffnung wird nicht enttäuscht. Sie seien ja schon ab und zu billiger sind.¨ Soviel also zur Statistik. Aber wie den- ¨da drüben¨ , erzählt mir eine der beiken Deutsche und Polen übereinander, den. Allerdings wären sie dort nicht so hier, wo sie beinahe in einer Stadt woh- gerne, weil ¨da in Polen die ganze Zeit - 16 - irgendwelche Besoffenen rumliegen¨. sie offen, doch als ich ihr mitteile, dass Jetzt seien sie vor allem zum Zigaret- es um das deutsch-polnische Verhältten kaufen da. Ich möchte wissen, ob nis gehen soll, wird deutlich: Die Besie denn jemanden kennen, der ¨da ziehung zu “denen auf der anderen Seite¨ ist hier ein Tabu. Die einzige Perdrüben“ wohnt. Nach ihren Erzählungen über ständig son, die dazu etwas sagen könne, sei betrunkene Polen schränken die beiden ihr Chef, teilt sie mir freundlich mit. nun ihre Aussagen ein. Einen Bekann- Schließlich jedoch finde ich doch noch ten hätten sie dort nämlich, und eine jemanden, der mit dem Thema etwas merkt an: ¨Es gibt schon solche und offener umgeht. Drei Polen, die gerade ihren Herbstspaziergang genießen, solche da.¨ Allein die Tatsache, dass die beiden es erklären mir, die Deutschen¨ seien eibemerkenswert finden, dass es auch gentlich ganz in Ordnung. Man könne Polen gibt, die nicht ständig betrun- mal ein Bier mit ihnen trinken, zwar einen Wodka, das ken sind, lässt mich stutzig vertrügen sie nicht werden. Wie kann es sein, so gut, erzählt die dass diese Menschen, die Frau lachend, aber in so enger Nachbarschaft für ein Bier seien leben, so wenig Kontakt sie haben? durchaus zu haben. Sollte man nicht erwarten, Zwar seien die dass gerade hier die persönDeutschen schon lichen Erfahrungen längst eher faul und ardie gängigen Klischees verbeiten gehen sei drängt haben? Ich spreche nicht so ihr Ding, ein etwa dreißigjähriges das würde sie an Paar an. Über Klischees ihrem deutschen möchten sie nicht reden Mann sehen, aber und Vorurteile hätten sie generell sei ihr keine, erklärt mir der Verhältnis zu ihnen Mann. Doch als ich frage, Feindseligkeit statt Freundschaft? sehr gut. wie sie denn den typischen NPD-Aufkleber in Görlitz, einen Meter Polen beschreiben würden, hinter der polnischen Grenze Es mag also im erklärt mir die Frau: ¨Naja, ich würde schon sagen, also der typi- Kleinen auch positive Beispiele geben. sche Pole, der ist schon eher schmut- Dennoch: Görlitz/ Zgorzelec zeigt, dass die deutsch-polnische Freundschaft zig, ja, schon eher schlampig.“ Vorurteile gegenüber dem polnischen trotz aller politischen Bemühungen Nachbarn scheinen Alltag zu sein. Dar- noch immer ein fernes Ziel ist. über sprechen möchte hier niemand. Bis sie Realität werden kann und beide Doch wie sieht es auf der anderen Seite Nationen den Schritt über die Grenze aus? In Zgorzelec bitte ich eine etwa wagen, wird wohl noch viel Wasser die 50- jährige Dame, die an der Rezeption Neiße herunter fließen. eines Hostels arbeitet, mir einige Fragen zu beantworten. Zunächst reagiert - 17 - INFOKASTEN Wie kam es zur Teilung von Görlitz? Um nach dem Ende des 2. Weltkrieges über das zukünftige Schicksal Deutschlands und eine Neuordnung Europas zu beraten, kamen vom 17. Juli bis zum 2. August 1945 Stalin als Vertreter der UdSSR, der amerikanische Präsident Truman und der englische Premier Churchill im Potsdamer Schloss Cecilienhof zusammen. Auf dieser so genannten Potsdamer Konferenz wurde unter anderem eine Verschiebung des polnischen Staatsgebietes nach Westen beschlossen. Als neue Grenze zwischen Polen und der damaligen DDR wurden die Flüsse Oder und Neiße festgelegt. Da Görlitz von der Neiße durchflossen wird, wurde die Stadt in einen deutschen und einen polnischen Teil, das heutige Zgorzelec, gespalten. Die Oder- Neiße- Grenze wurde von der DDR 1950 anerkannt. Die BRD erkannte die Grenze erst unter der Regierung Brandt 1972 an. CHARLOTTE A. (16), HAMBURG - 18 - RODACY W NIEBEZPIECZEŃST-WIE, CZYLI LOCKNITZ ZAPRASZA... Stosunki między Niemcami a Polakami to z pewnością nie jest nowy temat. Wspaniale pokazuje to miejscowość Locknitz kojarzona dzięki mediom z antypolskimi atakami. Ludzie w kapturach, 8 tys. euro strat, zamalowane sprayem rejestracje, powybijane szyby, propaganda, głuche telefony w środku nocy, oplute i pobite polskie dzieci- tak między innymi Gazeta Wyborcza czy Dziennik opisują wydarzenia z 13 stycznia 2008 roku. Ale jaka jest prawda? Dramatyczne tytuły w prasie: „Neofaszyści zastraszają Polaków”; „Atak na Polaków w Locknitz. Czy to incydent?”; „Niemcy wypłaszają Polaków” i reportaże w telewizji. Podobno po tych wszystkich traumatycznych wydarzeniach Polacy zaczęli się wyprowadzać, nie mogąc już znieść dręczenia ze strony Niemców. Ale czy rzeczywiście wszystko jest zgodne z prawdą? Udałam się na wycieczkę do małego miasteczka Locknitz z mnóstwem pytań dotyczących całej afery i ogólnej atmosfery między Polakami a Niemcami oraz pytaniem co z uprzedzeniami i stereotypami między tymi dwoma narodami. Czytając o fryzjerce, która rzekomo ,,nie chciała rozmawiać o antypolskich incydentach” odniosłam wrażenie, że kobieta po prostu bała się poruszyć ten temat ze względu na swoich niemiek- kich klientów. Znowu Gazeta Wyborcza pokazuje Polaków w świetle biednych szarych myszek zdominowanych przez Niemców. Udało mi się dotrzeć do salonu fryzjerskiego w Locknitz prowadzonego przez Polkę. 34-letnia Agnieszka nie jest tak zupełnie bezkrytyczna: ,,Zależy kto ma jaki umysł; jak bardziej ciasny to wówczas jakieś tam uprzedzenia ma ... wszystko zależy od człowieka”. Gdy wspomniałam o dwóch starszych Niemkach, które chwaliły sobie usługi jej zakładu i sympatie fryzjerki, pani Agnieszka uśmiechnęła się lekko: „naprawdę nie odczuwam jakiejś nienawiści ze strony klientek. Wszyscy są raczej życzliwi...” Będąc przy Polakach pracujących w Locknitz, nie można pominąć dwóch przesympatycznych pań z zakładu Gardinen: pani Lucyny (47 lat) i pani Doroty (60 lat). Na dzień dobry zostałam powitana ciepłym uśmiechem i propozycją herbaty. ,,Niemcy? Są bardzo mili i sympatyczni. I to nie tylko jako nasi klienci, ale wie pani co, oni tutaj przychodzą do nas jako nasi przyjaciele”. Czemu mnie to nie dziwi? Atmosfera tego miejsca i pozytywna aura jaką obie panie posiadają, wręcz zachęca do ciągłego uśmiechania się. Nie mogę się oprzeć optymizmowi jakim dysponuje szczególnie pani Dorota, opowiadając - 19 - mi o stosunkach między nimi a Niemcami w tym małym miasteczku. ,,Rzeczywiście. Przyjechała tutaj grupa nacjonalistów w styczniu, ale z tego co słyszałam to tylko pan Krzysztof miał wybite szyby. Ale jego tutaj nikt nie lubi ...” . Opisany zresztą jako jeden (a może jedyny?) z poszkodowanych osób w artykule, zarówno Gazety Wyborczej, jak i Dziennika. Co dziwne dziennikarze umieścili w swoich artykułach tylko jego wypowiedzi, dotyczące wybitych szyb. Bohater artykułu grozi zamknięciem biznesu i wyprowadzką. ,,A niech jedzie ...”dodaje właścicielka zakładu Gardinen. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że biedny Krzysiu okazuje się wyrachowanym człowiekiem. ,, A żeby było śmiesznie, o tym, że musimy płacić panu Krzysztofowi wyższy czynsz niż inni pracujący Niemcy, dowiedziałyśmy się właśnie od nich... Ale co zrobić...”. Od razu na myśl przychodzi mi staropolskie przysłowie: kruk krukowi oka nie wykole, które w tym wypadku okazuje się nieprawdą... Spodziewałam się, ze natrafię na jakieś bezwzględne stereotypy, które nie ominą nawet biznesu, jednak to nie narodowe uprzedzenia, a brak moralności człowieka jako istoty ludzkiej, nie mające nic wspólnego z narodowością i cechami jakie jej przypisujemy. Oczywiście złośliwy Niemiec może przytoczyłby tutaj słynny stereotyp, niestety funkcjonujący do dzisiaj, co potwierdzili dwaj młodzi Berlińczycy, będący przejazdem w Locknitz- ,,Polacy to złodzieje, kradną...” , ,,Tak słyszeliśmy” dodają szybko. A znacie jakiegokolwiek Polaka?- zapytałam. ,,No nie...’’ Tony 19 lat. A co ze szkołą? Jak informuje nas reportaż M.B czy B.B polskim uczniom w niemieckich szkołach jest naprawdę ciężko. Doświadczają bezwzględnej agresji ze strony niemieckich uczniów. Bite, obrażane, opluwane biedne małe Polaczki. Dwie piętnastolatki ze Szczecina, które od roku dojeżdżają do szkoły w Locknitz, są jednak innego zdania. Do szkoły szły z obawami, słyszały bowiem raczej negatywne opinie, dotyczące ‘szczególnego’ traktowania Polaków, jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Zamiast brutalnych Niemców poznały wiele wartościowych ludzi. ,,Jest jedna Niemka, która rzeczywiście nie cierpi wszystkich polaków” mówi Gosia ,, i nawet się z tym nie kryje...”. ,,Ale jeśli chodzi o resztę- są w porządku”- dodaje Ania. ,,Jak czasem czegoś nie rozumiemy, możemy liczyć na pomoc”. Czyżby współpraca pomimo uprzedzeń była możliwa? Okazuję się, ze tak! A co z wyjątkami? Myślę, że często używane zdanie, iż to właśnie wyjątki potwierdzają regułę, jest tutaj całkiem trafne. Polacy w obu artykułach (Gazety Wyborczej i Dziennika) zostali przedstawieni jako ofiary losu, TVN zamieścił - 20 - wypowiedzi zastraszonej rodziny, która ze względu na incydent i niezdrową atmosferę w Locknitz zdecydowała się wyprowadzić. Oczywiście wszystko przedstawiono w sposób zdecydowanie zbyt ‘kolorowy’. Scena młodych ludzi wynoszących w pośpiechu meble, do tego grobowy ton komentatora, który skrupulatnie opisuje strach naszych rodaków przed groźnymi Niemcami. Dowiadujemy się również, że coraz więcej Polaków z przygranicznych miasteczek decyduje się na tak dramatyczny krok. W trakcie mojego spaceru po malowniczych Locknizach spotykam grupę niemieckich robotników, kończących dwa nowe domy. Oba dla... polskich rodzin! ,,Nasza firma kiedyś pracowała jedynie dla Niemców, ale teraz coraz więcej Polaków osiedla się właśnie tutaj, po niemieckiej stronie, więc zaczynamy współpracę z polskimi klientami”. Zdezorientowana udaję się do Konrada Modrzewskiego, administratora Towarzystwa mieszkaniowego w Locknitz, który wynajmuje i sprzedaje mieszkania Polakom... A więc Polacy nie uciekają masowo z takich miasteczek jak Locknitze? Czyżby dalej zachęcały ich niesamowite, niskie ceny? Mieszkania rzeczywiście są tańsze, jednak te różnice powoli się zacierają. Na przykład w opisywanym miasteczku płacimy od 650-700 zł czynszu zaś w Szczecinie jest to 900 zł. Jed- nak nadal nie brakuję chętnych, ceny kuszą a fakt, że Locknitz jest oddalone 18 km od Szczecina i ok. 11 km od granicy polsko -niemieckiej, do tego z bezproblemowym połączeniem kolejowym Locknitze- Szczecin, Szczecin- Locknitze, zbliżają potencjalnych klientów do zamieszkania w spokojnym i zdecydowanie czystszym mieście niż Szczecin. A więc Polska mentalność i brak pewności siebie w tym wypadku się nie sprawdza... Społeczność Locknitz to aż w 7 % polscy mieszkańcy. ,,Sam mieszkam już jakiś czas w Lokkietniach i nie mam problemów z tym że jestem Polakiem”. Zapytany o aferę sprzed kilku miesięcy Konrad Modrzewski (27 lat) odpowiada ze spokojem: ,,Tak, słyszałem. Było parę aktów wandalizmu. Dwóm osobom wybito szyby”- a więc co zresztą? ,,media wyolbrzymiają... nie wiem... nie słyszałem o żadnych listach z pogróżkami” . Byłam również ciekawa co się dzieje między Polakami, a Niemcami jako sąsiadami ... ,,Oczywiście, że niektórzy czasami narzekają, ale to są po prostu normalne sąsiedzkie sprzeczki” Rzeczywiście... narzekają, chociażby dwie starsze Niemki, którym zdecydowałam się zadać parę pytań:,,Jeśli chodzi o Polaków to mam rodzinę polską nad sobą, która wynajmuję tam mieszkanie. Mają - 21 - syna- straszny dzieciak! Niewychowany, wulgarny i niegrzeczny” opowiada oburzona pani Luise, (74 lata) kręcąc głową z dezaprobatą. ,,Pluje, rysuje po ścianach, już nawet policję wzywałam, ale to nic nie dało...”. Czyżby to były te typowe sąsiedzkie sprzeczki o których wspominał pan Konrad? W artykułach obu gazet wychodzi na to, że zastraszania Polaków dokonują niemieccy mieszkańcy Locknitz. Nie wiem czy to brak precyzji owych dziennikarzy czy też chęć pokazania na siłę tylko ‘tych złych Niemców’. Trudno mi uwierzyć w chorą atmosferę, kojarzoną obecnie z miastem Locknitz po nagłośnieniu sprawy przez media, zwłaszcza po rozmowie z dwoma około 80-letnimi Niemkami, które zaczepiłam na ulicy z pytaniem czy mają jakiś polskich przyjaciół. ,,Nie znamy żadnych Polaków osobiście, ale moja koleżanka ma przyjaciółkę z Polski.” Czy to możliwe? Nie dowierzając zadałam jeszcze parę pytań, tyczących się tego zdecydowanie nietypowego związku. Przyjaźń między Polakiem a Niemcem zupełnie mnie nie dziwi, ale to dotyczy jedynie młodego pokolenia, które nie pamięta już czasów godziny policyjnej, prześladowań i masowych mordów w trakcie drugiej wojny światowej. A jednak wbrew wszystkim przyjętym przez społeczeństwo zasadom, w małym miasteczku jakim jest Locknitz znalazło się miejsce na tak niesamowite uczucie. Dwie starsze panie, doświadczyły II wojny światowej i pomimo wszystko się zaprzyjaźniły.... Ale czy rzeczywiście jest tak cukierkowo? Pani Aneta, 56 lat, jest innego zdania: ,,Różnica jest totalna. Tutaj jest jak za czasów Honeckera. Biurokracja, brak kultury ze strony urzędników, a jak widzą polskie nazwisko to od razu inne traktowanie”. Pani Aneta jeszcze nie zdążyła poznać stosunków międzysąsiedzkich, gdyż dopiero w październiku się wprowadziła. ,,Jeszcze tu nikogo nie znam. Póki co załatwiam formalności...” Jeśli chodzi o sprawę dręczenia Polaków w Locknitzach jestem pewna, że została mocno przesadzona. Tym bardziej, że połowa moich rozmówców mieszkających tam, nic o niej nie słyszała. A przy ok. 3000 mieszkańców wątpliwe jest to, że nie do wszystkich dotarła tak wielka afera, chyba każdy z nas zna moc plotki... Mam wrażenie, ze czasem media zupełnie nie zdają sobie sprawy jak mocny wpływ mają na społeczeństwo i kształtowanie stereotypów. I zamiast łagodzić obyczaje, dodają oliwy do ognia, który już i tak zdecydowanie za mocno się żarzy. Polacy przedstawieni jako żałosne istoty zastraszane i żyjące w ciągłym strachu i brutalni, bezwzględni Niemcy, którzy jakże pomysłowi byli ze swoją propagandą antypolską to na pewno zbyt wiele - 22 - wrażeń jak na tak spokojne miasteczko i jakże sympatycznych mieszkańców. A może to tylko pozory? A pod kolorowymi budynkami, beztrosko biegającymi dziećmi, zielonymi podwórkami, starannie pielęgnowanymi ogródkami kryje się tak naprawdę dramat naszych rodaków, którzy żyją w wiecznym strachu, a ich każdy ruch jest potępiany przez niemieckie ‘bestie’, czekające tylko na jeden zły ruch.... tak więc panów dziennikarzy zapraszamy do pisania horrorów, może nawet jak rozwiną akcję powstanie niezły thriller. A co z uprzedzeniami i stereotypami będącymi zarazą historii i niestety nadal współczesnej cywilizacji? Czy to 15letnia Niemka, koleżanka Gosi i Ani czy też godny pożałowania pan Krzysztof narzekający intensywnie na niemiekka nację, podczas gdy sam jest nie fair wobec własnych rodaków. Uprzedzenia nadal są i choćby nie wiem jak bardzo byśmy z nimi walczyli zawsze znajdzie się ktoś, kto nie zgodzi się z nami i będzie propagował nieuzasadnione stereotypy i nienawiść do innych narodów. W trakcie pisania mojego felietonu, naprawdę nużące było powtarzanie narodowości każdej z osobna. Polacy Niemcy, Niemcy - Polacy. Czy nie łatwiej byłoby ludzie? Czy naprawdę musimy jeszcze rozgraniczać kto jest kim? W XXI wieku nie powinno być miejsca na nienawiść do narodu, często nieu- zasadnione stereotypy i te „wyjątki”, które towarzyszyły mi na każdym kroku mojej podróży. Jak to pani Dorota z zakładu Gardinen stwierdziła ,,Nikt nie musi się na siebie napuszczać i będzie święty spokój” z uśmiechem wspominam proste, a jakże mądre zdanie. A teraz pora na odrobinę relaksu i muzyki, proponuję „Imagine” The Beatles: „Imagine there’s no countries. It isn’t hard to do. Nothing to kill or die for (...) Imagine all the people. Living life in peace (...) You may say I’m a dreamer. But I’m not the only one. (...) ... the world will be as one” - 23 - JOANNA W. (17), ŚWIDNICA KEINE SCHNÄPPCHEN DEUTSCHEN FÜR DIE Der Traum vom billigen Shoppen in Polen hat ein Ende Immer diese Deutschen von der deutschpolnischen Grenze. Immer fahren sie nach Polen, um billiger einkaufen zu gehen. Immer kommen sie am Wochenende voll beladen mit polnischen Schnäppchen nach Hause. Laut diesem weit verbreiteten Bild müsste es in den Geschäften an der Grenze nur so von deutschen Schnäppchenjägern w i m m e l n . Viele Deutsche fahren über Doch stimmt die Grenze, um Zigaretten zu dieses Bild kaufen heute immer noch? Tatsächlich sind deutsche Kunden in den Geschäften der nahe an der Grenze liegenden Stadt Szczecin (zu deutsch: Stettin) weniger geworden. Im Juweliergeschäft ¨Jubiler Terpiłowscy¨ zum Beispiel kaufen zwar immer noch viele Deutsche den hier günstigeren Silber- und Bernsteinschmuck, doch die deutsche Nachfrage an polnischem Goldschmuck ist stark gesunken. Das liegt daran, dass solcher Schmuck in beiden Ländern gleich teuer geworden ist. Kein Anreiz also, dafür über die Grenze zu kommen. Die vielen deutschen Käufer werden bei der Suche nach billigeren Parfüms in Szczecin enttäuscht. Wie in den mei- sten polnischen Parfümerien sind auch die Produkte bei ¨Sephona perfumes¨ teurer als in Deutschland. ¨Die meisten Kunden gucken nur herum und vergleichen die Preise¨, erklärt die Verkäuferin. Nur wenige deutsche Kunden entschließen sich am Ende, etwas zu kaufen. Im Elektrogeschäft ¨Komputery Shift¨ hingegen sind die Preise laut den Verkäufern niedriger. Trotzdem sind es eher Briten und nicht so viele Deutsche, die in dem Laden einkaufen. Die Verkäuferin eines kleinen Hutstandes in einer großen Einkaufspassage im Zentrum Szczecins hat zwar immer noch viele deutsche Kunden, stellt jedoch auch fest, dass es sich für die Deutschen inzwischen nur noch teilweise lohnt, nach Polen zum Einkaufen zu fahren. Ihre Produkte seien zwar immer noch billiger als in Deutschland, im Allgemeinen bemerke man jedoch einen Preisanstieg aufgrund des Zuwachses des Złoty. Insgesamt sind sich alle Befragten trotz alledem einig: Am Wochenende kommen immer noch viele Kunden aus Deutschland über die Grenze. Zu guter Letzt fügt eine Frau vom Souvenirladen hinzu, dass Produkte der Supermarktkette ¨TESCO¨ in Polen sogar teurer seien als die in den deutschen Filialen. Die polnischen Käufer können also den Spieß umdrehen – und tun es teilweise wohl auch. Wie werden sich wohl die Deutschen fühlen, wenn bald Massen von Polen über die Grenze zum Einkaufen kommen? Eine interessante, aber eher unrealistische Vorstellung. Warum steigen die polnischen Preise? Als Polen am 1. Mai 2004 der Europäischen Union beitrat schnellte der Wert des Złoty in die Höhe (Polen wird frühe- - 24 - stens 2011 den Euro einführen). Durch diesen hohen Wechselkurs, müssen die Einkausfreudigen mehr Euro für weniger Złoty eintauschen. Die Preise erscheinen höher. Doch sie scheinen nicht nur für die Deutschen höher: Auch die Polen merken Preisanstiege. Besonders in den Jahren 2004 und 2005, also direkt nach dem EU-Beitritt, stieg die Inflationsrate stark an. Nachdem sie in der Zwischenzeit wieder gesunken war, steigt sie seit letztem Jahr wieder. Das Glei- Ein polnisches Einkaufszentrum Der Wechselkurs steigt che gilt für den Wert des Złoty. Es geht also weiter mit dem Angleichen der Preise. Selbst Zigaretten und ihre Verwandten werden Jahr für Jahr auch in Polen teurer, da die polnische Regierung immer wieder die Tabaksteuer erhöht. Das ¨Einkaufsparadies“ der Deutschen verliert langsam aber sicher auch noch die letzten Anreize. TOMKE M. (18), PAPENBURG - 25 - „NIE MA KULTUR GORSZYCH BĄDŹ LEPSZYCH, SĄ TYLKO KULTURY RÓŻNE.” Studenci dążą do poprawy stosunków polsko – niemieckich. Uniwersytet Viadrina we Frankfurcie nad Odrą to bardzo interesujące miejsce pod względem zróżnicowania kulturowego. Studiują tam osoby z różnych państw, o różnych tradycjach i poglądach. Istnieje też bariera językowa która utrudnia porozumiewanie się. Czy w tak zróżnicowanym środowisku istnieje możliwość nawiązania kontaktu i utrzymania pozytywnych relacji? Fakt ,że polskich studentów jest dużo mniej niż niemieckich jest istotny. Uważa się, że większość ma prawo głosu i może narzucić swoje zdanie nielicznym. Czy tak rzeczywiście jest? Polscy studenci na uniwersytecie we Frankfurcie czują się często niepewnie. Jednak plusem uniwersytetu jest jego świetne przygotowanie dydaktycznie i technicznie. Każdy posiada stały dostęp do internetu. Sale są komfortowe oprócz tego biblioteka jest wyposażona we wszystkie materiały, potrzebne studentom. Wykładowcy są bardzo wyrozumiali dlatego starają się prowadzić wykłady wolniej, aby każdy zrozumiał. Sporym problem jest bariera językowa, przez to polskim studentom jest ciężej. Uważa tak Aleksandra studentka uniwersytetu „Jest o wiele ciężej niż na polskim uniwersytecie, bariera językowa jest sporą przeszkodą w porozumiewaniu się, dlatego polscy studenci pracują ciężej by nadrobić braki w języku”. Młodzi ludzie decydują się na studia na uniwersytecie we Frankfurcie przede wszystkim, aby zdobyć wykształcenie i pogłębić swoje zainteresowania. Kolejnym powodem jest nauka języków obcych i integracja z ludźmi innych narodowości. „Jestem tu by zdobyć wykształcenie a również by zawiązać nowe znajomości” Mówi Anna. Niektórzy Polacy studiują na uniwersytecie niemieckim, ponieważ planują przyszłość związaną z tym krajem. Pragną zdobyć wykształcenie i rozpocząć karierę zawodową w Niemczech. „Wiąże przyszłość z tym krajem, dlatego studiuje na Uniwersytecie Viadrina” Mówi Arkadiusz. - 26 - Ciężko jest się odnaleźć w takim środowisku, jednak to najczęściej Polacy mają z tym największy problem , tak uważa jedna ze studentek Karolina „Jest nas dużo mniej niż niemiekkich studentów, dlatego nie czujemy się pewnie. Ciężko jest się utrzymać na Uniwersytecie Viadrina. Zdarza się, że polski student ma problem ze zrozumieniem wykładu, jednak wtedy zawsze może liczyć na pomoc ze strony Niemców” . Studenci niemieccy zawsze służą pomocą. Niestety jak wszędzie zdarzają się wyjątki. To już zależy od osobowości. Niekiedy polscy studenci boją się poprosić o pomoc niemieckich studentów, wynika to z tego ,że na początku Polacy na niemieckim uniwersytecie nie czują się aż tak pewnie jak młodzież niemiecka. Wielu Niemców i Polaków utrzymuje ze sobą kontakty, jednak prawdziwe przyjaźnie mają w w swoich krajach. „Zadko dochodzi do konfliktów, ale prawdziwych przyjaciół mam w Polsce. Najczęściej polscy i niemieccy studenci rzadko spędzają ze sobą czasu jedną z przyczyn jest to ,że większość polaków studiujących na uniwersytecie mieszka w akademikach po stronie polskiej, ponieważ jest tam tańsze utrzymanie” twierdzi Karolina. Polakom jest ciężej jeśli chodzi o sprawy finansowe. Studenci na Uniwersytecie Viadrina mają sporo wydatków, tutaj podręczniki są dużo droższe. Niemcy przez dofinansowanie mogą sobie pozwolić na rozwijanie swoich pasji. Faktem jest, że polscy studenci muszą dużo więcej pracować, aby utrzymać się na Uniwersytecie Viadrina. Prowadzi to do konfliktów i często oddala polskich i niemieckich studentów od siebie. „Polacy są bardziej pilni, ponieważ chcą tym nadrobić braki w języku” mówi Arkadiusz. Najczęściej potrafią ze sobą współpracować. Nie robi im różnicy, czy pracują z Polakami czy Niemcami. Zdarzają się także problemy, często niemieccy studenci próbują wprowadzić swoje zdanie nie licząc się z polskim. Może dlatego, że polskich studentów jest dużo mniej. Najczęściej ich współpraca wynika z konieczności a nie z chęci. Zdarzają się wyjątki kiedy Polacy wolą współpracować z niemiecką grupą z powodu aspektu językowego. Ciekawe jest jak siebie nawzajem widzą. Niemieccy studenci postrzegają polaków jaki bardzo miłe i pracowite osoby, z kolei polscy studenci uważają ze Niemcy są bardzo tolerancyjni i otwarci. „Są wyrozumiali i tolerancyjni, może dlatego, że zdążyli się przyzwyczaić do życia z ludźmi różnych narodowości. Niemcy to kraj imigrantów” mówi Rafał. Jednak uważają ,że nie są solidni i skromni. Niektórzy studenci spotkali się z wielką rywalizacją polsko – niemiecką. Uważa tak Aleksandra „Praca w grupach jest ciężka, Niemcy mają swoją mentalność, często próbują narzucić Polakom swoje zdanie. Są osobami bardzo zawziętymi, dlatego widoczna jest rywalizacja pomiędzy polskimi a nimieckimi studentami”. Polscy studenci twierdzą,że Niemcy mają w sobie wiele zazdrości, kiedy polski student jest w czymś lepszy. Wtedy zaczyna się rywalizacja. To nie sprzyja pozytywnym relacjom polsko- niemieckim. Oprócz tego tworzą się grupy, Polacy najczęściej trzymają się ze sobą tak samo jak Niemcy. Studenci mają różne zdanie na temat polityki. Uważają ,że stereotypy niszczą stosunki polski – niemiekkie. „Stereotypy podbudowane przez - 27 - władze komunistyczną wykorzystywane przez populistów niszczą relacje pomiędzy Polską i Niemcami.” twierdzi Paweł. Polscy studenci krytykuje nasze władze, określając je mianem niekompetentnych. „Za negatywne stosunki polityczne obu państwami należy obwinić niekompetentnych ludzi zasiadających w polskim rządzie, tutaj reprezentujemy wyższy poziom, dlatego pró- Słubicach, Niemcy sporo nam pomogli, pokryli straty materialne, pomagali nam również przy gaszeniu pożaru” mówi Aleksandra. Mimo wielu przeszkód są możliwe pozytywne relacje, o których mówią studenci. Młodzież polsko – niemiecka różniąca się od siebie dąży do tego, aby stosunki między nimi były jak najlepsze. Uważa się ,że większość ma prawo głosu, jednak studenci wspólnymi siłami mogą to obalić. Nawet w tak zróżnicowanym środowisku można dojść do porozumienia i zawrzeć nowe znajomości. Kiedy żyją ze sobą, współpracują i spotykają się ich relacje są dużo lepsze, potrafią mówić wiele dobrego o sobie, nie zważając na sprawy polityczne czy też historyczne. bujemy integrować się z niemiecką młodzieżą.” Mówi Paweł. Rząd niemiecki postrzegają jako liberalny, z kolei nasz jako konserwatywny. Jednak studenci próbują zatrzeć ślady historii. Jola mówi o tym „Nikt nie zmaże historii, jednak myślę, że to co wydarzyło się kiedyś nie powinno mieć wpływu na teraźniejsze relacje polsko - niemieckie.” Dążą do poprawy stosunków polsko nienieckich, organizują imprezy integracyjne takie jak na przykład Night International lub JU Pub and City Tour 2008, utrzymują kontakty, dużo rozmawiają i spotykają się ze sobą. Na uniwersytecie widać jak studenci świetnie potrafią współpracować. Świeżo po otwarciu granicy dochodziło do różnych sytuacji. Taksówkarz mówi „Niemcy potrafili pluć na polskie taksówki”. Jednak teraz stosunki się poprawiły, „Gdy spłonął bazar w - 28 - ŻANETA N. (16), ŚWIDNICA MIT EINEM BISS... Erinnerungen und Gedanken an Polen, verursacht durch eine Pirogge Die Situation Ein Sturm von Bildern überfällt mich, als ich auf eine köstliche Pirogge, eine wirkliche polnische polnische Piroggen Spezialität beiße. Dieses Schauspiel ereignet sich morgens in einem kleinen, gemütlichen Café in Szczecin (Stettin). Es ist, wenn man so will, eine Reise innerhalb einer Reise mit dem Ziel, etwas über zeitgenössische Kunst in Polen und in Deutschland herauszufinden. Das würde auch noch etwas anders verlaufen, als es sollte, aber das ist eine andere Geschichte... In diesem Moment sitze ich noch gemütlich vor meinem Kaffee und meiner kleinen Tomatensuppe, in dem KellerCafé. Mich hat plötzlich die Idee überfallen, eine Pirogge zu probieren, weil das neben Fasolka po bretonsku mein Leibgericht war, als ich vor ungefähr zwölf Jahren in Warschau lebte. Ich ahne es schon, als ich diesen lecker aussehenden Bissen vor mir habe, und tatsächlich: ich erkenne nicht nur den charakteristischen Geschmack wieder, vielmehr zieht eine ganze Epoche meines Lebens vor meinem inneren Auge vorbei: Die Warschauer Skyline, unsere Wohnung, der Bahnhof bei Nacht, der Geruch von Brathähnchen, mein Lieblingsrestaurant und ganz besonders deutlich sehe ich die gewaltige Silhouette des Kul- turpalastes, des gewaltigen Geschenks Stalins an Polen vor leicht bewölktem dunkelblauem Himmel. Eine Erinnerung Aber wie kommt es, dass sich etwas derart fest im Gedächtnis eines Menschen einprägt, erst recht, wenn man bedenkt, dass das Ganze bis zu 12 Jahre her ist. Ich war drei Jahre alt, als wir 1995 nach Warschau zogen Es heißt, im Alter von zweieinhalb Jahren erlebt ein Mensch den Zustand des absoluten Vergessens, das heißt, er vergisst fast alles, was ihm bisher widerfahren ist. Tatsächlich fangen meine Erinnerungen in Warschau an, mit Piroggen... Könnte man also sagen, mein ganzes Leben basiert auf einer Teigtasche? (wenn auch einer überaus leckeren, mit Quarkfüllung). Das würde ich so zwar nicht sagen, aber meine älteste Erinnerung, die ich gut beschreiben kann, beinhaltet, dass ich vor einem niedrigen Tisch sitze, in einem dunkel beleuchteten Lokal mit roten Wänden, vor einem Teller, auf dem, umgeben von Rotkohl, sechs wohlriechende Teigtaschen, besser bekannt als Piroggen, ordentlich aufgereiht sind. Wie alles kam Ich bin in Warschau gelandet, weil meine Mutter dort am Goethe-Institut arbeitete und Kunstgeschichte studierte, was meine Erinnerung an den Kulturpalast nahelegt. Ich war damals in einem gemütlichen Kindergarten, in dem ich sehr bald Polnisch lernte, was als kleines Kind bekanntlich sowieso besser und schneller geht. Im nächsten Kindergarten, dem (mit Zertifikat) einzigen deutsch-polnischen Kindergarten Warschaus bekam - 29 - ich (oder eher meine Mutter) häufiger Ärger mit Erzieherinnen und Eltern, weil ich mit den Kindern, die Deutsch lernen sollten, Polnisch sprach. Dieses Problem gab es auch Jahre später, bei einem Filmprojekt mit einer polnischen Klasse noch; nur weil ich ein „przepraszam” (Entschuldigung) eines polnischen Projektteilnehmers auf polnisch beantwortet hatte, wurde ich gleich von seiner Klassenlehrerin angegiftet, mit ihm englisch zu sprechen, die aber selber kaum mehr Englisch sprach als die Worte, die sie mir an den Kopf warf. Wobei ich ihr da im Nachhinein keinen Vorwurf mache, da viele ältere Menschen in Polen wenig mit Englisch in Kontakt gekommen sind. chen wirklich alle ein ausgezeichnetes Englisch. Ich vermute, dass die Eltern und Großeltern der jungen Generation ans Herz legen, Englisch zu lernen, was ich übrigens auch unbedingt tun würde, hauptsächlich weil es eine Weltsprache ist und damit für Reisen ungemein praktisch. Ich wünschte, heute könnte ich immer noch genauso polnisch sprechen wie damals, aber es reicht nur noch dazu, meine Projektpartner zu überraschen und plötzlich auf Englisch in eine Polnische Diskussion einzusteigen. Veränderung Dass junge Menschen in Polen oft besonders gut Englisch sprechen ist natürlich nicht die Das Englische im Polni- Kulturpalast in Warschau einzige Veränderung in Polen, schen Hier ist ein großer Gegensatz zu bemer- dem Land, das einen unglaublichen ken: Während Menschen über dreißig Aufschwung, sowohl in wirtschaftlicher in Polen eher selten Englisch sprechen als auch kultureller Hinsicht erlebt, das (nicht mal die jungen Damen der Stet- auf seinem Weg nach oben scheinbar tiner Informationsstelle waren in der zwei Stufen auf einmal nimmt. MittlerLage, meine Frage nach einem Kantor weile kommen Polnische Bürger nach zu beantworten, ich musste elf Leute Deutschland, um Kosmetikartikel und fragen, bis ich jemanden fand, der aus- Parfüm zu kaufen, was freilich nicht reichend des Englischen mächtig war), immer so war. verfügten alle Leute in meinem Alter, Noch 2004 in Łódz war ich überrascht die ich über die Zeit kennen lernen über die günstigen Preise in einem Biodurfte, über großartige Englischkennt- Vegetarier-Lokal, doch mittlerweile nisse. Sowohl bei meinem Schüleraus- sind Lebensmittel eine der wenigen Satausch nach Cieszyn, dem Filmprojekt chen, die die Reise noch lohnen. unserer Klasse mit einer polnischen Damals in Warschau in der Mitte der Klasse aus Olsztyn mit dem Thema Eur- Neunziger Jahre sah das natürlich noch opa 1945 als auch bei diesem hier spra- ganz anders aus. Das einzige, was teu- 30 - rer war als in Berlin, waren Mieten für Wohnungen. Schon lange, auch heute noch, fragen mich Freunde, wenn ich von Polen und Warschau erzähle, ob es nicht unglaublich grau und langweilig aussieht und natürlich ist da etwas dran, aber ich glaube nicht, dass Berlin mehr schöne Ecken hat als Warschau. Und jedes mal versuche ich, den betreffenden Personen klar zu machen, dass in beiden Ländern häufiger Gegenteile von grauen Hochhäusern und in elegantem Anthrazit gefärbten Plattenbauten zu sehen sind. Man muss sich nur einmal Städte wie Breslau oder Potsdam ansehen. Mittlerweile ist Warschau außerdem längst nicht mehr ein Wald aus grauen Blöcken! Als Hauptstadt ei- Skyline von Warschau nes aufsteigenden Landes, des Tors nach Osteuropa und eines großen Kultursammelpunkts, sind längst immer imposantere, größere und modernere Gebiete entstanden. Dort gibt es auch einen großen Unterschied von damals zu heute: Damals gab es noch weit größere Kommunikationsschwierigkeiten, zum Teil wegen der Infrastruktur, zum Teil wegen dem damaligen Stand der Technik (wir hatten kein Telefon und entgegen der Versprechungen unserer Vermieterin traf auch später keins ein). Damals war Polen allerdings auch nicht in solch einem Aufschwung. Als dann aber die (anfangs natürlich noch sehr teuren) Mobiltelefone auf den Markt kamen und das Internet kam, wurde es viel leichter, zu kommunizieren. Beispielsweise hatten viele wirklich gute Künstler aus Polen Schwierigkeiten, berühmt zu werden und Westeuropäische oder Amerikanische Künstler waren viel mehr gefragt. Inzwischen ist Polen mehr Kulturstadt denn je. Ich bin wirklich gespannt, wie sie sich weiterentwickeln wird, jedenfalls ist es Zeit ihr mal wieder einen Besuch abzustatten... - 31 - JESSE S. (15), POTSDAM Germans? No. They pay her for that. It is an economical visit; the friendliness Does a ‘friendship’ exist between Po- of the people is not real. land and Germany? How does a term Tourism is not wrong, though. It is an invented by PR specialists correspond important economical factor. But it to the real relations between those should be seen that hardly any Pole two countries? Is the German-Polish travels to Germany only for vacation. relationship powered by equal input? Both nations meet each other under different preconditions. No matter And therefore, is it necessary at all? if it’s in Germany or in Poland – Poles We went to Görlitz/Zgorzelec to find work for Germans. The subtitle of Stefanswers to these questions and what fen Möller’s book ‘Viva Polonia’ ‘As we found out was enlightening and German foreign worker in Poland’ is an remarkable – even in this divided city ironical comment on this situation. with a long common history a huge im- Through this one-sided working relabalance in the nation’s relationship be- tionship instability is created. The second observation upon which we came crystal clear. base the thesis that there is instabilThe first trace of inequality between ity in relations of those two countries the members of Germany and Poland are, even nowadays, prejudices which we found after asking them what they make it difficult for Poles and Germans to meet. 2 out of 3 elderly people inthink about each other. There is no doubt that Germans are one terviewed by us seemed to honestly beof the most frequently travelling na- lieve that Poles steal cars. Gisela (69) tions in the world. Recently, also neigh- claims that ‘thefts are awful’, although she has never been bouring Poland has personally affectbecome a destiIn a friendship fi nancial ed. A 60- year-old nation for their differences as well as other couple was undeholidays. Germans niably sure that privileges don’t count. asked about Poland thievery increased recalled their joysince the border ful memories from vacations there – hospitality, friendli- was opened and that between 11.30 ness, etc. ‘Do you therefore have any p.m. and 5.a.m. you are better not Polish friends?’, we asked. The vast hanging around on the Görlitz streets majority of people admitted that they because ‘the place is unsafe’. don’t know a single Pole. Why is it so? The most staggering example came Being a tourist implies exploring every- from a group of adolescents holding thing from a certain point of view. You a very negative opinion about Poles. are kept in a bubble, you come to an After the question if they sometimes environment where everything is per- would like to have something to do fectly inviting, where you are wanted. with Polish peers they retorted: ‘Never, That puts experienced hospitality un- never in our life. We are rather afraid der a question. Is a hotel receptionist that they would steal something…’ Of helpful and amiable because she likes course, this negative sentiment is not DYSTOPIAN FRIENDSHIP - 32 - is for them closed and does not bias their opinion, at all. Poles who were asked the same question claimed that the War cannot be forgotten that quickly and the topic Language proves to be another fac- cannot be closed because the oldest tor for imbalance in the relationship. generation still remembers it. One exWhy are Poles learning German but no ample showed that sometimes even young parents Germans get their transfer their heads around People of different nations meet dislike towards their neighbour’s under the wrong preconditions. Germans to their tongue? It is remarkable that children. Three every Pole, as soon 11-year-olds as he or she has anything to do with asked what they think about Germany Germany, speaks German quite well. started shouting ‘Schwabe! Schwabe! Polish-speaking Germans are compara- Dein Vater ist Hitler!!’ in response. But bly rare. Why? It is known that Polish is after this first expression of sensation after Chinese one of the most difficult they admitted reluctantly that they languages and as Polish it is not offered also have German friends. Why was in German schools normally it is rather their answer like that? Why does Hitconsidered as abstract. Speaking this ler concern an 11-year-old? Being asked language is for sure only expected in about that, they said their parents hold special cases. But even in these special the same opinion. cases it is not often that Germans show Other young people said their attitude their effort to adjust. For example, the is not influenced, but assumed that the majority of German journalists in War- elderly are still connoting this chapsaw is not able to speak proper Polish so ter of history with the German nation. everything at press conferences, every Here we find instability again, because text has to be translated. Therefore the topic is obviously not closed. In the work takes longer and the dialogue such a matter two cooperating nations between Poles and the foreign cor- have to stay in dialogue. This is hardly respondents is not as prosporous as it possible if the harmed side feels misshould be. This is unfair and once again understood. creates imbalance as it also shows that A 14-year-old Polish boy (named Danthe Germans do not see the neccessitz iel, mentioned above) said he does not to learn the language of their partner. believe that the chapter is closed when he sees Nazi-symbols on the other side In our investigation we found out that of the border. there are different perspectives on the gloomy past. All of the Germans who Concluding, we are certain that there were asked weather they think the is no friendship existing between those second World War has an influence on two nations. As long as Germans would the peoples attitude replied that these feel superior to Poles on the social events are not forgotten but the topic level and as long as the dialogue about based on experience. On the Polish side of the city the only prejudice was that German girls are ‘ugly’ (Daniel and Grzesiek, 14). - 33- the history does not take place because both conversation partners are not on the same level this has no perspective for being achieved. In a friendship financial differences as well as other privileges play no role. On the other hand, there is a question to be stated whether it is necessary at all to strive for such friendship. As Adam (68) said: ‘It is not yet friendship, but it is just becoming normal.’ IGA G. (17), LODZ JONATHAN F. (16), HAMBURG - 34 - ONE STEP CLOSER? Europa Universität Viadrina: Bloße Toleranz oder schon Verständnis? „Könnten Sie uns bitte den Weg zur Viadrina Universität zeigen?“. „Sie stehen direkt davor.“. Das fängt ja gut an. Hoffentlich ist die Recherche erfolgreicher als unsere Suche nach der Universität. Dann also los. Theorie: Einen Studenten finden und ihn zum Unialltag sowie zu den Beziehungen zwischen den verschiedenen Nationen an der Uni interviewen. Praxis: Ich kenne mich an der Uni nicht aus, habe dort keine Lars Kontakte und nur eine Stunde Zeit, um meine Idee Wirklichkeit werden zu lassen. Offenbar befinde ich mich im Bibliotheksgebäude und ein Stück den Gang runter kann ich auch eine kleine Cafeteria erkennen. Keine schlechten Voraussetzungen für den Startpunkt. Direkt am Eingang zur Bibliothek begegne ich dem ersten Studenten, der sich als sehr hilfsbereit entpuppt, leider aber weniger informiert ist: Sein Studium hat erst vor zwei Wochen begonnen. Doch als Orientierungshilfe ist er sehr nützlich: Ich solle nach oberen Semestern fragen, rät er mir. Mit dieser Information bewaffnet marschiere ich guten Mutes in Richtung „Gräfin Dönhoff Gebäude“, um die davor stehenden Raucher mit meinem Anliegen zu belästigen. Aber es scheint wie verhext: der Hauptteil der Studenten, die ich treffe, sind Erstsemester oder können mir kaum Auskunft über die Verhältnisse an ihrer Universität geben. Nachdem ich über eine halbe Stunde abgewiesen wurde, bin ich fast am Verzweifeln, denn der Blick auf die Uhr verrät mir, dass die Zeit drängt. Aber ich war noch gar nicht im Audimax (Auditorium Maximum). Der Campus wirkt zwar schon relativ ausgestorben, doch einen Versuch ist es wert. Und tatsächlich: Im Eingang kommt mir ein dynamisch wirkender junger Mann entgegen. Lars ist 23 Jahre alt, kommt aus Lübeck und studiert im sechsten Semester Linguistik und Sozialwissenschaften. Wir verabreden uns zu einem ausführlichen Interview am nächsten Tag. Interdisziplinarität ade: Von Kuwis, Wiwis, Juris und den „arroganten Berlinern“ Neun Uhr morgens, ein schöner Herbsttag im Oktober. Ich treffe Lars in der kleinen Cafeteria neben der Bibliothek; neben ihm sitzt seine Freundin Johanna. Mit Kaffee und Neugier ausgerüstet beginnen wir das Interview. Lars wohnt in einer WG in Frankfurt (O) und hat ein Auslandssemester in Spanien hinter sich. Er entschied sich für die Viadrina, da man dort Fremdsprachenkurse belegen muss, so ist man mit mehr Kontinuität bei der Sache. Und wie ist die Atmosphäre an solch einer besonderen Universität? Lars beschreibt sie als beinah familiär, da die Viadrina eine der - 35 - kleinsten Universitäten Deutschlands ist. So kennt man die meisten der vergleichsweise wenigen Studenten persönlich oder vom Sehen. Schaut man jedoch genauer hin, fallen einem kleine Zickereien und Konkurrenzkämpfe auf. Die Studenten der drei Fakultäten, die wirtschaftswissenschaftler (Wiwis), die Jurastudenten (Juris) und die Kulturwissenschaftler (Kuwis), hegen, geprägt von Vorurteilen, eine gewisse Verachtung gegeneinander. Während die Wiwis als eher versnobt gelten, werden die Kuwis als Jasmintee trinkende Hippies abgestempelt. Die Juris sind die ehrgeizigen Streber, die den ständig in der Bibliothek sitzen, Bücher verstecken und Johanna Seiten herausreißen, um einen Vorsprung gegenüber ihren Mitstudenten zu gewinnen. Und dann gibt es da noch die Berliner. Sie sind meistens Pendler und werden als arrogante Egoisten hingestellt. Sie kommen zu spät in die Vorlesungen, wollen früher gehen, um die Bahn zu bekommen. Das Positive an den Berlinern? Man lernt von ihnen, Ellenbogen einzusetzen. Natürlich kann man solche Klischees nicht verallgemeinern, aber es steckt immer ein Körnchen Wahrheit in Vorurteilen. Eine kleine Anekdote dazu: Ein Berliner stürmt mit typisch berlinerischem Elan in den Hörsaal, hinter ihm eine polnische Studentin. Diese ist Zuvorkommenheit gegenüber Frauen gewohnt und geht dem Berliner hinterher, in der Annahme, dass er ihr die Tür aufhalten werde. Der typische Berliner ist jedoch kein geübter Gentleman und so muss sie eine kurze, aber sehr schmerzhafte Bekanntschaft mit der Tür machen. Nationeneintopf – gut durchgerührt oder Dümpeln in der gleichen Brühe? Die Verzahnung der Fakultäten klappt noch nicht besonders gut. Aber das Leben an der Uni ist ja nicht vorwiegend von Vorurteilen und Zickereien geprägt. Wie sieht das interkulturelle Leben aus? Ein Blick in eine Vorlesung: Vorne sitzen die Ehrgeizigen, international gut durchgemischt. Auf den billigen Plätzen tummelt sich das gemeine Studivolk, schön nach Nationalität geordnet. In den letzten beiden Reihen: Man kann es sich schon denken – die Berliner. Besonders in den Vorlesungen zu deutschpolnischem Recht scheint eine unsichtbare Grenze die beiden Gruppen voneinander zu trennen. In der Mensa sieht es nicht anders aus. Warum? „Die Leute kleben sehr stark an ihrer Muttersprache.“, begründet Lars. Dies wirkt sich auch im privaten Bereich aus: die fehlende Kommunikation hemmt den Kontakt. So sind auf einer Party, die von einem polnischen Studenten (natürlich in Słubice) veranstaltet wird, zu 99% nur Polen anwesend. Wird das Konzept der Viadrina Universität denn überhaupt im Alltag umgesetzt? Die Viadrina versteht sich als „Portal in den Osten“, aufgrund des hohen Anteils an polnischen Studenten und der Nähe zur Grenze. Sie unterhält ein Jointventure mit dem Collegium - 36 - Polonicum (Studien- und Recherche- doch das Wichtigste, um eine Basis für zentrum in Słubice), zusammen mit der eine Zusammenarbeit von Völkern zu polnischen Universität Adam Mickie- schaffen. wicz in Poznan. Die internationale Kooperation ist gegeben, zumindest von Erasmus und die Interstudis: abgeschotoffizieller Seite. Weiterhin gibt es eine tete Internationalität? Vielzahl an Projekten, um besonders Kurz vor elf, immer noch in der Bibliodas deutsch-polnische Verständnis zu thek. Lars muss zu einer Vorlesung, stärken. Polnische Studenten bekom- Johanna hat aber Zeit für mich und schlägt mir vor, Bernd men finanzielle UnterSchünow zu befragen. stützung, um an diesen Er ist verantwortlich Projekten teilnehmen für die Gaststudenten, zu können. Angebote die im Rahmen des wie kostenlose PolErasmus Programms an nischkurse, eine Reise die Uni kommen. An der für die Erstsemester Bürotür klebt ein Zetnach Polen oder intertel: „Bin gleich wieder kulturelle Workshops da“. „Er macht gerade sollen die Studenten eine Raucherpause.“, mit den unbekann- Bernd Schünow, Abteilung für internationale Angelegenheiten verrät Johanna mir. Wähten Gepflogenheiten rend der Wartezeit zeigt sie vertraut machen. Beispielsweise lernt man dort, einen Po- mir die Tandemwand. Hier suchen und finden sich Studenten, um gemeinsam len niemals direkt zu kritisieren, denn dies die Sprache des anderen in alltäglichen Situationen zu erlernen. wird persönlich genommen. Mit diesen Voraussetzungen dürfte Bernd Schünow entpuppt sich als aufdie internationale Verständigung und geschlossener, hilfsbereiter Mensch, Freundschaft kein Problem sein. Den- der mir gern Auskunft gibt. Das Erasmus Pronoch erzählt Lars, dass er gramm wurde 1987 nur einen Polen in seinem zur Förderung Freundeskreis hat, ansonakademischer Mosten sind alle deutsch. Anbilität gegründet dere Studenten bestätigen und wird heute an das, Aktivitäten mit Komvielen deutschen militonen aus anderen LänHochschulen angedern finden nur während boten. Studenten, Veranstaltungen an der Uni Professoren und statt. Man toleriert einMitarbeitern wird ander, aktive Kooperation „Tandem gesucht” dabei ermöglicht, ein oder zwei findet aber kaum statt. Die Besuche in Polen seitens der Deutschen Semester im Ausland zu verbringen. werden immer seltener, da der Reiz Mindestens ein Auslandssemester ist des Neuen mit der Zeit verloren geht. für die Studenten der Viadrina Pflicht. Interesse an der fremden Kultur ist je- Dieser Austausch geht an der Viadrina - 37 - aber auch über europäische Grenzen hinaus. Gaststudenten aus der ganzen Welt sammeln Erfahrungen an der Europa-Universität, genauso wie die Studenten der Viadrina ins Ausland gehen, um andere Nationen kennen zu lernen. Jährlich kommen ca. 230 240 Gaststudenten an die Universität, während allein im Rahmen von Erasmus um die 400 Studenten ins Ausland g e s c h i c k t Tandemwand werden. Es geht um internationalen Austausch, um Völkerverständigung. Doch die Kooperation klappt nicht automatisch, es muss nachgeholfen werden. Genau diesen Job erfüllt Bernd Schünow. So organisiert er Veranstaltungen wie den International Day, der einmal pro Semester stattfindet. Dieser ist vergleichbar mit einer Messe. Jede Nation hat einen Stand, an dem die Studenten ihr Land präsentieren und auch in einen Wettbewerb miteinander treten, da der beste Stand am Ende ausgezeichnet wird. So sind die Argentinier inzwischen berühmt dafür, an ihrem Stand Tango zu tanzen. Auch eine Party am Abend gehört mit zum International Day. Außerhalb solch besonderer Ereignisse sieht die internationale Verständigung jedoch anders aus. Die Gaststudenten halten sich in ihrer Austauschgruppe auf, mischen sich kaum mit den Studenten der Viadrina Universität. Sie bilden eine eigene multinationale Gruppe. One Step Closer? Machen die verschiedenen Kulturen in Europa nun durch die Viadrina Universität einen weiteren Schritt aufeinander zu? Die Akzeptanz anderer Völker und ihrer Sitten ist verbessert worden, aber am Verständnis hapert es noch. Die Kontaktscheu wird den Studenten genommen, aber um über bloße Toleranz hinauszukommen müssen die Studenten aller Nationen mehr Eigeninitiative ergreifen. Sonst lebt man nur nebeneinander her. Aber ist das nicht vielleicht auch schon genug? Meiner Meinung nach nicht. Ignoranz ist eines der größten Probleme in der Völkerverständigung. Es sind vielleicht keine tiefen Freundschaften zwischen zwei Ländern nötig, aber ein größeres Verständnis von Unterschieden und Gemeinsamkeiten würde manche Beziehung wesentlich verbessern. Nicht Vorurteile würden die Haltung gegenüber einem fremden Land bestimmen, sondern eine selbst gebildete Meinung. Durch Kommunikation. - 38 - INFOKASTEN Was ist die Viadrina Universität? Sie wurde 1991 wieder eröffnet, nachdem sie 1811 aufgrund der Konkurrenz der Humboldt-Universität in Berlin schliessen musste. An drei Fakultäten (Rechts-, Wirtschafts-- und Kulturwissenschaften) studieren insgesamt ca. 5000 Studenten aus über 73 Ländern. Studenten von überall auf der Welt kommen zu dieser verhältnismäßig kleinen Uni, um ein oder zwei Semester im Ausland zu verbringen. Ca. 40 Prozent der Studierenden sind polnischer Abstammung; die meisten von ihnen leben im polnischen Słubice, das nur durch die Oder von Frankfurt getrennt ist. Bis 1945 gehörte Słubice zu Frankfurt (O), durch die Potsdamer Konferenz wurde die Stadt jedoch geteilt. Die Idee ist ein dreisprachiges Projekt, auf dem Schwerpunkt deutsch, polnisch, französisch. Die Vorlesungen und Seminare werden auf Deutsch und Englisch gehalten. Eines der Hauptziele der Universität ist die Verbesserung der deutsch-polnischen Beziehung. Die Schlagworte: interdisziplinär und interkulturell. RONJA Z. (17), HAMBURG - 40 - STUDENCKIE ŻYCIE NA POGRANICZU – FRANKFURT (ODER)/ SŁUBICE Nauka, praca, rodzina, wydatki… studenci wszystko musza ze sobą pogodzić, a do tego znaleźć chwilę na relaks i zabawę ze znajomymi. A co jeżeli odbywa się to wszystko w obcym kraju i języku? Jak sobie radzą? Codzienność studenta żyjącego na granicy polsko-niemieckiej rożni się od życia ludzi uczących się w swojej ojczyźnie. Mieszkańcy polskiego pogranicza, którzy uczą się po drugiej stronie granicy są mniejszością na niemieckim uniwersytecie. Muszą zmagać się z nowymi problemami. WYDATKI STUDENCKIE Studenci muszą zapewnić sobie akademik bądź mieszkanie, jedzenie i zabezpieczyć się na wypadek nieprzewidzianych wydatków. We Frankfurcie nad Odrą na uniwersytecie Viadrina znajduje się 30% Polaków. Niemieccy studenci, którzy mają problemy finansowe są wspomagani przez państwo w kwocie około 550 euro miesięcznie. Suma ta, zadowala ich i wystarcza na zaspokojenie wszystkich podstawowych potrzeb. Takie dofinansowanie nazywa się Bafög. Polega ono na tym, że podczas studiów kursant dostaje tym więcej pieniędzy, im mniej zarabiają jego rodzice. 10 lat po ukończeniu studiów musi zwrócić połowę z kwoty, którą w sumie otrzymał. Polscy studenci mogą niestety tylko pomarzyć o takim funduszu. W nielicznych przypadkach Polacy dostają około 150 euro miesięcznie od uniwersytetu. Warunkiem jest zaliczenie dodatkowych testów językowych. Mogą się również ubiegać o dofinansowanie ze strony polskiej. Zdarza się to niestety nieczęsto. Ważnym elementem wydatków studentów jest jedzenie. Kursantom opłaca się najbardziej chodzić na uniwersytecką stołówkę. Oszczędzają i czas, i pieniądze. Mogą otrzymać dziennie pięć dań, gdzie każde z nich kosztuje około 2 euro. Polakom zdarza się narzekać na posiłki, jak mówi Darek – student prawa: „Jedzenie jest bardzo monotonne. Polacy wolą polską kuchnię, ale i tak prawie wszyscy korzystają ze stołówki, gdyż nikt nie ma czasu na gotowanie. No i nie każdy potrafi.” CO Z POLAKAMI W NIEMIECKICH AKADEMIKACH? W niemieckich akademikach Polacy niechętnie zamieszkują. Głównym powodem jest bariera językowa. Polacy znają język na tyle, aby rozumieli wykłady. Znajomość niemieckiego jest u nich bierna. Ewa – studentka na 2 roku wypowiedziała się na ten temat tak: „Znamy język tylko taki, którym posługujemy się na wykładach. W codziennym życiu wolimy posługiwać się ojczystym językiem.” Nieliczni natomiast wręcz wolą zamieszkać z Niemcami, aby właśnie stawić czoło obcej kulturze. Kolejnym dylematem jest kwestia pieniędzy. Niemiecki akademik kosztuje około 200 euro miesięcznie, a polski około 300zł. Możliwość zaoszczędzenia kilku złotych jest bardziej przychylna dla Polaków, niż perspektywa krótszej drogi do uniwersytetu. Studenci są zdania, że Niemcy nie mają wielkich chęci na integrowanie się z Polakami. Prawie nieznające się dwie strony granicy nie współpracują ze sobą. Z tego powodu Polacy nie mogą za bardzo - 41 - bimy chodzić z przyjaciółmi do centrum Frankfurtu. Jest tam więcej klubów i wszystkie są blisko siebie. Łatwo możemy się przemieszczać z klubu do klubu i przyjemnie spędzić czas”. Niemcy odwiedzają polską stronę z powodu niższych cen. Opłaca im się przychodzić na zakupy i lubią polską RELACJE kuchnię. StePOLSKICH I fan – niemiekNIEMIECKICH ki student praSTUDENTÓW wa stwierdził, Czy wszyscy że „Niemcy się kochają, wolą się zdepomagają socydowanie bie i cieszą wolą kupować się na swój papierosy po widok? Czy Uniwersytet Europejski Viadrina we Frankfurcie nad Odrą polskiej stromoże króluje rywalizacja, nienawiść i negatyw- nie, a polska, tania kuchnia, świetnie ne nastawienie? Grzegorz – student smakuje.” stosunków między narodowych jest zdania, że „relacje miedzy Niemca- A CO Z WOLNYM CZASEM? mi i Polakami są pozytywnie neutral- Bywa, że studenci prowadzą na pograne. Nie ma żadnych uprzedzeń.” W niczu zwariowane życie. Oczywiście większości Polacy mieszkają po pols- gdy nadchodzą egzaminy potrafią kiej stronie, Niemcy po niemieckiej. uczyć się przez kilka dni non-stop. KieStudenci nie mają ze sobą zbyt bliskich dy natomiast tych egzaminów nie ma, kontaktów więc nie mają możliwości czy można popracować, pobawić się i na lepsze poznanie się. Uniwersytet, znaleźć chwilę dla rodziny? na pierwszym roku studiów, organizu- Wygodą jest to, że na uniwersytecie je wycieczkę integracyjną. I na tym Viadrina można samemu ułożyć plan kończy się zaangażowanie w tę sprawę zajęć. Mimo to, ciężko jest to wszystze strony uczelni. Polscy i Niemieccy ko pogodzić. O stałej pracy studenstudenci mają możliwość spotkania się ci powinni raczej zapomnieć. Stefan wzajemnie po przeciwnych stronach – student prawa uważa, że „studenci stawiają albo na naukę, albo na prace. granicy z różnorakich przyczyn. Polscy studenci odwiedzają Frankfurt Zdarza się, że czasami po wykładzie z powodu lepszych miejsc rozrywki pędzę na kilka godzin popracować, i możliwości wyższych zarobków niż ale w większości przypadków stumają w Słubicach. Michał – student denci pracują na wakacjach.” Studia ekonomii powiedział: „Wieczorami lu- mogą pozwolić na dorywcze prace. Po liczyć w akademiku na pomoc związaną z problemami w nauce, bądź innymi ewentualnościami. Ewa powiedziała: „Nie znamy się z Niemcami, więc nie liczymy na pomoc z ich strony. W miarę możliwości Polacy pomagają sobie nawzajem i całkiem dobrze nam to wychodzi”. - 42 - zajęciach na uniwersytecie student ma możliwość dorobienia kilku złotych. Wolnego czasu, uczący się na uniwersytecie, mają niewiele, około 2 – 3 godzin w ciągu dnia. Wykorzystują go na pracę, albo na relaks, uprawianie sportu, spotkania z rodziną. Polscy studenci poświęcają więcej czasu bliskim, czego przyczyną jest wychowanie i tradycja. Jak powiedziała Magda – studentka psychologii: „Polacy zawsze spędzają święta z rodziną. Co weekend jeżdżą do krewnych, i ogólnie poświęcają rodzinie dużo uwagi. Niemcy nie skupiają się za bardzo na sprawach rodzinnych. Oczywiście jak mogą to jadą do rodziny, ale to nie jest tak, że musza i już.” DLACZEGO POLACY WYJEŻDŻAJĄ NA STUDIA? Polskim studentom podoba się sposób nauczania na niemieckich uczelniach. Jak sądzi Michał – student prawa: „Polskie uniwersytety prowadzą tok nauczania destruktywnego, czyli stawiają na uczenie się na pamięć gotowych formuł, definicji. W Niemczech naucza się konceptualnie, czyli kształci się umiejętność samodzielnego myślenia, co jest lepsze dla studentów”. Ponadto zakłada się, że po niemieckich studiach łatwiej dostać lepszą pracę. Niemiecki dyplom ukończenia uniwersytetu jest bardziej wartościowy dla dużych firm na dzisiejszym rynku pracy i otwiera szersze możliwości polskim studentom. Taki dyplom potwierdza fakt, że zna się język niemiecki, który odgrywa ważną rolę w dzisiejszym świecie. Równie zachęcająca dla polskich studentów jest możliwość poznania nowej kultury, nowego środowiska i języka niemiekkiego, który otwiera drogę na lepsze zarobki w przyszłości. - 43 - MICHELLE S. (16), ŚWIDNICA NO!!!! Wir haben ja schon von der umgekehrten Bedeutung von Kopfschütteln und Nicken gehört. In manchen Ländern wie z.B. in Bulgarien wird bei ¨Ja¨ der Kopf geschüttelt und bei ¨Nein¨ genickt. Zum Glück gehören die Polen nicht dazu, sonst wäre die deutsch-polnische Kommunikation ja noch schwerer. Und doch gibt es ein ähnliches Problem: Es sieht für uns Deutsche wirklich merkwürdig aus, wenn die Polen ¨No, no¨ auf eine Frage antworten und dabei hilfsbereit lächeln. Das erste Mal passiert ist mir das, als eine unserer polnischen Kolleginnen nach dem Weg fragte. Obwohl ich nichts verstand, folgte ich der Konversation. So wurde ich schließlich komplett verwirrt, als die angesprochene Person ¨No, no¨ antwortete, aber eifrig weiter redete. Des Rätsels Lösung: ¨No¨ ist ein ¨False Friend¨! Es bedeutet nicht etwa wie im Englischen ¨Nein¨, sondern es wird benutzt, um ein Gespräch weiterzuführen. Man kann es so etwa mit „Ja, ja“ übersetzen. Mit diesem Wissen kann nun beruhigt das nächste Kapitel der deutsch-polnischen Verständigung anfangen. TOMKE M. (18), PAPENBURG - 44 - LOVE STORY “There’s nothing you can do that can’t be done, nothing you can sing that can’t be sung. Nothing you can say but you can learn how to play the game. It’s easy… All you need is love. Love is all you need. ” Is it really like this? Is love – the real one, the purest – really this easy? What about the barriers, what about struggling to keep the feeling alive? What if you found the one you’ve been waiting for but you cannot forget about the history, or better – your family cannot? We took into consideration some of the love stories between two nations, which still seem to have problems with prejudices. Is German-Polish relationship possible? ing Iga in the middle of the night! We also use Skype and. it really works!” Iga agrees with her boyfriend. “But not everyone finds our relationship so great though. There are people in my school that are a bit sceptic about it. Fortunately my friends love him even more than they love me! Iga laughs. Christopher and Julia are our second ‘mixed’ couple. „I really miss her” – he begins answering his interview with this sentence. “I’ve never felt this way before. It’s like gravity moves when I see her. Suddenly there’s nothing that counts more than she does. I love everything about her, the way she stares at me, the way she smiles when she sees me… She makes me feel so special…” This isn’t a romance book. For Christopher and Julia this is everyday life… but it is not as easy as it sounds. For the beauty of their love, they have to live with a distance between them. Julia, living in Szczecin is neglecting “Iga jest moim słoneczkiem”. This sentence means in Polish “Iga is my sunshine”. Jonathan says it loudly with a spark in his eyes. “We met in Kreisau in April on the MICC project. It was a hard time for us after all – The barrier of nearly 800 kilometers really makes things so difficult”. The couple seems so happy together. They hold hands, look into each other’s eyes – they look as if they were inseparable! Iga is 17 and comes from Łódź in Poland; Jonathan is 16 and is from Hamburg, Germany. We asked if their parents had any problems with their relationship. “Not really. My mum was honestly Iga i Jonathan her family for that they don’t accept really happy for me – she said she was glad I finally found someone. their relationship. “It’s never been easy The only problem was with the phone for both of us. My parents say they bills. I sometimes couldn’t resist call- cannot live with the fact that I fancy - 45 - a German. I guess they still haven’t forgotten the history. But we’re never going to stop fighting with these awful prejudices!” We called Julia, and asked about the day they met. “I was an exchange student in Munich. It’s wasn’t love at first sight. Firstly, he annoyed me. He was so self-confident. I didn’t expect that I could ever fall in love with such a person. I don’t know how it happened. Actually, we started to talk, and then… boom! Suddenly I saw him from another perspective. He was more sensitive than I thought he could be... ”. We wondered if language differences would be a barrier. But they both speak English. “It’s a motivation for me. Now I want to learn English – more Stefan and more!” – says Christopher. Let’s keep our fingers crossed for Christopher and Julia! Hopefully their unique love will survive! He was in a museum, in Warsaw. A German guy, in his twenties, who was looking for a wife? Not really. He was just interested in an art exhibition. Suddenly he saw HER… “I was just looking around and I saw a wonderful looking girl. I invited her for a coffee. She asked me if it’d be okay to take her friend. Actually… it was a boy and he wanted to check if I was a good guy! It was weird, but he had seemed to accept me. I wanted to kiss her, she didn’t want it though. She was a wellbehaved girl ;). I knew she was going back to her hometown – Gdansk the following day. It didn’t take me long to decide I was going there too! I rented some hostel, we were meeting every evening, after her exhausting work day…” Stefan continues his story with a wide smile. “Actually we’re married for 3 months now” We asked, according to our main topic, if there were any kinds of a problem in their relationship – especially concerning family issues. “Well… no. My family was pretty okay with that. Only Krysia’s had some problems. See, she is catholic and I’m an atheist. I visited her once, and her parents gave me a guest room. I was quite confused… ;) I didn’t really expect it – I was surprised that something like this still exists! (…) yeah, this first night was dramatic. But it seems to be getting better from now on.. The families get along with each other.” The couple lives together in Berlin now. They had a civil marriage. We asked for the language barrier – it turns out that Stefan can speak Polish fluently. He’s been learning for five years now – so… as long as he’s known Krysia. Even now, when he speaks her name, we can hear the specific German accent. But who cares? Joanna tells the story of her grandma - 46 - Barbara… It’s the most suprising love story we’ve ever heard. It’s connected with prejudices and history… Barbara’s husband died in World War II. “I miss him.” She used to repeat it all the time. The sixty year old woman was lonely then. But suddenly to her life came someone else – Fritz. The fact that he’s German is quite shocking. What can we say? Things like history or prejudices don’t matter when it comes to love. They got married and live happily, even now. “I really didn’t know how they got to know each other. It was always a big mystery. Anytime I asked her, she was avoiding the answer. ” – says our friend Joanna. “Actually, it is a pretty funny story. I found that they met by a matrimonial agency for lonely hearts. They wrote to each other quite many letters. I didn’t know that Fritz was such a romantic guy!” When it come to Love, past has no meaning. So The Beatles were right. When this special feeling comes to your life you just let things be and you can’t resist or debate it. Love is Love and history can`t change that. So maybe even though, you had ancestors fighting against each other – it must not have anything in common with your own life. Especially when it comes to love., love, love. MAGDA M., JOANNA K., JOANNA W. (17), ŚWIDNICA - 47 - stark auseinander. Oft äußern diese sich in Kommentaren oder Witzen, jeSłubice und Frankfurt: seit mehr als doch ¨steckt in jedem Witz auch ein 50 Jahren sind die beiden Städte ge- bisschen Wahrheit¨, wie ein Passant zu trennt und bemühen sich um ein gu- bemerken wusste. Die gängigsten Vorurteile sind immer tes deutsch-polnisches Verhältnis noch das Stehlen von Autos und das Während ein älterer Mann mir erzählte, Wegnehmen der Arbeitsplätze seitens eine deutsch-polnische Freundschaft der Polen. sei nicht möglich, erlebte ich die bei- Wie tief einige dieser Vorurteile in den den Städte als lebendig, bunt und viel- menschlichen Köpfen stecken, zeigt seitig. Und deutschpolnische Märkte sich bei genauerem Nachfragen. Ein oder die Viadrina Universität schienen Maler sagt überzeugt, es gäbe in seiner interessante Projekte zu sein. Doch wie Stadt keine Vorurteile gegenüber Podenkt die Bevölkerung über Koopera- len. Als er jedoch auf die polnisch-intetion, das deutsch-polnische Verhältnis grierte Universität zu sprechen kommt, antwortet er und die Eur¨natürlich ist opa-Universidie Uni eine tät Viadrina gute Idee, Universität? es sind ja Frankfurt ist nicht alle Poeine kleine len Diebe.¨ Stadt direkt Auch ist er an der Oder der Meinung, mit einer dass die InteEinwohnergration kein zahl von Problem sei, etwa 64.000. jedoch kenne Berühmtheit er nicht eierlangte die nen einzigen Stadt besonPolen. ders durch Brücke Frankfurt (Oder)/ Słubice Ein Bauardie EuropaUniversität Viadrina, an der in diesem beiter sagt, er gehe gerne rüber in die Jahr 5.000 Studenten eingeschrieben polnische Stadt Słubice, um Zigaretten sind. Die Stadt bemüht sich darum, zu kaufen oder spazieren zu gehen. Er Frankfurt ein weltoffenes Image zu könne auch ein wenig Polnisch ¨Guten geben. Kooperation mit polnischen Tag¨, ¨Wiedersehen¨, Arschloch¨. Partnerstädten und die Zusammenar- Słubice hat etwa 17.000 Einwohner und beit der Einwohner von Frankfurt und liegt auf der polnischen Seite der Oder. Słubice stehen an erster Stelle. Doch Bis 1945 gehörte es mit zu der deutinwieweit nimmt die Bevölkerung diese schen Stadt Frankfurt (O), nun ist es unabhängig und durch eine Brücke über Ideen an? Die Meinungen, ob es in Frankfurt Vor- der Oder mit Frankfurt verbunden. Beurteile gegenüber Polen gibt, driften sonders auffällig sind die Werbungen VEREINT, GETRENNT, UND JETZT? - 48 - für die billigen Zigaretten, sobald man die Brücke überquert. Auch auf der polnischen Seite verhalten sich die Menschen ähnlich distanziert. Sie haben selten deutsche Freunde und gehen nur über die Grenze, um einzukaufen. Die Jüngeren sind oft etwas aufgeschlossener, sie freuen sich darüber, dass die Grenze geöffnet ist und finden auch die Idee der Universität Viadrina sehr ansprechend, jedoch glauben einige, dass die Deutschen von der Uni mehr profitieren. Ein Taxifahrer berichtete, dass es eine große Konkurrenz zwischen deutschen und polnischen Taxifahrern gäbe. ¨Die Deutschen spucken auf die polnischen Taxis und andersherum¨, sagte er. Dies habe sich zwar gebessert, aber zufrieden schien er nicht zu sein. Für viele Einwohner scheint das Problem der mangelnden Integration eher nebensächlich zu sein. Sie haben zwar keine polnischen Freunde, gehen nur über die Grenze um Zigaretten zu kaufen oder einen neuen Haarschnitt zu bekommen, jedoch sehen sie auch keine Bedrohung vom Nachbarland kommen. Sie konzentrieren sich auf ihr Alltagsleben. MARLEEN N. (15), HAMBURG - 49 - - 50 - Fundacja Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego Ośrodek Fundacji Krzyżowa znajduje się na Dolnym Śląsku na dawnejszym majątku rodziny von Moltkiego, gdzie w czasie II wojny światowej spotykał się „Krąg z Krzyżowej“ , jedna z najważniejszych grup niemieckiej opozycji antyhitlerowskiej, skupiająca opozycjonistów z różnych grup społecznych, wyznań i orientacji politycznych. Opozycjoniści nie tylko zasłużyli jako obrońcy demokracji i praw człowieka, ale też dali przykład w kszałcie owocnej współpracy mimo różnic światopoglądowych i religijnych. W idee stworzenia z Krzyżowej międzynarodowego centrum spotkań zaangażowali się Polacy, Niemcy, Holendrzy i Amerykanie, którzy współpracując ze sobą pragneli stworzyć w Krzyżowej miejsce porozumienia europejskiego, w którym propagowane byłyby idee Kręgu z Krzyżowej - tolerancji, pokoju i szacunku dla bliźnich. Ich inicjatywę wsparły rządy Polski i Niemiec wybierając Krzyżową jako miejsce pamiętnej historycznej Mszy Pojednania między Niemcami i Polakami w listopadzie 1989 a później ze środkami finansowymi na odbudowę majątku i urządzenie nowoczesnego centrum spotkań. Wczoraj i dzisiaj Krzyżowa słynie z tolerancji i odwagi cywilnej. Przekonujemy, że opłaca się osobista odpowiedzialność za polityczną, społeczną i ekologiczną przyszlość spółeczenstwa europejskiego. Zespół pracowników Fundacji to międzynarodowa grupa doświadczonych i kilkujęzycznych specjalistów z doświadzeniem w dziedzinie komunikacji interkulturowej. Praca merytoryczna jest realizowana w odziałach: Międzynarodowym Domu Spotkań Młodzieży, Miesjcu Pamięci, Akademii Europejskiej i w programie Wrocław- Lwów. Fundacja Krzyżowa jest organizacją pożytku publicznego – prowadzi działalność bez osiągania zysku i nie dostaje żadnych państwowych dofinansowań. Wszystkie przychody służą finansowaniu merytorycznej pracy lub wykorzystywane są na utrzymywanie ośrodka. Działalność Fundacji finansowana jest z dotacji przyznawanych na realizację konkretnych projektów. Rada Nadzorcza i Rada Fundacji pracują społecznie. Fundacja Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego/ Krzyżowa 7 58-112 Grodziszcze Polska/ Polen Tel: + 48 74 85 00 313 E-mail: [email protected] www.krzyzowa.org.pl Stiftung Kreisau für Europäische Verständigung Die Anlage der Stiftung Kreisau liegt in Polen in Niederschlesien auf dem ehemaligen Gutshof der Familie von Moltke, wo sich während der Zeit des Nationalsozialismus der sogenannte Kreisauer Kreis traf. Diese Widerstandsgruppe bestand aus Vertretern verschiedenster Gesellschaftsschichten und politischer Orientierungen, die nicht nur Verfechter der Demokratie, sondern auch ein Vorbild für die erfolgreiche Zusammenarbeit trotz verschiedenen Weltanschauungen und religiöser Überzeugungen waren. Die Vordenker der internationalen Begegnungsstätte in Kreisau waren Polen, Deutsche aus BRD und DDR, Amerikaner und Holländer, die hier einen Ort der europäischen Verständigung aufbauen wollten, der sich an den Kreisauer Kreis und dessen Ideen von Toleranz, Frieden und Wertschätzung anderer anlehnt. Die Regierungen von Deutschland und Polen unterstützten diese Initiative mit Mitteln zur Errichtung einer modernen Begegnungsstätte, nachdem fast zeitgleich mit dem Fall der Berliner Mauer im Herbst 1989 in Kreisau die historische deutsch-polnische Versöhnungsmesse stattgefunden hatte. Früher wie heute steht Kreisau für Toleranz und Zivilcourage. Wir machen deutlich, dass es sich lohnt, persönliche Verantwortung für die politische, soziale und ökologische Zukunft der europäischen Gesellschaft zu übernehmen. Die in Kreisau angebotenen Programme betreut ein internationales, mehrsprachiges Mitarbeiterteam, das über jahrelange Erfahrung in interkultureller Bildungsarbeit verfügt. Die pädagogische Arbeit wird in den Bereichen Internationale Jugendbegegnungsstätte, Gedenkstätte, Europäische Akademie und im Programm Breslau-Lemberg realisiert. Die Stiftung Kreisau ist eine parteipolitisch unabhängige, gemeinnützige Einrichtung, die keinerlei feste staatliche Unterstützung erhält. Alle Einkünfte kommen der Programmarbeit zugute oder werden in den Erhalt der Begegnungsstätte investiert. Die Gremien der Stif- Die Kreisau-Initiative Berlin e.V. wurde im Sommer 1989 von Ostund Westberlinern gegründet, um das Projekt Kreisau ideell und materiell zu fördern. Inzwischen hat die Initiative ca. 200 Mitglieder. Sie führt internationale Jugendbegegnungen durch und bietet Akademietagungen (Erwachsenenbildung) an. Als regierungsunabhängige Organisation leistet sie durch Öffentlichkeits- und Netzwerkarbeit, Beratung und Projektarbeit einen relevanten Beitrag für die europäische Zusammenarbeit. Seit 2002 unterhält sie ein Verbindungsbüro zur Stiftung Kreisau, das neue Begegnungsformate konzipiert und in enger Zusammenarbeit mit der Stiftung Kreisau durchführt. Kreisau-Initiative Berlin e.V. c/o Allianz An den Treptowers 3 12435 Berlin Tel.: +49 30 53 83 63 63 Fax: +49 30 53 02 79 23 E-Mail: [email protected] www.kreisau.de Stowarzyszenie Kreisau-Initiative Berlin e.V. zostało utworzone latem 1989 roku przez Niemców z Berlina Wschodniego i Zachodniego. Ich celem było ideowe i finasowe wsparcie Projektu Krzyżowa. Na dzień dzisiejszy stowarzyszenie liczy około 150 członków i zajmuje się organizacją spotkań młodzieży i imprez szkoleniowych dla dorosłych. Jako organizacja pozarządowa prowadzi działalność w zakresie PR, nawiązywania kontaktów, doradztwa i realizacji projektów, czym wnosi znaczący wkład w rozwój współpracy europejskiej. Od 2002 roku Kreisau Initiative prowadzi Biuro łącznikowe Fundacji Krzyżowa, zajmując się opracowaniem nowych form spotkań, realizowanych następnie w ścisłej współpracy z Fundacją Krzyżowa. www.kreisau.de www.krzyzowa.org.pl