Popko.pl - Droga ku prawdzie

Transkrypt

Popko.pl - Droga ku prawdzie
Popko.pl - Droga ku prawdzie
Trudno jest pisać osobie, której celem jest wyprowadzenie ludzkości z niewoli, bo rzecz ta wydaje się
nie tylko niemożliwa, ale rodzi podejrzenie, że osoba ukazująca taki kierunek swoich działań, porywa
się z motyką na słońce albo że jest przepełniona pychą. I tego obrazu nie zmieni początkowo nawet
podpowiedź, że jestem ledwie ogniwem w łańcuchu zmian i że ku temu działaniu jestem szkolony nie
przez ludzi, ale przez Białych Braci w astralnym mieście Oriin, którym zawiaduje Ten, którego znacie z
historii jako "Jezus". Mój wizerunek zmienia się dopiero w oczach tych, których prowadzę ścieżką
wprost w mury tego miasta, gdzie już sami pobierają dalsze nauki, albo w oczach tych, których
wyzwalam z niewoli ograniczeń (chorób, opętań, kodów itd.), korzystając w swych działaniach właśnie
ze zdobytych umiejętności. Nie sięgam kresu mocy i może nigdy to mi nie wyjdzie, ale wciąż się
doskonalę i wzrastam, mając nadzieję - jak i wielu z was - że położę swoją cegiełkę pod gmach budowy
Nowego Świata.
Trudno jest też pisać słowo odautorskie osobie, której wszelkimi sposobami zamyka się drogę do
działań na rzecz innych. Jestem w tej chwili na cenzurowanym z tej prostej przyczyny, że mówię o
pewnych rzeczach wprost, mając na uwadze nie własny interes, ale dobro pojedynczego człowieka (nie
instytucji). Samo ścieranie się o prawdę w środowisku ezoterycznym doprowadziło do tego, że niemal
każdy "mistyk" w Polsce cierpnie na wzmiankę o mnie, a rozgrywki kuluarowe w Warszawie i Poznaniu
wciąż starają się wywołać medialną nagonkę na moją osobę, by tylko podważyć treści przekazywane
za moim pośrednictwem przez Siły Duchowe. A gdy dorzucimy do tego starcie z Kościołem, którego
figuranctwo i zło wytykam publicznie, to nie ma się co dziwić, że ludzie, którzy nie dotarli na tę
stronkę, są wprowadzani w błąd co do mojej osoby jak i co do ważności i poprawności głoszonych
przeze mnie treści. O metodach, którymi ezoteryka i Kościół stara się stłumić mój "głos prawdy", nie
będę wspominać, bo zetknął się z nimi każdy już w szkole podstawowej. A wszystko dlatego, że
ograniczam im źródło utrzymania, że mówię wprost, iż w drodze do wolności, radości i do Boga nie
potrzebna jest żadna zrytualizowana instytucja, zwłaszcza gdy każe sobie za to słono płacić. I nie
chodzi tu bynajmniej o sprawy finansowe, skądinąd istotne, ale o degradację istoty ludzkiej na
poziomie energetycznym i duchowym, o takie utrzymanie jej w ignorancji i energetycznym
upośledzeniu, by dała sobie wmówić to, o co tym zinstytucjonalizowanym formom zła chodzi.
Czy zauważyliście Państwo, że prócz naciągania ludzi na spreparowaną wiedzę, prócz inwazyjnych
metod leczenia i prób wzbudzenia w rzekomo leczonym człowieku jego naturalnych sił obronnych,
które same zaczynają sobie radzić z chorobą, prócz tego teatru "dobrotliwych cieni" ezoteryczne zło
zasadniczo nie potrafi uzdrawiać nawet na poziomie energetycznym? Nie mają dojścia do człowieka.
Dlatego stosują misteria. By nie stracić źródła dochodu wmawiają ludziom, że to, co w drugim
człowieku na pewnym poziomie potrafi uruchomić każdy inny człowiek zwykłym słowem zachęty, jest
zasługą ich mocy. Tego i wielu innych rzeczy nie potrafią. Za to są mistrzami kamuflażu.
Gdy podejmowałem te tematy w kręgach bioenergoterapeutów i radiestetów, omal mnie nie
zlinczowano. A ja tylko dla dobra całości próbowałem doprowadzić do sytuacji, w której ci, co nie mają
dyplomów-zatwierdzeń, ale za to miłością i dobrocią promieniujące serce - by tacy ludzie mogli
oficjalnie i masowo włączyć się w nurt uzdrawiania całego narodu. Wykazywałem na przykładach, że
domorosły majsterklepka potrafi lepiej pomalować ściany niż jego kolega po budowlanym technikum.
Wychodziły przy tym rzeczy skandaliczne - okazywało się, że wielu głośno reklamujących się
uzdrowicieli miało na swoim koncie zaledwie jeden czy dwa przypadki uleczenia, nadto przypadki
wątpliwe, bo objęte stałym leczeniem szpitalnym. To proceder znany i utrzymywany w tajemnicy. I nie
Strona: 1/10
http://www.popko.pl/droga,ku,prawdzie,page.xhtml
[2017-03-04 06:39:23]
chodzi tu o kompromitację całego ezoterycznego biznesu, który działa w oparciu o tworzone przez
siebie mity, ale o wulgarne zło, które nadal steruje postawą sekty ezoterycznej.
Po moich wystąpieniach zawrzało jak w ulu i natychmiast wypadłem poza cechową furtkę. Zarzucono
mi posługiwanie się skalami przy odczytach, choć sami adwersarze nie dysponują żadną metodą
mogącą potwierdzić ich zawodową przydatność, a dowodów ich skuteczności brak (poza przypominam - aktywowaniem naturalnych sił obronnych organizmu, co może robić każdy, jeśli zawiesi
czosnek na ścianie). Gdy proponowałem, by posłużyli się energetycznym czuciem, co jest podstawą ich
egzaminacyjnej roli, a przecież tylko to potrafią, to dochodziło do absurdalnych sytuacji, gdzie
wykazywano moje niszczące działanie na ludzki organizm, podczas gdy uzdrawiającym był ich własny
kolega. Nawet podczas mojego egzaminu na mistrza bioenergoterapii (zrobiłem, by mieć prawo głosu
w tych i innych ezoterycznych sprawach, co mi ustawicznie wypominano) starano się wykazać moje
braki. Na szczęście stało się dokładnie odwrotnie.
Obecnie dochodzi nawet do takich paradoksów, że wielu ezoteryków promuje swoje strony
internetowe, korzystając z mojego pozycjonowania. No bo skoro po wstukaniu mojego nazwiska
otwiera się cały portal, to wystarczy przecież zacząć dyskredytować moją osobę, by i ich strona zaczęła
być w końcu widoczna. I robią to ludzie, którzy prócz zdobywania głosów poprzez szydzenie z innych
sami nic do zaoferowania nie mają. Nic, dosłownie nic. Nie leczą, nie pomagają w ustawieniach
psychiki, za to skutecznie tumanią, posługując się przy tym wszystkim nieudolnie wiedzą pochodzącą
od innych. Dobrze, jeśli snują tezy na podstawie jakiś tam faktów naukowych, gorzej, gdy rzucają na
rynek to, czym ezoteryka przykrywa świat. Mają co prawda swoje pięć minut, ale to wysoka cena za
degradację duchową.
Paradoksalnie zarzuca mi się dokładnie co, co obarcza samych adwersarzy: chciejstwo, finansowy
rozbój, zadzieranie nosa itd. A przecież za swoje działania biorę ledwie cząstkę tego, co inni. Na
dodatek robię rzeczy, których - prócz moich uczniów - nikt dotychczas nigdy nie robił. Stopuję przy tym
to, czego nie potrafi doskonały sprzęt radiestezyjny. Działam więc na całość energetycznego świata.
Oczywiście znam swoje ograniczenia, Bogiem nie jestem, a pyszałkowatość mi się zarzuca - działam
tylko w pewnym zakresie pasm energetycznych i duchowych, ale skoro inni tego nie potrafią, to chyba
jest to godne zastanowienia (?)
Zarzut gromadzenia kasy? Wystarczy popatrzeć na ich sponsorowane linki i próby uwiedzenia widza
poprzez promowanie swoich warsztatów, na których usłyszycie o UFO i innych "cudach" (już
wszystkim znanych ze stron internetowych), by zrozumieć, o co tu tak naprawdę chodzi. Ja zarabiam
dużo, ale tylko dlatego, że od rana do wieczora mam ręce pełne roboty. Jednak za pracę biorę tak
mało, że inni stawiają przeczące pierwszym kolejne zarzuty: " marna ta jego skuteczność, skoro w
porównaniu z innymi bierze co łaska, inaczej pewnie nikt by nie przyszedł", (dorzućmy do tego grosze
za łamanie przestrzeni, choć tu jako - monopolista - mógłbym nieźle zarobić). Poza tym wszystko, co
zarobię, wkładam w szerzenie przekazanej mi wiedzy, ale o szczegółach mówić nie wypada (to moja
operacyjna tajemnica.
Dziwi też zarzut promowania "Jezusowego wizerunku". Może to działać tylko na tych, którzy nie byli na
tej stronie i nie oglądali videoblogu. Czy malarz zgłębiający arkana sztuki i mówiący głośno o swojej
pasji i zamiarach jest odbierany jako dewiant? Nie, wielu nawet podzieli jego aspiracje i mu w tym
pomoże. Czemu więc z automatu negatywnie podchodzi się do tych, których celem jest bycie coraz
lepszym człowiekiem? Wyraźnie akcentuję i w kółko powtarzam, że mistrzem można być tylko we
własnym życiu, walcząc ze słabościami, przywarami i niskimi wibracjami w sobie. Czy to realizowanie
Strona: 2/10
http://www.popko.pl/droga,ku,prawdzie,page.xhtml
[2017-03-04 06:39:23]
takiego celu jest czymś gorszym od bycia mistrzem malarstwa (własny styl)? Nie. Więc czemu zarzuca
mi się rzeczy, które nie mają miejsca? A może chodzi o to, że uczę widzieć, słyszeć, wiedzieć i wchodzić
w przestrzenie duchowe, które były dotąd dla normalnego człowieka niedostępne? Może chodzi o to, że
taki sprzęgnięty już z Siłami Wyższymi człowiek zdaje sobie sprawę z systemowego mechanizmu
ogłupiania i upodlania ludzkiej cywilizacji? Że potrafi on w minutę odczytać ukryte w człowieku zło,
fałsz i intencje kierujące jego zachowaniem? Tak, uczę, jak wszystko poprawnie widzieć (czytaj:
zdemaskować).
Wielu przychodzi na warsztaty tylko po to, by zostać podpiętym pod moc. Lecz gdy się okazuje, że
trzeba przy tym pracować nad własnym sercem, co w ogóle nie było intencją przybywających,
uważających się za wyższych od innych choćby z powodu przylepienia sobie etykietki "ezoteryk"
(czytaj: oszust), wtedy zaczyna się atak na moją osobę. Szkoda, bo to zagubienie trzeba będzie
naprawić w kolejnym wcieleniu, a najprawdopodobniej będzie ono gorsze niż to obecne. I tacy ludzie,
choć byli na warsztatach, publicznie zarzucają mi nakłanianie do pijaństwa i rozpusty, choć wszystkim
wiadomo, że powtarzane w videoblogu zdanie (piwo i tivi) oznacza obowiązek dbałości o bycie w
radości, co podnosi poziomy wibracyjne i umożliwia stały kontakt z niższymi pasmami duchowymi. To
hasło przypominające o prostej "technice", dzięki której człowiek wzmacnia swoje pole energetyczne,
stając się tym samym odporniejszym na wszelkie wejścia we własne struktury. To hasło-idea. Każdy z
nas wie, co go "kręci", co sprawia mu przyjemność, co dni czyni znośniejszymi. Może to być rozwijanie
pasji, oddanie się bliskim ludziom, zachwyt nad duchowym pięknem etc., wszystko to, co sprawi, że
zechce się nam żyć. Jeśli więc ktoś świadomie wypacza sens moich słów, gdy mówię o "piwie i tivi", to
jego intencje są oczywiste i nie ma co drążyć tematu. Nie ma się też co dziwić mojemu odczytowi
dotyczącemu takich ludzi, którzy nadal sądzą, że do końca życia będą mogli ukrywać swoją nieprawość
pod płaszczykiem energetycznej i duchowej tajemnicy, wmawiając innym, że są lepszymi, niż jest w
rzeczywistości. Czerpanie zysków z ludzi wkrótce zostanie u takich osób przerwane raz na zawsze.
Co się tyczy owego pana z Poznania, który promuje cudzą ezoteryczną wiedzę na swojej stronie
(zarabiając na cudzej pracy), starając się zyskać w ten sposób klientów na swoje spotkania, pana,
którego tak "brutalnie" potraktowałem "odczytem", dziwiąc się, że miał odwagę przyjść na kurs
rozwoju duchowego (pewnie sądził, że to kolejne warsztaty uczące manipulacji ludźmi), to jak widać po
czasie i jego agresywnych i nie przebierających w słowach tekstach miałem rację. No, ale ezoterykom
przystoi oczerniać nieznanych sobie ludzi, szydzić z nich, obrażać, a nawet posługiwać się manipulacją
sytuacyjną, kiedy to kilkugodzinne uczestnictwo w warsztatach traktuje się jako kompendium wiedzy o
prowadzącym warsztaty człowieku. Dziwne to i podejrzane. I najczęściej działa. Zapytam się tylko, co
będzie, jak nieznana mu osoba po spotkaniu go na wykładzie o UFO i wymienieniu z nim paru zdań
zacznie go oczerniać, posługując się wiedzą zdobytą podczas patrzenia na jego twarz. A gdy jeszcze do
tego druga niezadowolona osoba zechce uczynić to samo, by promować siebie, to ktoś potem ich
czytający może odnieść wrażenie, że w całej tej oracji są elementy prawdy, zwłaszcza jak osoba, której
tyczą się wywody, nie przekonuje z racji głoszonych tez. Jak powiedziałem rok temu, tak i powtarzam,
że rozwijające się w tym człowieku zło samo go pochłonie. Zostały mu dwa z trzech zapowiedzianych
lat, kiedy to cała jego osoba stanie się wyraźnie dla innych czytelna.
Przy okazji: istnieje w człowieku mechanizm ożywiania zła, wygrzebywanie i uaktywnianie tego, co się
w poprzednich wcieleniach innych ludziom robiło. Gdy stawił się warsztatach, miał w sobie zło
obudzone w 40%, dziś jego wartość wzrosła do 50%, za dwa lata sięgnie niemal 80%. Co odczytałem,
staje się faktem. Ale nie mnie proszę obwiniać za ten stan rzeczy, bo to nie ja się znieprawiam. Ja tylko
ukazuję duchowo-energetyczny stan tego pana. Ukazuję dla wszystkich tych, co SA narażeni na
styczność z takimi ludźmi. Ostrzegam po to, by byli ostrożni w układach z ludzkim złem, z ludzkim
Strona: 3/10
http://www.popko.pl/droga,ku,prawdzie,page.xhtml
[2017-03-04 06:39:23]
duchowym upadkiem.
Gwoli wyjaśnienia: Gdy ożywianie zła przekroczy w człowieku 40%, ono samo zaczyna w nim żyć i
wpływać na otoczenie, przy 70% otoczenie i ludzi samo sobie podporządkowuje, a przy 90% działa już
stale na wszystkich, nawet wtedy, gdy sam inicjator odtworzenia tej mocy ma już inne cele i chce swoją
uwagę skierować na Boga (to tzw. poziom "posiewu zła"), przy 99% zło otwiera w człowieku czerwone
oczy i go pęta, a przy 100% zabija duszę (stałe odcięcie od ducha).
Oczywiście istnieje i przeciwwaga tego stanu: zbawienie - stan wklęsłości energetycznej, który
powołuje wspólne pasmo dla energetycznych i duchowych obszarów w człowieku, przez co ów coraz
wyraźniej odczuwa potrzebę wyrażania się w prawie duchowym i odczuwania aktywnej obecności tych
sił w sobie i swoim życiu. "Zbawiam" - odcinam od braku odczuwania światła w sobie i tobie. Takich
działań we wspomnianym panu nie zauważono, a wręcz przeciwnie: poprzez lżenie tego, czego w sobie
dotychczas nie zawarł, zauważono rosnącą tendencję do jednoczenia z niszczącą go siłą zła. I o tym
trzeba pamiętać. I jest to stały horyzont Szarej Strefy naszej rzeczywistości.
Gdybym przedstawił listy, jakie do mnie napłynęły, w których osoby z rozpaczą opowiadają o tym,
czego w rzeczywistości doznały w Caritasowskich ośrodkach pomocy czy w gabinetach
psychoterapeutycznych, na kursach rozwoju duchowego i jakiś tam wykładniach ezoterycznych, jak
były tam traktowane, jak wmawiano im odczucia i prefabrykowano emocje, by pozostałym uczestnikom
wmówić, jak skuteczne są tamte szkolenia i formy opieki, to pewnie wówczas odpowiadałbym przed
sądem za oszczerstwa przez wiele długich lat. A immunitetu, jak pewien pan, niestety nie mam.
Pominę też stosownym milczeniem wszelkiej maści parareligijne stowarzyszenia (w tym i
usankcjonowane prawnie kościelne instytucje), bazujące również na New Age, które starały się
wciągnąć mnie na listę swoich zauszników, by obraz bojkotu mojej osoby był jeszcze bardziej
wyrazisty. Właśnie z tych powodów uciekam przed mówieniem o sobie w kontekście osoby prywatnej,
która jak każdy z nas na co dzień boryka się z wieloma trudnymi wyborami, gdyż ukazywanie zmagań z
własnymi słabościami wciąż jest wykorzystywane jako woda na młyn ezoterycznych adwersarzy.
Nie chciałbym też w tym miejscu poruszać spraw stricte osobistych, bo dotyczyłyby one osób, które w
moim życiu zaistniały, by potem odejść. Mam za to przyjaciół po drugiej stronie życia, z którymi mogę
czasami wibrować w stanach kolorowych harmonii. Mam też przewijających się przez moje życie
przeróżnych wędrowców, którym pomagam czasem coś zrozumieć. Lecz wszystkie te zakresy bliskości
są nazbyt osobiste, nazbyt delikatne, bym miał prawo je w tym miejscu bez ich zgody ujawniać. Prócz
oczywiście posługiwania się w przeplocie deszyfratorskim słowem o moich problemach czy
energetycznych trudnościach. Jestem bowiem jak każdy, nie wszystko widzę i nie wszystkiemu
sprostam, co ludzkie zło umiejętnie wykorzystuje. Wspominam o tym, byście wiedzieli, że ja też leję łzy,
tyle tylko, że mnie już nic nie zmoże.Więcej z pewnością odważę się wyznać w "Mojej drodze", która
będzie kolejnym drogowskazem w wędrówce ku nieznanemu.
Co się zaś tyczy mojej wiedzy, moich doświadczeń, to muszę przyznać, iż dla mnie samego są one
wielkim brzemieniem. Jestem bowiem typowym przykładem historii o człowieku z dżungli, którego
przeniesiono do miasta, ośrodka cywilizacji, któremu pokazano w tym świecie fantazji, jak żyje
człowiek przyszłości, nie tłumacząc ani, co i jak z czego wynika. No, może poza nielicznymi wyjątkami.
Oglądałem latające ptaki, wehikuły unoszące ludzi, domy wyższe niż drzewa, których zasad
funkcjonowania ledwie się domyślam, centra, w których gromadzili się ludzie, by przekazywać sobie
wiedzę, która była dla mnie czarną magią, miejsca, w których leczy się człowieka za pomocą czarów i
Strona: 4/10
http://www.popko.pl/droga,ku,prawdzie,page.xhtml
[2017-03-04 06:39:23]
dziwnych substancji, oraz wiele, wiele innych zjawisk, które przekraczały moje pojmowanie. Byłem
jednym z tych, którzy po powrocie w ten wymiar starali się potem przedstawić i wyjaśnić oglądane
zjawiska za pomocą znanych sobie słów i wyobrażeń. Zagłębiałem się więc siłą rzeczy w wiele działów
nauki, by pojąć to, czego byłem świadkiem, a mimo to wciąż daleki jestem od przekonania, że potrafię
to wszystko właściwie ocenić.
Najwięcej trudności sprawiło mi wychodzenie z cienia, kiedy powracałem z wędrówek po obszarach, w
których poruszałem się, nie wykorzystując umysłu. Są to te poziomy świadomości, w których na stałe
przebywa duch ludzki, w którym jest zakotwiczone nasze prawdziwe duchowe serce.
Z pewnością wielu wie, że obszar materialny jest światem doznawania fizyczności, relacji wynikających
z interakcji między energiami, w których poznaje się zasadę funkcjonowania łańcuszka przyczyn i
skutków (zawodowcy wiedzą, że w rzeczywistości to nieco inaczej wygląda, ale jest to niemal nie do
uchwycenia przy użyciu setek słów). Jest to także świat przeżyć emocjonalnych, w którym człowiek
wypala swoje chcenie, poznając smak woli wszystkich. Kolejny poziom (świat astralny) pomaga
zamknąć ową wiedzę w pamięci doświadczenia i wypalić resztki niskich wibracji, jakie torturują ludzi
w tym wymiarze. Człowiek czuje się wolny dopiero wówczas, gdy jego dusza może raz na zawsze
wyzwolić się spod wpływu emocji. Potem następuje kolejny stopień doskonalenia się ludzkiego ducha,
gdy dusza zaczyna wibrować w świecie mentalnym, gdzie sięga granic dostępnych tamtemu światu
wiedzy. Gdy rozumie już wszystko, co można pojąć mocą intelektu, umysł zostaje odrzucony. Człowiek
nie potrzebuje już wtedy myślenia, bo już zawsze wszystko wie.
Proszę sobie teraz wyobrazić przebywanie w światach, w których bytuje ludzki duch bez wadliwego
balastu emocji i zawodniczego umysłu, doświadczając i nie doświadczając tamtej egzystencji za
pomocą zmysłów, które już są inne. Wracając z takich podróży, chcąc nie chcąc starałem się opisać
własne przeżycia-nieprzeżycia właśnie za pomocą fizycznych zmysłów, umysłu i sprzęgniętego z nim
obszaru emocji, które przecież wyznaczają nasze percepcyjne granice istnienia. I choć wiem, iż
dotykałem prawdy, niewiadomego, to gdyby ktoś podsumował moje opowieści, dochodząc do
odmiennych ode mnie wniosków, to musiałbym przyznać, iż w jego ocenach, w jego widzeniu świata
mógłby on być bliższy prawdy, niż ja.
Jednak o tych planach zaświatów w swoich książkach nie wspominam z tej prostej przyczyny, że
stałbym się niewiarygodny, zatracając sens tego, co mi ukazano w niższych wymiarach, a co jest
bezpośrednio sprzęgnięte z ludzką ewolucją. Jednak i te światy mają wiele tajemnic, do których nawet
nie siliłem się zbliżyć, których w ogóle nie pojmuję. Byłem bowiem bezpośrednim obserwatorem takich
zjawisk, iż samo wspominanie o nich podkopałoby wiarę w sens naszego tu spotkania. A zaprawdę
powiadam wam, że nic nie wygląda tak, jak nas uczą od dziecka. Wszystko, w co wierzymy, ma swoje
wielowymiarowe odsłony, a potwierdzenie zasadności czegoś w jednym wymiarze często spotyka swoje
własne zaprzeczenie w drugim.
Ale uwaga: światy ukazywano mi z pozycji obserwatora niejako ku mojemu pełniejszemu odczuwaniu i
pojmowaniu własnej egzystencji. Niczego mi tu nie tłumaczono, bo nie było takiej potrzeby. Dano mi
tylko do zrozumienia, że takie sfery istnieją i że mają one wpływ na rozwój człowieka w jego przyszłych
doskonalszych formach. Za to dokładnie zapoznano mnie z tym wszystkim, co wiąże się ze wzrostem
duchowym człowieka na poziomie materii i świata astralnego. I taki był cel moich wędrówek po
zaświatach. Reszta była miłym dodatkiem, prezentem.
Miałem stać się aktywnym pośrednikiem w przekazywaniu wiedzy, której wielu już szuka. Miałem
Strona: 5/10
http://www.popko.pl/droga,ku,prawdzie,page.xhtml
[2017-03-04 06:39:23]
objawić każdemu potrzebującemu, dlaczego człowiek jest taki a nie inny, dlaczego istnieje w bólu,
cierpieniu i niewiedzy, jakie są drogi wyjścia z tego stanu (bólu, cierpienia i niewiedzy) i jak wygląda
jego pierwszy etap doskonalenia się. Miałem objawić prosty sposób odzyskiwania kontroli nad ciałem i
umysłem, kontaktu z własnym Opiekunem i metodę poznawania zachodzących między ludźmi
reakcjami na poziomie emocji, umysłu i ducha, a także sposób wnikania w przyszłość i jej modyfikację
pod kątem dobra nas wszystkich. Miałem ukazać to, co jest dane człowiekowi z urodzenia, do czego
odmawiają mu prawa Panowie Tego Świata, zamykający nas w oprogramowaniu Lewego Prawa.
Miałem także ukazać jedyną właściwą metodę rozszerzania świadomości, która wieńczyła poprzednie
egzystencjalne doświadczenia. Po temu też została stworzona ta strona.
A nie jest to łatwe zadanie, gdyż wymaga od szukającego prawdy pewnego wysiłku. Tu nie zajdzie
jakakolwiek przemiana bez pracy nad sobą, bez wysiłku włożonego w pojęcie mechanizmu sterującego
naszym zachowaniem i naszym widzeniem świata. Człowiek jest bowiem tak skonstruowany, by w
swoim wygodnictwie, niemalże organicznym lenistwie nie wybiegać ponad obowiązujące prawo. Bo
wtedy, w myśl tego wpojonego mu prawa, stanie się kimś innym, kimś wyrodnym, odszczepieńcem,
który musi odejść. Ten strach powoduje wiele zamieszania. Wielu boi się opowiedzieć za prawdą, za
samym sobą, aby tylko nie stracić iluzji zewnętrznej łączności z resztą społeczności. Wielu stawia
zewnętrze ponad wnętrze, nie dopuszczając do siebie myśli o tym, że droga do wyzwolenia się spod
emocji i niepożądanych myśli biegnie nie zewnętrzem, ale wnętrzem, jak tego uczył Jezus. Wygodniej
jest przeczyć takim słowom i gnuśnieć w lenistwie i Lewym Prawie, niż podjąć wysiłek poznawania
prawdy.
Wiem, jakie to jest wstrząsające odkryć, że ani Kościół, ani rozdymana ezoteryka, ani wszelkie odmiany
moralnego prawa, wyznaczającego nam sposób myślenia i działania, nie służą tak naprawdę naszemu
rozwojowi, że go częstokroć brutalnie hamują, jednak po jakimś czasie poprzez własne doświadczenie
sami w końcu dochodzimy do podobnych wniosków. Wtedy zaczyna się na dobre ruch energii ku
środkowi i to, co było, przestaje się już wiązać z czasem, bo przeszłość, teraźniejszość i przyszłość
zlewa się w poznaniu.
Dokładnie opisałem ten mechanizm sterowania naszym postrzeganiem świata w "Duchach.
Kosmicznym niewolnictwie człowieka", pozycji, nad którą z przerwami pracowałem osiem lat.
Jednak osiągnąłem w końcu swój cel i ci, którzy sięgnęli po moje książki, dzielą go razem ze mną. Nie
muszą już gdziekolwiek indziej szukać prawdy o tym świecie, bo ta prawda jest w nich samych. Ja tylko
odsłoniłem część własnego doświadczenia i podałem proste techniki komunikowania się z własnym
duchem i Opiekunem, reszta dokonuje się sama już bez mojego i innych udziału. I nie potrzebne tu jest
kosztowne uczestnictwo w kursach rozwoju duchowego, które często kaleczą umysł i druzgocą nasze
nadzieje na ujrzenie świtu, czczenie idoli na kamiennych posadzkach, naigrywających się z ludzkiej
słabości świątyń i czytanie ksiąg przekazujących treści urągające ludzkiej godności. Tu potrzebna jest
komunikacja z samym sobą. Kiedy w domowym zaciszu opuścimy na chwilę gwar codzienności, kiedy
przestaniemy wszystko opisywać mocami zawodniczego intelektu, wtedy do głosu dochodzi nasze
serce, a w nim jak w lustrze znajdują swoje odbicie tylko te słowa, które pochodzą od Boga. Bowiem
tylko On (a w Nim nasz duch) jest prawdziwy i tylko jego wiedza jest na zawsze zapisana w każdym
człowieku. To, co jest obce, nie znajdzie tu potwierdzenia. Dlatego "wyciszony" człowiek sam z siebie
wie, czy to, co słyszy, jest prawdą, czy kolejną ułudą niewolącą go w tym wymiarze.
Strona: 6/10
http://www.popko.pl/droga,ku,prawdzie,page.xhtml
[2017-03-04 06:39:23]
...............
Całe życie szukałem prawdy. Całe życie wiedziałem, że ją znajdę, ale nigdy nie przypuszczałem, że
prawda jest tak blisko, że prawda jest we mnie. Nie wiedziałem też, że zostanę uświęconym i stanę się
"Strażnikiem Pieczęci". Że dane mi będzie za zgodą Góry powoływać "prawych" i tworzyć armię ludzi
światła, która przeciwstawi się kiedyś wszystkim zakusom ciemnych sił, w równej mierze tych
duchowych, jak i tych agresywnych podłączających ludzi poprzez wymiary. Jednak nie jest to słowo,
które w tej chwili powinno wam zapaść w pamięć, bo owo słowo ma sekretną moc i niewłaściwie
odczytane może doprowadzić was do niewłaściwych wniosków. Zostawmy to tym, którzy czują
"powołanie" i szukają ze mną kontaktu osobiście. Dla nich tu jestem, a poprzez nich i dla nas
wszystkich. Zajmijmy się czymś znacznie prostszym.
Jak przyznałem w poprzedniej książce, otrzymałem dar poznania sekretnego, dar, który kreślił mój
świat poznaniem, dar, który ukazał mi światy, jakie są niedostępne człowiekowi nawet po śmierci. Nie
ze swojego wyboru krążyłem po światach tajemnych. Moim przeznaczeniem nie było zostanie
astralnym podróżnikiem. Z własnego przyzwolenia zostałem jednak tym, który zechciał przekazać
bliźnim to, co odkrytym już być może.
Ukazano mi świat, który jest niemal niepojęty, ukazano mi reguły, z którymi do dzisiaj nie potrafię nie
zgodzić, pojąłem, jak bardzo rzeczywistość jest odmienna od tego, w co Panowie Tego Świata każą
nam wierzyć. To, że istnieją światy równolegle, to, że istnieją światy wielowymiarowe, to, że kosmos
jest przeładowany rozumnym istnieniem, to, że naszą planetę od zarania dziejów zamieszkują obce
cywilizacje, to, że w tym wymiarze jesteśmy kosmicznymi niewolnikami, to, że Człowiek jest cudem
stworzenia, któremu odmówiono prawa do wolnostanowienia - to wszystko razem wzięte zostanie w
najbliższym czasie masowo udostępnione. Ja jestem tylko jednym z ogniw łańcucha poznania, które
poświęciło cześć swojego życia na walkę z okresem ciemności.
Jestem tu po to, by każdy z nas mógł samemu przewartościować swój świat pod kątem idei ducha, by w
otwartości jego serca znalazły ujście najszlachetniejsze tonacje ludzkiej myśli i ludzkich poczynań. A
wszystko pod auspicjami Sił, które ustawicznie wspierają nasz rozwój na planecie Ziemia.
Czy chcesz odzyskać lub znaleźć miłość?
Czy chcesz poznać przeznaczenie swoje i bliskich i zmienić je wedle własnych zamysłów?
Czy chcesz nawiązać kontakt z Opiekunem?
Czy chcesz poznać prawdy najbardziej sekretne?
Czy chcesz bez udziału zwodniczych programów zainicjować rozszerzanie świadomości?
Czy chcesz doznać oświecenia?
Czy chcesz wejść w interakcję z zaświatami?
Czy chcesz postawić barierę dowolnym bytom i energiom?
Czy chcesz, by świat uległ przemianom zgodnie z twoimi prawdziwymi życzeniami?
Czy chcesz poznać prawdy, które przeciwne człowiekowi siły skryły przed nim w jego własnym
wnętrzu?
Czy chcesz zdobyć milczącą wiedzę, która jest punktem scalającym człowieka z doświadczeniem?
Czy chcesz w zgiełku słów zapanować nad uczuciami i wpływać na rzeczywistość?
Czy chcesz odrzucić reguły, jakimi kieruje się percepcja, by poprzez głębię własnych poczynań
doświadczyć wyzwolenia?
Czy chcesz sprowadzić umysł do podziemia i zainicjować swój wewnętrzny dialog, by
zaakceptować plany abstrakcji?
Strona: 7/10
http://www.popko.pl/droga,ku,prawdzie,page.xhtml
[2017-03-04 06:39:23]
Czy chcesz rozbudzić w sobie moc zdolną przezwyciężyć strach przed wykroczeniem poza twoje
mniemanie o sobie samym i w tym wykorzenieniu zwodniczych wyobrażeń o świecie odnaleźć
prawdziwy sens życia?
Czy chcesz otworzyć w sobie bramę do zaświatów i przy jednym stole usiąść z Jezusem?
Czy chcesz odczuć potęgę Ducha Świętego i wejść do Groty Lodowej Ojca?
Nie jest to trudne.
Wielu jednak chce wierzyć, że jest to wręcz niemożliwe, bo w swych poszukiwaniach popełnia zbyt
wiele błędów i woli zatracać się w życiu. Zapominają przy tym, że błądzenie jest poszukiwaniem, że
jest jedną z form uduchowiania się, że jest doskonaleniem się poprzez doświadczenie, poprzez
poznawanie prawdy w rysie nauki o własnej mocy i jej oddziaływaniu na wszystkie światy. Tym, którzy
poznają, jest dużo łatwiej niż tym, którzy w inercji śledzą bieg wydarzeń. Poznający doświadczają
bowiem obu biegunów rzeczywistości i tylko oni mogą nauczyć się dokonywania właściwych wyborów.
Nie wstydź się więc, człowieku, że błądzisz (cierpisz). Wstydź się tylko tego, że z owego błądzenia
(cierpienia) nie wyciągasz właściwych wniosków. Albo jeszcze bardziej precyzyjnie: że wyciągasz, bo o
tym informuje cię twój własny zawór bezpieczeństwa - sumienie, tyle że wolisz nazywać je
ogranicznikami komfortu, którego rezydentem jest Ego. Nie wstydź się tego stanu zagubienia, ale też
daj wreszcie sobie szansę na rozwój i pozwól, by inni przestali w końcu ujmować twoje życie w ramy
własnych praw. Obudź się ze snu wygodnictwa, bo w tym śnie tak naprawdę nikt cię nie rozpieszcza,
bo w tym śnie jesteś niewolnikiem. Obudź się i zacznij działać.
Ja ci wskazywać wyborów nie będę, bo mam własne. Ale pomogę ci dogadać się z siłami, które uznają
w tobie boskie pochodzenie. One wskażą ci dalszą drogę w głąb siebie. One zaprowadzą cię w krainy
odczuć, jakich doświadczasz tylko w chwilach szczególnych. One uniosą cię w przestrzeń i ukażą, jak
wyglądają skrzydła anioła, jakie konstrukcje mają światy zawarte w tobie samym.
Nie mam zamiaru zmuszać cię do tego lotu, ale jeśli potrzebujesz pomocnej dłoni przy starcie, to
dobrze trafiłeś. Wiedz jednak, że za mną nie stoi New Age, Kościół ani żadna inna instytucja. Za mną
stoi mój i twój Opiekun oraz cała harmonia Multiwersum. Sądzę, że niczego więcej ci już nie potrzeba.
Wiele słów podpowiada, jak wzlecieć ku gwiazdom, lecz żadne nie tłumaczą, jak odnaleźć się w tym
doświadczeniu. Żyjesz nie po to, by spać w obserwacji, bo duch ludzki i tak wszystko widzi, ale po to,
by doświadczać, bo w tym doświadczeniu jest cała prawda o tobie. Podajemy ręce tylko temu, kto
roznieca w sobie światełko doświadczenia. Twoje serce i umysł są bramą do nas, a przejściem jej twoje pragnienie.
.Człowiek jest wspaniałą istotą, lustrem ducha, w którym odbijają się marzenia wszystkich istot, cudem
natury, w który wkomponowano całą prawdę o Bogu. Niczym w księdze życia zawarto w nim sekrety
przeistoczeń, jakim podlega dusza wszechświata w swojej powrotnej wędrówce do ?ródła. Jest tak
doskonały, że ma prawo podlegać przemianom, na jakie aniołowie mogą sobie pozwolić jedynie w
zamysłach. Jako jedyny może w pełni doświadczać zarówno dobra jak i zła i poprzez to doświadczenie
zyskiwać moc kreacji zdolną tworzyć całe wszechświaty, zdolną ujmować Boga w nieskończonej ilości
odcieni.
Gakdaani (anioł)
Strona: 8/10
http://www.popko.pl/droga,ku,prawdzie,page.xhtml
[2017-03-04 06:39:23]
Czas najwyższy wykorzystać tę moc do zainicjowania przemian zgodnie z twoimi prawdziwymi
życzeniami, do poznania prawd, które przeciwne człowiekowi siły skryły przed nim w jego własnym
wnętrzu.
Nie jest to trudne.
Przestań tylko wierzyć, że jest to niemożliwe.
...........
Każdy z nas urodził się po to, by realizować wszystkie swoje pragnienia, by istnieć w harmonii ze
wszystkimi ludźmi. Niestety świat jest tak skonstruowany, by "formatowany" energetycznie człowiek
nie potrafił przekształcać wpływającej doń energii w miłości i zaufaniu, a tylko w niepewności, agresji,
niekochaniu itd. W ten sposób produkuje nisko wibracyjne energie, którymi żywi się najbliższy nas
świat duchowy oraz pewne cywilizacje. Kształtujący się w takim człowieku drugi energetyczny
kręgosłup (czarny) czyni zeń bateryjkę, która na dodatek wciąga w swoje destrukcyjne energie wyżej
wibrujących ludzi. Taki człowiek potrafi doskonale korzystać z energii kształtujących rzeczywistość
podług jego potrzeb.
Chodzi o to, że nasze wszelkie cele powinny realizować samoświadome wiązki energetyczne skupione
w sercu. Im bardziej otwarte serce, tym więcej owych związek, które wypływając w przestrzeń,
stykając się z wiązkami innych ludzi, dostarczają nam informacji o chwilowym stanie rzeczywistości
oraz po części już same z siebie zawiązują pewne zdarzenia. Zawiaduje nimi część naszego umysłu
zwana wyższą inteligencją. Przekazuje ona potem do świadomości efekty swoich działań w postaci
intuicyjnych podpowiedzi, pewnych przemyśleń czy inscenizując konkretne zdarzenia. Wystarczy tylko
spokojnie czekać na efekty pracy owych wiązek energetycznych.
Im więcej tych wiązek posiadamy, co jest zależne od poziomu otwartości serca, tym ich więcej, więc
tym większa nasza moc Jedyna, nasza umiejętność realizowania przedsięwzięć czy wpływania na
energię, więc i świadomość innych osób. Gdy tych nici jest niewiele, musimy do wszystkiego dochodzić
ciężką pracą, bo nieznany nam jest spokój wynikający z pewności co do własnej potęgi spełniania
własnych życzeń. Koncentrując się na jakimś działaniu, osłabiając jednocześnie sukcesy w innych
dziedzinach życia, podnosimy koncentracją i modlitwą te skromne oddziały energetycznych nici, które
mają nam zapewnić sukces chociaż w tym jednym przedsięwzięciu. Stale ścieramy się z nićmi innych
ludzi i ich wolą przemiany przestrzeni życiowej. Dopiero gdy mamy tych nici 150 powstaje pewna
nadwyżka, dzięki której pokonujemy przeznaczenie, przez co możemy prawie zawsze osiągnąć
wymarzony cel. Gdy mamy ich 500, cele realizują się bardzo szybko, gdy jest ich 900, przemiany
zachodzą niemal na naszych oczach.
Niestety, świat został tak skonstruowany, by człowiek nie był w stanie korzystać z energii Jedynej. Gdy
się rodzi człowiek o pewnym karmicznym doświadczeniu, ukryte w ludzkim DNA kody aktywują się
natychmiast, zmuszając duszę do energetycznego zawiązania serca. Mówimy, że zadziałał kod, który
Góra nazywa igiełkami, a my obciążeniami karmicznymi. Taki człowiek już nigdy nie będzie mógł
przekroczyć granicy przeznaczenia, a co najwyżej w energetycznym zniewoleniu będzie mu dane
sięgnąć wysokiego poziomu kreacji obszarze zniewolenia, o ile zachowa czujność, jasność umysłu i
wciąż - mimo przeszkód - będzie żył miłością do siebie i innych. A na drodze ma do pokonania całe
oprogramowanie tego świata, od politycznego począwszy, a na religijnym i kulturowym skończywszy,
które miesza mu w głowie i prowadzi ścieżką duchowej ułomności i bratobójstwa na manowce, oraz
ciemne siły, które z obszarów dla niego niewidocznych uczynią wszystko, by poległ w życiu jak
Strona: 9/10
http://www.popko.pl/droga,ku,prawdzie,page.xhtml
[2017-03-04 06:39:23]
duchowy wzór do naśladowania.
Specjaliści po tamtej stronie dysponują orężem, o jakim się nikomu nie śniło. Potrafią energetycznie
podłączyć każdego człowieka, kształtując jego świadomość i energetykę emocji, a nawet wdrukować
konkretne niszczące psychikę programy, np. program samozagłady, który dusza przyjmuje jako
zasadny i jedyny i od tej chwili zmuszać będzie świadomość do działań stricte destrukcyjnych, jak
narkomania, anoreksja czy zachowania niszczące obecność w danym środowisku, przede wszystkim
rodzinnym. Ogólnie rzecz biorąc, gdy rusza do akcji tamta strona, życie człowieka się zawiesza, nic mu
nie wychodzi. Padają związki uczuciowe, chore, wdrukowane wizje niszczą marzenia, ciało zaczyna
chorować, a przy zabranym wzorcu energetycznym wręcz się rozpadać.
Oczywiście nie ma tu czasu na omawianie tego skomplikowanego zagadnienia, to zostawiam na
warsztaty. Chciałem tylko zaznaczyć, iż konstrukcja tego świata uniemożliwia człowiekowi korzystanie
zmocy Jedynej, a zmusza do uruchomienia drugiego ośrodka mocy, który bazuje na matrycy i jest
umiejscowiony w drugim czakramie. Wystarczy tylko postawić na egoizm, a już powstaje kasująca
przeznaczenie ilość nici bazujących na mocy przeciwnej. Wystarczy zacząć wykorzystywać innych, a
uzyskuje się moc stawiającą takiego człowieka na piedestale sukcesów. Wystarczy niszczyć ludzkie
życie, by moc przeciwna sięgnęła zenitu. A świat jest tak ustawiony, że nie ważnym jest, jakiego
rodzaju mocą się posługujemy, ale jaki jest jej poziom energetyczny. W przypadku energii przeciwnej
nie działają żadne kody, a ciemna strona sama wspiera takich ludzi. To nic, że zapłacą za to
oczyszczaniem się po śmierci, to nic, że co siódmy człowiek jest wymazywany z rejestrów w Archiwum
Zrodzenia i kiedyś rozpadnie się po drugiej stronie życia, będąc atomową pożywką, a z której powstaną
tzw. siły demoniczne. Fakt, że ciemnej materii nie wspiera Stwórca, że ma ona jeden centralny umysł,
że sama musi doprowadzać do rozpadu istoty pochodzące ze światła, by samej wzrastać. Nas to jednak
wcale nie raduje.
Moim obowiązkiem jest energetyczne wyczyszczanie każdego człowieka, by od chwili opuszczenia
mojego progu mógł w pełni korzystać z mocy energetycznej własnego serca, którą Jezus nazwał
Chrystusem. Moim obowiązkiem jest usuwanie nie tylko węzłów energetycznych, ale i wszelkiego
rodzaju podłączeń i duchowo radioaktywnych przestrzeni, które ciemne siły wprowadzają w ten świat,
by w tym wymiarze móc istnieć wprost pośród żywych i jednocześnie napuszczać żywych na zmarłych,
a zmarłych, co ulegli ciemnej przemianie, napuszczać na żywych. Rozumiecie teraz, dlaczego tym
światem żądzą chore umysły? Bo tylko takie mają twórczą moc przeobrażania tego świata w myśl praw
ustanowionych przez siły przeciwne naszemu rozwojowi. Ale to może się zmienić. Jeśli uda nam się
wprowadzić w ten wymiar na jakimś obszarze Jasną Płaszczyznę, wtedy ciemne siły nie będą się mogły
bezpośrednio ujawnić, a skutki ich działań będzie mógł likwidować każdy prawdziwy człowiek.
Jeśli więc chciałeś mieć w życiu otwarte serce, to wiedz, że jesteś w ten czy w inny sposób
kontrolowany. Bez zerwania tego nigdy nie będziesz spełniony, a ciemne siły bez przerwy będą
modyfikowały twoją świadomość. Tak było z Ojcem Pio, tak i jest z Sai Babą. Czas najwyższy, by tak nie
było z tobą.
I pamiętaj, że to, co tu przeczytałeś, jest tylko skrótem tego, co powinieneś wiedzieć, by być
szczęśliwym i wolnym w świecie, który kiedyś może wyglądać zupełnie inaczej.
Strona: 10/10
http://www.popko.pl/droga,ku,prawdzie,page.xhtml
[2017-03-04 06:39:23]